• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Anastasia Charlton
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 9 Marzec 2014, 11:03   Anastasia Charlton



    imię:
      Hebi, aczkolwiek po odzyskaniu pamięci uświadomiła sobie, że jest to wyłącznie imię, którym ona sama siebie nazwała, a jej prawowite to Anastasia. A ich połączenie (bo zapominać o tym od lat używanym nie miała zamiaru) nadawało jej wiele pewności, przy jednoczesnym pamiętaniu o tym kim była, dlatego używa obydwóch.

    nazwisko:
      Porzuciła swoje samozwańcze na rzecz prawdziwego – Charlton.

    pseudonim:
      Brak, nya.

    wiek:
      23 lata.

    rasa:
      Strach.

    ranga:
      Topielica.

    miejsce zamieszkania:
      Świat Ludzi.




    moce:
      ~ The Nine-Tailed...Cat - Choć Dachowcem już nie jest udało jej się zachować pewien koci atut w nieco odmienionej formie. Po użyciu mocy jej ogon z jednego, staje się dziewięcioma. Z reguły są wyłącznie nieco większe od tego pojedynczego, bardziej puchate i niczemu więcej, poza samym byciem uroczym dodatkiem nie służą – może jednak nimi swobodnie poruszać (przez 5 postów, 2 posty przerwy), jednak w razie potrzeby ich futro staje się gęstsze, trwalsze, a także sam ogon wygląda na masywniejszy, dzięki czemu potrafią szczelnie owinąć się wokół ciała kotki lub osłonić drugą osobę, która musi znajdować się tuż przy samej użytkowniczce, bo tylko wtedy ogony ją dosięgają, nieco umniejszając siłę ataku. Nigdy jednak nie będzie to ochrona całkowita, a jedynie skuteczne osłonięcie pozostałych części ciała. (działa przez 2 posty z 5 podczas aktywacji ogonów). Gdy moc przestaje działać, jeden z ogonów, który uległ najmniejszym obrażeniom pozostaje na miejscu tego właściwego.

      ~ Army of the Dead – jest w stanie przywołać do 5 kotów-zobmie. Koty są normalnych rozmiarów, przeciętnego domowego pupila, nie posiadają żadnych specjalnych, magicznych mocy, poza samym faktem, że już umarłe, gnijące i w stanie rozkładu są w stanie się normalnie poruszać. Koty z reguły służą do skupienia uwagi oraz zajęcia osoby, którą atakują. Mimo wszystko nie łatwo takich się pozbyć – to nie jeden milusiński kanapowy kociak, a piątka agresywnych, bez zahamowań zwierząt. Są w stanie drapać, gryźć, miauczeć i uprzykrzać życie, zwinne, szybkie, jednak bez wielkiej odporności. (maksymalnie może przywołać 5 kotów na 3 posty, 3 posty przerwy)

      ~ Plus ewentualna moc rangowa: kontrola emocji osoby (na 4 posty)


    umiejętności:
      ~ Moc leczenia jej zanikła, jednak wiele się też przez ten czas nauczyła, dlatego potrafi uleczyć w mniej spektakularny sposób: zna pierwszą pomoc oraz podstawy ziołolecznictwa, co przy niektórych chorobach i ranach może wspomóc organizm.

      ~ Kocia zwinność w dalszym ciągu jej towarzyszy. Wspinanie się na drzewa, spadanie na cztery łapy nie są jej obce, a na dodatek nie wypluje płuc przy pierwszej lepszej pogoni za ofiarą.

      ~ Pamięć do zapachów. Może i dość oczywiście brzmi, bo każdy taką posiada w mniejszym lub większym stopniu, jednak ona potrafi rozpoznać dużą ich liczbę tych bardziej specyficznych. Nie chodzi tylko o zapach perfum, jakich używa dana osoba, czy też takie, które kojarzą jej się z dzieciństwem. Pamięta także te wszystkie charakterystyczne dla każdego, zapach skóry. Dzięki czemu przebranie daje marne szanse na nabranie jej, chyba, że i to ktoś naśladować będzie potrafił.


