Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 10:37
Gdy tylko dziewczęta wkroczyły do pomieszczenia, Liam doskonale wiedziałczym skończy się ich pobyt. Dlatego gdy już stanął przy barze zmienił swoje dotychczasowe menu i poprosił o najtańszy trunek jaki można było dostać w butelce. Odwrócił się, oparł o ladę i zaczął wstrząsać napojem. Krótki rzut okiem w stronę zapijaczonego towarzystwa wystarczył by potwierdzić swoje obawy odnośnie ich zamiarów. Pokręcił głową okazując zażenowanie. Sztampa. Za każdym razem wizyty dwóch młodych i wesołych przyjaciółek w tej okolicy kończyły się tak samo – dwumetrowy kolos musiałratować ich zgrabne tyłki przed napalonymi idiotami. Żołnierz był pewien tego, że po skończeniu całej akcji dziewczęta z miłą chęcią przysiądą się do jego stolika, a on im nie odmówi tylko dlatego że samotne znów wpadnąw jakieś kłopoty. Zachciało się zwiedzać świat, kurwia ich mać.
Kocica wyskoczyła przed swojąkoleżankę. Gdyby była nieco mądrzejsza, nóż u jej pasa znajdowałby się teraz w okolicach podbrzusza napastnika. Przyglądając się całej sytuacji zauważył że reszta chłopców także postanowiła opuścić stolik i zbliżyć się do dziewcząt. W Mrocznych Zaułkach rzadko kiedy można znaleźć czym warto jest zawiesić wzrok i mógł zrozumieć zainteresowanie chłopców nowo przybyłymi. Co nie znaczyło, że na nie pozwalał. Wstał, gdy odważny dachowiec przyciągnąłschwytanązdobyć do siebie. Leniwie skierował się w ich stronę, trzymając szkło za szyjkę niczym oręż. Jako że wieczór jużspisał na straty, nie silił się nawet na żaden chwytliwy tekst i bez żadnych wstępów rozbił butelkęna skroni dachowca. Śmierdząca piana opryskała wszystkich mających nieszczęście znajdować się w niewielkim pobliżu. Czyli właściwie dwójkę uszatych i już i tak otaczającego się odorem sikacza Liama. Żadna strata, o ile kawałki szkła nie trafiły nikogo w oko.
Wolnądłonią chwycił nieprzytomnego za ramię i odstawił go gdzieś obok, pozwalając cielsku zwalić się na podłogę z głuchym uderzeniem. Wypuścił niepotrzebną już szyjkę delikatnie szturchnął dziewczę, dając znak by przesunęła się w inne miejsce i mu nie przeszkadzała. Jeszcze raz zmierzył wzrokiem chłopców. Od każdego byłco najmniej o głowę wyższy i odpowiednio szerszy. Stanął przed nimi i odezwałsięcicho, sącząc pogardę przez każde słowo.
– Jeśli zaraz nie wrócicie do siebie, każdy z was skończy z głową w dupie kolegi obok.
Nie czekał aż ich zapijaczone umysły zauważą przewagę liczebną. Natychmiast ruszył w ich stronę, popędzając ich do zebrania siędo siebie. Nawet nie pozwolił im zebrać nieprzytomnego, z którego głowy wyciekała niewielka strużka krwi. Położył dłoń na pasie, wiedząc że wzrok pijaczków skupia się przede wszystkim na nich. Jego palce spoczęły na rękojeści bagnetu, wyraźnie sugerując że nieposłusznych może spotkać nieco gorszy los od odważnego amanta. Gdy tylko upewnił się, że sytuacja została opanowana, wrócił do baru żeby się napić. Tak jak gdyby nic się nie wydarzyło.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 24 Kwiecień 2018, 02:27
Oba serca zaczęły bić, jakby właśnie prowadziły ze sobą wyścigi. Adrenalina to cudowna rzecz, jednak bywała równie niebezpieczna… pomagała w zwalnianiu wszelkich hamulców. Obawiałam się tego, co już za chwilę miało mieć miejsce… Na razie udawało mi się jeszcze nad sobą panować, pamiętać o odgrywanej roli… lecz w aktualnych okolicznościach, taki stan rzeczy mógł nie przetrwać za długo.
Zaskoczenie wymalowało się na mojej twarzy, gdy kotka wtargnęła między mnie a zapijaczonego donżuana. Prawie zapomniałam o tym, że w końcu, miała odgrywać moją obstawę. W rzeczywistości nie lubiłam, gdy ktoś wyręczał mnie w walce o własną skórę… sama doskonale potrafiłam o siebie zadbać. Teraz jednak starałam się opanować… w tym również ukłucie urażonej dumy.
Kątem oka dostrzegłam, jak reszta bandy otacza nas ciasnym półkolem, aż w końcu ciężkie łapska wylądowały, na moich ramionach. Od razu szarpnęłam się, chcąc ocenić siłę przeciwników. Wszystko krzyczało we mnie, by zakończyć tę farsę… a podchmielonych przyjemniaczków nauczyć, że nie wszystko jest takim, jakie się wydaje. Bo bynajmniej nie uważałam się za słodką i bezbronną pannę, za którą jakże często mnie brano.
Kolejne szarpnięcie sprawiło, że w całej tej sytuacji, zabłysł płomyk nadziei. Właściciel potężnych czarnych skrzydeł zmierzał właśnie w naszym kierunku, zaś z wyrazu jego twarzy jasno dało się wyczytać, iż nie ma przyjaznych zamiarów. Pozostawało jednak pytanie, w jaką rolę miał się wcielić… kolejnego oprawcy czy może przysłowiowego rycerza, stającego w obronie uciśnionych?
Nie dane było mi jednak wyczytać zamiarów czarnoskrzydłego, ponieważ poczułam jak, czyjeś łapsko prześlizguje się po moim udzie. Zacisnęłam zęby, tłumiąc warknięcie, które wyrywało się z mojego gardła. Oczy zaszły mi łzami, choć wcale nie przerażenia a zwykłej czystej wściekłości. Kolejne łańcuchy, trzymające na uwięzi chęć mordu pękały… W tym samym czasie pękło jednak coś jeszcze, odgłos tłuczonego szkła przeciął powietrze, które wypełniło się smrodem taniego piwa. Gwałtowne szarpnięcie za nadgarstek zmusiło mnie do zrobienia kilku kroków w tył, czułam za sobą ścianę w postaci męskiego cała. W tej jednak chwili bardziej ciekawiła mnie scena, która rozgrywała się przede mną. A zatem rycerz… Uśmiechnęłam się do siebie w myślach, wpatrując się w wysoką postać górującą nad całą resztą pijackiej szajki. Agresywna postawa oraz chłodna pewność siebie, przyniosły oczekiwane skutki. Odetchnęłam z ulgą, czując jak, z mojego ciała zwalnia się uchwyt cudzych dłoni, zaś gorący oddech, który od dłuższego czasu dyszał mi prosto w kark, zniknął. Mężczyźni najwyraźniej stracili zapał do zabawy, widząc jak ich lider, został posłany na randkę z podłogą.
