To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Czekoladowe Jezioro - Ciasteczkowa kładka.

Anonymous - 30 Lipiec 2012, 17:04

Tak Raphael pragnął sobie teraz samotności, chciał sobie samemu gdzieś posiedzieć nie martwiąc się, że jakieś istoty się na niego gapią. Niestety wszystko musiało być zaburzone przez jakąś tam kobiecinę. Wyglądała młodo, ale cholera wie ile ona ma lat? Ten świat jest na tyle pokręcony, że taki blondyn który również młodo wygląda przeżył w rzeczywistości wiele lat. Musiało się coś stać, bo jego uwagę przykuła właśnie ta dziewczyna. Jej sylwetka, strój i wygląd, niby normalna, a jednak inna. Spoglądał na nią kątem swego oka, gdy tylko siadała sobie.
Mhm... Mężczyzna dokończył jeszcze w spokoju papierosa, wstał i sobie gdzieś tam polazł. Tak czy siak nie było go przez jakiś czas na kładce. Chociaż... Gdy tylko nieznajoma kichnęła, mogła usłyszeć jego głos.
-Na zdrowie.
Krótkie i treściwe, tak się mówi po prostu. Miał trochę ludzkich nawyków, które mimo wszystko powoli zanikały w nim. No właśnie! Ciekawi was w jakim humorze jest obecnie brązowooki? Na całe szczęście ma wspaniały humorek, chętny do gadki i pośmiania się. Dziwne, bo jeszcze nie dawno gdy siedział chciał ciszy i spokoju. Nie tylko te dwa magiczne światy są pokręcone, ale najwyraźniej i ich mieszkańcy.
-Ups... Zgubiłem chyba trochę maniery. Jestem Tris, a ty?
Ekhem... Właśnie tak... Mężczyzna nie przedstawił się swoim imieniem, lecz ksywką wziętą z nazwiska. Prawdę rzecz biorąc to dosyć często się tak przedstawiał, po co niektórzy mają mieć dokładne informację na jego temat? Nuż to się okaże, że nowo poznane istotki będą go chciały w przyszłości ukatrupić to jeszcze go łatwiej dorwą. Przezorny zawsze ubezpieczony, pamiętajcie o tym.
Wracając do całej tej sytuacji. Co robił ten facet? Stał sobie cały czas za nieznajomą, może jak się sobie przedstawią to usiądzie koło niej? Na razie nie warto próbować, jeszcze będzie szukała bitki i co wtedy będzie... Uwierzcie mi, po istotach przemierzających światy, szczególnie Krainę Luster można spodziewać się wszystkiego.

Anonymous - 31 Lipiec 2012, 13:15

Dopóki dziewczyna donośnie nie kichnęła, na kładce panowała kompletna cisza. Chciała sobie spokojnie odpocząć, nie przeszkadzając nikomu innemu. Nie chciała też dzisiaj zwracać specjalnie na siebie uwagi, przygody w Dyniowym Miasteczku dostarczyły jej takich wrażeń, których nie miała już od bardzo dawna. Niestety, to się nie udało, ponieważ chłopak, który siedział niedaleko - przynajmniej wcześniej - teraz znajdował się zupełnie w innym miejscu, a słysząc ją odezwał się do niej.
- Dziękuję - odpowiedziała grzecznie powracając do pozycji siedzącej. Jak widać, nieznajomy chciał być tylko uprzejmy, a w duchu podziękowała, że nie zamierza kontynuować głębszej dyskusji. Jakże się pomyliła! Po chwili przedstawił się jej swoim... imieniem? Nie wiedziała specjalnie czy jest to jego pseudonim czy imię - na takie przynajmniej nie brzmiało. Jeżeli chłopak jest dość cierpliwym stworzeniem i będzie miał zamiar kontynuować rozmowę z nią - możliwe, że się dowie.
- Lisanna, miło mi - spojrzała teraz na Trisa, który stał za nią - nie podobało jej się to - wolała już żeby usiadł koło niej, przynajmniej nie będzie na nią patrzeć z góry. Z jednej strony chciała zwrócić mu uwagę, żeby usiadł, ale z drugiej nie chciała okazać mu, że jest chętna do rozmowy - bo nie jest. Miała nadzieję, że nie jest kolejnym zwykłym człowiekiem, który nie umie rozmawiać i przytoczyć racjonalnych argumentów w dyskusji. W końcu się przełamała, bo czuła dyskomfort gdy tak nad nią stał.
- Jeżeli chcesz to usiądź - zwróciła się do niego, przybierając twarz pokerzysty, mówiąc spokojnym głosem. Ciekawe czy przystanie na tą propozycję.

