To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Malinowy Las - Dworek Christophera

Iris - 13 Grudzień 2017, 21:30

Przyglądała się dziewczynie gdy znalazły się w jej pokoju. Ucieszyła się, że Upiornej spodobało się to miejsce. Stresowała się trochę bo w końcu na co dzień to ona dbała o każde pomieszczenie w tym wielkim domu. Sprzątała i zmieniała ustawienie mebli, co innego miała do roboty?
Pokój który miała dostać Rim był wystarczająco duży by dziewczyna nie czuła się w nim jak w klatce. Było miejsce na dodatkowe meble, jeśli oczywiście Upiorne zechce mieć coś dodatkowego. Również i dla Wiórka znajdą kącik, jego duża klatka może stać gdziekolwiek.
Iris podeszła do szafy i otworzyła ją na oścież.
- Schowałam tutaj kilka rzeczy. - powiedziała - Tak na początek. Są nowe, kiedyś je kupiłam dla siebie ale nigdy nie nosiłam. - dodała - Głównie są to swetry, legginsy i luźne koszule. Może coś ci się spodoba... a jak nie, to wystaw rzeczy za drzwi a się ich pozbędę.
Jeszcze kilka lat temu nie powiedziałaby czegoś takiego. Przyzwyczaiła się do życia w wygodach, taka prawda. Kiedyś potrafiła się zniżyć do żebrania na ulicy by zdobyć pieniądze na nowe ubrania czy jedzenie. Nigdy jednak nie sprzedawała ciała. Terry był jej pierwszym partnerem. Pierwszym i ostatnim. Na całe życie.
Stanęła obok łóżka, które miało należeć do Rim. Uśmiechała się delikatnie.
- Twój pokój jest na tyle blisko naszych, byś w razie czego w nocy usłyszała jak cię wołam. - powiedziała - Ale jednocześnie na tyle daleko, by nie przeszkadzało ci moje lub Terrego chrapanie. - zachichotała. Oczywiście nie chrapała, jej sen zawsze był cichy. Co innego Marionetkarz.
Obejrzała jeszcze raz pomieszczenie. Było jasne i przestronne, była zadowolona, że właśnie ten pokój miał zostać przekazany Upiornej. Będzie to miła odmiana dla dziewczyny, która pół życia spędziła na Pustyni. Może nawet spodoba jej się nieco chłodniejszy klimat tych stron?
- Sprawdź czy odpowiada ci łóżko. - zachęciła kobieta - Ma dość miękki materac ale jeśli po kilku nocach uznasz, że źle ci się na nim śpi, postaram się o wymianę. - uśmiechnęła się do niej życzliwie - W końcu zależy mi, byś czuła się u nas dobrze.
Odczekała chwilę po czym odchrząknęła i założyła pasmo włosów za ucho. Podeszła do Rim i spojrzała jej głęboko w oczy.
- Czy jest coś o czym chciałabyś wiedzieć, jeszcze zanim podpiszesz kontrakt? - zapytała, przekrzywiając głowę - Może chcesz o czymś porozmawiać lub o coś zapytać?

Rim - 14 Grudzień 2017, 01:40

Zajrzała do szafy, gdy kobieta ją otworzyła. Spojrzała na ubrania. Nigdy nie miała ich aż tylu! - dziękuję pani bardzo...nie trzeba było - powiedziała. Uśmiechała się delikatnie, badając miękki materiał swetrów. Coś czuła, że jej się przydadzą. Poza tym nauczona była nosić to co dostanie, więc sama nie wiedziała co jej się podoba, a co nie - nie musi pani nic wyrzucać, na pewno się przyda - uśmiechnęła się do niej delikatnie. Nie była przyzwyczajona do luksusów, czy w ogóle do jakiegokolwiek normalnego życia. W końcu była traktowana tylko jak tania siła robocza, która nie ma żadnych praw. Zawsze dostawała jakiś stary zestaw ubrań i kaptur. A to i tak było okazyjne. Sama musiała je łatać i dbać, żeby nadawały się do jakiegokolwiek użytku.
Mimowolnie zaśmiała się, słysząc słowa o chrapaniu - nie przeszkadzałyby mi - powiedziała szczerze - mój wujek strasznie chrapał, ale przynajmniej Wiórek nie będzie państwu przeszkadzał jak go weźmie na harce w nocy - przyznała i opuściła wzrok. Czy tęskniła za domem? Raczej nie. Nie wiedziała co to słowo znaczy. Matka nigdy się nią nie interesowała. Była złamana. Wuj zajmował się tylko pieniędzmi i coraz większym męczeniem swojej siostrzenicy. Pewnie planował też ją oddać. Ale wtedy kto by sprzątał? No i wydałoby się kim tak naprawdę jest. Całe szczęście uciekła nim skończyła osiemnaście lat. Jej wuj nie chciał przecież żadnej afery, że oddaje innym swoją nieletnią siostrzenice. Na tyle oleju w głowie miał.
Zarumieniła się lekko i usiadła na łóżku. Gładziła chłodną, świeżą pościel - szczerze mówiąc nigdy nie spałam w łóżku, ale wierzę, że będzie mi wygodnie - uśmiechnęła się zakłopotana. Może nie powinna tyle mówić o swojej przeszłości. Nie chciała smucić Baśniopisarki. Była szczęśliwa za swoim mężczyzną, a Rim nie miała prawa się wpychać w ich szczęśliwą rodzinkę. Chciała tu tylko pracować i im jakoś pomóc. Nic więcej. Na nic więcej nie liczyła.
Słysząc pytanie Iris, opuściła niepewnie wzrok - ja...mam jedną prośbę - powiedziała cichutko - pan Marwick mówił, że mam się zajmować też ogrodem - powiedziała niepewnie, chowając dłonie w długich rękawach i bawiąc się nimi - czy...w biblioteczce są jakieś książki na ten temat albo...mogłaby mi pani wyjaśnić co nieco? Nigdy nie pracowałam w ogrodzie - przyznała. Bała się, że to może zaważyć o decyzji jaką podejmą na jej temat. W końcu nie umiała zbyt wiele. Była najprostszą pomocą domową. Umiała tylko gotować i sprzątać. Ale tak bardzo chciałaby tutaj zostać.

