Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 1 Czerwiec 2018, 20:24
Zacisnęłam zęby, czując jak, blat stołu ograniczył swobodę zarówno mojego oddechu, jak i poruszania się. Odsunęłam się nieco bardziej do tyłu, wbijając plecy w siedzenie. Miałam w zanadrzu dostatecznie wiele możliwych sposobów na sprawną ewakuację, by się tym nie martwić. Choć ucieczka nigdy nie była mi w smak, teraz jednak należało brać pod uwagę również tę opcję. Byłyśmy nadal w trakcie misji i nawet jeśli doszło do częściowej dekonspiracji... to nie powinnyśmy zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Rozlew krwi w mrocznych zaułkach nie byłby co prawda niczym niecodziennym, jednak wiedziała, iż w tego rodzaju okolicach wieści niosą się równie szybko co suche liście, porywane przez jesienną nawałnicę. Rozgłos był ostatnim, czego było nam trzeba. No i moja towarzyszka... jak długo miała jeszcze zamiar bawić się w gwiazdę publiki? Rozumiałam, że to dzięki jej śpiewowi, udało się szybko i skutecznie zdobyć interesujące nas informacje. Jednak jakim kosztem? Miałam teraz na karku, rozwścieczonego Opętańca, po którym było widać, że z chęcią pokazałby mi z bliska malunki na swych dłoniach.
Nie bałam się walki, nie o to w tym chodziło. Nie mogłam pozwolić sobie na stratę wpływów w Stowarzyszeniu, nie przed tym, jak mój osobisty projekt, nie zazna finalizacji.
-Ciekawe. Dotyczy to również mocy magicznych?
Zapytałam, jednocześnie kalkulując w myślach zdobytą wiedzę. Kradzież umiejętności była całkiem użyteczną zdolnością, gdyby jednak pozwalała na korzystanie również z cudzych mocy... stałaby się naprawdę groźna. Ciekawił mnie też fakt, czy Liam mógł kraść zdolności posiadane przez magiczne przedmioty. Wolałam jednak o to nie pytać, gdyż dałabym mu wówczas wskazówkę, iż być może tak owe posiadam. Nie należało przedwcześnie zdradzać, że posiada się asy, poukrywane w obszernych rękawach.
-Nie wspomniałeś o pasożycie. To On odpowiada za przemianę. Widziałeś coś dziwnego, zanim Twoje skrzydła zaczęły rosnąć? Miałeś wtedy styczność z jakąś istotą lub substancją?
Wiedziałam, że każde kolejne pytanie, jest niczym dolewanie oliwy do ognia. Co jednak mogłam zrobić, kiedy w rzeczywistości to nie ja sama decydowałam o tym, że chcę stawiać takie, a nie inne pytania? Pozostawało mi, bycie czują i czekanie na wybuch lub rezygnacje...
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 1 Czerwiec 2018, 21:10
Śpiewała coraz to odważniejsze piosenki. Głównie dlatego, że towarzystwo było coraz bardziej wesołe, czy raczej...pijane. Przez to nie docierały do nich już normalne piosenki. Niektóre pochodziły ze Świata Ludzi i jeśli Liam choć na chwilę zwrócił na nie uwagę, to mógł spokojnie je rozpoznać, no chyba, że w ogóle nie znał się na muzyce popularnej, która pewnie leciała nie raz w radiach i telewizji.
Nie spodobało jej się to co widziała. Co chwila bowiem zerkała na to co robią jej towarzysze. Widziała jak Opętaniec jest zdenerwowany. A więc się zorientował, ale zdawało jej się, ze nie zorientował się z której strony przyszedł atak. Będzie musiała coś z tym zrobić. Obecnie w barze znajdowało się pełno osób, ale pewnie będzie uważał, że to one są za to odpowiedzialne. Cóż...to prawda, ale on nie musiał tego wiedzieć, a raczej nie powinien. Nie mogły się zdekonspirować, a właśnie to się teraz działo.
Musiała jeszcze jednak chwilę wytrzymać. Coś czuła, że Sea sobie w razie czego poradzi. Nie mogła dodatkowo nagle przestać śpiewać. Zwróciłoby to uwagę tłumu, a tego nie chciały.
