• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Blok numer 14 -> klatka C -> mieszkanie 15
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Doicheall
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Czerwiec 2012, 18:38   Blok numer 14 -> klatka C -> mieszkanie 15

    Mieszkanie Jackie'ego jest małe, szare i wiecznie panuje w nim bałagan.
    Od razu na lewo od wejścia znajduje się łazienka. Kawałek dalej są drzwi do sypialnio-gabinetu. Przedpokój jest krótki i niemal od razu przechodzi w salon, który przechodzi w kuchnię. Obydwa pomieszczenia są od siebie oddzielone jedynie rzędem szafek.

    Łazienka:
    Na lewo od wejścia znajdują się kolejno pralka, ubikacja i umywalka. na przeciwko drzwi stoi wanna, a na prawej ścianie wiszą ręczniki.

    Sypialnia:
    Na wprost drzwi, pod oknem, stoi proste biurko i równie proste krzesło. Jest to chyba jedyne, w miarę czyste miejsce w domu. Na biurku leży tylko wieczne pióro oraz paczka papierosów. Stoi też na nim prosta lampa.
    Na prawo od biurka stoi jednoosobowe łóżko, natomiast na prawo - wilka szafa, kryjąca pewną tajemnicę.

    Zbrojownia:
    Co bardziej spostrzegawczy zauważą, że łazienka jest nieco krótsza od sypialni. W tym kawałku znajduje się zbrojownia. Jest to kolejne czyste miejsce w domu. Tym razem wręcz pedantycznie czyste, nie znajdziecie tutaj ani odrobiny kurzu.
    Do zbrojowni wchodzi się przez szafę w sypialni, której tylna ściana to w rzeczywistości drzwi zamykane na klucz. Zbrojownia jest najciaśniejszym pomieszczeniem w domu. Naprzeciw drzwi stoi stół rusznikarski, a obok niego stalowa szafa z amunicją. Na ścianach wiszą różnorakie bronie.
    (Zawartość zbrojowni: 2x Colt 1911, 2x Magnum 44, 2x UZI, M416+ACOG+granatnik, SPAS 12, USAS 12, M95+celownik x12, F2000+ACOG, M14+ACOG, M60, AK-47. Plus oczywiście amunicja do każdej broni.)

    Salon:
    Na samym środku stoi kanapa oraz fotel. Pod ścianą znajduję się stary telewizor, nie odpalany od tak dawna, że nie wiadomo czy wciąż działa.
    Pomiędzy nim i kanapą stoi brudny stolik, na którym widnieją ślady od kubków, szklanek i papierosów.Jest tu też przepełniona popielniczka.
    Po prawej stronie tego zestawy znajduje się półokrągły wykusz, w którym stoi stary fortepian matki Jackiego. Chłopak jednak na nim nie gra, więc instrument jest niemiłosiernie zakurzony. Na płycie wierzchniej stoi butelka whisky i szklanka.
    Obok wykuszu stoi jeszcze barek, wypełniony najróżniejszymi alkoholami.

    Kuchnia:
    Oddzielona od salonu jedynie rzędem szafek oraz wyróżniona kafelkami na ścianach i podłodze. Najzwyklejsza kuchnia świata: lodówka, zlewozmywak, piekarnik i kuchenka gazowa, do tego kilka szafek zarówno stojących, jak i wiszących.
    Na jednej z nich, obok lodówki, leży paczka papierosów i stoi flaszka burbonu. Na innej szafce jest kolejna popielniczka, do połowy pełna.



    -------------------------------------------


    Stałem na klatce, pochylony przez poręcz wraz ze strzelbą, na wypadek, gdyby jednak ktoś postanowił tu przyjść. Co chwilę zerkałem na drzwi. Japonki coś długo nie było. Nie mówcie mi, że się pakuje do jakiejś ogromnej torby.
    Wreszcie wyszła, co zaskakujące, nawet bez plecaka czy torby. No cóż, nie narzekałem. Jedyne co miała ze sobą, to zdjęcie w dłoni i zegarek na łańcuszku zawieszony na szyi.
    Nie mówiąc nawet słowa zacząłem schodzić na dół. Dziewczyna podążyła za mną.
    Ostrożnie wyjrzałem z klatki, a gdy okazało się, że droga wolna, wyszedłem i szybkim krokiem udałem się w stronę swojego bloku.


