Khoeli - 4 Wrzesień 2018, 09:29 Uśmiechnęła się do Kalto, widząc jak ta żyje w sumie marzeniami. Sama chciałaby też móc kiedyś poczuć swoje własne emocje. Móc się cieszyć życiem. Tego nie zaznała nawet w swoich rodzinnych stronach. Ale nie czuła zazdrości...nie czuła nic. Jak na Stracha przystało.
Zmarszczyła brwi, widząc w jakim stanie jest skrzynia. Bo to chyba była skrzynia, choć nie była tego aż taka pewna. Do tego poczuła dobrze jej znany zapach. W sumie nic dziwnego, w końcu olejki i perfumy też mogły być skarbami i jakiś flakon mógł się zniszczyć. Choć...czy nadal by tak pachniał? Nie była tego aż taka pewna.
Gdy kopały dalej, spojrzała niepewnie na swoją towarzyszkę - Kalto...Twoje marzenia są piękne, ale chyba nie jest to skrzynia...ze skarbami...a przynajmniej nie takimi o jakich myślisz - powiedziała i odsunęła się trochę od znaleziska. Na tyle na ile pozwalał jej wykopany dół.
Przyglądała się uważnie ich znalezisku, zastanawiając się czy to trumna czy tylko skrzynia, która tak wygląda. Do tego ten dziwny zapach, ciekawe czy Kalto go czuła, uznała jednak, ze nie będzie o to pytać.
Otworzyła szerzej oczy, słysząc westchnienie, zaraz po tym jak wiatr zatańczył w jej czarnych włosach - słyszałaś to? - zapytała ściszonym głosem - nadal chcemy to otworzyć? - dodała. Cana nie miała nic przeciwko, ale nie chciała wystraszyć syrenki na darmo. Patrzała na swoją towarzyszkę z wyczekiwaniem co chwila kierując wzrok na skrzynio-trumnę, czekając na decyzję rybiastej.
Jeśli tylko Kalto nadal wyrażała taką chęć, Cana podeszła do skrzyni i obejrzała ją ponownie, by znaleźć sposób na otwarcie jej bez użycia ciężkich narzędzi, których przecież nie posiadały przy sobie.Szprotka - 6 Wrzesień 2018, 19:49 Wydawało się, że już zdołały jako tako określić kształt swojego znaleziska. Kalto powiodła jeszcze dłońmi po krawędziach miała-nadzieję-że-skrzyni, jeszcze strzepując z wieka piasek, by móc dostrzec drewno pod nim. I było tego drewna naprawdę sporo; natrafiły na bardzo dużą skrzynię - i do tego starą, bo mocno spróchniałą. Ciekawe, czy mogłaby spróbować wejrzeć do środka przez choćby dziury w tym drewnie, uprzednio oderwawszy kawałek albo dwa (zakładając, rzecz jasna, że miała siłę na oderwanie ich). Ciężkie metalowe wzmocnienia zdawały się jednak zapobiegać takim próbom dostania się do środka.
Gdy Cana odsunęła się od ich znaleziska, Senna przyklęknęła nad wiekiem, przyglądając się mu i rozmyślając nad potencjalną zawartością skrzyni. Już miała w tych swoich rozmyślaniach zapytać przyjaciółkę, czy też czuje ona tą dziwną woń, kiedy nagle została z nich wybudzona przez... westchnięcie?... a potem jeszcze uderzona nagłym powiewem wiatru. Syknęła cicho, gdy poczuła, jak drobinki piasku uderzają ją w twarz i w porę zasłoniła oczy, by i im się nie dostało.
