Marzenia Senne - Świadomy sen Yako
Yako - 15 Styczeń 2017, 16:44 Temat postu: Świadomy sen Yako Znów znajdowała się na planie filmowym. Ubrana była w skórzaną kurtkę, top oraz potargane jeansy. Na nogach skórzane kozaki na wysoki obcasie. Włosy spięte w wysoki kucyk. Właśnie siedziała u makijażystki. Tak bardzo tego nie lubiła, ale cóż, w Świecie Ludzi liczy się kasa kasa i jeszcze raz kasa. A jak się ma kasę ma się też partnerki i partnerów, a co za tym idzie ma się też jedzenie.
Niecierpliwie poruszała swoim czarnym ogonem, czekając aż kobieta o wiecznie znudzonej twarzy skończy swoją robotę. Zaraz miała wychodzić na plan! A przez tę guzdrałę się spóźni!
Dziś miała grać z jakimś łysolem w tatuażach, scena gdzieś w plenerze. Łysol...nienawidziła ich. A tego to już w szczególności. Z wielką przyjemnością skubnie sobie go troszkę...a może bardziej niż troszkę w trakcie zdjęć. I tak jej oczy były niebieskie, poprzedniej nocy nieźle się zabawiła pozostawiając jednego z pomocników reżysera, nieprzytomnego w łóżku. Rozejrzała się po studiu. O! Czyżby dzieciak nie stawił się dziś do pracy? Czy może jej unikał bo było mu wstyd?
Zaśmiała się pod nosem. Spojrzała ponaglająco na makijażystkę. Ta w końcu! Skończyła. Lisica przewróciła oczami i wstała, kręcąc mocno biodrami. Wiedziała, że każdy z obecnych tu mężczyzn i nie tylko mężczyzn pragnie wylądować z nią w łóżku, choć krążyły różne plotki na jej temat.
Zauważyła swojego łysego partnera, jak aż się oblizuje na jej widok. Tak, tak oblizuj się póki możesz, bo dziś zakończy się Twoja kariera w tym zawodzie. Uśmiechnęła się zadowolona ze swojego planu i ruszyła w stronę motocykla, przy przy którym miała poderwać brzydala, zachęcając go do małych igraszek.
Gawain Keer - 15 Styczeń 2017, 19:25
Spodziewał się czegoś zgoła innego, jakiegoś lasu, polany czy kolejnego japońskiego ogrodu. Nie był gotowy na to co zobaczył. Rozejrzał się i szybko stwierdził, że znalazł się za kulisami filmów dla dorosłych. Gdzie indziej ujrzałby egipską księżniczkę spryskaną złotą farbą, przywódczynię piratów w skórzanych botkach sięgających uda i szortach udających majtki oraz... chwila, moment... Luci?! Kobieta, której odbicie ujrzał w podświetlonym lustrze, wyglądała identycznie jak ona i miała wszystkie lisie atrybuty, ale ludzie w okół zdawali się tego nie dostrzegać. Stał jak wryty, patrząc jak kończą jej makijaż i w niemym zdumieniu podążył za nią na plan filmowy. Szok mijał powoli podczas przechadzki. Biernie obserwował jak ubrana w opinający kostium podchodzi do pojazdu na zewnątrz.
Upojny wieczór z nią był udany, nie przeczył temu i musiał przyznać, że jego kochanka była doświadczona. Teraz na własne oczy przekonał się dlaczego. Jest jeszcze tyle rzeczy, których o tobie nie wiem. Jego gość, jego pacjentka okazała się być aktorką porno. Nie budziło to jego sprzeciwu ani zainteresowania ilością partnerów, a może i partnerek. Zresztą ta wiedza nic by mu nie dała. Czego dowiódłby dostając odpowiedź na takie pytania? Tego, że Luci w zasadzie puszczała się za pieniądze lub lubiła to co robi? Przyganiał kocioł garnkowi. Spokojnie. To było przecież dawno, w Świecie Ludzi, Luci wróciła do Krainy lata temu.
Ludzie z ekipy uganiali się wokół aktorki, dokonywali ostatnich poprawek. W końcu padły przesądzające słowa "Kamera! Akcja!" i machina ruszyła do przodu. Gawain zacisnął dłonie w pięści tak mocno, że aż knykcie pobielały. Zupełnie zapomniał, że miał wprowadzić Luci w świadomy sen. Nie mógł oderwać wzroku od tej sceny. Musiał mieć pewność, że się nie pomylił, inaczej nigdy nie da mu to spokoju.
