• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Posiadłość nad jeziorem.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 13:51   

    Noritoshi prezentem? Nie sądziła, aby ten był zadowolony. Jednak od kiedy to Ingrid się przejmuje czyimś samopoczuciem? Strach bardzo nagrabił sobie Ingrid, dlatego zasługiwał na rewanż. Zaś rewanże jej autorstwa bywają raz bardzo zabawne, a raz pozbawione wszelkich czynników rozśmieszających. Mimo wszystko, dla Ingrid to była zaiste miła zabawa.
    Przeprosiny Kurejasa skwitowała wywróceniem oczami. Zachowywał się pedantycznie elegancko, dociągał do samego końca i raził swą systematycznością i dokładnością.
    Zmrużyła swe żółte i lśniące oczęta, czując w powietrzu "ostrzeżenie". Nie przywykła, aby ktoś groził JEJ. I tak zapomniała o tych słowach w trzy sekundy po ich wypowiedzeniu. Nie warto zaprzątać sobie głowy drobnostkami.
    Na wzmiankę o duchach, prychnęła dziecinnie.
    - Widzę, że mało wiesz o mojej rasie. Jak mam się bać duchów, skoro jestem jednym z nich? Żałuję, że nie dano mi z nimi obcować. - westchnęła, porzucając również analizę poprzednich wymian zdań. Wiedziała swoje i nijak było ją od tego odwieść. Trudno było przekonać Ingrid do zmiany zdania bądź wpoić jej coś, co powinna wiedzieć. Po prostu nie warto jej do niczego zmuszać. Do tańca potrzeba dwojga. Skoro jedno chce, a drugie nie, to nie warto włączać muzyki.
    Nie mogła doczekać się poranka. Wyjść na świeże powietrze i zwietrzyć świeżutką krew, która będzie wrzała w żyłach przy błaganiach o litość lub o śmierć... Taktownie rozejrzała się wokół w poszukiwaniu niejakiego Czarnego Pionka Gorgara, jednak jak przewidywała, niczego nie dostrzegła. Niczego poza drobnymi i ledwie zauważalnymi drgnięciami powietrza tu i tam.
    Również z uprzejmości pozostała w salonie, a nuż "przyjaciel" Yaradana jednak zechciałby się zmaterializować. Uznała, że jest to pół żywa jaźń Marionetkarza, której dano chodzić po ziemi mimo, iż nie widział jej nikt poza samym właścicielem. Planowała nawet wejść na piętro w poszukiwaniu danej sypialni i sprawdzeniu czy pościel jest jedwabna (innej nie lubiła i była bardzo wybredna pod tym względem), jednak co innego zwróciło jej uwagę. Zatrzymała się automatycznie i odwróciła głowę w stronę "zapachu" dobiegającego z piwnic. Nim zdążyła sobie to uświadomić, nogi niosły ją w tamtą stronę, nie bacząc na nic. Udało się jej zapanować nad kończynami dopiero w progu... pracowni, laboratorium. Spojrzenie Ingrid było zamglone, oddech nieznacznie przyspieszył się, zaś ssanie w żołądku znowu dało o sobie znać. Przez dobre parę sekund chłonęła wspomnienia bólu, krzyku, nienawiści i strachu. Robiła to przez chwilę, aż do czasu, kiedy zmysł wzroku dostrzegł wnętrze pomieszczenia. Mechanicznie zrobiła krok w tył, a na jej twarzy pojawił się grymas.
    - Ohyda. - stwierdziła, niechcący dostrzegając czyiś mózg. Wszystko to popsuło podwieczorek kobiety. - Czy masz tu jakieś pomieszczenie na poddaszu? Twój zacny przyjaciel nie potrafił mi udzielić słownej odpowiedzi. Chodzi mi o miejsce nad twoim... biurem. - powiedziała ot tak, jakby właśnie nie naszła go w czasie pracy. Nie przekroczyła nawet progu, opierała się o framugę i krzywiła zniesmaczona widokiem jeszcze nie powołanej do życia marionetki. Kukieł nie znosiła.
    Nie bez powodu też zadała takie pytanie. Skoro nie może być bezpośrednio w laboratorium, chciała być na górze. Emocje unoszące się w powietrzu bez przeszkód trafią do Ingrid, jeśli będzie możliwie jak najbliżej tego pomieszczenia.
    Zainteresowanie tą sytuacją uniemożliwiło Ingrid pozostanie obojętną na pracę Marionetkarza. "Biuro" miało w sobie słodki podwieczorek. Wolała zapobiec zmarnowaniu się siły i gęstości atmosfery.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 14:48   

