Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wysłany: 12 Wrzesień 2013, 20:03 Protokół z przesłuchania obywatela Auri.
Protokół dotyczący sprawy 56838 prowadzonej przez jednostkę 247.
Moja historia zaczyna się niedługo przed wojną, gdy się urodziłam. Nie mam pojęcia, jaki to był dzień, pochmurny czy zimowy, nikt mi tego nigdy nie powiedział. Moi rodzice służyli wtedy u pewnej rodziny de la Crouz, jako szpiedzy. Była to bardzo niebezpieczna praca, ale z jakiegoś powodu rodzice nie mogli jej rzucić. Możliwe, że nie chcieli, że to lubili, albo po prostu byli w tym dobrzy. Nigdy nie miałam okazji spytać ich o to, zresztą nie miałam za wiele okazji z nimi rozmawiać. O ile dobrze pamiętam to tylko cztery razy miałam możliwość konwersacji z moją mamą i tatą. Wszystko przez państwa Crouz – stwierdzili, że jestem bezużyteczna, a co gorsza, mogę przeszkadzać rodzicom w pracy. Więc wysłali mnie ze swoją córeczką na wieś. W wyższych sferach takie rzeczy były nie dopuszczalne, ale ja byłam troszkę inna. Nie miałam żadnej mocy. Byłam totalnym, niegroźnym beztalenciem. Całkiem jak człowiek. Państwo de la Crouz nie lubili ludzi, tak jak całej organizacji Moria.
I tak dorastałam z Ann, nadzorowana przez starą ciotkę Luiz. Nie interesowało ją nasze wychowanie, tylko żebyśmy nie zrobiły sobie krzywdy i uważały na jej kolekcje porcelanowych filiżanek. Pozwalała nam na wszystko, więc zapomniałyśmy, kto stoi wyżej, traktowałyśmy siebie jak siostry – na równi.
Po wojnie, chociaż większość z sąsiadów oddała wolność swoim sługom, moi rodzice służyli nadal u państwa Crouz. Nie chcieli od nich odejść. Podejrzewałam, że nadal mają jakieś bardzo ważne zadania, na przykład utrzymania pokoju pomiędzy światami. Tak rzadko widywałam rodziców, że wykreowałam sobie ich, jako bohaterów, walczących za dobro i sprawiedliwość. Na śmierć i życie. Nie wiem czy taka była prawda, ale parę lat po wojnie, w niewyjaśnionych okolicznościach, zmarli.
Było mi smutno. Nie rozpaczałam, ale było mi smutno. Nie zdążyłam się do nich przywiązać, moją nową rodziną od dawna była Ann i to po jej śmierci rozpaczałabym bardziej. Nasza przyjaźń była na tyle silna, że przedstawiałyśmy się wszystkim, jako siostry. Minęło parę lat, dorosłyśmy. Wszystko robiłyśmy razem, spałyśmy w jednym łóżku, piłyśmy z jednego kubka, wiedziałyśmy co myśli druga zanim ta o tym powie. Uwielbiałyśmy podróżować i podczas jednej z podróży do świata ludzi, Ann poznała tam mężczyznę. Właściwie to on wpadł na nią i od razu ją zaczarował. Ann zakochała się po uszy, ożeniła się z nim i zamieszkała w świecie ludzi. Szczerze jej to odradzałam, ten facet był naprawdę dziwny, oszukiwał, był dwulicowy, znaczy nigdy nam tego nie pokazał, ale ja byłam pewna. On był zły i zepsuty, ale Ann nie chciała mnie słuchać, była za bardzo zaślepiona miłością. Nie mogłam opuścić mojej przyjaciółki, więc zamieszkałam z nią. Ona coraz bardziej się zmieniała, nie przypominała już mojej przyszywanej siostry Ann. Zaczęło się od tego, że przestała się uśmiechać, potem było coraz gorzej. Nie rozmawiała ze mną, zrobiła się niemiła i wredna. Ale ja uparcie trwałam u jej boku, mając nadzieje, że pewnego dnia wróci moja kochana, uśmiechnięta siostra.