    Po zaledwie chwili wchodziliśmy już do mojego mieszkania. Oczywiście zachowałem te same środki bezpieczeństwa, co poprzednio. Drzwi były całe, jednak może tym razem trafili się specjaliści od zamków?
    -Trzymaj. -podałem Japonce strzelbę i wyjąłem Colta. -Strzelaj do wszystkiego, co się rusza. -Z bronią wyciągniętą przed siebie zacząłem sprawdzać mieszkanie. Najpierw łazienka. Czysto. No, w miarę.
    następnie przeszedłem do salonu i omiotłem spojrzeniem kuchnię. Tu też nikogo. Została sypialnia i zbrojownia. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka, omiatając kąty niczym żołnierz. Na chwilę zniknąłem we wnętrzu pomieszczenia, zajrzałem do szafy. Kłódka była nienaruszona, więc zbrojownia jest czysta.
    -Wychodzę! -krzyknąłem, gdy opuszczałem sypialnię. Żeby mnie przypadkiem nie postrzeliła. Schowałem Colta, po czym zdjąłem płaszcz i szelki z kaburami. To pierwsze wylądowało na wieszaku, to drugie na kanapie w salonie. Wziąłem od dziewczyny strzelbę i włożyłem do stojaka na parasole, w którym znajdowały się dwa - jeden dziurawy, drugi z ułamaną rączką.
    -Czuj się jak u siebie. -rzuciłem z udawaną uprzejmością i ponownie zniknąłem w sypialni. Z szafy wyjąłem nową koszulę, w którą od razu się przebrałem. Starą rzuciłem w kąt pokoju.
    Następnie udałem się do kuchni.
    Wyjąłem z jedne z szafek szklankę, którą do połowy zapełniłem burbonem, stojącym przy lodówce. Złapałem jeszcze paczkę papierosów leżącą obok i zapaliłem. Co chwila popijałem trunek, przyjemnie piekący w gardło i rozgrzewający całe ciało, od stóp aż po czubek głowy.
    -Jak jesteś głodna albo chce Ci się pić, to wołaj. -poinformowałem swoją chwilową współlokatorkę.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2012, 17:44   

    Zaskoczyło ją to, że mężczyzna mieszka tak blisko. Nie spodziewała się. Poza tym nigdy go nie widziała w okolicy. Może dlatego, że sama rzadko bywała w bloku, a może to on wprowadził się niedawno, lub też więcej czasu spędzał poza domem? To co zobaczyła po wejściu do środka, sprawiło, że bardziej zaczęła zastanawiać się nad tą drugą opcją. Chyba, że był na tyle zdolny, aby w przeciągu tak krótkiego czasu doprowadzić mieszkanie do widocznego stanu. A można go było określić, nie inaczej, niż fatalny. Jakaś specyficzna, kobieca cząstka Japonki, miała ochotę nawrzeszczeć na Jackiego i ogarnąć trochę to miejsce. Swoja drogą zastanawiała się jak to teraz wszystko będzie wyglądać. Racja, może jej dom został, że tak to ujmę, trochę zdewastowany, ale chyba nie na tyle, by z pomocą rodziny, nie dała go rady przywrócić z powrotem do porządku. Jednak, co z tego, że to zrobi, jeśli, być może znowu zaistnieje jakaś akcja. Z jednej strony zastanawiała się czy to bezpieczne, by dalej mieszkała w tym samym miejscu, z drugiej nadal naiwnie chciała przywrócić wszystko do dawnego porządku. Zresztą, musiała wymyślić coś jak najszybciej. Nie będzie przecież wykorzystywać dobroci Jackiego, wieczność. A gdzieś mieszkać musiała. Jedyną najlepszą opcją, wydawało jej się zwrócenie o pomoc do Azazela. Będzie musiała wrócić do jego posiadłości. Tam, za pozwoleniem pobędzie trochę dłużej niż wcześniej zamierzała i w międzyczasie coś wymyśli. Wszystko się ułoży. Musi.
    Może to był jakiś znak, może coś chciało jej uświadomić cel lub o nim przypomnieć, do jakiego zgodziła się dążyć. Przez chwilę myślała nawet, czy nie znajduje się w kolejnej upiornej iluzji, stworzonej przez tajemniczego cienia. Jednak to trwało zbyt długo i było zbyt rzeczywiste. Odrzuciła wiec prędko tą możliwość.
    Kiedy tylko mieszkanie zostało sprawdzone, a Japonka uzyskała pozwolenie rozgoszczenia się, poszła do łazienki, gdzie zaraz zdjęła z siebie brudną kamizelkę, umyła dłonie, twarz, szyje… Ogółem doprowadziło jako tako, do porządku, po czym znowu pojawiła się przed mężczyzną. No może, nie dokładnie przed, gdyż stanęła obok jednej z szafek oddzielających kuchnię od salonu i oparła się o nią. Przez chwilę obserwowała jak ten popija burbon i pali papierosa. No tak, czego mogła się spodziewać po kimś takim jak on? Sama na jego miejscu robiła by to samo. Wpędziłaby się w jakieś dramatyczne ciągi. Alkoholizm, jak nie narkomania. Czemu nie? Byłoby czym zagłuszyć wrzeszczące w głowie myśli i obrazy. Może nawet zrobiłaby to w swej obecnej sytuacji, jednak nie była na tyle zdesperowana. Zresztą, uważała się za na tyle silną, by nie potrzebować ucieczki lub pomocy używek w swych problemach. Nie. Ona wolała stanąć im naprzeciw i działać. Nie chciała uciekać.
    Stała tak, gapiąc się na niego, póki wreszcie nie przypomniała sobie o czymś. Słowo z trudem przeszło jej przez gardło:
    - Dzięki.
    Doicheall
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2012, 18:11   

