• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Lokum Gawaina
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 22:45   

    Trochę nie rozumiała, czemu niby nie zmarnował tej przysługi, ale nie ciągnęła tematu. - dziękuję - powiedziała, gdy zapewnił, że następnego dnia przyniesie jej kule. Było to dla niej trochę upokarzające, jednak musiała jakoś przełknąć dumę. Miała do wyboru, chodzić o kulach lub dokładać sobie bólu i udawać, że nic się nie dzieje. Czuła się zmęczona. Mimo, że jeszcze nie była głodna. Wiedziała jednak, że będzie musiała się pożywić szybciej niż w normalnych warunkach. Tylko...mimo, że miała wiele okazji teraz aby trochę skubnąć energii Cienia, nie mogła się do tego zmusić. Co się z nią działo?
    Organizm reagował gorączką na nienaturalną utratę energii. Nie uciekała ona w normalny sposób ani też przez to, że miała więcej ruchu niż do tej pory. Znała to uczucie. Gorączka pojawiała się wtedy, gdy była najbardziej głodna. Gdy nie miała dostępu do żadnego żywiciela. Ale...przecież jeszcze nie była głodna. Jadła zaledwie kilkanaście godzin temu, a po takim posiłku powinna wytrzymać jeszcze kilka dni. Wiedziała jednak, że jej oczy zaczerwienią się już następnego dnia, a jeszcze kolejnego nie będzie już miała siły prawie na nic. Musiała spać, może dzięki temu wytrzyma trochę dłużej.
    Przytaknęła głową na znak, że rozumie. Jeszcze tydzień...to będzie trudne do wytrzymania, ale jeśli będzie miała dostęp do normalnego jedzenia, to może uda jej jakoś dotrwać aż będzie mogła znaleźć kogoś innego. Miała jednak pewność, że następnego dnia gorączka się jeszcze podniesie, ale nie będzie jeszcze strasznie wysoka. Dopiero tak pod wieczór powinno się zrobić groźniej. Westchnęła cicho i dała sobie opatrzyć na nowo nogę. Wsunęła się pod kołdrę i zamknęła oczy. Zasnęła dość szybko, spokojnym snem bez marzeń czy koszmarów.

    Obudził ją wspaniały zapach pieczeni. Chwilę później w drzwiach pojawił się Gawain - hej Gawi - uśmiechnęła się. Czuła się trochę lepiej. Sen pomagał jej oszczędzać energię i może troszeczkę jej zyskiwać, było to jednak za mało żeby wyżyć.
    Gdy Cień przeniósł ją do kuchni, poprosiła żeby postawił ją przy blacie. Stać dała radę, nie musiała przecież wtedy używać chorej nogi. Szybko odcedziła ziemniaki, popuczyła je i dodała masła. Po czym wzięła nowy garnek i zabrała się za sos - Gawi mógłbyś przelać do garnka wywar, który jest przy pieczeni? Zrobimy z niego sos - powiedziała i zrobiła mężczyźnie miejsce. Gdy wykonał jej prośbę dodała jeszcze kilka składników i zdjęła sos z ognia. Uśmiechnęła się miło do mężczyzny - myślę, że możemy nakładać i jeść - powiedziała spokojnie - a do pieczeni najlepsze jest - wyciągnęła rękę po butelkę wina - czerwone wino - dodała z uśmiechem.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Styczeń 2017, 23:51   

    Stęknął cicho, gdy kazała mu przelać wywar. Naprawdę nie wiedział, czym Luci była taka podekscytowana. Do tego nadal upierała się przy tym głupio brzmiącym zdrobnieniu. Wygrzebał skądś talerze i sztućce. To cud, że jakieś miał. Chciałby pamiętać skąd, ale na próżno. Aromatyczne mięso przełożył na deskę i pokroił je w plastry. W czasie, gdy Luci nakładała sobie jedzenie, Gawain znalazł otwieracz i odkorkował wino. Jego ulubiona część posiłku, alkohol, znalazła swe miejsce w kieliszkach. Potem sam nałożył sobie wszystkiego. Nie był pewien, ile zmieści jego ściśnięty żołądek. Dawno nie jadł czegoś... tak materialnego. Na talerz wziął jeden ziemniak, jeden plaster pieczeni polany ciemnym sosem i trochę warzyw. Nawet dzieci jadły więcej, ale jeśli zje choć kęs za dużo, to chyba wpadnie w spożywczą śpiączkę by móc to wszystko strawić. Pomógł Luci dojść do stołu, po czym wszystko podał i zasiadł do obiadu. Uniósł kieliszek w górę - Twoje zdrowie! - powiedział z błyskiem w oku i upił mały łyk. Dopiero wtedy złapał za sztućce. Odzwyczaił się od ich używania, więc sprawiał wrażenie, jakby po prostu wolno jadł. Zresztą nie miał się gdzie spieszyć przy takiej małej porcji. Smaki były dla niego nowe i dziwne. Nie był pewien, czy mu się podobały, czy nie. Były harmonijne, doskonale ze sobą współgrając. Konsystencje poszczególnych składników również się dopełniały, ale Gawain nie wiedział, czy taki efekt był zamierzony. Luci pewnie spodziewała się innej reakcji, ale Cień nigdy specjalnie nie lubił gotowania i jedzenia. Miał już prawie sześć dych na karku i przez cały ten czas jego entuzjazm nie wzrósł ani odrobinę. Czemu teraz miałoby się to zmienić? Tolerował tylko płyny, głównie napoje różnego rodzaju. Może jednak był trochę wybrakowany? Może oczy nie były jedynym odchyleniem od normy jakie posiadał?
    Skonfundowany uśmiechnął się sztucznie do Luci. Nie chciał sprawiać jej przykrości zbyt długim milczeniem i zupełną obojętnością. Kobieta tak się przecież starała, by umilić im obojgu czas. - Naprawdę... - zaczął mówić. Jakie? Pyszne? Nie wiem tego To byłoby kłamstwo, gdyby to powiedział - naprawdę nie wiem - zaśmiał się krótko i nieco histerycznie. Co się właściwie z nim działo? Czemu przejmował się czymś tak trywialnym? Odłożył sztućce na talerz i upił porządny łyk wina. - Próbuję to zrozumieć za każdym razem, z ręką na sercu, ale po prostu nie potrafię. Doceniam kunszt i dobór składników, ale nie umiem się tym rozkoszować, wybacz - siedział zbaraniały i zażenowany gapiąc się tępo w swój talerz - najważniejsze, żeby tobie smakowało - dopowiedział już ciszej, patrząc prosto w jej fioletowe oczy.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 14 Styczeń 2017, 01:45   

