• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Polowanie na Anceu (Scotty)
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Północnica

    Organizacja MORIA: Główny Zarządca
    Godność: Cecille Clementine Tichý alias Teresa Palmer.
    Wiek: Nieznany. Wygląd sugeruje, że jest po 20-stce.
    Rasa: Uchodzi za człowieka.
    Lubi: Perfekcję. Ceni ponadprzeciętną inteligencję i profesjonalizm. Fascynują ją diamenty. Ma też słabość do zapachu ambry i frezji.
    Nie lubi: Prawdy.
    Wzrost / waga: 173 cm. / 50 kg.
    Aktualny ubiór: Kaszmirowy płaszcz, krótka sukienka z miękkiej dzianiny i matowe rajstopy. Na stopach lakierowane szpilki. Wszystko w odcieniach czerni. W uszach diamentowe kolczyki, a na nadgarstku platynowy zegarek.
    Znaki szczególne: Piegowate ramiona i dekolt.
    Zawód: Oficjalnie Dyrektor ds. Badań i Rozwoju Grupy Forvax Public Health.
    Pod ręką: Torebka, a w niej portfel, dokumenty (fałszywe), jakieś pięć telefonów komórkowych, okulary od Prady, paralizator i Zoloft.
    Broń: Umysł.
    Nagrody: Maska Tysiąca Twarzy
    SPECJALNE: Mistrz Gry (uprawnienia tymczasowe)
    Dołączyła: 07 Lip 2011
    Posty: 300
    Wysłany: 7 Luty 2012, 13:37   Polowanie na Anceu (Scotty)

    Zmierzch jaki roztaczał się szerokim płaszczem po herbacianych łąkach przynosił niemałą ulgę po południowym skwarze, który wcale nie tak dawno doprowadzał każdą z bytujących tu roślin, o zwierzętach nie wspominając, o istne duszności. Nieboskłon miast razić oczy rozżarzoną nań kulą, przygasł nieco i począł zjawiskowy miraż barw intensywnej pomarańczy, amarantu i błękitu, zaś dotychczasowy niebiański ognik, zupełnie niczym topniejący ser zaczął chylić się ku odległemu horyzontowi. Zmianie aury wtórował także i chłodny, delikatny wietrzyk, który rozwiewał co obfitsze kępy traw, znacznie bardziej zwiększając widoczność potencjalnego obserwatora, a jednocześnie rozsiewając wokół błogie i upragnione ukojenie.
    Tej chwili zdawały się wyczekiwać wszystkie tutejsze zwierzęta, w tym, niewątpliwie także i podobno poszukiwany Anceu, choć czy i on tak łatwo wypełzłby ze swojej kryjówki, aby dać odpocząć rozgrzanemu od upalnych promieni cielsku? Kto wie, w końcu białe tygrysy były chodzącymi oryginałami i nigdy tak do końca nie można było wnioskować, co też chodzi po ich puszystych, masywnych łbach. Z drugiej strony jednak, nieubłaganie zbliżający się mrok był wystarczającym wabikiem, aby rozpocząć swe działania, a i widok, jaki teraz rozpościerał się wzdłuż firmamentu był nazbyt imponujący, aby z taką łatwością go zbagatelizować.
    Chwila ciszy, której nieodzowny koniec wieszczyły coraz to donioślejsze brzęczenia owadów, a i również paradoksalnie wyciszające cykanie tysięcy polnych koników. Był to niewątpliwie mistyczny moment i niezaprzeczalnym było, iż każdy postronny gość zatopiłby się w bliższemu zgłębianiu go, gdyby nie widoczne w punkcie centralnym polany, niemal plemienne kłębki dymu, które niewielkimi kołtunami brnęły ku górze, owego pozornego spokoju nie zmącały.
    Mały pożar? A może to nic innego jak Anceu wylegujący się pomiędzy polnymi kiśćmi łodyg, miał w kaprysie popalanie fajki tak wieczorną porą? Istotniejszym było jednak to, czy ty drogi obserwatorze, odważysz się rozwikłać ową niepokojącą tajemnicę, a jeżeli tak, lepiej się pospiesz. Niedługo polanę skryje mrok, a po dymie i domniemanym Anceu śladu nie pozostanie.
    _________________

    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Luty 2012, 16:43   

    Pora dla Scottego odpowiednia. Facet bowiem uwielbia mrok. Nie, żeby jakoś specjalnie w n im przebywał, jednak mimo wszystko woli chłodne zaciemnione miejsca niżeli słońce, które potrafi spiec na skwarkę. Jak wiadomo temu osobnikowi większa opalenizna nie jest potrzebna. Jest też personą czułą na piękne widoki, toteż nic dziwnego iż niebo jakie teraz widział bardzo mu się spodobało. Te barwy czerwieni przypominały mu krew. Nietrudno niestety w jego logice dostrzec zamiłowanie do wszystkiego co powiązane z ta cieczą w organizmach.
    Robiąc krok za krokiem rozglądał się. Temperatura wręcz idealna. Czuł zwierzęta powypełzali ze swoich nor aby nabrać świeżego powietrza i rozprostować kończyny, na jakich by nie chodziły. Sunąc wśród herbacianej roślinności i dosyć wysokich traw zastanawiał się czy szybko znajdzie Anceu, czy też bestia pozwoli mu siebie szukać i tym samym dać ciekawa rozrywkę. Przy każdym kroku Scotttego łańcuszek od jego zegarka cichutko brzęczał, co z pewnością zwracało uwagę i nie ułatwiało sprawy. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego głupstwa. Zachichotał pod nosem i zaczął walczyć z tym cackiem słuchając odgłosów nocy. W końcu gdy zegarek był odpięty i leżał w jego dłoni to się uśmiechnął. Zacisnął rękę w pięść i westchnął. Potem przedmiot bezpiecznie spoczął w kieszeni już nie wydając odgłosów.
    Czarnowłosy rozejrzał się dookoła oceniając miejsce. Tak, zdecydowanie można by to wykorzystać jako miejsce walki.. Przysunął dłoń odzianą w rękawiczkę do ust i kładąc środkowy palec na wardze przez moment się zastanawiał. Tym razem powoli zaczął taksować co się tutaj dzieje.. Jedyne co było ciekawe i dotarło do jego oczu to dymek, a dokładniej dymki pojawiające się co chwila. Zmarszczył brew zastanawiając czy to przypadkiem nie biały tygrys, którego szuka. Jednak czy to nie byłoby zbyt łatwe ? Westchnął tylko i przeczesał swoje czarne kręcone włosy.
    - Mogło by to być bardziej upierdliwe..
    Z wolna ruszył w tamtym kierunku, nie miał jeszcze co prawda pewności czy to, to co myślał. Z jednej strony były zadowolony a z drugiej zawiedziony. Weź tez sprecyzuj, które uczucie dotyczyło by, której strony Scottego.
     



