Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Cela ma wymiary trzy na cztery metry i jest wysoka na dwa z kawałkiem. Podłogę pokrywają szare kafelki, a ściany metalowe płyty. W sufit wbudowane są kwadratowe lampy. Znajduje się tu dwoje drzwi. jedne prowadzą do pomieszczenia kontrolnego, z którym był kontakt róznież przez kuloodporną szybę, drugie do śluzy, przez którą wpuszcza się pożywienie w postaci jakiegoś zwierzęcia lub ludzia. Nad obydwoma drzwiami znajdują się świetlówki.
jedynym 'meblem' w celi jest wielkie metalowe ustrojstwo stojące w kącie. Owe ustrojstwo służy do unieruchomienia Szóstki, kiedy do celi wchodzą jacyś naukowcy.
_______________________________
Byłem tylko ja i moje myśli. mimo, że urodziłem się wczoraj, to wcale nie byłem na poziomie rozwoju umysłowego noworodka. To było dziwne. Nawet mniej więcej wiedziałem, co się znajduje na zewnątrz i c odo czego służy. Nawet świadomość, że jest jakieś zewnątrz była zaskakująca. To trochę jakbym kilkanaście lat żył, a potem stracił tylko wspomnienia dotyczące życia prywatnego. Trochę to było frustrujące...
Zza zasłoniętej szyby dobiegały dźwięki rozmowy, jednak nie miałem na tyle czułego słuchu, żeby rozróżnić słowa. Po kilku chwilach metalowa płyta zasłaniająca szybę uniosła się, ujawniając wnetrze pomieszczenia wypełnionego najróżniejszym ustrojstwem badawczym. Byłtam też jeden z naukowców.
-Witaj, numerze Sześć. -przywitał się z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Odpowiedziałem sykiem i wyszczerzyłem zębiska. Facet musiał być nieźle porąbany, bowiem wyglądał, jakby ten widok go podniecił. Chciałem zatopić zęby w jego mięsie. I nie tylko jego. Takich gości było tu więcej. Bawili się DNA niczym kociak kłębkiem wełny. A ja byłem wynikiem tej zabawy. Jedna moja część chciała po prostu stąd uciec, druga chciała po drodze zabić jak najwięcej jajogłowych.
Po chwili jednak do pomieszczenia kontrolnego wszedł inny naukowiec. Chwilę mi się przyglądał, a potem zwrócił się do tego pierwszego.
-Zgaś mu światła i podaj gaz nasenny. -aha, zarąbiście. Teraz sobie pośpię, a oni w tym czasie mnie rozprują, pogrzebią we flaczkach i zszyją z powrotem, tylko że już inaczej. Nim jednak zdążyłem tę sprawę dogłębnie przemyśleć, pomieszczenie zasnuł biały gaz, a potem nastąpiła ciemność.
<poszedł spać>
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 21 Luty 2011, 22:35
Owszem naukowcy zakryli uszy, ale nie było spowodowane twoim rykiem. Bądź co bądź kuloodporne szyby zagłuszały wywody eksperymentów, za co serdecznie dziękują pracownicy, którzy co jakiś czas popadali w depresję z powodu ciemnych i nieprzyjemnych sal w których przyszło im pracować. Wracając do powodu z jakiego musieli zakryć organy słuchowe - był to nieprzyjemny łomot, który jednak dla Ciebie był porównywalny do rozbicia filiżanki - jak mówiłam szyby. Znając życie owa filiżanka musiała mieć większy wpływ na funkcjonowanie personelu, bo inaczej ta wkurwiająca lampka nie jarzyłaby się kolorem tak wyblakły, że podchodzącym pod róż. Za szybą obserwacyjną wzniosło się wyraźne poruszenie, które bądź co bądź zamarło na ich twarzach do końca życia. Bowiem jakieś pięć czy dziesięć sekund po zapaleniu się lampki drzwi do pokoju obserwacyjnego otworzyły się delikatnie i z korytarza wyjrzała nieprzyjemna twarzyczka twojego krewnego, o ile krew ściekającą z białych zębów możemy za taką uznać. Łatwo się również domyślić co zdarzyło się potem - w skrócie: ludzkie flaki latały po pokoju niczym papierki po batonikach na wietrze. W jaki sposób on się wymknął? W końcu, choć nie próbowałeś, tobie się nie udało. Stwór jeszcze bawił się główką jednego z naukowców - to był na pewno ten który wcześniej się z tobą przywitał, łatwo poznać po oczach. O mój boże, czyżby ktoś Cię ubiegł? To ty miałeś zatopić zęby w jego mięsie. W każdym razie twój pobratymiec dość długo Cię nie zauważał, aż wreszcie gry to nastąpiło, w jego oczach pojawiło się coś na kształt... głodu? Oczywiście czysto metaforycznie, oni przecież nie mają oczu! Żeby tak jeść krewniaka! One naprawdę nie były zbyt inteligentne. Parokrotnie uderzał łapami o szybę, ale nic się nie stało, za to w czasie tych manewrów nacisnął biedaczyna guziczek, który spowodował wyłączenie owej okrągłej celi. Szczęście w nieszczęściu. Teraz wydostać się z pokoju, prosto w łapy szalonego kuzyna - w końcu był z kapelusznika, to świadczy samo o sobie!
