• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Spotkanie 600 lat temu w odległym kraju
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 1 Luty 2018, 21:42   Spotkanie 600 lat temu w odległym kraju

    Mało pamiętała z okresu paru dni przed, była większość czasu pod wpływem opium, chcieli ją chyba zatrzymać gdzieś
    Jakaś chata drzwi, otwarte woda, chyba łódź ziemia, blisko, upadła wstaje, łódź.


    Paro dotarła do łodzi i odbiła nią od brzegu, byle by jak najdalej znaleźć się stąd, byle by wyrwać się i odetchnąć świeżym powietrzem. Obudziło ją przybycie łodzi do brzegu jakiegoś i krzyk ludzi. Podniosła się rozcierając oczy i twarz by się pobudzić, zauważyła grupkę wieśniaków, ale byli inaczej ubrani niż ci, których widywała wcześniej, mówili też inaczej i cały czas pokazywali na nią. Baśniopisarka rozejrzała się i zrozumiała o co chodzi. Miała znowu białe włosy, czernidło, które wcześniej użyła musiało się zmyć przez wodę w łódce, przez to teraz jej odzienie i skóra były ciemne. Musiała wyglądać naprawdę komicznie i niebezpiecznie.
    Uśmiechnęła się speszona i szybko opuściła łódź wskakując do wody. Nurt szybko ją ściągnął od brzegu, spłynęła parę kilometrów i znów wróciła na stały ląd, musiała wysuszyć ubrania i znaleźć nowe by się bardziej wpisywać w krajobraz. W jednej wiosce znalazła sznur na pranie, poczekała ukryta na wieczór i zabrała coś, był to jakiś dziwny męski strój, spodnie, bluza zawiązania jakoś dziwnie bokiem i szeroki pas, którego nie wzięła. Tunikę związała sobie na biodrze na supeł razem ze spodniami, które były za duże. Na włosy przewiązała szal, tak by nie dało się zauważyć białych kosmyków, coś jeszcze podwędziła do jedzenia i ruszyła dalej. Przez obserwację ludzi zrozumiała odrobinę ich język, kapkę przypominał język z poprzedniego kraju, ale było ciężko się przestawić. W końcu Paro postanowiła się przełamać i poudawać żebraczkę, niemowę. Przydało by się zjeść coś dobrego i ciepłego, zapukała więc do domostwa i pokazała gestami, że prosi o coś do jedzenia, jednak spotkała się z odmową i wyrzuceniem za drzwi.
    Pisarka siarczyście zaklnęła i zażyczyła gospodarzą śmierci.
    Obrażona poszła z za wioskę wyspać się gdzieś pod drzewem, chociaż nie spodziewała się nagłego obrotu spraw. Wszak czasem życzenia się spełniają.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 1 Luty 2018, 22:46   

    Wioska była dość spora. Otaczały ją liczne pola uprawne i pastwiska, które zachwycały bujnością plonów i trawy dla zwierząt. Zewnętrzną część wioski stanowiły domy biedoty oraz robotników. Dalej znajdowała się "dzielnca sklepowa" gdzie można było nabyć prawie wszystko co było dostępne na rynku. Następną część wioski stanowiła bogata dzielnica, a w samym centrum dom należący do dowódcy. Do wioski prowadziły trzy wejścia, z czego jedno z nich było połączeniem z niedalekim wzgórzem, które było domem Bóstwa. Na szczycie, wśród bujnej roślinności znajdowała się bowiem bogata świątynia strzeżona przez kamienne lisy. Świątynia Inari, zamieszkała przez kapłanów oraz samego wysłannika Inari. Yako, który początkowo mylnie był brany za Zenko, dobrego lisiego demona. Cóż...czas pokazał, że nie do końca była to prawda.

    Robactwo coraz częściej się buntowało. Coraz częściej pojawiali się zabójcy, choć nie ... nie można tego mięsa tak nazwać. Oni nawet nie potrafili podejść do Demona, a tym bardziej go zabić. Trzęśli się tak, że Yako słyszał szczęk ich zębów oraz paniczne bicie ich serc. Naprawdę tak chcieli jego śmierci? To niech się postarają! Oni nie mogli Lisa nawet drasnąć. Nawet wycelować porządnie strzały. Nic! Po prostu zwykłe robactwo, które nie było warte nawet tego, by Demon się na nich pożywił. Czuł, że zbliża się ich koniec. Będzie trzeba się stąd wynieść. Grupka kapłanów mu nie wystarczy, a poza tym zaczynał się nudzić. Bo ile można siedzieć w jednej zapchlonej wiosce. Kapłani chyba też to wyczuwali bo siedzieli zamknięci i tylko się modlili. Mało go to jednak interesowało.
    Wieczorem trenował sobie w ogrodzie obok Świątyni, gdy usłyszał jak zbliża się tłum. Uśmiechnął się pod nosem. Poszedł w kierunku schodów, zapalając po drodze wszystkie latarnie. Już po chwili banda wieśniaków, uzbrojona we wszystko co mogło posłużyć za broń, stała w zimnym blasku błękitnych, demonicznych płomieni. Lis stał na szczycie schodów, z Naginatą w dłoni. Spoglądał na nich bez emocji, a słysząc ich żądania, zaśmiał się głośno po czym oblizał, spoglądając na nich swoimi zwężonymi źrenicami.
    Nawet nie próbował ich uspokajać. Rzucił się w ich stronę, falując swoimi dziewięcioma ogonami. Zabijał bez wahania. Rozcinając, rozszarpując, gryząc, a następnie paląc każdego. Wszędzie rozbrzmiewał wrzask bólu i straty. Płacz małych dzieci i błagania ich matek o litość. Szkoda tylko, że Lisi Demon nie znał litości. Nie dla takiego robactwa, które tylko plątało się pod nogami i nie słuchało poleceń Bóstwa. Demon śmiał się i rozkoszował zapachem strachu i śmierci. Smakiem świeżej posoki.
    Nim słońce zaszło całkowicie, wioska cała płonęła błękitnym ogniem, a z mieszkańców nikt nie pozostał przy życiu. Ba! Nawet Ci, którzy nie należeli do tej wioski już sami witali pradawne bóstwa. Jedynie kapłani Inari przeżyli. Tylko oni dobrze służyli. Jednak teraz poza nimi nikogo tu nie było. Co tu począć? Trudno, znajdzie sobie nowe zabaweczki, może będą nawet ciekawsze. Wrócił do Świątyni i zabrał wszystko co uznał, że mu się przyda. Nawet Demonowi może przydać się złoto. Ubrał też bogate kimono, by podkreślać swoje bogactwo. Nie będzie się podawał za jakiegoś biednego robala. Był na to zbyt dumny.
    Wyszedł z wioski nie odwracając się. Zabrał też jedzenie. Ot tak. Może znajdzie jakieś głodne mięsko, które będzie mógł zwabić jedzeniem, albo sam coś zje, dla smaczku. Schował też swoje lisie atrybuty. Uszy i ogony. Tak będzie zabawniej. W razie potrzeby się ujawni, teraz nie było takowej. Pozostawił jednak pazury oraz zęby. Ruszył przed siebie, zostawiając za sobą tylko trupy i dopalające się zgliszcza. Nie ucierpiały jednak żadne rośliny. Nawet te, które stały zaraz obok spalonych domów.
    Tej nocy swoje życie straciło około dziewięćset ludzi. Mężczyzn, kobiet, dzieci, niemowląt oraz starców.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 2 Luty 2018, 20:20   