    Kiedy dziewczyna była w łazience, zastanawiałem się, czy mam gdzieś drugi zestaw pościeli. Prześcieradło i poszewki by się znalazły, ale sama kołdra i poduszka... Dobra, jakoś sobie poradzimy. Jest kanapa i koce. No i te twarde poduszki z foteli. Będzie git.
    Wyjąłem z kieszeni pocisk i przyjrzałem mu się. Standardowy, w stalowym płaszczu, grzybkujący. Zerknąłem na kalendarz - dwudziesty szósty czerwca. Odłożyłem pocisk na blat. Później dokleję do niego datę i miejsce.
    Wzięłam łyk burbonu, kolejna fala ciepła zalała moje ciało. W kuchni pojawiła się Japonka. Chwilę się na mnie patrzyła, podniosłem do ust dłoń z papierosem.
    Spojrzałem na nią znudzonym spojrzeniem, wypuściłem dym nosem.
    -Za co. Za ściągnięcie Ci na kark mafii, zdemolowanie mieszkania i 'zmuszenia' do mieszkania ze mną w tym chlewie? -odstawiłem szklankę na blat, papierosa do połowy zaledwie wypalonego zgasiłem w resztce alkoholu. -Nie ma za co. Polecam się na przyszłość. -doskonale wiedziałem, o co chodzi dziewczynie, nie byłem aż takim idiotą. Lubiłem jednak uświadamiać ludziom, w jak kiepskiej sytuacji się znajdują. Zwłaszcza jak już przystawiałem im lufę do głowy. Niektórzy zaczynali wtedy wręcz błagać o śmierć.
    -To jak, zjesz coś? Może kawy? Chyba, że Cię nosi, herbatę też powinienem mieć. Poza tym jest też mleko i woda. No i... -pokazałem kciukiem za siebie, na blat, gdzie stała butelka bursztynowego trunku.
    Zacząłem się zastanawiać, co tak w sumie mam do jedzenia. Sam w sumie nie zwracałem na to uwagi, jadłem co było. Byłem z grubsza wszystkożerny.
    No więc ze dwie bułki, kilka kromek chleba tostowego, masło orzechowe, ser szynka i dżem jagodowy. Może jeszcze kilka jabłek w lodówce... Gdzieś powinny być też płatki, ale pewnie są już trochę po dacie.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2012, 20:01   

    Dziewczyna prychnęła.
    - To ja sobie zwaliłam na głowę... to wszystko.
    Nie było sensu szukać winowajcy. Nie było sensu obarczać winą Jackiego. To ona zapoczątkowała cały ten ciąg akcji. W końcu kto, jak nie ona postanowił włamać się do cudzej chatki, by tam odkryć coś, czego nie powinna i być świadkiem akcji, które na dobra sprawę, nie powinny jej dotyczyć? No cóż... Trudno. Tak się stało. Mogła jedynie mieć wyrzuty do siebie, ale z pewnością nie do mężczyzny, który jedynie ratował jej tyłek, po tym jak już wpakowała się w to całe bagno. Można by więc powiedzieć, że sprawił, iż sytuacja nie przybrała najgorszych z możliwych stron. Teraz mogła być mu jedynie wdzięczna. Nie było sensu przecież użalać się nad tym, że jego życie wygląda jak wygląda i to spotkanie musiało przybrać taki właśnie obrót.
    Oderwała się od szafki i powędrowała ku wskazanej wcześniej butelce burbonu, mijając tamtego. Podniosła ją i zerknęła w stronę Jackiego. Zmarszczyła brwi.
    - Pozwolisz zatem... Herbatę proszę.
    Tak, w pierwszej chwili miała szczerą ochotę na kilka łyków alkoholu. Pomyślała sobie, że skoro i tak wszystko wygląda tak beznadziejnie, to czemu nie miałaby tego jeszcze pogorszyć... to znaczy czemu nie miałaby się na trochę oderwać? Przecież nie dopuściłaby do tego, by pijąc była w tak paskudnym nastroju, żeby potem mieć jeszcze gorszy. Och nie, nie. Pewnie nawet zdecydowałaby się na ową paskudną, bursztynową ciecz, gdyby... no właśnie. Nie była tak paskudna. W tamtej chwili, nawet z tak podłymi myślami, pomyślała, iż prędzej miałaby pić dla jego towarzystwa, aniżeli z własnej, nieprzymuszonej woli. Szczerze mówiąc, najbardziej marzył jej się wielki kubek gorącej czekolady. No ale właśnie… W tej chwili mogła sobie tylko pomarzyć.
    Westchnęła cicho i odłożyła z powrotem butelkę, po czym ogarnęła po raz kolejny pomieszczenie wzrokiem. Przenocuje tu. Jedną noc, ładnie podziękuje i opuści mieszkanie. Jeśli nie zrobi tego, gdy ten będzie leczył kaca, o ile w ogóle, kiedykolwiek to robił.
    Czuła jak nogi, jak widać bez pomocy burbonu, uginają się pod nią. Była najzwyczajniej wycieńczona. Nie spała już od ponad 48 godzin. Zaczynało to dawać się we znaki. Co jak co, ale ona człowiekiem była i snu potrzebowała. Musiała zregenerować trochę sił. Powinna też coś zjeść, jednak czuła, że żadna potrawa nie przejdzie jej przez gardło.
    Skierowała się więc ku salonowi, a dokładniej w stronę kanapy, w nim się znajdującej. Tam pozwoliła by jej ciało opadła na twarde poduszki, niczym szmacianej lalki.
    Doicheall
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2012, 20:26   