Widziała, że jeszcze rozmawiają i czekała, aż Liam odpowie na ostatnie pytania kobiety. Gdy to zrobił skupiła się jeszcze na chwilę. Wmówiła Opętańcowi, że przeprowadził z Seą niewinną rozmowę i by zapomniał o tym co mówił. Ewentualnie, że mu się to przyśniło, że ktoś się go wypytywał, ale nie Seamair.
Z drugiej strony namieszała Sei, że zapomniała o rozmowie i o tym, że Mari użyła mocy. Przynajmniej dopóki Kotka nie zapyta wprost czego się dowiedziała od celu. Wmówiła jej też, że przeprowadziła normalną rozmowę i razem z mężczyzną słuchała śpiewu.
Gdy skończyła śpiewać, westchnęła gdy zakończyła działanie mocy, ale wyglądało to jakby trochę zmęczyła się występem. Podziękowała, ukłoniła się, zamówiła zimny sok i wróciła do stolika - przepraszam, że to tak długo trwało - powiedziała niewinnie, jakby zupełnie nic się nie stało.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 5 Czerwiec 2018, 22:26
Liam zwrócił uwagęna spokój jakim dziewczę zareagowało na przesunięcie stołu. Zwykła artystokratka zareagowałaby na takie wydarzenie piskiem, zaparciem oddechu czy jakimkolwiek innym wyrazem strachu. Podobnie uczyniłaby osoba zwykłą arystokratkę udająca. Znaczyło to tyle że posiadała kilka asów w rękawie i najprawdopodobniej nie była tym kogo wrażenie chciała sprawiać. Jeszcze kilka chwil temu grupa napalonych chłopców była dla niej zagrożeniem wobec którego była bez radna. Teraz zaś wobec człowieka który bez najmniejszego problemu był w stanie zrobić jej sporą krzywdę za pomocą samych dłoni zachowywała się w sposób zdecydowanie zbyt wyrachowany. Wściekłość przemieniła sięw szczerą nienawiść wobec osoby która go oszukała na tak wielu poziomach. Żądza mordu malowała się w jego oczach, choćon sam nie wykonał żadnego ruchu w stronędziewczęcia. Pomimo szczerej chęci oderwania głowy od reszty ciała rogatej, panował nad sobą wiedząc że wypadało mu trochę odczekać.
Gdy padły kolejne pytania, mężczyzna poczuł jak moc wpływająca na niego słabnie. Panował nad swoim językiem.
– Nie chcesz sięprzekonać. – Powiedział krótko, zupełnie ignorując kolejne pytanie.
Chwilę potem jednak niczego już nie pamiętał. Jego wyraz twarzy odmienił się na chwilę, jednak w źrenicach wciążpozostała ta sama mordercza iskra. Zamarł na chwilę. Cała ta sytuacja która zastąpiła mu wspomnienia ostatnich kilku chwil nie pasowała do siebie. Skupił się i dokładnie przypomniał sobie spokojną konwersację którą prowadził z Anabelle. Dlaczego? – Pojawiła się myśl w jego głowie. – Dlaczego mam ochotę ją zabić?
Nie był to pierwszy rok który spędził w Krainie Luster. Wiedział że tutaj nie zawsze mógł polegaćna swoich zmysłach, mięśniach czy nawet na własnym mózgu. Przez piętnaście lat jego kariery w wielu sytuacjach jego przetrwanie wiązało sie z tym że zaufał swojemu instynktowi w chwilach w których świat nie miał najmniejszego sensu. Teraz jego instynkt wyraźnie mu mówił że jego rozmówczyni zasługuje na śmierć. Nie był w stanie jednak skojarzyć czynu który miałby zadecydować o jej winie. Emocje towarzyszące niedawnym minutom nie współgrały z wydarzeniami a to nie mogło wróżyć niczego dobrego.
