Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Karciana Szajka: Król Godność: Lord Oleander de Roitelette Wiek: Od dawna jest dorosły, choć wciąż wygląda na 16 lat. Lubi: Siebie, władzę, swoje bestie, wszystko co krwawe i potworne Nie lubi: Mleka, a fe! Wzrost / waga: 160 cm czystego zła! (+ 4 cm dzięki butom) / Lekka niedowaga Aktualny ubiór: Beżowa koszula, brązowy krawat z przyczepioną kościaną broszą, czarne spodnie, wysokie skórzane buty zapinane na klamry i ozdobione z przodu króliczymi czaszkami, długi, czarny płaszcz. Do tego klasyczny, czarny kapelusz z doczepionym niewielkim ptasim szkieletem oraz kartą Króla Pik. Znaki szczególne: Androgyniczna uroda, dwubarwność tęczówki i ledwie widoczne źrenice Bestia: Yūrei – Morita, Eques – Pan Jednorożek, Noaliks – Christo, Avi – Dolly Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Duszy, Kłamstwożerca SPECJALNE: Administrator-Zombie, Grafik | Maskotka Forum
Dołączył: 25 Lis 2010 Posty: 2309
Wysłany: 11 Styczeń 2013, 18:58 Plac główny.
Pierwszym, co ujrzy wędrowiec po wyjściu z korytarza Lukrowej Groty, jest rozciągający się widok na stolicę Cukrowego Królestwa. Prowadzi doń ścieżka z karmelkowych płytek, toteż nie sposób zgubić drogi. Wokoło pną się w górę wielobarwne rośliny o egzotycznych kształtach. Cukierkowe, oczywiście. Ze względu na fakt, iż Królestwo znajduje się pod ziemią, światło słoneczne tu nie dociera. Miasta oświetlają olbrzymie, barwne kryształy cukru zatknięte na wysokich kolumnach z marcepanu.
Przed pierwszym przystankiem gości – placem głównym stoją mieszkanki Cukrowego Królestwa ubrane w ekstrawaganckie balowe stroje wykonane ze wszystkich znanych na świecie rodzajów czekolady. Aż proszą się, by je schrupać. Cukierkowe dziewczęta witają gości promiennymi uśmiechami i wskazują dokąd mają się udać. Owalny plac otaczają potężne cukrowe kolumny, które przyozdobiono tysiącami kolorowych serpentyn z gumy do żucia. Tutaj posadzka wykonana jest z płytek landrynkowych o nieregularnych kształtach i fantazyjnych barwach. Lukrecjowe stoły zastawione po brzegi górami najrozmaitszych słodkości ustawione są na kształt podkowy. Po środku placu ulokowano olbrzymią fontannę tryskającą ciepłą czekoladą. Kilka mniejszych fontann znajduje się pomiędzy stołami – jedna z nich wypełniona jest lemoniadą, druga oranżadą, trzecia słodkim winem, a czwarta miodem pitnym. Na wprost od wejścia można dojrzeć biszkoptową scenę, a na niej wykonany najprawdopodobniej z piernika tron, który oczekuje na przybycie Księcia. Na podeście nieopodal urzęduje cukierkowa orkiestra przygrywająca skoczne melodyjki na fikuśnych instrumentach wyglądem przypominających nieudane, zniekształcone wypieki. Plac główny i okolice tętnią życiem; wszędzie aż roi się od mieszkańców Królestwa, którzy również przyszli wziąć udział w zabawie. Między nimi przemykają się kelnerzy w ciągutkowych krawatach, trzymając w rękach talerze z kolejnymi porcjami słodyczy. Przybyłych gości co i raz zaczepiają damy cukrowego dworu, zachęcając do wspólnej zabawy lub spróbowania lokalnych specjałów.
Informacje poboczne:
Na chwilę obecną wstęp na event jest wolny, więc mogą dołączać także niezgłoszone osoby. Rozpoczyna się część zapoznawcza, toteż odpisy nie muszą być regularnie co 48 godzin, niemniej wymagany jest przynajmniej jeden post gracza w kolejce (na jeden post MG).
ADMIN NA URLOPIE. W razie problemów, proszę kontaktować się z Tykiem i Mari.
Kruk Nevret [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 11 Styczeń 2013, 23:29
W końcu pewna wesoła dwójka wyruszyła, by nieco pozwiedzać różne miejsca, zwłaszcza że ja sam nie bardzo tutaj okolic znałem. A może nie tyle okolic, co po prostu wszystko wydaje się nowym, nawet dla takiego Cienia jak ja. Najpierw spokojnie wraz z Kejko przedostaliśmy się przez bramę by wydobyć się z ludzkich krain. W końcu uznałem, że co tam niby ciekawego nas czeka? W trakcie całej euforii zwiedzania, przynajmniej mniej więcej tak to uznajmy, trafiliśmy na ciekawe miejsce. A konkretniej zauważyliśmy grotę, nie byle jaką grotę. Bo niby od jakiej cholery, grota w środku wypełniona jest jakimś lukro-podobnym? Czekaj... To jest lukier, serio? To niemożliwe! Ale pomimo tych myśli i tak ruszyłem zerkając na swoją towarzyszkę z którą dane było mi tutaj podróżować. Byłem przede wszystkim ciekawy, co czeka na końcu lukrowego korytarza... Lukrowy smok? Lukrowy olbrzym cukierkojad? Mago-lukrowy pan tej krętej... Właśnie, krętej. Czy każda grota, nawet taka lukrowa, musi być kręta? To nie jest fajne!
- I jak? Podobają się panience takie widoki? Tylko może lepiej tego nie próbuj? Kto wie czy to z pewnością jest to, na co odbieramy i pomimo zapewnień naszych instynktów...
Odparłem i zaraz po tym widziałem w końcu zakończenie owej drogi. Nawet jeśli palec w tym lukrze zatopi, już nie moja to sprawa, ruszać dalej trza.
Ale to co teraz ujrzałem... To już może lekka przesada, nie sądzicie? Ledwo wychodzę z takiej lukrowej jaskini... A tu świat słodkości? Jest tu tyle rodzai słodyczy... O których w sumie nic nie wiem. W końcu ja takiego czegoś do ust nie wezmę, wygląda obrzydliwie. No ale skoro już tutaj jesteśmy, chyba warto się już rozejrzeć. Pomimo mojego obrzydzenia do jedzenia stałych posiłków, to w sumie jest to bardzo interesujące miejsce. W końcu jakim cudem to wszystko powstało? Albo jak to wszystko w takim razie funkcjonuje? I co się stanie jak dwaj tacy odmieńcy, jak Cień i Dachowiec, witają w takie miejsce? Czekaj... Co to za słodkawe ubranie na niektórych osobach? Zerknąłem na towarzyszkę.
- Powiedz mi, że to nie jest normalne. Że pewnemu Krukowi nie odebrało resztki rozsądku? Czekaj, ja serio kwestionuje swój rozsądek? Głupota.
Godność: Kejko Hanari Wiek: 23 Rasa: Dachowiec Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie. Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy. Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._. Pan / Sługa: brak / brak Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur) Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia. Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle) SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 05 Sty 2013 Posty: 488
Wysłany: 12 Styczeń 2013, 00:57
Dzięki przejściu przez bramę Kejko w towarzystwie Kruka mogli w końcu opuścić ludzki świat by udać się na zaplanowaną już wcześniej wycieczkę. Jednak w trakcie podróży jej cel się zmienił a przyczyną tego był fakt iż owa dwójka natrafiła na ciekawe miejsce. Była nim grota której ściany pokryte były lukrem. Jego przyjemny słodki zapach tylko zachęcał by zagłębić się w wnętrze tego miejsca. Kejko szczególnie korciło by wyruszyć w głąb tego miejsca. Dlaczego? Być może przez jej zamiłowanie względem słodkości… To też nic dziwnego że ciągle zerkała na otaczające ich lukrowe ściany z można rzec że wręcz apetytem. Słysząc słowa swego towarzysza zaśmiała się tylko, zapewne musiał zauważyć jej nadmierne zainteresowanie względem słodkiej substancji.