    Północnica

    Organizacja MORIA: Główny Zarządca
    Godność: Cecille Clementine Tichý alias Teresa Palmer.
    Wiek: Nieznany. Wygląd sugeruje, że jest po 20-stce.
    Rasa: Uchodzi za człowieka.
    Lubi: Perfekcję. Ceni ponadprzeciętną inteligencję i profesjonalizm. Fascynują ją diamenty. Ma też słabość do zapachu ambry i frezji.
    Nie lubi: Prawdy.
    Wzrost / waga: 173 cm. / 50 kg.
    Aktualny ubiór: Kaszmirowy płaszcz, krótka sukienka z miękkiej dzianiny i matowe rajstopy. Na stopach lakierowane szpilki. Wszystko w odcieniach czerni. W uszach diamentowe kolczyki, a na nadgarstku platynowy zegarek.
    Znaki szczególne: Piegowate ramiona i dekolt.
    Zawód: Oficjalnie Dyrektor ds. Badań i Rozwoju Grupy Forvax Public Health.
    Pod ręką: Torebka, a w niej portfel, dokumenty (fałszywe), jakieś pięć telefonów komórkowych, okulary od Prady, paralizator i Zoloft.
    Broń: Umysł.
    Nagrody: Maska Tysiąca Twarzy
    SPECJALNE: Mistrz Gry (uprawnienia tymczasowe)
    Dołączyła: 07 Lip 2011
    Posty: 300
    Wysłany: 7 Luty 2012, 17:00   

    Mozolny moment ostatecznego zaćmienia zdawał się przeciągać w nieskończoność, co zresztą nie było wcale takie zaskakujące, biorąc pod uwagę miejsce i okoliczności w jakich wszyscy tutejsi bywalcy się znajdowali. Kraina dziwów wszak rządziła się własnymi prawami, nic więc dziwnego w tym, że zaledwie chwilka, jaką owe zjawisko by zajęło w świecie ludzi, w obecnych warunkach rozciągać się mogła na czas znacznie dłuższy i o dziwo, wcale nie mniej przyjemniejszy. W końcu wszystkie znaki na niebie i ziemi uparcie wręcz zachęcały do podziwiania cyrku dziwów i wcale nie przesadnych zjawisk, które w banalny wręcz sposób mogły odwieźć najbardziej zagorzałego uparciucha od zamierzonych postanowień.
    Tak też i ty, który przybyłeś tu z pewnikiem zamiarem uchwycenia nietuzinkowego tygrysa w szpony swojej zależności, musiałeś liczyć się z tym, że owe zadanie bynajmniej należało do prostych. Na pierwszą przeszkodę mogłeś się już natknąć, a jeżeli jakimś cudem twa wrażliwość pozostawała niewzruszona nawet na tak niezaprzeczalne uroki obcującej tu aury, być może powinieneś się zastanowić nad tym, jak twój upragniony tygrys zareaguje na tak chłodne jestestwo swojego potencjalnego właściciela. A warto było nadmienić, że w myśl panujących tu zasad, także i Anceu daleki był od wszelakiego miana przewidywalności. Innymi słowy, po zwierzęciu można się było spodziewać wszystkiego, albo i z drugiej strony, nie spodziewać niczego. Ta opcja jednak zakładała nieplanowane działanie i wątpliwie tu bezpieczną - spontaniczność. Choć kto wie, może to właśnie owa cecha w największym stopniu zaprocentowałaby w oczach zwierzęcia? Co do samego wyrośniętego kota, którego obecność tu, już wcześniej mogła zostać zarejestrowana, przez co czujniejszy wzrok. Pojedyncze strugi dymu rozpływały się leniwie w gęstym, nadal nieco dusznym powietrzu, zaś zarówno zbliżające się kroki, jak i nie mniej irytujący brzdęk sentymentalnej błyskotki wcale nie zachęcały zwierzęcia do pozostania w swej dotychczasowej kryjówce.
    Jeszcze krok, kolejny i voila, właśnie znalazłeś się w miejscu, w którym jeszcze czuć było świeże, palone ziele o wyrazistej, korzennej woni, a pod twoimi stopami rozpościerał się mocno wydeptany w niemal odlanej formie masywnego, tygrysiego brzucha kształt, powyginanych na boki traw i co okazalszych pąków najrozmaitszych kwiatostanów. Po samym podejrzanym nie było śladu, no, może prócz cichego mlaśnięcia, jakieś kilkanaście metrów za tobą. Dźwięk dochodził z nieco bardziej zarośniętej kępy traw, otoczonej przesadną gromadką wyrośniętych pokrzyw i aż nadto przywodził na myśl dopiero co wybudzone z letargu zwierze, które najwyraźniej nie miało najmniejszej ochoty na rozprawianie się z byle zawadiaką.
    _________________