- Co jest...? - zapytała nerwowo samą siebie. Skąd wydobyło się to westchnięcie? Czyżby... z tej skrzyni? Poczuła, jak dostaje gęsiej skórki. Popatrzyła zdenerwowana na skrzynię, a potem na Canę. Były już tak blisko dowiedzenia się, co takiego tam się kryje, ale czy na pewno powinny ją otwierać? - Z-znaczy... w razie czego możemy ją szybko zakopać? - zasugerowała, powoli kierując dłonie ku wieku. Delikatnie zapukała do środka. Może cokolwiek, co może tam się kryć, jakoś im odpowie?Bane - 10 Wrzesień 2018, 18:05
Niezależna interwencja Mistrza Gry
Skrzynia zaiste była wielka. Jeśli kobiety miałyby przy sobie metr krawiecki, mogłyby oszacować długość i szerokość a wynosiły one dwa metry na siedemdziesiąt centymetrów. Jeśli krył się tam skarb w postaci klejnotów albo monet czy innych błyskotek, musiało być tam tego naprawdę dużo!
Gorzej, jeśli faktycznie była to trumna i było w niej jakieś zmumifikowane ciało...
Cana nie była aż tak odważna jak Kalto. Miała wątpliwości czy powinny otwierać wieko. Z resztą te metalowe nity wyglądały na solidne. Obie nie miały narzędzi do podważenia drewna, a co dopiero do zdjęcia pokrywy.
Westchnienie było na tyle głośne by obie to usłyszały, a wiatr potargał włosy nie oszczędzając fryzur. Coś ewidentnie było nie tak...
To Syrenka wykonała pierwszy ruch. Zapukała w deski. Czy oczekiwała odpowiedzi? A może ciszy, która miałaby dodać odwagi i pomóc w podjęciu decyzji co dalej? Jeśli kobieta oczekiwała którejś z tych opcji, to z pewnością zaskoczyło ją to, co stało się w następnej chwili.
Nagle wieko odskoczyło ze straszliwie głośnym łomotem, zupełnie jakby wyrwała je jakaś magiczna siła, czy to z zewnątrz czy od środka. Coś jednak było nie tak - ze skrzyni sterczała ku górze noga. Bez wątpienia męska i dobrze umięśniona, o śniadej barwie skóry.
Impet z jakim ktoś WYKOPAŁ pokrywę sprawił, że Cana i Kalto upadły na tyłki. Dobrze, że miały pod sobą miękki piach.
Westchnienie znowu dobiegło ze skrzyni, teraz już wyraźne i niczym nie przytłumione. Noga schowała się, opuszczona przez jej właściciela i nagle...
Dobrze zbudowany, śniadoskóry mężczyzna uniósł się najpierw do siadu, a następnie wstał i przeciągnął na wszystkie strony z wielkim ziewnięciem. Ciało miał pięknie wyrzeźbione, każdy mięsień grał w świetle słońca. Problem w tym, że był całkiem solidnie zarośnięty na twarzy, broda sięgała mu do piersi na której widniało też niemałe futro. No i... był całkiem nagi.
Akurat stanął tak, że najcenniejsza część męskiego ciała znajdowała się tuż na wysokości oczu kobiet. Nie robiąc sobie nic z widowni, poprzeciągał się, mając wciąż zamknięte oczy. W końcu wsparł dłonie na biodrach i uchylił powieki, by rozejrzeć się dookoła.
- Aaaależ się wyspaaaałem. - stwierdził znowu ziewając. Dopiero po tej frazie zauważył Syrenkę i Skrzydlatą i postanowił uśmiechnąć się do nich rozbrajająco, ukazując białe jak śnieg zęby.
Skóra w kolorze orzecha laskowego kontrastowała z uzębieniem, nienaturalnie jasnymi, srebrnymi oczami i włosami w kolorze ciemnego fioletu. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak... niesamowicie dobrze umięśniony, lecz zaniedbany facet. Tylko dlaczego spał w trumnie?
- Ach, to wy mnie obudziłyście? - zagadnął pochylając się ku nim a jego broda zafalowała - Dziękuję! Snu wystarczy mi już na następne sto lat. - zaśmiał się głośno, opierając dłoń na brzuchu... sześciopaku. Dopiero gdy się pochylił mogły zauważyć wystające z jego głowy, niewielkie czarne rogi, rozszczepione na kilka odnóg, jak u kozła sarny.
