• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Zamek Kazakh
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 21:22   Zamek Kazakh

    Kryształowy pałac, a raczej zamek, noszący imię „Kazakh” to prawdziwie stara budowla, która nigdy nie spełniała funkcji, wynikającej z nazwy. Składał się z dwóch części: zamku zewnętrznego i wewnętrznego. Otoczony bardzo cienkimi murami, jednak o budowie gwieździstej, wciąż robił wrażenie. Wejście na teren zamku był tylko jedno: od strony północnej, obok dwóch niewielkich wież strażniczych. Potężne i grube dębowe drzwi, za którymi znajdowała się stalowa krata, a za nią kolejne drzwi, były jednak dobrze zbudowane i wyglądały dokładnie tak, jak te średniowieczne. Wejście było wyłożone dość staranie kamienistą kostką. Stare, ale zadbane mury, niejednej starej istocie przypominają o zamierzchłych czasach. Całość zbudowana jest na niewielkim wzniesieniu, jednak nie ma tu żadnej fosy jak w przypadku typowych obronnych zamków. Z oddali widać jeszcze piękną, strzelistą wieżę, która jest zwykłym punktem widowiskowym – wieżą warowną. Jest ona bardzo wąska ale wysoka.
    I tu kończą się podobieństwa. Osoba, która przekroczy mury, ujrzy przed sobą rozległe ogrody w stylu francuskim, zadbane i wypełnione przeróżnymi gatunkami kwiatów. Przez nie przechodzi ścieżka, Która prowadzi do zamku właściwego, czyli mieszkania Ruby. To średniej wielkości budowla w stylu klasycznym, wzmacniana marmurowymi filarami. Do budowli prowadzą wielkie, szerokie schody. Zwieńczone niewielkimi czerwonymi drzwiami. Za nimi znajduje się wielki hol, który jest aulą kryształową. Ściany są inkrustowane kryształem, co powoduje, iż wszystkie ściany błyszczą się i mienią, kontrastując z ich jaskrawoczerwonym kolorem. Nad całą salą zwisa wielki kryształowy świecznik, który oświetla całe pomieszczenie. Na drugim planie, nieco z lewej, znajdują się długie, wyłożone czarnym dywanem schody, prowadzące na pierwsze piętro. Na prawo zaś od nich, znajdują ją się 4 fotele i sofa, umieszczone dookoła niewielkiego, podłużnego hebanowego stoliczka. Na podłodze natomiast leży ogromny majestatyczny dywan, z licznymi ornamentami. Na ścianach prócz kryształów znajdują liczne niewielkie obrazy ptaków, pochodzących z różnorakich gatunków, w tym jeden stary, mahoniowy zegar. Dodatkowo, znajdują się tu w dużych odstępach małe, kryształowe świeczniki. W na parapetach niewielkich okien znajdują się przeróżne rodzaje kwiatów, sprowadzane z każdego możliwego miejsca. Każde z nich zasłonięte jest białą firanką. Ogólnie jest to pomieszczenie dość puste, ale zachwycające wystrojem. Jest one zawsze czyste i zadbane.
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2016, 13:22   

    Od kiedy została dosłownie wywalona z pracy na zbity pysk, Acrimonia z determinacją poczęła wędrować wzdłuż i wszerz Herbacianych Łąk, coby w przeciągu kilku miesięcy nie umrzeć z głodu... albo kilku tygodni, biorąc pod uwagę iż zarobione wcześniej pieniądze już się kończyły. W dziewczynie trudno było wywołać panikę czy choćby niepokój, zatem taka sytuacja w ogóle nie zmąciła jej głowy podczas zajadłych poszukiwań. Miała jednak doskonałą świadomość, że jeżeli szybko nie znajdzie jakiegokolwiek źródła dochodu, jej przyszłość wkrótce zamajaczy przed nią w czarnych barwach.
    Chodziła od domu do domu, pokazując ludziom swoje pytanie. No bo przecież nie będzie się zniżała do poziomu typowych mieszczan, by używać swojego głosu, bądźmy poważni. Tak jak właściwie zawsze, narysowała w swoim zeszycie rebus dotyczący nurtującej jej kwestii i przedstawiała go każdemu, kto się napatoczył, z odpowiednią ekspresją. Niestety przez długi czas nie mogła znaleźć odpowiedzi, lecz dzięki charakterystycznemu u niej uporowi nareszcie doczekała się, gdy któryś z Kapeluszników pokazał jej drogę do ogromnego, wystającego zza wzburzonego oceanu dachów zamku. Baśniopisarka bogatą, mistrzowsko wyćwiczoną gestykulacją wyraziła dozgonną wdzięczność, jaka gwałtownie z niej wybuchła, po czym stanowczym krokiem ruszyła do celu.
    Po dostrzeżeniu budowli w całej okazałości, odruchowo wyciągnęła z głębin swej torby gruby kołowy zeszyt, by w ruchu delikatnymi pociągnięciami zacząć szkicować to, co miała na kilka mil przed sobą. Gdy stanęła u stóp ogromnej bramy, była w środku pracy nad cieniowaniem. Poprzyglądała się rysunkowi przez chwilę lub dwie, aż z ociąganiem włożyła zeszyt tam, gdzie był. Wówczas unosząc lekko głowę, obejrzała wrota od dołu do góry i z powrotem, rzuciła okiem na wieże po bokach... a potem usiadła na ziemi, wyjąwszy wcześniej harmonijkę. Póki co, nie wyglądało na to, by ktoś miał zamiar jej otworzyć, a jako iż nie chciało jej się wrzeszczeć tylko po to, by ktoś w końcu raczył ją wpuścić, po chwili zaczęła grać na instrumencie niezbyt skomplikowaną melodię, nad którą zresztą jeszcze pracowała. W tym czasie snuła sobie rozmaite wyobrażenia na temat właściciela tak wspaniałego gmachu...
    Na morzu myśli, po którym sunął nieśpiesznie okręt jej umysłu, zamajaczył również obraz poznanego jakiś czas temu starca. Kiedy go spotkała, zaciekawiła ją ta tendencja do badania, odkrywania, jaką wówczas wyłapała w niepozornej postaci. Bardzo niechętnie nawet przyjęła nutkę przychylności, która zaiskrzyła w jej młodym jeszcze sercu. Nie miała wcześniej do czynienia z takimi istotami - mogło to świadczyć albo o niewielkim doświadczeniu ze strony Acrimonii, albo wyjątkowym pechu do nawiązywania znajomości. Czasami nawet odnosiła wrażenie, że wszyscy byli tacy sami: wydający rozkazy, nieprzyjemni, odpychający, zadufani w sobie...
    Oczywiście nie zdawała sobie sprawy, że - z pominięciem pierwszego punktu - sama zachowywała się bardzo podobnie. Nie dostrzegała u siebie tych wad. Nie, inaczej: widziała je bardzo dobrze, ale przedstawiły jej się one pod kompletnie inną nazwą.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2016, 21:44   