-Owszem , kto by pomyślał że ta nasza wycieczka zacznie się tak słodko. Spokojnie… nie miałam takiego zamiaru, samo cieszenie się tym słodkim aromatem jest już wystarczającą przyjemnością.
W końcu lukrowa grota dobiegła swego kresu a wyjście z niej doprowadziło ich do miejsca jeszcze bardziej niezwykłego i po brzegi obfitującego w słodycze. Niezwykłe królestwo łakoci rozciągało się wszędzie gdzie tylko sięgał ich wzrok. Po kotce było po prostu widać że w pierwszej chwili była oczarowana tym miejscem. Można się było tego domyślić choćby po jej uszach które przez chwile poruszały się w jakże uroczy sposób. Magia tego słodkiego miejsca była niezwykła, drzewa, domy, ścieżka a nawet sami mieszkańcy tego miejsca…wszystko to było wykonane z najróżniejszych słodkich przysmaków. Słodki zapach był tak intensywny że w pierwszej chwili mogło się od niego zakręcić w głowie…. . Gdy jej samej udało się w końcu oderwać wzrok od otaczającego ich przepychu słodyczy jej spojrzenie wylądowało na twarzy cienia. Wyraz jego twarzy sprawił że kotka uśmiechnęła się szeroko a jej ogon zaczął z zadowoleniem bujać się na boki.
-Czasem by móc się czymś cieszyć warto porzucić coś takiego jak rozsądek.
Wszak będąc mieszkanką Krainy Luster Kejko wiedziała iż coś takiego jak prawa logiki bardzo rzadko odnajdywały tam rację bytu. Ale czy dzięki temu nie było zabawniej?
-Tutaj jest po prostu uroczo. Wszystko wygląda tak apetycznie… .Chociaż kto wie… nie można w końcu mieć pewności co tak naprawdę kryje ten cukrowy wizerunek… .
Lucky [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 12 Styczeń 2013, 11:59
Obcasy dziewczyny delikatnie postukiwały o karmelową posadzkę, szła wolno rozglądając się na wszystkie strony, jednak robiąc to na tyle spokojnie, by nie wyglądać nieelegancko. Jej postawa była dumna, lecz nie za bardzo wyniosła, szła z delikatnie podniesionym podbródkiem kołysząc mimowolnie biodrami co wprawiało spódnicę w falisty ruch. Wyglądała, jakby miała na sobie puch z anielskich skrzydeł. Jej same skrzydła schowane pod gorsetem i włosami, drętwiały i uwierały ją, lecz nie zwracała na to zbytniej uwagi. Całe to miejsce zdawało jej się sztuczne i za bardzo przesłodzone. Jednak przyjęcie, to przyjęcie, nie wystroił się, lecz chyba ubrała dość stosownie na ważną uroczystość. Kotka przystawała czasami na krótko przyglądając się rośliną, całe to miejsce przyprawiało ją o niemiłe ciarki. Co ona tu właściwie robiła? Przez chwilę musiała poważnie zastanowić się nad tym, lecz przypomniała sobie. Przyszła właściwie z ciekawości, co może tutaj zobaczyć. Powoli zbliżyła się do cukierkowych panienek i przyjrzała się im uważnie. Jednak już po chwili zaczęło ją mdlić od tak dużej ilości słodyczy, co prawda uwielbiała słodkie, jednak ich przesyt, który występował w tym miejscu trochę ją przytłaczał.
Kotka podchodząc do mieszkanek tej krainy odwzajemniła ich uśmiech, delikatnym, pogodnym półuśmiechem i lekkim kiwnięciem głowy po czym udała się we wskazanym przez nie kierunku. Kotka rozejrzała się po sali i poczuła dziwny niesmak w ustach. Mimo wszystko dalej szła spokojnie utrzymując na ustach swój delikatny uśmiech. Przyjrzała się wystrojowi i stołom zastawionym po brzegi jedzeniem, cóż władca tego miejsca, na pewno musiał kochać słodycze najbardziej na świecie. I nie dało mu się zarzucić złego gustu, ponieważ cały ten niezwykły przesyt i muzyka idealnie się komponowały. Ludzie przyglądali jej się i uśmiechali przyjaźnie, niektórzy zaczepiali ją proponując by spróbowała potraw, inni chcieli ją zagadać, lecz kotka najspokojniej i najkulturalniej jak umiała odmawiała im. Przeszła się spokojnie po sali szukając miejsca, gdzie może przysiąść, bez obawy, że zaraz cukierkowi ludzie zaczną namawiać ją do tej radosnej i przesłodzonej jak na jej gust zabawy. W końcu stanęła w cieniu kolumny nie daleko fontanny wypełnionej winem.
Godność: Imię nasze jest Legion. Wiek: Byliśmy tu na długo przed wami, po nas nie będzie nikogo. Rasa: Jesteśmy tymi których zdradziliście rodząc się w świetle. Lubi: Szum synaps, taniec na ostrej krawędzi noża, samotne ogniska pośród bezgwiezdnej nocy, ciszę zwiastującą nadejście burzy. Nie lubi: Stygnących zgliszczy, tłumów płynących jak zanieczyszona krew w brudnej arterii, neonowych bogów, głucho dźwięczących czerepów. Wzrost / waga: Niebo zastało nas upadłymi, Otchłań wzniosłymi. / Dokładnie tyle by serce przeważyło pióro. Aktualny ubiór: Odziany w skórę wężową, płaszcz proteuszowy żywy i zmienny jak tańczący płomień, noszący ślady dawno zaschniętej krwi fałszywych proroków. Siedem diademów a w każdym tysiąc słońc mieniących się jako klejnoty. Znaki szczególne: Jesteśmy szczególni. Jesteśmy różni i wyjątkowi. Tak jak wszyscy. Jak każdy z was i cała reszta roztańczonych odpadów tego świata. Pod ręką: Sznurek albo nic. Broń: Język żmijowy, ostry i jadowity choć podbity
Dołączył: 27 Gru 2012 Posty: 145
Wysłany: 13 Styczeń 2013, 16:43
Pierwszym, co ujrzały upiorne oczy bezimiennego wędrowca po wyjściu z korytarza Cuchnącej Groty, był rozciągający się widok na stolicę Królestwa Padliny. Prowadziła doń ścieżka z kościanych płytek, toteż nie sposób było mu zgubić drogę. Wokoło pięły się w górę wielobarwne wątpia o poskręcanych kształtach. Ludzkie, oczywiście. Ze względu na fakt, iż Królestwo znajduje się pod ziemią, światło słoneczne tu nie dociera. Miasta oświetlają olbrzymie, barwne kryształy skrzepłej krwi zatknięte na wysokich kolumnach z rzeźbionych kości udowych zwierząt.
