Anonymous - 12 Grudzień 2010, 23:29 Yokai spojrzała uważnie na Arnava po czym zrobiła jak kazał. Usiadła lekko opierając się na krześle i splotła nogi w geście frustracji albo zdenerwowania , ale nawet przy takiej minie nie mogła się opanować od przesłania uśmiechu swojemu ukochanemu.
- Jestem gotowa. Rób co musisz.
Uśmiechnęła się lekko, ale zdążyła się już opanować z trudem.Anonymous - 13 Grudzień 2010, 07:16 Arnav obserwował jak jego szczęście przyjmuje odpowiednią pozycję, a do jego uszu dotarły jej słowa.
-Ok.
Powiedział z uśmiechem po czym spoważniał i wziął się do pacy. Formalnie wystarczyło mu jego spojrzenie aby wypalić cały jej obraz w swoim mózgu, ale i tak zerkał na nią co jakiś czas, aby nie tyle się upewnić czy dobrze maluje co sprawdzić jak sobie Yokai radzi. On sam mlował tak szybko jak się dało, ale uważał, bowiem pospiech rodził błędy, a za błędami nie przepadał
-Skończyłem. Powiedział po pewnym czasie wychylając za płótna rękę z kciukiem do góry.Anonymous - 14 Grudzień 2010, 15:01 Dziewczyna była cierpliwa, ale wcale nie musiała być, bo jej ukochany namalował ją prawie natychmiastowo. Gdy skończył wstała z krzesła znów robiąc słodką minę i uśmiechając się.
- Dziękuję , że mogłam być inspiracją dla Twojego obrazu.Podeszła do Niego i spojrzała uważnie na dzieło, które stworzył.
-Jest bardzo piękny. Masz talent i to niewyobrażalny.Pocałowała go czule w usta i przytuliła się do Niego mocno.Anonymous - 14 Grudzień 2010, 18:33 Arnav patrzył na swoje dzieło krytycznym wzrokiem tak jak zawsze to robił. W końcu jako perfekcjonista oczekiwał od siebie bardzo dużo i to była norma. Poza tym był on samokrytyczny i krytykował bardziej siebie niż innych. Dotarły wtedy do niego słowa jego cudownej modelki.
-Nie ma za co naprawdę, w zasadzie to ja powinienem Tobie podziękować. Powiedział do niej szczerze się uśmiechając, po czym obserwował jak Yokai ogląda obraz.
[i]-Czy ja wiem? -Ale skoro Tobie się on podoba, to tyle mi wystarczy.[/i] Zdanie najdroższej mu osoby było w tym przypadku najważniejsze i jeśli jej się podobało to co namalował to nie potrzebował innych nagród. W następnej kolejności młodzieniec odwzajemnił czuły pocałunek swojej anielicy i przytulił ją do siebie aby nikt mu jej przypadkiem nie ukradł.
-Teraz Twoja kolej coś wybrać.
Spytał ją łagodnym głosem kiedy tylko oderwał się od jej słodkich ust. Jak on tego nie lubił robić...Anonymous - 16 Grudzień 2010, 11:41 Dziewczyna wciąż wtulała się w ukochanego.
-Myślę, że moglibyśmy zrobić jakiś obiad. Dawno nie jadłam nic dobrego, a razem będzie raźniej Skarbie.
Jego obraz był piękny i nie mogła przestaćsię nim zachwycać. Wiedziała co teraz czuję Arnav, ale to nie znaczy, że lubiła czytać mu w myślach. Kochała go najbardziej na świecie i nie chciała tego zmieniać.
-Spokojnie, twój obraz jest naprawdę śliczny.
Pocałowała go jeszcze raz i w końcu się od Niego odkleiła.
- Nie lubię sytuacji w których muszę od Ciebie odchodzić.
Dziwne, ale teraz mówiła to co myślała. Złapała go za rękę i uśmiechnęła się słodko. Wciąż pachniała perfumami, które przeniosłaod siebie z domu tutaj.
- Prowadź do kuchni. Idziemy zrobić coś do jedzenia.Anonymous - 16 Grudzień 2010, 18:04 Arnav delikatnie głaskał Yokai po głowie i przy okazji tego uważnie wysłuchał jej propozycję.
-Dobry pomysł, już dawno nie miałem okazji zjeść domowego posiłku w czyimś towarzystwie, a już zwłaszcza w tak słodkim.
Powiedział do dziewczyny patrząc jej prosto w oczy. Pragnął jej szczęścia tak samo mocno jak ją samą i zrobiłby dla niej wszystko.
-Cieszę się z tego powodu.
Uznanie oraz pocałunek tej istoty stanowiły dla niego największa nagrodę, ale młodzieniec cieszył się z każdej spędzonej z nią chwili.
-W takim razie Skarbie jest to kolejna rzecz która nas łączy.
Jej zapach przyjemnie pieścił jego nozdrza, a sama jej obecność była istnym błogosławieństwem. Jak nawet miał opisać to jak bardzo ją kochał i jak cudowna była ta kotka? Tego nie wiedział i wątpił aby słowa to wyraziły.