    charakter:
      Wystarczy spojrzeć na jej uroczą i jakże niewinną kocią twarz, by bez problemu stwierdzić, że jest ona jednym z najbardziej otwartych i towarzyskich stworzeń nie tylko tego świata. Hmm, nie, nic bardziej mylnego. Jak i w tym przypadku się okazuje, pozory mogą mylić i zwodzić nie jednego doświadczonego. Odkąd stała się Strachem, jej życie zostało wyssane z emocji. Choć po jej głowie wciąż biega ta dawna Hebi, obecna wzięła górę. Ciężko było pogodzić się ze śmiercią, nie być już nigdy więcej ciepłym, pełnym uczuć kotem, wszystko ją przerosło. I chyba dlatego przecząc sama sobie przepełnia się negatywnymi, najgorszymi ze spotykanych emocjami... a może tylko nie chce odbierać tych pozytywnych, które tak bardzo ceniła?
      Być może jest lekko zagubiona, niepotrafiąca odnaleźć właściwej drogi na tym świecie, jednak to uczucie kotłuje się wyłącznie wewnątrz niej. Zyskała wiele na pewności, mniej się waha i nie patrząc na innych podejmuje decyzje dobre przede wszystkim dla niej samej. To ona stała się swoim centrum, o które musiała dbać nie zwracając uwagi na inne osoby. Bo czemu miała stawiać ich ponad sobą? Życie jako Dachowiec pokazało jej dobitnie jak bardzo wszystko dookoła działo się na przekór temu, o czym marzyła, dlatego była to najwyższa pora porzucić pragnienie bliskości innych.
      Lubi przebywać w samotności, albo raczej przestała już obawiać się tych chwil. Pustka jaka ją otacza nie przeraża, przecież to ona mogłaby przerazić ją. W to usilnie musiała wierzyć. A wśród innych, cóż, zależy czy nie zachce na Ciebie zapolować. Nie stara się być miła, czy delikatna. Ona cierpiała, więc dlaczego inni mają beztrosko cieszyć się życiem? Choć chwile pałania urokiem także jej się zdarzają! Przecież tym sposobem łatwiej upolować ofiarę, ludzie szybciej zaufają tym miłym, przyjaźnie wyglądającym, tak z jej doświadczenia wynikało, więc z jej urokiem nie podejrzewała mieć kłopotów. Kiedyś sama do tych typów lgnęła. Wspaniałe czasy. Może dlatego też nabrała nowej, zapewne bardzo przydatnej w wielu sytuacjach cechy, a mianowicie doskonale odnajduje się w manipulowaniu innymi. Wie co i w jaki sposób powiedzieć, a także w którym momencie, żeby obrócić sytuację na swoją korzyść.
      Teraz z nadzieją czeka na kogoś, kto będzie potrafił z powrotem tchnąć w jej duszę jakąś iskierkę oraz okazać jej cieplejszą stronę swojego serca i sprawić, by już nigdy nie musiała martwić się oswój los. Kolejnego życia nie otrzyma.


