• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Nic na siłę
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 28 Marzec 2017, 21:41   Nic na siłę

    Dzień zapowiadał się wyjątkowo dobrze. Stary Vaele wyjechał z Rezydencji zostawiając w spokoju swoją córkę i jej syna. Nawet służba odetchnęła z ulgą, bowiem mogła chwilę zwolnić tempa i odsapnąć we własnych kwaterach.
    Thorn siedział naburmuszony w fotelu w komnatach matki i patrzył znudzonym wzrokiem na kobietę siedzącą przy biurku. Pisała list, uśmiechając się pod nosem.
    Wyglądała pięknie, pod długą fioletową suknią z długimi rękawami udało się nawet ukryć sińce po laniu jakie dzień wcześniej spuścił jej Pan Domu. Włosy miała upięte w elegancki kok, kilka kosmyków czarnych włosów opadało na jej długą, zgrabną szyję.
    Młody Aeron zawsze podziwiał swoją matkę. Podziwiał jej siłę - wytrzymywała tortury jakich doświadczała w domu bez najmniejszego sprzeciwu. Jednocześnie miał do niej żal, nigdy nie sprzeciwiła się Dziadkowi.
    Upiorny potarł policzek na którym widniał cień siniaka sprzed tygodnia - pamiątka po wybuchu Dziadka gdy dowiedział się, że Thorn nie wykonał swoich obowiązków.
    - Matko... Czy to jest konieczne? - jęknął zrywając się nagle z fotela. Nie mógł dłużej usiedzieć w miejscu. Nie kiedy jego rodzicielka siedziała sobie spokojnie przy biurku i pisała list, który miał zaważyć o jego przyszłości.
    - Oj przestań marudzić, Aeron. - zganiła go kobieta wstając i podnosząc zapisany arkusz z blatu. Zaczęła nim wachlować by tusz spokojnie wysechł.
    Thorn warknął i podszedł do okna. Słońce świeciło wysoko, na pobliskich drzewach zauważył parę przytulonych do siebie ptaków. Skrzywił się na ten widok. Czyżby cały świat się na niego uwziął i za wszelką cenę chciał przekonać, że i on powinien zacząć myśleć o poważnym związku?
    - Przecież wiesz jakie to ważne. - powiedziała kobieta podchodząc powoli do syna - Zapewni ci to spokojną przyszłość.
    - Ale Głowa tamtego rodu nie żyje. Co nam szkodzi zwyczajnie zapomnieć o ustaleniach sprzed lat? - mężczyzna skrzyżował ręce na piersi - Założę się, że nikt już nie pamięta jaką umowę zawarliśmy.
    - Pamięta, nie pamięta... Wypada dotrzymać słowa. - skwitowała matka po czym westchnęła ciężko. Podeszła do wyższego od siebie mężczyzny.
    W świetle wpadającym przez okno zauważył jak perfekcyjnie makijażem ukryła cienie pod oczami. Wyglądała zjawiskowo, na jej twarzy nie było ani jednej zmarszczki, mimo wieku i wielu zmartwień.
    Thorn przytulił matkę, zamykając ją w niedźwiedzim uścisku. Wydawała się być teraz taka krucha.
    - Ale ja nie chcę jeszcze się żenić. - powiedział cicho, krzywiąc się na samą myśl.
    - Oj, przynajmniej daj sobie szansę. Poznaj ją, porozmawiaj chwilę. - matka wyswobodziła się z jego uścisku i zaśmiała cicho, poprawiając opadający na czoło niesforny kosmyk włosów syna. Byli tak do siebie podobni...jak dwie krople wody. Zarówno Aeron jak i ona mieli opalizujące granatem rogi i kruczoczarne włosy, duże tęczowe oczy i szlachetne rysy twarzy.
    Przez chwilę kobieta patrzyła na swojego ukochanego, jedynego syna. Jej uśmiech przygasł, bo przypomniała sobie groźbę którą usłyszała jakiś czas temu od swojego ojca: "Twój bękart ma mieć przyzwoitą żonę. Nie przedłuży rodu, bo jest plugawej krwi, ale może przynajmniej zapewni naszej rodzinie jakiś przyzwoity sojusz. Dopilnuj tego. Inaczej...pożałujesz, żeś go w stosownym momencie nie zabiła własnoręcznie."
    Thorn zauważył zmianę na twarzy matki ale nie odezwał się. Była zastraszona, wolał nie dodawać jej zmartwień.
    - No! List już gotowy. - powiedziała - Pójdę go nadać, ty natomiast doprowadź się do porządku. - powiedziała ze sztucznym entuzjazmem - Jeśli dobrze pójdzie, jeszcze dziś wieczorem będziemy mieć na kolacji gościa. - klasnęła w dłonie i wyszła, ciągnąc za sobą poły sukni.
    Arystokrata westchnął głośno i opadł z powrotem na fotel. Odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy.
    Dzień może i zapowiadał się dobrze... Ale czy dla niego?

    Cytat:
    Adresat: Szanowna Panienka Leila O'Hara

    Mamy zaszczyt serdecznie zaprosić Panienkę na kolację, dnia dzisiejszego, w celu wyegzekwowania umowy, zawartej między Rodem Vaele a Rodem O'Hara kilka lat temu.
    Kolacja odbędzie się w Rezydencji Rodu Vaele, Odwrócone Osiedle. Strój: dowolny.
    Po zmroku do wskazanego przed Panienkę Gońcowi miejsca zostanie wysłana kareta, by nie narażać Panienki na niepotrzebne niebezpieczeństwo i zapewnić komfortową podróż.

    Z wyrazami szacunku, Ród Vaele
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Marzec 2017, 01:02   

