• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 11 Sierpień 2016, 16:03   Revi i Danny nie tak dawno temu...  

    Sezon wakacyjny to najbardziej intensywny czas w życiu lokalnych kawiarni a Kaprys nie był w tym wypadku żadnym wyjątkiem. Ten miesiąc przekraczał jednak wszelkie granice… Niewielki dzwonek zawieszony nad drzwiach rozbrzmiewał z taką częstotliwością jakby zawieszono go nad wejściem do galerii handlowej a nie małej sympatycznej kawiarni. Ja i Pani Olivia musiałyśmy się dwoić i troić. Tym bardziej, że ostatnio opuściła nas jedna z kelnerek, dostała ciekawszą i lepiej płatną ofertę pracy, więc nie zastanawiała się długo. Dzisiejszy dzień okazał się obfitującym w niespodzianki… niestety jak dotąd były to niespodzianki niemiłe. Okazało się, że jedno ze specjalnych zamówień zostało zawieruszone. Tort marcepanowy z pomarańczami, orzechami i czekoladą. Co prawda mogło być znacznie gorzej, zamówienie mogło być zdecydowanie bardziej wymyślne jednak termin odbioru wypadał na jutrzejszy ranek… a w naszym magazynie przypomniał o sobie brak pomarańczy oraz skąpa ilość czekolady i mąki. Brakowało też kilku inny rzeczy. Okazało się również, że zaginione zamówienie należało do dobrej znajomej Pani Olivi, więc nie było mowy abyśmy mogły się z nim nie wyrobiły. Dostałam wyraźną komendę, aby rzucić wszystko i udać się na zakupy po brakujące składniki. Znałam Staruszkę już na tyle długo, iż wiedziałam, że nie ma sensu sprzeciwiać się jej w takim wypadku. Przed moim wyjściem ustaliłyśmy jednak, że kawiarnia zostanie dziś szybciej zamknięta. Tak jak mi nakazano udałam się do naszego zaznajomionego sklepu, spieszyłam się jednak udało mi się o niczym nie zapomnieć. Dopiero w drodze powrotnej, obładowana siatkami zaczęłam zdawać sobie ze uleganie promocjom na cytrusy było błędem w aktualnej sytuacji. Byłam przeciążona i bardzo żałowałam, że nie posiadam choćby roweru.
    -Nie jest dobrze…
    Powiedziałam cicho sama do siebie czując, że jedna z siatek jest bliska kresu swych sił, przyspieszyłam kroku mając nadzieję, że uda mi się dotrzeć do Kaprysu nim reklamówka pęknie. Nagle tuż za moich pleców rozległo się szczekanie. Nim jeszcze zdarzyłam zerknąć za swoje ramię ogromny owczarek przebiegł tuż obok mnie a ja poczułam silne szturchnięcie w ramię, które niemal wytrąciło mnie z równowagi. Okazało się że owczarek ciągnął za sobą swoją właścicielkę po której został jedynie szmer rolek, zapach zbyt mdłych perfumowi i rzucone od niechcenia „Sorry”. Wpatrzona w plecy oddalającej się z dużą prędkością blondynki dopiero po chwili spostrzegłam, że siatka pękła a pomarańcze rozsypały się po chodniku. Westchnęłam głośno, po czym odłożyłam pozostałe siatki i zabrałam się za zbieranie owoców. Wydaje mi się że byłam już zbyt zmęczona aby nawet złościć się na to co się stało…
    _________________

    Revi
    ~
    Mello

    X X X X
    Danny
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Sierpień 2016, 18:12     

