• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Posiadłość nad jeziorem.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Clarie XIV
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Marzec 2013, 21:30   

    Buntowała się, chociaż była jeszcze mała i ten czas nie nadszedł. Napinała mięśnie, bo musiała być posłuszna, choć kłóciło się to z jej wychowaniem u poprzedniej właścicielki. Maniery wpojone przez Paula były wręcz zapomniane.
    Z pełnym protestu spojrzeniem sięgnęła po płaszcz i podeszła do wieszaka, który był po prostu dla niej za wysoki. Stała bezczynnie i patrzyła w górę. Czego on od niej wymagał?! Kiedy usłyszała oddalające się kroki, przy wieszaku pojawiło się krzesło, które zostało przeniesione z drugiego kąta pokoju. Wspięła się na nie i odwiesiła niedbale odzienie. Nie będzie jeszcze wysilać się, aby to ładnie wyglądało. Yaradan nie ma jej kluczyka, nie należy do niego, a więc nie potrafi go uwielbiać. Jest na to za wcześnie.
    Niepewnie ruszyła po schodach. Bała się być sama, chociaż czuła, że sama nie jest. Spojrzała na ciasteczka i herbatę. Ach, zjadła od razu trzy i wypiła 3/4 herbaty. Od razu poczuła się lepiej i nawet uśmiechnęła na widok gorącej wody w wannie. Co prawda nie spodobało się jej, że musi sama się myć i sama o siebie dbać. Nie była przyzwyczajona dbać o swój strój, ponieważ robił to kto inny.
    Z buntowniczą miną zdjęła z siebie trochę podartą zielono-złotą suknię, szal i weszła do wanny. Siedziała w niej czterdzieści minut i kiedy prawie można było uznać, że się utopiła, Clarie wyszła z toalety. Oczywiście, że nie założyła czystej koszuli. Coś tak brzydkiego? Do czego to podobne! Wyglądałaby wtedy niemiłosiernie niekorzystnie. Włożyła suknię, w której przyszła i ją niedbale poprawiła. Włosy to była inna bajka - nie rozczesane i puszące się. Marionetka nie umiała o siebie dbać. Cóż dziwnego.
    Zabrała jeszcze jedno ciastko i małymi, nieśmiałymi kroczkami poszła tam, gdzie kazał jej Marionetkarz głównie kierowana ciekawością.
    Zatrzymała się w progu. To była jego pracownia. Tak bardzo podobna do biura Paula. Oparła się o framugę i patrzyła smutno na wnętrze. On chciał ją zbadać. Była przyzwyczajona, że ją oglądano, dlatego podeszła bliżej i usiadła na krzesełku obok. Nie sięgała stołu.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Marzec 2013, 21:47   

    Pomógł jej w tym, unosząc ją. Kulturystą nie był ale chyba ośmiolatkę podniesie, nie? Przyjrzał się jej krytycznie i począł powoli oglądać ją z zewnątrz. Nie, nie, nie. Kołtuny go rozpraszały, dlatego je uczesał. Cóż to za bezradna istota, która założyła na siebie te brudne łachy? Zero higieny, choć była wykąpana. Kogoś ta arogancja jemu przypominała, prawda? Uśmiechnął się. Włosy rozczesane miała. Dobrze. Przystąpił do egzaminowania cech zewnętrznych. Wstępnie: Marionetka stylizowana na Homo sapiens sapiens, młody osobnik. Ciekawe rozwiązania powłoki zewnętrznej, umożliwiające upodobnienie się do ludzi. Yaradan znał tą szkołę, ale osobiście jej nie preferował. Już nie. Źle się kojarzyło, będzie musiałto zwalczyć w przyszłości. Progres.
    Marionetkarz poprawił fartuch i wyszukał podstawowych rozwiązań konstrukcyjnych. Odnalazł część z nich, część była położona w zupełnie innym miejscu, który usprawniał ergonomię i płynność ruchów podstawowych modeli. Dziewczynka była ładna, musiał przyznać Yaradan. Ten, kto ją zrobił, musiał włożyć sporo serca do tej pracy... Pora otworzyć moduł głowy, który Yaradan uznawał za najistotniejszy. Odpowiednio ujął potylicę i czoło dziewczynki. Chciał ściągnąć górną część "czaszki" i ocenić mechanizmy wewnątrz. Ich stan i rodzaj skomplikowania, teoretyczną podatność na modyfikacje. I tak dalej.
    Clarie XIV
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Marzec 2013, 21:56   

    Udobruchał ją, rozczesując jej włosy. Była równocześnie zdumiona, bo był płcią męską, a z nimi miała do czynienia rzadko. Mężczyźni-Marionetkarze, nic poza tym. A mimo tego obchodził się z nią delikatnie, co ją zdziwiło.
    Clarie była badana tysiące razy. Podnoszona, przebierana, szarpana, rzucana, głaskana et ce tera. Nauczyła się wtedy "wyłączać" na czas tychże zabiegów. Jej oczy przygasały, a porcelanowe ciało stawało się wiotkie.
    Rodzaj snu, letarg.
    Uciekła gdzieś w Krainę Snów. Przestała nawet czuć, że coś się z nią dzieje. Takie było jej życie. Taka została stworzona i co więcej od niej chcieć? Jest po to, aby ją oglądać i się nią bawić, jest zabawką. Dziwne, że na świecie są jeszcze osoby, które chcą przygarnąć ożywione lalki.
    Może to się opłaci, posiadać Clarie u boku.