Przed jego pierwszym przystankiem – placem głównym czyhały mieszkanki Królestwa Padliny ubrane w ekstrawaganckie balowe stroje wykonane ze wszystkich znanych na świecie rodzajów skóry i ścięgien. Aż prosiły się, by je rozedrzeć w zębach. Krwawe dziwki powitały go szyderczym śmiechem wskazując mu dokąd ma się udać i życząc mu przedłużającej się śmierci. Owalny plac otaczały potężne szubienice, które przyozdobiono tysiącami kolorowych serpentyn z ludzkich jelit. Tutaj posadzka wykonana była z oszlifowanych kości łopatek o nieregularnych kształtach i rozmiarach. Wiązowe trumny zastawione po brzegi górami najrozmaitszych szczątków ustawione były na kształt podkowy. Po środku placu ulokowano olbrzymią fontannę tryskającą ciepłą krwią. Kilka mniejszych fontann znajdowało się pomiędzy stołami – jedna z nich wypełniona była kwasem żołądkowym, druga płynem mózgowo-rdzeniowym, trzecia gorzką trucizną, a czwarta limfą. Na wprost od wejścia dojrzał szpikową scenę, a na niej wykonany najprawdopodobniej z czaszek tron, który oczekiwał na przybycie Króla Pomoru. Na podeście nieopodal urzędowała pogrzebowa orkiestra wygrywając żałobne zawodzenie na groteskowych instrumentach wyglądem przypominających nieudane, zniekształcone noworodki. Plac główny i okolice tętniły życiem; wszędzie aż roiło się od much, szczurów i kruków które również przybyły wziąć udział w żerze. Między nimi przemykali grabarze w powrozowych krawatach, trzymając w rękach talerze z kolejnymi porcjami cuchnącego i parującego mięsa. Przybyłego nieznajomego co i raz zaczepiały wygłodzone płaczki , zachęcając do wspólnej ceremonii lub ucztowania na padlinie.
Kiedy udało mu się od nich odpędzić mógł w końcu stanąć samotnie pośród placu z dala od innych by ogarnąć jego ogrom i zastanowić się do którego kręgu trafił tym razem.
Godność: Cariati de Montefiere. Wiek: Wizualnie dwanaście, trzynaście lat. Rasa: Marionetkarz.. lub Marionetkarka.. Lubi: Lalki, książki, truskawki, kwiaty, koty, krew i troszkę alkohol. Nie lubi: Świtała dziennego. ( tak sobie ubzdurała ) Wzrost / waga: Metr pięćdziesiąt, może więcej, może mniej. / Trzydzieści jeden kilo. Aktualny ubiór: Sukienka, czarna, w kształcie litery |A|, dekolt w kształcie serduszka. Czarny, jedwabny szal, który zasłania jej ramiona. Do tego białe podkolanówki w czarne kółka, oraz zwykłe lakierowane obcasiki. Na ręce ma pierścionek z szkarłatnym diamentem. Znaki szczególne: Oczy zmieniające odcień, szkarłatny kryształ, w kształcie deltoidu, wtopiony w prawą rękę. Pod ręką: Pluszowy, fioletowy kotek - Miriam. Komplet igieł. Broń: Możnaby stwierdzić, że igły.
Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 171
Wysłany: 26 Styczeń 2013, 23:39
Nie mogła się doczekać widoku słynnego Cukrowego Królestwa. Jak najszybciej dreptała swoimi nóżkami, by spojrzeć na to miasto słodkości, jednak los postanowił zakpić z jej osoby i sprawić, że mała osóbka zabłądziła. Nim trafiła do Groty, błądziła po lesie, oczywiście szukając odpowiedniej drogi. Jednak wszechobecne drzewa sprawiały wrażenie, że chodzi w kółko. Tracąc powoli ducha walki, kopnęła pień swoim nowym, ładnym bucikiem. Lekko obrażona najprawdopodobniej na las, rozejrzała się wokół własnej osi. Jej oczom ukazała się Grota, której tak szukała. Najwyraźniej nie chodziła w kółko, a nawet jakimś cudem doszła do jednego z celów wyprawy. Dumna ze swojego spostrzeżenia ruszyła w kierunku ciemnego wgłębienia. Rozglądała się nie pewnie po ciemnym miejscu, szukała najmniejszego promyka światła. Gdyby była z nią Miriam na pewno by ją przytuliła, lub po prostu się na nią wydarła, za to, że zauważyła ogłoszenie na temat właśnie tego przyjęcia. W końcu niczym w filmach została na chwilę pozbawiona wzroku. Gdy mogła już normalnie patrzeć była okropnie zachwycona. Królestwo z tak daleko widoku zrobiło na niej nie lada wrażenie, a gdy spojrzała pod swoje nóżki zauważając karmelowe płytki miała ochotę je polizać, lecz oczywiście nie wypadało. Postanowiła zachować powagę, by nikt nie odkrył jej fascynację tą uroczą krainą. Rozglądając się po otoczeniu, była zdumiona, że to nie słońce oświetla tą ziemię. Wszystko zapierało jej dech w piersiach.
Dotarła na plac główny w miarę szybkim krokiem. Od razu spostrzegła cukrowe panny, które natchnęły ją by stworzyć nowe Marionetki. W jej głowie powoli zaczął powstawać wygląd tego dzieła. Kiedy jedna z nich ją powitała i wskazała drogę Cariati tylko prychnęła nieco pogardliwie, odrzuciła swoje czarne włosy i z wielką niechęcią podziękowała. Zauważywszy piernikowy tron jej oczy się powiększyły. Rozejrzała się po kolorowej, przepełnioną słodką wonią sali. Wtem ktoś ją szturchnął, najwidoczniej jakiś tutejszy mieszkaniec, bo uradowany pomachał do niej, co było dla dziewczynki okropną zniewagą. Odwróciła się na stopie oraz poszła poszukać jakiegoś alkoholu. Gdy tylko znalazła swoją zdobycz usiadła przy pustym stoliku, czekając, aż jakoś ona sama siebie rozkręci.
Slath [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 31 Styczeń 2013, 12:40
Znowu się zgubił. Chyba pomału zaczęło wchodzić mu to w nawyk, zwłaszcza podczas podróży przez Krainę Luster. Wszystko dookoła wydawało się tak aż za bardzo słodkie. Zdecydowanie tutaj nie pasował. Samo spojrzenie na niego, w obecnym otoczeniu, dawało wrażenie kontrastu – niebezpiecznie wyglądająca istota w obecności tylu uroczych rzeczy. Mimo wszystkiego, takich miejsc nie widzi się codziennie, a wrodzona ciekawość wzięła górę. Rozejrzał się nieco po tym magicznym miejscu, wzrokiem badał każdy dziw, który wpadł pod jego spojrzenie. Nie krył też zaskoczenia, czasami wydał nawet cichy odgłos zdziwienia, kiedy to coraz więcej widział. Nawet ubrania ze słodyczy? Czy to w ogóle możliwe? – Pomyślał, kiedy został przywitany przez mieszkańców – I niby, dlaczego są tacy otwarci na przybycie innych? Nie trzeba było specjalnie zachęcać do spróbowania tutejszych wyrobów. Skosztował je z przyjemnością. Choć nie dał tego po sobie poznać, całkiem mu smakowały. Dla nich samych warto było się zgubić i skończyć tutaj.
Po dotarciu do głównego placu, od razu zwrócił uwagę na fontannę tryskającą czekoladą. To właśnie ona została jego małym faworytem, jeśli chodziło o wszystkie tutejsze atrakcje. Pokręcił się jeszcze trochę po okolicy, by obejrzeć wszystko dokładnie i skończył swoje zwiedzanie przy owej właśnie fontannie. Przysiadł niedaleko niej cicho wzdychając.
Wygląda na to, że coś niedługo ma się zacząć… i tak potrzebowałem nieco odpoczynku – pomyślał.