    Uśmiechnęła się lekko gdy zobaczyła ile mężczyzna sobie nałożył. Nie skomentowała tego jednak. Usiadła do stołu i życzyła mu smacznego, po czym zabrała się za swoją porcję. Spróbowała pierwszego kęsa i poruszyła zadowolona uszami. Może i nie musiała jeść ale to uwielbiała. Popijała danie winem, ciesząc się smakiem obiadu. Dawno nie jadła nic takiego, a tym bardziej w miłym towarzystwie, nawet jeśli wyglądało na to, że Gawainowi nie do końca danie musiało zasmakować.
    Spoglądała na Cienia i ze smutkiem zauważyła, że chyba danie nie przypadło mu do gustu. No cóż, nie każdy musi lubić takie rzeczy. Słysząc jego wytłumaczenie, uśmiechnęła się trochę smutno i pokręciła głowa - nie martw się, doceniam to, że chociaż spróbowałeś - powiedziała szczerze. Przez chwilę siedziała cicho, słysząc jednak jego następne słowa, uśmiechnęła się mocniej - bardzo dobrze Ci to wyszło - pochwaliła go - mojej pierwszej potrawy nie dało się przełknąć, a Twoja wyszła świetnie, naprawdę bardzo mi smakuje - nie chciała mu słodzić, ani nic takiego. Naprawdę jej zasmakowało, a widziała zakłopotanie na twarzy Gawaina. Na dowód, że mówi prawdę, odłożyła swój, już pusty talerz i zabrała talerz spod nosa Cienia. Uśmiechnęła się do niego uroczo i pochłonęła spokojnie również jego porcję - nie chcę żeby takie pyszne jedzenie się zmarnowało, a nie będę Cię zmuszać do tego, żebyś to zjadł, bo przecież nie o to chodzi - powiedziała jak już opróżniła również jego talerz - chciałam żebyś spróbował czegoś nowego, a jak widać, nie dość, ze spróbowałeś nowej potrawy to prawie całkowicie sam ją przygotowałeś. - dodała jeszcze z uśmiechem.
    Pogładziła się po pełnym brzuchu i zastanawiała chwilę co teraz mogłaby robić. Dopiła jeszcze swoje wino, zamyślona.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 14 Styczeń 2017, 02:49   

    Uśmiechnął się delikatnie, ale widać było, że robił to z trudem. Poczuł lekkie ukłucie w sercu, gdy zobaczył odrobinę smutku w spojrzeniu Luci. Znał to aż za dobrze. To nie był pierwszy raz. Marii próbowała robić mu różne drinki, ale wtedy liczyło się tylko to, że zawierały alkohol. Inni zachwycali się mieszanką doznań, więc zaczął ich naśladować, by unikać tych samych pytań i klepnięć w ramię. Może dziś też powinien był udawać.
    - To zasługa mojej nauczycielki. Bez niej nie dałbym rady - odpowiedział, patrząc jak lisica wcina jego porcję. Gdzie ona to wszystko mieściła? Przynajmniej nic się nie zmarnuje, a ona potrzebowała energii na powrót do formy. Chyba była zadowolona z jego gotowania. - Nigdy czegoś takiego nie próbowałem. Miałem raczej mało okazji do tak wystawnych obiadów. To było... nowe i ciekawe jeśli chodzi o kompozycję - mówił jak o bukiecie kwiatów. Podziwia się go, wącha, znając wszystkie jego smaki można ocenić, czy druga osoba zna je równie dobrze, ale się go nie je. Dla Gawaina każda potrawa była tworem, który nikł w oczach równie szybko, co usychająca roślina. Niektóre były dziełem sztuki, inne zwykłym chłamem. W każdym razie bukietów i jedzenia potrzebował w równej mierze. W ogóle. Spojrzał na nią spokojnym, oceniającym okiem. Teraz miał do tego okazję, gdyż oboje raczyli się winem siedząc naprzeciwko siebie. Zjadła wszystko, więc może nie chodziło o krew. Ale on też mógł jeść, choć niczego mu to nie dawało. Jej oczy nadal mieniły się pięknym fiołkowym blaskiem.
    - Luci, miałaś kiedyś świadomy sen? - zapytał ni z tego, ni z owego. Większość wybierało latanie lub oddychanie pod wodą. Czasem postanawiali zostać na moment jedyną osobą na całym świecie. Bywało, że udawali się na przechadzkę po ścianach, wbrew wszelkim prawom fizyki. Trochę interesowało go, co Luci postanowiłaby zrobić mając kontrolę nad swym snem. Dolał wina im obojgu. - Będąc cieniem potrafię takowy wywołać, a to całkiem niezła rozrywka - zaproponował. Teraz, gdy nie był głodny, nie miał takiego problemu z mówieniem i myśleniem o czyichś snach.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 14 Styczeń 2017, 10:54   

    Westchnęła z ulgą widząc, że Cień nie ma jej za złe tego, że zaproponowała żeby z nią z jadł. Tekst o nauczycielce niezwykle ją uradował. Postawiła wesoło uszy i poruszyła nimi delikatnie. - To cieszę się, że przynajmniej spróbowałeś czegoś nowego, nawet jeśli nie sprawiło Ci to tyle radości co mnie - dodała po chwili.
    Raczyła się spokojnie winem, oddychając spokojnie. Była zrelaksowana. No cóż, skoro nie mogła się odprężyć w sposób jaki najbardziej lubiła, to trzeba było znaleźć inny, a jedzenie nadawało się do tego wprost idealnie. Przynajmniej jak dla niej.
    Pytanie Gawaina ją zainteresowało. Zamyśliła się na chwilę - kilka razy udało mi się uświadomić we śnie, jednak wtedy bardzo szybko się budziłam - powiedziała niezgodnie z prawdą, robiąc przy tym zasmuconą minkę. Co prawda nie umiała wywołać u siebie świadomego snu jednak gdy już się uświadamiała w tym, że śni, nie budziła się od razu. Po prostu świetnie się bawiła. Próbowała już wiele różnych rzeczy, pływanie, latanie, wędrówki po kosmosie, bycie władcą całego świata...jednak nie sprawiało jej to takiej frajdy jak większością osób. To było fajne ale za pierwszym razem. Słysząc dalszą wypowiedź Cienia, uśmiechnęła się jednak i postanowiła nie mówić mu nic na ten temat.
    - No czego ja się spodziewałam, będąc u Cienia - powiedziała wyraźnie udając załamanie - oczywiście, powinnam się domyślić, że będę tu jak małe dziecko, czy jeść i spać w głównej mierze - po tych słowach pokazała mu jednak języczek - bardzo chętnie dam się wprowadzić w świadomy sen, przynajmniej nie będziemy się nudzić, prawda? A w towarzystwie na pewno będzie jeszcze ciekawiej niż śnić samemu - dała jeszcze i poprawiła się na krześle. Byłą gotowa wrócić do łóżka, a naczyniami mogą się zająć później. Powiedziała jeszcze tylko by lepiej wsadził talerze do zlewu i zalał wodą, to wtedy będzie mniej problematyczne jeśli chodzi o zmywanie, w przeciwnym wypadku reszta sosu zaschnie i będą musieli i tak wszystko znów namoczyć.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 14 Styczeń 2017, 14:25   