    ~
    Edit: [uznajmy, że fabuła jest zakończona]
      
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Marzec 2013, 22:09   

    Nie można ot tak zapomnieć o Ingrid. O niej nie da się zapomnieć, ponieważ na to nie pozwala. Skoro ktoś już zaczął - musi skończyć prowadzenie interesu. Znudziło ją siedmiodniowa tułaczka po Świecie Luster i żywienie się drobnymi, marnymi istotami. Nadal nie mogła znaleźć sobie żywiciela, dlatego była marudna, zirytowana i łatwo było nadepnąć jej na odcisk. Ingrid nie potrafiła stwierdzić, czemu jednak wróciła do swego starego znajomego. Może w poszukiwaniu atrakcji albo ciepłego kąta? Co jak co- nie warto było temu dociekać.
    Nie weszła drzwiami, bo po co? Upływ czasu wpoił jej, że można łamać ogólnie przyjęte normy, zasady społeczne i wzory zachowań. Ingrid weszła przez okno, chcąc zrobić niekoniecznie miłą niespodziankę Yaradanowi. Wybiła szybkę w najniżej położonym oknie i się zwinnie wspięła, a potem przeskoczyła do środka. Była pewna, że Marionetkarz dowie się o jej obecności w ciągu jednej minuty, nie zapomniała o jego ciemnych towarzyszach.
    - I powiedzcie mu, żeby tu przyszedł z gorącą kawą! - zawołała w przestrzeń, śmiejąc się pogardliwie. W ciemności było widać żółć jej oczu i biel zębów. W brudnych butach przeszła przez salon i usiadła sobie na kanapie, nogi kładąc oczywiście na oparciu. Była ubrana bardzo cywilizacyjnie - czarne dżinsy oraz stylowa brązowa koszula. Ostatnio eksperymentowała co nieco z modą i uznała, że w "tych" czasach nie jest tak tragicznie jak z początku sądziła. To miłe uczucie pokazać kawałek swej skóry.
    Ach, te maniery. Czy na pewno minęło siedem dni? Ingrid wyjęła z niewielkiej torby zwykłe papierosy. Nałóg rodem z piekła. Spodobało się jej to, pasowało do panującej mody. Nie używała zapalniczki. Udawało jej się samodzielnie podpalać tytoń i jednocześnie nie zagrażając otoczeniu. Przeczesała swoje włosy, aby wyglądać olśniewająco, kiedy Yaradan łaskawie tu przyjdzie.
    - Ile ja mam na niego czekać, hę? Może wysadzić dom, aby mnie zauważył? Jak myślicie? - zapytała przestrzeń, bo wiedziała, że Ktoś jej słucha. Mówienie samemu do siebie co prawda nie oznaczało zdrowia psychicznego, ale kto powiedział, że ta wiedźma jest normalna? Paradoksalne połączenie!
    Zaśmiała się ironicznie do swoich myśli i westchnęła rozmarzona.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Marzec 2013, 22:40   

    Wprawa z włosami pewnie miała bezpośredni związek z jego własnymi, o które dbał. Claire przełączyła tryb na "sen", jak zauważył Yaradan. Dobrze, nie będzie jej nic boleć, nie będzie wycia i marudzenia. Dobrze, odpocznie i zrelaksuje się. Górna część głowy dziewczynki uniosła się, kiedy Marionetkarz otwarł tą część. Zajrzał do środka w zastanowieniu. Interesujące... naprawdę. Dziwił się, że dziewczynka nie wykorzystuje pełnego potencjału swoich możliwości intelektualnych. A może była inaczej zaprojektowana? Zbytnio nie mógł zmajstrować przy tym nic, bo nie miał klucza. Ocenił jednak, że trybiki działają całkiem dobrze.

    Mentalny alarm dotarł do głowy Yaradana. W istocie, Cienista Brać była jeszcze na wolności. Kurejas musiał się spieszyć, znał Gorgara puszczonego samopas, a ten raczej miewał destrukcyjne zapędy. Krew na dywanie ciężko się zmywała. Wyruszył z pracowni.

    W tym samym czasie, wokół postaci Ingrid zaczęły wirować cienie. Szarpały jej odzienie co jakiś czas, jakby badając jej materialność, który strzępek będą mogły skonsumować. Niematerialne, ledwie widoczne w półmroku lamp, cieniste postaci o złośliwych, zielonych oczach bez tęczówek zaczęły unosić przedmioty w otoczeniu. Ich złowieszczy śmiech niósł się dookoła, jakby arogancja Ingrid wręcz pobudzała je. Głosy przypominały wstępnie głos Yaradana, jednak tembr był zdeformowany, wodząc na myśl otchłań poza śmiercią, której kurtynę ciemności odsunęły ogromne, kościste palce, przyglądające się tajemniczo wszystkiemu temu. Nie wiadomo czym było i poco tak właściwie zagląda. Zaczął się robić bałagan, niektóre rzeczy były ciskane wprost w kobietę. Niezrozumiałe słowa, wyrwane z najdalszych zakątków pustki poza życiem zostały przerwane miarowymi krokami znanego Ingrid mężczyzny, który wlepił w nią nieodgadnione spojrzenie pionowych źrenic. Mogła zaobserwować, że... Yaradan nie rzucał cienia. Dopiero po chwili ciemność, którą rzucało jego ciało zaczęła się krystalizować na ścianie. Wszystko w momencie się uspokoiło. Mężczyzna podszedł do Ingrid, wpatrując się w jej oczy. Podszedł chyba zbyt blisko, ale mniejsza. Powoli nabił fajkę i odpalił swoje źródło tytoniu. Obejrzał jej odzienie z góry na dół. Nieeleganckie, szarmanckie, widział je w świecie ludzi. Wiedział co zrobiła, wybiła szybę i przez nią weszła. Nie musiał tutaj być, żeby wiedzieć. Telepatyczna więź. Potem popatrzył dookoła na cały bałagan, aby znów zatrzymać spojrzenie na Ingrid. Najgorsze było to, że nic ono nie wyrażało, bezdenna czeluść bez drogi powrotnej połączona z aromatycznym zapachem jego tytoniu. Nic nie mówił, tylko utkwił w niej swoje spojrzenie.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Marzec 2013, 13:54   