    Czarnego Pionka Gorgara faktycznie nie było w pobliżu. Tylko ciche mury ścian, które pełne posępnego milczenia, spoglądały na Ingrid. Oczywiście "woń" niewyobrażalnych cierpień, jakie doznały obiekty badań płynęła, ocierając się o ściany we wsze strony. Atmosfera była od tego wręcz gęsta. Kiedy Ingrid stała u progu pracowni, Yaradan skierował niespiesznie w jej kierunku głowę. Nic nie mówił, po prostu miał w jej kierunku ustawioną głowę. Kręcił korbką od cewki Tesli w tym samym czasie, po czym nacisnął przycisk, który uwolnił ładunek elektryczny. Mózg w słoiku, aż się poruszył. Kurejas ciągle miał zwrócony łeb w kierunku kobiety.
    - Ohyda? To dzieło sztuki natury. Każde z nas to ma w sobie pod tymi kilkoma milimetrami czaszki. Odpowiada za wszystko, co robisz, a Ty dalej nazywasz to ohydą, moja droga Ingrid? Mi by było wstyd.
    W pracowni zachowanie Yaradana było nieco... inne. Swoja pracę wykonywał ze swego rodzaju maniakalnością. Jego ruchy były bardziej dynamiczne, zaś akcje cięższe do przewidzenia. Przepełzł szybko do Ingrid, złapał ją lekko za nadgarstek, jeżeli go nie odsunęła i pociągnął do pracowni.
    - Zapraszam, zapraszam pierwszego gościa... który nie zostanie przebadany. To ekscytujące. Czuję się, jakby to był mój pierwszy raz... kiedy zajrzałem Kapelusznikowi pod śledzionę.
    Zdecydowanie, w pracowni był bardziej nadpobudliwy, niźli na "wychodku". To był jego żywioł. Kuźnia wiedzy, stworzenia i zniszczenia. Yaradan był tutaj bogiem, a to był jego świat, który on tylko znał. Na wzmiankę o zakwaterowaniu troszkę się zastanowił.
    - Czarny Pionku Gorgarze... trzeba uprzątnąć TO miejsce.
    Wykonał ruch ręką w kierunku wyjścia z pracowni i Ingrid mogła kątem oka zaobserwować, że z cienia Yaradana umyka jakiś kształt z dużą prędkością. Mogło to być jedynie złudzenie, rzecz jasna. Sam marionetkarz podszedł do nieukończonej kukły.
    - Tutaj będziemy pracować, kiedy znajdziemy już jakiś ludzi i znajdziemy sposób na przeniesienie ich do tego miejsca.
    Zajrzał do miejsca, gdzie miała przychodzić głowa. Brakowało kilku rzeczy. Nie wiadomo, czy ta marionetka kiedyś ożyje, jest w pełni organiczna i taka też byłą ambicja Yaradana.
    - Kiedyś miałem bardzo wierną marionetkę. Była idealna pod względem fizycznym. Miedziane pięści, siła tytana, mobilność oraz szybkość. Jednak niewiele dało się zrobić z umysłem. Marybelle uciekła ode mnie w końcu. Brakuje jej głowy do ukończenia projektu "Bezgłowe Dzieci".
    Złapał marionetkę pod pachami i przeniósł do rogu pomieszczenia, gdzie była lodówka. Tam organiczne rzeczy na pewno się nie zepsują. Wyprostował się i przepełzł energicznie do biurka, tam zasiadł i sporządził kilka notatek, potem wrócił do mózgu i nadał wiadomość telegrafem. Z góry dało się słyszeć huk, szuranie, jakby ktoś przestawiał meble, coś wyrzucał.
    - Twoja izba jest w trakcie przygotowań. Dziwaczne sobie obrałaś miejsce, sądzę jednak, że Strachy to lubią.
    Wydał z siebie cichy pomruk rozbawienia.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 16:21   

    Wprawił ją w oszołomienie odwróceniem głowy pod dziwnym kątem. Wprawił ją w oszołomienie zmianą tempa swoich ruchów i precyzją wykonywanych zwykłych czynności. Był śmielszy i mniej elegancki niż w salonie. Wcale jej też to nie przeszkadzało. Niechętnie przekroczyła próg laboratorium. Gdyby nie ciepły zapach bólu unoszący się w powietrzu, Ingrid czułaby się tu najzwyczajniej w świecie źle.
    - Nie znam pojęcia wstydu. I nie każdy posiada takie cacko. Nie chcę wiedzieć skąd je wytrzasnąłeś czy je wyhodowałeś. Zdecydowanie wolę to cacko pod czaszką, a nie poza jej terytorium. - skomentowała i nadal krzywiła się. Pan Czarny Pionek Jak-Mu-Tam ją irytował, bo nie mogła Go dostrzec. Robił chyba za kamerdynera... na tę myśl uśmiechnęła się złośliwie. Niewidzialny sługa szykuje miejsce dla Ingrid. Był poza jej władzą, ale zdecydowała, że jednak wolałaby mieć takiego prywatnego podwładnego. Ludzi musiałaby nawracać, a to nużąca praca. Nie zmieniało to faktu, że kiedyś w przyszłości postara się wyposażyć w taką osobę.
    Wybuchnęła śmiechem mimo woli. Czuję się, jakby to był mój pierwszy raz... kiedy zajrzałem Kapelusznikowi pod śledzionę. Musiała to zapamiętać. Nie miała zwyczaju notować (a przyczyna tego była jej sekretem), dlatego przerzuciła się na pamięć. Ponure miejsce teraz drżało od śmiechu Ingrid. Nie było to na miejscu, nie pasowało to do otoczenia. I nie robiło to też wrażenia na pani Linde-Lou.
    - Świetny tekst. - omal mu nie zasalutowała; przeszkodził jej w tym własny śmiech, który siłą wydostawał się z przepony. Minął po minucie. Po raz kolejny tego wieczoru humor Ingrid uległ radykalnej zmianie. Między jednym pikaniem elektrod a drugim zarejestrowała polecenie wydane kamerdynerowi.
    - Ileż razy mam ci mówić, że przemieszczenie tutaj jednostki nie stanowi najmniejszego problemu. - podeszła do niego i zajrzała mu przez ramię, solidnie omijając wzrokiem mózg. - Jeszcze nie wiesz z kim zawarłeś kompromis. Dla mnie to pestka, panie Yaradanie. - powiedziała cicho, a ton jej głosu był miły dla ucha. Prawie normalny, ale wiadomo powszechnie, że prawie robi wielką różnicę.
    Wysłuchała jego smutnej i przejmującej historii na temat kukły.
    - To wyrzeźb głowę, wyhoduj, urwij komuś... ale ja nie lubię zabijać. Ja wolę być przyczyną samobójstw. - zakomunikowała i patrzyła na drżące elektrody. W swoim mahoniowym odzieniu czuła się strasznie nie na miejscu. Mimo wszystko stała jak stała za ramieniem Yaradana, wyraźnie rozbawiona jego... zaangażowaniem w każdy czyn, który zakłócał słodkie wspomnienie bólu.
    - Słyszę, że sufit cienki. Idealnie. Twój kamerdyner mógłby jeszcze zapewnić jedwabną pościel... na pewno mnie tym nie urazi. - tutaj uśmiechnęła się czysto niewinnie i trochę kokieteryjnie. Głos stał się słodki jak miód. Aby utrwalić swą małą sugestię, położyła dłoń na łuskowatym ramieniu Marionetkarza, niby to zainteresowana tym, co on tam robi, klika, notuje czy przenosi.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 17:17   