-Jak sobie życzysz o Pani. Powiedział do niej ze słodkim uśmiechem po czym zaprowadził to istne cudo do kuchni. Zastanawiało go co też powinni zrobić, ale postanowił że lepiej będzie ja spytać.
-Co byś chciała zjeść?Anonymous - 18 Grudzień 2010, 19:13 Yokai tak bardzo lubiła spędzać czas w towarzystwie Arnava, swojego ukochanego. Nie mogła opisać słowami jak bardzo go kocha i szanuję, był dla Niej wszystkim, a nawet czymś więcej. Poszła za swoim kochanym do kuchni i stanęła przy kuchence.
- Zróbmy spaghetti Skarbie. Dawno nie jadłam włoskiego dania.
Uśmiechnęła się szczerzę i ucałowała go w policzek.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jest patelnia Kotku?
W sumie to ona była " Kotkiem " , ale uwielbiała mówić pieszczotliwie do swojego Skarbu, w końcu czego bardziej pragnęła od życia niż być z nim tu i teraz?
- Tak się zastanawiam Kochanie, niedługo Święta, a chciałabym je spędzić ze swoimi przyjaciółmi no i oczywiście z Tobą. Co powiesz na Wigilijną kolację u Ciebie w domu? Jeśli oczywiście się zgodzisz.
Stała wpatrując się w Arnava i licząc na to, że zgodzi się z jej propozycją i uszanuję ją. Była bardzo wyrozumiała dla wszystkich ludzi, a zwłaszcza dla osób które kochała, taka była jej natura i oczywiście dar od Boga.Anonymous - 18 Grudzień 2010, 21:54 -Dobrze, już dawno nie jadłem spaghetti, więc będzie to miła odmiana. Odpowiedział swojemu jakże to ważnemu gościu, patrząc na nią z wyraźną troską oraz łagodnością. Przy niej nie było łatwo się mu nie uśmiechać, ale to dobrze, bo "Pan poważny" nie często miał powody do uśmiechu, a tak miał przy sobie kogoś przy kim kto dawał mu aż nazbyt dobry powód.
-Patelnie jest w tamtej szafce.
Powiedział do dziewczyny rumieniąc się, po czym wskazał jej ręką odpowiednią szafkę. Sam w tym czasie poszedł do lodówki z której wyciągnął min. masło, pomidory, masło, mielone mięso i inne potrzebne składniki. Miło mu było słyszeć pieszczotliwe określenia pod sowim adresem, ale musiał zając się robieniem sosu. W końcu nie chciał i nie miał zamiaru pozwolić aby jego najdroższa wszystko robiła sama.
-Oczywiście że się zgadzam Kiciu to świetny pomysł, a poza tym chętnie poznam Twoich przyjaciół.
Nie mógłby jej odmówić, zwłaszcza że nie widział powodu aby tego nawet robić. Święta były weselsze w większym gronie, a skoro Yokai chciała zaprosić jeszcze swoich przyjaciół to tym lepiej.
-Możesz też zaprosić swoją rodzinę jeśli chcesz, dla nich reż znajdzie się miejsce.
Dodał po chwili nadal patrząc w oczy swojej słodkiej towarzyszki.Anonymous - 18 Grudzień 2010, 23:21 Yokai spojrzała z dużą powagą na Arnava, a jej uśmiech od razu zniknął jej z twarzy.
- Wiesz... Nie wiem jak i to powiedzieć.
Odwróciła wzrok od swojego ukochanego po czym sięgnęła po garnek do szafki którą wskazywał palcem.
- Musiałabym pogadać o tym z Aleksandrem. Wiem , że go nie lubisz , a nawet nie cierpisz, ale nie sądzisz, że musimy z nim pogadać?
Poszperała w szafkach i znalazła makaron do spaghetti po czym wlała do garnka wodę i włączyła kuchenkę postawiwszy nad rozgrzaną płytą garnek z wodą. Nie odzywała się do Arnava, bo wiedziała, że nie cierpi on Aleksandra. Z resztą ona też nie darzyła go sympatią.Anonymous - 19 Grudzień 2010, 00:37 Arnav uważnie obserwował Yokai dlatego też nie trudno było mu zauważyć że uśmiech spełzł z jej ślicznej twarzy. Tym bardziej zamienił się w słuch i uważniej obserwował każde jej posunięcie.
-Nie powiedziałbym że go nie cierpię...chociaż przyznam że w obecnej osobowości gardzę takimi jak on.
Mówił całkiem poważnie i spodziewał się że ta kwestia padnie, choć prawie zdołał o nim zapomnieć, ale i tak było to po prostu niewykonalne.
-Niemniej będzie trzeba z nim porozmawiać.
Dodał zachowując spokój po czym skończył sos i zabrał się za starcie sera.Anonymous - 19 Grudzień 2010, 14:46 Dziewczyna uważnie słuchała Arnava analizując to co do Niej mówił.