Moje spojrzenie zaczęło wodzić za kotką, gdy w końcu ją napotkało, odczułam ulgę. Stowarzyszenie nie byłoby zadowolone, gdybym podczas misji zapodziała gdzieś swą tymczasową partnerkę. Wyglądało jednak na to, że z białouchą wszystko w porządku, z kolei nasz wybawca bez słowa począł się oddalać. Posłałam kotce szybkie porozumiewawcze spojrzenie i ruszyłam w ślad za mężczyzną. Przechodząc koło nieprzytomnego dachowca, nie odmówiłam sobie przyjemności, jaką było przejście po jego ręce. Liczyłam na to, że zgrabne obcasy przyprawią go przynajmniej o pęknięcie, jeśli nie złamanie kilku kości dłoni.
Skoro cała ta sytuacja potoczyła się tak, a nie inaczej, nie można było zmarnować okazji, którą los pchał nam właśnie w ręce. Zatrzymałam się przy ladzie baru, zostawiając między sobą a Opętańcem jakiś metr dystansu. Na blacie baru wylądowała niewielka, choć dobrze wypchana skórzana sakiewka, którą popchnęłam w stronę oberżysty.
-Na mój koszt, coś porządnego i mocnego razy trzy. Oraz każda następna kolejka, jakiej Pan sobie zażyczy.
Głos przez chwilę zadrżał, widać nadal nie wyzbywszy się śladów niedawnych emocji. Oczy piekły od zaschniętych łez, było to jednak jedyne, na co mogłam chwilowo narzekać. No może poza obolałym nadgarstkiem, który znaczyły czerwone pręgi, świadczące o mocy, z jaką zaciskały się na nim palce jednego z oprawców.
-Przynajmniej w taki sposób, mogę okazać wdzięczność, za Pańską interwencję.
Na chwilę spuściłam wzrok, zatrzymując go na swoich rękach, po czym zaczęłam rozmasowywać obolały nadgarstek. Starałam się nadal podtrzymywać wrażenie, iż mój rozmówca ma do czynienia z przestraszoną kruchą istotą, będącą pod wrażeniem jego czynu. Prawdę powiedziawszy, nie wszystko było jednak fałszem. Rzeczywiście byłam pod wrażeniem, postawy czarnoskrzydłego zważywszy na to, iż przeciwnicy mieli sporą przewagę liczebną. Nasz wybawca potrafił jednak zachować zimną krew, nieocenioną na polu walki. Mogłam mu tego pozazdrościć, we mnie krew wrzała niczym lawa w czeluściach wulkanicznego krateru.
-Wolę nie myśleć o tym, jak potoczyłoby się to zajście, gdyby nie trafił się nam taki Anioł Stróż.
Uśmiechnęłam się, mając nadzieję, że niczego nie poplątałam. W posiadłości mojego „Ojca” zasób lektur niezwiązanych z edukacją, był ograniczony. Do jednej z pozycji, które przewinęły mi się przez ręce, należała Biblia. Szukałam w niej głównie, wzmianek o diabłach i demonach. W ten właśnie sposób nazywała mnie część podstarzałej służby. Zapamiętałam, jednak iż przeciwieństwem owych piekielnych pomiotów były Anioły, a każdy człowiek miał własnego Anioła Stróża właśnie. Opiekuna, chroniącego przed złym losem. Zatem takie określenie połączone z faktem, iż mężczyzna był uskrzydlony, wydało mi się jak najbardziej trafne.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 24 Kwiecień 2018, 13:26
Już miała użyć którejś ze swoich mocy, gdy usłyszała dźwięk rozbijanej butelki. Akurat gdy Kocur zaczynał się dobierać do jej pośladków, a ona nie mała możliwości, żeby jakoś się wyrwać. Położyła po sobie uszy i szybko się odsunęła by zejść mu z drogi jakby jednak doszło do jakiejś walki pomiędzy opryszkami, a skrzydlatym gościem.
Była wkurzona, że potrzebowały pomocy i się wtrącił, ale jednocześnie dzięki temu miały możliwość, żeby z nim pogadać. Czyli osiągnęły po części swój cel. Znalazły Opętańca, który raczej jest świadomy, że teraz będzie musiał znieść ich towarzystwo.
Skinęła delikatnie głową swojej towarzyszce i ruszyła też za mężczyzną. Usiadła tak, że Seamair była pomiędzy nią, a mężczyzną. W ten sposób można było uznać, że jest chroniona z obu stron - dwa, ja poproszę coś słabszego - zwróciła uwagę barmanowi, zanim zaczął przygotowywać napoje. Wolała jednak nie tłumić swoich zmysłów no i nie była przyzwyczajona do picia alkoholu, więc nie chciała się spić od razu na start. Poza tym już i tak była do bani ochroniarzem.
Słysząc jej podziękowania opuściła wzrok oraz swoje białe uszka - przepraszam panienko Anabel i pana również przepraszam panie.... - zrobiła ruch łapą, żeby pokazać, żeby skrzydlaty się przedstawił - chyba jednak trochę za wcześnie dla mnie, żeby być panienki ochroniarzem - powiedziała ze skruchą w głosie. Zapewne obie by sobie doskonałe poradziły nawet w pojedynkę, jednak skoro już się miały wczuć w takie, a nie inne role no to trzeba grać dalej, nie mogą z nich wyjść. Nie teraz.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 24 Kwiecień 2018, 20:07
Wszystko wydarzyło się dokładnie tak, jak Flames to przewidział. I na prawdę źle to wpływało na jego humor. Dziewczęta teraz usiadły tuż obok niego. Jedna z nich nawet specjalnie zmieniła swą drogęby nastąpić na odcisk i tak już nieprzytomnemu chłopakowi. Zadziwiające że nie miała tyle odwagi nieco wcześniej, gdy ów dobierał się do jej koleżanki. Kąśliwą uwagę mężczyzna zachował dla siebie, bowiem właśnie rozpieszczona arystokratka zaoferowała mu picie na jej koszt. Wzruszył ramionami na znak obojętności. Stać go było na własny alkohol, ale nie miał zamiaru nalegać by płacić za siebię. W końcu i jemu się należało coś od życia. Natychmiastowo więc opróżnił szklankę, podobno najlepszego trunku tejże dziury. Musiał przyznać, że w gardle nie czuł różnicy między tym czymś a najtańszą wódką. Podobno była to kwestia wyszkolenia swoich kubków smakowych. Po wielu litrach alkoholu które Liam wlał w siebie podczas całego swojego żywotu mógł śmiało stwierdzić – nie miało to znaczenia.
