Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 21 Luty 2018, 20:20 Sabat czyli spotkanie Różanych Czarownic
Projekt Dedal… co zabawne, to mi samej dodał skrzydeł pozwolił na zaangażowanie myśli i sił w działanie, miast marnować je na rozpacz po stracie. Zaangażowałam się w całą sprawę znacznie bardziej niż przypuszczałam, poczułam się potrzebna. Do tej pory Różę traktowałam, jako narzędzie do zemsty na Morii, co prawda mój główny cel nie uległ zmianie, lecz poczułam nowy rodzaj więzi…
Ten dzień miałam zamiar poświęcić na dalsze zbieranie informacji, tym razem już na sam temat Opętańców zamieszkujących Krainę Lustr. Przeprowadziłam już kilka „wywiadów” jednak jak na razie, ich skutki nie były zbyt owocne. Wygląd pasożyta nadal pozostawał owiany mgłą tajemnicy… dowiedziałam się jedynie o sytuacjach, w których najczęściej dochodziło do przemiany. Zawsze był to jakiś krok na przód, jednak ilość zgromadzonych danych uważałam za niewystarczające…, dlatego też postanowiłam wybrać kolejne obiekty do obserwacji oraz przeprowadzenia wywiadu. Starałam się łączyć wykonywanie obowiązków z odrobiną zabawy, to też wertując akta, adresy i opisy nie wzbraniałam się przed byciem wybredną.
Odłożyłam kolejną warstwę papierzysk, na coraz szybciej piętrzący się stos. Odchyliłam się do tyłu, pozwalając głowie zawisnąć poza oparcie ławki. Wyciągnęłam dłoń przed siebie, opuszkami palców muskając płatki krwisto czerwonej róży. Lubiłam to miejsce, było tu pięknie i tylko w tych warunkach potrafiłam zmusić się do papierkowej roboty. Jednak w tak piękny dzień jak dziś ciężko było zmusić się do obowiązków. Zmarszczyłam brwi zerkając na pierścień, który widniał na moim palcu, wyryte na nim skrzydło przypominało o czkającej pracy…
Głośno westchnęłam, na powrót się prostując i sięgając po papiery.
-A może tak zdać się na los…
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 23 Luty 2018, 16:57
Dostała swoją pierwszą poważną misję. Postanowiła zrobić wszystko, żeby jak najlepiej wypaść. Wzięła więc kopie dokumentacji na temat Klątwy i Opętańców. Było tego wiele, ale jednocześnie było tego mało. Wszystkie dokumenty mówiły prawie o tym samym. I jak tu się miała przygotować do zadania? Nie za bardzo rozumiała co ma robić. Była tutaj od niedawna, a też nie wiedziała czy może kogoś prosić o jakąś pomoc. Nawet za bardzo nie chciała. Z drugiej strony nawet nie wiedziała do kogo by miała się zgłosić, pozostało jej więc pracować samej nad tym.
Nie mogła się skupić nad zadaniem w murach Wieży. Nigdy nie lubiła zbytnie przebywać w tak wielkich budowlach. Wzięła więc wszystkie papiery i skoczyła do domku po koc. Zaszyła się miedzy różami w ogrodzie. Rozłożyła koc, ułożyła dokumentacje i usiadła wygodnie. Zaczęła znów przeglądać wszystkie papierki.
Nigdy nie zajmowała się czymś takim. Umiała kogoś wytropić, śledzić, zdobywać informacje, ale jeśli miała robić coś takiego, musiała wiedzieć na co ma zwracać szczególną uwagę. Była spostrzegawcza, więc, nie będzie większych problemów, ale co z tego jak nie wie czego dokładnie szukać?
Projekt Dedal....ciekawa nazwa, ale jakże adekwatna. Tylko skoro już jakiś czas Róża się tym zajmowała to czemu jeszcze nic konkretnego nie odkryli. Same niewiadome albo ogólniki. Za mało.
Zaczęła się nerwowo bawić srebrnym łańcuszkiem, na którym wisiał pierścień ze skrzydłem. Znak, że zajmuje się tą sprawą. Zagryzła wargę i poczochrała długie, srebrne włosy. Machała nerwowo lwimi ogonami. Samemu się tym zajmować? No chyba nie!
Nagle miauknęła zirytowana i podrzuciła wszystkie papiery wysoko w górę, po czym opadła na plecy, patrząc w czerwone niebo. Westchnęła i zakryła białą łapą oczy, chcąc się uspokoić.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 23 Luty 2018, 23:15
Czytałam właśnie akta dotyczące niejakiego Markusa Sunleika, zamieszkiwał Krainę Luster od jakiś pięciu lat i zajmował się… handlem. Według opisu skrzydlaty Pan sprowadzał asortyment z ludzkiego świata i oferował go lustrzanej społeczności. Zawsze był to jakiś punkt zaczepienia, jeśli zdecydować się na nieco bliższą znajomość z Markiem… Wysoki, brunet o ciemnych oczach, dobrze zbudowany, przedramię i plecy pokryte licznymi tatuażami, sporych rozmiarów czarne nietoperze skrzydła.
-Czyli Nocna Mgła, ciekawie…
Przybliżony wiek datowany na jakieś 35 lat. Miejsce zamieszkania Mroczne Zaułki.
Zmarszczyłam nos, zerkając na ostatnie zdanie, będące informacją gdzie należało szukać Markusa. Już miałam chwytać za pióro, by spisać listę miejsc, w których można zastać Opętańca, gdy nagle dobiegł mnie odgłos przypominający kocie miauczenie. Powiodłam spojrzenie w kierunku, z którego dobiegł dźwięk i w tym samym momencie za różanych krzewów wyfrunęła cała masa kartek. Kilka z dokumentów nie opadło na ziemię, lecz zaklinowało się w gałęziach krzewu. Zasadniczo… nie powinno mnie to obchodzić, wcale. I czy obchodziło? Cóż… może nie, jednak stało się pretekstem do oderwania się od pracy. Każdy powód dobry był tylko oderwać się od papierów. Co więcej, ciekawość robiła swoje i gdybym nie sprawdziła, kto kryje się za różaną zasłoną, wówczas ta myśl rozpraszałaby mnie podczas dalszej pracy.
