[Noritoshi]

Zazwyczaj jeśli był to świat ludzi, do ludzi wychodził Sapphire, a jeśli świat inny, to odważny Nori szedł jako pierwszy. Teraz także nie było odstępstwa od tej reguły i Pan Motyl zajadał się słodkimi przysmakami dla samego ich smaku. Co prawda, jako Strach nie potrzebował posilać się w ten sposób, ale nigdy nie mógł się na dłużej rozstać z jedzeniem. Miał jednak wrażenie, że te żelki, cukierki, migdały, wiórki owocowe i inne słodkości mają w sobie coś jeszcze. Coś jakby zjadał wraz z nimi emocje. Czuł w sobie bowiem przyjemne kołatanie, jakby niedzielny degustator win trafił właśnie na znakomity rocznik.
Nie sądził jednak, że może to mieć cokolwiek złe skutki. Ot, może dostał zestaw dla Strachów? Nie, to głupie wytłumaczenie i nie brał go pod uwagę. Tutejsze smakołyki wykraczają poza codzienność i dlatego przeżywa je jakoś inaczej. Kropka.
A w lokalu było dość cicho. Ubrany był w dresowe spodnie i bluzkę, która posiadała zamek na plecach - specjalna wersja dla skrzydlatych. Dół ubioru był czerwono-białe plamy, a góra w zielono-fioletowo-niebieskie, jeszcze bardziej chaotyczne, plamy. Kolorowo, pastelowo.
Rozglądał się za kelnerem, aby móc zgłosić się o rachunek.
Żeby tylko w sobie mógł trzymać taką różnorodność, jaką nosi, ileż jego życie nabrałoby... kolorów!