    Słysząc jej westchnienie, jemu samemu również spadł kamień z serca. Ze świadomością, iż nie zawiódł Luci, było mu lżej. - Gdybym nie próbował nowych rzeczy, nie byłoby mnie tu teraz - odparł. W Świecie Ludzi zostawił prawie wszystko, ale wspomnień nie umiał się pozbyć. Tam wszystko było kiedyś nowe, a on obcy. Przeżył szok. Wszechogarniający hałas i szybkość tego, co się wokół niego działo, było niezmiernie przytłaczające. Niczym ciężki głaz, trzymało go to w miejscu, dopóki nie nauczył się żyć na nowo. Wiarę i nadzieje zamienił na pieniądze i szansę przeżycia. Po wydarzeniach z Marii, miłość szybko do nich dołączyła, jako kolejny osłabiający go element.
    - To dlatego, że sny trwają zaledwie kilkanaście sekund. Jednocześnie budzisz się i uświadamiasz sobie, że to co widzisz nie dzieje się naprawdę. Oczywiście sen zawsze wydaje się dłuższy, gdy go śnisz. Z moją pomocą będziesz mogła robić, co ci się żywnie podoba przez parę godzin - wyjaśnił, chcąc ją nieco pocieszyć. Początkowo myślał, że Luci na poważnie była rozczarowana i zawiedziona jego ofertą, ale gdy zobaczył wyciągnięty w jego stronę język, jedynie lekko pokręcił głową i upił łyk rubinowej cieczy. - Spokojnie, to tylko luźna propozycja. Nie będę cię zmuszał do spania - zapewnił, choć nie miał pomysłu, co mogliby teraz robić. Przyzwyczaił się do wrzeszczącego telewizora i internetu z przygłupimi filmikami. Będzie musiał kupić jakiś gramofon na korbę, bo oszaleje w tej ciszy.
    Pozbierał wszystko ze stołu i włożył do zlewu i zalał naczynia. Luci wręczył swój kieliszek i butelkę z resztą wina do przytrzymania i zaniósł lisicę do sypialni. Nosił ją tam i siam, spełniał zachcianki i dotrzymywał towarzystwa, jakby była księżniczką. Widać Otome nie pomyliła się, nazywając go rycerzem. I choć jego zbroja pewnie byłaby lśniąca to najprawdopodobniej czarna, w równej mierze co jego koń. Jego seniorem mógł być każdy, kto miał do zaoferowania coś przydatnego lub interesującego. Luci miała pożywne sny i rozwiewała jego nudę. No i musiał się nią zająć. Jeśliby tego nie zrobił, wieść o tym, że ją postrzelił i zostawił zapewne szybko rozeszłaby się wzdłuż i wszerz Krainy.
    Posadził ją na łóżku i usiadł obok, zabierając kieliszek z jej dłoni. Przytulił się do niej, kryjąc twarz w zagłębieniu pomiędzy szyją a obojczykiem, jakby chciał skryć się przed całym światem. Była przyjemnie ciepła nie tylko w dotyku, ale i podejściu do niego. Zastanawiał się, co by o nim powiedziała, wiedząc o wszystkich jego występkach. Pocałował ją delikatnie w szyję i powoli odsunął się od niej. Nie mógł pozwolić sobie na taką poufałość, jeśli chciał pożyć jeszcze przez jakiś czas.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 14 Styczeń 2017, 20:04   

    Yako przytaknęła głową, słuchając uważnie wyjaśnienia na temat snów - czyyyli będę mogła zrobić wszystko co mi się tylko spodoba? - zapytała z zadziornym uśmieszkiem. Miała już mały pomysł na to jak się zabawić.
    - Gawi bardzo chętnie spróbuję z Tobą tego świadomego snu - dodała - tam przecież nie będę ranna i będzie można jakoś miło spędzić czas, a tu jestem właściwie jak na razie przykuta do łóżka - podrapała się zakłopotana po głowie.
    Usadowiła się wygodnie na łóżku. Gdy Cień się do niej wtulił, oparła lekko swoją głowę o jego i pogładziła się po ściętych włosach - pasuje Ci ta fryzura - uśmiechnęła się do niego, gdy mężczyzna się od niej odsunął tuż po tym jak ją pocałował w szyję.
    Nie miała mu tego za złe i nie uważała, żeby się spoufalał. W sumie było to...dość miłe. Mogła przynajmniej odpocząć, nie przejmując się niczym. Pomagał jej i była mu za to wdzięczna.
    Gdy mężczyzna się odsunął sama się do niego wtuliła łasząc głową pod jego brodą. Przymknęła przy tym oczy, jakby domagała się jakiś pieszczot. Głaskania lub przytulenia. Może faktycznie tego potrzebowała? A może po prostu chciała pokazać Gawainowi, że przytulał się zdecydowanie za krótko?
    Niezależnie od tego jak zareagował, w końcu odsunęła się od niego z poważną miną. Wypiła resztę swojego wina i odłożyła kieliszek. Usiadła tak, że opierała przed sobą dłonie o pościel i spojrzała Cieniowi w oczy z wielką determinacją. Jej tęczówki powolutku zaczynały przybierać czerwonego koloru, ale może to tylko tak padało światło?
    - No to co mam robić, żeby przejść w świadomy sen? - zapytała trochę jak mała dziewczynka, która bardzo chce otrzymać odpowiedź na zadręczające je pytanie. Robiła przy tym minkę pełną zdecydowania i niecierpliwości.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 15 Styczeń 2017, 15:36   

