Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wysłany: 30 Kwiecień 2012, 21:59 Polowanie na Mr. Limpeta (Miranda)
To, co w ludzkim świecie było słonecznym dniem, tonącym w złocistych błyskach światła, ciepłym, kolorowym - to w Szkarłatnej Otchłani było wypaczoną wręcz wersją nocy. Nie każdy przebywający w tym wymiarze potrafił prawidłowo rozróżnić pory doby. W ciągu "dnia" nieboskłon mienił się najróżniejszymi odcieniami czerwieni, "nocą" zaś przybierał barwę przypominającą nieco bardziej purpurę lub bordo. W obecnej chwili nad głowami zagubionych, bądź też dążących do określonego celu podróżnych, tudzież po prostu mieszkańców wymiaru-pośrednika górowała delikatna czerwień, poprzetykana gdzieniegdzie ciemniejszymi smużkami. Nie można powiedzieć, że było ciepło. Temperatura wynosiła około dziesięciu, może maksymalnie piętnastu stopni. Zwykłym ludziom ten wymiar mógł się wydawać niemal wyludniony, nieprzyjazny, jakkolwiek by go nie określili, zapewne mieliby na myśli fakt, że tu po prostu nie da się żyć. A było wprost przeciwnie - , na Lewitującym Osiedlu, w zakamarkach Otchłani tętniło swym mniej lub bardziej spokojnym rytmem życie magicznych potworów, niejednokrotnie po prostu krwiożerczych bestii, zajadle broniących własnej egzystencji i niepozwalających innymi istnieniom zbliżyć się do nich choćby na odległość mniejszą niż kilka metrów. Były jednak też te bardziej przyjazne, łaknące kontaktu z innymi istotami, pogodne - i do takich właśnie należał nieco groteskowy, żywy strach, Mr. Limpet. Jego z pewnością nie dało się ozwać "bestią" lub "potworem". Był prawdziwym ewenementem wśród tak wielu ras nastawionych raczej nieprzyjaźnie.
Ten właśnie strach na wróble przemieszczał się powoli, lawirując pomiędzy drzwiami. Chichotał przy tym cicho, rozglądając się dokoła. Co jakiś czas poprawiał również spoczywający na jego szmacianej głowie kapelusz, który jak na złość co kilka chwil przekrzywiał się, jakby miał za chwilę spaść na ziemię. Jak na razie, nie doszło do tego tylko dzięki trosce Limpeta o swoją własność. Poza tym, ów drobna złośliwość losu w żadnym wypadku nie zepsuła mu humoru. Przeciwnie - jedynie prowokowała u niego coraz głośniejszy chichot i poszerzanie się i tak już nieprawdopodobnie wielkiego uśmiechu na twarzy.
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Maj 2012, 08:08
Miranda nie potrafiła sobie przypomnieć w jakim celu przybyła do Szkarłatnej Otchłani. Mógł to być zawsze rozkaz od dowództwa, którego panna Richards nie mogła zignorować i bez względu na wszystko musiała podjąć się jego wykonania. Z drugiej strony mógł to zawsze być kaprys, z powodu którego brązowowłosa postanowiła wybrać się na przeszpiegi w Szkarłatnej Otchłani. Pierwszy raz od kilku lat potrafiła przystanąć na chwilę i zająć swoją głowę rozmyślaniami na temat przepięknego szkarłatu roztaczającego się na niebie. Westchnąwszy cicho, zapytała samą siebie w myślach czemu nie potrafi już dostrzegać ukrytego we wszystkim piękna. Odpowiedź była oczywista - śmierć. Bycie Strachem i potrzeba ukrywania swej nowej tożsamości w szeregach MORII, gdzie została prawdziwie wychowana nie dawały jej spokoju. Teraz jednak Miri musiała wziąć się w garść i ruszać dalej. Już stąd widziała znany jej z wielu opowieści Las Drzwi. Zawitała tu wcześniej tylko raz, przy czym wizyta trwała dosłownie chwilę. Teraz zaś miała zamiar sprawdzić to miejsce dokładniej, w nadziei na znalezienie czegoś interesującego. Dłonią przejechała po swoim tatuażu, który w owym otoczeniu mógł wywołać spore zagrożenie. Każda istota magiczna widziała w tym znaku tylko wojnę, a nie wszystkie wierzyły w bajeczkę o byciu podwójną agentką w szeregach ludzkiej organizacji. Czasami pomagało użycie telekinezy na jakimś lekkim przedmiocie, czy na samej podejrzanej. Głębokie rozmyślania panny Richards zostały jednak przerwane przez nietypowy chichot, dochodzący skądś nieopodal. Brązowowłosa natychmiast się rozejrzała, chwytając wzrokiem lewitującego stracha na wróble. Co chwilę poprawiał on swój kapelusz, śmiejąc się coraz głośniej. Nie ma co się sprzeczać, ów osobnik wywołał u Mirandy niemałe zainteresowanie. Brązowe oczy spoczęły na nim raz, a dobrze. Gdyby ktoś chciał teraz zaatakować wpatrującą się bezczelnie w Limpeta kobietę, na sto procent by mu się to udało.
