• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Posiadłość nad jeziorem.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Kwiecień 2013, 15:39   

    Na jej twarzy mignął lekki zawód, kiedy stwór zniknął, a pojawiła się ludzka, choć ładniejsza twarz Yaradana. Z początku nie miała w planach żadnych większych wybuchów i demolek, jednak obecna sytuacja nakłaniała ją do zmiany zdania. Czuła się osaczona, chociaż miała wystarczająco tyle przestrzeni, aby wstać i odejść. Poczuła jak pod skórą jej młodego ciała płynie palące ciepło podbijające temperaturę jej ciała. Czemu dary od świata muszą być związane z emocjami?
    Zmysły Ingrid były nadzwyczaj wyostrzone, dlatego też odczuwała wszystko intensywniej. Słyszała głuche bicie serca - czyjego, nie mogła rozróżnić, czuła zapach duszących chemikaliów i aromat tytoniu z fajki, którą palił pewnie niedawno, widziała, że świdruje ją wzrokiem... Marionetkarz patrzył na nią jak na okaz, który chętnie pokroi i sprawdzi co siedzi wewnątrz. Żółte oczy Stracha zabłysnęły gniewem, który wzrastał z każdym ruchem Yaradana.
    Miał tak zimne dłonie, zimne spojrzenie, zimny uśmiech i zimną postawę. Mógł jej ulżyć, gdyby tylko zechciała. Wystarczyłoby zwykłe podpuszczenie, aluzja i problem palącej skóry byłby z głowy. Ingrid tego chciała i jednocześnie nie chciała, stąd kolejna zmiana humoru w ciągu kilku minut.
    Na policzku pozostała chłodna niewidzialna smuga, którą odczuła aż w koniuszkach palców u nóg. Nie sam dotyk obcej dłoni, tylko to, co zostawiła wprawił w szok tę nieszczęsną niezrozumianą przez nikogo kobietę. Napięła nieświadomie mięśnie ciała, prawdopodobnie wszystkie. Zacisnęła zęby i nie odwracała wzroku. Gniew był w każdej komórce jej ciała.
    Przez Marionetkarza Ingrid rozbolała głowa. Noritoshi, ta marna istota, którą ostatnio nawiedziła, wyganiał ją z domu! Nie wytrzymał z nią dłużej niż jednej nocy, chociaż również i tam była mała gra zmysłów. Znudził się jej, on chyba zrozumiał, iż nie wolno do niczego zmuszać ani namawiać Ingrid i wszystko skończyło się dobrze. Został zaatakowany przez ciekawe iluzje daleko ukrytych jego lęków. To dobre zakończenie. Tylko dlaczego nie mogła użyć tej broni przeciw temu człowiekowi, co stał tuż przed nią?
    Zamknęła oczy, z całych sił próbując nie wybuchnąć. Ból głowy przeszkadzał jej w poprawnej interpretacji słów Marionetkarza. Chłód, pragnęła więcej chłodu, aby przeszył ją na wskroś. Czuła obcy oddech tuż przy szyi, ślad na policzku mówił jej o przyszłości.
    Powoli, jakby wędrowała między minami, zsunęła się z blatu zabijając odległość między nimi. Prawie dotykali się ciałami; mogła teraz z powodzeniem (bądź gorszymi konsekwencjami) uszkodzić jego najczulszą część. Ramię, które Yaradan nadal dotykał, zaczęło parzyć. Nie tylko ją samą, ale również i rękę mężczyzny. Niczym wrzątek wylany na skórę; krople potu perliły się jej na czole, z ust wydobyła się para, kiedy się odezwała.
    - Twoja psychoanaliza nie ma sensu. Nie zaciągniesz mnie do tego laboratoryjnego łóżka. - skinęła głową na miejsce, gdzie leżała marna marionetka. Jej słowa zabrzmiały co najmniej dwuznacznie i o to też jej chodziło. Zdecydowała uciąć rozmowę na temat jej przeszłości, bo nie mogło się to dobrze skończyć.
    Wróciła do niego wzrokiem, wzrokiem wściekłym i zaskoczonym. Było tak nieznośnie gorąco, chociaż za oknem królowała dalej zima. Ingrid nie spodziewała się, że jej skóra może być zdolna do takiej temperatury. Trochę ją to wystraszyło, bo nad tym nie panowała. Sytuacja powoli wymykała się spod kontroli...
    Drugą rękę zacisnęła na blacie. Gotowa? O czym on mówi? Ingrid podoła wszystkiemu, nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, czyż nie jest to zrozumiałe samo przez się?
    - Pytanie, czy ty jesteś gotowy na kontynuowanie tej rozmowy. - wydusiła z siebie stłumionym głosem, próbując zignorować ból w skroniach oraz w dłoniach. Za dużo ognia w jej duszy.
    - Nie uda ci się. - odpowiedziała dziwnym głosem na nie zadane pytanie. Innymi słowy, w Ingrid toczyła się lekka wojna. Ratowanie jej godności - wytrzymanie stanu "podpalenia" ciała czy pokusa, której ulec pragnie całe jej ciało. Chłód, pociągający chłód oraz nienawiść wymalowana na jej twarzy.
    Hmm, ktoś powinien wejść teraz do laboratorium i to wszystko popsuć. Wyrwać Ingrid z tego miejsca oraz ostudzić jej myśli. Problem w tym, że nikt nie przyjdzie, bo nikt nie wie o istnieniu tego Stracha, poza nielicznymi...
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Kwiecień 2013, 20:25   

