• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Misje » Rejs SKSO Maleficent
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Kapitan Szkarłatnych Piratów

    Godność: Edward Francis Blackteeth
    Wiek: 37
    Rasa: Lunatyk
    Wzrost / waga: 183 / 81
    Aktualny ubiór: .
    Pod ręką: .
    Dołączył: 11 Kwi 2015
    Posty: 43
    Wysłany: 14 Wrzesień 2016, 17:31   

    Halabardnik zbliżał się do Sarima bez najmniejszego pośpiechu. Po przekroczeniu progu rzucił tylko okiem najpierw na pokonanego przez Dachowca druha, następnie na walczących.
    Seamair bez problemu udało się uniknąć ataku. Odskoczyła, wyszarpując tym samym swoje ostrze z dłoni Blue i znajdując się poza zasięgiem broni, która przecięła powietrze ze świstem nie natrafiając na przeciwnika. Jegomość Pink był jednak nieco bardziej uważny niż Seamari sądziła, a może portal był zbyt wolny by nie spostrzegł jego tworzenia? Ostrze co prawda nie zostało zatrzymane na tyle szybko by nie dotknąć jego powierzchni, jednak na tyle szybko by nie uderzyć Kapelusznicy ubranej na niebiesko.
    Cofnął je i skierował w stronę Koniczyny.
    -Tak łatwo dałaś się ranić siostrzyczko. Wstyd. - Na co otrzymał jedynie krótkie warknięcie ze strony piratki, co wyraźnie nie była w najlepszym humorze na rozmowę.
    Przyznać jednak trzeba, że nie spodziewał się ataku już w tej chwili i gdy Seamair się zbliżyła, by zadać cios, to jego oczy były skierowane w stronę Blue. Można powiedzieć, że nic, lecz dostatecznie dużo by z trudem zasłonić się przed atakiem Cyrkowca i musieć cofnąć się do tyłu by nie zostać ranionym. Przy tym cofaniu potknął się jednak. Upadając wypuścił z ręki swoją broń.
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 23 Wrzesień 2016, 23:01   

    Nie wszystko poszło po mojej myśli, gdyby tak się stało zapewne miałabym już tą dwójkę z głowy. Jednak szczęście w dalszym ciągu mi sprzyjało! Dostałam okazję i musiałam ją wykorzystać. Moje całe ciało przeszyła fala elektryzujących dreszczy, jakby ktoś nagle obsypał mnie iskrami. To było już coś więcej niż adrenalina, to była żądza, która została wybudzona ze swojego snu codzienności.
    Różowy jegomość zdołał uniknąć mojego ataku jednak stracił przez to dogodną pozycję do działania. Mężczyzna zwalił się na ziemię, równocześnie w moich uszach zabrzęczał charakterystyczny dźwięk metalu uderzającego o ziemię. Właśnie na taki moment czeka się podczas polowania, w takiej chwili łowca zdaje się na łaskę instynktu. Moje ciało wręcz rwało się do tego by w kilku sprawnych ruchach doskoczyć do pirata i zakończyć to, co zostało rozpoczęte. Jednak przed zadaniem finalnego ciosu zadbałabym o swoje bezpieczeństwo. Jak? W doskoku spróbowałabym zmiażdżyć palce czy też dłoń mężczyzny, poprzez wbicie w nie z impetem obcasa swego buta. Nie chciałabym w końcu, aby mój przeciwnik zdołał na nowo dobrać się do swej broni. Mi natomiast pozostałoby wykonać gwałtowne pchnięcie rapierem wycelowane w klatkę piersiową mężczyzny, trafienie bezpośrednio w serce byłoby pięknym osiągnięciem. Całe piękno tej sceny, która już rozgrywała się w mojej głowie, zakłócała jednak pani w błękicie… W tym układzie musiałam się zatroszczyć również o urozmaicenie czasu dla pirackiej panny.
    Przypomniałam sobie o nożu, który cały czas tkwił ukryty od wewnętrznej strony mojego paska. Wolna ręką postanowiłam dobyć ostrze, które później mogłam wykorzystać przeciw swojej przeciwniczce. Nie miałam pewności, co do tego czy wcześniejszy szok już nie stracił na swej mocy, nie wiedziałam również, do jakiego stopnia udało mi się poranić jej dłonie. Zakładałam jednak, podobnie jak i wcześniej, że i ona będzie chciała chronić brata, musiałam zatem być gotowa na jej odwet. Mogłam jednak zwiększyć swoje szanse, spowolnić ją, choć odrobinę i zyskać czas na zabawę z jej braciszkiem.
    -Teti, dziewczyna…
    Tą z pozoru mało jasną komendę wydałam już w trakcie swojego skoku, chciałam wcielić w życie swoją wizję dotyczącą różowego pirata, nie mogłam przecież dopuścić do tego aby pozbierał się z podłogi a co gorsza dobył broni. Co zaś tyczyło się komendy, niejasna mogła być dla postronnych jednak nie dla mojego aviego. Mój opierzony przyjaciel rozumiał mnie doskonale a co więcej pewne manewry czy akcje mieliśmy zwyczajnie wyćwiczone. Avi wiedział, że jeśli komenda nie zawiera w sobie więcej informacji to wywczas chodziło o to by wykorzystał swe śliczne usypiające trele. I tak też miało stać się tym razem. Bestyjka miała za cel podfrunąć nad postać piratki, aby uśpić ją lub wprawić choćby w otumanienie dzięki swemu słodkiemu głosikowi. Moc, którą dysponowały avi bywała niezwykle praktyczna, zwłaszcza w połączeniu z ich szybkość i niewielkim rozmiarem. Liczyłam na to że pod wpływem senności reakcje kobiety będą opóźnione. Ja z kolei tak jak wcześniej miałam w planie przeprowadziłam atak na jej brata.
    Chciałam już posłać tą dwójkę w ramiona śmierci. Zbyt wiele zaprzątali mojego czasu i uwagi… A przecież na nich nie kończyła się lista naszych przeciwników. Nie wiedziałam jak radzi sobie Serim, miałam jednak nadzieję że zdoła zatrzymać przeciwników.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Kapitan Szkarłatnych Piratów