– Sądząc po smrodzie z ust chłopców... Raczej nie stanęliby na wysokości zadania. – Stwierdził krótko, w odpowiedzi na podziękowanie.
Zmarszczył brwi. Anioł stróż? Od kiedy to ktokolwiek operował takimi motywami w tym świecie? Może wśród prywatnych nauczycieli rogatych zdarzali się i tacy, którzy wiedzieli co nieco o świecie ludzkim? A może po prostu tutejsze wierzenia także odnosiły się do czegoś, co można było określić mianem anioła. W końcu był to dość popularny motyw w religiach świata. Odpędził od siebie niepotrzebne myśli i skupił się na kolejnym drinku który zamówił na koszt małolaty. Świat wydał mu się nieco przyjemniejszy. Za to pozorne szczęście przyszło mu jednak zapłacić rozwiązanym językiem – Nie żeby specjalnie go to obchodziło.
– Liam, kotku. – Mruknął futrzastej.
Właściwie to dopiero teraz zwrócił na nią większą uwagę. Wcześniej nie użalała się nad sobą aż tak widocznie... Albo Flames był zbyt zajęty przygotowywaniem niespodzianki dla jej amanta. Pomimo tak żałosnej postawy, trzeba było jej przyznać jedno. Miała rację. Nie potrafiła poradzić sobie z jednym pijanym chłopcem. A w Mrocznych Zaułkach można było spotkać nieco gorszych oponentów niż zamroczone dzieci. Na przykład... Liama Flamesa.
– Mogłyście znaleźć lepsze miejsce na wycieczki. – Powiedział sucho. – Wiecie, nie patroluję każdej ulicy.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 25 Kwiecień 2018, 21:41
Musiałam powstrzymać zarówno parsknięcie śmiechu, jak i drwiący uśmiech, który cisnął mi się na usta, pod wpływem słów czarnoskrzydłego. W moim odczuciu Panowie byli by całkiem sztywni… choć wiązałoby się to z utratą wszelkiej żywotności. Naprawdę, bolał mnie fakt, że łapska, które zapragnęły szukać uciechy tam, gdzie nie powinny, nadal były przytwierdzone do korpusów swych właścicieli. Cóż, ni jak było teraz dokonać stosownych porachunków, nie mniej jednak postarałam się by w mojej pamięci, wyrył się portret każdego z owych przyjemniaczków. Niestety nie mogłam zapominać, iż zdarzenie to dla Panienki Annabel, było czymś przerażającym, to też wzdrygnęłam się i przez chwilę utkwiłam wzrok w trunku, który podsunął mi oberżysta.
-Czasu nie cofniemy Silver.
Chciałam dodać coś na usprawiedliwienie kotki, jak na przykład to, że odradzała przyjścia tutaj. W porę jednak zdałam sobie sprawę, iż arystokraci raczej nie miewali w zwyczaju przyznawać się do popełnionych błędów. Duma często przechodząca w arogancję. Czy nie w ten sposób postrzegano rogaczy? Na pewno zdarzały się wyjątki jak wszędzie. Jednak uwzględniając moje dotychczasowe kontakty z przedstawicielami mej dawnej rasy… cóż nie trafiłam jeszcze na taki wyjątek. Nawet mój własny brat okazał się zadufanym… Zresztą, to nie było w tej chwili istotne. Powinnam skupić się na podtrzymaniu konwersacji.
-Ale fakt, przydałoby Ci się trochę więcej praktyki. Może Pan Liam udziela treningów w zakresie obrony i zachowania zimnej krwi?
Spytałam żartobliwie, spoglądając przez chwilę na swoją towarzyszkę. Biedna kotowata, zapewne też czuła irytację. Misje tego rodzaju nie zawsze były łatwe, z drugiej strony pomagały w zdobywaniu doświadczenia oraz umiejętności. W tej chwili obie szlifowałyśmy kunszt aktorstwa.
Wzięłam łyk trunku, czego szybko pożałowałam… alkohol był okropny i wypalał gardło. Zakaszlałam, odstawiając szklankę na blat, zerkając na nią oskarżycielsko. Prawda była taka, że piłam okazyjnie, głównie sięgając po nalewki własnej produkcji. Te były jednak o niebo subtelniejsze i dominowały w nich smaki ziół, owoców, kwiatów… Czemu zamówiłam coś mocnego? Chyba z rozpędu… Arystokraci nie muszą pić na umór w dodatku byle czego… bo na miano dobrego alkoholu, owy trunek nie zasługiwał.
-Jesteśmy tu tylko przejazdem, nie planowałyśmy postoju w tej okolicy. Niestety pech chciał, że przez tę mgłę woźnica wjechał w jakąś wyrwę, co uszkodziło koło powozu. Po dwóch godzinach bezowocnego oczekiwania w końcu wybrałyśmy się tutaj. Nie wiadomo, na jak długo zostałyśmy tu uziemione.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 26 Kwiecień 2018, 09:54
Sprostali by zadaniu, jako worki treningowe, jednorazowego użytku. Mari naprawdę nie lubiła się tak użalać nad sobą. Nie teraz, kiedyś było inaczej, ale życie w Szkarłatnej Otchłani, a dokładniej mówiąc na ulicach, dość mocno ją zmieniło. Nadal nie miała zamiaru zabijać, ale jeśli trzeba było to chętnie by komuś teraz dała po mordzie. Przyłapała się nawet na tym, że chyba by się ucieszyła jakby teraz do baru wszedł jej stary znajomy Tigro i uznał, że znów chce pokazać, że jest na tyle silny by z nią ponownie nie przegrać. Ale wiedziała, że to się raczej nie stanie, a dodatkowo musiała się wczuć w swoją rolę. Teraz była początkującym ochroniarzem panienki Annabel i musiała to jakoś przetrwać. Potem może pójdzie na jakiś długi spacer czy zrobi sobie z kimś trening w koszarach. Bardzo by jej się to przydało.
