To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukrowe Królestwo - Plac główny.

Anonymous - 16 Listopad 2013, 13:57

Dobra, już wszystko wracało do normy, nie było już elementów senności u Scruffiego, więc mógł już normalnie funkcjonować. Kruk chyba jednak nie do końca rozważył powodzenie swojej akcji, ale przynajmniej mieliśmy dwie babeczki z głowy. Scruffie spróbował uniknąć lecących do niego pocisków żrącej czekolady, może od któregoś z nich uda mu się ochronić. Akcja Scruffiego też nie wypaliła, bo przecież tylko rozwścieczyła słodkie istoty, to nie było całkiem dobre posunięcie z jego strony, a po chwili jeszcze otrzymał polecenie od Kejko, aby znów powtórzył swój ostatni ruch. Musiał wszystko ze sobą pogodzić, rogale były jeszcze daleko od niego, więc szybko przesunął uwięzioną żrącą bułkę do wyrwy w podłodze, wytworzony wyłącznie z metalu pierścień, którym owinął bułkę i znów zaczął ściskać, zmuszając ją do wyplucia żrącej cieczy, a drugą ręką przywołał trzy karty, które powędrowały w stronę rozwścieczonych rogalików, bułeczek etc.
- Jeśli się nie uda, wszyscy idźcie do dziury w podłodze, o mnie się nie martwcie. - ależ bohaterska postawa, ale ktoś musiał to zrobić, żeby uratować większość.

Cariati - 29 Listopad 2013, 16:04

- Nic szczególnego - odpowiedziała chłopakowi. Choć tak naprawdę Cariati bezustannie próbowała ignorować pieczenie, a zwłaszcza swędzenie rany. Nawet jeśli starała się do tego przyzwyczaić to nie potrafiła, najzwyczajniej na świecie obecność szramy niezwykle ją irytowała. Jedynym pocieszeniem było to, iż nic nie stało się sukni, była czysta i prezentowała się identycznie jak na początku, czyli bardzo ładnie. Jednak dziewczynka miała świadomość, że z czasem z jej kreacji powstanie istna masakra, lecz nie tym powinna się wówczas przejmować. Pojawił się ważniejszy problem, niż dalsze losy sukni - droga ucieczki. Co prawda wyrwa wydawała się być dość dobrą opcją, oczywiście jeżeli chciałaby samotnie wydostać się z tego miejsca. W ostateczności wybrałaby taką opcję, bo jakoś pewniej się czuła mając przy sobie zdecydowanie wyższe osoby, które jako tako stanowiły dla niej ochronę. W końcu na początku sam wygląd Scruffiego odpychał słodkie monstra, a aparycja Cariati mogła jedynie je przyciągnąć. Na dodatek Kruk i Kejko również byli mocni, więc co jak co, ale ich grupka raczej lepiej sobie radziła w czwórkę niż oddzielnie. Dlatego też dopóty w towarzystwie kotki oraz dwóch chłopaków było bezpieczniej wolała z nimi pozostać. Aczkolwiek musiała coś wybrać. Jako jedyna z grupy potrafiłaby z łatwością przejść przez wyrwę, zaś powiększenie jej mogło zająć więcej czasu, którego nie było. Ugryzła się w dolną wargę, po czym uważnie przyjrzała się murowi, który powoli lecz skutecznie ulegał rozkładowi dzięki żrącej cieczy. Obejrzała się za siebie by ocenić jak wiele potworów się za nią czai oraz w jakiej odległości się znajdują. Uśmiechnęła się pod nosem widząc te kilka wolnych metrów. Gdyby udałoby jej się wystarczająco rozpędzić i użyć telekinezy do rzutu jakaś większą rzeczą w ścianę to kto wie, może otworzyłaby przed nimi nową drogę ucieczki? Lecz nie potrafiła określić jakiej siły powinna użyć.
Zaśmiała się drwiąco słysząc słowa Karciarza.
- Jeżeli planujesz tutaj zginąć za nasz wszystkich, to wiedz, że ci się to nie uda. Bardziej przydasz się żywy niż martwy. - Słowa, które wydostały się z ust małej dziewczynki w jej mniemaniu były miłe. Oczywiście nie wszyscy mogli się dosłyszeć tam choć nuty troski, ale tam była, w końcu to jego najdłużej znała.
Widząc, że chłopak zamierza powiększyć dołek w podłodze postanowiła zrezygnować ze swojego planu. Przecież przez dziurę w murze przedostaliby się do zamku, gdzie byłoby równie wiele wrogów, a w wywrze? Jakoś zbytnio się nie obawiała tego co tam spotkają, oprócz możliwości spotkania jakiejś eklerki, ostatnio coś zaczęła za nimi nie przepadać.
- Rób swoje, a my cię osłonimy - stwierdziła. Popatrzyła na kotkę oraz jej przyjaciela, jakby prosiła żeby to zrobili. Stanęła nieco bliżej Scruffiego, gotowa stawić czoła jakiejś wielkiej babeczce czy małej landrynce. Ale czyby na pewno? Serce czarnowłosej zaczęło szybciej bić. Była wściekła, przerażona i nieco zdezorientowana, a jedyne co chciała zrobić to uciec z tego królestwa.