Karciana Szajka: Król Godność: Lord Oleander de Roitelette Wiek: Od dawna jest dorosły, choć wciąż wygląda na 16 lat. Lubi: Siebie, władzę, swoje bestie, wszystko co krwawe i potworne Nie lubi: Mleka, a fe! Wzrost / waga: 160 cm czystego zła! (+ 4 cm dzięki butom) / Lekka niedowaga Aktualny ubiór: Beżowa koszula, brązowy krawat z przyczepioną kościaną broszą, czarne spodnie, wysokie skórzane buty zapinane na klamry i ozdobione z przodu króliczymi czaszkami, długi, czarny płaszcz. Do tego klasyczny, czarny kapelusz z doczepionym niewielkim ptasim szkieletem oraz kartą Króla Pik. Znaki szczególne: Androgyniczna uroda, dwubarwność tęczówki i ledwie widoczne źrenice Bestia: Yūrei – Morita, Eques – Pan Jednorożek, Noaliks – Christo, Avi – Dolly Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Duszy, Kłamstwożerca SPECJALNE: Administrator-Zombie, Grafik | Maskotka Forum
Dołączył: 25 Lis 2010 Posty: 2309
Wysłany: 3 Luty 2013, 18:25
Z każdą chwilą tłok na placu głównym stawał się coraz większy. Przybywali kolejni goście, a także mieszkańcy Cukrowego Królestwa opuszczali swe domostwa, ażeby również wziąć udział w wielkim przyjęciu. Przestrzeń zapełniły dźwięki rozmów i wesołe piosenki. Nagle muzyka ucichła. Dopiero po chwili orkiestra wznowiła grę. Tym razem jednak melodia brzmiała inaczej. Była wolniejsza, zdecydowanie cichsza i sprawiała wrażenie poważnej, w odniesieniu do przygrywanych wcześniejszych wesołych pioseneczek. Cukrowe damy dworu zaczęły krzątać się po placu zdenerwowane. Szeleszcząc waniliowymi, marcepanowymi i czekoladowymi sukniami, biegały i szeptały między sobą o przybyciu Księcia i że trzeba się przygotować, by odpowiednio go powitać. W całym tym zamieszaniu niektóre z nich pogubiły nieco kolorowej posypki, ozdabiającej ich wytworne, choć nieco skąpe stroje. Jedna z nich głośno krzyknęła, że Książę już nadchodzi. Rzeczywiście, do sceny zbliżał się kordon królewskiej straży. W pierwszej chwili nie sposób było dojrzeć cukrowego władcy zza otaczających go strażników, zakutych od stóp do głów w przyozdobione orzechami, karmelowe zbroje o dziwnym, jakby nieludzkim kształcie. Dopiero na scenie straż rozstąpiła się i cukrowy tłum zaczął wiwatować na widok swego Księcia. Od razu stało się jasne, dlaczego wcześniej niemożliwym było zobaczenie władcy. Okazał się być niezbyt wysokim nastolatkiem z zatkniętą na głowie ciastkową koroną. Zdecydowanie za dużą, gdyż wciąż przekrzywiała się na prawą stronę. Fryzura jego była wyjątkowo nieksiążęca, gdyż długie, kolorowe pukle z gumy do żucia sterczały każdy w inną stronę. Nadrabiał jednak strojem – wyjątkowo bogatym w rozmaite, słodkie dodatki i równie barwnym, co jego czupryna. Wprost nie sposób zliczyć wszystkich łakoci, z jakich owo odzienie zostało stworzone. Dzierżył w dłoni wafelkowe berło z zatkniętym na szczycie dużym, karmelizowanym jabłkiem, na którym ułożono z bakalii królewski herb. Książę pozdrowił zebranych serdecznym uśmiechem. Gdy wiwaty wreszcie ucichły, mały władca rozpoczął swą niekoniecznie przemyślaną wcześniej przemowę.
– Drodzy zebrani – szanowni goście i mieszkańcy Cukrowego Królestwa, mam zaszczyt powitać was na Wielkim Cukrowym Przyjęciu! To dla mnie ogromna radość, widzieć was przybyłych tak licznie. Do niedawna istnienie Cukrowego Królestwa spowite było tajemnicą. Jedynie zagubieni wędrowcy mieli okazję ujrzeć je na własne oczy, a większość Krainy Luster nawet nie zdawała sobie sprawy, że gdzieś w podziemiu leży słodka utopia. Jednak wy możecie na własne oczy oglądać cuda naszej ziemi i na własnych kubkach smakowych poczuć, jak pyszne są jej owoce. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkim cukierkowej zabawy. – Książę wypowiadał się z wielką dumą o swoim małym, słodkim świecie. Ton jego głosu brzmiał bardzo oficjalnie, jednak owa powaga w mgnieniu oka prysła niczym mydlana bańka i ustąpiła miejsca pełnemu rozbawienia chichotowi cukrowego arystokraty. – No, co tak wszyscy stoicie, jak słupy cukru? Bawmy się! Czas zacząć imprezkę!
Podniosły się wiwaty jeszcze donośniejsze, niż przy wkraczaniu Księcia na scenę. Orkiestra znów grała głośne, skoczne piosenki, do których zaczęli tańczyć mieszkańcy Cukrowego Królestwa. Jedni tańczyli pojedynczo, inni dobrali się między sobą w pary, a jeszcze inni zaczęli namolnie porywać do tańca gości. Książę zaś zasiadł na piernikowym tronie. Karmelowi strażnicy stanęli przy nim. Choć mały władca był najbardziej chętny do zabawy, teraz jedynie szeptał coś do kapitana straży, uśmiechając się przy tym perfidnie.
ADMIN NA URLOPIE. W razie problemów, proszę kontaktować się z Tykiem i Mari.
Kruk Nevret [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Luty 2013, 21:14
Gdy byłem tutaj co raz dłużej, to jeszcze bardziej uznawałem, że jest mi tutaj stanowczo za słodko. Nie interesują mnie takie posiłki, ale cóż się nie robi dla spragnionej takich rzeczy, towarzyszki? Sam bym się zresztą nudził, więc co mi tam, nie stracę na tym tak wiele, czyż nie? Nie będą mnie raczej zmuszali do tego wszystkiego, a nawet musiałem odtrącać ręką na propozycje skosztowani czegoś z tacy. W końcu nie będę nic w siebie na siłę zmuszał, wskazywałem za to zawsze kciukiem na Dachowca, który już zapewne prędzej zechce skosztować tych obfitości od których potrafi zemdlić.
- Cóż, bronić ci oczywiście jedzenia nie będę. Tylko nie przesadzaj, bo nie zamierzam potem Ciebie nosić, taki to uprzejmy nie jestem. Za własne łakomstwo zwykle trzeba zapłacić, więc liczę na twój rozsądek, którego jeszcze nie poznałem.
Po tych słowach skierowałem wzrok na innych przybyłych gości. Z pewnością byli z innych miejsc, zwłaszcza jedna istota była mi nieznana. Ale nic innego w ich kierunku dokonywać nie zamierzałem, bo cóż miałem?
- Panienko, ja bardzo lubię swój rozsądek i nic do niego nie mam.
Moje ślepia zilustrowały jakąś dziewczynę o kocich elementach, czyżby to był kolejny Dachowiec? Może nawet jakaś znajoma Kejko? Szturchnąłem ją łokciem i wskazałem jej tą osobę, była moim zdaniem całkiem dziwnie ubrana. Jeśli ją zna, nie ma problemu by ją zaczepić, wtedy będzie w posiadaniu lepszego towarzystwa, niż jakiegoś znużonego Cienia. No dobra, co mamy dalej? Jakiegoś poważnie wyglądającego szermierza, na którego nie zwróciłem uwagi bo gdzieś mi zniknął z oczu. Więc nawet bym nie mógł stwierdzić czy go znam. Jakaś dziewczyna z czymś dziwnym na ręku, geez cóż to jest! A potem ktoś wyglądający na psychopatę, e tam, tak jakbym ja sam miał wyglądać inaczej.
Zaczęło się coś dziać więcej, niż tylko swobodne zapraszanie do kosztowania słodkawych cudów. Cóż to do cholery jest? Pancerze te w ogóle są praktyczne? Z jakiej to rasy muszą pochodzić, że wygląda to wszystko tak cudacznie, czy to tylko odpowiedni wizerunek?