    -Cóż, skoro tak uważasz. -nie zamierzałem się kłócić, mniej 'poczucia winy' dla mnie.
    -"Poczucia winy, a to dobre!" -Naate znów się odezwała. Musiałem coś z nimi zrobić, odzywały się za często. A jak się uwolnią, to zrobią rzeź. A co za tym idzie pewnie będę musiał się przeprowadzić. Po pierwsze potwornie mi się nie chciało, po drugie kupa z tym pieprzenia, a po trzecie lubiłem swoje małe, zapuszczone i śmierdzące papierosami mieszkanie.
    Przez chwilę, gdy Japonka złapała butelkę, zagrzał mnie promyk nadziei, że może w końcu wypiję z kimś. Jakoś tak... poczułem taką potrzebę. Dziwne rzeczy się dzisiaj działy, oj dziwne. Zwłaszcza ze mną.
    -A zatem - herbata. -odparłem, sięgając do szafki po torebki, a następnie do innej po kubek. Zdaje się, że nie był ani razu używany. Przepłukałem go pod kranem, bo aż był nieco zakurzony, następnie nalałem wody do starego, blaszanego czajnika z gwizdkiem i postawiłem go na kuchence. Wody było niewiele, więc zagotowała się stosunkowo szybko. Zużyta torebka trafiła do kosza, kubek z gorącym płynem zaniosłem Japonce.
    -Mam dla Ciebie dwie złe wiadomości. Pierwsza: nie mam cukru. -podałem jej kubek. -Druga: nie aklimatyzuj się zbytnio w salonie, na kanapie śpię ja. -opadłem na fotel. -Akurat rano zmieniłem pościel, więc... Żaden pet nie powinien Ci wleźć w tyłek. -cóż za dziwny zbieg okoliczności, z tą wymianą pościeli. Jakby jakaś wyższa siła stała za całym dzisiejszym dniem.
    Napił bym się. Znów uderzyła mnie ta myśl. Najbliższa butelka i szklanka stały jednak na fortepianie, a bardziej mi się nie chciało wstać, niż chciało napić, więc wyjątkowo sobie odpuściłem. Fajki też odpadały - najbliższe były w kuchni. Westchnąłem.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Czerwiec 2012, 10:52   

    Cóż, towarzyszyć mu niestety w zalewaniu się Burbonem, nie zamierzała. To znaczy, mogłaby, gdyby na przykład w ten sposób miała się odwdzięczyć i gdyby nie ta senność… W każdym razie o niczym takim nie pomyślała, a uznała jedynie, że herbata będzie najlepszym napojem w chwili obecnej i stanie w jakim była. Dlatego też, gdy tylko kubek znalazł się w jej dłoniach, przyjęła go tak ciepło, jak i on to zrobił, grzejąc przyjemnie te małe palce.
    - Teraz przyjmuje tylko dobre wiadomości… - wymruczała, zdejmując buty, przy użyciu samych stóp, oczywiście, i podkulając je na kanapie. Siedziała teraz z kolanami pod brodą, obrócona przodem do rozmówcy. – Dlatego masz szczęście… - zachichotała cicho, po czym upijając łyk gorącej herbaty zerknęła na Jackiego znad kubka. – Nie słodzę.
    Mimo, iż jej umysł powoli odpływał w krainę snów i pewnie zaraz przestanie myśleć racjonalnie, nie mogła wciąż pozbyć się ponurych myśli. Przez cały czas zastanawiała się kim, właściwie, byli tamci ludzi. Potrzebowała konkretów. Kim byli i najlepiej czym się Jackie im naraził, aby wiedziała o co i ją mogą podejrzewać. Dobrze jest wiedzieć, z kim się ma do czynienia. Tym bardziej, jeśli wiesz, że ten ktoś może pozbawić cię życia, a kolejne spotkanie jest nieuniknione. Jedynym plusem, jaki widziała w tym wszystkim, było to, że mafiozi wyglądali na ludzi, więc jakieś tajne, dodatkowe zagrożenia były mniej prawdopodobne. Choć kto wie… Może w swoich szeregach mieli magiczne istoty. O ile nie byli nastawieni na eliminowanie takowych, spoza Świata ludzi. Bo przecież taką był Jackie. Nieważne gdzie się urodził. Chodziło o to kim był. Jak wyglądał i jakie miał uzdolnienia.
    - Powiedz mi… Kim właściwie byli ci ludzie? Chcę wiedzieć z kim mam do czynienia.
    Wzrok dziewczyny cały czas był utkwiony w właścicielu mieszkanka. Nie mogła przestać tego robić, wiedząc, że nic o nim nie wie. Nawet nie miała pojęcia, jak się do niego zwracać. I wzajemnie, o ile nie potrafił czytać w myślach. Jego osoba była tak szczelnie skrywana, tak niedostępna i tajemnicza, że po prostu nie sposób było ignorować owy fakt. Już nie chodziło o to, że nie jest istotą ludzką. To było najmniej ważne. Chodziło tu o jego osobowość, aurę go otaczającą, setki tajemnic, które zdawał się skrywać.
    Słysząc jak mówi o tym, że ma spać w jego łóżku, a on na tej twardej kanapie, zrobiła wszystko, aby móc przykuć się do tych zużytych poduszek. Już nie chodziło o to, że jest gościem, którego nie powinien mieć, czy o cokolwiek innego, związanego z dobrych wychowaniem… Po prostu z tą aklimatyzacją, trochę się spóźnił, gdyż Japonce już było niesamowicie wygodnie i nie miała najmniejszej ochoty się ruszać.
    - Och, daj spokój… - mruknęła ziewając przeciągle.
    Naprawdę będzie musiała stąd iść? Cóż, jeśli nie będzie miała wyboru, to jakoś się zmusi do podźwignięcia tego obładowanego cielska i powlecze je grzecznie we wskazane miejsce. Ale to później, później…
    Doicheall
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Czerwiec 2012, 11:57   