Noritoshi - 4 Grudzień 2013, 11:47

Nasi balujący nie tak należy, na balu wyglądającym nie tak jak powinien wyglądać, robili rzeczy jakie im do głowy nie przychodziły, w ubiorze który raczej nie jest tym od wykonywania brudnej roboty. Widzieli rzeczy, których może do końca nawet nie rozumieli, ale wszyscy byli zgodni w jednym - musza współpracować i uciec - wola życia robi swoje.


Auri w porę wywołała odruch wymiotny, który załatwił za nią sprawę - zabijającą landrynkę. Mogła ze spokojem odetchnąć i przybyła tu, gdzie przebywała reszta. Chyba trochę się zdziwią z jej przybycia znikąd, ale co tam... (może z czasem ilość uczestników przewyższy liczebność mieszkańców Cukierkowego Królestwa?)

Kruk ponownie uchronił Kejko przed stadem oszalałych słodkości. Na łańcuchach zebrał resztki ich ciał, ale metalu nic chyba od tego nie ma - został w miarę nienaruszony.

Cariati została niespodziewanie zaatakowana przez dwie eklerki. Owe zaczęły buszować pierw koło jej szpilek. Zrozumiały, właściwie nie wiedząc jak, że to z pewnością podstawa przebywającej tutaj istotki, która należy zniszczyć. One nie miały oczu - były całkiem innym typem słodkości - działały na węch. Wyczuwały te ubrania, to ciało, które ogarniały strach, przerażenie i zdezorientowanie. Wiedziały, co poczynić należy - pełzły po jej nogach, powodując nieprzyjemne uczucie jakby jakiś zaskroniec wił się po jej nogach. Tylko że tutaj były dwa takie, króciutkie i grube. I słodkie, a ich czekolada zostawała na nogach Cariati. Wlazły jej pod sukienkę, a następnie zostawiały na jej ciele czekoladę, która zaczynała nieprzyjemnie puchnąc i twardnieć. Zdaje się te dwie eklerki chcą ją zabetonować żywcem... czekoladą! Choć ja bym też stwierdził, ze eklerki chcą ją chyba... zgwałcić i zaczęły od uwięzienia ofiary w swojej dziwno-słodkiej substancji.

Blach! Chciał złapać babeczkę w pierścień, ale one nie są takie na łapankę! Zajęło mu to trochę, a jakże. Niemniej, chwilowy brak nacierających na nich większych watach łakoci wypełnił ten czas i zdołał znaleźć babeczkę chętną do współpracy z nim... Rozbryzgała się na ściance, tylko że... Chyba nadal to wiele nie dawało... Ale z czasem cegły wzniosły tumany kurzu wraz ze swoim spadkiem. Przejście było gotowe.

W międzyczasie wyrwa w podłodze nieco się powiększyła na wskutek zapadnięcia się kawałków podłogi do środka. Tam też nie brakowało obłoków kurzu, ale przede wszystkim... Tutaj w oczy biła ciemność. Z kolei dziura w ścianie dawała pewien prześwit na korytarz. Chyba korytarz - ci znajdujący się bliżej mogli dostrzec ciemną ceglastą ścianę za dziurą jaką zrobili. Pytanie tylko co to za pomieszczenie? Tak, korytarz jak napominałem wcześniej. Kręty korytarz, wąski i niski. Będą mieli faceci zabawę w przeciskanie się na schyłki. A wyrwa w podłodze znów da wyzwanie tym, co widzą lepiej. Bo zdaje się źródła światła nie ma skądinąd wziąć więcej niż tylko z kryształów jarzących się światłem, za sprawą jakiejś magii, rozstawionych na całym placu głównym. I chyba te kryształy nie lubią być dotykane - od dotyku gasną. Chyba, że się ich nie dotknie...

