• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Misje » Kal’Amanhar
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 21 Październik 2015, 11:11   Komnaty

    .Przed Bramą


    W czasie, kiedy Anastasii potężne drzwi ustępowały wejścia i umożliwiały wzięcie nagrody, Kapłanka pojawiła się wraz z Eliotem za jej plecami.
    - Czekaj, nie wchodź - ubiegła ją kobieta.
    Była wysoką i młodą niby to elfką z powieści świata Azeroth, ubraną w zupełne minimum lekkiego uzbrojenia i pozbawioną jakiejkolwiek broni, lecz brak jej było długaśnych uszu. Cerę miała jasną, włosy długie w kolorze czarno-ognistych pasemek. Kilka metalowych elementów uzbrojenia wraz z centymetrami tkaniny było kolorów srebrnych i błękitnych. Jej oczy płonęły będącym również błękitnej barwy, spokojnym ogniem. Brak na jej ciele było oznak walk, na twarzy żadnych zaś oznak zmęczenia. Paznokcie długie, z błękitnymi przebarwieniami, wyostrzone w szpikulce. Puściła wolno dłoń mężczyzny, łącząc z drugą i spomiędzy nich ujawniając sierpówki, które kilka godzin temu były drogowskazami wędrówki po brzegach wyspy. Trzy zostały na jej ramionach, trzy pozostałe udały się w strony, gdzie reszta uczestników utkwiła.
    - Poczekajmy na jeszcze tę jedną osobę. A jemu - tu wskazała na właściciela króliczego - potrzeba trochę czasu, zanim błotniste diabelstwo rozklei powieki. Mgły nad moczarami są bardzo okrutne dla zwykłych śmiertelników. Tylko My, Pradawni, mamy jeszcze z nimi szansę.
    Gdy skończyła mówić, pojawiła się Kejko - Dachowczyni dotarła po dłuższej podróży do dwójki rozmówców, wychodząc z miejsca pobliskiemu temu, którym wydostała się tutaj Anastasia i nie dosłyszała dialogów innych niż te, które obie postacie napiszą w swoich następnych postach.

    Okolica, w której cała wasza trójka się znajdowała, przedstawia się następująco:
    Stoicie u podnóża wielkich skał, których centralne szczyty piętrzą się kilkaset metrów w górę i przysłaniane są przez mgliste, szare chmury.
    Skalista korona, raj wspinaczkowy i kolce jakby z poroża zwiastunki śmierci.
    Pomiędzy szczytami gór rozpięte są bardzo grube łańcuchy, luźno zawieszone, zmierzające promieniście do najwyższej instancji skalnej. Wrota u których stoicie są wielkie niczym ćwiartka jednego skrzydła bramy Mordoru. Tak, to trafne porównanie w obliczu jałowej ziemi wokoło, ciemnego poszycia skał i wylewającego się z tego krajobrazu aury tajemnicy i niebezpieczeństwa.


    Kolejka:
      Anastasia, Eliot, Kejko.
    _________________


    x x x x
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 21 Październik 2015, 14:41   

    Skoro kryształ w spokoju leżał w bezpiecznym miejscu, teraz przyszła pora dogłębniej zbadać budynek. Chyba ktoś powinien się tutaj znajdować w razie przybycia uczestników? Nuż sądzili, że nikomu nie uda się dotrzeć, bo zasadzki są na ten wyspie na tyle skuteczne, że każdego z nich pochłoną? A co jeśli tylko ona dotrze w jednym kawałku? Niech chociaż ta druga kotowata się tu zjawi. Może i się nie polubiły – bo kto normalny zaprzyjaźniałby się ze swoim przeciwnikiem w trakcie rywalizacji? - ale ktoś pokrewny z jej rasy stanowiłby większą otuchę.
    Zesztywniała w jednym momencie rezygnując z dalszych poszukiwań. I nie chodziło tu już tylko o kobiecy głos za jej plecami, wyraźnie odradzający zaglądanie do wnętrza, ale i o towarzyszący jej zapach. Tak. Nie było mowy o pomyłce, bo już wcześniej wydał jej się on znajomy, kiedy osobnik mijał ją stojącą przy bramie startowej. Cóż za ironia, teraz spotykali się przy bramie końcowej.
    Odwróciła się na pięcie z bezczelnym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy, który przy okazji, co zresztą bardzo lubiła, prezentował jej kły. Z przepełnionym sympatią głosikiem chciała się przywitać, ale wzrok prędzej zarejestrował, że Pan Magiczny chyba nie miał możliwości ujrzenia jej. Czyli jest jeszcze górą, a później to już zacznie się rzucanie krzesłami i wszystkim, co tylko pod ręką się znajdzie.
    Dopiero kiedy skończyła przyglądanie się Eliotowi, zainteresowała się kobietą, która z nim przybyła. Nie była tą samą, która ich tu sprowadziła i wygłaszała powitalne przemówienie, więc wiele podejrzeń zaczęło panoszyć się po głowie Straszki. Póki co zamierzała podchodzić do niej z dystansem, nie ufać w każde słowo, lecz też nie dawać po sobie poznać, że taką postawę przyjmuje.
    Anastasia wyłącznie skinęła głową na znać, że bez problemu zaczeka na uczestnika. Dało jej to przy okazji świadomość tego, że rzeczywiście nie wielu ich dotrze do końca. Połowa to i tak nie jest źle. Mogłaś być jedyną, nya! A kolejna wiadomość wywołała parsknięcie z zadowolenia. Szło lepiej niż by myślała, Pan Magiczny jeszcze nie będzie mógł cieszyć oczu jej widokiem.
    Nie mając nic lepszego do roboty, podeszła do Ceseta, sprawdzając czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. Lepiej mieć pod kontrolą jego obrażenia. Nacisnęła znacząco na jego grzbiet, żeby zechciał się położyć i tym samym dać łapie odpocząć, a sama zastanawiała się czym mogłaby ją schłodzić, by przynieść ulgę.
    Wtedy też następny ze znajomych zapachów dotarł do jej nozdrzy. Coś ich było dziś zdecydowanie za dużo! Kotowata na swojej wielkiej bestii zmierzała właśnie w ich stronę. Czyli jednak to ona była ostatnią, której udało się zakończyć wyścig. Ciekawe co też stało się zresztą…
    Nie bardzo wiedziała, jak zachować się w towarzystwie obojga uczestników. Jednego powinna zabić na miejscu za siniaki, z jakimi musiała później walczyć, drugi chyba wolał jej się odpłacić za utrudnianie biegu… I właściwie, po co miałaby wchodzić z nimi w bliższe relacje? Nie przyszła tu szukać przyjaciół wśród humanoidalnych. Jedyne stworzenie, z którym zaprzyjaźnić się mogła leżało opierając jedną z czaszek o udo Anastasi.
    - Druga kotowata, Pan Magiczny i ja. Idealne towarzystwo, nya. – Stwierdziła dość ironicznie, kiedy wszyscy byli już razem zebrani. - Zdaję się, że ty wiesz, co się tutaj dzieje. To już koniec? Możemy się rozejść? Rozkapryszona Upiorna przetestowała na nas swoją wyspę?
    Może wyścig nie trwał długo, ale czuła jakby minęło kilka dobrych miesięcy. Była zmęczona, podobnie miał się Schedel, dlatego nie w głowie miała więcej takich zabaw. Przynajmniej dopóki się porządnie nie wyśpi.
    I nie naje, nyahahaha.
    _________________
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 21 Październik 2015, 19:47   

