• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Posiadłość nad jeziorem.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Styczeń 2013, 00:26   

    Kobieta faktycznie miała sporo dworskich manier. Prężyła się jak paw swoją nową kreacją, wdzięcząc się, oczekując aprobaty najwyższego stopnia. Najwidoczniej jego reakcja ją zadowoliła, albowiem nie pobiegła znowu się przebrać. To dobrze? Źle? Wzruszył niedostrzegalnie ramionami. Ściągnął z siebie fartuch i zawiesił na wieszaku w pracowni, poprowadził kobietę do wyjścia, po czym zatrzasnął drzwi, kiedy oboje wyszli. Jego wyobraźnia cały czas przecież pracowała, tylko ona ją zaburzała. Spojrzał na swoją dłoń.
    - Jesteś tego pewna, moja droga Ingrid?
    Odpowiedział z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Znów był tym spokojnym i zrównoważonym mężczyzną. Zmiana następowała zaraz po przekroczeniu progu pracowni Marionetkarza. Pierw minęli hol, a potem Yaradan poprowadził kobietę spokojnie schodami na górę. Przez okna na półpiętrze widać było ogród pokryty grubą warstwą zimowego puchu, co mniejsze i słabsze drzewa uginały się pod ciężarem śniegu i zrzucały go, kiedy nasypało go za dużo. Prostowały się wtedy gwałtownie i chwilkę bujały się na boki, łapiąc równowagę. Byli na piętrze. Teraz schody na górę i byli w salonie. Ogromne okno pokazywało teraz niemal jednolicie biały widok na marznące jezioro naprzeciw domu. Mężczyzna ukląkł przy kominku, wrzucił kilka belek i podpalił je, upychając pod nie stare gazety. Wyprostował się i sięgnął po wino, które wczoraj zostało otwarte. Spokojnym ruchem wlał część zawartości butelki do lampek. Poświęci się i wypije jedną lampkę ten jeden jedyny raz. Podał naczynie Ingrid, po czym swoim kieliszkiem stuknął w jej kieliszek, patrząc przy tym w oczy, jak nakazywała etykieta.
    - Na zdrowie.
    Wziął lekki łyk. Wino było czerwone, półwytrawne i pomimo dekad leżakowania w ciemnym miejscu miało lekki smak. Nie wykrzywiało gęby okrutnością, choć pewnie było mocnym winem. Yaradan potem usiadł na fotelu, rozkładając się wygodnie, podpierając głowę ręką przy tym i przyglądał się Ingrid w milczeniu. Kontemplował nieodgadnionym spojrzeniem szczegóły jej samej, jak i kreacji. Nie musiał już chyba nic mówić. Mógł czuć żar bijący od kominka. Tańczące płomienie odbijały się w szybie. Trwało to kilka chwil. W końcu mężczyzna przemówił.
    - Chcesz iść dzisiaj do świata ludzi, czy przekładamy nasze wyjście na jutro?
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Styczeń 2013, 10:13   

    Nie mogła się oprzeć, aby co jakiś czas sprawdzać czy aby jedwab jest jedwabiem, a nie tanią podróbką. Przy każdym dotknięciu dłoni upewniała się, że jest to strój godny arystokratki, co wprawiało ją w niemy zachwyt. Nawet przy poruszaniu się, materiał ocierał się o skórę. Nie gryzł, jak to czasami bywa, a delikatnie muskał niczym właśnie płatki śniegu.
    Żółte oczy skupiły się na jego sylwetce.
    - Na pewno przydałoby ci się to, doktorku. Nic tylko liczysz, liczysz i liczysz. A gdzie tu czas na przyjemności? - zapytała zaczepnie ni to retorycznie ni to oczekując odpowiedzi. Na schodach panowała cisza, nic jej nie zakłócało. Może Yaradan, który chyba nie potrafił do końca poruszać kończynami bezszelestnie. Ingrid dostrzegła mnóstwo śniegu, jednak nie rozmyślała nad nim. Naturalny i nieuchronny proces, cóż z tego? Później stopnieje i nadejdzie wiosna, kiedy dni są dłuższe, a noce krótsze. Nie widziała w tym uroku, nie patrzyła aż tak bardzo. Zerknęła na swoje bose stopy z rozbawieniem. Czuła się lekka i piękna, a to jest uczucie niesamowite.
    Kiedy znaleźli się już w salonie, Yaradan poszedł nasypać do kominka. Ingrid nawet tego nie zauważyła, zajęta swoim światem. Przyjęła kieliszek wina i ponownie zatęskniła za tym konkretnym z Kościołamacza. Uznała, że nie warto być teraz wybrednym...
    - Masz tu lustro? Nie wiem jak wyglądam. - zapytała stojąc do niego plecami i wolną dłonią poprawiając falbanek na rękawie. W międzyczasie posmakowała wina i stwierdziła, że nie jest takie złe. Co prawda nie było najlepszej jakości, bo smak Ingrid miała bardzo rozwinięty, jednak kwalifikowało się do przyjemnych. Nie odwróciła się jeszcze do niego, bo stała przy jednym ze świeczników, który swym światłem powodował błyszczenie srebrnych ozdób na czerwonej sukni.
    - A planujesz jakieś atrakcje na dzisiaj, czy spędzisz czas w tej klitce? Mi jest obojętne, chociaż ten śnieg... nie będzie przyjemny dla mojej fryzury. Jeśli mam wyglądać olśniewająco, to lepiej, aby przestał tak sypać. - zerknęła obojętnie w stronę okna, jednak nie dostrzegła niczego oprócz zasypanego i już zamarzniętego jeziora oraz śnieżnobiałych kocach na każdym elemencie otoczenia. Ingrid traktowała świat płytko. Najważniejszy jest wygląd, piękno. Potem wygoda i sprawy teoretycznie ważniejsze. Spojrzała na błyszczący kieliszek z czerwoną zawartością. Jeszcze raz spróbowała jego smaku. Kropelka wina została na jej ustach, które zaraz otarła opuszkiem palca.
    Było spokojnie. Bezcenny czas.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Styczeń 2013, 12:02   