Iris - 8 Styczeń 2018, 22:21

Rim była bardzo wycofaną osobą przez co Iris czuła się w jej towarzystwie bardzo dziwnie. Miała wrażenie, że ciągnie ją za język, że na siłę podtrzymuje rozmowę. Może dziewczyna wcale nie chciała gadać? Dużo się dzisiaj działo, może zwyczajnie była zmęczona.
Iris patrzyła na nią i zastanawiała się jak Upiorne będzie się czuła w ich domu. To był swoisty ewenement - Arystokratka służąca w domu u Marionetkarza i Baśniopisarki. Takie rzeczy nie zdarzały się co dzień. Ktoś mógłby nawet oskarżyć Terrego o przetrzymywanie Rim siłą, o hańbienie szlachetnie urodzonej.
Ale z tego co mówiła Rim, życie jej nie rozpieściło. Może to i lepiej, teraz będzie doceniała wygody. Jak Iris, którą Terry przygarnął niemal z ulicy. A teraz? Jest szczęśliwie zakochaną panią na włościach, spodziewającą się dziecka!
Na samą myśl robiło jej się ciepło w sercu. Bała się reakcji swojego ukochanego, bo przecież przeżył śmierć swojej poprzedniej żony i nienarodzonego dziecka.
Baśniopisarka w głębi duszy marzyła o pięknym ślubie, ale nie śmiała narzucać się Marionetkarzowi. Mógł nie mieć ochoty wiązać się z nią przysięgą. Może wystarczył mu nieformalny związek, tak było przecież wygodnie... Jeśli Terremu to pasuje, jej też. Są razem, to najważniejsze.
Z zamyślenia wyrwało ją pytanie dziewczyny. Spojrzała na nią i zamrugała kilka razy, zastanawiając się nad odpowiedzią. Przeczytała większość książek znajdujących się w ich domowej biblioteczce ale nie trafiła na żadną dotyczącą ogrodnictwa. Co nie znaczyło, że ich nie było.
- Prawdę mówiąc nie wiem... może znajdzie się jakaś jedna pozycja, czy dwie. - powiedziała wzruszając ramionami - Ale nie martw się, przez kilka pierwszych dni twojej pracy będę ci pomagać i tłumaczyć co i jak. - posłała jej ciepły uśmiech - Nie musisz się przejmować tym, że nie znasz się na pracach ogrodowych. Wszystko przyjdzie z czasem. Ja też długo się uczyłam zanim załapałam jak zajmować się tym wielkim domem. - zachichotała - Bo widzisz... urodziłam się na morzu i jestem typem podróżnika. Nigdy nie pomyślałabym, że zagrzeję gdzieś miejsce na dłużej. A jednak. - puściła jej oczko - Ty też się w końcu tu odnajdziesz. Wbrew pozorom twoja obecność tutaj nie będzie się sprowadzała jedynie do pracy. Będziesz mogła sobie spokojnie wypoczywać, jeśli poczujesz się zmęczona, będziesz mogła poprosić o wolniejszy dzień gdy będziesz się źle czuła... Jeśli tylko najdzie cię ochota na wypad do Miasta, zgłoś to do mnie a ja przekonam jakoś Pana Marwicka by dał ci wolne. - zrobiła srogą minę, naśladując niektóre grymasy Marionetkarza po czym zaśmiała się - Nie jest wcale taki srogi. Po prostu... lubi mieć wszystko pod kontrolą. Jak każdy mężczyzna... - dodała po chwili, patrząc w podłogę lecz na jej twarzy malowało się uczucie.
Zamyśliła się na chwilę. Gdy ich rodzina się powiększy Terry nadal będzie tak często wychodził do pracy? A może poprosi o jakiś luźniejszy grafik? Dobrze, jeśli ojciec będzie przy dziecku...
Ojciec. Jak to dumnie brzmi. Terry będzie tatą. Iris na samą myśl czuła ciepełko pod sercem, zupełnie jakby ich wspólne dziecko przesyłało jej dobre, rozgrzewające impulsy.
Nagle spojrzała na Rim zaciekawiona i przez chwilę taksowała wzrokiem jej ładną figurę.
- Rim? Byłaś kiedyś z mężczyzną? - zapytała bezpośrednio. Zawsze taka była, szczera aż do bólu. Nie bała się zadawać pytań jeśli coś ją interesowało. Uśmiechnęła się do niej pogodnie, jakby pytała o ulubiony kolor albo potrawę.

Rim - 9 Styczeń 2018, 14:46

Zasmuciła się, słysząc, że kobieta sama nie wie czy mają jakieś książki o tej tematyce. Uśmiechnęła się jednak z ulgą, słysząc że Iris jej trochę pomoże na początku - bardzo pani dziękuję - powiedziała ucieszona. Może nie będzie tak źle jak myślała.
Wysłuchała uważnie dalszych słów Baśniopisarki. Zastanawiała się jak to będzie teraz wyglądać. Nigdy nie miała wolnego, nigdy nie mogła nawet wspomnieć czy pokazać, że się źle czuje. Już nie mówiąc o tym, że chce wziąć wolne ponieważ chce sobie gdzieś pójść. Będzie musiała się wszystkiego na nowo nauczyć. Wierzyła, że będzie tak jak mówi Gospodyni, ale jakoś jeszcze nie umiała w to uwierzyć. I tak była w szoku, że dostała tak wielki pokój, a nie jakąś małą klitkę z kocem na ziemi. Do tego była przyzwyczajona. W domu spała po prostu w głównym pokoju, przed kominkiem, żeby na pewno być o odpowiedniej porze na nogach i móc sprzątać. I pewnie dlatego, by wuj mógł się o nią specjalnie potykać, gdy przyłaził pijany. By znaleźć nowy pretekst na to by złoić jej skórę.
- Czy...o jakiś zasadach panujących tutaj dowiem się przy podpisywaniu umowy? - zapytała niepewnie. Wiedziała mniej więcej co będzie miała robić, jednak nie dostała wyraźnych instrukcji czego ma się wystrzegać, gdzie nie chodzić, jakiego zachowania unikać. Cokolwiek. Była nauczona na jasne, sztywne reguły, których złamanie oznaczało karę. Nie miała pojęcia jak to będzie tutaj wyglądać, przez co trochę się denerwowała. Powiedziała sobie jednak, że musi dać radę, że inaczej pewnie odeślą ją do wuja, który tym razem nie będzie już taki łagodny jak do tej pory. Skoro mamy już nie było to Rim pewnie nie dość, że będzie musiała nadal zajmować się domem to będzie musiała się oddawać nie tylko wujowi ale wszystkim jego obleśnym klientom.
Wyrzuciła z głowy nieprzyjemne myśli i spojrzała na swoją rozmówczynię, nie do końca rozumiejąc pytanie. Po prostu się zamyśliła. Gdy jednak jego sens do niej dotarł, oblała się cała rumieńcem - n-nie proszę pani....i ...nie spieszy mi się - powiedziała kręcąc głową na potwierdzenie swoich słów. Nie czuła się na to gotowa. Trochę wystraszyło ją to pytanie. Czyżby tutaj też miała jakoś dorabiać do fortuny gospodarzy? Miałaby się oddawać komuś, żeby nie sprawiać kłopotu? Przełknęła ślinę i spojrzała na Iris lekko wystraszona - dlaczego pani o to pyta? - zapytała cichutko. Zawsze miała nadzieję, że spotka kogoś, zakocha się i z tym kimś to zrobi. Z kimś komu zaufa, ale nadal nie miała pewności jaką przyszłość szykuje jej los.

Iris - 9 Styczeń 2018, 19:22

- O wszystkim powie ci Christopher. - powiedziała wymijająco. To on był Panem Domu i on decydował ostatecznie co będzie należało do obowiązków Rim.
Baśniopisarka przyglądała się dziewczynie. Upiorna była strasznie spięta ale czy można jej się dziwić? Trafiła do obcego miejsca, pod obcy dach i niemalże z miejsca dostała pracę. Ani Iris ani Terry nic o niej nie wiedzieli, jaką mieli gwarancję, że rogata nie zacznie kraść albo nie zaszlachtuje ich już pierwszej nocy? Nie mieli żadnej gwarancji.
A jednak ta jasnowłosa osóbka wzbudzała zaufanie kobiety. Było w niej coś niewinnego. Sporo przeszła w życiu i należała jej się odrobina szczęścia. Nawet jeśli nie zazna go tutaj, może przebywanie z nimi będzie dobrym wstępem?
Iris podeszła do łóżka i przycupnęła na krawędzi, uśmiechając się pogodnie. Tak myślała, że takie bezpośrednie pytanie zmrozi Rim. W końcu jej przeszłość nie była kolorowa... ale Baśniopisarka nie pytała o stosunki seksualne a o związek. Emocjonalny. Gdy kocha się drugą osobę.
Nie wiedziała o Upiornej prawie nic oprócz tego, co rogata sama wyjawiła. Może Arystokratka miała kogoś? Kogoś kochała i chciała spędzać z nim czas?
Iris zachichotała chcąc rozładować napięcie.
- Nie bój się, pytam jedynie z ciekawości i troski. - przyznała unosząc dłonie w geście wycofania - Po prostu... Nie chcę cię ograniczać. Jeśli masz partnera lub partnerkę, powiedz mi a postaram się byś codziennie miała chwilkę na to by się z tym kimś spotkać. - sięgnęła po jej dłoń i ścisnęła ją, uśmiechając się ciepło - Bo niestety do Domu nie możesz go sprowadzić. Chyba, że zapowiesz jego wizytę i będziemy mogli go ugościć wspólnym obiadem. - dodała - Wybacz, środki ostrożności. Christopher nie powie ci tego, ale nie bez powodu jest wrażliwy na punkcie bezpieczeństwa. Kiedyś... stracił już rodzinę przez to, że pozostała w domu niechroniona. - westchnęła patrząc na okno i to co się znajdowało za szybą. Szybko jednak porzuciła smutek bo dostała niezłego kopa, zupełnie jakby dziecko chciało ją skarcić za mroczne myśli.
Zachichotała kładąc dłoń na zaokrąglonym brzuchu.
- Ze swojej strony postaram się sprawiać jak najmniej problemów. - powiedziała spokojnie - A ty wiedz, że z każdym problemem możesz przyjść do mnie. Od problemów z garderobą po... problemy sercowe. Nie mogę na siłę zostać twoją przyjaciółką, ale zrobię wszystko byś czuła się tutaj dobrze. Jak w prawdziwym domu. - sięgnęła i odgarnęła jej z twarzy kosmyk włosów. Ten czuły gest pokazywał, że intencje Baśniopisarki są dobre i szczere.
Chyba powoli budziła się w niej Matka.

