Kontakt - Teresa Palmer
Cecille - 6 Lipiec 2015, 12:55 Temat postu: Teresa Palmer Na początku zaznaczmy, że bezpośredni kontakt z panną Palmer alias Zarządcą mieć mogą wyłącznie nieliczni i wtajemniczeni członkowie MORII, niektórzy z jej najbliższych pracowników, a także osoby, którym go osobiście podała, choć nawet i te mogą nie uświadczyć jakiejkolwiek odpowiedzi z uwagi na nagminne zmienianie przez nią numerów i modeli telefonów.
Pozostali pracownicy i członkowie organizacji porozumiewają się ze swoim oficjalnym zarządcą wyłącznie na terenie siedziby, poprzez składane do rąk własnych raportów, wniosków, zażaleń, etc.
Co do pozostałych pseudonimów obowiązują podobne zasady. Kontakt z nimi mogą mieć wyłącznie osoby, które otrzymały numer kontaktowy w sposób bezpośredni i osobisty, w zależności czy to z rąk Dahlii, Charlie, Aymeline, Lary, etc.
Ważne !- Postać posiada ponad 15 telefonów komórkowych, co umożliwia jednoczesny i niezakłócony kontakt praktycznie ze wszystkimi alter ego, m.in.:
> BlackBerry Venice
> Samsung Galaxy S6 Edge
> Motorola Nexus 6
> LG G Flex 2
> OnePlus One
> Pegasus 2 Plus
> ASUS ZenFone C
> czy Apple iPhone 6
- Dodatkowo, telefony chronione są przed utratą danych lub wykorzystaniem ich przez niepowołane osoby dzięki szyfrowaniu pamięci telefonu, ale też i karty SD. Ochronę danych zapewnia także blokada ekranu, skanowanie linii papilarnych, aplikacje szyfrujące pliki i umożliwiające ich bezpieczne przesyłanie, a także system SafeGuard Enterprise Encryption.
- Oprócz telefonów posiada też kilka tabletów i laptopów, m.in. Modbook Pro i MacBook Air.
- Próby dzwonienia niechybnie zakończą się klęską. Znacznie bardziej preferowane są sms-y.
W celu skontaktowania się z wymienionymi paniami proszę użyć poniższego formularza:
Kod: | [list][i]W wiadomości wpisując jedną z wymienionych wyżej adresatek, powód skontaktowania się, datę i godzinę oraz swój podpis.[/i][/list] |
Aaron - 16 Sierpień 2015, 15:56
Raport nagłej akcji poszukiwawczej, kilkuosobowego oddziału MORII z dnia 30 lipca 2014 roku ws. Obiektu nr 33.
Data dostarczenia raportu: 7 sierpień 2014 roku.
Sposób dostarczenia: do rąk własnych Zarządczyni.
Ustalono, że obiekt nr 33 jest płci żeńskiej.
Mundurowi w obstawie dwuosobowej eskortowali obiekt nr 33 po pomieszczeniach MORII. Nagle, niespodziewanie, jednego z nich solidnie uderzyła, a drugiego przebiła na pręcie wystającym z jej własnych pleców - idealnie przez oczodół wtargnął do mózgu. Zabrała klucze, wyszła włazem na powierzchnie, gdzie postrzeliła ochroniarza z broni, którą po drodze jakimś sposobem wzięła w dłonie, by kolejno porzucić w krzaki.
Po kilkudziesięciu minutach zlokalizowano uciekający obiekt nr 33 na obrzeżach miasta przy parafialnym cmentarzu znajdującego się tam, opuszczonego kościoła. Podczas próby strzału obezwładniającego, niespodziewanie został zabity karłowaty Rosjanin, który się tam przypadkowo znajdował. Numer 33 zbiegł w las, gdzie naprzeciw jednemu z żołnierzy wyszedł duchowny, niechcący dopuścić do złapania poszukiwanej.
Jak się okazało, karłowaty jegomość w złym czasie odwiedzał grób zmarłego mu przed miesiącami brata. Ustalono też, na bazie śladów w śniegu, że doszło do spotkania księdza z poszukiwaną w pobliskim kościele, gdzie najpewniej usiłowała odnaleźć w nim pomoc - i odnalazła.
Dwójka żołnierzy MORII wyśledziła poszukiwaną w budynku opuszczonej fabryki farb, gdzie miała miejsce strzelanina, w trakcie której ucierpiała dwójka przypadkowych ofiar – strażacy będący wtenczas po służbie, uciekający wraz z obiektem badań. Wspomniana dwójka agentów MORII została zrzucona z wysokości kilku metrów, a jeden z nich przed tym zdarzeniem stracił głowę. Odnaleziono na ich ciałach ślady po ataku bliżej nieokreślonych stworzeń. Posiadana przez nich broń, służąca do neutralizacji magicznych mocy, została poważnie uszkodzona przez kosę bądź podobną jej broń. W budynku znaleziono także truchła dwójki innych żołnierzy MORII, zaatakowane przez wspominane wcześniej stworzenia.