Kolejka: MG

Noritoshi - 4 Styczeń 2014, 11:37

...Kejko w jednej chwili została chwycona jakimś gumowym, obrzydliwym ustrojstwem na kształt języka. Owinęło ją to ciasno wokoło pasa i zabrało do miejsca skąd pochodziło - z owej dziury w ziemi. Ten jęzor był cienki, spływały po nim gęste, słodkawe syropy o smaku malinowym, truskawkowym i wiśniowym. Był elastyczny, ale rozerwać nie dało się go.
Wciągnął Kejko w ułamki sekund. Nie było tutaj miejsca na obronę przed tym - nim coś Kejko krzyknęła, zorientowała się (nawet biorąc pod uwagę jej umiejętności jako Dachowiec), że już leży w ciemniejszym miejscu. Przed nią klarował się kształt postury atakującego ją potwora. Nadstawił na nią pysk, chcąc ją pojmać wewnątrz swojego wielkiego brzucha. Wyglądał właściwie jak wielki brzuch na dwóch stopach, z oczami nad pępkiem i głową na kształt cukierka zawiniętego w papier. Nie miał szyi, a z pyska wychodził jęzor i bezproblemowo przez przełyk Kejko by się zmieściła.... Więc ogółem potwór był duży.
Ale jedna rzecz Kejko ratowała - fakt, że od momentu wciągnięcia jej tutaj, jego ruchy były bardzo powolne, więc czasu na wyrwanie się było sporo, tym bardziej patrząc na jej moce...


Tam na górze jej zniknięcie musiało być rzeczą dziejącą się bardzo niespodziewanie. Cukierkowe stworki nadal były wokoło, lecz nie były w swej liczbie czymś groźnym...
Ale klucze miał książę, który był w zamku. A nasi kochani mieli drogę przez dziurę w murze zamku jak i dziurę w podłodze. Obie mogą prowadzić wszędzie jak i donikąd.


Kolejka: (w międzyczasie mogą pisać gracze z sąsiedniego tematu. Mogą też gracze zamienić się kolejnością jeśli im tak wygodniej.)

Kejko
Kruk
Auri
Scruffie
Cariati
MG


Czas na odpis to jedna doba. Po tym czasie powinna odpisać następna osoba w kolejce, a jak ona w ciągu doby nie odpisze to znów kolejna osoba po niej powinna odpisać.

Kejko - 5 Styczeń 2014, 05:10

Czarne koty przynoszą pecha tak chodzi przesąd, ale czy ten pech musi też dotykać swego nosiciela? Okazuje się, że tak, przynajmniej na to wskazują aktualne wydarzenia, jakim poddana została kotowata. W czasie, kiedy kotka wsłuchała się w wypowiedzi swych towarzyszy został w nią wymierzony nietypowy cios, jedyne, co poczuła błękitnooka był nagły i nieprzyjemny ucisk w okolicy brzucha, czyżby nerwy? Nie byłoby to nic dziwnego jednak owy uścisk nagle nabrał na sile i Dachowiec został nagle szarpnięty do tyłu, stało się to tak szybko, że czarnowłosa zdążyła jedynie spostrzec jakąś wstrętną rzecz, która była opleciona wokół jej tali. Kiedy Dachowiec niespodziewanie stracił grunt spod nóg z jego gardła wydobył się przerażony krzyk, jakże instynktowny w owej sytuacji. Ekspresowa podróż nie należała do delikatnych i przez niekomfortowe położenie okazało się iż koty jednak nie zawsze spadają na cztery łapy… . Nieprzyjemne spotkanie z podłożem sprawiło, iż Kejko była jeszcze bardziej zdezorientowana, kiedy świadomość zaczęła do niej powracać błękitne ślepia skupiły się na wypatrywaniu sprawcy owego ataku. W pierwszej kolejności Dachowiec zwrócił jednak uwagę na wstrętnym gumowym kablu pokrytym lepkim śluzem, który dalej tkwił obwiązany wokół pasa kotowatej. Błękitnooka szybko podjęła próbę uwolnienia się, zamachnęła się sztyletem, (który na szczęście powędrował razem z nią do tego miejsca) by rozciąć niewolący ją pęt. Jeśli to działanie okaże się bezskuteczne czarnowłosa ponowi próbę kilkukrotnie, po chwili jednak poczuje na sobie wyjątkowo słodki owocowy podmuch a raczej oddech, który przyprawi ją o mdłości i zmusi do zwrócenia uwagi na stojącą przed nią bestię. Oczy kotki otworzyły się szeroko a źrenice znacznie zwęziły, uszy odchyliły się do tyłu a sierść zjeżyła do granic możliwości. Było by dobrze gdyby kotka pamiętała teraz swoje własne myśli co do tego jaki wynik może mieć danie się zjeść panice… jednak ciężko jej nie ulec kiedy ma się przed sobą szkaradne monstrum z wyraźną chrapką na nie małe co nieco…. . Całe szczęście, jeśli zawiedzie zdrowy rozsądek pozostaje jeszcze instynkt, który za główny cel dalej stawia sobie przeżycie. Dachowiec błyskawicznie zerwał się na równe nogi i odskoczył od stwora na tyle na ile było to możliwe ponownie do gry wkroczył sztylet jednak, jeśli jęzor pozostanie nieugięty a dokładniej nieprzecięty to czarnowłosa nie mając wyboru zmuszona będzie do zmiany formy. Zatem jeśli Kejko nie zdoła się oswobodzić zmieni się w czarnego kota wyślizgując się z ubrań, które bez wahania porzuci by podjąć się próby ucieczki.
Anonymous - 5 Styczeń 2014, 19:39