    - Właśnie, że każdy posiada ten organ. Niektórzy po prostu nie wiedzą jak z tego korzystać. Ale są potrzebni... żebyśmy mogli sprawdzać ich reakcje i ich oświecać. Miejsce tak naprawdę nie ma znaczenia. Skoro jesteś tutaj dziś, jutro i tak będziesz gdzie indziej, po to, żeby być znowu tutaj, nieprawdaż? Daphne też jest teraz na chwilowym wyjeździe.
    Yaradan nachylił się do słoika i wystukał na telegrafie kolejna komendę. Znów: korba, przycisk, ładunek prądu, wiadomość. Wrócił do notatek, począł coś notować. Przygryzł końcówkę ołówka, która po prostu została zniszczona przez jego obecne uzębienie. Z zamyślenia wyrwał go śmiech kobiety. Zwrócił głowę w jej kierunku. Atak rozbawienia troszkę trwał. Zanotował coś, kiedy skończyła się śmiać.
    - Gratuluję, to Twój najdłuższy śmiech w dniu dzisiejszym.
    Kiedy już totalnie się uspokoiła, słuchał jej słów na temat przejścia. Co ciekawe nadal pracował. Podszedł teraz do kilku palników i fiolek (w których były jakieś dziwaczne substancje), wodzących na myśl czasy Wiktoriańskie.
    - Dla mnie jednak to nie pestka, moja droga Ingrid. Niemal całe życie spędziłem w Krainie Luster, to może prowadzić do patologii w naszym planie. A uczestniczyć w nim muszę. Gdzie znajdują się najbliższe wrota?
    On zaś powiedział donośnie, jak na jego głos przystało, charczący i niski tembr jego głosu pewnie nie był miły dla ucha. Następna kwestia spowodowała, że gadzi łeb gwałtownie odwrócił się do kobiety. "Wpatrywał się" w nią długi czas, w między czasie mieszając jakieś preparaty. Powrócił potem do kontemplacji procesów, które miał przed sobą.
    - Marybelle nie da się zastąpić byle czym.
    Ton był iście grobowy, nawet jak na jego zdeformowany przez tą formę głos. Powrócił z fiolkami do mózgu i wlał ich zawartość do słoika. Szuranie na górze ustało.
    - Pościel ma aksamitne poszwy, moja droga Ingrid. Nie stosujemy jedwabiu od kiedy Lord Horacy Kurejas wykazał objawy uczulenia na ten materiał dwieście siedemdziesiąt pięć lat temu...
    Faktycznie w tym momencie rozpoczął dalsze notatki. Znów jakiś cień przemknął nieopodal na granicy pola widzenia, powracając do macierzy. Marionetkarz uniósł głowę, jakby chwilkę słuchając.
    - Twoje posłanie jest już gotowe. Matka pewnie się ucieszy na widok kobiety, dawno nie rozmawiała z przedstawicielką swojej płci.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 18:35   

    Nie obchodziła ją żadna Daphne. Kukły nie są warte uwagi. Nie rozumiała po co je tworzyć, skoro nie nadają się do niczego. W przypadku rasy Ingrid- nie mogły dać jej czystych emocji, bólu, gniewu.
    Yaradan zachowywał się tak, jakby pragnął za wszelką cenę zirytować ją. Skoro już się śmiała, to czemu niwelował rozrzedzoną atmosferę, po prostu lekceważąc jej osobę? Ciągle przemieszczał się, jakby było mu dokądś spieszno.
    - Nie słuchasz, co do ciebie mówię. Po co tu jestem, skoro nie po to, aby przynosić tu ludzi z ich świata? Powtarzam, że nie wiesz jeszcze wszystkiego o mnie. Nie wiem gdzie są wrota. Nigdy nie zatrzymywałam się i nie oglądałam otoczenia, tylko po prostu przez nie przechodziłam. - powiedziała znużona i oparła się o jakąś metalowy, biały sprzęt, który chyba coś mierzył...
    Powiodła spojrzeniem do biednego ołówka, który zginął śmiercią męczeńską. Czuła się tu niepotrzebna, więc wyprostowała się i ruszyła w stronę wyjścia.
    - Nie będę ci przeszkadzać. - mruknęła zniesmaczona. - A twórz sobie te kukły. I nie zamierzam z nikim rozmawiać, tylko iść po prostu spać. Wymuszona kultura nie leży w mojej naturze. - powiedziała i nim przekroczyła próg laboratorium, jej ciała już nie było. Zniknęła ot tak. Jakby w ogóle jej tu nie było. Najzwyczajniej w świecie przemieściła się na piętro na swój sposób. Ciało rozpadło się, opuściło powłokę ludzką i zaczęło współgrać z powietrzem. Znalazła się po chwili na poddaszu, gdzie faktycznie stało łoże z aksamitną pościelą. Stanęła na nogach i dotknęła kołdry. Była miła i chłodna w dotyku, a była przyzwyczajona do jedwabiu. Kiedy żyła, miała parę służek, które robiły za nią dosłownie wszystko, byleby panienka Ingrid nie przemęczyła swych bladych i delikatnych dłoni. Tęskniła do czasów, kiedy każda jej zachcianka była realizowana w szybkim tempie.
    Usiadła na łóżku i nie obejrzała pokoju. Położyła się po chwili i zamknęła oczy. Wcale nie zasypiała. Przywoływała sobie cały ból z piwnicy aż tutaj. Wszystko bezbłędnie trafiło do jej szarych komórek.
    Ciało nie pozostało temu obojętne. Ledwie zdążyło się zmaterializować, zaś przypływ słodkiego strachu rozbijał je na cząsteczki. Innymi słowy, w pokoju leżała Ingrid, jednak nie było jej widać. Nigdzie nie mignęły ciemnorude włosy ani żółte oczy. Nie było po niej śladu... może poza jednym. Delikatną mgiełką unoszącą się przy suficie. Jeśli zmęczenie wymiesza się z zapachem emocji, wychodzi duchowa, nieuchwytna wersja Ingrid. Choć nie było jej widać, mgiełka lewitowała tuż przy dachu i nadal chłonęła w siebie wszystko, co żywsze z otoczenia.
    Zaś w domu zapadła przejmująca cisza, zakłócana jedynie w pracowni Yaradana.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 20:10   

