• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Znowu się spotykamy
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 24 Luty 2018, 20:19   Znowu się spotykamy

    Minęło pół roku odkąd przeniosła się do Szkarłatnej Otchłani. Początkowo było ciężko przez to w jakim była stanie, jednak udało jej się znaleźć grupę, która ją przygarnęła. Musiała jednak pokazać najpierw na co ją stać. Poradziła sobie, choć czuła się trochę podle przez to, że nie powiedziała nic Danielowi. Ale tak nagle gdzieś pobiegł... Wiedziała, że jeśli będzie na niego czekać to pożegnanie będzie jeszcze trudniejsze, więc wróciła po prostu do jego domu, wzięła swoje rzeczy i zostawiła karteczkę z wiadomością, w której przepraszała go za wszelkie problemy i miała nadzieję, że wszystko się ułoży. Prosiła też by o niej zapomniał, bo pewnie już nigdy się nie zobaczą. W końcu nie wiedziała czy przeżyje. Takie już było życie na ulicy.
    Przez cały swój pobyt szlifowała swoje wszystkie umiejętności i pomagała komu się dało. Godziła się na prawie każdą robotę, by nie umrzeć z głodu i jednocześnie móc pomóc jak największej ilości osób. Sama była znów wychudzona i noga nadal jej przeszkadzała, ale teraz miała o wiele lepiej wyćwiczone ciało. Nie była już taka krucha i delikatna. Za mało jadła, ale mięśnie miała mocne i była bardzo wyćwiczona i wygimnastykowana. Jej srebrne włosy sięgały za połowę pleców, a futerko znów było mocno przykurzone, w końcu nie zawsze miała okazję, żeby się porządnie umyć.
    W końcu zebrała się na odwagę by wrócić do Krainy Luster. Chciała odnaleźć swój flet, który miała po przyjaciółce. Słyszała od Dachowców, którzy przechodzą przez Bramę, że ostatnio na targu widzieli jakiś, postanowiła więc sprawdzić czy to ten czy nie.
    Przeszła przez Lustro i ruszyła w stronę Miasteczka Lalek. Tak bardzo nie chciała tu być. Bała się, że spotka Daniela i ten będzie na nią zły. W końcu wiedział, że kradła i nie tylko, mógł na nią donieść Gwardii, a wolała nie mieć teraz kłopotów. Miała więc na sobie pelerynę z kapturem, spod której wystawały lekko przetarte spodnie. Ogony miała związane szarą wstążką by wyglądały na jeden, a włosy związane w luźny warkocz, pojedyncze ich pasma opadały po bokach jej twarzy. Rozglądała się uważnie po każdym straganie, szukając swojego instrumentu.
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 6 Marzec 2018, 10:07   

    Minęło przeszło pół roku od ostatniego spotkania Kesslera z Dachowcem, którą Marionetkarz zwykł mieć za swoją przyjaciółkę. Na początku nie potrafił się zupełnie odnaleźć. Karteczka z wiadomością wcale nie pomogła - raczej była jasnym dowodem na to, że go zostawia i znika z jego życia, prawdopodobnie na zawsze. Nie mógł znaleźć sobie miejsca, czuł ból w klatce piersiowej, który zupełnie uniemożliwił mu funkcjonowanie i naukę przez najbliższe kilka dni. Dopiero wraz z upływem dwóch tygodni zaczął zachowywać się normalnie. Pomimo tego, że ciągle mu czegoś brakowało, że po powrocie do domu na jego łóżku nikt nie spał, że czuł jeszcze jej zapach przez wiele tygodni - zdawał się jakoś wrócić do zmysłów. Planował, że ją kiedyś odnajdzie, ale szczerze zupełnie nie wiedział, jak się do tego zabrać. Więc pełen smutku niewiele rozmawiał w Akademii i skupił się na rzeczach, które mogłyby nagromadzone emocje rozładować. Poświęcił się treningowi fizycznemu, który zrobił mu wiele dobrego. Urósł trochę przez te kilka miesięcy, co go radowało. Rozwijał się dobrze, nie opuszczał treningów i nauki. Nie był w zbyt dobrym humorze, porzucił przez jakiś czas prace nad marionetkami, skupił się na ćwiczeniu ciała i umysłu. Całkiem sprawnie szedł mu fechtunek. Miewał dobre oceny, nie sprawiał problemów rodzicom. Spowodowało to tyle, że awansował do najwyższej, ostatniej klasy i był na dobrej drodze, aby zakończyć tam naukę z odpowiednimi ocenami i rekomendacjami, co ułatwiłoby mu życie w przyszłości.

    Pewnego dnia zdecydował się pójść na targ w Miasteczku Lalek, by kupić coś do jedzenia z powrotem do domu. Wszyscy harowali i oszczędzali, wypadało więc zatroszczyć się o siebie i kupić cokolwiek, co by mogło napełnić brzuch, a było zarazem tanie i nie wymagało specjalnego zaangażowania większej ilości środków. Miał też ochotę na wypicie jakiegoś alkoholu;
    Gdy przechadzał się między straganami, spostrzegł na stanowisku jednego ze sklepików flet, który o dziwo zaczął mu się z czymś kojarzyć. Sam nie wiedział, z czym. Jednakże poczuł natychmiast, że musi ten instrument zdobyć, za wszelką cenę, ponieważ jest dla niego niezwykle ważny, związany z wydarzeniami z przeszłości. Pal licho oszczędności i jedzenie - najwyżej wróci do domu głodny. Trochę poburczy w brzuchu, zje coś wieczorem, wyprosi kawałek porcji rodziców.
    Zbliżył się do stanowiska i uśmiechnął się od niechcenia do niskiej, krępej starszej pani, która wydawała się być wiedźmą. Wskazał palcem muzyczny instrument i zapytał o cenę. Trochę go zaskoczyła. Widocznie pani nie ceniła sobie fletu zbyt wysoko, może miał jakąś skazę, która uniemożliwiała normalne użycie. Może też miała trudności ze sprzedaniem go; było w nim coś obniżającego jego cenę. Trochę się tym faktem podekscytował - będzie go stać bez wydawania znacznej ilości pieniędzy. Starał się jednak opanować emocje, rzucić okiem jeszcze na inne przedmioty, żeby handlarka nie wyczuła okazji i nie podniosła ceny. W negocjacjach chłopak był słaby, więc wolał po prostu przystać na podaną cenę, a dodatkowo nie dać się wciągnąć w jakieś dodatkowe koszty. Zgodził się więc na jej propozycję, wyciągnął z kieszeni spodni kilka monet i zaczął liczyć, by podać jej dokładną sumę pieniędzy. Handlarka zaś powoli zaczęła nachylać się, by podać klientowi flet.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 6 Marzec 2018, 17:23   