    I tak oto Yaradan był świadkiem chyba jedynej w swoim rodzaju zmiany. Oto kobieta, która chętnie doprowadzała ludzi na skraj samobójstwa za pomocą ich własnych lęków, teraz zachowywała się niemal jak mała dziewczynka. Marionetkarz zmarszczył czoło na słowa Ingrid.
    - To co robię sprawia mi dużo przyjemności. To nie tylko obliczenia. To prawdziwa przygoda i odkrywanie czegoś, o czym jeszcze nikt nie wiedział.
    Zajrzał do kieliszka, wziął jeszcze jeden łyczek i odstawił na blacie. Naprawdę nie wiedział, co istoty widzą w alkoholu. Wolał herbatę, zdecydowanie. Nie odbierała zdrowej oceny sytuacji, nie wywoływała agresji, ani innych niepożądanych skutków. Ten świat był dziwny. Jej pytanie wyrwało go z zamyślenia.
    - W garderobie miałaś lustro, które pokrywało niemal całą jedną ścianę, moja droga Ingrid. A tak, to jakieś powinno być w korytarzu na ścianie po prawej.
    Obrót spraw był dziwny. Codzienność przypominała jemu teraz tą sprzed około 20. lat, kiedy jeszcze matka, ciotki oraz kuzyn żyli. Cowieczorne mierzenie sukni pytania "I jak?". Wszyscy się dziwili jak matka utrzymuje dobrą figurę pomimo lat. Yaradan wiedział, w końcu kto go nauczył polimorfii? Spojrzał na swoją dłoń, która tak naprawdę była tylko jego wymysłem. Czas leciał dalej. Kobiety zmarły ze starości na przestrzeni lat, a kuzyn przepadł na jakieś dalekiej wyprawie, nigdy nie umiał usiedzieć w jednym miejscu. Ingrid nawet go przypominała, choć ten nie był tak kapryśny. Spojrzał znów na Stracha. Dawno nie miał gości, tak po prawdzie. Od kiedy został tutaj sam, dom zrobił się przyjemnie cichy, tak jak lubił. Teraz wpuścił tutaj tornado. Zobaczymy co z tego wyniknie.
    - Planuję pracować dalej, jeżeli nie udamy się do świata ludzi. Podejrzewam, że wypatrzenie odpowiedniej ofiary zajmie nam trochę czasu. To nie może być byle kto. Jednostka zdrowa od 'A' do 'Z', zaczniemy od płci brzydkiej. Wiem, że z Tobą na pokładzie będzie o wiele, wiele łatwiej. O fryzurę się nie martw, zatrzymamy się gdzieś po tamtej stronie lustra, poza tym weźmiesz sobie któryś z płaszczy, które mają głęboki i lekki kaptur. Wtedy fryzura się nie zepsuje.
    Jak on się cieszył, że Czarny Pionek Gorgar nie był kobietą.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Styczeń 2013, 12:41   

    Każda kobieta miała w sobie dziewczynkę, która wychodziła na wierzch przy rzeczach pozornie banalnych, a jednak znaczących. W tym przypadku było to zwykłe przebieranie się. Na co dzień Ingrid jest nawet pogodna i nikt nie przypuszczałby jaką mroczną stronę skrywa.
    W mężczyznach też byli dzieci. W 70%, jeśli nie więcej. Tutaj nie trzeba było się wcale starać, aby to dostrzec. Na przykład cały dom. Smutny, bezbarwny, opuszczony, ogród zaniedbany, zwłoki marionetek leżą bezczynnie zamiast być zlikwidowane. Zero wyobraźni, zero twórczości mimo samej natury Marionetkarza!
    - Jak kto woli. Dla mnie to totalna nuda. - skwitowała to, stojąc na tym, że ma rację. Brak wyobrażeń. Ingrid miała to bardzo rozwinięte przynajmniej przez sam fakt, że materializowała lęki. Dokładność tych iluzji była zaiste imponująca!
    Odwróciła się w końcu do Yaradana z kieliszkiem w dłoni.
    - W każdym lustrze mogę wyglądać inaczej. To zależy od światła. - przeszła we wskazane miejsce i przy okazji zapaliła tu lampę, aby widzieć dokładnie strój. - Liczy się każdy detal. One tworzą piękno. - wyjaśniła i rozpuściła włosy, aby zacząć je rozczesywać palcami. Były miękkie i grube. Widziała w odbiciu sylwetkę Yaradana. Patrzyła na niego prawie bezczelnie, nie kryła się z tym.
    - Kiedy ty pracujesz, nudzę się jak diabli. W Świecie Ludzi to wystarczy, że wskażesz mi jednostkę i przetransportuję ją szybciej niż ty miałbyś przejść tutaj na pieszo. Poza tym nie jestem pewna czy umiem odgrywać dobrą gosposię i żonę. - powiedziała z uśmiechem, bo to było pewne, że obierze się ich za małżeństwo, które zaczepia przechodniów i ich obserwuje. Była zadowolona wiadomością, że zakupi sobie dobry płaszcz. Co prawda co jej po pieniądzach, nie bawiła się w takie materialności. Jednak kochała piękno i wygodę. Nie mogła odmówić jak to kultura by to tego namawiała.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Styczeń 2013, 13:59   