    Godność: Edward Francis Blackteeth
    Wiek: 37
    Rasa: Lunatyk
    Wzrost / waga: 183 / 81
    Aktualny ubiór: .
    Pod ręką: .
    Dołączył: 11 Kwi 2015
    Posty: 43
    Wysłany: 26 Wrzesień 2016, 02:16   

    Zwłoka byłaby w tej sytuacji najgorszą z win, lecz Seamair udało się zostać oczyszczoną ze wszelkich zarzutów. Nie zwlekała, lecz kontynuowała natarcie. Zachowała dostatecznie trzeźwy umysł, podczas gdy jej oponent dał się ogarnąć panice. Nerwowo szukał swojego ostrza. Dotykał pośpiesznie coraz to nowy kawałek ziemi, przesuwając się też nieznacznie i zapominając całkiem o przeciwniczce. Skupił się na tym jednym, jakby cały świat stracił dla niego znacznie.
    I stracił w chwili, gdy ostrze Panny Collins przeszyło jego pierś. Miecz przeszył serce? Tego nie wiedziała, lecz jej przeciwnik opadł, zaprzestał już dalszych prób tracąc - w najlepszym razie - przytomność. Nie było czasu sprawdzać czy jest wyeliminowany na stałe, lecz nie było też takiej potrzeby. Nie był już zdolny do dalszej walki.
    Nie była do niej zdolna także jego siostra, która choć rzuciła się w stronę Koniczyny, choć jej ręce dotknęły jej nogi, to opadła z sił nim jeszcze Cyrkowa panna była zdolna zareagować. Seamair miała u swych stóp dwóch, wyeliminowanych z dalszej walki, choć możliwe że wciąż żywych oponentów. Miała też czas by spojrzeć na walczącego Serima.
    Jego sytuacja była o wiele mniej wymarzona. Co prawda wyłączył z walki przeciwnika, teraz jednak wdał się w wymianę ciosów z halabardnikiem. Cofał się. Powinien być szybszy, lecz nie był wstanie wyprowadzić żadnego ataku, zbyt zajęty obroną. Kimkolwiek pirat nie był, walczył znakomicie. W nieco innych warunkach, na jakimś pokazie Koniczyna na pewno doceniłaby kunszt i grację z jaką poruszana była ciężka, nieporęczna wszak broń. W jego rękach wydawała się być ledwie bambusową tyczką (Co w żadnym razie nie oznacza kobiety z gatunku Tyków). Z tego wszystkiego mogła jednak wywnioskować jedno, gdyby to jej przypadł halabardnik - przegrałaby bezpośrednie starcie.
    Teraz jednak stał do niej bokiem, widziała jego plecy. Mogła wykorzystać tę chwilę i wymyślić plan, bądź uderzyć i liczyć na zaskoczenie przeciwnika. Jedno było pewne. Musi się śpieszyć. Zza otwartych drzwi dało się słyszeć kolejne kroki. Każdy przeciwnik, który odciągnąłby teraz uwagę Seamair mógłby stać się przyczyną śmierci Kocura. W końcu nikt nie może wiecznie się bronić.
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 28 Wrzesień 2016, 00:22   

    Złowrogie ogniki zatańczyły w moich oczach a na ustach wymalował się drapieżny uśmiech. Czemu? Bo właśnie nastała moja mała chwila triumfu. Nie sposób opisać uczucia, które ogarnia ciało w takiej właśnie chwili. Ostrze rapiera wbiło się w ciało pirata a ja mogłam cieszyć spojrzenie bólem i strachem malującym się na jego twarzy. Umarł? Nie wiedziałam tego na pewno i nie miałam też czasu sprawdzać, mogłam jedynie liczyć na to, że się wykrwawi. Dostałam jednak dzięki temu spory zastrzyk energii to też szybko przeniosłam swoją uwagę na błękitną pannę. Już miałam odskoczyć do tyłu, kiedy spostrzegłam, że kobieta chce się na mnie rzucić, jednak mój manewr nie był potrzebny, podobnie jak i senna piosnka avi. Zdarzyłam poczuć zaledwie śliskie i mokre od krwi palce, które zsunęły się po mojej nodze. Piratka padła nieprzytomna na podłogę, czyżby scena potencjalnej śmierci brata zrobiła na niej takie wrażenie? Ojoj… W każdym razie właśnie dwójka piratów wprost padła do mych stóp, zatem było się, z czego cieszyć.
    Niestety nie było czasu na świętowanie czy chwilę wytchnienia. Ha… na tym przeklętym rejsie przecież nie można było nawet w spokoju dokończyć drinka! Odgłosy walki od razu zmusiły mnie do utkwienia wzroku w Serimie, który właśnie mierzył się z halabardzistą. Przez moment przygryzłam dolną wargę, ten pojedynek zdecydowanie nie wyglądał na wyrównany. Pirat… ale trzeba mu oddać że znał się na rzeczy. Rytmiczny świst powietrza przecinanego ostrzem wprawiał w niepokój. Wiedziałam jednak, że nie jest to moment, aby spocząć na laurach. Co prawda dwoje na jednego to niehonorowa zagrywka… ale kto by się tym przejmował?
    Nóż, który chwilę temu dobyłam teraz wydał mi się zbyt nikły przeciw przeciwnikowi, wsunęłam go z powrotem za pasek. Postanowiłam jednak „pożyczyć” rapier/kord/miecz, którym jeszcze chwilę temu mierzył we mnie różowy doszły lub niedoszły piracki denat. Miałam dobrą pozycję, widziałam plecy halabardzisty. Atak z zaskoczenia, cóż kolejne niecne zagranie, mi jednak bardziej niż na szlachetności zależało na praktyczności. Zacisnęłam dłonie mocniej na rękojeściach obu broni, w razie konieczności jedna zawsze mogłaby mi posłużyć do próby zablokowania ciosu. Nie mogłam od razu rzucić się na przeciwnika, tym razem musiałam, choć krótką chwilę poświecić na obserwację. Potrzebowałam wyczuć pierwszy dogodny moment, w którym pirat będzie skupiony na ataku albo obronie przed Serimem. Zawczasu zaczęłam jednak zbliżać się do przyszłej ofiary, lekko i cicho z taneczną gracją. Miałam nadzieję, że kocurek zrozumie moje zamiary, i że jego spojrzenie czy uwaga nie zaalarmują pirata. Gdy tylko uznam, że nadszedł moment wówczas miałam zamiar rzucić się na przeciwnika. Swój cios w zależności od ułożenia rąk, starałabym się wyprowadzić ciecie na kark, lub w okolice pach. Wiedza medyczna to jedna z jedynych przydatnych rzeczy, jakimi podzielił się ze mną „tatuś”. Wiedziałam, które miejsca są szczególnie istotne, gdzie mieszczą się szczególnie ważne dla krwiobiegu linie.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 3 Październik 2016, 16:54   

