Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wysłany: 29 Grudzień 2011, 14:12 Polowanie na Shaytan'a (Freja)
Upiorne miasteczko, jak zawsze upiorne (huh, nie ma to jak oczywistość) i jak zawsze opustoszałe. Wszak Ci co trzeźwo myśleli unikali tego miejsca jak ognia (chyba, że ktoś takowym władał), niektórzy z nich może nawet lubili tego typu miejsca, ale unikali go przez występowanie na ich terenie upiornych bestii. Chociażby takiego Shaytan'a, który (jak to już zostało zauważone w bestiariuszu) miał dziwaczne skłonności do nieuzasadnionych bójek. A biorąc pod uwagę to, że Freja szybko się denerwuje i łatwo wytrącić ją z równowagi - nic dobrego między tą dwójką wyniknąć nie może... Bynajmniej postronny obserwator takowe wrażenie pewnie odnosi. Ale kto wie, życie jest pełnie niespodzianek, a jak wiemy Kapelusznicy to wyjątkowo ekscentryczna rasa, nie wiadomo czego się po nich spodziewać.
Co do samego Shaytan'a, póki co nikomu się nie pokazywał, widocznie lepiej mu było gdzieś w ciemnych kątach upiornego miasteczka, czy gdzieś w pobliżu zepsutej karuzeli, na której mógłby się bez problemu lenić (póki co wolę nie zdradzać konkretnego miejsca jego pobytu). Nie ma co się dziwić, skoro w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby się stać jego potencjalną ofiarą w bójce.
Freja [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Grudzień 2011, 18:51
-Ale mi się nudzi!- Krzyknęłam bezceremonialnie, najgłośniej jak to było możliwe, kopiąc przy tym leżący mi na drodze kamień. Cheshire podskoczył z zachwytu i pobiegł za turlającą się rzeczą, a kiedy ją dogonił zaczął koło niej skakać i trącać ją łapką. Tak dla zabawy. Takiemu to dobrze. Ucieszy go byle głupi kamyczek, który ktoś wprawi w ruch. Mimo jednak częstych, nieprawdopodobnie podobnych do ludzkich, odruchów i zachowań, Cheshi nadal pozostawał małym czarnym kociakiem, który mimo swojego wieku, zachowywał się jak kilkumiesięczne kociątko.
Z lekko sfrustrowanym spojrzeniem zaczęłam oceniać stabilność mijanych przeze mnie atrakcji cyrkowych. Naszła mnie, bowiem niemała ochota zniszczenia, co najmniej jednej z nich. Tak niestety kończą się próby moralizowania Freyji Northlight, na jakie ostatnio pokusiła się Agnes. Cała ta sytuacja tak mnie wkurza, że dla rozładowania napięcia po prostu musze się na czymś wyżyć. Biedna, ludzka dziewczyna będzie miała na sumieniu jeden budyneczek więcej, ale wątpię, czy by ją to w ogóle obchodziło.
Właściwie to nie przyszłam tu tylko po to by zdemolować jakiś „obiekt architektoniczny”. Doszły mnie słuchy, albo raczej wydusiłam informacje od jednej ze swoich zabaweczek, że ostatnio czaiła się tu pewna bestyjka, niejaki Shaytan. Od jakiegoś czasu miałam straszną ochotę zapolować na te istotkę. Ostatnio takie polowania podobno stały się dość modne w Krainie, a sama już spotkałam wiele osób, które raczyły się chwalić ile to bestii posiadają. Mnie jednak nie interesują jakieś tam wielkie króliczki, czy magiczne ptaszki. Potrzebuję stworzenia, które razem ze mną zdemolowałoby całe miasto i zrobiło to z taką radością i optymizmem, jaki daje sianie chaosu Kapelusznikowi takiemu jak ja. Owszem Cheshi nadawałby się na kogoś takiego, ale niestety natura nie obdarzyła go ludzką mową. Shaytan natomiast słynął ze swojego ciętego i mało kulturalnego języka. Po prostu to jest dla mnie wymarzony towarzysz. Pozostaje jednak problem jak zwrócić uwagę małego diabełka na moją osobę. W sumie to nie taki problem, a zabawy przy jego rozwiązaniu będzie sporo.