    Nudziło ją bezczynne siedzenie. Patrzyła w przestrzeń jak dym papierosowy wędruje w powietrzu i po chwili znika. Po paru minutach przyszli gospodarze domu, którym chyba nie przypadła do gustu. Automatycznie odczuła ich obecność, chociaż byli niewidzialni. Wstała, otrzepała spodnie i spojrzała na papierosa, który zaraz wypadł na dywan przy mocniejszym szarpnięciu.
    - Co u diabła...? - zapytała i zdziwiona odskoczyła, gdy poleciał w nią kubek, a potem dwie książki. Machnęła ręką, jakby odganiała od siebie natrętną muchę, tylko tych "owadów" widocznie było więcej.
    - Co za kretyństwo! Dajcie mi święty spokój, przyszłam do tego durnego marionetkarza, nie do was. - warknęła ostrzej i syknęła ostro, kiedy Ktoś Czymś rozciął na kolanie kawałek spodni. To ją rozwścieczyło, ponieważ jej wygląd został popsuty. Ingrid nie cierpiała wyglądać źle, dbała o każdy detal, stąd poważne zirytowanie zachowaniem "gospodarzy". Czy coś źle zrobiła? Toż to tylko szyba! Skoro są sługami Yaradana, nie powinni narzekać i naprawić od razu szkodę. Zdenerwowana wyszła na przeciw mężczyźnie i na powitanie spiorunowała go wzrokiem.
    - Czy te stwory zawsze traktują tak gości? - warknęła nieprzychylnie i schyliła się zerkając na podarty materiał. - Jak ja przez nich wyglądam! Czy nie mają mózgu, aby pomyśleć jak długo pracowałam nad tym strojem?! Jak ty ich wychowujesz, co? Ostatnio byli nieco milsi, nie wiedzą może jak traktować damy? Od razu mówię, że podpalony kawałek dywanu to ich wina. Mogli mi nie wytrącać papierosa z ust. - usprawiedliwiła się na zaś, wypowiadając wszystko na jednym tchu. Faktycznie dywan był z boku spopielony, oczywiście niegroźnie i wcale nie było w tym winy papierosa, ale to zostało utajnione.
    Zmierzyła wzrokiem marionetkarza. Nic się nie zmienia, jest do bólu taki sam. Jedynie podczas pełni Ingrid może liczyć na dodatkowe atrakcje. Poznała go na tyle dobrze, by móc stwierdzić, że znowu siedział w laboratorium i ponownie coś rozkręcał i sprawdzał. Nudziło ją to, a wołała go jakoś rozerwać. Na wstępie zirytował ją swoim wpatrywaniem się w nią. Brak powitania również wpłynął na jej humor. Jak widać, jedno się w Ingrid nie zmieniło. Niebezpieczne huśtawki nastroju oraz znaczny wpływ zachowania otoczenia na jej humor. Oparła ręce na biodrach i zmarszczyła brwi. Żółte oczy iskrzyły niezadowolone. Czekała na wyjaśnienia oraz przeprosiny.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Marzec 2013, 00:13   

    Co prawda, wyjątkowo teraz Yaradan pozwolił cienistej braci latać dookoła, Ingrid po prostu wstrzeliła się w niewłaściwy moment działania mocy. Jednak po tych istotach nie było już śladu, powróciły do cienia Yaradana.
    - Zazwyczaj tak traktują osoby nie wchodzące przez drzwi. Czyli włamywaczy, moja droga Ingrid.
    Tak, panienka Ingrid jak zwykle kapryśna i opryskliwa. Pracowała godzinami nad tym strojem, zaś to okno stało na miejscu już około 3-4 dekady. I chyba też się lekko nasza dama zagalopowała w słowach i osądach. Była ewidentnie źle wychowana, czego teraz pokazała najjaśniejszy obraz.
    - Damom chyba nie wypada niszczyć cudzego mienia, prawda?
    Odwrócił się i machnął ręką, żeby szła za nim.
    - Do tego, damy zwykły wpierw zapukać do drzwi. Dodatkowo, dama winna brać odpowiedzialność za swoje czyny. Dlatego Twe czyny zostaną ukarane.
    I tutaj stała się rzecz niesłychana. Pan Kurejas po prostu, najzwyklej w świecie, pocałował Ingrid szybkim ruchem, jeżeli ta nie zdążyła się odsunąć. Potem się odsunął (pewnie dostając po drodze w pysk) i pokiwał głową.
    - Interesujące, aczkolwiek w źródłach podawali, że to bezie bardziej "intensywne" doznanie.
    A źródłem okazały się przypadkowo odnalezione romansidła od matki, jak zwykle, Yaradan potraktował to naukowo..
    Po czym odwrócił się na pięcie, niekoniecznie zmieszany, czy zawstydzony sytuacją i skierował do laboratorium.
    - Byłem w świecie ludzi. I ze wszystkich okazów, na jakie miałem przyjemność natrafić... trafiłem na istotę z naszego planu. Marionetka, interesujący model.
    Powrócił do majstrowania przy marionetce. Oczywisćie, nie pozwalał jej dotknąć. Trybiki wewnątrz były jak organy istot żywych. Mogły się zepsuć, a Yaradan póki co tego nie chciał robić. Potencjał Czternastki był w dużej mierze niewykorzystany, Marionetkarz ciągle myślał dlaczego.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Marzec 2013, 13:53   