    Znów była gniewna, a jej temperatura ciała wzrosła przy tym. Marionetkarz chyba dopatrzył się połączenia pomiędzy tymi rzeczami, jednak nie cofnął dłoni. Jeszcze nie. Chłód jego spojrzenia dalej wrzynał się w gniewne oczy Ingrid. Teraz, kiedy się zsunęła była bliziutko. Nozdrza chłonęły mimochodem jej zapach, chemikaliów, do których przywykł. Jej interpretacja była zabawna, jednak Kurejas nie zwrócił na to uwagi. Jego cała uwaga była skupiona na oczach oraz twarzy kobiety. Bliskość nie krępowała Kurejasa ani trochę. Był taki sam, jak zwykle. Chłodny, opanowany, jednak w powietrzu wisiała ta niewypowiedziana nuta, która nie zwiastowała na pewno spokojnego finału, jakkolwiek to interpretować.
    - Pierw rzucasz wyzwanie, a później się od niego odcinasz? Zajrzeć do Twego fizycznego wnętrza byłoby zbyt proste i prawdopodobnie już dawno wykonane...
    I było w tym trochę prawdy... i to działało w obie strony.
    Cofnął rękę, bo jej ciało po prostu parzyło. Czuł jej gorąc, stali przecież tak blisko siebie. Jej pytanie było interesujące dla Yaradana.
    - Owszem, jestem gotów na to przedsięwzięcie, madame.
    Dekady samotności raczej nie dały Kurejasowi odpowiedniego... przeszkolenia, więc w temacie kobiet raczej był niedoświadczony, ale nie krępowało go to. Było to coś nowego, powiew świeżości, zwany dalej Ingrid. Zapał do rozwoju, badania i doświadczania był jedynie potrzebą śmiertelnego ciała, które pozwalał jemu realizować, tak dusza była jedynie ciemnym, nieodgadnionym azylem. Teraz, po latach raczyła na chwilkę otworzyć swoje oczy, choć z zewnątrz i tak się nic nie zmieniło.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Kwiecień 2013, 08:08   

    Gotowało się w niej. Dosłownie i w przenośni. Wzięła głęboki wdech i zmrużyła gniewnie oczy. Prześwietliła go od góry do dołu, jakby był okazem w muzeum; oceniała i wyliczała czy warto się wysilać. Wyciągniecie odpowiedniego wniosku zajęło jej niewiele czasu.
    - Nie nadajesz się. - stwierdziła okrutnie, położyła gorącą dłoń na jego klatce piersiowej i po prostu lekko go od siebie odsunęła. Ponownie poczuła kontrast temperatur ciał, więc rękę szybko zabrała.
    - Zawiodłam się, bo jednak nie masz mi nic do zaoferowania. Widzę, że jesteś taki, jak twoi koledzy po fachu. Świata poza laboratorium nie widzicie. - westchnęła, chociaż nadal ją dusiło. Odsunęła się od blatu i przeszła do drzwi, zaś jej nogi były ciężkie jak z ołowiu. Tak na prawdę to nie miała sił rozdzielać swoich dwóch rozdartych części, zbyt wiele wysiłku ją to kosztowało. Dlatego też zrezygnowała i nie posłuchała cichego głosiku w jej wnętrzu.
    Odwróciła się do niego niechętnie, zaś na jej twarzy było widać oznaki zmęczenia.
    - Skoro nie ma to sensu, idę coś upolować. Strasznie tu gorąco. - odsunęła grzywkę na bok. Powinna przyprowadzić tu gatunek ludzki. Ingrid musi koniecznie się rozerwać, zaś obecność Yaradana wcale jej tego nie ułatwiała. Oczy wyrażały głęboką obojętność.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Kwiecień 2013, 22:10   