Stanęłam przed jednym z posępnych budynków miasteczka, wnioskując po wyglądzie, przed czymś w rodzaju kawiarenki, albo restauracji. Z resztą, co za różnica. Zamaszystym kopnięciem otworzyłam drzwi i stukając obcasami kozaków weszłam do wnętrza budynku. Cheshire przysiadł naprzeciwko wejścia i z ciekawością w zielonych oczkach przyglądał się ciemnej dziurze ziejącej z otwartych drzwi. Po kilku sekundach z budynku zaczęły dobiegać głośne trzaski, huki i inne tego typu dźwięki, które echo niosło przez całe miasteczko. Po kilkunastu minutach spokojnym krokiem i z poważną miną opuściłam budyneczek i stanęłam pod frontową ścianą.
-Założę się o filiżankę Earl Grey, że jak dotknę palcem tę ścianę, będziemy tu mieć małe ruiny.- Uśmiechnęłam się do futrzaka, mrugając do niego porozumiewawczo. Dotknęłam leciutko płaską powierzchnię budynku i odsunęłam się szybko na kilka kroków. Huk jak po wybuchu bomby niósł się po miasteczku przez kilka ładnych minut, razem z moim szalonym śmiechem psychopatycznego sadysty. Coś takiego na pewno zwróci uwagę Shaytana.
Adrien [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Grudzień 2011, 22:08
Owszem, Shaytan to odpowiedni kandydat do demolowania wszystkiego wokoło. Oczywiście nieco bardziej rajcowały go bójki wynikające czasami z jakiś błahostek, chodź jak wiadomo, potrafił kogoś zaatakować od tak, z czystego kaprysu, zachcianki, ale i niszczenie budynków, czy czegokolwiek innego w Krainie Luster, albo nawet i ludzkim świecie, wydawało się całkiem kuszącą opcją. Jak jednak wiadomo, żadna bestia nie odda się w ręce człowieka od tak. To, że mogły mu zaimponować pomysły Freji, czy też jej magiczne zdolności, które wywyższały ją w tle innych ludzi, nie było jednak tak silne, by zmusić go do, co jak co, bycia jej własnością. Nikt nie lubi być zobowiązany względem kogokolwiek, bynajmniej nasz uroczy, niewielki diabełek nie widział siebie w takowej roli. Może jednak Freji uda się przekonać go bez używania - jak to niektórzy twierdzili - niepotrzebnej przemocy? Kto wie, kombinuj kochana, kombinuj. A tak poza tym całym cyrkiem z polowaniem - Freja zawsze mogła odnaleźć Adrien i namówić ją do demolowania miasta, ona z chęcią by to zrobiła, za odpowiednią opłatą, chociażby w naturze, mehehe. Bo w końcu teraz było jej zupełnie obojętne, czy jej towarzysz nocny (albo i nie) był kobietą, czy mężczyzną. Aby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek. Biorąc jednak pod uwagę orientacje Freji, nie było nawet mowy o takowej opcji.
Freja wiedziała jak zbawić bestię. Shaytan słysząc huki dobiegające zza jego pleców, odwrócił się głowę, nadal jednak spoczywając spokojnie na barierce siedzenia od karuzeli. Ta kręciła się i wydawała co jakiś czas dźwięki podobne chwilami do pisków, za każdym razem jak ów dźwięk dochodził do jego ucha marszczył czarne lico, wyjątkowo niezadowolony. Dłuższe przebywanie w pobliżu czegoś tak irytującego mogło się skończyć tylko w jeden sposób - rozzłości to naszego diabełka, a ten nie bacząc na konsekwencje (które i tak nigdy nie miał), zacznie atakować wszystko to, co popadnie. Upiorne Miasteczko - jak sama nazwa wskazuje - nie słynęło z dużej liczebności odwiedzających, tylko na prawdę nienormalni ludzie zapuszczali się w takie tereny, a chodź było ich nie mało, w pobliżu nie znajdował się nikt (prócz Freji, która nie wiedziała nawet jak blisko znajduje się Shaytan'a.) na kim mógłby wyładować swoją złość. O dziwo, póki co był spokojny i jedyne czego pragnął to znalezienia się w miejscu, skąd dochodziły ów dźwięki. Natomiast huk jak po wybuchu bomby jak go zafascynował, że kiedy jego siedzenie karuzeli znalazło się prawie przy ziemi zeskoczył na równe nogi i podskakując jak Jaś i Małgosia w lesie kierował się w stronę Kapelusznicy.
