• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Kradzione...znalezione?
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 15 Sierpień 2018, 20:22   Kradzione...znalezione?

    Uciekła od swojego Właściciela kilka dni temu i nie szło jej najlepiej. Udało jej się zdobyć jakieś ubrania, ukraść je w nocy ze sznura, na którym suszyło się pranie. Trochę za duże spodnie, które związała sznurkiem oraz luźna koszula, zakładana przez głowę. Całe szczęście było to w innej części Krainy, więc nie musiała się martwić, ze poprzedni właściciel się zorientuje, że właśnie znalazł złodziejkę swojej odzieży.
    Była coraz bardziej głodna, nie umiała się wpasować do tego świata. Nie musiała nigdy o nic walczyć. Musiała zapracować na jedzenie czy cokolwiek co dałoby jej możliwość w miarę normalnego życia, ale nikt nie chciał jej dać pracy. Do tego była coraz bardziej brudna, jej futerko było ciemno szare, podobnie jak włosy. Pod okiem miała śliwę, a wargę pękniętą. Kilka siniaków na ciele, a rany po chłoście, którą zaliczyła tuż przed ucieczką, nie chciały się zabliźnić. Co chwila się otwierały co wcale jej nie pomagało. Pod brudem była blada i słaba.
    Włosy miała rozpuszczone, świeżo ścięte, choć bardzo nierówno, sięgały jej do ramion, bo przeszkadzały prawie we wszystkim. Ogony związała wstążką, bo bała się, że ktoś z gości jej Pana może ją rozpoznać. Łapy nie były aż tak rzucające się w oczy jak dwa lwie ogony.
    Łaziła po okolicy i nawet nie zauważyła, gdy otoczyła ją purpurowa mgła, gdy znalazła się w Zaułkach. Szukała tylko okazji albo kogoś kto jej pomoże. Nie znała jeszcze w tym świecie nikogo i coraz bardziej bała się, że sobie nie poradzi z tym wszystkim...błagała tylko w duchu, by wytrzymała jeszcze chwilę, albo by jej śmierć nie była bolesna...tak bardzo się tego bała i czasami zaczynała żałować, że opuściła dom swojego Właściciela. Tam jadła mało, ale zawsze coś dostała i miała dach nad głową tutaj...nie miała nic.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 15 Sierpień 2018, 22:39   

    Pasek torby wżynał się w ramię. Czasem żałował, że mieszkał w Mrocznych, ale finalnie nie ma to jak wśród swoich. Nie mógł skrócić sobie drogi przez Krainę Snów, dlatego teraz taskał tobół od paru kilometrów. A lekkie to nie było. Miał w tym momencie na plecach cały swój dobytek. Ubrania, broń, nawet elektronikę, która niestety tutaj nie działa tutaj przyniósł. Musiał opuścić kolejne lokum, więc zebrał wszystko i wrócił na moment na stare śmieci z małą sakiewką w kieszeni.
    Patrzył pod nogi. Głowę unosił tylko po to by wziąć kolejny łyk whisky. Który to już dzień? Nie pamiętał. Czy to ważne? Tutaj przynajmniej nie obudzi go wycie policyjnych syren ani obce kroki na schodach. Śmierdział jak by wlał w siebie gorzelnię. Ubranie miał wymięte, włosy uniknęły okropnego nieładu tylko dzięki gumce, która spinała je w luźny kucyk. Zarośnięty, zmęczony i obojętny kroczył przed siebie. Lewa, prawa, lewa, prawa. Stopy jakoś same sunęły i przybliżały go do jego mieszkania.
    Chciał już walnąć się do wyra i spędzić w nim cały tydzień. To nie tak, że "klient" nie wiedział. Drugi cel się zmył i musieli odczekać aż poczuje się bezpiecznie, więc w zasadzie miał wolne. Na plany również było za wcześnie. Nie wiedział kiedy i z której nory wyjdzie ten szczur. Pieprzony Stackarr uciekł wykorzystując pieniądze, które zwinął od swojego koleżki, nieboszczyka. A wystarczyło grzać siedzenie i milczeć. Jasne, kasa przeszłaby mu koło nosa, ale biedny to on nie był.
    Pociągnąłby kolejny łyk, gdyby nie to, że poprzedni był ostatni. - Fuuck... - warknął pod nosem i odrzucił butelkę pod ścianę budynku, lekko się zataczając.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 15 Sierpień 2018, 23:00   