Gdy śpiewaczka do nich powróciła zauważył coś jeszcze. Stół był przesunięty nieco zbyt blisko rogatej, krępując jej możliwości. Zanotował ten fakt w pamięci i uspokoił gniew który w nim wrzał. Cokolwiek było powodem zamieszania w jego głowie, musiało liczyć sięz furią którąw sobie skrył. Na tę chwilępostanowił robićdobrą minę do złej gry. ChoćAnabelle była główną podejrzaną, to równie dobrze ktoś mógł próbować ją wrobić. Rozejrzałsiędokładnie po pomieszczeniu wyszukując potencjalnych winnych. Oczywiście jego uwaga padła na towarzyszkę. W całym pijanym towarzystwie tylko ona zwracała na nich większą uwagę. Liam nie potrzebował znać motywu jeśli ktośdziałał przeciw niemu, ale wstrzymywał sięze stwierdzeniami. Postanowił odczekać jakiś czas i ocenić to co siędziało raz jeszcze za kilka chwil.
– Nic się nie stało. – Rzekł sucho, wracając do swej standardowej aparycji znudzonego pijaka. – Byle nikt z twoich znajomych się tu nie dosiadał.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 12 Czerwiec 2018, 02:51
Co wrażliwsi meteopaci znajdujący się w lokalu, mogliby uskarżać się na ból głowy czy łamanie w kościach. Napięcie między naszą dwójką stawało się wręcz namacalne. W obecnej chwili cieszyłam się, że Ian, nie doszył mi ogona, który teraz zapewne bujałby się nerwowo z boku na bok. Wielu cyrkowców kończyło nie tylko z dodatkowymi organami, ale i kończynami. W moim wypadku maniakalny naukowiec ograniczył się do tego pierwszego.
Mimo iż nie miałam zamiaru, tego wieczora posuwać się do krwawych rozwiązań... tak, aktualna sytuacja, zaczęła przywodzić mi na myśl dość brutalne scenariusze. Lepiej w końcu pozbyć się jednego uskrzydlonego informatora, niż pozwolić na spłoszenie innych potencjalnych informatorów. Już wiedział za dużo... a ta rozmowa nie miała choćby cienia szansy na zejście, ku normalnemu torowi. Miałam wrażenie, iż jedynym co jeszcze trzymało nas na miejscach była moc dachowca. Ja miałam pytać, On zaś odpowiadać. Niby nieźle to sobie wykombinowała, jednak zabrakło w tym zgrania. Używanie mocy na mnie, bez wcześniejszego uprzedzenia mnie o tym, uważałam za karygodne. Naprawdę, skoro, wiedziała czym będziemy się zajmować... była to informacja, jaką należało się podzielić. Zwłaszcza że był i ku temu odpowiednio wiele czasu podczas naszej podróży.
I w chwili, gdy gniew, sprawiał, że krew wrzała mi w żyłach... nagle coś się stało. Coś... jakby... jakby nagle umknęło mi coś ważnego. Bo skoro wszystko, nadal szło zgodnie z planem to skąd ta złość i frustracja? Czemu czułam niepokój? Miałam mętlik w głowie... i dopiero po chwili zarejestrowałam pojawienie się swej ogoniastej towarzyszki.
Powitałam Mari uśmiechem, po czym przyklasnęłam w dłonie.
-Proszę, proszę, okazuje się, że jeszcze wiele o Tobie nie wiemy. Dlaczego w pałacu nie raczyłaś nas podobnymi popisami?
Nadal czułam się nieswojo... nie znając jednak przyczyny owego stanu, pozostawało mi robić dobrą minę do złej gry. Miałam jednak niejasne wrażenie, iż nie tylko ja borykam się z owym stanem rozdarcia... Choć... nie, to chyba nie to. Liam, jeśli szło o okazywanie emocji, okazywał się bardzo oszczędną personą. Tylko o czym my mówiliśmy? Zaproponowałam mu pracę... zgładzenie przyszłego oblubieńca. Czy dobiliśmy już targu?
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 12 Czerwiec 2018, 11:08
- Niech się pan nie martwi. Nie dosiądą się. Są za bardzo skupieni na sobie, poza tym nie jesteśmy jakimiś dobrymi znajomymi, po prostu kiedyś słyszeli jak śpiewam- wzruszyła ramionami. Taka była prawda. Nawet nie wiedzieli jak się nazywa i pewnie nie pamiętali gdzie ją widzieli. Skojarzyli po prostu to jak wygląda i postanowili zaryzykować, a że już byli podpici to nie przejmowali się tym, że nie trafią.
