• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Marzenia Senne » Marzenia Kociego Rogacza
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 18 Marzec 2018, 22:13   Marzenia Kociego Rogacza  

    Pierwszy raz od bardzo dawna nie śnił jej się żaden koszmar. Była to miła odmiana po tych wszystkich latach pod ciężką łapą swojego wuja.
    Biegała po łące pełnej kwiatów. Biegała na bosaka, trawa była niezwykle miękka i chłodna. Jej skórę grzały promienie słońca, jednak nie paliły tak jak na pustyni. Były przyjemne. Nagle poczuła pod stopami coś mokrego. To chłodny strumień rozdzielał łąkę od pięknego sadu, pełnego świeżych, soczystych owoców. Chwilę pomoczyła stopy, po czym przebiegła do sadu i zaczęła kosztować różnych, znanych tylko z opowieści i książek owoców. Świeże śliwki, czereśnie, brzoskwinie, morele, jabłka, pod drzewami poziomki, agrest, porzeczki o różnych barwach i smakach oraz oczywiście truskawki.
    Nagle usłyszała plusk i odwróciła się zaskoczona. Ale to tylko Wiórek. Wiewiórka ziemna, która nie wiadomo czemu miała teraz rozmiary konia. Ale kto by tam na to zwracał uwagę! Wspięła się na jego grzbiet, trzymając się mocno sierści i razem ruszyli przez łąkę. Co jakiś czas skakali wysoko na góry, by spróbować chmur, zrobionych z waty cukrowej. Wzięła ze sobą trochę owoców, które szybko zmieniły się w cały koszyk pyszności.
    Znaleźli się przy jeziorze zrobionym całkowicie z ... czekolady! To jednak takie miejsca istnieją! Zaczęła zarzucać owoce w słodyczy i próbować nowych połączeń, podczas, gdy Wiórek próbował zjadać żelkowe motylki. Bo też kto mu zabroni?
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 19 Marzec 2018, 23:06     

    Już od jakiegoś czasu przemierzałem Krainę Snów, nadal nieznalawszy niczego, co zaspokoiłoby mój wybredny smak. Nie tylko w przypadku istot ludzkich głód wpływał negatywnie na samopoczucie, a ja robiłem się naprawdę głodny. Z czasem trudno było mi ocenić czy bardziej zależy mi na rozładowaniu frustracji, czy może zaspokojeniu głodu. Jak na porządnego włamywacza przystało, nawet w Krainie snów dbałem o zachowanie anonimowości. Twarz skrywała mi jedna z ulubionych masek, reszta mojego stroju prezentowała się równie oryginalnie. Dobra prezencja była ważna, wszak pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz, czyż nie? Wycieczki po Krainie snów traktowałem jako swego rodzaju łowy, to też po Krainie snów zawsze chodziłem w pełnym uzbrojeniu. Przy pasie pobłyskiwały stalowe ostrza, zaś na plecach można było dostrzec miecz, który niegdyś mógł służyć jakiemuś szlachetnemu samurajowi.
    W końcu trafiłem do kolejnego snu, gdzie na samym wstępie uderzył mnie słodki i mdły zapach owoców… Zacząłem przechadzać się między drzewami, bacznie wypatrując istoty, która wyśniła tak „urokliwą” scenerię. Marzenia senne bywały takie denne, zaś w smaku zwyczajnie mdłe… oczywiście nie wszystkie, jednak to z całą pewnością. Brakowało tutaj emocji, szczypty dramaturgii, którą wspaniałomyślnie postanowiłem zafundować śniącej istotce. A jeśli już o śniącej mowa… wyglądało na to, iż ta świetnie się bawiła, ujeżdżając ogromną wiewiórkę? Chomika? W każdym razie jakiegoś gryzonia, który w realnym świecie mógł łatwo zakończyć żywot pod podeszwą czyjegoś buta. Przykucnąłem, skrywając się za pniem całkiem okazałej jabłoni, którą oplatały krzewy malin.
    Obserwowałem… młoda dziewczyna miała dość osobliwą urodę, była drobna i sprawiała wrażenie niezwykle kruchej. Moje brwi zmarszczyły się nieznacznie, gdy zauważyłem ciemne zakrzywione rogi wyrastające wprost z jej głowy. Nawet jeśli dziewczyna nie była upiorną, to padł już na nią cień.