    Robiło jej się zimno i zaczynała tracić nadzieję, że uda jej się tutaj cokolwiek znaleźć. Większość osób, które mijała wyglądała na takie, które z łatwością unikną grabieży w szczególności od strony tak niedoświadczonego złodziejaszka, albo sami najchętniej by coś zwinęli. Niektórzy też sprawiali wrażenie, jakby mogli ją zabić samym wzrokiem za samą jej obecność w pobliżu. To na pewno nie była zbyt przyjazna okolica, w szczególności dla tak niedoświadczonej kotki.
    W ten, iskierka nadziei znów zapaliła się nieśmiało w sercu srebrnowłosej Dachówki. Zobaczyła mężczyznę, który wyglądał na zmęczonego życiem. Nie był pewnie zbyt bogaty, ale na pewno zalany, nawet jeszcze do siebie dolewał, przez co Marionette uznała go za potencjalnie dobrą ofiarę.
    Rudowłosy, obładowany pijak (bo za takiego go dziewczyna wzięła) szedł w jej stronę, więc westchnęła cichutko i wysunęła ostrożnie pazury ze swojej łapy. Będzie jej łatwiej złapać za materiał wystającego z kieszeni mieszka. Nie zmieniała tempa marszu, ot chciała po prostu iść jakby nigdy nic. Trochę wystraszyła się, widząc jak ten odrzuca butelkę, ale tylko przełknęła ślinę i szła dalej.
    Gdy była już blisko, lekko zderzyła się z nim ramieniem, by odwrócić uwagę od tego, że w tym samym momencie ubyło mu czegoś z kieszeni, przeprosiła ledwo słyszalnie i chciała iść dalej, by za rogiem ruszyć pędem i oddalić się od tego upiornego miejsca jak najdalej, by zaopatrzyć się w coś, co wypełniłoby jej kurczący się żołądek.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 15 Sierpień 2018, 23:33   

    Unikano go jak ognia. Nieznajomy, uzbrojony i pijany. Aż strach zaczepiać takiego gościa. Było tak pusto, a ktoś wlazł prosto na niego. Przypadek... jasne.. Wystarczył jeden klaps po kieszeni. Nie ulegało wątpliwości, że został okradziony. Widział jak chłopcy potrafią kraść. Uzbrojeni w żyletkę, uśmiech, spojrzenie zbitego pieska i już mieli wyrobioną dniówkę. Dziękuję, przepraszam i proszę. Ich ulubione słowa.
    Spojrzał za nią i obrócił się na pięcie, choć nie specjalnie spiesznie. Dopiero, gdy utrzymał pion zaczął biec, choć nie było to ciekawe przeżycie. Wszystko mu się trząchało przed oczyma. Przerzucił pasek przez pierś, by torba się nie zsuwała. Kocmołuch przed nim przez jakiś czas zwinnie umykał, ale słaby i głodny nie ubiegnie daleko. Znał tę okolicę, jak własną kieszeń, więc cenne sekundy kupowały mu chwile wahania i zastanowienia złodziejaszka.
    Nie była stąd. Nie znała dzielnicy. Niedoświadczona. Sama. Głupia przybłęda, która zapuściła się w nie swój rewir. Zwykle lepiej było się dogadać z szajką, niż im podpaść. Okradliby całe mieszkanie dłubiąc w nosie. Ale ta tutaj pozostała bez wsparcia.
    Gdy ona skręcała w lewo, Keer biegł w prawo. Nie bez powodu do Mrocznych przystawały Zaułki. Uliczki wiły się niczym węże, ciemne, wilgotne i długie. Już wiedział gdzie ją dopadnie. Musiał tylko zdążyć przed nią. Oddychał szybko i głęboko przez zaciśnięte zęby. Naprawdę miał ochotę rzygać.
    Kurna! Nie pozwolę! Mignęła u wylotu uliczki. Dwa kroki za nią, po prostu rzucił się jej na plecy i łapał za wszystko co wystawało. Skrzywił się nie tylko z powodu protestującego żołądka, ale i obdartych kolan oraz torby, która obiła mu plery.
    - Oddawaj szujo! - warknął przykładając jej sztylet do gardzieli. - Oddawaj, bo nie zdążysz ujrzeć stryczka! - przycisnął ją mocniej do zimnego bruku. Nie miał zamiaru przeszukiwać tej brudaski. Same ubrania przypominały szmaty, a Keer wolał nie wiedzieć jak wygląda ciało pod nimi. Jeden chlew i robactwo.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 15 Sierpień 2018, 23:52   