    Wreszcie się zatrzymali, a Strażniczka Gwiazd puściła go. Mimowolnie złączył swoje dłonie pocierając je o siebie, jakby było coś... niepokojącego, zdecydowanie dziwnego w jej uścisku. Nie trudno zresztą było tą niezwykłość wyczuć. "Strażniczka Gwiazd"? "Kapłanki"? I co miała na myśli mówiąc, że muszą się pośpieszyć, zanim "czarnym scenariuszom stanie się zadość"? Nie brzmiało to optymistycznie. A już miał nadzieję, że będzie mógł już sobie stąd iść, póki ma wszystkie ręce i nogi. W ogóle zaintrygowało go sformułowanie "zwykły śmiertelnicy". Właściwie aż mu się miło zrobiło, bo zawsze to magiczni w porównaniu do ludzi byli tymi dziwakami, magicznymi potworami, a tu o proszę! zwykły śmiertelnik, miła odmiana.
    Starał się nie dotykać powiek, ale automatycznie podnosił dłonie do góry w ich kierunku za każdym razem kiedy zaswędziało go mocniej, w ostatniej chwili powstrzymując się przed odruchem próby roztarcia, heh, dobrze to Strażniczka ujęła, błotnistego diabelstwa ze swojej twarzy. Położył więc dłonie na puszystym swym przyjacielu, głaskając go po boku, nie odzywając się do będącej tu przed nim uczestniczki pościgu. Dopiero gdy przybyła trzecia persona o której wspomniała wcześniej Pradawna, jego nowa znajoma odezwała się. Oczywiście, że rozpoznał jej głos i drgnął zaskoczony.
    - Świetnie. Szkoda, że nic jej nie zjadło po drodze - mruknął, pozornie do swojej bestii, która choć też nic nie wiedziała, to odwróciła pyszczek w jego stronę i trąciła go lekko nosem w ramię, ale umyślnie na tyle głośno by Hebi go usłyszała. Aczkolwiek jej pytania miały sens i nie mając nic do dodania odwrócił głowę w kierunku w którym jak mu się zdawało, stała Strażniczka Gwiazd.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 22 Październik 2015, 14:11   

    Po żmudnej wędrówce w końcu udało się nam dojść do jakiejś dziwnej budowli. Świątynia? Podczas zwiedzania okolicy do mojego nosa dotarł znajomy zapach… niemile wspominany jednak jego obecność mogła świadczyć, że jestem na dobrej drodze. Mimowolnie na mojej twarzy przez chwilę zagościł grymas niezadowolenia, kiedy to zmuszona byłam podążać za zapachem kotowatej. W końcu naszym oczom ukazało się niewielkie zgromadzenie, wyraźnie czegoś oczekujące. Kiedy kocie spojrzenia napotkały na siebie, dziewczyna mogła z moich niebieskich ślepi wyczytać chłód. Tak raczej się już nie polubimy… Co do mężczyzny w towarzystwie wielkiego królika to tyle że pamiętałam go ze startu wiedziałam że też bierze udział w wyścigu. Przez chwilę przyglądałam się mu z zastanawianiem, ciekawa, co stało się z jego oczami. Chyba ktoś tu miał większego pecha niż ja sama. Pytanie, kim była kobieta stojąca miedzy tą dwójką? Nie była uczestniczką w każdym razie nie pamiętam abym spotkała ją na plaży. Instynktownie mój wzrok zatrzymał się na sierpówkach.
    -Wygląda na to, że trafiłam w odpowiednie miejsce… Ominęło mnie coś istotnego?
    Zadałam pytanie jednak nie kierując go bezpośredni do żadnego z tu obecnych, jednak mój wzrok skupiał się na nieznanej mi kobiecie. Na ironiczną uwagę kotki jedynie wywróciłam oczami, nie chciałam tracić energii na wymiany ewentualnych złośliwości. W wolnej chwili poprawiłam zbyt luźno związany bandaż zsuwający się z mojej dłoni.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 24 Październik 2015, 19:46   

    Eliotowi powrócił już wzrok, mógł ujrzeć wszystkich tu zgromadzonych a także upewnić się, że nie jakiś potwór z bagien go porwał, a grzesząca urodą kobieta. Choć czy to dla Eliota jest znacząca różnica?


    Usłyszane słowa trójki zgromadzonych wprawiały w zakłopotanie kapłankę gwiazd. Czuła się upokorzona, gdyż miała ich za odpowiedzialnych jej wskrzeszenia, a prezentują jedynie niepokojową postawę.
    - Nosicie się nawzajem gniewem, co tylko grzebie i tak marne już szanse. Nie zamierzam tego tolerować, a musimy współpracować – nie cierpiącym dyskusji głosem ukróciła ich słowne przekomarzanie się.
    - Ta wyspa została niedawno z głębin morskich wypiętrzona, nie ma jej na żadnych współczesnych mapach – zaczęła, kiedy zdecydowali się jej wysłuchać. Szybki przegląd historii i najważniejszych faktów zamierzała im zaprezentować. - Przyzwaliście mnie więc ufam, że rozumiecie skalę zagrożenia. Albo… Po prostu część z Was jest tutaj z czystego przypadku – tak, powątpiewała coraz bardziej w fakt, że cała szóstka brała w tym świadomy udział.

    Świetliste Sierpówki przywołała w poprzednim poście do siebie gdyż rozpoznała, że są zaklęte magicznie, za cel nakazano im obrać pilnowanie szóstki osób. Kolejno część z nich posłała w kierunku pozostałych, liczyła że wciąż żywych, lokatorów tej wyspy. Że jest jeszcze siódma Upiorna i ósmy chłopiec, nie wiedziała. Tak samo nie wiedziała o ojcu leżącym w tunelach oraz babce pod postacią Motyla, usiłującej dokończyć wzywanie Gwiazdy, które cała trójka rozpoczęła.
    Sierpówki przyleciały, trzymając w szponach skrawki papierów.
    - O, już są! Weźcie od ptaszyn skrawki listu i ułóżcie w całość ze swoimi. Najpewniej kilku fragmentów brakuje i należy je znaleźć. Na liście spisana jest przepowiednia, która powie Wam, co należy dalej uczynić. Nie wiem co tam jest, powstałam już lata po jej spisaniu i zaginięciu. Zostałam wygnana nad posłanie tego świata, skazana na tułaczkę po wiecznej samotności, w oczekiwaniu aż przywołają mnie obrońcy, kiedy ten niemiły dzień nadejdzie.

    (Treści listu jeszcze nie ujawnię, gdyż, fabularnie rzecz biorąc, z obecnymi jego fragmentami nie jest możliwe odczytanie słów w sensowny sposób. Zwyczajnie tak został potargany, by żaden skrawek nie niósł sensownej treści, a brak choćby jednego pozostawia pewne niedopowiedzenia.)

    - Ktoś, kto tę wyspę wyniósł ponad morskie głębiny, pragnie albo jej tajemnicę poznać i jest nieświadom swoich głupich poczynań, albo liczy na przychylność tej nieokrzesanej siły. – prychnęła pod nosem, złośliwie się uśmiechając: - czyli w obu wypadkach jest głupcem.
    W moment spoważniała i podeszła do Anastasii, kładąc w geście serdeczności dłonie na jej ramionach. Nie trudno było jej zauważyć, że to ona jest skłonna do bycia konfliktową, a że niewielka złośliwość bywa przesłodka…
    - O ile pamiętam, wyszłaś z tamtej doliny. W krypcie w mieście ciosanych skał znajduje się naczynie i szkiełko, które pozwoli na wskazanie lokalizacji pozostałych elementów listu. Nie wiem, jacy tam są strażnicy, nie znam tej wyspy. Wiem tylko tyle, co mi przekazano podczas wygnania, abym wiedziała i opowiedziała przyzwańcom. Nigdy na oczy nie widziałam tych naczyń, nie wiem nawet, czy mówię wam prawdę… Ufam jednak, że Arcymag winien mej kilkutysięcznej samotności nie zgotował sobie zbędnego, bezcelowego trudu. – Smutek nie zdołał w nią w zbyt zauważalny sposób wstąpić, gdyż czuła się mimo wszystko wolna, choć sama nie wie na ile i w jaki sposób. Ma jednak do kogo się odezwać, a Strachotata też mieć powinna do kogo, dlatego…
    - Weź sobie jedną z pozostałych osób do pomocy, kto wie, jacy Strażnicy strzegą skarbów tej wyspy.