    Paro szła przez pola wsłuchując się w szum traw i zbóż, była już dość daleko od wioski, kiedy dobiegły ją przeraźliwe krzyki ciche niczym górskie echo. Odwróciła się ściągając chustę z głowy, widziała jak wioska powoli zaczynała płonąć. Nie mogła uwierzyć swoim oczom, przez chwilę zastanawiając się czy to nie ona sprawiła, jednak nie mogła, to było niemożliwe.
    Ale jej życzenie się spełniło.
    Kobieta wbiegła w środek pole i przylgnęła do ziemi, by ukryć się w plonach ziemskich. Cokolwiek stało się w wiosce mogło się też na niej odbić, jeśli to grupka bandytów, to widząc ją na polu, na pewno nie zostawili by żywej. Leżąc tak zamknęła oczy nasłuchując kroków i starając się nie oddychać. Co prawda powoli wstawała noc, lecz grabieżcy mogli ją zauważyć na tym płaskim terenie. Uczucie zmęczenia, które nią jeszcze nie tak dawno kierowało zniknęło. Zastąpiła ją adrenalina płynąca wartkim strumieniem, tępiąc młody słuch.
    W bezruchu wytrwała póki głosy z wioski słane przez wiatr nie ucichły. Otworzyła oczy i powoli wyłoniła się z pola przeszukując jakiś oznak niebezpieczeństwa w ciemnej nocy. Widziała jak wioska dopala się przez niebieskie płomienie. To ją zainteresowało bardziej, zarzuciła chustę na ramiona i ruszyła przez pola. Spokojnie, nie zbliżając się za blisko, tylko lawirując przy granicy pól z domami obserwowała uliczki pełne krwi i trupów. Nie czuła niczego niezwykłego na ten widok, ot zwykłe zwłoki.
    Okrążając wioskę zauważyła, że płonienie nie dotykają roślin znajdujących się przy budynkach, co było wyjątkowo ciekawe. Idąc powoli dalej nie widziała nikogo żywego. Dotarła do ścieżki prowadzącej do jakiegoś starego budynku, który wyglądał jak nienaruszony i bardzo elegancji. Płomienie oświetlały w diaboliczny sposób lisy na wejściu. Nie weszła od razu do budynku, tylko postanowiła go obejść. Słysząc jakiś szum wewnątrz, schowała się w mroku nocy za kamienną rzeźbą. Zauważyła wychodzącą z budynku postać.
    Czyżby to był właśnie złodziej?
    Białowłosa przyjrzała mu się uważniej i zdębiała, zauważyła na głowie postaci parę uszu i o zgrozo ogony. Niczym mieszanka psowatego z pawiem. Cóż wiele widziała, jednak tego było za dużo. To nawet odbiega od realiów jej świata. Chociaż może mężczyzna właśnie stamtąd pochodzi?
    Poczekała, aż oddali się trochę i zaczęła go śledzić. Musiała się dowiedzieć, co tu robi postać zza Lustra. Owinęła głowę chustą nie zważając na parę białych kosmyków na twarzy. Starała się nie zgubić mężczyzny, jednocześnie nie narażając się na dzielenie losów mieszkańców tej wioski.
    Przed świtem zgubiła postać, może przysnęła na chwilę, jednak nikogo nie widziała. Jednak szła dalej, póki jej oczom nie otworzył się piękny widok na morze i port rybacki. Zaczęła chodzić między ludźmi szukając swojego celu. Wiedziała, że go pewnie nie pozna, ale zawsze była jakaś szansa, niewielu było tu ludzi emanujących taką żądzą krwi i pewności siebie
    taką jak mężczyzna w wiosce.
    Chciała go spotkać, dowiedzieć się czym jest i co robi w Świecie Ludzi.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Luty 2018, 18:04   