    A Daphne była bardzo fajnym mózgiem. Że też Ingrid nie chciała się z nią porozumieć. Kto wie jakich strachów napędził mózgowi Yaradan. A Mężczyzna wcale nie nie niwelował wesołej atmosfery, przeciwnie, był radosny, że mógł w końcu pracować! Na jej słowa nie powiedział nic, najwidoczniej nie chciał się powtarzać. Kiedy rzuciła ostatnią kwestię, Yaradan tylko spojrzał za nią, a kiedy wyszła zatrzasnął drzwi. Po czym wrócił do pracy, miał najwidoczniej na głowie więcej rzeczy niż kapryśny Strach piętro wyżej.
    - Ciekawa osobistość, Panie. Nie za szybko pokazałeś jej pracownię?
    Głos cicho rozbrzmiał od poziomu podłogi. Był to lekko skrzeczący baryton. Para błyszczących oczu spoglądała z cienia na Yaradana. Sam mężczyzna nie odrywał się od swojej pracy, skrupulatnie notując i przeprowadzając kolejne testy i analizy.
    - Myślę, że czas był właściwy. Przed snem najlepiej się myśli istotom na jej poziomie oświecenia.
    Drugi głos (z ziemi) wydał się być wyraźnie rozbawiony podejściem rozmówcy.
    - Panie, czyżby cię interesowała istota z niższych sfer istnienia?
    - Pomyśl chwilę, Czarny Pionku Gorgarze, zanim wydasz z siebie niepoparte faktami osądy. Ta istota nie przejawia chęci oświecenia, choć jest jednostką dynamiczną. Chce sprawdzić jak niektóre wydarzenia wpływają na poszerzenie spectrum widzenia. Teraz istota jest pochłonięta polowaniem, ciekawe jakie reakcje zachowania zacznie przejawiać, kiedy dostanie stałe źródło pokarmu? Może wówczas jednostka zostanie oświecona.
    Zastukał zniszczonym ołówkiem o papier. Głos Yaradana był niezmienny, jakby odpowiadał od niechcenia. Gorgar wydawał się niezadowolony, mlasnął przeciągle.
    - To długi proces, Panie. Sądzisz, że naprawdę warto?
    - Nie zapominaj, że najważniejsze jest zebranie informacji o ludziach. Dane, jakich dostarczy nam panienka Ingrid są tylko przy okazji, dlatego sądzę, że warto, Czarny Pionku Gorgarze.
    Ta, cicha konwersacja dobiegła końca, albowiem Gorgar już nie raczył odpowiedzieć Marionetkarzowi. Yaradan nie wyglądał na przejętego. Zrobił sobie herbaty. Przysiadł przy biurku. Notował, sięgnął po jedną z ksiąg, otwarł, przeczytał i poczynił kilka notatek. Po kilku godzinach zmęczenie wzięło górę. Zasnął za biurkiem. Było około czwartej rano.

    Wraz z brzaskiem jego forma na powrót się zmieniła w bardziej przyjazną dla oczu. Gorgar miał za zadanie budzić Yaradana o godzinie siódmej. A jako, że często marionetkarz spał tak głęboko, że nawet jakby mu do pracowni czołg wjechał, to by się nie obudził, Gorgar musiał się naprawdę postarać, żeby pana obudzić. I tak oto po całym domu przebiegł wysoki, wwiercający się w mózg dźwięk, który mógłby zmarłych budzić z wiecznego spoczynku.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 21:22   