Zamruczałam pod nosem, oceniając odległość dzielącą mnie od krzewów, po czym stwierdziłam, że dziś jestem leniwa. Wstałam z miejsca i otworzyłam portal, prowadzący wprost przed różany krzew. Wkroczyłam w migotliwą aurę przejścia, od razu sięgając po kartki. Chyba nie powinnam ich czytać, lecz mimowolnie w oczy rzuciły mi się słowa „Anielska Klątwa”. Przebiegłam wzrokiem po dokumencie, utwierdzając się, że traktuje o Opętańcach i naturze Anielskiej. Wydał mi się znajomy, zdałam sobie sprawę, że te same akta czytałam jakieś dwa, może trzy tygodnie temu. Nie odzywając się, dyskretnie zerknęłam ponad murem z liści, kwiatów i cierni.
Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy to ogon, a dokładniej dwa ogony, nerwowo podrygujące na boki, oraz burza srebrno białych włosów, które skojarzyły mi się z lwią grzywą. Wokół dziewczyny, leżało więcej papierzysk, na niektórych widniały ryciny różnych typów skrzydeł. Zmarszczyłam brwi, starając sobie przypomnieć treść wiadomości, jaką otrzymałam od „szefa”. Wiedziałam, że nie ja jedyna zajmuję się tą sprawą, choć projekt Dedal miał pozostać utrzymany w tajemnicy, z treści listu nie wynikało, iż kontakt z innymi członkami stowarzyszenia jest zabroniony… To mogło być nawet ciekawe…
-Coś zgubiłaś.
Odezwałam się spokojnie, po czym niespiesznie zaczęłam obchodzić krzew, trzymając w dłoni kartę z zamiarem zwrócenia jej właścicielce.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 24 Luty 2018, 19:18
Nie usłyszała jak ktoś się z do niej zbliża. Nie zauważyła też swoistego portalu. Leżała, zasłaniając sobie oczy puchatą łapą. Musiała sobie trochę przemyśleć. Poza tym...ściśle tajne, ale inni też się tym zajmują? Czy zajmują się Opętańcami, a sam projekt jest całkowicie tajny? Nie ogarniała tego do końca. Poza tym...nie powinni jej na początek dać misji z kimś? Wiedziała, że w Stowarzyszeniu są osoby, które w jakiś sposób spodobały się Czarnej Róży, jednak żeby od razu coś co musi całkiem sama wykonać i to bez wskazówek? Chyba zaczyna mięknąć, że tak marudzi.
Poruszyła uszami, gdy usłyszała szelest kartek. Drugą łapę skierowała do sztyletu, z którym się nie rozstawała. Nadal miała odruchy z ulicy i szczerze mówiąc nie chciała się ich pozbywać. Zbyt wiele razy uratowały jej tyłek. Słuchała uważnie kroków tej osoby, oddechu. Ten ktoś był spokojny, nie skradał się, więc może nie chciał jej atakować? A może był tak pewny siebie?
Uchyliła jedną powiekę i zobaczyła rogatą kobietę. A ta tutaj czego? Miała nadzieję, że nie będzie chciała jej tutaj rozstawiać po kątach. Może i był Arystokratką, ale Mari nigdy nie lubiła się podporządkowywać. Wiadomo, robiła to co jej kazano w Wieży, ale to można powiedzieć, że była jej praca, a nie, że jakaś paniusia przychodzi sobie jakby nigdy nic.
Słysząc jednak jej słowa, usiadła -a tak...dziękuję - uśmiechnęła się zakłopotana. Wzięła papiery od kobiety i wstała by pozbierać resztę, cały czas jednak słuchała czy nieznajoma czegoś nie kombinuje. W końcu odłożyła wszystko na kupkę z westchnieniem - przepraszam, jeszcze nie do końca się łapię co i jak w tych wszystkich papierach- powiedziała, drapiąc się po karku - swoją drogą mam na imię Mari - wyciągnęła w stronę rogatej swoją białą, puchatą łapę i uśmiechnęła się do niej miło.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 4 Marzec 2018, 03:01
Papierów było całkiem sporo, a jako że nie chciałam bezczynie przyglądać się zmaganiom kotki, sama przyklęknęłam i zebrałam w jeden plik, najbliżej leżące kartki. Przy okazji, omiotłam wzrokiem treść dokumentów, wzmacniając wcześniejsze podejrzenia. Wszystkie pisma traktowały o Opętańcach oraz Klątwie i chorobach na jakie zapadają ludzie po odwiedzeniu magicznego świata. Zatem i Ona musi się zajmować projektem… pomyślałam i przeniosłam wzrok na dłonie dziewczyny, instynktownie poszukując na nich pierścienia. Jej ręce były… puchate, nie mniej na palcach nie widniał żaden pierścień. Gdy już zaczęłam dopuszczać do siebie myśl iż dziewczyna wcale nie musi nosić go na widoku, wówczas zauważyłam łańcuszek, na końcu którego połyskiwał pierścień. Ozdóbka identyczna, jak ta która nosiłam na palcu, o bardziej jasny przekaz nie trzeba było prosić. Odpowiedziałam uśmiechem na uśmiech, po czym delikatnie uścisnęłam dłoń kotki. Miękkie futro, przywiodło mi na myśl uczucie, jakie towarzyszyło głaskaniu Innocenzy.
-Jestem Seamair.
Ponownie wyprostowałam się, jednocześnie puszczając dłoń pokrytą, miękkim kocim futrem.
-Tak, można się żywcem pogrzebać w tych papierach a w istocie i tak, nie dowidzieć niczego szczególnie istotnego. Właściwie niemal wszędzie piszą o tym samym, tyle że ubierają to w coraz bardziej skomplikowane słowa. A teraz liczą że to my, przyniesiemy im konkrety… typowe.
Przeciągnęłam się z cichym pomrukiem, po czym ponownie zerknęłam na swą rozmówczynię. W głowie zamigotał mi pomysł, dzięki któremu mogłam nieco urozmaicić swoje obowiązki. Czemu by dla urozmaicenia, nie wybrać się na zwiad w dwie?
