Retrospekcje - Spotkanie 600 lat temu w odległym kraju
Yako - 6 Luty 2018, 12:43 Wzruszył ramionami - i tak na Ciebie nie pasowały, więc co za różnica. I tak by się je wywaliło- powiedział bez większego zainteresowania. Przyglądał się jak kobieta męczy się z ubraniami, w końcu westchnął i pomógł jej się ubrać. Żeby on musiał kogoś ubierać...na czym ten świat stoi. Ale przynajmniej nic nie kombinowała. Przecież miała idealną sytuację by go zaatakować. Nie skorzystała jej jednak i dobrze, bo miał odsłonięte najsłabsze punkty.
Przechylił lekko głowę, słuchając jej odpowiedzi - język rodowy? Z jakiego kraju w takim razie jesteś?- dopytał po czym wzruszył ramionami - ja ten język znam od zawsze ale nie spotkałem nigdy nikogo kto by umiał się nim posługiwać - powiedział i ziewnął szeroko. Trochę brakowało mu ruchu no i myślał, że o tej porze już będzie gdzie indziej. Choć z drugiej strony może to i lepiej? Może dowie się jakiś ciekawych plotek na temat spalonej wioski. A może będzie to temat tabu? Uśmiechnął się delikatnie do swoich myśli.
- Skoro tak twierdzisz- uznał bez większego już zainteresowania. Skoro to takie fantastyczne to niech się tym tam zachwyca czy zastanawia. Usiadł pod drzewem i przeciągnął się. Skrzywił się przy tym nieznacznie. No tak....za niedługo będzie musiał znów sobie zmienić opatrunki, zanim przesiąkną całkiem krwią. Nie miał zamiaru łazić w zakrwawionym ubraniu. Nie wiedział kogo spotka na swojej drodze i lepiej, żeby jego słabość, czy rany nie były widoczne na pierwszy rzut oka. Było to zbyt nierozważne.
Wzruszył ramionami - skoro jakieś masz to zadawaj - rzucił. Coś za coś. Na tym polegała jego natura i tym się kierował. Już i tak było sprzeczne z tym co robił zazwyczaj to, że uratował ją od wieśniaków oraz kupił jej ubranie. Będzie musiał jej też kupować jedzenie najpewniej, żeby jej nie zjedli po drodze. Spoglądał na nią swoim lisim spojrzeniem, ciekaw co takiego taki robaczek chce się dowiedzieć.Parvatti - 6 Luty 2018, 13:11 Może tego nie okazywał, ale troche się o nią troszczył. Nawet jeśli wychodziło to z burżuazyjnej potrzeby by wszystko wkoło niego ukazywało jakiś status. Ale Paro to nie przeszkadzało, chciała po prostu zwiedzić ten świat.
Słysząc, że zna język od zawsze zaczęła się zastanawiać, czy nie jest to jakaś wrodzona umiejętność komunikacji. Czyżby nie musieli się uczyć własnego języka? Nauka jakiego kolwiek kolwiek starczy, by dziecko przestawiło się na język krainy? Naprawdę interesujące odkrycie, które powinna przedstawić odpowiednim osobą.
-Z Krainy Luster.
Kobieta spokojnie usiadła na trawie naprzeciw lisa. Chciała by ją widział i miał pewność, że niczego nie kombinuje oraz, że nie chce go oszukać, ani uciec.
Odpowiedziała wyczerpująco, jednocześnie chcąc podsycić ciekawość mężczyzny. Wszak jeszcze nic nie zaczęli zwiedzać, nie może za szybko wyjawić wszystkich swoich sekretów. Zaczęła zastanawiać się od jakiego pytania ma zacząć, od pytania o Yako, od nauki języka? Od historii kraju?
Dużo tego było, a nie miała doświadczenia w takich sytuacjach.
-Nauczył byś mnie waszego języka? I pokazał kulturę, oraz tradycję waszego kraju? I mam pytanie,
bo Yako pewnie znaczy lis, a co znaczy Kuzu?
Kobieta patrzyła z niepewnością, nie wiedziała czy wypowiada słowa dobrze i czy jej błąd nie jest jakimś strasznym fopa. Delikatnie przygryzła prawą stronę dolnej wargi, jak to miała w zwyczaju gdy się zaczyna denerwować.Yako - 6 Luty 2018, 13:29 Zmarszczył brwi. Nie znał za bardzo świata ale był pewien, że nie zna takiego kraju - Krainy Luster? Pierwsze słyszę - przyznał. Spojrzał gdzieś w bok, próbując sobie coś przypomnieć. Ale nic nie przychodziło mu do głowy. Ani z legend, ani z jakiś mitów czy opowiadań podróżnych. W końcu często przyprowadzali do niego zagranicznych, jako ofiarę za plony. Nie musieli jednak wiedzieć, ze nie umierał od razu. Jedzenie i tak mu przynosili no i byli kapłani, który też musieli jeść więc spokojnie mógł kogoś takiego trzymać przez jakiś czas w Świątyni bez wiedzy pozostałych mieszkańców wioski. Nikt nie miał prawa wstępu do jego domu, więc nie musiał się o to martwić. Pożywiał się takimi osobami powoli, przez co czuli się trochę bezpieczniej no i nie podejrzewali co nastąpi, a jednocześnie przekazywali mu swoją wiedzę na różne tematy. Władza jednak ma swoje plusy.