    - Niepoparta faktami analiza.
    Powiedział, kiedy się od niego oddaliła. Poprawił fartuch, poświęcając jemu na chwilkę swoją uwagę. Później spojrzenie Marionetkarza powróciło do Ingrid. Czuł jeszcze ciepło jej dłoni na swoim ciele, choć lekko przytłumione przez ubranie.
    - Moja uwaga jest skupiona na Twojej osobie. A jeżeli na czymś się skupiam, to jest to w danym momencie moim światem.
    Ot, Yaradanowa szczerość raz kolejny daje po sobie znać. Analizował: oznaki zmęczenia widoczne, Strach nie kryje się z tym nawet. Przeszedł tych kilka kroków, jakby ciało chciało powrócić do źródła ciepła, które generowała. Znalazł się bliżej niej tym sposobem. Krok był nieco przyspieszony. Znów było słychać ciche szepty, które czaiły się w cieniu Kurejasa.
    - Upolować, kiedy Morfeusz poluje na Twoją świadomość? Gospodarzowi nie przystoi o tej porze dnia wypuszczać damy w stanie znużenia w mrok nocy. Nie to, że "straszy" na bagnach w okolicy jeziora...
    Skrzyżował ramiona na klatce piersiowej.
    - ... prędzej, że część z "Nich" może tam jeszcze być. O ile nie skonsumował ich brzask. "Oni" byli nieujarzmionym odpadem Twojego dzisiejszego komitetu powitalnego.
    Ściągnął z siebie fartuch, przykrywając nim nogi Claire, którą też zamknął, żeby nie naleciało kurzu do środka. Chwilkę potem stał na powrót naprzeciw Ingrid.
    - Ale jeżeli naprawdę musisz iść, nie puszczę damy samej.
    Minął ją i skierował się w kierunku holu, gdzie wiał chłód nocy przez rozbite okno.
    - Czarny Pionku Gorgarze, chcę, żebyś się tym zajął w najbliższej przyszłości.
    Powiedział, choć nie było to zbyt głośno, jakby mówił do siebie. Kucnął przy kawałkach szkła, które chyba pamiętało dzieciństwo Yaradana. Mężczyzna wziął kilka kawałków w dłoń, po czym przyglądał się im chwilę, myśląc o czymś. Potem się wyprostował i spojrzał na Stracha.
    - Herbaty?
    Na herbatę zawsze była doskonała pora.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Kwiecień 2013, 10:40   

    W obecnych czasach szczerość była czymś rzadko spotykanym. Ludzie nie doceniali ogromu jej znaczenia. Ingrid zaś wyznawała zasadę : najlepsza jest najgorsza prawda niż kłamstwo. Coś w niej drgnęło, kiedy odchodząc dotarły do niej przed chwilą wypowiedziane słowa. Nie skomentowała ich jednak, przypisując je... w ogóle ich do niczego nie przypisując. Głupie doktorskie gadanie.
    Odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę salonu. O dziwo obecność marionetkarza zaczęła jej przeszkadzać mimo, że nie była u siebie. Zaczął ją denerwować, gdy słyszała czyjeś szepty oraz dotkliwie czuła, że kroczy tuż za jej plecami. Powstrzymała nieodpartą pokusę, aby na niego wrzasnąć. Nie miała nastroju na kolejną sprzeczkę, którą i tak pewnie sama by zakończyła.
    Kiedy znaleźli się w salonie, Ingrid ruszyła również do rozbitego okna. Nie przejęła się wcale kawałkami szyb, bardziej interesował ją mroczny krajobraz w ogrodzie.
    - Jestem strachem, marionetkarzu, nie tylko damą. Nic co mroczne i straszne nie jest mi obce. - skwitowała jego naiwną i beznadziejną troskę, chociaż w duchu była dumna, że traktuje ją jak damę. Którą oczywiście była i należało to szanować oraz respektować.
    Kobieta wzięła głęboki wdech i delektowała się chłodnym wiatrem, który ochłodził jej skórę w minimalnym stopniu.
    Uśmiechnęła się pod nosem z kpiną słysząc "rozmowę" Yaradana. A myślała, że to ona ma nierówno pod sufitem. Jak widać są istoty od niej bardziej szalone. Wypuściła powietrze z płuc żałując, że nie potrafi pozbyć się gorączki. Zerknęła kątem oka na mężczyznę.
    - Nie piję herbat, mówię ci już to nie pierwszy raz. - łaskawie przypomniała. W gardle suszyło ją, pragnęła trunku z Kościołamacza. Pomyślała, że wizyta tam o tej porze mogłaby być fascynująca. A nuż by znalazłby się ktoś na kolację?
    Oparła dłoń o parapet i wyglądała przez okno. Zmęczenie nie pozwoliło jej na swobodne wyjście. Jeśli pozbędzie się niebawem Yaradana, zajmie całe łóżko na poddaszu.
    - Może masz coś chłodniejszego dla mnie? - zapytała tęskniącym tonem. Za czym tęskniła? Chciałaby to wiedzieć.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Kwiecień 2013, 21:59   