    Rozglądała się przez dłuższy czas, starając się unikać Gwardzistów oraz innych rabusiów, których przecież wszędzie było pełno. Nie mogła nic na to poradzić, ale nie chciała wpaść na starych znajomych. Mogłaby mieć przez to problemy do tego nie wiedziała jak to wyglądało teraz. Może minęło tylko pół roku, które dla większości istot Krainy było niczym, ale dla istot mieszkających na ulicy to była kupa czasu i wiele się mogło w tym czasie zmienić.
    W końcu znudziło jej się łażenie po ulicy i wspięła się na dachy. Tam przysiadła na chwilę, rozglądając się, czy ktoś czegoś ciekawego nie niesie. Nie lubiła kraść, ale czasem trzeba było. Poza tym bogacze mieli pieniędzy na pęczki, więc jak zniknie im jakaś mała błyskotka, to im to nie powinno robić różnicy. Choć ktoś kto ma tak wiele liczy pieniądze o wiele bardziej skrupulatnie niż ktoś kto ich nie ma. Co jest dość dziwne, ale cóż...takie są realia świata.
    W pewnym momencie usłyszała, jak ktoś przy jednym ze straganów mówi o jakimś flecie. Od razu skierowała wzrok w tamtą stronę. Jakiś młody mężczyzna właśnie interesował się instrumentem, który chciała zdobyć lwica. Był zakapturzony, więc nie mogła w nim rozpoznać Daniela. Uśmiechnęła się i poprawiła swój kaptur, bo coraz mocniej zaczynało padać. Już była przemoczona, ale to nawet było przyjemne, w szczególności, że w Szkarłatnej Otchłani nie ma opadów atmosferycznych ani żadnych rzek czy jezior, w których można się pomoczyć. Nie przeszkadzało jej to więc aż tak bardzo.
    Gdy staruszka wyciągała flet w stronę kupca, Mari zeskoczyła sprawnie na dach straganu, a następnie na ramiona zakapturzonego jegomościa. Porwała flet i odbiła się od niego, nie przejmując się tym czy się wywróci czy nie. Gdyby zaliczył glebę to lepiej dla niej, bo nie złapie jej. Będzie miał o wiele mniejsze szanse. Biegła szybko, nie oglądając się za siebie. Tylko kierowała tam co chwila swoje uszy, by wiedzieć czy podąża za nią czy też może już spokojnie odpocząć.
    Chcąc zgubić ewentualny pościg, nagle skręciła do jednego z zaułków, które skrywały się za skrzyniami. Wpadła niestety w ten sposób w pułapkę. Zaułek był bowiem na terenie tutejszych złodziejaszków, a Ci nie przepadają, jak ktoś kradnie na ich terenie. I co tu teraz zrobić?
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 8 Marzec 2018, 23:21   

    Tego się nie spodziewał. To miał być normalny, chociaż brzydki dzień, w trakcie którego będzie padać i będzie niemiło. To także miała być normalna transakcja handlowa, przez którą będzie co prawda chodził głodny pół dnia, ale z drugiej strony poczuje się jakoś wewnętrznie wzbogacony.
    Jakież więc było jego wielkie zdziwienie, gdy coś nagle pojawiło się i odbiło od niego, wytrącając z równowagi tak, że musiał wdepnąć w kałużę, przez którą zupełnie ubrudził sobie spodnie. Marionetkarz zaklął pod nosem i zaraz opamiętał się. Rozejrzał się, by ją znaleźć i za nią pobiec. Była szybka, ta złodziejka. Postanowił jednak nie popuścić, za wiele poświęcił, by zdobyć ten flet. Pal licho głód - ta rzecz miała dla niego wartość sentymentalną, a o taką często ma się ochotę walczyć znacznie bardziej zajadle. Ruszył więc za nią szybko i próbował jej nie zgubić. Przez ostatnie kilka miesięcy poprawił swoją kondycję i bieganie nie było dla niego tak męczące, jak niegdyś. Dodatkowo czuł się lżejszy, musiał ostatnio trochę schudnąć. Ciągłe, długie spacery połączone z radykalnym oszczędzaniem robiły swoje i niekiedy odczuwał, że ubrania były dla niego trochę za wielkie. Na szczęście utratę wagi rekompensował wzrost i wszystko ostatecznie jakoś się balansowało.
    Nie spodziewał się takiego ataku. Co mogło skłonić złodzieja do skradnięcia... fletu? Gdyby był głodny, próbowałby raczej z jedzeniem. Jeśli chciałby się wzbogacić, wybrałby biżuterię czy inne bardziej wartościowe rzeczy. Ten konkretny flet z pewnością do takich nie należy. U licha więc może chodzić...? No i ten przeklęty złodziej... nie zapłaci tylko za zepsucie mu dnia i pobrudzenie jego spodni. Zapłaci za to, że ma czelność atakować w taki właśnie sposób w środku dnia!
    Wiedział, że musi ją nadgonić, ponieważ w tej okolicy i przy tej pogodzie łatwo kogoś zgubić. Widział, jak nagle zniknęła mu z pola widzenia. Stanął więc i rozejrzał się dookoła, patrząc, gdzie mogła się skryć. Pójście naprzód odpadało, może któryś z zakrętów? Spojrzał w jedyne miejsce, w które mogła pobiec i przeraził się, gdy zauważył, co się stało. Sprawy się pokomplikowały i odzyskanie fletu nie będzie takie łatwe.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 13:22   

    Tak jak przewidziała, tajemniczy jegomość, który właśnie chciał kupić jej flet, a raczej już go kupił, ruszył za nią. Ale po co mu taki rupieć? Co prawda miał ładny grawer, ale to nie było coś zbyt kosztownego, żeby tak się tym przejmować. A może chciał go na prezent? Czort go tam wie. Dla niej był naprawdę ważny i nie miała zamiaru go oddawać. Co to to nie!
    Nie spodziewała się tego, że zostanie otoczona. Dwóch z przodu i dwóch przy wyjściu z zaułku. Nie spodziewała się, a powinna. Rozejrzała się ukradkiem, szukając drogi ucieczki, ale nie było szans. Nie skakała aż tak wysoko, żeby pozwolić sobie na próby ucieczki. Mężczyźni nie wyglądali na zadowolonych, że Mari ukradła coś na ich terenie. Kij z tym co to było, ważne, że ukradła, a nie tolerowali tego. Widać prawa ulicy odrobinę się zaostrzyły w ciągu ostatniego pół roku, ciekawe co to spowodowało.
    Przyjęła bojową postawę i poruszała nerwowo ogonem. Nie odzywała się jednak. Musiała stąd uciec, nie miała jednak jak. Nawet nie zauważyła gdy chłopak, którego okradła również pojawił się przy wejściu do zaułka.
    W końcu uśmiechnął się i podniosła flet. Wzięła głęboki oddech i zaczęła grać smutną melodię, w myślach przesyłając dwóm z napastników polecenie - walcz z towarzyszem obok - znając istoty ulicy to nie będzie to trudne, by ich do tego zmusić i już po chwili jeden z pary przed nią i jeden z pary za nią rzucili się na swoich towarzyszy. Mari wycofała się w tym czasie do wyjścia z zaułka i dopiero, gdy stanęła z okradzionym twarzą w twarz, stanęła, nie wiedząc gdzie dalej uciekać.
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 12 Marzec 2018, 19:43   