    Ruby była dumna z siebie, iż wczorajszego dnia i po części wczorajszej nocy, wykonała całą papierkową robotę: musiała rozliczyć się z podwykonawcami. Wiadomo, jej spółka, którą nazwała "Sunflower" była zbyt duża, by mogła być sprawnie zarządzana przez jedną tylko osobę. Dodatkowo, ta lubiła znikać na wiele lat. To tworzyło nie lada problemy i godziło w interesy lubiącej pieniądze (a raczej klejnoty) panienki. Dlatego podzieliła sieć swoich sklepów i drukarnie między najbardziej zaufane jej osoby. Proste rozwiązanie: Ruby chciała określoną sumę pieniędzy od każdego z podwykonawców, którzy mieli dbać o jej interesy (oraz dobre imię) w poszczególnych rejonach Krainy Luster. Ta nie chciała nigdy więcej pieniędzy, niż to, co zażądała na początku. Jasne więc było, iż przedsiębiorcza osoba, zadba, by interesy szły jak najlepiej. Bo w końcu im więcej zarobi, tym więcej będzie miał w kieszeni. Jej zdaniem, postąpiła doskonale, bo jej interes kręci się w najlepsze, a ona zawsze ma pieniądze. Gdyby prowadziła sieć osobiście, pewnie miała by o wiele więcej, jednak stan psychiczny Ruby mówił, że w sumie to nie chce jej się pracować tyle, ile pracowała setki lat wcześniej. Nawet ambicje i zachłanność, mają swoje granice. Gdyby jej wiecznie zmartwiona matka była na tym świecie, ta pewnie przytuliła by ją i wesołym głosem powiedziała: "Mamusiu, jest mi tu dobrze, jest tu wolna, jestem tu sobą". W skrócie, pieniędzy miała wystarczająco dużo, by utrzymać służbę, ogrodników, jej zamek i kilka rezydencji w dobrym stanie. A i tak zostawało jej wystarczająco dużo, by sobie nie żałować, coś zaoszczędzić i coś wydać na głupoty. W obliczu tak długiego życia jak jej, utylitaryzm ma przewagę nad hedonizmem.
    Tak sobie rozmyślała o dniu wczorajszym, gdy teraz, na niewielkiej polanie wraz z jej najwierniejszą pokojówką Marianną, grzała słońcu i topiła w morzu rosnących tu kwiatów. Intensywny zapach, który tutaj czuła, był wielokrotnie intensywniejszy od perfum, które zwykła używać. Rozbiła sobie więc piknik z herbatką w cieniu z drzew. W taki oto sposób marnowała swój czas, spowiadając się służącej jej dziewczynie ze wszystkiego co ją trapiło, po czym po prostu przespała się opierając głowę na jej kolanach. Gdy się przebudziła stwierdziła, że jest głodna i pora wracać do domu. Szła powoli, zbierając kwiatki, z których plotła wianuszek. Wyszedł jej żółto-fioletowy. Nie była w tym dobra, ale o dziwo stwierdziła, iż doskonale pasuje on do jej długiej, cienkiej, śnieżnobiałej sukni na ramiączka, którą obecnie na sobie nosiła. Zdjęła wiecznie noszony na głowie czepek i zastąpiła go stworzonym przez siebie wianuszkiem. Dodatkowo, Maria nawtykała jej we włosy wielkie, kolorowe chryzantemy. Wyglądała więc dość zabawnie. Ruby jednak do sztywnych ludzi nie należy i po prostu cieszyła się miło spędzonym czasem, a nie swoim wyglądem.
    Gdy były już blisko zamku, idąc ręka w rękę, upiorna zauważyła coś dziwnego: dziewczynę, która stała przed jej zamkiem. Zatrzymała się na chwilę, przyglądając się, co ta dziewoja wyprawia. -Mario, pójdź przodem - Rzekła do swojej pokojówki i powoli zaczęła podchodzić do siedzącej dziewczyny. Ta natomiast, zaczęła grać coś na harmonijce. Ruby tylko podniosła jedną z brwi ze zdziwienia i podeszła do grajki. Złapała ją lewą ręką za jej lewe ramię i zapytała -Nie wpuścili cię? -Złapała się za zwisające z jej głowy blond włosy i po chwili milczenia, puszczając już dziewczynę, założyła ramię na ramię. -A to łobuzy!
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Kwiecień 2016, 13:18   