Słysząc słowa swojej towarzyszki, tylko opuściła lekko uszka i pokornie wzrok. Musiała niestety nadal udawać. Ale przynajmniej podszlifuje sobie swoje umiejętności, nigdy nie wiadomo kiedy znów się mogą tak naprawdę przydać.
Podniosła wzrok na mężczyznę, uśmiechając się do niego nieśmiało. Raczej mało by jej pomógł, patrząc na to jaką broń dzierży, ale cóż. Może dowiedziałaby się czegoś ciekawego. A jak zachować zimną krew? To już chyba miała opanowane, prawdę mówiąc teraz trochę specjalnie się podłożyła, zastanawiając się czy mężczyzna, który je interesował w jakiś sposób zainterweniuje. Gdyby tego nie zrobił, to pewnie ci wszyscy pijani napaleńcy, wylecieliby stąd z hukiem, a dziewczyny tylko otrzepały by ubrania i poszły dalej, jakby nic takiego się nie stało.
Powstrzymała parsknięcie, widząc minę swojej towarzyszki -dlatego właśnie ja zrezygnowałam - powiedziała i pokazała na swój kufel piwa. Był mniejszy od tego, który miał Liam, ale właściwie to piła tylko dla towarzystwa. Nie lubiła mieć otępionych zmysłów i nie chciała, żeby co poważnego się stało. Dodatkowo kilka ostatnich lat spędziła na ulicy, więc wiedziała co alkohol potrafi zrobić z istotami. Często to wykorzystywała, ale nigdy sama nie znalazła nic fajnego w upojeniu.
Przytakiwała Sei, gdy ta opowiadała o ich "wypadku" - panienka bardzo chciała zobaczyć okolicę i odwiedzić jakiś zwykły bar - kontynuowała tę opowieść -ten nie jest aż taki zły jak na Mroczne Zaułki, dlatego wybrałam właśnie to miejsce, ale nie przewidziałam, że trafimy na aż takich napaleńców - wytłumaczyła się co do wyboru miejsca. W sumie przecież to mogła być prawda. Upiorni często mieli dziwne zachcianki i raczej trudno było ich odwieźć od pomysłu. Rogacz tak chce i koniec kropka!
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 26 Kwiecień 2018, 13:15
Mężczyzna podniósł głowę, by przyjrzeć się barmanowi. Biedaczyna na pewno nie był zadowolony z obrotu spraw. A co gorsza, nie miał odwagi by poprosić dwumetrowego awanturnika o posprzątanie ciała leżącego na środku parkietu. Trudno było go obwiniać za ten brak odwagi, koniec końców Liam wyglądał na dość nieprzyjemnego typa. Twarz oberżysty zdradzała jeszcze swoistą wdzięczność. Na pewno nie raz się zdarzało że ktoś postanowił rozbić głowę innej osoby wraz z blatem pobliskiego stołu. Delikatny ślad krwi na podłodze był niewielką stratą w porównaniu do tego, co mogło się rozpętać za sprawą pijaczków czy Flamesa. Człowiek nawet okazał się na tyle uprzejmy by zapłacić za butelkę, którą pozbawił przytomności przywódcę dzieciaczków.
Parsknął w odpowiedzi na pytanie Anabel. Nawet jeśli składała właśnie mu propozycję dobrego zarobku, nie traktował jej poważnie. Zbyt wiele dzieciaków pod wpływem chwili pragnie zbyt wielu rzeczy. Rodzice dziewczęcia na pewno byli wiele mądrzejsi od niej i po usłyszeniu co właściwie się wydarzyło, przydzielili by jej prawdziwą ochronę. Z prawdziwą broniąi prawdziwymi umiejętnościami. Niezależnie od ostrości pazurów kocicy, jej postura nie pozostawiała wątpliwości co do tego ile ciosów wystarczyło by ją rozzbroić na dobre, jeśli nawet nie zabić. Liam po raz kolejny okazał rozbawienie widząc jak arystokrata krzusiła się trunkiem. Dlaczego udawała dojrzalszą niż jest? Takie porażki powodowały co najwyżej zażenowanie.
– Każde miejsce w Mrocznych Zaułkach jest złe, a żaden bar nie jest zwykły. – Stwierdził. Współczuł służbie która najprawdopodobniej powinna i chciała zatrzymać rozpieszczonąpannę przy wozie, ale nie mogła z powodu ich własnej woli. Ale kim on był by moralizować zepsutą burżuazyjnym stylem życia młodzież? – Jak chciałybyście przeżyć przygodę, wystarczyło wziąć narkotyki.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 27 Kwiecień 2018, 03:25
Przez chwilę wpatrywałam się w rząd butelek, marnie prezentujących się na barowej półce. Nie znalazłam nic, co mogłoby wydawać się ciekawą alternatywą. Może wino? Po krótkim namyśle porzuciłam jednak pomysł zamawiania alkoholu. Należałam do tych osób które piły go dla smaku, nie po to, by się upić. W tego zaś rodzaju przybytkach trunki miały służyć raczej tej drugiej drodze. Zresztą musiałam uważać z piciem, nie miałam zbyt mocnej głowy do alkoholu. Pamiętałam, co działo się po moim pierwszym drinku, tych wspomnień wolałam jednak nie przywoływać. I to nie dlatego iż w stanie upojenia zrobiłam coś kompromitującego. Smak białego rumu mieszający się z leśnymi owocami, nieodłącznie przywodził na myśl, również smak pocałunków lunatyka. Wspólnie spędzonych chwil… innej mnie, którą chciałam pogrzebać razem z raniącymi wspomnieniami i płonnymi nadziejami. Z trudem odgoniłam natrętne myśli, jednocześnie odsuwając od siebie szklankę, by zamówić zwykłą wodę. Było to kompromitujące, ale za bardzo szanowałam swe wrażliwe kubki smakowe, aby ponownie narażać je na wypalenie. Za chwilę miał się w końcu zacząć sezon na trikolorowe jagody, a tego nie można było przepuścić.
Wsłuchałam się w kwestie wypowiadane przez kotkę, jednocześnie szukając na nie pasujących odpowiedzi. Wszystko musiało w końcu przebiegać płynie, by nasze małe oszustwa nie wyszły na jaw. Czy to, że młoda upiorna chciała zwiedzić tego rodzaju dziurę, można było uznać za dziwne? Tak, ale jeśli pomyśleć nieco inaczej. Młoda upiorna mogła po prostu chcieć skorzystać ze swobody oraz niedoświadczenia swej opiekunki.