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Luty 2011, 20:05
Tak, to wszystko zdecydowanie było dla mnie niejako szokiem. Jak ten idiota uciekł? Przecież mieli tu niesamowite systemy zabezpieczeń, które miały nas, Serpentów, utrzymać w ryzach i z dala od personelu. Przykładowo - drzwi do celi były zamykane na cztery spusty, kiedy tylko otworzyły się zatrzaski łóż. Albo ktoś popełnił jakiś karygodny błąd, albo zawiodła elektronika. Tak czy siak, z naukowców została tylko krwawa papka, co jak najbardziej mi odpowiadało. A przynajmniej mojej ludzkiej części, ta zwierzęca była wkurzona przez fakt, że to ktoś inny zadał śmierć jajogłowym. Do tego, jak mi się zdawało, numer cztery, który był pierwszym udanym, a co za tym idzie... Był totalnym idiotą. nie dość, ze prototyp, to jeszcze narodził się z kapelusznika. Nie wiem, co miało do rzeczy to drugie, ale mniejsza z tym, bo Czwórka właśnie udowodnił, albo może udowodniła, trudno było stwierdzić płeć w wypadku Serpentów, że naprawdę jest debilem. Nie dość, że chciał i mnie się pozbyć, to przez przypadek otworzył moje tytanowe więzienie. Ogólnie doskonała okazja do ucieczki, teraz musiałem jeszcze tylko opuścić celę, a potem cały ośrodek. Jak na tą chwile myślałem, że najtrudniejsze za mną.
Podszedłem do drzwi. Masywne, zdolne zatrzymać pocisk przeciwpancerny lub przeżyć wybuch granatu. Szyba wydawała się zdecydowanie bardziej krucha, mimo wszystko ot tak jej nie przebiję. No cóż, czas więc odnieść pierwsze rany. ugryzłem się w palec i zamachnąłem na taflę szkła, a krew chlusnęła na nią. Prawda, było to zaledwie kilka kropel, ale wystarczyły one, żeby w szybie pojawiła się mała dziurka, która rozrosła się w nieco większa, i większą, aż w końcu można było w nią włożyć rękę. Czwórka jednak zdawał się nie zauważyć rosnącego otworu wciąż się do mnie szczerzył. Podszedłem do szyby i włożyłem rękę w powstałą w niej dziurę. Bez problemu dosięgnąłem siedzącego na konsolecie brata, dokładniej jego szyi. Zdawał się nie czuć, że gmera go jakaś ręka, która chwile później wyrwała mu krtań. Na szybę chlusnęła kolejna porcja krwi, równie żrącej, co moja, natomiast Serpent zsunął się z klawiatur na ziemię - wstrząsały nim ostatnie podrygi, a potem już tylko drgawki pośmiertne. Wlazłem to pomieszczenia kontrolnego i ponownie użyłem krwi swojego braciszka, tym razem jednak, żeby wypalić dziurę w drzwiach prowadzących na korytarz. Drzwi były twardsze i grubsze od szyby, więc zajęło to trochę dłużej, ale w końcu opuściłem pomieszczenie kontrolne.