    wygląd zewnętrzny:
      Nigdy nie przywiązywała szczególnej uwagi do swojego wyglądu. Nie miała świadomości czy może się podobać, czy raczej odrzucać. Brak tej wiedzy był dla niej czymś naturalnym, dlatego też uważnie lustrując okolicę, czy aby na pewno nikt nie będzie na nią, chociażby ukradkiem, spoglądał, niepewnie zasiadła przed lustrem. Z cichym westchnieniem otworzyła oczy, niezręcznie wpatrując się w swoje odbicie. Delikatna, mlecznobiała cera, niczym u dawnej arystokratki, czysta jak świeżo opadły śnieg, idealnie otacza to filigranowe, może nawet i zbyt chude, ciało. Subtelne rysy twarzy, nienaruszone "zębem czasu" na drobnej twarzy, dodatkowo przyozdobione błyszczącymi, złocistej barwy oczami o długich rzęsach, już w nieco ciemniejszym, bo czarnym, odcieniu. Do tego malinowe, jakby w istocie o tym smaku, wąskie usta, z pomiędzy których nie rzadko wystawały dłuższe kły. Całość uwieńczona ciągnącymi się aż po pas, falującymi swobodnie podczas biegu już nie śnieżnobiałymi, a czarnymi jak węgiel włosami, okalającymi niewielką twarz i zdobiącymi ją niesforną, często nieukładającą się grzywką. Ze szczytu głowy wystaje para włochatych kocich uszu, a niezrośnięte w jedność kręgi ostatniego odcinka kręgosłupa tworzą majestatyczny, długi ogon, niekiedy tak puchaty, iż nie jedna osoba już śmiała się, że bez problemów nadaje się on do czyszczenia butelek.
      Wstała chcąc dokładniej i z większej perspektywy przyjrzeć się swojemu ciału, starając się ukryć wypływający na poliki rumień. Długie, może za bardzo kościste nogi, a na nich mocno osadzone, lekko zaokrąglone biodra. „Zbyt dobrze rodzić nie będę” przeszło jej chwilowo przez myśl. „Chociaż je dobrze wykarmię” zaśmiała się spoglądając wyżej, ale szybko odsunęła od siebie te myśli. Płaski brzuch opleciony parą drobnych dłoni z nieco dłuższymi pazurami. Nic szczególnego, no może poza lekko przygarbionymi plecami, lecz tłumaczyła to zazwyczaj ciężkim życiowym bagażem. Typowy trupio-anorektyczny wygląd. Co do ubioru. Raczej nie gustowała w wytwornych sukniach, nie przepadała za tym jak potrafiły utrudnić życie, szczególnie przy polowaniu na swoją ofiarę. Na co dzień wolała założyć coś zdecydowanie bardziej wygodnego i praktycznego, a bywając w Świecie Ludzi, także dobrze kryjącego jej kocie cechy. Oczywiście, gdy należało lub sama miała taki kaprys, elegancka sukienka gościła na jej ciele. Mimo to nie czuła potrzeby w większym doborze ubioru, często sięgając po to, co zwyczajnie miała najbliżej, bez wybierania godzinami co do czego będzie pasować i przekonania, że muszę wyglądać lepiej niż panna X. I tak zawsze wyglądała najlepiej, ot co.
      Zamerdała końcówką białego ogona odskakując od lustra spłoszona przez właścicieli mieszkania.




