Anonymous - 16 Wrzesień 2011, 20:28 No dobrze, ten koń może zostać z ręką na sercu nazwany tchórze. Boże, to trzeba naprawdę mieć nie po kolei w głowie by patrzeć na małą trzynastoletnią dziewczynkę jak na coś, co może zostać potencjalnym zagrożeniem. Stwierdzić też można z jego zachowania, że jest po prostu idiotom. Taki piękny a ma taki mały móżdżek. Abstracte prawie się rozczuliła gdy ten ostrzegawczo zarżał, a może to była kolejna oznaka tchórzostwa? Ale to nie zmienia faktu iż brązowo włosa chciała mieć tego białego Equesa. I nie podda się bez walki. Wyciągnęła przed siebie rękę i z spojrzeniem pełnym dobrych chęci (Wszyscy w tym momencie uważajcie, to naprawdę rzadko się zdarza. Dziewczynka prawie nigdy nie ma dobrych chęci) popatrzyła na niego. Musi go do siebie jakoś przekonać, a to jej zdaniem był najlepszy pomysł. Chodź może się mylić, a pomyłka może ją wiele kosztować. Tak jak mnie wiele kosztowało napisanie jednostki na egzaminie z fizyki. Czyli może być po prostu źle. Lekko zginając kolana zgarnęła opadającą na czoło grzywkę i czekała aż ten coś zrobi. Była osóbką bardzo cierpliwą i wytrwałą więc czas się dla niej nie liczył, a już na pewno teraz. Kątem oko spojrzała w niebo mając wielką nadzieje, że to sprawi że deszcz ustąpi słońcu i w końcu się ciepli. Raczej na to są marne szanse, tak samo jak to że ta misja się szybko skończy.Anonymous - 17 Wrzesień 2011, 18:58 Jak to mówią... Ten typ tak ma. Equesy niestety nie były najodważniejszą rasą na świecie, ba - można powiedzieć, że za tą dozą eteryczności, która od nich biła, kryły się prawdziwie gołębie serca. Sprawiały wrażenie dumnych, delikatnych, kruchych i patrzących na wszystko z góry. W istocie tak było, jednakowoż kronikarze niejednokrotnie zapominali o jednej, kluczowej cesze usposobienia tychże stworów, czyli oczywiście wcześniej wspomnianym reagowaniu na większość osób i rzeczy prawie, że panicznie. Niestety, jeśli ktoś chciał Equesa oswoić, musiał przebrnąć przez początkową falę nieufności z jego strony i stopniowo przyzwyczajać się do tego, jeśli miał od tej pory mieszkać z nim pod jednym dachem.
Mimo wszystko, koń zareagował na kolejny ruch Abstracte nieco przyjaźniej, Pochylił łeb, kładąc po sobie uszy i uczynił w jej kierunku kilka niepewnych kroków. Zawsze jest to jakiś postęp!Anonymous - 14 Październik 2011, 07:53 Postęp jest, ale jak długo będzie musiała czekać aż ten Eques do niej dojdzie. Nadal stojąc z obojętnym wyrazem twarzy czekała, aż koń jej zaufa i podejdzie do niej. Zamierzała go oswoić, i to nie w byle jaki sposób, ale tak jak Mały Książę oswoił Lisa. Codziennie przychodził o tej samej godzinie i nie ruszał się, z dnia na dzień przysuwając się do zwierzęcia. Aż w końcu ono zaufało mu. Tak postanowiła zrobić z jednorożce. Był zbyt strachliwi by wykonywać przy nim gwałtowne ruchy, a siłą też by się nie dało go zabrać. Nie mówię tu, że Abstracte byłaby zdolna do użycia przemocy w stosunku do zwierzęcia. Zbyt bardzo je kochała by zrobić im krzywdę. To chyba była ta lepsza strona jej osobowości. Ludźmi gardziła, a za to do zwierząt zrobiłaby wszystko co w jej mocy, żeby były szczęśliwe. Mrugnęła i wzięła głęboki wdech po czym wypuściła powietrze z swoich płuc. Była głodna, zmęczona i a deszcz ciągle padł, a teraz musiała jeszcze uczynić rzecz niemożliwą. Uśmiechnąć się. Na początku z wielkim wysiłkiem próbowała uformować wargi w jakikolwiek łuk, który pozwoliłby zapoczątkować uśmiech. Gdy jej się to udało, po paru minutach prób, usiłowała zmienić to w uśmiech, czego wynikiem był dziwny wyraz twarzy. Gdy spojrzała na swoje odbici w kałuży, poddała się. Takie rzeczy chyba nigdy jej nie wyjdą, ona nie miała prawa się uśmiechać, nigdy. Po raz kolejny obdarzyła Equasa pełnym miłości spojrzeniem, mając nadzieje, że to wystarczy by jej zaufać. Nie bój się. Wołała w myślach, tak jakby mógł ją usłyszeć, co oczywiście było nie możliwe. Ala wierzyła, że jego serce pozna jej prawdziwe uczucia, przecież te istoty były wrażliwe na emocje, i pewnie jakoś wyczuwały zmiany nastrojów w powietrzu. Kap, kap. Ten denerwujący deszcz nadal kropił, odbierając co kropelkę siły jaki jeszcze