To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Herbaciana Rzeka

Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 18:20

Zareagowała łagodniej niż mogło mi się wydawać. Dlaczego w ogóle zakładałem, że mogło być nieprzyjemnie? Może niepotrzebnie nieprzychylnie sprecyzowałem jej mimiki, oceniając potencjalne zachowania? Nie, po jej wypowiedziach powinienem swobodnie sprecyzować, że ma nutkę psychopatyczności. A czyja nie mam? Błah, kłamstwem byłoby zaprzeczyć, ale nie każda taka nutka, pasuje do drugiej. Cóż, skoro zrobiła na swoją wygodę, ręce zdjąłem z jej ramion i wydałem do tyłu, by się na nich oprzeć, po czym nieco pochylić do tyłu. Robienie ze mnie ogrzewanego oparcia? W sumie póki i mi to wygodne, przeszkód we mnie żadnych. Uśmiechnąłem się, choć tylko chwilowo i tylko kącikiem ust.
- Posiadasz sporą gamę mocy, a bazują na zmiennokształtności. Może masz ogólne predyspozycje zmian ucieleśnienia, tylko odkryłaś jej małą część? Albo możesz, ale tylko podajesz najwygodniej?
Cóż, poruszenie kwestii tajemniczości było u niej trafne, zwłaszcza że ja sam dla siebie jestem tajemniczy. Cholerna amnezja i stare porzucone dzieje o których niewiele, a może nawet nic nie wiadomo.
- W porównaniu z panienką, nie posiadam żadnych konkretnych anormalnych umiejętności, że się tak wyrazić mogę. Choć zaczynam takim jak Wy zazdrościć, pomimo że może to być dla niektórych nieprzyjemna spuścizna.

Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 20:15

Słysząc jego odpowiedź spokojnie mu wytłumaczyła wszystko.
-Właściwie to poznałam swoje możliwości już dawno. Jednak masz racje, miałam wyjątkowe szczęście, że mutacje mojego ciała udały się inaczej umarła bym jako dziecko, tak jak wielu z naszych.
Mówiła wszystko zgodnie z prawdą o dziwo niczego nie zatajając. Niczego też nie koloryzowała, czuła się rozluźniona, tak, że mogła normalnie rozmawiać z mężczyzną bez skrępowania. Albo nie przejmowała się co o niej pomyśli po tej rozmowie.
Słysząc jego dalsze słowa odwróciła się i podniosła opierając dłoń koło jego nogi na ziemi tak, że jej twarz była w odległości paru centymetrów od niego.
-Możesz nam zazdrościć, jednak wy też jesteście ciekawą rasą. Jesteście jak zjawy żywiące się snami. A my jesteśmy tylko wybrykiem natury.
Po tych słowach zamilkła i odsunęła od niego trochę twarz. Cóż wyglądało to pewnie dość dwuznacznie, a tylko prowadzili rozmowę.

Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 22:51

Cóż, wyjaśnienia były mi jak najbardziej na rękę, a jej szczerość była wielce pomocna. Dowiadywałem się w jednej konwersacji o tylu kwestiach które się przydadzą, że wręcz można być wdzięcznym. No ale już nie przesadzajmy.
- Powinno napawać Ciebie dumą, jak bardzo wykazałaś się wytrwaniem, bo to wszak nie tylko łut szczęścia.
Dodałem po jej wypowiedzi, choć oby tak jak wszystko co teraz się dzieje, nie wykazało się dla niej obraźliwie. Wszak jeśli to wszystko co mówi prawdą jest, a nie czuje by miała potrzebę kłamać, to niewiele powinna przejmować się moimi bezczelnościami. Cóż, mi w żaden sposób jej zbliżenie nie przeszkadzało, może dlatego że wiele różnych zachowań branych ze społecznego życia, nie są mi tak bardzo wpojone i znane. Albo zwalę to wszystko na zapomnienie, bo wszak jest to też opcja. Patrzyłem jej więc bez krępacji w oczy, a gdy odsunęła tylko podniosłem brwi zdumiony, zwłaszcza po słowach.
- Mówisz, że rozgryzłaś bezproblemowo czym jestem? Zresztą nie zgadzam się, ponieważ to Wy wykazujecie największą wytrwałość i siłę woli. A te miana nie uzyskuje się zwykle za samo narodzenie tym czym się jest.