-To chyba nic niezwykłego, że byłam ciekawa. Wiesz dobrze, że to jedyna taka okazja i grzechem było nie skorzystać. Oni tak rzadko pozwalają mi, na, choć odrobinę swobody. Ciągle tylko, a to lekcje, a przyjęcia, nauka w prowadzeniu interesów… albo spotkania z kandydatami na potencjalnych mężów.
Mówiąc o tym, ostatnim wywróciłam oczami, jednocześnie bawiąc się szklanką z wodą. Miałam nadzieję, iż dostatecznie okazałam niezadowolenie upiornej wynikające z tego ostatniego faktu. Właściwie, gdybym nie została uprowadzona i zakwalifikowana jako perfekcyjny obiekt badawczy, to zapewne byłyby teraz również moje zmartwienia. Nie żałowałam straty tego rodzaju „atrakcji”.
Zastanawiałam się, w jakim kierunku poprowadzić rozmowę, tak by mogła ona w miarę naturalnie przejść na tematy dotyczące Opętańców i samej Anielskiej. Zresztą należało w ogóle upewnić się, czy miałyśmy do czynienia z człowiekiem, który poddał się tej magicznej mutacji. W końcu nie tylko ta jedna rasa mogła pochwalić się posiadaniem skrzydeł. Liam nie sprawiał przyjaznego wrażenia, wręcz przeciwnie. Mogłam się założyć o sakiewkę złota, iż większość napotykanych przechodni, na jego widok wolała przejść na drugą stronę ulicy. Nie należało jednak sądzić książki po okładce, jak to się mawiało. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, iż mężczyzna przypominający typa spod ciemnej gwiazdy, nie zawahał się, by stanąć w obronie dwójki pozornie bezbronnych dziewcząt. Co więcej, gdy sytuacja została opanowana, odszedł. To zaś znaczyło, iż nie oczekiwał nic w zamian. Postawienie kolejki było już moją inicjatywą. W tym świecie altruizm był rzadkim kwiatem i powinnam mieć to na uwadze.
-Czasem każdy potrzebuje choćby chwilowej, lecz odmiany. Choćby po to, by z innej perspektywy spojrzeć na to, co się ma i docenić to.
Oznajmiłam, biorąc łyk zimnej wody. Po wcześniejszej ognistej ta wydawała się krystalicznie chłodna i ożywcza. W końcu przeniosłam wzrok na mężczyznę, lekko marszcząc brwi, w końcu jednak się uśmiechając.
-Nie wiem, czy to słuszna rada, ponoć uzależniają mocniej niż adrenalina. No i ileż można trwać w świecie oderwanym od rzeczywistości? Bo chyba to zapewniają?
Nie miałam w tej dziedzinie doświadczenia i młoda arystokratka też nie powinna. Choć słyszało się to i owo… Arystokracja lubuje się w końcu w najrozmaitszych rozrywkach, więc może nie byłoby niczym dziwnym, serwowanie tego rodzaju specyfików na jakiś Upiornych bankietach, lub bardziej kameralnych spotkaniach.
Wyprostowałam się nieco, zabraniając kilka luźnych pasm włosów za ucho, jednocześnie kątem oka przyjrzałam się czarnym skrzydłom. Były całkiem podobne do tych posiadanych przez gatto, nie licząc rzecz jasna koloru.
-Proszę wybaczyć za to dość osobiste pytanie… ale Czy jest Pan Opętańcem? Po prostu… słyszałam coś, co nadal wydaje mi się niedorzeczne, na ich temat. I może jest Pan w stanie, zdementować tę informację.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 28 Kwiecień 2018, 10:23
-Wiem panienko, ale to naprawdę nie jest okolica, którą należy sobie ot tak zwiedzać - powiedziała trochę niepewnie. Widać było, że naprawdę chyba dopiero zaczyna pracę w tej branży - gdyby pana Liama tu nie było, to na pewno nikt by nie pomógł. Istoty tutaj wolą obejrzeć kłopoty, niż się w nie wpychać - ostatnie zdanie powiedziała o wiele cisze, rozglądając się na boki. W środku jednak cała wrzała, bo wiedziała jak wyglądają w oczach mężczyzny. Jako dwie małe dziewczynki, które tylko szukają przygód, nie patrząc na to co może je przez to spotkać. Ale nie mogły teraz wyjść z roli, a szkoda.
- Dla arystokracji, zwykły bar, to taki gdzie popija się drogie alkohole. rozmawia o polityce, czy o przyszłych małżeństwach i planach. Panienka chciała zobaczyć taki ... bar zwykłego ludu, czym to się różni od tego, w których się pojawiała z rodziną- wytłumaczyła Liamowi. Rozumiała, że on jest najprawdopodobniej ze Świata Ludzi, jednak czy to znaczyło, że nie umiał zrozumieć jak wygląda tutaj Arystokracja? No raczej nie. Nie usprawiedliwiało go to. Powinien się jednak dostosować. Jak Mari sama nie lubiła, gdy ktoś był jakoś wyżej od niej i się z tym obnosił to rozumiała jednak, że niektórych spraw nie przeskoczy. Poza tym, spędziła te kilka lat na ulicy, więc święta też nie była. Ale jednak wiedziała jak się zachować w różnych sytuacjach.
Nie mogła się powstrzymać i skrzywiła się, słysząc słowa o narkotykach - adrenalina jest jednak mniej wyniszczająca organizm. Wiadomo, że rany mogą zostawić trwałe ślady, ale jak się uważa, to można tego uniknąć. Jak się zacznie z narkotykami...to już koniec - przeszedł ją dreszcz- wolałabym stracić łapkę w walce niż by mi zgniła i odpadła. To raczej nie jest przyjemne, a nawet bardzo bolesne - powiedziała, kładąc po sobie uszka. Widziała wiele przypadków przedawkowania oraz tego co często się po narkotykach dzieje. Nie znała się na nich, ale nie miała zamiaru się z nimi bliżej poznawać. Co to to nie! -poza tym panienko, to nie tylko oderwanie od rzeczywistości, ale dla narkotyków istoty są zdolne zrobić wszystko. Nawet to czego by nie zrobili przy w miarę zdrowych zmysłach, co jest jeszcze większą głupotą niż przychodzenie w takie miejsca i częściej kończy się tragicznie - powiedziała i przejechała łapą bo bliźnie na oku - to naprawdę zmienia każdego...- dodała jeszcze. Pamiętała walkę z Dachowcem, który był uzależniony od jakiegoś syfu. Nie dość, że sama marnie z tego wyszła, to potem on miał jeszcze dziwne pomysły i musiała go zabić...inaczej zakopałby go na śmierć pewien młody Marionetkarz. Pierwsza śmierć z jej białych łapek.