    Kącik moich ust drgnął w bardzo marnej imitacji uśmiechu. Nawet nie można było nazwać tego imitacją, to był bardziej zalążek, który umarł za życia komórkowego.
    -Mafia. -odparłem jednym słowem. -Jedna z większych, ale raczej średnio wyposażonych, jeszcze gorzej zorganizowanych i fatalnie wyszkolonych w mieście. Szczęście w nieszczęściu. -poluzowałem krawat i zdjąłem go przez głowę. Wylądował na oparciu fotela.
    Doicheall zachichotały w mojej głowie, zupełnie jakby wiedziały coś, o czym ja nie miałem pojęcia. Prawdopodobnie tak było, często wyczuwały rzeczy, o których ja nie miałem pojęcia. Rzadko jednak dzieliły się ze mną tą wiedzą, zwłaszcza po uwięzieniu. Nie lubiły mnie, to dość łagodne określenie, jednak nie można powiedzieć, że mnie nienawidziły. To było coś pomiędzy. No ale trudno im się dziwić.
    Spojrzałem na nią. -Dobra, dam. -odparłem i wstałem. Poszedłem do sypialni, skąd po chwili wróciłem z ciepłym kocem, którym przykryłem Japonkę. Potem sprawdziłem jeszcze, czy na pewno zamknąłem drzwi. Nie za bardzo wiedziałem, co dalej ze sobą zrobić. Zazwyczaj o tej porze byłem raczej mocno podpity, albo się kładłem byle gdzie i zasypiałem albo rzygałem w kiblu. Ewentualnie dłubałem coś w zbrojowni, ale teraz tam przecież nie pójdę.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Czerwiec 2012, 12:57   

    Skinęła głową na jego słowa. Z jednej strony cieszyła się, że nie jest to jakaś świetnie zorganizowana i uzbrojona mafia, jednak sam fakt, iż była jedną z największych, był niepokojący. Niezbyt jej się widziało wojowanie przeciw wciąż napływającym wrogom. Z drugiej jednak, strony, skoro już w jakimś sensie, się na nich skazała, to cóż… Będzie trzeba sobie jakoś radzić.
    - Ach tak, cudownie. Mam nadzieję, że ich macki nie sięgają do Krainy luster…?
    Można powiedzieć, że była to aktualnie jej jedyna nadzieja. Tak czy siak, będzie musiała się tam udać. Miała więc nadzieję, że chociaż po drugiej stronie lustra, nie będzie musiała uważać na każdym kroku. Zresztą, kiedy już uda się w podróż, to byle z powrotem do posiadłości. Byle znaleźć się ponownie w zamku na wzgórzu, który wydawał jej się jednak bezpiecznym miejscem. Przynajmniej od takich oprychów. Mimo, że właścicielowi posiadłości nie mogła jeszcze ufać do końca, to zdecydowanie bardziej wolała jego towarzystwo, od tych mafijnych idiotów.
    No więc, tak to wszystko wyglądało. Wydawało, się to, aż niemożliwe, że po tak niespokojnym dniu, tu w tym zwyczajnym, zawalonym mieszkaniu, może być zupełnie na odwrót, niż poza nim. Było zbyt cicho, zbyt spokojnie. Ciężko było powstrzymać myśli, że to zaraz będzie musiało się skończyć. Mimo, że pragnęło się takiej właśnie atmosfery, tej chwili odpoczynku, to umysł mimowolnie krążył po orbicie wszelkich najgorszych scenariuszy. Okropność. Kiedy już wszystko wokół zaczyna ci sprzyjać, problemem stajesz się ty. I jak tu normalnie żyć? Cóż, musiała się chyba pogodzić już ze światem, który tak bardzo chciał kształtować jej życie. Nie było innego wyjścia. Póki co jednak, pozwoliła sobie o wszystkim zapomnieć, oddając się rozkosznemu uczuciu senności i nie opierać się więcej. Tak więc, gdy tylko została okryta ciepłym kocem, uśmiechnęła się w podziękowaniu, po czym odstawiwszy kubek na pobliski stolik, wtuliła się w okrycie i pozwoliła powiekom opaść. Na sen nie musiała czekać zbyt długo.
    Doicheall
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Czerwiec 2012, 13:41   