    Prychnęła jak dziecko, wyraźnie oburzona zarzutami. Od kiedy to wypomina się Ingrid zachowanie? Szczerzę powiedziawszy, powszechnie wiadomo, iż nie należy zmuszać tej wiedźmy do niczego, nie narzucać jej norm, nie wskazywać stereotypów ani wypominać to, co zrobiła źle. Ona robi tak, jak chce, zaś nakłanianie jej do zmiany nawyków jest wręcz syzyfową pracą. Tej kobiety nie da się uziemić ani zmienić jej zachowania.
    Oczywiście, że nic sobie nie zrobiła z oburzeń Yaradana. Kiedy się odwrócił, uniosła brwi i poruszała bezgłośnie ustami "bla bla bla", będąc jego beznadziejnym echem.
    Co prawda nie miał ze sobą kawy ani niczego, czym mógłby ją poczęstować, ale dla zasady ruszyła za nim, zapewne do laboratorium. Nie pofatygowała się, aby mu wyjaśniać swe zachowanie, ponieważ tylko winny się tłumaczy. Najzwyczajniej w świecie to zlekceważyła.
    - Kara? - zaśmiała się opryskliwie. - Zabawny żart. - powiedziała dźwięcznym tonem, jednocześnie przeglądając się po drodze w lusterku. Fryzura była zaiste trochę uszkodzona, jednak wystarczyło parę zgrabnych ruchów, aby olśniewający wygląd powrócił.
    Któż śmiał karać Ingrid? Samobójcy. Nie wolno prawić jej niespodzianek, nie wolno robić nic wbrew jej woli, bo nie może się to zakończyć później pokojowo.
    Pocałunek sam w sobie był niczym. Nic istotnego, nic ciekawego ani emocjonującego. Nic nie znaczył dla Ingrid, której zdanie o męskiej populacji społeczeństwa było katastrofalnie niskie. Nie zmniejszało to jednak winy Yaradana. Zatrzymała się, jakby nogi wrosły jej w ziemię, pozwalając mu odejść parę kroków. W jej oczach miotały błyskawice, a gdyby spojrzenia mogły zabijać, z Yaradana zostałyby kości.
    Złapała go za ramię, uniemożliwiając mu wejście do laboratorium. Jej dłonie były bardzo gorące, niepokojąco gorące. Najwidoczniej miała wysoką temperaturę ciała, co wszak nic dobrego nie wróżyło.
    - Jeśli jeszcze raz wytkniesz mi taki numer, to przysięgam ci, że spalę ten dom i uczynię go swoją siedzibą. - wycedziła i zacisnęła mocniej palce na jego ramieniu. Nie wypada jej wkurzać.
    - Tak, to jest groźba. Nie waż się więcej "sprawdzać" na mojej osobie nic, bo to się dobrze dla ciebie nie skończy. - odepchnęła go od siebie i odwróciła się na pięcie. Wróciła prędko do salonu nie ze złości (chociaż była ona na niebezpiecznym poziomie), ale w wyniku swoich rąk, których temperatura była zdecydowanie za wysoka. Z kolei to poprzedzało coś znacznie gorszego i mniej miłego. Ingrid wiedziała co się może wówczas stać, dlatego machała dłońmi, jakby coś z nich strzepywała.
    Miała ochotę wyżyć się na Kurejasie i dać mu dosłownie popalić. Ingrid nie jest królikiem doświadczalnym.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Marzec 2013, 21:38   

    Ingrid wypomina się zachowanie. Zwłaszcza, że sama lansowała się wcześniej na damę dworu obeznaną z zasadami. Być może od tamtego czasu zaszła zmiana. I Yaradan, owszem, będzie wypominał złe zachowanie, zwłaszcza na swoim terytorium, gdzie gospodarza winno się uszanować. Choć nie wyglądał, nie dawał sobie w kaszę pluć. Oj tak, skierowali się do laboratorium. Tutaj Kurejas widocznie odżył. Jego ruchy wydały się być bardziej nieprzewidywalne, mniej unormowane, jak poza tym miejscem. Budził się pan Hyde? Trudno orzec. Jej wzmianka o karze spotkała się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
    - Rachunek za wymianę szyby wręczę Ci osobiście.
    Podejrzewał irytację z jej strony, jednak zasługiwała na nią jak najbardziej. Kurejas nie lubił takich nalotów. Odpłacił więc pięknym za nadobne. Jej spojrzenie, gdyby mogło zabijać, pewnie wysadziłoby tą chatę w powietrze. Chwyciła go za ramię, była ciepła. Odwrócił się do niej przodem, twarzą w twarz. Oblicze gospodarza było chłodne, okrutnie lodowate, tak dobitnie kontrastujące z ciepłem jej ciała. Wysłuchał jej słów w milczeniu, po czym, kiedy go odepchnęła, złapał ją za dłoń.
    - Raczę przypomnieć, madame, że nie jesteś na swoim terytorium...
    Tembr głosu Kurejasa obniżył się jeszcze bardziej, zaś istny lód, który jawił się wcześniej na jego obliczu, teraz w końcu wypełzł z gardzieli Marionetkarza. Głos nie miał być przerażający, stwierdzał jedynie fakt i następujące w związku z tym fakty. Kiedy ją puścił, odwrócił się, a tajemnicze głosy w jego cieniu szeptały z taką intensywnością, jakby domagały się rozlewu krwi, uwolnienia bezdennych połaci szału. Ale nie, Kurejas z jakiegoś powodu nie zniżył się do tych barbarzyńskich metod, nie ulegając pokusie.
    - Byłem w świecie ludzi.
    Ton jego głosu lekko się zmienił, był bardziej "Yaradanowy", niski, tajemniczy. Jeżeli Ingrid spoglądała w jego kierunku, to mogła dostrzec, że opiera się o ścianę nieopodal.
    - Nie zjawiałaś się, moja droga Ingrid, od długiego czasu. Dlatego poszedłem sam.
    A przez okno wdzierał się chłód. Dużo chłodu. Więcej chłodu, przeciąg rozwiewał gospodarzowi włosy, zaś spojrzenie pionowych źrenic zielonych oczu wertowało Ingrid, jakby spoglądał nie NA nią lecz PRZEZ nią.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Marzec 2013, 15:56   