    Sezon wakacyjny! Ludzie opuszczają biurowce i szkołę, by oddać się słodkim chwilom zabawy i beztroski. A co to oznacza? Oczywiście, wakacyjne wyprzedaże! Praktycznie każdy sklep odzieżowy czy kosmetyczny zbijał ceny, starając się przyciągnąć jak największą liczbę klientów. Oczywiście, staniały głównie produkty sezonowe, tak jak stroje kąpielowe czy kremy przeciwsłoneczne, ale taki łowca okazji jak Danny nie dawał się zwieść pozorom! Wodoodporne tusze do rzęs, przewiewne tuniki, rozświetlające cienie do powiek i wiele innych skarbeńków czekało tylko, aż ktoś zechce zaprać je do swojego domu! A nasz student o złotym sercu tego dnia przygarną aż... jeden eyeliner w pisaku... Taaa, pieniądze jednak nie rosły na drzewach, przez co chłopak nie mógł zaszaleć na taką skalę, jaką by pragną. Cierpiał on niemiłosiernie, kiedy przechadzał się po galerii, widzą te wszystkie machające do niego zalotnie promocje. Ech, ale co tu począć, gdy nie ma się „stałej pracy dorywczej". Szycie dla znajomych dawało pewne dochody, ale starczyło to zaledwie na minimum. Musiał zachomikować pieniądze na jedzenie, środki codziennego użytku oraz jedzenie. Jakby na tą ostaniom rzecz jego brzuch wydał donośny dźwięk, dobijając kompletnie studenta.
    Wzdychając ciężko schował swoją jedyną zdobycz, po czym wyszedł z galerii, by udać się w stronę dzielnicy miasta, słynącej z różnorakich restauracji i kawiarni. Tamtego dnia Danny miał na czarną koszulę z żółtym żabotem, czarne jeansy i czarne buty, że żółtą podeszwą i żółtymi sznurówkami. Podsumowując, był czarno żółty. Było to nietypowe, ponieważ chłopak wiele razy zaznaczał, że nie lubi tego koloru. Znajoma namówiła go na zafarbowanie się na złote, prawie że żółte włosy. O dziwo, ten kolor nawet mu podpasywał. Na jego ustach nie gościła żadna szminka, a oczy, jedynie obrysowane, były schowane za okularami przeciwsłonecznymi. Jego kreację dopełniała czarno złota torebka, do której to właśnie zaglądał, by upewnić się, czy ma przy sobie swój portfel. Ten na szczęście był na swoim miejscu, święcąc pieniędzmi, których student nie mógł teraz wydać. Och, racja. Jeszcze będzie musiał zapłacić czynsz za mieszkanie... Chociaż, czy to na pewno było mieszkanie? Mieszkania na ogół nie posiadają dwóch pięter i sześć pomieszczeń. Do tego był to budynek wolnostojący, co raczej sugerowało, że tak naprawdę wynajmował cały dom. Chociaż w ogłoszeniu właściciel napisał, że jest to mieszkanie...
    Podczas tych, jakże interesujących rozmyślań pewien duży pies wraz ze swoją właścicielką przemkną obok Dannego, przykuwając jego uwagę. Uśmiechnął się on przez chwilę na widok tego wielkiego, energicznego słodziaka. Lubił zwierzęta, praktycznie każde zaliczając do grupy istot uroczych. A czy na tym świecie jest coś bardziej zasługujące na adorację niż bycie uroczym? Hmmm, może bycie pięknym. A zwłaszcza takie duże bestyjki jak ta tutaj była urocza i majestatycznie piękna zarazem! Szkoda tylko, że charakter jej właścicielki nie dorównywał powabowi psiny. Danny dostrzegł z zażenowaniem, jak kobieta nawet nie próbuje spowolnić swojego psa, doprowadzając w ten sposób do zderzenia z idącą przed nimi brązowowłosą dziewczyną. Jednak prawdziwa pogardą zapałał dopiero gdy blondynka nawet nie zatrzymała się, a tylko pojechała dalej, nie zauważając nawet, iż zakupy potrąconej rozsypały się po chodniku. Doprawdy, co to miało znaczyć. Babka nawet się nie zatrzymałaby pomóc komuś, komu z JEJ winy wszystko się rozsypało. Bogowie, ten świat schodził na psy. Jeden z pomarańczowych owoców poturlał się za poszkodowaną dziewczynę, miękko obijając się o czubek buta studenta. Ten westchną zawiedziony, po czym bez słowa pochylił się, by podnieś pomarańczę, po czym podszedł bliżej niewiasty, pomagając jej zebrać cały ten bałagan do kupy.
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 14 Sierpień 2016, 15:40     