    Naraz, niespodziewanie, poczuli wszyscy jak ziemia zadrżała, a wyspa nieznacznie jak gdyby przechyliła się. A przypomnę, że przeciwny przystani koniec wyspy był od początku klifowym brzegiem. Mając to zjawisko za zły omen, pośpieszyła się, zwracając do Kejko i Eliota:
    - Należy także odnaleźć róg nocnej harmonii, który winien spoczywać na dnie jeziora, gdzie ktoś zmaga się z plugastwem morskim. Ten instrument pozwoli porozumieć się z Uśpionymi. I nie mam pojęcia, czy od razu będą oni nam wrodzy, czy też pozwolą nam posmakować trochę sojuszu, a potem dopiero niecnie wbiją nóż w plecy. W każdym razie, bez rogu nie ma co na dialog liczyć, zaś czas nam potrzebny. A ja nie mam na tej wyspie żadnych przyjaciół, tylko na Was mogę liczyć i w Was pokładam nadzieję.
    Dostrzegła ten niesprawiedliwy podział, w którym jedna osoba zmuszona będzie na samotną tułaczkę, ale nie interesował ją zbytnio ten szczegół. A powinien, bo nikt z nich nie wie, jak do Svarta stąd trafić – poszukiwania prowadzone w pojedynkę mogą być mozolne.

    - Ja muszę tutaj zostać i rozpocząć inkarnację. Gdy otworzę przejście, będę bezsilna wobec Przebudzonych, a wówczas musicie wracać. Ze zdobyczami bądź bez nich. Przerwanie ich snu sprawi, że niewiele pogorszymy sytuacje, ale przynajmniej będziemy mogli wejść do wnętrza wyspy, mając przepowiednie za drogowskaz w poszukiwaniu sposobu na ponowne zapieczętowanie zarówno komnat, jak i całej wrogiej aury tę wyspę obejmującej.
    Sierpówki z jej ramion odleciały – trzy w kierunku pozostałych uczestników, a pozostałe usiadły na tutaj obecnych.
    - Idźcie już, niech Luna błogosławi Was, kochani! – wystawiła ku górze ręce w triumfalnym przekazie.

    (jeśli wasze postacie miałyby jakieś pytania w trakcie – Gwiazda najpewniej na nie odpowiedziała. Jeśli wasze postacie zdecydowały się zaprotestować i nie zechcą tak prosto być na posyłki – nie będzie z mojej strony problemu z dalszym pisaniem gadaniny, tudzież po prostu zaakceptowania przez Gwiazdę, że ktoś pozostanie bierny i poczeka sobie z boku na rozwój wydarzeń.)


    Stanęła na wprost bram i wystawiła dłonie przed siebie. Kolejno padła na kolana otoczone małymi elementami uzbrojenia. Wrota uchyliły się na oścież, we framudze ujawniła się powłoka w szlachetnych kolorach się mieniąca. Zamknęła oczy i mówiła szeptem słowa w obcym języku, a wokoło jej ciała uformowała się błękitna poświata. Kolor jej włosów stawał się coraz bardziej czarny, aż w końcu czerwień zanikła. Powłoka w pewnych miejscach wygnała się w kształty przypominające zniekształcone twarze.



    Kolejka: Anastasia, Eliot, Kejko. (choć w sumie nie musi taka być, ale dotyczy ona sytuacji w której wasze postacie mają coś do dodania względem siebie - choćby kwestia negocjacji przyjaznych relacji na jakiś czas i zawieszenia broni wobec siebie; takiej kolejki by wymagała.

    Koncepcję na poszukiwanie skarbów mam taką:
      - Opisujecie (w tym temacie) jednym postem dotarcie do wyznaczonych przeze mnie miejsc (krypta oraz jezioro - o krypcie wspominałem w końcowych postach pobytu w skalnym mieście).
      - Ten, kto według mnie napisze najsłabszy post, spotkają komplikacje w drodze do celu. Ewentualnie rozdzielę je po równo jeśli zaprezentujecie podobny poziom pisarski.
      - Anastasio, uzgodnij sobie z kim idziesz do miasta. Ewentualnie możesz iść sama, albo nawet w trójkę wszyscy - Gwiazda dała propozycję, od Was zależy jak ją zrealizujecie. I czy w ogóle podejmiecie się tych prób :D


    i najciekawsze chyba - mapka!
    _________________


    x x x x
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 25 Październik 2015, 14:39   

    Z całą pewnością powrót do normalności wzroku Eliota, w żaden sposób nie ucieszył Anastasi. Przynajmniej na obecną chwilę nie widziała w tym żadnego dla niej pożytku, a co dalej to się jeszcze okaże…
    Skrzywiła się także na wzmiankę Kapłanki o współpracy, gdyż wolała pracować sama, jako jedyna być odpowiedzialna za popełniane błędy i nie musieć znosić irytujących innych ludzi, tym bardziej jeśli miałby być to ktoś z tej dwójki. Lepiej przejmowało jej się inicjatywę, niż podlegało pod inną osobę, dlatego opuszki palców nerwowo zaczęły uderzać o podłoże, na którym właśnie siedziała. Jednak nic nie powiedziała, licząc na zmianę planów.
    - Chwileczkę, chyba nie rozumiem, nya. Przyzwaliśmy? Nie przypominam sobie, abym się do tego przyczyniła. – Odpowiedziała wyraźnie zaskoczona, zastanawiając się kim jest ten superbohater, któremu sprzątnęła zadanie sprzed nosa, pojawiając się w niewłaściwym miejscu i czasie. Wsłuchując się w słowa Gwiazdy, wyglądało na to, że miała coraz mniej wyboru, a niemalże obowiązek pomóc w rozgrywającej się tu akcji. Cóż. Z jednej strony nie miała nic lepszego do roboty, a i będzie to świetną okazją, by znów sprawdzić swoje umiejętności. Z drugiej… Zerknęła to na Eliota, to na Kejko. Współpraca, nya?...
    Wracające Sierpówki przerwały nakręcanie się negatywnymi myślami. Może to i dobrze, im mniej się doszukiwała szkód, tym więcej zapału w niej pozostawało.
    - Skoro przyniosły te niezbędne skrawki, co stało się zresztą uczestników? – Nie, żeby się przejmowała, ale wolała wiedzieć jak bardzo naraża swoje ostatnie życie. Jeśli nikt z reszty uczestników jej nie uprzedził (a jedynie powiem, że sama nie bardzo się do tej czynności garnęła, więc prawdopodobne, że ktoś z reszty to zrobił), to postarała się w jakąś sensowną całość złożyć przepowiednię, tym samym upewniając się, że absolutnie nic ona jej nie powie, a rzeczywiście nie jest kompletna… Czy kotka w ogóle wierzyła w jakąś przepowiednię? Co to miało do cholery być? Obawiała się, że Kapłanka wedle własnego uznania nimi manipuluje, by ta Arystokratka miała z tego jeszcze więcej radości. Bezczelne wykorzystywanie ludzi niczym piesków do zabawy.
    Machnęła na to wszystko ręką, historia coraz bardziej podejrzana. Teoretycznie drogę powrotną znała, ale użeranie się ponownie z tymi przeszkodami skutecznie ją zniechęcało. Liczyła na to, że kobieta wskaże inną, teleportuje, cokolwiek.
    Zamiast tego podeszła zdecydowanie zbyt blisko oraz zbyt odczuwalny kontakt z Hebi nawiązała. Rozumiała, co nią kierowało, a przynajmniej zrobiła to po usłyszanych słowach. Westchnęła głośno przybierając swoją obojętną maskę, całkowicie pozbawioną uczuć.
    - Nie odnalazłam żadnego z kawałków i sądzę, że na obecną chwilę będą one najbezpieczniejsze w twoich rękach. Proponuję więc, nya, byś je zachowała do naszego powrotu. – Okrężną drogą, ale przystała na kontynuację zadania.
    Najgorsze jednak okazało się postawienie Topielicy przed wyborem towarzysza do podróży. Nie miała pojęcia o ich mocnych i słabych stronach, nie znała także całego zasobu mocy, chociaż… Eliot był mniejszą zagadką, którą lekko rozgryzła przy ich pierwszym i jedynym spotkaniu. Ale jego zabiłaby chętniej. Kapłanka chyba nie miała pojęcia, w jakiej niekomfortowej sytuacji ją stawiała.
    Nie było czasu na dłuższe rozmyślania czy też uprzedzenia, tak, chyba właśnie do niej to dotarło. Nie podobało jej się drżenie ziemi, a nie miała zamiaru zanurzyć się w nieprzyjemnie mokrej wodzie!
    - Dobrze, nya. – Zdecydowany ton momentalnie przez nią przemówił, chyba chcąc przez to lepiej wpłynąć na pozostałych. Podeszła do Eliota i Kejko, nie mając przy tym żadnych złych zamiarów. Skoro już pracować razem… - Jeśli mamy się rozdzielić na dwie grupy, bo tak chyba będzie najszybciej, proponuję podział: ja i Pan Magiczny – tak, też nie bardzo mam na to ochotę - i kotowata sama. Dlaczego, nya? Nie mamy pojęcia, gdzie ten staw się znajduje, ale ufam silny arsenał zmysłów wśród Dachowców, skoro został w nim jakiś uczestnik, będzie tym łatwiej trafić na trop. Sądzę, nya, że bez problemu powinnaś sobie poradzić, tym bardziej, że posiadasz skrzydlatą bestię i możesz lepiej skontrolować sytuację z powietrza. – Popatrzyła na Schedela i puchatego królika… Tak, to zdecydowanie był powód przemawiający na powodzenie Kejko w tym zadaniu. - Ja po drodze żadnego takiego zbiornika nie spotkałam, jednak, jak wiesz, utknęłyśmy w jaskini, która była zalewana przez wodę. Podejrzewam, że gdzieś w okolicy mógłby się on znajdować. Teraz co do nas, nya. – Tutaj wzrok złotych tęczówek przeniosła na Eliota. - Rzeczywiście wiem, gdzie znajduje się droga do krypty. Mamy ułatwione zadanie, choć nie wiemy dokładnie gdzie szukać tych przedmiotów. W każdym razie, jeśli utkną w niedostępnym dla naszych ciał miejscu, twoje zdolności telekinetyczne staną się niezbędne. Postaram się odrzucić na ten czas chęć rozszarpania cię żywcem, nyahahaha. – Uroczo się uśmiechnęła, niczym za swoich dawnych, żywych lat. Yhym. Jakby dużo ich minęło.
    Jeśli przystali na ten plan i nie zaproponowali niczego innego – choć to rozwiązanie wydawało się być najbardziej skutecznym – to Anastasia podeszła do Schedela. Mogła udać się tam bez bestii, ale z nim szanse na przetrwanie wzrastały. Tym bardziej, jeśli mutanci wciąż krążyli przy labiryncie. Ale nie planowała już go przemęczać. Bieg po magicznych roślinach wystarczająco go wymęczył. Przeprosiła go i wytłumaczyła całą sytuację. Chciała jego pomocy.
    Gdy Eliot również się zebrał, wyruszyli drogą, którą kotka się tu dostała, zostawiając Kapłankę w tyle. Niech zajmie się swoimi sprawami, skoro niby taka potężna, a nie potrafi sprowadzić tu kilku przedmiotów.
    Strome zejście pozwoliło jej z góry przyjrzeć się labiryntowi. Chciała doszukać się potworów, które tu wcześniej zastała, zlokalizować ich położenie, aby ponownie nie wpaść w żadną zasadzkę. Teraz nie było czasu na zabawy w kotka i myszkę. Musieli zejść do jaskiń, z których tak łatwo nie wydostaną się, jak z otwartej przestrzeni. Dlatego, gdy teren był bezpieczny, skinęła na Eliota, schodząc ostrożnie w dół, jednocześnie nie obciążając zbytnio łapy Ceseta. Docierając do podnóży krypty, zeszła z bestii uznając, że w pojedynkę przejdą łatwiej.
    - To musi być ta droga, o której wspominała Pradawna, nya. Mam nadzieję, że nie cierpisz na żadne klaustrofobie. Wchodzisz? Czy mam iść pierwsza, byś nie bał się o wbicie sztyletu w plecy? – Machnęła zachęcająco ogonem, ale jeśli nie chciał prowadzić, to kotka, jak na prawdziwego mężczyznę przystało ruszyła przodem. W każdym razie zawsze tak, by Schedel nie szedł jako pierwszy lub ostatni.