Anonymous - 6 Kwiecień 2014, 10:27

Czy wykazała się wytrwaniem? Nie, ona miała tylko szczęście, zawsze miała szczęście. Mówili, że to jest szczęście i dlatego też tak się nazywała. Była Szczęściem i dlatego przeżyła.
Jednak nie powiedziała już nic, nie skomentowała tego co powiedział. Słuchała go uważnie z uśmiechem, a później się odezwała.
-My mamy tylko siłę woli, a dzieci zawsze mają ją jeszcze mocniejszą.
Jej głos był spokojny, nie słychać w nim nawet było ironii. Kotka nadal spokojnie siedziała przypatrując mu się z odległości tych paru centymetrów. Zastanawiała się co jeszcze powiedzieć, jednak zadziwiały ją słowa, jakie wypowiadał. Zazwyczaj spotykała się z krytyką i odtrąceniem swojej rasy, a tu Cień jej mówi, że Cyrkowcy są wspaniali i dzielni. Że podziwia jej rasę, dziwne słowa, jednak pokrzepiające na duchu.

Anonymous - 6 Kwiecień 2014, 11:11

Zamknąłem na ten moment oczy, wsłuchiwałem się w to co mówiła, a choć nie widziałem mimiki, to będąc tak blisko można łatwo wyczuć pewną domieszkę jej wszelkich emocji, które oddaje samo ciało.
- Masz za sobą przeszłość która stworzyła Ciebie taką i nie inną istotą. Lecz czyja właśnie nie jestem dzieckiem posiadając tak mały zasób swojego życia? Z tą różnicą, że moje ciało pamięta więcej wykazując to odruchami, a resztę czyni tylko mój instynkt. Gdyby nie zostało mi uświadomione, nawet nie wiedziałbym dalej czym jestem.
Po tych słowach leniwie wyprostowałem tułów i bardziej naparłem, opierającą się na mnie pannę. Wyłożyłem górne kończyny, opierając pachy przy jej ramionach, tak że moje ręce miała praktycznie przed sobą swobodnie zwisające.
- Nie znam sobie podobnych, nie znam sam siebie. Nawet nie wiem czemu, nie wiem po co i dlaczego. Pozostał mi sam smak kpiny we mnie wymierzony.
Patrzyłem tym razem nie na kotkę, ale wręcz zabójczo poważnie gdzieś przed siebie. Czyja właśnie nie zaczynam przynudzać bardziej niż mam w swoim zwyczaju? Przegryzłem wargi niemal do krwi, to był mój sposób na uspokojenie tej niepewnej nutki we mnie. Złagodziłem się i wróciłem do neutralności, oraz zastanowień jak by tutaj kotko-podobną podrażnić łagodnie.

Anonymous - 6 Kwiecień 2014, 18:27

Ona w porównaniu do Kruka obserwowała jego zachowanie cały czas szeroko otwartymi oczami. Słuchała go uważnie i skomentowała przechylając lekko głowę na prawy bok.
-To też jest fascynujące, możesz się wszystkiego na nowo nauczyć, na nowo nauczyć się żyć, albo zmienić życie.
Słuchając go dalej uśmiechnęła się.
-Pobaw się życiem, dostałeś szansę stać się kim chcesz, skorzystaj z tego, żyjesz bez zbędnego bagażu. Nie musisz się kryć za bandażami jak skorupą przeszłości, która ciebie nie dotyczy.
Uśmiechnęła się nadal się nie ruszając i patrząc na niego ciekawie. Zaczął ją coraz bardziej fascynować. Chętnie poobserwowała by Kruka i zorientowała się co z tego wyjdzie. Zobaczyć na jakiego człowieka mężczyzna sam siebie wychowa.

Anonymous - 7 Kwiecień 2014, 08:26

Poczułem, że w tej materii nie zostałem i zostanę zrozumiały. Ale to nic co mogę Ją winić, wszak inni mogliby to wykorzystać tak jak mówi sama ona. Ale po co mi zabawa w zmienianie się? Wolę robić to co chce, a jakim człowiekiem będę i jakim mnie odbiorą... Niewiele mnie interesuje, bo po co mi to? Ale nie planuje jej wymierzać tych kwestii, w odpowiedzi wydałem głębokie westchnienie i obserwowałem dalej Cyrkową panienkę.
- Przeszłość kiedyś może się odezwać, bo to cóż mogłem uczynić kiedyś w końcu mnie odnajdzie. Bądź inna kwestia, bo wszak nie wiem skąd się wziął brak pamięci o moich dziejach, cóż jeśli od osoby drugiej która w pewien sposób chciała się pozbyć? Nie wiem i póki co nie wygląda bym miał wiedzieć, zresztą to zabawnie intrygujące.
Intrygować się własną pamięcią? Bądź trafniej, jej niepamięcią? Brzmi to dla mnie bardzo idiotycznie, ale niestety dosyć trafnie.
- Może są istoty które potrafią sięgać ku zapomnianym zakamarkom pamięci?
Rzuciłem dosyć luźno, ale cóż miałem się więcej przejmować? Zgiąłem się bardziej i położyłem na chwilę bródkę na główkę mojej rozmówczyni.