W całym powstałym zamieszaniu mało kto zauważył, ze w okolicy wyrwy drobny gruz powstały z zawalonego fragmentu muru zaczął dość dziwne kotłować, by chwile później buchnąć w stronę zbiegowiska. W miejscu, z którego to zaś powiał wiatr, oczom zebranych ukazał się wysoki mężczyzna o białych włosach, trzymający w jednej ręce pasujący do reszty zastawy kielich, pełen czerwonej cieczy, a w drugiej broń. Upił łyk i zamachnął się włócznia powodując kolejne zawirowania.
- Kilka ciał i już każdy wariuje - rozejrzał się badawczo po pomieszczeniu, w zdziwieniu uniósł brew i z westchnieniem, po którym pociągnął jeszcze łyk z kielicha, ruszył w stronę walecznej grupki, zeskakując zwinnie z osuwiska.

Anonymous - 6 Styczeń 2014, 14:15

Trudno zorientować się w sytuacji komuś kto nie widzi. Ba, pewnie trudno nawet temu kto ma sprawny wzrok. W czarno-białym umyśle Auri nie wygląda to za ciekawie. Panował rozgardiasz, nie dała rady nic konkretnego usłyszeć. Najpierw skupiła uwagę na centrum, gdzie poruszały się jakieś rzeczy. Definitywnie nie byli to ludzie, ani nic im podobnego - poruszały się bardziej chaotycznie, raczej jak zwierzęta. Dziewczyna podejrzewała, że to było coś podobnego co ją wcześniej zaatakowało. Uważając na te dziwno-kształtne rzeczy, rozglądała się dalej. Straszny bałagan dookoła, ciągły ruch w centrum spowodował, że dopiero po chwili Auri znalazła pierwszych uczestników. Z ulgą stwierdziła, że to ludzie i jeden z nich wystrzelił. Była ich czwórka, jednak z tej odległości nie rozpoznawała pojedynczych osób. Już miała się tam przenieść, gdy wyczuła że jedna postać zostaje gwałtownie szarpnięta i znika w dziurze w podłodze. Auri zszokowana tym straciła równowagę. Udało jej się nie upaść podtrzymując się najbliższej ściany. Już zaczynała oceniać kto jest tym złym. Stała tak przez chwilę nie wiedząc co zrobić. Nie dałaby rady pomóc tej zaatakowanej osobie, jest za słaba. Ale może by się przydała tej grupie ludzi. Prze-teleportowała się do nich mając nadzieję, że nic jej nie zrobią. I o ile ich jeszcze tam zastała wylądowała za ich plecami. Nawet jeśli oni odbiegli lub Bóg wie co innego zrobili, Auri była na tyle blisko aby ich rozpoznać. Znała z tej trójki tylko jedną osobę Kruka. Bardzo trudno jest go zapomnieć, gdy spotkała go nie daleki czas temu. Po za tym cień miał charakterystyczne ubranie. Nie znała pozostałej dwójki - kobiety w dużej balowej sukni i prawdopodobnie mężczyzny z dziwną fryzurą. Jeśli reszta ją zauważyła to Auri kiwnęła lekko głową, nie poruszając się aby nie pomyśleli, że przychodzi w złych zamiarach. Jeśli nie to odezwała się rozemocjonowanym głosem:
- O co tu chodzi?
To jedyne słuszne pytanie, którym mogła ich przywitać. Jedynie chciała wiedzieć co tu robi i jak się stąd wydostać, a oni mogą znać odpowiedz.