Zamyślił się teatralnie - postaram się pokazać Ci to o co prosisz- obiecał - ale jeśli w międzyczasie Ty też nauczysz mnie innych języków. W końcu użyłaś kilku, gdy Cię tu zawlokłem, czy nie mam racji?- zapytał, znów patrząc jej prosto w oczy - dodatkowo opowiesz więcej o tej Krainie Luster, bo jestem ciekaw co to za miejsce - przyznał. Pewnie to tylko jej wymysł, ale może dowiedzie się czegoś co go zaciekawi. Nie spieszyło mu się nigdzie, najpierw pozwiedza sobie świat, nauczy się więcej o ludziach, bo przecież i tak nie czekała go śmierć naturalna. Bo jak demon może umrzeć ze starości? No nie może!
-Nie do końca- odpowiedział na pytanie o jego imię - Kitsune to lis. Yako jest określeniem złego lisiego demona. W dosłownym tłumaczeniu oznacza Dzikiego Lisa - wyjaśnił tonem, jakby było to coś oczywistego - a Kuzu to śmieć - uśmiechnął się do niej wrednie - choć jak na razie nim nie jesteś, bo może będziesz przydatna i podzielisz się ciekawą wiedzą. A śmieci przecież przydatne nie są, czy się mylę? - zapytał i wsunął dłoń pod ubranie, by sprawdzić opatrunki. Poczuł ciepłą wilgoć. Rana mu się otworzyła - chikusho - przeklął pod nosem i westchnął. Będzie musiał się tym za chwilę zająć.
-A teraz powiedz mi jak się tutaj dostałaś i nie zostałaś złapana. Japonia nie jest przyjaznym krajem dla obcych- przyznał. Zadał to pytanie chcąc odwrócić jej uwagę. Będzie musiał potem się tym zająć, ale jeszcze moment wytrzyma.Parvatti - 6 Luty 2018, 23:48 zauważyła jego zdziwienie, w sumie to nie było ono jakieś specjalnie zaskakujące, ot normalna stosunkowo reakcja. Możliwe nawet, że z czasem mężczyzna zaneguje jej "bajki" o realiach tego świata.
-Nic dziwnego, że nic nie słyszałeś, nie jest on dostępny dla zwykłych ludzi, którzy cię otaczają.
Słysząc, że ma nauczyć go innych języków zaklęła w myślach, nie była dobrą nauczycielką, nie potrafiła nawet podstawowych rzeczy wyjaśniać, a co dopiero uczyć. Po rodzicach nie udało jej się odziedziczyć ścisłego umysłu i zdolności wykładowczych. Ona jest artystką, wolnym duchem, śledzącym rozwój świata na własnej skórze niż w książkach. No ale co miała zrobić, zostało jej przytakiwać na warunki mężczyzny.
-Postaram się jak mogę, a w jakim języku chciałbyś władać? O moim świecie mogę ci poopowiadać w trakcie podróży, bo jest dużo do powiedzenia, to jest całkowicie inna kraina, niż ludzkie kraje.
Słysząc znaczenie słowa kuzu, kobieta zrobiła obrażoną minę, to nawet wychodziło poza pojęcie nietaktu, to zwyczajna obraza jej osoby.
Kobieta zauważyła jak wkłada dłoń pod ubranie, nie mogła stwierdzić co się stało, jednak po wypowiedzianym słowie wiedziała, że to nic przyjemnego, co prawda nie rozumiała wypowiedzianego słowa jednak brzmiało ono jak przekleństwo. Możliwe, że się jej zdawało, ale nie była tego taka pewna. Na szczęście mogła to sprawdzić.
Potarła nos zbliżyła się do mężczyzny stając zaraz nad nim. Przymknęła oczy i wciągnęła głęboko powietrze. Poczuła smród dochodzący z wioski, mieszanka ryb, odchodów i jedzenia, poczuła zapach ziemi i soli morskiej, oraz świeżą posokę, zapach ten był wyraźny, chodź nikły, przez co Paro domyśliła się, że jej towarzysz musi być ranny.
-Proponuję ruszyć w drogę, w wiosce łatwiej ci będzie opatrzyć ranę w sterylniejszych warunkach, a jeśli będziemy tu tak siedzieć to nastanie nas noc.
Kobieta miała obojętną minę anulując swoją moc, po co miała przesadzać, nie było tu nic godnego "zapamiętania" zapachu. Wszak wiadomo, że intensywniejsze zapachy lepiej się zapamiętuje, a ona dodatkowo była zmęczona i głodna, musiała oszczędzać siły.
-Jakby ci tu powiedzieć, dostałam się tu dość normalnie, przypłynęłam łodzią, a w wioskach udawałam niemego, niedołężnego biedaka by mnie nikt nie zaczepiał. Byś się zdziwił jak mało osób ma zamiar rozmawiać, czy nawet spojrzeć na garbatego świrusa z chustą na głowie i na boso.