Khoeli - 9 Listopad 2015, 13:11

Tego dnia mała Arcyksiężniczka spędzała czas ze swoim ojcem. Cana postanowiła z tego skorzystać. Nienawidziła opuszczać swoich podopiecznych, jednak czasem nawet ona potrzebowała chwili dla siebie. Wybrała się więc nad Herbacianą Rzekę. Była ciekawa jakiej tego dnia będzie mogła spróbować.
Spacerowała sobie sobie spokojnie wzdłuż jej brzegu. W pobliżu nie widziała żadnego żywego ducha. Postanowiła więc oddać się swojemu dawnemu hobby. Zaczęła wiec tańczyć, w rytm muzyki, którą tylko ona słyszała. Tańczyła tak jakiś czas, po czym wzbiła się w powietrze i tam balansując, tańczyła dalej. Jakby na niewidzialnej posadce. Tańczyła nie przejmując się życiem. Czasem muskała gołymi stopami, miękką trawę, czasem chłodną wodę rzeki, a czasem wzbijała się wysooko by tańczyć między chmurami. Czuła się znów wolna. Może nawet...szczęśliwa? Nie... to akurat nie możliwe. Była martwa. Nie potrafiła odczuwać jakichkolwiek emocji, poza troską o życie swoich podopiecznych. Owszem, uśmiechała się często, pokazywała, że jest szczęśliwa. Jednak była to tylko sztuczna maska. Maska, pozwalająca jej ukryć jej prawdziwe ja, przed tymi, którymi się opiekowała.

Anonymous - 9 Listopad 2015, 13:49

Nie wiedział czy w chwili obecnej panował dzień czy nastała już noc, bo ciężko było się zorientować w tym przeklętym wymiarze jaka konkretnie jest pora dnia. Wiedział jedno... był zmęczony dłuższą przechadzką i planował zdrzemnąć się w tej cichej okolicy, najlepiej pod jakimś drzewem. Bez zbędnego zastanowienia się podszedł do jednego takiego drzewa, nieco wygiętego, a jego liście wisiały niebezpiecznie nad pobliską rzeką. De facto nie wyglądała na głęboką, lecz krótkie doświadczenie nauczyło go tego jak wszystko na tym świecie bywa zdradliwe, a nawet najmniejsza, maleńka rzecz jest w stanie obezwładnić, a nawet zabić rosłego mężczyznę. Bynajmniej nie miał zamiaru testować swojej teorii, aczkolwiek ostrożności nigdy za wiele. Oparł się wnet o dumnie stojąca, a właściwie wygięte drzewo. Nie zdejmował on z siebie plecaka jako, iż wygodniej było mu tak leżeć mając go na sobie. Kątem oka podejrzał małe dziewczę hasające wesoło nad brzegiem rzeki, ku jego zdumieniu też będącej w stanie zbić się wysoko w powietrze. Na ile intuicja podpowiadała mu zachowanie należytej ostrożności... zmęczenie przemogło go szybciej, aniżeli jego zdrowy rozsądek.
Khoeli - 9 Listopad 2015, 20:45

Cana tańczyła długo. Tak długo, póki nie usłyszała jakiś szelestów nieopodal. Ciężkich kroków. Jako wprawna łowczyni nie mogła ich przeoczyć. Gdy tylko doszły do niej nie znane dźwięki szybko przeskanowała otoczenie i namierzyła intruza. Na jego nieszczęście znajdowali się na tyle blisko Różanego Pałacu, że uznała go za zagrożenie dla Alicji.
Szybko chwyciła swój łuk i kołczan, z którymi nie rozstawała się ani na krok i szybko podleciała do intruza, tworząc przy tym swoimi skrzydłami na tyle duży podmuch powietrza, że nieznany mężczyzna zakołysał się lekko.
Gdy tylko się obudził powiedziała do niego poważnym, ostrzegawczym tonem:
- Kim jesteś i czego tutaj szukasz?
Jednak dopóki tego nie zrobił, stała przed nim w bezpiecznej według niej odległości. Cały czas celowała w jego głowę ze swojego łuku jednocześnie uważnie mu się przyglądając. Nie wyglądał na mieszkańca Krainy Luster. Jego broń jak i ubiór nie pasowały tutaj. Najpewniej przyszedł tu ze Świata ludzi. Ale dlaczego? I czemu kręcił się w pobliżu pałacu.
Stała nad obcym bez ruchu, bez emocji. Cierpliwie czekając. Nie ważne czy obudził się od razu czy dopiero po godzinie. Była bardzo cierpliwa. A wolała nie ryzykować zostawiania go tutaj. Mógł być szpiegiem, który miał na celu zaszkodzić arcyksiążęcej rodzinie, a co za tym idzie także jej podopiecznej, na co nie mogła pozwolić.
Czekała więc cierpliwie na odpowiedź śpiącego mężczyzny.