    Ostrze już prawie dotknęło pirata, gdy Seamair poczuła szarpnięcie i dźwięk halabardy uderzającej o płaz jej miecza. Zaskoczony pirat okazał się zaskoczyć zaskakującego i tym samym wytrącił z ręki dziewczyny swoją broń.
    Nie wszystko poszło jednak po jego myśli. Serim wyprowadził pierwsze w tej walce skuteczne pchnięcie wymierzone tuż pod szyją z prawej strony. Halabardnik, choć dotąd walczył niezwykle skutecznie teraz jedyne na co się zebrał, to rzucenie w Dachowca swoją bronią i ucieczka.
    Serim nie był w stanie odskoczyć, ani też zablokować ataku przez co przewrócił się na ziemię. Nie odniósł jednak najmniejszych ran, które mogłyby mu chociaż przeszkodzić w dalszym pojedynku. Pirat za to rzucił się do ucieczki, w stronę drzwi.
    Kroki, które dało się słyszeć na korytarzu zbliżały się. Ktokolwiek tu wchodził był w liczbie o wiele większej niż dwójka obrońców reduty w pokoju a nawet czworo piratów.
    - Łap go!
    Krzyknął jeszcze Dachowiec, widząc, że zraniony przez niego person z bardzo wielkim non gratem postanowił opuścić to przyjęcie przedwcześnie, a więc przed swoim zgonem. Z drugiej strony czy rzeczywiście to byłoby najlepsze co mogła zrobić? Zaraz do pokoju może wpaść jeszcze więcej przeciwników i wtedy wypadałoby się na to przygotować. Może jednak nagły atak pozwoli im uzyskać przewagę i element zaskoczenia? Możliwe też, że to wcale nie wrogowie.
    _________________

    *****
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 5 Październik 2016, 02:48   

    Ostry i nieprzyjemny zgrzyt metalu zadźwięczał mi w uszach, w tym samym momencie poczułam jak siła uderzenie wytrąca mi broń z dłoni. Za moich zaciśniętych zębów wydobył się krótki, lecz ostry warkot świadczący jednoznacznie o niezadowoleniu i wrogości. Żeby Cię piekło pochłonęło…. Piracki pomiocie! Wzmocniłam uchwyt na rękojeści oręża, który mi pozostał, nie zdarzyłam jednak zadać ciosu. Instynktownie odskoczyłam o krok do tyłu i skupiłam się na utrzymaniu gardy. Po raz kolejny dobyłam noża, tym razem nie miał jednak tak szybko trafić na swoje miejsce. Akcja rozegrała się szybko, kocur zaatakował jednak nie dość skutecznie. Ostatecznie mój towarzysz broni wylądował właśnie na podłodze zaś pirat właśnie rzucił się do ucieczki. Podobno czasem najskuteczniejsze są proste rozwiązania… postanowiłam zaryzykować i sprawdzić czy w praktyce rzeczywiście tak właśnie bywa. Zamiast rzucać się z kolejnym atakiem na swego przeciwnika postanowiłam zrobić coś, czego raczej nie powinien się spodziewać. Już podczas ich krótkiej szamotaniny ustawiłam się odpowiedni, teraz mogłam to wykorzystać. Co zatem miałam zamiar zrobić? W ostatniej chwili miałam w planie podstawić nogę biegnącemu piratowi, licząc na to, że ten runie wówczas na ziemię. Gdyby tak się stało, wówczas nie dałabym mu już szansy na podniesienie się z podłogi. Oczami wyobraźni już widziałam jak miecz który dzierżyłam przybija nieszczęśnika do drewnianej podłogi, niczym szpilka wbita w motyla który ma się stać okazem czyjejś kolekcji… Być może moje nogi albo raczej noga zyska sobie sławę zabójczej broni? Jeśli to jednak by zawiodło to zawsze pozostawał mi nóż, który miałam zamiar postać prosto w plecy uciekającego przeciwnika.
    Sam pirat nie był teraz jedynym problemem… z głębi korytarzy słychać było coraz głośniejszy łoskot. Ktoś się zbliżał… i nie było wiadomo, kogo licho ześle w nasze progi tym razem. Jeśli jednak okażą się to piraci to mogło być niewesoło… To nie jest dobre miejsce do toczenia walki zwłaszcza kiedy straciliśmy element zaskoczenia… tym razem bańki pułapki mogą nie wystarczyć… Dzięki portalom mogłabym przenieść nas gdzieś… być może właśnie do tego zostanę zmuszona… choć czy nie będzie to ucieczką? Ta myśl wywoływała we mnie złość, nie mogłam jednak pozwolić na to aby przyparli nas do ściany.
    A może? A może pierścień od dziadka byłby w stanie coś zaradzić? Podobno dawał pozorną władzę nad śmiercią… tylko, co to dokładnie oznaczało?
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 8 Październik 2016, 02:22   