    Leila weszła do mieszkania jak zawsze nad ranem, po wizycie w piekarni mieszczącej się na rogu kamienicy. Niedawno zmieniła mieszkanie, może to przez niedawną wiedzę, którą odkryła o swojej rodzinie, może przez stały napływ gotówki. Mało istotne, szczególnie w sytuacji, kiedy kolejne pięć minut męczyła się ze znalezieniem kluczy w torebce. Ciągle o nich zapominała.
    Tymczasem otyły, łysiejący sąsiad po 40 z małym, upierdliwym pieskiem schodził po schodach na spacer. Jak zwykle ubrany w tani dres z targu, który udaje marną podróbkę adidasa i "złoty" łańcuch na szyi wykonany z taniego tombaku. Lunatyczka przewróciła oczami czując na klatce zapach tandetniej wody kolońskiej, której już dawno nikt nie używał. Mężczyzna posłał jej uśmiech, który miał być w zamyśle szarmancki, jednak jak co dzień był obleśnym wykończeniem kolejnego zepsutego poranka.
    -Piękny mamy dzień nieprawdaż?
    Rudowłosa wybąkała pod nosem jakiś zlepek słów z nieukrywaną irytacją wyciągając klucze i szybko otwierając drzwi. By zaakcentować swoją niechęć do sąsiada szybko je zatrzasnęła i przekręciła klucz od strony zewnętrznej dla pewności, że żaden niechciany gość jej nie zastanie.
    W końcu mogła odetchnąć w świeżo wymalowanym pomieszczeniu o eleganckiej drewnianej podłodze, lśniących czarnych meblach, wygodnej rogówce, wysokich okien zasłoniętych muślinową firaną i jasnobeżowych ścian. Leila odwiesiła płaszcz i włączyła wierzę ustawioną przy przejściu do kuchni. Piosenka zaczęła koić jej zmęczony po nocy umysł.
    Wyciągnęła z torby pocztę, którą włożyła z skrzynki na listy. Odłożyła bułki w kuchni i oparta o blat zaczęła przeglądać reklamy i propozycję pożyczek z banków. Już myślała, że nie znajdzie nic ciekawego, kiedy jej oczom ukazała się koperta ozdobiona pięknym pismem i drogim atramentem.
    Zostawiając wszystkie rzeczy ruszyła do sypialni. Tam usiadła przy zabytkowej, hebanowej toaletce z kryształowym lustrem. Wyciągnęła z szufladki nóż do listów i otworzyła kopertę.
    Lustrując delikatne i staranne pismo na liście od razu mogła stwierdzić, że napisała go kobieta, dodatkowa nie była to dama ze Świata Ludzi.
    Lunatyczka zaczęła czytać, po czym otworzyła papierośnicę i włożyła papierosa pachnącego goździkami do ust. Jednocześnie odłożyła list na toaletkę i przetarła dłonią oczy rozmazując makijaż. Czy ona przez przypadek nie była już za stara by sprzątać brudy swych rodziców? Chyba tak. W końcu w tym świecie już dawno nie powinna żyć.
    -Pięknie mnie załatwiłeś tato.
    Leila podniosła się z miejsca zostawiając za sobą na podłodze ścieżkę z ubrań. Spokojnie skierowała się do łazienki by wziąć długą kąpiel o zapachu lawendy, razem z kubkiem rumianku.
    Po tych zabiegach położyła się do łóżka i nastawiła budzik na odpowiednio wczesną godzinę. Przecież nawet jej należy się parę godzinek snu po pracy.
    Budząc się stwierdziła, że nie ważne jednak co zrobi, ten dzień nie będzie należał do udanych. Poleżała jeszcze chwilę w ciepłej, satynowej pościeli rozmyślając, czy nie wziąć sobie dziś wolnego i nie zabawić się gdzieś.
    Jednak czas rozmyślania minął, a kobieta poszła pod gorący prysznic. Wychodząc okryła się ręcznikiem. Starła nadmiar wody w loków i nałożyła krem na skórę. Po mieszkaniu roznosił się delikatny zapach mydła i balsamu, co tworzyło subtelną mieszankę.
    Po tym kobieta podeszła do szafy z myślą starszą od niej i pojawiającą się w głowie każdej kobiety, ilekroć ma ona gdzieś wyjść. Oczywiście chodzi tu o myśl pt: Nie mam się w co ubrać.
    Na szczęście w starej dębowej szafie znalazła się odpowiednia kreacja.
    Szara, prosta suknia na ramiączkach, idealnie dopasowana i podkreślająca idealne kształty kobiety, jednak na tyle skromna i elegancka, że nadawała się na poważne rozmowy.
    Dodatkowo marynarka o klasycznym kroju, wcięta w talii. (Na pomoc wyobraźni.) Wszystkiego dopełniały eleganckie, czarne, skórzane rękawiczki, czarne szpilki i oczywiście bielizna. Prawdziwie piękna kobieta nosi piękna bieliznę. To też Leila wybrała czarny komplet z satyny i cieliste pończochy z czarnym szwem na tyle. Na koniec, pod marynarkę ubrała uprząż z kaburą na rewolwer. Malutki pistolet zdobiony różą z kości słoniowej i dwa magazynki. Przecież nigdy nie wiadomo, jaką umowę będzie omawiać.
    Leila ubrana siadła przy toaletce i zaczęła czesać loki. Początkowo zastanawiała się nad ich upięciem, jednak psotne kosmyki nie dawały za wygraną wymykając się szpilką i gumką. Ostatecznie zostały tylko odrobinkę poskromione przez długą, ostro zakończoną srebrną szpilkę z wygrawerowanym herbem rodzinnym na główce. Kok luźno opadał na kark dziewczyny, a pojedyncze kosmyki zdobiły jej białą, łabędzią szyję niczym rubiny.
    Leila umalowała się jak zawsze podkreślając oczy czernią, a pełne usta krwawym szkarłatem. Okropiła szyję odrobinką orientalnych perfum o zapachu róży i dzikich kwiatów Azji. Wpakowała jeszcze do małej, czarnej kopertówki, srebrną papierośnicę i zapalniczkę, oraz codzienne drobiazgi jak klucze, lusterko i gumy do żucia.
    Przejrzała się jeszcze w lustrze po czym z uśmiechem wyszła zamykając mieszkanie na klucz. Co prawda dalej wyglądała na niecałe 20 lat, jednak nie przeszkadzało jej to. Zeszła po schodach kierując się w ustalone miejsce.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 2 Kwiecień 2017, 22:24   

    Jego przygotowania pewnie nie trwałyby długo, gdyby Thorn nie siedział tyle w wannie z gorącą wodą. Kazał ustawić ją naprzeciw okna, z którego obserwował niebo. Sunące po błękicie śnieżnobiałe, kłębiaste chmury zapowiadały ciepły, pogodny dzień. Było dość wcześnie, zanim list dotrze do Odbiorcy minie pewnie kilka godzin. Albo dni, jeśli kobieta przebywała w innym świecie, nie można było tego wykluczyć.
    Gdy już wystarczająco wymoczył swoje szlachetne cztery litery i wytarł się porządnie, przyszedł czas na zlewanie się przeróżnymi olejkami zapachowymi. O tak, Arystokracja wprost uwielbiała pachnieć elegancko i mocno, na tyle mocno by towarzystwo przebywające z Upiornym wiedziało, kto dominuje.
    Matka przygotowała mu jakąś korzenną mieszankę. Thorn skrzywił się wąchając flakon. Cynamon? Gałka muszkatołowa? Zapach absolutnie do niego nie pasował, co matka sobie wyobrażała? Gdyby rogaty skropiłby się tym świństwem, nie mógłby usiedzieć przy stole ani minuty. Dyskomfort jaki wywoływała kompozycja perfum był straszny!
    Mężczyzna wybrał więc coś własnego, w czym będzie czuł się dobrze - zapach drzewa sandałowego. Świeży, rześki ale elegancki, jak przystało na zapach Arystokraty.
    Matka zawsze nalegała by korzystał z pomocy służby, on jednak nie lubił jak dotykał go ktoś poza nim samym. Nie wyobrażał sobie by teraz nacierała go pachnidłami jakaś dziewczyna, albo co gorsza facet. Nie ma mowy!
    Przygotowany do dalszej części, podszedł do wielkiej szafy. Na drzwiach wisiał już komplet - ciemnofioletowa marynarka zdobiona złotymi lamówkami, do tego o ton ciemniejsze spodnie, biała koszula i eleganckie buty. Thorn zaśmiał się niewesoło widząc ten cudaczny zestaw po czym zdjął wieszak i schował do szafy. Wyjął z niej czarny, klasyczny strój ozdobiony srebrną nicią.
    Założył kolejno najpierw bieliznę, czarne spodnie bez zdobień, czarną koszulę ze stójką i na koniec marynarkę - na plecach miała wyszyty piękny wzór, imitujący sploty gałązek cierniowych. Bardzo lubił ten zestaw, w nim czuł się dobrze. Swobodnie ale równocześnie elegancko.
    Już miał schodzić na dół gdy do komnaty weszła matka. Przystanęła na progu i pokręciła głową.
    - Przegotowałam ci przecież ubrania. - powiedziała niezadowolona. Thorn nie odwracając się do niej, wzruszył tylko ramionami i sięgnął po szczotkę, by uładzić jakoś kruczoczarne włosy.
    Kobieta podeszła do niego i położyła na stoliku przed lustrem mały słoiczek.
    - To użyj przynajmniej pomady do rogów, by się pięknie błyszczały. - powiedziała naburmuszona.
    Młody Arystokrata nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
    - Mamo... ty chyba zwariowałaś. - stwierdził rozbawiony - Może jeszcze powinienem pomalować paznokcie i przypudrować nosek? - skrzywił się i podał jej słoiczek z powrotem.
    Kobieta tylko mruknęła coś pod nosem i ruszyła do drzwi.
    - Czekam na dole, na schodach. - powiedziała poważnie, chyba była trochę podenerwowana - Pospiesz się. Dziewczyna będzie tu lada chwila.
    Właściwie nie potrzebnie to powiedziała. Thorn przecież wiedział, czuł, że będą jeszcze czekać na schodach dłuuugo... Jak zawsze. Zawsze gdy dziadek przyjmował gości, kazał czekać rodzinie na schodach godzinami.
    Dobrze, że dzisiaj wyjechał poza rezydencję. Thorn nie zniósłby jego komentarzy. No i przy starcu, Aeron nie miałby szans rozegrać partii po swojemu. A miał zamiar pokierować rozgrywką w taki sposób, by wszystkim odechciało się tej żeniaczki.
    Nie był gotowy. Nawet jeśli dziewczyna okaże się być Aniołem, Thorn pokaże się z tej piekielnej strony.
    Gdy już się uczesał i był zadowolony ze swojego wyglądu, włożył do wewnętrznej strony marynarki mały awaryjny nóż i wyszedł z komnaty kierując się na schody.
    Gdy znalazł się u ich nasady i stanął obok matki, kobieta posłała mu uśmiech.
    - Nie martw się, synu. - powiedziała - Ponoć jest piękna.
    Thorn prychnął i odwrócił wzrok. Nie tym się martwił. W głowie układał już scenariusz kolacji.
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Kwiecień 2017, 23:03   