Kiedy już znajdował kilkanaście metrów od ruin budynku i winowajczyni ów incydentu zachichotał cichutko, przysuwając ciemny palec do swojego smolistego policzka. A żółte, niemalżę gadzie ślepia lustrowały jej sylwetkę, w żaden sposób (biorąc pod uwagę wygląd) nie przypominała kogoś, kto mógłby do czegoś takiego doprowadzić. Pozory lubią mylić, prawda? Chociażby taki Shaytan, czasami jego dziecinne zachowanie sprawiało pozory, jakby na prawdę był dzieckiem. Ot, dziecko szatana, wypadałoby rzec. A tak na prawdę to sadystyczne stworzenie, które traci bardzo szybko cierpliwość. Tylko teraz przyjął taką maskę, ale jestem pewna, że stoicki spokój nie będzie trwał długo.
- Mehehehe. - zarechotał cicho, robiąc kilka kroków w stronę dziewczyny. - Nie ładnie tak demolować, już i tak marnie wyglądające miasteczko. - nawet pokiwał palcem, jakby karcił małe dziecko. Szczerze powiedziawszy w jego oczach każdy był dzieckiem. Tak, a on był panem świata, hę? Bogowie! Bo kto w Krainie Luster tak nie uważał? Wszyscy!
Mlasnął głośno, spuszczając wzrok na bestię obok Freji. Uniósł hebanową brew, który w połączeniu z jego smolistym licem była mało dostrzegalna. I uśmiechnął się krnąbrnie widocznie rozbawiony wyglądem kota.
- A na Ciebie wylali kubeł farby i zmieszali później z błotem? - zapytał, nie ukrywając ironii, jaka wręcz kipiała z każdego wypowiedzianego przez niego słowa. Po chwili jakby nigdy nie odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie, co jakiś czas zerkając przez ramię, by zlokalizować położenie tej dwójki. Nie zamierzał mieć czegoś wepchniętego w tył głowy, czy też w plecy, bo wykluczał by Freja zaatakowała jego jędrny tył, czy też noga. Chyba, że dziewczyna ma akurat taki fetysz na ich punkcie, ale tę kwestię pominę. Huk hukiem, ruiny ruinami, tylko co teraz? Shaytan jak widać szybko się nudził, niech go czymś znów zaciekawi, w inny sposób go nie posiądzie. Nie był zwierzęciem, by polować na niego jak na bydło, chociażby zarzucając na niego lasso. Bo jeśli już na coś takiego by się zdecydowała, to.. nie mogłaby go później rozwiązywać, wszak nie byłby w żaden sposób zobowiązany do zostania przy niej i pełnienia funkcji jej towarzysza. Sam potrzebował nie lada atrakcji. Chyba ta dwójka była dla siebie stworzona.. Tak, postronny obserwator coś takiego na pewno by stwierdził, ba! Ja tak uważam, ale smolistemu najwidoczniej nic takiego nie przemknęło przez myśl. Bo o czym innym, jak nie o demolce może myśleć taki mały diabełek?
Freja [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 31 Grudzień 2011, 19:52
Z początku nie zwracałam nawet uwagi na Shaytan’a. Jako, że do utraty zdrowego rozsądku było mi niedaleko, zaczęłam tarzać się ze śmiechu po ziemi. Nie było to może zbyt etyczne, ale co mnie to w sumie obchodzi.
-I mówi to ktoś, kto sam chętnie puściłby tę mieścinę z dymem- wystawiłam diabełkowi język i otrzepując się, podniosłam się z ziemi. Tak jak myślałam, wykurzenie tego stworzenia z kryjówki nie było taką trudną sztuką. Zaczęłam lustrować go zaciekawionym wzrokiem. Wiele zabawek opowiadało mi jak strasznym i paskudnym stworzeniem jest Shaytan. Osobnik stojący przede mną nie wyglądał jak przerażający potwór, ale raczej jak dziecko takowego. To zabawne jak strach miesza niektórym w głowach i rodzi niestworzone historie o rzeczach, które w rzeczywistości wyglądają inaczej. Bestyjka stojąca przede mną może nie była taka straszna jak ją opisywano, ale miała w sobie coś hm… złego? Tak czy inaczej stwierdzam wszem i wobec, że już go lubię. Zaczęłam zastanawiać się jakby mógł mieć na imię, kiedy do moich uszu dotarł komentarz na temat Cheshi,ego. Diabełek wziął chyba zwykłego kota za jakąś bestię, ale, mimo że Cheshi nią nie był, Shaytan popełnił właśnie dwa poważne błędy. Po pierwsze, zielonooki kot ma ostry temperament i potrafi się nieźle awanturować. Po drugie, nikt, jeśli ja na to nie wyrażę zgody, nie ma prawa bezkarnie zwracać się tak do mojego futrzaka.