    Gdy stanął w zaułku szczerze nie wiedział, czego się spodziewał. Domyślał się, że będzie zmuszony kontynuować pościg i biec dalej. Jednakże, hasanie po bocznych uliczkach ma to do siebie, że łatwo wpaść na kogoś, kto może być groźny. Oczywiście Marionetkarz nie deprecjonował ludzi mieszkających w takich uliczkach, ale niedaleko głównego rynku w tym mieście zwykle przebywały grupy niezbyt rozgarniętych bandziorów, lubujących się w zaczepianiu tych, którzy zeszli z drogi. Zawsze istniała też szansa, że napotka się grupę najzwyczajniejszych rabusiów, którzy mogli objąć ochroną część straganów i może nie spodobać im się, że te stragany zostają okradane. Tak chyba skończył złodziej, który go okradł.
    Stanął w tym istnym miejskim korytarzu i spostrzegł, jak dziewczynę otacza czterech ludzi. Pierwszą reakcją była po prostu chęć cofnięcia się i zapomnienia, co się widziało. Jednak wspomnienie pościgu, straconych pieniędzy i obiadu przeważyła. Zrobił krok w kierunku zgrupowania, obawiając się, że złodziejowi może stać się krzywda (nie znaczyło to oczywiście, że żal mu było złodzieja, po prostu naprawdę chciał odzyskać skradzione dobro). Myślał, czy użyć specjalnego długiego noża, który otrzymał niegdyś od ojca w podarunku, aby służył mu do obrony w mieście. Otrzymał go na niedawno obchodzone urodziny, ale po wydarzeniach sprzed pół roku, powody dla otrzymania tej broni były więc słuszne. Przy okazji zostawał dwie godziny dłużej pewnego dnia na specjalnych zajęciach, które pozwoliły mu bardziej zaznajomić się ze sztuką władania nożem.
    Gdy ujrzał następstwa działań dziewczyny na flecie, zdziwił się niezmiernie. Zauważył, jak napastnicy, którzy ją niepokoją, rzucili się na siebie nawzajem, tak jakby wpadli w nieposkromiony amok. Bardzo się tym zdziwił. Pierwsza myśl, której się uczepił, to to, że flet musiał być magiczny. Jego zdolności widocznie wpływały na zmysły. Cała sytuacja była zbyt zorganizowana, aby można było powiedzieć o kłótni w tak krótkim czasie tych bandziorów. Nie, to z pewnością było działanie fletu. (thank you captain obvious).
    Nie spodziewał się jednakże, że lekko zdezorientowany złodziej trafi mu się idealnie jak na patelni. Musiał... czy raczej musiała, jak poznał, zdziwić się, gdy zobaczyła okradzionego tuż przed swoim nosem.
    Wiedział, że musi ją powstrzymać przed ponownym użyciem fletu. Nawet nie wyobrażał sobie, jakie mogą być jego zdolności. Nawet nie przyszło mu na myśl, że mogły to być zdolności dziewczyny. Stawiał na flet, bo więcej nie wiedział i nie widział.
    Więc pierwsze, co musi zrobić, skoro jest blisko niego, to złapać ją za ręce i przycisnąć do ściany. Tak, by nie mogła mu się wywinąć, tak, by nie mogła użyć dłoni. Mogłoby to skomplikować sprawę. Wolał mieć wszystko pod kontrolą. Zdawał sobie sprawę, że musi działać szybko, a więc mniej kulturalnie i delikatnie, ponieważ tamci mogli w każdej chwili pozbierać się i rzucić się na nich. Dezorientacja to przykra rzecz dla umysłu istot żywych.
    Gdy będzie miał ją pod ścianą, w miarę obezwładnioną (oczywiście nie chce nią rzucać o ścianę, tylko ją pod ścianą mieć i trzymać ją mocno za ręce, aby nie mogła ich użyć), spróbuje namówić ją poddenerwowanym głosem do tego, aby oddała mu zgubę.
    A w tym całym stresie umknął mu fakt, że jej ręce były co najmniej dziwne.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 15 Marzec 2018, 10:46   

    Za późno zareagowała, gdy okradziony ją chwycił za ręce. Próbowała się wyrwać, ale miał za dużo siły, do tego był dość wysoki. Musiała się jak najszybciej stąd oddalić, bo ci w zaułku za niedługo się ogarną. Wątpiła, żeby pobili się na tyle mocno, by wszyscy leżeli, a ci co będą stać, raczej nie pomogą towarzyszom, a ruszą najpierw za nią, bo to ona do tego doprowadziła. W szczególności, że mogli zauważyć, iż kotka nie uciekła zbyt daleko. Mężczyzna przed nią nie myślał więc zbyt logicznie, że trzymał ją tutaj, zamiast odciągnąć gdzieś na bok.
    Nie mogła sięgnąć do sztyletu, ani też użyć fletu. Ostatnio przy jednej z bitek oberwała w krtań, przez co jeszcze miała problemy ze śpiewem, więc ponowne użycie hipnozy odpadało. Poza tym musiała chwilę odpocząć, zanim znów użyje tej mocy. Masakra.... Mogła go też sparaliżować, ale wtedy pewnie tamci by go jeszcze obrabowali, albo zabili, a nie chciała mieć kolejnej osoby na sumieniu, choć może w ten sposób dałaby radę wrócić do Szkarłatnej bez zbytniego pościgu.
    Wiła się w jego uścisku, usłyszała jednak jego polecenie - nie...nie oddam - odpowiedziała mocno zachrypniętym głosem - ten flet....na...należy do mnie - powiedziała i spojrzała mu w oczy, a jej własne miały zwężone, kocie źrenice. Nie poznała jeszcze swojego oprawcy, za bardzo była skupiona na tym, żeby się stamtąd zmyć jak najszybciej. Nie przejmowała się, czy gościa zna czy nie, choć głos i zapach coś jej mówiły, nie miała jednak czasu na to, żeby teraz się zastanawiać nad tym skąd go może znać.
    - Pu...puszczaj - warknęła zachrypniętym głosem i wykonała do przodu zamach nogą, wyciągając swoje ostre pazury, by podrapać w nogę okradzionego. Musiała się uwolnić, zanim tamci się ogarną i ruszą w pościg.
    Jednocześnie mocno ściskała w łapie skrytej w rękawiczce flet, by mężczyzna jej go nie odebrał. Za długo go szukała. To była pamiątka i nie miała najmniejszego zamiaru jej oddawać. Chciała go odkupić ze straganu, ale z klientem, który go kupił nie miała zamiaru się targować. Już kilka razy coś takiego próbowała robić to życzyli sobie tak komicznych cen, że szkoda było zachodu. Lepiej było po prostu uszczuplić jego fundusze o ten jeden, drewniany przedmiot.
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 16 Marzec 2018, 22:55   