    -Nie, nie sięgają. Przynajmniej nie tej. -była tam jakaś jedna, zrzeszająca te wszystkie magiczne istoty, ale ogólnie rzecz ujmując była spokojna. Stara dobra szkoła, można by rzec. Nie atakowali niewinnych i tak dalej...
    Po kilku minutach ciszę w mieszkaniu mącił tylko równomierny oddech dziewczyny. Wstałem po cichu, delikatnie wziąłem na ręce i zaniosłem do sypialni. Zdjąłem z niej koc, zza paska wyjąłem sztylet, który wylądował na szafce nocnej. Żeby sobie we śnie krzywdy nie zrobiła. No, zdjąłem z niej koc i przykryłem kołdrą. Potem jeszcze tylko wyjąłem starego laptopa z szuflady biurka i cichaczem opuściłem pokój.
    Laptop postawiłem na jednej z szafek w kuchni i odpaliłem go. W międzyczasie wyjąłem bułkę i masło orzechowe. Trochę byłem głodny. Krojąc chleb skaleczyłem się w palec. Odłożyłem nóż i przyjrzałem się dość głębokiej ranie. Zdecydowanie można było powiedzieć, że kaleczyłem się przy krojeniu chleba przynajmniej dwa razy częściej, niż przeciętny człowiek. Chwila moment i po ranie nie było śladu. Oblizałem resztki krwi z żalem, ze rany psychiczne też tak szybko się nie goją.
    Skończyłem robić sobie kanapkę, nadałem jeszcze burbonu i udałem się na kanapę, biorąc po drodze komputer. Było późno, ale urządzenie nadal łapało sieć bezprzewodową z mieszkania naprzeciwko. Mieszkała tam pewna niepełnosprawna dziewczyna - Bikko. Była chyba jedyną osobą, która mnie lubiła i mi ufała. I z wzajemnością.
    Grała w zespole. Czasami robili próby u niej w mieszkaniu. Podobało mi się jak grają, więc umówiłem się z nią, że zawsze będzie otwierać okno u siebie, kiedy będą się spotykać. Ja otwierałem swoje i mogłem ich słuchać do woli. Dziwnie by było, gdybym przychodził do niej do domu...
    Sprawdziłem tylko pocztę, czy aby Marlow się nie odezwał. Nic. Tylko jakiś SPAM. Wyłączyłem komputer, skończyłem żuć kanapkę, wypiłem kilka łyków alkoholu. Gapiłem się jak idiota w wyłączony telewizor i rozmyślałem. O tym, o tamtym. Ogólnie. Nawet się nie spostrzegłem, jak zasnąłem na siedząco, szklanka wysunęła się z mojej dłoni i upadła na dywan, gdzie jej zawartość się wylała, tworząc kolejną już śmierdzącą wódą plamę.
    Miyuko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Czerwiec 2012, 20:25   