-Studiowałam już większość tego, co masz tutaj, dalszą część tych papierzysk, mam ja sama, ale nadal nic konkretnego z nich nie wynika. Nie chcesz się od tego oderwać i pozdobywać informacji w praktyce? Właśnie wybieram się z niezapowiedzianymi odwiedzinami do pewnego Opętańca. Nie chcesz się przyłączyć?
Uśmiechnęłam się zachęcająco, kładąc obie dłonie na biodrach i zerkając na dziewczynę wyczekująco.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 6 Marzec 2018, 17:40
Poruszyła swoimi białymi uszkami, oraz lwimi ogonami - miło mi Cię poznać - powiedziała, gdy już uporała się z papierami, a jej nowa towarzyszka postanowiła się przedstawić. Westchnęła ciężko, odbierając papiery od rogatej i układając je wszystkie na jedną kupkę -zdążyłam zauważyć, że tutaj tylko w kółko jedno i to samo- powiedziała drapiąc się za uchem. Tak jak myślała to Członkowie Stowarzyszenia, a dokładniej pewnie Czarownice mają się zajmować tym, żeby uzupełniać te wszystkie luki, których było o wiele więcej niż tego co już było wiadome.
Słysząc, że Seamair również przeglądała te papiery, spojrzała na nią uważnie, lekko przymykając swoje dwukolorowe oczy i obejrzała ją sobie całą ponownie. Dopiero teraz zauważyła srebrną biżuterię na jej palcu. A więc ona też zajmuje się tym projektem. To by wyjaśniało czemu zna te wszystkie dokumenty oraz to, że w ogóle o tym mówi. Dodatkowo miała dalszą część, ale słysząc, że ta też mówi w kółko o jednym i tym samym, zapał kotki trochę opadł. Ale co miała poradzić. Ile można tak czytać to co już jest wiadome?
Poruszyła swoimi uszkami z zainteresowaniem, słysząc jej propozycję - niezapowiedziane odwiedziny?- przekręciła głowę, przyglądając się kobiecie i uśmiechnęła -więcej nie musisz mówić. Jestem tu od niedawna, ale już mam dość siedzenia w papierach, wolę jednak robić coś w terenie - powiedziała pokazując swoje kocie ząbki i zbierając papiery. W końcu nie może ich tak zostawić samych sobie. A szkoda, bo i tak nic ciekawego ni wnosiły do tej cały sprawy o Opętańcach.
-To do kogo idziemy i kiedy? - zapytała, odzyskując zapał. Jej ogony wesoło falowały, co chwila splatając się ze sobą i rozplatając. No takie poszukiwanie informacji to rozumiała. A do tego miała towarzystwo! Sea wyglądała tak jakby już miała wprawę i już tutaj była od jakiegoś czasu, więc może nauczy się od niej czegoś pożytecznego? Może da jej jakieś rady jak przetrwać w tej Organizacji? No i na pewno będzie to ciekawsze niż leżenie tutaj i zakopywanie się kolejnych papierzyskach, które można było spokojnie powiedzieć, że nadawały się tylko na rozpałkę. A przynajmniej większość z nich.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 10 Marzec 2018, 01:40
Zapał godny podziwu, czy może raczej dający nadziej, że nowa koleżanka wykona tą bardziej uciążliwą część zadania. Uśmiechnęłam się niewinnie, po czym ponownie skupiłam na prowadzonej konwersacji.
-Kto i kiedy…
Powtórzyłam z nutą zadumy w głosie, po czym zerknęłam przez ramię na stos pozostawionych akt. Właściwie miałam już swój typ, warto jednak spisać kilka dodatkowych celi, gdyby ten planowany, okazał się być poza zasięgiem. Wystarczy kilka minut na spisanie i zapoznanie się z aktami, osób zamieszkujących okolice Mrocznych Zaułków.
-Markus Sunleik według naszych informatorów mieszka i prowadzi interesy na terenie Mrocznych Zaułków. Facet zamieszkuje Krainę Luster od jakiś 5 lat i zajmuje się handlem. Podobno głównie trudni się sprowadzaniem towaru z Świata Ludzi.
Przedstawiłam po krótce najważniejsze z informacji jakie zapamiętałam na temat Opętańca, dokładniejszy adres musiałam jednak spisać.
-Do moich zadań należy wywiad, zdobywam informację, w jaki sposób Opętańcy w ogóle się przemienili. W jaki sposób nastąpiła ich transformacja, jak przebiegała oraz najważniejsze jak wygląda sam pasożyt… Nie mamy informacji na ten temat, można jedynie snuć domysły… a to za mało.
Skrzyżowałam ręce na piersi po czym jeszcze raz nieco bardziej wnikliwi przyjrzałam się swej domniemanej towarzyszce. Wywiad wcale nie należał do prostych zadań, nie każda z osób dotknięta klątwą była skłonna mówić, niekiedy należało wykorzystać mniej jak i bardziej subtelne sposoby.
-Mam nadzieję że masz zadatki na artystkę, ponieważ w tej robocie, przydaje się talent teatralny. Myślę ze wcielenie się w rolę klientek nie będzie takie trudne.
Oznajmiłam, po czym odwróciłam się i odeszłam w stronę pozostawionych dokumentów. Zawołałam jednak przez ramię.
-Za kwadrans przy głównej bramie, będę czekać.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 15 Marzec 2018, 12:03
Poruszała swoimi lwimi ogonami, słuchając dokładnie informacji na temat ich celu. Skrzyżowała ręce i pogładziła się puchatą łapą po brodzie, zastanawiając się kim dokładnie jest Opętaniec, skoro mieszka w takim miejscu. Mroczne Zaułki, jak sama nazwa wskazuje są dość mroczne, a dodatkowo mieszka tam sporo podejrzanych typów. Głównie mieszkają tam Cienie, więc większość z nich wychodzi nocą, bo wtedy mogą się pożywiać na spokojnie. Ciekawe więc jakie przedmioty sprowadzał i czy było to dozwolone czy gdzieś na zapleczu nie miewał jakiś ciekawszych towarów, o których Stowarzyszenie nie miało pojęcia - masz dokładny adres, gdzie można go znaleźć, czy będziemy musiały popytać?- zapytała. Jeśli nie, to miała nadzieję, że znajdzie tam jeszcze istoty, które poznała, jak jeszcze mieszkała na ulicy. W Mrocznych trudno o osoby, które chętnie podzielą się informacjami, dlatego musiała wiedzieć czy zabrać coś, za co mogą te informacje kupić. Czasem musiały to być pieniądze, ale czasem wystarczyło jedzenie, nigdy nie wiadomo na kogo się trafi. Całe szczęście, nigdy nie brali za wiele, bo im więcej się miało, tym większe prawdopodobieństwo, że zostanie się zaatakowanym, obrabowanym czy nawet zabitym, lepiej więc nie ryzykować, w szczególności, gdy nie ma się nic, poza swoim życiem.