- To się robi aż za dziwaczne, nie sądzisz?
Machnąłem głową na boki gdy usłyszałem wypowiedzi księciunia, nie popierałem tego wszystkiego, nie wiem jak to jeszcze wszystko będzie wyglądało. Gdy ktokolwiek zechce mnie zaprosić, dotknę ramienia Kejko że już jestem zajęty. Wszak nie zamierzałem się bawić, dlatego musi zrozumieć moje podłe wykorzystanie jej, jako doskonałej wymówki.
- To wszystko jest krępujące, to takie zwyczajne by się tak wygłupiać i robić jakieś kołysanie biodrami, czy jak wy to tam nazywacie?
Tak skomentowałem "tańce" skrzywiając nieco wyraz twarzy i zasuwając bandaże aż do samego nosa.
- Jeśli chcesz się bawić, śmiało ja się najwyżej gdzieś w kącie schowam. Nie dla mnie coś takiego.
Godność: Kejko Hanari Wiek: 23 Rasa: Dachowiec Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie. Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy. Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._. Pan / Sługa: brak / brak Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur) Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia. Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle) SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 05 Sty 2013 Posty: 488
Wysłany: 3 Luty 2013, 23:25
Z coraz to dłuższym czasem ich wizyty w tym miejscu, dziewczyna rozluźniła się bardziej. Przypuszczalnie powodem tego była panująca tu życzliwa i gościnna atmosfera. Choć owa gościnność momentami graniczyła niemal z nachalnością ze strony mieszkańców tej krainy. Coraz to więcej osób zaczepiało ich i kusiło najliczniejszymi i najrozmaitszymi słodkimi specjałami. Cóż poza dokładnym lustrowaniem tej słodkiej krainy ,również Kruk często padał ofiarą kocich ślepi. Kotka wnioskując po jego zachowaniu zdawała sobie sprawę iż w przeciwieństwie do niej on z dłuższym pobytem tutaj zdawał się być bardziej skrępowany. Słysząc jego wypowiedz przez chwilę miała ochotę się roześmiać, jednak powstrzymała się przed tym i jedynie uśmiechnęła się pewnie. Jego słowa brzmiały teraz tak jakby to rodzic przestrzegał swą pociechę przed niemiłymi skutkami jakie mogą przynieść jej czynny. Naprawdę… czy ona wygląda na dziecko?
-Bez obaw.. zapewniam Cię iż nie zajdzie taka konieczność. Wiem czym jest umiar.
Początkowo podobnie jak i jej towarzysz odmawiała poczęstunku, jednak gdy na jednej z tac dostrzegła maleńkie czekoladki w kształcie różyczek o karmelowych płatkach … nie była w stanie odmówić sobie skosztowania jednej z nich. Bogaty słodki smak zapewne jeszcze przez dłuższy czas będzie cieszył jej podniebienie to też za kolejne propozycje poczęstunku tylko dziękowała. Kiedy poczuła iż cień trącił ją łokciem szybko podniosła na niego spojrzenie jednak to nie pozostało na nim długo iż teraz przeniosło się na wskazaną przez niego osóbkę. Dziewczyna o białych włosach przyodziana w dość niecodzienną kreację i podobnie jak sama Kejko mogąca pochwalić się kocimi atrybutami. Mimo iż jej towarzysz nie zadał konkretnego pytania to uznała iż zaciekawiła go owa osóbka.
-Cóż.. niestety ale nie znam tej dziewczyny. Nie mam też pewności czy nawet pomimo pewnego podobieństwa, to czy dzielimy jedną rasę…
Cóż dachowca niby to nie trudno odróżnić zwykle były to postacie których forma mniej lub bardziej zbliżała ich do kotów, jednak w wypadku owej dziewczyny Kejko nie odczuwała tego co też zazwyczaj czuło się kiedy spotykało się swego ‘krewniaka’. Może to tylko jej mylne przeczucia i owa panienka rzeczywiście była przedstawicielką jej ‘rodziny’ cóż nie była w stanie stwierdzić tego na pewno jednak instynkt mówił swoje. Po dłuższej obserwacji białowłosej , kocie ślepia napotkały jeszcze kilka ciekawych postaci które to swym wizerunkiem odbiegały od tego cukrowego. Czy tak jak i oni owe osoby były przypadkowymi wędrowcami ? A może zostali oni zaproszeni na to Cukrowe przyjęcie? Takie to myśli zaczęły ją dotykać po oględzinach strojów żeńskiej części owych nieznajomych. Oh, czyżby nie była teraz odpowiednio ubrana na ową uroczystość ? Cóż nie bardzo się tym przejęła wszak ich obecność tutaj była przypadkowa.
Kiedy to znaleźli się w ogromnej Sali i stali świadkami przemówienia monarchy tego królestwa błękitne oczy wędrowały jeszcze po pozostałych podróżnikach z ciekawością. Każda z przybyłych tu osób czymś ją ciekawiła a jedna nawet nieco ją przerażała, jednak oczywiście poznać tego po sobie nie dała. Gdy jej towarzysz znów się do niej zwrócił przez chwilę milczała, koci ogon bujał się spokojnie na boki niczym wahadło starego zegara.
-Dla nas to coś nowego, ale zapewne dla mieszkańców tej krainy nie jest to niczym nadzwyczaj dziwnym… może właśnie tak wygląda słodka codzienność tego świata?
Kiedy to zabawa zaczynała nabierać tępa i coraz to więcej osób zostało porównanych do licznych zabaw i tańców , kotka stała się bardziej rozbawiona. Jednak tym razem to nie za sprawą atmosfery lecz zachowania cienia. Który to właśnie wykorzystywał ją w roli swej ’tarczy’ przed każdym zbliżającym się w ich stronę gościem nakłaniającym ich do wspólnego świętowania. Z trudem ukrywała swe rozbawienie, i chociaż nie zdradzała go twarz to częste ruchy zarówno ogona jak i kocich uszu owszem… cóż miała tylko nadzieję iż Kruk nie domyśli się tego… . To też również i kotka grzecznie odmawiała płynących w jej stronę zaproszeń, no bo jak by tak mogła pozbawić bezbronnego cienia swej ‘wymówki’ ? Zaśmiała się krótko słysząc kolejne słowa mężczyzny.
-To „kołysanie biodrami” nazywamy tańcem, mój drogi. Jednak nie każdy taniec musi wyglądać właśnie w ten sposób.. jest jego wiele odmian, którym towarzyszy również inny nastrój i muzyka. A wtedy takie „kołysanie biodrami” może zmienić się w całkiem przyjemną rozrywkę jak i ciekawe niekiedy godne zachwytu widowisko.
Odpowiedziała mu spokojnie może nawet z nutką dostojności w głosie. Wszak kotka lubowała się w sztuce to i ceniła sobie ją w najróżniejszej postaci. Taniec to w końcu mogło być ucieleśnienie finezji i wdzięku, jednak wiele zależało od klimatu jak i samych tańczących. Gdy wspomniał o zabawie pokręciła przecząco głową i posłała swemu towarzyszowi ciepły uśmiech.
-Wolę jednak zostać i dalej Ci potowarzyszyć , wiec jeśli zamierzasz się chować to i dla mnie musisz w owej kryjówce uwzględnić miejsce.
Gdy wypowiadała ostatnie słowa jej uśmieszek stał się nieco bardziej zadziorny.
