• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » 4c/1
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Lipiec 2011, 18:14   4c/1

    Pośród bezdusznego blokowiska, na pewnym osiedlu, przy piątym z rzędu placu zabaw, stoi kolejny identyczny betonowy kloc. Nazwać go można blokiem mieszkalnym, jakby się uprzeć, w końcu ma okna, balkony a nawet obszerne, zadaszone wejścia do zawsze nieco chłodnych klatek schodowych.
    Jego klatka to oczywiście trzecia od lewej. Mieszkanie mieści się na parterze, jest trzypokojowe - to dużo, jak na jedną osobę, ale i dziedziczone a jemu jakoś nigdy nie zebrało się na sprzedaż. No i tanie w utrzymaniu bo był tylko jednym, małym, skromnym człowieczkiem który nawet nie chciał myśleć o tym na co wydawać tę wielką górę kasy.
    Dlatego też to lokum, do którego prowadzą jasne drzwi ze sklejki bukowej, jest urządzone raczej skromnie. Panele ścienne zdecydowanie pamiętają poprzedniego właściciela, kanapa była kupiona chyba jako używana i tylko nowa kapa dodaje jej uroku, podobnie z fotelami. Telewizor to skromny, zakurzony kineskop. Większe znaczenie ma laptop.
    No, tyle o salonie. Łączony jest z kuchnią, to wszystko.
    Pozostałe pokoje to Pusty Pokój i sypialnia. Sypialnia składa się z łóżka i szafy składanej, a Pusty Pokój, jak nazwa wskazuje, jest pusty.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Lipiec 2011, 16:35   

    Nie spieszył się. Wprawdzie widział w pośpiechu swoistą korzyść, bo, choćby miał koniec końców donieść siedmiolatkę na miejsce (a, że był przeciętnej kondycji, to się mogło różnie skończyć), chciał już po prostu być w swoim mieszkaniu. Co więcej, Sintel mogła usłyszeć jak westchnął ze swoistą ulgą kiedy ujrzał piękną, niebieską tabliczkę z dużym, białym "4c". Przy okazji chwilę im wędrówka jednak zajęła ponieważ, cóż, dostosował się do jej tempa i z zaskoczeniem dostrzegł jak bardzo musiał spowalniać rodziców kiedy był mały i wychodzili razem na spacery. To było nieco dziwne spostrzeżenie.
    Wziął się, otworzył klatkę i wpuścił dziewczynkę do środka, nie spoglądając przy okazji na nią a za siebie, w kierunku placu. Po chwili jednak, wyraźnie znalazłszy się w świecie własnych myśli, milcząc, ruszył na górę. Robił przy tym rzecz niezwykłą - szedł z siedmiolatką tak, jak się idzie z dzieckiem, poświęcał jej uwagę, ba, starał się być troskliwy, ale jednocześnie jego głowa od dłuższego czasu była gdzie indziej. Nawet jeśli przy okazji pomyślał o Sintel, było to oderwane od rzeczywistości i bynajmniej się tym nie dzielił. Co więcej, wchodząc po schodach na parter Will dodatkowo niemalże zapomniał o tym, że jest tam jeden stopień mniej niż oczekiwał i z tego roztrzepania trochę dziwacznie się zamachnął nogą. Potem, nieprzejęty, znalazł wręcz odruchem odpowiedni klucz, otworzył i zaprosił ją do środka. Uśmiechnął się, powiedział "zapraszam", a przy okazji zastanawiał się nad tym czy jego chwilowa podopieczna miała jakieś szanse zaleźć komuś za skórę przed ich spotkaniem. Były to przemyślenia, które nie skutkowały żadnymi konsekwencjami, nie zamknął za sobą drzwi na klucz, nie sprawdził przez okna czy ktoś ich obserwuje, czujność mu nie podskoczyła. Ot, zakończył wszystko krótkim słowem możliwe w swojej głowie, które byłby mruknął pod nosem, ale powstrzymał się, gdyż nie był sam.
    - Z góry przepraszam za bałagan, nie mam gości zbyt często - rzekł i, nie wymuszając w jakimkolwiek stopniu zdjęcia butów, zaprowadził Sintel do salonu. - Chcesz iść spać teraz czy najpierw się czegoś napijesz?
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Lipiec 2011, 21:51   