    Zewnętrzna skorupa domu, najwidoczniej, była nieistotna dla Yaradana, liczył się jakiś wyższy cel, który sobie sam upatrzył.
    - Nawet nie próbowałaś się w to zagłębić, moja droga Ingrid.
    Konstruowanie teorii i sprawdzanie, czy mają one odniesienie w rzeczywistości. Tysiące możłiwości, które raz stworzone w głowie, szukają wzoru. Nawet nieopisane ma swój wzór i można to uczynić realnym. To oferowało oświecenie.
    - Zapytałaś mnie przecież o zdanie jak wyglądasz. Wiesz, że bym nie kłamał, opisując to, co widzę.
    Na wzmiankę o detalach skinął głową.
    - Detale, szczegóły, małe elementy, które tworzą spójną całość muszą być starannie dobrane. Jedna źle scalona część konstrukcji może wywołać anomalie lub całkowite zepsucie efektu.
    Podpierał głowę zgiętymi palcami, spoglądał na to, jak Ingrid paraduje przed lustrem. Rozpuściła włosy i przeczesywała je palcami. Nie wiedziała, że będzie je miała szybciej przetłuszczone w ten sposób? Wydzielina z gruczołów łojowych i potowych pokryje włosy, na koniec dnia będzie się denerwować o swoje owłosienie. Wstał, bo nie mógł patrzeć na tego małego niechluja, który w niej się teraz odezwał. Minął ją i podszedł do jednej z szafek, które stały w korytarzu. uchylił ją i wyjął stamtąd starą, ale czystą, szczotkę do włosów. Stanął za Ingrid i zaczął rozczesywać jej włosy, chyba, że zaprotestowała, to wtedy wręczył jej szczotkę do ręki.
    - Moja praca jest elementarna dla "Wielkiego Konceptu Dynamiki Wszechrzeczy". Tu nie chodzi o nudę, czy nie nudę. Tu chodzi o koncept, który jest powyżej wszelkiego istnienia. Świat, który jest jeszcze niezbadany, świat, który był jedynie w wyobraźni, teraz powoli staje się faktem.
    Tyle wystarczyło, wątpił, czy ją to zainteresuje. Jeżeli rozczesywał jej włosy, to dało się zauważyć, że znał się na rzeczy. W końcu sam posiadał długie "szkuty". Ostatnia kwestia wydała się jemu dosyć dziwaczna. Po co miałby to robić? Nie wystarczyłoby kuzynostwo? Pionowe źrenice mężczyzny spoglądały nieprzerwanie na płomienne włosy Ingrid.
    - To chodźmy i zróbmy to raz dwa, skoro uznajesz to za taką prostotę... nieumiejąca gotować żono.
    Ostatnia kwestię dodał już bardziej żartobliwym tonem, wkrótce jednak spoważniał i wychylił się zza niej, spoglądając w ich odbicie w lustrze. Spojrzenie miał... inne, lekko dzikie i nieobecne.
    - Łowca długo spogląda na swoja ofiarę, chce się dowiedzieć o niej jak najwięcej, zanim stwierdzi, że to jest właściwy moment. Jest cierpliwy, czeka, kontempluje. Potem szybki atak, ofiara nawet nie wie, że jej głowa toczy się już po podłożu lub, że serce jest już w rękach łowcy. Majestat, piękno i skuteczność. Sztuka sama w sobie, kunszt, wyrafinowanie i chłodna, spokojna maniera.
    Ostatnie słowa niemal szeptał do jej ucha, potem się wyprostował i wrócił na swoje miejsce. Nabił tytoniem fajkę i odpalił, wypuszczając aromatyczny dym w powietrze.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Styczeń 2013, 17:44   

    Faktycznie, nic z tych rzeczy jej po prostu nie zainteresowało. Filozofia była nudna, studiowała w swych czasach muzykę. Coś łatwiejszego, bardziej obszernego i bogatego w emocje niż rozmyślania na temat świata. Wszystko bezsensowne, nie mające sobie nawet krztyny ciekawości.
    - Po co mam się zagłębiać w coś, co mnie nie interesuje? Dla mnie liczy się piękno, wygoda i lęki. Nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne. - powiedziała już mniej przyjaznym i wesołym tonem.
    Zniecierpliwiona słuchała jego wywodu, który również był pozbawiony ciekawości. Nudził ją samym tonem tej wypowiedzi.
    - Właśnie dlatego zaczynasz mnie nużyć. Możemy już iść... - urwała na chwilę, bo przemieścił się i odważył się dotknąć największego atutu jej wyglądu. Przez pół minuty pozwalała na jego gesty, jednak potem zabrała mu szczotkę. Piękno jej ciała jest niczym nieskażone. Nie zamierzała tego zmieniać. Nic nie zdradzało, aby jakoś przejęła się pokonaniem tych niewidzialnych granic. Jeśli nie nadepnął na minę, wszystko było w porządku.
    - Przestań mi opowiadać o głupotach, mój nietaktowny mężu. - wpatrywała się jak odchodzi na poprzednie miejsce. - Nie jestem cierpliwym łowcą. Wychodzę, łapię i biorę to, co do mnie należy. Potem porzucam i wracam. Czasami patrzę tylko czy człowiek się nie załamał, aby był z niego pożytek w przyszłości. - odłożyła starą szczotkę na jedną z szafek i jeszcze solidniej związała ciemnorude włosy. Musnęła spojrzeniem swoją kreację, lekko przy tym wzdychając i odwróciła się do Marionetkarza.
    - A powiedz mi, jakie widzisz problemy w przetransportowaniu tutaj człowieka, hm? - zapytała zniecierpliwiona. Uwaga, jej humor zaraz ewoluuje na przeciwny! Takie drobnostki potrafią ją zirytować. Na prawdę była burzą humorów, tornadem nie do opanowania. Sam jej głos był poważnym zakłóceniem w tym spokojnym domu.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Styczeń 2013, 00:16   