_________________
#66cccc
~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~
Godność: Imię nasze jest Legion. Wiek: Byliśmy tu na długo przed wami, po nas nie będzie nikogo. Rasa: Jesteśmy tymi których zdradziliście rodząc się w świetle. Lubi: Szum synaps, taniec na ostrej krawędzi noża, samotne ogniska pośród bezgwiezdnej nocy, ciszę zwiastującą nadejście burzy. Nie lubi: Stygnących zgliszczy, tłumów płynących jak zanieczyszona krew w brudnej arterii, neonowych bogów, głucho dźwięczących czerepów. Wzrost / waga: Niebo zastało nas upadłymi, Otchłań wzniosłymi. / Dokładnie tyle by serce przeważyło pióro. Aktualny ubiór: Odziany w skórę wężową, płaszcz proteuszowy żywy i zmienny jak tańczący płomień, noszący ślady dawno zaschniętej krwi fałszywych proroków. Siedem diademów a w każdym tysiąc słońc mieniących się jako klejnoty. Znaki szczególne: Jesteśmy szczególni. Jesteśmy różni i wyjątkowi. Tak jak wszyscy. Jak każdy z was i cała reszta roztańczonych odpadów tego świata. Pod ręką: Sznurek albo nic. Broń: Język żmijowy, ostry i jadowity choć podbity
Dołączył: 27 Gru 2012 Posty: 145
Wysłany: 5 Luty 2013, 01:07
Nieznajomy oparty plecami o szubieniczną belkę postawił kołnierz płaszcza tak by ten skrywał jego okaleczoną twarz i dopiero wtedy dyskretnie i bez pośpiechu obrócił swe oblicze w kierunku sceny. Przeszywające spojrzenie gorejących oczu prześlizgiwało się kolejno po książęcych gwardzistach mierząc ich i oceniając by w końcu zatrzymać się na miłościwie panującym.
-Niktniezdawałsobiesprawyzwaszegoistnieniabonikomuwcześniejnieudałosięujśćstądzżyciem.- Warknął cicho spod kołnierza powstrzymując przemożną chęć splunięcia.
Cedził przez zaciśnięte zęby wciąż obserwując podwyższenie i przemawiającego na nim młodego księcia. Z zadumy wyrwał go dopiero sygnał do rozpoczęcia zabawy i znak dany orkiestrze która teraz poczęła grać ze zdwojoną mocą. Tłum zafalował. Nim obcy zdążył się rozeznać w nowej sytuacji , jakaś młoda niewiasta położyła mu rękę na ramieniu z zamiarem zaproszenia do wspólnego tańca. Cofnęła ją niemal natychmiast kiedy odwrócił się w jej stronę a gdy jego szczęki obnażyły kończyste zęby w parodii makabrycznego uśmiechu wraz zniknęła w tłumie bojaźliwie oglądając się za siebie.
-Pasujętutajjakstarynietoperzdoklatkizpapugami.- Zauważył przytomnie rozglądając się wokół a jego obrazowe i makabryczne wizje traciły nieco na sile pozwalając na lepszą ocenę sytuacji. Podnosząc porzuconą przez niedoszłą towarzyszkę apaszkę w kolorze pistacji, szczelnie owinął nią sobie twarz i głowę, zostawiając niewielką przerwę na wysokości linii oczu. Kładąc kołnierz rozpiął część guzików płaszcza spod którego błysnęła teraz biała, nieco luźna, sznurowana koszula ozdobiona liściastym motywem haftu. Przyodziewa popularna w ostatnim czasie wśród niektórych z kupców południa. Wystrzępione brzegi poszarzałej kapoty jak i starte od pyłu buty wędrowca świetnie się z nią komponowały dopełniając całości wizerunku. I oto właśnie chodziło.
-Zaiste,docałościbrakujemijeszczetylkokostura.- Parsknął zażenowany choć jednocześnie rad z efektu jaki udało mu się osiągnąć. Nadal zwracał uwagę, ale nawet w połowie tak bardzo jak na początku kiedy trafił tutaj w zupełnym amoku i trawiony gorączką. Teraz o wiele swobodniej przyszło mu wmieszać się w rozbawioną ciżbę, przyłączywszy się do wspólnych tańców i z przesadną uprzejmością i wcale udatnie naśladowanym akcentem zachwalając urodę spotykanych tu i ówdzie panien. Kilku z nich wręczył nawet ozdobną broszkę w kształcie kwiatu lotosu. Rozdawane podarki miały bardzo ciekawą właściwość, była nią igła nasączona iperytem. W takim tłumie i przy tym tempie zabawy było tylko kwestią czasu zanim wbije się ona w ciało. Kwestią czasu była też następująca wkrótce po ukłuciu śmierć której objawy wskazywały wyłącznie na niewydolność serca. Biorąc pod uwagę otaczające ich zewsząd związki sacharozy taka śmierć zapewne jest tutaj uważana za niemal naturalną.
Po dawnym potworze nie został nawet ślad. Zniknął, wyparty z pamięci jak niedawno wyśniony koszmar, brzydka skaza kłująca w oczy samą tylko swoją obecnością, rozpuścił się jak łyżka dziegciu w beczce miodu.
-Cóżsłodszegoniżmiód?- Zastanowił się głośno z wystudiowaną wesołością zbliżając się do jednej z fontann i zaraz dodając do siebie w myślach "chybatylkosprawiedliwapomsta".
Udając, że przeciera stojącą na stole szklanicę wysmarował dyskretnie jej wnętrze skoncentrowanym glikolem po czym śmiało nadstawił ją pod strumień gęstej cieczy czekając aż nadmiar płynu przeleje się z naczynia do fontanny. Klnąc pogodnie zganił siebie za rzekomą niezdarność po czym odstawiając pełne w połowie naczynie na pobliski stół oddalił się od niego z szyją wyciągniętą w kierunku tłumu udając, że posłyszał znajome, wołające go głosy choć tak naprawdę jedynym głosem jaki rozbrzmiewał w jego czaszce była cudowna i upajająca melodia Dies Irae.
Spokojnym i tanecznym krokiem, lawirując pomiędzy tańczącymi parami zbliżał się teraz ku podium dla muzykantów aby móc znaleźć się jak najbliżej księcia i posłyszeć choć strzęp jego rozmowy z kapitanem.
_________________
Lucky [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Luty 2013, 17:45
//Nie wiem, czy jeszcze mogę uczestniczyć w zabawie ale mam nadzieję, że ze względu na małą ilość zainteresowania wśród graczy na forum to będę mogła jednak nadal uczestniczyć w evencie.
Lucky wstała z swojego miejsca, by zobaczyć króla tego królestwa, gdy ów zaczął mówić. Jednak widok tak młodego i kolorowego, chociaż trafniejszym określeniem było by powiedzieć słodkiego chłopca sprawiał, że odczuwała lekkie mdłości. Po skończonej przez niego wypowiedzi i zaproszeniu do zabawy, chciała z powrotem zasiąść na swoim miejscu, lecz nie było jej to dane.
Ledwie zabrzmiały pierwsze nuty wesołej i skocznej melodii nakłaniającej wszystkich zebranych do beztroskich harców podszedł do niej jakiś słodki amant. Z całą pewnością był to mieszkaniec Cukierkowego Królestwa, gdyż jak oni wszyscy słodycz, która doprowadzała już Kotkę do mdłości, aż z nich emanowała.
Tak, właśnie ta wszechogarniająca słodycz tak bardzo ją niepokoiła na swój sposób. Te słodkie twarze, wesoła muzyka, beztroska zabawa. Wszystko było jak namalowany obrazek z książki dla dzieci, które widziała kiedyś w ludzkim świecie. Mimo, że przebywała w tym słodkim miejscu i miała pewność swojej obecności w nim to nie mogła uwierzyć, że naprawdę to wszystko dzieje się naprawdę.