    No, nareszcie doszliśmy! Już myślałam, że nigdy nam się to nie uda. Okazało się, że William też mieszka w jednej z tych cudacznych, kanciastych wież. Nawet w środku trochę przypominały wieżę, pierwsze co się widziało po wejściu to schody. A różnice? Na suficie coś wisiało, coś jakby małe słońce. Drugim takim dość specyficznym szczegółem była mała metalowa skrzynka na ścianie. Kiedyś chyba była zielona, ale teraz zostały na niej już tylko resztki farby.
    Odwróciłam się nagle w stronę chłopaka, gdy usłyszałam tupnięcie. Chłopak, wyglądał trochę, jakby miał się zaraz przewrócić, co jednak nie nastąpiło.
    Dygnęłam lekko mówiąc 'dziękuję', gdy chłopak otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Mieszkanie było małe, a przynajmniej takie się wydawało, ale chyba nie było większe od mojego dawnego domu. Umeblowanie było niby znajome, bo przypominało ogólnie to z mojego świata... moich czasów, ale jednak było inne. Takie... schludniejsze. Ale było kilka nieznanych mi rzeczy. Mimo to postanowiłam spytać o nie jutro, padałam z nóg.
    -Bałagan? -rozejrzałam się. -Nie zauważyłam. -przyznałam. Może dla niego to był bałagan, bo nie mógł znaleźć niektórych rzeczy od razu? Dla mnie to nie wyglądało tak źle.
    -Zależy co masz do picia. Chętnie wypiłabym trochę mleka. Ciepłego, o ile to nie byłby problem. -mówiąc 'problem' miałam na myśli rozpalanie ognia, ale potem pomyślałam, że w tych czasach to pewnie nie jest już takie trudne.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Lipiec 2011, 12:39   

    On dostrzegał bałagan bardziej niż bardzo. Naczynia w zlewie, książki na podłodze, no i nie pozamiatał chociaż podłogę było widać a i dało się spokojnie usiąść bo meble nie były pozastawiane niczym niepotrzebnym. Wskazał Sintel więc sofę, na której mogłaby się wygodnie umościć, a sam powiedział trochę zmieszany:
    - Zazwyczaj jest tu bardziej czysto.
    Nie wiedział, skąd to zakłopotanie w jego głosie ale nie roztrząsał tego faktu. Po prostu poszedł do kuchni, gdzie nalał mleka do niezbyt dużego kubka i wsadził go do mikrofalówki. Włączył na niezbyt wielkiej mocy. Sam sobie wstawił wodę na naprawdę, naprawdę mocną, czarną herbatę. Chwilowo tego właśnie potrzebował.
    Po paru minutach wrócił z mlekiem dla niej i swoim ciepłym napojem. Sam postawił na ławie swój kubek, po czym z podłogi zgarnął kartkę i długopis. Zapisał na niej kilka punktów, po czym się podrapał po brodzie.
    - Będziesz potrzebowała rzeczy - Dopisał jeszcze parę rzeczy. - Jakie ubrania by ci się podobały?
    Nie musiała mówić dokładnie, ale kupowanie bez wytycznych sukienek dla małych dziewczynek mu się raczej nie uśmiechało. Zadumany jeszcze coś dodał na kartce, niepewny, czy aby myślał o wszystkim, o czym powinien. Potem pomyślał przez chwilę o tym jak dawno nie wydawał pieniędzy w sposób tak produktywny. Ach...
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Lipiec 2011, 14:33   

    -Rozumiem. -mruknęłam, siadając na dziwnym, szerokim krześle, które okazało się bardzo wygdone. tak wygodne, że mogłaby na nim za-aaaaa-snąć. Było nawet na tyle szerokie, że dałabym radę się położyć. Ale nie zrobiłam tego, bo wtedy na pewno dopadłby mnie sen. A chciałam jeszcze napić się mleka.
    -Dziękuję. -uśmiechnęłam się, gdy William podał mi kufel z mlekiem. No, to nie do końca wyglądało jak kufel, ale lepszego określenia nie miałam. Upiłam trochę. Ach, ale pyszne! Jednak zwróciłam tez uwagę na to drugie naczynie. Napój w nim był dość dziwny. Znaczy się, nie załam go. Ciemnobrązowy, lekko przeźroczysty. I ładnie pachniał
    -A co to? -spytałam, wskazując na kufel na stole. Tak, miałam powstrzymać się z pytaniami, przynajmniej dzisiaj, ale po prostu nie mogłam wytrzymać.
    -Ubrania... -powtórzyłam po nim. -Widziałam parę nawet ciekawych, jak szłam ulicą. Ale nie wiem, jak się nazywają, więc Ci nie powiem, musiałabym Ci pokazać. -powiedziałam, upijając kolejny łyk mleka.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Lipiec 2011, 17:18   