Taka była prawda, nikt nie lubi marginesu społecznego, szczególnie, jak ten żebra o jedzenie. Każdy myśli, że to same nieroby, które przechlały całe życie i dobytek, a teraz przez choroby nie potrafią nic zrobić. Dokładnie, szególnie te choroby, kto dotknie takiego przechodnia nie bojąc się o złapanie paskudnej wysypki, wszy, czy innego paskuctwa.
Dla niej było to wszystko jedno, najważniejsze, że przeżyła i ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Rozmyślania Bajkopisarki nagle przerwało nieznośne burczenie w żołądku. Kobieta momentalnie zarumieniła się i złapała za brzuch. Och co to dla niej za tragedia, panienki z dobrego domu wydawać takie dźwięki przy kimś.Yako - 7 Luty 2018, 11:12 Przytaknął głową, że przyjął to do wiadomości. Potem ją jeszcze pewnie o coś wypyta. Skoro jednak mieli spędzić ze sobą trochę czasu to nie było pośpiechu. Zamyślił się, po czym przyjrzał jej się uważnie - najpierw musiałbym wiedzieć jakie języki znasz, a potem dopiero będę mógł się zastanowić, który mi się przyda w najbliższym czasie - wzruszył ramionami. W końcu nie był wszechwiedzącym, żeby od razu rozpoznać jakich języków użyła kobieta na początku ich rozmowy.
Co do opowiadania w podróży, zgodził się. Przynajmniej będą mieli o czym rozmawiać w trakcie. Choć i tak będzie ją musiał mieć na oku. Jakie szczęście, że nie potrzebował snu, a jednocześnie nie potrzebował jedzenia. Przynajmniej takiego normalnego. Nie było obaw, że mu poderżnie gardło przez sen, albo go otruć. W sumie...czym by go mogła otruć? Nie wiedział czy istnieje coś takiego.
Zmarszczył brwi, gdy do niego podeszła. Napiął mięśnie, gotowy odeprzeć jakikolwiek atak z jej strony. Wywrócił oczami, gdy zaczęła nim dyrygować, jednak wstał i spojrzał na nią z góry - aż tak się martwisz? - zakpił z niej, ale wiedział, że ma rację. Chciał opuścić tę wyspę, ale chyba jak na razie zostaną i udadzą się do jakiejś innej wioski. Będzie musiał to opatrzeć, w szczególności, że rana się na nowo otworzyła. Ale przynajmniej się nie paskudziła.
- Zdziwiłbym się, gdyby ktoś chętnie pomógł - powiedział zastanawiając się gdzie iść dalej -[color=#744ae8] jak mówiłem, tutejsi ludzie są bardzo zamknięci na obcych i ciesz się, że wylądowałaś na tak małej wyspie, a nie na jednej z głównych- dodał jeszcze.
Spojrzał na nią zaskoczony, gdy zaburczało jej w brzuchu. Musiał sobie przypomnieć co to w ogóle było, w końcu mu nigdy w brzuchu nie burczało bo też jak by mogło, skoro żywił się energią? Gdy do niego dotarło, że kobieta jest po prostu głodna, westchnął i wyciągnął z torby pakunek z jedzeniem - masz - powiedział i powoli ruszył w wybranym kierunku -a jeszcze jedno. Przy innych ludziach odzywaj się jak najmniej i nie mów do mnie po imieniu. Używaj tego, które będę Ci wcześniej podawał, bo lepiej żeby nie wiedzieli z kim rozmawiają. Na pewno nie na tej wyspie - dodał jeszcze i ruszył przed siebie. Oddalał się od rybackiej wioski, ale nie szedł też w kierunku własnej. Musieli znaleźć jakiś nocleg. No tak...przez to, że miał teraz towarzystwo będą musieli robić postoje na jedzenie i sen. Jakież to wkurzające.Parvatti - 7 Luty 2018, 18:11 Parvatti przewróciła oczami, zabawniej przecież by było, gdyby mężczyzna zgadywał, jakie języki zna.
-No cóż, Rosyjski, Angielski, Czeski, Francuski, Bułgarski, Polski, Łaciński trochę, Chiński, Gruziński trochę. Dużo tego było, ale z żadnego nie jestem jakimś znawcą, nauczyłam się ich na tyle, by się porozumieć w jakiś najprostszy sposób na ulicy.
No tak przesiadywania po nocach w barach i uczenia się rozmówek się opłaciły i to nawet bardzo. Teraz dzięki temu ma jakieś zabezpieczenie, że nagle nie stanie się "śmieciem". Cóż za okropne określenie na człowieka, wprost paskudne.
Kiedy on także się podniósł podniosła głowę wyżej przyglądając się twarzy mężczyzny. Odpowiedziała spokojnie i obojętnie.
-Ty mnie nie obchodzisz, ale jak ludzie zobaczą, że ich bożek też ma w sobie trochę posoki, to mogą nie być tacy mili.