    Swiata, który był pełen emocji, muzyki, którą po prostu w filozofii nazwać po imieniu. Niemniej, mężczyzna osiągnął coś. W końcu nastawił ją na tryb "wykonajmy tą robotę" a to już jakiś sukces. Nie dał jednak po sobie poznać, że się cieszy. Palił fajkę spokojnie, delektując się smakiem, który zawierał palony w ten sposób tytoń. Mężczyzna zerknął na kieliszek ze swoim winem, wolał jednak herbatę, a że ze wczoraj jeszcze troszkę zostało... złapał za filiżankę i potem z imbryk, spokojnie sobie nalał. Nie był otego wiele, a herbata była zimna. Nie szkodzi, nie szkodzi.
    - Rozumiem, preferujesz szybkie działanie. Trochę mnie to niepokoi, jednak wyjdzie w trakcie naszych poszukiwań jak się to sprawuje. Pamiętaj jaki efekt chcemy osiągnąć. To nie ma być jeden strzał, ale cały magazynek w jednym pakunku. Jeżeli zadziałasz zbyt ostro, równie dobrze możemy poszukać nowej ofiary, bo dana jednostka nie będzie się nadawała ani do "ponownego użycia" dla Ciebie, ani do badań.
    Wstał i minął ją, podchodząc do jednej z izb, otwarł drzwi. Jak się okazało, była to garderoba. Męska. Zostawił uchylone drzwi, żeby mogła go słyszeć, zaś sam otwarł szafę.
    - Damskie płaszcze są w tej samej izbie, w której znalazłaś swoją obecną kreację, która będzie mi spędzała sen z powiek przez najbliższą dekadę, przypomnijmy.
    Co ciekawe, nie ironizował. Kilka sekund obliczeń. //tutaj się popiszę znajomością kolorów// Karmazynowa koszula z czarnym krawatem się nada. Do tego szare spodnie i kamizelka tego samego koloru. Czarne lakierki, wyglansowane na połysk, do tego kapelusz, wodzący namyśl lata prohibicji w Ameryce północnej i również w tym stylu prochowy płaszcz. Wziął więc tych kilka rzeczy i wszedł za wiatę, aby się przebrać.
    - Problemów już żadnych nie widzę, moja niesforna żono. Powiedzmy, że zdaję się inną taktykę działania.
    Szybko mu poszło, wyłonił się z pokoju, niosąc pod pachą płaszcz, a w drugiej ręce krawat. Wrócił do salonu. Płaszcz przewiesił przez oparcie fotela, wypuścił dym z fajki i położył ją na stoliku tak, żeby się nie wywróciła i nie przypaliła czegoś przypadkiem. Postawił kołnierz koszuli na sztorc. Przewiesił krawat przez kark i przystąpił do stworzenia precyzyjnego węzła.
    - Mówiąc prościej, obdarzam Cię pewnym kredytem zaufania. Nie zepsuj tego, moja droga Ingrid. Zdążyłem Cię już polubić.
    Słowa brzmiały inaczej, nie miały tego sympatycznego tonu, jakim się zazwyczaj posługiwał. To mogło oznaczać jedynie tyle, że Yaradan mówi śmiertelnie poważnie.
    Skończył wiązać krawat, związał włosy w koński kucyk, po czym założył kapelusz na głowę. W sumie teraz przypominał mafiozo z początku XX wieku. Mężczyzna zwrócił się do Ingrid, tak jak ona do niego nie tak dawno temu:
    - I jak?
    Nie wykonał majestatycznego obrotu wokół własnej osi, jak to zrobiła towarzyszka... po prostu stał, opierając się teraz o oparcie fotela. Wolał zapytać ja o zdanie, zanim zarzuci jemu jakiś brak dostosowania do jej kreacji albo coś...
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Styczeń 2013, 11:25   