Podrapała się zakłopotana po tyle głowy -w pałacu są osoby, które się zajmują umilaniem czasu, a ja nie lubię wpychać się w coś co nie jest moim obowiązkiem - przyznała trochę niepewnie - śpiewanie jest dla mnie bardzie hobby, umilaniem czasu, poza tym jestem Dachowcem - poruszyła swoimi uszami i ogonami -a te słyną ze swoich artystycznych umiejętności. Zostałam ochroniarzem, więc będę się tego trzymać, jeśli ma się za dużo zadań to wtedy będzie się robić każde niedbale- wyjaśniła swój punkt widzenia -przepraszam, że panience nie powiedziałam, ale też nigdy panienka nie pytała - miała nadzieję, że nie będzie udawać, że się na nią gniewa. Chociaż w sumie było by to nawet logiczne.
Zamówiła sobie napój z cytryną. Trochę miała przerwy ze śpiewaniem, a w trakcie swojego ulicznego życia, miała uszkodzone struny, przez co musiała bardziej o nie dbać niż inni muzycy, w innym wypadku po prostu by go straciła. Może nie na stałe, ale skoro miała pracować w Stowarzyszeniu to najpewniej będzie go często potrzebować, a wolała nie ryzykować, że nie będzie mogła dogadać się z przesłuchiwanymi.
Gdy tylko dostała swój napój, upiła trochę, wzdychając z ulgą. Czekała teraz tylko na to by dostać znak, że opuszczają już klub.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 16 Czerwiec 2018, 11:42
Pokręcił głową. Świadom swojej bezsilności, nie próbował nawet wyjaśniać konfliktów obrazów które pamiętał wraz z uczuciami im towarzyszącymi. Coś się nie zgadzało, ale właściwie był wobec tego bezsilny. Jedynym czego był pewien to to, że nie ufał nikomu w tym pomieszczeniu i to, że rogata zasłużyła na srogi wpierdol. Zwłaszcza, że zachowywała się dziwnie spokojnie jak na kogoś, kogo oddech był krępowany przez stół którego wciąż nikt nie odsunął. Do przed chwilą zauważonej nieprawidłowości dotarła kolejna - Przecież to jego dłonie spoczywały na krawędzi blatu. Mógł z łatwością w każdej chwili jeszcze bardziej przycisnąć dziewczynę. Mógł więc założyć że to on w przypływie gniewu chciał dać pannie do zrozumienia że z kobietami także się nie pierdoli. Przecież tak właśnie by zrobił w przypływie gniewu. W jego głowie wciąż pojawiały się nowe pytania, które natychmiastowo filtrował, zostawiając tylko te na które odpowiedź mogła być mu do czegokolwiek przydatna. Zostało więc tylko "Kto?" i "Dlaczego?". Wiedza o tym kto mieszał mu w głowie była fundamentalna do podjęcia jakichkolwiek działań mających na celu spuszczenie wpierdolu delikwentowi. Natomiast powód był o tyle przydatny, że wspomniany wcześniej delikwent mógł być częścią jakiejś większej grupy która bardzo chętnie zemści się za krzywdę wyrządzoną poszkodowanemu. Wolał wiedzieć komu mógł nadepnąć na odcisk.
— Tyle dobrego. — Stwierdził, odpowiadając na uwagę Dachowca.
Po raz kolejny zmierzył wzrokiem gości. Ci którzy wcześniej się znajdowali w lokalu uciekli przed weselną gromadą. A wśród nich nie znajdował się nikt kto wyglądał na jakkolwiek trzeźwego ani specjalnie zainteresowanego kimkolwiek spoza ich towarzystwa. Kilku zwróciło uwagę na śpiewaczkę, jeden zaś udał się do łazienki by zwrócić posiłek. Ale w gruncie rzeczy nie było tu nikogo kto mógłby być w stanie wyrządzić komukolwiek jakąkolwiek krzywdę. Prócz samego Liama, rzecz jasna. Westchnął głośno i wstał od stołu. Ruszył do barku by jeszcze raz sięgnąć po tutejsze specjały. Skoro był już nieco podpity, równie dobrze mógł dopełnić dzieła. Nie miał najmniejszych szans na rozwiązanie zagadki jego niedokładnej pamięci i szczerze ją pierdolił. Przecież i tak nikomu nie mogło zależeć na tym by mieszać w głowie zwykłemu przegrywowi w dresie.
