Anonymous - 28 Czerwiec 2013, 15:15 Cała akcja toczyła się szybko... coraz mniej słodyczy było w sali, jednakże te, co pozostały, wydawały się być o wiele silniejsze niż te wcześniejsze, na które trafił Kruk czy Kejko. Jednakże nasi bohaterowie nie mogli stracić czujności- w każdej chwili mogli zostać zaatakowani przez babeczkę czy inne słodkie świństwo... po tej imprezie chyba już nigdy nie sięgną po jakieś łakocie w ramach deseru.
Powstała jedna grupa i dwie jednoosobowe grupki. Lucky i 42, którzy działali sami, jak na razie są najbardziej ranni. Plecy Lucky nie są w najlepszym stanie, każdy ruch sprawia kotce ogromny ból do tego stopnia, że w niektórych momentach nie może się nawet ruszyć... no cóż, za nieuwagę trzeba płacić. Jeżeli chodzi o jej próby ataku, nie były one zbyt owocne, często właśnie spowodowane tym, że nie była w stanie zrobić jakiegokolwiek kroku. Za to 42 w dość dziwny sposób "poradził sobie" z ręką, która została poparzona przez babeczkową czekoladę. Nie ma to jak odrąbać sobie rękę, bo ta była nieco niesprawna... cóż, jak to woli.
Jeżeli chodzi o tą liczniejszą grupę, to zaczęło robić się ciekawie, gdy większość słodyczy, otoczyły naszą czwóreczkę ze wszystkich stron. W przeciwieństwie do wcześniejszych pączków, ciastek i tym podobnym te były o wiele większe, ale w porównaniu do wielkości przeciętnego człowieka, nadal były malutkie, bo wzrostem dorównywały ośmioletniemu dziecku. Jak na razie nie atakowały, ale na przyjaźnie nastawionych nie wyglądały...
Informacje poboczne:
1. Kolejka: Kruk, Kejko, Scruffi, Caritai, 42, Lucky
2. Czas na odpis: 48 h od postu poprzednika.
3. Stan postaci:
3.1 Lucky- wiele się nie zmieniło, nadal bardzo mocny ból w plecach, który utrudnia atak, poruszanie się. Trudny do ignorowania.
3.2 42- Straciłeś rękę.
3.3 Reszta cała i zdrowa42 - 30 Czerwiec 2013, 03:03 Nieznajomy o oczach upiora zatrzymał się w połowie drogi, odrzucając topór i unosząc w górę jedyne ocalałe ramię zamachał nim gdzieś w dal, poza otaczające go zmienne i niewyraźne granice miejsca w którym przebywał.
-Taxi!- Zawołał nie opuszczając ręki dopóki ciemny, rosnący w oddali kształt nie wjechał leniwie na bruk podziemnego placu połyskując wypolerowanymi felgami.
Czarna wołga otoczona jasnym bezwonnym oparem jak mgłą, zahamowała bezgłośnie tuż naprzeciwko niego z otwartymi drzwiami, które niewidzialna siła zamknęła w momencie w którym wsiadł do środka.
- Dokąd, psze pana?- Odezwał się szofer głosem przywodzącym na myśl chrobot tępego noża drapiącego po dnie starego garnka.
-Dokądkolwiek.- Powiedział wycierając lepiącą się od cukru i krwi dłoń w skórzaną tapicerkę. -Bylejaknajdalejztegodogorywającegomajakuzrodzonegoznudyiprzymusu.
- Pobyt tutaj kosztował pana rękę, sir.- Zauważył kierowca wrzucając bieg i ruszając z miejsca.
- Händel?- Bezokie oblicze szofera mignęło w poprawianym lusterku.
-Awiesz,żezprzyjemnością.
Nieoznakowana wołga w czarnym kolorze sunęła przez eteryczną pustkę przy wtórze kompozycji Dixit Dominus zostawiając Cukrowe Królestwo eony za sobą.