    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Luty 2012, 17:27   

    To nie tak, że był nieczuły na przepiękne widoki. W końcu jest malarzem, artysta rysującym to co uważa za piękne. Wszak możliwa sprawa iż ma trochę inne pojęcie piękna niż reszta, co bardzo możliwe, niemal pewne. Wbrew pozorom Anceu i Scottego łączyły pewne cechy. Jedna z nich jednak najbardziej - nieprzewidywalność. Spodziewać się można wszystkiego i niczego zarazem. Nie wiadomo bowiem, co im przyjdzie do głowy. Postąpił kolejne kilka kroków i trafił tam gdzie jeszcze przed chwilą było zwierze wielkich rozmiarów. Przygniecione trawy wskazywały na to , że leżało tutaj dosyć niedawno dosyć spore zwierze. Korzenny zapach jaki się unosił bynajmniej nie odstraszył Scottego. Na usta z wolna wpełzł nieco parszywy uśmieszek. Zsunął z dłoni rękawiczkę a potem tę czynność powtórzył z drugą. Nie lubił ich brudzić, w ogóle nie przepadał za faktem bycia pobrudzonym. Pedanctwo to cecha u niego nazbyt widoczna.
    - Yaree, yarre
    Z jego ust ponownie wydobył się cichy śmiech. Wbrew pozorom był zadowolony, że biały kot czmychnął. Lubi zabawę w kota i myszkę, chociaż w tej sytuacji to on wolałby być kotem. Nie interesowała go pozycja małej szarej myszki, praktycznie bezbronnej i zdanej na łaskę oprawcy. Jednak jak wiadomo nikogo nie warto oceniać po pozorach. Nawet taka myszka może okazać się sprytniejsza od wielkiego przerośniętego kocura. W kolejnej zaś chwili zarejestrował mlaskanie za sobą, zmrużył oczy i odwrócił się w tamtą stronę.Ciekaw był czy to aby nie kotowaty przejada ze złości. Szybki gest oblizania warg, tak u Scottego znany i będący oznaka istotnej kwestii, ale o tym potem a nie teraz,. Przechylił głowę i uśmiechnął.
    - Jeśli chowasz się za tym czymś to lepiej pokaż te swoje białe cielsko, oszczędzisz mi bieganiny...
    Uniósł brwi do góry czekając na reakcję. W jego głosie jakby pobrzmiewała nutka znudzenia. Oczywiście to była tylko gra pozorów. Nie sądził aby Anceu przyszedł na jego zawołanie. Zapewne woli też się "pobawić". Nikt jednak nie zabroni spróbować, prawda? No właśnie. Oczywistym jest też fakt iż ciemnoskóry cały czas gotowy jest na obronę. Nie ma przecież w 100% pewności, że to jest biały tygrys a nie jakieś inne równie dziwne stworzenie.
     



    Północnica

    Organizacja MORIA: Główny Zarządca
    Godność: Cecille Clementine Tichý alias Teresa Palmer.
    Wiek: Nieznany. Wygląd sugeruje, że jest po 20-stce.
    Rasa: Uchodzi za człowieka.
    Lubi: Perfekcję. Ceni ponadprzeciętną inteligencję i profesjonalizm. Fascynują ją diamenty. Ma też słabość do zapachu ambry i frezji.
    Nie lubi: Prawdy.
    Wzrost / waga: 173 cm. / 50 kg.
    Aktualny ubiór: Kaszmirowy płaszcz, krótka sukienka z miękkiej dzianiny i matowe rajstopy. Na stopach lakierowane szpilki. Wszystko w odcieniach czerni. W uszach diamentowe kolczyki, a na nadgarstku platynowy zegarek.
    Znaki szczególne: Piegowate ramiona i dekolt.
    Zawód: Oficjalnie Dyrektor ds. Badań i Rozwoju Grupy Forvax Public Health.
    Pod ręką: Torebka, a w niej portfel, dokumenty (fałszywe), jakieś pięć telefonów komórkowych, okulary od Prady, paralizator i Zoloft.
    Broń: Umysł.
    Nagrody: Maska Tysiąca Twarzy
    SPECJALNE: Mistrz Gry (uprawnienia tymczasowe)
    Dołączyła: 07 Lip 2011
    Posty: 300
    Wysłany: 7 Luty 2012, 17:55   

    Umiejętność teleportacji była nieopisanie cenna, zwłaszcza, jeżeli umożliwiała pozbycie się tak natarczywych zapaleńców. No właśnie kapelusznicy, upierdliwe istoty, których priorytetem zdawało się być mącenie spokoju majestatycznych, tygrysich bestii. Powinni lepiej pilnować czubka własnego nosa, aniżeli nękać istoty od nich dostojniejsze, wytworniejsze, szlachetniejsze i ogólnie rzecz całą sumując - lepsze. Zresztą nie było żadną enigmą, iż poczucie wyniosłości u tak dystyngowanego zwierzęcia będzie porównywalne z Mount Everestem lub też innym, bardziej wznioślejszym odpowiednikiem. Nie było też tajemnicą, że para modrych, nadzwyczaj nobliwych ślepi już dawno skalkulowała istotę, którą obarczyła nieprzychylną etykietką persony non grata, a która tak pewnie siebie zdawała się swawolić po łące, no właśnie, jego łące!
    Nie dość, że kapelusznik, za którego go natychmiast wziął, biorąc pod uwagę wcale nie skromny cylinder na ciemnej czaszce, zakłócał chwilę jego wieczornej drzemki, to jeszcze śmiał wałęsać się na prawo i lewo po jego własnym terytorium, a jak wiadomo wszystkie kotowate, instynkt pana i władcy miały opanowany niemal do perfekcji.
    W tym wypadku nie miało być inaczej. Skryte pod grubym szkłem monoklu oko już sprawnie błądziło pomiędzy rozwiewanymi łodygami, surowym spojrzeniem racząc smagłą sylwetkę jego obecnego dręczyciela. Przypominał mu Maura, zaś niecodzienne tatuaże jedynie go w przekonaniu co do owej egzotyczności towarzysza utwierdzały i cóż, trudno mu było w tym wypadku odmówić uroku, wszak Anceu lgnął niczym pszczoła do miodu mając przed nosem cokolwiek, co mogłoby haczyć o określenie szeroko pojętego ekscentryzmu. Warto jednak zauważyć, że nim baczne ślepia wylądowały na sylwetce mężczyzny, ów nieproszony gość zdołał już nieco zajść zwierzęciu za skórę. Podobno nic nie wpływało na cudzą opinię, niż pierwsze wrażenie, ale czy i tygrys mógł się owym przekonaniem kierować? Jeżeli Scotty postanowi lekkomyślnie się doń zbliżyć, może liczyć na odbiegające od ciepłego powitanie, a jeżeli nie... cóż, tygrys może równie dobrze ponownie poddać się objęciom Morfeusza i zignorować intruza, uznając go za niewielkie zagrożenie. Jednak czy takowe zachowanie wpisywałoby się w kanon postępowania tak inteligentnego zwierzęcia? Pozostawało więc domniemać, czy stwór z natury był pacyfistą, czy może zupełnie przeciwnie.
    Chwilę niemej kalkulacji przerwał głos obcego, który w ostro wyciągniętych uszach zwierzęcia, brzmiał niemal niczym obelga. Nie ulegajmy jednak przekonaniu, że na tak banalną zniewagę tygrys zareagowałby nieuprzedzonym atakiem lub jakimkolwiek innym przejawem zbytecznej agresji. Wręcz przeciwnie, jak na istotę o znacznie zwiększonej inteligencji i bez wątpienia lepszej ocenie sytuacji, zamierzał kierować się nieco inną ścieżką i dać jasno do zrozumienia temu łobuzowi, żeby porzucił swoje rozdmuchane zapędy i czym prędzej pozostawił go w spokoju.