— Najdroższe co masz, na koszt panny młodej. — Powiedział do barmana lodowatym głosem. Kiedy otrzymał co chciał, wrócił do stołu. Miał już dość tego wieczoru, pragnął zrobić to w czym był najlepszy. Wypić i wrócić do domu.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 19 Czerwiec 2018, 19:52
Wsłuchałam się w słowa swej towarzyszki, nie odezwałam się jednak od razu. Zdałam sobie sprawę, że właściwie ciężko mi ocenić jej występ wokalny. Mogłam powiedzieć jedynie, że ładnie śpiewa, lecz nie byłam wstanie, przywołać do pamięci żadnych dotyczących tego szczegół. Dziwiło mnie to gdyż zwykle zwracam uwagę na muzykę, nawet jeśli ta nie leży w moim guście. Wszak taniec, który stanowił moją pasję, potrzebował rytmu i tła. Miałam wrażenie, iż, moją uwagę musiało zająć coś innego...
-Nie zgodzę się z Tobą, są persony świetnie odnajdujące się w gąszczu pasji i zainteresowań, które szlifują swój kunszt w wielu dziedzinach. Jak mawiają, praktyka czyni mistrzem. Co zaś się tyczy twej rasy, to nie jest regułą, iż każdy Dachowiec musi urodzić się z zamiłowaniem do muzyki. Znany jest mi Marionetkarz, będący takim antytalencie w sztuce rzemiosła, iż spod jego rąk, nie wyszłaby choćby najmarniejsza dziecięca kukiełka. Pisze za to przepiękne poematy.
Po skończonej wypowiedzi wzięłam większy łyk swojego trunku, zaschło mi już w gardle. Delikatnie odsunęłam się ze swoim krzesłem do tylu. Czyżby mężczyzna niechcący przesunął stół? Zdawało się, iż jest to najprostsze wyjaśnienie. Ciasnota była dokuczliwa, jednak do wytrzymania. Znosiłam już znacznie gorszą, gdy zdarzało mi się zakładać suknie z gorsetem.
Poczułam wyraźną ulgę, gdy Opętaniec powędrował do baru. Odprowadziłam go spojrzeniem, po czym zwróciłam się do swej towarzyszki.
-Nie warto marnować dłużej na niego czasu. Można co prawda spróbować go rozpić, choć mam wrażenie, że to jeden z typów, którzy upijają się na smutno czy śpiąco... a tacy nie są zbyt rozmowni. Nie lubię odpuszczać, ale czasem trzeba, gdy w trakcie „pracy” z jednym można w tym samym czasie wyciągnąć informację od dwojga innych.
Mówiłam szeptem, zaś wyraz mojej twarzy i rozbawiony uśmiech zupełnie nie pasował do treści wypowiadanych przeze mnie słów. Opętaniec mógł pomyśleć, iż bogata Panna postanowiła podzielić się swą opinią na jego temat. Teraz jednak na pozór sprawiałam wrażenie rozkapryszonej upiornej.
-Proponuję zaaranżować Nasz powrót. Bo w końcu ile można naprawiać cholerny wóz, prawda?
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 22 Czerwiec 2018, 20:06
Pokręciła głową i uśmiechnęła się - powiedziałam o artystycznych umiejętnościach, a nie stricte o muzyce - powiedziała, poruszając delikatnie swoimi lwimi ogonami - jeśli popatrzeć ogólnie to złodziei też można uznać za artystów, tak samo jak zabójców, czyż nie mam racji - spojrzała uroczo na mężczyznę, który z nimi siedział. Dachowce były idealnie zbudowane do tego by poruszać się bezszelestnie. Były gibkie i miały wyostrzone zmysły. Wiele z nich było szpiegami, złodziejaszkami, kieszonkowcami czy włamywaczami. Znała też takich co się parali w skrytobójstwie. Ale dobre pasje też mieli. Tak jak Mari zarabiała też muzyką i sztuką, więc każdego można było uznać za artystę w swojej własnej dziedzinie.