    Uśmiechnął się pobłażliwie, słysząc pytanie Luci. Widać było, że jeszcze nie odwiedzała Krainy Snów w towarzystwie Cienia. Cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz. Skinął głową - wszystko - wypowiedział każdą głoskę słowa wyraźnie, chcąc by wyobraziła sobie ogrom swoich możliwości - oczywiście to tylko sen, więc to co w nim zrobisz, w nim zostaje - dopowiedział, choć z nikłym smutkiem w głosie. Gdyby Cienie mogły wynosić ze snu, co im się żywnie podoba, byliby królami świata. Najprawdopodobniej każdy byłby swoim własnym, zazdrośnie strzegącym dostępu do snów osób znajdujących się na jego terenie.
    Gdy Luci wtulała i wwiercała się w niego, wyszeptał - Dzięki, musiałem już je ściąć, bo wymykały się spod kontroli grzebienia i wstążki do włosów. Wsunął dłoń pomiędzy kosmyki jej włosów i zaczął lekko masować jej głowę, patrząc na jej uniesione uszka.
    Gdy w końcu się od niego odlepiła , szybko dopiła swoje wino i łypała na niego zaciekawiona. Gawain mógłby przyrzec, że oczy lisicy jeszcze przed chwilą miały o wiele chłodniejszy odcień. Ametyst, który tak lubił był z wolna wypierany przez rubin, co w połączeniu z intensywnym spojrzeniem jakim obdarzyła go Luci, wyglądało dość demonicznie. Odrobinę zbity z pantałyku Keer również dopił swój kieliszek, słuchając jej kolejnego pytania.
    - Ty nie robisz nic szczególnego. Musisz jedynie zasnąć i mieć jakikolwiek sen. Za to ja muszę do niego wejść, znaleźć cię w nim i uświadomić, że śnisz. Często nie wystarczy powiedzieć tylko "hej, jesteś we śnie" - pomachał dłońmi do wyobrażonej persony - pewnie będę musiał zadać parę pytań i przypomnieć ci na chwilę o twym przykrym stanie, ale potem sen będzie pod twoją kontrolą - wyjaśnił na tyle, na ile potrafił - jak będziesz taka podekscytowana to nie zaśniesz - tryknął ją palcem w bok.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 15 Styczeń 2017, 16:18   

    Zamyśliła się na chwilę, poruszając co jakiś czas swoimi uszkami. Spojrzała na Cienia i uśmiechnęła się drapieżnie -no to już wiem co tam porobimy - powiedziała i oblizała się ze smakiem. Tak...Luci dopiero co zjadła dużą porcję pieczeni, a już myśli o jedzeniu. No cóż...typowa kobieta. Obejrzała go od stóp do głów jakby analizowała jaką potrawkę z niego zrobić, co jakiś czas się oblizując.
    - Jedyny minus taki, że teraz nie mam czego czochrać - zaśmiała się - taką czuprynę jaką miałeś wcześniej czochra się o wiele fajniej - powiedziała z lekkim wyrzutem, ale widać było, że całkowicie jej to nie przeszkadza. W końcu jeśli tak jej zależało na czochraniu to pewnie robiłaby to nawet jakby się ogolił na zero, choć wtedy by się jej to nie spodobało! Jakoś łysi mężczyźni nigdy nie przypadali jej do gustu, a spotykała się z takimi w sumie tylko na planie filmowym, w innych miejscach starała się ich unikać.
    Słuchała uważnie tłumaczenia Cienia, na temat przechodzenia w świadomy sen. Była pobudzona, jednak w jej przypadku nie miało to większego znaczenia. - no to mamusiu będziesz musiała mi zaśpiewać coś do snu - powiedziała uroczym głosikiem po czym zniknęła pod kołdrą. Wsunęła się pod nią uważając na ranną nogę i skryła się pod nią całkowicie.
    W chwili jednak wysunęła głowę i ziewnęła głośno - mój drogi nie doceniasz mojego talentu do zasypiania - zaśmiała się i zamknęła oczy. Najpierw jednak zaczęła udawać, że śpi i chrapać głośno. W końcu jednak zaśmiała się sama z siebie i starała uspokoić. Chwilę się jeszcze uśmiechała, rozbawiona sytuacją w końcu jednak jej oddech się wyrównał, a ona zagubiła się w świecie marzeń i wspomnień.


    ZZZzzz
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 15 Styczeń 2017, 17:43   

    Gawaina trochę zaskoczyło to jak decyzyjną osobą okazywała się być Luci. Był święcie przekonany, że gdyby coś stanęło tej kobietce z pazurem na drodze, to nic by z tego czegoś lub kogoś nie zostało. Mogłaby być świetnym liderem, jeśli tylko zdołałaby opanować swoją porywczość i skłonność do płatania innym figli.
    Obrzucając go niemalże wygłodniałym spojrzeniem, Luci sprawiła, że Keer poczuł się jak obiekt w oknie wystawowym. Nie wiedział co o tym myśleć, przecież niedawno, bo zaledwie wczoraj wieczorem, harcowali ile wlezie. Może nie popisał się dostatecznymi umiejętnościami? Co prawda był wtedy głodny i mało brakowało a padłby ze zmęczenia, ale lisica wydawała się być zadowolona. Jej libido musiało być wielkie, ale nie miał wątpliwości co do tego, że sprosta zadaniu. Ech.. gdyby nim też ktoś się tak zajmował, gdy był ranny, świat byłby lepszym miejscem.
    - Jak odrosną za jakiś czas, niezwłocznie się do ciebie zgłoszę - powiedział z pewnością w głosie. Rozumiał Luci, bo też lubił swoje długie kłaki, które pozostawiały mu więcej opcji wyboru fryzury i odejmowały lat. Stratę kilkunastu centymetrów włosów wynagradzał fakt ograniczenia niezbędnych zabiegów pielęgnacyjnych do minimum.
    - Nie jestem twoją mamusią, tatusiem czy Gawusiem ani żadnym innym -tusiem - nieco rozeźlony uciął dalsze wymienianie dziwnych przezwisk. Jeszcze mu tak zacznie mówić przy ludziach! Mógł godzić się z wieszaniem się na jego ramieniu, ale nie na takie rzeczy. Nie lubił, gdy kobiety oznaczały go jako swojego, nazywając go misiem czy czymś innym w towarzystwie. - Tak, kryj się pod kołdrą, jeśli nie chcesz zaznać mego gniewu! - wykrzyknął groźnie w żartach i pacnął niewyraźny kształt pod płachtą otwartą dłonią. Pokręcił głową, gdy uszata głowa lisicy wysunęła się nieznacznie i sam ułożył się wygodnie obok Luci. Jeszcze chwilę dokazywała, ale ciepło, miękkość poduszki i pełny żołądek szybko sprawiły, że zasnęła. Musiał odczekać trochę na odpowiednią fazę snu. Gdy wyczuł, że Yako zaczyna śnić, odchylił głowę do tyłu przymykając oczy i uspokoił oddech.