Anonymous - 31 Lipiec 2012, 13:27

Na twarzy blondaska widniał przyjazny uśmiech. Trochę z japy mu waliło przez fajki, ale to chyba żaden problem, a przynajmniej tak uważał. Mimo tego dziwnego nałogu wziętego prosto od ludzi, jest trochę typowym stworzeniem żyjącym w magicznych krainach. Raz miły, raz zły, jego charakter jest chyba bardziej zmienny niż u typowej, stereotypowej kobiety. W ogóle po co on udawał zwykłego człowieka w tym świecie? Nawet sam nie wiedział, tutaj może się ubierać jak zwykle, jakoś kolorowo, magicznie w płaszcze, szaty i chodzić sobie z monoklem na oku.
Miło, że się przedstawiła imieniem, a przynajmniej Lisanna brzmi jak takowe coś. Chociaż... Dobra nie będę tutaj rozmyślał akurat na ten temat, nie ma to większego sensu. Zatem gdy dowiedział się kimże jest ta urocza osóbka, aż musiał się odezwać na temat imienia kobieciny. Coś miał chyba za dobry humor dzisiaj.
-Piękne imię.
Faktycznie, nie zanosiło mu się na razie, żeby usiąść. Jakby czekał na jakieś zaproszenie czy coś w tym rodzaju i chyba faktycznie tak było. Przysiadł sobie obok dziewczyny dopiero, gdy ta się odezwała w tej sprawie. Mimo, że siedział tak blisko to swój wzrok przeniósł na jezioro. Oczy miał w tym momencie jakby trochę nieobecne. Teraz to w ogóle się rozmarzył... Na szczęście opamiętał się trochę, postanowił pociągnąć dalej konwersację na jakiś tam temat.
-Niesamowity pomysł z tym jeziorem.
Rozmyślał właśnie na jego temat, więc właśnie o nim zagadnął. Ciekawiło go czasami cóż to za istota wpadła na tak genialny pomysł, a może raczej zwariowany. Kiedyś może Raphael jako Lunatyk się dowie co nie co na ten temat? Oby tak właśnie było...

Anonymous - 31 Lipiec 2012, 20:09

Dlaczego on się tak uśmiecha? Czy mam coś na twarzy?
Takie właśnie myśli krążyły w głowie Lisanny. Nie rozumiała ludzi, którzy bez powodu rozciągali swoje usta od ucha do ucha. Nie powiedziała przecież niczego śmiesznego, co mogłoby kogoś rozbawić. Chyba, że tak próbował oczarować Lisannę? Nie znali się, więc może chciał wywołać dobre pierwsze wrażenie. Dziewczynę tak to zaintrygowało, że musiała się o to zapytać.
- Dlaczego wciąż się uśmiechasz? - powiedziała z kamienną twarzą - zresztą cały czas przybierała taki wyraz, dodawało jej to tajemniczości oraz wyglądała jak porcelanowa lalka dzięki swojej jasnej cerze. Cóż, można było poczuć od niego dym papierosowy, który wchłonął w jego ubranie, jednak nie przeszkadzało jej to w zupełności, czuła o wiele gorsze nieprzyjemności. Doskonałym przykładem jest zapach, a raczej niemiły dla nosa smród lukru wytwarzany przez nią samą dzięki nabytej mocy przy przemianie w Opętańca.
Gdy powiedział, że ma śliczne imię, nie zareagowała od razu. Pojawiły się za to w jej głowie wspomnienia w czasie gdy chodziła do licealnej szkoły. Ileż to już czasu minęło? Mogłaby to spokojnie obliczyć patrząc na kalendarz, pamiętała przecież w jakich latach kształciła się. Ale czy aby na pewno chciałaby się takimi rzeczami zamartwiać? Zrezygnowała z tych rozmyślań i zrobiła coś, co zawsze robiła gdy pochwalał jej imię. Lekko podniosła kąciki ust, coś na wzór uśmiechu, tylko niepełnego - był to znak podzięki za pochwałę i miała nadzieję, że Tris zrozumie ten gest.
W tym samym momencie chłopak usiadł koło niej, według Lisanny trochę za blisko, ale postanowiła nic nie mówić. Miała przynajmniej okazję przyjrzeć się jego twarzy. Gdy popatrzyła na twarz młodzieńca wyglądał na strasznie rozmarzonego - ciekawe o czym tak zaciekle myślał? Może powie jej to w trakcie rozmowy, kto wie? Po chwili Tris wrócił na ziemię zadając jej pytanie na temat jeziora.
Cóż nigdy się nad tym nie zastanawiała jak owe jezioro powstało i przez kogo Przez to, że jej własny domek pachniał czekoladą, trochę jej ta słodkość po prostu zbrzydła. Myślała, że ten kto wymyślił coś takiego jak czekoladowe jezioro, musiał być chory na głowę. Inna sprawa jeśli zbiornik był tu od zawsze - sam z siebie.
- Ciekawe czy smakuje tak samo jak czekolada... - mruknęła cicho, dostatecznie by tylko on ją dosłyszał. Ostatnio zrobiła się zbyt rozgadania... może ostatnio spotykała ludzi, którzy mają jakiś dziwny wpływ na jej osobę?