Shaytan odwrócił się, a Cheshire z żądzą mordu widniejącą w oczach, rzucił się w jego stronę. Ja jednak byłam od niego w pewnym sensie szybsza. Przed oczami diabełka tkwiło teraz zakończenie czarnego ostrza katany, powstałej z mojej dłoni. W tym czasie za jego plecami druga Freyja spokojnym krokiem zmierzała w jego stronę, niosąc na rękach wyrywającego się zawzięcie kota.
-Możesz mnie wkurzać na wiele sposobów. Nie przeszkadza mi to, ale ostrzegam! Jeśli jeszcze raz powiesz coś takiego o Cheshire, to obiecuje ci, ze to będzie ostatnia rzecz, jaką zrobisz w swoim życiu!- Mówiąc spokojnym i dobitnym głosem, wpatrywałam się w bestię płonącym z gniewu spojrzeniem.
Naszła mnie ogromna ochota, żeby rozszarpać to stworzenie, ale mijałoby się to z obranym przeze mnie celem. Ten Shaytan miał być moim towarzyszem, a nie kolejna zabawką do rozwalenia. Hamując całą siłą woli tykającą we mnie bombę, stanęłam naprzeciwko ciemnoskórej istoty.
-Mam dla ciebie propozycję i czy chcesz, czy nie wysłuchasz ją i przemyślisz.- Powiedziałam uśmiechając się słodko, chociaż cały efekt psuł chłód i gniew wiejący z moich oczu. Może i nie było to mądre posunięcie, ale mimo, że moja propozycja mogłaby się diabełkowi spodobać może zechcieć sprawdzić, czy warto się na nią zgodzić.
Freyja będąca tak naprawdę iluzją przesunęła ostrze tak, że dotykało czoła swojej niedoszłej ofiary. Nie wbiło się jednak w ciemną skórę, ani nie zostawiło na niej żadnego zadrapania, ale jeśli stworzenie zrobi jakiś fałszywy ruch, nie będzie miało tak wesołych wspomnień z naszego spotkania. Herbaciany Sen, mimo że nie może zabić potrafi wywołać taki ból, że ofiara sama błaga o śmierć. Ja ,oczywiście w akcie „litości”, spełniam zwykle jej wolę. Tej jednak ofiary nie miałam zamiaru w jakikolwiek sposób zranić, chyba że mnie do tego zmusi. Zastanawiała mnie jego reakcja na taki obrót sytuacji. Może wygląda jak dziecko, ale na pewno ma więcej lat niż się może wydawać. Musze tylko znaleźć sposób na przekonanie go do siebie i do tego, że nie mam zamiaru zrobić z niego niewolnika, czy stworzenia które wykorzystywałabym tylko do walki. I bez niego potrafię sobie poradzić, a jeśli nie to trudno. Każdy kiedyś umrze. Shaytan ma być dla mnie raczej kimś w rodzaju przyjaciela i towarzysza do zabawy, a nie zabawką. Z resztą zadbałbym o to, żeby nigdy się nie nudził. Ma ochotę puścić coś z dymem, dla mnie miodzio. Niech tylko powie, co i gdzie, a z wielką chęcią rozwalę to z nim. Ma zamiar się z kimś pobić, nie powiem nie, a nawet sama chętnie skorzystam z zabawy. Nie musi być dla mnie nadzwyczaj uprzejmy, ważne żeby obdarzył mnie szacunkiem i zaufaniem. Powiedzmy, że potrzebuję kogoś, z kim od czasu do czasu będę się mogła pokłócić, podroczyć, kto przyłoży mi jak coś schrzanię, kogoś kto mnie pocieszy (na swój sposób) i spróbuje rozweselić jak wpadnę w depresję. Niestety Cheshire ostatnio ma z tym ostatnim spore problemy, a istota stojąca przede mną świetnie się na kogoś takiego nadawała. Pytanie tylko czy spodoba mu się taka propozycja.