    Kiedy dochodziła do końca melodii, włosy Acrimonii z śnieżnej bieli z wolna zabarwiały się na granatowy kolor. Wewnątrz drobnej postaci kwitła powoli myśl, by dać sobie spokój z udawaniem żebraka (bo chcąc nie chcąc tak to właśnie wyglądało) i wrócić do miasteczka pytać dalej, lecz w zrealizowaniu tego przerwał jej... dotyk. Gwałtownie wyprężyła się jakoby struna i oderwała harmonijkę od ust, co prawdopodobnie miało być zamierzeniem "oprawcy". Pozostała w takiej pozycji, nie będąc pewna, co zrobić najpierw: wyrwać się czy walnąć cudzą dłoń trzymanym kawałkiem metalu. W momencie, w którym osoba za nią puściła jej ramię, zerwała się na równe nogi, cała spięta, a tafla jej tęczówek zaszła intensywną, czerwoną mgłą. Prześwidrowała wyższą postać spojrzeniem, które wyraźnie mówiło, że jego właścicielka została właśnie niewyobrażalnie znieważona.
    Zaciskając pięść na instrumencie, obejrzała nieznajomą od stóp do głów... gdzie znalazła rogi. Wyraz twarzy Baśniopisarki wygładził się, zastąpiony uniesionymi brwiami. Wówczas przystąpiła do spokojniejszej, nieco dokładniejszej analizy kobiety. Widywała przedstawicieli Upiornej Arystokracji tu i tam, ale niestety tylko przelotnie. Dlatego teraz, nie bacząc na przedłużające się milczenie z jej strony, postanowiła idealnie wykorzystać te parę chwil na dokładną obserwację. Musiała przyznać, że istota przed nią była nieprzeciętnej urody, a śnieżnobiała sukienka dodawała swego rodzaju uroku całej figurze. W dodatku przy niej stała inna dziewczyna w fartuszku, prawdopodobnie służąca. Zatem bardzo możliwe, iż miała do czynienia z upragnionym pracodawcą.
    Na tym Acrimonia skończyła obserwację; po chwili włożyła harmonijkę do torby, po czym znowu wyciągnęła zeszyt, tym razem z ołówkiem. Przekartkowała go, by wylądować na stronie z rebusem, mocno już przetartym od użytkowania. Przedstawiał mężczyznę obróconego bokiem, dającego bliżej nieokreślone krążki do ręki niższej, żeńskiej postaci. Acrimonia poprawiła już kompletnie przetarte linie, aż w końcu pokazała swoje pytanie blondynce, stukając w niego palcem. W tym czasie w jej oczach ponownie zawirowały dwie najczęściej występujące w nich barwy: błękitny oraz czerwony, z kolei końcówki krótkich kosmyków rozjaśnił pomarańcz.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Maj 2016, 14:27   

    Ruby teoretycznie wiedziała, że to w pewnym sensie jej wina, że dziewczyny nie wpuszczono. Otwarta brama do Twojego domu, to symbol gościnności. Wynika z tego, iż ona taka nie jest. Jednak jak się to powiada... przezorny zawsze ubezpieczony. Lepiej sprawdzić, kogo się wpuszcza do swojego domu, tak na wszelki wypadek. To, że ona jest zawsze pokojowo nastawiona do innych, to nie znaczy, że inni mają taki sam stosunek do niej. To bardzo proste i logiczne - jak masz pieniądze, to masz zawsze więcej wrogów, niż przyjaciół. W końcu wszystkie chwyty są dozwolone, gdy cieszysz się że dotarłaś tam, gdzie nie dało się. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wbije gwóźdź tak, by bolało cię.
    Dziewczyna w każdym bądź razie nie należała do ludzi, z którymi łatwo było się porozumieć. Ba. Nie mówiła praktycznie nic. Patrzyła się na Ruby przez dłuższą chwilę, aż ta pomyślała, że może ma coś na twarzy, albo wygląda teraz głupiej, niż się jej zdawało. Nie miała bladego pojęcia. Zmarszczyła trochę brwi i podrapała się po skroni, nieco zdezorientowana. Przyuważyła, że i włosy, i oczy zmieniają dziewczynie kolor. -Sama sobie wybiera, jaki kolor chce? Hmm... - Zastanawiała się podczas tej nieco niezręcznej ciszy. Myślała, że może ta rzuca jej jakieś wyzwanie, albo coś, w końcu kolor czerwony, to kolor walki. Zna ten kolor. Są takie, jak u jej brata. Sama miała fioletowe tęczówki.
    Nie widząc praktycznie żadnej reakcji u dziewczyny, pomyślała tylko: -No, ona by się doskonale nadawała na owoc jogobelli. - Ta pokazała jej jakiś dziwny rysunek. Ruby, nie bardzo wiedząc co ta chudziutka dziewczyna od niej chce, była bardzo zakłopotana. -Ojciec z córką? - Powiedziała niepewnie. Dziewczyna nie wyglądała na dziecko, ale Ruby odnosiła wrażenie, jakby z takowym rozmawiała. Dziewczyna musiała być trudna w obyciu, że wylądowała tutaj, przed zameczkiem Ruby. -Po co mi to pokazujesz? -Zapytała jeszcze nieśmiało, bo w sumie to nie wiedziała, czy ta ją testuje, czy może coś od niej chce, czy czymś się chwali.
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Maj 2016, 16:11   

    Patrzyła na Arystokratkę oczami, które dzięki płonącej w nich determinacji oraz skupieniu zamieniły się w wielkie, dwubarwne dyski. Gdy usłyszała odpowiedź kobiety, nie wybuchła od tego, ile to już razy ktoś się pomylił co do znaczenia tak banalnego rysunku, choć przez moment miała na to ochotę. W przeciągu swoich kilku lat życia zrozumiała niedomyślność ludzką na tyle, by w starciu z nim umiała umieć włożyć na siebie odpowiednią zbroję. Dlatego ino potrząsnęła głową i palcem zarysowała kółko na dłoni mężczyzny, a dokładniej na krążki, które się zeń "wysypywały". Po chwili wahania postukała wyższą grafitową sylwetkę, po czym zaraz wskazała blondynkę, na koniec unosząc delikatnie, pytająco brwi. No, zobaczymy, czy teraz się skapnie.
    Gdyby Acrimonia usłyszała, co nieznajoma sądzi na temat jej zachowania - to znaczy uznanego za dziecinne - prawdopodobnie ta nie uszłaby z życiem z tego spotkania... albo odwrotnie. W każdym razie, mogłoby dojść do poważnej szarpaniny, bowiem Baśniopisarka wszelkie dowcipy, opinie, a co dopiero kpiny tyczące się sposobu jej komunikacji ze światem jako takim traktowała śmiertelnie poważnie, co nawet raz czy dwa zaowocowało jej iście... gwałtowną reakcją. Uważała, iż gestykulacja połączona z odpowiednio dobraną ekspresją absolutnie wystarczyły na bezproblemowe porozumiewanie się, nawet jeśli czasem doprowadzały do niezręcznych sytuacji. Poza tym bardzo nie lubiła dźwięku swojego głosu, choć pewnie z parę osób, które dostąpiłyby zaszczytu usłyszenia go, uznałoby jego dźwięk za naprawdę piękny. Przez to w magiczny sposób Acri ułatwiła - jak to stwierdziła - sobie życie. Z tego, a także całego multum innych powodów pozostawała wierna swojej maksymie do tego stopnia, że do większości poprzednich pracodawców nie wypowiedziała nigdy ani jednego słowa, w wyniku czego ci uznali ją zwyczajnie za niemą. Wówczas zostawała całkowicie zwolniona z obowiązku wyrażania się na głos, co wprawiało młodą w głęboką satysfakcję. Ciekawiło ją, czy osoba przed nią również przyjmie taką wersję rzeczywistości.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2016, 18:54   