    Było już ciemno, ale Kitsune to nie przeszkadzało. Szedł sobie spokojnie, zastanawiając się co teraz by wypadało pozwiedzać. Może uda się na jakąś większą wyspę? Hmmm w sumie nie głupi pomysł, jednak najpierw sobie posłucha o tragedii, która zdarzyła się w Wiosce Inari. Chce poczuć ten strach. Tę niepewność czy to nie oni będą następnymi, w końcu tak często wysyłali zabójców przeciwko demonicznemu lisowi. Szedł sobie spokojnie, oglądając krajobrazy. Widział je już wielokrotnie, zwiedził całą wyspę prawie, ale kto mu zabroni? Był nieśmiertelny, nie umrze jeśli ktoś się nie postara, a jak na razie nikomu to nie wyszło.
    Odkąd jednak opuścił wioskę, coś nie dawało mu spokoju. Ktoś go śledził i robił to nad wyraz nieumiejętnie, więc odrzucił od razu myśl o zabójcy. Nigdy nie wysyłali ich w pojedynkę, nawet tych najlepszych. Dodatkowo było na to o wiele za wcześnie. Zanim by się otrząsnęli i zdecydowali kogo wysłać to by minęło kilka godzin, a nie od razu po rzezi. Dodatkowo skoro zamordował całą tę zrobaczałą wiochę to nikt nie będzie tak głupi by stawać z nim w szranki w pojedynkę. Musiał to więc być ktoś nie stąd.
    Gdy owej osobie się usnęło, zajął się zmianą bandaży. Nawet on nie był nie do zranienia, ale nie przejmował się tym. Zainteresowała go osoba, która go śledziła. Postanowił więc zabawić się trochę i zmienić rolami. Szybko ją odnalazł i podążał za nią. Gdy dotarli do wioski rybackiej, widział jak na nią niechętnie spoglądali. Aż oblizał się na samą myśl. Czyżby darmowe jedzonko na wynos?
    W pewnym momencie rybacy, zaczęli ją zaczepiać. No tak. Jak ktoś inny to się go nie wpuszcza. Yako wywrócił oczami i obserwował ich przez chwilę, po czym podszedł do nich, patrząc na nią bez emocji - zostawcie! Ja się nią zajmę - powiedział władczym tonem. Był wyższy niż większość japończyków i lepiej zbudowany niż niejeden wojak, więc pozostali od razu się od kobiety odsunęli. Do tego był bogato ubrany, więc na pewno był jakimś panem ziemskim.
    Chwycił ją za włosy i szarpnął do siebie bez litości. Zaczął ją ciągnąć w stronę lasu, przepraszając rybaków za problemy. Sypnął im też trochę złotem i zakupił jedzenie dla tej pchły, która mu się nawinęła.
    Nie dał kobiecie się wyrwać. Gdy oddalili się od rybaków rzucił ją przed siebie - kim jesteś i czemu za mną łazisz? - zapytał. Nie wiedział skąd jest ani jakiego języka używa, dlatego używał tego, którym się tu posługiwali - japońskiego. Najwyżej potem się coś wymyśli, albo po prostu się ją zabije. Nikt się nie zdziwi jak znajdzie martwego obcokrajowca, który nawet nie wyglądał jak jakiś żołnierz, tym bardziej, ze był kobietą. Sięgnął po Naginatę i wycelował w obcego, czekając na odpowiedź, patrząc na nią z obrzydzenie. Niech się cieszy, że jej pomógł bo inaczej będzie z nią krucho.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 4 Luty 2018, 00:22   

    Zaklęła pod nosem widząc grupkę zbliżających się do niech brudnych rybaków. Chciała sobie zasłonić twarz chustą, jednak nie miało to sensu, ta i tak jej spadała odsłaniając biały warkocz. Rozejrzała się szybko i zauważyła niedaleko dość małych rozmiarów drewnianą misę, bądź o innej nazwie podobne naczynie. Podeszła szybciej, kiedy jeden z ludzi ją popchnął złapała za naczynie i zamachnęła się, coś do niej mówili, jednak ni cholery nie zrozumiała. Zamiast tego zamachnęła się po raz kolejny chcąc rozwalić drewno na głowę najbrzydszego z otaczających ją ludzi. Jednak jej się nie udało, zauważyła, że ci idioci się odsunęli na dźwięk głosu za nią. Odwróciła się i zadarła głowę do góry, rozluźniając rękę w której była miska ze strachu.
    Przed nią stał mężczyzna ubrany w szlafrok, nie dość że cholernie wysoki, to do tego coś wyglądało, że nie lubił nikogo. Pewnie nawet siebie, chociaż wygląd miał taki, że powinno być to zakazane prawnie.
    Nim Paro zorientowała się co się dzieje pociągnął ją za włosy. Starała się nadążyć za krokami mężczyzny by nie wyrwał jej włosów. Czując mocne szarpnięcie w przód zamortyzowała upadek wykonując pad przez prawe ramię i odwracając się do napastnika. Oczywiście nie zrozumiała co mówi.
    Zrzuciła z głowy chustę, której trzymać już nie było zresztą sensu. Przeczesała włosy palcami, by nie spadały jej na twarz i poprawiła spadające ubranie. Była tak zirytowana, że kompletnie nie pomyślała, że mężczyzna celuje w nią jakąś ostro zakończoną tyczką. Mógł ją po prostu popchnąć do tego pieprzonego lasu, a nie ciągnąć tak, że teraz czuła całą czaszkę.
    Idioci, sami idioci w tym państwie.
    Oczy kobiety zmieniały kolor, przez tęczowe do szkarłatnych.
    -Panimaje? Vu parle franse? Nǐ huì shuō zhōngwén ma? Speak english? Kurwa po jakiemu mam ci mówić?
    Kobieta złapała się za głowę i zaczęła mówić do siebie w swym własnym ojczystym języku.
    -Cholera spokojnie, tylko spokojnie przecież jest jakieś rozwiązanie, może go zmylę i ucieknę. Tylko gdzie, kurwa a miałam zostać w tym pieprzonym klasztorze kurwa. Tylko mnie nie zabijaj, nie rozumiesz ale z tym ostrym dziadostwem z dala ode mnie.
    Paro miała niepewną minę patrząc to w oczy mężczyzny, to na broń. Jej oczy wróciły do zwykłej, tęczowej barwy, chodź jej serce dalej biło, jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 4 Luty 2018, 01:12   