    Zszokowało go to, że flet jest "jej". Dlaczego miał być jej, skoro znajdował się w zupełnie nieprzystającym do tego miejscu, na sprzedaż i to w takiej sytuacji? To było wręcz niemożliwe i nie do pomyślenia - złodziej okazał się dawnym właścicielem? A może po prostu musiał kiedyś go sprzedać, by zarobić, a teraz dopuszcza się kradzieży już nie swojej rzeczy? Wiele należało wyjaśnić i Kessler zamierzał to zrobić. Albo ukarać złodzieja, ale to w innej sytuacji. Teraz trzeba było wycofać się z tego miejsca, a to z tego powodu, że tamci lada chwila wstaną - o ile już nie wstali - i rzucą się na nich. Trzeba było podjąć decyzję - albo ją tutaj przesłuchać, co mogło stanowić głupotę, albo przenieść się w jakieś bezpieczne miejsce. Ale nie należało tego zrobić zbyt pochopnie.
    - Zrobimy to po mojemu. Będę cię mocno trzymał, nie zrób nic głupiego, bo pożałujesz! - zaczął działać w stresie, jednakże nie było innego wyjścia, jak zmienić położenie. Musiał zrezygnować ze swojej pozycji i siły na rzecz przeniesienia się w inne miejsce, gdyż tu było zbyt niebezpiecznie. Chwycił ją więc mocno za rękę. Miał szczerą nadzieję, ze mu się nie wywinie i nie ucieknie. Że gdy wyjdą z zaułku, to nie dostanie kosą w żebro. A nawet jeśli taka myśl chodziła jej po głowie... z pewnością będzie potrafił się wybronić. Był szkolony w takich sytuacjach, gdy ktoś pragnie rzucić się na ciebie z nożem albo podle zrobić to bez zauważenia. Szanse na zadanie rany były, ale dało się tę szansę zminimalizować.
    Wiedział też, że do niczego nie doprowadzi go próba wyrwania jej fletu - ręce miał zajęte, musiałby ją uderzyć tak, by ją zamroczyło, by mógł działać. Ta uparła się na to wszystko, więc wypadało sprostować sprawę w spokojniejszym miejscu.
    Gdy próbowała go zadrapać, odwinął się, aby uniknąć ataku, a zarazem wykorzystując pęd ciała i trzymając ją nadal za rękę w impulsywny sposób ruszył z uliczki, mając nadzieję, że nie wykorzysta wolnej ręki do zaatakowania go i ucieczki.
    Gdyby udało mu się ją wziąć na stronę, przejść z nią w inne miejsce, znowu ustawiłby się z nią gdzieś dalej, blisko ściany i z pewnością miał ochotę zadać jej parę pytań.
    - Kim jesteś, co tu robisz i dlaczego ten flet ma być niby twój? Zapłaciłem za niego. Gdybyś mi go zabrała, byłbym stratny, bez względu na to, jakie są twoje intencje. A może po prostu kłamiesz? - powiedział, nachylając się nawet w jej stronę. Był zirytowany. Jego twarz nie była w całości widoczna ze względu na kaptur i kształt kurtki przeciwdeszczowej, głos jednak brzmiał i był wystarczająco wyraźny. Miał nadzieję, że mu się wytłumaczy i wyjaśni, dlaczego tak się zachowywała. Sam nie był w zbyt dobrym nastroju, zdarzyło się nawet to, że zaburczało mu w brzuchu.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 17 Marzec 2018, 13:10   

    Warknęła na niego, gdy zaczął jej rozkazywać. Chciała się wyrwać, ale jego uścisk był za mocny, a opieranie się nie miało sensu, bo jej łapy nie nadawały się do tego, w szczególności na takiej drodze na jakiej byli. Poraniłaby sobie po prostu łapy i nic więcej, a wtedy nici z ucieczki, czy w ogóle z powrotu do Szkarłatnej. Byłaby prawie bezbronna i na bank trafiłaby za kratki, a tego nie miała zamiaru robić. Nie wiedziała co by z nią zrobili, gdyby wyciągnęli, z niej informacje na temat wydarzeń sprzed pół roku. Miała by problemy, a nawet jakby wydała tego bogatego kocura, to pewnie jego podwładni by ją prześladowali i już w ogóle nie miałaby życia. Już wystarczyło, że co chciała się pozbyć pierścienia, to pojawiała się tak dziwna, dymna Istota, która nie pozwalała jej zapomnieć, ani pozbyć się pamiątki.
    Szła więc za mężczyzną, starając się mu jakoś wyrwać, ale tak by nie rzucać się zbytnio w oczy. Po drodze minęli jakiegoś bogatego gościa, cóż...nie trzeba było nosić sakiewki ze złotem na wierzchu, na szczęście się nie zorientował, a po chwili wszedł w jakiś tłum, więc nie powinien się zorientować kiedy ktoś mu buchnął pieniądze. Mari jakieś tam przy sobie miała, ale nie wiedziała czy nie będzie musiała jakoś przekupić gościa, który ją gdzieś ciągnął. Miała nadzieję, że nie do Gwardzistów, bo to byłby jej koniec najpewniej.
    Gdy znów ją przycisnął do ściany, ponownie jęknęła i wyszczerzyła swoje kocie kły - nie twój interes - wywarczała zachrypniętym głosem, na pytanie kim jest - skradziono mi go kilka miesięcy temu i dopiero teraz udało mi się mniej więcej namierzyć jego położenie - powiedziała zgodnie z prawdą znów się szarpiąc, ale trzymała flet mocno. Mieszek ze skradzionymi pieniędzmi schowała do małej torebki, którą miała przypiętą do paska i ukrytą pod płaszczem.
    Słysząc jak burczy mu w brzuchu uśmiechnęła się drapieżnie - co powiesz na mały układ - powiedziała w końcu - ja Ci postawię obiad, tam gdzie chcesz, a Ty mi oddasz flet i zapomnisz, że w ogóle mnie widziałeś tak samo jak ten instrument. Co Ty na to? - zapytała, mając nadzieję, że przystanie na propozycję. Postawi mu obiad i ucieknie, bo kto by chciał spędzać więcej czasu niż musi, ze złodziejem.
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 20 Marzec 2018, 17:53   