    Śledziłem ją, spokojnie bez pośpiechu… Istoty pogrążone w swych sennych marzeniach rzadko bywały przesadnie ostrożne. Na moich ustach wymalował się uśmiech, który nie wróżył absolutnie nic dobrego… Czas zniszczyć marzenie.
    Przemieniłem się w dym i zakradłem, sunąc bezszelestnie między źdźbłami trawy, tak znaleźć się kilka metrów za dziewczyną. W mojej prawej dłoni zaczęły kłębić się cienie, które po chwili przekształciły się w krótki automatyczny pistolet, model popularny w ludzkim świecie. Co prawda nie byłem pasjonatem, broni palnej, lecz w tych warunkach zwyczajnie pasowała.
    -Witaj.
    Jedno słowo, nic więcej jak przynęta, mająca zwabić uwagę dziewczyny. Niezależnie jednak od tego, czy się odwróciła, czy też nie, powietrze przecięła seria strzałów. Wszystkie wymierzone w postać ogromnej wiewiórki. Celowałem jednak tak, by stworzenie nie padło od razu, ciężko jednak o stu procentową celność, gdy obiekt jest w ruchu. Jeśli zwierzę padło, ponownie zmieniłem swoją formę, aby pod postacią dymu zbliżyć się do przyszłego truchła, tam ponownie się zmaterializować, by za chwilę dać dalszą część swego pokazu.
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 21 Marzec 2018, 15:36     

    Cieszyła się czasem, który mogła spędzać ze swoim jedynym przyjacielem. Pogoda była przepiękna, a rozmiary wiewiórki wcale nie są normalne. Futerko Wiórka było mięciutkie, słońce ciepłe, ale nie rażące.
    Próbowała różnych owoców, jak będą smakować z czekoladą i wszystkie były przepyszne. Słodziutkie i pożywne, ale nie miała dość. Zjadała powoli wszystkie owoce jakie sobie przyniosła. Delektowała się ich smakiem, w końcu na Pustyni nie miała takich rarytasów, przez to też była taka wychudzona, ale dzięki codziennej pracy miała dość mocno wyrobione mięśnie, nawet mimo niedożywienia.
    Słysząc nieznany głos za sobą, aż podskoczyła na równe nogi, by zobaczyć kto to. Widząc dziwną postać w czerni i chyba masce. Miał też rogi, a może to ta maska je miała? Była zbyt przerażona, żeby myśleć. Stała i gapiła się jak ten zaczyna strzelać do Wiórka. Przeraźliwy pisk przerośniętego gryzonia rozdarł ciszę.
    Dopiero gdy to usłyszała, otrząsnęła się - Zostaw go! - wrzasnęła do nieznajomego, chyba mężczyzny. Jego budowa ciała nie pasowała bowiem do żadnej kobiety. Podbiegła do niego, żeby go zatrzymać. Z jej oczu zaczęły cieknąć ciurkiem wielkie łzy - zostaw go! To mój jedyny przyjaciel - zapłakała żałośnie i ruszyła do Wiórka, starając się go obronić. Przytuliła się do niego, trzęsąc się ze strachu oraz płaczu - proszę....zostaw go! To go boli! - starała się jakoś ochronić jedynego przyjaciela jakiegokolwiek miała w życiu. Był tylko gryzoniem, ale to nie oznaczało, że nie był dla niej ważny. Tylko on ostatnio dotrzymywał jej towarzystwa.
    Płakała, przytulając się do zakrwawionego futerka - proszę...zostaw go, co on Ci zrobił?! - spojrzała na mężczyznę wystraszona i zła. Załamana, że właśnie cierpiała jedyna ważna dla niej istota. Może ważniejsza od niej samej.
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 24 Marzec 2018, 01:19     

    Jak niewiele trzeba, by z przyprawiającej o mdłości cukierkowej scenerii, zrobić przedstawienie pełne najżywszych emocji. Za upiornym uśmiechem zdobiącym maskę, krył się kolejny. Czułem rosnącą satysfakcję, której pożywkę stanowiły łzy cieknące po twarzy dziewczyny. Byłem potworem? Nawet jeśli to tylko sny? Cóż, dla mnie sny były niezwykle realne i wiedziałem, że i dla śniących potrafią się tak owymi okazać. Ta świadomość nie budziła we mnie choćby przebłysków, wyrzutów sumienia. Jestem egoistą i już dawno pogodziłem się ze swą naturą. Bo, dla kogo niby miałbym zmieniać się na lepsze? Dla kogo...