Yako - 15 Styczeń 2017, 20:34
Akcja rozgrywała się powoli. Początkowe sceny trzeba było powtarzać. Ot normalne studio nagraniowe. Przed dotarciem do już właściwej części nagrywania, Luci poszła napić się wody. Korzystając z tego, że mieli problem z jedną z kamer zajrzała do swojego kalendarza. (był on sprzed pięciu lat od momentu, gdy Gawain spotkał Luci na polanie).
- Luci Foxsoul! Na plan! - gruchnął głos przez głośniki. Kobieta westchnęła i pokręciła głową. Zerknęła jeszcze szybko do lustra i ruszyła na odpowiedni plan. Tam już czekał na nią jej łysy partner.
Akcja się rozkręcała. Łysol był dominantem, a Yako udawała niewinną dziewczynę, która uległa właścicielowi wspaniałego motocykla. Mężczyźnie nie brakowało pary. Przynajmniej na początku. Po kilku minutach zaczął nienaturalnie sapać. Jakby się męczył. Nagle stęknął i opadł na biedną kobietę, która wydała z siebie zaskoczony okrzyk. Z trudem się spod niego wyswobodziła i zaczęła lekko nim potrząsać spanikowana. Wołała go po imieniu, próbując jakoś ocucić. Nim jednak przybiegli ratownicy było już za późno. Mężczyzna przestał oddychać.
Otulili szybko kobietę ręcznikiem i odsunęli od ciała. Yako trzęsła się i łkała zszokowana tym co się stało. Posadzili ją na jednym z krzeseł i starali uspokoić. Ktoś przekazał im, że to najprawdopodobniej atak serca. Szybko zabrali ciało i zaczęło się dochodzenie, czy czasem ktoś nie chciał się go pozbyć...wiadomo teorie spiskowe wszędzie....
Wyglądało to na zwykły wypadek. Ale czy na pewno? Uważny obserwator, jeśli na chwile oderwałby wzrok od sceny, a spojrzał na kobietę, odkryłby w jej oczach dziwny błysk...
Gawain Keer - 15 Styczeń 2017, 21:28
Burza uczuć, która właśnie przez niego przepłynęła, nie pozostawiła po sobie nic. Gawain już dawno odwrócił wzrok od stękającej pary splątanych w uścisku ciał i przeszukiwał sen w poszukiwaniu informacji. Wszystko co widział i słyszał uświadomiło mu gorzką prawdę. Luci Foxsoul, Yako, obojętne, przebywała w Świecie Ludzi jeszcze pięć lat temu, bawiąc się w porno biznes. Nazwisko też było mu znane, w końcu miał dostęp do ludzkich wynalazków przez prawie dwie dekady. Foxsoul była jedną z czołowych aktorek porno i nie tylko. Miała na swym koncie trochę filmów. Nie pamiętał tylko, by miała wtedy lisie uszy i ogon. Ile rzeczy mogła jeszcze skrywać za misternie uplecioną zasłoną kłamstw i bezczelnej kokieterii?
Uwagę od poszczególnych wskazówek, odciągnął dopiero nieludzki charkot samca spółkującego z Luci. Cały pobladł, oblany zimnym potem ledwo trzymał się na nogach, po czym runął na aktorkę. Ekipa biegła mu na pomoc, medycy otoczyli ciasnym kręgiem, ale było już za późno. Facet zdążył już kopnąć w kalendarz. Niezła z ciebie aktoreczka. Zabiła już wcześniej, więc wszystkie te krzyki i lamenty nie zmyliły Cienia. Sam wiedział jak to jest odbierać komuś życie. Po paru razach nie czujesz już niczego, no może prócz podniecenia, adrenaliny i satysfakcji. Yako zabijała w iście hollywoodzkim stylu, w świetle jupiterów, fleszy i przez obiektywami kamer.