Miała nadzieję, że nie zdradziła się tym zbytnio. Ale w sumie, przecież Arystokratyczna rodzina też mogła mieć czasem przebłyski dobrego serca i mogła przygarnąć młodą kotkę jako służbę. Nie wiadomo też ile by tam spędziła czasu, ale równie dobrze mogła mieć też takie problemy w rodzinie i mogła zostać sprzedana jako służąca. Całe szczęście, że nie nosiła nic co by odkrywało jej plecy, wtedy już raczej nie miałaby jak się wymigać z tej rozmowy.
Nastawiła uszu, słysząc, że Seamair zaczyna rozmowę na temat docelowy. Odwróciła się lekko i spoglądała na salę, oglądając sobie kto tam siedzi i czy nie ma przypadkiem jakieś znajomych twarzy. Miała nadzieję, że na nikogo takiego nie trafią, bo koniec z ich grania. A przynajmniej jeśli chodzi o stronę Mari. Chociaż...zawsze może się okazać, że prowadzi podwójne życie i sama Upiorna nie wiedziała o tym, że kotka ma też inne imię i ma takie niecodzienne znajomości.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 28 Kwiecień 2018, 11:08
Westchnął. Oczywiście, ciekawość sama w sobie nie była specjalnie wielkim grzechem. Wypadało jednak być przygotowanym na jej następstwa, szczególnie jeśli jest się ciekawym życia tej brutalnej i niewychowanej części społeczeństwa. Kocica najwyraźniej zdawała się to jakkolwiek rozumieć... Tylko dlaczego w takim razie nie odradziła swej pani pomysłu zwiedzenia okolicy? Najwyraźniej szczątkowa wiedza o społeczeństwie wcale nie czyniła z niej mądrej osoby. Zresztą, cudza głupota nie była jego interesem. Nie miał najmniejszego zamiaru pilnować dziewcząt przed kolejnązgrająlokalnego odpowiednika miejskiej dresiarni. Dość już użerał się ze zwierzętami gdy zaczynał swoją karierę jako łowca. Wyciągnął z kieszeni bibułkę i niewielki, parciany woreczek tytoniu. Delikatnie i uważnie zwinął skręta i odpalił go od pudełka kieszonkowych zapałek. Zaciągnął się, wypuszczając następnie z ust wielką, siwą chmurę.
– Straszne narkotyki tutaj macie. – Stwierdził nieco rozbawiony historiami. Wśród wojska używki nie były niespotykane, szczególnie podczas długich i trudnych wypraw. W nieprzyjaznym terenie jedynymi rozrywkami na jakie mogli liczyć zwiadowcy były właśnie narkotyki i seks... A to drugie często nie wchodziło w grę. Niewielu zaś wracało do odurzania się po powrocie do domu. W domu bowiem były karty, telewizja, komputery, parki, żony, dziwki i setki innych przyjemności. Ostatecznie okazywało się, że nie taki był straszny diabeł jak go malowali, o ile się z nim nie przesadziło. No, ale po tutejszych dziwakach spodziewał się wszystkiego, więc nie zdziwiły go najwyraźniej niezbyt miłe wspomnienia które najwyraźniej właśnie nawiedziły "ochronę" arystokratki. Zaś na zdanie o oderwaniu od rzeczywistości tylko się zaśmiał, dostrzegając ironię sytuacji. Kilkanaście lat znajdował się w świecie który byłoderwany od znanej mu rzeczywistości.
Dziewczęta zaraz potem zmieniły temat. Liam spodziewał się następnych słów arystokratki już gdy zaszczyciła jego skrzydła przelotnym spojrzeniem. Był dość wyczulony na takie rzeczy, jako że podobne spojrzenia w innych oczach mogły oznaczać ocenę sił potencjalnego przeciwnika i zdradzały który delikwent będzie powodować problemy. Oczywiście, nie mogła wybrać gorszego tematu do rozmów. Jeszcze raz się zaciągnął, odganiając niepotrzebne, nieprzyjemne myśli. Mruknął z niezadowoleniem.
– Nie lubię o tym mówić. – Odparł krótko. Przewidując jednak że panienka nie da mu spokoju, dodał. –Jak musisz to pytaj.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 1 Maj 2018, 20:17
Słowa, które wypływały z ust kotki, dla mnie były czymś normalnym, nierobiącym szczególnego wrażenia. Lecz, biorąc pod uwagę, punkt widzenia młodej arystokratki... Annabel była w końcu jedyną córką majętnej rodziny, dbała o swoją pozycję i zapewne jak każdy arystokrata nie lubiła być strofowana. A w szczególności przez służbę. Dodając jednak fakt, że była też dobrze wychowana, znała pewne granice, tego, na co można sobie pozwolić przy publiczności.
W kilka sekund rozważając wszystkie za i przeciw w końcu zdecydowałam się na posłanie swej towarzyszce chłodnego, lecz wyrachowanego spojrzenia. Miałam tylko nadzieję, że Różana Czarownica, nie odbierze tego jako zarzut, kierowany do jej osoby. W końcu diabeł tkwił w szczegółach, tego rodzaju detale i refleksy miały zapewniać autentyczność.
Co do dalszej części wypowiedzi, swej Pani ochroniarz, przyjmowałam jej słowa z tłumioną ciekawością. Okazało się, że kotowata wie całkiem sporo na temat życia na ulicy. Jeśli miała taką, a nie inną przeszłość, uznałam, iż jako jej mocodawca, wiedziała to i owo na temat „swoich ludzi”. Przytaknęłam, biorąc kolejny łyk wody. Przez krótką chwilę obracałam szklankę w dłoni, przypatrując się śladowi, który pozostawiła szminka.
Nie trudno było domyślić się, iż zmiana rasy była dla mężczyzny drażliwym tematem. Nie każdy posiadał w końcu na tyle szczęścia, by swe skrzydła łatwo zwinąć pod płaszczem. Jak choćby taka Ważka. Jakiś tydzień temu inwigilowałam młodą dziewczynę, którą klątwa obdarzyła pięknymi transparentnymi skrzydłami, w kształcie skrzydełek ważki. Dziewczyna mogła przycisnąć je szczelnie do ciała i pod warstwą materiału stawały się zupełnie niewidoczne. Owa Panienka bardzo jednak polubiła swe nowe kończyny, które, w jakiej profesji się oddawała, pomagały w czynieniu lepszego efektu. Zatem co dla jednych przekleństwem dla innych błogosławieństwem, z tymi drugimi znacznie łatwiej się rozmawia...