    Coś mu od samego początku nie pasowało. Cała sprawa z tą małą kradzieżą. Wszystko działo się tak szybko i w tak krótkim czasie, a jednocześnie trwało długo; na tyle, że zupełnie brakowało mu w tym wszystkim logiki. Złodziejka kradnie flet, który nie chce być przez nikogo kupiony. Jeszcze nie jest to byle jaka złodziejka, ponieważ była chyba kimś w rodzaju Dachowca, ze względu na specyficzne kończyny. Marionetkarz pojął już, że nie są takie, jak jego. Znał kiedyś dziewczynę o podobnej cesze, z którą był w bliskiej komitywie; złodziej zaczął mu więc przypominać pewną sytuację z przeszłości.
    Gdy przycisnął dziewczynę do ściany, poczuł się dziwnie, dominująco. Czuł, że posiada władzę nad jej losem i od jego decyzji zależy, w którą stronę to wszystko pójdzie. Pomimo tego, ze wszystko to zdawało się być pozorne, a dziewczyna po prostu w każdej chwili mogłaby z łatwością mu się wymknąć, to jednak urok władzy dał mu się we znaki. Czuł się jakiś taki... przesadnie rozochocony i przyszły mu na myśl głupie rzeczy. Ostatnio istotnie czuł się trochę nadto samotny...
    Przytaknął, gdy usłyszał jej historię o skradzionym flecie. Było to jakieś wyjaśnienie, chociaż nie mógł go w pełni zaakceptować czy pojąć. To byłby zresztą zabawny zbieg okoliczności, gdyby okazało się, że złodziejka, która straciła flet kilka miesięcy temu, dowiedziała się o nim właśnie teraz, gdy Marionetkarz miał zamiar go dla siebie kupić! Nie odezwał się, zrobił tylko zauważalny ruch głową, jakby przyjmował do wiadomości to, co powiedziała.
    Wybiło go z tropu to, że złodziejka zaproponowała mu obiad i puszczenie wszystkiego w niepamięć. Jej głos już zdawał mu się znajomy, jakby jakieś echo przeszłości przebudziło się głęboko w nim. Jeszcze bardziej zwrócił uwagę na jej dłonie, tak charakterystyczne, tak ciepłe i tak przypominające przyjemną przeszłość. Nie rozumiał jednakże, dlaczego złodziej proponuje postawienie obiadu jako rekompensatę za utracony flet. To nie był zwykły, biedny złodziej. To była istota, która chciała po prostu odzyskać to, co było dla niej kiedyś ważne.
    Coś przestawiło mu się w głowie. I coś wewnątrz niego nagle kazało mu zażądać pewnej rzeczy od Dachowca.
    - Zdejmij kaptur. - powiedział krótko, głośno i rozkazująco. Chciał zobaczyć jej twarz. Ta fatalna pogoda i żenująco słaba widoczność, nawet w mieście powodowała, że trudno zauważalni byli przechodnie będący niedaleko. Pomijając to, dziewczyna też miała coś na głowie, co utrudniało jej identyfikację. Poza tym był od niej wyższy, a ona nie paliła się do patrzenia mu w oczy. Więc chciał postawić wszystko na jedną kartę i zażądać tej jednej rzeczy, a jeśli ona sama by się na to nie zgodziła, to by jej pomógł. Spojrzenie jej w twarz miało być dla niego sprawdzeniem, czy istotnie to była /ona/. Ta, o której myślał. Może wydawało się to dla trzeciej osoby zupełnie głupie i niepoważne, a zarazem nierealne, ale Kessler chciał się przekonać. Pogoda zbrzydła jeszcze bardziej, deszcz zaczął lać tak mocno, że jeszcze trochę i będzie słychać tylko ciągłe dudnienie. Gdy oczekiwał na jej zgodę, usłyszał z dala pewne krzyki. Były dosyć słyszalne, ponieważ przez brzydką pogodę ruch na ulicach ucichł, ludzie pochowali się w przybytkach, a handlarze zaczęli zasłaniać stragany i chować się pod nimi, pilnując, aby nikt nie wykorzystał zamieszania i ich nie okradł. Dialog przedstawiał się mniej więcej w ten sposób, a jako, że nie zaszli aż tak bardzo daleko, mogli go usłyszeć w miarę wyraźnie.
    " - Ej! Gdzie oni się podziali? Podobno chwilę temu stąd wyszli. Kurde, nic nie widać przez tę zasraną pogodę!
    - Na śmierć i życie, mówię prawdę, że miała jakąś moc! Tigro, uwierz mi noż! Zaraz wytrzeszczę oczy i ich wypatrzę!
    - Jeszcze raz na mnie powiesz Tigro, to cię utopię w najbliższej kałuży. Jestem Krwawy! Mówię. Ty pójdziesz tam, a ja w tamtą stronę. A jak ich nie znajdziemy, to ci wpierdolę. Wy dwaj, za mną, Flen, pójdziesz z tym debilem."
    Znajomy głos wzdrygnął go jeszcze bardziej. Nie czekając na to, co robił złodziej, chwycił go pod ramię tak, jak mężczyźni trzymają niekiedy swoje partnerki i ściskając ją lekko przymusił ją do pójścia w kierunku, który sobie obrał. Niedługo trwało, jak weszli do średniej wielkości baru, gdzie może warunki nie były idealne, ale miejsce wydawało się mieć rodzinną atmosferę i przynajmniej nie padało.
    - Jeżeli masz trochę oleju w głowie, to nie będziesz teraz wychodziła, pójdziemy coś zamówić, zdecydujesz na nas, a ja będę obserwował ciebie i pomieszczenie, czy nikt nie wejdzie. Jasne? Jestem przez ciebie spłukany, ty stawiasz. - przez chwilę poczuł, że jest jego sojusznikiem, pomimo tego, że zrobiła mu brzydką rzecz. Podeszli więc do miejsca, w którym stał prawdopodobnie właściciel knajpy. Puścił ją zupełnie i pozwolił, aby inicjatywa przeszła w jej ręce. Będzie za nią po prostu szedł, usiądzie tam, gdzie będzie chciała usiąść.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 21 Marzec 2018, 16:17   