- Moim zadaniem ma być patrolowanie Bramy i informowanie przybyłych Ludzi o niebezpieczeństwie zarażenia się Klątwą i nie tylko oraz pomaganie nowo przybyłym, często zdezorientowanym Opętańcom, dlatego chciałam zdobyć jak najwięcej informacji na ten temat, by potem wiedzieć co odpowiadać na ewentualne pytania, lub jakie argumenty podać, żeby nakłonić te niemagiczne istoty do powrotu do swojego Świata - skoro rogata podzieliła się z nią tym, czym ma się zajmować, to czemu sama miałaby tego nie zrobić. Miały może różniące się od siebie zadania, ale było coś co je łączyło - zbieranie informacji na temat Anielskiej Klątwy. Przecież Marionette w trakcie przesłuchań nowo przybyłych miała się też wypytywać jak doszło do przemiany, jak się zarazili i tym podobne. Nigdy nie wiadomy czy ktoś nie miał czasem styczności z Lustrzakami w Świecie Ludzi, albo nie łaził już po Krainie. Nie każdego udaje się złapać i przesłuchać. Niestety nic nie jest doskonałe.
-Myślę, że sobie poradzę - uśmiechnęła się delikatnie do swojej rozmówczyni. Nie była w pełni pewna swojego talentu teatralnego. Co prawda, miała lekcje z tym związane, gdy jeszcze mieszkała u swojego Pana, ale to nie znaczyło, że jej umiejętności były wystarczające. Cóż, będzie miała okazję się sprawdzić.
Zaczęła zbierać swoje dokumenty i koc, gdy Sea zawołała jeszcze gdzie się spotykają. Kotka pomachała jej białą łapą i ruszyła do swojego Domku na Drzewie. Tam ubrała spodnie trzy-czwarte bojówki oraz lekko krótkawą bluzeczkę z szerokim rękawem. Na łapie zawinęła Korale Zamiarne, a do torby przez ramię schowała Bolerko Niewidko oraz trochę pieniędzy. Musiała wyglądać jakby szła na zakupy, nie ważne, czy była to prawda czy też nie. Włosy związała w luźny, gruby warkocz, który przerzuciła sobie przez ramię.
Po kilku minutach była gotowa. Zamknęła domek i ruszyła do głównej bramy, gdzie czekała na swoją rogatą towarzyszkę i jej dalsze instrukcje.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 22 Marzec 2018, 18:04
Miałam namiary na sklep i liczyłam, że tyle nam wystarczy, z resztą, jeśli miałyśmy uchodzić za klientki, tak będzie naturalniej. Pytanie, czym mogłybyśmy być zainteresowane? I co w ogóle oferował Pan Opętaniec. Kto wie może przy podczas zdobywania informacji, naprawdę zrobimy małe zakupy?
Słuchając o tym, jakie zadanie zlecono kotowatej, zaczęłam doceniać własną robotę. Nie zniosłabym, bycia przywiązaną do jednego miejsca i konieczności obcowania z ludźmi. Wzdrygnęłam się na myśl o byciu miłą. Rola, jaka mi powierzono, pozostawiała wiele swobodny i na dobrą sprawę, potrafiła też sprawić sporo zabawy.
Gdy zebrałam już wszystkie dokumenty, za pomocą portalu przeniosłam się do swojej komnaty w różanej wieży. Musiałam się w końcu przygotować, wejść w rolę, która dopiero rodziła się, w mym umyśl, co stanowiło pewne utrudnienie. Otworzyłam ogromną szafę, w której od kilku miesięcy gromadziłam garderobę, odgrywającą rolę swoistego kostiumu. Ubrania były bardziej strojne niż te, które preferowałam, na co dzień. Wiedziałam jednak, że młoda Upiorna Arystokratka, nie powstydziłaby się takich strojów. Nauczyłam się wykorzystywać fakt, iż większość osób, z którymi miałam do czynienia, z góry zakładało, że właśnie do Arystokracji należę. Kiedyś należałam… teraz jednak tamto życie odeszło i pozostały po nim strzępy informacji, których nie można było nawet przyrównać do bladych wspomnień. Nie byłam w stanie przywołać w myślach twarzy rodziców ani brata, gdy jeszcze nie okazał się skończonym…, Ale to już nie miało znaczenia. Do niewielkiej skórzanej torby spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, noże, kilka sakiewek złotych monet, oraz inne mniej przydatne drobiazgów, które miały podtrzymać grę pozorów. Z tęsknotą zerknęłam na swój rapier, decydując o naszej dalszej rozłące. Jak zwykle nie rozstawałam się ze swoją magiczną biżuterią. Wybrałam strój, który mimo swej strojności, pozwalał na swobodę ruchów. Kto wie, jak potoczy się sytuacja, szczególnie, że wybierałyśmy się do Mrocznych zaułków. Na ramiona zarzuciła bolerko niewidko, które całkiem zgrabnie komponowało się z resztą mojego stroju. Nie miałam ochoty, bawić się z misternym uczesaniem, dlatego postawiłam na minimalizm. Rozpuściłam włosy, wpinając w nie dwa grzebyki, wysadzane szlachetnymi kamieniami. Potem już tylko kilka kropel perfum, delikatny makijaż, biżuteria i byłam gotowa. Wyglądało na to, że przekroczyłam nieco czas, jak sama wyznaczyłam, ale cóż… musiałam jeszcze zgłosić się po nasz środek transportu.
Gdy pojawiłam się w bramie, Marionette już na mnie czekała.