Gawain poczuł chłodny dreszcz przeszywający jego ciało. Sam mógł skończyć tak wczoraj, choć byłaby to najpiękniejsza śmierć jakiej mógłby sobie zażyczyć od losu. Wpadł z deszczu pod rynnę. Nie mógł przeprowadzić jej w świadomy sen, przynajmniej nie w tej chwili. Zapamiętałaby co jej się śniło i wiedziałaby, że jej tajemnica nie jest już bezpieczna. Stąd droga prowadziła do prostego wniosku. Musiałaby zabić Gawaina. Przynajmniej on sam by tak zrobił. Musiał więc zaczekać, aż sen się zmieni. - Kurwa... - przeklął cicho pod nosem, przejeżdżając dłonią po twarzy. Normalnie wchłonąłby ten sen i po sprawie, ale nie mógł powiedzieć Luci, że coś poszło nie tak. Jeszcze by się skapowała i zaczęła drążyć temat. W co on się do jasnej cholery wpakował. Trzeba było wiać póki mógł, zabrać dowody i zostawić ją na tej pierdolonej polanie, a najlepiej dobić i wyciąć sobie serce, bo po czymś takim nie wierzyłby nawet w siebie samego. Uznawał walkę o przeżycie, ale nie był na tyle wyzuty z emocji i sumienia, by móc dopuścić się takiego czynu.
Sen gwałtownie się przeistaczał. Światło zmieniło się nienaturalnie szybko, jakby ktoś przekręcił wskazówki na słonecznym zegarze wszechświata. Szare ściany budynków wyciągnęły się górę niczym guma. Przymknął na chwilę oczy, by nie czuć mdłości i otworzył je, gdy tylko wszystko ustało. Stał teraz przed willą, ale dalej był to Świat Ludzi. Wszedł do niej szybkim krokiem i odnalazł Luci w jednym z pokoi. Dopadł do kobiety, obrócił ją w swoją stronę trzymając za ramiona - Gdzie teraz jesteś?! W jakim stanie się znajdujesz?! Bo ja wiem! Masz ranną nogę i słodko teraz śpisz na moim łóżku! Rozumiesz?! Śpisz! - potrząsnął nią mocno, patrząc jej prosto w oczy. - Ocknij się do jasnej cholery! - krzyknął i spuścił głowę w dół oddychając ciężko.
Yako - 16 Styczeń 2017, 00:22
Sen się zmienił. Była w swoim domu. Odpoczywała po kolejnym dniu zdjęć, wyszła przed chwilą z ciepłej kąpieli, ubrana w aksamitny szlafrok w kolorze krwi. Miała zamiar właśnie rozsiąść się przed wielkim telewizorem i obejrzeć jakiś denny horror. Przyniosła sobie jakieś chrupki i napoje i już miała się zagłębić w miękkiej pościeli, gdy nagle ktoś ją złapał od tyłu i odwrócił. Krzyknęła cicho wystraszona, jednak gdy zobaczyła przed sobą rudowłosego, przyjrzała mu się zaskoczona - Gawi? Co tu robisz? - Uśmiechnęła się do niego miło - wystraszyłeś mnie. Nie nachodzi się ludzi ot tak od tyłu w ich własnym domu i to jeszcze bez zapowiedzi - powiedziała z lekkim wyrzutem, ale po chwili zmarszczyła brwi. Rozejrzała się i ... coś jej zaczęło nie pasować. Byli w jej domu....w Świecie Ludzi! Ale...skąd on tutaj...i dlaczego ona tu była? Poruszyła ogonem...ogon? Przecież nigdy nie pokazywała tej formy w Świecie Ludzi. Było zbyt duże zagrożenie ze strony MORII, a ona wolała nie ryzykować.
Jego słowa dotarły do niej dopiero gdy nią potrząsnął mocno. Zamrugała zdziwiona, nie tylko tym, że faktycznie musi śnić jak tym, że mężczyzna wydawał się zaniepokojony - dobrze przestań - powiedziała w końcu - bo zaraz znów będę miała wstrząs mózgu jak nie przestaniesz - zaśmiała się. Jednak widząc jak Gawain opuszcza głowę spojrzała na niego ze szczerą troską - Gaw co się dzieje? Bo nie uwierzę, że uświadamianie kogoś wymaga aż tyle energii. - przyglądała się mu uważnie.
Chcąc się jeszcze upewnić, że to na pewno sen, zamknęła oczy na chwile i gdy je otworzyła, znajdowali się już w innym miejscu. Tym razem znów przy willi, ale już w Krainie Luster, w ogrodzie. - faktycznie o wiele łatwiej jak ktoś jest obok - uśmiechnęła się do niego uroczo, poruszając delikatnie ogonem.