    I tutaj jest pies pogrzebany. Z jednej strony Ingrid jest damą z dawnych lat, zaś z drugiej - uwspółcześnia się i obserwuje zachowanie ludzi. Weszła do budynku na swój sposób i wymagała mimo tego szacunku. Zaś szanować nikogo nie zamierzała, bo powodu nie miała. Arogancja nie pozwalała się jej zniżyć do pokory czy rutyny.
    Nie dane było jej odejść i udawać obrażoną, dlatego też na jej policzkach pojawiły się malinowe wypieki. Owszem, wyglądała wręcz uroczo, jednak po spojrzeniu w oczy, całe wrażenie niewinnej niewiasty zniwelowało się. To nie ta bajka. Nie miała ochoty słuchać tego "nadętego głupka", jak też go nazwała w myślach. Rachunek spłonąłby razem z domem, chociaż swych możliwości ta kobieta jeszcze nie znała. Wbiła w niego mordercze spojrzenie i wyszarpnęła rękę.
    - Spadaj. - syknęła i czuła jak skóra ją pali od wewnątrz i na zewnątrz. Od czego - trudno określić. Albo od podejrzanego chłodu Marionetkarza, albo po prostu w wyniku ciągle rosnącej irytacji.
    Chcąc się uspokoić, rozejrzała się po pomieszczeniu. Momentalnie adrenalina w jej krwi opadła, ponieważ laboratorium było nudne. Nie było w nim nic, co miałoby podtrzymać jej gniew. Jedynie Yaradan i jego kamerdynerzy mogą obecnie ją podjudzać. W niekończącej się głębi jej serca uznała, że spojrzenie Marionetkarza było zbyt krępujące. Nie jego czarne otoczenie, tylko on sam. Z drugiej strony poczęstowała się słodką, ulotną irytacją pochodzącą z jego osoby. Było to jednak zdecydowanie za mało.
    Przeszła przez pomieszczenie i zrobiła sobie miejsce na ladzie. Bez szacunku odsunęła jakieś urządzenia na drugi kąt stołu, a na nim usiadła. Materialność była dla niej tylko przyjemnym patrzeniem na ładne rzeczy, zaś fiolki i jakieś narzędzia wcale interesujące nie były. Oparła dłonie po bokach i teatralnie westchnęła, zwiedzając wzrokiem laboratorium. Chciałaby go pomalować na czerwono/fioletowo/różowo. Aby zezłościć właściciela.
    - Nie chciało mi się przyjść. - wzruszyła ramionami. - Pewien mały człowiek wzbudził moje większe zainteresowanie niż ty. - tutaj uśmiechnęła się złośliwie. - Biedak. Tyle go wymęczyłam, pewnie się długo nie pozbiera. - jeszcze bardziej zadowolony uśmiech, niczym najedzony kot. Błądziła we wspomnieniach, kiedy to odprężała się poprzez obecność niewinnego Człowieka. Było to przyjemne, jednak bardzo ulotne ku jej rozpaczy. Nadal nie odnalazła stałego żywiciela, co wyraźnie dawało się jej we znaki.
    - Przypomnij mi, Marionetkarzu, na czym polegał ten... hm... "interes" między nami. - zażądała, nie poprosiła. Wyraźna sugestia. Trudno jest ją zatrzymać w jednym miejscu dłużej niż te dwa dni. Ingrid jest bardzo niespokojną duszą, musi być w ciągłym ruchu.
    Spojrzała na niego bez cienia pozytywnego uczucia. Niech Jaśnie Sopel Lodu zamraża wszystko dookoła. Nie wpłynie to na Ingrid mimo, że dłonie paliły ją niemiłosiernie i sprawiały jej ból.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Kwiecień 2013, 21:57   

