Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wysłany: 12 Grudzień 2017, 23:50 "Śliczne dziewczątko z ptaszkiem"
Zawitał kolejny zimowy i wietrzy dzień w świecie ludzi. Michael jak zwykle musiał zrobić zakupy, przywykł do tego, że Deak za tym nie przepada. Zwłaszcza w okresie świątecznym, który sprawiał, że miał ochotę schować się w mysiej dziurze. Idąc tak zaśnieżoną ulicą białowłosy zastanawiał się co słychać w jego posiadłości i innych krainach. Nigdy nie rozmawiał z przyjacielem o tym skąd pochodzi i o tym, że właściwie nie jest człowiekiem.nie chciał zostać uznany za psychicznie chorego a zdążył zauważyć, że rasa ludzka nie wierzy w takie rzeczy jak inne światy. Nie, że mu się to w ogóle podobało, musiał to jednak zaakceptować i wtopić w tłum najbardziej jak to możliwe, prawda ? nawet jeśli nie było to takie łatwe, na jakie mogło wyglądać.
W pewnym momencie zmęczony wędrowaniem przystanął przed jedną z witryn sklepowym i spojrzał na ciuszki. Ku jego zgrozie same damskie.. Tak w dodatku dla bardzo młodych dziewczynek. kolorystyka i fason pozostawiał wiele do życzenia, przynajmniej w guście Lunatyka. Dlatego wydał z siebie nieco przeciągłe westchnięcie, które mogło zostać odebrano jako fakt, że chce coś takiego, gdy w istocie rzeczy.. był zdegustowany,.poprawił czapkę na swoich już nieco przydługich włosach, właściwie wielu by powiedziało, że wymagają one natychmiastowo fryzjera.
Chłopak już miał ruszać z miejsca gdy podbiegł do niego pies. Dosyć spory czarno-biały w typie wilka. Miał nieco skołtunioną sierść i wyglądał na wychudzonego. Mich jak to on, nie mógł przejść obojętnie obok zwierzęcia w potrzebie, serce by mu pękło. Tak więc przykucnął i zaczął grzebać w zakupach. Pies zaintrygowany patrzył na niego i merdał swoim puchatym ogonem. Po dłuższej chwili szperania, Curwood wyjął pętko jakiejś kiełbasy, której miał pod dostatkiem i pogłaskał zwierzę podsuwając mu to pod nos. Zwierzę jak to zwierzę, połknęło jedzenie w mgnieniu oka, w końcu było głodne.
Co go podkusiło, by w taki zimny dzień wybrać się na spacer? Sam nie wiedział. Po prostu z okazji tego, że dzisiaj było jakieś kolejne idiotyczne święto religijne, jego Klinika była dziś zamknięta. Prywatne Szpitale już tak mają, że są otwarte tylko w dni powszednie.
Może właśnie dlatego wyszedł z ciepłego apartamentu na powietrze. Z nudów. Może chciał poczuć na twarzy mroźny powiew zimowego wiatru. Zawsze lubił chłód, lepiej mu się myślało gdy w pomieszczeniu było zimno jak w lodówce. Urodził się w Zimie, zawsze był chłodolubny.
Szedł całkowicie bez celu, patrząc tępo na witryny sklepów. Wypadałoby kupić jakiś prezent siostrze, Kylie. W końcu za chwilę święta. Nawet jeśli rodzeństwo Blackburnów ich nie obchodziło, to należy zachować pozory i kupić jakiś drobiazg. Żeby Kylie nie czuła się na oddziale odosobniona. Wszyscy mieli prezenty, to i ona dostanie. Nie będzie jedyną kobietą na onkologicznym o której zapomniał Mikołaj.
Co za głupi zwyczaj, dawać prezenty tylko wtedy gdy wymaga tego od ciebie okazja. Bane nigdy nie pojmował idei świąt. Co innego urodziny, ale święta i prezenty? Wymysł człowieka. Kolejna okazja do wydania ciężko zarobionych pieniędzy.
Przystanął przed przejściem dla pieszych i schował dłonie w kieszeniach swojego eleganckiego, czarnego płaszcza. Nawet w dni wolne od pracy ubierał się elegancko. Dzisiaj miał na sobie ciemne jeansy czarną koszulę a jako odzież wierzchnią, trencz. Pod szyją zawiązał męski szalik który był jednocześnie jedynym elementem ubioru w kolorze innym niż czarny. Był zielony.
Brązowe włosy były rozwiane, nie było sensu ich przyklepywać bo wiatr wiał dzisiaj wyjątkowo mocno. Z ust wydobywały się obłoczki pary. Było naprawdę zimno.
A może zwyczajnie mu się wydawało? Był na kacu a Człowiek na kacu to zły człowiek. Jeszcze nic dzisiaj nie pił, zamierzał złapać alkohol w czasie spaceru ale jak na złość, wszystkie sklepy monopolowe były dzisiaj zamknięte. Co za podły dzień.