Ten dzień nie nadszedł, ale nastał dużo gorszy. Pamiętam jak dziś, jak słyszałam jej kłótnie z mężem, namawiał ją żeby o coś mnie poprosiła. Uciekłam do kuchni nie chcąc słuchać cierpienia mojej przyjaciółki. Przyszła po pewnym czasie i powiedziała: „Idź, przyprowadź moich rodziców. Mam im coś ważnego do powiedzenia.” Jej oczy były zapłakane, nie chciałam się jej sprzeciwiać. Spuściłam wzrok i przeniosłam się do domu jej rodziców. Zastałam ich martwych, leżących na kuchennej podłodze. To było wstrząsające. Stałam tak patrząc się na świeże trupy jakiś czas, minutę, godzinę, tydzień, rok, nie wiem. Z letargu wyrwała mnie pokojówka, która wpadła do kuchni i zaczęła potwornie wrzeszczeć. Spanikowałam i natychmiast przeniosłam się powrotem do świata ludzi. Nadal wstrząśnięta powiedziałam zdziwionej Ann, że jej rodzice nie żyją. Kazała mi wszystko zrelacjonować, więc powiedziałam jak było. Potem mało pamiętam. Ann chyba wpadła w szał, krzyczała na mnie, jej mąż mnie uderzył, coś mówili o mojej winie, że takie ścierwo jak ja mogłoby zabić za pieniądze i magiczną moc. A potem dostałam czymś twardym w głowę.
Odzyskałam świadomość w jakimś mokrym, zimnym miejscu. Otworzyłam oczy, ale nadal widziałam ciemność. Byłam przekonana, że jest noc i dlatego nic nie widzę. Godziny mijały, a mrok nie. Wpadłam na pomysł, że może mnie zamknęli w ciemnym pomieszczeniu, więc wstałam chwiejnym krokiem szukając gładkich ścian. Chwile potem znokautowało mnie drzewo. Dopiero po chwili zrozumiałam, co mi się stało, lub właściwiej, co mi zrobili – oślepili mnie. Od tamtej pory nic nie widzę.
Po tym też niewiele pamiętam. Leżałam parę godzin lub dni na mokrym mchu, nie wiedząc, co zrobić. Jakiś nieokreślony czas później poczułam dotyk na skórze, siłę która kazała mi gdzieś iść. A potem już było coraz lepiej.
Zaopiekowała się mną niejaka Charlotte, niewiele mówiąca lunatyczka. Zaprowadziła do swojego mieszkania. Szybko przypadła mi do gustu, więc się zaprzyjaźniłyśmy. Jednak długo nie mogłam się otrząsnąć z ślepoty. Nie potrafiłam sama nic zrobić. Po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do domy Charlott i mogłam jakoś funkcjonować. Ale panicznie bałam się wyjść na zewnątrz, zderzyć się z rzeczywistością i prawdziwym światem. Bałam się, co ludzie o mnie pomyślą, co będą mówić, czy będą się śmiać. Cały rok spędziłam tylko i wyłącznie w tym dom, nie wychodząc z niego nawet na milimetr. Aż po wielkich namowach odważyłam się. Założyłam ciemne okulary, wzięłam Charlie (jak lubiłam przezywać moją przyjaciółkę) pod rękę i wyszłam za próg drzwi. Przeszłyśmy na chodnik i tam stało się coś dziwnego. Miałam wrażenie, że widzę latarnie po prawej stronie, krawężnik i przy nim samochód, nawet kota schowanego w krzakach i panią w sukience idącą z na przeciwka. Wszystko w czarno-białych kolorach. Zdjęłam okulary, jednak to nic nie zmieniło, zacisnęłam powieki, nadal tak samo. Zapytałam czy te rzeczy naprawdę istnieją – dostałam potwierdzającą odpowiedz. To było dla mnie bardzo dziwne. Po paru metrach spaceru, zrozumiałam. Jednak nie byłam zbędnym beztalenciem. Miałam moc! Dość dziwną, ale jaką przydatną w mojej sytuacji. Widziałam umysłem. To jest bardzo trudne do wytłumaczenia. Tak jak by mój mózg czuł te rzeczy i dzięki niemu ja je widzę. Szybko się do niej przyzwyczaiłam, ale nadal w niektórych sprawach potrzebowałam pomocy Charlie. To ona została moją nową przyjaciółką i pewnym sensie oczami.
Dodatek 248 uzupełniony w trakcie dalszego śledztwa:
Po wojnie jej rodzice zgodzili się nadal służyć rodzinie Crouz pod jednym warunkiem, że ich córka nigdy nie będzie ich sługą. Warunek został przyjęty. Została spisana specjalna umowa, podpisana przez rodziny. Złamanie któregokolwiek z przyrzeczeń miało grozić śmiercią. Niedługo po tym rodzice Auri zostali zamordowani przez ludzi stowarzyszenia Moria. Państwo Crouz byli pewni, że umowa przestała obowiązywać. Oczywiście się mylili. Gdy Ann wydała rozkaz Auri, wydała wyrok śmierci na swoich rodziców. Tym samym córka zabiła rodziców.
Ann nie chciała zrobić krzywdy przyjaciółce. Jednak po namowach męża, postanowiła ją ukarać. Wybrała, w swoim mniemaniu, najłaskawszą wersje kary. Oślepiła ją, a po czym wygnałaby ta nigdy nie znalazła drogi powrotnej do jej domu.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!