    Dobrze dla niej, że się zbytnio nie opierała. Zaciekawił go jej wygląd, był tak inny od tego, który widział tutaj na codzień. Widywał osoby z innych krajów, ale ta kobieta przed nim była całkowicie inna. Nie miała typowej azjatyckiej cery, miała białe włosy i dziwny kolor oczu. Był gotowy na jej atak, gdy zdjęła z głowy...zaraz czy to ...obi? Ta kobieta była całkowitą idiotką, by wiązać sobie obi na łbie. Patrząc w ogóle na jej strój to wyglądał jakby nie wiadomo skąd się urwała. Przez to, że źle wszystko założyła i jeszcze było niedopasowane to dodatkowo rzucało się w oczy, że była nietutejsza.
    Stał prosto, a włócznię trzymał jedną ręką. Wyglądał na rozluźnionego, nie to co ci rybacy w porcie, którzy nie wiedzieli nawet jak dźgnąć sparaliżowanego dziada nożem, a co dopiero by pokonać kogoś kto zajmuje się tym od setek lat. Całe szczęście, że szacunek jest dla japończyków taki ważny bo chyba by musiał dodać kilkanaście trupów na swoje konto. Nie żeby już nie było tam więcej niż tysiąc dusz. A może doszło już do półtora? Nie wiedział i jakoś go to specjalnie nie interesowało.
    Jego źrenice zwęziły się gdy usłyszał inne języki, aż w końcu stanęło na dziwnej mowie, którą znał i rozumiał, ale nie wiedział skąd ona ją zna - Nani?! - zrobił krok w jej stronę, a jego pazury i kły wydłużyły się. Nie pokazywał jednak swojej pełnej formy. Nie czas na pokazówki.
    Zaśmiał się słysząc jak do siebie mówi - a co jeśli go nie odsunę? - zapytał i przytknął koniec grawerowanego ostrza do jej podbródka i uniósł lekko jej głowę - kim Ty do cholery jesteś, że posługujesz się tym językiem? - zapytał i przyglądał jej się już z mniejszym obrzydzeniem. Raczej z zainteresowaniem. Nie mógł jej teraz zabijać. Było to coś nowego, coś ciekawego. Nowa zabaweczka, która może dać mu trochę rozrywki i może nauczyć jeszcze czegoś. Powinna zabić jego nudę, a dodatkowo zapewnić źródło pożywienia, choć z drugiej strony będzie musiał ją wziąć pod swój patronat, bo inaczej długo nie pożyje - i dlaczego do cholery leziesz za mną aż z wioski Inari? - dodał jeszcze pytanie i poruszył bronią, delikatnie rozcinając jej skórę. Było to jednak delikatne draśnięcie, więc nie było się czym przejmować - odpowiadaj! - używał tego samego języka co ona. Od zawsze mógł nim mówić, ale nie znał nikogo kto by umiał wtedy go zrozumieć, a tutaj ktoś z taką łatwością się nim posługuje. Coś tutaj nie grało. Było w niej coś dziwnego. Wygląd, zachowanie, mowa, zmieniające się oczy. Co jeszcze ukrywała ta dziwna kobieta.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 4 Luty 2018, 01:57   

    Kiedy podszedł do niej poczuła zimny dreszcz na plecach, zesztywniała. Emocje się uspokoiły i mogła dostrzec więcej. Miała przed sobą dziwny typ broni, do tego trzymał ją facet, który miał pazury i kły. Zamrugała i zmarszczyła czoło, po kojarzyła tego mężczyznę z osobą, którą widziała w wiosce. Jeśli to on, to może znalazła swojego dziwacznego Dachowca. Przełknęła ślinkę i odetchnęła uspokajając serce. Spokojnie podniosła głowę, jak jej kazał, zauważyła, że spojrzenie tego mężczyzny się zmieniło. Może nie zabije jej tak szybko jak sądziła. Słuchała go spokojnie nie odzywając się, dopiero gdy skończył postanowiła się odezwać po głębszym przemyśleniu słów.
    Skoro ją rozumiał, to pół biedy, przynajmniej nie zostanie zabita nie znając powodu własnej śmierci, dodatkowo wie, że wioska, którą wymordował nazywa się Inari. Za cholerę jej to nic nie mówi w jakim państwie jest. Dodatkowo czuła, że powoli osuwają jej się spodnie, a ciężko poprawić się z ostrzem przy szyi.
    -Zainteresowała mnie postać z uszami w wiosce, rozumiem, że to ty. Jestem Baśniopisarką. Na resztę odpowiem jeśli zechcesz odsunąć tą broń od mojej szyi. Nie jest wygodnie tak stać, ani mówić, nie mówiąc o tym, że dolna część tego niepraktycznego odzienia właśnie ześlizguje się ze mnie.
    Mówiąc ostatnie zdanie spojrzała w dół, gdzie faktycznie supeł na spodniach powoli się rozplatał, a chyba nikt nie chce być zabity bez gaci, to chyba zbyt duże upokorzenie jak na jeden dzień. Dodatkowo nie wiedziała co ma powiedzieć.
    Cześć jestem z Krainy Luster, zwiedzam od 200 lat cały Świat Ludzi bo mi się nudziło w domu moich rodziców, nauczycieli Upiornej Arystokracji i towarzystwo głupich, napuszonych dzieci szczególnie, że nawet wysrać się nie mogłam bez wiedzy mojej fantastycznej matki? Kazali mi ślęczeć do porzygu nas księgami z algebrą, matematyką, astrologią i medycyną. A ja miałam dość, chciałam się zbuntować, no to uciekłam i zobaczyłam świat ludzi i ani w królestwach napuszonych białasów z perukami, ani u mnichów, ani u Mongołów jeszcze nie było tak źle jak w tym pieprzonym kraju, gdzie na dzień dobry rozwaliła ubrania, potem trafiła na wioskę, która się paliła, a teraz o zgrozo, debil wymachuje do niej bronią.
    Oczywiście, że tak nie powie, przecież inaczej umrze bez spodni, w kraju, którego nawet nazwy nie zna, ani języka, ani niczego.
    Do tego faceci łażą w sukien... albo jednak to są spodnie, ale i tak dziwne, niczym szlafrok. Poza tym jak oni to wiążą, że się trzyma, jej się nie chciało trzymać.
    Paro zaczęła się wpatrywać intensywnie w strój mężczyzny z jawnym zaciekawieniem, lekko przekrzywiając głowę, na ile dało jej ostrze.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 4 Luty 2018, 16:09   