    W Średniowieczu nie mieli herbaty. No przecież. Przypomniało mu się to, wspomniał także pewną książkę o kulturze średniowiecznej, gdzie było napisane o napojach. Tam przede wszystkim pito piwo, w wyższych kręgach, zależnie od regionu Europy, wino lub miód pitny, destylaty pojawiły się zaś znacznie, znacznie później. Tymczasem piwo pito częściej niż wodę. Napary ziołowe wprawdzie istniały ale w samym tylko zielarstwie, tymczasem herbata przybyła ze wschodu i traktowana była jako napój takoż egzotyczny, jak i ekskluzywny. Jedynie na dalekim wschodzie wywiązała się tradycja picia herbat, przede wszystkim zielonych i białych.
    Dlaczego o tym pomyślał? Bo, jeśli chodzi o ubrania, był w kompletnej kropce. Wolałby więc rozmyślać o napojach sprzed stuleci niż zastanawiać się nad tym o co mogło siedmiolatce chodzić w sprawie tak oderwanej od zainteresowań Williama, że ów, dobierając sobie codzienną garderobę, baczył przede wszystkim na to aby pachniała proszkiem do prania. Zamyślił się więc.
    - Herbata - odpowiedział więc na kwestię o napoju. - Taki napar z liści. To w sprawie rzeczy, może nieco inaczej... bo będziesz czegoś potrzebować jak wstaniesz.
    Nie wiedział ile czasu chodziła w tym. Jeśli przesiedziała w takim stroju 560 lat to w sumie się cieszył, że był w stanie przy niej oddychać nosem... więc postanowił, jak będzie spała, iść na zakupy. Nieodpowiedzialne? Prawdopodobnie, brał pod uwagę to, że był idiotą, ale na niczym z domu nawet nie zależało mu na tyle aby w razie czego było mu tego żal. Żadnych pamiątek w salonie nie było, zdjęć, których ramy mogłyby być potłuczone, prezentów, które mogłyby się zniszczyć czy mebli, które by odziedziczył i obdarzył sentymentem. Nie dostał mikrofalówki w ramach prezentu na nowe mieszkanie, czajnik elektryczny także kupował sam. Czyli właściwie się jej jako złodziejki nie bał. Że zrobi sobie krzywdę? Cóż, miał nadzieję, że wróci za nim się obudzi, to przede wszystkim. Poza tym, miał zamiar ją zamknąć w środku aby nie wyszła. Uhaha.
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2011, 10:31   

    -Herbata. -powtórzyłam, żeby lepiej zapamiętać. -Napar z liści. -dodałam jeszcze. Chwile patrzyłam się w nowo poznany napój, popijając mleko. -Mogę spróbować? -poprosiłam. Prawdopodobnie było niedobre, jak to napary, ale i tak musiałam przekonać się o tym na własnej skórze. Czy jak w tym przypadku raczej na języku.
    Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. -A nie mogę założyć tego, co mam na sobie teraz? -powąchałam rękaw swojej sukienki. Nie no, nie było źle. -No dobra. Ty wiesz lepiej, ja jestem tu nowa. Ale nie wiem, co takiego powinnam powiedzieć, więc zrób jak uważasz, dobrze? -poprosiłam go. No bo rzeczywiście, jak mówi, ze będę czegoś potrzebowała jak wstanę, to najpewniej będę. I dyskusja tutaj jest poniekąd nie na miejscu.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2011, 14:59   