    Ingrid też przysnęła, chcąc czy nie. Nawet jeśli nie była do końca sobą, potrzebowała odpoczynku. Zapewne znowu nie będzie spać dwie doby, jak to ma w zwyczaju. Zapomniała tylko przed snem zmaterializować swoje ciało. Zawsze tak czyniła, ponieważ w postaci mgiełki zdarzało się jej... lunatykować. Nie da się zatrzymać czegoś, co jest wszędzie.
    Zmarłych nie wypada budzić. Zazwyczaj są wtedy bardzo rozeźleni i często niebezpieczni. Ingrid miała już za sobą śmierć, dlatego zaliczała się do tego nadzwyczajnego grona. Kimkolwiek był kamerdyner Marionetkarza, powinien przystopować. Kiedy w całym domu rozległ się potężny huk, mgiełka krążyła na poddaszu. Mimo zamkniętych drzwi i okien, musiało coś pójść nie tak. Pobudka była bolesna. Ingrid (nadal bez ciała) zaczęła spadać. Białe smugi rozproszyły się po pomieszczeniu i przecisnęły przez najmniejsze szparki w ścianach, zamkach, podłogach. Na szczęście Ingrid obudziła się w odpowiedniej chwili...chwili, kiedy znalazła się w piwnicy. W ułamku sekundy udało się jej w końcu docucić i przywrócić ludzką wersję. Niestety i to nie spotkało się z miłym skutkiem. Spadła wprost na stół. Minęła o dwa milimetry śpiącego Marionetkarza, zaś stół...cóż, ten mebel szans większych nie miał. Połamany leżał pod Ingrid, która poczerwieniała na twarzy. Nie tylko dlatego, że obiła się dosyć porządnie (w tym chyba jej kończyna górna poważnie ucierpiała, o czym świadczył niecodzienny ból) , ale również dlatego, że jakaś substancja w fiolce rozbiła się i zaczęła pożerać jej tunikę. Dodając do tego huk...
    - YARADAN! - no i wtedy rozpętało się piekło.

    // ojeju, ale krótko :c w następnym Ci się oberwie, więc będzie dłużej:)
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Styczeń 2013, 22:18   

    Przestrzeń między wymiarami. Daleka podróż ku bezkresowi kosmosu. Planety, światy, kumulacje. Miasta w przestrzeni, upadające wieże w zapomnianych pustynnych krajobrazach, drażnionych przez dwa słońca. Pustka dekadencji. Dotykał swojego poprzedniego wcielenia. Istotę, która poruszała się jedynie z cieniami, niewidzialna dla swoich ofiar. Łowca cierpliwy i inteligentny. Był tam już. Człek, inna chimera. Cieniste łapska wysunęły się, atak trwał. Wtem nagle... trąby Jerychońskie. Upadają mury, upadają góry, nieboskłon pęka, przestrzeń rozrywana wielkimi pazurami, ogromne oko spogląda na niszczejący świat. Spogląda na Yaradana, dokładnie na niego. NIE WOLNO CI! Ktoś krzyczy. Nie wiadomo kto. Herold piekieł lub strażnik niebios. Trudno stwierdzić. Ucieczka, tylko to się liczy. Czerwona gwiazda. Podróżnik wszechświatów oto jest. Kolejne wcielenie. Być kometą, być kometą. Wszystko w zwolnionym tempie. Każda planeta przyciąga do siebie, jednak za słabo, żeby na stałe się tam zabawić. Przenikliwy dźwięk, to my. Topniejemy. Zbliżamy się do słońc, ich gorące oblicza wypalają mroźną duszę komety. Huk, to nie tak miało być. Upadek. Huk spoza przestrzeni wszechświata. Cóż to mogło być? Słyszy imię, ktoś krzyczy. Ale kim jest Yaradan? Czy to czasem nie on? Chyba któreś z wcieleń tak się nazywało... nieistotne teraz, słońca są coraz bliżej.

    Z perspektywy Ingrid wygląda to tak: Yaradan śpi jak zarżnięty. Jej wołanie na nic się zdało, jak wylądowała, to wydał z siebie jedynie chrapnięcie. A dębowe biurka raczej szybko się nie łamią. Chyba, że wylądowała gdzieś indziej, nieco dalej niż te dwa milimetry. W jednym z próbników był kwas solny więc faktycznie odzienie Ingrid mogło znacząco ucierpieć.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 12:35   

    Okej, stół się nie załamał. Uznajmy, że siła napędowa podczas spadania nie była wystarczająco silna. Nie zmieniało to jednak nic ani nie niwelowało jej gniewu przez fakt, jak bardzo nieładną pobudkę jej zaserwowano. Wygramoliła się niezgrabnie z tego bagna i wstała. Skrzywiła się przy tym, bo widocznie dosyć mocno obiła sobie mięsień czworogłowy, zaś kwas solny bezlitośnie zjadał jej tunikę.
    Stała sztywno, czerwona na twarzy, a z jej oczu miotały błyskawice. Gdyby się obudził... gdyby tylko uchylił oczy, Ingrid zaserwowałaby mu koszmar na jawie. Nawet Noritoshi nie potrafił wytrącić jej tak z równowagi. Na szczęście, bądź swoje nieszczęście, nadal spał jak zabity. Więc oberwało się jego kamerdynerowi.
    - TY ZAROZUMIAŁY NIEROZUMNY OŚLE! - krzyknęła i prawie trzęsła się z gniewu. - Moja noga więcej tutaj nie postanie! Przekaż to swemu zacnemu skretyniałemu panu! - syknęła przez zaciśnięte zęby i odwróciła się na pięcie. Jak na złość, nie mogła szybko się przemieścić jak najdalej od posiadłości, w końcu uszkodzenie ciała znacznie osłabia jej zdolności. To kogoś powinno boleć, nie ją. Oj tak, zaboli to Yaradana, jak go dorwie w swoje ręce. Oczywiście przytomnego, bo aktualnie nie może nic mu uczynić. Serce miała w gardle, bo została tak upokorzona. Powinno się ją traktować z należytym szacunkiem, podziwem i najlepiej obchodzić się z nią jak z jajkiem. Trzasnęła drzwiami i wyniosła swoją osobę poza teren posiadłości. Miała ochotę utopić Yaradana w tym jeziorku. Wtedy zrozumiałby, że z Ingrid się nie zadziera. Niestety te marzenia były płonne...
    [zt]
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 13:02   