Anonymous - 1 Sierpień 2012, 08:37

Mhm... Z jakiego powodu on się cieszy? Nawet chyba sam Raph nie wie nic na ten temat. Po prostu ma dobry humor. Wydaje mi się, że lepsze dla niektórych ludzi jest to, iż się cieszy niż jak chce wywołać bójkę i zacząć wszystko podpalać. O tak, takie zachowanie było często widoczne u tego mężczyzny. Już nie raz odwalał jajca, że coś wybuchało w sklepie, albo coś samo się podpalało. Trochę zadymy nikomu nie zaszkodzi, a go za to wtedy rozweseli i ma taki humor, że chętnie wyskoczy na kilku gości i zacznie się z nimi bić. Dla niego to prawie żaden problem, umiał bardzo dobrze walczyć wręcz jak i bronią białą. Jednak te lata treningu robią swoje...
Wyraz jego twarzy się zmienił gdy kobieta się zapytała o jego banana na gębie. Zrobił się nagle jakiś taki... Umm... Poważny.
-Tak jakoś mam dzisiaj dobry humor.
No i teraz będzie chodził ze smętną miną. Dziwna z niego istota nawet jak na ten świat. Chyba nigdy Lisanna już nie znajdzie kogoś choćby trochę podobnego do tego blond Lunatyka. Taki egzemplarz jest chyba tylko jeden, jedyny!
Gdy kobieta odwzajemniła uśmiechem ten mały komplement. Oczywiście wiedział, że to z tego powodu. Miło, że tym w końcu przekonał ją do choćby małego uśmiechnięcia się.
Potem właśnie zagadnęła na temat jeziora. Czy smakuje on czekoladą? Szczerze, to jeszcze Raphael nie wie. Może niedługo wskoczy do niego i posmakuje go. W ogóle ciekawe jakie to uczucie kąpać się w czekoladzie!
-Możemy spróbować jak już tu jesteśmy.
Po co będzie czekać, może przecież nawet teraz zobaczyć jak to smakuje. W końcu jest tutaj i szkoda zmarnować takiej okazji. Na pewno nie zawita tutaj za szybko, bez jakiegoś większego celu. Musiałby mieć raczej jakieś zlecenie czy cosik w ten deseń.

Anonymous - 1 Sierpień 2012, 15:53

Cóż, nie każdy miał powody do radości. Jeśli Lisanna nie miała zbyt oczywistego powodu do uśmiechu - śmiesznego żartu lub sytuacji, która wynikła z dziwnych powodów, zachowywała kamienną twarz, nie wyrażając żadnych emocji. Prawie jak marionetka. Cóż, każdy ma odmienne charaktery. Gdy zadała pytanie chłopakowi, odniosła wrażenie, że jego entuzjazm lekko spadł. Czy to przez jej natrętne pytanie, czy może był taki sam jak stereotypowa kobieta, która się śmieje, a po chwili może rozpłakać się z niezrozumiałego powodu?
- Czy powiedziałam coś złego? - Nie chciała być osobą, która akurat dzisiaj popsuje mu humor. Czy powinna przeprosić? Może, jednak tego nie zrobi, możliwe, że to nie z jej winy, tylko przypomniał sobie coś bardzo nieprzyjemnego. Tak... niektóre wspomnienia potrafią być bolesne...
Przy tych rozmyślaniach zaczęła bawić się końcówkami swoich włosów - tak dla zabicia czasu i żeby po prostu mieć coś w rękach.
Podziękowała teraz w duchu że została Lukrowym Czartem i Cukierkowej Ulicy. Oczywiście była to czysta ironia, bo tylko dzięki temu wszelkiego typu słodycze zbrzydły jej całkowicie. Dlaczego więc przyszła nad Czekoladowe Jezioro, a nie na spacer w inne miejsce, na przykład Malinowy Las? Cóż... wolała czuć zapach zwykłej czekolady, niż mieszanki wybuchowej na Cukierkowej Ulicy.
- Wolę nie próbować. Nie przepadam za czekoladą. - mruknęła. Oczywiście jeśli chciał, to oczywiście mógł spróbować czekoladowej wody. Nie byłaby z tego powodu obrażona, nie była takim typem człowieka. Nie chciała po prostu brudzić sobie rąk czekoladą, wystarczy, że poplamiła sobie jednego buta.
- Jeśli chcesz, spróbuj - poinformowała go na wszelki wypadek, gdyby przez nią zrezygnował z tej "przyjemności".

(Przepraszam, że tak długo to trwało)

Anonymous - 4 Sierpień 2012, 10:36

Lisanna powiedziała coś nie tak? Wydaje mi się, że nie. Tak po prostu blondyn zmienił swoje nastawienie do świata. W sensie humor mu się tak nagle zepsuł, jakby rąbnął go potężny piorun. Oczywiście musiał jakoś skomentować słowa kobiety, więc po prostu pokręcił przecząco głową. Nie odezwał się ani słowem, a niby po co w takim wypadku się odzywać? Wyglądało to jakby strzelił takiego potężnego focha, ale przecież się nie znają jeszcze na tyle dobrze, by coś takiego odwalał, zatem nie ma co się przejmować. Po prostu jak wcześniej wspomniałem o tym, humorek zepsuty to też trochę małomówny.
Spojrzał na kobiecinę gdy bawiła się włosami, on też tak mógł sobie zajmować rączki, ale trochę mu to nie pasuje. Mimo wszystko z reguły ten sposób na zabicie czasu jest wykorzystywany przez płeć piękną, dlatego też chyba nie wypada tak facetowi.
Potem usłyszał piorunujące słowa. Nie lubiła czekolady!? Faktycznie, Tris się bardzo zdziwił. Choć trzeba pamiętać, że nie wiedział kim tak na prawdę jest białowłosa, więc nie znał przyczyny tego.
-Szkoda...
Krótkie słowo, nie wiedział co miał zamiar nim oświadczyć. A cholera go tam wie co mu się we łbie roi, po prostu powiedział co wiedział. Chwilę później wstał i podszedł do jeziora, jeszcze zanim dziewczyna "dała mu pozwolenie" zamoczył swój palec i oblizał go. Mmm...
-Żałuj, bo czekolada jest pyszna.
To są kolejne słowa, które wypowiedział. Zasmakowała mu ta czekolada, nie ma co się oszukiwać. Rzeczywiście była bardzo smaczna i na pewno nie tylko jemu ona smakuje. Najważniejsze to, że po raz kolejny poprawił mu się humor, a na jego twarzy pojawił się wielki banan.