Anonymous - 13 Listopad 2015, 15:28

[Prawie] wszystko zapowiadało się spokojnie, a nawet sen, wydawałoby się, nie zostanie przez nikogo i niczego zakłócony. Przez pewien czas drzemał sobie spokojnie, aż w końcu oprzytomniał, ale o dziwo nie otworzył całkiem powiek. Jedynie przyglądał się ze znużeniem w kierunku sylwetki jakiejś osoby, a zanim byłby w stanie zareagować to był już jak gdyby przypięty do muru.
- Kurwa mać.
Pomyślał, a wtedy ujrzał wyraźną postać kobiety mierzącej do niego z łuku. Ku jego zdumieniu osoba ta wyglądała zupełnie jak małe dziecko. Wbrew pozorom faktycznie mógł się pomylić. Przyjrzał się jej dokładnie, a dochodząc tylko do jednej teorii, zaczął spokojnym i miłym głosem. Całkiem miłym nawet jak na niego.
- Dziecko... czy nie możesz iść się pobawić gdzie indziej? Ja tu próbuję jedynie trochę odsapnąć.
Zaczął swój wywód, a kiedy przypomniał sobie osobę bawiącą się koło rzeki, od razu je do siebie porównał. Fakt, to najpewniej była ta sama osoba, na którą przed chwilą patrzył. A zatem nie była już takim znowu dzieckiem. W gruncie rzeczy to nie miał bladego pojęcia czemu miało służyć to najście. Czyżby naruszył jej teren?
- Ale jak Ci przeszkadzam to mogę się wynieść.
Dodał, a nie chciał niepotrzebnie ściągać na siebie uwagę innych mieszkańców tej krainy poprzez zadzieranie z tą dziewczyną. Gdyby nie ten zamach na jego osobę to pomyślałby sobie nawet, że wygląda na miłą i ładną. Chociaż jej groźny wyraz twarzy wyglądał na całkiem uroczy to zachował ten komentarz dla siebie.

Aaron - 14 Listopad 2015, 13:24

Rzeka płynęła w szerokich ramach gruntu, muskając trawę i kamienie. Drzewa z nią sąsiadujące docierały swoimi korzeniami do drobnych pokładów wody w gruncie, a ten, nasycony cieczą, dawał pomyślny plon.
Ziemia zagrzmiała.
Harmonia w jednej chwili została przerwana przez nagły wstrząs. Spłoszone ptaki odfrunęły z koron drzew, herbata w rzece wzburzyła się. Nachylone drzewo, pod którym starał się wypoczywać Falimir, zostało tknięte niewidzialną siłą i jego pień pękł pod wpływem tworzącego się tu uskoku. Drzewo poczęło się obalać i zagrażało mężczyźnie.
Chwilę potem nadszedł kolejny, nieco mniejszy wstrząs, a z oddali dochodził szelest łamanych gałęzi i pni. Po kilkudziesięciu sekundach grunt uspokoił się. Powstała krzywa, obrazująca uskok, ciągnęła się w dwóch kierunkach. Słychać było w oddali spłoszoną zwierzynę, ale póki co żaden osobnik nie zbliżał się do przebywających tu osób.
Wstrząsy te były efektem okiełznywania silnej, mrocznej magii na Morzu Łez (link - czwarty rozdział).