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Maj 2012, 22:01
Limpet sprawiał wrażenie, jakby również nie pałętał się tu w jakimś konkretnym celu. Mimo wszystko, jego rasa mieszkała właśnie tutaj, w nieskończonym labiryncie drzwi, mogących przyprawić niedoświadczonego podróżnika wręcz o białą gorączkę. Tutaj trzeba było dokładnie, bez pomijania najdrobniejszych szczegółów wiedzieć, czego lub kogo się szuka. W przeciwnym razie na nierozważnych czekała tutaj przyszłość rysująca się ni mniej, ni więcej, niż jako zagubienie pośród najróżniejszych wejść - lub wyjść, zależnie od punktu widzenia, prowadzących gdziekolwiek. Nie było pewne, czy nawet Lunatycy, dokumentujący w swych księgach każdą jedną nieprawidłowość lub nowość wiedzieli, gdzie dokładnie prowadzi każde z drzwi. Sprawdzenie tego w pojedynkę byłoby wręcz niemożliwe, a większość przedstawicieli tej rasy raczej działała samotnie w swoich obserwacjach, nie tworzyła grup, nie działała wspólnie. Było tak z czystej zazdrości - znalazłszy unikatową informację, żaden z Lunatyków nie chciał się nią dzielić. Strzegł jej niczym najcenniejszego spośród wszystkich cennych skarbów, niczym czegoś naprawdę wartościowego. Nawet, jeśli przedstawiciele innych ras patrzyliby na ten fakt z pogardą, nie uważając ów faktu za jakiś wyjątkowy, żaden Lunatyk nie odstąpiłby od swego zdania. Nie byli oni oczywiście wszyscy tak obsesyjni, jednak nie dało się zaprzeczyć, że wśród przyjaznych i miłych zdarzały się również takie "egzemplarze". Można powiedzieć - "wadliwe", ale nie. Coś takiego w tym wymiarze nie mogło uchodzić za wadę. Było zwyczajnie odrębną cząstką kolejnej, nieraz wielokolorowej, mieniącej się różnymi odcieniami osobowości, tak odmiennej od reszty.
Limpet nieprzerwanie kontynuował swoją wędrówkę między wyrastającymi jak spod ziemi drzwiami. Nie na darmo ów obszar nazwano Lasem Drzwi, czyż nie? Stwór lawirował między nimi tak zręcznie, jakby znał je wszystkie na pamięć, a teraz tylko powtarzał wyuczoną formułkę, wzór, jednakowy w każdej innej sytuacji tego typu. W pewnym momencie uświadomił sobie, że nie jest tu całkowicie sam. Wciąż chichocząc, odwrócił się i ujrzał Mirandę. Zaśmiał się znów i dotknął lekko ronda kapelusza. Gdyby mógł, zapewne ukłoniłby się dworsko, jednakowoż tkwiący w jego wnętrzu kij uniemożliwiał mu całkowite zginanie. Wobec tego uznał, że nie musi tego robić.
- Witam panią! Mogę wiedzieć, cóż takiego panią sprowadza w me skromne progi? - zapytał grzecznie strach. Na dźwięk wypowiedzianego przez siebie słowa "progi" zaśmiał się o pół tonu głośniej. Przecież tu było tak dużo, dużo progów!