Uśmiechnęła się tajemniczo -poza tym, mam wrażenie, że straciłybyśmy nie tylko czas ale i kasę, bo wygląda na takiego co ma mocną głowę. Prędzej my byśmy się wygadały przy wszystkich jakie to jesteśmy piękne i pokazały nasze kobiece walory, niż on by zaczął mieć pijacką czkawkę - wzruszyła ramionami. Poza tym miała też skrytą nadzieję, że Sea jednak coś wyciągnęła od tego gościa, w trakcie przesłuchania, gdy Kotka produkowała się na scenie. Nie chciała by to wszystko poszło na marne. W szczególności, że mogło to wszystko zagrozić ich śledztwu. Miała nadzieję, że było warto.
Przytaknęła głową -myślę, że dobrze byłoby wracać. Powinni już skończyć, a towarzystwo robi się trochę zbyt pewne siebie- wskazała na weselników -lepiej, żeby panienka już wracała, bo zaczną się martwić, a wtedy będą z tego tylko jeszcze większe kłopoty- powiedziała, w razie jakby Liam już do nich wracał. Pamiętała też że obiecały mu postawić alkohol i jedzenie, więc muszą jeszcze zapłacić no chyba, że zwalą to wszystko na koszt młodej pary.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 24 Czerwiec 2018, 00:45
Prychnęłam cicho, na wzmiankę o chwaleniu się kobiecymi walorami. Jakoś ciężko było mi sobie to wyobrazić. Co prawda nauczyłam się robić użytek ze swojego „uroku osobistego”, niekiedy wspierając go czarem rubinowego serca, by przyspieszyć „robotę”... no ale. Z używaniem tego rodzaju metod byłam dość wybredna, potencjalna ofiara musiała mi odpowiadać.
-Istotnie wygląda na zaprawionego w takich bojach. Będzie trzeba pomyśleć nad jakimś eliksirem, który potęgowałby moc alkoholu. Gdyby zwykłe piwo, posiadało moc absyntu, byłby znacznie prościej.
Starałam się odnotować ten pomysł w pamięci. Istniało wiele bardziej i mniej przydatnych eliksirów. To nie tak, że trzeba było zaczynać badania nad recepturą od podstaw, należało jednak wiedzieć gdzie szukać. Bo po co stracić kilka miesięcy z życia, na coś, co zostało odkryte już wieki temu?
-Co więcej zaczynam mieć naprawdę dość tego miejsca. Proponuję też wrócić do powozu okrężną drogą. Może podczas spacerku, natkniemy się na naszych nowych „znajomych”.
Przez moją twarz przewinął się zadziorny uśmiech. Tak, takie spotkanie byłoby miłym prezentem od losu. Skoro Panowi przysłużyli się już raz, mogliby i ponownie. Głownie po to, by rozładować negatywne emocje. Pytanie tylko, czy bardziej satysfakcjonujące byłoby ozdobienie ich pasami, wyrytymi ostrzem rapiera. A może po prostu wysłać takich, portalem wprost na głębiny morza łez. Ah te dylematy, młodych dziewcząt, czyż nie są uciążliwe?
Przytaknęłam białowłosej, jednocześnie kątem oka dostrzegając Opętańca, powracającego do naszego miejsca.
-Tak, robi się zbyt wesoło. Powinni się z tym uporać, a jeśli jeszcze im się to nie udało, to znaczy, że najwyraźniej potrzebują, by ktoś ich pogonił.
Z torby wyciągnęłam niewielki mieszek, w którym pobrzękiwały monety. Zapewne, gdyby był to, mój własny majątek nie byłabym równie hojna, lecz członkowie Stowarzyszenia mieli zapewnione odpowiednie środki do działania. Zresztą nie było tego tak wiele, jak by się mogło wydawać. Znacznie większe mieszki zwykle przeznaczało się na łapówki, to zaś miało być coś na rodzaj napiwku. Zostawiłam, mieszek na blacie stolika, po czym wstałam z miejsca i posłałam, życzliwy uśmiech rosłem mężczyźnie o czarnych skrzydłach.
-Postanowiłyśmy wracać, sprawdzić postępy prac i najpewniej ruszyć w dalszą drogę. Pragnę Panu podziękować, zarówno za dotrzymanie towarzystw, jak i pomoc.
Gestem głowy wskazałam mieszek znajdujący się na stoliku.
-To powinno pokryć koszty, Pańskiego dzisiejszego pobytu w tym przybytku. Pozostaje nam zatem życzyć Wszystkiego dobrego.