    "Na pokładzie wciąż trwają walki" - Te właśnie słowa usłyszała Seamair od strażników Kompanii i karcianych rycerzy, którzy wkroczyli do środka pobojowiska niegdyś pełniącego funkcję pokoju Cyrkowca. I taka też mogła być myśl naszych bohaterów, gdy postawili swoje stopy na górnym pokładzie.
    Walczących należało liczyć w dziesiątkach, a może i było ich ponad setka. Co istotne jednak wyraźnie więcej było tych w mundurach. Sytuacja była jednak jeszcze lepsza! Nie wszyscy ludzie, którzy nie nosili na sobie uniformów Kompanii stali po stronie piratów. Może jednak po prostu byli to piraci, którzy zaczęli sami ze sobą walczyć przez pomyłkę? Nie, to się nie zdarza.
    Ci których sercu bliski był los Aarona mogli też odetchnąć z ulgą, oczywiście gdyby posiadali informacje. Tych jednak im brakowało i nie mogli wiedzieć, że Lunatyk może zostać pomszczony. Sprawca jego śmierci szedł bowiem nieco chwiejnym krokiem - widocznie został ranny - w stronę Koniczyny i Serima oraz otaczających ich trzech strażników.
    - Madam Maleficent, więc w końcu wyszłaś do nas osobiście, a już myślałem, że stchórzyłaś. - Zaśmiał się po tych słowach głośno i tylko przyśpieszył kroku. Cała piątka stała jednak z dobytą bronią. Wokół trwały walki, lecz wszyscy zdawali się być zajęci sobą. Tylko raz ktoś za bardzo zbliżył się do idącego w stronę naszych bohaterów pirata i jego plecy zostały przeszyte krótszym z mieczy.
    Zatrzymało go to jednak na około pięć metrów przed panną Collins i dało czas, by to ona podjęła pierwsze kroki. Zaatakuje? Teraz może być najlepszy moment, gdy jedna z jego broni musi być dopiero wyciągnięta z ciała. Przygotuje się do obrony? Lepiej w końcu by pirat wszedł w pułapkę, niż liczyć na swoje zdolności - jakkolwiek by dobre nie były.
    Najważniejsze jednak by nie poniósł jej zbytni entuzjazm. Obserwowanie kątem oka jak kolejni piraci giną, a niektórzy nawet uciekają - na swój statek lub w Otchłań, mogło dać złudny obraz. Martwych zwycięstwa nie cieszą, a przewaga pięciu to nie aż tak wiele.
    _________________

    *****
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 9 Październik 2016, 23:23   

    Halabardzista padł, ale to nie przesądzało końca… Kroki były coraz głośniejsze a atmosfera napięta. Szybko pochwyciłam wytracony wcześniej rapier i ponownie uzbrojona w dwa ostrza wycofałam się tak by znaleźć się bliżej swego kompana. Oczekiwałam natarcia kolejnej pirackiej chordy, rozważałam gdzie mogłabym nas przenieść, jeśli zajdzie taka konieczność. Uiliam wspominał o różanej wieży… niestety tam nie mogłam się dostać. Moja moc miała swoje ograniczenia… nie mogłam przenosić się do miejsc sobie nieznanych, aby móc skorzystać z portalu musiałam, choć przez chwilę widzieć miejsce, do którego chciałam się udać. Nim jednak udało mi się wybrać w myślach jakieś konkretne pomieszczenie czy miejsce to do mojej kajuty wtargnęli kolejni goście… i to nie tacy, których się spodziewałam, jednak w tym wypadku było to miłe „rozczarowanie”. Z odsieczą przyszli nam panowie w mundurach, choć nieco się spóźnili w końcu sami poradziliśmy sobie z Serimem. Ale podobno liczą się chęci. Ale nie powiem miło było zobaczyć miny strażników, przyjrzałam się im dokładniej ciekawa tego czy nie natrafię na znajomą twarz. Byłoby zabawnie spotkać teraz któregoś z miłych Panów, który to na przykład odprowadził mnie pod drzwi kajuty, albo wpuścił na pokład. Zakaz wnoszenia broni i bestii… tak, widać warto było złamać zasady.
    Właściwie nie wiem, czemu dalej brnęłam w to wszystko… Mogłabym już spokojnie się stąd ulotnić, gdybym się postarała to nikt nawet nie spostrzegłby, kiedy dokładnie zniknęłam. Co mnie tu jeszcze trzymało? Rzekomy dziadek odnajdywał się tu bez problemu, co też było widać przy naszym poprzednim spotkaniu. Przypadkowo spotkany kocur, który nie wiedzieć, czemu postanowił trwać w moim towarzystwie? To jego decyzja, którą tłumaczyć mogę sobie tylko nudą no i zdaje się zasadami, które wpoił mu wujek. Ja chyba też mogę usprawiedliwić się chęcią zabicia nudy, w końcu to rejs i w planie przewidziane były atrakcję! Co prawda nie w formie ataku piratów no, ale cóż… to też właściwie można podciągnąć pod „atrakcję”, w końcu nie, co dzień ma się szansę brać udział w czymś takim. Znaleźliśmy się na górnym pokładzie, to właśnie tu odbywał się prawdziwy „bal”. I trzeba sobie szczerze przyznać, że na takiej zabawie jeszcze nie byłam. Ilość i intensywność dźwięków przyprawiała o ból głowy. Podobnie gdyby ktoś pokusił się o próbę ogarnięcia wszystkiego, co właśnie miało tutaj miejsce. Ferwor walki miał w sobie coś ujmującego, to jak taniec…, w którym twoim partnerem nagle może stać się śmierć. A co z naszą grupką? Skoro już się tu znaleźliśmy to przecież nie po to, aby tylko stać i przyglądać się temu, co wyprawia się dookoła. Trzeba jeszcze tylko odrobiny... zainteresowania.
    No i się doczekaliśmy, nie trzeba było wcale długo czekać. Co więcej stało się coś, co można określić, jako ciekawe. Bo czy za ciekawe nie należy uznać faktu, że pojedynczy pirat (co więcej wyglądało na to że na dodatek ranny) postanowił zaszarżować na piątkę uzbrojonych przeciwników. Ktoś taki albo upił się krwią, był szalony albo… miał jakiegoś asa w rękawie. Wszystkie te przypadki nakazywały zachować wzmożoną czujność. Ale na tym nie kończyły się wcale niespodzianki. Pirat zainteresował się naszą grupką jednak wyglądało na to, że ktoś w szczególności skradł jego zainteresowanie…. Niejaka Madam Maleficent. Maleficent… czy tak czasem nie nazywał się ten statek? Hm… Rozejrzałam się dyskretnie w poszukiwaniu jakieś Madam, jednak żadnej w pobliżu dopatrzeć się nie dało a co więcej wypowiadając to miano nasz przeciwnik spoglądał właśnie na mnie… Wyglądało na to że zostałam z kimś pomylona…. Bezczelność… przecież ja byłam zbyt unikalna, aby można mnie z kimś pomylić, phi… Kolejne spostrzeżenie Pan korsarz powiedział „…w końcu wyszłaś do nas…” kluczowym było tutaj słowo „nas”. Wyglądało na to, że ta cała Maleficent mogła mieć coś wspólnego z piratami, skoro była przez nich wyczekiwana… Kolejnym dobrym pytaniem było czy mogłam jakoś tę pomyłkę wykorzystać. Uznałam, że na razie nie będę jednak wyprowadzać swojego przeciwnika z błędu, nie odezwałam się, bo głos mógłby mnie zdradzić. Jednak nie pozostawiłam go bez reakcji. Poczekałam aż wyłapie mój wzrok a wówczas posłałam korsarzowi pewny siebie uśmiech. Chwilę po tym jakoś nieszczęśnik został przebity pirackim ostrzem. Mogłabym go teraz zaatakować, ale czy rozsądnym było wyrywać się teraz przed szereg? Mylił mnie z kimś mogło to sprawić, że właśnie we mnie postanowi uderzyć, że to na mnie się skupi… tak mogło być, ale wcale nie musiało. Potrzebowałam jednak czasu, musiałam obserwować. Za plecami miałam ścianę, która dawała względne poczucie bezpieczeństwa i mogła dać mi też coś jeszcze. Element zaskoczenia, bo przecież mając ścianę za plecami nie można się wycofać. Ja będę mogła i jeśli będę musiała to z tego skorzystam.
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 14 Październik 2016, 16:23   