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 2 Maj 2012, 09:18
Miranda o Lunatykach nie wiedziała zbyt dużo. Tylko ten jeden szczegół, że większość informacji jakie zbiorą podczas swojej egzystencji zapisują ze szczegółami w wielkich księgach. Niektórzy twierdzą, że to oni zapoczątkowali biblioteki i inne ogromne księgozbiory. Jak było naprawdę, któż to może wiedzieć. W każdym wypadku, teraz zamiast rozmyślać nad liczbą drzwi otaczających ją i Pana Limpeta, Miranda zajęła się analizowaniem osobnika rzeczywiście zręcznie lewitującego między przeróżnej wielkości i kształtu mini-wrotami. Jego chichot jakoś niespecjalnie irytował, a wręcz intrygował. Panna Richards nie rozumiała, jak można w ogóle tak się śmiać z niczego. Czy wiecznie spadający z głowy kapelusz może być powodem do radości? Miri nie mogłaby wytrzymać tak denerwującego szczegółu i pewnie rzuciłaby nakryciem głowy gdzieś w kąt i zostawiła je tam na pastwę losu. A Limpet, który zresztą się teraz odwrócił, po prostu chichotał. Poza tym postanowił się jeszcze przywitać. M próbowała wymusić u siebie uprzejmy uśmiech, aczkolwiek udało jej się tylko podnieść nieznacznie lewy kącik ust. Zawiedziona swoją porażką zdecydowała się odpowiedzieć strachowi równie grzecznie, jak on spytał.
- Również Cię witam. Najzwyczajniej szłam przed siebie, a nogi doprowadziły mnie aż tutaj. Co z tobą? Porabiasz tu coś konkretnego? - powiedziała na tyle głośno, aby jej rozmówca wyraźnie usłyszał każde słowo. Kobieta z zaciekawieniem przekrzywiła jeszcze głowę, kiedy to Mr Limpet zaczął się śmiać ze swojego przypadkowego żartu. Rzeczywiście, tak dużo progów...
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 2 Maj 2012, 22:05
Powód dobrego humoru Limpeta był najprawdopodobniej głęboko zakorzeniony w jego psychice, jako część osobowości, usposobienia, charakteru. Stwór ów bardzo rzadko tracił dobry nastrój, co niekiedy mogło się wydawać wędrowcom nawet nieco upiorne - bo przy spotkaniu w nocy uśmiechniętego od ucha do ucha stracha na wróble, lewitującego kilkanaście centymetrów nad ziemią niemożliwe jest wręcz nie odczuć chociażby krótkotrwałego, niegroźnego strachu. Strach był czymś naturalnym, częścią jestestw nie tylko istot ludzkich, ale też magicznych. Nie był powodem do wstydu. Był po prostu najzwyklejszą reakcją, czasami chylił się bardziej ku uczuciu zaskoczenia - ale każdy strach odczuwał, rzadziej lub częściej, i nic nigdy nie mogło tej sytuacji odmienić. Tak czy owak, strach był po prostu wiecznym optymistą. Nic go nie martwiło, żył swobodnie, bez trosk. Było tak od kiedy tylko sięgał swą pamięcią - a sięgał doprawdy daleko. Nikt nie wiedział, ile dokładnie ma on lat. Najprawdopodobniej kilkadziesiąt, kilkaset, może nawet więcej?
Pokiwał krótko głową na odpowiedź Mirandy.
- Rozumiem, rozumiem. Nie, nie robię nic konkretnego. Ot, spaceruję. Lubię przemieszczać się tak bez celu, to takie zabawne! A ty, jak uważasz? - Limpeta wyraźnie ucieszył fakt, że może z kimś porozmawiać. Zazwyczaj był sam i nie lubił tego zbytnio, nawet, jeśli tego nie okazywał. Rozmawiać uwielbiał, bardzo! A jeszcze bardziej żartować, czemu dał dowód ledwie chwilę temu. Chociaż właściwie, przez cały czas, całą swoją osobą to udowadniał, ot.
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Maj 2012, 10:57
Ów strach na wróble wydawał się być niejako przeciwieństwem Mirandy. Wiecznie uśmiechnięty, w dobrym humorze, skory do żartów. U tej kobiety było akurat w ten sposób, że do każdej nowo poznanej istoty podchodziła z dystansem, nieufnie. Nieczęsto żartowała, czasem była bardziej chętna do wygarnięcia komuś, jak bardzo nie odpowiadało jej towarzystwo tej osoby. A tu, nagle - Pan Limpet wywołał wspaniałe pierwsze wrażenie. No bo jak ktoś, kto nawet na chwilę nie zdejmuje ze swej facjaty szczerego, przyjaznego uśmiechu może być osobą złą i niegodną zaufania. Naprawdę, panna Richards nie widziała w tym stworzeniu dwulicowego drania. Ktoś musiałby być naprawdę przeczulony, a nawet ta kobieta, która po kilkunastu latach nękania przez jakąś szajkę Cieni, nieumiejąca pisać i czytać w wieku trzynastu lat nie była nienawidząca aż do tego stopnia. Jednakże fakt, że uśmiechnąć się nie umiała, pozostał bez zmian. Zastanowiły ją słowa stracha na wróble dotyczące włóczenia się bez celu. Czy to znowu takie zabawne? Brązowowłosa stanęła w charakterystycznej dla siebie pozie zastanowienia (patrz avatar) i wbiła wzrok w podłoże. Czasami jednak złym wyborem jest podróżowanie w kompletnie nieznane sobie miejsca ot tak.