    Stanęła przy stoliku i nadal trzymała w dłoni kieliszek z resztką wina. Owszem, wszystko z umiarem i ze smakiem, jednak czasami trudno jest się jej oprzeć w słodkości trunków. Nie piła ich często, a jeśli już do tego dochodziła, pragnęła zachować piękne wspomnienie smaku. W końcu nie wiadomo za ile lat ponownie pobudzi swój organizm do pracy. A tego, szczerze powiedziawszy, nie lubiła.
    - Sugerujesz mi więc, że nie dbam o swoje ofiary? Marionetkarzu, doprowadzam do śmierci tych, którzy wyjątkowo nadepnęli mi na odcisk. Reszta... żyje nadal w społeczeństwie, chociaż na dźwięk mego imienia omal nie mdleją. - jej głos był zaczepny. W ostatnich słowach bardzo intensywnie dało się wyczuć satysfakcję z takiego obrotu spraw. Osoby uzależnione zazwyczaj nie dbają o otoczenie, jednak Ingrid była jeszcze świadoma tego, co się dzieje. Jeszcze. Jeśli zacznie z umiarem i powoli karmić się negatywnymi emocjami, a nie jak najwięcej i jak najszybciej. Taktownie dawkować odpowiednie ilości.
    - Nie mów mi, że ta "jednostka" musi być przytomna dla ciebie. W mojej pracy, to jasne jak słońce, ale u ciebie... ? - uniosła brwi zdziwiona i obserwowała jak znika w jakimś pomieszczeniu. Nie weszła tam zaciekawiona, wolała zostać z lampką wina. Uśmiechnęła się szeroko słysząc nawet poważny ton Marionetkarza opisujący damską garderobę. Czyli wprawiła go w takie oszołomienie jakie powinna! Bardzo dobrze, że Yaradan tego uśmiechu nie widział. Uznałby, że jednak popełnił błąd konszachtując z siostrą diabła. Kiedy ten się przebierał, Ingrid błyskawicznie i bezszelestnie weszła z powrotem na górę. Włożyła buty i po dwóch minutach pomyślunku, wyjęła niedługi płaszcz z kapturem, który był ozdobiony puchem jakiegoś zwierzęcia. Kobieta zastanowiła się czy aby to prawdzie futro niewiniątka. Zeszła z okryciem na dół, jednak nie zakładała go.
    Patrzyła mu prosto w oczy. Kredyt zaufania. Kto komu jego udziela? To dobre pytanie. Oboje ryzykują, bo nie wiedzą na co jest stać osobę przeciwną. Nie skomentowała tego żadnym słowem, gestem ani mimiką. Spojrzała tylko znacząco na jego pionowe źrenice otoczone pociągającą zielenią.
    Dopiero po chwili dostrzegła jego ubiór. Zmrużyła oczy i zaczepiała wzrokiem każdy detal. Kapelusz uznała za zbędny, jednak każdy ma swoje dziwadła. Akurat pasowało to do jego osoby, która też nie mogła uchodzić za jednostkę normalną. W końcu kto zdrowy na umyśle uwielbia kroić wszystko w pobliżu i badać każdy organ wewnętrzny? Ingrid też nie umiała stwierdzić komu z nich jest bardziej bliżej do zwariowania.
    - W tej kamizelce wyglądasz na pięćdziesięciolatka. Jednak płaszcz nadrabia to. - uśmiechnęła się złośliwie, umyślnie nie piszcząc z zachwytu. - No no, w takim ubiorze to będziesz wszystkich odstraszał. Wyglądasz dosyć... niebezpiecznie. - spojrzenie Ingrid mówiło zaś, jak bardzo się jej to spodobało. To, co złe jest najbardziej pożądane. Przyciąga jak magnes... Jednak nie przekraczajmy realiów. Wyciągnęła przed siebie płaszcz, który znalazła w garderobie.
    - Czy to z prawdziwych zwierząt? - zapytała nieodgadnionym tonem. Hm, Ingrid miała pewną cechę charakteru. Wielką miłością darzyła właśnie naturę... w tym jej mieszkańców. Nikt jednak o tym nie wiedział, bo wtedy była bardzo ludzka. Tak realistycznie ludzka, że wydawałoby się to sennym marzeniem. Odstawiła kieliszek z końcówką czerwonego wina, które teraz ogrzało jej przełyk i kilka organów wewnętrznych. Najwyższy czas, kiedy jest się stworzonym z lodu...
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Styczeń 2013, 13:43   

    - Odnoszę się do Twoich słów: "Szybko", "Jestem niecierpliwym łowcą". Logiczne następstwo sugeruje takie, a nie inne pytania z mojej strony.
    Yaradan począł zapinać mankiety koszuli. Kiedy skończył, sięgnął niespiesznie po fajkę, parę razy pociągnął z ustnika, żeby wzniecić żar, który pewnie lekko przygasł. Wypuścił kilka kłębów dymu w eter. Spojrzał na Ingrid, jak na dziecię, które nie rozumie niemal nic.
    - Tłumaczyłem Ci na czym polega moja praca, uznałaś to za nieciekawe i nudne, moja droga Ingrid. Dlaczego więc teraz pytasz o coś, co już Ci wyjaśniałem?
    Teraz on postanowił być zaczepny, bezczelnie wytykając jej niekonsekwencję. Ciężko powiedzieć, czy sprawiało to jemu radość czy też nie.
    Oszołomienie oszołomieniem, jednak Yaradan wydawał się być na tyle oddalony od świata, że nie przyćmiewało to pracy właściwego mózgu. Wygładził swoje ubranie. Zaś kiedy ich spojrzenia znów się spotkały, w oczach Yaradana nie tliło się zupełnie nic tylko chłodne wyrachowanie. Jak zawsze. Jego lampka stała samotnie, najwidoczniej zapomniana już i opuszczona przez właściciela. Łyk herbaty, a potem chwila refleksji przy zaciąganiu się fajką. Spojrzał ponownie na Stracha, kiedy oceniała jego ubiór. Pozwolił sobie na lekki uśmiech.
    - Będziesz więc miała wyglądającego niebezpiecznie, pięćdziesięcioletniego, "męża". Uznaję to za dobry kontrast. Musimy jeszcze coś poradzić na oczy... w świecie ludzi to może nie być normalne.
    Mógł co prawda zmienić ich wygląd, jednak nie trwałoby to zbyt długo. Przyciemniane okulary zimą są tak sensowne jak puszczenie ogrzewania w tropikach. Są jeszcze okulary fotochromowe, ale takich nie posiadał w chwili obecnej. Kupią po drodze. Potem Ingrid wyciągnęła przed siebie płaszcz, mężczyzna nachylił się, przyglądając się temu elementowi garderoby, dotykając futerka.
    - Nie mogę stwierdzić czy tak czy nie, bo się nie znam na stworzeniach futerkowych.
    Odwrócił futerko w rękach na drugą stronę.
    - Z drugiej jednak strony... wygląda na oskórowane i to dobrze. Są pewne cechy wspólne...
    Bardziej mówił do siebie, analizując w locie czyjąś pracę. W końcu spojrzał na Ingrid.
    - Wydaje mi się, że są prawdziwe.
    Yaradan wrócił do swojej fajki, wystukał tytoń do popielnicy, po czym kilkoma sprawnymi ruchami oczyścił fajkę, schował do małego pudełka i wrzucił do kieszeni płaszcza. Chwilkę potem założył wspomniany płaszcz i wyjął spięte włosy zza kołnierza, kiedy skończył zapinać guziki. Spojrzał na Ingrid w oczekiwaniu.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Styczeń 2013, 10:40   