- Co chcecie w zamian, Perełki?Khoeli - 11 Wrzesień 2018, 15:19 Przytaknęła jej głową i przyglądała się uważnie ich znalezisku. Gdy syrenka zapukała w wieko, Straszka zagwizdała głośno na Tensi by ta jednak była w pogotowiu jakby coś niedobrego miało się stać. Nigdy nic nie wiadomo. Khoeli nie bała się...bo też w jaki sposób, skoro nie zjadła aż tyle tych emocji.
Stęknęła gdy upadła na tyłek. Całe szczęście, że nie na skrzydła. Nie przejmowała się jednak swoimi czterema literami bo ze skrzyni nagle wyszedł...goły facet! Wpatrywała się w niego swoimi błękitnymi oczami i poprawiła, instynktownie stając lekko przed Kalto, by w razie czego ją osłonić.
- Na to wygląda - przytaknęła nieznajomemu. Dziwiło ją to wszystko...ale nie pokazywała nic po sobie. Jej twarz była całkowicie wyprana z emocji, tak samo jak oczy, zupełnie jak przystało na prawdziwego Stracha, tym bardziej tak wiekowego jak Cana.
- Przepraszam, ale ile pan tu tak leży....i nie ma pan czegoś, żeby się trochę zakryć? - zapytała uprzejmie, zerkając na Kalto. Jej własny wzrok ani razu nie uciekł do przyrodzenia mężczyzny. Nigdy się nimi nie interesowała i raczej nie zacznie. Chyba była już na to za stara.
Na pytanie o to co chcą nie odezwała się. Bo co takiego mogła sobie zażyczyć? Poza tym...nawet nie wiedziały kim jest ten nieznajomy i co mogą wybrać...zmarszczyła lekko brwi, widząc jego rogi - a tak w ogóle...to kim pan jest? - dodała jeszcze, a równo z jej słowami za dziewczynami, na samym skraju wykopanej dziury pojawiła się Tensi. Miała rozłożone skrzydła i uniesione wargi, pokazując swoje białe, ostre zęby. Była najeżona i gotowa do ataku jednak czekała na sygnał od swojej pani.Szprotka - 24 Wrzesień 2018, 21:28 Zapukała, czekała... i nic. To znaczy - przez tylko krótką chwilę. I nagle wieko tej skrzynio-trumny dosłownie wyleciało w powietrze, a fala uderzeniowa i huk, jaki się rozległ, sprawiły, że Kalto aż upadła na piasek. Spojrzała w niemałym zaskoczeniu i także w niewielkiej panice, co takiego... a raczej kto wykopał sobie wyjście ze swojego drewnianego "więzienia".
Owym kimś okazał się mężczyzna. Bardzo męski mężczyzna, ogorzały, umięśniony, owłosiony... i zupełnie nagi! Syrenka najpierw położyła po sobie długie uszy ze strachu, a potem postawiła je niby na sztorc w odpowiedzi na ten niespodziewany widok. Z piskiem zakryła oczy, by nie widzieć tego, co dla mężczyzny najcenniejsze - a to było dokładnie na poziomie jej oczu. Była na to za młoda! Wyglądała jak dorosła, ale w rzeczywistości była może jeszcze młodsza niż Cana wyglądem!
- Eeek! P-Proszę się zakryć! - pisnęła do niego w pierwszej kolejności, nawet nie przetwarzając, co to za jegomość, co takiego robił w tej skrzyni, jak długo tam leżał i dlaczego. Na co zwróciła uwagę, to na tamtą flagę piratów, którą wcześniej wykopały. Mogłaby posłużyć za jakąś przepaskę dla nieznajomego. Sięgnęła po nią i wręczyła ją mężczyźnie. - M-może tym? - zasugerowała drżącym z zawstydzenia głosem. A tak chciała zachować sobie tą flagę na pamiątkę!