Rim - 9 Styczeń 2018, 21:32

- Rozumiem - powiedziała tylko. Tak jak myślała, wszystkiego dowie się od Gospodarza. Będzie musiała poczekać, ale nie było to przecież takie pilne póki przebywa z nią ktoś z domu. Zawsze mogli jej powiedzieć na bieżąco. Zasady raczej były po to by Rim mogła się samodzielnie poruszać po domu i wiedzieć co może, a czego nie. Nie chciałaby przecież zrobić czegoś takiego, że nie będzie czegoś wiedziała i nie wykona swojej pracy po czym dostanie burę za do i to pewnie srogą. Albo, że zrobi coś czego miała nie dotykać, a nie wiedziała o tym. Wolała mieć wszystko jasno ustalone...
Westchnęła cicho, gdy kobieta usiadła obok niej i chwyciła ją za rękę - nie znam nikogo...z kupcami, z którymi uciekłam z Pustyni nie rozmawiałam....potem poza państwem spotkałam tylko jednego miłego pana, który postawił mi obiad - powiedziała spokojnie, patrząc na Wiórka, który usiadł jej na kolanach i węszył naokoło, chcąc poznać nowe zapachy - wcześniej nie miałam nikogo znajomego, z kim mogłabym spędzić czas. Nie miałam okazji nawet nikogo poznać. Wiórek jest moim jedynym przyjacielem - podrapała go po tyle jego malej główki - dziękuję za troskę, ale nie musi się pani martwić - uśmiechnęła się i spojrzała na nią - nie sprowadzę tutaj nikogo, bo nie mam znajomych nawet...już o partnerach czy partnerkach nie mówiąc - zaśmiała się krótko - i pewnie nie prędko się to zmieni... - dodała jeszcze cichutko.
Rim była bardzo zamkniętą w sobie i nieśmiałą osóbką. Nigdy nie umiała nawiązywać nowych znajomości, nawet jeśli gdzieś na targu, unikała innych dzieci. Była inna więc nawet nie próbowała się z nimi zaznajamiać. Bała się, że ją wyśmieją, że oddadzą władzom, żeby ją pojmali i zabili...ale od kiedy miała Wiórka nie czuła się już aż taka samotna. Jego towarzystwo jej wystarczyło. Ale teraz wszystko miało się zmienić, miała nadzieję, ze na lepsze.
Spojrzała na Iris zaskoczona - rozumiem...nie sprowadzę tutaj nikogo, obiecuję. A przynajmniej nie bez państwa wiedzy - powiedział, uśmiechając się delikatnie. Nie wypytywała bardziej, nie naciskała. To nie była jej sprawa, ale przynajmniej wiedziała, że będą jej patrzeć na ręce co takiego robi. W końcu ona też mogłaby zrobić coś złego, ale nie miała takiego zamiaru. Wiedziała jednak, ze nie będą jej ufać, przynajmniej nie na początku. Będzie musiała sobie na to zapracować, a to będzie ciężka praca.
Zamknęła na chwilę oczy i przytakiwała głową. Była wdzięczna Baśniopisarce, że chce jakoś wesprzeć Upiorną. Słysząc o prawdziwym domu, uśmiechnęła się smutno, a jej oczy zalśniły. Spojrzała na kobietę - dziękuję...pani bardzo - powiedziała lekko łamiącym się głosem. Schowała twarz w dłoniach ale nie płakała. Powstrzymała się. Siedziała tak chwilę po czym otarła oczy i uśmiechnęła się już trochę weselej - mam nadzieję, że będę mogła państwu jak najbardziej pomóc - powiedziała już spokojniej, ale całkowicie szczerze. Może faktycznie dowie się co to znaczy mieć prawdziwy dom. Chociaż...czy mieszkając z kimś tylko jako pomoc domowa będzie można poczuć co to znaczy? Będzie mogła zobaczyć, obserwując gospodarzy, ale czy na pewno sama będzie częścią tego domu? W to wątpiła, ale nie chciała denerwować Iris. Starała się i Rim to doceniała. Jednak nie była pewna co do tego jak potoczy się to wszystko. Nie powinna jednak zaczynać od martwienia swoich prawdopodobnych pracodawców. Sama skierowała wzrok w kierunku okna. Tu było tak bardzo inaczej niż na Pustyni...