    Prychnęła urażona, kiedy po raz kolejny czepiał się bezsensownych szczegółów. On ma prawo zadać jej pytanie, a ona już nie? Chociaż w pewnym stopniu miał rację, wolała nie zagłębiać się aż tak bardzo w jego pracę. Nie przepadała za niczyimi zwłokami, bo wtedy przypominała się jej noc, kiedy zmartwychwstała jako pół duch. Niezbyt przyjemne uczucie, ale o tym Yaradan nie wiedział.
    - To ty wyglądasz nieludzko. Ja się moich oczu nie wstydzę. - tutaj zamaszystym gestem poprawiła swoje włosy, pusząc się z dumy. - Określam je jako piwne. Twoje niestety... - teraz przyjrzała się pionowym źrenicom i próbowała wyobrazić sobie co potoczny obserwator by o nich sądził. - ... nie da się mianować ludzkimi w żaden sposób. Załóż okulary i dla dociekliwych mów, że masz zapalenie spojówek. - wzruszyła ramionami, bo było jej obojętne co uczyni. Zerknęła niepewnie w stronę okna. Śnieg, śnieg, śnieg. Może mogliby przemieścić się do Świata Ludzi w bardziej energiczny sposób? Spojrzała teraz na Marionetkarza i zaczęła wątpić. Od wielu, wielu lat nie miała pasażera. A jeśli go upuści dwadzieścia metrów nad ziemią? Albo gdyby po prostu stracił przytomność po drodze? W końcu kto chciałby przeżyć fascynującą podróż w betoniarce - kręcenie, wiercenia, trzaśnięcia... jej nie robiło to problemu. Zdecydowała, że przedstawi mu przy następnej okazji. Wolała nie ryzykować, aby jego służba zaczęła ją zaczepiać przy przemieszczaniu się.
    Przesunęła kciukiem po futrze i warknęła coś niemiłego pod nosem w języku norweskim. Odrzuciła odzienie na sofę, prawie obrzydzona, że trzymała to w dłoniach i przeszła po schodach (tym razem było słychać jej kroki) do garderoby. Wybrała trochę mniej ładny płaszcz z zamszu, bez futra. Ubrała go w drodze powrotnej do mężczyzny.
    - Ohyda. - mruknęła i zapięła każdy guzik. - Idziemy? - zapytała znużona, że musiała mieć do czynienia z wyrobem pochodzenia zwierzęcego. Po prostu wszystko spalić i zniszczyć.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Styczeń 2013, 18:31   

    Prychnęła z niezrozumiałych powodów. Kurejas przyglądał się jej dłuższą chwilę, z resztą, zorientował się, że poświęca zbyt wiele czasu na kontemplację tej kobiety.
    - Także się nie wstydzę swoich oczu, moja droga Ingrid, uznaję je za swój atut. Jednak wiem jak reagują nieoświeceni na wszelkie "niuanse".
    Lubił tą formę, nie została ona uformowana świadomie, była prawdopodobnie podświadomym obrazem istoty odpowiadającej potrzebom Yaradana. Równie dobrze mógł zostać kobietą, jeżeli by tak podświadomie chciał.
    Niegłupie... masz u mnie plusa.
    Zapalenie spojówek, tak? To już będzie łatwo zaaranżować. W głowie przypomniał sobie wszelkie objawy, gdyby niedowiarek chciał zobaczyć czy faktycznie oczy są schorowane. W razie czego użyje polimorfii, aby objawy wywołać. Dla co bardziej irytujących jednostek może przecież powiedzieć, że został ugryziony przez wściekłego psa. Światłowstręt występuje także przy wściekliźnie. Ciekawe jakby Ingrid zareagowała, jakby zaczął nagle odgrywać wściekłego jegomościa. Spojrzał jak dosłownie wyrzuca z obrzydzeniem futerko. Yaradana niespecjalnie to ruszyło. Po prostu zszedł na sam dół do holu, kiedy Ingrid zeszła do garderoby. Założył przyciemniane okulary na oczy i przejrzał się w lustrze. Tak... jeszcze dać mu tylko Thompsona m1928 i będzie... Zeszła, udało jej się. Przyjrzał się jej dokładnie, ustawił się obok niej.
    - Nazywam się Charles... Charles Samuel Ward. Ale tylko w świecie ludzi i tak proszę się do mnie tam zwracać. Nie wiem, czy moja rodzina była znana w świecie ludzi, dlatego wolę być incognito. A do Ciebie, moja droga Ingrid, mam się zwracać normalnie?
    Przeszedł kawałek w kierunku drzwi, otwierając je i pozwalając kobiecie po prostu przejść i potem wyjść. Miał nadzieję, że jej kapryśność nie będzie przeszkadzać w ich zadaniu. Ba, może nawet i pomoże w jakiś sposób?
    - Potrzebnych nam jest też kilka konkretów.
    Pauza, z zerknięciem na Stracha, upewniając się, że go uważnie słucha.
    - Powiedzmy, że wybraliśmy odpowiednią osobę. Jest, oto ją widzimy, co wówczas? Mam się trzymać na uboczu, czy mam być z Tobą, kiedy ofiara przeżywać będzie trudne chwile?
    To w istocie miało TAK zabrzmieć, czyli żartobliwie, jednak mężczyzna nie zaakcentował tego niewerbalnie, czerpiąc z tego kupę radochy... ale wewnątrz, nie na zewnątrz. Spojrzał jeszcze raz na jej płaszczyk, jak wychodzili. Płaszczyk z zamszyku, zamszowe istnienie, na jej plecach. Chyba się porusza, nie... nie może. A jednak to robi. Cóż widzi? Co to? Otwiera się. Jest duże, na całe plecy. Oko, a na rękawach tysiące małych. Słyszy ich ciężkie wołanie, echo przeszłości, które pragnie go pochłonąć ułomnością swojego istnienia. Spogląda na niego, analizuje, chce werżnąć się brutalnie w mózg. Słyszy pisk, który przeszywa na wskroś jego umysł, tysiące, miliardy szeptów. Plecy Ingrid do niego wołają już. Jest zirytowany, ściąga okulary. Wie, nie obawia się. Wie, że to dekadencki świat chce ściągnąć go z drogi oświecenia. Ma ku temu solidne argumenty, jednak nie przekonują one Yaradana. Oparł się o framugę drzwi wejściowych i przyłożył dłoń do twarzy. Oddychał głęboko, zaś na jego czole pojawiły się kropelki potu. Przymknął oczy, a potem je otwarł. Tak, zdecydowanie lepiej. Musi wyrzucić ten płaszcz, jest nacechowany złym fatum. Dołączył do Ingrid.
    - Kiedy...
    No tak, teraz jak to przetłumaczyć tej kobiecie, konkretnie?
    - Wiesz... ten płaszcz. Chcę, żebyś go wyrzuciła, jak dotrzemy do świata ludzi. Załatwimy Ci tam coś, co przystoi damie. Co prawda, nadal przez Ciebie moja wyobraźnia przechodzi przez dawno nie spotykany okres szału hormonów, tak preferowałbym zastąpienie tego, czymś lepszym.
    Odchrząknął.
    - Moja matka preferowała futra prawdziwe, jak zauważyłem Ty nie lubisz takich, dlatego nie znajdziesz tam nic ciekawszego.
    Wystawił zgięty łokieć, aby Ingrid mogła wesprzeć się na jego przedramieniu, mówiąc łopatologicznie: iść pod rękę.