posiadała dziewczynka. Niech przestanie padać. Błagał boga, czy kogoś tam by w końcu zakończył jej cierpienie. Musimy też powiedzieć, a raczej wspomnieć że, Abstra odzyskała już władzę nad ogonem, ale czy jej się on przyda. Z pewnością nie, chciała by Eques jej zaufał a nie uciekł z piskiem (Wierzyła, że ten biały koń potrafi piszczeć). Więc schowała ogon za plecami, zmniejszając jego rozmiar do maksimum. Teraz była gotowa, na wszystko.Anonymous - 14 Październik 2011, 11:36 Cholera wie, czy w przypadku Equesa taka metoda przyniosłaby skutek. Równie dobrze stworzenie mogłoby przenieść się w inne miejsce, uniemożliwiając Abstracte znalezienie go. Chyba, że nieco zmieniłaby tę metodę, skracając ją do jednego dnia. To mogło poskutkować, choć z Equesami nigdy nic nie wiadomo. A przemoc względem zwierząt powinna w ogóle nie wchodzić w grę. Zwłaszcza teraz, mhm. Jednorożce były wrażliwe na każdy gwałtowniejszy ruch, a co dopiero na uderzenie. Zresztą coś takiego w ogóle nie powinno być praktykowane. Dyscyplina, stanowczość przy tresurze - okej, ale nie przemoc! To prawie tak, jak karać człowieka. Wprawdzie pani katechetka, która jest tak zajebista, że modli się tyłem do krzyża, stwierdziła, że zwierzęta nie mają uczuć, tylko odczucia, ale ja się z tym do końca nie zgodzę. Dziwna teoria, ale niektórzy już tak mają.
Jednorożec powoli, nadal niepewnie podszedł do Abstracte. W jego oczach wyglądała, niewinnie, miał wrażenie, że nie zrobi mu krzywdy, dlatego powoli przybliżył pysk do jej twarzy i wciągnął powietrze w chrapy.Anonymous - 22 Październik 2011, 15:49 Oczywistym było, ze przemoc wobec zwierząt jest zła. Nawet Abstracte tak uważała, i za żadne skarby świata nie uderzyłaby Equesa, choćby nie wiem co. Niestety w przypadku ludzi to co innego. Dziewczynka uważała, że w pewnym sensie ludzi trzeba wytresować z użyciem przemocy. Ba! Według niej inaczej się nie dało, i w przeciwieństwie do zwierząt używała jej. Ale to chyba teraz nie ważne. Coraz bardziej wierzyła, że jej się uda. Skoro koń podszedł do niej i zbliżył swój łeb do jej twarzy, znaczyło to ze ufał jaj, a to już jakiś znaczący postęp. Powoli zbliżyła swoją rękę do jego głowy z zamiarem pogłaskania go, ale tego nie zrobiła. Jeszcze nie teraz. Musiała wytrzymać, nie mogła przecież pozwolić by jednorożec teraz uciekł tylko dlatego, że ona chciała go pogłaskać. Spojrzała na niego pytająco, jakby chciała dostać od niego zgodę na dotknięcie go. Miała też wielką nadzieje, że zwierzak/bestia (niepotrzebne skreślić) jej na to pozwoli, a jak nie to trudno. Pomęczy się jeszcze trochę, dobrnie do celu. Niestety żołądek ciągle dawał o sobie znać domagając się jedzenia. Miała wielką ochotę na ciastko, nawet nie na nie. Wystarczyłoby jej nawet zwykłej jabłko. Ale gdzie ona teraz takie znajdzie. Była na pustyni, padał deszcz, a ona nie mogła wykonywać żadnych gwałtowniejszych ruchów by nie spłoszyć Equesa. Będzie musiała to przeboleć. Nie pierwszy raz głoduje. Przez pierwsze trzy dni po ucieczce z laboratorium nie miała nic do jedzenia i jakoś przeżyła, co prawda z głodu pozabijała paru ludzi (nie było w pobliżu zwierząt) ale po chwili stwierdziła, że są nie smaczni. Trzeciego dnia znalazła jabłonkę i przez następny tydzień zajadała się jej owocami. Ale to było kiedyś, a teraz jest teraz. Zacisnęła mocniej zęby zwalczając ból. Nie ma mowy by ją pokonał.Anonymous - 23 Październik 2011, 17:56 W sumie to... Abstracte miała chyba nieco dziwny punkt widzenia. Coś jak lustrzane odbicie wcześniej wspomnianej katechetki. Teoretycznie wszystkich powinno się traktować równo. I ludzi, i zwierzęta. Wszyscy przecież żyjemy, odczuwamy ból i wszystko inne. Myślimy. Analizujemy. Egzystujemy, nawet, jeśli inni uważają inaczej. Prawa i przywileje nie powinny być naruszane. Owszem - ktoś może na to nie zasługiwać. Ktoś może je negować do własnych potrzeb i domagać się ze strony innych nienagannego zachowania. Ale nigdy, nigdy nie powinno się stosować przemocy względem niewinnych. Ktoś kiedyś powiedział, że bicie psa za szczekanie jest jak bicie człowieka za to, że mówi. Nie pamiętam, kto to był, ale na prawdę trudno jest nie przyznać mu racji.