    - Pyszałek z ciebie, skoro tak beztrosko burzysz mój spokój. Odejdź stąd lepiej i oszczędź sobie daremnego trudu.
    Chrypliwy głos dobiegł ciebie zza kurtyny przypominającej sitowie łodyg, wraz z wtórującym mu, odgłosem przeciągającego się leniwie po podłożu cielska. Obecnie szala przechylała się na twoją niekorzyść, a Anceu począł wodzić długim, nadzwyczaj puszystym ogonem na boki, w zdecydowanie poirytowanym geście. Co teraz? Zaskarbienie sobie przychylności owej bestii stawało się coraz trudniejszym zadaniem.
    _________________

    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Luty 2012, 12:10   

    To normalne, że kocie ego to potrafi być tak wysokie, jak to ustawa nie przewiduje i często Mount Everest przy ich ego to pikuś. Scotty, także ma swoje i niech Anceu nie myśli sobie, że trafił na byle kogo! O tym Tygrysowaty się jeszcze przekona, nawet jeśli początkowo wziął go za gorszego od siebie. Nie ładnie tak nie doceniać przeciwnika. Może kapelusznik zachowywał się nieodpowiednio co nie znaczy, że bagatelizował wszystko co się działo. Po prostu wolał korzystać z umiejętności dyplomacji, jaka by ona nie było. Po co od razu rzucać się na bestię skoro można ją de tego przekonać słownie ?
    Co do łąki to zapewne gdyby usłyszał, że Anceu uważa ją za swoją to by się zaśmiał. To nie było miejsce, które należało do kogokolwiek. Może tutaj przyjść każdy i bestii nic do tego, no pozornie. Zawsze może skorzystać z zębów bądź pazurów albo po prostu inteligencji aby wypłoszyć niechcianego gościa. Jednak ten osobnik wolał bawić się w kotka i myszkę chowając, tchórząc. Nieładnie. Czuł jak ten kalkuluje jego osobę, zapewne tez wyrabiał opinię na jego temat. Jednak ciemnoskóry zbytnio ciekaw jej nie był trafił tutaj w jednym celu. Dorwać tego białego kociaka i uczynić go swoim towarzyszem. Co nie znaczy, że chce zrobić to siłą. Jak już zostało wspomniane - dyplomacja. Scotty to istota z natury pedantyczna, nie lubi się brudzić jeśli nie musi. Tak było i tym razem, aczkolwiek czuł, że bez pobrudzenia rąk się tutaj nie obejdzie. Rezygnacja jednak nie wchodził w grę więc słowa bestii poniekąd zostały ucięte tym, żę kapelusznik zamachał głową i zacmokał kilka razy z dezaprobatą. Nie po to przychodził, aby teraz rezygnować.
    - Wiesz trud mnie nie odstręcza, więc możesz nie raczyć mnie takimi słowami. Nie przekonasz mnie do swoich racji. Wiem w jakim celu to jestem i nawet twe słowa mnie od niego nie odwiodą. - mruknął i kontynuował. Wpadłeś więc jak śliwka w kompot..
    Na ustach zagościł frywolny uśmieszek gdy przyglądał się miejscu gdzie jest tygrys. Miał ten osobnik niewątpliwie trafiając na Scypiona, a może było na odwrót, kto wie. W każdym razie złotooki siedział tam gdzie wcześniej. Nie zbliżał się, na razie zamierzał uciąć sobie pogawędkę. Chwilę też pogładził brodę nim się odezwał.
    - pPowiedz kochany jak to jest gdy ktoś tak Ci bezczelnie zakłóca spokój. Jak mniemam irytujące..
    Oblizał wargi, jak to ma w zwyczaju, taki gest sprawiający, że można się zorientować, że ów osobnik jest bliżej swojej ciemnej strony charakteru niż tej białej.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2012, 19:13   