    Położyła po sobie uszy i warknęła cicho, gdy usłyszała czego wymaga od niego chłopak, bo nie brzmiał jak dorosły. Dodatkowo jego głos zdawał się jej znajomy, ale przez ten deszcz oraz sytuację, nie miała ochoty na to, żeby rozmyślać o takich sprawach. Nie miała zamiaru pokazywać mu twarzy, po cholerę mu ta wiedza? Przecież nie wkopie się w taki sposób. Za dużo osób mogło tędy przejść nawet mimo tak paskudnej pogody. Dodatkowo wystarczająco już przemokła i nie miała zamiaru pozwalać wodzie wpadać jej do uszu. Nie należało to do przyjemnych w szczególności jak się miało zwierzęce uszy tak jak to było w jej przypadku.
    Można powiedzieć, że uratowały ją przed tym nadciągające głosy. To pewnie Ci, na których się natknęła w zaułku i od których udało im się co dopiero zwiać. Postać przed nią mogła zauważyć, jak podnoszą jej się uszy pod kapturem, gdy usłyszała znajome imię, a następnie głos, należący do jej byłego przeciwnika w treningach walki sztyletem. Tigro.
    Z trudem powstrzymała się przed parsknięciem śmiechem, gdy usłyszała, jak ten pseudo Dachowiec każe się nazywać. Krwawy? Przecież on nie umie nic poza zastraszaniem innych. Nie umiał nawet pokonać niedożywionej, dziewczyny, która przecież nie miałaby siły przeciwko dobrze zbudowanemu tygrysowi. A jednak, pokonała go bez problemu. Może nawet dałaby radę jego bratu, gdyby nie okoliczności. Teraz jednak już miała pewność, ze da sobie z nimi radę. Przez ostatnie pół roku mocno trenowała, ale i tak lepiej teraz nie wdawać się w bójki. Nie była głupia i nie pchała się do walki, w szczególności gdy przeciwnik miał przewagę, w szczególności liczebną.
    Dała się poprowadzić do wybranego przez chłopaka baru. Dziwny wybór, ale przynajmniej było tam sporo ludzi, czyli nawet jak za nimi tam wlezą to i tak mieli szansę zwiać. Oboje byli w pełni sprawni, przynajmniej chłopak nie wyglądał na jakiegoś kalekę, a Mari noga aż tak nie dokuczała, żeby nie dała sobie rady z wymknięciem się.
    Prychnęła słysząc polecenia – mówiłam, że ja stawiam – powiedziała, zrzucając kaptur z głowy i przeczesując wilgotne włosy skrytą w rękawiczce dłonią – ale skoro ja mam się pokazać to Ty też – dodała warczącym głosem. Podeszła do lady i zamówiła dla chłopaka spory zestaw obiadowy. Skoro aż mu burczało w brzuchu, a pieniądze i tak nie należały do niej, więc nie miała co specjalnie oszczędzać. Nie wiedziała ile tam tego miała, ale patrząc na wagę to na pewno sporo. Dla siebie wzięła tylko drugie danie, mięsne, coś musiała zjeść, choć nie mogło być tego za wiele.
    Nie miała najmniejszej ochoty wychodzić. Po pierwsze lało i mimo iż to dawało dobre warunki do ucieczki to nie miała ochoty walczyć. Nie było jej do tego po drodze. Ale tylko dlatego, że nie był to dobry pomysł, a nie dlatego, że bała się Tigro.
    Poszła do kąta, do jednego z najbardziej oddalonych stolików, by tam czekać na posiłek. Usiadła tak by widzieć salę, a przede wszystkim drzwi, a jednocześnie by ich nie było widać – czemu to czy wyjdę teraz będzie świadczyło o braku oleju w głowie? Przecież warunki są do ucieczki idealne, a może mam się bać tego idioty, który nas szuka? – uśmiechnęła się złośliwie, podpierając brodę na dłoniach, i machając swoimi związanymi ogonami.
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 23 Marzec 2018, 17:49   

    Stał obok niej i przyglądał się, gdy zamawiała obiad. Wspomnienia zaczęły wracać, odnośnie tego miejsca i przeszłych wydarzeń. Tyle się zmieniło od ostatniego półrocza... a jednak miał wrażenie, jakby nie wydarzyło się nic. Znajoma atmosfera i miejsce. Nie przepadał za tłocznymi lokacjami, szczególnie, że nie raz stracił w takiej sytuacji parę monet, gdy przypadkowe otarcie w tłumie bynajmniej nie było przypadkowe. Zastanawiał się, że w sumie teraz trochę się wszystko wyluzuje i będzie spokojniej; pomimo tego nie spuszczał ze złodziejki wzroku. Stał obok niej i był gotów w razie czego zareagować, chociaż atmosfera rozluźnienia trafiła w niego i z czasem przestał mieć ochotę być w ciągłym stanie gotowości.
    Ogląd całej sytuacji zmienił się w momencie, w którym zdjęła kaptur. Rozpoznał ją natychmiast, chciałoby się powiedzieć "stare dzieje", ale nie było to aż tak dawno temu. Dawne uczucia, emocje, historia, wszystko uderzyło w niego natychmiast. Dachowiec. Ten charakterystyczny Dachowiec. Ta dziewczyna, która pół roku temu ocaliła mu tyłek i pokazała mu pośrednio, jak bezużyteczny był dla rodziny. Otworzyła mu oczy i zmieniła go na lepsze, ale później, przez swoje zniknięcie spowodowała, że długo nie mógł się odnaleźć.
    - Zdejmę... jak usiądziemy... - powiedział, nadal będąc w szoku. Starał się zachować spokój, ale mu to średnio wyszło. Postanowił jej zaufać (co pewnie było głupotą, biorąc pod uwagę, że jednak była złodziejką. Miał jednak w duszy nadzieję, że dotrzyma warunków umowy.) Poszedł do kąta, do jednego z najbardziej oddalonych stolików i poczekał na jej przybycie. Gdy przyszła i zakwestionowała jego wcześniejsze ostrzeżenie, uśmiechnął się pod kapturem i zastanowił się, jak ułożyć odpowiedź. Po chwili milczenia zaczął mówić cicho, ale wyraźnie.
    -Ten idiota - podkreślił ostatnie słowo - po tym, jak jakaś dziewczyna skopała mu dupsko, a potem dostał jeszcze od nieodzownego brata, mocno wziął się za siebie. Ale ta dziewczyna doskonale zdaje sobie sprawę z tego niefortunnego zdarzenia, który pozostawił go wtedy ledwo żywym. Prawda, Mari? - Jej imię zaakcentował jeszcze silniej. Chwilkę później zsunął z głowy kaptur, odsłaniając swoją twarz, tę, której dziewczyna nie miała prawa nie kojarzyć. Odsłonił się jej Daniel Kessler, Marionetkarz, ten, któremu niegdyś pomogła i ocaliła jego rodzinę. Spojrzał na nią i zamarł tak, czekając na jej ruch. Tyle się zmieniło, tyle wydarzyło, a ona wraca po tylu miesiącach. Ostatni raz widział się z nią przed jakimś lokalem, mając nadzieję, że zobaczą się przy jeziorze. Nie doszło jednak do tego. Mógł więc się teraz nią nacieszyć, zobaczyć, jak się zmieniła.
    Sam zmienił się trochę. Wydawał się trochę wyższy, szczuplejszy niż wcześniej, nabrał trochę masy mięśniowej, twarz jego była bardziej męska z powodu specyficznego, nastoletniego wieku i dojrzewania. Spojrzenie jego było bardziej surowe i jakby pełne smutku, nie jak dawniej, gdy było wesołe i niewinne.
    - Wiele się wydarzyło pod twoją nieobecność. Dlaczego postanowiłaś się pokazać po takim czasie? Odeszłaś przecież bez słowa pożegnania. - zaczął mówić. Jego słowa, mimo jego największej staranności, nie były pozbawione żalu.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 23 Marzec 2018, 18:53   