    Po jej pierwszym pytaniu William spojrzał znad kartki na dziewczynkę, potem na herbatę, a następnie znów na małą, najwyraźniej analizując sytuację. Stuknął lekko długopisem o zapisany częściowo już papier.
    - Będzie dla ciebie za gorzka - rzekł spokojnie przypomniawszy sobie, że Sintel miała siedem lat, ale i zapomniawszy, że pochodziła ze średniowiecza gdzie dzieciaki jadły bardzo niewiele słodyczy. Sam jednak wiedział jedno, ta herbata akurat i dla niego była za gorzka. A co dopiero dla niej?
    - Jak będziesz chciała, zrobię ci jakąś łagodniejszą - dodał wreszcie już się zastanawiając, w jakim stopniu będzie potrafił być stanowczy wobec małej. Nie należał do dobrych opiekunów, był miękki jak gąbka, brakowało mu tej stanowczości, choć teoretycznie w jego żyłach płynęła nabuzowana testosteronem krew. Ale, ale, teoria się miała do praktyki jak drewniane krzesło do metalowej pralki.
    - Wolisz spodnie czy spódniczki?
    Skąd mu to pytanie przyszło do głowy... ach, tak. Wyobraził sobie scenę w której dawał jej ubrania a ona kazała je wyrzucić. Hm, uznał, że to nie byłoby przyjemne.
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Lipiec 2011, 14:38   

    No cóż, skoro powiedział, że za gorzka, to nie będę się sprzeczała. Zrzuciłam ze stóp trzewiki i podciągnęłam nogi na siedzisko, popijając dalej mleko.
    -Mhm. -uśmiechnęłam się lekko. Ale to już jutro, nie chciałam mu ciągle zawracać czymś głowy. A to ciepłe mleko, a to herbata... I tak już dużo dla mnie zrobił. Obiecał pomóc odnaleźć si w tych nowych czasach, zaprosił do siebie, chciał sprawić nowe ubrania...
    -Spodnie. -powiedziałam, bo nie do końca byłam przekonana, czym jest spódniczka. No i kiedyś w sumie nosiłam spodnie. Te tutaj... te teraz na pewno będą inne, ale wątpię, żeby jakoś bardzo się zmieniły. -Jak byłam w mieście, to widziałam takie fajne... takie ciemnoniebieskie, dość obcisłe. -taka jedna dziewczyna je miała. Była dość ładna, ale w ustach miała jakiś dziwny, dymiący się patyczek. I miała też fajne buty. Ale nie byłam w stanie o nie poprosić. Najwyżej jak sam spyta, to mu je opiszę.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Lipiec 2011, 11:56   

    Wiedział lepiej niż doskonale, o co jej się rozchodziło gdy tylko powiedziała kilka słów. Odkryła dżinsy (materiał pochodzenia typowo plebejskiego, swoją drogą) i te jej się spodobały, dość nietypowo. Po dziewczynce ze Średniowiecza spodziewałby się raczej zachwytu nad bardziej klasycznymi strojami, spódnicami do kostek, choć jej odzież była zaskakująco nowoczesna. Darowana? Prawdopodobnie, nie wnikał jednak aby niczego nie wywlekać, nie taka była jego rola. On miał być opiekunem, który zdecydował, że nie musi zbyt wiele wiedzieć. Był człowiekiem, był z innych czasów, pewnie i tak by nie zrozumiał.
    Wiedział jak bardzo był ograniczony.
    - Hm - mruknął sobie pod nosem gdzieś po drodze, popijając swoją herbatę. Gorzka, cierpka, niezbyt smaczna - mocna jak strzał z pistoletu. Cóż za literackie porównanie, ale jemu nie było do pisania wierszy bo właśnie powstrzymywał się od skrzywienia z samego faktu, że czarna była taka... stężona. Zdążyła już jednak nieco ostygnąć, zaczął więc pić ją nieco szybciej w nadziei, że to go nieco rozbudzi. Był zmęczony, beznadziejnie wręcz i nie wiedział, czy to jego głowa czy też reszta ciała bo ostatnio... nie miał najlepszych dni.
    - To wiem o jakie spodnie ci chodzi - powiedział ze spokojem wodza i dopił herbatę. Potem wstał i na chwilę zniknął za drzwiami od salonu. Wrócił ze świeżą pościelą, którą od razu zaczął rozścielać na sofie.
    - Ja tymczasem muszę iść. Przepraszam cię za to. Prześpij się, jak będziesz głodna do zajrzyj tam - Wskazał ręką lodówkę. - Jak otworzysz ją to w środku będzie jedzenie. Postaram się wrócić jak najszybciej.
    Po tychże słowach podszedł do niej i lekko jej potarmosił włosy, uśmiechając się.
    - I spróbuj nie spędzać sobie snu z powiek niczym niepotrzebnym, dobrze? Zamykam drzwi na klucz, w razie potrzeby jeden jest na półeczce przy wyjściu ale proszę cię abyś nie wychodziła.
    Po tych słowach pożegnał się z nią, obrócił i wyszedł z mieszkania. Musiał się z kimś... czymś... spotkać. I kupić od zarypania marchewki.