    Sen miała spokojny, jakiego od dawna nie mogła zaznać. Co prawda, o niczym nie śniła, ale za to obudziła się wypoczęta i spokojna. Może to kwestia zmęczenia, które ją zmusiło do snu, a może świeżego posłania, w którym spała? Wydawało jej się bowiem, nieprawdopodobne, iż powodem może być po prostu poczucie, że może pozwolić sobie na taki sen. Nie musiała zasypiać z poczuciem niebezpieczeństwa, ani zamartwiać się dniem jutrzejszym. Po prostu, okoliczności w jakich się znajdowała pozwalały jej, na chwilę uciec od codzienności, z którą musiała wciąż walczyć. Zasnęła sobie, ot tak. Bo poczuła, że już dłużej nie wytrwa, musiała opuścić rzeczywistość. Zastąpić jawę snem. Bo była zmęczona, bo tego chciała i mogła sobie na to pozwolić. Po co innego zgadzała się na przenocowanie u Jackiego? Po to właśnie, żeby przespać się, doprowadzić do porządku i móc być przygotowanym na dalszą… wędrówkę, na dalsze starcia. A miała przed sobą tyle, małych bitew. Żołnierz nie jest maszyną, nawet on potrzebuje czasem odpoczynku. Aby zregenerować siły, aby nie stracić siebie samego. Nie można bowiem pozwolić, aby życie zmieniło nas w zwierzę. Zawsze musimy znaleźć choć chwilę na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Mimo wszystko, to psychika była najważniejszą częścią osoby. Nie ciało, nie umiejętności. Cos musi je wprawiać w ruch, coś musi mobilizować.
    Mimo wszystko, Miyuko ciężko było uwierzyć, że taki właśnie może być powód spokojnego snu i ciszy w jej umyśle. To było niemożliwe. Przecież znajdowała się w obcym mieszkaniu, spała w obcym łóżku, z obcym człowiekiem za ścianą, któremu właściwie nie szczególnie ufała. Bynajmniej nie na tyle, by móc to mówić, poza akcjami, w których razem uczestniczyli. Nie było to też miejsce, w którym nawet obcy miałby poczuć się dobrze, czy jak w domu. Mieszkanie mężczyzny bardziej przypominało melinę, aniżeli jakikolwiek ciepły, rodzinny zakątek, azyl, a bynajmniej nie raj! Choć z drugiej strony… Temu miejscu zdecydowanie daleko było do wymarzonego azylu Japonki. A jednak, a mimo to… Coś było w tym miejscu. Tylko co, jeśli dziewczyna nie chciała wierzyć w powyższe powody?
    Powoli otworzyła oczy. Nic jej nie wyrwało ze snu. Po prostu poczuła, że powinna się już obudzić i wziąć się w garść. Coś ją tknęło. Ale nie zerwało z łóżka, w którym się znajdowała… Właśnie… Łóżka. Dziewczyna zmarszczyła brwi i zaczęła macać pościel wokół. Tak, faktycznie znajdowała się w łóżku, pod kołdrą, powleczoną w świeżą pościel. Próbowała sobie przypomnieć moment, w którym się tu przeniosła. Pamiętała jednakże jedynie, to, że siedziała tam gdzieś na kanapie przykryta kocem i zmagał ją sen.. Potem zapewne usnęła. Bo przecież nie piła niczego, by miał jej się urwać film, prawda? Tak więc, jedyną możliwością było to, że właściciel mieszkania przeniósł ją do łóżka. Poderwała się do siadu i zaczęła sprawdzać czy wszystkie rzeczy, jakie poupychała po kieszeniach, nadal tam są. Były. Zdjęcie, flakonik… Tylko sztyletu brakowało za paskiem. Rozejrzała się zaniepokojona. Całe szczęście, leżał na szafeczce obok. Odetchnęła i uśmiechnęła się. Być może powinna zmienić nastawienie względem tego faceta. On… Wcale nie był taki, na jakiego wyglądał. Miał coś dobrego w tym serduchu. To znaczy, nie żeby w to wątpiła, po prostu brała go za takiego, co to, zwyczajnie innymi się tak nie przejmuje. Nie opiekuje się nimi. Wcześniej była w stanie uwierzyć, że zaproponował jej nocowanie, tylko dlatego, że tak wypadało. Choć z drugiej strony…. Czy wyglądał na takiego, co się dobrym wychowaniem przejmuje? Nie, nie specjalnie. Tak więc, naprawdę musiał się nią zająć, z własnego, dobrego serca. Czy może, jakichś tam pobudek, które go dotykały, gdy stawał w takiej sytuacji, gdy na głowie miał kolejną osobę, a nie tylko siebie. Nieważne. W każdym razie to było miłe. I tyle.
    Miyuko zsunęła się z łóżka i zgarnęła sztylet. Powoli opuściła sypialnię i skierowała w stronę salonu. Już w progu zobaczyła Jackiego. Siedział na kanapie. Właściwie to prawie na niej leżał. Jego dłoń zwisała nad upuszczoną szklanką, której zawartość wylała się, tworząc brzydką plamę na dywanie. Do i tak nie za przyjemnego zapachu unoszącego się w mieszkaniu, dołączył ten z rozlanego burbonu, podsycając intensywność ogółu. Pokręciła głową. Ten facet nie powinien sam mieszkać.
    Poszła do części kuchennej, zwinęła jakąś starą, brudną szmatkę, zmoczyła ją, nalała trochę płynu do naczyń i skierowała w stronę mężczyzny. Podniosła szklankę. Lepiła się do palców. Dziewczyna już miała ukucnąć i zacząć ścierać plamę, jednak nie mogła się powstrzymać, aby nie podejść do śpiącego od przodu i na niego nie spojrzeć. Spał. Rozwalony na ten starej kanapie miał zamknięte oczy i oddychał równomiernie. Głęboko. Wydawało się, że jego sen jest twardy i nic nie zdołałoby go obudzić. Mimo to, Japonka nie zdziwiłaby się, gdyby nagle się ocknął i wymierzył w jej stronę, cokolwiek... Pięść, jakiś przedmiot, obojętnie co, mogącego posłużyć za broń. Chwilę patrzyła tak, jak śpi, wyglądając na tak bezbronnego, kiedy za dnia wojował z bandą mafiozów. Miała ochotę się roześmiać, ale tylko wróciła do przerwanego zajęcia. Wytarła plamę, umyła szklankę. Teraz to ona przykryła go kocem. Potem umyła się w łazience, zgarnęła swoje rzeczy, pościeliła łóżko, ogarnęła nawet trochę kuchnie… I stanęła ponownie w progu salonu, mając już wychodzić… Po raz kolejny znalazła się przed mężczyzną. Chwile się wahała, po czym pochyliła nad jego uchem.
    - Tak więc… Przepraszam, i dziękuję. Bardzo dziękuję. – wyszeptała cichutko. – Żegnaj.
    Wyprostowała się. Chwilę jeszcze stała, niezdecydowana, niepewna, czy powinna tak zniknąć bez śladu. Pierwszy raz, od czasu przytknięcia do jej głowy zimnej lufy pistoletu, nie chciała, by teraz wszystko się kończyło. Tak szybko. Ale.. Najwidoczniej musiało. Wyjęła jeszcze tylko na chwilę notes , nabazgrała na nim kilka słów i położyła wyrwaną karteczkę na laptopie. Jeśli Jackie weźmie ja do rąk, przeczyta jedynie: Jak się nazywasz? Proste, głupie, naiwne.
    Odwróciła się i odeszła. Drzwi tyknęły cichutko, gdy je zamykała.
    [z/t]
    Doicheall
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Czerwiec 2012, 20:50   