Khoeli - 15 Listopad 2015, 22:45

Gdy tylko usłyszała niepokojące dźwięki, szybko opuściła łuk. Czują drżenie wzbiła się w powietrze. Przeżyła już nie jedno trzęsienie ziemi i wiedziała dobrze, że wtedy najlepiej się wznieść. Pewnie nie przejmowałaby się obcym gdyby nie to, że drzewo pod którym tak smacznie sobie przed chwila spał właśnie zaczęło na niego spadać. Zareagowała instynktownie. Poleciała szybko i odciągnęła go od zagrożenia. Nie zastanawiała się. Nie zależało jej na człowieku, jednak nadal miała do nich jakiś sentyment. W końcu bardzo dawno temu była jedną z nich.
Gdy tylko odstawiła go w miarę bezpieczne miejsce, wzleciała wysoko aby sprawdzić jak daleko sięga rozpadlina. Upewniwszy się, że Pałac jest raczej nienaruszony wróciła do obcego.
- Nic panu nie jest? - zapytała jak tylko się uspokoiło. Miała nadzieję, że to się nie powtórzy. Bała się o swoją podopieczną jednak wiedziała, że jest ona teraz bezpieczna. Nie tylko z ojcem ale i otoczona gwardzistami strzegącymi murów Różanego Pałacu.
- Powiesz w końcu czego tu szukasz? - patrzała na niego bez emocji. W końcu ich nie posiadała. - Raczej nie widuje się w Krainie Luster jakiegoś Ludzkiego żołnierza i to jeszcze uzbrojonego, a przynajmniej jest to rzadkość. - chodziła wokół niego jak wygłodniały wilk - zgubiłeś się? A może czekasz na resztę oddziału?
Mówiąc to ustawiła się w pozycji bojowej gotowa w każdej chwili napiąć cięciwę swego łuku i zakończyć żywot obcego.

Anonymous - 15 Listopad 2015, 23:13

Nagłe trzęsienie ziemi zaskoczyło zupełnie weterana wojennego, a jeszcze bardziej był zaskoczony faktem, że ta drobna dziewczyna była w stanie samodzielnie ocalić go przed ewentualnym zagrożeniem. Doprawdy nie widział jeszcze wszystkiego w swoim życiu. Kiedy już oboje znajdowali się w rzekomo bezpiecznym miejscu po dwóch chyba wstrząsach tego typu spokojnym tonem i łagodnym spojrzeniem jął z nią przeprowadzać rozmowę.
- Cóż... widzę jestem Ci winny wytłumaczenia. Zanim jednak to zrobię... dzięki. Dzięki wielkie za pomoc.
Wiedział jednak, iż naruszył jej terytorium dlatego też próba udobruchania jej byłaby szokująco nieskuteczna, a na dodatek nie była zadowolona z jego obecności w jej świecie. Domyślił się wtedy, że to nie jego twarz, a mundur wzbudzały podejrzenia, a jej słowa tak jakby to potwierdziły.
- Jeżeli musisz wiedzieć to zostałem tutaj wysłany przez ludzi, gdyż mamy mały problem z Anielską Klątwą. Nie wiem czy coś Ci to mówi, ale chcę dowiedzieć się jak najwięcej na jej temat i czy nie ma sposobu na zwalczenie jej.
O dziwo jej wyraz twarzy był zupełnie... stoicki. Zupełnie jak i on nie wykazywała większych emocji wobec niego, a to budowało niepokojąco sztywną, a zarazem dziwną atmosferę.
- Spokojnie. Jestem tutaj zupełnie sam. Ale fakt... jestem uzbrojony.
Na ogół nie chwalił się tym konkretnym szczegółem. Nie wiedział więc jednak na ile warta będzie jego szczerość wobec niej, ale z drugiej strony nie widać było po nim nic. Ani strachu, ani zakłopotania. Nic.

Khoeli - 15 Listopad 2015, 23:38

Przyglądała się mu uważnie. Słysząc jego słowa uśmiechnęła się. Jednak można w tym było wyczuć raczej wyuczenie niż szczerość. Usiadła skrzyżnie na miękkiej trawie i zaczęła gładzić rękami drewno swojego łuku.
- Widzę, że faktycznie nic nie wiesz to Anielskiej Klątwie - powiedziała. - skoro nie umiesz nawet rozpoznać osoby, która Opętańcem .... jest - zawahała się przed ostatnim słowem. Spojrzała na niego. Uśmiechała się jednak jej oczy były nieporuszone i ... jakby stare. Pełne wiedzy.
- Nie znasz podstaw nawet. - wskazała mu ręką płaski kamień kilka metrów od nich - odłóż tam całą swoją broń, a opowiem Ci co wiem na ten temat - była gotowa w każdej chwili zareagować na jego sprzeciw. - Ja też odłożę broń jeśli uważasz to za fair, ale nie zrobię tego wcześniej.
Wstała i podeszła do kamienia. Jednak cały czas obserwowała mężczyznę. Nie ufała mu nawet w najmniejszym stopniu. Wiedziała jednak, że mimo wszystko ma przewagę.
Jeśli tylko wykonał jej prośbę, czy raczej polecenie, odłożyła łuk i strzały obok jego broni i wróciła na swoje miejsce na trawie. Pokazała mu miejsce na przeciw siebie i zapytała:
- Co tak dokładnie chcesz o tym wiedzieć?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group