Cana już zapytała go, kim ich nowy znajomy jest, toteż Szprotka uznała, że zamilknie na chwilę. Nie będzie się wtrącać, teraz trochę posłucha i po cichu dowie się wszystkiego, co powinna. No i jeszcze nieznajomy mówił coś o odwdzięczeniu się! Czy mógłby ich nakierować na faktyczny skarb? Ale to potem; niechże się najpierw odzieje i powie o sobie!Bane - 3 Październik 2018, 08:52 Interwencja Mistrza Gry
Mężczyzna uśmiechał się do Khoeli i Szprotki, nic nie robiąc sobie z tego, że jest nagi. Dopiero pisk jedne z nich i komentarz, uświadomił mu co było nie tak. Czarnowłosa poprosiła, by się ubrał. Była tą opanowaną w ich słodkim tandemie.
- Ach, przepraszam! - powiedział i pstryknął palcem. Nie potrzebował materiału podanego przez Syrenkę, bowiem na jego ciele pojawiło się za sprawą pstryknięcia gotowe, pełne ubranie, składające się z rozchełstanej koszuli, przylegających spodni, szerokiego pasa, wysłużonego płaszcza i skórzanych oficerek. Całości dopełniał kapelusz z pięknym, fioletowym piórem. Piracki kapelusz.
- Proszę wybaczyć, nie sądziłem, że tym razem zostanę pochowany bez ubrania. - wytłumaczył - Ile leżę... cóż, zazwyczaj mój letarg trwa sto lat, no, najdłużej sto dwadzieścia. - dodał - Wybudziłyście mnie, to znaczy, zdołałyście mnie wybudzić delikatnym ruchem, a to oznacza, że minęło już więcej niż sto dwadzieścia lat. - uniósł palec i uśmiechnął się drapieżnie - Macie prawo mnie nie znać, Perełki, nie należałem nigdy do najgrzeczniejszych. Przy każdym pochówku powtarzano mi, że słuch o mnie zaginie. Początkowo było mi przykro, bo to ja pierwszy przepłynąłem całe Morze Łez. Ech... Co to były za czasy... - pokręcił głową z rozmarzeniem.
Chwilę to trwało, zanim ponownie spojrzał na nie i postanowił podjąć rozmowę. Ale najpierw wyszedł z trumny i stanął przy nich z uśmiechem. Wyciągnął ku każdej dłon i jeśli pozwoliły, ucałował je szarmancko.
- Jestem Kapitan Wróbel. - przedstawił się - Słynny Pirat, Postrach Morza Łez. Pan Życzeń, bo tak też byłem nazywany za życia. - dodał, bez żenady - To jak, Perełki, czego chciałybyście w zamian za wykopanie mojej trumny? Możecie poprosić o co tylko chcecie, ale zastanówcie się dobrze nad życzeniem, bowiem mam w zwyczaju spełniać zachcianki dosłownie.Khoeli - 24 Październik 2018, 17:03 Wyprostowała do góry skrzydła, starając się tym samym uspokoić nadal warczącą Bestię. Mężczyzna ubrał się, co Straszka odebrałaby z ulgą....gdyby nie była Straszką. Czuła jednak, że to uspokoi Syrenkę. Starała się trochę podjeść jej strach, ale też nie mogła przesadzać, żeby jednak pozostać spokojną. Jeśli zacznie panikować to Tensi na pewno już nie będzie taka potulna jak do tej pory, po prostu rozszarpie pirata, który przed nimi stał.
Rajski ptak, zszedł do dołu i staną za swoją panią, nadal cicho powarkując, nie pokazywała już jednak aż tyle agresji jak do tej pory. Po prostu była czujna. Nie minęło zbyt wiele czasu odkąd Cana ją uratowała ze statku kłusowników, więc nadal była dość podejrzliwa i nieufna wobec obcych osób.