    Dwójka ze strażników, którzy stali obok Seamair, wystąpiła do przodu i uniosła swoją broń. Mieli w końcu chronić zarówno ją, jak i Sarima, a także każdego innego pasażera tego statku. Konieczność ochrony była tym większa, że zrozumieli błąd pirata. Skoro myślał, że kobieta za nimi jest Maleficent to na pewno będzie chciał ją dopaść w ten, czy inny sposób.
    Sposobem na oddalenie niebezpieczeństwa - szczególnie teraz, gdy wyraźna przewaga była po stronie sił Kompanii - mogło być wyprowadzenie go z błędu.
    Kątem oka dziewczyna dostrzegła coś, czego nie zauważył nikt inny z zebranych - statek agresorów zaczął się powoli oddalać. Niedobitki, które zostały na pokładzie okazały się być odcięte od jedynej drogi ucieczki - a przynajmniej już niebawem odcięte będą. Tyczyło się to także półbrodego osobnika, który właśnie ruszył na nich ponownie z uniesionymi ostrzami.
    Strażnik stojący po prawej wykonał pionowe cięcie, zmuszając go do zatrzymania się i wykorzystał okazję - może jedyną.
    - Głupcze, to nie jest Maleficent.
    Adresat jednak nie przyjął tej wieści ze stoickim spokojem. Jego postawa daleka była od jakiegokolwiek spokoju, gdyż zatrzymawszy się na chwilę zaatakował dwoma ostrzami na raz, w dwóch przeciwników.
    Ci oczywiście zablokowali pchnięcia i niemal natychmiast wyprowadzili kolejny atak, zmuszając pirata do cofnięcia się. Rozpoczęła się walka i tylko od Seamair zależało, czy się do niej włączy. Serim nie zamierzał jednak czekać i rzuciwszy porozumiewawcze spojrzenie ruszył w lewo, zapewne by otoczyć pirata.
    _________________