    Zmarszczyła brwi ale nic nie powiedziała. Skoro chciał się pokazać dopiero jak usiądą to w porządku. Byle to zrobił skoro z nim tutaj utknęła. Nie miała zamiaru rozmawiać z nim gdy miał zasłoniętą twarz, ponieważ nie była w pracy i sama się pokazała. Coś za coś. Gdyby była zła to by jej tutaj już nie było albo zwiałaby bez płacenia, to nie byłby dla niej większy problem, ale nie była taka i nie miała zbytniej ochoty wracać na deszcz. Była wystarczająco przemoczona, a w barze było relatywnie ciepło, więc możliwe, że uda jej się choć trochę ogrzać zanim będzie musiała wracać do Otchłani.
    Słuchała uważnie tego co mężczyzna miał do powiedzenia na temat Tigro. Lekko się uśmiechnęła słuchając o samej sobie. Uśmiech jednak zniknął z jej twarzy, gdy usłyszała swoje imię. Uszy oklapły i wpatrywała się jak chłopak zdejmuje kaptur. Przełknęła ślinę - Daniel? - zapytała swoim mocno zachrypniętym głosem. Wyprostowała się i przeczesała łapą włosy, przyglądając mu się - wydoroślałeś - przyznała.
    Milczała przez dłuższą chwilę i gdy kelnerka przyniosła im jedzenie i zapytała co chcą pić do posiłku Mari poprosiła o sok z cytrusów - a Ty co się napijesz? - zapytała swojego towarzysza po czym zaczęła dzióbać widelcem pieczeń na swoim talerzu. Tak chciała go uniknąć i to akurat jego musiała okraść. Jednak nie miała takiego szczęścia jak myślała.
    Westchnęła ciężko - powiedziałam Ci po co tu wróciłam, więc nie wiem czemu o to pytasz - powiedziała, unikając jego wzroku i bawiąc się ziemniakami na talerzu - a Tobie po co był ten instrument? Przez ostatnie pół roku nauczyłeś się grać? - zapytała, zerkając na niego po czym wzięła trochę puczonych ziemniaków z sosem na widelec by po chwili je połknąć. Podziękowała za sok, gdy został przyniesiony i upiła trochę. Była głodna i miała zamiar to zjeść mimo sytuacji, w której się znalazła.
    _________________

     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 24 Marzec 2018, 21:43   

    Trochę się zaczerwienił, gdy zwróciła uwagę na to, że wydoroślał. Nie dał się jednak wybić z rytmu rozmowy. Gdy padło pytanie o napój, powiedział tylko pod nosem, że nic nie chce. Skubał od czasu do czasu przyniesione mu jedzenie.
    - Zupełnie się ciebie nie spodziewałem. A co do fletu, spodziewałem się, że blefujesz. Od samego początku zupełnie nic mi nie pasowało. Złodziej kradnący przestarzały flet, walczący o niego jak o najcenniejszą pamiątkę. A jeśli chodzi o mnie, to wydawał mi się jakiś bliski. Sam nie wiem, przypominał mi trochę flet matki, na którym sporo grała, zanim... go straciła. - powiedział. Rozważał, dlaczego tak bardzo pamiątka ta była dla niego sentymentalna. Sam szczerze nie potrafił podać jednego, konkretnego powodu. Jakby coś, czego nie może pojąć rozumem, mówiło mu, aby zaopatrzył się w ten instrument. I to tak silnie, że postanowił pozbawić się tego dnia jedzenia. Na szczęście dla niego złodziej okazał się starą przyjaciółką, która - Daniel już nie pytał skąd - miała pieniądze, dzięki którym będą mogli się posilić. Jej przybycie skomplikowało wiele spraw - to wiedział na pewno. Zastanawiał się tylko, czy zamierzała szybko wracać, czy jednak zostać na dłużej. W obu przypadkach wstępnie planował, co dałoby się w tej sprawie zrobić. Jej ponowne zniknięcie z pewnością byłoby bardziej komfortowe, ale Daniel nie chciał tego rozwiązania. Wolał ją przy sobie mieć, szczególnie teraz, gdy sytuacja staje się coraz bardziej napięta.
    - Powiedzmy, że po prostu chciałem go mieć. Taka sytuacja, jak u ciebie. - powiedział i oparł się na siedzeniu krzesła. Zastanowił się, czy w ogóle wtajemniczać ją w sytuację. Musiał jej zadać pytanie - chociaż nie chciał teraz znać odpowiedzi - czy pragnie zostać tu dłużej. Zależało mu na tym, ponieważ ostatnim razem nie zdążył jej wszystkiego powiedzieć.
    - Słuuchaj. Skoro jesteś tu tylko po ten instrument, znaczy się - wyszłaś z cienia po takim czasie tylko po niego... nie potrafię ci uwierzyć, że nie masz większych planów. To, co zrobiłaś, było dosyć ryzykowne; co więcej, znowu padło na tym, że próbowałaś mnie okraść. Tutaj Los chce już nam coś powiedzieć, wiesz? - powiedział całkiem odważnie i mrugnął do niej. Zastanawiał się przy okazji, czy dzikusy od Krwawego Tigro już znudziły się poszukiwaniami magicznej kotki. Ten Dachowiec mógł w sumie potraktować sytuację pobieżnie i ją zignorować, ale jeśli jeden z ludzi doniósł mu o tym, że to była Kotka i to dosyć podobna do tej, z którą kiedyś miał na pieńku... cholera. Dobrze, że panuje mgła i pada deszcz.
    Na jego twarzy pojawiły się ślady zdenerwowania. Wszystko się zmieniło. Chociaż czy wszystko zmieniło się również między nimi?
    Wyciągnął rękę przed siebie, położył ją na stół.
    - Tak w ogóle dzięki, że stawiasz jedzenie. Sytuacja nie jest za wesoła. Oszczędzamy, ile się da i na czym się da. Nie lubię robić za pasożyta i ograniczam to na tyle możliwie, ile się da, ale gdy już jest okazja... - powiedział powoli, trochę zawstydzony.
    I rzeczywiście mówił prawdę.
    W pomieszczeniu było coraz więcej ludzi, tak jakby resztki uciekinierów przed deszczem zbiegały z ulicy do lokalu i tłoczyły się przy wejściu, czekając, aż minie. Weszła też dwójka zbirów, których mogłaby rozpoznać Mari. Widocznie poszukiwania przyciągnęły ich tutaj. Ale po chwili obserwacji można było zauważyć, że nie przyszli tu wcale ich szukać, ale nawilżyć gardła czymś mocniejszym. Pozostawało mieć nadzieję, że pozostaną w tym tłumie niezauważeni - co było bardzo możliwe.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 26 Marzec 2018, 14:20   