    - Kwestia snu to Twoja osobista sprawa, ja mogę zaoferować jedynie pokój. Nic więcej.
    Odpowiedział na jej słowa. Klasycznie, wprowadził Ingrid do środka, otwierając drzwi, przepuszczając ją i zamykając je za sobą. Śnieg ścigał ich aż do samego końca, kiedy drzwi zatrzasnęły się z cichym hukiem. Wszystkie rzeczy zawisły na wieszaku, który stanowiło poroże. Mężczyzna ściągnął swoje buty i spojrzał na Ingrid, czekając na nią.
    - Proszę za mną.
    Wszystkie lampy były zgaszone, dlatego w domu panował półmrok, szło się o coś potknąć. Mężczyzna sięgnął po jeden ze świeczników o dwóch świecach. Podpalił knoty i zrobiło się nieco jaśniej. Szedł schodami na górę. Kiedy dotarł na piętro, skręcił. Szli długim, ciemnym, korytarzem, albowiem wszystkie drzwi od izb były pozamykane. W końcu dotarli do końca, mężczyzna sięgnął po klucze i włożył jeden z nich do zamka. Przekręcił, zapadki zaskrzeczały, domagając się naoliwienia po latach nieużytku. Klamka i zawiasy wydały z siebie równie błagalny ton, kiedy drzwi zostały otwarte. Mezczyżna zaprosił Ingrid do wnętrza ruchem dłoni. Była to średniej wielkości garderoba wielkim lustrem na całą niemal ścianę, od podłogi do sufitu. Był stolik, krzesełko z miękkim poszyciem oraz mnóstwo damskich ubrań. Były tam też i upragnione przez Ingrid jedwabie. Kurejas zapalił inne lampy od świecznika.
    - Weź co Ci się podoba z tego i tak już nikt nie będzie korzystał. Będę... tam.
    Wskazał palcem na dół, czyli chodziło jemu, oczywiście, o pracownię.
    - Nie zapomnij zabrać też czegoś na wyprawę do świata ludzi...
    Jeżeli nie było żadnych pytań, nacisnął na klamkę i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 20:01   

    Jej mimika nie zdradzała już nic, kiedy w końcu poddała się i wróciła do posiadłości. Obiecała sobie oczywiście co innego, jednak argumenty Marionetkarza przemówiły do niej i przekonały, że jednak powinna wrócić i przynajmniej zmienić odzież.
    Weszła na górę, lekko stąpając po schodach, jakby miały się załamać i powoli szła za mężczyzną. Rozejrzała się po ciemnym korytarzu i zaplanowała, że warto zainwestować w świece, lampy oliwne lub w po prostu elektryczność. Niby jest Strachem, który lubi mrok, ale jest też również człowiekiem, który lubi wygodę i widoczne otoczenie.
    Wzruszyła ramionami, kiedy wrócił na dół. Było jej obojętne gdzie jest. Mimo swej daty i epoki, w której się urodziła i wychowywała, nie przestrzegała aż tak norm społecznych. Widziała co się dzieje ze światem i z płcią piękną, dlatego i jej przeszedł niesmak przy uchyleniu choćby kostki u nogi. Nie wstydziła się swojego ciała, dlatego było to jej po prostu obojętne.
    Garderoba okazała się pełna. Jak to kobiety mają, Ingrid od razu odkryła w sobie miłość do tego piękna ukrytego za starymi drzwiczkami szaf.
    Zdjęła buty i stanęła boso na zimnej podłodze. Od razu zdjęła z siebie zniszczoną tunikę i otworzyła szafę. Uśmiechnęła się szeroko widząc niemały wybór. W tym momencie jej humor się poprawił i na chwilę zapomniała o niepoprawnym zachowaniu służby Yaradana.
    Wyjęła trzy suknie i położyła je na miękkim krześle. Przysunęła świecznik tak, aby widziała każdy detal ubioru i przymierzyła suknię numer jeden. Niebieską, która idealnie leżała na Ingrid, podkreślała jej atuty i była w sam raz. Widocznie matka czy tam ciotka, siostra Yaradana miała sylwetkę taką, jak sama Ingrid.
    Była nią zachwycona, dlatego zadbała o każdy szczegół. Ułożyła poprawnie każdy falbanek i rękawy. Przesunęła dłońmi po aksamitnym materiale i poprawiła włosy, aby opadały luźno falami na ramiona.
    Zbiegła na boso na dół, aby się zademonstrować. Okręciła się wokół własnej osi, wyraźnie zadowolona z tego małego pokazu mody.
    - I jak? - zapytała i nie zamierzała zadowolić się odpowiedzią "Pięknie". Innej oczywiście nie dopuszczała do myśli. Klik
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 20:57   