    Powiada się, że niektórzy mogliby się zabić skacząc z poziomu swojego ego na poziom swojej prawdziwej wartości. Jednakowoż w przypadku kotów nie musiało być to regułą, bowiem stworzenia te są przez większość ludzi cenione, mimo swoich wad. Niektórzy mogliby powiedzieć "przecież koty nie mają wad, są idealne". Ale nie ma istot idealnych. Wady są w każdym z nas. Trzeba tylko umieć je dostrzec głęboko pod pancerzem pozornej doskonałości. Nie trzeba ich wydobywać. Wystarczy poddać je długiemu, mozolnemu zabiegowi akceptacji.
    A cóż jest takiego dziwnego w fakcie, że Anceu uznał ten teren za swój własny, nienależący do nikogo innego poza nim? Mimo bycia zwierzęciem magicznym, nadal miał w sobie cząstkę dzikiego kota, a te, jak wiadomo, są dumnymi posiadaczami nie tyle wysokiego ego, choć jego również, ale także silnego instynktu terytorialnego. Czy rzadkie są potyczki przedstawiciel tego, bądź nawet różnych gatunków, w których stawką jest właśnie określony teren? Na to pytanie każdy może odpowiedzieć sobie sam. A Biały Tygrys miał już w swoim żywocie niejedną okazję do wypędzenia ze "swojego" terytorium nieproszonych gości.
    Cóż, "kociak" był dosyć niepokornym stworzeniem, toteż złapanie go i zrobienie swoim towarzyszem miało być co najmniej mozolnym wyzwaniem. Ale skoro Scotty się na to zdecydował, to któż mu tego zabroni, hm?
    - To źle. Bardzo źle. - wymruczał kot swoim lekko chrapliwym głosem, nieznacznie poprawiając monokl łapą i kontynuując przesuwanie ogona po podłożu. - Normalna istota winna posiadać umiejętność właściwej oceny swoich możliwości... - bestia zmrużyła ślepia. - Śliwka, powiadasz. - wymruczał w zamyśleniu. Po chwili prychnął cicho, aczkolwiek z wyraźnie zaznaczoną dezaprobatą.
    - O, bardzo irytujące. - przytaknął z przekąsem, wykrzywiwszy pysk w lekkim grymasie, ukazującym niejako dwa rzędy ostrych, białych kłów.
    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Kwiecień 2012, 15:40   

    No i przede wszystkim wybujałe ego potrafi skutecznie uprzykrzyć drugiemu osobnikowi sytuację. Tak czy inaczej kocie wyobrażenie o sobie samym było i tak jak na gust Scottyego, a trzeba wspomnieć, że ceni te zwierzęta. Kotowate mają jego przychylność i uwielbienie, co nie znaczy, że wobec tego białego, leżącego nieopodal z monoklem w oku będzie taki sam. Trzeba w jakiś sposób pokazać, kto tutaj wydaje rozkazy, by kocisko zbytnio sobie nie folgowało. To nie tak, że kapelusznik uważał się za lepszego czy coś. Po prostu zwyczajnie od początku chciał zaznaczyć, kto tu kogo ma się słuchać, to tyle. Może źle się do tego zabierał, cóż.. mały problem w takim razie, ale przejdziemy dalej.
    Błędem jednak było, że ciemnoskóry zapomniał o terytorialności ów zwierzęcia, każdy kot je posiadał, z resztą nie tylko one. Wiele zwierząt ów cechę przejawia. To było karygodne, że o tym zapomniał. Czarnowłosy z dezaprobatą do samego siebie pacnął w głowę robiąc minę, która świadczyła o jednym - "Ale głupek ze mnie". Chociaż rzecz jasna wcale tak nie myślał. Cóż, takie właśnie drobne wpadko powodowały, że był bardziej wiarygodny, niźli chciał. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, prawda? Scotty nie miał zamiaru walczyć z ów bestią, po co mu to? Po raz kolejny7 powiem - dyplomacja rządzi.
    - Normalność, jest przereklamowana mój drogi Anceu.. - Kapelusznik uśmiechnął się przyjaźnie, słodko wręcz, na słowo śliwka. - Generalnie jestem upartą istotą, więc tak szybko się mnie nie pozbędziesz, Kocie.
    Nie mówił tego zgryźliwie czy coś, po prostu stwierdzał fakt, czy się on Tygrysowi podobał, czy też nie. Uśmiech ciemnoskórego pogłębił się a on z westchnięciem zmierzwił swoje czarne kłaki i rozejrzał po polanie, która była wręcz oskarżycielsko nuda. Mrużąc jedną z brwi i ignorując odpowiedzieć kociego rozmówcy mruknął z lekkim niesmakiem kwitkując.
    - Nie nudzisz się tutaj? Polana nie wydaje się być zabójczo ciekawa. Nie tak jak miasto lalek czy Świat Ludzi. Nie miałbyś ochotę trochę pozwiedzać?
    Skoro już o dyplomacji mowa, to trzeba kotu pokazać, że nie będzie się z nim nudził, może wtedy sam się przekona. Wszak Scotty nie miał w zamiarze całkiem go zniewalać, a po prostu uczynić towarzyszem, przyjacielem podróż i tak dalej. Może jednak się dogadają i obędzie bez.. Darcia kotów?
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Kwiecień 2012, 15:54   

    Słońce zachodziło nad Krainą Luster swoim indywidualnym, spokojnym tempem. Zdawało się zupełnie nie przejmować tym, ile czasu upłynie, zanim zapadnie noc. zaczynało się robić trochę chłodniej, jednak był to chłód przyjemny, dający wytchnienie po całym dniu. Widoczność o tej porze była przyzwoita, nie trzeba było jeszcze chodzić i machać przed sobą rękoma, co by to nie wejść w jakieś drzewo jak ostatni idiota. Czysto błękitny dotychczas kolor nieba zdawał się być nieznacznie mącony przez czerwonawe refleksy pojawiające się na płynących po nim leniwie, puchatych, bielutkich chmurkach, które nie przynosiły deszczu.
    W takie właśnie niebo wpatrywał się w tej chwili Anceu - przynajmniej przez krótką chwilę, zanim znów zwrócił swą uwagę na Kapelusznika. Doprawdy, wielu już, którzy mieli dokładnie takie same zamiary, jak ciemnoskóry, odprawił z kwitkiem, bądź, czysto w obronie własnej, powysyłał do piachu, aby tam mogli sobie prowadzić filozoficzne dysputy z dżdżownicami. Ale ten był trochę inny, może to była kwestia jego podejścia. Większość albo od razu atakowała, albo robiła to dopiero po minimalnie krótkiej pogawędce. A ten osobnik zdawał się koncentrować tylko na rozmowie. Anceu szczerze wątpił, aby miał to być tylko jakiś trik, zanim po uśpieniu jego czujności przystąpi do ataku. Miał już pewne umiejętności, jeśli chodzi o ocenianie charakteru ludzi, hm.
    - Ach, jak słodko być wariatem. - stwierdził z przekąsem, pykając swoją nieodłączną fajkę. Dym powoli unosił się ku niebu.
    - Może czasami jest tu odrobinę... Nieciekawie, jednakowoż przypuszczam, że to po prostu kwestia przyzwyczajenia. - gdyby mógł wzruszyć ramionami, zapewne zrobiłby to w tej chwili, aby podkreślić swoje słowa. Zresztą kto powiedział, że taki stwór jak on nie odbywa czasami krótkich wycieczek? Tak czysto teoretycznie, bo nie powiedziane, że tak istotnie było. Mimo wszystko, ten argument wydawał mu się zbyt banalny. Może tak coś bardziej finezyjnego?
    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2012, 08:39   