-Wybacz za zwłokę, musiałam jeszcze załatwić dla nas środek transportu.
Oznajmiłam, a krótko po tym pod bramą pojawił się powóz z ciemno hebanowego drewna, zdobiony złotymi ornamentami. Drobne okiennice przesłaniały krwisto czerwone zasłony. Woźnicą okazał się rosły mężczyzna, o kruczo czarnych włosach, wystających spod niecodziennego Kapelusza. Gdy Padło pytanie „Gdzie Panie pragną się znaleźć?”, podałam miejsce naszej wyprawy i nie marnując czasu, wsiadłam do powozu, czekając aż, kotka ruszy w moje ślady. Gdy już wygodnie umościłam się na miękkim siedzisku, założyłam nogę na nogę i posłałam białowłosej ciekawskie spojrzenie.
-I jak morale? Czujesz już ten dreszcz ekscytacji?
Ja czułam, a fakt, że tym razem miałam towarzystwo, przynosił dodatkowy zastrzyk emocji. Na dłuższą metę wolałam pracować w pojedynkę, jednak czasem odmiana się przydaje, powiadają w końcu, że rutyna zabija.
-Powinnyśmy ustalić scenariusz działania, to pomaga wejść w rolę. Choć później w praktyce wychodzi różnie…
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 23 Marzec 2018, 10:05
Nie czekała jakoś długo. Opierała się o jedną ze ścian i poruszała leniwie swoimi ogonami. Przeciągała się akurat, gdy zobaczyła, że jej towarzyszka nadchodzi - nie masz za co przepraszać - uśmiechnęła się do niej i podeszła, przytakując głową, że rozumie iż musiała załatwić transport. W sumie o tym Mari nie pomyślała. Nigdy jakoś nie myślała o takich rzeczach, zawsze podróżowała na piechotę, albo robiła za pasażera na gapę. Po co płacić, skoro można wskoczyć na dach, albo trzymać się podwozia wozu? Ale to był naprawdę dobry pomysł, w szczególności, że miały udawać kogoś zainteresowanego zakupami, a dodatkowo Seamair ubrała się jak na Arystokratkę przystało, więc tym bardziej nie powinny iść na piechotę.
Rozsiadła się na przeciwko rogatej i uśmiechnęła do niej drapieżnie - w końcu co się dzieje, już miałam dość siedzenia w tych papierach, a dodatkowo na pewno chętnie powitam normalną pogodę chociażby przejazdem, a nie to wiecznie czerwone niebo - aż się wzdrygnęła na samą myśl o tym. Uciekła do Szkarłatnej Otchłani i tak zamieszkała, ale nie oznaczało to, że nie tęskniła za letnim deszczem, za słoneczkiem i strumieniami oraz jeziorami, w których można się pomoczyć w upalne dni. W Otchłani nie było takich atrakcji choć nie można powiedzieć, żeby było tam nudno. Można było znaleźć sobie wiele innych zajęć, ale niestety ostatnio Marionette przygotowywała się do tego, by jak najlepiej wykonywać powierzone jej zadanie.
Przytaknęła swojej towarzyszce głową - na pewno nie możemy tam wejść jako równe sobie - powiedziała, lustrując ponownie jej strój - lepiej będzie jeśli będę robić za Twojego ochroniarza albo służącą. W końcu Dachowce często pełnią taką rolę wśród Arystokracji - wzruszyła ramionami. Skoro miała udawać na potrzeby misji to nie miała nic przeciwko temu. Nie lubiła być traktowana jak ktoś gorszy, ale cóż miała na to poradzić - dodatkowo jak będziemy do siebie mówić? Zachowujemy imiona czy jednak coś zmieniamy?- przekręciła głowę, patrząc rogatej w oczy. Musiały to ustalić teraz, żeby potem nie wpaść przez to, że czegoś nie ugadały.
- Domyślam się, że nie wiemy czym dokładnie ten Opętaniec handluje? Po co więc byśmy tam przyjechały - zamyśliła się, pocierając brodę swoją miękką, puchatą pałą - może po prostu kolekcjonujesz przedmioty ze Świata Ludzi i usłyszałaś o nim, więc postanowiłaś się rozejrzeć czy ma coś co byś mogła dodać do kolekcji i może polecić go innym pasjonatom tamtej strony Lustra? - spojrzała na nią niepewnie, nie wiedząc czy jej pomysł przypadnie towarzyszce do gustu.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 20 Kwiecień 2018, 03:29
Wpatrywałam się w mijany krajobraz, zastanawiając się nad propozycją swej białowłosej towarzyszki. Cóż znów przyjdzie mi wcielić się w rolę Upiornej panienki. Czym tym razem przyprawić odgrywaną postać? Duma? Arogancja? Nieodparty urok osobisty? Wszystko zależało od okoliczności. Rola Czarownicy w ostatnim czasie zmusiła mnie do szlifowania aktorskiego kunsztu. Kto by się spodziewał? Z początku byłam nastawiona sceptycznie do tego sposobu wykradania informacji, lecz po trzeciej może czwartej zabawie, zaczęłam się w to wkręcać.
-Ochroniarz, bardziej pasujesz mi do tej roli. No i oczywiście, że musimy mieć pseudonimy, to część zabawy. Pomyślmy…
Założyłam nogę na nogę i zabębniłam palcami o drewnianą ścianę powozu. Może tak posłużyć się jakimś znanym mianem wśród Arystokracji. Rosarium? Zaśmiałem się do siebie w myślach i tylko pokręciłam głową.
-Mów mi Annabel Librenetii, najmłodsza z córek Clarisy i Magnusa Librenetii.
W czasie naszej podróży powinnam jeszcze popracować nad szczegółami swej postaci. Takimi jak choćby z czego znany jest mój ród i tego typu bzdurami. Wszak właśnie w detalach krył się klucz do wiarygodności.
-Niezła myśl, w końcu Arystokraci zwykle nie cofają się przed możliwością spełniania swych zachcianek. Nie wiem, czym ten Skrzydlaty jegomość handluję… ale chce to mieć i kropka.
Posłałam kotce spojrzenie godne rozpieszczonej panienki, po czym uśmiechnęłam się, dając do zrozumienia, że jedynie staram się wejść w swą rolę.