    Zzzzz
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 16 Styczeń 2017, 19:40   

    Otworzył oczy i gwałtownie usiadł. Teraz szybko, póki miał te marne ułamki sekund. Wygramolił się z łóżka i biegiem udał się po kuszę, robiąc przy tym okropny raban. Jego ciężkie kroki obudziłyby teraz nawet największego leniwca. Dopadł do broni i szybko nieco drżącymi dłońmi załadował ją. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się mieć intruza u siebie w domu i to z własnej winy. Dwóch morderców pod jednym dachem mogło znajdować się tylko w przypadku interesów i roboty. On i Luci nie byli współpracownikami. W zasadzie to Gawain nie wiedział kim byli i miał to w głębokim poważaniu. Lepiej, żeby lisołaczka wyczerpująco odpowiedziała na pytania, inaczej będzie musiał się jej jakoś pozbyć. Sztylet w pochwie szybko przypasał do uda i zaryglował drzwi wejściowe. Po drodze do sypialni pozasłaniał też wszystkie okna. Zamknął za sobą drzwi prowadzące do pokoju, odsunął krzesło od biurka i usiadł na nim mierząc w leżącą w łóżku kobietę. Harmider powinien zbudzić ją parę minut wcześniej, więc nie powinna być już zbyt skołowana.
    - No, to teraz powiesz mi jak to się dzieje, że faceci umierają przy tobie z przyjemności albo bełt trafi w coś innego niż noga. Jeśli krzykniesz lub spróbujesz zejść z łóżka też pociągnę za spust - powiedział beznamiętnym tonem. Czas zabawy się skończył, a z nim uśmiechy, pobłażliwe spojrzenia i noszenie na rączkach. Koniec z obiadkami i grami słownymi - Pomiń chociaż szczegół, a zapewniam cię, że dowiem się o tym i dopadnę cię wszędzie. Radzę ci, nie kłam Yako - wyciągnął kolejnego asa z rękawa, by udowodnić, że odkrycie prawdy o niej jest tylko kwestią czasu. Cały czas zastanawiało go jak Luci ukrywała się w Świecie Ludzi. Ktoś taki równie dobrze mógł zostać podstawiony przez MORIĘ, by wyłapywać takich jak on. Zbiegów z kilkoma ludźmi organizacji na swym sumieniu. Ale wszystko po kolei. Miał dużo pytań i tyle samo czasu. Poprawił się na krześle - To był twój plan? Twoja taktyka? Uwieść mnie i potem zabić podczas zbliżenia, gdyby nie to, że oberwałaś? - kontynuował bez złości dzięki temu, że wyżył się na polanie biegając jako ruda hiena. W przeciwnym wypadku od razu po przebudzeniu wytargałby kobietę za kłaki i zrzucił na podłogę.
    To przesłuchanie będzie jednak cięższe i zapewne dłuższe niż inne, jeśli Luci zdecyduje, że nic mu nie powie. Zwykle stosował w takich przypadkach zioła do wprowadzenia przesłuchiwanego w śpiączkę farmakologiczną. Nie są to miłe sny, gdyż ciągle mieszają się z nikłą rzeczywistością. Większość informacji uzyskuje się od ręki, tylko na podstawie obserwacji i notatek, ale niekiedy wartało uświadomić przesłuchiwanych o tym, że śnią. Początkowo każdy z nich cieszył się zdobytą władzą, ale z upływem czasu zaczynali się nudzić. Gawain zawsze mógł wyjść i wejść do ich snu kiedy mu się żywnie podobało, zadawać pytania i opisywać, że może i przesłuchiwany tego nie czuje, ale właśnie odciął mu palce albo ucho. Ofiara nie mogła tego nawet sprawdzić, więc jeśli się dało Cień używał swoich mocy by podkraść się do niej i pokazać jak bardzo bolesna jest utrata części ciała albo dostanie paroma bełtami w plecy.
    Jednak dawka, którą musiałby podać Luci dożylnie, przekładałaby się na roczny zapas tego wyjątkowego suszu, a on nie był w posiadaniu takiej ilości. Nawet nie wiedziała, ile szczęścia miała w tym, że nic na nią nie działało. Bacznie ją obserwował, mając nadzieję, że lisica nie będzie próbowała szlochać, lamentować i błagać o litość.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 16 Styczeń 2017, 21:22   