    Nagle poczułem, jakby coś wżynało się w mój umysł, ostrze wykonane ze stopu złości i frustracji… Całe szczęście, pod ręką był ktoś, na kim dało się je wyładować. Niewzruszony, na płacz, prośby i okrzyki, stałem tuż przy białowłosej i wykrwawiającym się gryzoniu. Bez ostrzeżenia i z szybkością, jaką drapieżnik rzuca się ku uciekającej ofierze, znalazłem się przy rogatej. Moja dłoń pomknęła wprost ku głowie dziewczyny, palce utonęły w białych włosach, mocno się na nich zaciskając. Brutalnym szarpnięciem odrzuciłem śniącą do tyłu, odrywając ją tym samym od jej Jedynego przyjaciela.
    -W istocie, wygląda, jak by go bolało… ale można temu zaradzić.
    Nim ktokolwiek zdążył spostrzec, w mojej dłoni błyszczała już srebrna klinga. Omiotłem spojrzenie otaczający nas krajobraz a dokładniej wszystko, co rzucało cienie, zacząłem je przyciągać do siebie. Cienie zmieniały się w czarną materię, która kłębiła się u mych stóp, wzbierała i czekała… Ja również.
    Chwila bezczynności nie trwała długo, do uszu przerażonej śniącej mógł dotrzeć świst powietrza, który zaraz przerodził się w soczyste mlaśnięcie, gdy tylko ostrze wbiło się w bok zwierzęcia, przebijając płuco. Jeśli dziewczyna chciała mnie powstrzymać, musiała się zbliżyć… a wówczas czarna substancja wystrzeliła w górę, zmieniając się w płot, usnuty z długich ostrych cierni. To czy rogata na niego wpadła, czy też nie, zależało od jej refleksu. Zadaniem ciernistej bariery, było utrzymanie białowłosej na dystans, przez chwilę.
    -Wiesz, co jest lekarstwem na taki ból?
    Mówiąc to, powoli poruszałem ostrzem, pogłębiając ranę. Nieludzki skowyt gryzonia ponownie rozdarł ciszę.
    -Śmierć.
    Wyszarpnąłem ostrze z ciała gryzonia, tylko po to, by równie szybko wbić je z powrotem. Ogłuszający i nieprzyjemny trzask pękającej kości, zaraz po nim wstrętne plaśnięcie stali wbijającej się w mózg gryzonia...
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 24 Marzec 2018, 22:06     

    Otworzyła szeroko oczy, gdy zamaskowana postać chwyciła ją za włosy. Krzyknęła, gdy odrzucił ją w tył. Siedziała chwilę na ziemi, wpatrując się w mężczyznę, rozszerzonymi ze strachu oczyma. Nie rozumiała co tu się dzieje. Czemu Wiórek musiał tak cierpieć? Co to w ogóle za facet, co on tutaj robi?
    Zakryła usta przerażona, widząc jak nieznajomy trzyma w dłoni klingę i ... zaczął dźgać jej przyjaciela. Zakryła uszy, by tego nie słyszeć i płakała - błagam...zostaw go...przestań! PRZESTAŃ! - starała się zmusić nogi do tego by wstały, przypomnieć sobie jak to się w ogóle robi, ale była sparaliżowana. Do tego pojawiły się te dziwne ciernie, które odgradzały ją od wiewiórki. Próbowała się przez nie jakoś przedrzeć, albo je rozszerzyć, ale nic nie pomagało. Dodatkowo zawały się podążać za nią, więc pewnie nie dałaby rady ich przeskoczyć.
    Podniosła wzrok na zamaskowaną postać, gdy ta się odezwała. Wstrzymała oddech, słysząc jego słowa i przyglądała się jak morduje jej jedynego przyjaciela. Nie mogła się ruszyć nawet o milimetr, żaden z jej mięśni nie potrafił drgnąć, miała wrażenie, że czas się zatrzymał i faktycznie. Wszystko co wcześniej się poruszało, zatrzymało się jakby, ktoś wcisnął pauzę. Oczywiście poza ich dwójką, bo dziewczyna nagle znalazła się pomiędzy mężczyzną, a Wiórkiem, nie zauważając nawet, że się teleportowała, jednocześnie zamieniła się w antylopę i kopnęła mężczyznę w brzuch z całej siły, swoimi tylnymi nogami, po czym gdy znów stała na dwóch nogach, przytuliła się do znikającego powoli gryzonia. Ulatniał się w powietrzu jak coś co zostało zapomniane.