- Nie jestem pewna. Oboje wiemy, jakie istoty potrafią się napatoczyć w najmniej odpowiednim momencie, czyż nie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, przenosząc brązowe tęczówki na Mr Limpeta. Miri była ciekawa jego odpowiedzi. Czy był świadom, że nawet ta osoba, którą uznał teraz za wspaniałą towarzyszkę do rozmowy, bo jedyną w okolicy, mogła być przecież zażyłą przeciwniczką wszelkich magicznych istot? Nawet pomimo egzystencji naznaczonej mianem Stracha, przecież niektórzy mogliby się poddać i zaprzestać walk...
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Maj 2012, 21:31
Limpet doskonale wiedział, że nie wszyscy mają jednakowe nastawienie do życia, jakie on posiadał. Był świadom faktu, że wiele osób uznałoby go najzwyczajniej w świecie za wariata i nie miałoby ochoty na jakiekolwiek z nim kontakty. Zawiódł się już w swoim długim życiu wprost niezliczoną ilość razy. Gdy miał problemy, oczekiwał od niektórych choćby szczątkowej empatii, a dostawał przysłowiową figę z makiem, albo i jeszcze mniej. Doprawdy, nawet on nie potrafił pojąć, jak ci wszyscy ludzie i nieludzie mogą być do tego stopnia zgorzkniali lub po prostu nieczuli, aby nie potrafić się uśmiechać albo pomóc komuś w potrzebie. Nie rozumiał, co było powodem takiego stanu. Podejrzewał jednak, że większość z tych osób przeszła wiele, zbyt wiele, i ów przeżycia odcisnęły trwały, niemożliwy do zatarcia ślad na ich psychice. Zastanawiał się tylko, czy takie osoby nie miały się na kim wesprzeć w trudnych chwilach? Nie miały bliskich? Stracili ich? Kochał ten świat i jednocześnie się go trochę obawiał. Obawiał dlatego, że każdego dnia, w każdej niemal sekundzie, gdzieś na nim działo się coś złego. Czasami zastanawiał się, czy w tej okrutnej ruletce kiedyś wypadnie na niego. Ale to była tylko chwila, zaraz potem znów odzyskiwał humor. Nie myślał o przyszłości zbyt wiele złych rzeczy. Oczywiście, był rozważny, ale nie był zarazem paranoikiem. Odkładał kontemplowanie trudnych tematów w nieskończoność, za każdym razem coraz silniej czując, że nie ma ochoty w ogóle kiedykolwiek ich poruszać. W końcu zrobiło się z tego błędne koło.
- Och, wiadomo. Świat nie jest szczególnie przyjazny wędrowcom... Ale jeśli zachowuje się odpowiednią ostrożność, nie jest wcale tak strasznie. Grunt to nie zapomnieć o rzeczywistości. - odparł, ponownie poprawiając kapelusz. Nie widział w Mirandzie kogoś złego. Już samo to, ze z nim rozmawiała, dobrze o niej świadczyło.
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 4 Maj 2012, 14:53
Zbyt pochopne ocenianie istot może się skończyć bardzo niemiło. Otóż nawet taki Limpet, gdyby poznał pannę Richards chociażby trochę bliżej, mógłby dojść do wniosku że rzeczywiście pozory mylą. Otóż owa kobieta pod obliczem, które pokazywała teraz strachowi, kryła swą wredną i apodyktyczną naturę. Nie widziała jednak potrzeby, aby uwalniać ją dla tego jakże miłego stworzenia, które było przecież pierwszym tego typu.