Na korytarzach panował półmrok. Doskonale, to tylko ułatwi mi ucieczkę.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Luty 2011, 20:28
O nie, Czwórka dokładnie wiedziała co się święci, w końcu serpentyny nie były głupie - ten był po prostu, odstający od reszty. Całkiem jak klasowy błazen, który w końcu ląduje z majtkami na twarzy. Uhh, niektórzy wiedzą co to za ból. Ten na pewno wiedział, albo przynajmniej poczuł. W ostatniej chwili, tuż przed śmiercią stwór przejechał Ci po ramieniu pazurami. Z dwóch stron pojawiły się grube i długie ślady powoli zapełniające się owym substytutem krwi. To bolało nie da się ukryć. Choć ty pewnie nie jesteś zadowolony, to biedaczysko o imieniu Czwórka był całkiem dumny ze swojego przedśmiertnego czynu. Pozostał po nim tylko beznadziejny widok ciała na czymś co kiedyś można było nazywać podłogą. Wracając do korytarza. Na początku mogłeś dostrzec dwie ściany wyłożone zielonymi kafelkami. Chwilę potem to wszystko zniknęło i zapadła ciemność. No niezbyt przyjemne jakby nie patrzeć. Czyżby awaria prądu? Nie, to by było zbyt proste. Podziemia Morii były zasilane przez prawie niezniszczalny generator, a gdyby jemu coś się stało to w zapasie leżało osiem innych plus bateryjki. Na korytarzach światło mógł wyłączyć tylko ktoś w pokoju zarządcy. Wiesz, bo wielokrotnie pracownicy o tym rozmawiali. Stałeś tam dalej, w ciemnym korytarzu i nagle... Czyżby? Coś na pewno poruszyło się na suficie,a chwilę potem kapnęło na podłogę. Nie ma wątpliwości, po za tym Twój krewniak się ujawnił, więc nie ma sensu dalej przyklejać się do ściany. Wyłonił się jakieś dwa metry przed tobą i wyglądał w miarę przyjemnie. Po pewnym czasie wydał z siebie delikatne pomruki, aż w końcu zaczął biec w twoją stroną z niezwykłą szybkością. Mimo to, nie byłeś jego celem - a konkretnie coś w ciemnościach. Po chwili rozległy się strzały i obryzgała Cię jego krew. A wydawał się w miarę miły i przyjemny. W takim razie coś jeszcze jest w tych ciemnościach i chyba stoi przy lewej ścianie, w pewnym sensie oniemiałe ze strachu.
- Spokojnie... Nic Ci nie zrobię... - ozwał się delikatny kobiecy głosy.
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Luty 2011, 20:54
Rzeczywiście, bolało. Ale było znośne, nie zwalało z nóg i nie wywoływało mroczków przed oczami. rana zresztą nie krwawił zbyt długo, bo choć Serpenty są odporne na swoją krew a także inne kwasy, nie mocniejsze od tego w ich układzie krążenia, to żrąca substancja lekko przypaliła ranę, tamując krwawienie. Chyba powoli zaczynałem doceniać wysiłki ludzi z MORII, fajne bajery mi dali. No, ale w ogólnym rozliczeniu i tak ich nie lubiłem, bo wyposażyli mnie w te wszystkie systemy obronne i atakujące tylko po to, żebym był bronią doskonała i miał dla nich podbijać krainę luster.
No dobrze, ale kontynuujmy. Korytarz nie był zbyt zachęcający, ściany miały rzygomiotny kolor. Potem zgasło światło, co w zasadzie i tak nie miało znaczenia, mój wzrok momentalnie przystosował się do nowych warunków i widziałem niemal tak samo dobrze, jak chwile temu, gdy korytarz rozjaśniały świetlówki.
Wyczułem też jakieś dwa zapachy, jednak jak dotąd siedziałem w celi, gdzie panowało niemal sterylne środowisko. Nie miałem okazji do końca wykształcić węchu, przez co nie mogłem stwierdzić, skąd owe zapachy dochodzą. Obydwa były znajome, ale jeden z nich taki bardziej jakby... naturalny dla mnie. Jakbym go znał od zawsze. Jak się po chwili okazało był to mój kolejny pobratymiec. Albo może tym razem siostra? Ciekawe, bo czwórka tak nie pachniał. W sumie... w ogóle nie miał zapachu.
Druga woń była zdecydowanie silniejsza, również znajoma. Zanim jednak bardziej się nią zająłem, moja siostra (przyjmijmy, że to była siostra) ruszyła w moim kierunku. Przygotowałem się do przyjęcia ataku, co jednocześnie było sprzeczne ze zdaniem mojego zwierzęcego instynktu, który twierdził, że siostrunia nie biegnie na mnie. Efekt - Instynkt : ja -> 1:0. Serpent przeskoczył nade mną, a już po chwili poczułem na sobie jego krew, która leciutko mnie szczypała. Na pewno mi nie zagrażała, ale mimo wszystko nie było to przyjemne uczucie.
Odwróciłem się i spojrzałem w pozornie ciemny kat, który dla mnie był całkiem jasny. Stała w nim kobieta, w dłoni trzymała pistolet. tak, to ona wydzielała ten drugi, mocniejszy zapach. Mieszankę perfum i potu. Potu, który odzwierciedlał jej przerażenie.