Adrien [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 5 Styczeń 2012, 16:06
- Oczywiście. - wcale nie zamierzał zaprzeczać stwierdzeniu ów brązowowłosej dziewoi. - Tylko, że ja w porównaniu do Ciebie, zrobiłbym to przy większej publice! - to chyba oczywiste, że w większości, zależało mu głównie na tym, by w oczach innych stać się oprychem, z którym lepiej nie zadzierać. Kto wie, jak potraktowałby jakiegoś śmiałka chcącego go pojmać dla własnych celów. Shaytan to bestia w istocie podobna do człowieka, różni go jedynie smolisty odcień skóry i gadzie ślepia. Natomiast gdyby tylko Freja pokusiła się na takowe stwierdzenie odnośnie jego mało przerażającego wyglądu, z pewnością nie byłby już tak żartobliwy jak teraz i najprawdopodobniej przystąpiłby do tego, co lubi najbardziej - bójka to jedyne rozwiązanie, które jako pierwsze ( i najprawdopodobniej najłatwiejsze do realizacji ) zaświtałoby mu w głowie.
Co do akcji z kotem, to proste do wytłumaczenia, może nieco trudniejsze do zrozumienia jego logiki myślenia - ów stworzonka kojarzą mu się z jedną bestią, której nie znosi jak żadnej innej. Natomiast to, czy kot znacząco różni się od niej jest nieistotne - nigdy nie był dobry w zapamiętywaniu magicznych zdolności innych ( co przy ponownym spotkaniu ni jest niczym wesołym ), toteż tłumaczy to sobie w ten sposób, że zwyczajnie posiada możliwość kamuflowania się w ciele innego, najzwyklejszego kota. Dlatego też nie miejmy mu za złe tego, jak określił wygląd kota. Ach, gdyby tylko dodał to nieco głośniej, zaraz po swoich słowach, to pewnie nie miałby na karku rozzłoszczonej nastolatki, która zamiast malować sobie paznokcie i plotkować ze znajomymi, miała inne, dziwaczne zainteresowania. W ich wypadku trudno będzie o porozumienie, bo diabełek egzystował według niektórych schematów, których nie zamierzał rozkładać na jakieś drobne duperele, zdecydowanie łatwiej przyszło mu żyć po swojemu - określając wszystko na swój sposób, niźli poznawanie wszystko, tak na prawdę - od początku. Dlatego też nie należał do istot aż nader ciekawych odnośnie tożsamości niektórych istot, przez co nie marnował swojego już i tak cennego czasu na poznawanie, czy zagłębianie się w życie swojego potencjalnego rozmówcy, tudzież ofiary. Przy tym spotkaniu również ograniczyłby się tylko do jakiś krótkich, niewłaściwych komentarzy, po czym ulotniłby się w celu rozruszania trochę swoich diabelskich kości. Jak widać nie dane mu było zrealizować swojego plany przez dziewoję, która aż do bólu próbowała się znaleźć w centrum uwagi Shaytan'a, a gdyby tylko wiedział co jest prawdziwym powodem, dopiero by ja wyśmiał! Kiedy ostrze zaświeciło mu przed oczami, zmarszczył hebanowe brwi, przyglądając się uważniej broni, zanalizował ją na swój własny sposób, a w ostateczności stwierdzając, że nie zrobiła na nim wrażenia. Toteż słysząc za sobą kroki dziewczyny, nie zamierzał się ani unikać ostrza, które już i tak aż nader go irytowało, co jak co, ale Freja, mimo swojej wybuchowej natury powinna obrać inny plan zrobienia na nim wrażenia. Z pewnością grożenie jegomości bardziej go irytowało, niźli imponowało - taka malutka podpowiedź, czy też wytłumaczenie, z jakiego powodu (chodź głównie go nie ma) rzuciłby się na nią z zrządzą rozszarpania zarówno jej drobnego ciałka, jak i stworzenia w jej rękach. Mimo wszystko kiedy stanęła przed nim, ten ugiął nieznacznie kolana i odbił się od ziemi, by znaleźć się od Freji jakieś kilka metrów. Z tej odległości obserwacja dziewczyny bardziej mu odpowiadała, w innych przypadku (chociażby w poprzednim położeniu) większą szansę na zadanie pierwszego ciosu miała Freja, co