-Cóż, według tego, co słyszałam, Opętańcami stają się ludzie, którzy mieli styczność z magicznymi kryształami. Podobno te wnikają w ciało by później, jak by to ująć.. „wykwitnąć” w postaci skrzydeł. Jednocześnie, ciało przejmuje zawartą w nich magię, stąd też pojawienie się u Opętańców mocy.
Mówiłam spokojnie, bez zbędnej ekscytacji czy kpiny. Była to teoria, na którą natknęłam się w jednym z dzienników zgromadzonych wśród dokumentów SCR. Były też takie, które traktowały o tym, iż opętańcami, stają się ludzie, którzy zostali pogryzieni przez skrzydlate bestie... Ten dziennik nie zawitał z powrotem na półki biblioteki, moja lojalność miała jasno ustalone priorytety.
-Wydaje mi się to niedorzeczne, ponieważ również mieszkańcy lustrzanego świata mają styczność, z kryształami a o takich przypadkach się nie słyszy. Czemu miałyby reagować tylko na jedną rasę ? Pamięta Pan, w jaki sposób wyglądała Pańska.... przemiana?
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 1 Maj 2018, 21:09
Widząc chłodne spojrzenie swojej "Pani" opuściła pokornie swoje białe uszka oraz oczy. Lekko się przy tym zgarbiła. Chyba posunęła się trochę za daleko. Ale cóż, pewnie jakby faktycznie dla Seamair pracowała, a nie byłyby tej samej rangi w Organizacji, to by jej poleciała pensja mocno w dół. Na szczęście to tylko gra, niewinna zabawa, mająca na celu wprowadzenie mężczyzny w błąd oraz wyciągnięcie od niego jak największej ilości informacji. Musiała więc udawać niedoświadczoną panią ochroniarz, żeby nie było.
-Przepraszam panie Liam, ale nie określił pan o jakie narkotyki panu chodzi- powiedziała spokojnie, starając się nie wywracać oczami -słyszałam, że takie narkotyki jak tutaj występują też w Świecie Ludzi, a niestety miałam styczność tylko z takimi, to chyba nie można mnie winić, za to, że tylko taką wizję mam, czyż nie mam racji? - zapytała, przekręcając głowę w bok i patrząc na niego dość niewinnie. Sama nigdy nie próbowała narkotyków i nie miała takiego zamiaru. Skrzywiła się lekko, widząc jak ten pali, a trochę dymu trafiło do jej wrażliwego nosa. Nie komentowała tego jednak. Bez węchu w takim miejscu jeszcze da sobie radę o ile słuch i wzrok pozostaną sprawne. Potem sobie pooddycha świeżym powietrzem i pewnie wybierze się po misji na jakiś mały trening lub pobiega, żeby jakoś rozładować tę energię, którą miała ochotę teraz zaprezentować.
Zerknęła na swoją towarzyszkę, gdy ta zaczęła zadawać pytania. Upiła trochę więcej piwa i odwróciła się, spoglądając na salę. Pijacy, którzy wcześniej je zaczepiali chyba się pokłócili, bo zaczęli się okładać po mordach. Część z nich wyszła, zabierając ze sobą tego nieprzytomnego. No cóż. Przynajmniej będzie spokój, choć chętnie by się z kocurem zmierzyła na prawdziwych warunkach. Pokazała, że nie jest tylko jakąś panienką, która potrafi tylko gadać, a nic nie zrobi. Jedno ucho kotki, cały czas jednak było skierowane w stronę Opętańca i Upiornej. Musiała w razie czego szybko reagować, czy to ochroną rogatej czy jakąś pomocą związaną z przesłuchaniem. Rozejrzała się, czy miałaby jakiś sposób, żeby w razie czego użyć mocy, ale jednocześnie, by mężczyzna się nie zorientował, że to ona go zmusza do zeznań, a nie jakaś inna, nie wiadomego pochodzenia moc.
Ciekawa była jego odpowiedzi. Sama czytała coś o tych kryształach, ale słyszała też opowieści o innej treści. Które były tak rozbieżne, albo tak spod ogona wyciągnięte. Ciekawa była jednak, jak to wyglądało w przypadku mężczyzny, z którym udało im się nawiązać jakąś rozmowę.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 1 Maj 2018, 22:38
Liam nie przykładał wielkiej uwagi do mimiki dziewcząt. Możnaby odnieść wrażenie że nawet nie widział tych subtelnych akcji których się podejmowaly by utrzymać wiarygodność odgrywanych postaci. Nie miał żadnego powodu, by im nie wierzyć. Delikatny, nieco litościwy uśmieszek na jego ustach sugerował że nawet nie zgrzeszył wątpliwością w ich autentyczność. Nieprzyjemna, ostra wońtytoniu zaś nasiliła się gdy po raz kolejny się zaciągnął. Mężczyzna strząsnął popiół ze skręta, najwyraźniej nieco bardziej rozluźniony niż wcześniej. Jego wzrok wbił się w wyciągniętego przed siebie papierosa, a on sam zaś odrzekł kocicy.
– Oczywiście, moja droga. Po prostu nie każdy narkoman jest popieprzony. – Mówiąc następne słowa, spojrzał na nieprzytomnego. –Niektórzy zaś wcale nie potrzebują nic brać.
Wyraz jego twarzy zmienił się zupełnie, gdy arystokratka zadała swoje pytanie. Flames spoważniał, można było dostrzec nawet cieńzłości który pojawiłsię w jego oczach. Obejrzał się naokoło. Nawiązał kontakt wzrokowy z chłopcem który do tej pory zajmował siętylko swoją dziewczyną. I rychło do tego wrócił, najwyraźniej niezbyt paląc się do tego by patrzeć na łysego palacza. Koniec końców przed sobą miał obraz nieco milszy dla oka. Gdyby zaś spróbował przyjrzeć się pannom przy ladzie, natychmiast zostałby zbesztany.
– Pewnego pięknego dnia... – Ton jego głosu nie pozostawiał wątpliwości co do jego nienawiści względem wspomnianego momentu. – Pewnego pięknego dnia obudziłem się z moimi przyjaciółmi rozerwanymi na strzępy, odciętą drogą do domu i skrzydłami na plecach. Zapewniam cię że nie miałem wcześniej styczności z żadnym kryształem.