- Z mojego punktu widzenia wiele się zmieniło w twojej osobowości kiedy mnie poznałeś.
Odwróciła głowę w jego stronę śląc mu uśmiech po czym znów zajęła się robieniem makaronu.
- Moja propozycja brzmi tak. Pójdziemy do Niego zaraz po zjedzeniu posiłku i porozmawiamy z nim, co Ty na to?
Nie spojrzała na Niego, bo chciała jak najszybciej skończyć tą rozmowę o Aleksandrze, być może dlatego, a nawet to oczywiste, że nienawidziła takich typków jak on i chciała się go pozbyć z życia dlatego ta rozmowa była dla Niej tak ważna. Cieszyła się ponad wszystko, że miała przy sobie Arnava, bo tylko on umiał ją pocieszyć bardziej niż ktokolwiek. Był dla Niej wszystkim i dobrze o tym wiedziała, wiedziała, że nie zostawi go chodź by miał być koniec świata, nie zostawi go.Anonymous - 19 Grudzień 2010, 16:24 Zmiany, dobrze że nie tracił z nimi rachuby, ale można by się tym nieźle pobawić gdyby ludzie musieli zgadywać która z osobowości jest aktywna po iluś tam "przeskoków."
-To normalne, a już przynajmniej u mnie. -Zmiana się dokonuje przy każdej z moich "teleportacji" -Jest to cena którą płacę za swój dar jako istota lustra.
Nie lubił tych zmian dlatego ograniczał swoje podrożę do minimum, aby nie musieć tego znosić. Tym bardziej że każda z osobowości nieprzepadła za drugą. Było to na swój sposób uciążliwe, a przynajmniej dziwne gdy nagle zmieniał się sposób myślenia oraz hierarchia wartości.
-Zgoda.
Odpowiedział jej krótko na zadane pytanie nie widząc tym samym powodu aby się jakoś specjalnie produkować. Zwłaszcza ze Yokai najwidoczniej chciała szybko skończyć tą rozmowę, a on sam popierał tą decyzję. Młodzieniec starł ser i nastawił patelnie aby podsmażyć mięso. Podczas tej czynności zerkał co jakiś czas na dziewczynę. Zastanawiało go co też byłby dla niej zrobić lub raczej czego by nie zrobił. Był on również całkowicie świadomy tego, że prawdopodobnie jego miłość oraz oddanie tej istocie czyniła z niego groźniejszego wroga niż w jego drugim ja. Czy była to jednak prawda to już zostawię innym do oceny.
-Ah zapomniałbym. -Mogłabyś Kochanie ocenić smak sosu?
Spytał ją po chwili mając w pogotowiu małą łyżeczkę.Anonymous - 20 Grudzień 2010, 15:23 Dziewczyna zastanawiała się nad tym wszystkim, wiedziała, ze podjęte przez nią decyzje nie zawsze są warte tego aby się sprawdziły, może dlatego,ze bala się ich, bala się jakichkolwiek zmian.
- Mam nadzieje,ze te "teleportacje" nie zmienia twoich uczuć do mnie.
Nie patrzała na razie na ukochanego zajmując się robieniem makaronu. W końcu woda się zagotowała i wrzuciła makaron do wrzącej wody.
- A wiec dobrze, pójdziemy do Niego zaraz po obiedzie.
Byla przez chwile rozkojarzona, ale do pionu przywróciło ja pytanie Arnava.
- Oczywiście. Pokaz Kochanie.
Podeszła pomału do swojego największego Skarbu i otworzyła lekko usta w geście , ze może posmakować sosu.Anonymous - 20 Grudzień 2010, 15:52 -Pokochałem Cię w tamtym stadium. więc nie masz się czego obawiać. -Poza tym jesteś dla mnie najważniejszą istotą na świecie.
Prawda że sam by się nad tym zastanawiał gdyby tak pokochał ją w tej "formie" bo zwyczajnie nie byłby peny co by sobie myślał w tej drugiej, ale skoro pokochał ją w tamtym "ja" to nie było powodu aby się martwić. W następnej chwili chłopak nabrał trochę sosu i skierował łyżeczkę prosto do ust kotki.
-I jak?
Spytał ją ciepłym tonem głosu a na jego twarzy pojawił se uśmiech. Była to nawet zabawna sytuacja i na swój sposób przyjemny.Anonymous - 20 Grudzień 2010, 16:03 - Ciesze się bardzo. Czuje do Ciebie to samo Kochanie.
Uśmiechnęła się i posmakowała sosu, który jej podał.
-Sos jest pyszny, ale nie tak pyszny jak Ty.
Zarumieniła się i stanęła na palcach podpierając się rękoma o jego ramiona, spojrzała mu w oczy po czym polizała go najzwyczajniej w szyje. Nie wiedziała po co to robi, po prostu chciała się "pobawić" ale oczywiście nie jego osoba, można powiedzieć, ze swoim językiem.
- Makaron prawie gotowy.
Podeszła do kuchenki i wyłączyła wodę, która już prawie kipiała z gorąca.
- Nakładam już makaron na talerze.