Gawain Keer - 16 Styczeń 2017, 12:43
Widać trząsanie Luci i krzyczenie w jej stronę poskutkowało. Teraz znajdowali się w ogrodzie, ale już w Krainie Luster. Świadczył o tym widok rozpościerający po sam horyzont i fasada budynku obok. Pod stopami miał równie przycięte i jednolicie zielone źdźbła. Idealny trawnik konkursowy dla nadzianych typków, którzy mają już wszystko. Skoro było ich stać, to sprawiali by to trawa po ich stronie płotu była zieleńsza.
W jego głowie kotłowało się milion pytań, miał wrażenie, że tracił grunt pod nogami. Chciałby zadać je wszystkie, ale to oznaczałoby koniec. W najlepszym wypadku koniec znajomości, w najgorszym brutalną śmierć. Zacisnął zęby, puszczając ramiona Luci. - Nadal nie czuję się zbyt dobrze, po naszym wczorajszym razie i tyle. Może jestem na coś chory... - skłamał i dopiero wtedy uniósł głowę, by spojrzeć Luci w oczy. Nie miał zamiaru przyznawać się, że widział jak zabija tamtego faceta podczas igraszek, ale chciał zobaczyć jej reakcję. Uśmiechnął się lekko, by pokazać jej, że czuje się już odrobinę lepiej. I faktycznie tak było, jego serce obrało spokojniejszy rytm. Musiał się skupić, by przypadkiem nie puścić pary z ust, ale bez podjęcia żadnego ryzyka nic nie ruszy z miejsca.
- A nie mówiłem? To co to był za pomysł, który miałaś, droga pani Luci Foxsoul? - objął ją delikatnie i tym razem to on taksował ją całą wzrokiem. Nadal była ubrana w tylko krwistoczerwony szlafrok oraz pachnące olejki. Wezmę udział w tej grze, czymkolwiek ona by nie była. Pocałował ją delikatnie w usta, odsunął się o krok, po czym złapał ją za uszy, jakby chciał ją za nie wytargać. - I w ogóle co ty robiłaś w Świecie Ludzi z uszami i ogonem na wierzchu, co? - zapytał o tę jedną w miarę bezpieczną kwestię - za drzwiami mogła sobie szaleć MORIA, a ty nic - udał złość. W końcu to był tylko sen, może przy okazji się czegoś dowie, przekona czy Luci jest typem dobrze chroniącym swoje tajemnice. - Lepiej, żebyś miała coś na swoje wytłumaczenie...- szepnął, łypiąc na nią i ostrzegawczo chwytając pasek, który trzymał poły czerwonego materiału na swoim miejscu. Uśmiechnął się zawadiacko. Nie musiał przejmować się konsekwencjami, tutaj nie dało się dokonać żywota.
Yako - 16 Styczeń 2017, 15:21
Przyjrzała się mu uważnie, słysząc, że nie czuje się za dobrze. Coś jej nie pasowało. Po igraszkach powinien być już pełen energii i tak było. Nie wyglądało też na to, żeby był głodny...jego energia zachowywała się zupełnie inaczej niż poprzedniego wieczora. Zaraz...czy on się...boi? Westchnęła głęboko ale nie skomentowała tego. Widząc jego spojrzenie uśmiechnęła się - ale widzę, że już jest trochę lepiej i mam nadzieję, że nie zniechęci Cię to do igraszek w przyszłości - puściła mu oczko.
Zastanawiała się co takiego widział w jej śnie, że tak się zachowywał. Udawał wyluzowanego ale coś jej nie pasowało. Uznała jednak, że nie będzie drążyć tematu, bo jeszcze go spłoszy. Co prawda nie miała zamiaru się już na nim żywić jednak nie chciała zrywać kontaktu. Jakoś polubiła spędzać z nim czas i zastanawiała się jak zareaguje na jej pomysł na zabawę, bo takiej chyba się nie spodziewał. Uśmiechnęła się zalotnie, gdy właśnie zapytał o zabawę - już niedługo się dowiesz - wymruczała. Już wiedziała, że musiał poznać jakieś jej wspomnienie, nie wiedziała tylko które. Inaczej nie znałby jej nazwiska. W Krainie Luster nie było dokumentów, które by można przy sobie nosić, bo nie było takiej potrzeby, a do tego nie przedstawiała mu się inaczej niż z imienia.