    zt
    _________________
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 3 Listopad 2015, 23:29   

    Słów Gwiazdy słuchał tylko jednym uchem, bo drugie zaczynało go boleć od ilości usłyszanych właśnie niedorzeczeństw. Oni ją przyzwali, jakieś czyhające niebezpieczeństwa, przepowiednie, wskrzeszenia? Nawet nie chciał wiedzieć kto stał za wyciągnięciem wyspy z czeluści oceanu. Chciał sobie pójść, ale chyba było już trochę za późno na takie akcje. I jak do tego wszystkiego miał się Bestialski Wyścig?

    W milczeniu przyswajał sobie słowa kapłanki i swojej ulubionej martwej znajomej, odzywając się tylko raz na końcu, sugerując, że weźmie odnalezione skrawki listu, skoro Strażniczka Gwiazd miała być później zajęta reinkarnacją, czego kotka nie uwzględniła w swoim planie. Dołożył je do własnego, podczas drogi znalezionego kawałka.
    Na domiar nieszczęść wiedział, no po prostu wiedział, że tak będzie. Gdy tylko usłyszał, że kapłanka prosi Anastazję aby zabrała kogoś ze sobą w podróż odnalezienia naczyń i szkiełka, wiedział, że będzie to on. Miał wrażenie, że z punktu widzenia Strachokotki mile spędzony czas to ten, kiedy ktoś inny w twoim towarzystwie źle spędza czas. Ponieważ ze wszystkich obecnie tu zgromadzonych najgorzej wychodził na relacji z wcześniej wymienioną, była dla niego jasne, że Anastazja nie oprze się takiej okazji. Tak przynajmniej usprawiedliwiał jej wybór towarzystwa. Ciężko było uwierzyć, że robi to z sympatii... No, na pewno nie po deklaracji, że na ich tymczasową przymusową współpracę spróbuje nie rozszarpać go żywcem, nyahahaha.
    - Ha ha - westchnął wznosząc oczy do góry, rozcierając zmęczone już tym wszystkim, podkrążone oczy, ale kiwnął głową zgadzając się na jej propozycję. Brwi również jakoś tak smutno mu opadły, tworząc prostą linię i nieskażoną żadną inną emocją twarz mówiącą, że właściwie wszystko mu jedno.
    - Powodzenia z odnalezieniem instrumentu i plugastwem morskim - pożegnał Kejko wzruszając ramionami, jakby odrobinę jej współczuł. Nie dość iż idzie sama, to jeszcze będzie musiała wyłowić jakiś wihajster z dna jeziora, co, Dachowiec czy nie, nie brzmiało przyjemnie.

    Dosiadł swojej bestii, która w milczeniu i króliczej pokorze zniosła trudny poprzedniej podróży i ruszył ścieżką za Anastazją. Z jej przewodnictwem całkiem sprawnie udało im się dotrzeć do drogi prowadzącej do krypty. Podążając za jej przykładem zsiadł z kicałka i dla otuchy (swojej czy królika?) pomiział go pomiędzy uszami.
    - Klaustrofobii jeszcze nie sprawdzałem - przyznał przyglądając się wejściu. Na wzmiankę o sztylecie w plecach wywrócił oczami, ale ponieważ stał tyłem do niej, nie mogła tego zobaczyć. A ponieważ rzeczywiście trochę obawiał się o swoje plecy, nie marnując już czasu ruszył jako pierwszy w głąb, kompletnie nie będąc ciekawym co odnajdą wewnątrz.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 9 Listopad 2015, 20:22   