    Leila przebywając podróż rozmyślała nad całą zaistniałą sytuacją i jeszcze raz przemyślała plan ucieczki. W razie potrzeby miała szpilkę we włosach, na tyle ostrą by wbić ją w tchawicę, gdyby jednak wystąpiły komplikacje, miała 2 magazynki, kaliber 7,5 robiony na zamówienie, jedne zwykłe, drugie z dodatkiem srebra. Od biedy nawet obcasem da się oko wydłubać, ale chyba nie będzie tak mało elegancka w stosunku do arystokracji.
    Kobieta odpaliła papierosa i oparła się wygodniej o siedzenie. Nie lubiła podróżować w ten sposób. Teleportacja była zdecydowanie przyjemniejszym rozwiązaniem. Kobietę okrył dym o zapachu cynamonu, kardamonu i goździków. Ta gorzka nuda idealnie współgrała z jej perfumami tworząc ostrą, jednak kobiecą mieszankę zapachową.
    W końcu, przyjechała pod rezydencję, kiedy słońce było jeszcze wysoko na niebie, chodź nieuchronnie zbliżał się mrok. Leila wyszła i od razu ruszyła w stronę wejścia. W zapiętej marynarce, z wysoko podniesioną głową wyglądała niczym prezes poważnej firmy, chodź dalej nienaturalnie młodo.
    Nie chciała uczestniczyć w tej cholernej kolacji i najchętniej przyszła by tu z całą kolekcję broni i wystrzelała ludzi, którzy próbują zachwiać jej spokój. Jednak nie mogła wykazać się taką ignorancją, by nie poznać powodu jej zaproszenia.
    W myślach już widziała cały ród stojący na schodach, czy przy wejściu, lub na jakimś cholernym podium, tylko po to, by podłechtać swe ego i myśleć, że są lepsi od gości, którzy do nich przyszli. Dodatkowo wszyscy wystrojeni i złoto, drogie klejnoty i drogie stroje mające oddawać ich pozycję społeczną. Albo raczej pytę i głupotę rogatych istot.
    Eh, a mogłam teraz dopiero wstawać do pracy, Mary będzie niepocieszona, że zwiałam.
    Szła spokojnym, jednak sprężystym krokiem kobieco kręcąc biodrami, jednak robiła to w sposób niewymuszony i lekki. Odetchnęła głęboko i z niezachwianą pewnością siebie mogła przestąpić próg rezydencji Vaelów (a może waleniów)?




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 4 Kwiecień 2017, 19:16   

    Minuty zamieniły się w godziny a godziny w wieczność!
    Thorn i jego matka stali na schodach już bardzo długo. Mężczyzna nie odzywał się, przyglądał się ze znudzeniem to swoim paznokciom, to klapom marynatki. Strzepywał niewidzialny kurz z ubrania, kiwał się na nogach. Robił wszystko by tylko nie stać bez ruchu.
    Spotkanie jeszcze się nie zaczęło, a Upiorny już miał dosyć. Co będzie jak dziewczyna tu przybędzie? Co jak okaże się być totalną nudziarą albo - co gorsza - będzie zainteresowana mariażem?
    Arystokrata już miał wygłosić jakąś kąśliwą uwagę, gdy usłyszał za drzwiami rezydencji kroki. Matka ożywiła się i na jej twarzy pojawił się szeroki, ale nerwowy uśmiech. Postąpiła kilka kroków ku drzwiom.
    Thorn był...spięty. Ale czemu właściwie? Przecież wszystko miał dokładnie obmyślone, wiedział z góry, że nic z ożenku nie wyjdzie. Prędzej jego dziadek przyzna, że kocha swego wnuka.
    Mężczyzna przełknął ślinę i poprawił marynarkę, wygładzając ją na bokach.
    Kogo się spodziewał? Paskudy. Brzydkiej, garbatej, starej kobiety. Takiej, by jego matka po pierwszym spojrzeniu stwierdziła, że nici z małżeństwa.
    Zaśmiał się do swoich myśli. Jeśli próg przekroczy jakieś brzydactwo, specjalnie na złość matce, Upiorny będzie ją uwodził. Może w ten sposób wybije z głowy matce głupie pomysły.
    Chociaż właściwie... to dziadek podpisał ten dokument. Na samą myśl o gniewie starca, Thorna przeszedł dreszcz. Perspektywa bicia nie była czymś miłym.
    Oboje, zarówno matka jak i Arystokrata patrzyli z wyczekiwaniem na drzwi. Kobieta aż dygotała z podekscytowania, oto za chwilę jej kochany synek miał poznać swoją przyszłą żonę.
    Thorn skrzywił się przywdziewając na twarz wyraz totalnego znudzenia. Był zdenerwowany, owszem, ale postanowił nie dać tego po sobie poznać.
    Nie okaże słabości czy strachu. Przecież zaraz do rezydencji wejdzie kobieta, nie smok!
    Zrobiło mu się ciepło. Przeczesał włosy dłonią i westchnął cicho.
    Chwila przedłużała się w nieskończoność.
    Cieszył się z jednego - jego matka wydawała się być szczęśliwa. Chociaż przez chwilę mogła nie myśleć o siniakach, o bólu i wszystkich problemach.
    Upiornemu zrobiło się głupio. Jeśli nie dopuści do ślubu... matka będzie zawiedziona. A dziadek ich z pewnością pobije. Ją pewnie nawet dotkliwiej niż wnuczka.
    Nic na siłę, pomyślał, jeśli dziewczyna okaże się być inteligentna i zainteresuje mnie sobą, może się zgodzę i poproszę ją o rękę.
    Wyprostował się na stopniu przez co wyglądał na jeszcze wyższego. Wyglądał godnie, elegancko. Która oprze się Arystokracie który wyglądał jak Thorn? Umięśniona sylwetka ukryta pod uszytym na miarę strojem, przystojna, męska twarz, kruczoczarne włosy, błysk w tęczowych oczach... No i rogi. Jego chluba. Dwa, lekko wygięte, zwrócone ku tyłowi rogi, które opalizowały granatem gdy padało na nie światło. Lepszy efekt uzyskałby, gdyby oświetlał go blask księżyca... No ale jak się nie ma co się lubi... i tak dalej.
    Kim okaże się być zaproszona kobieta?
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Kwiecień 2017, 13:30   

    Leila poczekała, aż służący otworzy jej drzwi. Z dumnie podniesioną głową czekała aż ujrzy gospodarzy owej posiadłości. Już w myślach widziała obraz całej arystokratycznej rodziny, zapewne ujrzy głowę rodziny czyli jakiegoś zrzędliwego staruszka, któremu nigdy nic nie pasuje, zaraz koło niego będą jego dzieci, pewnie jedyny syn i przyszła głowa rodu. Oczywiście też jego małżonka, szara myszka, która siedzi cicho bo nie ma wyboru. Obydwoje liczący zapewne na zysk z jakiś dawnych umów, który powiększył by ich majątek.
    No i oczywiście jakieś cholerne, rozpieszczone dzieciaki. Zapewne mali ignoranci wychowani w przekonaniu, że są jakimiś pół bogami, czy innym gównem. Nieznośna gromadka.
    Jednak Leila nie była od nich gorsza, jej nazwisko było kiedyś cenione, a ona sama dostała potężny spadek w Krainie Luster, jak również piękny apartament w Świecie Ludzi, który jest aktualnie remontowany.
    Leila przekroczyła próg posiadłości spokojnie, rozluźniona i pewna siebie. Z delikatnym uśmiechem błąkającym się na ustach i roziskrzonymi oczami, od których biła pewność siebie.
    Przed sobą ujrzała wybiedzoną wersję z swej wizji. Niestety przywitała ją tylko drobna kobietka, której ciężko było ukryć zdenerwowanie i najprawdopodobniej jej syn, rosły, przystojny mężczyzna. Jednak nie obchodziło to Leili, nie przyszła tu na romanse.
    Obdarzyła każdego z nich obojętnym spojrzeniem, po czym lekko skłoniła głowę i przywitała się.
    -Dziękuję bardzo za zaproszenie.
    W jej głosie, chodź cichym i delikatnym nie było zwątpienia. Przeszła jeszcze parę kroków zbliżając się spokojnie do schodów, na których stali arystokraci. Bez skrępowania patrzyła się im w oczy, czuła że zyskała przewagę w pierwszym ruchu, przez swoją naturalną pewność siebie i jednoczesną ostrożność.
    Zdziwił ją jedynie prosty strój panicza tego domu, jednak mogła to tłumaczyć surowym wychowaniem i pewnie służbą mundurową, która przyzwyczaj do pewnego sposobu ubierania się.
    Przyjrzała się na chwilę mężczyźnie i musiała sama przed sobą przyznać, że chętnie by go schrupała na deser.
    Ciekawa tylko była czemu staruszek robił interesy z takimi nudziarzami. On sam przecież miał klasę, chodź potrafił się bawić jak mało kto. Zresztą sam nauczył Leilie strzelać i podróżować po światach za pomocą swej mocy.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 7 Kwiecień 2017, 11:18   