    Scotty uniósł głowę ku niebu, które zaczęło wyraźnie ciemnieć. to było mu nawet na rękę, zrobiło się chłodniej no i przede wszystkim ciemniej, a on jest istotą mrokolubną. Mimo wszystko widoczność była dobra, przynajmniej jego zdaniem, więc nie kłopotał się tym chwilowo bo po co? Zaś te czerwone refleksy na niebie było przyjemnie sugerujące coś co Oliviera fascynuje. Może to dziwne, ale dla niego wszystko co czerwone kojarzy się tylko i wyłącznie z mrokiem, takie poniekąd zboczenie zawodowe.
    Czarnowłosy nie wątpił w to, że Anceu już nie jednego posłał do piachu odsyłając w objęcia matki ziemi. On sam zaś jakoś nie miał ochoty na filiżaneczkę czegoś mocniejszego w kreciej norze, chciał jeszcze pożyć tu na powierzchni a nie by go zasypali stertą piachu zostawiając na pożarcie tym wszystkim insektom. Były więc dwa mocne argumenty, które mówiły ciemnoskóremu, że nie warto od razu atakować a tutaj znów pojawia się nasza słodka dyplomacja! Ciekawe ile jeszcze razy się ona przewinie, ale no nie ważne. Tak czy inaczej nas Kapelusznik póki co skupiał się głownie na rozmowie, a słowa jakie wypowiedział Anceu nie mogły zostać nieskomentowane4. No gdzież by to tak, nie widzi się. "Szkot" przechylił głowę i utkwił swe złote oczy w licu kotowatego, dalej delikatnie uśmiechając.
    - Tylko nie wariat, jak już coś Ekscentryk..
    Mruknął nieco przybity, jakby słowa białego tygrysa go ugodziły. Właściwie to chyba tak było. Co prawda nie uważał się za wariata, chociaż miał pełną świadomość, że z jego psychiką nie jest do końca w porządku. Robiąc lekko dziwną minę zamrugał powiekami przyglądając się fajce białego sierściucha.
    - No tak, kwestia przyzwyczajenia. Ja tam bym i tak się zanudził, nie przepadam za nudą.
    Tygrys najwidoczniej nie kwapił się do żadnej wędrówki a więc Celiusz nie miał zamiaru naciskać, wszak można posiedzieć i podyskutować, jak do tej pory. Bez używania pazurów i dłoni jako ogrodowych nożyc, co mu się naprawdę nie uśmiechało. No nie chciał się brudzić jak bum cyk, cyk.
    - To może opowiesz, co dzieje się w takim miejscu. Coś ciekawego się czasem dzieje ?
    Brew kapelusznika wywędrowała do góry gdy oparł łokcie na kolanach i wpatrywał spokojnie w wielkiego kota. Jakby nie było rozmowa może się okazać bardzo ciekawa. Nóż, widelec dowie się czegoś istotnego. Warto zebrał trochę informacji.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Kwiecień 2012, 18:48   

    Delikatny wiatr rozproszył unoszącą się ku niebu smużkę lekko gryzącego dymu z fajki Anceu. Nietrwałość... Domena istniejących rzeczy. Domena piękna. Synonim ulotności. Tak naprawdę nic nie mogło istnieć wiecznie. I żaden stan rzeczy nie mógłby być wieczny. Wszystko się zmieniało, jednak nie każdą różnicę można było zauważyć od razu. Niekiedy ulegały one uwypukleniu dopiero po kilku, kilkunastu, a nawet kilkuset latach. Tym bardziej po takim czasie ludzie mogliby się zdziwić - jak mogło się to zmienić? Przecież trwało tyle lat...
    Jednak dym z fajki tak czy owak bł nietrwały. Istniał tylko kilka chwil, nawet jeśli nie rozwiał go wiatr, niknął pod wpływem innych, niezależnych i zewnętrznych czynników. Na większość zmian nie można mieć wpływu. Byłoby to po prostu nienaturalne. Śmieszne. Dziwne. Jakkolwiek by tego nie nazwać, odstawało to od ogólnie przyjętych norm.
    Bo komu chciałoby się zatrzymywać dym z fajki?
    Niektóre argumenty mają to do siebie, że są cholernie uniwersalne. Tak też sytuacja miała się z dyplomacją - w większości sytuacji można było powiedzieć, że nie chce się walczyć. Cóż, niekiedy z niepożądanym skutkiem... Ale powiedzieć można zawsze.
    - Błagam o wybaczenie. - powiedział tygrys, słysząc smutek w głosie Scotty'ego. Z jego pyska nie dało się odczytać najmniejszej emocji. Był jak kamień albo wyjątkowo utalentowany gracz w pokera. Może i by się zgodził, że "ekscentryk" to łagodniejsze i subtelniejsze określenie, ale nie pozwalała mu na to wrodzona przekora. Kapelusznikowi musiało wystarczyć, że zgadzał się z nim... duchowo.
    - Powiedziałbym ci coś o punkcie widzenia, ale... tę sentencję pewnie już znasz. - rzekł zupełnie obojętnym tonem Anceu.
    - Co ciekawego? Hm... - zastanowił się kot. - To zależy, co w twoim mniemaniu jest ciekawe. - zwyczajnie nie chciał bez powodu zdzierać sobie strun głosowych, uhm.
    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Kwiecień 2012, 23:13   