Nic mi ni zrobi? Ha, dobry żart! Pewnie wsadzi mnie do celi, o ile nie zabije. Jednak nie chciałem być taką bestią, jak ona, wolałem oszczędzić jej życie. Z drugiej strony... Jeśli ja jej nie zabiję, to ona zabije mnie. Tak więc dokonam zemsty w nieco inny sposób.
Podszedłem do niej powoli, z lekko przechylona głową, jak zaciekawiony psiak. Zupełnie jakbym jej zaufał. jednak gdy byłem już wystarczająco blisko, by mogła zareagować, rzuciłem się na nią, złapałem za nadgarstki i przygwoździłem do ściany. Dłoń z pistoletem ścisnąłem naprawdę mocno, zmuszając ją do upuszczenia broni. Teraz już nic nie mogła zrobić, więc zaciągnąłem ją do pomieszczenia kontrolnego, dalej do celi. Domyślacie, się, co dalej? Wsadziłem ją do swojego łoża i zamknąłem zatrzaski. Jeśli załapały, to ok. jeśli nie, ponownie lekko skaleczyłem się w palec i niejako je zaspawałem, po czym zmieniłem swoją krtań w ludzką i wyskrzeczałem do niej:
-Gdybym miał na to czas, to pobawiłbym się w naukowca, wiesz? -przejechałem pazurem po jej ramieniu, zostawiając na nim płytką ranę. Na pewno nie będzie blizny, ale o to chodziło. Chciałem się zemścić, ale jednocześnie nie być okrutny. Po prostu spróbować przemówić im do rozsądku.
Wróciłem na korytarz i udałem się do pomieszczenia zarządcy.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Luty 2011, 21:10
Wszystko się udało tak jak zaplanował, lub jeśli było to przypływem chwili - jak sobie wymyślił w pośpiechu. Dziewczyna owszem była przerażona, ale gdy ją niósł wydawała z siebie dość nudne krzyki typu puść mnie czy coś w tym guście. Jakby nie patrzeć chyba i tak nie chciała Cię zabić, a to dlaczego? Wyjdźmy od tego, że nie wyglądała na groźną. Drobna blondynka, nic wielkiego. Kiedy przypinałeś ją do swojego byłego więzienia ona tylko szepnęła parę słów, które trudno było rozpoznać. Popełniłeś błąd. W sumie ona też, trzeba było uciekać a nie stać jak posąg. Od chwili gdy się odezwałeś aż do machinalnego rozcięcia jej skóry była w takim szoku, że praktycznie wyglądała na obłąkaną. E tam, na pewno nic jej nie będzie.
Pokój zarządcy nie był daleko, jakieś piętnaście czy dwadzieścia sekund biegiem. Jego drzwi, choć zwykle szczelnie zamknięte tym razem były uchylone. W większości horrorów nie zapowiadało to nic dobrego i po otwarciu drzwi ukazywał się jakiś potwór, który odrywał Ci głowę. Jednak co mogło się wyłonić? W końcu, jakby nie patrzeć, to ty jesteś potworem, z największych koszmarów. Po chwili jasna smuga światła wyłoniła się z otworu i jakby zapraszała. Choć do mnie moja truskaweczko! No może troszkę przesadziłam. Co dziwne, gdybyś użył węchu wiadomo by było, że żaden zapach z pokoju nie dochodzi. No może troszkę potu tamtej dziewczyny. Co tam robiła? Wejdziesz czy nie?
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 22 Luty 2011, 21:38
Cóż, nie umarła, nie została poważnie okaleczona, nie umrze tam z głodu, bo jak już stąd ucieknę, o ile ucieknę, to ją z tego wyjmą. Każdy naukowiec miał nadajnik, więc wiedzieli, czy żyje, czy nie, w jakim jest stanie i gdzie się znajduje. Ja tego nie wiedziałem, ale to nie zmienia faktu, że taki gadżet istniał. A błąd to popełniła ona sama, poprzez pracowanie tutaj. Powinna wiedzieć, że eksperymenty wymykają się spod kontroli.