    Im dłużej tu przebywałam a zarazem więcej się dowiadywałam tym mniej to wszystko mi się podobało… Nieznana kobieta rzekomo przez nas wezwana… mówiła i mówiła a jej słowa brzmiały coraz bardziej niedorzecznie nawet jak na Krainę Luster. Ta cała historyjka o wielkim niebezpieczeństwie i spadającej na nas odpowiedzialności, wszystko to wydawało mi się straszliwie wyreżyserowane. I nad tą właśnie myślą skupiłam się w danym momencie, jednocześnie nadal nasłuchując prowadzonych wokół mnie rozmów, sama jednak powstrzymałam się na razie przed zabieraniem głosu w dyskusji. Prawdę mówiąc ciężko było mi to wszystko ogarnąć a brak zrozumienia sytuacji i ilość nowych napływających informacji wywoływała u mnie frustrację. Dodatkowymi powodami obniżającymi poziom mojego samopoczucia były również doskwierające mi rany, oparzenia i ranki drażniły skórę nawet, jeśli zostały zabezpieczone maścią. Nie powinnam też zapominać o towarzystwie a konkretniej jego kociej części… nie przypadłyśmy sobie do gustu, teraz obserwując okoliczności można było też wyczuć, że nie mi jednej kotka podpadła.
    Zaczęłam zastanawiać się nad tym wszystkim bardziej na poważnie, analizując również to, co mówiła nam arystokratka podczas rozpoczęcia wyścigu. To rogata kobieta była organizatorką całego tego zamieszania a teraz nagle, spotykamy taką, która można by powiedzieć, że urwała się z całkiem innej bajki. Na dodatek wszystko było już zaplanowane, zadania rozdzielone… w głowie zaczęło mi się kreować, że to wszystko to po prostu musi być kolejny etap tego całego wyścigu, tyle, że rozbudowany o część fabularną. Znudzona arystokratka jak widać znalazła sobie bardzo wyszukany sposób na spędzenie czasu i zapewnienie rozrywki nie tylko sobie, ale i nieszczęśnikom, którzy zdecydowali się wziąć udział w tym całym teatrzyku. Taka wizja zdawała mi się niezwykle realna i zastanawiałam się czy reszta uważa podobnie, nie zdążyłam jednak zadać takiego pytania gdyż pozostali szybko poddali się przydzielonym im rolom i zadaniom. Mój ogon zaczął bujać się nerwowo już w momencie, kiedy kapłanka uznała, że praca grupowa będzie teraz wymagana, kiepski pomysł skoro najpierw kazano nam ze sobą rywalizować. Ku mojemu zadowoleniu, jakie okazałam jedynie nieznacznym uśmiechem to nie mnie przypadło dołączenie do czarnowłosej kotki, mogłam tylko współczuć posiadaczowi puchatej bestii. Ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami, co jakiś czas przytakiwałam tylko na kierowane do mnie wypowiedzi.
    -Mi odpowiada i fakt, będzie łatwiej przeczesać teren. Może natkniemy się jeszcze na jakiś zaginionych uczestników, na starcie było nas więcej.
    W tym wszystkim z pozytywnych wieści okazała się ta, że wyglądało na to, że Lazur będzie mógł już sobie polatać, ucieszy to zarówno jego jak i mnie. Gorsza była ta, że będzie trzeba popływać… a ja naprawdę miałam już serdecznie dość przygód z woda, ale co poradzić? Przynajmniej nikt nie miał mną dyrygować bardziej niż było to konieczne. Pomysł aby to jedna osoba zajęła się fragmentami listu wydawał mi się rozsądny tym bardziej ze skrawek papieru z garścią niezrozumiałych słów był mi zbędny to też bez większych oporów przekazałam go mężczyźnie.
    -Dzięki. Postaram się nie utopić i wrócić z tym całym instrumentem. Wam również życzę niewielu komplikacji i.... owocnej współpracy.
    Odezwałam się jeszcze do jedynego przedstawiciela płci męskiej w tym gronie, potem pewnie znalazłam się na grzbiecie Lazura i już miałam zamiar skierować się do wyjścia, nim jednak zniknęłam zaczekałam moment aby upewnić się że o niczym nie zapomniałam.
    Zt.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 4 Grudzień 2015, 19:35   

    Po szybkiej, lecz nieprzyjemnej podróży udało nam się dotrzeć do miejsca, w którym to czekać miała kapłanka. Deszcz już mi nie przeszkadzał, bo i tak byłam zupełnie przemoczona, jednak strzelające wokół błyskawice to już, co innego. Leżałam wtulona w grzywę na grzbiecie Lazura, chciałam by to wszystko już się po prostu skończyło… Co jeszcze musi się stać żebym nauczyła się że pchanie się w tego typu akcje zwykle kończy się tylko kłopotami…. Gdzie była ta granica między ciekawością a głupotą?
    Kiedy dotarliśmy do komnat Lazur wkroczył do niej pewnie, ja zaś oderwałam się od jego grzbietu, aby móc się rozejrzeć. Łuna światła bijąca od kapłanki była potężna, nie wiedziałam, co robi jednak wyglądało to na coś ważnego. Kiedy dostrzegłam krew cieknącą z jej dłoni zaczęły dopadać mnie wątpliwości, czy aby to wszystko nadal jest tylko zabawą szalonej arystokratki i jej świty. Czy dla zachcianki mogła poświecić całą wyspę?
    Powoli zsunęłam się na siemię, czemu towarzyszyło kolejne przeciągłe syknięcie świadczące o bólu. Kostka bolała a noga dalej krwawiła, powinnam się opatrzyć, ale najpierw chciałam oddać to co ponoć było tak potrzebnym. Wolno zaczęłam zmierzać w kierunku kapłanki, Lazur postanowił mnie przy tym asekurować pozwalając mi opierać się o swój długi ogon.
    -P-przyniosłam róg. Był na dnie jeziora tak jak mówiłaś.
    Zatrzymałam się w bezpiecznej odległości i zakomunikowałam. W dłoni trzymałam wspomniany wcześniej przedmiot, z którego to krople wody ściekały na kamienną posadzkę, podobnie z resztą jak i z mojej osoby. Czekałam, nie wiedząc, co dalej przyjdzie mi zrobić.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 4 Styczeń 2016, 21:30   


    Ta sceneria była przepełniona magią. Niestabilną mocą, zajadłą niczym najgroźniejsza bestia, trzymana zbyt długo w niewoli, osiągająca zbyt duże apogeum drapieżności. Wszystko, co miało już miejsce, zdawało się być zbyt przepotężne. Cokolwiek, co miało się stać, tylko dolewało oliwy do tego nieokrzesanego ognia.
    Zjawiła się Kejko z rogiem, a chwilę później Eliot i Anastasia z kompletną przepowiednią, będąca teraz już jednolitym arkuszem papirusu. Posiadane przez nich artefakty nie odnalazły pocieszenia w twarzy Gwiazdy - owa wciąż emanowała rozdzierającym ją bólem i ostatnim akordem wytrwałości. Właściwie, jakby ich nie zauważyła, jakby nic nie znaczyli.
    I łącze jej dłoni z bramą zanikło, zostawiając jej palce lepkie od krwi. Wrota uchyliły się, skrzypiąc, prezentując czerń i uwalniając potężne zasoby chłodu, błyskawicznie pokrywające szronem wszystko w pobliżu.
    - Oto Dzień Ostatni - odparła gniewnym tonem, spluwając krwią zgromadzoną w ustach.