- Dokładnie. - powiedziała krótko Miranda, pozwalając ciszy zapaść na trochę dłużej. Nie wiedziała, o co można zapytać ową istotę więc po prostu rozejrzała się po otoczeniu. Tak wiele drzwi, tak wiele opcji, tak wiele wyborów... Dwudziestolatka nie wiedziała, jak można się w czymś takim połapywać. Nie było przypadkiem tak, że starsi Lunatycy potrafili od razu stwierdzić, dokąd prowadzą poszczególne wrota? To dość ciekawe, ale M nie była pewna, czy Pan Limpet posiada wiedzę na taki temat. Lepiej byłoby to wycisnąć właśnie z jakiegoś Lunatyka. Ale to kiedy indziej. Teraz dopiero kobieta pomyślała o możliwościach, jakie stwarzało zaprzyjaźnienie się z kimś takim jak ów strach na wróble, który w spokoju tu lewitował. Po pierwsze i najważniejsze - towarzysz, któremu będzie można zawdzięczać motywację do walki o każdy kolejny dzień, ktoś z kimś da się zawsze porozmawiać. Po drugie, może nawet chciałby pomóc w walkach. Chociaż trzeba by go pewnie długo przekonywać, bo jak taka istota może być skora do walki z innymi podobnymi do niego? Tak czy inaczej, czasem warto spróbować. Najwyżej wmówi się mu parę słodkich kłamstewek i będzie spokój.
- Moje imię brzmi Miranda. A Twoje? - rzuciła brązowowłosa ot tak, dając Mr Limpetowi sygnał, że interesuje ją poważniejsza znajomość niż tylko jedno spotkanie. Sporą niespodzianką byłoby usłyszenie propozycji dotyczącej towarzyszenia Mirandzie od stracha.
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 11 Maj 2012, 19:01
Cóż, skoro panna M. dotąd nie przejawiała żadnych złych chęci wobec niego, ba, nawet rozmawiała z nim tak serdecznie... To na razie miał o niej bardzo dobre mniemanie. Mimo wszystko, raczej rzadko napotykał na swojej drodze osoby, które w ogóle chciały mieć z nim jakiś kontakt, a takowego, jak większość istot, łaknął. Nie chciał być całkiem samotny. Stworzenia na świecie mimo wszystko nie zawsze były tak miłe, jak na przykład nasz Limpet. Wobec tego niejednokrotnie zdążył już się "sparzyć", wchodząc w bliższe relacje z osobami, które wcale nie były takiego postępowania warte. Gdyby ktoś teraz powiedział mu, że Miranda nie jest wcale taka, jaką udaje, zapewne by go wyśmiał, a jakiś czas potem, po odkryciu gorzkiej prawdy, skruszony przyznałby mu rację.
W dalszym ciągu taksował kobietę zaciekawionym, aczkolwiek aż nadto przyjacielskim wzrokiem. Nie sądził, aby była człowiekiem. Mało który przedstawiciel tej rasy był przyjazny względem magicznych stworzeń, albo po prostu Limpet miał ów jakże przecudowną przyjemność napotykania na swej drodze jedynie tych mniej miłych osobników.
Cóż, Lunatycy faktycznie byli rasą, która najlepiej ze wszystkich na przestrzeni wieków poznała wszystkie wymiary. Starsi przedstawiciele tej rasy istotnie umieli instynktownie przewidzieć, co kryje się za drzwiami, jednakowoż ci najmłodsi... Ci mogli podzielić los innych ras, które się tu zapuściły. Limpet, co jest logiczne, niestety Lunatykiem nie był, więc zbyt wiele na ten temat nie wiedział, jedynie ogólnikowe informacje, w których posiadaniu był niemal każdy lustrzany stwór. Jednakowoż niektóre braki w wiedzy rekompensował fakt, że był doskonałym towarzyszem i przyjacielem. A walk nie lubił, był zdecydowanie pacyfistą.
- Moje? W zasadzie nie mam imienia, ale możesz mówić mi Limpet. Mr. Limpet. - nie mógł oczywiście ukłonić się - a przynajmniej nie byłoby to dlań zbyt komfortowe, o czym zostało wspomniane już wcześniej, toteż znów jedynie dotknął lekko ronda kapelusza.
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 11 Maj 2012, 20:47
Pragnienie spędzania z kimś czasu, ta naturalna potrzeba kreowania swego wizerunku wśród innych była dla Mirandy czymś zrozumiałym i oczywistym. Sama przecież zawsze chciała się pokazać w jak najlepszym świetle, z racji tego że przez około piętnaście lat nikt nie dbał o to, co się stanie z brązowowłosą, a jeśli już ktoś się nią zainteresował, kończyło się na pomiataniu i dogryzaniu. Dlatego nawet przy Panu Limpecie starała się nie być tą wredną suką, którą była na co dzień. Smutna prawda dotycząca charakteru panny Richards była właśnie taka, że kobieta nie zawsze umiała się powstrzymać przed wydawaniem rozkazów i pomiataniem innymi. Jednym słowem stała się tym, z czym walczyła w swoim dzieciństwie. Dobrze, że czasami próbowała temu zapobiec. Inaczej mogłaby się kompletnie zatracić w swojej osobowości wykreowanej przez gnębicieli. Szczerze mówiąc nikt z MORII nie przejmował się faktem, co może jeszcze wyrosnąć z tej małej, zagubionej dziewczynki którą uratowali. A to było dosyć dziwne, bo kto widział członków tej organizacji pomagających komukolwiek? No właśnie.