/Rezygnuję z dalszego udziału w evencie. Nie wierzcie w nic co napisałem w wątku do tej pory, mojej postaci nigdy tutaj nie było./Kejko - 1 Lipiec 2013, 15:04 Kotka skinęła głową kiedy to jej nowi towarzysze zdążyli się przedstawić. Scruffie całkiem sprawnie uporał się z babeczką o ,której to poinformował go Kruk. Czujność tak zdecydowanie należy ją zachować, tym bardziej biorąc pod uwagę iż nowo powstała grupka powoli została otaczana przez słodkie potworki. Kiedy Cariati podzieliła się z resztą swym pomysłem na ustach Kejko pojawił się uśmiech, czy i ona nie miała właśnie takiego pomysłu? Jednak owy plan niósł ze sobą ryzyko bo trzeba było sprowokować potworki do „współpracy”. Błękitne spojrzenie na chwilę powędrowało ku białowłosej kotce, która teraz była nieźle pokiereszowana. Mimo obrażeń ta dalej uparcie walczyła na oślep starając się zniszczyć wszystko co nasunie się jej pod pazury. Czy sama nie była sobie winna ? Skoro zamiast poświęcić chwilę na użycie rozumu wolała pobawić się w Panią Destrukcję. Czarnowłosa kotka pokręciła tylko głową, nie czas zaprzątać sobie głowę lekkomyślnością innych, chociaż można wyciągnąć z niej naukę. Ponoć najlepiej uczyć się na własnych błędach, jednak nie powiedziane iż nie można wyciągnąć odpowiednich wniosków z tych popełnionych przez innych. Teraz jednak należało powrócić do obmyślania dalszych działań. Przez chwilę błękitne kocie ślepia powędrowały ku szkarłatnookiemu. Kotka wiedziała iż szkarłatne tęczówki dokładnie śledzą otoczenie, wypatrują zagrożeń na co chwilę temu otrzymali potwierdzenie. Sala pustoszała , krzyki milkły bo Ci którzy mogli by je z siebie wydawać ginęli… . Ich otaczały słodycze, niespiesznie nie podejmując ataków jednak wrogość bijącą od nich dało się wyczuć na kilometr. Kejko przeniosła teraz swe spojrzenie na Cariati, dalej zastanawiała się nad planem jaki przedstawiła w swej wypowiedzi.
-Masz rację wiąże się z tym spore ryzyko. Będzie trzeba zwabić tego stwora a potem uważać by nie zostać trafionym. Ktoś musiałby specjalnie się narażać…
Przez chwilę kotka zamilkła po czym nagle schyliła się i wsunęła dłoń do wnętrza długiego czarnego buta , który to miała na sobie. Gdy wyprostowała się w jej dłoni znajdował się teraz piękny srebrny flet.
-Mogę też… . Mogę spróbować uśpić te stwory, jednak nie mam pewności czy moja zaklęta kołysanka podziała na nie. Jednak jeśli się to uda zyskamy chwilę spokoju i czas na spokojne przemyślenie tego wszystkiego. Być może uda się też jakoś wykorzystać te cukrowe maszkary , kiedy będą pogrążone we śnie. To tylko moja sugestia, nie wiem w ogóle czy moja moc zadziała….
Błękitne spojrzenie przesunęło się po kolei po wszystkich członkach grupy. Chciała wiedzieć co sądzą o tym pomyśle , czy w ogóle warto próbować. Najbardziej zależało jej na wypowiedzi Cienie, bo to z jego zdaniem liczyła się najbardziej. Delikatna dłoń zacisnęła się mocniej na srebrnym instrumencie, w chwili oczekiwania.Anonymous - 3 Lipiec 2013, 09:27 Słodkie stworki otaczały grupę ze wszystkich stron, może jeszcze nie atakowały, ale na pewno będą chciały to zrobić bo na kilometr da się wyczuć ich złość i rządzę krwi. Plan Cariati był niezły, w sumie, sam by mógł na to wpaść, ale wolał się jak na razie nie odzywać. Jego wzrok na chwilę powędrował na inną istotę, która nie była w ich grupie, demolowała ona wszystko na swojej drodze, jednak chyba oberwała w plecy, nawet nie zważała na to, że coś może jej się stać. Kejko poruszyła sprawę z ich planem, Scruffie wysłuchał ją do końca i cały czas stał w ciszy, nie chciał się narażać, bo mogłoby coś nie wypalić. Chociaż, gdyby się postarać, to mógłby też użyć swojej drugiej mocy i zamknąć stwora w kulce z metalu! Zauważył flet wyciągnięty z buta Kejko, kolejna wypowiedź, którą musiał wysłuchać.
- Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiemy. Ja natomiast mogę zamknąć tego stwora w kulce z metalu a potem zacząć go ściskać, może ta substancja wystrzeli i się stąd wydostaniemy, co Wy na to? - uśmiechając się do nich, spoglądał po każdym z nich, może komuś spodoba się jego pomysł...Cariati - 6 Lipiec 2013, 19:44 Pomimo faktu, że na tej rzekomej arenie zostały tylko mocniejsze słodycze Cariati zbytnio się tym nie przejęła. Zdawała sobie sprawę, że ich grupa jest w miarę silna, więc posiadała jakąś krztę odwagi i poczucia obrony. Jednak również wiedziała, że nawet takim silnym osobom może coś się stać. Dlatego obawiała się również swojego własnego planu. Nie chciała, aby przez jej pomysł komuś mogłaby się stać krzywda. Wówczas obarczyłaby się winą. W końcu to była jej myśl, a gdyby się nie wypaliłaby można by wszystko zwalić na dziewczynkę. Serce panienki Montefiere zaczęło szybciej bić, gdy tylko usłyszała pozytywny odbiór od Kejko i Scruffiego. Przypuszczała, że czarnowłosy mężczyzna również się zgodzi. z jakiegoś powodu wydawał o się jej, iż podąża za kotką z ich zespołu. Oczywiście mogła się pomylić. Powoli rozejrzała się po sali, zastanawiając się przy tym jak ona sama może im pomóc. Zauważywszy jak tylko Kejko wyciąga swój flet, od razy wiedziała, że jej moc nie będzie przeciętna – tak też było, przynajmniej w mniemaniu Cariati. Obie propozycje naprawdę jej odpowiadały, aczkolwiek ta mała owieczka, która siedział wewnątrz rzekomego wilka zaczynała się odzywać, bo szczerze martwiła się o innych członków grupy.
- Zróbmy tak, tylko w miarę ostrożnie. - powiedziała obojętnym głosem. Obróciła się wokół własnej osi i widząc zbliżające się stwory szybko dodała.
- Jednak na początku musimy coś z nimi zrobić. - W miarę przybliżania się wrogów czarnowłosa zaczęła szukać jakiś przedmiotów, które by mogła za pomocą telekinezy użyć jako broń.Anonymous - 9 Lipiec 2013, 11:07 Wyrzucili na powierzchnie swoje pomysły, teraz kwestia ich wykorzystania by koncepcja nie poszła na marne. Czego się mogłem teraz dowiedzieć? Z pewnością tego, że Scruffie posiada całkiem niesamowite umiejętności, nie bardzo wiem za to czego mogę się spodziewać po Cariati. Wszyscy też w sumie się przedstawili, czy ja również powinienem okazać taki gest? Jest to dla mnie trochę niezręczna sytuacja... Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem okazje dogadać się więcej niż z jedną osobą i brać pod uwagę każdy szczegół wypowiadany z osobna. Jeszcze trzeba połączyć fakt i odpowiednio dookreślić przez pryzmat wszelkiego rozsądku czy logiki, choć i to może być mylne. Spostrzegłem też szalejącą kotkę, no bo jakbym nie mógł? Wszyscy widać poświęcili nieco na niej uwagi i jej stylowi radzenia sobie z problemami. Chyba dobrze, że w ogóle nie rozważyliśmy za bardzo dołączenia do tego bezmyślnego toku, prawda? Jeśli nie posiada żadnych regeneracyjnych umiejętności... To jej żywot będzie krótki, a to oznacza że jej przydatność byłaby żadna i niegodna do rozpatrzenia.
Westchnąłem przyglądając się szkarłatem na swoich pomysłodawców, mieli dużą wolę przeżycia i to jest najważniejszym czynnikiem. Wydają się być też wysoko nieprzeciętni. Możliwości więc są spore, miałem nawet zaproponować by w odpowiednim momencie użył karciarz swoich umiejętności z przecinaniem, ale to co teraz zaproponował było jeszcze lepszą opcją. Zerknąłem na Kejko jakby szukając w niej determinacje... I znalazłem na tyle by potaknąć na ich pomysły gdy wracałem spojrzeniem na całą naszą gromadkę.
- Działajcie, gdyby coś nie wyszło postaram się wesprzeć. Nie posiadam takich umiejętności jak Wy, więc postaram się nadrobić w czujności.