    Zakopmy więc psa, niechaj jego dusza spoczywa w pokoju. Ot, pogrzebany... chyba, że trzeba będzie w nim pogrzebać, tym Yaradan się już może zająć. Sam Marionetkarz, który przyprawił Ingrid o wypieki i o spojrzenie łamiące ściany i wszystkie jego kości nie zdawał się być tym faktem specjalnie przejęty. Jej cięty język spotkał się z chłodną ocenią słów.
    - Przykro mi, moja droga Ingrid, nie mam w chwili obecnej z czego spaść.
    Nawet się nie odwrócił do niej, pochylił się nad Claire, skupiając wzrok na jej wnętrzu. Wewnątrz skrywało się tyle tajemnic, tyle rozwiązań nieznanego konstruktora, który porzucił ten ciekawy twór. Albo zginął, Yaradan nie mógł stwierdzić. Jednak jego rozkoszna towarzyszka nie pozwoliła długo się cieszyć progresem, jaki niosła jego pasja. Oczy Kurejasa przeniosły się na odsunięty niedbale przez nią przedmiot, który nasz Strach postanowił przesunąć. Nie byłoby w tym nic dziwnego, jednakże niedbałość z jaką Ingrid przesunęła przedmiot nie spodobały się Marionetkarzowi. Teraz panował tu bałagan. Tak, bo coś krzywo zwisało. Yaradan wielbił porządek, choć jego świat to bezdenne naczynie chaosu. Mężczyzna wyprostował się i odłożył spokojnie narzędzia na tacę, która była nieopodal. Poprawił swój fartuch i powoli skierował swoje kroki w kierunku Ingrid, wpatrując się w nią tak jak poprzednio. Przystanął wpierw przy niedbale przesuniętym przedmiocie i dokonał krótkiej korekty. Potem poprawił okulary, które miał teraz na nosie. Po czym stanął naprzeciw siedzącej kobiety, słuchając jej słów.
    - Nie chciałaś więc się do mnie pofatygować, postępując nieperspektywicznie, moja droga Ingrid. Ja w między czasie pozyskałem interesujący materiał badawczy...
    Wskazał dłonią na Marionetkę.
    - Jak i dokonałem kilku analiz dla Ciebie, odkrywając wiele potencjalnych, organicznych, form życia, które mogłyby posłużyć Twojej satysfakcji. Napotkałem kilka okazów, których wstępny rys psychologiczny sprawiałby Ci pewnie radość. Potężny osiłek, pewien swojej fizycznej dominacji, zmiażdżony rzeczywistością, jaką jemu byś przedstawiła. Kobieta z dzieckiem zapewne miałaby wiele do przeżycia, gdyby straciła to, co dla niej najcenniejsze. Ale nie chciało Ci się przyjść, moja droga Ingrid...
    Zmrużył oczy, w sumie, to nawet nie zauważył, że się nad nią dosyć mocno pochylił i jeżeli Ingrid się nie odsuwała, jego głowa była zdecydowanie za blisko. Gdy wspomniała o interesie, momentalnie się wyprostował i skrzyżował ręce na piersi.
    - Nasz interes, to odpowiednik 200 dolarów za wymianę szyby...
    Droczył się z nią czy mówił poważnie? Sądząc po postawie i spojrzeniu było poważnie, ale z drugiej strony był przecież ekscentrykiem i miał swoje własne poczucie humoru.
    - Zaś co do naszego poprzedniego układu, na który "nie chciało Ci się przychodzić", chodziło o dwie rzeczy, moja droga Ingrid...
    O, tutaj Yaradan się ożywił. Wystawił w jej kierunku dłoń z uniesionym ku górze palcem.
    - Po pierwsze, nie możemy zostawić pięknej damy w niekomfortowej sytuacji, chociaż zasługuje na poważnie długi i nudny wykład co do savoir vivre. Dlatego zapewniamy jej, jako Strachowi ogromną połać rozmaitości, w postaci potencjalnych żywicieli. Po drugie...
    Marionetkarz był dziwacznie ożywiony, jego oblicze wydawało się teraz lekko zmieniać, a źrenice gdzieś zniknęły, zostawiając tylko białka. Uśmiechnął się szeroko, zbyt szeroko, ukazał tym samym uzębienie, które także uległo zmianie. Rozłożył dłonie na boki, brakowało jeszcze tylko dźwięku demonicznych kościelnych organ. Głos stał się znacznie niższy, jednak nie był gardłowy i charczący, jak w wypadku jego ostatniej metamorfozy. Palce raz to się zrastały, a raz z powrotem rozszczepiały.
    - ... doprowadzimy mnie i być może także i Ciebie do transcendentnego pojęcia mechanizmów tej rzeczywistości. Dzięki temu pozwolimy sobie na jej dowolną manipulację! Dalej jest już tylko nieskończona przestrzeń możliwości i dalszego rozwoju. Światy, planety, kosmos i to co poza jego granicami!
    Opanował się, a jego metamorfoza przywróciła go do swojej normalnej postaci. Odchrząknął, jakby niemo przepraszając za ten mały nietakt uniesienia się swoimi ambicjami i poprawił okulary, przymykając oczy. Kiedy je otwarł znów spoglądało na Ingrid to klasyczne Yaradanowe spojrzenie o pionowych źrenicach.
    - Mówiąc prościej, mogłabyś utrzymać swój euforyczny stan nasycenia na wieki samą tylko wolą, dla przykładu. Oczywiście, jeżeli badania się powiodą i będą wystarczające. Osobiście pracuję nad tym już ponad 20 lat.
    Odwrócił się od niej i skierował w kierunku marionetki, spokojnie zaglądając do jej wnętrza. Choć wstępnie strój Ingrid się jemu nie podobał, musiał stwierdzić, że drugie spojrzenie na odzienie było już bardziej pozytywne.
    - Swoją drogą, do twarzy Ci w tej kreacji. Budzi we mnie drapieżnika.
    Rzekł znad obiektu, który badał.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2013, 14:12   