    W istocie. Choć szczerość od strony Yaradana wynikała po prostu z nieprzystosowania do życia w społeczeństwie, którym nawet zbytnio się nie interesował. Teraz jego uwagę skupiała Ingrid. Gospodarz podążał za nią niespiesznie, troszkę jak cień, a jego oblicze było na zmianę oświetlane przez lampy rzucające niezbyt silne światło w pomieszczaniach i korytarzach. Noc w tym domu z pewnością byłaby koszmarem dla zwykłych ludzi. W drżącym blasku świec zawsze coś tańczyło na krańcu światła. Być może wyobraźnia, a być może zbłąkane dusze tych, którzy mieli zaszczyt poszerzyć horyzonty Yaradana Kurejasa albo też byli to ci, którzy permanentnie czają się w ciemnym i gęstym jak atrament cieniu swego demonicznego i wiecznie spokojnego właściciela. Jej słowa nie zadziwiły Marionetkarza w ogóle i nawet przewidywał taką odpowiedź. Strach, co nie zna strachu.
    - Naturalnie, podkreślałaś to już wielokrotnie, madame. Jednakże strach lub jego brak to jedno, a bycie po prostu rozszarpanym na strzępy to drugie. Byłby to cios dla świata, jak i dla mnie samego.
    Skwitował jej nadmierną pewność siebie. W istocie noc to schronienie mroku, podobnie jaki istot, będących jego wytworem. Poruszanie się po okolicy, nie znając jej w ogóle byłoby równoznaczne z samobójstwem. Jej stwierdzenie propos herbaty było... no, powiedzmy, że Yaradan nic nie mówił przez dłuższą chwilkę, jedynie spoglądał na Stracha. Późniejsza tęsknota w głosie Ingrid wywołała u niego reakcję dosyć osobliwą, albowiem wydał z siebie niskie "hm". Jakby przeczesywał pamięcią okoliczny teren w poszukiwaniu źródła zimnej cieczy zdatnej do picia.
    - W istocie, znajduje się tutaj taki płyn. Pardon na chwilkę.
    Powiedział, zakładając płaszcz powoli na swoje ramiona. Potem otwarł drzwi na zewnątrz i zamknął je za sobą. Kierował się w stronę studni. W między czasie, kawałki szkła, które leżały na ziemi, poznikały. Przed chwilką tutaj jeszcze były...
    Wracając do Yaradana jednak: napełnił drewniane wiadro wodą, zanurzając je w studni. Po czym ujął za ucho i odwiązał linę. Poszedł z tym do domu. Zwykła czynność, a Kurejasowi jakoś tak inaczej było. Otwarł drzwi z domu i skierował się w kierunku komody w salonie, gdzie znajdowały się filiżanki. Ujął jedną w dłoń i zanurzył we wiaderku, po czym pociągnął łyk. Marionetkarz chwycił drugą filiżankę, napełnił ją i wrócił do Ingrid, aby wręczyć jej filiżankę... jeżeli tam jeszcze stała.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 24 Kwiecień 2013, 18:44   

    Gdzieś się podziewał... Tyle dni, tyle miesięcy... lecz jeszcze nie lat już minęło. Znajomości obficie w tan porywały, lecz ostatnio jakby pustką dni zatętniły. Gdzie jesteś?
    Mówią, że świat się wykoleja i nic tu po nas... Mówią różne rzeczy, ale patrz pod nogi - dokądś przecież zmierzasz! Gdzie twe szyny, gdzie koła... twoje nogi idą ku celu, czy już spacerują po spalonych mostach?... Kłęby dymu to już ostatni twego tchnienia?...

    Patrz pod nogi kiedy błyska - powiadają. Wiele rzeczy - w zaroślach się czają. Błysk oślepia, ale daje też światło. Do rzeczy, co czają się w krzakach:

    Podobnież jest sobie gospodarz, który ma dom - ha, odkrywcze! No i podszedł sobie pod dom - też mi nowość! Nie wyglądał zbyt mile, a ochoczo to już wcale, ale dla stracha chyba idealne to miejsce... A coś mu na mózg ostatnio padło, to chyba a cholerna bezsenność...

    - Iiin...griiid.... - Zawołał sam do siebie, nie bacząc na potrzeby.Nie, na pewno nikt go nie słyszał.