jemu w żaden sposób nie odpowiadało. Preferował te bójki, które on sam rozpoczął, czuł wtedy dziwną satysfakcję, to najprawdopodobniej dlatego powstrzymywał się przed zdzieleniem (mówiąc łagodnie) Kapelusznicy po łbie. Dlatego też dalsze demonstrowania iluzji Freji na nic się zdały. Shaytan chodź był stworzeniem, które bez powodu atakowało przechodnich, nie był głupi i wiedział kiedy w odpowiedniej chwili zrobić unik, dlatego też niech dziewczę się nie dziwi, że całe te jej ostrzegawcze ruchy ostrzem skończyły się tak, a nie inaczej. Nie zamierzał ulegać nikomu, niezależnie od tego jakie miał wobec niego plany. Co prawda może i jemu potrzeby był ktoś taki jak Freja, niestety na chwilę obecną nie zgadzał się z takimi gdybaniami. Wielu już takich możliwości otrzymał, chodź większość mu się podobała, wiedział, że ós istota w rzeczywistości zgrywała się przy nim. Z brązowowłosą nie rozmawiał za długo, toteż trudno mu było pokusić się na takowe stwierdzenie. Może to dlatego nadal trwał w jej pobliżu? W końcu miał do wyboru, albo odejście, co zrujnowałoby plany Freji, albo zaatakowanie jej, niestety coś go hamowało, może to ciekawość? W końcu kolejne słowa dziewczęcia wprawiły ją w chwilową zadumę. Przykucnął więc kilka metrów od niej (zaraz po odbiciu się od ziemi) i przesunął dłonią po swoim ciemnych policzku, był wyjątkowo delikatny jak na diabelskie stworzenie, kolor widocznie każdego mógł zmylić. Zaraz jednak z twarzy przesunął dłonią do góry, by zmierzwić swoje włosy palcami, a przede wszystkim pozbyć się ciemnych loków z czoła.
- Jestem pewny, że Twoja propozycja nie będzie się różniła w żaden sposób od tych, które już w swoim życiu usłyszałem. - rzucił jedynie i z obojętnością na twarzy, chodź dziwnymi iskierkami w oczach, oczekiwał jakiś słów od dziewczyny. Nie wiedział zbytnio na co czeka, myślała, że bestia będzie ją błagać o to, by zdradziła swój plan? Szczerze powiedziawszy, diabełek miał w poważaniu to, jakie miała co do niego plany dziewczyna. Czy chciała by stał się jej królikiem doświadczalnym, towarzyszem, niewolnikiem, kochankiem, czy czymkolwiek innych - nie zależało mu na konkretnej odpowiedzi. Można powiedzieć, że z czystej.. uprzejmości nadal trwał i był tak spokojny jak nigdy. Zabawne, prawda? Natomiast w rzeczywistości sam Shaytan miał co do niej plany, podnieci się kiedy zdradzi jej takową nowinę? Póki co nie pokazywał po sobie, że czegoś od niej oczekuje, niech dziewczę wydusi z siebie czego tak na prawdę chcę, a dopiero później on sam przedstawi jej swoje postanowienia, odmowa była jednoznaczna ze sprzeciwieniem się jego woli, a prościej mówiąc - najprawdopodobniej by się zezłościł.
- Będziemy tak trwać w milczeniu, czy w końcu wydusisz coś z siebie? - zapytał i ponaglił ją kilkoma machnięciami ciemną ręką, po czym wyprostował się, krzyżując obie kończyny na piersi.
Freja [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Styczeń 2012, 20:39
Jak można się było spodziewać moje „popisywanie się” iluzją nie zrobiło na Shaytan’ie żadnego wrażenia. Cała ta sytuacja była jednak bardziej spowodowana moim nagłym wybuchem, niż tym, co planowałam na początku zrobić. Zawsze byłam przewrażliwiona na punkcie Cheshire i zawsze będę. Taki jeden z moich słabych punktów. Diabełek ani mnie nie zaatakował, ani nie zignorował, więc mimo wszystko albo go coś zaciekawiło, albo miał wobec mnie jakieś mniej lub bardziej przyjemne zamiary. Ewentualnie i jedno i drugie. Ja na jego miejscu już dawno zrobiłabym ze mną porządek, albo rzuciłabym jakąś zgryźliwą uwagę i opuściła to miejsce demolując coś po drodze. W końcu ile można znosić irytującą cię osobę?