Okoliczności śmierci czwórki przypadkowych ofiar zostały odpowiednio przygotowane w ramach zacierania śladów.
Dokładne przeszukiwanie budynków nie przyniosło odpowiedzi na to, co zaatakowało poległych tu ludzi.
Samochód należący do jednego ze strażaków znaleziono pod apteką "Dziwności i różności". Ustalono, ze nim ofiara uciekła z fabryki. Na miejsce tego zdarzenia w dość szybkim czasie, za sprawą powiadomienia alarmowego do firmy ochroniarskiej, przybył patrolujący pobliskie ulice jeep, którego kierowca podążył za śladami kół skutera, odnalezionymi obok skradzionego pojazdu.
W pościgu dotarto do wielkich kamieni na obrzeżach miasta, gdzie miała miejsca kolizja ze skuterem wraz z wybuchem paliwa. Pasażer przeżył i dzięki niemu otrzymano rysopis posiadaczki skutera. Zeznał on, że kierowca chciał potrącić skuter wraz z jego kierowcą, zaś on próbował unieruchomić skuter strzałami z karabinu.
Ustalono, że jest to dawna członkini MORII, obecnie domniemana członkini SCR. Nie wiadomo jednak, czy i które dane osobowe o niej są prawdziwe. Z relacji świadka wynika, ze zdołała się przeteleportować nim nastąpił wybuch, co sugeruje, że należała do rasy Lunatyków; a kilka sekund przed zderzeniem ze skutera znikł obiekt nr 33, co do czego zeznający nie miał żadnych wątpliwości.
Podejrzewa się, że obecnie obiekt nr 33 jest w kontakcie z SCR, a domniemana Lunatyczka musiała skądś wiedzieć o ucieczce obiektu nr 33 z MORII, gdyż rola przypadku byłaby tutaj zbyt wielka.
Koniec raportu.
Aaron - 19 Sierpień 2015, 22:50
Raport akcji badawczo-rozpoznawczej, kilkuosobowego oddziału MORII z dnia 26 sierpnia 2014 roku ws. śmierci części oddziału pościgowego z dnia 30 lipca 2014 roku.
Data dostarczenia raportu: 31 sierpień 2014 roku.
Sposób dostarczenia: do rąk własnych Zarządczyni.
Oddział wyruszył na teren zniszczonej fabryki, gdzie śmierć w nieznanych okolicznościach poniosła czwórka żołnierzy. Do operacji tej zebrano sporą ilość sprzętu, co miało na celu pomóc w dokładnym zbadaniu zabudowań fabryki i odnalezieniu śladów stworzeń, które są winne śmierci oddziału. Każdy z żołnierzy posiadał noktowizor, latarkę, szybkostrzelny karabin z tłumikiem i celownikiem termowizyjnym.
Poszukiwania prowadzono w budynkach o oznaczeniach A, B i C; przy czym misję rozpoczęto od bloku A. Na wyposażeniu posiadano drony z kamerami termowizyjnymi i poruszano się w dwóch oddzielnych grupach trójosobowych, przy zachowaniu możliwie największej ciszy i dokładnej obserwacji napotykanych elementów otoczenia.
Odnaleziono liczne zadrapania w tynku na głównych korytarzach we wszystkich kondygnacjach bloku A (i w mniejszym stopniu także w C). Po oględzinach stwierdzono, że dokonały ich organizmy posiadające takie same odnóża z ostrymi zakończeniami jak te, które wykonały cięcia na kombinezonach poległych żołnierzy.
Podczas przeszukiwań, natrafiono na dwa okazy poszukiwanych stworzeń. Jedno z nich spłonęło w świetle latarek, co pozwoliło uznać, że światło jest ich największym wrogiem. Drugie natomiast zostało złapane w przygotowaną pułapkę i przekazane naukowcom do zbadania.
W bloku B nie znaleziono niczego wymagającego odnotowania.
Oględziny bloku C pozwoliły odnaleźć system wentylacji tunelu metra. Na jedynych drzwiach tam prowadzących, od strony metra, znaleziono wiele śladów zadrapań, takich samych jak na wspomnianych tynkach. Ślady te układały się w słowa: Przyjdziemy po Was.
Drzwi zamknięto i zaspawano w obawie przed wpuszczeniem na powierzchnie kolejnych istot tego gatunku. Najprawdopodobniej insekty te przez działalność ludzką zostały uwolnione z tunelu, a kolejno ukryły się głównie w bloku A, gdzie natrafiły na oddział poszukiwawczy obiektu numer 33. Sugeruje się, że strażacy, którzy wówczas stali się ofiarami ostrzału, mogli wiedzieć o istnieniu tych stworzeń. Niewykluczone, że Numer 33 zabrała jedno z nich, tudzież towarzysząca jej osoba, wówczas posługująca się skuterem i ułatwiająca jej ucieczkę.
Zamurowano pomieszczenie umożliwiające dostęp do systemu wentylacji metra i zaprawiono tynkiem w taki sposób, aby możliwie najmniej wyróżniało się z otoczenia. Zaspawano także główne wejście do bloku C.