Anonymous - 4 Sierpień 2012, 19:35

Nie wiedziała w sumie czy się ucieszyć, że to ona nie jest powodem jego nagłej zmiany nastroju czy nie. Nie będzie miała go na sumieniu, więc ją to raczej pocieszało. Jednak coś takiego jak zepsucie nastroju, nie jest takim strasznym przewinieniem. Chyba, że taka osoba w przypływie gniewu będzie chodziła z chęcią mordu, czegokolwiek i kogokolwiek - To już sprawa wygląda o wiele inaczej. Lisanna miała cichą nadzieję, że Tris nie zachowuje się tak, jak opisano tu wyżej. Miałaby wtedy obowiązek powstrzymania go, a nawet jeśli by rozpalił w niej iskierkę przyjaźni w jej sercu, nie potraktowała by go ulgowo. Przy tych rozmyślaniach utkwiła spojrzenie gdzieś w przestrzeni przed sobą przestając dotykać swoich włosów. Musiało wyglądać to co najmniej dziwnie, a chciała pozostać poważna w jego oczach.
Po powiedzeniu mu o tym, że słodycz, zwaną czekoladą, niespecjalnie mu nie smakuje, to pomyślała, ze miałby takie samo zdanie gdyby by mieszkał tam gdzie ona. Automatycznie mówiąc mu to spojrzała na jego twarz, która zapewne wyrażała zdziwienie.
- Zdziwiony?
Może i było to trochę dziwne, ale każdy z nas ma jakieś dziwaczne zachowania, bądź upodobania, nieprawdaż? Szkoda? Dla niej nie - przejadła się tym wszystkim, to jest główny powód, dzięki któremu mniej czasu spędza w swoim uroczym gniazdku. Cała ona nie pasowała tam, jej charakter, wygląd oraz upodobania - była czarną owcą wśród białych. Patrząc tak na niego pomyślała, że wydawał jej się całkiem normalny. Na razie. Rozmowa dopiero się rozkręca, a ona praktycznie o nim nic nie wie. Tris postanowił, że nie pożałuje sobie czekolady i skosztował jej, zamaczając swój palec w jeziorze.
- Pyszna jak dla kogo... Może od razu tam wskocz, jeśli Ci aż tak smakuje.
Widziała, po jego minie, że mu smak jak najbardziej odpowiadał. Niech sobie próbuje do woli, ona go targać do domu nie będzie jeśli się tym otruje, bądź zje tak dużo, że nie będzie mógł wstać.
- Do twojej informacji - nie będę Cię targać jak padniesz i będziesz zwijał się z bólu od tej czekolady. Jeśli ja nie lubię czekolady, to ty też musisz coś nienawidzić.
Była tego bardzo ciekawa i odważyła się o to zapytać. Może sprawi, że jeszcze bardziej się rozgada?