    Mogło być znacznie gorzej… Zawsze mogła być to druga siatka a wtedy białe wino rozbiłoby się o chodnik. Mogłabym zbierać teraz odłamki szkła zamiast pomarańczy. W każdej sytuacji trzeba szukać pozytywów. Przykucnęłam, aby pozbierać owoce, te jednak szybko od turlały. Moim problemem był fakt, że nie miałam gdzie schować owoców. Ocalała reklamówka była pełna po brzegi, a druga już do niczego się nie nadawała. Nagle koło mnie pojawił się młody chłopak, który bez słowa pomógł mi w zbieraniu rozsypanych zakupów. Przez moment przyglądałam się nieznajomemu zaciekawiona, na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. To było miłe, nikt inny nie zatrzymał się, aby mi pomóc.
    -Dziękuję.
    Odezwałam się do chłopaka odzianego w złoto i czerń, posyłając mu równocześnie życzliwy uśmiech. Ubiór nieznajomego wydawał mi się dość niecodzienny, pewnego rodzaju ekstrawagancję. Przez chwilę szukałam w pamięci słowa, które określało ozdobną cześć wyróżniającą się żółtym kolorem na tle czarnej koszuli. Żabot... Utwierdzona o niezawodności swej pamięci mogłam już wrócić do rzeczywistości.
    -Dzisiaj pech jakoś mnie sobie umiłował i jak widać jeszcze nie znudziło mu się moje towarzystwo.
    Poskarżyłam się na niedogodność losu, choć na mojej twarzy pozostawał pogodny wyraz. Nie należałam do osób, które długo nawiedza złość, starałam się odpędzać od siebie negatywne emocje.
    Ponownie dyskretnie omiotłam spojrzenie postać chłopaka. Spodobał mi się odcień jego włosów i przez moment zastanawiałam się jak ja sama prezentowałbym się, jako blondynka. Cóż właściwie mogłabym to sprawdzić wieczorem, w końcu tęczowa różdżka pozwalała mi na wszelkie wariacje z kolorami dosłownie wszystkiego. Ów magiczny przedmiot pozwolił mi między innymi na odświeżenie części mojej garderoby, mogłam nadać ubraniom całkiem nowy kolor w odcieniach, jakie tylko mi się zamarzyły. Byłam bardzo zadowolona z przerobienia swojej letniej sukienki, dawny błękit zmienił się w indygo, przechodzące w turkusy i szmaragdową zieleń. Niestety teraz nie miałam się czym pochwalić, dla oszczędności czasu na zakupy wybrałam się w swoim stroju „służbowym” . Biała dobrze dopasowana bluzka i czarna plisowana spódniczka sięgająca powyżej kolan. Całe szczecie nie zapomniałam o zdjęciu fioletowego fartuszka. Czarne skórzane balerinki na niskim obcasie zdobyły srebrne klamerki. W zasadzie jedyną ozdobą, jaką mogłam się pochwalić był srebrny łańcuszek, na którym kołysała się delikatnie połówka serca. Blaszka Zmartwień podarowana mi przez Aarona.
    _________________

    Revi
    ~
    Mello

    X X X X
    Danny
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Sierpień 2016, 03:00     