Spojrzała na niego zaskoczona, gdy Cień złapał ją za uszy. Spojrzała na niego swoimi błękitnymi oczami (gdyż taki kolor miały we śnie, nie zmieniły się na ten, który miała w realu) - Gawi przecież to był tylko sen - zaśmiała się - pewnie połączyło się wspomnienie jakiegoś domu, w którym byłam gościem czy mieszkałam przez chwilę z marzeniem, żeby tam sobie swobodnie chodzić bez potrzeby ukrywania się - powiedziała ze szczerym uśmiechem - ja tam się nie znam jak to wygląda z tymi snami, ale jak inaczej wyjaśnić to, że zawsze jak mi się coś śni to mam ogon i lisie uszy niezależnie od tego co mi się śni? No...ewentualnie biegam sobie jako cel dla myśliwych ale to już inna kwestia - zaśmiała się i poruszyła ogonem.
Cieszyła się, że spędziła trochę czasu na planach filmowych. Potrafiła ukryć swoje emocje, podejrzenia i kłamstwa choć nie zawsze musiało jej się to udawać.
Widząc jak chwyta ja za pasek szlafroka uśmiechnęła się - no to skoro już tu jesteśmy to chyba czas się pobawić - powiedziała tajemniczo - to teraz bądź grzecznym Cieniem i zamknij oczy - powiedziała i czekała aż Gawain wykona polecenie. Gdy już to zrobił pocałowała go mocno, a w międzyczasie otoczenie się zmieniło.
W końcu odsunęła się od niego - możesz otworzyć oczy - gdy to zrobił mógł zobaczyć, że chyba znów są w Japonii. Znajdowali się na jakiejś łące, na wzgórzu, otoczeni wiśniowym sadem. Było przyjemnie ciepło ale jednocześnie wiał chłodny wietrzyk. Gdyby spojrzał na Luci zorientowałby się, że jest od niej o wiele mniejszy. Ale...to nie ona urosła, tylko on zmalał. Lisica przyglądała mu się przez chwilę z zainteresowaniem po czym poczochrała go po głowie - uroczy z Ciebie futrzak - zaśmiała się i kucnęła przed nim, przyglądając się rudej hienie pręgowaną w czarne pasy. Nie mogła się nadziwić, że coś takiego jej się udało, ale była zadowolona. Poruszała wesoło ogonem i uśmiechała się do Gawaina lekko rozbawiona. Sama po chwili zamieniła się w czarnego, dużego lisa.
Gawain Keer - 16 Styczeń 2017, 16:53
Nic nie powiedziała na jego skargę. Wcześniej cały czas pytała się go jak się czuje, czy mu obiad smakuje i w ogóle. Teraz wszystko zbywała milczeniem, nawet nie podjęła tematu jego samopoczucia. To źle. Nie połknęła haczyka, zawalił sprawę. Musiała wiedzieć lub zauważać coś, czego on nie był w stanie, bo przed chwilę naprawdę nie sprawiał dobrego wrażenia. Brak jej reakcji tylko to potwierdzał.
Tak długo jak będą to igraszki w Krainie Snów... - myślę, że nie - powiedział już pewniejszym głosem. Dalej posyłała w jego stronę dwuznaczne uśmiechy i spojrzenia. Śmiała się w najlepsze i dobrze bawiła. Nagle zaczęło go to denerwować. Świadomość, że pewnie to wszystko jest udawane, napełniała jego serce goryczą. Do hipokryty było mu daleko. W pełni rozumiałby Luci, gdyby bała się go lub czuła się rozczarowana, poznając prawdę o nim. Kolejne kłamstwo wywołało u niego szeroki sztuczny uśmiech. Widział Luci na plakatach i w telewizji, ale nie skojarzył jej od razu. Tam nie miała uszu ani ogona. Albo to była iluzja, albo potrafiła zmieniać postać, bo inaczej MORIA dawno zrobiłaby z nią porządek - Tak, wiem- odpowiedział lakonicznie na jej tłumaczenie. Strach powoli ustępował miejsca narastającej wściekłości i frustracji. Niech no tylko ten sen się skończy, to przydybie tę lisicę i przepyta. Słaba i ranna nie będzie miała dużego wyboru ani możliwości ucieczki.