Anonymous - 5 Sierpień 2012, 20:54

Z chęcią mordu? Nie przesadzajmy, Raph lubi się czasami pobić z innymi lub kogoś może zatłuc na śmierć i schować w śmietniku, ale nie bez jakichś ważniejszych powodów, a takie tam rzeczy jeszcze nie zdołają obudzić w nim instynktu mordercy. W ogóle on akurat nie powstrzymywałby kobiety gdyby chciała kogoś zjeść, zabić czy co tam zrobić. Co by go to obchodziło? No chyba, że tym nieszczęśnikiem byłby właśnie on, ale wtedy to oczywiste, iż mężczyzna nie miałby zamiaru uciekać tylko walczyć. Tak, nawet z kobietą jest w stanie walczyć, tak się niegdyś domagały równego traktowania więc co będzie się przejmował płcią? Człek to człek, albo jakieś tam zwierzę, bo jeszcze nie wiedział jakiej rasy jest białowłosa. Na całe szczęście, ona również nie miała okazji wyciągnąć od blondyna tejże ważnej informacji, może nawet lepiej jak takich rzeczy o sobie nie wiedzą?
-No może trochę.
Słowa wypowiedziane tuż po dziewczynie, nawet gdyby chciała coś dodać to nie miała już szans, ale na szczęście już więcej nie powiedziała w tym czasie. Poza tym dziwne zachowania? Pan Tristesse miał ich dosyć sporo, a szczególnie w oczach z Krainy Luster, bo który Lunatyk niby pali papierosy? No właśnie, nie zawsze można to dostrzec, a poza tym jeszcze meżczyzna nigdy w swoim długim życiu nie spotkał kogoś z taką huśtawką nastrojów, lub osoby kochającej podpalanie lub wysadzanie. Takie tam sobie kolejne jego dziwne zajęcia, dla zabicia czasu.
Na kolejne słowa nie odezwał się nic, a nic. Przeczekał jeszcze chwilę, aż kobiecina wyda z siebie kolejne dźwięki. W tym czasie zdążył sobie usiąść, wyciągnąć papierosa i zapalić go swoją zapalniczką. Miał nadzieję, że nie będzie to przeszkadzać jego rozmówczyni, a jeśli jednak się myli to może nawet specjalnie dla niej się powstrzyma od palenia i go zgasi.
-Nie martw się, nie będę jej już jadł. Jeszcze mi się zbyt słodko w gębie zrobi, a nie mam nic do picia przy sobie.
Gdy tylko usłyszał te pytanie. Tak, to chyba miało być w formie pytania. Trochę się zastanowił, cóż takiego mógłby jej powiedzieć. Mhm... Może trochę jej wyśpiewa na temat jego nienawiści do jakichś rzeczy. Zaraz, zaraz... Za czym on nie przepada?
-Szczerze, to z reguły nie przepadam za ciszą i samotnością. Czasami lubię tak sobie posiedziec w spokoju, ale to jest u mnie strasznie rzadkie. Kocham gdy jest hałas, a jeszcze bardziej jak coś wybucha.
Oj... Nie mógł się powstrzymać, by powiedzieć o swej miłości do wysadzania. Może to nawet lepiej, chociaż wiadomo co go mniej więcej interesuje.

Anonymous - 6 Sierpień 2012, 13:58

Nieźle by się zdziwił gdyby usłyszał o niej więcej. Prawda jest taka, że każdy z nas ma w sobie to coś, co innym może wydać się nie na miejscu, a dla nas, z kwestii przyzwyczajenia jest to na porządku dziennym, normalne. Ciekawiło ją właśnie, jakie to on trzyma w sobie odbiegające od normy zachowania, przyzwyczajenia, rzeczy... Jednak ciężko nam jest komuś powiedzieć akurat tą czynność lub coś innego. tak jak zostało napisane wyżej: Dla nas może wydać to się całkiem normalne, dla innych już nie. Możliwe, że się dowie z przyszłego przebiegu rozmowy? Tego nie wiedziała, a nabrała leciutkiej nutki chęci do rozkręcenia rozmowy, mimo że nie do końca ufała mężczyźnie siedzącego tuż obok niej. Jednak nie wymuszał on na niej wydania mu jakiś cennych informacji, których zresztą nie posiadała oraz nie rzucał się jeszcze na nią nożem, prawda? Nie zaszkodzi jej wymiana kilku zdań - potem wybierze się w dalszą wędrówkę, mając cichą nadzieję, że na nikogo się nie napatoczy ani nikomu nie przeszkodzi w czymś ważnym. 
- Ty też musisz mieć jakiś zwyczaj, który dziwi.
Obserwowała go gdy powoli siadał i zamierzał sobie znowu zapalić. Mruknęła tylko niezrozumiałe słowo pod nosem, które na pewno on niedosłyszał. Nie uśmiechało jej się to, że będzie zmuszona do bliskiego kontaktu z dymem papierosowym. Odważyła się jawnie powiedzieć swój przeciw co do tego.
- Jeżeli musisz koniecznie zapalić to usiądź tak, żeby dym na mnie nie wiał.
Zabrzmiało to trochę jak rozkaz, ale co miała zrobić? Nie miała zamiaru dostać okropnego napadu kaszlu przez ten smród. Nie jest ona do niego przyzwyczajona, nie przebywa często w środowisku gdzie tym przedmiotem ciągle się truje. Miała nadzieję, że posłucha jej i nie obrazi się za ton, którym wypowiedziała dane słowa. Ucieszyła się w duchu, że nie zamierza jej dalej jeść. Nie będzie miała niepotrzebnego balastu - w sumie i tak by go tutaj zostawiła.
No to się dobrali! To, czego on nie lubił, to ona ceniła najbardziej. Czyli ciszę i spokój. Nienawidziła niepotrzebnego hałasu i gwaru oraz przepychu w małych pomieszczeniach. Ciekawiło ją to czy zaczynała go nudzić - wszak przecież nie była zbyt rozgadania, mówiła tylko tyle ile musiała.
- Muszę Cię rozczarować. Ja za to lubię ciszę i spokój.
Jak na zawołanie między nimi nastała krótka cisza.