Terry - 21 Styczeń 2018, 00:31

Podczas gdy kobiety ruszyły na górę, on skończył zmywać i sprzątać ze stołu. Nie było Jakoś specjalnie dużo roboty, ale śpieszył się z racji że musiał załatwić trochę spraw, a do wieczoru było już blisko. Poszedł na górę by się przebrać. Słyszał kobiety w łazience, więc uśmiechnął się pod nosem. Chyba podejmuje dobre decyzje. Przebrał się więc szybko w coś bardziej… szykownego. W końcu idzie do Petrovicha. Facet ma bzika na punkcie dyplomacji, jak to przystało na notariusza. Ubrał się więc cały na czarno. Dawno się tak nie ubierał a dosyć lubił ten kolor. Zaczesał włosy do tyłu, poprawił brodę. Upewnił się że ma pieniądze w wewnętrznej kieszeni marynarki. Wziął też ze sobą mahoniową laskę. Nie znosił jej, ale cóż. Roztarł też parę kropel wody kolońskiej o piżmowym zapachu, po czym wyszedł. Kobiety przez ten czas nie zmieniły miejsca pobytu. Odruchowo pogładził brodę i ruszył do wyjścia. Po drodze zaszedł do schowka i wziął niepozorną skrzynkę ze złotem. Była dosyć ciężka.
Na zewnątrz czekała na niego dorożka z woźnicą, który widząc Terryego ze skrzynką podbiegł i ją zapakował. Bardzo dobrze że nie odjechał od razu. Będzie musiał pamiętać by dać mu sowity napiwek za to wszystko. Polecił mu ruszyć do miasta, najpierw do jubilera. Droga nie była specjalnie długa, a dzięki dorożce był na miejscu ledwie po 20 minutach. Niezmiernie go to cieszyło z racji, że nie chciał za długo na razie zostawiać Iris z Rim. Jakkolwiek dobrego wrażenia by nie robiła, mężczyzna jeszcze jej nie ufał.
Zatrzymali się tuż przed wejściem do jubilera. Miejsce to było niepozorne, jednak wewnątrz regały wręcz się uginały od kosztowności. Siwy, chuderlawy mężczyzna o sędziwych dłoniach, powitał go z szerokim uśmiechem.
- Szacowny Pan Marwick, we własnej osobie! Bardzom kontent że Pana widzę. Ściany tego miejsca już dawno Pana nie widziały, nad czym ubolewałem. - jubiler wyszedł zza lady i uścisnął wyciągniętą dłoń Christophera.
- Witam Pana, Panie Roderick. Nadzieję mam że zdrowie Panu i Pańskiej żonie dopisuje.Mniemam że list mój do Pana dotarł?- ścisnął dłoń starca, uściskiem pewnym. Roderick ruchem ręki poprosił by Chris ruszył za nim na zaplecze, niosąc skrzynkę ze złotem. Za ladą zamiast niego stanął młodzieniaszek z mlekiem pod nosem.
Weszli do zaciemnionego pomieszczenia na którego środku stał niepozorny stolik rzemieślniczy. A pośrodku niego, granatowe, koliste, satynowe pudełko.
- Ależ oczywiście. Był pewien problem z dostaniem kamienia. W tej okolicy rzadko kto ma tak wytworny gust jak Pan a i Grandidieryt bardzo rzadko się tu spotyka. - Terry uśmiechnął się półgębkiem. Starzec otworzył pudełko i jego oczom ukazał się piękny srebrny pierścionek. Był dokładnie taki, jaki Christopher go sobie wyobrażał. Nie, wyglądał nawet lepiej. Roderick widząc zadowolenie malujące się na twarzy jego klienta, poklepał go po ramieniu.
- Świetnie wykonałeś swoją robotę, jestem wielce zadowolony. - otworzył skrzynię, ich oczom ukazało się 500 złotych monet. Widział jak lico Jubilera się rozjaśniło.
- Mniemam że tyle wystarczy?- pytanie było czysto retoryczne. Roderick szybko zamknął skrzynię i wyszedł do pomieszczenia obok. Zapewne schować dobytek do sejfu. Terry wziął puzderko z pierścionkiem i schował je w wewnętrzną kieszeń marynarki. Jubiler wrócił, uścisnęli sobie dłonie i Terry wyszedł.
Po drodze do Petrovicha, zatrzymał się u tutejszego lekarza by odwołać wizytę. Mężczyzna przyjął to z niejaką ulgą. Widać było, że jest wykończony. Terry zostawił mu malutką sakiewkę ze złotem, jako niejaką rekompensatę.
Ruszył w dalszą drogę. Dom notariusza znajdował się na obrzeżach miasta. Droga doń była nieco wyboista, ale nie była to za duża przeszkoda. Wkrótce, jakoś po godzinie, wyjechali ze zgiełku, a jego oczom ukazał się dość mroczny dworek. Okolica wyglądała na zaniedbaną. I słusznie. Człowiek ten nie należał do osób które przejmują się czymś tak małostkowym jak dbanie o ogród. Uśmiech znikł z twarzy Christophera. Jego miejsce zajęło opanowanie i powaga. Stuknął dwa razy kołatką. Drzwi nagle się otworzyły. Przywitał go zgarbiony mężczyzna, z okularami połówkami na nosie. Mimo że postawę miał starczą, miał na karku ledwie 40 lat. Widać fach jakim się parał, tak a nie inaczej na niego oddziaływał.
- Kogo to moje oczy widzą. Christopher. Co Tym razem potrzebujesz?- miał dość gładki głos, jednak Terry od razu poczuł w ustach gorzki smak.
- Jak zwykle rzeczowy. Nic się nie zmieniłeś Petrovich.- głos Marwicka był oschły. Notariusz wpuścił go do środka. Terry znał ten dom na pamięć, także od razu ruszył do jego biura na parterze. Usiadł przed biurkiem, na twardym, drewnianym krześle. Petrovich zasiadł za biurkiem na swoich zdobnym i wygodnym fotelu.
- Darujmy sobie uprzejmości. Ja wiem że mam względem Ciebie dług. Ty wiesz że chcesz z tego skorzystać. Co Ci przygotować?- Splótł swoje ręce i przyglądał się Marwickowi, zmrużonymi oczyma.
Terry kiwnął głową, ze znużonym spojrzeniem.
- Potrzebuje umowy o pracę. Zatrudniłem służkę do dworku. Rim Huriya. Jest Arystokratycznym bękartem i wolę by nie było o tym nigdzie wzmianki. Zakres obowiązków to sprzątanie, gotowanie, zajmowanie się ogrodem, opieka nad moją… narzeczoną.- przy ostatnim słowie się na chwilę zawahał. Czy powinien stawiać wszystko na jedną kartę? Istniała przeto możliwość że Iris mu odmówi. Nie zmienił jednak tego co powiedział. Niechaj będzie. W najgorszym wypadku oberwie po mordzie.
- Poręczam za nią ja sam. Wynagrodzenie tygodniowe to 35 złotych monet. Zakwaterowanie zapewnione z pełnym wyżywieniem. Jeden dzień w tygodniu wolny, zapewniona opieka lekarska. Zezwolenie na trzymanie zwierząt w jej pokoju. Zasady które winna przestrzegać:
- Absolutny zakaz wstępu do pokoju który jest zabity deskami.
- Obowiązek noszenia uniformu podczas pracy. Niezależnie czy jest to w domu, czy gdy wyjeżdżamy gdzieś. Ma obowiązek pilnować by uniform był w nienagannym stanie.
- Zakaz przyprowadzania kogokolwiek, bez ówczesnego uzgodnienia tego ze mną bądź moją narzeczoną Iris.
- Zakaz wchodzenia do naszej sypialni bądź mojego biura jeśli ktokolwiek w środku przebywa, bez ówczesnego zapukania.
- Obowiązek pilnowania, by jej zwierzak/ęta zachowały odpowiednią czystość. Nie chcę by mi w domu śmierdziało zaniedbanym gryzoniem czy innym zwierzem.
- Obowiązek brania udziału w lekcjach Savoir Vivru, zarządzania gospodarstwem jak i kamerdynerstwa.
To wszystko. -
Petrovich, jak to on, nie marnował czasu. Zapisywał wszystko na bieżąco na gładkim kawałku pergaminu. Pismo jego było staranne i równe, łatwe do rozczytania. Na samym dole podpisał się, rozlał gorący żółty wosk i przycisnął doń swój sygnet. To samo zrobił na drugiej i trzeciej kopii. Oryginał i dwie kopie powędrowały do Christophera. Gdy tylko Rim podpisze wszystkie egzemplarze, jeden będzie musiał przesłać do Petrovicha.
Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie. Terry postawił na biurku sakiewkę ze złotem i wyszedł. Droga powrotna lekko mu się dłużyła. Czuł lekki niepokój w trzewiach. Niby już raz to przechodził… ale trochę się stresował. Bądź co bądź, oto za chwilę zwiąże wstępnie swój los z losem Iris. Gdy zajechał już pod dom, dał sakiewkę ze złotem woźnicy i polecił mu wracać do jego szefa. Wszedł do domu, ruszył na górę. Jeśli kobiety nadal znajdowały się w sypialni Rim, zapukał tam i zaprosił je na górę, do swojego biura. Jeśli ich tam nie było, udał się do miejsca gdzie przebywały, usiadł za biurkiem i to samo polecił obu kobietom.