    Obudziła się słysząc raban. Westchnęła głośno i wygramoliła się spod kołdry. Poprawiła poduszki i usiadła na środku łóżka. Nie było już odwrotu, musiała mu zdradzić swoje tajemnice. Ale ... czemu był jej smutno? Czemu smuciło ją to, że Gawain się na nią wkurzył? Siedziała cierpliwie czekając aż mężczyzna zajmie się wszystkimi środka zapobiegawczymi.
    - Widzę, że naprawdę się mnie boisz - powiedziała ze smutkiem, patrząc na wycelowaną w nią kuszę. Jednak nie próbowała żadnych sztuczek. W końcu mogła podpalić broń, ale czy to by coś dało?
    Słysząc jego polecenia zamknęła oczy i oparła się o poduszki za sobą. Milczała chwilę. Słysząc jak ją nazwał opuściła całkiem uszy. - Nazywasz mnie Yako, jakby to była obelga...a równie dobrze ja mogę nazywać Cię po prostu Cieniem - zaczęła powoli, bez pośpiechu. Spojrzała na mężczyznę - znasz moje prawdziwe imię, ale pewnie nie wiesz co ono oznacza, prawda? - mówiła ze spokojem - więc pozwól, że zacznę od tego...
    Usiadła znów prosto i westchnęła głośno - Yako to określenie złego lisiego demona, który opętuje ludzi - zaczęła wyjaśnienia - i tak mnie nazywano odkąd odkryto, że wcale nie jestem takim milutkim liskiem, który sprawia, że plony są urodzajne jak nigdzie indziej na wszystkich wyspach Japonii, jednak nie martw się, nie umiem nikogo opętać - spojrzała na mężczyznę - nic jednak z tym nie robiono, gdyż ziemia w wiosce była nieurodzajna i bez mojej pomocy nie mieli żadnych plonów. Jednak nie ma nic za darmo - westchnęła znowu - podobnie jak Ty nie potrzebuję normalnego jedzenia, żeby przeżyć choć bardzo je lubię oraz pozwala mi przetrwać w kryzysie, i tu pojawia się odpowiedź na Twoje pierwsze pytanie - spojrzała mu w oczy - żywię się energią życiową innych istot i jeśli pochłonę ją całą, to wtedy mój żywiciel umiera. Energia ta ulatnia się ze mnie cały czas czego efekt mogłeś zobaczyć na polanie, na której się spotkaliśmy - zamilkła na chwilę - domyślam się, że widziałeś wspomnienie sprzed pięciu lat...moje ostatnie zabójstwo i to w trakcie kręcenia filmu - zaśmiała się - pierwsze zabójstwo od ponad pięciuset lat - dodała - skończyłam zabijać krótko po tym jak opuściłam wioskę. Trupy za bardzo zwracały na mnie uwagę i były nieopłacalne...a zabicie tego łysola było mi potrzebne by zniknąć ze sceny...nikt nie obwini aktorki za rezygnację z kariery po tym co przeżyła w trakcie kręcenia pewnych scen - na jej ustach pojawił się lekki uśmiech - jednak nie martw się nikt po nim nie płakał...był zwyrolem, który nie tylko na planie ale na co dzień lubił zabawiać się z panienkami i bardzo je przy tym krzywdzić. Żadna aktorka nie chciała z nim występować. Zrobiłam więc przysługę wszystkim dziewczynom, jakie pojawiłyby się na jego drodze.
    Miała nadzieję, że to co powiedziała wystarczy Cieniowi za odpowiedź, nie wiedziała co ma więcej opisywać. Jak o czymś zapomniała to trudno, najwyżej skończy jako ciepła, stylowa czapka.
    Słysząc jego dalsze słowa zaśmiała się - cóż ... po części masz rację, ale nie do końca - powiedziała spokojnie patrząc na mężczyznę - chciałam Cię uwieść i się pożywić, ale nie miałam zamiaru zabijać. Nie jest to konieczne i w sumie...spełniłam swój plan...na pewno pamiętasz jak szybko straciłeś siły w trakcie naszych igraszek oraz to, że moje oczy zmieniły wtedy kolor - nie było najmniejszego sensu już tego ukrywać - i mam wrażenie, że myślisz, że kradnę energię tylko przez igraszki. To jest Twój błąd. Zauważyłeś przecież, że kolor moich tęczówek zmienił się gdy mnie na przykład niosłeś, potrzebuję bezpośredniego kontaktu ze skórą żywiciela, żeby pobrać jego energię.
    Zamilkła na chwilę po czym spojrzała na mężczyznę smutno - możesz mi nie wierzyć ale... jakoś nie potrafię już o Tobie myśleć jak o żywicielu...nie mogę się zmusić aby podkraść Ci choć trochę energii...jeśli chcesz dowodu, że od wczorajszego wieczora nie ukradłam jej ani trochę spójrz na kolor moich oczu. Gdy jestem najedzona są one błękitne...teraz najpewniej przechodzą już powoli z fioletu w czerwień...to taki mój wskaźnik energii... gdy oczy zrobią się czerwone nie będę miała siły prawie na nic...a póki znów nie wchłonę choć odrobiny energii to przeżyję tylko dzięki normalnej żywności, która mi pozwoli funkcjonować tylko jak zwykły słaby człowiek...
    Przełknęła ślinę i spojrzała na ranę na swojej nodze - nie kradnę energii bez dania czegokolwiek w zamian - powiedziała jakby na swoje wytłumaczenie - wieśniacy dostawali plony, aktorzy dostawali rozkosz, a Ty - spojrzała znów w jego bursztynowe oczy - dostałeś nie tylko rozkosz ale też moje sny...ja nie muszę spać, nie jest mi to w ogóle potrzebne gdyż energię zdobywam jak pasożyt. Choć sen jest przydatny, np. w takich sytuacjach jak ta, gdy zużywam więcej energii niż zazwyczaj....
    Przeniosła spojrzenie na kuszę - chętnie odpowiem na wszystkie Twoje pytania, nie ma sensu żebym coś ukrywała, ale w zamian prosiłabym, żebyś jednak odłożył to żelastwo bo przypadkiem będziesz miał sporo sprzątania w domu - spojrzała mu w oczy. Nie ruszyła się jednak nawet na milimetr, po prostu siedziała ze smutno opuszczonymi uszami i czekała na dalsze decyzje mężczyzny.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 16 Styczeń 2017, 23:23   

    Rudzielec odnosił wrażenie, że Yako już kiedyś odbyła taką rozmowę. Była równie spokojna co on, nic sobie nie robiąc z wycelowanej w nią kuszy. Jej historia była spójna i w żaden sposób nie odbiegała od informacji zdobytych przez Gawaina. To co powiedziała o strachu pozostawił bez komentarza. Nie był zainteresowany jej opinią o nim. Wierz lub nie, ale niektórzy wypowiadają nazwę mojej rasy w równie pogardliwym tonie - przeszło mu przez myśl, gdy snuła swą opowieść. Faktycznie nie wiedział co oznaczało jej imię. Przynajmniej do teraz.
    - Wystarczyło nie kłamać i niczego nie zatajać, a dostałabyś trochę mojej energii. Początkowo byłem święcie przekonany, że chodzi o krew. Miałbym opory, ale nie pozwoliłbym byś padła z głodu. Owszem, jestem teraz nieco zaskoczony, gdybyś powiedziała mi o tym na samym początku, pewnie też bym tak zareagował. W końcu nie jesteś nawet szczególnym Dachowcem lub Cyrkowcem, a demonem - wzruszył ramionami, ale kusza ani drgnęła. - To było dość wielkoduszne z twojej strony, stanąć w obronie dziewcząt na narkotykowym haju - kontynuował cedząc szyderstwa - poza tym, żadne zabójstwo nie liczy się jako ostatnie, dopóki morderca żyje - powiedział, zastanawiając się, ile płomyków świec zdąży jeszcze zdmuchnąć, zanim jego własna się wypali. Kobieta siedząca przed nim była sprytna, piękna i pragmatyczna. Czemu była przy nim taka nieostrożna? Doskonale zdawała sobie sprawę z umiejętności Cieni. Po co było tak ryzykować?
    Słuchał odpowiedzi na drugie pytanie, nie przerywając jej w trakcie. - Masz rację, nie wierzę ci. Dostałaś kredyt zaufania, a tak się składa, że zwykle daję tylko jeden - westchnął przeciągle. Nie dochodziło do niego, że tak wiekowa i potężna istota, mogłaby przedkładać jego dobro nad swoje własne. Rozumiał pasożytnictwo i tak długo jak nie miałby problemów zdrowotnych oddając swoją energię, nie oponowałby w żaden sposób. - Pocieszyłaś mnie jak jasny gwint z tym, że wcale nie musiałem lądować z tobą w łóżku, by wąchać kwiatki od spodu! A dowód zdobędę sam, bo nawet cię nie dotknę. Najwyżej coś ci ugotuję. Przeprowadzę twoje leczenie do końca, ale do tego czasu będziesz żyła pod moim dachem jak człowiek i wyjdziesz stąd niewiele silniejsza. Nakarmię cię zaraz przed opuszczeniem mojego mieszkania, żebyś nie rzuciła się na kogoś po drodze - odpowiedział. Miał nadzieję, że będzie oszczędzała energię śpiąc więcej, tak by mógł potwierdzić więcej informacji i prześledzić, czy ma jakieś powiązania z którymkolwiek ze znaczących ugrupowań. O jej faktycznym losie zdecyduje później, ale danie jej odrobiny fałszywej nadziei nie zaszkodzi.
    - W zasadzie to dostałem od ciebie wszystko, czego mógłbym sobie zażyczyć. Urodzaj, rozkosz i sny. Wszystko prócz prawdziwej ciebie, choćby na te pięć minut. Za to teraz mamy mnóstwo czasu, by to nadrobić - zmarszczył brwi, nie chcąc słuchać jak tłumaczy się sama przed sobą i usprawiedliwia to co zrobiła. Nie dała mu nic, czego nie dałby rady zdobyć sam. Za to zaufanie... ono mogło być jedynie ofiarowane i pieczołowicie pielęgnowane.
    Gawain uśmiechnął się nieprzyjemnie, słysząc jej prośbę o odłożenie kuszy - jak pierwsza próba się nie powiodła, to teraz usiłujesz mnie zabić śmiechem? - uniósł brew w zdziwieniu - jeśli naprawdę myślałaś, że się na to zgodzę, to jesteś głupsza niż sądziłem - powiedział z dziwnym smutkiem w głosie. Jej tłumaczenia były wystarczające, ale zupełnie nie przekonały go do opuszczenia broni. Nie obawiał się, że kusza zawiedzie. Regularnie ją konserwował, sprawdzał i wymieniał zużywające się części mechanizmu. No i nie trzymał palca bezpośrednio na spuście. To była jedyna kochanka i wspólniczka zbrodni, której kiedykolwiek w pełni zaufał.
    - Po co w ogóle wracałaś do Krainy Luster, skoro w Świecie Ludzi tak ci się powodziło? I jak w ogóle dawałaś radę ukryć uszy i ogon? Widziałem cię na plakatach i paru zwiastunach kinowych, ale twoje lisie atrybuty i inny styl ubioru trochę mnie zmyliły - zadał kolejne pytania.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 17 Styczeń 2017, 00:27   