    Zamknął za sobą drzwi. Chwilkę się o nie opierał plecami, a jego zielone oczy spojrzały na sufit. Przyłożył palce do skroni, przymykając oczy i marszcząc czoło. Chwilkę nasłuchiwał, Ingrid wzięła się za szafę, dobrze. Wyprostował się i poszedł przed siebie w ciszy. Pozapalał kilka lamp świecznikiem po drodze, żeby kobieta miała nieco światła, jak będzie schodzić. Dotarł do schodów, powoli zaczął stawiać kroki na stopniach, schodząc w dół. mówił, nawet nie odzywał się do Gorgara, który nawet nie śmiał tej ciszy przerywać. Dotarł wkrótce do holu. Tutaj też pozapalał kilka lamp, żeby nie było zbyt ciemno. Zbliżył się do starego gramofonu. Stał na stoliczku, który miał kółka. Pchnął go więc i podszedł do regału, który mieścił w sobie mała kolekcję winylowych płyt. Bach, Vivaldi, Mozart... czym jest AC/DC? Nawet nie wiedział, że ma takie coś. Wziął jednak Bacha. Zbliżył się do jednego z okien, wyjrzał przez okno. Biały puch nieubłaganie opadał miliardami płatków na ziemię, tłumiąc jęk ziemi, przygniatanej wieloma jego tonami pod swoim białym kożuchem. Cichy zabójca. Wziął płytę i stolik z gramofonem w pobliże schodów wiodących do piwnicy. Wpierw otwarł wrota wiodące do pracowni, potem zabrał swoje komponenty. Gramofon, który prezentował się bardzo archaicznie, był na korbę oraz miał tubę, która pełniła rolę głośnika i wzmacniacza dźwięku jednocześnie. Nakręcił gramofon i położył płytę na siedzisku. Przyłożył igłę i cicho zaczęły rozbrzmiewać melodie Bacha. Założył fartuch oraz okulary. Pochłonęła go praca, miał dziś kilka rzeczy do przedyskutowania z Daphne, która mogła być lekko wstrząśnięta dzisiejszymi wydarzeniami. Nie widziała, jednak czuła wstrząsy. Najpierw jednak musiał uprzątnąć poranny bałagan. Kwas solny wżarł się w jedną notatkę oraz w dębowe biurko. Że też strachy muszą latać po laboratoriach wkrótce po przebudzeniu. Zmiótł szkło do szufli, potem przeniósł je do pojemnika na śmieci w rogu izby. Obejrzał nadniszczoną notatkę. Niewiele z tego pamiętał. Postarał się jednak ją odtworzyć. Wpierw przepisał istniejący tekst, potem uzupełnił to, co pamiętał. Będzie musiał ponowić tych kilka testów. Oparł się o oparcie wygodniej, ściągnął okulary i pomasował skronie drugi raz już dzisiaj, jego oczy zawieszone były przez chwilę w przestrzeni, zębach miał zniszczony poprzedniego wieczoru ołówek. W końcu wstał od notatek i założył okulary. Były prawie niewidoczne, bo bez oprawek. Wstał i skierował się do mózgu Daphne, kiedy nagle drzwi od pracowni otwarły się. Nie musiał się odwracać, wiedział kto to był. Ingrid. Podniósł jednak spojrzenie, aby dostrzec swojego gościa w kreacji należącej do jego matki. Kobieta okręciła się wokół własnej osi, wyglądała na zadowoloną. "I jak?". Powoli zwrócił całe swoje ciało w jej kierunku, począł się zbliżać, aby dokładniej obejrzeć jak kobieta się prezentuje. Jego twarz nie wyrażała nic, postanowił ją potrzymać chwilę w 'napięciu'. Obszedł Ingrid dookoła, chłonąc spojrzeniem każdy szczegół. Potem stanął na wprost niej i zaczął coś pisać. Wydał z siebie obojętnym głosem.
    - Nawet, nawet.
    Chwila ciszy, uśmiechnął się i spojrzał na nią ponownie z uwagą zatrzymując spojrzenie swoich oczu na jej oczach.
    - Żartuję. Prezentujesz się majestatycznie, moja droga Ingrid. Kompozycja wręcz idealna. Nie sadziłem, że Ci się spodoba. Pamiętam tą suknię z czasów dzieciństwa. Nie sądziłem też, że będzie pasować. Matka miała dosyć specyficzną figurę, jednak widzę, że macie pewne cechy wspólne. Gratuluję wyboru, moja droga Ingrid.
    Wskazał na gramofon kciukiem.
    - Zaproponowałbym taniec, jednak kiepski ze mnie prowadzący. Nie byłem na żadnym bankiecie od 23 lat.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 21:57   

    Po raz kolejny omijała wzrokiem ludzkie wnętrzności oraz prototyp marionetki. Było to niesmaczne i wolała nie przyglądać się tym obiektom. Wolała patrzeć na swoje odbicie - wyglądała zaiste pięknie i wiedziała o tym. Nie widziała powodu, aby udawać, że jest inaczej. Skromność nie leżała w jej naturze.
    Uniosła brwi wyraźnie niezadowolona pierwszą odpowiedzią Marionetkarza. Powinien zaniemówić z wrażenia. Jednak skoro sucho stwierdził fakt, oznaczało to, że jednak nie wygląda nadzwyczajnie jak przypuszczała. Przymiotnik "majestatycznie" pasował i była z tego słówka zadowolona. Mimo wszystko zmarszczyła brwi nie do końca przekonana.
    - Masz rację, ten kolor do mnie nie pasuje. - powiedziała, chociaż Yaradan nie wspomniał nic na ten temat. Wywnioskowała to z jego tonu i obojętnego zachowania. Spojrzała na suknię, która sięgała aż do ziemi.
    - Taniec? Taniec jest taki... - urwała i szukała słowa w myślach. - ... magiczny. Jednak nie jesteś wystarczająco zachwycony tym wyglądem, więc nici z niego. Nie ruszaj się, zaraz przyjdę, bo znalazłam coś piękniejszego. - powiedziała ożywiona i nim zdążył coś dodać, pobiegła lekkim krokiem z powrotem na piętro. Nie było słychać jej kroków, była tak zaabsorbowana małym pokazem mody. Błękitna suknia odeszła w zapomnienie, leżąc koło krzesła, a nie na nim. Drugą niebieską też od razu skreśliła, a skupiła się na... czerwonej. Żółte oczy świeciły z zachwytu, kiedy delikatnie wsuwała ją na swoje ciało. Ta głębia koloru była zmieszana ze srebrnymi wzorami, które pokrywały ramiona i zdobiły jej talię. Ta kreacja była nietuzinkowa i o wiele lepsza niż zwykłe "majestatycznie". Odsłaniała szczupłe łydki Ingrid i podkreślała kolor jej oczu. Kontrast był porażająco przyciągający spojrzenie. Tu też przesunęła dłońmi po tym razem, jedwabnym materiale, który przyjemnie muskał jej skórę. Włosy spróbowała spiąć i jako tako udało się jej to zrobić, co było dużym osiągnięciem bacząc na ich gęstość. Nawet te parę piegów na policzkach nie było tak ujmujące jak zazwyczaj.
    Zmaterializowała się ponownie w pracowni i teraz odchrząknęła.
    - Teraz powinno być lepiej! Jest fantastyczna! - powiedziała podekscytowana i niecierpliwie wyczekiwała opinii od osobnika płci męskiej. Klik.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 23:01   