    Gdy drzwi się otworzyły, matka Thorna aż drgnęła nerwowo. Mężczyzna natomiast wywrócił oczami, w ostatniej chwili też powstrzymał się przed włożeniem rąk do kieszeni spodni. Musiał zachować przynajmniej pozory tego, że jest zainteresowany całym tym ożenkiem.
    Nie spodziewał się, że do ich rezydencji wkroczy taka piękność. Podniósł na nią wzrok gdy wkroczyła pewnym krokiem do sali. Miała na sobie pięknie skrojoną sukienkę, podkreślającą jej kształty. Włosy w kolorze ognia upięła zgrabnie, lecz mimo to mężczyzna miał wrażenie, że za chwilę niesforne loki opadną na jej piękną, łabędzią szyję.
    Matka postąpiła kilka kroków ku kobiecie i uśmiechnęła się szeroko, ukrywając zdenerwowanie. Ona też odetchnęła z ulgą widząc piękno przybyłej pani, cieszyła się na samą myśl jak piękne z tego połączenia powstaną wnuki.
    Thorn stał wyprostowany, z dumnie wypiętą piersią i zwyczajnie patrzył na czerwonowłosą. W głowie nagle zaświtał mu pomysł - może stałego związku z tego nie będzie, ale kto broni im przelotnego romansu?
    Arystokrata miał tylko nadzieję, że dama nie należy do tych staroświeckich, które pozwalając sobie na igraszki dopiero po ślubie. Co za niewygodne podejście do życia.
    - Witamy w rezydencji rodu Vaele, panienko O'Hara. To zaszczyt móc gościć panienkę w naszych skromnych progach. - matka ukłoniła się lekko, oddając cześć szlachciance. Następnie przedstawiła się, szczędząc jednak imienia a podając jedynie nazwisko i funkcję jaką sprawuje. Po chwili wskazała na swojego syna.
    Thorn postąpił ku nowo przybyłej. Była niższa od niego a że on stał wyprostowany i z wysoko uniesioną głową, górował nad nią. Co bardzo mu się z resztą spodobało. Ujął jej dłoń i kłaniając się jej z tajemniczym uśmiechem, ucałował jej wierzch... nieco bardziej lubieżnie niż powinien to zrobić.
    Matka zdawała się nie zauważyć śmiałości jej syna po tylko westchnęła zadowolona z manier Upiornego. Thorn natomiast wyprostował się i spojrzał młodej kobiecie w oczy. W jego tęczówkach błysnęło zainteresowanie i cień żądzy. Panienka O'Hara była piękna, spodobała mu się od razu. W głowie już wymyślał scenariusz ich schadzki w łożnicy. Na którą notabene miał wielką ochotę.
    - Niezmiernie miło poznać. - powiedział głębokim głosem, uśmiechając się uwodzicielsko - Aeron. - powiedział krótko i dopiero po tym puścił jej dłoń.
    Starsza kobieta przeniosła ciężar ciała z jednej nogi na drugą, okazując zniecierpliwienie.
    - Zapraszam do sali obok. Tam czeka posiłek. - powiedziała grzecznie - Z pewnością jest panienka zmęczona i głodna po podróży. Zapraszamy, zapraszamy... Tędy. - wskazała dłonią i poszła w bok, do innego pomieszczenia.
    Na chwilę młodzi zostali sami. Thorn po dżentelmeńsku wystawił ku niej ramię zachęcając by je chwyciła i dała się poprowadzić. Oczy płonęły mu, nie ukrywał zainteresowania jej figurą i krągłościami, kulturalnie ograniczając się jednak do przelotnych spojrzeń. Od jej dekoltu czy bioder wolał zdecydowanie twarz i oczy, z których przecież tak wiele dało się wyczytać.
    Uśmiechał się tajemniczo, oczekując jej ruchu.
    Jeśli dała się poprowadzić, poszedł wolnym krokiem razem z nią do sali w której zniknęła matka. Jeśli sama ruszyła przed siebie, otworzył jej tylko drzwi, wpuszczając przed siebie.
    W środku stał wielki, dębowy stół zastawiony trzema kompletami obiadowymi. Matka siedziała już u szczytu, miejsca po jej obu rękach były przygotowane dla młodych.
    Thorn pokierował kobietę do krzesła po lewej stronie matki i odsunął je by mogła zająć miejsce. Gdy już dosunął krzesło, poszedł na prawicę starszej kobiety i usiadł, wciąż przyglądając się zjawiskowo pięknej damie.
    - Jak minęła podróż? - zapytała z grzeczności matka - Czy panienka nie napotkała po drodze przeszkód lub nie zaznała niewygody? - Vaele była przekonana, że ich gość skorzystał z zagwarantowanego przez rodzinę Upiornych transportu.
    A Thorn tylko rozbierał ją wzrokiem, nie odzywając się wcale. Nie lubił uprzejmych początków rozmowy, wolał zabrać głos dopiero wtedy gdy temat schodził na ciekawsze rzeczy. I gdy zanikała sztuczność.
    Posyłał kobiecie uwodzicielskie uśmiech, chcąc ją do siebie przekonać i... zachęcić. Matkę łatwo da się spławić, wyśle się ją do jej komnaty by dała im chwilę na rozmowę. A oni? No cóż. Komnata Thorna była zawsze gotowa na przyjęcie gości. A łoże wyjątkowo duże i wygodne, by zaznali w nim niewymownej rozkoszy.
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2017, 15:21   

    Leila przywitała się najpierw z starszą arystokratką delikatnie się uśmiechając i udając szczęśliwą. Jednak tytułowanie jej panną trochę ją raziło. Miała wszak kiedyś ślub w Vegas, co prawda dwu dniowy, ale zawsze to zmiana stanu cywilnego. Jednak przecież nie może się sprzeczać z nudnymi zasadami arystokratów, którzy już dawno powinni wyginąć przez swą pychę i nudę.
    Jednak przywitanie młodego arystokraty bardziej jej się spodobało, spojrzała na niego wyzywająco. Już wiedziała co będzie jej deserkiem po kolacji. Spojrzała głęboko w tęczowe oczy i uśmiechnęła się odsłaniając odrobinę białe zęby. Cóż może cała kolacja nie będzie tak bardzo nudnym zdarzeniem.
    -Leila. Mi również miło poznać pana.
    Lunatyczka postanowiła zachować pewien dystans przez odpowiednie tytułowanie. Romanse, romansami jednak interes jest ważniejszy w tej chwili. Poza tym cała sprawa z kolacją przed interesem jej się nie podobała, poza tym wszelkie umowy były spisywane między głowami rodu.
    Jednak nie dała po sobie poznać swych myśli stojąc ciągle z delikatnym uśmiechem. Słysząc śpieszne zaproszenie do jadalni, chciała od razu ruszyć za kobietą, jednak zauważyła jak młody arystokrata wyciąga ku niej ramię. Ze skinieniem głowy przyjęła jego propozycję. Delikatnie objęła ramię tego mężczyzny, któremu w szpilkach sięgała ledwo ponad ramię czubkiem głowy. Patrząc mu w oczy widziała ich niesamowitą barwę i pasję mieszającą się z narastającym podnieceniem. Cóż w takiej sytuacji mogła mieć pewność, że przynajmniej częściowo da radę przekupić chociaż dziedzica rodu.
    Z kobietą mogło by być gorzej, przez zazdrość o urodę Leili jeszcze by kładła jej kłody pod nogi.
    Pozwoliła się posadzić po lewicy "królowej matki" słuchając grzeczności gospodyni tego domu.
    -Nie, było bardzo spokojnie, jednak dość długo. Dziękuję jednak bardzo za udostępnienie środka transportu.
    Przez swą moc Leila oczywiście wolała szybszy sposób podróżowania. Jednak postanowiła ominąć ten mały detal. Jednak ciągle czuła na sobie wzrok Aerona i to bardzo natarczywy, który wręcz ją dotykał. Podobne wrażenie miała nieraz w pracy, przez co była do niego przyzwyczajona, zerkała tylko czasem na mężczyźnie odpowiadając na jego uśmiech, delikatnym uśmiechem i spojrzeniem rozochoconych zielonych oczu.
    Leila potrafiła czarować co zresztą wykorzystywała ciągle w pracy, Delikatnym ruchem poprawiła klapę marynarki odsłaniając trochę mocniej sukienkę napięta na biuście i białą skórę.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 23 Kwiecień 2017, 10:09   