    [przepraszam że tyle to trwało ;~;]
    - Nie ma za co. - Odpowiedział dziewczynie, z ciekawości przyglądając się jej osobie. Ładne, acz nie wyróżniające się włosy o narwie mlecznej czekolady dobrze pasowały do delikatnej, wręcz niewinnej urody. Za jej sprawą student uznał ją za młodszą od siebie. Myślał że jest osiemnastolatką, bądź siedemnastolatką. Największą uwagę przykuwał jej piękne oczy o barwie szmaragdu. Taki intensywny kolor wydawał się nienaturalny, ale przecież może być to zasługa szkieł kontaktowych! Uwadze pedanta w żadnym wypadku nie umknął ubiór nieznajomej. Biała bluzka, czarna spódnica powyżej kolan i równie czarne balerinki o srebrnych klamrach. To wszystko współgrało ze sobą, nadając szmaragdowookiej prosty, lecz szynowy za razem. Kojarzyła mu się trochę z... kelnerką? Och, chociaż czy to kulturalnie nazywać kogoś kelnerką na podstawie ubioru? Oczywiście, taka skromna elegancja mogła być tak naprawdę czymś co ta dziewczyna prezentowała na co dzień, dlatego student nie powinien od tak zakładać jej profesji. Jedyne co wadziło według chłopaka w tym wszystkim to srebrny naszyjnik, przedstawiający złamane serce. Ugh. Nie przepadał za takimi wisiorkami. Krzyczał on wręcz albo "och, jestem taka delikatna i nieśmiała, moje serce zostało złamane wiele razy, bla bla bla" albo "och, mój ukochany jest tak daleko. Mogło być też tak, iż druga połówkę ma najlepsza przyjaciółka. I w sumie to było nawet słodkie. Co nie zmienia faktu, iż Danny uważał takie naszyjniki jako pozerskie i nieładne! Chociaż gdyby znał ich magiczną właściwość, to pewnie miałby o tym zgoła inne zdanie. Na jego nieszczęście urodził się on po złej stronie lustra, tak więc nie ma on bladego pojęcia o jakże mistycznych właściwościach Blaszki Zmartwień. Dla niego mogła by być to co najwyżej tania blaszka... Za długo poświęcał uwagę na wygląd dziewczyny. Ta potrzebowała teraz pomocnej dłoni, a nie oceny ubioru. Uświadamiając sobie swój nietakt, chłopak sięgnął w głąb swojej torby, po czym wyciągnął z niej zwinięty w naleśnika kawałek materiału. Po rozwinięciu go, okazało się on płócienną torbą na zakupy. Danny zawsze miał ją przy sobie, ponieważ najlepsze okazje trafiały się wtedy, gdy się ich nie spodziewasz! Do tego często sklepy życzyły sobie płacić za otrzymanie reklamówki. Co prawda były to grosze, ale zawsze można było dodatkowo zaoszczędzić. Nie wspominając nawet o ochronie środowiska oraz wytrzymałości takiej torby. Gdyby ta pomarańczowa panienka posiadała reklamówki z materiału to na pewno ta sytuacja sprzed paru minut nie miała by miejsca. Danny wrzucił trzymane w jednej ręce owoce do siatki, po czym postawił ją na ziemi, by ułatwić sobie jak i niewieście zebranie resztę pomarańczy.
    Swoista mowa jaką nieznajoma mu zaokrętowała w postaci skargi na świat wydała się całkiem urocza. Gdy już uporali się ze zebraniem głównego składniku do deseru, student uraczył potrzebującą nietypową odpowiedzią.
    - W takim razie może potrzebujesz towarzystwa kogoś innego. Może wtedy pech po prostu sobie pójdzie? - Zaproponował z delikatnym uśmiechem, który szybko znikł z jego buźki. Dopiero po chwili Daniel pojął jak źle można by było odczytać jego słowa.. Ugh, brzmiało to jak jakiś tani tekst na podryw. Taki który półgłówki rzucają do napotkanych dziewcząt, liczą na Bóg wie co. Nie chciał by dziewczyna wzięła go za jakiegoś zboczeńca. Jak mógł palnąć coś tak nieprzemyślanego? Mimo tych wszystkich żenujących myśli jego twarz był poważna, prawie że kamienna, ukrywając chaos panujący w głowie farbowanego blondyna. Tam powiem w zatrważającym tempie powstawał plan, jak tu wyjść z tej dziwnej sytuacji. Mógłby po prostu przeprosić i zostawić torbę. Ale czy wtedy nie wyszedł by tylko na większego dziwaka? Do tego szkoda tak tracić torbę. A może by tak powiedzieć, że się ją z kimś pomyliło i najzwyczajniej sobie pójść? Wtedy nie dość że wyjdzie na dziwaka, to jeszcze na chama. No i znowu szkoda było materiałowej siatki. Czyli została ostania opcja... Oferta pomocy!
    - Dokładnie mówiąc, mam na myśli iż mogę pomóc ci nieść te zakupy. - Spróbował wyjaśnić po czym wstał na równe nogi, podnosząc materiałową siatkę do lewej ręki, a drugą skierował z otwartą dłonią ku nieznajomej. W sumie ten gest był prośbą o podanie siatki z winem, ale bardziej wyglądało to tak jakby Daniel chciał pomóc wstać dziewczynie. Uświadomiwszy to sobie uznał, iż lepiej by tak pozostało. Jego mimik ni jak przedstawiają podenerwowania które opanowało chłopaka, który wciąż się martwił iż zostanie odebrany jako nachalny podrywacz. Ale było już chyba lepiej! Jeśli ta odmówi to będzie mógł sobie pójść, pozostawiając wrażenie względnie normalnej osoby. To chyba dobrze! Tylko że... Chwila. Jakie ma znaczenie kto pomyśli sobie o nim ktoś obcy? Przecież pewnie jej już nigdy nie zobaczy! Och, chwila... A co jeśli zielonooka pogada ze swoimi znajomymi i opowie o dziwaku, który najpierw próbował ją poderwać po czym zostawił ją na lodzie? Wtedy rozniesie się plotka o takim osobniku. Plotka, która doprowadzi do niego! Nawet jeżeli przemaluje włosy i będzie ubierał się inaczej to i tak go złapią! A wtedy ludzie zaczną uważać go za dziwaka i zboczeńca. Koniec z niższymi cenami u babć na ryneczku. Koniec z darmowymi próbkami w sklepach kosmetycznych! A może właściciel mieszkania się na niego wypnie i będzie musiał wracać na kampus? O, co to to nie! Nie pozwoli by jego wakacje od akademickiego zgiełku skończyły się przedwcześnie! Nie mówiąc już o tym, iż chłopak po prostu chciał pomóc potrzebującej dziewczynie.
     