    Słysząc jej tłumaczenie, odsunął broń od niej. Zawiesił ją sobie znów na uprzęży na plecach. Trzy srebrne dzwoneczki, wiszące przy ostrzu zadzwoniły smutno, jakby tęsknie za smakiem krwi. Skrzyżował ręce na piersi i przyglądał się jej. Jego twarz nie wyrażała nic - jeśli tak to co? A jak nie to co? - zapytał, przekręcając głowę w bok. Jego długie, czarne jak noc włosy zafalowały delikatnie. Po lisich uszach i ogonie nie było najmniejszego śladu. Jakby nigdy nie istniały, zza włosów można było zauważyć ludzkie uszy, lekko zaostrzone na końcach, choć nie rzucało się to tak w oczy, to dodawało mu drapieżności. Źrenice nadal były wąskie jak u lisów, a nie jak u człowieka. Pozwolił jej się poprawić - mówiłaś, ze jesteś baśniopisarką. Piszesz jakieś opowieści? - zapytał nie rozumiejąc. Pierwszy raz słyszał takie określenie. Nic mu ono nie mówiło i kobieta mocno się myliła, jeśli myślała, że to go zadowalała taka odpowiedź.
    - To odzienie nie jest niepraktyczne, tylko takie robactwo jak ty w ogóle nie wie jak się ubrać. Po pierwsze ubrania są na ciebie za duże, po drugie nie są do kompletu. Poza tym ta chusta, którą miałaś na głowie to pas, a nie czapka - wskazał na obi. Widział jak mu się przygląda. Miał bogate kimono, przystosowane do walki, a jednocześnie pokazujące jego status, choć nie do końca. Pokazywało, że jest kimś ważnym. Gdyby było wiadomo po samym stroju, że jest demonem to rybacy albo by uciekli albo padli na kolana, gdyby mieli więcej oleju w głowie. A oni tylko się cofnęli. No cóż. Nie każdy jest wszystkowiedzący, a takie robactwo to już w ogóle nie miało takiego obowiązku. Oni mieli być przydatni i nic więcej.
    - To teraz wyjaśniaj czego chcesz. Czemu tak cię zainteresowała ta postać oraz skąd znasz ten język - zażądał ponownie, po czym uśmiechnął się do niej drapieżnie - i radzę ci nie próbować mnie zmylić i uciec. Nie interesuje mnie co się stanie jak uciekniesz, ale na pewno nie będziesz tutaj mile widziana. Ten kraj jest bardzo zamknięty na obcych i o ile nie masz jakieś pana czy protektora to długo tu sobie nie pożyjesz - wzruszył ramionami, pokazując jak bardzo jest mu to obojętne. Musiał się o niej więcej dowiedzieć zanim zdecyduje co z nią zrobić. Jej truchłem nikt się nie przejmie. Ewentualnie wyrzucą ją gdzieś by nie drażniła lokalnych bóstw. No czyż Japończycy nie byli rozkoszni?
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 4 Luty 2018, 22:07   

    Kobieta potarła brodę wycierając ją z drobnych kropelek krwi, nikt chyba nie lubi, jak ktoś mu grozi. Spokojnie podciągnęła spodnie i poprawiła węzeł, wolała już stroje mnichów, nie odczuwała w nich tak ogromnego przewiewu. Po pierwszej odpowiedzi mężczyzny spojrzała na niego wymownie, nie odezwała się lecz jego odpowiedź też jej nie odpowiadała, był gburowaty i widocznie nie chciał współpracować. A skoro nie chciał to ona też będzie stawiała opór, wiedzę powinno się dostać za wiedzę, nie przez groźby lub siłę, taka wiedza jest nic nie warta.
    Po następnych słowach mężczyzny spokojnie odwróciła się i ruszyła przed siebie do najbliższego drzewa, usiadła w jego cieniu jedną nogę kładąc na ziemi "po turecku" a drugą podciągając pod brodę by oprzeć na niej rękę. Słuchała spokojnie dalej nie odzywając się. Fakt nazywania ją robactwem nie był miły, szczególnie przez jakiegoś Dachowca, który powinien robić za zwierzątko domowe, a nie się wywyższać. Zresztą co ją to obchodziło, musiała czymś zakryć głowę, a skoro kapelusza nie znalazła to i ten pas był dobry.
    Słysząc kolejne żądania zirytowała się, znowu, już chyba czwarty raz podczas tej rozmowy. Jednak tym razem miała zamiar dobierać słowa uważnie i odpowiednio, nie będzie się zniżać do jego poziomu i grozić.
    -Można powiedzieć, że piszę powieści, a może nie. Może czegoś chcę, a może nie, może znam ten język, a może to jakaś sztuczka. Odpowiem ci na twoje pytania, jak ty odpowiesz na moje, jeśli nie to możesz mnie zabić, ale się nie dowiesz po co cię tyle śledziłam ani czemu mnie rozumiesz.
    Cholera jasna, jak to mówią "postawić wszystko na jedną kartę", chociaż umrze w spodniach. Jednak skoro mężczyzna nie wiedział kim są Baśniopisarze, to pewnie nie miał za dużo pojęcia o Krainie Luster, co będzie dla niej zdecydowanym plusem całej tej sytuacji. Może go bardziej zaciekawi i zgodzi się ją oprowadzić po tym dziwnym kraju.
    -Może najpierw się sobie przedstawimy, ja jestem Parvatti? Chyba, że mam do ciebie mówić bezosobowo.
    Jej głos był spokojny i miły, nie chciała się kłócić, jednak nie miała powodu, by przedstawić mężczyźnie wszystko, kiedy nawet nie miała pewności, że to jego szukała. Chociaż, jak na człowieka i tak był interesującym okazem, chodź nie na tyle by ryzykować własne życie.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 4 Luty 2018, 23:14   