    *****
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 19 Październik 2016, 03:30   

    Obstawa ruszyła do boju, dzielni strażnicy kontra rozwścieczony pirat. Właściwie chyba powinnam nacieszyć się tym stanem. W mych wspomnieniach nie mogłam przywołać żadnej podobnej sceny, kiedy to ktoś stanął bezpośrednio w mojej obronie ( nie licząc rzecz jasna bestii). Rozkazy czy nie, chyba powinnam docenić ten gest? Choć w normalnej życiowej scenerii zwykle po prostu nie potrzebowałam obrony, lecz niekiedy to przede mną bronić się należało. Przecież dama w opresji to nie ja! Ta rola po prostu do mnie nie pasuje i już z trudem musiałam znosić przywdzianie na twarz maski niewiniątka. (Jakby ktoś, kto posiada rogi, mógł być niewinny, prawda?)
    Nagle tuż nad moim uchem zatrzepotały drobne skrzydła, a zaraz potem usłyszałam bardzo cichutki głosik, który wypowiedział tylko jedno słowo „spójrz”. Dyskretnie rzuciłam spojrzeniem w stronę, którą sugerował mi to głos mego pupila. Moje źrenice zwęziły się nieznacznie, gdy zatrzymałam spojrzenie na pirackim statku, który niewątpliwie zaczął oddalać. Widziałam jak piraci, w popłochu mkną do swego okrętu… widziałam też, że nie wszyscy zdołali tam dobiec na czas. Porzucili swych kompanów? A może to jakiś fortel? Szczury uciekają z „tonącego” statku… Czy w powietrzu wisiał triumf, czy może zasadzka? Nie mogłam tego wiedzieć i nie miałam czasu się nad tym głowić, musiałam zadbać o własne „rozrywki”. Krzyk strażnika zwrócił moją uwagę. Wyprowadził pirata z błędu… czyżby moje podejrzenia miały okazać się słusznymi? Po wściekłości naszego przeciwnika można było wnioskować, że zależało mu na spotkaniu ze wspomnianą damą. Być może jednak rozczarowanie nie będzie musiało gnębić go już zbyt długo.
    -W końcu każdy ma prawo do pomyłki...
    Powiedziałam wyraźnie ze złośliwym uśmieszkiem, który wymalował się na mym licu. Mój głos miał być dla pirata potwierdzeniem, na temat poczynionego błedu.
    Jedno spojrzenie Serima wystarczyło, abym pojęła, co kocur właśnie zamierzał zrobić… Miałam być gorsza? Niedoczekanie! Nie ruszyłam jednak równo z dachowcem. W międzyczasie, kiedy obserwowałam przebieg starcia, miałam zamiar przygotować małą niespodziankę. Moje bańki pułapki już raz się sprawdziły, teraz również miały na to szansę w końcu panowało zamieszanie wiec, kto by się przejmował czymś, co wygląda jak niegroźna mydlana bańka? Stworzyłam trzy bańki, których rozmiar był chwilowo porównywalny z dorodnym jabłkiem. Jedna dryfowała przy mojej osobie, jednak dwie pozostałe posłałam ku piratowi, pozwoliłam im, unieś się na odpowiednią wysokość i podrosnąć to też z dorodnego jabłka rozmiar wskoczył na poziom arbuza. Obie bańki miały spać na pirata, nawet jeśli nie udałby mi się, go złapać to liczyłam, chociaż na efekt zaskoczenia. Musiałam jednak liczyć się z faktem, że to któryś ze strażników przez przypadek mógł się stać moim jeńcem. Bańki reagowały na najbliższą sobie żywą istotę, z którą miały styczność… Jeśli ów istotą miast pirata okazałby się strażnik, wówczas po prostu sama natychmiast sprawię by te pękły. Wszystko należało jednak odpowiednio zgrać w czasie, dlatego nie mogłam czekać. Podobnie jak i mój szponiasty kompan ruszyłam z zamiarem otoczenia pirata z tą różnicą, że ja udałam się w stronę prawą. Wyczekiwałam odpowiedniej chwili na przeprowadzenie ataku, jeśli okazja nadarzy się szybciej, to nie będę czekać, lecz zaatakuje. Musiałam tylko upolować okazję… Musiałam być czujna, towarzystwo strażników mogło jednocześnie ułatwić, ale i utrudnić zadanie, bo przecież nie chciałam przez przypadek nabić na rapier jednego ze „swoich”… Normalnie nie miałam takich zmartwień…
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 20 Październik 2016, 23:00   

    Koniczyna znajdowała się już dwa metry od pirata, a dwa kolejne metry dalej był jej Dachowiec. Nadszedł czas na atak.
    Nieznacznie szybciej ruszył Serim, lecz to bańki Seamair wykonały pierwszy ruch - nie licząc oczywiście już walczących. Jakkolwiek jednak pirat był w sytuacji tragicznej, to był wciąż niezwykle groźnym przeciwnikiem co udowodnił gdy złapał jednego z żołnierzy Kompanii i wepchnął go w jedną z baniek, drugiej zaś unikając. Wiedział? Czy też może to tylko przypadek. Może chciał jednego z oponentów najzwyczajniej odrzucić - skoro dostał taką możliwość? Następnie zaś chciał zaatakować drugiego i dlatego wykonał wypad do przodu, unikając kolejnego ataku?
    Te pytania byłyby istotne, gdyby nie fakt, że w ostateczności przewaga liczebna, atak z trzech stron i zaistniała sytuacja sprawiły, że obrona była niemożliwa.
    Seamair nie wiedziała kto pierwszy zadał cios. Ona, czy kot. Mimo to w ciele bandyty tkwiły teraz dwa ostrza, a sekundę później dołączyło trzecie, strażnicze.
    To jednak nie było jedyne zwycięstwo. Z pokładu dało się usłyszeć wiele okrzyków. Piraci byli pokonani. Dziewczyna mogła ujrzeć twarz Serima, a później jego słowa:
    -Chyba twój dziadek zbytnio się przejmował.
    Uśmiechał się wycierając koniec swojego ostrza o nogawkę spodni. Strażnik pytał jeszcze Seamair czy wszystko w porządku, zresztą nie tylko jej - skierował to pytanie także do Dachowca. Na chwilę zapomnieli wszyscy o strażniku, który znajdował się w bańce. Kto by zresztą się tym przejmował, skoro mamy wiktorię?
    _________________