    Thorn uchwycił spojrzenie jej jadowicie zielonych oczu. Kobieta wyglądała na pewną siebie, jej kocie ruchy hipnotyzowały, mógłby patrzeć na nią całymi dniami.
    Ucieszyło go, że przyjęła wyciągnięte ramię. Dzięki temu krótkiemu dotykowi, mógł poznać ją lepiej - a przynajmniej przełamać barierę kontaktu fizycznego.
    A coś mu mówiło, że dzisiejszy wieczór może się skończyć bardzo intensywnym kontaktem fizycznym.
    Matka była spięta i było to po niej widać. Szła sztywna, usiadła jak na szpilkach i zaczęła od neutralnej rozmowy. Czemu się tak denerwowała? Przecież Leila była miła, skromnie ubrana...
    Thorn przyglądał się jej gdy mówiła. Głos również miała ciekawy. W głowie już słyszał jęki i widział oczami wyobraźni jak te jej pełne, słodkie usteczka błagają go o więcej pieszczot.
    Ale z racji, że był kulturalny i obyty, uśmiechał się jedynie zagadkowo.
    Starsza kobieta słysząc odpowiedź nowo przybyłej, skinęła głową.
    - Dobrze, dobrze. - powiedziała nerwowo i skinęła głową na stojącego w kącie kamerdynera, dotąd niewidocznego. Mężczyzna o czerwonych włosach sięgających ramion i bordowym stroju, podszedł do swojej pani, kłaniając się uniżenie. Wyglądał na wystraszonego, a przynajmniej zahukanego. Jedno oko miał lekko przymrużone, podpuchnięte... ale tona jasnego pudru jakim potraktowano jego twarz sprawiła, że oprócz delikatnej deformacji nie było widać nic więcej.
    - Aldenie, zawiadom kucharza by podał posiłek. - zażądała władczym tonem Matka. Thorn przeniósł wzrok na czerwonowłosego. Kamerdyner skłonił się jeszcze niżej i unikając spojrzenia młodego panicza, umknął do kuchni.
    Po chwili wrócił, prowadząc wózek z parującymi potrawami. Ustawił półmiski na stole, Aeron zauważył jak trzęsą mu się ręce.
    Aldenie, czego się boisz? Dziadka nie ma. Nawet jeśli popełnisz błąd, nikt cię nie ukarze.
    Zaserwowano bażanta nadziewanego owocami, sałatkę z egzotycznych rodzajów warzyw i owoców, oraz bataty. Czyli dość wystawne jedzenie, na słodko.
    Thorn skrzywił się ledwo zauważalnie. Nie lubił nadmiaru słodyczy, gustował raczej w słonych potrawach. Lubił gdy słodycz pojawiała się dopiero w formie deseru. Niezależnie czy mężczyzna spożywał go w jadalni czy... kosztował w sypialni.
    Posłał Leili lubieżne spojrzenie, bo zauważył, że i ona nie pozostaje mu dłużna, we wzrokowym pojedynku. Można powiedzieć, że oboje mieli na siebie ochotę. A Matka była tylko zawadą.
    Starsza kobieta mruknęła coś na temat potraw, kamerdyner odszedł w kąt sali. Zaczęła nakładać sobie mięso na talerz, później bataty i na końcu sałatkę.
    - Proszę się częstować. - powiedziała miło się uśmiechając. Była spięta, chyba czuła, że nie jest na swoim miejscu. Zauważyła jak młodzi na siebie patrzą, na chwilę zamilkła zawieszając wzrok na swoim synu, ale zaraz potrząsnęła głową i zaśmiała się nerwowo.
    - Po posiłku omówimy umowę wiążącą nasze rody. - powiedziała grzebiąc w swoim talerzu.
    Thorn nałożył na talerz jedzenie, skupiając się dłużej nad mięsem. Starał się wybierać takie kawałki, w których nie było owoców, ograniczając w ten sposób słodycz. Gdy już miał wszystko na talerzu, podał półmisek z daniem Leili, celowo trzymając dłonie tak, by chcąc nie chcąc, dotknęła jego skóry. Gdy się udało, wyszczerzył zęby w drapieżnym uśmiechu.
    Gdy już wszyscy mieli na talerzach jedzenie, mężczyzna podniósł do ust kawałek mięsa. Przez chwilę jadł w milczeniu, skupiając jednak wzrok na kobiecie. Jeśli udało mu się uchwycić jej spojrzenie, oblizał usta niby to by pozbyć się posmaku sosu. Gest wyglądał jednak wystarczająco sugestywnie, by speszona Matka która ukradkiem zobaczyła scenę, spuściła wzrok i spąsowiała.
    Odsunięcie marynarki podziałało na Thorna, spojrzał na jej biust, ale szybko wrócił do jej twarzy, nie chcąc okazywać braku szacunku.
    - Przepiękna suknia. - uznał, że komplement będzie na miejscu - Klasyczna, prosta i tym samym piękna. Cenię sobie prostotę. - uśmiechnął się niewinnie - Prosta kreacja pozwala na intensywniejsze działanie wyobraźni.
    Matka zakaszlała i kopnęła syna pod stołem. Thorn tylko oparł podbródek na dłoni, nie spuszczając wzroku z Leili.
    Zapowiadał się słodki, intensywny w smaku deser.
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Kwiecień 2017, 23:13   

    Całe to nudne spotkanie urozmaicało jej jedynie zachowanie panicza tego domu. Ciekawa była, jak by zareagowali, gdyby poznali jej przeszłość, dowiedzieli się jak zarabia na swe utrzymanie. Zapewne pani matce zrzedła by mina, oraz poczuła by się zażenowana z kim siedzi przy wspólnym stole. Za to panicz czuł by się o niebo lepiej wiedząc, że może się zabawić bez zbędnych skrupułów, z podrzędną ladacznicą.
    Leila spojrzała na kamerdynera i przez chwilę jej twarz się zmieniła. Ostre, przeszywające i lodowate spojrzenie zlustrowało zebranych przy stole. Nawet gruba warstwa makijażu nie ukryła śladu po uderzeniu. Lunatyczka zjeżyła się, jednak poprawiła się przy stole udając, że poprawia kok, a na jej twarz wpełzł ten sam, uroczy uśmiech co poprzednio.
    Nienawidziła traktowania ludzi jak przedmioty, co sprawiało, że dalej miała ochotę rozstrzelać tą dwójkę. A ten młodzieniec był wyraźnie roztrzęsiony, co znaczyło że się bał i to bardzo.
    Jakim trzeba być potworem by doprowadzić kogoś do takiego stanu.
    Całe to zajście odebrało kobiecie apetyt. Chciała zapalić i napić się czegoś mocniejszego, właściwie to potrzebowała się czegoś napić by znieść cała tą atmosferę.
    Kiedy kelner przyniósł posiłek z delikatnym uśmiechem odezwała się przyglądając Aeronowi. Czuła, że kobiet jest tylko ozdobną figurką mającą na celu zahamowanie zachowania swego syna.
    -Myślę, że do tak wspaniałego posiłku.-spojrzała na panią domu--I oczywiście jako uwieńczenie tego spotkania nadało by się wytrawne, czerwone wino. Prawda?[/b]
    Swój wzrok przeniosła spokojnie znów na młodzieńca, delikatnie muskając palcami brzeg marynarki, a tym samym dotykając skóry na dekolcie. Liczyła na poparcie w wyborze alkoholu, przecież ogólnie wiadomo, że dobre wino dodatkowo działa niczym afrodyzjak, pomagając szybciej nawiązać głębszą konwersację.
    Leila nie miała ochoty na jedzenie, nie dość, że widok sługi jej go odebrał, to jeszcze słowa kobiety zaostrzyły sytuacje. Co prawda mogła tylko przewidywać dalsze scenariusze, jednak podejrzewała, że najprawdopodobniejszym jest umowa, która miała kiedyś uchronić jej rodziców przed tym co się stało. Jednak najwidoczniej za późno się ona przypomniała arystokracji. Niemniej istnieje jeszcze możliwość, że byli na tyle zepsuci, że czekali, aż Leila zacznie upominać się o swój majątek w tym świecie, by móc bo potraktować jako wiano rudowłosej.
    Jednak panna z uśmiechem zajęła się posiłkiem i widząc podstęp mężczyzny złapała półmisek tak, by móc spokojnie jedną ręką delikatnie przeciągnąć paznokciami po jego skórze z wygłodniałym wzrokiem. Jeśli miała by wyjść dla kogoś z interesu to ugra na tym jak najwięcej, a i tak będzie starała się pozostać wolnym ptakiem.
    Przyglądała się gestom mężczyzny z uśmiechem jednak widząc speszenie na twarzy kobiety, tylko wysyłała mu grzeszne spojrzenia i uśmieszki.
    Słysząc komplement i reakcję kobiety, podniosła serwetkę do ust udając, że wyciera je z sosu, tym samym powstrzymując się od śmiechu. Spodobał jej się komplement, jednak wszystko w oprawie zbyt wystawnego i źle posiłku, oraz atmosfery spiętej niż kobiecy gorset, zdawało się żartem.
    -Dziękuję, pewnie nie często można usłyszeć komplement z takich ust.
    Leila mówiąc ostatnie słowa delikatnie przygryzła swą dolną wargę z lewej strony.
    Była ciekawa, czy przypadkiem prowodyr całej tej sytuacji przypadkiem nie zemdleje z wrażeń.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 4 Maj 2017, 13:27   