    Obudziłem się dość późno. Jak zresztą zwykle, kiedy to nie miałem nic do roboty. A taki właśnie dzisiaj był dzień. Dzień bez planów.
    Zanim otworzyłem oczy, podniosłem do nich dłonie, ażeby je przetrzeć. Coś było nie tak. Zorientowałem się, że jestem przykryty kocem. Od razu zadałem sobie pytanie, kiedy się przykrywałem, nic takiego nie pamiętałem. No tak, przecież jak zwykle piłem, miałem prawo nie pamiętać.
    Zrzuciłem z siebie koc i ciepnąłem go w kąt kanapy. Wstałem i ruszyłem w stronę łazienki.
    Trochę mnie suszyło, więc gdy tylko się wysikałem i przemyłem twarz, ruszyłem do kuchni. Nalałem sobie wody i wypiłem ja jednym duszkiem, potem wyjąłem z barku rum, który zapełnił szklane naczynie niemal po brzeg.
    Przez cały czas starałem się być cicho, żeby nie obudzić Japonki.
    Wziąłem kilka porządnych łyków alkoholu i odstawiłem szklankę na stół. I wtedy coś przykuło moje spojrzenie. Kartka na laptopie. Wstałem i przeszedłem się do sypialni. Łóżko było puste, sztyletu nie było. Oparłem się o framugę drzwi i jeszcze raz zerknąłem na kartkę. Żadnego kontaktu, adresu. Nic. Tylko pytanie. Bezsensowne, bez możliwości poznania odpowiedzi. Mimo to podszedłem do biurka, wziąłem w dłoń pióro i pięknym, kaligraficznym pismem napisałem swoje imię - Jackie. Odłożyłem pióro, a kartkę złożyłem na cztery i schowałem do kieszeni.
    Usiadłem na łóżku, położyłem dłoń na prześcieradle. Wciąż było ciepłe. Wróciłem do salonu, odpaliłem komputer, ponownie sprawdziłem maila. Poza tradycyjnym SPAMem była wiadomość od Marlowa. Adres, terminarz dostaw żywności. Moja kolej dopiero za dwa tygodnie. Zgrałem maila do pliku, po czym usunąłem go ze skrzynki i wyłączyłem urządzenie.
    Chwilę siedziałem i gapiłem się w okno. W końcu podniosłem się, jednym haustem dokończyłem rum, wziąłem swoje wierne Colty, ubrałem płaszcz i wyszedłem z domu.
    A w kuchni na blacie wciąż leżał pocisk, który dzień wcześniej tkwił w moim barku.

    zt
    Pan Smith
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Czerwiec 2012, 20:58   

    Pyk! Pojawiłem się w mieszkaniu dosłownie chwilę po tym, jak Jackie je opuścił. Jezu, jak ten koleś może mieszkać w takim chlewie!
    Podszedłem do fortepianu, podniosłem klapę. Usiadłem na stołku i zagrałem prostą melodię. Potem kolejną, tym razem tak skomplikowaną, jak tylko można sobie było wyobrazić. Wstałem, zamknąłem klapę i zmaterializowałem na niej kurz, który przy okazji ruchów z niej usunąłem.
    Wziąłem do ręki flaszkę stojącą na instrumencie. Powąchałem, wziąłem łyk, potem jeszcze dwa. A mimo to płynu nie ubyło.
    Udałem się do kuchni. Nie dotykając opakowania, ani nawet go nie otwierając, wyjąłem z niego papierosa. Chwilę obracałem go w palcach, potem w ten sam sposób schowałem go do paczki.
    -Ach tak! -westchnąłem, gdy zobaczyłem cel mojej wizyty. Mały, wygięty pocisk stojący na blacie w kuchni. Nachyliłem się nad nim i chwilę przyglądałem. Potem zrobiłem przesadnie wielki zamach ręką i złapałem pocisk w dwa palce. Podniosłem go, przerzuciłem między paluchami niczym monetę, w tą i z powrotem, a potem pocisk zniknął.
    Uśmiechnąłem się do siebie i zniknąłem

    zt
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9