    Podszedł, zapukał i czekał. Wraz z nim jego lekki radosny uśmieszek.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Kwiecień 2013, 12:34   

    Powoli gorączka mijała, wystarczyło trochę chłodnego powiewu powietrza. Z zadowoleniem zarejestrowała próby Yaradana, aby ją udobruchać. Oczywiście byłby to wielki cios dla świata, gdyby Ingrid przestała istnieć. Na nieszczęście ludzkości ciężko jest się jej pozbyć.
    Kiedy Marionetkarz wyszedł spełnić jej "prośbę", Ingrid westchnęła ciężko. I na co jej wizyta tutaj? Nie potrafiła sobie odpowiedzieć, wmawiała, żeby mieć dach nad głową przynajmniej przez parę nocy. Potem znowu zniknie na około miesiąc i ponownie wróci. Ciężko jest jej zagrzać miejsca.
    O wiele wcześniej zauważyła nadchodzącą sylwetkę, więc nici z niespodzianki. Owszem, z początku była wyraźnie zaskoczona przypasowując te apatyczne ruchy do nie kogo innego jak Noritoshiego, jednak w mig to minęło i pojawiła się inna mieszanka emocji.
    Zmarszczyła brwi zastanawiając się czemu u diabła on się tak sam do siebie szczerzy. Wygląda jak kot, który zjadł wyjątkowo tłustą mysz. W dodatku pukał! Do czego on się zniża, jest w końcu Strachem, czyż nie? Drugie pytanie, jak on ją tu znalazł. Podczas ich ostatniego spotkania nawrzeszczała na niego i nazwała kołkiem. Że też nie ma co robić!
    Wyjęła z kieszeni paczkę papierosów, zapaliła dyskretnym malutkim płomykiem i oparła ramiona o parapet zmysłowo się wyginając. W oddali słyszała kroki Yaradana.
    - Co tak wyjesz? - zapytała znienacka, patrząc na niego z boku. Okno było zaraz przy drzwiach. Wzięła głęboki wdech chłonąc tytoń do organizmu. Wypuściła po chwili powietrze z płuc wraz z aromatyczną mgiełką.
    - I co tu u diabła robisz? Czyżbyś śmierci szukał? - zapytała obojętnie, chociaż jej oczy zapłonęły żółtym blaskiem na myśl, że osoba Noritoshiego mogłaby urozmaicić ten wieczór.
    Po chwili wrócił i gospodarz domu. Poświęciła mu zaledwie jednosekundowe spojrzenie i od razu wróciła do Stracha. Przyjęła filiżankę i postawiła ją na parapecie. Wystarczyło przytrzymać chwilę naczynie, a woda zrobiła się gorąca. Widząc bulgotanie płynu westchnęła z niesmakiem.
    Ale teraz mieli gościa.
    W ciemności tlił się papieros oraz jej źrenice.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Kwiecień 2013, 14:13   

    Kurejas musiał przyznać jedną, niekoniecznie zadowalającą jego osobę, rzecz. Okolica srebrnego jeziora stała się ostatnimi czasy nader żywa. Jeszcze chwila i na dachu będą odprawiać sabaty czarownic, a do laboratorium wtoczy się banda mało wyrachowanych petentów, którzy zrobią z tego miejsca pląso-tańcogodowym-obiektem-rozrywkowym. Gospodarz domu, z niezmiennym i charakterystycznym tylko dla siebie, wyrazem oblicza podszedł do drzwi, albowiem nastał czas doń pukania. Przez kogoś, rzecz jasna. Idąc w kierunku drzwi zerknął na kobietę przy oknie. Paliła papierosa. Normalne. Położył dłoń na klamce. Ciekawe, kto o tej porze raczy stukać do drzwi tego domu. Nikt tutaj za życia Yaradana nie zapukał. Podobnie, jak nikt wcześniej nie właził tu przez okno. Zamontuje drut kolczasty po drugiej stronie i przyciemni szybę następnym razem. Potem delikwenta wykąpie w spirytusie. Ewidentnie, to będzie ciekawe doświadczenie. A teraz drzwi. Klamka zapadła. Kurejas uchylił je, a łańcuch na którym były zaciągnięte, napiął się. Zauważył młodego mężczyznę o radosnej, uśmiechniętej twarzy, rzadko się tutaj takich widuje. Yaradanowe zielone oczy o pionowych źrenicach, jak i twarz były niczym skamielina. Totalna nicość, kontrastująca z radosnym obliczem Noritoshi.
    - Dobry wieczór, nieznajomy. W czym mogę panu pomóc?
    Rzekł uprzejmie do nowoprzybyłego, we wszystkim dało się poznać pewną szlachecką manierę, jednak było to na tyle subtelne, że nie było natarczywe. Można było odnieść wrażenie, że chyba ktoś coś szepce dodatkowo.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 28 Kwiecień 2013, 19:05   