    Trzeba przyznać, że Yaradan potrafił być nudny. Oj tak, potrafił, kiedy mówił tonem monotonnym i pozbawionym jakiegokolwiek sensu. Owszem, może było słychać resztki emocji związanych z otoczeniem, jednak Ingrid aż tak się w to wszystko nie wczuwała. Nie dotyczyło to jej, więc czemu musi się wsłuchiwać. Zwiedzała wzrokiem dalej laboratorium szukając jakiegoś ciekawszego punktu, jednak ten plan był z góry skazany na niepowodzenie.
    Leniwie przeniosła spojrzenie na sylwetkę jedynej żyjącej w tym pomieszczeniu osoby, czyt. Marionetkarza. Zmienił swoje położenie i śmiało kroczył prosto na nią. Spięła mięśnie, nie ze zdenerwowania, tylko z ciekawości. Przekrzywiła głowę niczym dziki kot i patrzyła na jego zmieniającą się twarz, ledwie poświęcając uwagę słowom przez zeń wypowiadanych. Uśmiechnęła się kątem ust wyobrażając sobie, iż ponownie zamieni się w potwora. Gdyby mogła go oswoić... najlepiej założyć mu kaganiec i pochwalić się przed światem. Oj tak, Ingrid gardziła jego osobą, bo nadal nie oferował jej nic ciekawego.
    Nawet nie zainteresowała się obecnością marionetki, śmiała się niemo w twarz temu dziwnemu mężczyźnie. Może i przeszedł jej obok nosa dobry interes, jednak cóż z tego. Nie lubiła jak ktoś ją wyręcza, a przystała na to ze względu na samego Marionetkarza. Był diabelnie niedostępny i to był jedyny powód, dla którego tu przyszła. Żywicieli ma obecnie niestałych, a zmiana tego jest kwestią czasu.
    - Życzę ci powodzenia w uzyskaniu tych dwustu dolarów. - mruknęła leniwie i poprawiła pozycję na blacie, krzyżując nogi. Po chwili przestała go słuchać, bo zaczął bredzić. Wsłuchała się w dom, może powiedziałby jej coś ciekawszego. Niestety było to tylko skrzypienie schodów, jakby ktoś po nich spacerował, śnieg bijący o parapet, wiatr wpadający do salonu przez zbite okno oraz szelest czyiś kroków. W tle gdzieś słyszała podwójne bicia serca, ale od razu to zlekceważyła. Ocknęła się dopiero przy jego ostatnim zdaniu i w końcu na niego spojrzała, tak przytomniej.
    - Bredzisz znowu. Okej, pamiętam co za interes i nadal jest nudny. Ty też jesteś nudny, sama nie wiem czemu tu przyszłam. - westchnęła i zsunęła się z blatu. Odwróciła się ku meblu i złapała lepszą pierwszą fiolkę z kolorową smolistą zawartością. Obserwowała ją beznamiętnie, umyślnie ignorując spojrzenie jego osoby.
    - Drapieżnik jest o wiele ciekawszy niż ty. Przynajmniej byłoby więcej adrenaliny. Czyli jak cię wkurzę, to on się pojawi? Ten potwór? - zapytała pozornie niewinnym tonem, obracając fiolkę w palcach. Jednocześnie próbowała ostudzić opuszki palców.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2013, 20:42   

    Ingrid przynudzała z przynudzaniem i skutecznie przeszkadzała w odkrywaniu tajemnic Claire. W dodatku nie poświęcała jemu uwagi, żadnej. Gospodarz daleki jednak był od gniewu, ba nawet irytacji. Po prostu Yaradan się nie złościł. Kiedy się do niej zbliżał, jej nastawienie uległo zmianie. Przejawiała przejawy ciekawości. Och, tak bardzo ją fascynował? Proszę. Jej ignorancja dobitnie zaprzeczała poprzedniemu wyrazowi niewerbalnemu. Kurejas analizował tą kobietę. W sumie, dawno już powinien z niej zrobić kolejny przedmiot badań anatomicznych. Arogancka, pyszna, egoistyczna. Marionetkarz pochylił głowę, uświadamiając coś sobie. Zaczął się śmiać na głos swoim basem. Akurat to wypadło po ostatniej kwestii Ingrid. Ale Yaradan zrozumiał. To było proste, no przecież. Podszedł do niej.
    - Nie, jeżelibyś słuchała mnie uważniej, Waćpanno. Wiedziałabyś kiedy pojawi się me prawdziwe oblicze. Jednak to bez znaczenia, są inne kwestie, które musimy rozegrać...
    Jego oczy były... monotonne, tańczyła w nich teraz jakaś dziwna nuta jednak. Coś, co mogło nie dawać spokoju, jak i było czystym spojrzeniem niepohamowanej burzy nieodgadnionego szaleństwa. Nagle jego masa została zredukowana wizualnie o jakieś 70%, w momencie, skurczyły się kończyny, zaś jedna się wydłużyła i posiadała całą masę, której ubyło. Jego masywna ręka wystrzeliła w kierunku Ingrid i pochwyciła ją wiegachnymi paluchami, przyciskając do szafki, jeżeli Strach wcześniej nie zareagował i nie uskoczył, bądź podjął inne czynności. Niezależnie od okoliczności, szafka ucierpiała, a fiolki weń się znajdujące ucierpiały sromotnie, roztrzaskując się, wzniecając w powietrze opary.
    - Nie racz wzbudzać we mnie instynktów. Nie podołasz, istoto.
    Wzrokiem powiódł w kierunku Ingrid. W jego oczach nie jawiło się nic nowego, tylko ta ulotna nutka pogardy, której istnienie mogło być nawet kwestionowane i podłapane jako złudzenie. Owa istniejąca lub też nie istniejąca pogarda odnosiła się raczej do materii. Co też by do Yaradana pasowało, wolał być nieorganiczny, niematerialny już w samym założeniu swojego istnienia i do tego dążył. Jego czyn wobec Ingrid nie był związany z agresją, po prostu poczuł, że tak musi zrobić. Bo coś zrozumiał, co dotychczas mu umykało. Nie byłby sobą, gdyby się temu nie przyjrzał.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Kwiecień 2013, 14:50   