Cariati - 26 Styczeń 2014, 17:40

Zaczynała się wewnętrznie uspakajać, co wychodziło jej bardzo dobrze. Dosłownie po dziesięciu sekundach była już spokojna, zdeterminowana i generalnie Cariati wróciła do siebie. Jednakże taka krótka chwila kosztowała ją wiele. Mianowicie panienka de Montefiere nie spostrzegła eklerek, które nagle ją zaatakowały. Nie widziała jak pełzną w jej stronę, wręcz mogłaby stwierdzić, iż magicznie wyskoczyły z karmelowej posadzki. Na szczęście reakcja na oślizłe niby robaki była szybsza, niż zauważenie ich. Reakcja czarnowłosej była normalna dla nieco typowej dziewczynki - pisk, wrzask, a dopiero potem opanowanie. Całą sytuacja wydawała się jej być nader upokarzająca. Automatycznie spojrzała na swoje nogi, na których wiły się eklerki. Cariati nigdy nie lubiła eklerek, a teraz złapały u niej kolejnego minusa. Nim zdążyła coś z nimi zrobić, ktoś złapał Kejko. Pomimo wielkiej szybkości powiodła wzrokiem za porwaną dziewczyną, próbując przy tym zdrapywać czekoladę i od czasu do czasu trzepnąć jedną z eklerek, by choć trochę zwolniła. Jak tylko kotka zniknęła w dziurę, którą rozpatrywali za ucieczkę, przestraszyła się. Nie spodziewała się tego, że poczuje w sobie jakiś dziwny heroizm i rzuci się w pogoń za dziewczyną. Bądź co bądź, istnieje ta dobra strona w Cariati. Nie pomyślała o konsekwencjach, dodatkowo była szczerze przekonana, iż chłopcy widząc, że czarnowłosa biegnie na pomoc Kejko, to oni również tak zrobią. Popatrzyła się na dwóch towarzyszy, w między czasie zauważyła następną postać, która coś powiedziała do Kruka. Bez zastanowienia odwróciła się i truchcikiem podążyła za kotką. Przed skokiem rozpędziła się jeszcze bardziej osiągając dość dużą prędkość. Będąc w biegu wykonała bardzo szybki ruch obiema rękami oraz zatopiła paznokcie w eklerkach, żeby następnie je pociągnąć z nadzieją, iż się odkleją. Gdy znalazła się w ciemnościach zorientowała się, że tak łatwo nie pomoże dziewczynie oraz, iż ich dalsza droga może być bardziej ciekawsza i niebezpieczna.
- Panienko Kejko! - krzyknęła. Musiała chwilę poczekać, aż smugi kurzu opadną i nieco przyzwyczaić się do niepełnej ciemności. Czekała tylko na najcichszy odgłos ze strony kotki, miauknięcie, pisk, cokolwiek, a w tym samym czasie w umyśle bardzo szybko snuła kilka opcji, które mogłyby pomóc Dachowcowi.

Anonymous - 21 Luty 2014, 15:26

Przejechałem łańcuchami po podłożu by tarcie pozbyło się możliwych resztek, zaraz po tym mogłem je wciągnąć do siebie by zawinęły się wokół dłoni i były gotowe do moich kolejnych kroków. Jak zwykle wolałem przez większość czasu zachować milczenie i nie wtrącać się na większość wydarzeń. Oczywiście większość, bo bardziej poświęcałem uwagę otoczeniu i zagrożeniu jakie mogłoby spotkać kotkę. Bardzo trafnie zwracałem na nią uwagę, choć przed niektórymi atakami ją uchroniłem, to tego już kompletnie nie miałem co się spodziewać. Odskoczyłem dla pewności i szybko podszedłem na skraj wnęki w którą wleciała moja droga towarzyszka. Miałem już w planach krzyknąć "Może poczekałabyś ogoniasta na mnie?", jednak jak się domyśliliście, uznałem że to będzie mało na miejscu. Miałem ochotę wskoczyć kiedy zobaczyłem, że bez problemu z prawdziwym wymalowanym heroizmem ruszyła za nią nowo poznana koleżanka, no to cóż mogłem zrobić?
Odwróciłem się, gdyż miałem sposobność przywitać wzrokiem znajomą mi osobę, Auri. Przechyliłem głowę na bok i podnosząc rękę na powitanie planowałem pogładzić ją po czuprynie, jeśli się w jakiś sposób wzbroni, oczywiście zabiorę rękę. Wszak z obu możliwości, już wiem że witać się potem nie muszę, a niemal mam pewność że mnie poznaje, a to czy toleruje to inna kwestia.
- Bawimy się, panienko, bawimy się w przetrwanie.
Kopnąłem pierwszy lepszy rozłupany element czegoś słodkiego, by to mogło spokojnie opaść. Wtedy z pewnością dźwięk mógłby jej powiedzieć jak jest głęboko, ale jakie ona ma na to sposoby, to już nie moja sprawa.
- Panienka chce się przyłączyć?
Kolejne i póki co ostatnie słowa skierowane do Auri. Oczywiście nie dokonałem żadnego kolejnego kroku, z powodu że nie wiem czy sobie radzą czy jednak potrzebują mojej interwencji, być może właśnie Auri trochę mnie upewni w poczynaniach, bądź i nie.