    historia:
      Wiosenny, ni to letni, ni zimowy dzień. Nie było zbyt gorąco, by leżeć ospałym i narzekać na upały, ani też zbyt chłodno, by szukać choć skrawka materiału, który uczyni tę temperaturę bardziej znośną. Wiatr delikatnie kołysał dopiero co powołane do życia liście. I gdyby jucha była zielonego koloru, śmiałabym rzec, iż były one wręcz krwisto zielone. Ach, niektóre z nich, te nietrwałe, dawały się bezwstydnie porwać w szaleńczy taniec, radośnie wirując wokoło, by po chwili uniesienia upaść na ziemię, opuszczone przez niestały w uczuciach żywioł. Ptaki pobudzone pierwszymi promieniami słońca wzlatywały w niebo, by rozpościerając swe skrzydła poddawać się chwili. Część z nich przysiadała na oparciach ławek zachęcając wszystkich do przyłączenia się melodyjnymi trelami. Na drogi wychodziło coraz więcej ludzi, jak zwykle spieszących się na właśnie odjeżdżający autobus. Czerwone światło na przejściu dla pieszych, sznur aut ciągnących się przez pasy. Odjechał. Znów pojawią się w pracy spóźnieni. Każda ożywiona rzecz zdawała się pulsować podwojonym tętnem, a i te martwe wyglądały weselej. Ochota do działania emanowała z każdego miejsca, zachęcając do wyjścia z najgłębszych zakamarków nor i wspólnego podziwiania tego jakże urokliwego poranka. Tak, to był dobry dzień by przyjść na świat. I choć wydawać by się mogło, że historia ta posiada wyidealizowane rozpoczęcie, więc teraz już wszystko powinno iść z górki, tak się nie stało. W kilka dni po rozwiązaniu, z powodu wyczerpującego i bolesnego porodu, matka zmarła pozostawiając ją samotną na pastwę tego świata. Bezbronna, a przede wszystkim niczego nieświadoma nie potrafiła sobie poradzić. Mimo słonecznych dni, wieczory bywały pozbawione krztyny ciepła, a właśnie nastał jeden z nich. Wychłodzone do granic możliwości małe, na które przez wiele dłużących się godzin nikt nie zwrócił uwagi, cierpliwie oczekiwało nadejścia śmierci. I oto ona się zjawiła; przygarbiona, pomarszczona, o siwych włosach, w oczach miała wirujące ogniki, w dłoni czarną płachtę. Nim się zorientowała, otaczała ją wszechobecna ciemność, nieprzenikniona, a żaden dźwięk zdawał się nie móc jej przebić. Wtedy umarła po raz pierwszy. A przynajmniej tak jej się zdawało. Upłynęła wieczność, choć być może kilka minut, by znaleźć się w niebie. Nienaturalnie jasnym, ciepłym i co najważniejsze – bezpiecznym. Kostucha stała się Aniołem, po którym dostrzegało się już upłynięcie kwiecia jego wieku. Ciemność była jedynie ciepłym kocem. A chłodny beton ulicy został zamieniony na wygodne łoże w całości usłane miękkimi,barwnymi poduszkami. Nagie ciało przywdziane było nieco za dużymi ubraniami. Samotność otrzymała wiernego towarzysza, najbliższego przyjaciela, na dobre i złe chwile. Pustkę, tą olbrzymią wyrwę w sercu po utracie najcenniejszego, wypełniła po brzegi miłość, rozlewając się po przykurczonych z wysuszenia naczyniach krwionośnych. Bicie serca stało się słyszalne, oddechy równomierne, otrzymała największy z możliwych dla niej darów – Dom. Człowiek poświęcił dla tego stworzenia wszystko, co posiadał, ostatnie chwile życia. A potem nastał dzień, gdy jedno może zazdrosne, może znudzone doczesnym życiem stworzenie, z uporem maniaka i znanymi jedynie sobie pobudkami postanowiła przerwać tę sielankę.
      Dookoła panowała niemalże przerażająca cisza, w oddali jedynie dało się słyszeć nocne pohukiwanie lokalnej sowy. Z obawy przed zbliżeniem do zamieszkanej przez ludzi okolicy, skutecznie ukrywała się w gęstym lesie. Księżyc w pełni, pragnąc dodać jej nieco otuchy, uporczywie próbował przebić się przez krony drzew. Bezskutecznie. Złote oczy z zaciekawieniem wpatrywały się w wirujące pod uliczną latarnią ćmy. I one zaślepione sztucznym światłem, nie potrafiły dostrzec uroku rozpościerającego się mroku. Pozbawiony publiczności satelita zaszedł ciemnymi chmurami nie wróżąc nikomu nic dobrego. Szmery cichego krzątania się za drzwiami wywoływały szeroki uśmiech na twarzy. Powodowały ciepłe fale rozchodzące się po ciele, uczucie bliskości. Chwila nieuwagi. A może nie? Stłuczony talerz, niemy krzyk, bo na wydobycie dźwięku nie starczyło już sił, brakło powietrza by zaczerpnąć upragniony oddech. Jednak ciemność była tak blisko, na wyciągnięcie ręki. Chłodny dreszcz spowodował przymknięcie złotych oczu. Ponowne otwarcie, lecz w ułamku sekundy świat jakby się zmienił. Zabrakło Księżyca, ucichła sowa, ćmy odleciały. Szmery ustały, wróciła pustka. Odchylające się drzwi wpuszczały do pomieszczenia jaskrawą strugę światła, a moment później wypełniła ona każdy zakamarek czterech ścian. Wtedy, jak sądziła, umarła po raz drugi.
      Pośród nieprzemierzanych uliczek, drobna postać leżąca wygięta w nienaturalnej pozie. Białe kosmyki włosów pozlepiane ciemną mazią. Malinowe usta wykrzywione z bólu i nieopuszczającego ciała strachu. Ile czasu tak spędziła? Skąd się tu znalazła? Kim była? I dlaczego wszystko stało się takie ulotne? Drobne strzępki wspomnień pulsowały w głowie, każde chcąc się prześcignąć w ukazaniu swojego obrazu. Nie kleiły się one jednak w całość, ani nawet w jej część. Niewielkie, nic nie znaczące myśli i ona sama w obcym świecie, jak dawniej. A może nigdy nie było dawniej? Może to wciąż teraz? Któż wie...
      Mimo wszystko, choć Kraina Luster okazała się przyjąć ją z otwartymi ramionami, ukazując swoje najskrytsze uroki, a zarazem spełnienie najstraszniejszych koszmarów, to nie do końca tu znalazła nowy dom. Z początku uważała za niego nie jedno konkretne miejsce, lecz wszystkie w jakich się znalazła. Magiczny świat dla niej samej magicznej. Pustka w głowie przestała ciążyć, gdy pojawiły się nowe wspomnienia, warte zapamiętania na dłużej, być może nawet na jej drodze stanęły osoby, dla których przeznaczyła specjalne miejsce w swoim sercu. Jednak dom, o którym tyle czasu marzyła, pragnęła go mieć, stał się czymś realnym dopiero w Świecie Ludzi. Tak, miała go, znów. Do tej pory dziwiła się, jak zupełny przypadek może wszystko zmienić. I naprawdę cieszyła się każdym nowym dniem w nieco naiwny i zapewne dziecinny sposób, ale taka właśnie była.
      Była...
      Nigdy nie podejrzewała, że może się to skończyć w ten sposób, że ta osoba, jedna jedyna, dla której gotowa była na wszystko, którą stawiała ponad każdą inną, może pozwolić jej odejść. Zginąć, zabijając własnymi dłońmi przez... No właśnie – przez co?
      Rozsypała się na miliardy kawałeczków, których nie podejrzewała pozbierać, umierając po raz trzeci, tym razem nie jedynie w wyobrażeniach. A może...? Nie, Hebi już nie było. Wszystko, co się stało, to kim się stała, nadało jej nowego, nie zupełnie oczekiwanego ja. Narodziła się Anastasia.
      I chwila za chwilą, wspomnienie za wspomnieniem, wszystko znów wracało, do granic bólu rozsadzając głowę, choć teraz wolała nie pamiętać...