    Położyła po sobie lekko uszy, słysząc jego słowa. Że niby wyglądał jak flet należący do jego matki? Srali muszki, będzie wiosna - miałam nadzieję, że na Ciebie się nie natknę, bo wiedziałam, że będziesz z tego powodu średnio zadowolony, jeśli się spotkamy - powiedziała poważnym tonem. Nie wierzyła mu w historyjkę, dlaczego tak naprawdę chciał go kupić. Nie mogła w to uwierzyć, raczej jego matka by jej chyba powiedziała, że też grała na flecie, gdy się o tym dowiedziała, a Mari jej o tym wspominała. Tak więc nie potrafiła się zmusić do tego, żeby uwierzyć w jego słowa.
    Warknęła cicho i położyła całkiem po sobie uszy, a jej źrenice się lekko zwęziły - naprawdę myślisz, że narażałabym się tak tylko po to, żeby zdobyć jakiś stary, zwykły flet gdyby coś nie znaczył? Uważasz mnie za złodziejkę, która kradnie tylko dlatego, że jej się tak podoba, że robi to by mieć to co chce, bo tak? Zmieniłeś się przez te pół roku - powiedziała i zjadła większy kawałek mięsa. Wyraźnie nie była w humorze na cokolwiek. Najchętniej wróciłaby teraz do Otchłani i nie wracała tutaj póki nie będzie musiała. Tam przynajmniej nie było bolesnych wspomnień. Tam jakoś udawało jej się przetrwać, czasem dorobić i pomagać innym. Musiała utrzymywać się w formie, bo pomagała też młodszym i słabszym osobom, gdy były zaczepiane przez jakiś opryszków. Chciała coś zrobić dla innych.
    Zmarszczyła brwi, słuchając jego kolejnych słów. Poruszała swoimi związanymi ogonami, skubiąc powoli swoje mięso. Potrzebowała energii, bo czekała ją długa droga do Otchłani. Obiecała swojej grupie, że wróci jak tylko będzie mogła i tak miała zamiar zrobić. Tutaj było za dużo nieprzyjemnych wspomnień, których nie chciała roztrząsać.
    Prychnęła, a kolczyki na jej uchu lekko zadzwoniły - to lepiej uwierz, bo miałam zamiar zdobyć i wracać tam skąd przyszłam. Bo niby jakie plany miałabym mieć w związku z tym miejscem? Zemstę? A może chęć panowania nad tutejszymi grupami złodziei, skoro tak lubię kraść? - wycedziła przez zęby - przyszłam tu tylko dlatego, że dowiedziałam się o flecie i nic więcej - powiedziała spoglądając gdzieś w bok i upijając trochę soku przez słomkę. Zignorowała jego słowa o Losie. Jeśli chciał ją podrywać to niestety nie będzie to takie proste. Ona sama się zmieniła i nie zamierzała być taka miękka i płochliwa jak te pół roku temu. Za dużo przeszła w życiu, żeby dalej pozwalać tak sobą pomiatać. Musiała w końcu podnieść uszy do góry, otrząsnąć się i pokazać światu, że potrafi, że jest wystarczająco silna by poradzić sobie z przeszłością oraz tym co zrobiła. Z krwią na łapach, która często jej się śniła.
    Spojrzała na niego uważnie - jest to zadośćuczynienie za to, że wzięłam Ci flet i nie mam zamiaru Ci go oddać - powiedziała poważnym tonem, wzruszając ramionami - a co do oszczędzania to powiedz mi, czy jakbyś nie kupił fletu, to byś poszedł kupić składniki i przyniósł je do domu? A może byś poszedł tak jak teraz gdzieś na miasto zjeść? Jak to drugie to powiem Ci, że nie ułatwiasz nikomu sprawy - jej ucho poruszyło się, gdy ktoś znów wszedł do środka i skierowała wzrok w tamtą stronę, marszcząc brwi, ale wróciła do rozmowy jakby nigdy nic - kupowanie składników jest tańsze i wtedy za tę samą cenę zje cała rodzina, a nie ty sam, więc na przyszłość zastanów się czy nie lepiej po protu zrobić zakupów i pomóc mamie w kuchni niż jeść samemu gdzieś po barach - powiedziała wracając do swojego posiłku.
    Uznała przy okazji, że skoro tam im się nie układa, to w takim razie zrobi im jakieś większe zakupy. Była do tego przyzwyczajona. Do kupowania dla innych, przez te pół roku naprawdę sporo się zmieniło, a lubiła Daniela i jego rodziców. Skoro było tak źle, to im pomoże, ale zaraz potem znika. Lepiej, żeby nie spędzała tutaj zbyt wiele czasu. Nie gdy się dowiedziała, że Tigro zdobył jakąś reputacje i na pewno będzie chciał udowodnić, że jest od niej lepszy. Nie chciała wdawać się w bójki, ale czuła, że może to być nieuniknione.
    - Powiedz mi, wyjaśniły się te sprawy zabójstw z czasu, kiedy tu byłam? Zginął ktoś jeszcze? - zapytała jakby nigdy nic, spoglądając w kierunku drzwi, zastanawiając się czy ktoś za nią za to oberwał czy po prostu sprawa ucichła, bo wątpiła, żeby bogaty Dachowiec się do tego przyznał. To by mu zniszczyło interesy.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 9