    Atmosfera w pokoju była tak napięta, że nawet Alden, czerwonowłosy kamerdyner zaczął się pocić w kącie sali. Przyglądał się nerwowo Pani domu, czasami ukradkiem zerkał na Nieznajomą.
    Matka jadła w ciszy. Ewidentnie nie podobało jej się zachowanie syna, ale przez te wszystkie lata nauczyła się, że Aeron i tak będzie robił co zechce. Nie było sensu go karać, młodzian już i tak swoje wycierpiał.
    Thorn był zauroczony Leilą. Jak każdy facet, on również był wzrokowcem. Prześlizgiwał się wzrokiem po jej twarzy, kuszących kształtach. Najwięcej uwagi jednak poświęcał oczom w których widział charakterystyczny błysk zainteresowania. Czyli nie tylko on liczył na więcej.
    Starsza kobieta właściwie tylko przeszkadzała. Gdyby nie ona, Upiorny zagrałby w otwarte karty - żeniaczka nie wchodziła w grę ale przecież nigdzie nie ma zapisu, że seks jest niedozwolony. A Arystokrata z każdą minutą nabierał na kobietę coraz większej ochoty. Oczywiście starał się z wyglądu pozostać niewzruszonym, kultura osobista bowiem była jego mocną stroną. Wewnątrz jednak gotował się od żądzy. Już wyobrażał sobie jak ściąga z jej kształtnego ciała suknię. Jak zębami pozbywa się bielizny.
    Na wzmiankę o winie, Matka przywołała Aldena dłonią. Sługa stanął przy Leili, wysłuchał co miała do powiedzenia i skłonił się. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie na co Thorn westchnął.
    - Aldenie, nie masz się kogo obawiać. - powiedział spokojnie ściszonym głosem - Dziadek wróci dopiero jutro. Dzisiejszą pracę wykonujesz świetnie. - dodał jeszcze ciszej ale tak, by i Leila usłyszała o co chodzi.
    Matka kopnęła mocno syna pod stołem i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. Thorn jednak tylko wzruszył ramionami. Alden natomiast uśmiechnął się blado.
    - Dziękuję, paniczu. - szepnął czerwonowłosy - Proszę wybaczyć, przyniosę wino. - i oddalił się, ale dłonie trochę mu się uspokoiły.
    Zadowolony z siebie Aeron zwrócił oczy na Leilę bo właśnie odpowiedziała na komplement. Uśmiechnął się szeroko i skłonił, oczy błysnęły szelmowsko.
    - Moje usta wiele potrafią. - powiedział powoli, patrząc intensywnie w jej oczy - Szczere komplementy są jedynie ułamkiem ich umiejętności.
    Matka zrezygnowała z kopania bo kuksańce nie działały na mężczyznę. Thorn uznał, że może pozwolić sobie na więcej i nie zamierzał odpuszczać.
    Na chwilę zapadła cisza. Wszyscy jedli oczekując Aldena. Kamerdyner wrócił dopiero po kilku minutach popychając wózek z butelką wina w wiadrze z lodem. Najpierw podjechał do starszej kobiety - była panią domu, to ona jako pierwsza powinna skosztować wina.
    Alden odkorkował wino i podał korek. Matka powąchała i skinęła głową. Sługa polał kilka kropel, Upiorna skosztowała i dopiero po tym pozwoliła rozlać pozostałym.
    - Będzie idealne. - skwitowała.
    Czerwonowłosy następnie zbliżył się do Leili. Pochylił się i zaczął nalewać trunku do kieliszka.
    Wtem rozległ się łomot otwieranych drzwi frontowych rezydencji. Zza wrót jadalni dało się słyszeć głośny, niski głos kogoś, kto zmierzał w stronę pomieszczenia.
    Matka zamarła w bezruchu. Thorn skulił się odrobinę i jego pewność siebie przygasła.
    - Wybacz Aldenie. Wygląda na to, że wywołałem wilka z lasu... - mruknął.
    Kamerdyner również znieruchomiał. Na jego twarzy wymalował się strach. Nieopatrznie przelał kieliszek przez co zawartość wylała się na stół. Przejęty swoją niezdarnością zaczął zmywać szmatką wino, mamrocząc przeprosiny.
    Drzwi do jadalni nagle otworzyły się z hukiem a do pomieszczenia wszedł wysoki, postawny mężczyzna w kwiecie wieku. Miał potężne, czarne rogi, czarne włosy spięte na karku fioletową wstążką, czarną, gęstą ale wypielęgnowaną brodę na której widniały pasma siwizny i ciemnofioletowy strój charakterystyczny dla Arystokracji - zdobny i opływający bogactwem.
    Matka wstała szybko i skłoniła się pokornie.
    - Witaj w domu, Ojcze. - powiedziała sztywno - Wróciłeś wcześniej. Coś się stało?
    Stary uśmiechnął się złośliwie i podszedł do stołu.
    - Chciałem być świadkiem ostatniego dnia kawalerstwa mojego wnuka. - głos miał ciemny i było w nim coś, co sprawiało że każde zdanie brzmiało jak groźba.
    Nagle Upiorny zobaczył Aldena który próbował szybko wytrzeć plamę wina. Czerwonowłosy skulił się jakby czekał na cios.
    Nie pomylił się. Stary podniósł swoją laskę na której się podpierał... i chlasnął nią Aldena po plecach. Kamerdyner jęknął i odsunął się od stołu.
    - Cholerny niezdara. - warknął Arystokrata - Wynoś się, śmieciu!
    Alden dosłownie uciekł do kuchni. Thorn skrzywił się unikając wzroku kogokolwiek. Stary rozsiadł się na wolnym krześle i spojrzał na Leilę.
    - Służbie trzeba przypominać gdzie ich miejsce. - wyszczerzył zęby - Ach, widzę że skończyliście już wieczerzać. Jestem więc na czas. - strzelił palcami i wyjął arkusz zwiniętego papieru. Podał go Leili.
    W międzyczasie spojrzał na wnuka. Zauważył skrzywienie na twarzy Aerona dlatego szturchnął go srebrną główką laski. Szturchnął mocno, wbijając metal między żebra.
    - To są warunki umowy małżeńskiej zawartej między naszymi rodami, Panienka O'Hara. - powiedział wracając do niej wzrokiem - Według zapisu, rodzice zobowiązali się do oddania Panienki za żonę mojemu wnukowi. Ród Vaele zrezygnował z praw do posagu w zamian za spisanie intercyzy. Wierzę, że Panienka wie co to jest. - stary potarł brodę a jego uśmiech zmienił się w nieco bardziej lubieżny - Szczerze mówiąc zazdroszczę memu wnukowi. Panienka jest piękna kobietą a ta suknia... No cóż. Gdyby nie mój wiek i fakt, że mam już żonę, sam bym się o Panienkę starał. - oblizał usta - Już dawno nie dałem upustu swoim żądzom. - poprawił się na krześle dając do zrozumienia, że jego spodnie nagle stały się trochę za ciasne - A mogę się założyć o cały swój majątek, że jestem lepszym kochankiem od mego wnuka... - ostatnie zdanie wręcz wypluł z odrazą.
    Aeron tylko zacisnął pod stołem pięści. Wzrok jednak pozostawił spuszczony.
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Maj 2017, 00:03   