W sumie to zapomniałem się przedstawić... Zrobię to jak tylko uda nam się wyjść w bardziej bezpieczne miejsce. Oczywiście wyczekiwałem ich działań, bo cóż innego mi zostało? Muszę też być gotowy, że i ja będę musiał dokonać działania, ale na ile moje umiejętności będą przydatne w tak dziwnym świecie? Nie sprawdziły się w mojej ostatniej potyczce za nim tutaj dotarłem, więc póki nie ma potrzeby i tutaj oszczędzę jak najwięcej. Póki tylko nie zmuszą mnie wydarzenia...Anonymous - 12 Lipiec 2013, 20:02 Dziewczyna tym razem bardziej uważając na słodkie stwory na chwilę odsunęła się do ściany. Sprawnym ruchem przecięła gorset pazurami nie hacząc o materiał i uwolniła śnieżne skrzydła. Jedno z nich zdawało ucierpiało oblane kwasem i zdawało się martwe. Właśnie z niego opadał na ziemię iskrzący, szary popiół. Dziewczyna rozprostowała zdrowe plecy czując jedynie ból w skrzydle. Drugie skrzydło, na chwilę się rozprostowało, by po chwili złożyć się zaś na ich plecach. Dziewczyna spojrzała na ranne skrzydło, które trzymało się zaledwie na paru ścięgnach. Zacisnęła zęby i odcięła je zamieniając pazury na ostrza noży.
-Ups, to mi się, chyba już nie przyda.
Skrzydło zdawało się rozpadać samo z siebie zamieniając się w srebrzysty popiół. Dziewczyna oddychała nadal ciężko czując pot zbierający się na jej karku. Teraz jednak miała swobodę w oddychaniu i poruszaniu się mimo bólu w kikucie na jej plecach. Rozejrzała się szybko po sali starając się ocenić sytuacje. Zauważyła resztę gości zbitych w grupkę. Wyglądali, jakby coś planowali, jednak zdawali się zbyt niepewni siebie. Jednak zniknął z sali samotnik, który tu jeszcze przed chwilą przebywał. Dodatkowo stworki, które przebywały tu zaczęły wyglądać na mniej przyjemne teraz.
-Cholera...teraz, akurat przydało by się skrzydełko.
Zaklęła sama siebie i oparła się o ścianę wciąż czujna i gotowa na obronę. Uważnie obserwowała sytuację na sali wyostrzonymi zmysłami. Żałowała, że nie może znieczulić bólu w prawej łopatce, jednak teraz mogła się łatwiej poruszać.
-Nie wiem co kombinujecie, ale radze się pośpieszyć, bo może zrobić się u was gorąco.
Powiedziała cicho w stronę grupki spokojnie nie patrząc w ich stronę. Czuła jak ciarki przechodząc przez jej ciało. Jak na razie przeczucie ją nie zawiodło, jednak wolała by, żeby teraz ją zawiodło. Skupiła się na ruchach stworów i odbijając się mocno od ziemi wskoczyła na pobliski stół. Biegnąc szybko po nim zeskoczyła będąc blisko gróbki zebranych otoczonych małymi słodyczami. Skoczyła między nimi i szybko odwracając się zrobiła unik blisko ściany odsuwając się trochę od słodyczy.
-Yo, jestem Lucky miło poznać.
Jej głos był wesoły i pasował bardziej do wesołego miasteczka niż sceny z przesłodzonego filmu akcji, w jakim się znaleźli.Anonymous - 16 Lipiec 2013, 18:43 //Wybaczcie zwłokę, problemy osobiste.
Wszystko nabierało tempa, aż za bardzo nawet. Nasi bohaterowie zaczęli być otaczani przez babeczki, ciastka i inne łakocie. Robiło się coraz bardziej niebezpiecznie, wszyscy mogli odczuć to zapewne na swojej skórze. Lucky jednak chyba najbardziej ucierpiała, bo była cała obolała i ledwo co chodziła. Było coraz mniej czasu, stworki robiły się coraz to agresywniejsze, zaczęły nawet rzucać bluźnierstwami w stronę niedoszłego deseru. Jednak... dalej nie atakowały. Groziły, że ich zabiją,że pożałują, ale nie robiły nic w tym kierunku, jakby czekały na rozkaz czy może jakiś znak...? A może Scruffie nadal na nich tak działał, że bały się atakować? Kto je tam wie.