    Wspomnienie Senne

    Godność: Revi Destin / Mello Alisder
    Wiek: Wizualnie ok. 20 lat
    Rasa: Powiedziano mi że jestem Senną Zjawą.
    Wzrost / waga: Revi 166 cm / 49 kg // Mello 182 cm / 70 kg
    Aktualny ubiór: Aktualny ubiór jako Mello -> http://orig01.deviantart....ama-d6gb6m9.png + http://www.edykte.pl/efla...czczerwonaa.jpg Obroża na szyi, ukryta pod warstwą bandażu elastycznego.
    Znaki szczególne: Revi -Piękne szmaragdowe oczy. / Mello - hipnotyzujące bursztynowo czerwone oczy.
    Zawód: Revi -Pracuję, jako kelnerka oraz pomoc kuchenna w kawiarni Kaprys // Mello - szkuka pracy :x
    Pan / Sługa: Brak.
    Pod ręką: Czarna torba na ramię a w niej: szkicownik, ołówki, długopis, portfel, telefon komórkowy, spakowany zestaw damskich ubrań. A poza tym magiczny dobyte .
    Broń: Urok osobisty, poza tym brak :x
    Bestia: Innocenza
    Nagrody: Animicus, Księga Magicznych Opowieści (za mini-event w Traümen), Bursztynowy Kompas, Generis Collare, Tęczowa Różdżka, Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (1 szt.)
    Stan zdrowia: 100 % hp
    Dołączyła: 24 Mar 2014
    Posty: 187
    Wysłany: 7 Wrzesień 2016, 02:33     