    Podeszła do Kejko, ujęła Róg i skierowała jego ryk prosto w mrok, który zdawał się poruszać na tle bledszych ciemności. Chciało się myśleć, że to sprawka źródła światła leżącego gdzieś tam w dali, lecz zła aura roztaczała tylko posępne myśli na swój temat. Grzmot instrumentu wprawił kształty w wibracje, a te odpowiedziały szybszemu poruszaniu się w stronę otwartych na oścież wrót. I wrzasnęli:
    - My-y jesteśmy-y. My-y przebudzeni-i. Oczekujemy-y ofiary-y. Żądamy-y krwi-i!
    Te słowa niosły się echem. Ich brzmienie, niskie na tyle, jakby szurało po piętrach samych piekieł, wprawiało w rozmazywanie się wszystko, co zebrani swoimi zmysłami pojmowali. Kolory bledły, kształty gubiły kontur, przestrzeń stawała się obca, powietrze smagało cierniem.
    Wszystko było złowrogie.
    - Rozkazuję Wam swój gniew skierować na pierwotny powód wrócenia tej wyspy na poziom lądów! – Zawtórowała im Gwiazda. - Rozkazuję Wam wspomóc mnie w pieczętowaniu mocy, którą wyzwoliłam wraz z Wami! Niech Sen wróci do Was, w całości ze swoją nieposkromioną naturą! Niech mroczne siły, z którymi przed wiekami się wzmagaliśmy, zasną w Was na kolejne tysiąclecia! Niech mój żywot ponownie ustąpi tej najważniejszej sprawie.
    Długa przemowa Pani z Nieba spotkała się na pozór z milczeniem. W czasie słów wzywających do posłuszeństwa, odbierane przez uczestników Pościgu bodźce z otoczenia przedstawiały poprawniejszy obraz - ich zmysły już w mniejszym stopniu szwankowały, jak gdyby ich sojuszniczka starała się o negowanie działalności Przebudzonych.
    - By-yłaś Naszą Królową, któ-órą zesłaliśmy-y na potępienie za sprowadzenie-e tej siły-y na Na-as, na Na-asze ziemie-e! Przyjęliśmy-y je już raz na siebie-e, chcąc dać innym kontyne-entom szansę-ę! Ktokolwiek ją zaprzepa-aścił, nie zdo-oła wrócić stanu rzeczy-y!
    W czasie tych słów, a także i wcześniejszych wypowiedzi, trójka protagonistów posłyszała w swoim umyśle głos Gwiazdy:
    - Powiedzą prawdę o mnie. Zapewne tę najczarniejszą. Jeśli mnie zabiją, uwolnią siły i powrócą do życia. Jeśli przetrwam, będzie nadzieja. Jeśli do tego czasu zagrożą waszemu życiu, zróbcie co nakazuje przepowiednia i uczyńcie to przed nimi!

    A co uczynili Przebudzeni? Dalej chłód roztaczali po okolicy, zakłócali działanie zmysłów u Anastasii, Eliota i Kejko. Gwiazda zaś starała się tworzyć przed sobą półprzezroczystą barierę, próbującą zmniejszyć tempo uwalnianie się Przebudzonych z mroku. Jej stan zdrowia był tragiczny, lecz mimo to, nie ustępowała w wykrzesywaniu z siebie magii.
    Czy uczestnicy Pościgu zamierzają coś działać, czy czekają na dalszy rozwój wydarzeń? Czy Przepowiednią Anastasia podzieli się z pozostałymi? A może nim Gwiazda otworzyła przejście, poczynili pewne, znaczące kroki?


    Kolejka jest dowolna.
    _________________


    x x x x
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 6 Styczeń 2016, 12:38   

    Całą drogę powrotną Anastasia rozmyślała nad słowami, które udało jej się odczytać z przepowiedni. Tylko i wyłącznie jej, bo ani druga kotowata z nią nie poszła, ani Pan Magiczny nie garnął się do współpracy. Cóż, jego strata, nawet nie wie jak wielka. Bo teraz wiele mogło leżeć w jej własnych rękach, mogła uczynić z tą wiedzą rzeczy dobre, jak i te najgorsze. A była przecież Strachem, do czegoś to obligowało, kusiło wizją podniszczenia świata i zapisania się przez to w dziejach.
    Wszelkie wątpliwości musiały zostać rozwiane, nim dotarła do reszty. Wtedy już musiała być absolutnie pewną, co do podejmowanych działań, aby nie popełnić najmniejszego błędu lub też nie dać po sobie niczego poznać. Kartkę schowała głęboko w odmętach plecaka i dopiero wtedy mogła im się pokazać na oczy.
    Wszystko było już chyba gotowe, co więcej Kapłanka przygotowywała jakieś rytuały bez potrzeby spojrzenia w przepowiednię. Czyżby chciała się ich dwojga tylko pozbyć? To dawało kotce przewagę.
    - Nie. – Warknęła zdecydowanie nie tylko na wszelkie poczynania, ale również na słowa kobiety. Przede wszystkim należało zaznaczyć, że nikt nie będzie jej rozkazywał, bo tylko to bardziej Topielicę rozjuszyło. - Widzę, że świetnie sobie radzisz nie zapoznając się nawet z treścią przepowiedni, nya. W takim razie, po co nas tam wysłałaś? Chciałaś się pozbyć naiwniaków, by móc sprowadzić tu przeklęte moce, które doszczętnie zniszczą świat, nim zdążymy się zorientować, czy zareagować, choć tak pięknie od samego początku mydliłaś nam oczy? Nie udało ci się to w przeszłości, więc sądziłaś, że tym razem będzie inaczej? – Dumnie wyprężyła się, chcąc pokazać, że nie rzuca słów bez żadnego poparcia, że wie co mówi i w żaden sposób nie da się od tych myśli odwieźć. Zrobiła także kilka kroków w przód, tym samym zmniejszając dystans dzielący ją z Kapłanką, po czym gwałtownie obróciła się w stronę Kejko i Eliota. - Nie słuchajcie jej. To ja czytałam przepowiednię i to z niej jasno wynika, że jesteśmy tylko przynętą, ofiarą w tej nyah podstępnej zabawie ich obu. Tak, obu. Parszywej Upiornej Arystokratki i tej tutaj. – Wtedy też głosy przemówiły, a jeśli pozostali się w nie odpowiednio wsłuchali, mogli dopasować do tego, co i Anastasia przed chwilą mówiła. Kapłanka ukazywana była w coraz gorszym świetle. A później też usłyszała kolejną przemowę, tym razem w swojej głowie. Bez wątpienia był to głos Gwiazdy, która usilnie chciała naprawić swój wizerunek, dalej ich mamić i wykorzystywać wedle własnych potrzeb. Musiała to przerwać. - Przestań z nas kpić! Doskonale wiem, że chcesz się nas pozbyć, dokładnie tak samo, jak pozbyłaś się ich. – Wskazała palcem na portal, z którego to głosy dobiegały. - Musimy cię uprzedzić. Ciebie i wypaczoną organizatorkę. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy ty się tu zjawiłaś i odejdzie wraz z tobą. To twoja wina! – Spreparowany gniew sączył się z jej ust, ale przecież sama jedna nic przeciw nim nie mogła. Musiała mieć wsparcie co najmniej pozostałej dwójki wraz z ich bestiami. Kolejna okazja do współpracy, huh? Ale chyba chcieli żyć, powinno im na tym zależeć. Czekała więc na ich reakcje, gotowa wprowadzić w życie swoje słowa. Garnęła się do rozruszania kości, które wiele godzin usadzone były w jednej, coraz mniej wygodnej pozycji na bestii. - Musimy ją zabić.
    W jej dłoni błysnęło ostrze sztyletu, który do tej pory siedział grzecznie schowany. Gotowa była ruszyć do akcji, zanurzyć stal w miękkim ciele pani Kapłanki. Co więcej, skoro sami Przebudzeni byli jej przeciwni, oni również powinni wesprzeć uczestników w walce. Dlatego być może, gdyby Kejko i Eliot nie podjęli takich działań, ale Anastasia miałaby wsparcie tych tajemniczych sił, sama zdecydowałaby się walczyć, a ewentualne ataki mocami odpierać dzięki magicznej parasolce, którą na szczęście ze sobą zabrała. Oczywiście wcześniej rozważając swoje szanse na przeżycie. Nie uśmiechało jej się umierać tu. I to po raz ostatni!
    _________________
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 8 Styczeń 2016, 19:21   

    Gęba mu się otwarła na zamieszanie które się przed nim rozpościerało, a kiedy pomógł sobie dłonią ją zamknąć, wyrwało mu się z ust rozdrażnione, cierpkie:
    - Co u licha?...
    Wzdrygnął się na dźwięk rogu i ryki przeklętych, cofając się o krok, nie zwracając uwagi ani na stan kapłanki ani na poczynania swoich pościgowych towarzyszek. Króliczasty podskoczył w miejscu i złożył po sobie uszy świstając głośno w stresie. Co u ciężkiej... cholery... się... tu... działo!? Gwiazda ex-królową przedwiecznych sił, w których próbuje wcisnąć teraz złe moce i na powrót zmusić ich do zaśnięcia? Nie był nawet pewien czy dobrze to zrozumiał. Jedno co sobie ustalił na pewno, że zdecydowanie nie ma zamiaru słuchać żadnych przepowiedni. Przepowiednie, jakiekolwiek, zawsze kojarzyły mu się z oszustwami, przekłamaniem i ślepą wiarę w los, który zakładał, że wszystko pójdzie dokładnie tak jak ktoś to sobie zapisał na świstu papieru. Wedle słów Anastazji, Gwiazda chciała wypuścić złe moce i pozabijać wszystkich jak leci. Gwiazda tym czasem, mówiła i czynem to udowadniała, że choć ma parę przewinień i szkieletów w szafie, robi w tej chwili wszystko by tak się nie stało.