Odsunęła się ze dwa kroki od mężczyzny. Mówiła prawdę, jeśli ona jest tylko kimś ciekawym, bez żadnego większego znaczenia, to i dla niej lis nie mógł być kimś ważnym, jest to oczywista relacja międzyludzka. Jeśli ktoś będzie żywił do ciebie nie chęć, to przecież nie będziesz go nosił na rękach, chyba, że jesteś masochistą, albo masz defekt psychiczny i zwyczajnie lubisz stalkować ludzi. Jednak Paro była normalna, przynajmniej w pewnym mniemaniu.
Słysząc o wyspach Paro zaczęła układać sobie mapę świata w głowię, czyli musiała dopłynąć gdzieś na wschód, widocznie na jakiś archipelag. Nic więc dziwnego, że tacy ludzie tu żyją. Wyspiarze mają specyficzną mentalność, całkiem inną od tych, co żyją na kontynencie.
-To jest archipelag? Jak duży z ilu wysp się składa, jak te wyspy się nazywają?
Kobieta od razu chciała zdobyć te informacje, mogło by to zdecydowanie poszerzyć jej wiedzę. Czasami zachowywała się jak mul książkowy z gąbką w głowie, usłyszy coś i od razu zapamięta, nie musi tego wykuwać, ani powtarzać.
Dostając jedzenie trochę się speszyła, lecz nie dała tego po sobie poznać. Potrafiła o siebie zadbać i nie miała z tym problemu. Jednak spokojnie przyjęła zawiniątko i zajrzała co będzie jej dzisiejszym posiłkiem.
-Nie będę się odzywać najlepiej wcale przy ludziach, albo tylko szeptem by mnie nie zrozumieli.
Powiedziała i przyjrzała się jedzeniu, zastanawiając się co dostała, bez wcześniejszego sprawdzenia smaku.Yako - 7 Luty 2018, 19:45 Zastanawiał się chwilę jaki język by mu się najbardziej przydał. Skrzywił się lekko słysząc o tym, że chiński też zna. W końcu jednak zdecydował -zaczniemy od rosyjskiego. Ten mi się najbardziej przyda, bo to będzie mój następny przystanek jak już opuszczę wyspy- powiedział, gdy już wybrał czego chce się uczyć.
Zaśmiał się, rozbawiony jej słowami - a Ty myślisz, że nie widzieli mojej krwi? Raczej Ci, których na mnie nasyłali nie brudzili sobie broni swoją własną krwią, choć tej zazwyczaj było sporo. Demona też można zranić, jednak gorzej z zabiciem go - wyszczerzył się wrednie, ukazując swoje idealnie białe uzębienie, przypominające bardziej lisie niż ludzkie. Taka była prawda. Japończycy są tak cholernie przesądni, że nigdy otwarcie nie podniosą ręki na demona czy bóstwo. Dobrze wiedzieli, jak to się kończy, a po tej akcji w wiosce to tym bardziej będą uważać poza tym póki nie pokażę swojego ognia albo lisich elementów, nie będą wiedzieć, kim jestem więc tym bardziej nie widzę problemu - wzruszył ramionami. Po co miał się ujawniać? Lepiej obserwowało się innych gdy nie przybierał swojej demonicznej postaci.
Spojrzał na nią i zaczął się zastanawiać nad czymś mocno - można powiedzieć, że to kilka archipelagów, które należą do jednego państwa - zaczął tłumaczyć -są tutaj cztery główne wyspy, Hokkaido, Honsiu, Sikoku i Kiusiu - wymieniał spokojnie -na archipelag składa się kilka tysięcy wysp, z czego tylko około pięciuset jest zamieszkałe, z tego co mi wiadomo- wrócił spojrzeniem na białowłosą -my znajdujemy się na wyspie Sado - dodał jeszcze.
Przytaknął jej głową - zwłaszcza nie odzywaj się po chińsku, bo wtedy oboje możemy mieć problemy - powiedział i ruszył w swoją stronę. Do wieczora powinni trafić do mniejszego miasta, gdzie znajdą nocleg. Widząc jak Parvatti przygląda się jedzeniu westchnął - to tylko kulki ryżowe z tofu, nie otrujesz się tym - powiedział rozglądając się czy ktoś za nimi nie podąża lub nie podsłuchuje. Wszedł na główny trakt i szedł spokojnym krokiem wgłąb lądu. Przynajmniej tak to wyglądało. Z miasta już będzie blisko do innego portu niż ten. Lepiej nie pojawiać się w nim po raz drugi.Parvatti - 7 Luty 2018, 22:28 Słysząc o rosyjskim westchnęła, no to przed nimi długa droga, najpierw nauczy Yako alfabetu, a dopiero potem jakichkolwiek słów. Jednak też nie obeszło jej uwadze grymas mężczyzny, tłumaczył on jednak czemu ta kobieta tak krzyczała widząc ją w łodzi, możliwe, że było to przez chińskie odzienie. Ale na razie nie było to ważne, przynajmniej już wie, by się tym nie chwalić.