    [zt]
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2011, 18:49   

    Chwile mu się przyglądałam, ale postanowiłam nie czekać na jego reakcję, tylko wstałam i zaczęłam łazić po pokoju, oglądając co popadnie. Sporo tego było i prawie wszystko jakieś takie dziwne i oczywiście nieznane mi. Ale nie chciałam o to pytać, nie byłam pewna, że cokolwiek teraz zrozumiem. Byłam nieco zmęczona. Wręcz miałam wrażenie, że zaraz padnę.
    Chyba najbardziej moją uwagę przykuł dziwny szpikulec z zaokrąglonym patykiem, który wisiał przy wejściu. Szpikulec był czarny i wyraźnie z jakiejś tkaniny, na jednym końcu, tym węższym, był metalowy kolec, a na drugim owy zaokrąglony patyk. Ale jak już mówiłam, jutro o to spytam.
    Zaczęłam mu się przyglądać, gdy wniósł do pokoju coś, co było choć trochę znajome.
    Przytaknęłam na wszystko co powiedział.
    -Do zobaczenia. -Pomachałam mu i uśmiechnęłam się lekko, gdy wychodził. Od razu podeszłam do drzwi,żeby znaleźć owy klucz. Znalazłam, ale wyglądał on dość osobliwie. Niby jak klucz, ale jednak inaczej. Odłożyłam go na miejsce i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Łóżko kusiło, by się w nim położyć, ale postanowiłam, że najpierw coś zjem. Otworzyłam więc, z niemałym trudem, białą skrzynię, którą wskazał William. Gdy tylko to zrobiłam zalał mnie chłód, zupełnie jakby ktoś uwięził w skrzyni zimę. Nawet było trochę czegoś, co przypominało śnieg.
    Poza tym śniegopodobnym czymś było też sporo dziwnych rzeczy. Znajomy był tylko biały płyn - mleko. jednak zamknięte było w czymś zupełnie dziwnym. Dobra, co tu jeszcze mamy. Jakieś żółte, podłużne i lekko wygięte patyki. Skoro jest w tej skrzyni, to chyba są do jedzenia, prawda? Wzięłam jeden z tych żółtych patyków i zamknęłam skrzynię wiejącą chodem. Chwilę przyglądałam się żółtemu czemuś, aż w końcu ugryzłam kawałek. Fuj, niedobre! Ale chwila. Jednak nie jest tak źle. To tylko jakaś skóra, tylko ona jest niedobra. Chwilę zastanawiałam się, jak ja zdjąć, aż w końcu się udało. Skórę położyłam na blacie, bo okno było zamknięte i nie mogłam jej przez nie wyrzucić. Tak więc zdobywszy coś do jedzenia, nawet coś bardzo smacznego do jedzenia, zaczęłam zwiedzać dom. Jedno pomieszczenie było wyłożone jakimiś kwadracikami. Coś mi mówiło, że to wychodek. Szybko go opuściłam, bo nie miałam potrzeby. na dodatek dziwnie pachniał. Nie brzydko, tylko dziwnie. Dalej zawędrowałam do czegoś, co chyba było sypialnią. Akurat skończyłam jeść, a łóżko tutaj było o wiele bardziej zachęcające od tego, które mi William przygotował, więc zdjęłam buciki i położyłam się na wielkim łożu. Było tak wielkie, że nieważne jak się położyłam i tak nic mi nie wystawało poza krawędzie. Nawet nie zaciągnęłam na siebie kołdry, tylko zasnęłam.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Sierpień 2011, 19:49   