    Widziała na fiolce jakieś znaki, które nic jej nie mówiły. Takie hieroglify były też w książkach. Ach tak, litery. Zirytowana kobieta odstawiła fiolkę, ponieważ nie potrafiła przeczytać tej nazwy. Zapewne i tak po przeczytanie nie zrozumiałaby znaczenia, ale mniejsza z tym.
    Pierwszy raz słyszała, aby ta bliżej niezidentyfikowana istota, potocznie nazywana mężczyzną, śmiała się. Śmiech rozluźnił nieco atmosferę, która zaczynała powoli dusić Ingrid. Dobrze, że nie zapytał po co tu przyszła. Nie umiałaby odpowiedzieć aczkolwiek z pewnością zbyłaby go błahostką ewentualnie odwróciła kota ogonem. Inną kwestią było to, że śmiał się Z niej, nie dając jej powodu, aby nagle się nim zainteresowała.
    - Kwestie, które musimy rozegrać? Ciekawe... - powtórzyła głucho, a ostatnie słowo wypowiedziała z bardzo wyczuwalnym sceptycyzmem. Ingrid nie pasowała do tych czasów, nie nadążała do końca za technologią, dlatego też zawód Marionetkarza był dla niej niezmiernie nudny. Było to zapewne przyczyną, dla których Ingrid nie przepadała za osobami jego pokroju.
    Mimo pozoru i stereotypu dotyczącego jego profesji, udało mu się zaciekawić kogoś tak dziwnego jak ten Strach. Wyglądał wręcz zabawnie, kiedy jego ciało formowało się niczym plastelina. Dobry wzór do stworzenia iluzji w jednym z koszmarów przypadkowych żywicieli. Iluzja Bardziej Brzydkiej Części Marionetkarza jako hit sezonu w urzeczywistnianiu najgorszych lęków.
    Nie zdenerwowała się bardziej, kiedy ręka niemalże z agresją cofnęła ją. A raczej zapoznała bliżej z drzwiczkami szafki. Nie było w tym geście ani grama dobrej emocji, ani grama sympatii, więc czemu miałoby to ją zdenerwować? Zirytować mogło ją, że zrobiło się wokół brudno oraz duszno przez rozbite fiolki. Ingrid nienawidziła mieć na sobie niczego brudnego czy podartego. Zaś bałagan wokół wpływał na jej świeżo "zakupiony" ubiór bardzo niekorzystnie. Powstrzymała warknięcie; spojrzała jedynie na dłoń trzymającą jej ramię. Widziała napiętą skórę i stanowczość, z jaką gest został wykonany. Coś czuła, że na jej delikatnym ciele pozostanie siniak. Później go ochrzani, nie chciała zbaczać z tematu rozmowy. Powróciła wzrokiem do jego znowu niezrozumiałego spojrzenia.
    - Nie doceniasz mnie. - powiedziała z entuzjazmem i tajemniczym brzmieniem w tle. - Zapominasz kim jestem. Boisz się, że mnie wystraszysz? - zaśmiała się ironicznie. Śmiech zniknął z jej ust szybciej niż się pojawił. Spoważniała i nachyliła się ku niemu, aby ich spojrzenia były na tej samej wysokości. Z tej bliskości dostrzegła w tych pionowych źrenicach. Coś dziwnego, co szybko uciekło jak ulotny wiosenny wietrzyk.
    - Czy to było wyzwanie? - zapytała, zaś powaga nie mogła tak długo gościć w jej osobie. Uśmiechnęła się złośliwie kącikiem ust, próbując nie kopnąć jego osoby w krocze za zrobienie siniaka na jej biednym ramieniu.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Kwiecień 2013, 21:15   

    Cóż, dłoń była wielkości 70% ciała Yaradana i tyle też miała masy, więc była dosyć sporych rozmiarów. Po jej wzmiance ciało marionetkarza na chwilkę zmieniło się w bezkształtną masę, aby wkrótce przed twarzą Stracha wyrosła głowa, włosy i potem "normalny" Marionetkarz, powracający do poprzedniego stanu skupienia swojego ciała. Teraz zupełnie normalna dłoń Kurejasa trzymała jej ramię, zaś jego oczy intensywnie wpatrywały się w jej własne. Ta bezkresna głębia chaosu, jaki miała w swoim narządzie postrzegania obrazów, kobieta spowodowała, że i sam marionetkarz dał się ponieść instynktowi, choć w jego beznamiętnych oczach tańczyło jedynie schorzałe spojrzenie ekscentryka. Ni to winszowało rychłą zagładę, ni coś wręcz przeciwnego. Wisiało w przestrzeni nieprzewidywalności. Trzeba przyznać, ze jak na jajogłowego miał pewny chwyt. Dłoń mężczyzny pogładziła lico kobiety. Przekręcił głowę, miał jeszcze nieco luźną żuchwę po transformacji, wiec przy pierwszym słowie opadła dziwacznie w dół. Oczy niemal teraz wwiercały się poprzez Ingridowy narząd wzroku, wprost w mózg kobiety. Oczywiście, tylko metaforycznie.
    - Sama wywołałaś ten prymitywizm, madame. I może Ty się obawiasz, że Ciebie coś wystraszy.
    Głowa jego nachyliła się do ucha Stracha. A kopać mogła śmiało, tylko niech nie ma żalu, że rozbiła sobie nogę o kościany pancerz w tamtym miejscu.
    - A może to coś zupełnie innego? Obawa przed tym, co już miało miejsce, co wywołuje u Ciebie złe wspomnienia? Podołasz, Ingrid? Czy jesteś gotowa?
    Usta, które wypowiadały ostatnie słowa niemal dotykały jej ucha, a strumień powietrza lekko łaskotał małżowinę. Tembr głosu, wydawał się brzmieć normalnie, były jednak pewne różnice, które dało się dostrzec. Lekki powiew złowieszczego ja doktorka, czy też może tajemniczość? Trudno określić. Dłoń Kurejasa zaciśnięta była ciągle na ramieniu Ingrid, nie trzymał jej teraz mocno, przeciwnie. Delikatnie, nienatarczywie.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 9