Zapach dziewczyny dochodzący z pomieszczenia zarządcy dowodził tylko, że owa kobieta tam była. Za to światło... to było dziwne. Przecież oświetlenie tak jakby padło, co nie? raczej wątpiłem, że to jedno pomieszczenie miało jakieś osobne źródło zasilania. Wyjście jeden: ktoś tam się szwędał z latarką, chociaż wtedy światło byłoby rozedrgane, pojawiałoby się i znikało w miarę, jak owy ktoś chodziłby po pomieszczeniu. Tak więc co innego to mogło być? Hmm... druga opcja, powiązana z pierwszą, głosiła, że ktoś tam był z latarką, ale moja siostra go zabiła i latarka upadła w taki sposób, że jej promień padał na drzwi i nadawał im tego upiornego wyglądu. Tak czy siak nie mogłem po prostu tam wejść. Wzrok w ułamku sekundy przyzwyczaiłby się do jasności, ale gdyby siedział tam strażnik z bronią, to ten ułamek sekundy byłby tym ułamkiem za dużo.
Do głowy wpadł mi jednak pewien pomysł. Wróciłem się do pomieszczenia kontrolnego i pozbierałem części ubioru martwych naukowców, które były co mniej porozdzierane. Wróciłem na korytarz i przemieniłem się w człowieka. Tak samo jak we śnie, było to nieco bolesne i tak samo jak we śnie - byłem nagi. rana na ramieniu wyglądała, jakby była kilkudniowa. Ubrałem się w przed chwilą zdobyte ubrania, które były lekko zakrwawione, i wziąłem pistolet, który chwilę temu wytrąciłem pani doktor. Cóż, nie wyglądałem jak naukowiec, ale jeśli w pomieszczeniu znajduje się jakikolwiek człowiek, to w stresie nie zwróci na to uwagi. A gdyby był Serpent? Cóż... Podszedłem do trupa moje siostry. Nabrałem na dłoń trochę śluzu z jej głowy, uważając przy tym, zęby się nie poparzyć, i wysmarowałem nim sobie klatkę piersiową pod ubraniem. Pierwsza zasada zwierząt: pachniesz jak one, jesteś jednym z nich. Wróciłem pod drzwi, zapukałem.
-Uwaga, wchodzę! -krzyknąłem, żeby potencjalnie znajdujący się w środku człowiek przypadkiem nie postrzelił mnie w stresie.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 24 Luty 2011, 16:07
W środku zaś nikogo nie było, no może oprócz jakiś tam przekleństw dochodzących spod biurka. Biuro nie miało okien, w zasadzie nic nie miało. Wśród mebli wyszczególnić możemy tylko to owe przeklinające biurko i parę szafek, oczywiście nie zapominając o planie budynku, który wisiał na ścianie i zaznaczonych tam paru wyjść ewakuacyjnych. Po kilku minutach coś się wygrzebało spod stołu i nie było zadowolone albo lepiej powiedzieć nie była. Owszem, nietrudno było poznać tą samą beznamiętną i sarkastyczną twarz co wtedy. Jednocześnie Twojej wybawicielki, a z drugiej strony najgorszego kata jakiego można by było sobie wyobrazić. Nieuchwytna Laura Stone trzęsła się z nerwów pod stołem od pewnego czasu. Jednak dopiero, gdy się stamtąd wyczołgała mogłeś zobaczyć, że ktoś postrzelił jej nogę. Przez co - logicznie - ma problemy z chodzeniem.
- Całe szczęście, że jesteś. - zaczął uradowana, ale gdy tylko Cię zauważyła od razu spochmurniała. Na ustach odmalowało jej się pytanie kim właściwie jesteś. Nie widziała Cię wcześniej, ale skoro zatrudniają tak dużo pracowników. O jakimś mogła nie wiedzieć.
- Niech ja tylko dorwę te piekielne stworzenia! - zawarczała, a jeszcze trochę i będzie pluć jadem.
- Ty rozumiesz, że te marne namiastki istot myślących, a konkretnie ta piekielna siódemka dogryzła sobie w czasie karmienia rękę i jej krew wyżarła szybę! - bulwersowała się coraz bardziej, a krew jej widocznie zaczęła dopływać do głowy. Tu rozwiązała się właśnie zagadka, kto by pomyślał, że będzie tak prosta. Logicznie rzecz biorąc resztę musiała uwolnić właśnie siódemka. Ciekawe czy jeszcze tam jest czy już nie żyje? No cóż skoro uciekła jako pierwsza to jest duże prawdopodobieństwo, że jest już na wolności.
- A ty co się tak patrzysz? Musimy uciekać błaźnie. - zasyczała wyładowując na Tobie frustrację.
-I jeszcze ta piekielna dziewczyna, kto by pomyślał, że stażystka wyłączy prąd i jeszcze mnie postrzeli! Niedorzeczność. - to już raczej mówiła do siebie.