    Klęczała nad wypalonym miejscem, jakby cieniem, pozostawionym przez ciało jej przyjaciela - dlaczego to zrobiłeś! Dlaczego tak musiałeś się nad nim znęcać! Co on Ci zrobił! - odwróciła się do niego i patrzyła na postać swoimi fioletowymi oczyma - dlaczego? - powiedziała już ciszej, otulając się rękami i łkając cicho. Rozumiejąc, że teraz jest już całkiem sama.
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 25 Marzec 2018, 04:10     

    Zabawa w snach zawsze wiązała się z ryzykiem. Wpływały na to różne aspekty, jednym z nich była choćby ich niestabilność. Wędrowanie po krainach cudzych marzeń i koszmarów, była niczym spacer po cienkim lodzie. Nigdy nie miało się pewności czy i kiedy sen zostanie przerwany. Wystarczył jakiś bodziec w realnym świecie, by piękna wizja rozsypała się niczym delikatna porcelana w starciu z podłogą. Każdy sen skrywał w sobie piękno, ponieważ był jedyny w swoim rodzaju. Niczym róża jednej nocy, która po swym rozkwicie, już nigdy nie odrośnie. Każda róża ma jednak kolce, a każdy Cień musiał liczyć się z faktem, iż zagłębiając się w śnie, wkracza w domenę śniącego. Niczego nigdy nie można być pewnym, w który świcie zmienia się na życzenie często nieświadomego umysłu. I z tym właśnie zjawiskiem przyszło mi się mierzyć.
    Z lubością przyglądałem się rozpaczy, w jaką popada dziewczyna, żywa intensywność jej emocji była szalenie apetyczna. Nadal jednak mogłem nadać temu wszystkiemu, jeszcze więcej smaku… Gdy już miałem zabrać się do działania, fioletowooka niespodziewanie pojawiła się tuż przy mnie. Instynkt, a może zwykła dedukcja podsunęły mi myśl Przygotuj się… Moja moc zadziałała niemal samoistnie, zespalając nas ze sobą w sposób zrozumiały wyłącznie dla Dręczycieli. Otworzyłem oczy szerzej ze zdziwienia, gdy białowłosa nagle przemieniła się w smukłe zwierzę, którego nazwy nie mogłem odszukać w myślach. Wiedziałem jednak, że ma jakiś związek z pustynią… nie był to jednak odpowiedni moment na ten rodzaj przemyśleń.
    Nie zdołałem wykonać uniku, poczułem jak, twarde kopyta z siłą wbijają się w mój brzuch. Zatoczyłem się w tył, na moment tracąc oddech, nie upadłem jednak… Potrafiłem znieść znacznie gorszy ból, ciekawiło mnie jednak czy sama dziewczyna była do niego przyzwyczajona. Zacisnąłem zęby, skupiając się na tym by, nie wydostało się za nich stęknięcie, świadczące o bólu. Mała sssuka… zapłacisz za to.Nie należało okazywać słabości, była to jedna z moich osobistych zasad, do których sumiennego przestrzegania, nawykłem. Cierpienie fizyczne to zaledwie jedno z narzędzi, jakimi można się posłużyć… ranić można na tak wiele sposobów, żal się ograniczać.
    Wyprostowałem się, wbijając ostrze katany w ziemię, po czym bez pośpiechu zacząłem zbliżać się do rogatej.
    -Dlaczego?
    Spytałem, powolnym ruchem przechylając głowę w bok. Maska, którą nosiłem miała sprawiać, iż nawet tak nieznaczne gesty przybierają na upiorności.
    -Dlaczego go nie ocaliłaś? Dlaczego jesteś tak słaba? Dlaczego nie potrafiłaś uratować swojego jedynego przyjaciela? Dlaczego pozwoliłaś, na to by cierpiał?... Czemu dałaś mu zginać?
    Mówiłem powoli, sącząc jadowity szept, który miał stać się trucizną dla umysłu białowłosej. Cedziłem każde słowo, bawiąc się jego brzmieniem i odpowiednio modulując głosem. Jeśli oczekiwało się efektu, należało zadbać o szczegóły.