Iris - 25 Styczeń 2018, 00:17

Rim była na swój sposób słodziutka. Unikała długiego patrzenia w oczy, rumieniła się i szybko peszyła. Była też bardzo grzeczna. Do przesady grzeczna.
Nie, żeby Iris miała coś przeciwko, ale ona, Baśniopisarka, gdy była młodsza, była o wiele bardziej śmiała. Może dlatego, że szybko uciekła w domu porzucając rodzinę. Wybrała życie Podróżniczki... Ach, jak to ładnie brzmiało. Podróżniczka. Nie Żebraczka, zaczepiająca napotkane osoby i prosząca o pieniądze, kiedy jej własne się skończyły. Nie Kelnerka, którą klienci pubów łapali za tyłek, gdy przyszło jej pracować w jakimś obskurnym lokalu. Nie Latawica, stojąca w ciemnej uliczce, licząca na kogokolwiek kto może jej zapłacić za godzinę zabaw z jej ciałem.
Jak dobrze, że szybko porzuciła ten pomysł. Nie miała ani jednego Klienta.
A potem spotkała Terrego. Przyszła wtedy do baru wydać swoje ostatnie pieniądze na Rum, bo tak pragnęła go spróbować. Słyszała wiele o tym napoju ale nigdy nie zdobyła się by go spróbować. Nie chciała burzyć swoich wyobrażeń, chciała by pozostał dla niej Napojem Bogów.
Nie sądziła, że Rum wypity w towarzystwie przystojnego Marionetkarza w którego oczach czaił się smutek, będzie tak cudownie smakował. I do dziś smakuje, bo kojarzy się jej ze szczęściem jakie ją spotkało.
Myślała, że to tylko jedna noc. Bała się tego. Nie wyglądał na takiego, który łatwo się zakochuje. A może... może wcale nie była taka wyjątkowa? Może Christopher był zwyczajnie kochliwy i tak naprawdę zaprosiłby do siebie każdą, która wtedy nawinęła mu się, w tym barze?
Nie. Nie może tak myśleć. Kocha go a on ją, przecież to oczywiste. Wątpliwości kołatały się w jej głowie, ale odtrąciła je na dalszy plan. Nie czas na to... Przecież spodziewają się dziecka! I on zaakceptował je!
Wysłuchała słów Rim i na koniec uśmiechnęła się do niej łagodnie. Dziewczyna nie musiała się nikogo bać. Przecież jest taka grzeczna... Prawdopodobnie nigdy nie dosięgnie jej kara, bo co złego miałaby zrobić? Wpuścić Wiórka do kuchni by narobił do słoiczków z przyprawami? Nonsens.
Do pokoju nagle wszedł Terry i Iris odruchowo poderwała się na równe nogi. Był bardzo poważny, oznaczało to, że już przygotował umowę dla Upiornej.
Gdy był taki władczy i surowy, sprawiał, że Baśniopisarce robiło się gorąco. Uwielbiała gdy był taki męski i nieugięty. Jej Mężczyzna. Jej Najdroższy Skarb.
Posłała Rim uśmiech i przepuściła ją w drzwiach. Może nie powinna tego robić, ale dziewczyna jeszcze u nich nie pracowała więc nie miała obowiązków przemykania za Gospodarzami w ich cieniu.
Gdy tylko znaleźli się w gabinecie Christophera, Iris obeszła fotel na którym siedział, przejeżdżając dłonią po jego szerokich, umięśnionych ramionach. Posłała mu słodki uśmieszek ale w jej oczach czaiły się diabliki. Przesunęła ostentacyjnie jedno z krzeseł stojących na przeciw biurka na miejsce obok Marionetkarza. Usatysfakcjonowana tym, że zajmie miejsce obok niego, zasiadła na siedzisku jak Królowa.
Przecież mówił jej, że jest Panią Domu. Chciała więc brać udział w rozmowie nie na pozycji słuchacza a dyktującego warunki.
Przesunęła krzesło tak, że biodrem dotknęła nogi mężczyzny. Poczuła iskrę która między nimi przeskoczyła, a może jej się wydawało?
Spojrzała na Terrego a potem na Rim i niczym Sukkub, chcący szepnąć obiektowi swojej uwagi kilka wskazówek co do przeprowadzenia rozmowy, niczym Diabeł kuszący swoją ofiarę, nachyliła się i objęła lewą rękę Ukochanego, przytulając się do niego. Cały czas uśmiechała się słodziutko.
- Masz już umowę, Najdroższy? - zagadnęła niewinnym głosikiem - Rim chyba nie będzie się długo zastanawiać, bo chyba spodobały jej się nasze włości. No i całkiem miło spędziłyśmy czas, gawędząc sobie w jej nowym pokoju.
Wyglądała teraz jak Chochlik. Uśmiechała się a jej oczy błysnęły, gdy postanowiła zmienić ich kolor w tęczową, mieszającą się paletę barw. Jej kasztanowe włosy zamigotały, gdy kilka pasemek zmieniło kolor najpierw na niebieski, potem na różowy by w końcu zatrzymać się na fiolecie. Podobnym do fioletu oczu dziewczyny.
Czekała na to co stanie się dalej.

Rim - 25 Styczeń 2018, 00:54

Odpowiedziała na uśmiech kobiety.
Gdy do pokoju wszedł Gospodarz, wstała szybko. Trochę za szybko, bo zakręciło jej się w głowie, a Wiórek się trochę spłoszył i schował jej do golfu, drapiąc ją przy tym boleśnie. Zamknęła oczy i gdy tylko świat przestał wirować, otworzyła je. Starała się nic po sobie nie pokazywać. Ne chciała się skreślać już na samym początku.
Grzecznie poszła za mężczyzną do jego biura. Nie zostawiała Wiórka samego, bo bała się, że gdzieś ucieknie albo nabroi w pokoju. Nie chciała od razu mieć problemów, że jej podopieczny wyżarł gdzieś dziurę, albo że jakiś pies go zjadł. To był jej jedyny przyjaciel i chyba by się załamała gdyby go straciła. On był jedynym co jej zostało.
Weszła do biura i rozejrzała się ukradkiem. Podeszła do biurka i poczekała aż Gospodarze zajmą miejsce i pozwolą jej usiąść. Czuła się bardzo niepewnie, gdy oboje siedzieli naprzeciw niej. Dodatkowo pani Iris tak się kleiła do mężczyzny, że dziewczynie robiło się trochę głupio. Nic jednak nie mówiła. Siedziała i wpatrywała się w coś na biurku, nie chcąc się wpraszać. Ona tutaj miała tylko pracować i nie miała prawa komentować ich zachowania. Niech robią co chcą.
Poprawiła się jeszcze na krześle i zerknęła na kobietę, jak ta znów zmienia kolory oczu i włosów. Przytaknęła głową, że nie będzie się długo zastanawiać. W końcu w ciągu ostatnich kilku dni szukała pracy, ale nikt jej nie chciał przyjąć, a oni zgodzili się mimo tego, że wiedzieli o niej bardzo mało, że praktycznie ukradła coś panu Mawrickowi przy ich pierwszym spotkaniu. Chciała jednak pokazać, że jest przydatna, dlatego czekała bez marudzenia na to co się miało wydarzyć. Zatrudnią ją, będzie szczęśliwa i da z siebie wszystko. Nie? Trudno. Podziękuje grzecznie i wyniesie się choćby zaraz. Może jeszcze uda jej się znaleźć jakieś miejsce dla siebie...

Terry - 9 Luty 2018, 18:17

Terry to dość prosty mężczyzna. Ma swoje zasady, których się zawsze trzyma. Jedną z ważniejszych było nie mieszanie pracy z życiem prywatnym.
Teraz siedząc w biurze, przed Rim, mając obok siebie swoją kobietę i umowy na biurku, był w pracy. Krzesło na którym siedział było twarde i wysokie, z rodzaju tych zmuszających do prostego siedzenia. Nie miał nic przeciwko czułościom i pieszczotom. Jak większość facetów, lubił gdy jego kobieta o niego zabiegała i próbowała przykuć jego uwagę. Jednakże takie zachowanie, w obecnej sytuacji było nie na miejscu. Delikatnie więc wyswobodził się z jej uścisku, położył jej ręce na kolanach i przykrył jej dłonie jedną swoją. Wzrokiem dał jej znać że nie teraz.
- Jeśli pozwolisz, zajmiemy się tym później. W tym momencie, jak już zauważyłaś, zajmujemy się podpisaniem i uzgodnieniem warunków umowy z Rim Huriya. Uczestniczysz w tym jako jej pracodawczyni, więc proszę byś się wstrzymała na razie.- powiedział spokojnym acz rzeczowym głosem. Nie był pewien czy aby nie przesadził, niestety jeśli chodzi o pracę to zawsze taki jest.
Zwrócił teraz wzrok na Rim.
- Będąc w mieście, zajechałem do notariusza. Spisał on umowę w trzech egzemplarzach. Na każdym znajduje się to samo. Jeden egzemplarz jest dla Ciebie, jeden dla mnie i jeden dla niego. Na każdym znajduje się podpis i pieczęć Notariusza Janasa Petrovicha. Przeczytaj proszę uważnie każdy egzemplarz. Jeśli masz jakieś uwagi, zgłoś mi je śmiało. Pojadę wtedy jutro do notariusza i naniesiemy poprawki.- nadal spokojny i rzeczowy głos. Jego spojrzenie było jednak twarde.