    Ruby spojrzała na dziewczę rozbawiona. Ogólnie, ta cała sytuacja była dla niej zabawna i dobry humor jej nie opuszczał, co dało się wyczuć. Spojrzała na nią i w sumie stwierdziła, że ta scena wydaje się jej znajoma. Tak, z pewnością. W końcu nie tak dawno była w Świecie Ludzi, ino niecałe 3 lata temu i pamięta tę scenę; jakby wyrwana z epoki lodowcowej, gdzie ona jest tygrysem, a ta panienka wiewiórką. –To prawie jak kalambury! – Pomyślała sobie, chwytając się za policzek, w radości, że dzieje się tutaj coś niecodziennego. W końcu mało kiedy siada przed Twoim domem białowłosa panienka która nic nie mówi, a tylko pokazuje ci kartkę z rysunkiem. I jeszcze jakby powiedziała, o co dokładnie chodzi. Ruby należy raczej do osób prostych, uznająca najprostsze rozwiązania za najlepsze. Mimo, że lubiła pisać i można była utożsamiać ją z kimś naprawdę trudnym w obyciu, to jednak Pani Sunflower nigdy nie starała się być osobą skomplikowaną. Przyjrzała się temu rysunkowi raz jeszcze i tym objaśnieniom z dużym skupieniem. A potem jakby nigdy nic, jakby widziała o co chodzi, a w sumie to nie wiedziała, to prostu walnęła prosto z mostu. – A. Aha! Piniądz chcesz! Już ci daję pieniądz! – Powiedziała wybuchając głośnym śmiechem. Nie traktujmy życia zbyt poważnie, zrozumiano? Tak, to brzmi jak światopogląd Ruby. -Słodkiej osóbce to nawet nie szkoda dawać. Marysiu, pozwól no tu na moment. –Krzyknęła odwracając głowę w swą prawą stronę. Łatwo było spostrzec na jej twarzy przesadzoną radość, która wynikała najzwyczajniej z tego, że właścicielka zamku uważała ją za komiczną. Ale ona lubiła dziwne rzeczy, pewnie w myśl powiedzenia, że podobne lubi podobne. Jej decyzja była też uwarunkowana jej statusem społecznym, Nieraz bowiem zdarzało się, że ktoś z okolicy przychodził i chciał by Ruby udzieliła mu pożyczki lub poratowała groszem. Dziś po prostu miała dobry humor i nietypowego gościa.
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Maj 2016, 16:02   

    Skapnęła się. Prawie.
    Gdy druga próba objaśnienia rysunku zawiodła, szczupła dłoń Acrimonii z wymierzonym w blondynkę palcem zawisła w powietrzu, jakby skonsternowana. Reszta organizmu jednak nie podzielała jej odczuć, bowiem dziewczyna obmyślała dalszy plan działania. Aż nagle przypomniała sobie o tak zwanym Rysunku Awaryjnym, lecz dokładnie w momencie, w którym pociągnęła za róg kartki, Arystokratka zawołała służącą. Wówczas trybiki w okrytej granatowymi włosami głowie zaterkotały tak gwałtownie, że posypały się iskry.
    Jej umysł działał szybko: z trzaskiem zamknęła dziennikozeszytoksiążkocośtam i podeszła stanowczym krokiem do zbliżającego się dziewczęcia. W międzyczasie kosmyki rozjarzyły się pomarańczem, a wtedy kolor ten, jakoby płomienie począł zżerać poprzedni tak długo, dopóki nie zniknął całkowicie, zastąpiony czymś w rodzaju złocistego, dużo intensywniejszego odcienia rudego. Kiedy Acrimonia stanęła przy służącej, obejrzała ją od stóp do głów, by bezceremonialnie chwycić rąbek jej pokojówkoidalnej sukni i pociągnąć do góry. Następnie - gdyby żadna z kobiet nie postanowiła jej przeszkodzić - stanęła za utworzoną zasłoną, po czym przycisnęła ją do własnych spodni, niby udając, że materiał stanowił część jej ubrania. Zmrużyła lekko oczy, obserwując reakcję Arystokratki, aby na sam koniec wykonać bardzo niezgrabne, bo wykonane pierwszy raz w życiu, dygnięcie. Po tej czynności puściła okrycie owej Marysi i jakby nigdy nic stanęła obok.
    Chcę u Ciebie pracować jako służąca, tak jak ona.
    Pojawienie się potencjalnego ułatwienia przekazu Acri uznała za idealną okazję, której wstyd byłoby nie wykorzystać. Miała nadzieję, że zastosowanie tak wyraźnego obrazu okaże się lepszą decyzją niż przedstawienie następnego szkicu.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Maj 2016, 19:06   