Zmarszczyła brwi, gdy mężczyzna zaczął o sobie opowiadać. Coś jej zaczęło świtać. Gdzieś już słyszała podobną historię, ale nie umiała sobie przypomnieć gdzie i kiedy dokładnie. W końcu już trochę stąpała po tym świecie, więc mnóstwo legend i dziwnych historii trafiło do jej uszu. Poza tym...lubiła je, ponieważ wiedziała, że takimi historyjkami na pewno zainteresuje swoich podopiecznych. W szczególności takimi, których raczej nie usłyszą w swoim otoczenia, a często nawet od swoich rodziców, którzy przecież mogli żyć nawet kilkaset lat.
Dała sobie ucałować dłoń i gdy usłyszała jak pirat się nazywa, trybiki zaskoczyły i już wiedziała skąd zna tę historię. Po prostu słyuszała ją już wiele razy i to też w wielu wersjach. Kapitan Jacek Wróbel. Rzep na tyłku wielu marynarzy ale również korsarzy czy piratów. Chyba każdemu dał się we znaki, ale mimo iż za każdym razem starali się go zabić, to po jakimś czasie wracał do żywych. Ile to już lat minęło od jego ostatniej śmierci? Ze sto trzydzieści? Może tak być...ale nie mogła mieć już takiej pewności.
- Miło pana poznać Kapitanie. Ja nazywam się Cana - przedstawiła się grzecznie, przyklejając do twarzy swój wyćwiczony przez wieki uśmiech -ja niczego nie potrzebuje - bo też o czym mogłaby marzyć istota, która ma przeszło półtora milenium na karku -ale jeśli moja towarzyszka czegoś chce to mogę jej nawet oddać swoje życzenie, ale może najpierw wyjdziemy z tego dołu? - zapytała miło i poklepała biały łeb Tensi - tam będzie o wiele przyjemniej się rozmawiało - spojrzała dość wymownie na kości, które znajdowały się w okolicach trumny.
Jeśli pozostali się zgodzili, złapał Kalto i wyfrunęła z dziury prosto na miękki piasek po czym poczekała, aż Pirat do nich dołączy, gdy to już zrobił spojrzała na niego, a następnie na dół, z którego właśnie wyszli - proszę mi powiedzieć, dlaczego tym razem zakopano pana tak płytko, oraz co to za kości? - wskazała na szczątki - nie słyszałam, by tym razem ktoś zgłosił się na ochotnika by panu towarzyszyć w tej długiej drzemce. Szprotka - 11 Listopad 2018, 22:58 Nieznajomy pstryknął palcami, na co uszy Kalto lekko drgnęły i otworzyła oczy, spoglądając na niego. Wreszcie nie musiała obawiać się zawstydzenia, bowiem na jego ciele magicznie pojawiła się warstwa ubrań! I to bardzo pirackich! A zwłaszcza ten kapelusz! Szmaragdowe oczy syrenki zabłysły od ekscytacji na widok prawdziwego pirackiego kapitana!
Jak on się przedstawił? Kapitan Wróbel? Hę? Był jakiś sławny... tak? Cana go znała, ale nie Kalto. W końcu ta druga miała zaledwie kilka lat; nie miała zielonego pojęcia o trzech czwartych rzeczy - w najlepszym wypadku! - które mają tutaj miejsce. I nawet nie należy brać pod uwagę dwóch pozostałych światów! Przechyliła głowę w niepewności, jak skołowany szczeniaczek. Ale chwila. On potrafi spełniać życzenia?! Momentalnie oczy syrenki zapłonęły jeszcze raz. Metaforycznie, rzecz jasna.
Wtem uderzyły ją słowa Straszki. Spojrzała na nią w zaskoczeniu. Chciała oddać jej swoje własne życzenie?! Ale... Ale co z nią? Nie mogła od tak wziąć sobie jej życzenia.
- N-Naprawdę? - zapytała nerwowo przyjaciółkę. - N-Nie wiem, co chciałabym za twoje życzenie. Chyba że coś specjalnie dla ciebie... W sumie nie wiem nawet, co ja bym chciała...