    Przyglądał się jej, gdy odwróciła się do niego plecami i bezczelnie usiadła sobie pod drzewem. Uśmiechnął się pod nosem, samym kącikiem ust. Widać, nie jest stąd. Nie nie spędziła tutaj zbyt wiele czasu. Sama wlazła w sam środek portu rybackiego, wyglądając tak jak wygląda, wykazuje całkowity brak szacunku dla kogoś, kto jest od niej o wiele wyżej postawiony. Gdyby nie on to pewnie już by była prowadzona przez strażników o ile nie od razu zabita, patrząc na jej strój. Na bank go ukradła. Nie pasował na nią zupełnie, a nawet jeśli by dostała za duży od swojego pana, to wskazywał by na jej klasę. Ten się nie zgadzał i chyba...był częściowo męski.
    Słysząc jej odpowiedź, ziewnął przeciągle, wyraźnie znudzony rozmową z nią. Miał nadzieję, na coś ciekawszego, a dostał jakiegoś robala, który tylko coś tam se pod nosem piszczy, a jego to zupełnie nie interesowało. Skoro nie chciała mówić to nie. Słysząc jej żądania zaśmiał się i odwrócił, by ruszyć znów w stronę rybaków. Miał zamiar przenieść się na inną wyspę, bo tutaj zaczynało wiać nudą - dowiem się, nie dowiem się - wzruszył ramionami - nie jest to wiedza, która jest mi niezbędna, ale myślałem, że będzie ciekawa, a jak na razie nic ciekawego się nie dowiedziałem - powiedział i powoli ruszył przed siebie.
    Słysząc, że ma się przedstawić, spojrzał na nią swoim błękitnym, lisim okiem. Ta wiedza nie była mu potrzebna - Yako - odpowiedział po chwili - dla ciebie Yako-sama - dodał, przypominając sobie, że ona nie wie nic o zwyczajach. Miał zamiar ją tutaj zostawić więc nie przejmował się, że pozna jego prawdziwe imię. I tak chciał opuścić tę wyspę. Nad innym pomyśli w drodze. Nazywanie go publicznie lisim demonem nie będzie dla nikogo korzystne.
    Znów odwrócił się i ruszył dalej - powodzenia w...czymkolwiek. Wyglądając tak nie znajdziesz ani jedzenia, ani nikogo kto co pomoże. A gdy zorientują się, że ukradłaś ubrania, to długo nie pożyjesz Kuzu-chan - dodał jeszcze na koniec pieszczotliwie i przestał się nią interesować. Nie groził jej, nie miał po co. Ale skoro nic nie wie to może choć trochę pomyśli, słysząc coś takiego.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 5 Luty 2018, 02:56   

    Yako - san dość dziwne określenie i o dziwo coś jej mówiło. Czy w bibliotece jej ojca nie było jakiejś książki z tym mianem? Musiała być skoro je kojarzy, na pewno coś było tylko co.
    -Przypomnij sobie, przypomnij.
    Przygryzła dolną wargę na chwilę chcąc przypommiec sobie coś z rodzinnego domu. Przecież jej rodzice byli pieprznięci i mieli książki z wielu krajów, zajmowali się ludzką geografią i nauką, szukali śladów własnego świata w tym ludzkim. A ona znalazła właśnie jego ... fragment.
    Paro zdjęła rękę z głowy i zaczęła wstawać, no tak, przecież to możliwe, że gość nie znał języka, a przynajmniej nie wiedział skąd go zna, jego rodzice mogli być banitami, którzy znaleźli tu azyl dla dziecka w postaci miejskiej legendy
    Albo coś podobnego, ta teoria była chyba najlepsza. Teraz geograficznie misi przypomnieć sobie gdzie jest, chyba mapy nie obejmowały jeszcze tego regionu, na pewno nie nawet ich przodkowie by nie byli tak dobrzy, sprawdzi to w domu.
    Widząc , że mężczyzna się zbiera wstała panicznie i ruszyła za nim. Ej co kurwa? Jej się tak nie zostawia, nie po to przeszła granice światów by zdechnąć w rybackiej wiosce.
    Yako-sama, Yako, człowieku co to znaczy kuzu, ej co masz na myśli.
    Idąc tak potknęła się w końcu o własne spodnie, no ale nie ma tego złego, znalazła szyszkę, którą z całych sił postanowiła cisnąc przeciwnikowi w głowę. Skoro już go nie dogoni w tym ubraniu, to przynajmmiej zwróci na nowo jego uwagę.
    -Nie zdechnę tutaj.
    Zaczęła zbierać się z ziemi podciągając ubranie i trzymając je w ręce. Nie może dopuścić by mężczyzna przyczynił się do jej śmierci, niej ją zostawi w spokoju, ale pozwoli uciec, po zmroku znajdzie jakąś małą łódź i odpłynie z tego nie przyjaznego kraju. Tylko paręnaście godzin do zmroku zostało, dala by rade, już uciekła z Europy gdzie chcieli ją spalić jako czarownicę, uciekła z Rosji, gdzie posądzano ją o bycie dziadkiem Mrozem? Uciekła od Mongołów, gdzie prawie ją wydano za potwornego śmierdziela i grubasa, uciekła z Turcji gdzie miała być kochanką szejka, tam przynajmniej jej włosów nie widzieli, uciekła z Chin od palaczy opium, stąd też ucieknie.
    Parvatti wstała i ruszyła za nim jednak bała się co będzie jak wejdzie do wioski, przecież na głupie skinienie palcem mogą ją zaszlachtować jak świnie ci idioci.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 5 Luty 2018, 14:02   