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 24 Luty 2011, 19:21
Kto by się spodziewał, w środku była ta kur** Stone. Nawet w ludzkiej postaci chciałem ja rozszarpać. Można powiedzieć, że jest zdana na moja łaskę. Ale zemstą zajmę się już po ucieczce. Laura była moim kluczem do wolności, miała bardzo wysokie uprawnienia, mogła dostać się niemal wszędzie. Nawet do głównej serwerowni, gdzie trzymane były wszelkie dane projektu, którego efektem byłem. Ale gdybym zaproponował zniszczenie wyników badań, mógłbym się zdemaskować, a na to nie mogłem sobie pozwolić.
Na razie postanowiłem odłożyć tą myśl na bok. Podszedłem do kobiety, zdjąłem fartuch i zacząłem obwiązywać jej nogę, żeby zatamować, krwawienie. 'Przez przypadek' trochę za mocno zacisnąłem opatrunek.
-Szósta uciekła w niemal ten sam sposób. Wspaniałe stworzenia, nieprawdaż Pani doktor? Piękne, silne, szybkie, inteligentne. Może umieją więcej, niż myślimy? Na przykład porozumiewać się telepatycznie? Stąd podobny sposób ucieczki. -chyba nieźle grałem. Ale nie robiłem tego od tak. Dzięki jej reakcji mogłem wybadać jej stosunek do całego eksperymentu. Może zacznie mnie wyzywać od idiotów i karze wybić wszystkie Serpenty? Wtedy propozycja zniszczenie danych dotyczących projektu byłaby jak najbardziej na miejscu.
Pomogłem jej wstać.
-Cóż, nie wszyscy potrafią zachować względny spokój, gdy eksperyment wymyka się spod kontroli. Ale nad zwolnieniami się Pani doktor zastanowi później. -zerknałem szybko na plan budynku, starając się zapamiętać jak najwięcej.
-Którą wajchą włączyć prąd? -spytałem, a gdy kobieta wskazała tą właściwą, korytarz znów zjaśniał w blasku świetlówek. Na usprawiedliwienie niewiedzy miałem gadkę o krótkim stażu i w efekcie pierwszym pobycie w tym pomieszczeniu.
Założyłem sobie rękę Laury na bark i wyszedłem z nią na korytarz, zamiatając przestrzeń przed sobą pistoletem.
-A co z siódemką? Zlikwidowana? -spytałem jeszcze.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 25 Luty 2011, 12:30
Pokój zarządcy miał własne zasilanie, tak na wszelki wypadek. Na przykład, gdyby zdarzyło się to co się zdarzyło. Laura skrzywiła się tylko wstając i rzuciła krótkie, zamknij się i parę innych przekleństw na jego wypowiedź. Nie możemy przecież zapomnieć, że poświęciła temu całe życie i nagła zmiana myślenia nie mogła nastąpić tak szybko. Przecież to były bezrozumne istoty kierowane tylko i jedynie instynktem. Zaciągnęła go, jako swoją podpórkę, do biurka i wyjęła z szuflady płytę CD, która znając życie zawierała wszystkie potrzebne materiały i wyniki badań. O nie, nie zaprzepaści pracy całego swojego życia. Wyjęła z szuflady jeszcze jedną rzecz i tym razem podała ją tobie. Był to pistolet, ten sam model który trzymała tamta dziewczyna.
-Jak co to strzelaj. - powiedziała i pociągnęła do wyjścia. Nie szli długo, jakieś pięć czy siedem minut, gdy zobaczyli metalowe drzwi zamykane na zasuwy. Bez problemu, jeszcze trochę i będą na zewnątrz. Jednak Stone się zatrzymała, a wręcz stanęła jak wryte. Dlaczego? Może dlatego, że coś za Wami stało wydając chrapliwe dźwięki. No i znalazła się Siódemka.
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 25 Luty 2011, 16:52
Płyta? Wszystkie dane były na płycie? Spodziewałem się jakiegoś komputera na poziomie minus dziesięć, za kuloodpornymi panelami, którego pilnowałoby stado 'goryli'. A oni to mieli.. na płycie? No cóż, to na pewno ułatwiało sprawę, i to bardzo.
Kiwnąłem głową, biorąc pistolet od Laury. Ten który trzymałem włożyłem za pasek spodni. Drugi zawsze się przyda, będzie dwa razy więcej naboi.