Podróż minęła szybciej, niż można by tego oczekiwać. Miałyśmy jednak wystarczająco dużo czasu na omówienie istotnych kwestii naszego planu. Nasz środek transportu czekał w jednej w bocznych alejek. We mgle kłębiącej się pod naszymi nogami było zarazem coś upiornego, ale i fascynującego. Było to trochę jak spacer po burzowych chmurach. Niestety, gdy dotarłyśmy do miejsca, w którym nasz cel miał prowadzić sklep, zastałyśmy jedynie pustą ruderę. Lokal wyglądał jak po przejściu tornada…
-Wygląda na to, że ktoś tu nie miał ostatnio szczęścia w interesach… Na jego miejscu już bym się tu nie pokazywała, o ile jeszcze w ogóle może gdzieś się pokazywać.
Ruchem głowy wskazałam na ślad krwi, która zbryzgała jeden z blatów. Cóż… będzie trzeba zaktualizować papiery na jego temat, świetnie… Przebycie takiej drogi i powrót z pustymi rękoma nie wchodził jednak w grę. Nie ma takiej możliwości. W końcu handlarz nie był jedynym Opętańcem zamieszkującym mroczne zaułki. Skoro jednak nie znałyśmy konkretnego adresu, trzeba było pomyśleć w innej kategorii.
-Co Ty na to byśmy wybrały się do jakiejś tutejszej karczmy? W którejś na pewno uda nam się znaleźć jakiegoś nosiciela Anielskiej. Będziemy musiały nieco bardziej po improwizować, ale co to dla dwójki Czarownic, hm?
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 20 Kwiecień 2018, 10:08
Zaśmiała się lekko zakłopotana, słysząc, że rola ochroniarza bardziej do niej pasuje, ale nie reflektowała. W sumie tak się ubrała, jakby bardziej chroniła niż służyła. Sama zamyśliła się nad pseudonimem. Miała ochotę użyć jakieś znane imię, ale jakoś nic jej nie przychodziło do głowy, a imienia przyjaciółki nie chciała nadużywać - Co powie panienka na Silver?- zapytała, też wczuwając się już w swoją rolę. Na wszelki wypadek sprawdziła jeszcze swój sztylet, czy jest ostry, czy wszystko z nim w porządku i poruszyła energicznie swoimi lwimi ogonami.
Przytaknęła głową i zaśmiała się, widząc jej minę. Wbrew pozorom ta dziewczyna przed nią nie była jakimś naburmuszonym rogaczem. Była w porządku, a przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Wiedziała jednak, że teraz będzie musiała się wczuć w swoją rolę ochroniarza. Nie mogły pokazać nawet trochę, że są sobie równe, że łączy je coś więcej niż tylko to, że Mar...przepraszam, Silver jej chroni. Nie żeby je coś łączyło, no chyba, że można do tego podłączyć to, że razem są w Stowarzyszeniu oraz to, że ten sam projekt realizowały. Upewniła się, ze pierścień na łańcuszku, który nosiła pod ubraniem, nadal tam jest. Lepiej, żeby nie zauważyli, że mają taką samą biżuterię.
Wyszła z powozu pierwsza, uważnie nasłuchując, czy ktoś nie idzie i przytrzymała swojej "pani" drzwi. Podała je puchatą dłoń, pomagając wyjść z powozu. Szła dwa za nią. Nie za blisko, ale na tyle, że w razie czego mogła zareagować wystarczająco szybko. Uszy czujnie wyłapywały każdy szmer, gotowe ostrzec swoją właścicielkę przed ewentualnym atakiem.
Spojrzała na opuszczoną ruderę i rozejrzała się. Śmierdziało tam trochę, do tego na blacie była krew -o ile w ogóle jest co pokazywać. Możliwe, że już skrzydlaty po prostu wącha kwiatki...od spodu, sześć stóp pod ziemią- wzruszyła ramionami. Sprawiała wrażenie, jakby w ogóle jej to nie ruszało. Oczy miała przymknięte, stała wyprostowana. Łapę trzymała jednak na rękojeści sztyletu. Co prawda krew przywołała nieprzyjemne wspomnienia, ale też naoglądała się jej sporo w swoim życiu. Takie były prawa ulicy i tego raczej nic nie zmieni.
Nagle zauważyła znajomego złodziejaszka, który próbował podkraść się do Seamair. Złapała go szybko za rękę - rączki przy sobie, Skarbeńku- powiedziała, szczerząc swoje kły. Skarbeniek nie wiedział jak zareagować. Ucieszyć się czy zwiewać - powiesz mi co tu się stało i Cię puszczę- powiedziała i wysłuchała uważnie chłopaka. Wiedziała, że jej nie oszuka. Uratowała mu kiedyś tyłek, a on miał swój honor. Gdy skończył mówić, puściła go i rzuciła mu trzy złote monety - masz, zjedz coś - uśmiechnęła się do niego i odprowadziła wzrokiem - niestety właściciel podpał okolicznym opryszkom no i już raczej nic nie sprzeda, ani nie opowie ciekawych bajeczek, no chyba, że powróci jako Strach - wzruszyła ramionami.
- Dobry pomysł panienko - uśmiechnęła się - znam tutaj dość przyjemny lokal. Nie jest z najwyższej półki, ale też nie jest siedliskiem samego marginesu- pokazała drogę swojej towarzyszce i zaprowadziła ją do karczmy. Faktycznie nie była jakaś luksusowa ale dość przyjemna i spokojna. Na pewno znajdą tutaj kogoś odpowiedniego, a do tego nie ma tutaj tylko marginesu społecznego, przez co, miała nadzieję, nie będą aż tak pilnować swoich spraw jak w mniej przyjemnych lokalach. Wpuściła swoją panią przodem i zaczęła się rozglądać za stolikiem, albo ewentualnymi celami. Zależy co nawinie się wcześniej.