Cytat:
UMOWA O PRACĘ Kraina Luster, Malinowy Las, data tego dnia
Zawarta w dniu dzisiejszym pomiędzy Rim Huriya zamieszkałej w Dworku Rodziny Marwick, a Christopherem George Marwickiem oraz Iris Arcus. Na czas nieokreślony.
Strony ustalają następujące warunki zatrudnienia:
1)Rodzaj umówionej pracy- Pomoc domowa, sprzątaczka, osobista pomoc Pani domu, kucharka, pomoc przy pracach ogrodowych, pomoc przy zwierzętach.
2)Miejsce wykonywanej pracy- Dworek Rodziny Marwick oraz włości należące do rodziny, do tego każde inne miejsce pobytu pracodawców w zależności od ich woli.
3)Wymiar czasu pracy- Od świtu do wieczora z możliwością ewentualnych zmian po ustaleniu z pracodawcami. Jeden dzień w tygodniu wybrany przez pracownika, wolny.
4)Wynagrodzenie- 35 złotych monet tygodniowo, zapewniona nieodpłatnie opieka medyczna, zakwaterowanie oraz wyżywienie, zapewnione 8 kompletów uniformów roboczych( 2 wiosenne,2 letnie,2 jesienne, 2 zimowe)
5)Inne warunki zatrudnienia- Pozwolenie na trzymanie zwierząt. Pozwolenie na zapraszanie gości, po uzgodnieniu z pracodawcami. Zakaz wstępu do zabitego deskami pokoju. Obowiązek noszenia uniformu w trakcie pracy, niezależnie od miejsca jej wykonywania. Obowiązek pukania nim wejdzie się do sypialni pracodawców lub biura. Obowiązek brania czynnego udziału w lekcjach Savoir Vivru, zarządzania gospodarstwem jak i kamerdynerstwa, sfinansowanych przez pracodawców. Obowiązek dbania o czystość swoich zwierząt jak i pokoju należącego do pracownika oraz uniformów roboczych.
Termin rozpoczęcia pracy: Dzień następny.

Podpis notariusza Podpisy Pracodawców Podpis Pracownika


Położył wszystkie egzemplarze tak by Rim bez problemu je przeczytała. Gdy tylko je podpisze, zarówno on jak i Iris złożą na nich swoje podpisy.

Iris - 10 Luty 2018, 23:49

Ciepło bijące od Terrego sprawiało, że czuła się bezpieczna i spokojna. Tego właśnie potrzebowała. Nie wstydziła się okazywać mu uczucia, Rim musi się do tego przyzwyczaić jeśli chce tu pracować. Po jej minie Iris wywnioskowała, że rogata jest speszona ale to jej problem. Baśniopisarka nie ma zamiaru się ograniczać.
Gdy Chis nagle odjął jej rękę, spojrzała na niego ze spokojem. Uśmiech zniknął jej z ust gdy poprosił, by przestała go obmacywać. Bo przecież o to mu chodziło, prawda?
Uśmiechnęła się niczym złośliwy chochlik ale rączki postanowiła trzymać przy sobie. Gdy Marionetkarz był taki stanowczy, władczy to sprawiał, że nabierała na niego jeszcze większej ochoty. A jak wiadomo, kobiety w ciąży potrafią być nienasycone. Teraz gdy nie musiała ukrywać swojego stanu, mogła skupić się na innych rzeczach.
Wyprostowała się na krześle i zaczęła obserwować Rim, bo co miała innego do roboty? Trudno było powiedzieć ile miała lat. Upiorni są długowieczni ale z drugiej strony... miała w sobie domieszkę Dachowca a oni dość szybko osiągali dojrzałość. I ostro z tego korzystali. Iris nigdy nie zapomni głupiego zachowania Kocicy która uwiodła jej Ojca. Ale... chwileczkę. Czy Iris nie zachowywała się teraz podobnie? Czy nie stosowała podobnych gierek? Nie łasiła się do Christophera jak jakaś dzika, napalona Kotka?
No dobrze, może troszkę. Ale jej wolno! W końcu bardzo go kocha i musi trochę pozabiegać o jego uwagę, skoro przez tak długi czas się zaniedbywali. Kto wie, może nawet tej nocy zasną wtuleni w siebie? Tak bardzo jej tego brakowało...
Rim miała szczerą, słodziutką buźkę ale ta jej nieśmiałość... Jeśli chce odnaleźć się w tym domu i zajmować się nim, musi nabrać śmiałości. Iris lubiła rozmawiać z osobami ciekawymi. Upiorna była ciekawa ale nie potrafiła się sprzedać. A przecież o to chodzi! By zdobyć posłuch, przyjaciół i żyć w gronie bliskich.
Iris była ciekawa, czy Rim będzie przy niej dzień i noc. Jeśli tak, to trzeba będzie znaleźć sposób na to, by od czasu do czasu wymknąć się. Było nie było, Baśniopisarka miała też ciemną stronę która wolała samotność od wiecznego popisywania się. Lubiła pobyć sama, pomyśleć nad życiem i samą sobą.
Nie odezwała się ani słowem, jedynie patrzył po zebranych w pokoju. Na końcu, jeśli Rim podpisała umowę i jeśli Terry to zrobił, złożyła swój ładny, kobiecy, elegancki podpis na papierze i posłała dziewczynie uśmiech.
Gdy było po wszystkim przeniosła wzrok na Chrisa w oczekiwaniu na dalsze instrukcje.
Była rozochocona o czym świadczył delikatny rumieniec i błysk w oku. Imponowała jej siła i nieustępliwość z jaką mężczyzna podchodził do pracy. Stawał się zupełnie innym mężczyzną.
Chyba właśnie tym ją do siebie przyciągnął. Męskością, twardym podejściem do życia i... smutkiem w przepięknych, bursztynowych oczach.
Dzisiaj jednak pragnęła, by w tych oczach zapłonęła żądza. Jeszcze cała noc przed nimi.

Rim - 11 Luty 2018, 01:19

Siedziała cichutko, nie przerywając Gospodarzom. Odetchnęła jednak w duchu z ulgą, gdy mężczyzna odsunął kobietę od siebie. Rim pewnie się do tego przyzwyczai ale teraz trochę jej to przeszkadzało. Za bardzo się stresowała, żeby móc to zignorować.
Spojrzała na swojego pracodawcę i wysłuchała go uważnie. Przytaknęła głową, że rozumie i przysunęła się bliżej na krześle. Przeczytała uważnie każdą kopię, czy nie ma błędów i czy wszystko na pewno jest dla niej zrozumiałe.
Otworzyła szerzej oczy - przepraszam, a nie wspominał pan wcześniej, że mam dostawać 20 złotych monet tygodniowo? - zapytała niepewnie, w wyraźnym szoku. Naprawdę nie wiedziała na co by mogła wydawać te pieniądze. Skoro wszystko co było jej potrzebne miała tutaj zapewnione. Nawet ubrania dostała od pani Iris. No może coś jeszcze sobie dokupi, ale na pewno nie wyda aż tyle! Postara się kupować na pewno rzeczy dla Wiórka za wypłatę, by jak najmniej dostawać od Gospodarzy. Nie chciała być dla nich problemem. Miała pomagać, a nie domagać się coraz więcej i więcej. Nie była taka i nie potrafiła taka być. Dodatkowo nie umiała sobie wyobrazić siebie jako kogoś bogatego, to po prostu nie mieściło się w jej rogatej głowie.
Zauważyła ile kompletów dostanie ubrań roboczych. Wszystko sobie dokładnie poukładała w głowie - czy...w razie jakiś problemów mogę liczyć na wyjaśnienia? - upewniła się jeszcze - już wspominałam pani Iris, że nie zajmowałam się nigdy ogrodem, ale szybko się uczę - powiedziała. Wolała teraz o tym wspomnieć niż potem rozkopać nie to co powinna.
Jeśli mężczyzna nie zmienił przez to zdania, poprosiła go o coś do pisania i podpisała starannym, delikatnym pismem wszystkie kopie i podała je gospodarzom, by Ci również je podpisali.
Czekała na jakieś dalsze instrukcje czy ma coś jeszcze robić czy może iść się położyć, bo prawdę mówiąc była naprawdę zmęczona i była ciekawa jak będzie jej się spało w łóżku. W końcu przez praktycznie całe życie spała na podłodze, to będzie dla niej ogromna zmiana.
Jeśli niczego od niej nie chcieli, spojrzała jeszcze raz na Gospodarza - czy...mogłabym pana prosić o pomoc we wniesieniu klatki? Sama niestety nie dam rady - przyznała. Miała więcej siły niż większość kobiet w jej wieku, była wyćwiczona, jedna takiej klatki nie da się przetransportować w jedną osobę - i czy mogłabym dostać z powrotem swój kapturek? - przeniosła wzrok na Iris - wiem, że pewnie mam w nim nie chodzić, jednak Wiórek nie mieszkał wcześniej w klatce, a będzie mu łatwiej się przyzwyczaić, jeśli będzie miał tam jakiś znajomy zapach - wyjaśniła szybko. Miała nadzieję, że nie robi źle. Widziała jednak, że kobieta bardzo chce zostać ze swoim mężczyzną sam na sam i nie miała zamiaru im tego uniemożliwiać. Dlatego chciała załatwić wszystko szybko by dać im spokój i odpocząć, by rano móc rozpocząć nowe życie z nowymi siłami.