Słysząc o tym, że widzieli nie raz jego krew wzruszyła ramionami. Przechwalani lisa go nie obchodziły, sama już musiała zabić parę osób dla świętego spokoju, chodź nie była z tego dumna. Nie pochwalała zabijania bez powodu, a szczególnie dla własnej przyjemności. Chociaż to pewnie z czasem się u niej zmieni, wszystko się zmienia. Paro nie dziwiła pewność siebie mężczyzny, był przystojny, dobrze sytuowany, potrafił walczyć pewnie, dodatkowo bardzo się wyróżnia z tłumu i jak sam mówi jest uważany za bożka więc nie boi się ludzi. Jednak nie wszędzie będą go czcić, a właściwie to raczej tylko na tych wyspach będą. Smutne jednak będzie musiał się kiedyś nauczyć pokory, a nauczy się, kiedy ktoś go porządnie stłucze.
-Widziałam już lepszych od ciebie na deskach. Lew może szczerzyć kły jednak rannego nawet osioł zabije.
Paro uśmiechnęła się przepraszająco. Nie chciała uradzić mężczyzny po prostu wiedziała, że może znaleźć się ktoś, kto stwierdzi, że kimono lisa jest ubrudzone krwią więc tam go ugodzi i tym może go już poważnie zranić. Słysząc o ogniu zaczęła się zastanawiać czy to jedyna moc mężczyzny, zazwyczaj każdy ma po dwie lub trzy, jeśli je odkrył. Jednak postanowiła się powstrzymać od tego pytania, będzie na nie czas później, dużo czasu.
Wiedzę o wyspach szybko zapamiętała, jednak nie podobała się jej, znaczyło to, że będą musieli dużo podróżować drogą wodną, gdzie jest ograniczone pole do schowania się. Zdecydowanie wolała stały ląd, potrafiła pływać jednak już walczyć w wodzie nie.
-Wolę mięso.
Lekko się skrzywiła, jednak wzruszyła ramionami i zjadła kulki ryżowe. Nie mogła narzekać dostała darmowe jedzenie.
-Dziękuję ci za jedzenie. Jak jest po japońsku dziękuję za posiłek?
Była dobrze wychowana i zawsze dziękowała za podany posiłek, zresztą przyzwyczaiła się do tego, w wielu krajach dziękuję się za niego, to bogu, to osobie, która po prostu go przygotowała. Nieważne, byle by podziękować.Yako - 7 Luty 2018, 23:46 Wywrócił oczami, słysząc jak zaś się wymądrza -osioł pokona nawet zdrowego lwa, jeśli ten nie jest zbyt uważny - powiedział od niechcenia. Co ona mu chciała udowodnić? Że nie jest niezniszczalny? Jakby o tym nie wiedział. Myślała, że jest taka mądra, a jednak sama przylazła do niezbyt przyjaznego kraju nie wiedząc nawet gdzie się znajduje, nie znając języka ani zwyczajów. Wystarczyłoby, że weszłaby tam gdzie nie trzeba lub powiedziałaby coś niestosownego i już by jej nie było. Aż powoli zaczynał żałować, że nie pozwolił rybakom pozbyć się tego robactwa. Przynajmniej byłby z niej pożytek - osoby, które wysyłali by się mnie pozbyć też były silne, może nawet silniejsze niż ja - powiedział znudzonym głosem - jednak każdy z nich dawał mi ten ułamek sekundy przewagi, widząc, że przeciwnik nie czuje bólu - wzruszył ramionami. Dobrze grał i to mu wystarczało. Chociaż nie do końca. Był mistrzem we władaniu Naginatą. Dodatkowo miał o wiele lepszy słuch i węch niż ludzie, był zwinniejszy i miał swoje własne sztuczki do wygrania. Takie draśnięcie nie przeszkodzi mu w tym, żeby pokonać jakiś idiotów z kijami.
Prychnął -nie chcesz to nie jedz. Mięso szybciej się psuje - powiedział idąc przed siebie. Jak woli być głodna to niech taka będzie. Może będzie z niej mniej pożytku, ale przynajmniej szybko by się jej pozbył. W końcu nie obchodziło go to co się z nią stanie.
O proszę, jednak ma jakieś maniery - Gochisōsama deshita- powiedział bez namysłu - chodź bo mamy trochę do przejścia, chyba, że chcesz spać w lesie - pogonił ją. Szedł prosto i wyglądał na rozluźnionego. W rzeczywistości był czujny. Przez te dwieście lat swojego istnienia nauczył się uważać na swoje otoczenie. Nigdy nie wiadomo co komu wpadnie do głowy, żeby go atakować. Nie koniecznie zabójcy, rabusie też się przecież zdarzają.Parvatti - 8 Luty 2018, 01:21 -Gochisōsama deshita. Hmm, nawet przyjemnie brzmi ten język. Mi w sumie wszystko jedno, gdzie będziemy spać, ale ty pewnie nie jesteś przyzwyczajony do polowych warunków.