    Czułam się nieco speszona… Lustrujące mnie spojrzenie nieznajomego, mimo iż było dla mnie w obecnej sytuacji krępujące… to starałam się nie dać tego po sobie poznać. Z drugiej strony jak mu się dziwić? To częste, że takie sieroty, które nie mogą sobie poradzić z bezpiecznym przetransportowaniem dwóch siatek ze sklepu do domu, mogły przyciągać uwagę. Być może stałam się już obiektem drwin mijających nas ludzi, jednak mój czarno-żółty towarzysz nie sprawiał wrażenia rozbawionego moją sytuacją. Nie oceniał mnie tak jak ja oceniłam siebie jeszcze chwilę temu, a przynajmniej tak mi się wydawało. Chciałabym się, co o tego nie mylić, a fakt, że chłopak pomagał mi w dalszym ciągu tylko utwierdzał mnie w tym przekonaniu.
    Przyjrzałam się przez chwilę wyciągniętej siatce i od razu pomyślałam o tym, że również powinnam zaopatrzyć się w podobną. Nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się dodatkowa torba albo podobnie jak w tym wypadku, będzie można poratować nią kogoś w potrzebie. Podziękowałam skinieniem głowy, po czym zabrałam się za zbieranie cytrusowych owoców. Kilka pomarańczy obtłukło się nieładnie, wiedziałam już, że nie będzie można wykorzystać ich, jako dekoracje, nic jednak nie stało na przeszkodzie, aby zrobić z nich choćby pyszny sok. Cenne źródło witaminy C, którym nie należy gardzić. Z resztą podobnie jak i każdym innym owocem w końcu nie tylko były smakowite, ale miały też bardzo wiele innych zastosowań. Ostatnio moimi względami cieszyły się szczególnie białe winogrona, idealnie sprawdzały się, jako ożywcza maseczka. Niestety ostatnio przez nadgodziny w kawiarni ciężko było o chwilę dla siebie, nie miałam nawet czasu, aby sobie porysować… a przecież ćwiczenia czynią mistrzem.
    W końcu wszystkie owoce zostały ujęte a ich spektakularna ucieczka zakończyła się odsiadką w torbie. Chłopak odezwał się a ja ponownie uraczyłam go spojrzeniem swoich szmaragdowych oczu. Zmiana towarzystwa, była całkiem dobrym pomysłem jednak wcale nie tak łatwo namówić szczęście do towarzyszenia sobie. Niektórzy posiadali nawet specjalne amulety, które takie towarzystwo miały gwarantować. Może i ja powinnam się w tak owy wyposażyć. Wybór był całkiem szeroki, może kiedyś wybierając się za miasto, zmienić cel z szkicowania kwiatów i wiewiórek na szukanie czterolistnej koniczyny? Nim zdarzyłam się odezwać, chłopak dopowiedział kolejne zdanie. Odpowiedzią na propozycję pomocy był mój ciepły uśmiech, do którego jednak dodane zostały również słowa.
    -Dziękuję, to miłe z Twojej strony.
    Skorzystałam z wyciągniętej ku mnie pomocnej dłoni, dzięki czemu szybciej pozbierałam się z podłogi. Wina w siatce zabrzęczały z cicha, gdy wyprostowałam się i kilkoma szybkimi ruchami pozbyłam się drobin piasku ze swojej spódnicy. Z siatką nie miałam zamiaru się rozstawać, wszak nic mi nie było i mogłam spokojnie nieść zakupy. Przyznać jednak było trzeba, że niesienie jednej siatki było znacznie wygodniejsze.
    -Pracuję w kawiarni nieopodal i to tam muszę zanieść to wszystko. Nazywa się Kaprys, może nawet ją mijałeś? W każdym razie, może dasz się zaprosić na darmową kawę/ herbatę i ciasto? Tak w ramach podziękowania za pomoc. Hm?
    To wydawał mi się najuczciwszy układ, jaki mogłam zaproponować. Dziś wyjątkowo godnym polecenia przysmakiem była malinowa tarta z lodami cytrynowymi, chociaż muffinki z białą czekoladą i różanym nadzieniem też były kuszące. Mimo iż chłopak nie oznajmił mi jeszcze czy odpowiada mu taki pomysł, to ja już zaczęłam w głowie przygotowywać listę wszelkich łakoci, jakie mogłabym mu zaproponować. Nagle jednak przypomniało mi się coś istotnego. Maniery, wypadałby się chyba przedstawić.
    -A tak przy okazji… nazywam się Revi.
    Przedstawiłam się, po czym wyciągnęłam dłoń do chłopaka, licząc, że pójdzie w moje ślady i również wyjawi mi swoje imię.
    _________________

    Revi
    ~
    Mello

    X X X X
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 10