Tu przycichła na moment i usiadła na piasku. Co takiego mogłaby sobie zażyczyć... Sama nie miała już nawet pojęcia. Z początku liczyła, że odkopią tu skarb, ale okazuje się, że odkopały coś znacznie lepszego. Znaczy... kogoś! Nie, żeby chciała kapitana obrazić, porównując go do skrzyni ze skarbem... Miały aż dwa życzenia! To znaczy ona miała, skoro Cana wolała oddać jej swoje... Ale właśnie na co je wykorzystać...?
- Może... Hmm... Nigdy nie miałam okazji nic sobie zażyczyć... - przyznała nieśmiało Canie i kapitanowi Wróblowi. - Co mogłabym sobie zażyczyć...?Bane - 3 Grudzień 2018, 17:02
Niezależna interwencja Mistrza Gry
Dziewczęta uspokoiły się kiedy zakrył nagie ciało ubraniami. Co prawda on nie widział problemu w paradowaniu nago, ale skoro one nie m=lubiły widoku dobrze zbudowanego mężczyzny, ich strata. Kiedy już wreszcie był okryty, sięgnął też ku swojej brodzie i pociągnął za nią. Była długa i niewygodna a przede wszystkim nieładnie rozrośnięta. Ponowne pstryknięcie sprawiło, że splotła się w zgrany warkoczyk a po bokach skróciła, nadając jego twarzy charakteru.
Tak jak przewidział, wspomnienie o życzeniach podziałało. Szkoda, że tylko zielonooka zareagowała z takim entuzjazmem. Postanowił uczepić się właśnie jej.
Zanim jednak powiedział cokolwiek więcej, wygramolił się z dołu. Skrzydlata wyniosła drugą ale jemu nie zaproponowała pomocy. Cóż, jako mężczyzna powinien przecież sobie poradzić, prawda?
Nie przyznał się im, ale był nieco... niezdarny. Dlatego też w czasie wspinaczki kilka razy poślizgnął się na piasku i lądował na dnie wykopanego dołu. Z cichym przekleństwem podnosił się jednak i posyłając im uśmiech próbował dalej, aż w końcu po kilku próbach przycupnął na piasku. Zdjął kapelusz i otrzepał go z piachu, wygładził ładne pióro i ponownie założył go na głowę. Wstał, nie bez trudu bo trochę się zmęczył, i podparł się pod boki błyskając zębami.
- Ha! Dokładnie tak, spełniam życzenia, Perełko! - zwrócił się do zielonookiej - Możesz zażyczyć sobie cokolwiek tylko chcesz, nie ograniczam się do jednej zachcianki. Wykopałyście mnie, dlatego chcę się wam odwdzięczyć. Macie ochotę na butelkę wina? Proszę bardzo! - pstryknął palcami i tuż obok kobiet wyrosła jak spod ziemi flaszka z ciemnym napojem - A może zjadłybyście trochę krewetek w pikantnym sosie? - ponowne pstryknięcie i z nieba spadła porcja wspomnianego jedzonka. Problem w tym, że Kapitan nie zaznaczył, że chce to na talerzu, dlatego krewetki spadły prosto na piach.
- Oj, przepraszam. - powiedział - To jest właśnie to, o czym mówię. Życzenia spełniam dosłownie, dlatego jeśli któraś poprosi mnie o... no nie wiem... ładny nosek, to dostanie go. W formie uciętego komuś nosa. Makabryczny widok... - zaśmiał się - Tak to działa, dlatego przemyśl, Kochanie, swoje życzenia.
Pochylił się nad dziewczyną i pacnął ją palcem w jej nos, puszczając oczko. Nie był groźny, w jego zachowaniu było coś zabawnego.
Cana była tą rozsądną i zadała konkretne pytanie, dlatego wyprostował się i spojrzał na nią. Posłał jej zawadiacki uśmiech.