    -Marysiu, wiee-sz...
    I tu słowa, które miały poprosić dziewczynę o to, by dała jej portmonetkę (bo Ruby ubrała się tak, że praktycznie nie miała gdzie jej schować) zostały urwane. Panienka spojrzała się zdziwiona na tę podróżniczkę, która ją minęła ukradkiem. Spostrzegła zmieniający się kolor włosów dziewczyny i wierzcie mi, tyle teorii się jej pojawiło na ich temat w jej głowie, że mało co nie zrobiła zeza rozbieżnego, a jej mózg nie zamienił się w przypalonego tosta. -Dajcie mi proszę krótką przerwę. -Powiedziała dość cichym głosem, chwytając się za czoło.
    Po chwili opuściła rękę, gdy pogodziła się z tym, iż tak po prostu jest. -Ona chyba już tak ma, nie wnikajmy w to. - Pomyślała i uniosła głowę, by ujrzeć, gdzie jest dziewczę. A ta była obok jej pokojówki. -Dziwna, dziwna osóbka. Tylko co ona kombinuje tym razem? -Obserwowała z nieukrytą fascynacją cały jej pokaz, nie mówiąc ani słowa. I gdy ta tak smętnie zakrywała się suknią Marianny, Ruby tylko przyłożyła dłoń do ust i zaczęła sobie żartować z całej tej sytuacji. Chociaż tak naprawdę, to zrobiło się jej w jakiś sposób szkoda tej dziewczyny. Ta scena, która swoim przesłaniem przypominała happening, uzmysłowiła je j po raz kolejny, że stała się nie do końca tą osobą, którą powinna się stać. Czy tego właśnie chciała? Być bogatą i cycastą arystokratką decydującą swoimi słowami o losie innych? Z drugiej strony, po co wracać do czasów, gdy poszukiwało się lepszego nieba? W końcu pieniądze dają wiele...
    -O jak niegrzecznie. Ty świntuszku, nie rozbieraj mojej Marysi! -Pogroziła jej palcem. - Tylko ja to mogę robić! - Zaczęła powoli iść w kierunku tych dwojga. Maria natomiast nic nie powiedziała, a na słowa Ruby tylko nieco zażenowana i zaczerwieniona, wydała z siebie nieśmiałe "eheh". Podeszła do nich na wyciągnięcie ręki i rzekła. -A więc chcesz taki stroik? Hmm.. Mogę ci taki dać. Ale czy naprawdę go chcesz? Służby mi niby nie brakuje, ale pieniędzy też nie. Więc jeśli o to Ci chodzi, to mogę cię przyjąć. - Ruby dotknęła palcem policzek nieznajomej -Tylko co możesz mi zaoferować? Ja oferuję mieszkanie, dobre traktowanie i oczywiście pensję. U mnie nie musisz martwić się o jedzenie, służba ma wyżywienie za darmo. Nie zawsze jest co robić, dlatego ja wymagam od służby wszystkiego, chyba. Jak mówię skakać, to skaczesz. Nawet, jeśli zechcę cię na noc w łóżku, to masz w tym łóżku ze mną leżeć, jasne? Oczywiście nie rozkażę niczego, co jest nie do zrobienia i słucham tego, co macie do powiedzenia. Brzmi okrutnie, ale nie jest to wysoka cena. Nie każę przecież skakać nikomu w ogień. Jeśli Ci to pasuje, to jesteś częścią mojej rodziny. No, rozgadałam się. I ostatnie kontrolne pytanie, jeśli chcesz u mnie pracować. -Pochyliła się do dziewczyny tak, że jej oczy były na poziomie jej oczu, będąc zaledwie kilka centymetrów od jej twarzy. Natomiast prawą ręką wskazała na panienkę i zapytała: -Dwa plus dwa, ile to jest? Zastanów się, bo odpowiedź nie jest tak prosta, jednak nie pogniewam się, jak odpowiesz źle.
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Maj 2016, 14:44   

    Acrimonia przekrzywiła delikatnie głowę, obserwując zachowanie Arystokratki. Nie potrafiła pojąć, co takiego dziwnego było w zmieniających kolor włosach. Ona sama dawno już przyzwyczaiła się do tej... przypadłości i przestała w ogóle na to zwracać uwagę. Najwidoczniej nie wszyscy podzielali jej uczucia w tej kwestii. Z kolei przy komentarzach kobiety udało jej się zachować kamienną twarz, czego nie można było powiedzieć o właścicielce upragnionej sukienki oraz tym samym posady. Niewzruszona postawa zachwiała się zaledwie raz, kiedy została ZNOWU dotknięta. Oczy Baśniopisarki zabarwiły się niebezpiecznie na karminowo i lekko pacnęła obcą dłoń, w formie ostrzeżenia. Co jak co, ale nie zamierzała pozwalać sobie na takie traktowanie, nawet kiedy głód zaglądał jej w oczy. Tym sposobem młódka odnotowała stosunkowo specyficzne poczucie humoru przedstawicielki rodu Rosarium, by zaraz ponownie przysłuchać się temu, co potencjalna szefowa miała do powiedzenia.
    Cicho westchnęła, zadowolona z ostatecznego rezultatu całego spotkania. Niespecjalnie spodobały jej się "wymagania" na zostanie pokojówką, ale ze względu na prawie pusty żołądek nie miała innego wyjścia, jak tylko się zgodzić. Na wzmiankę o sypianiu z panią domu wzruszyła ramionami. Nie zamierzała oczywiście robić czegoś takiego, obojętne, co w konsekwencji by się z nią stało, jednakże jeżeli miała ino leżeć, to nie było problemu. Potem w razie czego wytknie jej owo niedoprecyzowanie, ha.
    Acri, dowcipniś z ciebie, nie ma co.
    Przestała słuchać Upiornej w momencie, w którym zaczęła się zastanawiać nad tym, co mogła jej zaoferować. Dumała, dumała, aż wzięła do ręki zeszyt i zaczęła w nim coś rysować, przedtem zapisując jakieś zdanie stronę wcześniej. Gdyby nieznajoma z imienia chciała zerknąć jej przez ramię, ta odwracałaby się tak długo, aż tamtej by się znudziła taka zabawa. W końcu Acrimonia wsunęła ołówek do ust, po czym odsłoniła rogatej stronę, na której widniał... jej portret. Samej autorce średnio się podobał: postać miała zbyt wąskie ramiona, prowizoryczne, amatorskie przez to cieniowanie, ale ogólna aura delikatnie uśmiechniętej szlachcianki to i owo ratowała. Jednak ocena całego efektu pracy dziewczyny mocno zależała od gustu obserwatora. Mogę rysować dla Ciebie.
    Następnie usłyszała pytanie, na które niepewnie zamrugała. Odpowiedź wydawała się prosta, jednakże bystre oko Baśniopisarki już wypatrywało haczyka. Stała przez chwilę jak ten kołek, poobracała piętą to tu, to tam... i wymyśliła. Pochwyciła ołówek w palce, kreśląc szybkie linie. Po paru minutach pokazała już-wkrótce-swojej-pani swoją odpowiedź.
    Szkic przywodził na myśl słynnego "Człowieka witruwiańskiego", tyle że w kole stała Arystokratka. Na jej dłoniach, a także kostkach widniały cyfry rzymskie kolejno od I do IV. Teraz nadszedł czas na Prezentację: Acrimonia palcami wskazała jednocześnie najpierw ręce, a potem stopy postaci w taki sposób, że dwa palce stanowiły jedną parę kończyn. Tak oto uniosła potem dłoń z rozwidlonymi "dwójkami", aby na samym końcu złożyć je w jedną, magiczną liczbę.
    Kusiło ją, by spojrzeć z triumfem na szlachciankę, ale postanowiła się wstrzymać. Na razie.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Maj 2016, 18:58   