    Człowieku? A to śmieszne. Porównywać go do tego robactwa. Ale skoro widziała go z lisimi uszami to tym bardziej nie powinna go tak nazywać. Jakaś upośledzona czy jak? Do tego oczekuje, że zrobi coś najpierw dla niej mimo, że on pierwszy zadawał pytania. Ha! Śmieszna. Po prostu boki zrywać.
    Nawet się nie odwrócił, gdy za nim ruszyła i zaczęła zadawać kolejne pytania. Zatrzymał się dopiero, gdy oberwał szyszką w tył głowy. Całe szczęście dla niej, że nie kamieniem, bo by chyba jej oddał i to o wiele mocniej. I może znalazłby jakiś większy. Znów się trochę pobrudzi krwią, ale mu to jakoś nie przeszkadzało. Jakby powiedział, że musiał ukarać swoją własność to nawet nikt by nie zwrócił na to uwagi. Ewentualnie poszliby sprawdzić czy to nie ktoś ważny. Ale wystarczyłoby, że zobaczyliby jej skórę i włosy. Odcień jej skóry był za ciemny nawet jak na klasę robotniczą, bo tylko oni byli opaleni. Yako miał tę przewagę, że nie łapał go brąz. Zawsze był blady, więc nie musiał się tym w ogóle przejmować.
    Podniósł szyszkę z ziemi o obejrzał ją uważnie, po czym spojrzał na kobietę, zbierającą się właśnie z ziemi i spalił przedmiot, którym oberwał w głowę. Podszedł do niej pewnym krokiem i chwycił ją za szyję. Pchnął ją mocno i nie puszczając, przygniótł ją do drzewa - a co mnie obchodzi czy zdechniesz czy nie? - zapytał, patrząc jej głęboko w oczy - jak dalej się będziesz tak zachowywać to zginiesz bez mojej pomocy. Naprawdę myślisz, że jestem kimś kto nasyła jakiś wieśniaków na kogoś kto mu podpadnie? Skoro śledzisz mnie od wioski to zapewne widziałaś co tam się stało. Wyglądam Ci na osobę, która nie poradzi sobie z kimś takim jak Ty? - zapytał, a kobieta mogła poczuć ciepło na całym ciele. Zrobiło się też trochę jaśniej, ale nie mogła spojrzeć w dół. Nie przyduszał jej ale trzymał mocno i stanowczo.
    Jego głos o dziwo nie był agresywny czy nie ociekał wściekłością. Był głęboki i zmysłowy. Mało kto mógł się mu oprzeć, ale bardzo lubił się z innymi droczyć. Zbliżył się do jej ucha - czemu oczekujesz, że Cię posłucham, jak sama unikasz odpowiedzi? Gdybyś ładnie odpowiedziała bez kombinowania, odwdzięczyłbym się tym samym. Jakbyś chciała poznać kraj, bo domyślam się, ze nie wiesz nawet gdzie jesteś, to może zapewniłbym Ci ochronę, że mimo wszystko nie odważyliby się Cię zaatakować. Może dałbym Ci ubrania i jedzenie, żebyś mogła jakoś funkcjonować - wymieniał i mogła poczuć jego ciepły oddech na swoim spiczastym uchu. Odsunął się jednak od niej, puszczając ją - ale skoro nie potrafisz grzecznie odpowiedzieć na moje pytania, to czemu ja mam robić cokolwiek dla ciebie, poza zostawieniem Cię na pastwę losu - wzruszyła ramionami i zrobił kilka kroków w tył - to jak? Będziesz grzeczna czy będziesz marznąć póki się nie ściemni by znaleźć bardziej pasujące ubrania? - wskazał na nią. Mogła się zorientować, że jest teraz całkowicie naga. Demon jednak patrzył na nią bez jakieś większego zainteresowania. No chyba, że było na co popatrzeć. Poza kobiecymi walorami, bo tych już się w życiu swoim naoglądał dość sporo.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 5 Luty 2018, 23:46   

    Widząc jak pali szyszke otworzyła szerzej oczy, to na co była ta zabawa w wiem lub nie, mógł normalnie odpowiedzieć buc jeden. Pchnięta o drzewo na chwilę zamknęła oczy czekając na cios, który nie nadszedł. Zamiast tego spojrzała w oczy i nie ludzkich źrenicach. Słuchała spokojnie jego słów bez strachu, gdyby chciał coś jej zrobić nie trzymał by jej tak delikatnie, bardziej jak spragniony kochanek... czemu jej to przyszło do głowy? Może to przez aksamitność głosu, w którym dało by się roztopić. Jednak nie ona, nie dała się nigdy omamić tak łatwo od dawna, może powoli stawała się nawet nie czuła, jednak pomagało jej to w świecie.
    Czując ciepłe mrowienie chciała spojrzeć na dół, ciekawa była czy to płomienie, które nie spaliły roślin przy chatach, czy coś innego. Niestety uścisk jej w tym nie pozwolił więc dalej stała przyglądając się parze pięknych oczu.
    Mimo zachowania mężczyzn podobały się Baśniopisarce postawione warunki. Pierwszy raz będzie oprowadzona po kraju nie martwiąc się o znajomość języka, czy pieniądze, a co do jego zachowania to przywyknir, przeżyła towarzystwo upierdliwych rodziców, to i da radę skłonić trochę kark w pokorze. Byle by zainteresować na tyle długo trgo histeryka ile będzie to potrzebne jej samej.
    Czując oddech łaskoczący jej ucho lekko zadrżała przez dreszcz, a może to zimno?
    Puszczając ją spojrzała w dół. O zgrozo! Była całkiem naga!
    Oblała się lekkim rumieńcem starając się uniknąć wzroku mężczyzny, jednak nie zaczęła się panicznie zasłaniać czy zakrywać. Dało się zauważyć, że pod ubranim skóra kobiety jest dużo bielsza, ma delikatny ciepły odcień niczym miód wielokwiatowy. Jej ręce, stopy i twarz musiała opalić długa podróż i kurz z drug, delikatnie wystające kości biodrowe przez niedojadanie nie psuły idealnie krzywej lini bioder i talii, pełne krzałty niemożliwe do znalezienia w Azji zdecydowanie dodawały jej orientalnego wyglądu. Dodatkowo z kobiety był dziwny blask, jakby wszystkie jej kolory były intensywniejsze, jaśniejsze, bardziej widoczne niż wszystkie inne barwy na świecie. Może to te szmaty, które odziała odbierały jej cały urok, a może bród na nich i na skórze kobiety.
    -Myślę, że palenie mojego odzienia było niepotrzebne, oczywiście, że możemy się dogadać, postsaram się odpowiadać dokładniej na twoje pytania Yako, znaczy Yako-sama.
    Uspokajając się Parvatti skrzyżowała ręce na piersi. Spojrzała się w oczy lisiego demona chcąc w nich, chodź częściowo odgadnąć jego myśli.