Starała się odmówić ludzią żywo zapraszającym ją do zabawy, jednak w końcu ktoś pociągnął ją za ramię, ciągnąc w tłum tańczących. Nim ją puścił znalazła się na środku parkietu wśród wirujących ciał. Nie chciała się przepychać na siłę, więc z kocią gracją omijała ludzi idąc w nieznaną sobie stronę, byle by tylko wyjść z tego tłumu. W końcu wykonując obrót, by nie zderzyć się z jakąś wywijającą ciałami parą wpadła na kogoś.
-Przepraszam, nie chciałam.
Odwracając się i przepraszając jednocześnie ujrzała wysokiego szatyna z bandażami na ciele. Spojrzała w bok na dziewczynę z kocimi uszami, która wyglądała na dachowca. Cóż widocznie byli tutaj razem. Było to dość mądre posunięcie biorąc pod uwagę, że nikt nie wiedział co będzie się tu działo. Dziewczyna sama wyglądała na dość łagodną, co Lucky mogła poczuć, w końcu też była kotem. Tylko, że w porównaniu do niej ona była dziką bestią.
po przeprosinach chciała się wycofać, jednak rozglądając się w okół nie mogła dostrzec żadnej możliwości przejścia wśród tego tłumu ludzi. Cóż, chyba zostało jej przez chwilę trochę postać przy tej dwójce, co tez nie było takim złym pomysłem biorąc pod uwagę, że nie emanowali tak jak reszta taką słodyczą.
Slath [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 10 Luty 2013, 17:21
Z biegiem czasu zaczęło mu być trochę niedobrze od nadmiaru słodkości, która go otaczała. I nie chodziło tutaj tylko i wyłącznie o wyroby tego miejsca. Zdecydowanie nie była to jego bajka. Stwierdził jednak, że skoro już jakimś cudem udało mu się dotrzeć do miejsca, które jak twierdził Książę, było trudne do odnalezienia przez innych, pokręci się choć trochę po okolicy i przekona na własne oczy, o co do końca chodzi w tym dziwnym miejscu. Czy Królestwo takie miało w ogóle prawo bytu i czy było do końca prawdziwe? Nie mógł tego wiedzieć, ale dlaczego miałby sam się o tym nie przekonać. Błądził obojętnym wzrokiem po tańczących wokół ludziach, jakby próbował wypatrzeć, czy ktoś oprócz niego nie do końca czuł się najlepiej. Poprzeciągał się trochę, najwyraźniej nie będąc przyzwyczajonym to zbyt długiego bezruchu. Postanowił jednak ruszyć w kierunku tłumu, by przyjrzeć się wszystkiemu z bliska. Siedzenie przy fontannie nie było najlepszym miejscem obserwacyjnym w tym momencie. Oparł dłoń na podwójnej pochwie przytwierdzonej do pasa i powolnym krokiem zaczął się zbliżać do bawiących się mieszkańców. Mimo tego, że był jednym z nielicznych, którzy wyglądali tutaj jak zwykli ludzie, to jego wygląd można by odczytać, jako straszny – blizny na ciele, zdeterminowane spojrzenie i broń pod ręką. Jeśli ktoś spróbowałby wyrwać go do tańców, rzucał mu tylko krótkie spojrzenie wyrażające jedno – „nawet nie próbuj”.
Wzrokiem błądził po twarzach zgromadzonych. Zastanawiał się, czy każdy z nich, który nie pochodził stąd, również dotarł tutaj poprzez zgubienie. Właściwie to nigdy nie słyszał o tym miejscu i mało prawdopodobnym było, że nie znaleźli się tutaj przypadkiem. Odgonił prędko od siebie te myśli i akurat w tym momencie jego spojrzenie padło na Cienia i Kotkę, którzy rozmawiali sobie w najlepsze. Przekrzywił lekko głowę na bok. Wyglądało na to, że mimo wszystko nie był jedynym, który średnio pasował do tego miejsca.
Po krótkiej chwili, znalazł sobie lepsze miejsce do obserwacji przy innej fontannie. Usiadł przy niej, poprawił buty, spodnie, miecze u boku i wrócił do swojej wcześniejszej roli obserwatora całego zajścia, czekając na rozwój wydarzeń. Jeśli taki w ogóle miał nastąpić.
Kruk Nevret [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 12 Luty 2013, 11:10
/// Z tego co zauważyłem, 2 posty lub więcej nie stanowią problemu, zwłaszcza jeśli dotyczą interakcji z graczami.
Zmarszczyłem brwi widząc jej pewny uśmieszek, który skierowany w moją stronę, coś z pewnością oznaczał. Czyżby aż tak moje słowa były rozbawiające? A może rzeczywiście zbyt bardzo mówię jej, czego nie powinna? Jakby się zastanowić, chyba sam bym tego nie chciał? Ale to chyba to kwestia indywidualna charakteru, a nie jednostki. Ale cóż, czyja jestem od psychologii by rozważać takie dziwne opcje? No nie bardzo, choć pobawić się można.
- Cóż, nie poznałem twoich umiarów, Panienko. Nigdy mnie w nich nie zapewniłaś, więc zostaje mi uwierzyć.
Usta miałem zakryte bandażami, ale nie były jakąś grubo ułożone, by dobre spojrzenie, nie wnioskowało, że sam pewnie się uśmiechnąłem, tak jak Dachowiec. Gdy miałem okazje podziwiać, jak się dobiera do niektórych słodkości, nie mogłem się wręcz powstrzymać, było to dla mnie iście zabawny widok. Skoro już podchodzimy do wszystkiego z nutką humorystyki, no to czemu nie. Moja obandażowana ręka co prawda z rękawiczką bez palców, pogładziła ją po głowie między uszami, gdy panienka z tacą odeszła, a sama jeszcze cieszyła się smakiem łakoci w ustach. W ten sposób, jego zdaniem wyszedł iście zabawny kadr.
- Chyba będę wiedział czym Ciebie pocieszać, gdy nadejdzie zły humor.
Skoro oznajmiła, że nie zna tej osoby, cóż nie było więc potrzeby poruszania tej kwestii, więc mój wzrok przenosił się dalej. W końcu byłoby to niegrzeczne w kogoś się tak wpatrywać, prawda? Choć, może nie do końca, to też kwestia indywidualna, ah ta psychologia.
- Więc jest jakaś rasa, która pomimo posiadania tych samych cech fizycznych, przyporządkowuje się do innej grupy niż Dachowce? Brzmi ciekawie, powinnaś mnie zauroczyć dalszą kwestią.
Gdy zadała swoje pytania w czasie przemówienia, tylko zmarszczyłem przez ten moment brwi. Bo cóż, nie było to dla mnie zastanawiające, w sumie tym dłużej tu byłem, tym bardziej uznawałem, że mniej interesuje nie ta kraina, niż było to na początku.
- Codzienność słodkawej krainy... Żebyś zaraz nie interesowała się zwyczajami, zainteresowaniami, gustami, religią czy innymi psychologiami mieszkańców. Trochę by nam wtedy zeszło w tej krainie.
Uśmiechnąłem się pod bandażami porozumiewawczo, w sumie teraz jak pomyślałem. Czemu tak bardzo wykorzystuje ją jako wymówkę? Dla mieszkańców powinienem być kimś w rodzaju straszydła, które nie zachęca w żaden sposób do częstowania, czy do tańca. Ale może właśnie przebywanie wśród takiej osoby jak, Kejko. Zatwierdza ich, że jednak wcale nie jestem taki, jak wyglądam? No nie, przed chwilą jej powiedziałem, by się nie zagłębiać, a sam zacząłem się nad tym zastanawiać. Co jest ze mną nie tak? Gdy ta tańcowała ogonem, bo w końcu zawsze mnie rozbawiały jej zwierzęce cechy, zrobiłem udawane poważne spojrzenie. Mówiło one coś w rodzaju "Czy Ty właśnie nabijasz się ze mnie?". Przynajmniej dobrze, że nie miała nic przeciwko tak nikczemnego wykorzystywania, choć może rzeczywiście powinienem odejść gdzieś na bok, aż wszystkie te imprezy zakończą się. Ale zapewne sama Kejko nie będzie chciała mnie opuścić, a wtedy pozbawię ją radości w przebywaniu w głównym biegu wydarzeń. A chyba tego nie powinienem jej robić?