Anonymous - 7 Sierpień 2012, 14:01

Nie tylko Raph by się zdziwił, kilka informacji na temat tego mężczyzny również są dziwne. Nie warto o tym nawet mówić... Zwyczaj? Tak, robił niektóre dziwne rzeczy, inaczej niż niektórzy. Bo przecież wejście do sklepu i podpalenie czegoś nie jest wcale takie normalne, a raczej dosyć dziwaczne i niebezpieczne. Choć nawet o tym nie warto rozprawiać...
-Mam i to wiele nawet, zbyt wiele.
Krótkie słowa, które miały wyjaśnić tą sprawę. Nie ujawnił ich, a dokładniej miał nadzieję, iż nie będzie tego dłużej ciągnąć. Nie miał ochoty zbytnio mówić właśnie na ten temat, akurat za tym nie przepadał. Potem właśnie usłyszał słowa o jego paleniu, skoro tak się sprawy miały to przygasił go delikatnie o podeszwę buta. Spokojnie... Nie ma szans by się przepaliła, jedynie powstanie na parę minut czarna kropeczka. Skoro nie chciała, by przy niej palił to przecież nie będzie, aż taki chamski. Mimo wszystko nadal miał dobry humor i był w miarę przychylny nawet do tej sprawy.
-Rozumiem, że go nie lubisz. No tak... Przecież jesteśmy w Krainie Luster.
Tak, właśnie sobie przypomniał ponownie, że tutaj papierosy nie są znane. Jedynie palenie z fajki jak to się niegdyś robiło. Zrozumiał, że przez to kobieta nie jest przyzwyczajona do tego zapachu tak jak Raph, mu już on nie przeszkadzał w żadnym stopniu. Trzeba pamiętać, że niektórzy palacze osobiście nie przepadają za tym jak ktoś na nich wydmuchuje dym papierosowy, niektórych z nich to drażni.
-Czasami też lubię sam sobie posiedzieć gdzieś, ale jednak ciągle podróżuję po różnych miejscach i akurat jestem przyzwyczajony do chaosu, dlatego mi on nie przeszkadza, a nawet lepiej jak jest.
Faktycznie, Tris jako Biały Królik podróżował wiele między światami. Szczególnie siedział w świecie ludzi, a tam przesiadywał w miastach. Wszyscy doskonale wiemy jak to jest w ludzkim mieście, wszędzie hałas i smród spalin samochodowych. W rzeczywistości, przyzwyczaił się już do tego i nawet brakuje mu tych rzeczy.

Anonymous - 8 Sierpień 2012, 16:02

Jego odpowiedź nie usatysfakcjonowała białowłosej dziewczyny. Zadała pytanie, chcąc się czegoś dowiedzieć, jednak to co usłyszała jej nie zadowalało w żadnym stopniu. Czy chciał siebie owiać mgłą tajemniczości? Cóż, skoro tak, to udało mu się, bo wiedziała o nim tyle co nic. No ale co może oczekiwać po tak krótkiej konwersacji...? Na to wszystko zrobiła niezadowoloną minę, mając nadzieję, że chłopak domyśli się o co chodzi. Oczywiście jeśli spojrzy na jej twarz, która była skierowana na przód, a jej oczy skupiły się na jakimś odległym punkcie, przez co mogło wydawać się, że duchem gdzieś odpłynęła co było oczywiście kłamstwem. Postanowiła zmienić pozycje i podparła się rękami kładąc je za sobą i postanowiła przekonać Trisa żeby już nie był taki tajemniczy.
- To opowiedz.
Dało się usłyszeć w jej głosie nutkę niezadowolenia i irytacji. Jeśli nie chciał o sobie opowiadać to mógł po prostu o tym powiedzieć, a nie podsycić ciekawość Lisanny. Takim sposobem, zmusza ją do dalszego takiego zachowania co nie szczególnie może się komuś podobać. Jednak co mogła zrobić skoro wymijał takim sposobem jej pytania?
Kątem oka zauważyła, że przyciska coś do podeszwy swojego buta. Po jego słowach, które wypowiedział chwile później, wywnioskowała, że jest to papieros, którego przed chwilą zapalił.
- Nie lubię jak dym leci w moją stronę - to coś innego.
Może i nie były popularne w tym świecie, ale gdy Lisanna była jeszcze zwykłą śmiertelniczką, spotykała się z tym na co dzień. Nie miała nic do palaczy, to oni się trują, to ich sprawa, jednak jeśli ktoś zamierza dmuchać tym świństwem w jej twarz, to ją krew nagła zalewa - mimo że ma anielską cierpliwość... Mógł spokojnie sobie palić, tylko żeby nie była zmuszona do wdychania tego non stop.
Więc też dużo podróżuje, w końcu coś co ich łączy - Opętana też bardzo rzadko kiedy zostawała w jednym miejscu dłużej niż jeden dzień... Mowa o podróżowaniu. W tym momencie sobie przypomniała, że musi zawitać do świata ludzi... musi też odpocząć od zwariowanej rzeczywistości Krainy Luster... taka odskocznia i może chwilowy powrót do swoich wspomnień, dawno już tam nie witała.
- Ja też lubię podróżować, właśnie za następny cel obrałam Świat Ludzi, muszę tam pozałatwiać parę spraw...Przepraszam.
Gdy to mówiła, uśmiechnęła się lekko - oznaczał bardziej rozczarowanie i lekki smutek, a nie radość. Była jej trochę szkoda, że musiała się akurat teraz żegnać i kończyć jakże miłą konwersację. Wstała otrzepując swoją sukienkę i ogarnęła włosy do tyłu.
- Jeżeli chcesz jeszcze mi powiedzieć to teraz.