    William był przemoczony ze wszystkich stron, zmęczony jak cholera, ale dość zadowolony. Nie tylko bowiem poznał nową osobę (Lorna miała dość talentu aby przyćmić wcześniejsze spotkanie) ale i Wielki Biały Królik zyskał nowe lokum. Jak na jeden dzień, nieźle, aczkolwiek skończyło się na tym, że wrócił dosyć późno. I był bardzo, bardzo wykończony.
    - Umyć się... - wychrypiał, wchodząc do domu. Zamknął drzwi, odetchnął ciepłym, suchym powietrzem, zdjął buty i zostawiając na podłodze ślady po wilgotnych skarpetkach, cicho poczłapał do łazienki. Sintel pewnie już spała, preferował więc sytuację bez budzenia jej, co egoistycznie mógł sobie wytłumaczyć: starcie z siedmiolatką byłoby niewątpliwie męczące. Szczególnie, że jak wszedł do łazienki, to podczas samego zdejmowania skarpetek wpatrywał się w wannę bardzo namiętnie, ta bowiem zdała mu się nagle niesamowicie wygodnym i zdatnym do snu miejscem. Powstrzymał się. Ziewnął, przetarł czoło i odkręcił wodę. Po mieszkaniu rozniósł się cichy szum, dobywający się z rur.
    Po niedługiej chwili był już w piżamie, absolutnie gotów do snu. Powlókł się więc do swojego pokoju, cichuteńko omijając salon i... otwarte drzwi. O, szlag. Ostrożnie wsunął głowę do środka i ujrzał siedmiolatkę, śpiącą w najlepsze. Wzięło mu się na ziewanie, powstrzymał, wszedł i, chociaż oferta walnięcia się obok była bardzo kusząca, zrezygnował. Przykrył ją porządnie kołderką, upewnił się, że wszystko w porządku i wyszedł, pozostawiając za sobą lekko uchylone drzwi. Sam powłóczył się w kierunku salonu, gdzie kanapa wprawdzie nie była jego łóżkiem... ale była wygodna. Wręcz wspaniała, szczególnie jak wreszcie się klapnął i oparł głowę o mięciutką poduszkę. Rzeczy wypakuje z sakiewki jutro, tylko kołderka i spać. Nie, dobra, tak łatwo to nie przyszło. Nawet bardzo, bardzo zmęczony, ten student nie zasypiał nigdy zbyt szybko, potrzebował długiej chwili aby wreszcie go zmęczenie dobiło. Nie zapadł przy tym w kamienny sen, co się dałoby usłyszeć po regularnym, acz nie do końca spokojnym oddechu. Tego mu akurat brakowało od dłuższego czasu...
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Sierpień 2011, 11:38   

    Kiedy się obudziłam nie miałam zielonego pojęcia co jest wokoło. Dopiero po chwili zaczęło do mnie wszystko docierać. Najpierw to, co się działo wczoraj, potem to, gdzie jestem, dlaczego tu jestem, a na samym końcu, że ktoś, najpewniej William, przykrył mnie kołdrą. Czyli, że już jest w domu. Pewnie sam też jeszcze śpi.
    Wstałam, przeciągnęłam się, rozejrzałam po pokoju i poszłam do salonu. Nawet nie założyłam butów, po prostu zapomniałam. Wciąż byłam jednak nieco zaspana.
    William spał na tym podłużnym i miękkim krześle, na którym wczoraj siedziałam i piłam mleko. Spał w dość dziwnej pozycji, ręce i nogi wskazywały inny kierunek każda. Śmiesznie wyglądał. I wtedy zdałam sobie sprawę, ze muszę siusiu. Na szczęście wczoraj zrobiłam mały obchód i wiedziałam, gdzie jest wychodek, więc szybciutko powędrowałam w jego stronę.
    Podłoga w wychodku była strasznie zimna, ale nie było czasu, żeby wracać się po buty. Zrobiłam swoje i wróciłam z powrotem do głównej izby, nawet nie myjąc rąk. No bo niby skąd miała wiedzieć, że tak trzeba? I do tego jak?
    Z braku lepszego zajęcia kucnęłam przy podłużnym krześle,zaraz przed twarzą Williama i zaczęłam się na niego patrzeć.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Sierpień 2011, 12:56   