    Miasto lalek zwabiło go tutaj bezproblemowo - zachęciło swoją nazwą - lalki, czyli sługusy, na których warto żerować, bo nic nie znaczą. Tak, ostatnimi czasy nie był zbyt uczynnym aniołkiem - jakie towarzystwo taka zabawa i hulaj se dusza!
    Domki - ileś tam rozmaitych budynków pośród których na pewno znajdą się tacy, którzy z chęcią wybiorą drugie spośród:
    - Cukierek czy psikus? - Tak właśnie zwrócił się do starszego faceta raczącego otworzyć mu drzwi.
    Wcześniej jednak miał tą okazje usłyszeć Ingrid. Spytacie jak ją znalazł - to rzecz prosta - posiada dość przydatną umiejętność wyczuwania aury osób znajdujących się w pobliżu. Co jakiś czas przystawał na głównej ulicy, zamykał oczy, oddawał się nocnemu chłodnemu wiatrowi, napływającemu zewsząd falangami i poszukiwał wartej go ofiary. Niestety, znalazł całkiem co inne - aurę dobrze znanej mu osóbki, z którą ładnie się zabawiał jakiś czas i choć miał za wroga to miał też za towarzysza broni.
    - co mnie sprowadza? Tyś mnie przyciągnęła. Znać cię z dużo dalsza... I świetnie, że na ciebie trafiłem. Wiesz jak tutaj bogato w ofiary?
    Cóż, aż tak bogato to raczej nie było, ale to tam się nadrobi.
    Yaradan - swymi zbrodniczo-naukowymi pomysłami nasycał swoją posturę niemiłą tonacją - musi do niego zachować dystans, bo pomyślnych w skutkach dla Noriego, przy realizacji ich, zdarzeń nie będzie.
    - Wybacz że nachodzę tak późno. Ale zdaje się z okna nieopodal wygląda urokliwa osóbka, która mnie tu na swój sposób zaprosiła.
    po tej krótkiej rozmowie oczekiwał wpuszczenia do środka - inaczej być może faktycznie wejdzie oknem, a Ingrid chyba swego księcia wpuści bez niepotrzebnego zastanawiania się, albo pierwsza do niego wyjdzie...
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Maj 2013, 14:16   

    Przypomniało się jej czemu nie przepadała za tą niepoprawną podróbką stracha. Westchnęła zawiedziona i wywróciła teatralnie oczami. Czemu skazano ją na towarzystwo dzieci potocznie nazywanych facetami? Cóżże uczyniła?
    Podeszła do drzwi i stanęła po stronie Yaradana ni o odruchowo ni umyślnie. Zmrużyła podejrzliwie oczy i wpatrywała się w swego tak jakby pobratymcę.
    - Naćpałeś się czegoś. Gdzie ty na tym odludziu widzisz pożywienie? Nie mów, że masz na myśli te zwłoki. - skinęła głową w stronę ogrodu, gdzie piętrzyły się niedoskonałe ofiary Marionetkarza. Śmiała się Noriego.
    - Jesteś ujmą mojej rasy. - stwierdziła z pogardą do Stracha całkowicie lekceważąc jego durną uprzejmość.
    - Czego chcesz? - zapytała prosto z mostu z góry zakładając, że na nic się zda jego towarzystwo. Mogłaby go oczywiście nastraszyć, jednak publiczność wyraźnie ją krępowała. Dobrym pomysłem byłoby pozbycie się marionetkarza. Z błyskiem w oku spojrzała na Kurejasa i uśmiechnęła się złowrogo. Gdyby potrafił czytać w myślach, wziąłby nogi za pas. Wystarczy jednak, że przyjrzy się jej mimice i wszystko wiadomo. Nastraszyć i być może skrócić o głowę. Stała tak obok rozmarzona i trochę zniecierpliwiona czekała na wyjaśnienia Noritoshiego na temat jego obecności w tym domu. Nie uwierzy w bajkę o tęsknocie.
    Yaradan Kurejas
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Maj 2013, 21:53   

    Cóż, domków dookoła raczej nie było. Będąc szczerym, posiadłość Kurejasa leżała spory kawał dalej od miasteczka. Mówiąc kolokwialnie, Noritoshi trafił na totalne zadupie. Zaś co do ogrodu, to znajdował się on po drugiej stronie domu. Yaradan być może i był szalony, jednak nie na tyle głupi, żeby wystawiać swoje nieudane dzieła na placyku przed głównym wejściem (ojoj, moi mili, czytamy opisy :P). Wracając jednak do właściwego toru fabularnego:
    Aura Yaradana nie była zbytnio wyraźna, jakby większość myśli nie wydostawała się na zewnątrz i nie ingerowała w ten osobliwy temat. Być może dlatego, że miał blokadę umysłu i babrał się w czarnej magii. I to było widać w owej aurze, poza tym, że był Marionetkarzem. Było jeszcze coś wkomponowanego w aurę, czego nie dało się ukryć. Tańczące cienie, sześć par zielonych oczu, które połączone były z głową Yaradana cienkimi, cienistymi nićmi. Głosy, szepty, śmiechy na granicy słuchu. Poza tym: chłód.
    "Cukierek albo psikus" wyłapały uszy gospodarza, a chwilkę potem Ingrid zjawiła się u jego boku. Ewidentnie się znali. Nasz doktor Frankenstein wsłuchał się w ich słowa, a na jego twarzy nie było widać w sumie żadnej reakcji. Po chwili oddalił się i zniknął za winklem. Po kilku sekundach jednak wrócił i wręczył przybyszowi cukierka. Potem spojrzał na Ingrid i ponownie się odwrócił, kierujac się do laboratorium.
    - Madame Ingrid, proszę się zająć odpowiednio naszym gościem.
    Przystanął i odwrócił się w jej kierunku, racząc ją klasycznym, niezmiennym spojrzeniem.
    - Liczę na to, że nie ma tak awanturniczej natury jak i Ty. Moje okna mogłyby tego nie znieść. Tymczasem proszę wybaczyć, mam swoje sprawy do załatwienia.
    Zszedł do piwniczy, otwierając kluczem drzwi. Gdy je otwarł, można było odczuć charakter tego piwnicznego miejsca (do którego, zdaje się, Ingrid chyba przywykła). Było to miejsce wielkiego cierpienia mnóstwa istnień. Intuicja Noritoshiego więc nie myliła go. Miał chłopak nosa do ludzi, trzeba przyznać. Wkrótce, ciężkie, dębowe drzwi z topornymi okuciami zamknęły się z hukiem. Kurejas wrócił do inspekcji Claire.