    Jak to się mówi wszystko co piękne nie trwa długo, no i to poniekąd prawda. Scypion przyglądając się dymkowi z fajki Anceu stwierdził, że te piękno ulotniejsze jest od innych.. Jednak chyba nie o pięknie przyszliśmy mówić prawda?
    Czasem niemożność wpłynięcia na otaczający nas świat bywała irytująca. Wszak tak wiele każdy chciał zmienić i mogło mu się nie podobać, że coś uparcie mówi "nie". A większość zmian mimo wszystko się pojawiała, a my nawet jak próbowaliśmy tak nie zwojowaliśmy nic w tej kwestii, nawet jak były chęci zatrzymania. Jednak nijako to chyba dotyczyło dumy fajki, nieprawdaż? Chyba nie ma takiego idioty, który chciałby go złapać w słoik, zamykając na tyle ile by chciał. Teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce bezsensowne, naprawdę.
    to fakt, niektóre argumenty w swej uniwersalności bywają kłopotliwe. Może i w tej sytuacji tak właśnie było, ale po co tym głowę sobie kłopotać, skoro to może być mile spędzony czas? A że Celiusz z reguły i z zasady jest pedantem i nie chce się brudzić to inna sprawa, a to, że gdyby nadeszła taka potrzeba to i pokazałby na co go stać, po co jednak zbytnio się wysilać, gdy oboje nie kwapią się do bitki? Hm?
    - Powiedzmy, że przyjmuję..
    Zaś smutek Scypiona w głosie był wykreowany, no i chyba Tygrysisko raczyło się skapnąć, nie to by ciemnoskóry umniejszał jego umiejętnościom dedukcyjnym, czy też umiejętnościom psychoanalitycznym. Tak czy inaczej fakt, był faktem. Powiedzmy, że i czarnowłosy zgadzał się duchowo.. Jakoby to nie zabrzmiało.
    Na tekst o sentencji westchnął u uniósł jedną z brwi, w geście zaciekawienia. Co prawda znał powiedzenie pewne, zapewne je biały tygrys miał na myśli. Ten jednak gdyby nawet nie wiedział nie kwapił by się pewnie nic w tej kwestii powiedzieć. Przechylił więc delikatnie głowę w bok mówiąc.
    -Znam, owszem.. Czasem nawet się sprawdza..
    Do pierwszej brwi dołączyła druga, nawet lekko drgnęła, kocisko zdawało się też nie być zbyt skore do rozmowy. No i weź tu z takim dysputy prowadzić noo? Może powiecie mi jak? Bo mi ręce opadają już. No, wracając jednak do kapelusznika to mruknął splatając ramiona na klatce piersiowej.
    - No dobrze, może źle skonstruowałem pytanie. Co według Ciebie dzieje się tu ciekawego?
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Kwiecień 2012, 15:48   

    A jak na złość to, co Anceu się nie podobało, bardzo lubiło ciągnąć się w nieskończoność. Przykład? Zdecydowanie zbyt zimne dni. Deszcz. Pobyt Kapelusznika tutaj... A to tylko kilka przykładów. Gdyby dobrze poszukać, pewnie znalazłoby się ich o wiele więcej. Poza tym był pewien, że nie tylko on tak myślał. Był niemal pewien, że większość istot magicznych i niemagicznych przyznałaby mu rację - że dobre chwile znikają tak jak właśnie ów dym z fajki, a te denerwujące odwrotnie.
    No tak, bo jaki fanatyk tytoniu chciałby mieć w słoiku dym z fajki? Raz, że to tylko zajmuje miejsce, a dwa, że dym i tak prędzej czy później się ulotni. Takie zachowania były i są zarezerwowane chyba jedynie dla osób niespełna rozumu. Wariatów. Maniaków. Jakkolwiek by ich nie nazwać, normalne to nie było, z pewnością. Co innego kolekcjonować znaczki, a co innego dym. Już nawet "ludzkie organy w słoikach z formaliną" brzmią mniej groteskowo... Dobra, przesadziłam. Nie wnikajmy w szczegóły.
    Anceu osobiście nie miał nic do uniwersalnych argumentów. Nic a nic! Ba, uważał je za przydatne. Tyle razy już musiał się wyplątywać z nieprzyjemnych sytuacji i takowe ratowały mu szanowne cztery litery oraz resztę cielska. Poza tym, twierdził, że jeśli nie da się z kimś załatwić sprawy względnie pokojowo, to nawet nie ma sensu brudzić sobie łap jego krwią. On również nie lubił przemęczać się walką tudzież nią brudzić. Kompletnie niepraktyczne i bezsensowne.
    - Och, jakże mnie to cieszy. - rzucił z lekka drwiąco, choć na dłuższą metę obojętnie. Faktycznie, smutek w głosie Kapelusznika brzmiał mniej niż sztucznie, a Anceu wcale nie był takim głupim zwierzem, żeby tak istotny przecież fakt przeoczyć i nie wziąć go pod uwagę.
    Anceu miał na myśli oczywiście powiedzenie mówiące o punkcie siedzenia, jednak nie podejrzewał, że mężczyzna go nie znał, toteż darował sobie tak powszechnie znane stwierdzenie.
    - Cóż, gdyby się nie sprawdzało, nie byłoby tak znane, czyż nie? - zapytał, choć spokojnie można było potraktować to pytanie jako pytanie retoryczne, gdyż nawet nie doczekiwał na nie odpowiedzi.
    - Według mnie? Cóż, każda zmiana jest ciekawa, jeśli się ją dostrzeże i przeanalizuje. Zmiana pogody. Albo wizyta kogoś twojego typu. - ostatnie zdanie wypowiedział niemal z przekąsem.
    Scotty