    Leila nie pasowała do całego tego spotkania, była rozluźniona, jakby całe napięcie, które utrzymywało się w pomieszczeniu nie działało na nią. Przyglądała się przez chwilę służącemu, który podszedł do pani domu by móc przynieść wino. Widziała jak trzęsą mu się ręce ze strachu, miała aż ochotę go uspokoić.
    Chyba odziedziczyła jednak po matce cząstkę tego jej zbyt dobrego serca. Z zamyślenia wyrwał ją głos Aerona. Podniosła delikatnie lewą brew przyglądając mu się z nieukrywaną ciekawością, kim była ta osobliwa postać, przez którą drżał cały dwór łącznie z rodziną.
    Jednak szybko rozmowa zeszła na poprzedni tor, a Leila znów siedziała z uśmiechem wysłuchując słów mężczyzny. Przyzwyczajona była, że z mężczyznami jest, jak z pewnym słynnym powiedzeniem - "pies, który głośno szczeka nie gryzie". Tak więc na dystans brała słowa mężczyzny, choć miała zamiaru zachować je na bardziej odpowiednią ku temu okazję.
    -Nie mogę się zatem doczekać, aż poznam wszystkie ich atuty.
    Leila już w głowie miała cały plan dalszego posiłku, który zmienił się diametralnie przez jeden odgłos.
    Huk, drzwi, jakby ktoś nagle wpadł do stodoły rozległ się po jadalni. Szkło zadźwięczało, a wszyscy zebrani prócz niej skulili się w sobie, niczym wystraszone zwierzęta w oczekiwaniu kata. Nawet młody panicz, do teraz pełen pychy wyglądał, jakby zbladł.
    Strach wypełnił pomieszczenie mrożąc je na długie sekundy, nawet na Leili wywarło wrażenie to silne uczucie. Jej twarz chwilowo zamarła w obojętnym wyrazie, a oczy nabrały ostrej barwy. Wyglądała, jakby czekała na jakiś atak os przeciwnika, jednak nie spuściła spojrzenia.
    Nawet widok głowy rodziny i ostry ton głosu jej nie spłoszył, zmusiła swą twarz do delikatnego pół uśmiechu, jednak oczy pozostały zimne.
    Leila zacisnęła pięści widząc jak służący dostał karę, w odruchu szybko złapała kieliszek wina i upiła z niego spory łyk, by się uspokoić. Napój przepływający przez jej gardło od razu pomógł rudowłosej spokojnie ocenić sytuację. Już nie miała wątpliwości po co się tu znalazła i jaką umowę będzie egzekwować. Postanowiła się jednak skupić na głowie rodziny, skoro w końcu poznała osobę decydującą o losach tego rodu.
    Szlachcic mógł spokojnie poznać w dziewczynie oboje rodziców. Bowiem urodę odziedziczyła po matce, jednak, bystre i przenikające spojrzenie po ojcu.
    Przejęła od mężczyzny umowę potakująco kiwając głową, z grzecznym uśmiechem. Jednak nie myślała o tym, że została sprzedana niczym dziewka.
    Jak jej ojciec bardzo musiał się bać człowieka siedzącego obok niej, że sprzedał własne dziecko, jakiemuś szlachcicowi nawet nic o tym nie mówiąc.
    Odpowiedz jednak sama przyszła do kobiety.
    Słysząc komplementy z ust mężczyzny miała wrażenie jak coś zimnego i obleśnego dotyka jej skóry i próbuje się dostać pod ubranie. Obrzydzenie sprawiło, że prawie zwróciła egzotyczny posiłek, jednak zgrabnie powstrzymując mdłości łykiem wina i uśmiechem.
    Nic dziwnego, że się na to zgodziłeś ojcze, ten człowiek jest straszniejszy niż cała rasa ludzka razem wzięta. Obym to tylko dobrze rozegrała.
    Leila udawała, że komplement ją zawstydził, na chwilę spuszczając wzrok na swoje nogi, jednak szybko odezwała się świdrując na nowo mężczyznę spojrzeniem jadowitych oczu.
    -Dziękuję za tak miłe słowa, jednak są one dość krępujące w tak oficjalnej sytuacji i dodatkowo przy stole. - starała się mówić delikatnie by nie odrzucić mężczyzny, czuła się przy tym jak tancerz balansujący na ognistej linie.-Może sprawy umowy...-Ugryzła się szybko w język by nie skomentować irracjonalnego zakładu.-I wszelkich spraw z nim związanych omówimy w innym miejscu?-Jej propozycja była wypowiedziana z pewną lekkością i mocnym pytaniem, tak że stała się tylko aluzją ukwieconą cudnym uśmiechem pięknej kobiety.
    Leila zastanawiała się, czy nie sprowokować dalej zakładu, którym sprawnie mogła by manipulować dzięki swej mocy i nie zaryzykować. Jednak nie mogła się pozbyć dorobku, który i stał się dawno skansenami dawnej świetności.
    Jeśli tylko mężczyzna zgodził się, chętnie wstała i zaproponowała się zaprowadzić.
    Pierwszy raz od dawna czuła do siebie głębokie obrzydzenie, że jeszcze nie wbiła temu człowiekowi noża w gardło i nie roztargała tętnicy. Jednak musiała grać i narazić służbę, oraz rodzinę na dalsze baty, chodź w głowie jej się nie mieściło, jak można katować własną krew, przyszłość rodu.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 11 Maj 2017, 13:30   

    Starszy Arystokrata przyglądał się Leili z obrzydliwym uśmiechem, potwierdzającym tylko jego nieczyste zamiary i kosmate myśli. Nie spuszczał wzroku z jej zielonych oczu.
    Upiorna skończyła jeść i zerkała ukradkiem na swojego ojca. Przybył o wiele za wcześnie, spotkanie z Leilą miało się odbyć bez jego obecności. Cholera... Wszystko się popsuło. Gdyby starego nie było... Byłoby łatwiej.
    Nie śmiała patrzeć na swojego syna. Wiedziała jak Aeron reaguje w obecności Dziadka. Wiedziała jakim uczuciem oboje się darzyli.
    Leila bardzo ładnie wybrnęła z patowej sytuacji ale i na to starzec był przygotowany. Zaśmiał się na co Thorn zgrzytnął zębami.
    - Rzeczowa! - wyszczerzył zęby starszy z mężczyzn - Świetnie. Skoro posiłek zakończony, możemy przejść do mojego gabinetu gdzie omówimy szczegóły i...może bliżej się zapoznamy ? W końcu będziemy rodziną. - oblizał usta.
    Thorn nie wytrzymał. Zerwał się na równe nogi wywracając przy tym krzesło. Mebel upadł z głośnym łoskotem. Młody Arystokrata posłał Dziadkowi nienawistne spojrzenie. Starzec spojrzał na wnuka ze znudzoną twarzą, lecz jego oczy prowokowały. Zdawały się krzkrzyczeć: “No dalej, bękarcie. Daj mi powód bym mógł cię zlać na oczach twej przyszłej żony!”
    Nagle Upiorna wstała i uniosła ręce w geście poddania.
    - Myślę, że najpierw młodzi powinni porozmawiać, może Aeron zabrałby Panienkę Leilę na spacer? - spojrzała z nadzieją na młodszą kobietę - Powinni omówić razem pewne sprawy... By małżeństwo było zgodne, powinni się poznać, nawiązać więź. - Matka nie dawała za wygraną chcąc jakoś wyratować syna.
    Thorn patrzył w oczy Dziadka. Nienawiść i chęć mordu buzowały w nim do tego stopnia, że w pewnej chwili jego oczy - twardówki - zaczęły zachodzić czernią.
    - Dobrze, niech tak będzie. - powiedział w końcu stary - Idźcie. Ja i tak mam kilka spraw do załatwienia. - machnął ręką bo nagle stracił zainteresowanie “młodą parą”.
    - Leilo, czuj się jak u siebie w domu. Aeron pokaże ci twoją komnatę gdzie będziesz mogła się oodświeżyć, jeśli masz takie życzenie. - zwróciła się do czerwonowłosej po czym przeniosła spojrzenie na syna - Aeron, może pokaż Panience ogród? O tej porze powinny już kwitnąć Szklane Róże.
    Thorn wyhamował moc i odetchnął. Podszedł do Leili. Mimo iż był zły jak diabli, podał jej dłoń i posłał lekki uśmiech. Jeśli go za nią chwyciła, mogła poczuć że była ciepła i gładka, chociaż nieco twarda od używania broni białej.
    Młody Arystokrata gdy wstała, objął ją w talii i pociągnął za sobą. Marzył by znaleźli się jak najdalej od obrzydliwego Dziadka, który najwidoczniej miał ochotę na Leilę.
    Wychodząc, starzec odchrząknął zwracając na siebie uwagę. Thorn delikatnie popchnął Leilę przez drzwi by nie usłyszała już słów mężczyzny . Sam odwrócił się.
    - Pamiętaj, szczylu. Umowa ma zostać zfinalizowana. Jeśli nie... Porozmawiamy inaczej. - powiedział cicho.
    Aeron wyszedł i zamknął drzwi. Przez chwilę stał jednak i wyglądał jakby podsłuchiwał Dziadka i Matkę. Czekał...
    Nie usłyszał szamotaniny ani odgłosów bicia, wyglądało więc na to, że stary nie rzucił się na córkę.
    Thorn podszedł do Leili i posłał jej przepraszające spojrzenie.
    - Chodźmy na górę. Pokażę ci pokój. - wyglądał na zawstydzonego. Pewność siebie opuściła go w momencie w którym do rezydencji wszedł Dziadek.
    Mężczyzna wyciągnął ku niej dłoń i poczekał aż ta ją chwyci. Na moment na jego twarzy pojawił się uśmiech ale dość nerwowy.
    Była piękna, miał na nią ogromną ochotę... Ale groźba starego dudniła mu w uszach.
    Co robić, co robić? Wziąć Leilę za żonę ku uciesze Dziadka? Zrobić z niej niewolnicę, małżonkę którą będzie obracał Stary? A może poprowadzić grę tak, by nie dopuścić do mariażu kosztem swego zdrowia...
    Nie. Niemoże tak skrzywdzić tej kobiety. Ona musi pozostać wolna. Najwyżej Dziadek go zbije. Albo zabije, Thornowi to wszystko jedno.
    Podjął już decyzję ale przecież nadal można uratować ten wieczór. Leila była taka piękna i patrzyła w ten specyficzny sposób. Miała ochotę?
    Thorn czekał na jej dłoń ale jego twarz zmieniła się. Zdenerwowanie uleciało i powrócił dobry humor. Rogaty posłał jej śmielsze spojrzenie, mogła zobaczyć budzący się ogień.
    Czy Leila ulegnie Cierniowi?
    _________________
    Leila
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Maj 2017, 20:01   