    -Gdybyś nie była tak bezużyteczna, On nadal mógłby żyć…
    Pochyliłem się nad dziewczyną, moja dłoń zacisnęła się na jednym z rogów. Szarpnięciem, poderwałem śniącą do góry, zmuszając tym samym do wstania na równe nogi. Wolna ręka odnalazła dłoń białowłosej. Nie zważając na to, jak długo, fioletowooka zamierzała się szarpać, wyrywać i opierać (byłem wytrwały) złapałem ją za rękę, tak by między naszymi złączonymi dłońmi pozostała przestrzeń. Podniosłem nasze ręce do góry, w tej samej chwili dziewczyna mogła spostrzec, że w naszych rękach pojawia się czarny jak noc sztylet, którego ostrze było zwrócone w moim kierunku.
    -Jeśli kochasz, musisz też umieć tego bronić. Inaczej, jedyne, na co zasłużysz to ból…
    Szepnąłem, mój głos zmienił się jednak. Obdarty z teatralnej grozy niósł szczerość i wiarę włożoną w wypowiadane słowa. Moja dłoń mocniej zacisnęła się na palcach dziewczyny, zamykając jej dłoń na rękojeści sztyletu. Nim białowłosa, mogła się spostrzec, szarpnąłem jej dłoń, sprawiając tym samym, że czarne ostrze, swym krańcem wbiło się w mój tors. Sasyczałem z bólu, mimo to zmusiłem zarówno siebie, jak i dziewczynę do tego by ostrze przesunęło się wzdłuż mojej klatki piersiowej, rozcinając materiał i pozostawiając po sobie żywą ranę, broczącą krwią. Bliźniacza rana równomiernie powstawała na ciele dziewczyny. Miała stanowić pamiątkę naszego spotkania… pierwszego z wielu…
    -Zapamiętaj te słowa. To pierwsza lekcja, jaką ode mnie otrzymasz.
    Mówiąc to, odsunąłem się do tyłu, puszczając białowłosą. Mogło się to wydać dziwne, lecz nie odebrałem jej ostrza. Chciałem się przekonać, czy zrozumiała już, że każda rana, zadana mi, będzie również jej brzemieniem. Nawet jeśli chciałaby mnie ranić, mogłem sprawić, iż ostrze utkane z cienia na me życzenie zakończy swe istnienie.
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 26 Marzec 2018, 13:32     

    W momencie gdy jej kopytka spotkały się z ciałem mężczyzny, sama poczuła ból, jakby sama oberwała, ale był on chwilowy bo była skupiona na znikającym przyjacielu. Łzy płynęły jej z oczu ciurkiem. Nie potrafiła tego powstrzymać, cała się trzęsła. Bolało ją serce, ta strata to było za dużo, nawet utrata matki jej tak nie bolała. I tak nie była do niej przywiązana, nigdy się nią nie zajmowała. Była prawie bezmyślną laleczka, wykonującą polecenia swojego brata. Rim zawsze chciała się mu sprzeciwić...ale za bardzo się bała. Trzymał ją zawsze krótko, obrywała za byle co przez co jedyne co do niego czuła, to przejmujący strach na samą myśl o tym, że mogłaby coś zrobić nie tak jakby chciała.
    Spojrzała na sadystę, który się do niej zbliżał. Oczy miała szeroko otwarte. Oddychała z trudem. Zakryła uszy dłońmi i kręciła głową mocno na boki - przestań...proszę przestań! - błagała go, klęcząc na kolanach i kuląc się. Nie rozumiała co tu się działo. Zawsze chciała być dzielna, silna, ale nie potrafiła. Nie umiała. Zawsze się wszystkiego bała, nie potrafiła nikogo ocalić. Miała tyle okazji, żeby pozbyć się wujka, może to by uratowało mamę, ale ona nie potrafiła. Umiała tylko uciec, zabrać wszystko i zniknąć. Jak największy tchórz. Nie umiała teraz nawet obronić przyjaciela. Była nikim, nic nie potrafiła.
    Zaczęła się kołysać w przód i w tył powtarzając sobie - to nie prawda, to nie prawda - oplatała się ramionami, jakby sama chciała siebie przytulić jak najmocniej było to możliwe.