Noritoshi - 2 Marzec 2014, 19:24

Kejko starała się sztyletem przeciąć ten kabel-jęzor, ale owy był dość elastyczny i nie poddawał się naporowi ostrza. Na pewno jednak sprawiał ból posiadaczowi - poznać to można było po jego uszach, reprezentowanych w formie zawiniętych na cukierku papierkach - owe trzepotały, nasłuchiwały... można było odnieść wrażenie, ze to coś więcej niż uszy.
W końcu przemieniła się w kocią postać, zostawiając obleśnemu językowi zgrabną kupkę ubrań. A po chwili wpadła do dziury Cariati, która rozglądając się mogła dostrzec po jednej stronie potwora, a po drugiej stronie kotkę. Pod sobą zaś miała wspomnianą odzież. Eklerek pozbyła się w locie, a śladowe ilości stwardniałej czekolady nie stanowiły dla niej zagrożenia. Potwór zgłupiał - wiedział, że cała dwójka smacznych ofiar się tu znajduje i nie wiedział za którą w pierwszej kolejności powinien się zabrać. Jego język manewrował niespokojnie, obrazując jego niezdecydowanie - raz chciał złapać kotkę, raz owinąć się wokoło nóg nowo-przybyłej. Tak kombinował, że nic póki co nie wykombinował.

Scruffie, Panie Scruffie - cóż mam z Panem uczynić?
Moi mili, uznajmy, że bohaterska postawa iskrzyła w nim. Nie zauważył on jak Kejko jest porywana, zaś chwilowy brak naporu słodkawych potworków wykorzystał jako świetną okazję to czmychnięcia w utworzoną przez siebie dziurę w ścianie. A tam podążył jedną stroną korytarza i tak, po prostu, zapadł się pod ziemię. Nie znajdzie go w korytarzu nikt z walczących, ale jego zapach nadal będzie istniał, choć jego woń będzie się urywać za kilkoma zakrętami tegoż krętego korytarza.

W pobliże bohaterów zjawili się nowi, choć nie tak zupełnie nowi - byli na tym balu już wcześniej - Itharen i Auri. I wymienili parę słów z tutejszymi...

Stoły tutejsze nadal są zastawione słodkościami, ale już w śladowych ilościach. Wiele z nich poległo, spora część z nich udała się w sobie znane sekretne przejścia ku budynkom bądź podziemiom. Wyglądało na to, że siły zbrojne Cukierkowego Królestwa póki co mają inne sprawy na głowie niż dalsze nękanie swoich gości.


Kolejka:
- Kejko i Cariati,
- Itharen,
- Kruk i Auri.

Kejko - 11 Marzec 2014, 21:07

~Z góry przepraszam za tak duży poślizg :< , miałam trochę na głowie plus „mały” kryzys twórczy… Postaram się poprawić… ~

Bal, niech żyję bal… ten który odbywał się w tej pełnej słodyczy krainie był nawet nazbyt żywy… . Zabawa musiała zejść na boczny plan i ustąpić miejscu walce o przetrwanie w tym świecie, który już zbyt długo przyprawiał o mdłości. Kiedy czarna kotka wyślizgnęła się spod ubrań, jej ślepią ukazała się postać czarnowłosej panienki, która jak widać nie była obojętna na okrutne traktowanie kotów, co w tej chwili dla Dachowca było bardzo pocieszające. W pół cieniu połyskiwały niebieskie ślepia , których właścicielka popędziła właśnie w stronę Cariati a przynajmniej do czasu do póty wstrętny jęzor nie zaczął strzelać między nimi niczym bicz. Kotka szybko odskoczyła do tyłu a za jej zębów rozległo się głośne syczenie, kiedy jednak pierwotne reakcje zostały opanowane wzrok kotki przeniósł się na dziewczynę.
-Uważaj ! Tego jęzora nie da się przeciąć, nie daj się złapać.
Zastrzyk adrenaliny, ostatnio kotka nie mogła narzekać na brak tej używki… jednak, co za dużo to nie zdrowo, wszak kto wie czym skończyłby się taki rodzaj uzależnienia? Tak w takich chwilach przychodzi tęsknota za domem i czekającym w nim wygodnym łóżkiem, które zawsze zrozumie…. Tak, jeśli uda się ujść z życiem z tej lukrowanej katastrofy to Dachowiec na pewno nie da się szybko po tym wywlec spod pierzyny, oj nie…. Inna kwestia czy jeśli przeżyje i nadejdzie chwila wytchnienia to przyjdzie czas na zmierzenie się z Kruczym gniewem za wplątanie go w taką katastrofę… . Lista zadań czekających na Kejko to : punkt pierwszy przeżyć , punkt drugi udobruchać Kruka, punkt trzeci odpocząć… . Jednak nie czas marzyć o odpoczynku, czas podjąć zdecydowane kroki w działaniu. Z kocią zwinnością omijają wstrętny jęzor, który w innych okolicznościach mógłby pełnić rolę obiecującej zabawki…, ale wracając do tematu, po ominięciu przeszkody Kejko znalazła się w pobliżu Cari, zachowywała jednak dystans, aby jęzor nie był w stanie zgarnąć ich obu na jeden liz. Potwór był rozkojarzony i warto było ten fakt wykorzystać.
-Posługujesz się telekinezą prawda? Tam niedaleko moich ubrań leży sztylet, dasz radę cisnąć nim w tego stwora? Celuj w oczy… przed ślepym łatwiej da się uciec…, jeśli to nie pomoże zatkaj uszy a ja spróbuję go uśpić. Jeśli to nie pomoże mam nadzieję, że szybko biegasz..
Kocie uszy zastrzegły energicznie, kiedy nad głową zaczęły roztaczać się znajome głosy, jeden należał do Cienia a drugi? Na pewno był znajomy jednak Kejko nie była w stanie określić, do kogo należał.