    //Wy się bawcie, a ja sobie pojadę na delegację. Będę zaglądał, bo będę mieć tam neta i w razie, gdybyście coś chcieli od Yarka, to zareaguję. Póki co jednak, pomińcie mnie w kolejce. Pozdrawiam.//




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 11 Maj 2013, 21:45   

    /czytałem coś tam po czym sobie obrazek wziąłem za wzór.

    Pierwsza wymiana zdań i spojrzeń przywołała serie wspomnień,ba wśród nich cały obraz Ingrid, jaki zdołała mu przedstawić. Może i wokoło jest odludzie, ale jego zdania nie zmieni nawet prawda. Sęk w tym, że w rzeczy samej pokarm o którym mówi ma inne właściwości, wygląd, naturę i jest w jego kieszeni.
    - Jak nie umiesz szukać to nie miej pretensji do mnie za te zwłoki. I żadna ze mnie ujma. Wybacz, że jak Ty nie lubuję w jedwabiach.
    Czy ona śmiała go ponownie obrażać? Ech, daremne to, zaprawę. Ale i on nie szczędził słów i chciał realizować swoje postanowienia.
    - Czego chcę? Pożywienia... Znajdując je znalazłem i Ciebie. Zechcesz sprawdzić co znalazłem? Czy może jak zdaje się Pan tego domu mówi, pierw zechcesz mnie ładnie ugościć?
    Właściwie to druga opcja poniekąd była mu bardziej na rękę, ale pierwsza też niczego sobie - na odludziu miałby wystarczające pole do manewrów.
    Pan domu najwidoczniej miał okazje jak i tą przyjemność poznać Ingrid w jej diabelskim wcieleniu i chyba też przy okazji na tym ucierpiał...
    - Awanturnicza natura... Widzę, że już dałaś się na sobie poznać... Wszak jesteś Ingrid...Ingrid.
    Anielski z lekka hipnotyzujący głos, który musiał ją prowokować do spełnienia jego prośby:
    - Przyjmij mnie i chodź ze mną... - Oj kusi, kusi... No bo jak inaczej!
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Maj 2013, 13:53   

    Odejście Yaradana spłynęło po niej jak po kaczce. A niech idzie. Później się nim zajmie. Ingrid miała spory problem od oderwania oczu od Stracha. Wpatrywała się w niego zdumiona. Postronny obserwator uznałby, że jest w nim zakochana, nie wiedząc jak bardzo się myli. Kobieta wspominała słodkie uczucie, kiedy zamykała go w iluzjonistycznych czterech ścianach. Kiedy trupi szkielet zaciskał ręce na jego szyi, kiedy panowały wokół ciemności, nie było ani jednego wyjścia z jej szponów. Musiała przyznać, że było to miłe uczucie patrzeć na jego zdezorientowanie i starannie ukrywany (choć niedostatecznie) strach.
    Wzięła głęboki wdech nie ruszając się od drzwi. Wyglądał o wiele inteligentniej, kiedy nie mówił. Słowa ujmowały mu mądrego wyrazu twarzy. Oj tak, w jej mniemaniu jest głupi jak jej lewy but! No dobra, może prawy.
    Po dłuższym zastanowieniu Ingrid uznała, że nie ma powodu, aby odmówić mu spaceru. Skoro znalazł coś interesującego na terenie zamku, niechże jej to przedstawi. Najwyraźniej go wyśmieje i uwięzi w nieistniejącej klatce. Tak na prawdę to był inny powód, dla którego postąpiła krok w przód. Cholernie zmysłowy głos uniemożliwiający jej oparcie się pokusie. Czemu nie? Gdzieś tam w głębi ducha wiedziała, że nie powinna się wsłuchiwać w ton jego wypowiedzi, jednak nie mogła się teraz skupić na niczym innym.
    - Mam nadzieję, że będzie to coś ciekawego. - wydusiła z siebie trochę nieobecnym tonem. Ach, gdyby mogła przestać się na niego gapić! Od razu otrząsnęłaby się z tej hipnozy czy cokolwiek to było. W jej krwi zawrzało podniecenie. Albo znalazł coś ciekawego albo po prostu nakarmi swą głodną duszę klaustrofobią Noritoshiego.
    Nim się obejrzała, wyszła poza próg domu i nadal patrzyła wyczekująco na Stracha. Zainteresować czymś Ingrid jest bardzo trudno. Lepiej, by nie zmarnował tej szansy!