Anonymous - 9 Sierpień 2012, 10:57

Nie był taki pewien, że kobieta jest na tyle ciekawska, by nadal walczyć o swoje. Trochę się zamyślił, zanim zaczął mówić. Tak, postanowił jednak odpuścić Lisannie i trochę więcej opowiedzieć o sobie. Mimo wszystko nadal pozostawiając nutkę tajemniczości. Z reguły taki nie był, częściej opowiadał o sobie. Jednakże zdaje sobie doskonale sprawę, iż czasami jest lepiej jak mniej o tobie wiedzą.
-Znasz dużo ludzi którzy podpalają różne publiczne miejsca? Teraz masz przyjemność spotkać taką istotkę.
Wcześniej wspomniał o wybuchach, teraz o podpalaniu. Wszystko się kręci wokół tych dwóch rzeczy, na pewno to bezpieczniejsze niż mówienie o tym, że Raph lubi czasami się bić nawet na śmierć i życie. Jeszcze, by wyszedł na jakiegoś mordercę czy coś w ten deseń, a mimo wszystko był w miarę przyjaznym gościem. Choć to zależy od dnia....
Świat Ludzi... Mhm... Niedługo i Lunatyk będzie musiał tam zawitać, chociaż... Nie ma już po co, wszystko co powinien wiedzieć to wie, może bezpieczniej będzie dla niego pozostać w dwóch innych światach. Tutaj chociaż jeśli ktoś się dowie jakiej on jest rasy to go będą tolerować, a może nawet będą chcieli mu dać pracę.
Na twarzy blondyna zagościł delikatny uśmiech. Miło się gawędziło... Szkoda, że już kobiecina musi się zwijać.
-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. A... I mam na imię Raphael, Tris to skrót od nazwiska którym się często posługuję.
Wziął przykład z Lisanny i również się podniósł. Ręką trochę roztrzepał sobie swoje włosy, grzywka trochę zasłoniła jego ślepia. O wiele mniej widział, ale takie jest właśnie jego życie. Długie włosy w ten sposób ułożone potrafią nieźle uprzykrzać komuś żywot.

Anonymous - 9 Sierpień 2012, 17:35

- Cóż... nie miałam okazji spotkać kogoś takiego.
Nie wiedziała czy się cieszyć czy płakać. Wydawał się spokojny i normalny - nie była wstanie wyobrazić go sobie śmiejącego się jak świr na tle płonącego sklepu. Więc to oznaczało, że tylko takiego udawał? Może, każdy z nas zachowuje się inaczej, ale to już zależy od sytuacji. Nie była też pewna czy mogła czuć się przy nim bezpiecznie, wiedząc, że lubi wybuchy, ogień, chaos, hałas. Inni na pewno by nie wchodzili mu w drogę, jednak Lisannie było wszystko jedno czy siedziała ze świrem, czy z normalnym człowiekiem. Nie obchodziło jej zbytnio zdanie innych, to była jej osobista sprawa z kim się zadaje.
Zauważyła jego uśmiech. Naprawdę, chyba nie chciałaby zobaczyć go gdy jest wkurzony lub zły. Nie chce tak szybko umrzeć, zwłaszcza od płomieni i ciepła, które tak bardzo lubi i sobie ceni. Naszła ją nagła ochota by usiąść przy kominku pijąc gorącą czekoladę, grając z kimś w jakąś grę planszową. Uśmiechnęła się jeszcze raz, tym razem ponuro - te chwile już dawno odeszły, nie ma co się nad sobą rozczulać. Zaczynała wątpić, czy nie przełożyć swojej wizyty. Chyba nie była gotowa do powrotu w przeszłość. W znane jej miejsca. Iść po chodniku, gdy była człowiekiem... Otrząsnęła się - to nie czas na takie ponure myśli! Spojrzała Tris'owi głęboko w oczy, które teraz były częściowo zasłonięte. A więc ma na imię Raphael... Cóż, miłą była pogawędka. Obróciła i się i zaczęła iść powolnym krokiem.
- Zapamiętam. Też mam taką nadzieję. Do zobaczenia. I ruszyła własną drogą. Nie zatrzymywała tempa, którym szła przez większość drogi. Upewniła się, że nikt jej nie widzi ani nie śledził i oparła się o jakiś wielki głaz. Wyjęła z gąszczu materiału Bursztynowy Kompas. Pogładziła go, chcąc zbadać jego powierzchnię. Zamknęła oczy i schowała go w obu dłoniach. Wzięła głęboki oddech i postanowiła sobie, że ani razu nie znajdzie momentu na wspominki z poprzedniego życia.
- Przenieś mnie do Świata Ludzi.
Wyszeptała te słowa i czuła jak magiczna moc Kompasu owija jej ciało, przenosząc ją do innego wymiaru.