    *****
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 21 Październik 2016, 00:41   

    Bańki nie spełniły swojej roli, a nawet zostały wykorzystane przez przeciwnika… mimo iż już wcześniej dopuszczałam do siebie tę ewentualność, to fakt, że przeniosła się do rzeczywistości i tak niemiło mnie zaskoczył. Ale to już nie miało znaczenia… byłam już zbyt blisko z resztą nie tylko ja. Pirat znalazł się w potrzasku! Przez ułamek sekundy poczułam opój, później jednak ostrze rapiera wbiło się w ciało agresora. Chwile takie jak te, choć w rzeczywistości były kwestią sekund, teraz wydawały się wiecznością. Metal zagłębiał się w ciele, coraz głębiej… centymetr po centymetrze… to uczucie i widok szkarłatu cieknącego po klindze przyprawiały mnie o dziwny rodzaj euforii… Dawki emocji tak silnej i żywej… że aż trudnej do okiełznania. Chwila uniesienia trwała do czasu aż nie wyrwał mnie z niej głos kocura oraz dopóki pierwsze krople krwi nie rozbiły się o drewnianą podłogę. Kropla za kroplą kap, kap, kap… z początku pojedyncze i nieśmiałe, szybko jednak zyskały więcej towarzyszek, łącząc się razem w plamę krwi.
    Sprawnym ruchem wysunęłam rapier z ciała, które właśnie bezwładnie osuwało się na ziemię, tym samym dając mi możliwość dostrzeżenia twarzy Serima. Uśmiechem odpowiedziałam na uśmiech.
    -Podobnie jak i Twój wuj.
    Melodyjnym głosem zwróciłam się do kocura. Czułam ukłucie satysfakcji i było to niezwykle miłe uczucie. Wyglądało na to, że fala zadowolenia była zaraźliwa. Omiotłam spojrzeniem pokład statku, wyglądało na to, że fortuna była po naszej stronie. Zatem triumf, piracka horda została po gromiona?
    -Och… Czyżby „bal” dobiegł końca?
    Rzuciłam komentarz, moje spojrzenie jeszcze przez moment zatrzymało się na truchle pirata spoczywającego i wykrwawiającego się u naszych stóp. Uspokoiłam zatroskanego strażnika, zapewniając go, że nie odniosłam żadnych szkód. Mogłabym nawet pokusić się o stwierdzenie, że odniosłam pewne korzyści, lecz tę myśl pozostawiłam dla siebie. Ponownie rozejrzałam się po pokładzie statku, miałam nadzieję dostrzec gdzieś podobną sobie istotę, z którą to zostałam pomylona. Byłam ciekawa czy nasze podobieństwo było znaczące, czy może po prostu wzrok pirata kiepski. Nie wiedzieć czemu zaczęło mi dokuczać dziwne uczucie… jakbym coś istotnego wypadło z mojej głowy… ale o czym mogłabym niby zapomnieć? O zamknięciu drzwi do swojej kajuty? Przecież i tak zostały wyłamane…
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 21 Październik 2016, 01:07   

    Bal dobiegł końca. Te słowa wyszły z ust Seamair i przez krótką chwilę wszystko wskazywało, że w pełni oddadzą sens sytuacji. Niedobitki piratów wyskakiwały przez pokład lub składały broń, a agresor zniknął we mgle. Co więc więcej pozostało, jak tylko posprzątać po przyjęciu? Już nic po dzielnym kocurze Serimie, czy odważnej, choć nieco zagubionej wprawdzie Seamair. Przyszła pora na sen, mogą odpocząć.
    - Co to?
    Sen jednak skończył się równie szybko, jak zaczął, a może zmienił w koszmar? Głos strażnika i jego przerażone spojrzenie zwróciło ich uwagę na mgłę przed statkiem, a raczej na wyłaniający się z niej okręt. Na oko trzy razy większy od Maleficent i uzbrojony w tak wiele dział, ze nie sposób było ich policzyć.
    Gdyby jednak milczały. Gdyby nie miotały kul w stronę Maleficent, rozrywając jej drewniane pokłady, obalając maszty. Już wcześniej strzelano, lecz wcześniej była to zaledwie garstka armat. Teraz luf było więcej, a każda z nich wydawała się znacznie potężniejsza od wszystkich poprzednich razem. Co więcej - co Koniczyna zrozumiała po krzykach trzeźwo myślących oficerów - Maleficent nie był zdolny do odpowiedzi. Przynajmniej zamieszanie, które wywołał pierwszy atak odwiodło kanonierów od ich zajęć. To złamanie dyscypliny może sporo kosztować statek Kompanii, choć czy by cokolwiek zmieniło?
    Ledwie dzioby Maleficent i Czarny Kieł - jak głosił napis na jednostce się spotkały, nim jeszcze użyto dział burtowych, z mgły wyłonił się kolejny okręt tym razem z galionem w kształcie stylowego cylindra, nieznacznie tylko mniejszy i gorzej uzbrojony od tego pierwszego.
    Serim przyglądał się temu wszystkiemu tylko. W jego twarzy można było ujrzeć nawet strach. Sytuację tylko pogorszyły słowa wziętych do niewoli piratów.
    -Czarnozęby nie pozwoli, by ktoś przeżył! Głupcy. - takie właśnie usłyszeli, gdy prowadzono jeńców pod pokład. Strażnicy opuścili Koniczynę, uprzednio się szybko ukłoniwszy i pobiegli przynajmniej prowizorycznie bronić jednostki.
    Może to był właśnie ten czas, w którym należało pójść za radą Starca? Czy może jednak wykorzystać jeszcze tę chwilę, by komuś pomóc? Decydować było trzeba niezwłocznie. Bezczynność była największym z grzechów.
    _________________