- Miło mi poznać, panie Limpet. Mam nadzieję, że nie obrazi się pan kiedy spytam, czy ma pan jakiś konkretny cel w swoim życiu? - spytała nagle Miri, ubierając twarz w wyraz szczerego oczekiwania na odpowiedź. Oczy jakby błysnęły. Ale jaki cel miało powyższe pytanie? Tak naprawdę to brązowooka kryła w tej wypowiedzi dwa zamiary - pierwszym było wybadanie, czy ten przemiły strach na wróble nie poszukuje jakiegoś towarzysza, z którym chciałby spędzać więcej czasu niż z innymi napotkanymi istotami. Ot mielibyśmy podwójną korzyść, "bratnią" duszę dla Limpeta oraz kogoś, kto zmieniałby nastawienie Mirandy do świata na bardziej pozytywne. Drugim zamiarem było dowiedzenie się, czy stworzenia takie jak właśnie Mr Limpet oczekują czegoś konkretnego od swojego żywotu, co chcą w pewnym momencie osiągnąć. Dałoby to kobiecie jaśniejszy wgląd w psychikę stworzeń magicznych, tak ważną przy działaniach mających na celu zakończenie ich istnienia.
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 24 Maj 2012, 20:17
Jedną z bardziej problematycznych cech Limpeta, powiązanych niejako z faktem chęci przebywania w czyimś towarzystwie, była między innymi zbytnia ufność względem nowo poznanych istot, które okazały mu choć odrobinę empatii, choćby nawet perfekcyjnie granej i fałszywej. Rozpaczliwe pragnienie ciepła popychało jego umysł do tego, aby w każdej napotkanej osobie, która z wierzchu wydawała się być sympatyczna, postrzegać jako kolejnego potencjalnego przyjaciela. Cóż, zdrowym podejściem do życia nazwać tego nie można. Powodowało tylko kłopoty, gdyż najczęściej kończyło się to na jeden z dwóch sposobów. Albo ktoś po prostu perfidnie go wykorzystywał, wplątywał w zawikłane, prywatne sprawy i porzucał, albo też nie był wcale zainteresowany znajomością i zostawiał go bez zbędnych ceregieli. Gdyby ktoś się o tym dowiedział (ale na razie nikogo takiego nie było, bo raz, że nie miał komu powiedzieć, a dwa, nie należał do osób skarżących się na wszystko wokół, choćby sytuacja była najbardziej ciężka ze wszystkich), zapewne zdziwiły się, jak Limpet może dalej być tak pogodny, uprzejmy i wesoły? Jak może brnąć przez życie z tą samą nadzieją, nieporuszoną niepowodzeniami? Na razie znajduję tylko jedno wytłumaczenie: ten typ tak ma.
- O, mi również niezmierni miło! - entuzjastyczny głos stracha poniósł się niezbyt głośnym echem po Lesie Drzwi.
- Cel? Pierwszy raz słyszę takie pytanie, ale nie obrażę się, oczywiście. Moim celem jest, jak sądzę, przejście przez życie najlepiej jak umiem i, być może, znalezienie kogoś, kto mi w tym pomoże... A panienka, jeśli mogę spytać? - strach lekko przekrzywił głowę w bok, wpatrując się w Mirandę swoimi wielkimi oczami. Był raczej nieskomplikowanym stworem, po wszystkich zawodach nie oczekiwał wiele. Jedynie rzeczy absolutnie niezbędnych do życia.
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 26 Maj 2012, 16:24
Powiedzmy sobie szczerze, że problematyka cech Limpeta rzeczywiście istniała i miała jakiś tam wpływ na jego żywot, ale dla Mirandy nie robiło to większej różnicy. Skoro jednej osobie zaufa na dłużej, to kiedy ona doradzi mu nie ufać innej, pewnie takie coś zrobi, czyż nie? W każdym razie strach na wróble zadał pytanie, na które brązowooka nie potrafiła odpowiedź od kilku długich już lat. Zresztą, nawet takowego sobie nie zadawała, co jeszcze spotęgowało efekt. W każdym bądź razie, do pewnego czasu jej życie skupiało się na dorwaniu zdrajczyni, która postanowiła wbić jej przysłowiowy "nóż w plecy" a potem... Potem już tylko wszystko sobie leciało, bez przywiązywania wagi do kwestii celu, jaki kobieta chciała w swym życiu osiągnąć. Można w sumie powiedzieć, że chciałaby ona jednak znaleźć kogoś, kto przywróci jej wiarę w ludzi i pozwoli się zakochać. Może na krótko, może nawet bez wzajemności. Ale jeśli chociaż przez miesiąc będzie czuła, że jest kochana - cel można uznać za osiągnięty. Bo w sumie... czego innego mogłaby chcieć istota tak okrutnie potraktowana przez rodziców?