Wszyscy mieli się na baczności, obserwowali słodycze, które je otoczyły... ale w jakim celu? Może było ich więcej, ale nie wydawały się być za silne. Wzrostem dorównywały dziecku, a tu byli niemalże dorośli ludzie, więc... dlaczego narażały własne życie?
INFORMACJE POBOCZNE:
1. Kolejka: Kruk, Kejko, Scruffi, Caritai, Lucky
2. Sprawa 42- Po uzgodnieniu z Olkiem uznajemy, że nie było go tu.
3. Stan postaci:
3.1. Lucky- nadal problemy z chodzeniem, ból nieco mniejszy, ale nadal dokuczliwy.
3,2 Reszta cała i zdrowa.
Anonymous - 16 Lipiec 2013, 22:00 (Mój post będzie skromny - Niewiele zrobię po 2 postach)
Zostaje się zastanowić co obiorą, ale za nim do tego dojdzie jest konkretny powód, mówiąc dokładniej, jedna konkretna osoba. Istota która przywitała się w swój elegancki sposób, nie napawała mnie w żaden sposób entuzjazmem. Już lepszy był psychopata który nie wiadomo gdzie się zapodział, zbyt silny by padł pod atakiem słodyczy, ale jego zamiary mieściły się w zrozumieniu, jakby brać pokrętną logikę jego możliwości. Ale może tej kotki po prostu nie doceniam? Może specjalnie manipuluje swoim zachowaniem by spowodować coś konkretnego? Nie... To dalej nie wydaje się pomysłowe, jak ja również mam odebrać owe skrzydło? Czyni samoregeneracje? To jeszcze pokaże.
Podszedłem bliżej Kejko dotykając ją chwilowo za ramie i szepnąłem słów kilka.
- Będzie problematyka w naszych działaniach, zalecam zignorowanie póki nie grozi naszej grupie, bądź likwidacje. Chyba, że wiesz jak przemówić jej do rozsądku.
Mój wzrok dalej penetrował wszelkie istoty i miejsca. Gdy przypadkowo spojrzałem na Lucky, było to jak najbardziej przelotne i bez uczuciowe. Bandaże doskonale zakrywały moje grymasy, choć akurat ich nie wykazywałem, a kaptur... Cóż poprawiłem go by lepiej skrywał moją osobę, ale tak by nie zabierał potrzebnego mi widoku na otoczenie.Kejko - 19 Lipiec 2013, 15:14 (przepraszam za opóźnienie ^ ^” )
Po wysłuchaniu wypowiedzi swych towarzyszy kotka skinęła tylko głową i już zamierzała zacząć swą grę jednak rozproszyło ją pojawienie się białowłosej kotki. Widząc jak ta zbliża się w ich kierunku Kejko zmarszczyła tylko brwi. Nie odpowiadał jej fakt iż złotooka nagle postanowiła poszukać sobie towarzystwa, w oczach błękitnookiej stanowiła ona zagrożenie nawet dla swej własnej osoby. Być może jej ocena była błędna, jednak czarnowłosa uważała że dzika kotka przysporzy im więcej problemów niż pożytku.Kiedy kotka poczuła dotyk na ramieniu przechyliła tylko głowę w stronę swego rozmówcy. Zignorowanie białowłosej na chwilę obecną wydawało jej się dobrym rozwiązaniem, oczywiście dopóki ta nie zacznie sprawiać problemów wtedy trzeba będzie podjąć inne kroki.
-Myślę że na razie wystarczy ją zignorować i pozostać przy obserwacji, być może się uspokoi. Ale jeśli zacznie być kłopotliwa będzie trzeba interweniować.
Szepnęła w odpowiedzi do cienia po czym zerknęła raz jeszcze w stronę kotki. Teraz jednak w pierwszej kolejności należało zająć się słodyczami, gdyż te stawały się coraz natrętniejsze.
-No to zaczynamy recital….