    Ruby uspokoiła nieco swój wewnętrzny ogień i zapał, którego nigdy w niej nie brakowało i postanowiła się jeszcze chwilę poobserwować nieznajomą. Była ona nieco dziwna w jej oczach. Nie chodzi nawet o to, że nie mówiła, czy tam o to, że rozbłyskiwała każdym kolorem tęczy. Po prostu brakowało jej pewnego taktu. Była po prostu zbyt pewna siebie, jak na kogoś, kto siedział smętnie przed jej domem i patrzył się na niego jak wół w malowane wrota. Nie, żeby patrzyła na ludzi z góry i wymagała od nich pokory, z racji swego statusu społecznego. Jednak tu chodziło o coś innego. Ruby była pracodawcą, a ona pracownikiem. Nie tak się stara o pracę. I poczuła chwilową konsternację, gdy ta odepchnęła jej rękę.
    Pierwsze co pomyślała, to to, że zrobiła jej coś złego. Jednak chwila, przecież nie zrobiła jej krzywdy, tylko ją dotknęła. Świadomość tego trochę ją rozzłościła i spojrzała na nią wilkiem, nic nie mówiąc. Zmarszczyła tylko brwi i wydała z siebie tylko niegłośne "puh".
    Poprawiła z gracją swoje gęste włosy i po cichym westchnięciu i zaczęła cicho i spokojnie mówić. - To co mówiłam wcześniej... to tylko, był żart. Jednak moją dłoń, to Ty szanuj, bo krzywdy to ona ci nie robi. Jeśli będziesz tak robiła dalej, to się raczej nie dogadamy, tak myślę. Jednak twą zgodę na te moje głupoty zachowam w pamięci. W końcu, jestem samolubna.
    Jej popis talentów artystycznych Ruby przyjęła co prawda z niezbyt dużym entuzjazmem, to jednak to jej coś uświadomiło. Dziewczyna poprzez swoje rysunki, wyrażała siebie. Z jednej strony popierała takie zamiłowania i była kontenta, że dziewczyna ma coś, czemu się oddaje. Podziwiała więc pokaz talentów i to, jak młoda panna poci się i skrobie coś w notatniku. Jej dzieło skomentowała tylko delikatnym przytaknięciem.
    Bardziej interesowało ją to, jak odpowie na niezwykle proste, jednak ważne dla niej pytanie. Nie spodziewała się jednak dobrej odpowiedzi; nie po kimś, kto chce się u niej zatrudnić w tak spontaniczny sposób. Temu też był to w tym wypadku raczej test osobowości, a raczej podejścia do życia. Odpowiedź dziewczyny przerosła jej oczekiwania. Nie sadziła, że można doszukiwać się w tym pytaniu problemu egzystencjalnego. Jej własna sylwetka, w centrum tego koła... Normalnie, to byłby symbol humanizmu, ale tu... Rubynizm? Arystokratka zaśmiała się głośno, śmiejąc się do łez.
    -P-proszę mi wybaczyć, ale nie mogę przestać się śmiać! To było o wiele prostsze, nie musiałaś wystawiać mnie na piedestale! Mam do ciebie jedną małą prośbę na koniec. Powiedz mi, jak masz na imię. Ale powtarzam - powiedz, a nie napisz!
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Czerwiec 2016, 17:14   