    Kiedy Anastazja się dumnie wyprężyła, on nieco mniej dumnie zgarbił się, próbując nie sfiksować z nadmiaru zaserwowanej mu przygody. Przycisnął palce do nasady nosa próbując skupić się na własnych zmysłach, które z powodu obecności Przebudzonych coś nieprzyjemnie szwankowały. Zaczął udzielać mu się nerwowy nastrój otoczenia.
    - Czyś ty zwariowała?! - wrzasnął do Anastazji. - Skąd ta pewność, że jak ją zabijesz, ten... ten... TEN CHOLERNY PRZEKLĘTY SYF STAMTĄD... - tu przerwa na dramatyczne machnięcie ręką w stronę wrót. - ...nie wylezie i nie pozabija nas wszystkich?! Nie, żeby sami się przyznali do chętki na ofiarę i krew!
    Znaczy się, przepraszam bardzo, że Eliot bardziej ufał pięknej nieznajomej próbującej im pomóc, niż nieprzyjemnemu głosu zza drzwi. I do tego miał koło siebie miks tych dwóch: sprytną, zwinną, urodziwą, ale bardzo złośliwą mu kotkę.
    - Po licho miała by nas tu zwabić, skoro chce teraz wszystkich pozabijać! To nie ma sensu!
    W ogóle nie wiedział w jaki sposób ich obecność miała cokolwiek pradawnego zbudzić z snu, ewentualne jak ich obecność miała temu zaradzić. Poza bieganiem w kółko jak idioci, raz to do mety, znów to po porozrzucane po wyspie pierdoły, nic sensownego nie zrobili. Znaczy się... przynajmniej on nic sensownego nie zrobił.
    - Nie możesz jej przynajmniej zabić już po tym jak upewnimy się, że to coś tam, które ma w sobie jakieś przeklęte mroczne siły pozostanie zamknięte? - Szczerze mówić, nie widziało mu się zabijanie kogokolwiek, ale jeśli miało go to jakoś przybliżyć do powrotu do domu...
    Szczerze mówić, jedyny powód dla którego tu jeszcze był, to fakt, że w okolicy zdaje się, nie było żadnego transportu na ląd, a nie mógł się lunatykować, bo w takim przypadku musiałby zostawić tu Pana Królika, czego robić nie chciał.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 9 Styczeń 2016, 21:19   

    Coraz mniej rozumiałam to wszystko, co się tu działo i doszukiwanie się w tym wszystkim logiki robiło się męczące. Nie wiedziałam już czy to wszystko było misternie uknutą intrygą czy może jednak prawdą? Jeśli to intryga, przedstawienie, w którym też jakimś sposobem się znalazłam to, dlaczego nie dostałam swojego scenariusza? Naprawdę nie wiem już jak mam się zachowywać czy postępować. Ale wyglądało na to, że nie mną jedną targały wewnętrzne dylematy, byli tu inni rozdarci tak jak i ja a może nawet i bardziej.
    Otworzenie się bramy jak i późniejsze przyzwanie z niej tajemniczych sił sprawiło, że krew na moment zastygła w moich żyłach. Cofnęłam się odruchowo, natrafiając plecami na swoją bestię. Lazur podobnie jak i ja był niespokojny, on jednak w swej postawie prezentował raczej gotowość do ewentualnego starcia. Skrzydła uniesione i lekko rozłożone na boki, długi ogon poruszający się rytmiczne oraz rozwarta częściowo paszcza, z której zionęło gorące powietrze, a w razie konieczności mógł też buchnąć i ogień. Chłód oraz głosy wydobywające się z wnętrza bramy zupełnie mi się nie podobały, miałam już dziś do czynienia z podobnym rodzajem chłodu i zdecydowanie niemiłym było mi ponowne z nim spotkanie. Jeśli to wszystko miałoby być iluzją to ktoś naprawdę musiał się nad nią nieźle postarać. A może ja po prostu chciałam wierzyć, że to fikcja… tak byłoby zdecydowanie łatwiej.
    Jakby mało w tym wszystkim było niewiadomych i dramatyzmu tak też nagle druga kotowata postanowiła jeszcze dołożyć jego znaczącą ilość od siebie. Słuchałam jej uważnie, mimo iż uszy miałam aktualnie położone po sobie. Wzrok, choć czujny miewał jeszcze problemy z stuprocentową sprawnością. Ciało natomiast przeszywało dziwne odrętwienie, to wszystko pojawiło się w momencie, kiedy brama się otworzyła i odejść nie chciała a przynajmniej na razie. Jednak nawet, jeśli moje zmysły były przytłumione to nie do tego stopnia by nie zauważyć, że to, co się tu działo szło w złym kierunku. Kiedy kotowata okrzyknęła, że gwiazdę należy zabić a następnie pokierowała się ku niej z wyciągniętym sztyletem, zareagowałam niemal natychmiast.
    Nie czekając na reakcje ze strony jedynego przedstawiciela płci mniej pięknej ruszyłam by znaleźć się na drodze między domniemanym dachowcem a osłabłą kapłanką. Ustawiłam się jednak bokiem, ponieważ żadnej ze stron nie ufałam na tyle, aby móc odwrócić się do niej plecami i ułatwić ewentualny atak.
    -Wolnego! Kto dał Ci prawo nami rozporządzać? Uczestniczysz w ich grze podobnie jak i reszta przybyła tu na wyspę. Ta gra realna czy też nie zaczyna mi się coraz mniej podobać, ale nie znaczy to, że będę bezczynie przyglądać się jak rozlewa się tu krew.
    Oznajmiłam równie pewna swego jak i moja przedmówczyni, wiedziałam już doskonale, że ja i ta panna nie zdołamy się jednak tak łatwo porozumieć. Mój ogon bujał się nerwowo na boki, jego końcówka stale podrygiwała niespokojnie.
    -A, co do przepowiedni… skoro ją czytałaś oznacza to, że udało wam się odnaleźć pozostałe jej kawałki. Pozwolisz, że i ja rzucę na nią okiem? Z tego, co mi wiadomo tego typu inskrypcje często bywają zawiłe… nasze interpretacje mogą być różne..
    Starałam się ująć słowa tak by nie zabrzmiało to jak powiedzenie wprost „nie ufam Ci” choć sądziłam że ona i tak się tego domyśla.
    -A ona nawet jeśli nami manipuluje, to nie jest jedyną która to czyni… W końcu to nie ona nas na tą wyspę ściągnęła. Dopóki w bezpośredni sposób nie uczyniła nikomu z nas krzywdy do tedy i ja nie pozwolę by jej ktoś taką uczynił. Tym bardziej, że ona stanowi istotną figurę w tej całej grze i wie, co się tu dzieje oraz potrafi się porozumieć z tym czymś tam w ciemnościach…
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 12 Styczeń 2016, 13:46   