    Opuściła wzrok słysząc jego słowa - jestem drapieżnikiem...nie mam w zwyczaju prosić o coś innych - powiedziała ze smutkiem - Sam też najpewniej nie powiedziałeś mi wszystkiego i w kilku sprawach kłamałeś, więc czemu tak Ci to przeszkadza? - dodała trochę wrednie - nie wszystkie dziewczyny, które sobie brał były narkomankami...duża ich część była zwykłymi dziewczynami, ale nie jest to już ważne.
    Zerknęła na Cienia słysząc komentarz na temat ostatniego morderstwa - chodziło mi o ostatnie, którego dokonałam do tej pory - odpadła po czym prychnęła i spojrzała przed siebie, opierając brodę na zgiętym kolanie - ale Ty jak widzę coś na ten temat wiesz...
    Słuchała uważnie jego słów i czuła ból. Ale dlaczego? W końcu oszukiwała już wiele osób, w ciągu swojego długiego życia wyrządziła wiele krzywd. I nigdy nie gryzło ją sumienie. Przeszła nawet podobną rozmowę, ale tamtą zbyła machnięciem ogona. Teraz czuła ból w sercu, słuchając jego ostrych słów.
    - Nie spodziewałam się niczego innego - stwierdziła słysząc co ją czeka - ale i tak nie przyjmę Twojej energii...po prostu nie potrafię się zmusić, żeby chociaż pomyśleć o tym aby ją Ci odebrać...nie wiem czemu tak jest, ale nie potrafię.
    Zagryzła mocno wargę słysząc jego dalsze słowa - nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz - jej oczy się zaszkliły - jak myślisz czemu we śnie zabrałam Cię akurat do Japonii na tę łąkę? I czemu zamieniłam w hienę? - mówiła smutnym głosem - była to ziemia, uważana przez mieszkańców wioski za świętą, nikt nie miał prawa wstępu tam poza mną.... byłeś pierwszą osobą, która tam ze mną spędziła czas...chciałam Ci pokazać to miejsce gdyż to jest jedyne za czym tęsknie z tamtego życia...w końcu kto by tęsknił za samotnością...niby jesteś wielbiony i wywyższany, ale nie możesz nawet z nikim spędzić czasu, powygłupiać się - zerknęła na Cienia powstrzymując łzy - Ty miałeś dzieciństwo. Nie ważne jak ono wyglądało, ale urodziłeś się, byłeś dzieckiem, dorastałeś w rodzinie, a ja po prostu się pojawiłam...odkąd powstałam wyglądam cały czas tak samo...od ośmiuset lat.... równie piękna co samotna...- znów patrzała przed siebie - po co miałabym udawać, że się dobrze bawię? To naprawdę był jeden z najszczęśliwszych momentów w moim życiu....
    Westchnęła głośno - spróbować zawsze warto, ale naprawdę nie sądziłam, że się to uda...jesteś teraz zbyt ostrożny, żeby odłożyć broń - nawet na niego nie spojrzała. Cały czas jej smutny wzrok był skierowany przed siebie.
    Zaśmiała się bez emocji, słysząc jego kolejne pytania - nie podejrzewałabym, że ktoś kto również może żyć bardzo długo zada mi kiedyś takie pytanie - spojrzała na niego lekko rozbawiona - nie powiesz mi, że masz tyle lat na ile wyglądasz - pokręciła głową z niedowierzaniem - czy nie sądzisz, że byłoby bardzo nierozważnym z mojej strony gdybym cały czas pokazywała się publicznie i mimo iż mijają lata nie zmieniała się praktycznie wcale? MORIA od razu by mnie złapała i zrobiła na mnie eksperymenty, w szczególności, że nie jestem znanym im zbytnio gatunkiem. Choć pewnie bardzo by się ucieszyli, w końcu nie co dzień można zrobić badania na starym, japońskim demonie - w jej głosie można było wyczuć lekką irytację. Naprawdę nie sądziła, że Gawain jest na tyle głupi, aby zadać takie pytanie. Co z tego, że jej się tam powodziło, skoro była jedną z czołowych aktorek i nawet jakby się przeniosła do innego kraju to dzięki internetowi wszyscy by wiedzieli kim jest i w końcu ktoś by się pokapował, że coś jest nie tak.
    Chwilę milczała słysząc następne pytanie - mogę zmieniać postać. Moją prawdziwą formą jest lis, którego próbowałeś ustrzelić zaraz na początku naszej znajomości. Mogę też przybrać postać kobiety o dziewięciu ogonach oraz tę, którą teraz widzisz. Mogę też wyglądać prawie jak zwykła, ludzka kobieta. Pokażę Ci to, jeśli mnie nie zestrzelisz za to, że użyję mocy. - spojrzała na niego i jeśli przytaknął głową, kobieta zamknęła oczy i po chwili jej ogon znikł, a lisie uszy zostały zastąpione ludzkimi, lekko zaostrzonymi - pewnie to oblicze widziałeś na plakatach. Luci Foxsoul...jedna z czołowych aktorek... taaa... chciałam się pobawić w aktorstwo i przypadkiem wyszło mi to aż za dobrze - wróciła do swojej lisołaczej formy. Dyszała lekko, a na jej czole pojawiły się kropelki potu - wolę jednak pozostać w tej formie, jeśli mam mieć jeszcze z tydzień głodówki - spojrzała na Cienia, a ten mógł zobaczyć, że jej tęczówki zostały już prawie całkowicie zdominowane przez krwisty rubin - nie wymagaj jednak ode mnie pokazywania już jakichkolwiek sztuczek magicznych, bo nie mam już na to siły... - zamknęła oczy starając się uspokoić oddech oraz buzujące w niej emocje.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 17 Styczeń 2017, 01:59   