    - Nie wspominałem nic o...
    Nie dała dokończyć. Zwróciła uwagę na taniec.
    - Owszem...
    I uciekła z pracowni.
    - Ale...
    Spoglądał chwilkę na wyjście. Dosłownie wyfrunęła. Tego się chyba Yaradan nie spodziewał... że wręczenie kobiecie wypchanej po brzegi garderoby grozi istnym pandemonium pytań o wygląd. Spojrzał na swój cień, a później na mózg. Potrząsnął głową i wrócił do badań. Postarał się o to, żeby złożyć sprawozdanie Daphne z tego, co dzisiaj się wydarzyło w jej okolicy. Nie miał pewności, że mózg żyje, choć przebywa w sprzyjającym środowisku oraz ma zapewnioną stymulację. Zaobserwował też ostatnio kilka reakcji na archaicznych wskaźnikach, swego rodzaju aktywność. Wysłał telegrafem informację. W tle leciała "Aria na strunie G". Bardzo ciepła i pozytywna kompozycja, przy tym była spokojna, a to Yaradanowi było teraz potrzebne do szczęścia. Niczym nie przerwana praca. Znów usiadł za biurkiem, obliczenia, notatki. Dzień jak co dzień. Poprawił niesforny kosmyk włosów za szpiczaste ucho, poprawił środkowym palcem okulary na nosie. Kilka rzeczy się nie zgadzało. Spojrzał na mózg. Skoro był sygnał zwrotny od strony mózgu na opowiadanie dowcipów, dlaczego nie było sygnału zwrotnego, kiedy Daphne byłą informowana o wydarzeniach? Czyżby go okłamywała? Mężczyzna zmarszczył czoło. To niedorzeczne, mierzył wysokość jej inteligencji, było na poziomie siedmiolatki. A może od początku podawała jemu sprzeczne wyniki? Pytanie po co, skoro zostałoby to odkryte? Może była złośliwa za życia? Tornado znów wdarło się do pracowni. Źródło wysokiej energii, Ingrid. Strach o ekstremalnie cholerycznym usposobieniu. Nie, ona po prostu odchrząknęła... to jemu się to wydawało nagłe, bo Yaradan był tak głęboko zamyślony, że ponowne wtargnięcie Ingrid zaskoczyło go. Aż wstał. Spoglądał na nią dłuższą chwilę, nic nie mówiąc. Złapał się na tym, że ogląda ciało Stracha w kreacji... nawet już nie pamiętał do kogo należała. Odchrząknął, żeby pozbierać myśli.
    - Moja droga Ingrid. Przez Ciebie moja wyobraźnia pracuje nie w tym kierunku, co trzeba.
    Odchrząknął znów, chyba był zakłopotany ale tylko przez chwilkę, zataił to ładnym i szerokim uśmiechem. Podszedł do Niej, jak poprzednio, dokładnie oglądając kreację. Trzymał dłonie przy sobie, oczywiście. Westchnął.
    - Nie obiecuję, że będę dobrym kompanem, ale zapraszam na kieliszek wina do salonu.
    Dlaczego jeszcze tutaj siedzą w ogóle? Mieli być już dawno w świecie ludzi. Z drugiej strony też nie było co się spieszyć, Strach znowu miał dobry humor i trzeba było go podtrzymać.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Styczeń 2013, 23:32   

    Uśmiech rozjaśnił jej twarz, kiedy usłyszała odpowiedź Marionetkarza i zauważyła roztargnienie, które umknęło w sposób niezwykle dyskretny. Taka ocena bardzo ją zadowoliła, przez co humor utrwalił się na dłużej dopóki dopóty Marionetkarz bądź jego sługa niczego nie popsują.
    Uniosła dumnie głowę, kiedy oglądał jej kreację. Była przepiękna, na prawdę urokliwa. Czuła się w niej dobrze i gdyby nie świat w Lusterku oraz mechaniczne urządzenia w pracowni, uwierzyłaby, że to jej czasy... kiedy to ojciec uczył ją tańca, matka haftowania, poprawnej mowy, postawy i manier. Oraz gry na pianinie z młodszym bratem. Otrząsnęła się z zakurzonych wspomnień i prawie kwitła bardzo usatysfakcjonowana wypowiedzią Yaradana.
    - Niech więc pracuje, przyda się jej rozruszania. - powiedziała dźwięcznie i chętnie ruszyła za nim. Co prawda wino można sączyć tylko wieczorami, jednak dobre są wyjątki od reguły.
    Ssanie w żołądku ustąpiło, zastąpione fascynacją odzieżą, za którą tak tęskniła. Oświetlenie pomieszczeń dodało im trochę ciepła i gdyby nie smutne ściany i meble, mogło być tu przytulnie. Na muzykę dotychczas w ogóle nie zwracała uwagi, pochłonięta swoim światem.
    Zmiana pomieszczenia jeszcze bardziej poprawiła jej humor. Nie było póki co śladu po porannej awanturze i zniewadze. Piękno zawsze poprawia nastrój i wytwarza komórki szczęścia. Działa prawie jak czekolada, chociaż uzależnienie od ładnego widoku nie szkodzi zdrowiu ani nie jest poważnym problemem.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 5