      Odrębne, jednak zawarte w historii wyjaśnienie zdobycia nowych umiejętności i mocy.
      Wiele dobrych lat za życia jako Dachowiec miała sporo możliwości, by pomagać innym swoją mocą uzdrawiania. Jednak mimo tego, nie tylko na niej chciała się opierać, sama zbierając jak najwięcej informacji z różnych zakątków świata o naturalnych metodach leczenia oraz pomocy w razie nagłych wypadków. Przecież nie zawsze na magii polegać można, prawda? To dało też wiedzę, która z dnia na dzień się poszerzała i utrwalała, ostatecznie mogąc się przydać, gdy moc całkowicie zanikła.

      Dnie spędzała nie tylko na drzemkach, ale również bardzo często na wyprawach i zwiedzaniu Krainy Luster. Nie raz, nie dwa, uciec musiała przed przerażającym ją stworem, schować się w bezpiecznym miejscu, by nic jej nie dopadło lub zwyczajnie w dość wyczynowy – bo przez drzewa, chaszcze i najróżniejsze przeszkody – dotrzeć do wyznaczonego celu. Choć sama tego z początku nie zauważyła, takie właśnie treningi wiele jej dały; zwinności, wytrzymałości, nie tylko tej wrodzonej, ale i nabytej. I zostało to z nią aż do teraz, gdy już pozbawiona została dodatkowego wsparcia.

      Dobry węch jest jej wspaniałą pozostałością po byciu Dachowcem. Jakby na to nie patrzeć, przecież wciąż była kotem, prawda? Tyle tylko, że teraz już martwym, ale jednak! Miauczała, miała ostre pazurki, parę uszu i puchaty ogon, dlaczego wspaniale wyczuwalne zapachy miałby ją opuścić? Poza samym ich czuciem przez lata rozwinęła pamięć pozwalającą trafnie łączyć go z daną osobą. Czasem, zupełnie z nudy, przesiadywała w miastach, gdzie wiele osób z widzenia już kojarzyła, zawiązując sobie oczy i próbując odgadnąć kto właśnie obok niej przeszedł, czy też podążać ulicami w poszukiwaniach konkretnej osoby. Aż w końcu robiła to z coraz większą trafnością, co skutkowało zmianą miejsca i zaczynaniem nauki powiązanej z treningiem od początku.