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 6 Luty 2018, 00:08   

    Uśmiechnął się drapieżnie, gdy kobieta się zarumieniła. O dziwo nie zaczęła się zakrywać. A to ciekawe. Obejrzał ją sobie dokładnie. Jej kształty oraz kolor skóry były tak różne od kobiet, z którymi wcześniej miał do czynienia, jednak nie interesowała go jakoś specjalnie. Na razie był najedzony, więc po co się zabawiać jeszcze w tak bliskim otoczeniu wieśniaków. Nie byłoby to mile widziane, żeby ktoś ich podglądał. Poza tym jeszcze ktoś by to jakoś skomentował, czy plotka by się rozniosła. Musiałby wybić kolejną wioskę. Nie miał teraz na to ochoty. Chciał się wynieść z tej wyspy, pozwiedzać trochę. Grzanie dupy w wygodnej Świątyni już mu się znudziło. Czas wyruszyć gdzieś dalej. Nikt nie mieszkał w wiosce, więc po co im plony? Kapłani sobie jakoś dadzą radę. Z resztą, czemu miałby się nimi przejmować?
    Ciekawiło go to, że kobieta miała bardziej intensywne kolory. Czegoś takiego jeszcze nie widział. Ale to może poczekać. Przytaknął głową, słysząc, że jednak się dogadają - grzeczna dziewczynka - pochwalił ją i rozejrzał się - to teraz tutaj poczekaj - powiedział jej i poszedł już raźniejszym krokiem do wioski. Po jakimś czasie wrócił i rzucił jej pod nogi ubrania - ubierz się. Tamto i tak na Ciebie nie pasowało. Poza tym podobno noszenie ubrań kogoś kto dopiero co umarł, przynosi pecha - powiedział lekko rozbawiony tym przesądem. Chociaż...on miał dziewięć ogonów. Była to pechowa liczba i przyniosła zagładę tym niewdzięcznikom, więc może jednak niektóre przesądy się sprawdzały? Kto je tam wie.
    - W międzyczasie powiedz mi skąd znasz ten język i czemu tak bardzo Cię ta postać zainteresowała - powiedział. Jeśli potrzebowała pomocy z ubraniem prostego ubrania ludu, czyli tuniki i spodni, to jej pomógł, jak nie to usiadł sobie pod drzewem i przyglądał się jej z lekkim zainteresowaniem. Ale w jego wzroku nic więcej nie znalazła. Żadnego pożądania, nienawiści. Nic. Po prostu delikatne zainteresowanie.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Pisarka Marzeń

    Godność: Parvatti Rai
    Wiek: 21 wiosen
    Rasa: Baśniopisarz
    Lubi: Spokój, dobry alkohol i muzykę
    Nie lubi: Ludzi, którzy mają krew na rękach
    Wzrost / waga: 165 cm/ 53 kg
    Aktualny ubiór: http://glamradar.com/wp-c...ipped-jeans.jpg
    Pod ręką: .
    Dołączyła: 12 Wrz 2017
    Posty: 90
    Wysłany: 6 Luty 2018, 02:27   

    Kiedy poszedł do wioski, Paro wspięła się na drzewo ukrywając w koronie liści, przecież nie będzie tak świecić cały czas gołym tyłkiem. Potarła twarz i skrzywiła się, potrzebuje rzeki, albo najlepiej ciepłego zbiornika wody z wonnymi olejkami. Tak przynajmniej zniwelowała by zapach piachu i ziemi, ale chociaż będzie miała czyste ubranie i może się naje do syta. W sumie od początku mogła szukać takich osób, za garstkę informacji, była by bezpieczna, najedzona i miała by gdzie spać.
    Kiedy wrócił zgrabnie zeskoczyła z drzewa, musiała się pojawić, jeszcze pomyśli, że coś kombinuje i znowu wrócą do punku wyjścia, a to było by nudne.
    Podniosła ubranie i odziała się, widząc już, jak chodzą tutejsi, było jej trochę łatwiej, chodź efekt końcowy odbiegał od normy, szczególnie w górnych partiach ciała. Azjaci byli zdecydowanie drobniejsi.
    -Poprzednie ubranie nie było od osoby z twojej wioski i było od osoby żywej więc chyba nie mam co się bać fatum.
    Baśniopisarka westchnęła stwierdzając, że i tak nic nie zrobi z ubraniem pozwoliła sobie pomóc. Wszak lis był obeznany ze sposobem noszenia takowego odzienia.
    -Jest to mój język rodowy więc nic dziwnego, że go znam, bardziej mnie ciekawi, czemu ty go znasz? A jeśli chodzi o ciebie, to zaciekawiła mnie wioska pełna trupów, błękitne płonienie, które nie rozchodziły się niczym normalne i postać z lisimi uszami. W końcu piszę baśnie, a to brzmi dość fantastycznie.
    Parvatti zrobiła przerwę zaplatając włosy w długi warkocz, co prawda nie miała okrycia głowy, ale miała za to ochroniarza. Pewnie nie powinna go za żadne skarby tak nazywać, a na pewno on sam nie może tego wiedzieć.
    -Taka odpowiedz ci pasuje? Mogę zadać swoje pytanie?
    Wolała delikatnie badać grunt, kolejnej szansy pewnie nie dostanie więc musi być cholernie ostrożna z tym co mówi i robi. Chciała poznać skarby tego kraju, smaki kuchni, muzykę i przede wszystkim taniec. Chociaż jak taki zamknięty w sobie kraj mógł mieć ciekawą historię tańca. Skoro ludzie są na tyle głupi, by zakatrupić obcego za kolor włosów, to nie mogą mieć też bogatej kultury muzycznej.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,38 sekundy. Zapytań do SQL: 9