Kobieta zażartowała rozciągając się przez podniesienie rąk do góry. Spokojnie odetchnęła i włączyła chwilę swoją moc, jej słuch stał się dwa razy mocniejszy. Na chwilę wstrzymała oddech i skupiła się na otoczeniu. Po minucie wyłączyła znowu moc. Nie miała potrzeby jej używać cały czas, mogła jej w ogóle nie używać, przecież miała koło siebie lisa. W ludzkiej formie powinien mieć równie dobry słuch, chociaż nigdy nie wiadomo. Jednak nie ufała mu, co prawda mógł ją zabić dawno, ale i tak nie uważał jej nawet za, no właśnie właściwie to dalej nie uważa jej nawet za człowieka, bardziej za jakąś zabawkę i dobrze.
-Ten swój ogień potrafisz tworzyć i kontrolować jego wzrost oraz rzeczy, które podpali? Jak to robisz, myślami? Czy może dajesz mu konkretny cel tylko? A może pali tylko to co dotkniesz?
Zadała pytania po dłuższej chwili ciszy, właściwie to po dobrej godzinie marszu. Nie lubiła chodzić w ciszy z kimś, wtedy robiło się dziwnie, nudno, dodatkowo czas się dłużył i marsz bardziej męczył.
A ona nie lubiła chodzić po drogach na boso tak szybko, bolały ją stopy, co prawda już przyzwyczajone bo braku obuwia, lub bardzo cienkiej jego wersji. Może uda jej się w wiosce podwędzić jakiś materiał na bandaż i sobie owinie podbicie, które było najdelikatniejsze na stopie. Jednak na razie nie narzekała, przynajmniej nie była to górska ścieżka, na takich najłatwiej poranić stopy.Yako - 8 Luty 2018, 13:04 Zatrzymał się i odwrócił do niej -naprawdę uważasz mnie za jakiegoś paniczyka, który sypia na poduszkach i nie da sobie rady poza Świątynią?- zapytał znudzony jej podejściem. Ciekawe jak zareaguje na to, że on w ogóle nie śpi. Tak samo jak, że nie je normalnego jedzenia. Ale to podejście było po prostu nudne. To, że żył w luksusach wcale nie oznacza, że nie lubił dziczy. Był lisem, tu się czuł dobrze. Poza tym uwielbiał odpoczywać na drzewach otaczających jego Świątynie, dlatego wiedział, że da sobie radę i tutaj. W szczególności, że nie musiał się martwić o pożywienie - poza tym, trzeba Ci sprawić jakieś buty, bo nie mam zamiaru Cię nosić. Ewentualnie mogę ciągnąć, ale tak tylko opóźnisz marsz. Ewentualnie będę mógł sobie zrobić pieczone mięsko jako przekąskę - spojrzał na nią i zmierzył od stóp do głów, ruszając w dalszą drogę.
A już było tak przyjemnie i ta Kuzu znów musiała się odezwać. I do tego zasypała go taką ilością pytań. Masakra. Co ją to interesowało tak właściwie? - muszę mieć kontakt z tym co chcę podpalić i skupić się czy wszystko co dotykam czy tylko część- powiedział od niechcenia. Nie musiała wiedzieć jaka jest natura jego mocy. Wolał nie wykładać przed nią wszystkich swoich kart. Przecież nie znał jej na tyle, żeby dzielić się z nią wszystkim.
- Ale skoro znasz dwie moje moce to sama się pochwal co Ty umiesz?- powiedział nie patrząc na nią - skoro jesteś z tej całej Krainy Luster to pewnie też coś potrafisz. Tak więc coś za coś. Ja Ci ujawniłem dwie swoje umiejętności, to teraz Twoja kolej. Dwie Twoje - spojrzał na nią przez ramię. Oczy miał bardziej ludzkie, choć też nie do końca. Jakby się zdziwiła czemu mówi o dwóch to przecież jakoś ukrył swoje lisie elementy czyż nie?
Stanęli na wzgórzu z którego rozciągał się widok na miasteczko - oto cel naszej podróży - powiedział i rozejrzał się po okolicy.Parvatti - 8 Luty 2018, 18:38 Kobieta słysząc oskarżenie uniosła ręce w obronnym geście. Nie uważała mężczyzny za jakiegoś rozpieszczonego panicz, który po paru kilometrach będzie kazał wezwać sobie palankin. Jednak sama wiedziała, jak łatwo upodobać sobie ciepły kąt i wygodne łóżko, jak przyjemnie jest z wanną pełną wody i talerzem pełnym jedzenie przy stole, nie mówiąc już o codziennie innym, czystym odzieniu. To był naprawdę przyjemny luksus, od którego nie chce się odejść.
-Podejrzewam, że tak nie jest. Chodzi mi o to, że łatwo jest się przyzwyczaić do drobnych udogodnień, ale tobie pewnie nie grozi ich utrata, przecież jesteś możnym panem.
Parvatti musiała przyznać, że odrobinkę zazdrościła mężczyźnie, jej czasami brakowało takich drobnych przyjemności jak poduszka.
Komentarz o pieczeniu jej na ogniu zignorowała robiąc tylko podejrzaną minę, wdawanie się w dyskusje z takim mężczyzną mogło jej tylko wyjść tylko na szkodę. Dodatkowo nie będzie się kłócić, nowe ubranie, buty, może jeszcze wypad do gorących źródeł jej zaoferuje?