      Znów trafiła w jakieś szemrane uliczki tego ludzkiego miasta, ale nie dość, że stawały jej się coraz mniej obce, to jeszcze ona sama była tu powodem do obaw. Straszny Strach. Nie minęła minuta, kiedy wokół niej zebrała się grupka niebezpiecznych „gangsterów” tu krążących. Spodziewała się, że poza włamaniami, biciem słabszych oraz dewastowaniem mienia, na swoim koncie nie mieli większych przewinień. Teraz chyba liczyli na coś więcej. Ha. I choć pewność siebie ją rozpierała, to jednak sama przeciwko siedmiu rosłym mężczyzną... Jeden z nich zbliżył się, natychmiastowo dostając pazurami przez twarz. Ten impuls wystarczył, kolejnych trzech już się tak nie patyczkowało. Unikała zwinnie ataków wręcz, kiedy przez moment nieuwagi pięść jak w zwolnionym tempie leciała prosto w jej twarz...
      Polik był cały, nie bolał, tak jak się spodziewała. Nie bolał w ogóle! Lekkie pulsowanie za to rozeszło się po ogonie, ale w ciemności jaka ją otaczała nie dostrzegła nic. Dlaczego?!
      Dziewięć ogonów rozstąpiło się wprawiając w osłupienie nie tylko zebranych napastników, ale i ją samą. Do tego stopnia, że nie wiedząc, co dalej uczynić, uciekła z miejsca z powiewającym na wietrze futrem śnieżnobiałych kocich atutów.


      W końcu odważyła się powrócić do miejsca, o którym najmniej chciała pamiętać – na cmentarz. Teraz jednak uświadomiła sobie, że od tego miejsca narodziła się nowa ona i ta właśnie przypadła jej do gustu bardziej, cieszyła się z tego, kim się stała, dlatego jakiekolwiek opory ustąpiły.
      Nic się nie zmieniło. No, może zostało tu posprzątane po zabawie z panem Strachem. Stanęła pod drzewem, do którego wtedy na szczęście nie została przyparta, a pogoda znów nie dopisywała. To nie przeszkodziło jej w przejściu się po okolicy. Mijała groby, spoglądała na nie zupełnie nie wiedząc kim mogą być ludzie, którzy zostali tam pochowani. Nazwiska nic jej nie mówiły, zresztą nikogo tu nie znała. Poza granicami cmentarza dostrzegła kolejny ograniczony teren, tym razem mniejszy. Przeskoczyła zwinnie, chwilę później już tam się znajdując. Jak się okazało malutkie nagrobki ze zdjęciami psów czy kotów, sugerował cmentarz dla zwierząt. I wcale się nie pomyliła. Czy sama też by tu mogła spoczywać? Nie, na pewno nie... Przykucnęła przy jednej z płyt odgarniając z niej opadłe liście, a wtedy pod jej dłoń coś wcisnęło mały łepek. Później coś otarło się o jej udo, o plecy... Nim się spostrzegła otoczyła ją gromadka pięciu kotów. Kotów z miejscami widocznymi mięśniami, niemalże całkowicie pozbawione futra, jeden miał złamany ogon, inny pozbawiony był oka... Małe zombie.
      Podążały za nią kawałek, póki nie kazała odejść, a gdy znów zapragnęła je zobaczyć – pojawiły się, tym razem w liczbie trzech. Więc mogła je przywołać, mogła im rozkazać. Miała swoją gromadkę pupili, równie martwych co i ona.


    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Marzec 2014, 15:04   

    Na wstępie... masz tylko dwie moce, nie chcesz trzeciej? Twoja postać może mieć dwie moce+ewentualną rangową.
     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 9 Marzec 2014, 16:06   

    Moc dodana :)


    halooooooooooooooooooooooo? jest tu kto?
    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Marzec 2014, 20:30   

    Srebrzysta ciecz – W sumie okej, ale im bardziej poważna rana tym dłużej się goi.
    Weselnica - Trwa przez 5 postów i w promieniu 5 metrów od Twojej postaci.


    Akcept, kolorek dostaniesz później, ale możesz pisać na fabule.
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 21 Kwiecień 2015, 12:07   

    Ponowna akceptacja KP.
    _________________


    x x x x
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 10