Zamknął oczy i poczuł pocałunek na swych ustach. Dobrze, że nic nie widział, bo świat znów zawirował. Gdy rozchylił powieki początkowo się przeraził. Znów byli w Japonii wśród różowo kwitnących wiśni, a Luci urosła duża i wysoka. Dopiero wtedy zauważył, że ma sierść i stoi na czterech łapach. Zrobił kółko wokół własnej osi. Był rudy w paski jak tygrys, ale bez wątpienia należał do psowatych lub hienowatych. Dziwnie było mieć ogon, stracić kciuki, móc ruszać uszami we wszystkie strony i jednocześnie czuć zapachy tak wyraźnie.
- Lepiej mi powiedz, czym jestem!- krzyknął nieco zirytowany, choć nie miał pojęcia w jaki sposób potrafi artykułować. Podskoczył na przednich łapach w ekscytacji i cały się najeżył. - Albo uciekaj! - warknął groźnie i powoli zbliżał się do czarno-białej kity, w którą właśnie zmienił się lisołak - tylko bez sztuczek! - zaśmiał się gardłowo i z impetem rzucił się w stronę Luci.
Yako - 16 Styczeń 2017, 17:23
Widziała, że coś się w nim zmieniało, nie wiedziała jednak co dokładnie. Umiała czytać z energii mniej więcej humor rozmówców ale nie było to idealne. Mogła się tylko domyślać co oznaczały konkretne zaburzenia energii.
Domyślała się, że jej tłumaczenie na temat przebywania w Świecie Ludzi, nie dotarły do niego...nie wierzył jej. Miała jednak nadzieję, że nie będzie próbował drążyć tematu. Westchnęła w duchu z ulgą widząc jak mężczyzna zamyka oczy. Pocałunek był długi i w sumie miał wypełnić czas między jedną scenerią, a drugą i jednocześnie odwrócić jego uwagę od zamiany w futrzaka.
Słysząc jego irytację zaśmiała się - jesteś tylko śliczną rudą hieną pręgowaną, to chyba nic złego - powiedziała i zmieniła się w lisa. W swojej formie była prawie tego samego rozmiaru co Gawain. Przeciągnęła się parę razy. O tak...dobrze znów być w swoim prawdziwym ciele. Mimo, że nie dawało aż tylu możliwości co jej lisołacze czy ludzkie formy to i tak najbardziej kochała swoją prawdziwą postać. Powstała jako czarny lis i najchętniej by tak została. Jednak uniemożliwiłoby jej to zdobycie wystarczającej ilości pokarmu.
Słysząc jego polecenie skoczyła na równe nogi. Odskoczyła sprawnie od Cienia i zaśmiała się - złap mnie jeśli potrafisz - zawołała wesoło. Nie udawała, nie tym razem. Bawiła się świetnie, uciekając przez rudzielcem.
Odskakiwała sprawnie i jeśli tylko miała okazję to łapała za ogon Gawaina. Jednak nie chciała sprawiać bólu tylko trochę się podroczyć. Taka już jej natura. Kokietka i do tego złośnica.
Co jakiś czas odbiegała kawałek dalej czasem sama ruszała do ataku z głośnym warknięciem. Nie była jednak nieuchwytna przez co sama mogła oberwać parę razy zębami po kicie, mimo, że była bardziej zwinna od Gawaina. Co to jednak za zabawa jeśli cały czas się przegrywa? Żadna!
Gawain Keer - 16 Styczeń 2017, 18:09
- Nierozważnie dobrałaś moją formę - wysapał w przerwie od biegania. Hieny były o wiele silniejsze od lisów i z łatwością potrafiły przegryźć kości mniejszego drapieżnika na pół. Z tymi większymi również dobrze dawały sobie radę. Nie chciał sprawić jej dodatkowego bólu, więc nawet nie uciekał się do używania nowo nabytego zestawu uzębienia. Nie wiedział jaką dokładnie siłą dysponuje. Postawił na swoją masę i odpychał lisicę swoim pyskiem lub bokami. Czasem tylko podrzucał ją wyżej w powietrze lub kłapał zębami. Polana wypełniła się lisim skowytem, hienim śmiechem i zwierzęcym warkotem. Źdźbła trawy i delikatne płatki wiśni miał wszędzie. Najwięcej na obślinionym ogonie za sprawą śmiałych poczynań Luci. Miał dość bycia za niego ciąganym i w końcu odepchnął lisicę mocniej, tak by się zatoczyła plącząc łapki i złapał ją za futrzaty kark. Potrząsnął nią na boki, jakby udawał, że chciał rozszarpać ją na strzępy. Nadal był zły i miał dosyć całego tego zamieszania. Szkoda, że tak musiało się to skończyć, ale musiał wyjść ze snu pierwszy. Cholera wie, ile czasu potrzebowała Luci do zabicia kogoś i jakim sposobem to robiła. Wolał być na nogach chociaż parę sekund przed nią. - Wyśpiewasz mi wszystko albo naprawdę skończysz jako szalik - zagroził wypuszczając ją z pyska i stając nad nią, po czym rozsypał się w kupkę rudoczarnej sierści niesionej przez ciepły wiatr.