Szła spokojnie nie odzywając się, co prawda dawno nie miała to kogo otworzyć ust więc samotność odrobinę jej doskwierała w swej formie. Miała ochotę porozmawiać o czymkolwiek, mogła nawet teraz uczyć mężczyznę języka, tłumaczyć jej realia Krainy Luster, chodź nie wyglądał na zainteresowanego.
W końcu kiedy usłyszała odpowiedź na pytanie poczuła niedosyt, nie lubiła takich niezgrabnych informacji. Jednek odpowiadało jej, że mężczyzna chce poznać tylko dwie jej moce. Przynajmniej może sobie wybrać, którą pozna.
-Potrafię wzmocnić swoje ciało, jego szybkość czy siłe. A drugą moc mogę ci pokazać.
Włosy kobiety zmieniły się na czarne, w ustach zaostrzyły jej się zęby i wyrosły kły, dodatkowo wyrosła jej para rąk, czego nie było widać pod rękawami. Uśmiechnęła się spokojnie i pokazała mężczyźnie cztery dłonie.
-No to chodźmy.
Ważne było, że już się tak nie wyróżniała, nie używała tej mocy za często, dopiero niedawno ją odkryła więc nie potrafiła z niej jeszcze należycie korzystać, a dokładnie z dodatkowych ramion, którymi poruszanie nie było, aż tak łatwe. Nie robiła tego odruchowo i musi się mocno skupiać, by wykonać nimi jakąś czynność.Yako - 8 Luty 2018, 20:23 Westchnął ciężko i spojrzał na nią uważnie - może to i fajne, ale nie jest konieczne do życia. Nawet jak utracę te luksusy to jakoś mi nie zależy na nich. Poza tym w podróży pewnie nieczęsto ma się możliwość posiadania wygodnego łóżka i talerza ciepłej zupy, więc tym bardziej nie nastawiam się na nic takiego - powiedział i było widać, że mało go to interesuje czy będzie spał pod drzewami, na łące, kamieniu czy w wygodnym futonie. Na łóżka nie ma co się nastawiać o nie. Nie w tym kraju. Ciekawe jak kobieta na to zareaguje, że coś takiego jak łózka tutaj nie istnieje.
Spojrzał na nią, gdy zaprezentowała mu moc i zmarszczył brwi. No ładnie. Jednak sądząc po tym jak się zachowywała i że nie miała pojęcia o tym kraju to sama nie była żadnym demonem, choć i takie tutaj występowały - ładnie ale nie pokazuj tych dodatkowych łapek i tym bardziej nic nie mów z takimi zębami, bo tylko wywołasz panikę - uprzedził ją. Chyba mało co go interesowało. Ale cóż. Nigdy nie miał towarzysza podróży to co mu się dziwić, że się nie przejmował takimi sprawami jak rozmowa z kimś? Kapłani też nie byli zbyt wygadani. Kiedyś miał towarzyszkę rozmów, jednak nie przeżyła zbyt długo przez to, że była niewidoma. Może właśnie dlatego często pojawiała się na jego łące, na którą nikt poza Demonem nie miał wstępu, bo wtedy nikt jej nie dokuczał? Yako tego nie wiedział i jakoś mało go to interesowało, w końcu i tak była tylko robaczkiem. Pyłkiem na wietrze. Wystarczył mocniejszy podmuch i już zniknęła z tego świata.
Skinął jej głową i ruszył już do miasteczka, nie zajęło im to wiele czasu. Gdy weszli już na teren miasteczka, zaczął wypytywać o jakieś miejsce dla podróżnych. Był bardzo uprzejmy, uśmiechał się i cały czas pilnował by jego "służba" nigdzie nie uciekła. Tak ją bowiem musiał przedstawić bo jak inaczej? Mimo czarnych włosów nadal się wyróżniała, a nie była na tyle podobna by podawał ją za kogoś z rodziny. Poza tym to było poniżej jego godności. Rodzina z robactwem. A pfy!
W trakcie poszukiwań kupił Par buty i jeszcze jakieś ubranie i torbę. Nie będzie przecież jej wszystkiego nosił! Kupił też nowe rzeczy na opatrunki. Jakoś musiał się niestety zająć tym swoim cholernym bokiem.
W końcu jednak znaleźli domek, który można było wynająć na noc. Zawierał pokoik i łaźnie. Jedzenie można było kupić w domu obok u właścicieli. Zagwarantowali jednak prywatność, więc nie było obaw, że ich nakryją.
Futony leżały zwinięte na ziemi, a pokój poza tym posiadał tylko niski stolik z poduszkami i praktycznie nic więcej. Bo co więcej było im potrzebne?