Mówiąc to, skinęłam grzecznie, czekając na ewentualny odzew ze strony mężczyzny, po to, by chwilę później ruszyć ku wyjściu. Kotka zapewne podżyła w krok za mną.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 27 Czerwiec 2018, 17:22
Uśmiechnęła się tajemniczo - coś się wymyśli, w końcu to też część naszej pracy, czyż nie mam racji? - zapytała, puszczając jej oczko. Bawiło ją to tym bardziej, że wierzyła, iż jej towarzyszka zdobyła jakieś informacje od Opętańca. Jak na razie rogata jeszcze o tym nie wie, ale niedługo sobie przypomni. Niech tylko wyjdą za róg, gdzie na pewno ten wielkolud ich nie podsłucha. Poza tym wyglądało na to, że woli upić się w samotności, niż dotrzymywać im towarzystwa, a tym bardziej by je śledzić, więc chyba nie powinny się o nic martwić.
Zamruczała zadowolona, a jej źrenice na moment się zwęziły - mam nadzieję, że ich spotkamy, bo chętnie bym zamieniła kilka...słówek z nimi - uśmiechnęła się uroczo - chętnie się poruszam, bo jeszcze trochę i będę się ruszać jak stara babcia- zaśmiała się i pokazała swoje kocie ząbki. Naprawdę miała nadzieję, na spotkanie z nimi. Chętnie im pokaże, iż to, że ktoś się dziewczyną i ładnie wygląda nie znaczy, że jest bezbronna. Miała ochotę się rozruszać po tej sprawie, bo nie szło im całkiem po ich myśli.
Skinęła głową swojej towarzyszce. Wstała i poczekała cierpliwie aż ta skończy informować Liama o tym, że teraz może już sobie pić w spokoju do woli. Lekko skinęła mu głową - jeszcze raz dziękujemy za pomoc - uśmiechnęła się delikatnie. Ruszyła za Seamair do wyjścia.
Szła lekko za nią, póki nie zniknęły za rogiem. Gdzie rozejrzała się i upewniła, że nikt ich nie śledzi i westchnęła ciężko. Miała już dość tego udawania -no to czego ciekawego się od niego dowiedziałaś?- zapytała wprost, by przełamać działanie hipnozy. Teraz powinna sobie wszystko przypomnieć. Pewnie opieprzy Kotkę, ale ta jakoś miała to gdzieś. Byleby osiągnąć choć część swojego celu.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 30 Lipiec 2018, 01:52
-Jeśli nie oni, zawsze jest możliwość, że napatoczą się inni. W końcu ta okolica nie bez powodu ma opinie szemranej.
Mówiłam spokojnie, miarkując tempo swych kroków, by zrównać się ze swą towarzyszką. Z jednej strony cieszyłam się, że to spotkanie dobiegło już końca, z drugiej jednak czułam niedosyt. A co więcej nękało mnie dziwne przeczucie, niejasności i wrażenie, że zapomniałam o czymś istotnym...
-W ostateczności same możemy zgotować sobie mały sparing. Preferuję jednak broń białą, okraszoną szczyptą magii. W końcu w prawdziwych walkach również sięgamy po swe najlepsze karty, czyż nie?
Wracać z pustymi rękami... byłam zbyt ambitna na takie rzeczy. Dlatego też wiedziałam, że tej nocy znajdę jeszcze jakaś skrzydlatą ofiarę, a najlepiej dwie, by wyrównać rachunek strat. Pieniądze się nie liczyły, jednak co innego tyczyło się straconego czasu. Ale czegoż można było oczekiwać, po kimś, kto zdawał się martwy jeszcze za życia. Tak, między innymi takie wrażenie na temat Opętańca wykrystalizowało się w moim umyśle. Poddał się i widać nie zależało mu na swym losie, wystarczająco mocno... Tacy ludzie bywają bardzo niebezpieczni, zwłaszcza w walce. Ponieważ walczą tak, jakby nie mieli już nic do stracenia. A brak ograniczeń daje wolność, energię pozwalającą by ciało i umysł łamały najtwardsze bariery.