    Oho, ktoś tu chyba właśnie doskonale rozszyfrował całą Acrimonię w ciągu kilku zerknięć. Taka właśnie była, najkrócej ujmując: zarozumiała, pewna swego, a na dodatek nieokrzesana. Traktowała ludzi jako tych gorszych od siebie, niezależnie od pozycji społecznej, jednak z czasem nauczyła się podstawowych zasad pokory. Innymi słowy, jeżeli ktoś naprawdę zasługiwał na jej szacunek, otrzymywał go.
    Dlatego Baśniopisarka zdecydowanie nie pozwalała sobie na takie błahe traktowanie. W końcu miała swoją godność i wymagania, nawet jako przyszła pokojówka! Dla kogoś niespodziane dotknięcie twarzy było tylko dotknięciem, dla młódki z kolei karygodnym, wręcz niewybaczalnym naruszeniem przestrzeni osobistej. Arystokratka powoli zarabiała coraz więcej minusów u Acri, ale ze względu na to, jak była ona jej potrzebna w bieżącym momencie, nie dawała Ruby o tym znać. Potrzebowała pieniędzy, a bez nich daleko przecież nie zajdzie.
    "Szanować, to ty masz mnie, a nie dłoń", zdawało się mówić jej dwubarwne spojrzenie, wyróżniające się na tle bladej, spokojnej twarzy.
    Kiedy pokazała rogatej rysunek, nie spodziewała się, iż ta odbierze odpowiedź dziewczyny jako... zabawną. Uniosła brwi, szczerze zaskoczona, aż po chwili przewróciła oczami. No jasne. Wszyscy tak mają. Reagują kompletnie nie tak, jak ona przewiduje. Narysowała niechcący witruwiańskoidalną postać dlatego, że jej zdaniem w miarę dobrze obrazowała to, co chciała przekazać. Ale żeby zaraz myśleć o jakimś rubyniźmie? Ludu.
    W każdym razie, przestała robić za zdumionego kotka dokładnie wtedy, gdy ustało bombardowanie rozedrganymi cząsteczkami śmiechu. W trakcie monologu stała w tej samej pozycji, z otwartym zeszytem, z wielkimi, okrągłymi, lśniącymi od barw paczałkami.
    Po chwili zajęła się - w końcu! - notowaniem wszystkiego, co zaobserwowała w Arystokratce, pisząc tuż pod jej wizerunkiem ostro pochyloną kursywą, wręcz średniowieczną. Zwróciła w swoim tekście uwagę na poszczególne cechy charakteru, zachowanie, nie zapominając o komentarzach tuż obok. Od czasu do czasu zerkała na pokojówkę, w trymiga robiąc szkic, zaraz na jej temat również dodając linijkę czy dwie. Nie, żeby to, co robiła, oznaczało olewanie po całości wypowiedzi rogatej: wręcz przeciwnie. Młódka od dobrych kilku lat życia umiała rozdzielić swoją uwagę w tak umiejętny sposób, iż równie dobrze słuchała, co pisała o czymś zupełnie innym niż słowa brzęczące niczym natrętne muchy, obijające się o ścianki małżowiny usznej.
    Na dźwięk prośby dłoń zastygła. Jednakże była to zaledwie odruchowa reakcja na zaskakującą informację - Acrimonia wiedziała już, co robić. Spojrzała na Ruby z delikatną wyższością oraz swego rodzaju urazą, zatrzasnęła zeszyt, po czym uniosła delikatnie głowę, eksponując swoją długą szyję. Mój głos. Wzniosła ołówek, przejechała stępiałym z lekka grafitem po gardle. Nie użyję go. Większość zinterpretowałaby to jako śmierć, lub w tym przypadku jako zwyczajną niemożność mówienia... natomiast w specyficznym języku krótkowłosej było to równoznaczne z tym, że z wąskich warg nie umknie ani jedno słowo, bo nikt w promieniu wielu mil na to zwyczajnie nie zasługiwał.
    O takiej symbolice owego prostego gestu wiedziała tylko ona, oczywiście.
    Znalazła czystą stronicę, machnęła poziomą kreskę... i napisała na niej jedno słowo.
    Po paru uderzeniach serca pokazała je szlachciance.
    Acrimonia.

    //straasznie przepraszam za zwłokę ;-;
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Czerwiec 2016, 20:44   

    Myśląc nad zmieniającymi się barwami włosów i oczu dziewczyny, Ruby wiedziała, że to zjawisko jest jej w pełni znane oraz, że widziała je już nie raz. Po prostu nie powiązała tych dwóch faktów w jedną całość. Tak, ona musiała być baśniopisarką. -No tak. Pomyślała i delikatnie stuknęła się w głowę. - Tych ekscentryków raczej nigdy nie zrozumiem. A tu, stoi tu jeden z nich przede mną. Mała, pewna siebie, chcąca napluć mi w twarz swą dumą. -Zrobiło się jej żal tej kolorowej dzieweczki, która musiała być wielce zdesperowaną osobą, że chciała się u niej zatrudnić. Ruby odnosiła bowiem mocne wrażenie, że ta artystka jej nie lubi. To trochę zniechęcało ją do zatrudnienia jej w tym fachu. Ale musiało jej zależeć, bowiem bardzo pilnie notowała wszystko, co mówiła.
    -Acrimona, heh? Ładne imię. -Pomyślała, nie mówiąc nawet słowa do dziewczyny. Otrzepała swoją białą suknię i podeszła do Marianny, od której wzięła butelkę mocnego miodu. Przechyliła i pociągnęła mocno, mówiąc głośne *meh!*.
    - Może wiesz, ale i tak wypada mi się przedstawić. Jestem sobie Ruby Rosarium. Tak, tak, jestem w rodzinie z tym zrzędliwym arcyksięciem. A konkretnie jestem jego siostrą. Gdybyś mówiła, kazałabym wołać mnie po imieniu. Miss Sunflower też może by -Powiedziała, trzymając dalej butelkę miodu, po czym wzięła kolejnego łyka i wrzuciła ją z powrotem do koszyka pokojówki. Odwdzięczyła się jej za fatygę ciepłym uśmiechem. Tymczasem zastanawiała się już, co zrobić z tą zrzędliwą księżniczką.
    Młoda tyś i głupia... Pewnie boli cię warga od gryzienia się w nią... Twoje zachowanie nie da ci przyjaciół, ani nie pomoże w życiu. Ale ja mogę pomóc. Nie wiem, co symbolizuje ten Twój cały gest z ołówkiem. Pamiętaj, że powinnaś używać gestów, które są dla innych zrozumiałe, dlatego też potraktuję go tak, jakby go nie było. -Ruby podeszła do Acrimony i stając z nią twarzą w twarz, naprawdę blisko, uśmiechnęła ciepło. Zdjęła wianek ze swojej głowy i chcąc czy nie chcąc, położyła go na głowie Acrimony. -Pasuje Ci o wiele bardziej, niż mi. Wiedz jedno, nie chcę ci zrobić krzywdy, ja po prostu się cieszę, że przyszłaś akurat do mnie. -Podrapała się po swoich gęstych blond włosach i spojrzała się na błękitne niebo nad jej posiadłością. -Wierzę, że jesteś niemową. Wierzę, że tak jest, bo nie mam powodu, by Ci nie ufać. Ta posiadłość jest gigantyczna... Jedna tłusta arystokratka jej nie zapełni. Chodź! -Odsunęła się od niej i bardzo ostrym machnięciem dłoni, zaprosiła ją do swej posiadłości. Stwierdziła, że nie jest pewna co do tej osóbki, która uważa się za lepszą od niej. Głupio jej jednak było, stać tak z jej gościem na zewnątrz. Ruszyła w stronę Marysi, dźgnęła ją palcem w brzuch i bardzo ochoczo ruszyła w stronę swojego domu, jakby ta cała sytuacja w ogóle się nie zdarzyła. W rzeczywistości, zastanawiała się, czy malarka za nią podąży.
    Acrimonia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Lipiec 2016, 19:26   