- No to jesteśmy....trzeba by się umyć, za jakąś godzinę przyniosą nam coś do jedzenia - powiedział zdejmując górną część ubrania, ukazując swoje umięśnione, pokryte bliznami ciało. Przecież tutaj nie musiał się prezentować jakoś elegancko -chyba, że wolisz o czymś porozmawiać?Parvatti - 8 Luty 2018, 21:11 Widząc jak marszczy brwi zaśmiała się, zakrywając usta jedną z rąk, widać, że mężczyzna nie miał kontaktu z innymi ... no właśnie, ludźmi? Czy istotami? Jak nazywać siebie samego w Świecie Ludzi, ostatecznie wszyscy jesteśmy humanoidami, nie ważne, za kogo, kto się uważa i jak się nazywa. Każdym światem żądzą podobne zasady i nic na to nie poradzimy.
-Spokojnie, by zrobić zamieszanie zacznę mówić po chińsku, nie martw się o to.
Paro uwielbiała ironię, szczególnie w najmniej potrzebnym momencie, kiedy sama nie za bardzo kontrolowała to co powiedziała. Ale w sumie to jej nie obchodziło, to że jej wygląd wywoła zamieszanie było oczywiste, nawet zbyt oczywiste. A nie była na tyle głupia by paradować z dodatkowymi parami rąk bez żadnej broni, nawet bez kija.
Kiedy zbliżyli się bardziej do miasteczka Paro zmieniła swoją postawę, lekko zgięła kark i trzymała ręce w rękawach złożone prosto przed sobą. Trzymała się jak cień za lisem, jednak parę kroków za nim, tak jak powinna dobrze wyszkolona służba. Tylko ukradkiem, gdy szli uliczkami podnosiła głowę i oglądała miasteczko, budynki, sklepy i witryny. Przyglądała się ludziom i pysznie pachnącemu jedzeniu. Wszystko ją ciekawiło, jak podlotka na wycieczce szkolnej.
Jednak nie oddalała się od swego "pana", powoli słońce chyliło się ku horyzontowi, więc do zmroku zostały im może dwie godziny. Gdy dostała pakunki od mężczyzny spojrzała na niego zdziwiona, jednak pokłoniła się nisko, z szacunkiem, jak nauczono ją w Chinach, ten zwyczaj podchwyciła też błądząc po wioskach więc wiedziała co robi. Pakunki trzymała przed sobą niczym cenne przedmioty, ukrywając w nich dłonie jednocześnie.
Kiedy weszli do domku odłożyła pakunki na ziemię, rozejrzała się i położyła spokojnie na podłodze rozkładając na prawym boku, naprzeciw mężczyzny. Jej włosy znów przybrały naturalną barwę, a ona odetchnęła w duchu. Przynajmniej będzie ćwiczyła swoją moc. Widząc, że Yako się rozbiera na chwilę uniosła brwi, jednak jej twarz na nowo przybrała spokojny wyraz.
-Mi to w sumie wszystko jedno, chociaż umycie się brzmi kusząco i mi by się na pewno przydało po tej podróży. A mamy jakiś alkohol?
Paro rozciągnęła się siadając po turecku.
Może nie wyglądała, jakby posiadała dobre maniery, jednak potrafiła się zachować. W końcu wychowała się u dwójki dworskich nauczycieli, dla których etykieta była ważniejsza niż szczęście dziecka. Dopiero po ucieczce z domu mogła się rozluźnić i zachowywać jak tylko chce. Jednak nie omieszkała w każdym kraju poznać jego etykietę, chodź gdy mogła dalej zachowała się po swojemu, bezpruderyjnie, niczym chłopiec nie martwiąc się o swój wygląd, czy postawę.Yako - 8 Luty 2018, 21:38 Z zadowoleniem odkrył, że kobieta umie udawać. Przynajmniej o tyle mniej problemów. Zachowywała się jak pokorna służka, a nie jak jakiś zagraniczny ciekawski typek, więc nie było problemów. Wiadomo, że spotykały ich różne spojrzenia od mieszkańców, jednak nikt nic nie mówił i raczej nie wezwą żadnych władz. Byłby to głupi pomysł, w szczególności, że już jedna wioska ostatnio spłonęła całkowicie i nikt nie przeżył, pewnie nie podobało by się im, że tutaj stanie się to samo. Na szczęście nie mieli problemów ani na mieście, ani w sklepach ani nawet w wynajętym domku.
- To idź się umyć zanim przyniosą jedzenie- powiedział. Nie ruszał swoich opatrunków bo wolał to zrobić w kąpieli. Przy okazji to odkazić -bo domyślam się, że chcesz się umyć sama, a lepiej, żebyś Ty wzięła jedzenie, skoro już robisz za służbę - wzruszył ramionami. Zamyślił się na moment i wyciągnął dwie buteleczki sake oraz spodki do picia - tylko czystą sake - powiedział od niechcenia. Ciekaw był jak mocną głowę ma kobieta. Czy się upije czy nie. Dodatkowo zamówił też do posiłku dodatkowy alkohol, bo jak to tak bez niego się obejść. Nie mówił jej tego jednak. Sam się nie upije, a smak sake lubił więc chociaż tyle przyjemności będzie miał. Bo jak na razie mało przyjemnych rzeczy go spotykało odkąd opuścił swoją wioskę. Nie narzekał, bo wiedział, że może być jeszcze gorzej i najpewniej będzie.