Całość przedstawionych operacji była ściśle tajna, a świadków brak. Nikt nie ucierpiał.
Załącznik nr 1: Karta nowoodkrytego gatunku określanego mianem SpiderMetro.
Zdjęcie: http://fc03.deviantart.ne...ter-d5n4973.jpg
Wymiary: Wielkości małego kota domowego, o kończynach przednich mających wymiary do 20 centymetrów, a tylnych do 15cm. Waży około 900g.
Cechy szczególne: Bardzo ostre szpikulce przednich kończyn; długowłosa, rudo-brązowa sierść; wysoka wrażliwość na światło.
Opis: Posiadają bardzo ostre szpikulce przednich kończyn, mogące z łatwością przebijać się przez kości czy też tynk. Metal mogą jedynie powierzchownie zadrapać, choć jego płaty również i przeciąć; potrafią także ściąć głowę dorosłemu człowiekowi. Posiadają na niemal całym ciele długowłosą, rudo-brązową i rzadką sierść oraz łuskowatą skórę na kończynach. Głowa jest małej wielkości, łagodnie wychodząca z ciała, posiadająca małe oczy i wąski pyszczek. Cechują się wysoką wrażliwością na światło – około 50-60W czystego ciepła na odległości metra jest w stanie spalić je w ciągu paru sekund. Po spłonięciu, nie ma po nich żadnego śladu poza chmarą iskier gasnących w powietrzu.
Badany okaz jest samcem i jedynym, żywym obiektem, jaki mógł posłużyć za powyższy opis. Obecnie przechowywany jest w wysoce chronionej celi, zapewniającej mu przeżycie.
Załącznik nr 2: Opis tunelu metra.
Koniec raportu.
Simon Quinn - 29 Maj 2016, 20:04
Raport zdobytych od magicznych informacji na temat Anielskiej Klątwy, oddany do rąk własnych Zarządcy.
Zgodnie z uzyskanymi od napotkanych istot magicznych informacjami Anielska Klątwa zdaje się być raczej wirusem niż rzuconym w przypływie złej woli przekleństwem. Wirus ów miałby atakować wyłącznie przebywających w Krainie Luster ludzi, pozostając nieszkodliwym dla wszelkich autochtonów. Wraz z czasem przebywanie w w.w. Krainie wzrasta ryzyko zarażenia. Efekt działania Klątwy pokrywał się w odrębnych relacjach magicznych istot; zarażonemu człowiekowi mają po nieokreślonym czasie wyrosnąć skrzydła (sic). Nieznany pozostaje wpływ czynników zewnętrznych i wewnętrznych na kształt, rozmiar i inne cechy skrzydeł. Na temat innych efektów działania Anielskiej Klątwy wypytywane istoty nie wypowiedziały się. Nawiązane z nimi relacje nie wydają się obiecujące w perspektywie przyszłego pozyskiwania informacji lub przysług.
Simon Quinn - 18 Czerwiec 2017, 17:48
Raport dotyczący zajść w klubie nocnym "Na gorąco" w noc otwarcia.
Wszedłem do klubu punktualnie o godzinie 20:00. Po nie więcej niż pięciu minutach odnalazła mnie właścicielka, niejaka Mary Wizardry, którą znałem już wcześniej - miałem okazję ocalić ją od napadu i zabrać do swojego mieszkania (Celna 7A/6), gdzie pod uważną obserwacją nie wykazała żadnych podejrzanych cech. Po krótkiej rozmowie na temat klubu udaliśmy się na piętro, by zająć się problemem stłuczonej przez jednego z gości szklanki. Problem ten, pomimo początkowego zainteresowania, Wizardry zlekceważyła. Następnie do naszej rozmowy włączyły się dwie kobiety. Jedna z nich przedstawiła się jako Hariotte, wizualnie lat między 22 a 26, wzrost około 170 cm, niebieskie oczy, budziła podejrzenia ze względu na osobliwe, nienaturalnie poruszające się włosy. Druga kobieta, podobnego wzrostu i w zbliżonym wieku, używająca imienia Ira, popielatowłosa, o niezwyczajnym, bursztynowym kolorze oczu. Przez jakiś czas prowadziliśmy rozmowę, następnie Wizardry, już nie po raz pierwszy wykazała pewne zainteresowanie moim amuletem Zwiadowcy. Ira zdawała się podzielać to zainteresowanie, stwierdziła, że zdaje jej się, że już kiedyś widziała podobny, być może we śnie. Dalsza rozmowa była czysto kurtuazyjna. Około godziny 22:00 udałem się na zewnątrz, gdzie po niedługim czasie pojawił się inspektor policji. Chciał zobaczyć się z Wizardry, ale ona, gdy zjawiła się przed klubem, zwróciła się do niego po imieniu (Morgan) i, nota bene, odesłała go, a on okazał posłuszeństwo. Następnie ja i Mary Wizardry udaliśmy się ponownie do mojego mieszkania, gdzie pozostaliśmy do godziny 9:00 następnego dnia.
Koniec raportu.
|
|
|