    Podniosła się na nogi, gdy została pociągnięta za jeden z rogów. Skrzywiła się przy tym. Patrzyła na mężczyznę ze strachem. Tak bardzo przypominał jej teraz wuja, który potrafił nawet nią rzucić, trzymając tylko za rogi, dlatego tak bardzo się bała dotykania ich przez kogoś innego. Śledziła ruch ich dłoni, wstrzymując oddech, gdy poczuła, że trzyma ręce otrze.
    Spojrzała na zamaskowaną postać kręcąc głową delikatnie - nie...nie rób tego - mówiła. Myślała, że sama ma się zabić. Chciała się wyrwać. Miała więcej siły niż jej rówieśnicy, ale z doświadczonym, większym mężczyzną nie miała najmniejszych szans w walkach siłowych.
    Gdy mężczyzna rozciął sobie skórę na mostku, patrzyła na to z niedowierzaniem. Gdy się od niej odsunął opadła znów na kolana i spojrzała na siebie. Jej koszulka przesiąkała czerwoną posoką. Przyłożyła do rany palce i gdy je odsunęła były czerwone. Nie wierzyła w to co się działo. Nie rozumiała tego.
    Ostrze odrzuciła od siebie jak najdalej. Nie czuła bólu, ale widziała jak krwawi. Oddychała szybko i płytko. Panikowała. Obraz wokół niej zaczynał się zamazywać, stawał się coraz mniej wyraźny. Zaczynała się budzić....
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 27 Marzec 2018, 01:19     

    Dręczyciel… niewdzięczna, ale jakże trafna nazwa, dla kogoś, kto potrafi rozsmakować się we wpływie, który wywiera na innych. W tej chwili byłem niczym toksyna, powoli, lecz zabójczo skutecznie przejmująca organizm.
    Przyglądałem się dziewczynie bez słowa, nie chciałem zakłócać tak ładnego obrazka. Szok, niepokój, strach, rozpacz oraz wiele innych pomniejszych emocji, wylewających się z białowłosej, niczym woda w strumieniu, po wiosennym deszczu. Tacy jak ja mieli w sobie coś ze Strachów… może, dlatego że kiedyś cząstka mnie umarła, stałem się Strachem za życia? A przynajmniej przejąłem typowy dla tych istot, apetyt na cudze emocje.
    Nie odrywając wzroku od dziewczyny, podniosłem dłoń, wsuwając palce w rozcięcie na materiale mojego kostiumu. Plamy krwi były mało dostrzegalne na czerni, co nie oznaczało, że ich nie było. Moje usta poruszały się bezgłośnie, gdy w myślach wypowiadałem inkantację zaklęcia leczniczego. Choć nie było tego widać, wiedziałem, że skóra w miejscu rany, barwi się teraz czernią. Przeszedł mnie dreszcz, zaś skaleczenie zaczęło niemal pulsować, mrowić. Przywykłem do tego rodzaju odczuć i teraz potrafiłem w pełni je ignorować. Rana nie była groźna, ja zaś dobrze znałem możliwości zaklęcia. Zmarszczyłem brwi, gdy w moich wspomnieniach ukazały się niechciane obrazy. Z czasów, kiedy jeszcze będąc dzieckiem, dopiero uczyłem się ów zaklęcia, od pokoleń przekazywanego w kręgach mej rodziny. Dziadek był wymagającym mentorem… mimo upływu tak wielu lat, nadal nie potrafiłem wygnać z pamięci, obrazu myśliwskiego noża, tnącego moje ręce i ramiona.
    Sen…tracił na stabilności, co oznaczało, że rogata niedługo się przebudzi. Przez moment przeszło mi nawet przez głowę, aby lepiej zapoznać się z posiadaczką uroczych fioletowych oczu… jednak nie miałem w zwyczaju pojawiać się gdzieś, bez wcześniejszego zwiadu. Odsunąłem się i wyrwałem z ziemi ostrze, nie chciałem, aby jedna z moich zabawek przepadła razem ze światem, który już nigdy nie powróci. Przykra sprawa. Nim opuściłem sen białowłosej, pozwoliłem sobie na przekąskę… Pochłonąłem jedynie część snu, tak aby wspomnienia naszego wyjątkowego spotkania nie przepadły z nastaniem poranka.
    -Do zobaczenia, wkrótce…
    Rzuciłem na pożegnanie, po czym moja postać rozmyła się, aż w końcu zniknęła zupełnie. Ja zaś przeniosłem się do kolejnego snu. Nadal byłem głodny, po rozsmakowaniu się w apetycznej przystawce.
    Zt x 2
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 9