    Ich pewność siebie, tak różnorodne, często rozbieżne, lecz wyraziste emocje, dawały jej wiele przyjemności. Z krzywym uśmiechem na ustach karmiła się obojgiem, choć nie na tyle, by je osłabić. Co to za zabawa, gdyby teraz Eliot i Kejko przestali czuć ten cały harmider?
    Doskonale zdawała sobie sprawę, że żadne z nich nie stanie po jej stronie, a przynajmniej będzie się starało znaleźć inną drogę, niż zabijanie. Co prawda po ciuchu liczyła na kotowatą, bo widziała w niej więcej chęci do walki, gdy było trzeba niż w leniwym Lunatyku, ale ich poprzednie starcie mogło pokrzyżować jej szyki. Sytuacja stanęła w miejscu, mogła działać tylko na własną łapę, jednak i to zostało jej delikatnie utrudnione. Będzie jeszcze wiele okazji, moja droga.
    - Najwyraźniej moje słowa na nic się nie zdadzą, a dwie wykorzystujące nas manipulantki wyjdą obronną ręką odnosząc przy tym sukces, nya. Cóż, to wasza sprawa. Róbcie w tej sytuacji, co uważacie, nic mi do tego. I pozwólcie, że ja również zdam się na swój instynkt. Nikt nikomu nie będzie się wpieprzał, taka forma współpracy. Nyahaha. – Sztyletu nie schowała, wciąż pewnie trzymała go w dłoni, uporczywie wpatrując się w Kapłankę oddzieloną od niej przez ciało Kejko. A gdyby tak sprzątnąć przeszkodę i wrócić do działania?
    Parsknęła pod nosem, lekko odpuszczając ze swojej gotowej do ataku postawy.
    - Chętnie. Chętnie bym ci ją pokazała, tylko widzisz, jest mały problem. Jakkolwiek idiotycznie to nie zabrzmi – przepowiednia zniknęła, rozpłynęła się po przeczytaniu. Może dałoby radę przeczytać ją więcej osób, gdyby niektórzy tu obecni nie olewali współpracy. – Nałożyła nacisk na odpowiednie słowa i podczas ich wypowiadania obróciła głowę w stronę Eliota. Mógł nie wracać, też by przeczytał! - Dlatego, choć wbrew swojej woli, starałam się działać razem z wami, teraz nie widzę w tym sensu. Skoro jedno odwraca się od drugiego, gdy jest taka potrzeba? Nie będę wam pomagać. – Powiedziała dobitnie, być może dając tym do zrozumienia, że woli przeszkadzać. Ale nie o to chodziło. Chciała bardziej czynić po swojemu, niż zgadzać się na ich pomysły, w głębi czując, że źle na tym wyjdzie. - Proszę bardzo, droga wolna. Negocjujcie sobie z nią i dalej się w to bawcie, nya.
    Odeszła kilka kroków, aby znaleźć się przy Schedelu. Chciała obejrzeć widowisko, które za chwilę powinno się tu rozegrać, a sama wdrążyć plan działania w odpowiednim na to momencie. Skoro nie teraz, to później. Kejko wiecznie nie będzie pilnować Kapłanki i swojego ogona jednocześnie.
    _________________
     



    Kolekcjoner Obiektów

    Godność: Eliot Wels
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: kawę, palić papierosy, opium, wpatrywać się w przestrzeń zadumanym wzrokiem, horrory, mieć święty spokój, ulotność piękna; warzywa
    Nie lubi: swojego nałogu, zamieszania, horrorów w prawdziwym życiu, pływania na statkach
    Wzrost / waga: 178 cm | 77 kg
    Aktualny ubiór: pomarańczowe dresy, szara bluza kangurka, adidasy, kilkudniowy zarost, mała sakwa zawieszona na szyji pod bluzą
    Znaki szczególne: tymczasowo nie ma dolnego kawałka lewej żuchwy, skóra w tym miejscu nieco mu obwisa, ale hej, piękny jak zawsze
    Zawód: ummmm
    Pod ręką: wymięta paczka papierosów, scyzoryk, artefakty + Bezdenna Sakwa: skolekcjonowana Kolekcja Rzeczy, ubrania, niezidentyfikowane tabletki, pieniądze, pierdoły
    Broń: wielofunkcyjny scyzoryk szwajcarski
    Bestia: gigantyczny królik Reille
    Nagrody: Kosmata Brosza, Bezdenna Sakwa, Generis Collare, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.), Animicus
    Stan zdrowia: brak lewej dolnej części żuchwy
    Dołączyła: 19 Paź 2014
    Posty: 251
    Wysłany: 13 Styczeń 2016, 18:00   

    Nie zdziwił się na ruch Kejko, jej pokojowa próba rozwiązania problemu miała dla niego sens. Poza tym, stanęła pomiędzy Gwiazdą a Anastazją, czyli zrobiła coś, czego on by robić generalnie nie chciał. Coś czuł, że niemiła mu kocica mogłaby poczuć zbyt dużą chęć zwinięcia dwóch celów za jednym zamachem. Podszedł do nich dopiero gdy Anastazja odsunęła się, z rękami lekko uniesionymi na znak, że nic krzywdy czynić nie chce, a uzgodnić do dalej.

    Jeśli będą tylko stać, gawędzić i gdybać sobie, rozważając i tak już nieistniejący świstek papieru, to do niczego nie dojdą, a może bezczynność tylko mogła pogorszyć sprawę. I tak było nie za różowo tak czy siak, czemuż dalej zwlekać. Więc... jak to Kejko powiedziała wcześniej?... Kapłanka była istotną figurą w tej całej grze? Zerknął na Gwiazdę, która swoją mocą i ostatnimi siłami podtrzymywała barierę chroniącą ich przed mrokiem zza wrót. Hmmm. Podniósł wzrok na wrota. Hmm...

    Że też ta martwa, psychopatyczna, bezduszna kotowata kobieta wypowiadała się na temat współpracy! Powstrzymał się od wywrócenia oczyma, wzniósł oczy do góry cofając podbródek w tyłu, jakby jego brak kooperacji był rzeczywiście czymś szokującym do przyjęcia, bo z Anastazji przecież taka sympatyczna osoba do pracy była. Zacisnął szczękę próbując zdystansować się od każdego słowa które wyszło z jej ust. I jej niezdecydowanie o walce, czy też umyśle zdecydowanie o manipulacji sytuacją na swoją korzyść, sprawiało, że zaczynały mrowić go ręce. Nie chciał pozostawiać nic w jej rękach. Najpierw chce ludzi mordować, potem jednak stwierdza, że woli popatrzeć, skoro tylko powstała pierwsza fala oporu od strony Kejko i jego. Nie do końca się nie zgadzał z Anastazją, ale po trochu wolał też plan Kejko. Najgorsze było to, że w zasadzie to nie miał własnego zdania.
    "Negocjujcie sobie z nią?" Mówiła kotostraszka. Nie będzie pomagać? "Bawcie się dalej"?! Dlaczego każde jej słowo było tak irytujące. Jedyne z czym mógł się z nią zgodzić, to żeby działać w miarę szybko. Za dużo było tu bezcelowej paplaniny, przepowiedni, teoretyzowania, rozkładania wszystkiego na czynniki pierwsze, sądów kogo i czy w ogóle powinni skazywać kogokolwiek. Nie interesowała go historia tych dwóch walczących tu sił, ani fakt, że była ich królową, kapłanką czy inną Gwiazdą. Co go za to pociągało, to zakończenie, które miał ochotę uzyskać już teraz, bo wszechobecny chłód przemroził mu stopy, że ledwo je czuł. No, w każdym razie, był to jeden z czynników przez które prosił się o koniec tego bałaganu.
    Zerknął na kapłankę. Zerknął na wrota. Zerknął na Kejko. Narastający ciężar na piersi, irytacja, niezdecydowanie. I w jednej sekundzie natchnienie uwolnione myślą, że bardziej mu wszystko jedno już być nie może. Nie było to ani na złość Kejko, ani nic tu było po słowach Hebi. Tylko on i jego nigdy niekończące się, nie przemyślanie do końca działania, zawsze podejmowane w ostatniej sekundzie, zawsze pod presją czasu i otoczenia. W jednej chwili pchnął mocno Kejko do przodu, czyli z dala od kapłanki, którą z kolei złapał za ramiona i pchnął, w dużej mierze pomagając sobie telekinezą, w kierunku przejścia ku Przebudzonym.
    Jeśli Kapłanka dotarła do wrót, wedle jej słów świat powinien pogrążyć się w siłach zła powracających do życia. Eliot nie myślał o jej słowach, ani o przepowiedniach, ani o możliwych opcjach.

    Czy to była jakaś ogólnoludzka rzecz, działam najpierw, zrzucając miłe kobiety w objęcia krwi żądnych przebudzonych, myślę później, że może przez przypadek wywołałem tym moralnie niepoprawnym czynem pradawne zło, które wypełznie i zabije nas wszystkich? Czy to tylko on? W każdym razie, nie zamierzał się czuć z tym źle, przynajmniej na razie. Do tego pewnie jeszcze ewentualnie dojdzie. Ewentualnie.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 10