Eques zastrzygł uszami i lekko przechylił głowę. Teraz z jego oczu biło jedynie czyste zaciekawienie, nie strach. Powoli trącił pyskiem rękę Abstracte. Znowu wydała mu się taka... Niewinna, może trochę zmęczona i zagubiona. I w pewnym sensie zaczęło mu być jej żal.Anonymous - 24 Październik 2011, 18:01 Oczywiście, zwierząt czy ludzi nie można bić. Ale wytłumacz to dziecku które przeżyło koszmar i przez całe swoje życie traktowała innych jak oprawców którzy robili na niej okrutne eksperymenty nie bacząc na to co czuła, na jej ból. Ale można się zapytać też, czy tak naprawdę jesteśmy konsekwentni. Przecież ja bądź ty gdy zabijamy natrętną muchę, bądź komara który postanowił się napić naszej krwi, nie patrzymy na jego uczucia. Nie interesują nas jego plany, to że musi wykarmić dzieci, bądź zarobić na emeryturę. Nie! My bezpodstawnie niszczymy jego marzenia i odbieramy mu życie. Tak samo Abstracte myślała o ludziach, nie ważne było dla niej co czują, lecz to czy jej nie przeszkadzają. Bo przecież po co trzymać przy życiu coś co jest niepotrzebne i tylko zawadza. Eques w pewnym stopniu zaufał dziewczynce co strasznie ją uradowało. Gdyby miała skrzydła pewnie by już dawno latała. Powoli, delikatnie pogłaskała jednorożca po pysku patrząc na niego wdzięcznym wzrokiem. Po raz pierwszy też odezwała się od dłuższego czasu, lecz głos jej był cichy i lekko zachrypnięty, ale i strasznie czuły.
– Witaj maleńki – Chyba stawała się odważniejsza w stosunku do konia, ale nie było tego aż tak widać. Do tego nie spieszyła się, a nawet zapomniała o burczącym żołądku. Patrzcie jak taka mała rzecz, może kogoś uszczęśliwić. Nie zrozumiane było tylko jedno, dlaczego zwierzak jej żałował. Co prawda, była wyczerpana i głodna, ale to nie jeszcze powód by jej żałować. Może w jego oczach brązowowłosa była niewinna, lecz naprawdę była całkiem inna. Mała troszcząca się tylko o siebie egoistka, którą interesują jej własne sprawy. Można ją nazwać takim małym potworkiem o mentalności dziecka, ot co! Czekała na kolejny ruch konika. Ucieknie, czy nie?Anonymous - 24 Październik 2011, 20:01 Tłumaczenie różnych rzeczy dzieciom z reguły jest dość... Skomplikowanym zadaniem i raczej nie powinny się go podejmować osóbki cokolwiek niecierpliwe. Niestety, należę do nich między innymi ja, co sprawia, że z moją siostrą dogaduję się tylko, kiedy się do mnie tuli. Aż nazbyt często zdarza nam się sprzeczać. Biorąc to pod uwagę, gdybym nagle musiała wpoić coś Abstracte, najpewniej po kilku minutach mordęgi dałabym jej kuksańca w tą śliczną główkę i po prostu poszła zaszyć się w swoim pokoju z jednodniowym zapasem czekoladowych słodyczy i herbatki. Nie, zdecydowanie nie mam za grosz cierpliwości względem dzieci.
Błagam, przestańcie mnie już katować opowiastkami o psychologiczny podłożu gapienia się w ekran monitora i komarach zarabiających na emeryturę/próbujących wykarmić dzieci. Może to mnie wyjęli z jakiegoś innego świata, ale nie potrafię tego zrozumieć. Albo może podałam zły przykład. Chrzanić! Szkoła odbiera mi resztki rozumu, nawet, jeśli powinno być odwrotnie. Hidoi desu, poza tym cni mi się tam okropnie, jak Zbyszkowi bez Jagienki/Danusi/memłania mieczem w krzyżackich flakach. Oj, chyba półtoragodzinne gadanie łamaną angielszczyzną, picie owocowej herbatki i przyglądanie się z głupią miną, jak koledzy ćpają cukier prosto z pudełka niesie ze sobą skutki uboczne. No nic, bywało gorzej.
Eques zarżał przyjaźnie. Powoli potarł chrapami o dłoń dziewczynki. Zadziwiające, jakie konie potrafią być ufne.
Jako, że cholernie nie mam pomysłu, jak to dalej ciągnąć, a konik Absię jednak polubił, so - mission completed. Nie odpisuj, wpisz sobie tylko imię zwierzaczka w profilu.