Gdy światło wskazało kolor zielony, ruszył sprawnym krokiem na drugą stronę ulicy. Gdzie teraz? W prawo? W lewo? Zaczął rozglądać się na boki.
I wtedy ją zobaczył. Wysoką, szczupłą dziewczynę w płaszczu o białych jak śnieg włosach. Stała przed witryną sklepu z ekskluzywną odzieżą i gapiła się na wystawę. Bane dałby sobie rękę uciąć przy samej dupie, że westchnęła. Tęsknie. Chyba bardzo chciała mieć jedną z sukienek.
Ruszył w jej stronę. Nie mógł przejść obojętnie obok Pięknotki. Zwłaszcza kiedy dziewczyna wzdychała do czegoś, co mógł jej ofiarować. W prezencie. Oczywiście w zamian za... przysługę.
Nagle dobiegł do niej pies. Mężczyzna zatrzymał się i przez chwilę obserwował scenę. Nie dość, że była śliczniutka to jeszcze miała dobre serduszko! Jak rozkosznie!
Wyjęła z toreb jakąś kiełbasę i podała psu a ten spałaszował ją ze smakiem. Blackburn uśmiechnął się i przeczesał dłonią brązowe włosy, odgarniając grzywę w tył. Jego oczy w kolorze gorzkiej czekolady błysnęły, gdy ruszył w kierunku Nieznajomej.
W końcu znalazł się przy niej i spojrzał w dół, bo akurat kucała przy psie.
- Uważaj, bo jeszcze ktoś na ciebie wpadnie. - powiedział głębokim głosem i uśmiechnął się - Wielu tutaj pędzi bez patrzenia pod nogi. Może zejdźmy ze środka chodnika, hmm? - wyciągnął ku niej dłoń i jeśli ją chwyciła, pociągnął ją lekko w bok, by znaleźli się tuż przy witrynie w którą tak się wcześniej wgapiała.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej ukazując proste, białe zęby. Mogła zauważyć niepokojący błysk w jego oczach... Ale przecież nie miał złych zamiarów. Co poradzić, że lubił towarzystwo ślicznych dziewczątek?
Hunter n ie miał zielonego pojęcia, że jest obserwowany. w końcu Bane nie podszedł do niego od razu. Raczej podziwiał na odległość. Może gdyby podszedł bliżej zauważyłby swoją pomyłkę odnośnie płci. Trudno go jednak winić, skoro białowłosy wyglądał tak bardzo dziewczęco, zwłaszcza z daleka. W dodatku chirurg wdział go z tyłu, tak więc jeszcze bardziej miał utrudnione zadanie. Klucznik chwilę popieścił pieska i się nim zając. Totalnie ignorował ludzi, którzy w pośpiechu przechodzili obok niego, nikt też nie zwracał zbytnio na niego uwagi. Najzwyczajniej w świecie mijali go. Tak bardzo śpiesząc do swoich zadań. Okres świąteczny na ziemi zawsze taki był. Przynajmniej od kiedy chłopak był w tym świecie. Wszystko jak na wariackich papierach, których on osobiście nie rozumiał. Gdy pies pałaszował kiełbasę chłopak rozejrzał się dookoła, nie widząc nic ciekawego już po chwili wrócił do pieszczot psa, któremu najzwyczajniej się to podobało. Gdy pies skończył pałaszować Curwood już chciał odejść gdy, nagle usłyszał nieznajomy męski głos. uniósł głowę by spojrzeć w górę a w tym czasie pies czmychnął, czego młody chwilowo nie zauważył. Przez chwilę nie wiedział jak zareagować gdy tak patrzył na bruneta swoimi wielkimi szarymi oczami, a na jednym z nich widniało spore znamię.
- Jakoś do tej pory nikt na mnie nie wpadł, a kucam dłuższy czas.
Odpowiedział chłopak i mimo wszystko nie zmienił pozycji, nie tracił też jednak z oczu rozmówcy. nieco nieufnie spojrzał na jego dłoń, ale po dłuższym namyśle chwycił za nią i się uniósł. omal się nie wywrócił, gdy mężczyzna go pociągnął nieco w bok, ale udało mu się złapać równowagę i również się uśmiechnął. no bo w zasadzie to co miał zrobić, poczuł się nieco niezręcznie jednak nie chciał by zrobiło mu się przykro przez jego reakcję. białowłosy ponownie się rozejrzał by dostrzec, że tylko mocniej pada i jak tak dalej pójdzie, to oboje będą cali pokryci białym puchem. Mimo wszystko Hunter kocha śnieg, dodaje on wszystkiemu pewną sferę tajemniczości. Klucznik znowu spojrzał na oblicze towarzysza i wtedy spokojnie zapytał.