    A potem poszli w siną dal, nie bacząc na pokaźną ilość śniegu na rzęsach.
    z/t x2
    Clarie XIV
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Marzec 2013, 10:13   

    Tego było za wiele. Clarie miała tego serdecznie dosyć. Chciała usiąść na ziemi po turecku i obrażona się nie ruszać dopóki stopy nie odpoczną, a stawy się nie naoliwią. Idą na prawdę bardzo długo, drzewa chyba nigdy się nie skończą, chodnik jest nierówny i wieje zimny wiatr, co bardzo jej dokuczało. Jakby tego było mało, tuż pod obojczykiem zaczęło ją kłuć, co utrudniało spokojne oddychanie. Marudziła pod nosem, jednak trudno było zidentyfikować jakich słów używała. Czuła się źle i brzydko. Niegdyś lśniące blond włosy były teraz matowe i skołtunione, co świadczyło o czasie jaki spędziła na świeżym powietrzu, nie w domu. W każdym razie nie wpatrywała się tak w Marionetkarza jak godzinę temu; swoją postawą oskarżała go o jej złe samopoczucie.
    Kątem oka zarejestrowała zmianę krajobrazu. Hałas wielkich potworów z metalu ucichł, nie było tak wiele ludzi i zmieniło się powietrze. Była jednak zbyt mała i głupia, aby dostrzec piękno tego świata i pojąć jego ogrom. Oraz wielkie szczęście, które jej dopisało. Koniec ze spaniem na dworcu i czekaniem nie wiadomo na co.
    Clarie zatrzymała się gwałtownie, pozostając nieco w tyle. Przed jej oczami ukazał się zamek. Wielki zamek jak ze snu. Paul opowiadał jej baśnie o królach, królowych, smokach, mrocznych zamkach. Bała się iść dalej. A jeśli jest tam potwór tak, jak w baśniach?
    Poczuła się strasznie mała i bezbronna. Wstrzymała oddech, a ręce schowała pod płaszczem Marionetkarza. On tu mieszka? W tym mrocznym zamczysku? Jej poprzednia pani miała trochę mniejszy "dom"; nic nie mogło się równać z wielkim, szerokim polem, który był chyba kiedyś ogrodem.
    Przynajmniej na chwilę zamilkło jej piskliwe marudzenie na zły świat.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Marzec 2013, 20:18   

    Bynajmniej Claire nie miała przed sobą zamczyska, a zwykłą posiadłość. Jednakże z całą pewnością dziewczynce mogło się to skojarzyć ze strasznym zamkiem, zważywszy na stan budynku z zewnątrz. Yaradan całą drogę milczał i ignorował marudzenie. Dyskretnie tylko się oglądał, czy dziewczynka idzie za nim, nawet jak przystawała, szedł dalej. Kiedy już w końcu byli pod domem Kurejasa, mężczyzna odwrócił się do Marionetki.
    - Zapraszam, młoda damo. Tu mieszkam. Mam nadzieję, że ciepła herbata już na nas czeka.
    Podszedł do drzwi i je otwarł, zapraszając gestem Marionetkę do środka. Jeżeli ta nie zdecydowała się jednak wejść, przeszedł przez próg i zostawił drzwi otwarte. Co do jednego nasza młoda Marionetka miała rację. W tym domu mieszkał, dosłownie i w przenośni, potwór. Yaradan począł ściągać z siebie wierzchnie odzienie. Powiesił także kapelusz na wieszaku. Spojrzał na siebie w lustrze, rozpuszczając włosy. Ciekawe, cóż się teraz podziewało z Ingrid. Dziwiło go, że myślał o tej kobiecie, zwłaszcza, że ona raczej myślała tylko o sobie. Porzucił tą myśl i rozpiął mankiety koszuli. Zerknął na drzwi, podwijając rękami.
    - Ciepła kąpiel też pewnie się znajdzie.
    Tak, naje się, wykąpie się, a potem do pracowni. Musi przeanalizować ten okaz, bo ewidentnie człowiekiem nie jest. Sprawdzi tą ludzką technologię... o ile to jest ludzka technologia.
    - Chyba, że mam Ci dać parę miedziaków i zostawić?
    Wątpił, czy duma dziewczynki pozwoli jej na zostanie na zewnątrz. To taki zabieg, którego dziewczynka może nie zrozumieć, albowiem, teraz zapytał po prostu, czy jest najzwyklejszym na świecie żebrakiem. Pan Kurejas nie miał serca, choć ta Ingrid mu tam gdzieś siedziała na sumieniu. Złośliwa kobieta. Przyznać jednak musiał, że kiedy została obudzona i się wkurzała, to wyglądała całkiem interesująco. Pan Yaradan się uśmiechnął i zerknął w kierunku wejścia. Claire XIV. Numer seryjny. To nasuwało pewne sugestie. Interesująca postać. Choć Yaradan nie widział sensu w konstruowaniu konstruktów dziecięcych. Niemniej, czekał aż dziecko wejdzie do domu w końcu i przestanie wpuszczać zimno do środka.
    Clarie XIV
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Marzec 2013, 20:44   