Terry - 17 Luty 2018, 12:09

Był zadowolony z tego, że Iris zrobilatak jak ją poprosił. Dostrzegł zmianę jej uśmiechu i delikatny rumieniec na policzkach. Zaśmiał się w duchu. Ta kobieta, nigdy nie przestanie go zaskakiwać.
Uśmiechnął się pogłębkiem do Rim, kiwając przy tym głową.
- Masz rację. Na początku tak właśnie zakładałem. Nie mniej jednak, po przeanalizowaniu zakresu Twoich obowiązków, postanowiłem podnieść honorarium. Mniemam, że cieszysz się z tego? Będziesz mogła zainwestować więcej pieniędzy w siebie i swoją wiewiórkę. - splótł ze sobą dłonie i oparł na nich brodę, analizując reakcje dziewczyny. Słysząc wzmiankę o ogrodzie, znowu kiwnął głową.
- Oczywiście. Musisz wiedzieć, że ten ogród jest mi naprawdę cenny. Nie chciałbym by został uszkodzony. Tak więc najpierw sam Cię będę przyuczał do tego. W biblioteczce jest kilka naprawdę ciekawych i treściwych książek więc w razie potrzeby, śmiało możesz z nich korzystać. - podał Rim piękne, srebrne i bogato zdobione, wieczne pióro z granatowym atramentem. Był zadowolony z tego, że dziewczyna zadaje pytania. Najgorszym typem pracowników, są Ci którzy milczą i wiecznie przytakują, a później tworzą masę problemów.
- Chciałbym od razu nakreślić, że jeśli kiedykolwiek poczujesz się przytłoczona masą zajęć, daj nam śmiało znać. Zdaję sobie sprawę z tego, że trochę tego jest. Lekcje będziesz miała trzy razy w tygodniu. Będziesz wtedy szybciej zwalniana z pracy, byś na spokojnie mogła zająć się nauką. Ważnym dla mnie aspektem jest, by moi pracownicy mieli odpowiednie wykształcenie do zawodu. Mam nadzieję, że przyłożysz się do nauki. - mówił to spokojnie, ale dało się wyczuć stanowczość. Niestety jeśli dziewczyna nie wykaże się odpowiednią inicjatywą, wyciągnie wobec niej konsekwencje. Może jest młoda, sponiewierana przez los, ale skoro podpisuje z nim umowę, to on sam oczekuje wywiązania się z niej w 100%. Działa to oczywiście w obie strony.
Gdy tylko Rim podpisała wszystkie egzemplarze, uczynił to samo, swoim zgrabnym i zbitym pismem, a następnie podsunal umowy Iris, by i ta je podpisała.
- Dziś nic nie musisz robić. Tak jak zapisane na umowie zostało, zaczynasz od jutra. Wstajemy mniej więcej około 10,więc oczekuję że około 9 będziesz już na nogach. - wyciągnął z szuflady zapałki i zapalił granatowa świecę, stojąca na biurku. Gdy tylko stopila się odpowiednią ilość wosku, rozlal go na pierwszym egzemplarzu i odcisnal w wosku swój sygnet. To samo zrobił na reszcie. Gdy było już gotowe, każdy egzemplarz schował do osobnej białej koperty. Jedną dal Rim, drugą zamknął w szufladzie na klucz. Trzecią zaadresował do Petrovicha.
- Tak, wniosę ją. A kapturek oczywiście możesz wziąć z powrotem. - wstał więc od biurka. - A więc spotkanie zakończone. Mam nadzieję że nasza współpraca będzie owocna i bezkonfliktowa. Pomogę teraz z klatką i wtedy do Ciebie przyjdę Iris.- pocałował Iris w czoło i wyszedł z biura. Zszedł na dół, przyjrzał się klatce. Podwinal rękawy koszuli i wniósł klatke na górę. Nie była specjalnie ciężka, ale nie poręczna już tak. Zaniósł ją do pokoju Rim. Zapytał gdzie ją postawić i położył we wskazanym miejscu.
- Miłego Wieczoru Rim. - kiwnął jej głową i wyszedł, jeśli nie potrzebowała od niego. Idąc do sypialni, rozpiął swoją koszulę. Czuł się zmęczony. Sprawdził jeszcze czy aby na pewno w kieszeni spodni ma małe pudełko. Mimo zmęczenia, czuł to śmieszne uczucie ekscytacji.

Iris - 17 Luty 2018, 21:14

Chris bardzo jej imponował, gdy był taki władczy i poważny. Dla niej był inny, kochany i opiekuńczy, ale jeśli właśnie tak zachowywał się w pracy, to chyba nie powinna się martwić o zdradę. No chyba, że coś mu strzeli do tej jego kudłatej głowy ale i na to Iris miała odpowiedź. Terry nie znał jej jeszcze od tej mniej miłej strony i chyba lepiej by nigdy nie poznał. Zawsze była... inna. Niby Baśniopisarka czystej krwi, ale nie miała tej lekkości bycia co jej Ojciec. Bywała ponura, a ponoć właśnie takich Baśniopisarzy powinno się unikać. Byli niebezpieczni.
Uśmiechnęła się do Rim gdy ta zaczepiła o wynagrodzenie. Gdyby była cwaniarą, nie odezwałaby się ani słowem i zaakceptowała poniesioną stawkę. Ale chyba była zbyt dobroduszna.
- Zawsze możesz poprosić mnie lub Christophera o otwarcie konta i tam odkładać zarobione pieniądze. - dodała po Terrym - Albo wydawać je na bieżąco, rób z nimi co chcesz. Może kiedyś na przykład przy okazji spaceru po Mieście spodoba ci się jakiś mebelek albo bibelocik, którym będziesz chciała przyozdobić swój pokój? - wzruszyła ramionami z uśmiechem.
No właśnie. Skoro Baśniopisarka była w ciąży to chyba dobrze byłoby udać się na jakieś zakupy dla malucha? Ubranka i podstawowe meble? Jakiś przewijak, łóżeczko... Matko, Iris przecież nie znała się na macierzyństwie. Znowu ogarnęły ją wątpliwości, dlatego ukradkiem odnalazła dłoń swojego mężczyzny i ścisnęła ją, szukając otuchy. Nie spojrzała na niego jednak, nie chciała zdradzić mimiką twarzy o czym teraz myśli.
- Dziś możesz odpocząć albo wybrać się na spacer po domu. Większość pomieszczeń jest otwarta i ogólnodostępna, nasze prywatne pokoje rozpoznasz i proszę, nie wchodź bez pukania i przyzwolenia. - mrugnęła do niej oczkiem - Ja ze swojej strony obiecuję to samo, nie będę robić nalotów bez uprzedzenia. - zachichotała - Twój pokój to miejsce gdzie możesz się zrelaksować i odpocząć. Nie będziesz przez nas niepokojona, chyba, że będę faktycznie potrzebowała pomocy. - dodała niepewnie, bo nie chciała by tak się działo - Ach, i jeśli kiedykolwiek poczujesz się źle, od razu nam o tym powiedz. - powiedziała unosząc palec - Zapewnimy ci opiekę zdrowotną, ale musimy o tym wiedzieć wcześniej. Choćby ze względu na bezpieczeństwo naszego dziecka. - dodała łagodniej.
Nie miała nic więcej do dodania i gdy dziewczyna podpisała się, zrobiła to samo. Uśmiechała się do niej cały czas, bo przecież chciała by Rim ją polubiła. Może Baśniopisarka trochę się narzucała, ale Upiorna z pewnością przyzwyczai się do humorków kobiety.
Uśmiechnęła się jak mała dziewczynka, gdy Terry pocałował ją w czoło. Zachichotała przy tym uroczo po czym przeniosła wzrok fiołkowych oczu na rogatą.
- Masz dzisiaj wolne. - powtórzyła po raz kolejny - Nie krępuj się, jeśli jesteś głodna możesz do woli korzystać z zasobów jakie mamy w domu. A jeśli czegoś potrzebujesz, nie wahaj się o to prosić. - wstała i skierowała się do drzwi - Miłego wieczoru Rim i spokojnej nocy, w razie jakbyśmy miały się już dzisiaj nie zobaczyć. Udam się chyba na spoczynek. - westchnęła, bo poczuła się zmęczona.
Poszła do małej łazienki gdzie wzięła szybki prysznic. Miała nadzieję na delikatną zabawę z Terrym, dlatego doprowadziła włosy do porządku zakręcając je w łagodne, kasztanowe loki poprzetykane tęczą i spryskała się jego ulubionymi perfumami. Oczy zmieniła na swoją standardową płynną, wirującą tęczę. Cieszyła się, że po tak długim czasie wreszcie spędzą razem noc, w jednym łóżku.
Wybrała ładny zestaw bielizny nocnej, dzięki której mogła ukryć zaokrąglony brzuch ale wyglądała na tyle seksownie, by podobać się swojemu Ukochanemu. Na ramiona zarzuciła satynowy szlafrok ukrywając prześwity i tak udała się do ich wspólnej sypialni.
Tam zapaliła kilka świec i celowo zmięła pościel by wyglądała tak, że jeszcze przed chwilą kobieta w niej leżała. Z cichym chichotem ukryła się tak, by otwarte przez Terrego drzwi ukryły ją w całości. Chciała na niego skoczyć zaskakując go i wpychając do łóżka.
Nawet jeśli do niczego między nimi nie dojdzie, chciała się po prostu przytulić do swojego kochanego Chrisa.