z/t
Yako - 16 Styczeń 2017, 18:45
Yako bawiła się w najlepsze. Nigdy nikogo nie zabrała na tę polankę. W sumie nie miała kogo. Była uważana za świętą i żaden śmiertelnik nie był na tyle głupy czy odważny aby na nią wejść. No może poza dzieciakami, które jak tylko widziały lisa to od razu uciekały w popłochu. To trochę smutne ale w sumie Demon miał miejsce dla siebie gdzie wiedział, że nikt mu nie przeszkodzi.
Teraz mogła wesoło spędzić czas z Gawainem. Zapomniała nawet o swoich złych przeczuciach, skupiła się na zabawie. Upadała co jakiś czas na bok ale szybko odskakiwała od Cienia, znajdując się znów na łapach.
Bardzo ją zaskoczył gdy nagle użył więcej siły niż do tej pory. Zaplątały jej się łapki i nie dała rady uskoczyć na czas. Zaskomlała zaskoczona gdy Gawain złapał ją za kark swoimi zębami. Czuła siłę jego szczęk. Przełknęła ślinę. Nie ruszała się ani na milimetr nie chcąc bardziej zdenerwować Cienia. Pierwszy raz była w takiej sytuacji. Złość aż z niego buchała. Czyżby przesadziła z dokuczaniem mu? A może chodzi o coś innego? Szybko się o tym przekonała, słysząc jego ostatnie słowa nim zniknął z jej snu. Chciał odpowiedzi. Czuła, że tym razem jej talent aktorski czy kłamstwa jej nie pomogą. Wróciła do swojej lisołaczej formy.
Usiadła tam gdzie była i podkuliła kolana pod brodę. Otuliła się swoimi puchatymi ogonami, gdyż znów było idź dziewięć. Ubrana była we wspaniałe kimono. Siedziała tak i rozmyślała, zastanawiając się ile Cień widział w jej snach i jakie pytania jej zada. Tym razem będzie musiała na nie odpowiedzieć. Zdawała sobie z tego sprawę.
Siedziała tak długo (przynajmniej dla niej minęło wiele czasu). Przeglądała różne swoje wspomnienia, szukając tych najszczęśliwszych i ze smutkiem odkryła, że najlepiej bawiła się w towarzystwie Cienia, który już pewnie tłukł się po mieszkaniu wkurzony na maksa.
Nagle cała łąka stanęła w płomieniach, razem z wiśniami. No tak...zanim zniknęła z wioski, spaliła to miejsce razem ze świątynią, żeby nikt się już nim nie cieszył ani nie niszczył go rozwijającą się technologią. Wolała, żeby to miejsce zniknęło razem z nią.
Gdy już wszystko stało w błękitnych płomieniach, lisica wstała. Nie wiedziała ile czasu minęło w realnym świecie. Kilka minut czy może sekund? Nie miała pojęcia i w sumie nie miało to znaczenia. Nie spieszyło jej się do rozmowy z Cieniem. W sumie to nawet chciałaby mu dać jak najwięcej czasu na to by choć trochę się uspokoił i żeby nie wystraszyć natychmiastową pobudką. Jeszcze tego jej brakowało, żeby faktycznie zrobił z niej jakąś czapkę czy inszy szalik.
Rozejrzała się jeszcze po płonącej okolicy i westchnęła głośno. Po czym zamknęła oczy i gdy je otworzyła znów znajdowała się w ciepłym, wygodnym łóżku.
zt
|
|
|