Wydałam z siebie ciche westchnienie, podczas którego druga Frezja zniknęła. Nadzieja na to, że Shaytan przestraszy się mojej małej pokazówki była beznadziejnie głupia i zginęła śmiercią naturalną. Wypuściłam z rąk Cheshi’ego, mówiąc w międzyczasie:
-Na razie sobie odpuść mały.- Czarny kot posłał mi piorunujące spojrzenie i obrażony na cały świat odwrócił łepek w przeciwną stronę. Później jakoś mu to wszystko wynagrodzę. W ogóle to ostatnio jego opanowanie jest nazbyt niepokojące. Jeszcze kilka tygodni temu rzuciłby się na kucającą przed nami istotę i mimo, że Shaytan by go zabił, miałby kilka bardzo głębokich śladów po pazurach na swoim ciele. Ciekawe, jaka jest w dotyku skóra tego stworzenia. Z racji koloru wydaje się być twarda i szorstka, ale znając życie sama szybko się nie przekonam jak to z nią jest. Rety! Nad czym ja się zastanawiam?! Skup się Frey, bo zaraz Shaytan przemknie ci koło nosa! Z resztą po jego komentarzu dotarło do mnie, ze bestyjka zaczyna już tracić cierpliwość.
-Właściwie to zdziwiłabym się, gdyby wcześniej nie zasypały Cię propozycje, jak ta, którą ja chcę Ci przedstawić.- Uśmiechnęłam się krzywo i spokojnym krokiem podeszłam do Shaytan’a.
-Robiono to pewnie na wiele sposobów. Próbowali Cię złapać używając siły. Próbowali popisując się przed Tobą, zwrócić na siebie Twoją uwagę i obiecywali przy tym niestworzone rzeczy. Na ale zapomnieli, że nie jesteś głupi i że nie nabierzesz się na tanie sztuczki. Poza tym nie zadowoli Cię byle co. Ktoś pewnie próbował też podejść do tego dyplomatycznie, ale znając życie nie lubisz słuchać godzinami o głupotach i wszelkich za i przeciw.- Przynajmniej ja bym nie mogła. Jak już to udawałabym wielkie zainteresowanie i wypuszczałbym każde słowo drugim uchem. Z racji tego, ze Shaytan’owi mogło się już zacząć nudzić skrzyżowałam ręce na piersi i z zabójczym uśmiechem kontynuowałam swojej wywody. Niech się biedactwo jeszcze trochę pomęczy. Może będzie warto?
- Nie wiem czy proponowano Ci już coś dokładnie takiego jak ja, ale chcę żebyś został moim hm… towarzyszem? Przyjacielem? Osobą, z którą nie będę się nudzić? Albo może kimś, z kim zdemolowanie jakiegoś miasta wraz z mieszkańcami będzie niezłą frajdą? Nazwij to sobie jak tam chcesz. Po prostu potrzebuję kogoś takiego jak Ty, bo Cheshire…- Wskazałam na futrzaka, który ignorując nas zrobił sobie właśnie coś w stylu porannej toalety.- No cóż, niby zaiste szatańskie z niego stworzenie i wie jak narobić porządnego chaosu wokół siebie, ale niestety nie mówi i nie może zrobić wszystkiego.- Czasami wolałabym, żeby był czymś więcej niż zwykłym kotem. Jest dla mnie najważniejszą istotą na świecie, ale ostatnio zabawa z nim nie jest już tym co kiedyś.
- W każdym razie nie mam zamiaru się przed tobą już więcej popisywać- zwróciłam się do diabełka- Z resztą to wcześniejsze nie było zamierzone. Po prostu tak wyszło.- Wzruszyłam niewinnie ramionami. Za swoje błędy czasami trzeba zapłacić. Nie lubię tego robić, ale no cóż. Skoro na początku źle mi poszło, może teraz będzie lepiej?
Jak znam moje głupie szczęśćcie Shaytan też będzie ode mnie czegoś chciał i z desperacji pewnie się na wszystko zgodzę. No może prawie wszystko. Niby chciałam jeszcze coś dodać, ale może lepiej poczekać na opinie ciemnoskórej istoty?
Rzuciłam spojrzenie w stronę diabelskiego młyna. Gdyby go podrasować pewnie ruszałby się szybciej. Może nawet oderwałby się od tego czegoś, co go tam trzyma i przetoczyłby się przez miasteczko. Hmm… Później się tym zajmę. To może być niezła zabawa.
Nieświadoma tego, że wszystko, co właśnie myślałam o diabelskim młynie mówiłam na głos, uśmiechnęłam się chytrze i z błyskiem ekscytacji w oczach spojrzałam ponownie na Shaytan’a.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!