[z/t]

Anonymous - 26 Luty 2013, 23:38

Pięknie, pięknie! Kraina luster zawsze była cudownym 'światem', tyle tu magicznych miejsc, rzeczy oraz... istot. Istoty były najciekawsze. Czy to zwierzęta, czy to bardziej przypominające ludzi. Jedni źli, drudzy mili, można było tu spotkać ogromną różnorodność. Choć mimo tych wszystkich atutów - Kagari zawsze wolała swoją krainę, w której zamieszkiwała, czyli szkarłatną otchłań. Te krwisto-czerwone niebo wieczorami przyprawiało ją o dreszcze. Ten mrok i uliczki owiane tajemniczą nutką grozy... ahh! Kto wie, co czaiło się za wszystkimi, szkarłatnymi krzaczorami. No, ale dziewczynka miała również miejsce zamieszkania w Krainie luster. A mianowicie w Karcianej Twierdzy - ba, w końcu grała rolę jednego z członków owej organizacji. A to dziwne, gdyż z reguły widać ją radosną i tętniącą życiem. Kochana, uparta dziewuszka, wydająca się, jakby wszędzie chciała pokój i dobro... nic bardziej mylnego! W raptem parę sekund potrafiła zamienić się w niebezpiecznego potwora, a czasem poprzez swoje niecne myśli była groźniejsza od niektórych przestępców. Kto by pomyślał, że taka mała dziewczynka byłaby w stanie kogoś zabić? Tak o, dla zabawy... w dodatku w tak sadystyczny sposób. Szybka śmierć? Z jej rąk? Wolne żarty! Cudownie było obserwować męki ofiar, gdy zrywało się z ich dłoni paznokcie, a następnie na świeże rany sypało solą. Następnie brało ostre nożyce i po kolei obcinało każdy paluszek lub żywcem wyrywało żyły... brr. Aż nie dobrze się robi! Choć z żyłami to nie do końca, gdyż troszkę się ich brzydziła. Tortury psychicznie zdecydowanie bardziej sprawiały jej przyjemność. Ba, w końcu władała mocą iluzji. Załóżmy, że właśnie zostałeś zamknięty w małym pomieszczeniu bez okien, ani drzwi. Pomieszczeniu, gdzie było tak cicho, że słychać było Twoje własne bicie serca, a jakikolwiek szept brzmiał jak pisk wprost do ucha. W dodatku obrazy, które tworzyła w czyimś umyśle... ahh. Najlepiej było nie myśleć o przykrych rzeczach, gdyż natychmiast to wykorzystywała. Wyobrażałeś sobie zmarłą córkę? Jej twarz w głowie? Chariot bez wahania wytworzy iluzję, gdzie Twoja córka będzie wbijała sobie nóż w serce, wołając o pomoc, a Ty... Ty nic nie będziesz mógł zrobić.
Każdego boli co innego. Na pewno nie odmówiłaby sobie tej rozkoszy z oglądania czyjejś cierpiącej duszyczki.
Sama z siebie jednak nie popadała w taką agresję. Trzeba było ją sprowokować... a nie zawsze łatwo jest to u niej wywołać. Jak wiadomo - dziecko te właściwie zawsze tworzyło delikatną iluzję swoich błękitnych tęczówek - zamieniając je na zabójczo pomarańczowe. Już skórę miała niczym ze szkła, dlatego oczy chciała mieć nieco inne. Bywało też tak, że gdy pozbyłeś jej tej barwy (np. mocniejszym urazem ciała Kagari) a następnie wskazałeś na lustro i ona ujrzała prawdziwy kolor tęczówki, popadała w nagły płacz. Tak po prostu, czasem krótszy czasem dłuższy. Choć nie zawsze, ostatnio zaczynała bardziej przyzwyczajać się do faktu, że ma oczy w koloru czystego nieba.
Nah, dość o jej bardzo-dziwnym charakterku. Pani dziwaczka dzisiejszego dnia postanowiła wybrać się nad czekoladowe jezioro. Przy sobie miała swoją porcelanową filiżaneczkę, do której miała zamiar wlać czekoladę oraz złapać rączkami ciasteczkową rybkę. Oh, żeby trafiła jej się z bakaliami, żeby tylko...
Dotarła. Weszła na ciastową kładkę, opierając swoje ręce o barierkę. Z chęcią chapnęłaby ją, w końcu jeden gryz niczego by nie zmienił, ale od niej by się zaczęło, a skończyło na zniknięciu miejsca. Świat jest niesamowity!
Przykucnęła, aby nalać cieczy do filiżanki. Z uśmiechem na buzi usiadła jak księżniczka i oparła się o balustradę kładki, kładąc obok swojego misia. Westchnęła cichutko, aktualnie wyglądała jak mroczna lolita, a pierwsze co rzucało się w oczy to jej zabójcze ślepia oraz długie, gęste, falowane blond włosy. No i oczywiście ta charakterystyczna cera - jaśniutka, jakby była lalką ze szkła. Nie miała żadnej rysy. Na razie. I oby tak dalej! Bo troszkę zajmowało zrośnięcie się ciała...
- Zdrówko! - uniosła nieco filiżankę, uśmiechając się do przytulanki.
Upiła łyk czekolady. Jaka pyszna!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group