Jego wypowiedzi daleko było od pełnej historii jego skrzydeł, jednak nie miał zamiaru rozwodzić się nad najtrudniejszym okresem jego żywota. Dziewczęta nie musiały i nie powinny znać jego przeszłości. Najpewniej też wcale ich ona nie interesowała. Jeśli oczekiwały tylko i wyłącznie odpowiedzi na pytania to do pewnego, niewielkiego stopnia mogły na niego liczyć. Oczywiście pozostawała jeszcze kwestia ich wdzięczności za uratowanie zgrabnych tyłków, ale w tej chwili to chyba nie było takie ważne. Nie było potrzeba wiele rozumu by domyślić się, że lepiej by było gdyby zmieniły temat.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 3 Maj 2018, 20:09
Skrucha została odnotowana przez moją uwagę, jednak nic ponadto. Przecież nie będę dziękować za poprawę. Co więcej, teraz liczył się skrzydlaty, którego moje pytania najwyraźniej mocno drażniły. Tego typu rozmowy to niczym balans na cienkiej linie, zawieszonej nad przepaścią. Jeden zwodniczy ruch i o powrocie na wcześniejszą pozycję można tylko pomarzyć.
Emocje, jakich zapewne jedynie skrawek okazywał mężczyzna, z całą pewnością nasyciłyby jakiegoś zagłodzonego Stracha. Mężczyźni rzadko kiedy okazywali się szczególnie wylewni w uczuciach. No może nie wszyscy, ale Liam zdecydowanie wpisywał się w te kanony.
Dla mnie było już pewne, iż zwykła rozmowa to za mało by wyciągnąć od niego pożądane informacje. Naciskanie nic nie da, a jedynie może pogorszyć całą sprawę. Pojawienie się skrzydeł było okupione, utratą przyjaciół a tego rodzaju tragicznych wydarzeń nie wspomina się z byle kim. A przynajmniej nie na trzeźwo. Upicie tego olbrzyma będzie wymagało jednak sporej ilości alkoholu i czasu... Jeśli ta metoda się nie sprawdzi, trzeba będzie uciekać się do magii.
-Przykro mi. Z powodu Pańskich towarzyszy.
Uciekłam wzrokiem, przez chwilę przyglądając się rozlicznym rysom, które szpeciły solidną ladę z dębowego drewna. Za każdym takim żłobieniem kryła się historia, były niczym blizny. Odruchowo zaczęłam wodzić palcami po bliźnie, jaką na mojej dłoni zostawiły zęby pierwszej bestii, nad której umysłem nieświadomie przejęłam kontrolę. Stała się narzędziem zemsty, choć i sama jej pragnęła. Być może dlatego tak łatwo udało się nam wtedy zasymilować.
W końcu jednak otrząsnęłam się z chwili zadumy i ponownie przeniosłam wzrok na mężczyznę.
Gdy wpatrywałam się w żar tlący się na końcówce papierosa, zauważyłam czarne litery wytatuowane na dłoni palacza. Przechyliłam głowę, by lepiej móc się im przyjrzeć. Po czym wypowiedziałam na głos litery, którym brak było jednak sensu.
-Wpie... To jakiś skrót?
Spytałam, gestem wskazując na dłoń mężczyzny. Gdy oberżysta na chwilę zniknął i równie szybko powrócił, wlokąc za sobą zgrzewkę butelkowanych napoi, za zaplecza w jego ślad przybył zapach jedzenia. Pieczone mięso i specyficzny mało przyjemny aromat warzyw takich jak brokuły albo coś ich pokroju... Zatem można było się tu nie tylko upić, ale i najeść. Tym lepiej dla nas.
-Jeśli nos mnie nie zwodzi to można i się najeść. To też proponuję coś zamówić. Na mój koszt rzecz jasna. Jak mówiłam to i tak niewielki wyraz uznania. My zaś nie wiadomo na jak długo, tu utknęłyśmy, więc nie ma sensu siedzieć o pustym żołądku.
Po złożeniu stosownego zamówienia z naciskiem na wersję „light” zeskoczyłam, z wysokiego barowego krzesła kierując się w głąb sali, w poszukiwaniu jakiegoś wygodniejszego miejsca. Skoro awanturnicy opuścili lokal, to nie było się czego obawiać.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 3 Maj 2018, 22:00
– Bywa. – Odpowiedział dziewczynie bez dodatkowych, zbędnych komentarzy. Rozwodzenie się nad martwymi nie miało najmniejszego sensu, ostatecznie im było już wszystko jedno. Nie mając nic więcej do powiedzenia, Liam zaciągnął się ostatni raz i zgasił resztkę skręta o blat lady, zostawiając na nim niewielki, ciemny ślad. Niedopałek wyrzucił na podłogę, i w myślach usprawiedliwił się tym, że i tak potrzebowała sprzątania od dłuższego czasu. Po krótkiej chwili przyjemnego milczenia, rogata znów się odezwała, pytając tym razem o jego tatuaż.
– To wspomnienie po lepszych czasach. Na drugiej ręce jest druga część.
Uśmiechnął się nieznacznie, chowając obydwie dłonie do kieszeni. Litery na jego palcach mogły być w podobnym wieku co jego rozmówczynie. Były jego jedyną pamiątką po młodości, rodzinie i przyjaciołach. No, jedyną taką która przywodziła dobre wspomnienia. Pierwsze treningi, kilka rozbitych mord i pierwsze plotki na osiedlach o tym z kim lepiej było nie zadzierać. I oczywiście, zakład z przyszłą żoną o napis który od tamtej pory zdobił jego knykcie. Jeśli dziewczęta bardzo chciałyby poznać drugączęść tajemniczej, ośmioliterowej frazy był w stanie nawet im ją pokazać. Wolał mówić o tym, niż o późniejszych wydarzeniach.
Kiedy usłyszał o jedzeniu, uświadomił sobie że jest głodny. Spędził na zewnątrz całkiem sporo czasu i nie miał zamiaru odmawiać posiłku. Spojrzał jeszcze na zegarek, by sprawdzić godzinę. Był gotów użyć tego jako wymówki, gdy rozmowa zejdzie na tor, który będzie mu bardzo nie odpowiadał. Gdy rozsiadł się przy wybranym przez arystokratkęstole, zapytał ją.
– Tak właściwie to nie powinnyście sprawidzić co z tym wozem? Nie miałbym wielkich nadziei, ale chyba służba powinna wiedzieć gdzie się znajdujecie.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!