- A Panu się nigdzie nie śpieszy? W końcu trzeba się przygotowywać dom świąt.
Zmarszczył nieco brew w zastanowieniu, Właściwie to czy każdy człowiek wpada w ten świąteczny szał? Co jeśli Bane jest inny? Może nie ma rodziny z, którą mógłby świętować, ? Może też jest innego wyznania, albo zwyczajnie święta go nie interesują tak jak innych? -Ah Przepraszam za pytanie, to w sumie nie moja sprawa..
Od razu zwiesił głowę jakby zrobił coś złego, ie chciał się narażać, zwłaszcza w tym świecie, który nie do końca jeszcze zna. Zawstydził się też nieco aż taka śmiałością, która nie powinna wystąpić przy nowo poznanym człowieku. Zapewne gdyby to była Kraina Luster lub Szkarłatna Otchłań to zachowywałby się inaczej, mnie niezdecydowanie i drętwo. Jednak co inny świat to inny świat, trzeba brać to pod uwagę.
Ludzie w dalszym ciągu mijali ich w pośpiechu, nikt nawet nie spojrzał w ich stronę. Każdy jeden targał wielka torbę z zakupami, która niemal pękała przy uszach. Śnieg nie przestawał padać a wszędzie dookoła robiło się już biało. to było zadziwiające, jak szybko śnieg może wszystko pokryć, nie była to może imponująca warstwa, ale jednak.
Gdy dziewczyna podniosła na niego wzrok, zauważył jej paskudną bliznę. Szpeciła jej liczko na tyle, by Bane skrzywił się lekko ale szybko ponownie się uśmiechnął, by nie poczuła się źle.
- I dobrze. Szkoda byłoby gdyby ktoś cię poobijał. - powiedział ciągnąc ją na bok.
Z nieba zaczął padać śnieg. Chirurg spojrzał na chwilę w górę, chcąc ocenić chmury ale widząc ogromne, szarawe obłoki stracił nadzieję na polepszenie pogody. No nic, nie będą tu stali na mrozie. Może ślicznotka da się zaprosić na kawę, herbatę albo... coś innego ale równie rozgrzewającego?
Właściwie gdy zobaczył jej twarz pomyślał sobie, że ma intrygującą urodę. Z daleka wyglądała bardziej dziewczęco, teraz wprawnym okiem Chirurga Plastycznego wychwycił kilka rzeczy które najchętniej by jej poprawił. Przede wszystkim to oko. No wyglądała z nim fatalnie. Trzeba będzie coś z tym zrobić. Bane zaproponuje jej zabieg ale dopiero jak się lepiej poznają bo przecież nie może wyskoczyć do nieznajomej z tekstem: "Poprawię ci buźkę za seks. W trzech różnych miejscach." Tak się po prostu nie robi, jeszcze by ją spłoszył.
- Nie obchodzę świąt. - powiedział wzruszając ramionami - Powinienem kupić siostrze prezent bo ona bawi się w te wszystkie choinki i inne głupoty... ale jeszcze jest na to czas. - dodał. Dziewczyna nie uraziła go, nie powiedziała nic złego.
Obserwował, jak śnieg zbiera się na niej i tworzy białą czapeczkę, zahaczając pojedynczymi płatkami o kosmyki jej śnieżnobiałych włosów. Tak wyglądała uroczo. Ale na pewno marzła. Jako dżentelmen nie mógł pozwolić, by kobieta marzła w jego obecności.
- Nie przepraszaj. - mruknął zmniejszając dystans ich dzielący - Nic się nie stało. A z uśmiechem bardziej ci do twarzy. - dodał unosząc dłoń w rękawiczce i przelotnie muskając jej podbródek, by podniosła na niego wzrok.
Podał jej ramię, zachęcając uśmiechem by go chwyciła.
- Jestem Bane Blackburn. Z pewnością mnie znasz. - powiedział szczerząc się, bo był sławnym Lekarzem - Dasz się zaprosić na kawę, herbatę, sok albo coś... mocniejszego? W grę wchodzi też posiłek, oczywiście. - zaproponował grzecznie - Nie chcę, by śnieg całkowicie nas pokrył. Ja stawiam.
Jeśli się zgodziła, poprowadził ją do najbardziej ekskluzywnej restauracji w tej części miasta. Na wejściu poprosił o prywatny stolik, w dyskretnej części sali by jego towarzyszka nie czuła się nieswojo wśród elegancko ubranych gości. Sam Bane też był ubrany raczej swobodnie, więc gdy zajmą miejsca na uboczu, będą mogli normalnie zjeść i porozmawiać. Bez spiny.
Jeśli jednak odmówiła, wzruszył ramionami i poprosił by przeszli gdzieś gdzie nie pada. Jeszcze przeziębienia mu brakowało...
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!