Błękitnooka zrobiła krok do tyłu i przyłożyła flet do ust, nie trzeba było długo czekać a z instrumentu wydostały się delikatne i piękne dźwięki. Słodka melodia rozniosła się po Sali. Kołysanka mimo iż słyszalna dla wszystkich tu obecnych swój usypiający czar rzucała jedynie na słodkie potworki. Dachowiec nie przerywał swej gry, jednocześnie obserwując czy zaklęta kołysanka okaże się skuteczna przeciwko mieszkańcom cukrowego królestwa. Teraz pozostawało jej czekać na rezultaty swych działań.Anonymous - 21 Lipiec 2013, 14:23 Trzeba było jak najszybciej podjąć bardzo radykalne kroki, słodycze powoli otaczały jego grupkę, dlatego też trzeba było się sprężać. A jeszcze do tego, przyszła do nich ta białowłosa istota, jak gdyby nigdy nic. Scruffie też myślał, że ona może im tylko przysporzyć kłopotów, a nie pomóc. Skinął do niej głową, gdy się przywitała, po czym odwrócił się w stronę stworów, Kejko właśnie zaczęła grać melodię, która powinna uśpić słodkie stworki. Scruffie musiał się przygotować, więc w gotowości miał kawałki metalu, które musiał użyć po tym, gdy melodia zacznie działać. Wtedy dopiero będzie można się zabawić, pozostał w pozycji bojowej, mówiąc.
- Uśpij je, ja potem użyję swojej mocy i spróbujemy wystrzelić tym czymś w tą ścianę. - chyba ta propozycja będzie odpowiadać wszystkim.Cariati - 28 Lipiec 2013, 23:12 Zbytnio nie wiedziała co robić. Jakoś automatycznie zostały przydzielone role, ba! Jej plan został zaakceptowany tak szybko, że była w szoku, przynajmniej dla niej samej. Teraz jeśli się coś nie powiedzie, to będzie jej wina, bo to był jej pomysł. Może niepotrzebnie się odzywała? Oh, najwidoczniej bezduszna Cariati zaczęła się przejmować tym co się stanie, a nie czubkiem własnego nosa. Sytuacja, w której się znajdowała przemieniała ją w baranka. Przynajmniej tak sądziła, w końcu jeszcze nie pokazała grupie, w której się znajdowała jak egoistyczna czy arogancka może być. Jej rzekome zamartwienia znikły w momencie gdy pojawiła się białowłosa postać. Ta sama, której wcześniej się przyglądała. Najwidoczniej nie było z nią tak źle, iż jakimś cudem znalazła się pośród nich wszystkich. Zjechała ją wzrokiem, po czym cichutko prychnęła. Czy powinna ją potraktować jak nowego członka ich grona czy może jako następną przeszkodę, albo bardziej wroga? Pomimo tego zignorowała ją jak reszta grupy. Skupiła swoją uwagę na czymś ważniejszym - pierwszej próbie ucieczki. Zbytnio nie wiedziała co robić, mogła się w sumie tylko przyglądać. Zanim Scruffi wziął się do roboty oddaliła się nieco od niego, bojąc się, że to własnie jej samej może się coś stać (pomimo faktu, że jeszcze nic nie robił).
Rozejrzała się po placu i z uśmiechem na twarzy podziwiała efekty mocy Kejko.Anonymous - 18 Sierpień 2013, 19:06 Dziewczyna zacisnęła mocniej wargi próbując się nie śmiać. Jeśli kotka i ten dość nietypowy mężczyzna myślą, że ich nie słyszy grubo się mylili. Oj słyszała i to bardzo dobrze, jednak teraz to ona na chwilę będzie ich obserwować. Zmęczyła się, a ta gróbka jak na razie jest cała i zdrowa. Cóż jakby nie patrzeć ona wyglądała i była w najgorszym stanie. Odwołała na chwilę swoje ostrza by się nie przemęczać przyzywaniem ich. Jeszcze prychnięcie czarnowłosej dziewczyny i nie mogła się powstrzymać. Zachichotała cicho zanim dachowiec rozpoczął swój koncert.