- Szczerze, to chyba takowego nie mam. - odparła. Bo jak miałaby się przyznać ledwie poznanej istocie do swoich prawdziwych, wewnętrznych marzeń? Aż tak ufną panną to Miranda nie była, co to to nie. Póki co postanowiła przysiąść sobie na podłożu, bo takie stanie przez dłuższy czas potrafi nie tyle znudzić, co i zmęczyć. Lekko odchylona do tyłu, oparta rękoma o wyżej wymienione podłoże, obserwowała poczynania Limpeta. Nie spodziewała się, żeby miał ją zaatakować czy coś, dlatego zupełnie opuściła gardę. Chyba nawet nie miała dziś ochoty na walkę.
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Czerwiec 2012, 21:29
Cóż, gdyby Limpet tak bezwarunkowo zaufał na przykład Mirandzie, to najpewniej uważałby ją za kogoś, komu niedaleko do autorytetu. Nie przyjmowałby może jej słów i poleceń całkiem bezwarunkowo, bo nikogo nie można uważać za nieomylnego, ale można byłoby na niego liczyć. Nie był wcale nieśmiały, swoje zdanie wyrażał spokojnie, ale twardo, dopuszczając możliwość ewentualnej pomyłki w swoich szacunkach. Jednakowoż aby spełnić jakieś skrajne polecenia, na przykład zlecenie zabójstwa, to potrzeba byłoby doprawdy mocnych i sensownych argumentów. Nie mógł zaprzeczyć swoim własnym przekonaniom. Czułby się wtedy nieszczęśliwy, jakby utracił prawdziwą cząstkę siebie - a tego by nie chciał. Zawsze wolał być sobą, niż udawać, ale w szczególnie wymagających przypadkach mógł się zgodzić na trochę fałszu i kłamstwa i operował nim doprawdy wyśmienicie, nie zmienia to jednak faktu, że ktoś z większym doświadczeniem mógłby dosłyszeć minimalne wahanie w jego głosie lub zwrócić uwagę na inne równie istotne szczególiki. Ale do omotania niewinnych, nieświadomych umysłów nadawał się wybornie. Uniwersalne umiejętności, można by rzec.
Słysząc odpowiedź Mirandy leciutko się zdumiał. Wyglądała mu na kogoś, kto ma swój cel i dąży do niego z podziwu godną konsekwentnością, ale... mógł się mylić. Uśmiechnął się zatem kolejny raz, lekko przekrzywiając głowę w lewo. Był to taki indywidualny odruch, robił tak, kiedy odczuwał zrozumienie względem kogoś.
- Osobiście uważam, że wytyczenie konkretnego celu nie jest może najważniejsze, jeśli tylko ma się jakiś pomysł, jak żyć... - odparł uprzejmie. On sam nadal lewitował w powietrzu. Nie była to wcale męcząca czynność. Można ją przyrównać do oddychania albo chodzenia. Wcale tego nie odczuwał, oczywiście, po przebyciu dłuższych tras zdarzało się, że odczuwał zmęczenie, ale nie było ono szczególnie dotkliwe.