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Kwiecień 2012, 17:41   

    Scotty nie miał nic złego w zamiarze swą obecnością a że, tygrys odebrał to w taki a nie inny sposób, to już nie jego wina. Tak czy inaczej racją jest, że dobre chwile mają dziwny zwyczaj szybkiego ulatniania się, co zapewniam, nikomu się nie podoba, nawet kapelusznikowi. Jednak pech chciał, że rozmowy z Anceu nie miał w zamiarze sobie odpuścić.
    To dobrze, że kocisko wcale nie ma nic do uniwersalnych argumentów, bo jak można mieć coś od czego często można uratować swój zacny zadek. Tak czy inaczej Scotty przyglądał się kotu z zaciekawieniem. Ekscentryzmem sobie zapewne dorównywali, lecz czy się dogadają? To zapewne czas pokaż,e na razie tylko swą obecnością ów bestyjkę denerwuje, może to jednak ulec zmianie, prawda? Scypion także nie chciał załatwiać swoich spraw w bojowy sposób, także woli te pokojowe. Więc myślę, że tak źle nie będzie, przywykną, oboje. Bród jest wielce niepraktyczny i denerwujący, no więc popatrz, coraz więcej cech, które ich łączą, to dobrze.
    Scotty wcale nie twierdził, że Anceu jest głupi, czy też nie zna się na choć ciupinkę na różnych gierkach. w końcu kapelusznik różne pogłoski. Między innymi, takie iż to bardzo mądre stworzenia, ekscentryczne, lekko leniwe, aczkolwiek można je łatwo rozzłościć.
    - Co racja to racja, nie byłoby takie znane..
    Wyciągnął fajka, z kieszeni spodni i pudełka także, wraz z nim wygrzebał i zapalniczkę. Nie ma to jak mania na punkcie tytoniu, Anceu chyba też takową przejawia, czyż nie? Kolejna cecha, która ich łączy. Zaskoczyło go jednak stwierdzenie kota, cóż może i jego wizyta była jakimś odstępstwem od szarości i normy, ale..
    - Moja wizyta jest ciekawa ? Ja myślałem, że raczej denerwująca..
    Mruknął uśmiechając się i unosząc jedną brew. Po czym odchylił się do tyłu zerkając na niebo, gdzie leniwie sunęły chmury. Właściwie to nawet przyjemnie tutaj było. Dodatkowo woń herbaty, która rozleniwiała. Wsunął papieros do ust by rozprostować ręce i pstryknąć z palców. Potem wyciągnął go i spokojnie powiedział.
    - Właściwie to chyba, nawet bym przywykł do tak leniwego życia..
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Maj 2012, 21:02   

    Tygrys miał jednak wolną wolę i mógł postrzegać wizytę Kapelusznika tak, jak tylko mu się żywnie podobało. Jego odczuć nikt nie ograniczał, nie pętał sznurami zakazów, zresztą - Anceu nie był wcale takim pokornym, kanapowym zwierzaczkiem, z którym można zrobić co tylko się chce, a on przyjmie ów czyn bez najlżejszego choćby protestu. Nie, kot był stworzeniem od wieków niezależnym, kierującym się swymi własnymi chęciami i potrzebami. Biały tygrys, choć nie był tygrysem zwykłym, takim, które można napotkać w ludzkim świecie, także ów cechę przejął. Najprawdopodobniej jeśli jakiś bezmyślny, pyszałkowaty zuchwalec zechciał nagle odebrać mu słodką, dotychczasową wolność, Anceu nie miałby najmniejszych skrupułów. Śmiałek skończyłby kilka metrów pod ziemią, gdyby nagle odczuł wobec niego resztki łaski, bądź też po prostu pozostawiły jego martwe, pozbawione życia ciało na pastwę drapieżników tudzież mijającego czasu. Jednakowoż ktoś musiałby w końcu tamtędy przejść, toteż skorupa ta w końcu zostałaby zakopana. A jeśli się mylił, jeśli okolica paradoksalnie i na przekór wszystkiemu okazałaby się kompletnie opustoszała - cóż, tkanki tak czy owak prędzej czy później zanikną. Tygrys nie nawykł przejmować się tak przyziemnymi sprawami jak uporządkowywanie terenu po ewentualnej walce. Chyba, że to był jego teren, ale wtedy i tak po prostu zostawiał pozostałości gdzieś dalej i miał względny spokój. Mógł spokojnie pykać swoją fajkę i przyglądać się światu zza szkła monoklu. Cóż za idylliczny obraz.
    Cóż, od dawna mówiło się o Anceu, że są doskonałymi towarzyszami kapeluszniczych herbatek i innych wariactw, jakie ów rasa miała w zwyczaju wyczyniać dwadzieścia pięć godzin na dobę. Brakowało im tylko kapeluszy, ot. Ale fajka i monokl w jakiś dziwaczny sposób rekompensowały "straty", choć najprawdopodobniej nie jest to najodpowiedniejsze słowo na określenie tejże sytuacji. No, mniejsza.
    - Cóż, na pewno ciekawsza niż wizyta na przykład przelatujących motyli. Z nimi nie da się w żaden sposób porozmawiać. Ot, są - i ułamek sekundy później pozostawiają po sobie pustkę. - odparł kot, lekko wywróciwszy oczami. Jego zdaniem wszystko odbiegające jakoś od rzeczywistości było nad wyraz intrygujące. No, może nie wszystko, ale większość.
    - Do wszystkiego można przywyknąć. Do bycia trupem także. - Anceu nieco przekształcił inną ze znanych sentencji. Bardzo cenił kreatywność i nie chciał wyjść n personę, która tylko powtarza cudze słowa, nie mówiąc nic od siebie. Świadczyło to niby o tym całym "wykształceniu", ale tak na dłuższą metę było cholernie irytujące w swej rzekomej "mądrości".
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 9