Spojrzała jak czarnowłosa odsuwa się od chłopca z irokezem, sama zrobiła to samo stając koło niej. Zdawała jej się dziwnie inna od reszty. Zbyt chłodna, opanowana i dziwnie obeznana. Możliwe, że sama wymyśliła ten pomysł jednak przezornie odsunęła się od tyłu. Dodatkowo trochę przypominała kotkę, przez swoją dumę i pychę. Na razie ona sama mogła tylko stać i patrzeć jak działa śpiew innego kota. Sama starała się nawet nie słuchać, by przypadkiem na nią nie zadziałało.Noritoshi - 25 Sierpień 2013, 15:16 Jakże ten czas słodko leci... Pochłaniane jeden za drugim różnokolorowe, zwykle kaloryczne posiłki, przepijane przesłodzonym winem o bukiecie bogatszym niż niejeden kwiat może się pochwalić, czy też zagryzane kolejną porcją tego samego. W granicach dobrego smaku poczęstunek trwał sobie w najlepsze. Do czasu. Nastała zamiana ról i z niewytłumaczalnego powodu ktoś miał chyba pretensje do całego świata słodkości o próbę dokonania tego, czym oni już na wstępie nie zachwycili - będąc wszak zaproszonymi! - zjadali! Żywcem! Nie jednak miejsce i czas rozważać trudności spotkaniowe całkowicie odmiennych dwóch światów. To nie wygląda na okrągły stół, a pogawędki raczej nie dotyczą dyplomacji. Chcąc czy nie, trzeba analizować przebieg tego starcia. I po tym krótkim wstępie pora przystąpić do akcji właściwej...
Te mówiące Dobranoc kołysanki działają też i na stworki. Otaczające ją... A jak wiemy jesteśmy na otwartej przestrzeni - odgłosy otoczenia lubią się zakradać tam, gdzie nie powinny, chwytać wygrywane melodie i urywać ich pojedyncze nutki na, czasem zdawać by się mogło na całkowicie niewytłumaczalnie, bliskiej odległości. Ale nie ma tu wiatru, nie ma też i przeszkód by nie słyszeć kogoś stojącego krok obok, no chyba że ktoś ma problem ze słuchem.. Czy cukrowe stworki mogą mieć problem ze słuchem? A czy widział ktoś cukierka z uszkami, pączka z uszkami.. Bo ja tylko pierogi. No dobra, nie widziałem też rzucającego czymkolwiek żadnej z wymienionych tutaj i wcześniej słodkości. Może nie licząc tego jak w cudownie niewytłumaczalny sposób spadają ze stołu, biurka i inne takie zjawiska... Czasem też komuś uciekają z ręki, zwłaszcza te białe pigułki które ostatnio szukają sprawcy na ruchomym ekranie...
Ale te znajdujące się tutaj umiały słuchać. Otóż co. I to nawet dobrze - słyszały jak się głodomorom żołądki cieszą, a umysły próbują oszukiwać się co do ilości zjadanych łakoci. Słyszą to dobrze. Za dobrze. To dla nich odgłos kroków nieustępliwej panienki Śmierć, którą tym razem oni chcą się nieco zabawić w tym cukrowym tanie trwającym cały najbliższy wieczór.
Kołysanka poskromiła potworki, wprawiając je w niespokojne ruchy, bo o krokach raczej nie można mówić. Na przykład jednej babeczce zdarzyło się w trakcie ruchu zachwiać się i rozbić plackiem o podłoże. Pączek się zakręcił i niechlujnie poturlał w miskę z ułożonymi innymi pączkami. Te zdawały się patrzeć na nacierającą na nich bratnią przeszkodę, ale jakoś nie były chętne temu przeciwdziałać. Wydawało się, że słodkości zaczynają się uspokajać, pierw przez wspomniany turę wcześniej brak wyprowadzanych nowych ataków, a teraz przez dodatkowe ślimacze, czasem samobójcze postępowanie. Ale nie wszystkie się uspokajały…
Przebywająca wraz z Lucky czarnowłosa została napadnięta przez 7-częściową bułkę stokrotkę (klik). Ktoś jej nie zjadł i wcześniej samotnie siedząca w miseczce teraz pozbierała swoje ułamane kończyny. Była nieco stwardniała, a pokrywające ją sezam oraz mak były w zasadzie żwirem ledwo wystającym z wnętrza bułeczki. Cóż, najwyraźniej nie wszystko było jadalne. Odbiła się od kąta stołu i w locie zaczęła się kurczyć i twardnieć, a kamyczki coraz bardziej okazale wychodziły na wierzch. Obrotowa słodka piła szturchnęła czarnowłosą w prawe ramię, co ciężko było jej dostrzec. Innym - być może tak, ale przy tak dużym przyjęciu nie da się obserwować każdego gościa, prawda? W dodatku zdając się być nieco niewyspani…
Zabolało ją - to na pewno. Nie każdy lubi oberwać kilkunastoma kamyczkami, drobnymi jak piasek i grubszymi na tyle, by mieć po nich zdartą skórę i naruszoną strukturę tkanin wieczorowego ubioru.