    Nie zamierzała zostawać sama przed zamkiem. Było zimno, mokro i wiał zimny wiatr, dlatego czym prędzej ruszyła za Yaradanem, w pełni ufając mu, że jednak żaden potwór jej nie zaatakuje. Przemknęła niczym cień przez próg i wlepiła się w ścianę tuż obok. Nie potrafiła pojąc ogromu zamczyska. Była pewna, że jak zrobi jeden krok ponownie zgubi się i ponownie zostanie skazana na samotność, a to nie wróżyło nic dobrego.
    - Chcę pić. I jeść. Zimno.. - zażądała i zaczęła wyginać sobie palce zdenerwowana. Bardzo długo była bez Marionetkarza, a to źle na nią wpływało. Teraz miała obok jednego, niewiele to pomogło. Rozbieganym wzrokiem próbowała zarejestrować miejsce większych mebli i zorientować się w jakim pomieszczeniu się znajduje. Po cóż jej miedziaki? Nie umiała się posługiwać pieniędzmi, bo po prostu nie potrafiła liczyć.
    Stąpała z nogi na nogę i bała się ruszyć dalej. Płaszcz osunął się z jej ramion odsłaniając brudną, chłodną w dotyku porcelanową skórę. Clarie twierdziła, że skoro Marionetkarz zaprosił ją do swego domu, w pewnym sensie ją adoptował. Przygarnął i teraz jego obowiązkiem leży naprawić jej ciało i zaspokoić wszystkie potrzeby. Wstrzymywała oddech i próbowała pozbierać chaotyczne myśli. Nie przestawała się trząść i niezrozumiale marudzić pod nosem.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Marzec 2013, 21:17   

    Chce pić, jeść i jej zimno. W dodatku jest brudna. Yaradan nie może badać BRUDASA. Mężczyzna spojrzał na płaszcz leżący na ziemi, a potem na dziewczynkę. Pokazał palcem na wieszak, a potem na płaszcz. Dziewczynka była najwidoczniej nienauczona dobrych manier, sam Yaradan, choć nie wiązał z nią głębszych emocji, nie tolerował braku poszanowania cudzego mienia, zwłaszcza, jeżeli to mienie chroniło przed zimnem w jakimś stopniu. Dopatrzył się prędko egocentrycznych zachowań, co skwitował wymownym milczeniem. Tak czy owak, po kontrastowym ukazaniem miejsca płaszcza, rzekł.
    - Poradzimy coś na to. Wiedz jednak jak zachowują się dobrze wychowane dziewczynki. Złe maniery nie są tutaj tolerowane.
    Yaradan machnął dłonią, posłał Cienistą Brać do działania. Dla Claire mogło to wyglądać jedynie jak gra cieni. Wszystko było przygotowywane. Swoją drogą, gdzie jest jego służąca, czyżby już uciekła? Kurejas udał się teraz ku łazience, która była na parterze. Otwarł ją i dostrzegł ,że jest tutaj czysto. Skinął głową. Wrzątek już był gotowy. Dobrze. Teraz tylko wymieszać z zimną wodą, troszkę mydła i voila. Jest kąpiel. Ale jeszcze nie wpuści jej tutaj, nie zamierzał wszystko załatwić za jednym zamachem. Tak. Przekąski były gdzieś tutaj, jakieś ciastka powinny ucieszyć dziecko. Coś do picia właśnie schodziło na dół. To znaczy czekało na półpiętrze,Yaradan nie chciał jej przestraszyć mimo wszystko. Była i herbatka i ciastka. odnalazł jeszcze jakąś koszulę od matki, była za duża dla Marionetki, ale któż by się tym przejmował, ważne, że czysta. Zaniósł to do łazienki, potem stanowczym gestem wskazał Claire przygotowane pomieszczenie. Jeżeli dziewczynka się tam udała, sam skierował swoje kroki do garderoby, aby przebrać się w bardziej domowe, acz ciągle eleganckie, odzienie. Nałożył na siebie fartuch oraz okulary, które lubił nosić podczas pracy.

    Cóż, jeżeli dziewczynka nie chciała zażyć kąpieli i napić się plus najeść, albo jak wyszła, to Yaradan uprzejmie zaprosił ją do pracowni, otwierając przed nią opasłe wrota, które za sobą zamknął.
    - Usiądź tutaj proszę,chciałbym sprawdzić, czy jesteś zdrów cała...
    W sumie nie kłamał zbytnio. Zdziwił się, kiedy rozpoznał technologię, przyglądając się Claire z bliska. Wcale nie była taka ludzka, wręcz przeciwnie, stara, dobra Marionetkarska szkoła. Zaśmiał się, szukając punktów, które przełączały Marionetkę w stan czuwania, żeby nie czułą bólu podczas grzebania w jej ciele.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 6