    William miał słaby sen, na dodatek ów nie był zbyt przyjemny. Mężczyznę więc chodzenie po jego mieszkaniu zaraz obudziło, wtedy jednak Sintel była w łazience i pewnie załatwiała potrzeby fizjologiczne. Uau, umiała korzystać z wychodka. Przy całym jego idiotycznym zapominalstwie i braku objaśnień względem tajników podnoszenia klapy i spuszczania wody (jako wychowany w babskim domu zawsze opuszczał klapę, ot ciekawostka) potrafiła to zrobić. Dziwne. Być może dziwiłby się bardziej, gdyby nie był aż tak wdzięczny małej, że była wystarczająco głośno aby go wyrwać ze snu. Jednocześnie był niezwykle wdzięczny sobie, że nie spał zbyt mocno i zdołał się wybudzić.
    Rozchylił lekko, niezbyt ochoczo powieki lewego oka, kiedy wreszcie był obudzony. Nie było to przebudzenie gwałtowne, pełne krzyku i przerażenia, poczuł raczej nagły niepokój. Zbladł, był trochę spocony, włosy ułożone w nieładzie świadczyły o tym, że przynajmniej zmieniał pozycję. Nie zauważył nawet, że pogładził się dłonią po szyi, kiedy obserwował w zupełnej ciszy swoją pozycję na łóżku. Potem zamknął oczy i wtedy weszła Sintel. Usiadła i zaczęła się na niego gapić. Znowu lekko otworzył oczy, poczuł niejaki dyskomfort więc otworzył je nieco bardziej. Potem mrugnął, bynajmniej nie okazując objawów typowego, porannego nieogarnięcia. Która to była godzina? O której wrócił? Suszyło go trochę w gardle. Odsłonił nieco ramię - ok, nie wskoczył do łóżka swoim zwyczajem, był w piżamie. Westchnął i ponownie skierował wzrok na dziewczynkę.
    - Spuściłaś wodę? - powitał ją pytaniem. Potem uniósł się do pozycji siedzącej, palcami obu rąk odgarnął włosy aby nie zasłaniały mu twarzy i wstał, zsuwając z siebie kołdrę. Potem podrapał się po potylicy i uśmiechnął do małej.
    - Sprawdzę. Poczekasz? Potem dostaniesz jakieś rzeczy na zmianę.
    O śniadaniu nie chciał wspominać. Najpierw Sintel powinna się bowiem umyć i ubrać w cokolwiek, potem się pomyśli o jedzeniu. W myślach błagał aby nie była typem dziecka które CHCE więc DOSTAJE. Nie miał jednak najlepszych myśli, kiedy wchodził do łazienki, w której to sobie zniknął na parę minut.
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Sierpień 2011, 18:59   

    -Dzień dobry. -przywitałam go z uśmiechem, gdy tylko się obudził. Fajnie, że nie musiałam długo tak przed nim siedzieć. Bo lubiłam tak zaskakiwać ludzi z rana, ale nie lubiłam długo czekać, aż się obudzą.
    -Czy co zrobiłam? -spytałam zdziwiona. O co mu chodziło z tym spuszczaniem wody? To pewnie jakaś kolejna nowość tych czasów, tylko jaki był tego cel? Cóż, prawdopodobnie zaraz mi powie.
    -Mhm, w porządku. -uśmiechnęłam się do niego i wskoczyłam na szerokie krzesło. Wyspałam się, więc miałam dobry humor. A już na pewno lepszy niż wczoraj.
    Zaburczało mi w brzuchu. Byłam głodna jak wilk, ale postanowiłam, że nie będę o to męczyła Williama. Przynajmniej na razie. Przecież sam też na pewno będzie coś jadł na śniadanie. Wątpiłam, żeby sam zaczął się obżerać, a mi nic nie dał.
    -Wczoraj zjadłam sobie takiego żółtego patyka wieczorem. -poinformowałam go, gdy już wyszedł z łazienki. -Ale nie wiedziałam, co zrobić ze skórą, więc zostawiłam ja na blacie. -miałam tylko nadzieję, że nie bez powodu jest niesmaczna i ludzie jej nie jedzą. Inaczej wyszłabym na wybredna, a przecież taka nie jestem. Chociaż może i jestem? Skoro zostawiłam coś, co ludzie jedzą? Cóż, miejmy nadzieję, że William będzie wyrozumiały.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 10