Przebywające dalej potworki nie pojmowały co się dzieje. Zachowania ich braci i sióstr stały się im niezrozumiałe - zamiast atakować, ociągają się, poza kilkoma przypadkami.
Jeden z pobliskich stołów zaczął się powolutku przesuwać, będąc oddalonym kilka metrów od najbliższego mu Scruffiego. Nie miał kółek, ani też nie wydawał hałaśliwego odgłosu związanego z przemieszczaniem się. Zupełnie bezszelestnie przesuwał się centymetr po centymetrze na dystans około metra. Pod nim nie znajdowało się niby to nic szczególnego… Może chciał po prostu uciec od usypiającego go melodii…
Kolejka: Cóż, mnie jest całkowicie obojętne to, jaką kolejnością odpisujecie. Ale dla zachowania porządku - pilnujmy zasady 48h i kolejności z ostatniej tury: Kruk, Kejko, Scruffi, Caritai, Lucky.
Zdrowie:
- Wszyscy odczuwają przypływającą senność, zwłaszcza ci znajdujący się najbliżej Kejko, lecz mogą tego nawet nie dostrzegać.
- Luck: nadal ma problemy z chodzeniem, ból mniejszy, ale nadal dokuczliwy.
- Skóra Cariati jest miejscowo zaczerwieniona, swędząca na obszarze wielkości własnej dłoni. Pojedyncze krople krwi wychodzą spomiędzy zdartej skóry.
I taka uwaga na koniec: gdyby ktoś miał wątpliwości związane z czymkolwiek – teraz czy później – prosiłbym udzielać się do mnie i tylko na PW.Anonymous - 27 Sierpień 2013, 12:34 Wydarzenia które się tutaj pojawiają są bardzo niepokojące, zwłaszcza że Białowłosa z niezrozumiałych pobudek zaprzyjaźniła się z Czarnowłosą. Pytanie czy wyjdzie z tego jakiś większy konflikt, czy może rzeczywiście doznają wszelakiej przyjaźni wspólnie prychając i tym podobne? Nie mi jest to dokładniej oceniać, ja po prostu muszę mieć wszystko na oku, a zwłaszcza samą Kejko. Co jak co, ale jej najbardziej z wszystkich nie pozwolę tknąć, głównie dlatego że to jedyna osoba której mogę w większości zaufać, a tyle owego zaufania w zupełności wystarczy. Coś jednak czuję, że będę musiał jednak na tą białą kocią pannę poświęcić nieco uwagi, a konkretniej moje łańcuchy. Ale zobaczymy, może odegra tutaj swoją rolę, bo może ma chociaż trochę woli przetrwania? Będzie to wszystko kwestią czasu. Teraz kiedy moja towarzyszka dokonuje śpiewu, muszę mieć wszystko na oku... Jak widać, mogłem się zawieść na sobie.
Wszystko jak widać było bardzo prawidłowe, działało to lepiej niż to jak wcześniej ukazała mi kotka. Ale jak widać, zależnie od rodzaju danej istoty i jej własnego indywidualizmu, muzyka oddziałuje nieco inaczej. Nawet stół który wydawał się idealnym miejscem do ukrycia przed wszystkimi... W dziwny sposób jak widać był niesamowicie podejrzany, to dobrze że Kejko z niego nie skorzystała, źle by się to skończyło. I... Zagapiłem się, to właśnie moment w którym jestem zawiedziony ze swojej osoby. Nie zdążyłem na czas ani zareagować, ani nawet uprzedzić Cariati, może dlatego że zrobiłem się senny? Czekaj! Przecież jestem koszmarem, ja nie śpię! Jak mogę być senny? Ja tylko korzystam z snu innych... A teraz jakby pomyśleć, widząc ledwie widoczny przejaw senności o innych, pomyślałem o posiłku. Czyli kiedy inni będą zmagać się z sennością, ja będę z głodem? Nie wiem czy jest to lepsza alternatywa. Miałem nadal szeroko otwarte szkarłatne ślepia, liczę tylko że Scruffi wykona bezbłędnie to co trzeba. Musze też skupić się na Cariati, nie wiem czy potrzebuje mojej pomocy, ale jeśli trzeba to jej udzielę, wszak uznaje ją za członkinie grupy, porównaniu z jej nową przyjaciółką.