- Nie wiem czemu tak płytko, może się spieszyli? Albo woda podebrała piach... A co do tych kości. Hmm, ciężko powiedzieć kto to może być. Może jakaś zrozpaczona ślicznotka postanowiła odszukać trumnę i zmęczona poszukiwaniami zasnęła na piasku tuż obok mnie a Morze Łez zakończyło jej smutny żywot? - wzruszył ramionami - Bo chyba wspominałem, że kobiety mnie uwielbiają? Nie wspominałem? Cóż, byłem Postrachem Dziewic! A niektóre mówiły na mnie Trójnóg! - spojrzał na zielonooką bo ta przypadła mu do gustu i mrugnął do niej uwodzicielsko - Ale powiedzcie może czego wy tu szukałyście? Bo sądząc po zaskoczeniu, raczej nie mnie.Khoeli - 4 Grudzień 2018, 09:08 Widząc jak mężczyzna ma problemy z wydostaniem się z tego dołu, westchnęła ciężko i spojrzała na swoją Bestię. Wskazała głową na pirata i Tensi z głośnym warkotem rzuciła się na nieznajomego i łapiąc go szczękami za tył ubrania, a łapami boki kapitana, wyniosła go i upuściła niezbyt delikatnie. Nie ufała obcym i od razu psiocząc w swoim języku, stanęła za swoją małą panią. Rozłożyła na chwilę swój imponujący ogon, unosząc też wargi, by ukazać ostre, białe kły, po czym oblizała się i położyła pawią ozdobę.
Pokręciła głową, uśmiechając się delikatnie - ja naprawdę nic nie chcę - powiedziała spokojnie. Bo co też taka stara istota jak Cana mogłaby chcieć? Świętego spokoju? Ale co wtedy będzie z Alice? Nie mogła jej tego zrobić. Dodatkowo miała teraz pod swoimi skrzydłami Tensi, która pewnie miałaby problem teraz wrócić do swojego poprzedniego życia, bojąc się tak bardzo "ludzi". Była jeszcze młoda i może by się jej udało, ale Khoeli miała wrażenie, że przynajmniej jak na razie Rajski potrzebował jej pomocy. Albo to po prostu instynkt Strachliwego Aniołka?
Skrzywiła się na widok wina - pochodzi pan z czasów, gdy dzieci mogły pić wino? - zapytała, przekręcając głowę. Słuchała jednak dalej. Gdy krewetki zaczęły spadać z nieba, Tensi od razu się na nie rzuciła. Szybko jednak tego pożałowała, czując pikantny smak. Zaczęła kichać i schowała się za swoją panią i pluła na boki by pozbyć się nieprzyjemności z pyska.
Chwyciła rękę swojej towarzyszki i lekko przyciągnęła do siebie by powiedzieć jej coś na ucho - Kalto proszę uważaj, żeby nic Ci się nie stało jak sobie coś zażyczysz - wyszeptała. Zerkając cały czas na mężczyznę w kapeluszu.
Zmarszczyła brwi. Kości były na pewno męskie, więc to nie były jakieś tam puste panienki, które leciały na sztywniaka. Słysząc jego słowa, całe szczęście, że była w sumie już martwa, bo by parsknęła śmiechem - trzy nogi? Dlaczego? - musiała. Po prostu musiała. Ciekawa też była, czy Kalto, która stała obok wiedziała o co mu chodzi. A co do jego pochówku? Samo zakopanie kogoś na plaży nie świadczyło o tym, że chcieli się go pozbyć. W tym wypadku to Ludzie byli o wiele bardziej pomysłowi, zakopując w jaskiniach, budynkach czy zalewając cementem. Tutaj jednak nie mieli ani trochę oleju w głowie jeśli o to chodziło. I tak pół biedy, że nie śmierdział tak jak zwykłe zwłoki.
- Szukałyśmy skarbu. Jest piękna pogoda, a Tensi - pogłaskała Bestię po głowie - zaczęła kopać w piasku to uznałyśmy, że jej pomożemy - powiedziała, uśmiechając się niewinnie. W końcu miała ciało jedenastolatki, więc co ona się mogła znać? Chciała się tylko pobawić. To chyba nic dziwnego?