    *****
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 28 Październik 2016, 01:55   

    No i co teraz? To pytanie właśnie rozbrzmiewało w moich myślach, kiedy rozglądałam się po pokładzie statku. Obserwowałam przez chwilę, jak pirackie niedobitki zostają zbierane i zaganiane w jedno miejsce przez strażników. Niczym stado baranów… Nie lepiej od razu się ich pozbyć?
    Byłam ciekawa, jak miał teraz wyglądać dalszy przebieg rejsu. Jakie straty przyniósł atak, te, które odniósł sam statek były widoczne gołym okiem. Zapewne zawiniemy do najbliższego portu i na tym skończy się bajka. Dobrze, że nie wydałam na bilet, dzięki temu nie będzie mnie dręczyć poczucie, że coś straciłam. To było już zmartwienie dziadka, w końcu to za jego sprawą się tu znalazłam. Gdzie teraz podziewał się mój fundator feralnego rejsu? Z zamyślenia wyrwał mnie przerażony głos jednego ze strażników. Nuta strachu była w nim na tyle donośna, że nie sposób było jej zignorować. Powędrowałam spojrzeniem w punkt, na którym utkwiony był wzrok strażnika. Z początku przymrużyłam oczy, lecz gdy dostrzegłam to, co tak przeraziło mężczyznę… moje źrenice rozszerzyły się znacznie. Przez chwilę znieruchomiałam, wpatrując się w ogromny piracki okręt… jakby tego było mało, po chwili pojawił się kolejny… i kto wie, czy ostatni.
    Odruchowo cofnęłam się o pół kroku wstecz, głośno przełknęłam ślinę i musiałam skupić się na tym, by nie okazać strachu. Mimo to wiedziałam, że moje ręce zaczęły łagodnie drżeć… Taniec z piracką hordą to jedno…, ale ja nie pisałam się na bal między kulami armatnimi! Huk armat przerażał… był jak niezawodny budzik dla paniki, która właśnie zaczęła na nowo rozbudzać się na statku. Jak gdyby to wszystko, co stało się do tej pory, było zaledwie przedsmakiem prawdziwego koszmaru… Klęski, której ktoś się spodziewał… Bo bez problemu domyśliłam się, że właśnie o takiej sytuacji mówił Uiliam… Wynik tej walki był przesądzony, statek na którego pokładzie stałam, już za kilka chwil mógł stać się ogromną stertą drzazg. Mógł, ale nie musiał. Wszystko zależało od woli piratów… być na czyjejś łasce jakże parszywa perspektywa…
    Huki, krzyki, trzaski rozrywanego drzewa i pękających lin… Drewniana podłoga zadrżała, gdy zwalił się maszt statku, po chwili kolejny już silniejszy wstrząs spowodowała kolizja obu okrętów. Czarny Kieł wgryzał się w Maleficent…
    Z szoku wyrwał mnie głos jednego z piratów, hardy krzyk, który był wyjątkowo irytujący… i który pomógł mi działać. Głupcy… Oby i dla was nie miał litości, daliście się pojmać, przegraliście bitwę… Ale wojna się zaczyna, a ta walka nie jest moją… Bal się skończył!
    Strażnicy, którzy nam towarzyszyli, ruszyli, aby wykonywać swą służbę, rozbawiło mnie, że w takiej chwili nie zapomnieli o uprzejmości wobec damy! Widocznie stare powiedzenie „Za mundurem panny sznurem…” nie wzięło się znikąd. Odważni, uprzejmi i waleczni czegóż chcieć więcej? Ale to nie czas na rozwodzenie się nad tego typu sprawami…
    Odrzuciłam ostrze, niegdyś własność różowego pirata, który ośmielił się je na mnie podnieść.
    -Serim!
    Szybkim skocznym krokiem zbliżyłam się do kocura, po czym zacisnęłam palce na jego ramieniu. Skupiłam się, w myślach przywołując wizję miejsca, które uznałam za dostępne i bezpieczne. Różana Wieża… nie była jeszcze w zasięgu moich możliwości, lecz przypomniała mi o innym zakątku Szkarłatnej Otchłani związanym z tymi kwiatami… Nie raz miałam okazję przechadzać się ścieżką pośród pięknych papierowych róż i to tam postanowiłam się przenieść. Przede mną i dachowcem rozciągnął się portal, który rozmiarem dorównywał dwudrzwiowej szafie. Migotliwa aura magicznego przejścia odcinała się na tle Armagedonu, który z wolna pochłaniał statek. Mieliśmy teraz nie tylko drogę ucieczki, ale i również swego rodzaju tarczę.
    -Wybawiłam się już dostatecznie, dla mnie ten bal się skończył. Zostajesz tutaj czy chcesz dalej mi towarzyszyć i zmienić scenerię? Szybka decyzja, mój drogi. Jeśli tak to rozejrzyj się jeszcze, jeśli Twój wuj lub mój… dziadek są gdzieś tutaj, to zabierzemy ich ze sobą.
    Mówiłam szybko, lecz wyraźnie, zdarzyłam już puścić ramię Serima jednak ze zdecydowaniem wbijałam w jego kocie oczy własne zdecydowane spojrzenie. Strach mógł być w nim wyczuwalny mimo moich usilnych starań zamaskowania go. Jeśli kocur w ogóle postanowił wysłuchać tego, co miałam mu do powiedzenia, to postanowiłam poświecić krótką chwilę, aby ponownie przeczesać wzrokiem pokład statku. Mogłabym posłać aviego na zwiad, ale za bardzo bałam się o moją ptaszynę, aby ryzykować jej życie. Jeśli rzeczywiście płynęła w nas jedna krew, to byłam przekonana, że dziadek nie da się ot, tak zabić… Dysponował mocą zbliżoną do mojej, dlatego liczyłam, że nawet jeśli go nie odnajdę, to ten sobie poradzi. Nie mogłam czekać bez końca… nie w takich warunkach! Liczył się czas…
    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 31 Październik 2016, 01:21   

    Serim bał się. Widać było to w jego spojrzeniu utkwionym w burcie Czarnego Kła. Pierwsze kule trafiły już w pokład Maleficent. Zastanawiał się kilka długich chwil. Wysłuchał słów Seamair, lecz nie odpowiadał. Już mogło się wydawać, ze jest w szoku i jeśli miałaby zabrać go ze sobą, będzie musiała uczynić to siłą.
    -Dla nich już za późno. Musimy uciekać. - Usłyszała głos Dachowca. Spuścił jednak wzrok.
    Nie był dumny z podjętej decyzji. Jednak zdawał sobie sprawę, że jakakolwiek pomoc mogłaby odebrać im ich życie. W końcu okręt pirata rozpoczął już ostrzał, a każda sekunda była cenna.

    I decyzja o ucieczce była w każdym razie słuszna. Co prawda Koniczyn nie wiedziała co stało się na statku, lecz żyła. Pojawiła się w wybranym przez siebie miejscu razem z Dachowcem, który zaczął się rozglądać.
    -Więc przeżyliśmy?
    Zapytał wbijając ostrze swojego miecza w ziemię. Oparł dłoń na rękojeści i raz jeszcze ukłonił się nisko Seamair, tym razem jednak bez szczypty kpiny, z kamiennym wyrazem twarzy.
    -Dziękuję za ratunek
    I wyprostował się. Nie miał jednak pomysłu co uczynić dalej. Rozglądał się, wyraźnie zagubiony. W końcu prawdopodobnie stracił wuja, a ponadto nie wiedział gdzie się znajduje.
    _________________

    *****
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9