    Leila już miała wstać od stołu, kiedy zauważyła jak jej przyszły mąż to robi. Na jej twarzy pojawił się na moment specyficzny uśmiech wyrażający ciekawość i szaleństwo.
    -Interesujące.
    Szepnęła do siebie podnosząc lampkę wina do ust i obserwując całą sytuację, już miała nadzieję, że mężczyzna uderzy swego przodka, albo przynajmniej coś mu powie. Ten jednak nic nie zrobił, widocznie strach podświadomie za bardzo go ograniczał. Jak to każdą istotę żywą w świecie, nawet największy drapieżnik odczuwa respekt przed innymi.
    Słysząc jak arystokratka się odezwała, rudowłosa spojrzała na nią zaskoczona. Nie podejrzewała tej istotki o taką siłę woli, by stanąć w obronie własnego syna, nawet w obliczu takiego niebezpieczeństwa.
    Kobieta potwierdziła propozycję pani domu i wstała od stołu by podejść do Aerona. Leila słuchała reszty wypowiedzi obu stron bez zainteresowania właściwie ignorując ich wypowiedzi. Faktycznie musieli porozmawiać na osobności, bez postronnych. Wszak mają "całe życie spędzić razem", dwa duże rody z majątkiem i ziemiami.
    Poczekała, aż wyszli za drzwi, już rozumiała całą sytuację, w której się znalazła. Thorn nie chciał widocznie brać z nią ślubu, jednak ich ród wiązała umowa, a stary szlachcic nie pozwoli, by umowę zerwać. Mogła go przechytrzyć zgadzając się na ślub jednak spisać drugą umowę, a właściwie dwie. Jedną z mężczyzną stojącym koło niej, a drugą z wrednym i bogatym draniem, który zabrał jej ukochaną broń i ją zaszantażował.
    Kobieta zdrętwiała na chwilę widząc zmieszanie mężczyzny. Zadziwiło ją to. Wyglądał dużo milej niż na początku. Lunatyczka chwyciła za jego dłoń uśmiechając się. Jej twarz stała się jakaś delikatniejsza i piękniejsza, a uśmiech, delikatny i niepewny sprawiał, że ludziom robiło się ciepło na sercu.
    -Mam lepszy plan.
    Kobieta chwyciła mocniej jego dłoń i nagle znaleźli się w ogrodzie, w jakiejś starej zarośniętej i bocznej alei. Leila poczuła przez chwilę jak zakręciło jej się w głowie. Ciężko trafić gdzieś na samo wyczucie, ale całe szczęście, że większość pałacyków ma podobne układy. Kobieta na chwilę zachwiała się na szpilkach.
    -Wybacz chciałam porozmawiać z tobą na świeżym powietrzu, mam nadzieję, że nie jesteś zły.
    Kobieta uśmiechnęła się blado, oddychając głęboko. Pokazała tym samym też swoją słabość, co ją zdziwiło, niemniej jednak było to spowodowanie ujawnieniem swej drugiej natury przez mężczyznę.
    -Powiedz mi, z jakich powodów nie chcesz tej umowy, tylko bądź ze mną szczery, razem możemy sobie pomóc?
    Słowo ślub jej się nie podobał, ślub powinny brać osoby w sobie zakochane, nawet jeśli się kończył rozwodem, to jednak. A oni mieli po prostu za zadanie spełnić warunki umowy. Jednak jeśli mężczyzna się nie zgodzi na ten ślub to zapewne jego dziadek w magiczny sposób pozbędzie się żonki i "poświęci się" dla dobra imienia rodziny.




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 21 Maj 2017, 18:59   

    Nagła teleportacja zaskoczyła go mocno. Już kiedyś zdarzyło mu się podróżować w ten sposób, ale nigdy nie mógł się przyzwyczaić do tego specyficznego 'szarpnięcia'. W jednej chwili stali w rezydencji, w drugiej byli już gdzie indziej.
    Mężczyzna rozglądnął się na boki mocno zdezorientowany. Poczuł silny zawrót głowy, ale ustał na nogach. Na szczęście szybko zorientował się, że są w ogrodzie. Gdyby Leila zdecydowała przenieść ich w inne miejsce... No cóż. Thorn nie miał przy sobie broni. A trafić w nieznane miejsce bez broni to tak, jakby na ślepo eksplorować nowe pomieszczenie. Nie znosił być bezbronny.
    Kobieta od razu go przeprosiła. W sumie cisnął mu się na usta komentarz, bo Arystokrata nie był zadowolony z tego nagłego 'skoku'.
    - Nie jestem. - powiedział i pociągnął za spód marynarki, by ją na sobie wygładzić. Uśmiechnął się do niej dopiero po chwili, dopiero gdy upewnił się, że wszystko ma na miejscu. Słyszał kiedyś o teleportacji która rozczłonkowała osobę teleportującą się.
    - Tutaj będzie nam nawet wygodniej. - powiedział i wyciągnął ku niej ramię, by chwyciła go pod rękę. Jeśli to zrobiła, ruszył wolnym krokiem przez ogród w poszukiwaniu wolnej ławeczki. Jeśli nie, stał w bezruchu czekając na jej ruch.
    Pytanie było dość bezpośrednie. Aż tak było widać, że nie chciał tego ożenku? Źle się maskował.
    Niedobrze.
    Upiorny westchnął i pokręcił lekko głową. Uśmiech na chwile znikł ustępując powadze ale też czemuś na kształt skruchy.
    - Przepraszam. Nie chciałem cię obrazić, nie to było w mojej intencji. - powiedział patrząc jej w oczy - Ale jeśli już poruszyłaś ten temat, nie mam powodów by kłamać.
    Krótka pauza miała przygotować ją na dłuższą wypowiedź mężczyzny, a jemu dodać odwagi. Chociaż... czy właściwie on miał się czego bać?
    Ujął jej dłoń i ścisnął między swoimi. Uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
    - Jesteś piękną kobietą, Leilo. - zaczął - I przyznam, że jak tylko przekroczyłaś próg mojego domu, zacząłem poważniej zastanawiać się nad małżeństwem z tobą. Zauroczyłaś mnie. - pozwolił sobie na śmiały gest, podniósł dłoń i jeśli nie oponowała, pogładził ją po policzku wierzchem wskazującego palca - Ale mówiąc wprost: Nie mogę cię tak skrzywdzić. To już nawet nie chodzi o mnie i moją gotowość do związku... Chciałbym uchronić cię przed moją rodziną. Jak już zauważyłaś... nie jesteśmy normalni. - zaśmiał się nerwowo i zerknął ukradkiem czy ktoś ich nie podsłuchuje - Nie zasługujesz na mękę, jaką będzie życie ze mną.
    Gdzieś w oddali, w innej części ogrodu, dało się słyszeć ponure, tęskne wycie. Wilk? Pies? Może inna bestia? Jedno było pewne - była nieszczęśliwa. Wyła ze smutku, może nawet z bólu.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9