    Ach... duma. Nieodłączny towarzysz osób silnych i samodzielnych. Tak trudno było zgiąć kark, ale lepiej to zrobić, niż go sobie złamać - Też się za jednego z nich uważam, ale stawiam na elastyczność - odparł. - Nie przeszkadza mi to, że nie chciałaś mówić mi wszystkiego, ale to, że pożywiłaś się nie dając mi o tym znać. Nigdy nie mówię zbyt dużo o sobie przypadkowo napotkanym osobom, ale nigdy bym cię nie okłamał lub wykorzystał
    Gdy wspomniała o morderstwach, Keer tylko ledwo widocznie zmarszczył brwi. Nie mógł powiedzieć jej o MORII. O innych trupach też nie miał w zwyczaju paplać - w moim środowisku nikt nie pyta o takie rzeczy, chyba, że marzy mu się kulka między oczy - uciął i zmierzwił włosy. Jej oczy traciły fiolet, więc była głodna i zresztą tak brzmiała. Z drugiej strony była aktorką przez całe swoje życie jako demon. Cholera wie, czy to nie była tylko kolejna z jej sztuczek. Za to kolejne słowa zupełnie zbiły go z tropu.
    Jak to nie może zabrać mi energii? Była tak uparta? Dumna? Albo to przez tę nie do końca zbadaną więź pomiędzy Dręczycielem i jego żywicielem? No bo chyba się nie zakochała. Nie w nim. Była bliska płaczu i jej głos się łamał. Początkowo Keer poczuł jedynie irytację, ale w miarę słuchania tej części historii, coraz bardziej dostrzegał samego siebie w kobiecie siedzącej naprzeciwko. On już to przeżył, tę samotność i wyobcowanie. Może ludzie nie wielbili go jak boga, bo nikt z jego otoczenia nie wierzył w takie banialuki, ale cieszył się wielką estymą. Ludzie rozstępowali się przed nim z mieszaniną podziwu i strachu, przed tajemniczym gościem, który pojawiał się, wykonywał zadanie i znikał. Dokładnie tak jak pieniądze na jego koncie. Nie mógł jednak z nikim porozmawiać szczerze, nie pod czujnym okiem MORII, której psy stale węszyły w każdym zakamarku. I owszem, miał dzieciństwo, choć jak większość Cieni szybko postawił na samodzielność i niezależność. Pomagał rodzinie, a ona jemu, ale nikt na nikim zbytnio nie polegał.
    - Wybacz, nie pomyślałem tak o tym, bo mojej twarzy nie znało więcej niż kilka osób naraz - odpowiedział smutno na jej śmiech i kręcenie głową. Przy robocie zakrywał jak najwięcej i pokazywał się tylko po zmroku. Nie dość, że nie posiadał cienia, to jeszcze wyróżniał się spośród tłumu. Jego twarz widziała tylko Marii i paru wiecznie pijanych bywalców jej pubu.
    Patrzył jak Luci zmienia postać. Chyba wolał ją w formie lisołaka. Ostatnio towarzystwo ludzi mu się przejadło. Użycie tej umiejętności musiało ją to okropnie zmęczyć, bo znów pobladła, a jego koszula lepiła się do jej ciała. Oczy faktycznie stały się krwistoczerwone.
    Gawain siedział w bezruchu przez chwilę i powoli przesunął kuszę w bok. Wstał i trzymając broń w ręku i na nodze z dala od Luci, przyłożył dłoń do jej czoła. Miał jej nie dotykać, ale chciał sprawdzić prawdziwość jej słów i to na ile była w stanie nad sobą panować. Była rozpalona. Co jak co, ale gorączki nie można udać. Wziął dłoń, odsunął się od niej i bez słowa wyszedł z sypialni, otwierając drzwi na oścież. Kusza wylądowała na stole w odpowiednim zasięgu, na wypadek gdyby Luci zamarzyła się ucieczka. Zajął się przygotowywaniem naparu i obieraniem nieszczęsnych ziemniaków. Przynajmniej się czegoś nauczy i wypełni czas zajęciami.
    Myślał nad tym, co twierdziła o MORII, a prawda była taka, że mówiła to, co większość mieszkańców Krainy Luster. Nie wiedział o Luci dostatecznie dużo. Mogła być szantażowana albo używana do politycznych rozgrywek wewnątrz MORII. Takiego klejnotu nie posyła się do rzeźni, tylko wypuszcza na długim złotym łańcuszku i obserwuje. Oczywiście do czasu. Wygląda na to, że zostałem nie tylko doktorem, ale i szalonym naukowcem na tydzień - westchnął i wrzucił ziemniaki do gara. Nalał herbaty do kubka i zaniósł go do sypialni, by postawić na szafce. Nie podał jej go bezpośrednio do rąk, bo jeszcze zaliczyłby spotkanie trzeciego stopnia z wrzątkiem. Szybko wrócił do pokoju i przysiadł na blacie z książką, ale wcześniej odsłonił jedno z okien. Nadal musiał udawać, że potrzebuje normalnej ilości światła...
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 10