Po chwili marszy korytarzem dotarliśmy do drzwi, zdaje się wyjściowych. Myślałem, że będziemy się przebijać korytarzami dobre kilka godzin, a tu proszę. Jednak jak to zawsze bywa musiało pojawić się utrudnienie, tym razem w postaci siódemki. Zostawiłem Laurę przy drzwiach, schowałem pistolet i podszedłem do Siódemki. Jak pamiętacie wysmarowałem sobie pierś ich śluzem, więc pachniałem jak oni. Nie powinna się na mnie rzucić, jednak byłem gotowy na przemianę w każdej chwili. Jeśli się na mnie nie rzuciła, to podszedłem bliżej i pogłaskałem ją po kopule, po czym powoli sięgnąłem po pistolet drugą ręką, szybkim ruchem przyłożyłem broń do jej czoła i pociągnąłem za spust. Jej krew nie powinna mnie ochlapać, a nawet jeśli - byłem uodporniony. Jeśli jednak Siódemka postanowiła mnie zaatakować, zamieniłem się w Xenomorfa i przygotowałem się na odparcie owego ataku.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Luty 2011, 12:43
Siódemka był w pewien bardzo dziwny sposób zaskoczony zachowaniem swojego przyjaciela. Początkowo miał zamiar ich rozedrzeć na pół, ale potem jakoś. Ten zapach... W każdym razie - dobre posunięcie. Jeszcze chwila i serpent łasiłby się do ciebie jak piesek, ale nie. Ty musiałeś go zabić. W ostatecznym rozrachunku to ja już naprawdę nie wiem ile Was zostało, ale jak tak dalej pójdzie - zostaniesz jedynym przedstawicielem swojego gatunku. Co do Laury, no cóż. Stała jak wryta, ale pod koniec tylko uśmiechnęła się chytrze. Kto by przypuszczał, że osoba której nigdy na oczy nie widziała potrafiła coś takiego. Coś równie wybitnego. Kiedy Siódemka leżała bez ducha na podłodze, powoli wypalając w niej dziurę, Stone podeszła do drzwi i pchnęła. Nic? No cóż, jeszcze raz. Zamknięte? Kopnęła drzwi zdrową nogą, no tak! Jak mogła nie pomyśleć! Przecież za każdym włączeniem alarmu jakikolwiek dostęp do podziemi się po prostu zamykał, nie dało się go otworzyć od środka. W końcu sama to wymyśliła. Warknęła pod nosem i usiadła na ziemi. Co to w ogóle jest!
-Ej, ty nowy! Masz jakiś pomysł, bo na razie nieźle sobie radzisz. - powiedziała sarkastycznie. No tak, najlepszym wyjściem z takiej sytuacji jest po prostu się na kimś wyżyć. Spojrzała w sufit czekając na cokolwiek... Dobrze, że mieli jeszcze powietrze, bo jakby ktoś wpadł na ten durny pomysł by jednocześnie z drzwiami zamykać wentylacje to by się udusili. Pięknie po prostu. Chwila... Jej wzrok powędrował na zakratkowaną dziurę dość sporych rozmiarów i szczytu jednej ze ścian. Spojrzała na Ciebie wymownie, a potem jeszcze raz na zwłoki jej... w pewnym sensie dziecka. Cała ta gromadka zostanie wybita, no cudnie. Dwadzieścia lat nad tym pracowała! Następnym razem jak ktoś zabije serpenta to bez względu na okoliczności każe go rozszarpać. Nawet, jak w tej chwili - było to jedyne wyjście.
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Luty 2011, 12:54
Tak, szło zdecydowanie za dobrze, więc zamknięte drzwi tu pasowały. Podszedłem do panelu sterowania, ale był wygaszony. W sumie niewiele to zmieniało, bo tak czy siak nie umiałbym go obsłużyć. Była tam jakaś zielona płytka, ekranik, klawiatura numeryczna i coś, co przypominało kamerę.
-Nie... -bąknąłem i spojrzałem na Laurę. Przez chwilę wydała mi się jakaś taka... normalna. Może dlatego, że w tej chwili jechaliśmy na tym samym wózku? Obydwoje chcieliśmy się stąd wydostać.
Powiodłem za jej wzrokiem.
-Wentylacja... No jasne! Na pewno prowadzi na zewnątrz! -stanąłem pod ścianą pod kratką i zrobiłem stopkę. -Dasz radę wejść? Potem mnie wciągniesz. -czekałem na jej ruch. Mogłem ją już teraz zabić, ale jakoś wolałem to zrobić w przewodzie wentylacyjnym. Chyba takie zboczenie ze strony zwierzęcej części mózgu. Było tam ciemno i ciasno, czyli to, co Serpenty lubią najbardziej. No, może nie do końca tak super ciasno, po rozmiarach kratki można by sadzić, że
zmieściłyby się tam dwie osoby obok siebie. Oczywiście na czworaka.