Wzrost / waga: 192/90 Aktualny ubiór: Niebieskie dżinsy, szara bluza z kapturem. Pod ręką: -brak-
Dołączył: 17 Kwi 2018 Posty: 26
Wysłany: 20 Kwiecień 2018, 12:39
Flames właśnie dopijał niesmaczne resztki z półlitrowego, staromodnie drewnianego kufla. Nie żeby zawartość pełnego kufla była wiele smaczniejsza od piany. Najtańszy wybór z niewielkiego menu musiał smakować okropnie. Ostatecznie nikt nie kupował byle sikaczy dla smaku a koneserowie trunków trzymali się z dala od tak nieelitarnych miejsc jak to. Skrzwiłsię i odetchnął z małąulgą gdy przez jego gardło przelał sięostatni łyk piwa. Odstawił drewno na stół i rozsiadł się nieco wygodniej, owinięty nietoperzymi skrzydłami niczym kamizelą. Z niejakim znużeniem obserwował przewijających sięgości, każdego szczycąc kilkoma oceniającymi myślami. Przy jednym stole piła zgraja podstarzałych pijaków, gdzie indziej jakiśrogaty chłopaczyna próbował nieudolnie wkraść sięw łaski jakiejś rogatej siksy. I właściwie to by było na tyle. Lokal był nieco opustoszały nawet jak na swój niewielki rozmiar. Dobrą stroną takiej pustki był fakt, że nikt nie zawracał głowy samotnikowi. Poza tym można było tu palić.
Ledwie rozpalił zapałkę, zgasła poprzez delikatny podmuch wiatru pochodzący z otwieranych drzwi. To właśnie on zwrócił jego uwagę na nowych gości lokalu. Dwójka młodych dziewcząt zjawiła się w środku, automatycznie ściągając na siebie wzrok wspomnianych wcześniej pijaczków. Czego tutaj chcą? – To pytanie automatycznie pojawiło sięw jego głowie. Mroczne Zaułki były złą okolicą na robienie czegokolwiek, nawet na szukanie kłopotów. Jedna z nich była arystokratką, już trzeciąw tej dziurze. Towarzyszyła jej przedstawicielka jednego z dość często spotykanego w okolicy gatunku. Kocica mogła mieć tysiące powodów dla których się tu znalazła, w przeciwieństwie do rogatej panny. Liam natychmiast stwierdził, że łączy ich interes w który wolałby się nie zagłębiać.
Wstał i rozprostował skrzydła. W każdym kolejnym dniem irytowały go coraz bardziej. Choć okazjonalnie bywały bardzo przydatne, to w większości sytuacji były po prostu nieporęczne i nieprzydatne. Jego postawa już wcześniej przsparzała mu problemy przy przechodzeniu przez co ciaśniejsze framugi, a nietoperzy dodatek tylko to spotęgował. Ruszył w stronę baru by zamówić kolejnąporcję alkoholu. Uśmiechnął się lekko, widząc jak staruch za ladą instynktownie zaczął napełniać kufel na jego widok. Cieszył się, że nie musiał czekać.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair. Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat. Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam... Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę. Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli. Wzrost / waga: 166 cm /44kg Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny. Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las). Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię! Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem. Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania. Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks) Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
Dołączyła: 04 Sty 2015 Posty: 305
Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 02:02
Gdy na co dzień obcujesz, z których istotami instynkt przy pierwszym kontakcie postrzega Cię jako zwierzynę łowną, musisz nauczyć się czujności. To, że jest się Poskramiaczem, bynajmniej nie sprawia, że każde magiczne stworzenia napotkane na drodze darzy Cię miłością i pragnie przyjaźni. Istoty mojego pokroju nie potrafią zmieniać natury bestii, lecz mogą tymczasowo nad nią zapanować. Nie zawsze jest to jednak równie proste, złamanie woli przebiega w różny sposób. A jeśli bestia potrzebowała pomocy to nie ważne czy był to Reille, czy Dracula… i nie ważne, że w pierwszej chwili to pierwsze będzie uciekać w popłochu, zaś drugie postara się, by przegryźć Ci gardło. Zresztą sama po części byłam w końcu bestią, nic zatem dziwnego, że instynkt odzywał się w chwilach, gdy coś czaiło się za plecami.
Gdy dotarł do mnie szmer, od razu obejrzałam się przez ramię, zaś moje źrenice zwęziły niebezpiecznie. Nim jednak zdołałam, ocenić poziom ewentualnego zagrożenia do akcji wkroczyła Marii. Nie mniej jednak przyjrzałam się chłopaczkowi, z którym wdała się w dyskusję. W dłoniach nie było broni, a jednak skradał się w naszym kierunku… Złodziejaszek, jak nic… Gdyby mały rabuś postąpił jeszcze parę kroków, najpewniej skończyłby w środku cierniowiska, ewentualnie gdzieś na wybrzeżu Morza Łez. Musiałam się jednak skarcić, za chwilowe zdradzenie ze swą naturą. Grzeczne upiorne Panienki zabijają kogoś wzrokiem, tylko jeśli ten nie spełnia ich zachcianek. A przynajmniej tak sądziłam. Dlatego też oddaliłam się od swojej kociej znajomej, gdy ta wyciągała informacje od młodzika.
-I cóż ciekawego wyśpiewał Skarbeniek?
Gdy kotka przedstawiła sytuację, przytaknęłam jedynie, notując ów szczegóły w pamięci. W końcu będzie to trzeba przenieść później na papier, eh…
-Zatem prowadź, Silver. Gdyby ktoś dziwił się naszej obecności w takim miejscu, zawsze możemy powiedzieć, że… przez tę przeklętą mgłę nasz powóź, wjechał na jakiś kamień i doznał uszkodzenia, my zaś czekamy aż, woźnica upora się z naprawą.
Udałam się w ślad za ogoniastą, aż w końcu dotarłyśmy do karczmy. Już od progu powitał nas mocny zapach kiepskiego piwa oraz ciekawskie spojrzenia. Lokal był niewielki, nie panował w nim też szczególnie ożywiony ruch. Cóż, to i tak nie miało większego znaczenia, o ile przebywał tu jakiś Opętaniec. Musiałam się pilnować, by moje spojrzenie, nie krążyło po Sali niczym głodny ogar węszący za tropem. Zamiast tego starałam się przywołać na twarz, wyraz świadczący o rozczarowaniu. W końcu karczma nie wyglądała na taką, do której zawitałby Arystokrata, a przynajmniej nie taki o prawdziwie szlachetnym urodzeniu, czy też bez konkretnego powodu jak na przykład…
Schadzka kochanków to właśnie nasunęło mi się na myśl, gdy przy jednym ze stolików dostrzegłam wdzięczącą się do siebie rogatą parkę. Jak uroczo… musimy znaleźć, jakiś stolik z dala od tej dwójki, albo mój żołądek zechce rozstać się ze swym ostatnim posiłkiem… To samo tyczyło się grupki ewidentnych stałych klientów, którzy oderwali się od jakiejś karcianej gry, by zlustrować naszą dwójkę od stóp do głów. Nie trzeba było posiadać daru telepatii, by domyślić się jakiego rodzaju myśli nagle zawitały pod te podchmielone kopuły.