Rim - 17 Luty 2018, 22:04

Spojrzała na mężczyznę, gdy ten wyjaśniał czemu tak podniósł jej wypłatę - rozumiem. Dziękuję panu - uśmiechnęła się niepewnie i wróciła do czytania. Zdawało jej się, ze tych zadań wcale nie było tak wiele, ale nie chciała już tego mówić. Zobaczy jak zacznie pracować, bo jak na razie nie jest w stanie tego jednoznacznie określić. Przeniosła wzrok na Iris - jeśli byłaby taka możliwość, to bardzo chętnie - przyznała. Dobrze by było, żeby miała to gdzieś schowane. Przecież nie musiała wpłacać tam wszystkiego co zarobi. Część zostawi sobie na wydatki, a resztę będzie wpłacała do banku. Choć pewnie pierwsza wypłata pójdzie na rzeczy dla Wiórka i może jakieś przedmioty, które są jej niezbędne.
Uśmiechnęła się z wyraźną ulgą. Bałaby się, ze coś zepsuje w ogrodzie, ale dobrze, że mężczyzna wyjaśni jej co i jak. Uczyła się szybko więc chyba nie będzie miała większego problemu z tym.
Przytaknęła głową - a ... kiedy będę miała pierwsze lekcje? - zapytała zaciekawiona. Wolała się przygotować chociażby psychicznie na to. Nie wiedziała dokładnie jak to będzie wyglądać. Wujek niby ją uczył trochę ale nie było to zbyt przyjemne, a nie miała pojęcia czego teraz oczekiwać. Nie chciała jednak robić z siebie nie wiadomo czego. Poczeka to się dowie.
- Dziękuję pani bardzo, jednak chyba po prostu pójdę się położyć - przyznała uśmiechając się delikatnie - może ewentualnie wzięłabym jedną z książek o ogrodnictwie, żeby zacząć już się dowiadywać co i jak, jeśli oczywiście mogę - spojrzała pytająco na Gospodarza.
Nie miała zamiaru wchodzić bez pukania, poza tym tak miała w umowie - czy jeśli usłyszałabym, że coś się dzieje to mogę wejść do pokoju, w którym będzie pani przebywać bez pukania? Czy raczej bez czekania na zgodę na wejście? - upewniła się jeszcze. Nigdy nie wiadomo co o takim zachowaniu sądzą inni dlatego wolała jednak się upewnić, żeby potem nie dostać w skórę za to, że weszła bez pytania. To by było głupie, ale jednak, skoro w umowie było, że nie może wchodzić do zabitego pokoju, gdzie nawet by nie próbowała się dostać, to ona może zadać takie pytanie, prawda?
Otworzyła szeroko oczy w szoku - o dziewiątej? - zapytała zaskoczona, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zawsze musiała wstawać o świcie, a tutaj mogła sobie pospać te kilka godzin. Mężczyzna chyba nawet nie wiedział jaką radość jej tym sprawił. Ciekawe jak to jest nie musieć zrywać się do pracy, nim jeszcze słońce na dobre wzejdzie.
Wstała grzecznie i uśmiechnęła się - dziękuję i obiecuję postarać się nie sprawiać problemów - powiedziała jeszcze.
- Życzę pani dobrej nocy - uśmiechnęła się jeszcze do Iris i wyszła z biura. Poszła do łazienki by zabrać swój kapturek i szybko wróciła się, by sprawdzić czy mężczyzna nie potrzebuje pomocy. Wybrała miejsce na klatkę i jeszcze raz podziękowała. Nim jednak wyszedł zatrzymała go jeszcze - mam jeszcze dwa szybkie pytania, jeśli mogę - spojrzała na niego - gdzie znajdę jakieś przyrządy do szycia? - zadała pierwsze po czym się zawahała - i czy rano mam wypuścić psy do ogrodu czy cokolwiek robić w związku z nimi? - widać było lekki strach w jej oczach. Bała się psów, ale wiedziała, że musi się do nich przekonać.
Gdy już wszystkiego się dowiedziała, podziękowała grzecznie i życzyła Marionetkarzowi dobrej nocy. Poszła do biblioteki, poszukać jakiś tytułów z ogrodnictwa i gdy znalazła to czego szukała wróciła do pokoju. Tam przygotowała całą klatkę dla Wiórka i uszyła mu mały hamaczek ze swojego kapturka.
Zeszła jeszcze na dół po jakieś orzechy, uważając by nie wejść psom w drogę. Wzięła też sobie sok. W końcu pani Iris mówiła, że może jeśli chce.
W ogóle to czemu ona tak powtarzała, że Rim ma wolne? Przecież nie była głupia, a też domyślała się, że chcą spędzić razem trochę czasu i nie miała zamiaru im w tym przeszkadzać.
Przejrzała zawartość szafy i wybrała jakąś bieliznę oraz koszulę do spania. Była niska więc większość rzeczy na niej wisiała i tak.
Gdy już wszystko miała ogarnięte usiadła na chwilę na parapecie i spoglądała w gwiazdy. Głaskała też swojego przyjaciela - jak myślisz....będzie nam tu dobrze? - zapytała przysypiającą już wiewiórkę, która tylko ziewnęła szeroko. Dziewczyna uśmiechnęła się i spojrzała na książkę. Chyba jednak była zbyt zmęczona. Przeniosła wzrok na łóżko. Nadal nie mogła uwierzyć, że ma duży pokój i własne łózko. Ciekawe jak jej się będzie spać. Weszła pod grubą kołdrę i zatopiła twarz w poduszce. Wiórek ułożył się na drugiej, tuż obok. Nie chciała go na noc zamykać. Wiedziała, że w nocy nic nie narobi. Ziewnęła jeszcze i szybko zasnęła. Pierwszy raz w życiu, całkowicie spokojnie.


Zzz....



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group