Gdy znalazłyśmy się już w dość sporej odległości od karczmy, a Mari skierowała do mnie swe pytanie, z początku zerknęłam na nią z powątpiewaniem. Gdy już miała się odezwać, nagle poczułam przeszywający ból głowy. Za moich zębów wydobyło się ciche i przeciągłe syknięcie, kiedy przez umysł zaczęły przewijać się obrazy i słowa... Zupełnie jakby ktoś na siłę wciskał je w miejsce, do którego nie pasowały. A jednak po krótkiej chwili wszystkie elementy układanki wskoczyły na miejsce... Ja zaś zrozumiałam, co miało miejsce w karczmie.
Nagle przymknęłam powieki i opuściłam głowę w dół. Dłonie zwinęły się w pięści, a z mojego gardła dobiegł dość niepokojący śmiech.
-Nie radzę robić tego więcej bez mojej wiedzy... Jednak zaistniałe okoliczności można uznać za cóż, łagodzące. Żałuję, jednak że nie pochwaliłaś się swym talentem wcześniej, na etapie snucia scenariuszy.
Słowa wypowiedziane tonem lodowatym niczym ostrze noża przytknięte do gardła bezbronnej ofiary. Robiły znacznie większe wrażenie niż krzyk. A przynajmniej z takiego założenia wychodziłam. Byłam teraz rozdarta między wściekłością a mimowolnym zadowoleniem. Kotka odwaliła co prawda kawał dobrej roboty, lecz gdyby pochwaliła się swymi zdolnościami szybciej, im obu oszczędziłoby to wiele fatygi.
-Mimo wszystko, należy Ci się również pochwała. Gdyby nie moc, której użyłaś, wyszłybyśmy stamtąd z niczym. Choć ten typ nawet pod działaniem twojej woli niewiele powiedział. Nada się jednak by zapełnić czymś raport. Znamy, miej więcej czas i miejsce, w którym doszło do jego zainfekowania. Wiemy też, że proces wyrastania skrzydeł trwał dość... mozolnie. Oraz to, że swej transformacji nie widzi jako błogosławieństwo a wręcz przeciwnie.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 2 Sierpień 2018, 16:17
Oblizała się delikatnie. Chętnie komuś by wtłukła. Może i na taką nie wyglądała i zazwyczaj unikała przemocy, ale czasem musiała się poruszać. Była kotem i uwielbiała ruch i świeże powietrze. Ostatnio niestety dużo siedziała w Otchłani, a najwięcej czasu spędzała w Wieży, więc brakowało jej ruchu. Będzie musiała zacząć uczęszczać na jakieś treningi. Może będzie mogła sobie potrenować z kimś, kto jej da jakiś wycisk, a nie tylko poklepie po główce jak zrobi dobry zamach.
- Również walczę białą bronią - wyciągnęła sztylet i podrzuciła go kilka razy - chociaż ja nie dokładam magii, co nie znaczy, że zawsze walczę fair - wyszczerzyła swoje białe, kocie ząbki i schowała swoją broń. Szła, splatając dłonie za plecami i poruszając powoli swoimi ogonami.
Widziała, że Sea jest z czegoś niezadowolona. Domyślała się czemu. Wracały z pustymi rękami, nie licząc informacji, że jeden z ich celów jest trupem. Mari uśmiechnęła się tajemniczo do rogatej. Stała i czekała cierpliwie, aż ból głowy jej towarzyszki minie. Wiedziała co się dzieje, więc nie panikowała. Pilnowała tylko, by nikt jej nie zaczepił.
Kotka nie wyglądała na przejętą tym, że dostaje burę. Poruszała ogonami całkowicie zrelaksowana - nie pytałaś, a sama się tym tez nie pochwaliłaś. Skoro nadarzyła się taka okazja, to chyba lepiej było skorzystać- uśmiechała się trochę wrednie - kilka lat na ulicy, nauczyło mnie korzystać z okazji - wzruszyła ramionami, ruszając w dalszą drogę.
Wyszczerzyła zadowolona zęby -no widzisz, nie ma tego złego- powiedziała wyraźnie z siebie zadowolona. Bo jak miałaby nie być, skoro dostała choć częściowo to czego chciała. Tak więc ich praca nie całkiem poszła na marne - to jaki mamy teraz plan? Wracamy?- zapytała i ziewnęła szeroko. Tak na rozluźnienie.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!