    Ach, Ruby... i już nad postawioną wcześniej kreską nad portretem pojawiło się imię wraz z nazwiskiem. To drugie zaraz po wpisaniu na stronicę wywołało u Acrimonii lekkie zdumienie - wyglądało na to, że miała do czynienia z członkiem praktycznie rzecz biorąc najważniejszego rodu w Krainie Luster. Miło.
    Fakt, że dziewczyna notowała wszystko, co usłyszała oraz zauważyła, niekoniecznie oznaczało, iż jej bardzo zależało na posadzie. Było to prawdą, lecz nie nazwałabym tego czymś, co wpływało na ów... nawyk. Mania zapisków towarzyszyła Baśniopisarce od dziecka, kiedy tylko otrzymała zeszyt od swojej matki, z którym po dziś dzień się nie rozstawała. Gdyby kto spytał Acri o przyczynę tego zjawiska, ona - po solidnym zjechaniu ciekawskiego aroganckim spojrzeniem - odparłaby, że lubi zbierać informacje lub coś równie prostolinijnego. Nigdy specjalnie nie zastanawiała się nad tym, dlaczego to robiła. Po prostu odczuwała przyjemność z takiego hobby i nic więcej jej w tej kwestii nie interesowało.
    Kiedy zaczęło się zdawać, że skrobanie ołówka przewierci mózg na wylot, na dźwięk wniosków Arystokratki gwałtownie ustał... po czym zaraz się wznowił, z podwójnym przyśpieszeniem. Gadaj zdrów. Choć sposób bycia młódki nie budził zbyt wielu pozytywnych emocji, jej zdaniem był konieczny, a przede wszystkim: wygodny. W ciągu tych kilku lat kicania z jednej pracy do drugiej nauczyła się, że mielenie ozorem niewiele pomagało w życiu. Otwarta, przyjazna postawa niewątpliwie się przydawała, ale z punktu widzenia dziewczyny następowało to zbyt rzadko, żeby na taką się zdecydować. Dlatego wybrała zatrzaśnięcie furtek swego serca przed całym światem, aby ocalić to, co najważniejsze. Kto wie, może za grubą warstwą dumnej, nie dającej sobą pomiatać istoty krył się ktoś zupełnie inny...
    Ktoś znacznie... łagodniejszy.
    W końcu przestała pisać, dokładnie w momencie, w którym potencjalna szefowa ZNOWU zaczęła się do niej zbliżać. Uparcie świdrowała ją badawczym spojrzeniem, dzielnie zniosła nakładanie wianka na głowę, aż odzyskała upragnioną wolną przestrzeń. Zamrugała raz czy dwa, po czym uniosła dłoń i delikatnie musnęła kwiatki tonące w lekko różowiejących włosach. Dobrze, że Acrimonia nie miała możliwości zobaczenia ich, bowiem naprawdę nie cierpiała tego koloru. Po usłyszeniu fragmentu o cieszeniu się z powodu przyjścia Baśniopisarki ta uniosła brew. To ci dopiero, a to zazwyczaj robotnik cieszy się z zaakceptowania przez pracodawcę, a nie na odwrót. No, z pominięciem tych firm, które naprawdę cienko przędły. Na kolejne słowa z kolei artystka odpowiedziała wzruszeniem ramion. W końcu nie jej wina, że w taki sposób został zinterpretowany jej przekaz. Miała jedynie na myśli, że nie będzie używała swojego głosu i kropka, a poinformowanie o czymś takim bez słów nie należało do najłatwiejszych zadań. Oh, well.
    Pozwoliła, by siostra Arcyksięcia z pokojówką poszły przodem. Zaraz potem ruszyła za nimi. Krocząc tak między murami rezydencji, oglądała wszystko niczym szkrab na wycieczce - widać ciekawość na nowo przejęła stery swą twardą ręką.
    Powoli zaczynała odczuwać satysfakcję, bowiem wyglądało na to, że cel został osiągnięty.
    Ruby
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Lipiec 2016, 00:49   

    Ruby ruszyła przed siebie, nie spoglądając za siebie. Pomyślała: -A co mnie to w sumie obchodzi, jest dorosła, zrobi co chce. W końcu, prawdziwego poety nie zrozumiesz. Dlatego, staram się nie pisać wierszy, bo bym nie wiedziała, kim się stałam. - Stwierdziła spuszczając głowę. Nie odezwała się ani do Acrimony, ani do Marysi, dopóki nie dotarły do drzwi jej rezydencji. Gdy Maria otworzyła dla niej drzwi, ta wreszcie zebrała odwagę, by się odwrócić. Zatrzymała się na chwilę spoglądając, jak dziewczę chcąc czy nie chcąc, podąża za jej tropem. Zawiesiła swój wzrok daleko za nią, stwierdzając, że wspaniałe rzeczy potrafią się przytrafić każdemu. Tak sądziła, gdy wschodni wiatr nieco potargał jej włosy. Chwyciła się więc za podwiewającą sukienkę jedną dłonią, a drugą odsłoniła włosy, które to przez wiatr przysłaniały jej widok. –Proszę, wejdź. Zjedzmy coś, póki ciepłe. Kucharz pewnie już sobie włosy wyrywa, że nie ma mnie o umówionej godzinie. Rady będzie, że ktoś inny spróbuje jego potraw. Przeszkadza mu, że nie narzekam na jego dania. No cóż, gotuje po prostu pysznie. – Powiedziała po czym sama weszła do posiadłości.
    Ruby kazała zaprowadzić baśniopisarkę do jadalni, a sama w tym czasie poszła się przebrać w jakieś mniej przewiewne ubrania. Włożyła na siebie długą suknię, poprawiła swoje włosy, założyła na szyję ametystowo-diamentowy naszyjnik (który pasował do jej filetowych oczu) i zeszła na parter, do jadalni, gdzie już wszystko stało na stole. Powoli i dostojnie, usiadła do długiego, prostokątnego stołu, naprzeciw Acrimonii. Zanim zaczęła jeść, zawiesiła wzrok na dziewczynie, patrząc na nią z tajemniczym uśmiechem, jakby się w niej zakochała. –Smacznego. –Powiedziała najcieplej, jak potrafiła.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 9