Noritoshi - 2 Kwiecień 2014, 20:41

Z racji mozolnego ciągnięcia się tego eventu i nieproporcjonalnego do tego okresu czasu zmian fabularnych w nim zachodzących... A także z racji ogólnego znudzenia się tym eventem większości graczy, podjąłem decyzję o jego zakończeniu.



Jednakże chciałbym dać możliwość temu eventowi wykorzystania swojego potencjału. Dlatego oferuję graczom biorącym w tym evencie udział możliwość napisania dalszego, dowolnego przebiegu akcji z punktu widzenia własnej postaci. Każdy z graczy, który się tego podejmie, zostanie nagrodzony odpowiednio do swojej działalności w tym temacie jak i jakości tego ostatniego postu. Nagrody nie będą pierwsze-lepsze - rozumiem doskonale, że przez długi czas Wasze postacie były blokowane przez niemożliwość pisania w innych eventach, dlatego też zamierzam odpowiednio to wam wynagrodzić (czytaj: udobruchać Olka by pozwolił dać do puli nagród coś ekstra). Te posty wcale nie muszą być długie - bardziej jestem ciekaw pomysłu, niż długości jego opisu. Jak ktoś nie ma weny, to może oddać nawet i pusty post.


Posty przyjmuję do końca kwietnia na PW na to konto i wtedy też rozdam nagrody.

Noritoshi - 3 Maj 2014, 00:21

Uwaga! Tylko od jednej osoby dostałem PW, dlatego przedłużam czas pozostałym do 20 maja jako ostateczny termin.

Noritoshi - 2 Grudzień 2014, 03:04

Wystarczająco długo czekałem na jakiekolwiek inne PW w tej sprawie. Dostałem tylko od Kejko i to je poniżej zamieszczam oraz uznaję za oficjalne zakończenie eventu:


Cytat:
Nim którakolwiek z panien zdarzyła podjąć działania przeciw miotającemu jęzorem na prawo i lewo stworowi, ten spotkał się z bardzo dotkliwym powitaniem ze strony Cienia, po chwili dało się słyszeć już jedynie nieprzyjemne dla ucha warkoty i trzaski rozgniatanej pod solidnym obuwiem cukrowej masy. Błękitnooka ucieszona widokiem swego wybawcy odetchnęła z ulgą, po czym ruszyła w jego kierunku.
-Dobre wyczucie czasu… dzięki. Eh.. nie dość, że przeze mnie tu jesteśmy to jeszcze ciągle ratujesz mi ogon, sprawiam same kłopoty.
Użalanie się nad sobą Dachowca zostało przerwane przez pojawienie się w dole kolejnych osób, jedną kotka znała za to druga stanowiła zagadkę, zagadkę, której twarz jednak wyglądała znajomo, czy już kiedyś spotkała jasnowłosego jegomościa tylko ten fakt został zagubiony gdzieś w jej pamięci? Być może i tak było, jednak później przyjdzie czas by się nad tym głowić. Grupa tych, którzy ocaleli w cukrowym chaosie była zgodna, co do tego, iż czas w końcu pożegnać się z tym miejscem. Zdeterminowani ruszyli jednym z korytarzy bacznie wypatrując i nasłuchując wszelkich zagrożeń.
Szli długo, co dziwne nie napotykając żadnego nikczemnego stworka pragnącego zatopić w nich swoje słodkie ząbki… nagle poza odgłosem kroków do uszu wszystkich zaczęły dochodzić zawodzenia, jęki oraz słabe okrzyki wołania o pomoc, czegoś takiego nie można było zignorować, to też uciekinierzy udali się właśnie w stronę, z której owe odgłosy dobiegały jak najwyraźniej. Lochy, tam właśnie dotarli a to, co ujrzeli zaskoczyło wszystkich, cele były wypełnione mieszkańcami cukierkowej krainy, nie wyglądali oni wcale tak jak Ci, którzy powitali ich na balu, w celach widnieli przerażeni i wychudzeni mieszkańcy, nikt nie miał na sobie pięknych i uroczych strojów a jedynie poszarpane i brudne pozostałości tego, co kiedyś można by nazwać ubraniem. Co tu się dzieję? Zapewne to właśnie pytanie krążyło teraz po głowach naszej grupki. Czy to kolejna pułapka? Błękitnooka nie wiedziała, co myśleć o tym wszystkim, jednak trudno było jej znosić te wszystkie nagle skumulowane prośby o ratunek, kiedy odwróciła wzrok jej oczom nagle ukazała się znajoma postać, choć również nie prezentowała się tak okazale jak miała niedawno okazję ją widzieć. W jednej z cel pod ścianą siedział młody księże, nie miał korony ani gustownego różowego-balonowego odziania jednak kotka od razu rozpoznała jego twarz, po czym ruszyła w jego kierunku obwieszczając pozostałym o swym odkryciu. Zdecydowanie to jego kwestia przesądzić miała o tym, jakie dalsze działania zostaną podjęte, po tym jak wszyscy mieli okazję wysłuchać wyjaśnień księcia o tym jak ich królestwo i oni sami zostali zniewoleni, zaś ich oprawcy przejęli ich miejsce by oddać się swoim zabawom i chęci zaspokojenia głodu. Kim byli oprawcy, o których wspominał prawdziwy książę? Strachy, rasa niechciana wypędzona ze światów istot magicznych za żerowanie na emocjach. Podstępem nieliczna grupka przejęła władzę w królestwie, by potem stworzyć z niego teatr dla swych gierek w celu zdobycia jak najbardziej obfitego posiłku. Prawdziwy wróg oraz duża ilość sztuczek takich jak choćby iluzje zostały poznane dzięki opowiadaniom młodego księcia, którego lud jak i on sam byli zdani teraz na łaskę naszej ekipy. Wolność zarówno my jak i prawowici mieszkańcy cukierkowej krainy, pragnęliśmy tego samego. Nie było wiele czasu na namysły, decyzja zapadła szybko: mieszkańcom cukierkowa postanowiona pomóc jednak nie za darmo. Po uwolnieniu Książę obiecał zaprowadzić grupę do wyjścia, tajnego wyjścia, o którym wiedzieli jedynie członkowie rodziny królewskiej. Czarna kotka czuła się teraz bezużytecznie, w kociej formie nie mogła za wiele pomóc, kiedy reszta męczyła się z niszczeniem zamków, dachowiec w tym czasie kręcił się czy drzwiach nasłuchując czy ktoś niepożądany nie zechce się pojawić. Co powinni teraz zrobić, kotka zastanawiała się czy wiedząc, co naprawdę miało tu miejsce nie powinni pomóc w walce ze strachami… z drugiej strony to w końcu nie ich spór i wszyscy mieli dość tego miejsca? Mimo, iż osłabieni to po odzyskaniu wolności mieszkańcy cukierkowa byli gotowi by odzyskać również swoje królestwo. Wszyscy czekali na rozkazy ze strony księcia, ten zaś zebrał swoją straż przyboczną a jednemu z żołnierzy dokładnie wyjaśnił jak ma doprowadzić naszą grupkę do wyjścia, które biegło pod salą tronową. Kiedy wszyscy oddali się snuciu planów kocią uwagę przykuły pół cienie, jakie mignęły wielokrotnie w korytarzu… wyglądało na to, iż strachy odnalazły swoje zguby… a teraz przyszedł czas na rozpoczęcie się rewolucji. Książę pożegnał nas, wspominał coś również o rekompensacie strat jednak zaraz po tym zaczął przemawiać do swego ludu, zachęcając go do walki. Rewolucja miała się rozpocząć a nasza grupa w jej czasie miała opuścić krainę, która mimo wszystko na pewno pozostawi spory niesmak we wspomnieniach tych, którzy mieli szanse gościć na nieszczęsnym balu. Strachy, zapewne nie będą zadowolone z utraty swych żywicieli, jednak teraz na pewno mają inny problem na głowach, czy będą walczyć czy może rozpłyną się w powietrzu tak jak podobno mają w zwyczaju. Kotce oraz jej towarzyszom niedane było się tego dowiedzieć, ponieważ tak jak obiecał im monarcha strażnik zaprowadził ich do wyjścia. Na reszcie słodki horror został za plecami, kotka instynktownie, co jakiś czas zerkała za siebie, ciągle prześladowało ją wrażenie, iż ktoś podażą ich śladem, jednak to wrażenie równie dobrze mógł spowodować stres i zmęczenie. Niebieskooka jak to miała w zwyczaju podążała u boku Cienia, a jej zmartwieniem stało się teraz to, w jaki sposób ma prosić Kruka o przebaczenie za wpakowanie go w takie problemy…znowu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group