Miranda [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Lipiec 2012, 08:17
Co do jednej, małej kwestii można było się zgodzić bezapelacyjnie. Zaufanie Mirandzie bez zachowywania chociażby małej dozy podejrzliwości i ostrożności to błąd, którego każdy będzie żałować. Nie żeby kobieta miała wystawiać swoich przyjaciół na śmierć w celu ucieczki i ratowania życia, ale czasem mogłaby ich bardzo nieładnie wykorzystać. Z drugiej strony są sprawy, gdzie właśnie Mirka sprawdza się bardzo dobrze jako autorytet, którego doświadczeniem należy się kierować. Ciekawe tylko, że te sprawy zawsze mają coś wspólnego z walką. Tak czy inaczej, gdyby miała ona wydawać kiedykolwiek jakieś polecenia Panu Limpetowi, na pewno nie kazałaby mu nikogo zabijać. Co jak co, ale ona sama woli mieć tą duszę na sumieniu. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby obowiązek odebrania komuś życia panna Richards zwalała na inną osobę. Nie dość, że byłoby to tchórzowskie, to jeszcze pewnie zwaliłoby na nią falę odpowiedzialności przed zarządem MORII. Wyraz zdziwienia na twarzy stracha, będący odpowiedzią na słowa M dało się całkiem łatwo zauważyć. Niestety, taka była najprawdziwsza prawda. Teoretycznie tej brązowowłosej kobiety nie powinno być wcale na tym świecie. Coś jednak, a może ktoś, chciało aby powróciła do żywych. Niestety, nie była już zwykłym człowiekiem. Stała się jednym ze Strachów. Dlatego tak ciężko było jej obrać jakiś cel w swym drugim życiu. Z racji tego że jej morderczyni, z której rąk straciła życie, wyzionęła ducha (oczywiście z pomocą Mirandy) należało zająć się czymś innym. Z racji swojej nienawiści do niektórych ras istot magicznych dalej tkwiła w organizacji, która przeciwko nim działała. Co jednak naprawdę chciała osiągnąć... To pozostawało jedną wielką zagadką. Długowłosa westchnęła cicho i spojrzała w bok.
- Problem jest w tym, że nie mam żadnego pomysłu. Swoją drogą to już moje drugie życie, może dlatego jest tak trudno. - odparła ciszej niż zwykle. Rozmowa z Mr Limpetem uświadomiła jej parę może niekoniecznie istotnych, ale na pewno dosyć zajmujących rzeczy. Powoli czuła też jak motywacja do znalezienia sobie jakiegoś jednego, konkretnego celu w życiu wzrastała. Ciekawe tylko, czy ten cel będzie szlachetny, czy też może złowrogi?
Loire [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 10 Lipiec 2012, 21:02
Oczywiście, ten fakt nie dotyczył tylko i wyłącznie Mirandy. Nikogo nie można było obdarzyć całkowitym zaufaniem, choćby sprawiał nie wiem jak milutkie wrażenie. Zawsze mogło się okazać, że ma rozdwojenie jaźni, skrywane problemy psychiczne, albo po prostu cukierkowy wygląd maskuje wrodzony egoizm i powiązane z nim cechy. Limpet uważał, że nikt nie jest idealnym kandydatem do obdarzenia go przychylnymi uczuciami. Nie chodziło mu o to, żeby całkiem zamykać się przed światem, nie. Sztuką było to, by mimo wad odnaleźć w człowieku coś wartościowego i tych cech się trzymać, patrząc oczywiście przez pryzmat tych widocznych na pierwszy rzut oka. A gdyby chciało się znaleźć ideał? "Szukajcie, proszę bardzo!", myślał nieraz Limpet. "To, czy go znajdziecie, to już odrębny problem..." Siebie samego też nie uważał za kogoś... Jak by to ująć, perfekcyjnego w każdym calu. Ba, siebie przede wszystkim. Pomimo swego przewrotnego o odrobinkę nieobliczalnego, prawie Kapeluszniczego charakterku odnosił się do swoich umiejętności skromnie i nigdy się nimi nie chwalił. Owszem, była to czysta ostrożność, ale także swego rodzaju nieśmiałość. Dziwne, zawsze, gdy ktoś go chwalił, wykluczając lekką dumę, czuł się okropnie głupio. Skąd ów cecha się wzięła, na próżno by dociekać, gdyż nawet sam strach zdawał się o tym nie wiedzieć. Zabawne, ale chyba dość powszechne, hm?
I dobrze, bo Limpet był jednak raczej pacyfistą, a do przemocy uciekał się tylko w wypadkach ostatecznej ostateczności, która nie pozostawała żadnych innych wyjść z sytuacji. Zawsze przynajmniej próbował rozmawiać. Nie ciągnąłby oczywiście na siłę konwersacji z psychopatą, ale zapewne rzuciłby jakimś prostym argumentem.
- Och. - zdziwił się strach. - Drugie życie, mówisz? Chyba niewielu otrzymuje taki dar, przynajmniej tak sądzę. - powiedział ostrożnie, nie chciał swoimi słowami urazić Mirandy. Sam jakoś rzadko zastanawiał się, co stałoby się po jego śmierci. Jako, że nie miał raczej żadnych bliskich osób, to jeśli już o tym myślał, umysł podsuwał mu raczej proste i niezbyt zagmatwane scenariusze, choć czasami sam siebie zadziwiał ich absurdalnością.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!