No i był jeszcze… Opętaniec! Zatem niezawodne szczęście, nadal postanowiło trwać u mego boku! Gorszy był fakt, że nie zdołałam ukryć entuzjazmu, na widok skrzydlatego nieznajomego, co można było uznać za podejrzane… Pozostało mi zatem odwołać się do scenariusza, który stosowałam już dwukrotnie przy innych Opętańcach. Zatem czas rozpocząć zabawę w „Upiorna też chce mieć skrzydełka”. Zresztą w takich okolicznościach ciężko było o subtelniejsze metody. Zatem miast maskować, jeszcze podsyciłam iskierki ekscytacji, pobłyskujące w mych oczach. A przynajmniej tak wyobrażałam sobie spojrzenie pełne zachwytu. Oby tylko właściciel czarnych nietoperzych skrzydeł, nie odebrał tego w zły sposób… Na wstępie należało zaznaczyć, że obiektem mojej ekscytacji są skrzydła nie zaś ich nosiciel. Z drugiej strony, jeśli sprawy przybiorą zły obrót… cóż zawsze można było wesprzeć się odrobiną magicznego uroku, czyż nie?
Przy stoliku, który opuścił czarnoskrzydły pozostało naczynie, On sam kierował się w stronę baru. Istniało zatem spore prawdopodobieństwo, że ruszył po kolejną porcję trunku. Takiej okazji nie można było zmarnować!
Energicznym i pewnym siebie krokiem ruszyłam w stronę baru, gdy nagle wpadłam na coś twardego. Miałam wrażenie jakby, nagle wyrosła przede mną niewidzialna ściana… Cofnęłam się o pół kroku i instynktownie wyciągnęłam ręce przed siebie, w tym samym momencie czując jak coś, zaciska się na moich nadgarstkach. Pierwszym co ujrzałam, były złote kocie ślepia, zaraz później zaś cała postać, która materializowała się w złotej poświacie. Wysoki dachowiec uśmiechał się szelmowsko, spoglądając na naszą dwójkę. Szybki spojrzenie ku bandzie stałych bywalców, pozwoliło stwierdzić, że przy wcześniej pełnym stoliku nagle znalazło się wolne miejsce…
-Najmocniej przepraszam, teleportacja po kilku głębszych to trudna sztuka… albo też los, pcha nas sobie w ramiona.
Gdy Dachowiec się odezwał, czuć było owych głębszych tego wieczora, było nie kilka a kilkanaście… Z niesmakiem zmarszczyłam nos, jednocześnie zadzierając głowę do góry, by móc posłać kocurowi rozwścieczone spojrzenie.
-Cóż to śliczne młode damy, robią same w tak podłym miejscu, jak to? To wielce… niebezpieczne, chodzić tak samotnie… dlatego zapraszam do nas! W Naszym towarzystwie już nikogo się Perełki lękać nie będą musiały!
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica Godność: Marionette Wiek: 22 Rasa: Kotek z Czarnobyla Lubi: Dobrą herbatkę *-* Wzrost / waga: 167/45 Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg Znaki szczególne: dwa lwie ogony Pod ręką: Drewniany flet, sztylet Broń: Sztylet Bestia: Innocenza (Luna) Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.) SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
Dołączyła: 30 Maj 2015 Posty: 805
Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 08:13
Gdy weszły do środka, zmarszczyła delikatnie swój nosek. Zapach uderzył ją dość mocno, ale w końcu sama je tam przyprowadziła. Zapach papierosów drażnił jej wrażliwy węch. Szła zaraz za towarzyszką, lustrując pomieszczenie znudzonym wzrokiem. Jej kroki prawie nie wydawały żadnych dźwięków, szła cichutko. Nie mogła się pozbyć tego odruchu, a kocie kończyny wcale nie pomagały w tym, żeby chodzić tak jak inni. A dodatkowo nie mogła na nie założyć żadnych butów, więc te również by nie pomagały. No ale czy jest coś dziwnego w tym, że Dachowiec chodzi bezszelestnie. Czyż nie?
O mało nie wpadła na Upiorną, gdy ta natrafiła na Dachowca. Położyła po sobie uszy i słysząc jego słowa uśmiechnęła się i stanęła między nim, a Seamair. Spojrzała mu głęboko w złote oczy. Łapę skierowała w stronę sztyletu -jak to miło z pana strony, że się pan martwi, ale myślę, że los może być humorzasty, a te kilka głębszych panu nie pomoże w zaproszeniu - mówiła cicho, tak, by tylko on i Sea ją mogli usłyszeć - myślę, że pana towarzystwo za panem tęskni, proszę więc do niego wrócić - wskazała głową na stolik.
Nie spodziewała się jednak jego reakcji. Uśmiechnął się drapieżnie i złapał ją mocno za nadgarstek, po czym przyciągnął ją do siebie o wiele za blisko. Mari nie zdążyła nawet zareagować. Przycisnął ją drugą ręką do siebie i wtulil nos w jej srebrne włosy i zaciągnął się porządnie - ależ nie ma co się złościć. Napijemy się razem piwka, pogadamy, poprzytulamy się... - Mężczyzna unieruchomił ją tak, że nie mogła użyć pazurków, a jego towarzysze, otoczyli Seamair i również zaczęli namawiać do dołączenia się do ich stolika - panienko Anabel - powiedziała Kotka i spróbowała się jakoś odsunąć od śmierdzącego Kocura. Warknęła cicho, przygotowując się do tego, by jednak użyć jakiejś swojej mocy.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!