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 20 Maj 2013, 12:39   

    Ingrid miała miłe wspomnienia ze straszenia go, a on również lubił słyszeć jej piskliwość gdy to zmuszał ją do latania. Miał też wysoko postawione mieszkanko i widok z okna w dół na pewno wykręcał jej żołądek jak w imadle. Jedno i drugie miało czym się straszyć i żywić, ale Noritoshi nagminnie próbował jeszcze inną drogą się z Ingrid złączyć. Pies na baby to tam nie taki, ale fakt, miał swoją pomniejszą ochotę zbadać szkielet Ingrid.
    Słowa go psuły? W takim razie milczenie jego chlubą, lecz cisza nie jest wskazana, szczególnie gdy jest tutaj ktoś, kto potrafi sterować burzą...
    - Ciekawego, owszem...
    Hipnoza głosem to nie była, nie w formie uniwersalnej - Ingrid miała tą swoją słabość, którą podle mu się udawało, być może nie w pełni, wykorzystywać.
    - ale troszkę trzeba przespacerować się...
    Podszedł do niej i ruszył, próbując iść blisko niej, by się nawet pokusił o jakże miły gest ujęcia jej... tak! Tak teges, no... co to eleganckie i modne jest, a jakoś się to te ręce układa, tą ją tak zamierzał ująć.


    Zmierzał tam skąd przybył - nie żadne obchody tego parku, a stonowane pustkowie, bo podobnież na odludziu ten zamek się znajduje. Idąc tutaj nie widział żadnej klatki, żadnego straszącego go miejsca. Pełna przestrzeń bezgraniczna wolność... Wiedział teraz, że nijak Ingrid nie zmusi go do myślenia by stało się inaczej! Choć różnie to bywa...

    Jak dobrze jest mieć znajomości! Pewna osóbka zwana Eva zna się na roślinkach i zechciała mu wytłumaczyć nie tylko parę roślinek tyczących się właściwości leczniczych, ale z własnych chęci niejako wymusił by mu powiedziała które roślinki szkodzą... Tym sposobem zdołał wyselekcjonować kilka gatunków ze świata ludzi które trują, ale nie to było jego powodem tego spacerku z Ingrid... W Krainie Luster zdołał zapoznać się z pewnymi wywarami które nieco ogłuszają ich pijców, choć w rzeczywistości miały to być trunki z kopem na wyobraźnie... A one powodują, że zmysły są osłabione, a wyobraźnia pobudzona. I wtedy byle poetycki opis sprawia że zapomina się o wszystkim i widzi się wariacie tych pięknych słów...

    Miał przy sobie ten specjał, w ładnym flakoniku, i postanowił go użyć.. Nic podejrzeń wygląda jak butelka bardzo dobrej jakości alkoholu, wykwintnego i przeleżanego w piwnicy odpowiedni okres czasu... Oj, samemu by się wypiło duszkiem!
    - Ma Droga Ingrid... Może tak za spotkanie się napijemy?
    I wyjął półlitrową butelkę z dajmy na to rękawa. Cóż, szklanek nie miał, spacerek to spacerek, bez wygód ma być, ale przecież spijanie takich specjalności najlepsze jest z gwinta!
    Przerwał pieczęć na papierze, sugerującą datę i miejsce wyrobu, odwinął go i wbił kieszonkowy korkociąg, po czym zakręcił i... jakże ukochany przez wszystkich degustatorów dźwięk otwieranego korka rozległ się wokoło. Nosem przeleciał po aromacie butelki i zaraz mu się radość jeszcze bardziej poprawiła.
    - Ach ten aromat... zobacz!
    I podął jej butelkę. Co prawda on pierwszy winien kosztować, ale tak się zachwycił, tak się chciał podzielić tym z Ingrid, że smakowanie uznał za zbyteczne - przecież takie coś nie może być niedobre!
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,35 sekundy. Zapytań do SQL: 10