- Brzmi po prostu jak jakieś zwierzęce tańce godowe, ale to pewnie co innego jednak. Pomińmy więc tą kwestie, nie mają tu jeszcze innych metod na spędzanie czasu?
Gdy posłała mi owy uśmiech, po prostu podniosłem chwilowo, wyżej brwi. Cóż mogłem jej odpowiedzieć? Rozglądałem się dalej.
A właśnie, rozglądanie się. Mogłem podziwiać też bardziej interesujące osoby. Jakie to były? Z pewnością te które niewiele miały wspólnego z mieszkańcami. Takim była osoba, która z początku wydawała mi się dziwakiem, takim jakim sam mógłbym się określić, ale on był w inny sposób. Liczyłem, że dobędzie się czegoś dziwnego, spowoduje jakieś ciekawe wydarzenie... A co zobaczyłem? Zaczął bawić się wraz z mieszkańcami, zapraszać do tańca a nawet rozdawać jakieś prezenty, potem cieszył się zapewne innymi sprawami, jak napojeniem się. Cóż, widać co do niego mogłem się jednak zawieść. Choć co prawda dziwne, że nie sięgnął po łyk, to tyle z mojego przypadkowego doglądania się tego, co czasem robi. No bo po co miałoby mnie to interesować? Stał się dla mnie taki jak inni mieszkańcy. Ale teraz mogłem przejąć się innym zajęciem. Jakim?
Poczułem jak obracająca się osoba, zderzyła się z moim ciałem. Jako iż nie patrzyłem na Kejko, przez moment myślałem, że poplątał się jej nogi i to właśnie ona wpadła we mnie. Ale po dłuższym zastanowieniu, które nie trwało nawet sekundy, było oczywiste w czuciu które miałem wyostrzone, że co innego bym poczuł. Spojrzałem poważnym wzrokiem na tą kocią osóbkę, jakby żądając wyjaśnień. Ale zaraz zaczęła mnie przepraszać, więc owy wzrok zaraz odszedł, bo po co miałem cokolwiek wymagać, jak to było tylko przypadkiem? Skinąłem jej tylko, by się nie przejmowała, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. Ale w sumie zdziwiłem się, bo czy to właśnie na nią nie zwróciłem uwagi wcześniej? Jak widać przypadki chodzą po istotach, bo nie wydaje mi się by zrobiła to umyślnie. Ale na to zajście po prostu uśmiechnął się do mojej towarzyszki, w końcu najlepiej jak to ona rozwinie rozmowę, jeśli coś takiego w ogóle planujemy. W końcu i tak chyba jesteśmy zablokowani tłumami, chyba czas trochę odejść na bok? Niestety spojrzenia szermierza który skierował we mnie wzrok, nie został przeze mnie zauważony, póki co, jeszcze nie.
Godność: Kejko Hanari Wiek: 23 Rasa: Dachowiec Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie. Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy. Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._. Pan / Sługa: brak / brak Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur) Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia. Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle) SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
Dołączyła: 05 Sty 2013 Posty: 488
Wysłany: 12 Luty 2013, 18:42
Jej uwadze nie umknął uśmiech skrywany pod bandażem. Kiedy to delektowała się smakiem czekolady rozpływającej się na jej podniebieniu … nagle poczuła przyjemny dotyk. Kocie uszy najpierw wyprostowały się na skutek zaskoczenia jednak potem obniżyły się delikatnie na skutek kojącego dotyku. Kotka automatycznie przymrużyła też powieki, gdy poczuła iż dłoń przestaje ją głaskać jej spojrzenie wylądowało znów na szkarłatnych ślepiach. Na jego słowa odpowiedziała uśmiechem, po czym wtrąciła i swój komentarz w tej kwestii.
-Oh, miło wiedzieć iż będziesz się wtedy starał mnie ‘pocieszyć’. Możesz również liczyć że i ja postaram się jakoś odgonić zły nastrój jeśli tak owy by Cię dopadł.
Kiedy mówiła te słowa koci ogon zamachał kilkukrotnie to w prawo to w lewo. Gdy wysłuchała pytania przez chwilę zastanowiła się co też powinna cieniowi na ten temat odpowiedzieć. W sumie nie wiedziała do jakiej z ras należała tamta panienka, ale miała przeczucie iż dachowcem nie była. Ale jeśli nie nim to kim? Tego nie wiedziała, chociaż miała pewne przypuszczenia… jednak nie była ich na tyle pewna by móc się nimi podzielić z swym towarzyszem.
-Cóż pewna rasa przychodzi mi na myśl… jednak sama mam jeszcze zbyt wiele wątpliwości , to też nie chcę Cię wprowadzić w błąd, dlatego też powstrzymam się jeszcze przed rozwinięciem tego tematu…
Kiedy to w jego kolejnej uwadze wyczuła obawy co do czasu ich pobytu w tym miejscu skwitowała to tylko krótkim śmiechem. Nie planowała przebywać w tej krainie zbyt długo tym bardziej iż czuła że cała ta cukierkowa atmosfera ‘odrobinę’ przytłaczała Kruka. Kotce ciężko było ukryć rozbawienie już do tej pory a tym bardziej kiedy to Kruk jednak połapał się i została „przyłapana” . Na spojrzenie mówiące jasno „Czy Ty właśnie nabijasz się ze mnie?" wyprowadziła własną kontrę w postaci uśmiechu niewiniątka ,które dodatkowo jeszcze podkreśliła delikatnie pochylając głowę i opuszczając uszka. Nie skomentowała jednak jego słów co do tańca za to pod wpływem pytania kocie oczy zaczęły się uważnie rozglądać po Sali i poszukiwaniu jakiejś ewentualnej rozrywki która to była by w stanie zadowolić cienia. W trakcie owych poszukiwań jej wzrok przez chwilę napotkał osobnika wyraźnie , który najwyraźniej im się przyglądał. Chłopak o czarnych włosach, na którego twarzy można było dostrzec wyraźne blizny. Kejko z łatwością dostrzegła iż jego spojrzenie się na nich zatrzymało jednak kotka nie miała czasu na dłuższą obserwację przez fakt iż panienka której to prędzej się przyglądali właśnie zawitała w ich strony. Kotka zerknęła to na nią a to na Kruka, nie była teraz w stanie powstrzymać się od uśmiechu. Bo czy to nie ciekawe zrządzenie losu iż to właśnie ona na niego wpadła ? Swoją drogą czyżby cień miał jakiś magnes na koty ? Stał sobie teraz spokojnie w towarzystwie już dwójki kocich panienek. Błękitne spojrzenie przeciągało się teraz po dziewczynie , skoro to miała okazję przyjrzeć się jej z bliska. I zapadła niezręczna cisza… a z spojrzenia swego kompana wywnioskowała że ten nie zamierza pierwszy się odezwać. A wiec to jej przypadnie zadanie rozpoczęcia rozmowy ? Cóż… uśmiechnęła się delikatnie w stronę białej kotki i w końcu też odezwała.
-No proszę widzę że nie jestem jedynym ‘kotkiem’ na tej słodkiej zabawie. Ale zdaje się też ,że Panienka bardziej była na jej okoliczność przygotowana.
Powiedziała całkiem spokojnie w uśmiechu ukazując swe białe uzębienie, niebieskie ślepka ponownie zerknęły na fantazyjną kreację, którą to mogła się pochwalić dziewczyna.
_________________
#66cccc
~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!