-Ale wiesz,z ani tam wejdziemy usmaruj się trochę śluzem z tego o tutaj. -pokazałem głową na trupa Siódemki. -Wiem, że to niezbyt zachęcająca wizja, ale jeśli spotkamy kolejnego w szybie... Tylko uważaj na kwas. -nie poradziłem jej tego, żeby nie umarła, tylko po to, żeby nie umarła z reki innego Serpenta. Naukowcy mogli zginąć na inny sposób, ale ona była moja.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Luty 2011, 13:10
Stone poczołgała się w kierunku trupa. Jeśli oczywiście można to tak nazwać. To coś nie było człowiekiem, bardziej pasowało do zwierzęcia, ale chomik to nie był. W taki razie czy trafnym określeniem byłaby padlina? Może i tak. Ostrożnie posmarowała się tak jak kazał. Wielokrotnie widziała jak na jej współpracowników wylewała się ten... kwas i oczyszcza ich szkielety do końca. No nie powiem, ciekawy widok to nie był. Następnie podeszła do Ciebie i bez trudu wspięła się do przewodu wentylacyjnego. Kogo obchodzi, że noga bolała jak cholera i na zewnątrz szybko muszą wyjąć jej tą kulkę z z nogi, w końcu nie chce jej stracić. A nawet jeśli. Podobno ludzie z protezą biegają dość szybko. Rzeczywiście wentylacja była dość szeroka, a sama drobna Stone dość szybko obróciła się w drugą stronę by wciągnąć swojego nowego towarzysza. Nie zrobiła jednak tego o co prosił. Wręcz przeciwnie. Zanim zdążyłeś zareagować ona już celowała w Twoją głowę z HK P7, jednego z popularniejszych pistoletów dla niemieckiej policji.
-Sorry mój drogi, mógłbyś wypaplać co tu widziałeś. - zaśmiała się nerwowo. Jakoś nie widziało jej się go zabijać, mógł się jeszcze przydać. No, ale tu przynajmniej nikt nie oskarży jej o morderstwo, a nawet jeśli w dobrej sprawie. A MORII nikt nie odchodził, w MORII było się aż do śmierci, a po takim przeżyciu... no cóż. Miała pewne zastrzeżenia do jego lojalności. Pociągnęła za spust, ale jak to postrzelonemu trzęsły się ręce. I zamiast rozwalić kolesiowi łeb, trafiła w nogę. Nawet tą samą co swoja. Cudnie, teraz będzie się tu męczyć.
Terr
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Luty 2011, 13:21
Wlazłem za Laurą i szczerze powiedziawszy nie zdziwiłem się bardzo, gdy przyłożyła mi do głowy pistolet. Pokręciłem tylko głową.
-Oj, Laura Laura... -mruknąłem i zamieniłem się w Serpenta, po czym rzuciłem się na nią. Co ciekawe, ubrania zmieniły się razem ze mną. Niestety, ta jędza w odruchu nacisnęła spust, Dobrze, że nie trafiła w głowę, a w nogę. Teraz bolało ledwo co, ale jak zamienię się w człowieka... Rana oczywiście dość szybko się zasklepiła, tak jak poprzednia, ale to tylko gorzej. Będzie trzeba użyć skalpela, żeby wyjąc kulę, chociaż miałem wrażenie, ze ten mały metalowy przedmiot przeszedł na wylot. Kto to wie.
Przygwoździłem Laurę do podłogi, trzymając ją za nadgarstki.
-Widzisz, co stworzyłaś? Jesteś z siebie dumna? -spytałem skrzeczącym głosem. -Wiesz, w sumie nieważne, i tak już nie zdołasz naprawić swoich błędów. -Puściłem jej jedną dłoń, tą nieuzbrojoną, i wbiłem jej swoje palce w oczy, kciuk natomiast wepchnąłem jej do ust. Oczywiście zaczęła krzyczeć, ale nic dziwnego. pod pazurami poczułem dna jej oczodołów. -Żegnaj, Lauro Stone. Myślę, że świat nie będzie za Tobą tęsknił. -gwałtownym ruchem pociągnąłem ramię w górę, wyrywając jej głowę. Drastyczna śmierć, ale zasługiwała na taką. Pewnie nie będę z tego do końca dumny gdy wrócę do swojej ludzkiej postaci.
Z kieszeni jej marynarki wyjąłem jeszcze płytę z danymi badań. Włożyłem ją sobie do pyska i pobiegłem wzdłuż szybu.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!