    Początkowo miała nadzieję, że nie będzie za nią biegł, ale się myliła. Już po chwili usłyszała jednak ciężkie, nierówne kroki. Obejrzała się za siebie. Facet poruszał się nad wyraz sprawnie jak na pijanego. Przeklęła pod nosem i przyspieszyła. Była zwinna, ale głód i ogólnie wycieńczenie nie ułatwiały jej wcale zadania, do tego wszystko ją bolało.
    To była prawda, że nie znała okolicy. I to był jej błąd, że nie rozejrzała się nad jakimiś drogami ucieczki. Co chwila wpadała w jakieś zaułki, raz udało jej się nawet przeskoczyć przez mur i gdy była na górze, zorientowała się, że mężczyzny za nią nie ma. To ją trochę uspokoiło, ale nie mogła zwolnić, bo nigdy nie wiadomo czy kogoś nie wezwał. Im szybciej się stąd oddali tym lepiej. Może nie zauważył jak wygląda, może nie zapamiętał jej twarzy i nie będzie miała później problemów, a w najbliższym czasie i tak nie planowała wracać do tej niebezpiecznej okolicy.
    Jakże się myliła. Gdy minęła kolejne skrzyżowanie, znów usłyszała za sobą znajome kroki. Wtedy już było po wszystkim. Nie zdążyła uskoczyć, gdy poczuła silny, paraliżujący ból w plecach. Niedoszła ofiara, rzuciła się na nią, a Kotka jęknęła głucho, opadając na zimny bruk.
    Zrobiło jej się biało przed oczami i do tego było jej strasznie niedobrze. Ledwo mogła się ruszyć, oddychała też z trudem. Słysząc jego słowa jakby z oddali i czując zimną stal na gardle, zamknęła powieki, spod których popłynęło kilka łez - prze...przepraszam - wyszeptała, łamiącym się głosem i z trudem wysunęła spod siebie łapę. Pociągnęła nosem, ale nie chciała umierać, wiedziała, że jak nie zwróci mieszka to będzie jej koniec. Nie zdążyła jednak oddać rudzielcowi własności, bo usłyszała pisk w uszach i dalej nie było już nic.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 16 Sierpień 2018, 00:29   

    - Ja ci kurna dam przepraszam! - szarpnął nią mocno, ale brak oporu z jej strony był dziwnie... znajomy. Jak u szmacianej lalki. Żaden. Czyżby zemdlała? Bo chyba jej nie zaciął? Zerknął na ostrze, bo nie ufał sobie w tym stanie. Było czyste i jak sam bruk, wolne od krwi. A więc zemdlała.
    - I bardzo.. dobrze... - wybełkotał i na czworaka odpełzł kawałek dalej, bo żołądek nie był dłużej w stanie utrzymać alkoholu.
    Zabawne. Złapał kota, a sam rzygał jak jeden. Otarłszy usta rękawem wstał i podszedł z powrotem do dziewczyny. Przez łachmany przesączyła się krew. Keer wygrzebał rękawice i lekko uniósł nieznajomą, gdy już je założył. Wyciągnął mieszek i tym razem wsadził go do torby. Zamienił go na szalik, którym ciasno obwiązał nadgarstki dziewczyny. Nie było szans by uniósł ją w stanie upojenia. I tak cały już drżał z wysiłku oblany zimnym potem.
    Zostawiać jej nie miał zamiaru. Tylko by zdechła... jeśli nie gorzej. Gwardziści takim smrodem też by się nie zajęli. Szybciej skopaliby ją do rynsztoka, żeby zadławiła się nieczystościami. Po co komu papierkowa robota? A zabić? Zabijał ludzi, nie Lustrzan. Gdyby chodziło o jego życie, byłoby inaczej, ale dziś był to mieszek pełen srebra. Pociągnął ją po bruku. Szal był na tyle długi, by zająć miejsce paska od torby.
    Zastanawiające. Kto ją tak urządził? Zerknął za siebie. - Może jest za ciebie jakaś nagroda, hmm? - mruknął i szarpnął za szal, mając nadzieję, że Kotka się obudzi.
    Nic takiego jednak nie nastąpiło. Taskał ją do samiuteńkiego mieszkania. A jak ktoś się gapił? Co z tego? Równie dobrze mógł szykować się do posiłku. Niektórzy woleli Senne Zjawy na miejscu, a nie w plenerze. Ba! Jak ktoś miał kapuchę, to sobie mógł zamówić prosto do pałacyku!
    Ciekawe, ile ja jestem wart...
    Mieszkanie przypominało melinarnię mola książkowego. Tomiszcza walały się obok każdego mebla, który nadawał się do siedzenia. Szkło dorównywało im ilością. - Ja pier... - rzucił, gdy przewrócił butelki uderzając w nie drzwiami. Przekroczył tylko przez nie, a drzwi zamknął na cztery spusty. Zdjął torbę i złapał Kotkę za ubranie, po czym pociągnął ją do najbliższej rury. Dziewuszka miała pazury, więc musiał ją czymś przykuć. Kajdanek nie miał, ale od czego są łańcuchy i kłódki?
    Owinięty ogon przyciągnął jego uwagę. Odwinął materiał. Miała dwa! Noo! I to już jakiś konkret. Teraz tylko wypytać, skąd mała zwiała. Nie odrzucał materiału. Zawiązał nim jej oczy.
    Nalał wody do garnka i upił sporą część, a resztę wylał prosto na nią. - Pobudka. - rzucił obojętnie odstawiając garnek i padł na fotel. Ściągnął rękawice i wyciągnął się wygodnie, by obserwować Kocicę.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 16 Sierpień 2018, 00:40   

    Nie słyszała już jego słów, ani nie czuła tego, jak była ciągnięta po bruku, przez co nabawiła się kilku nowych skaleczeń na nogach. Była całkowicie bezwładna i oddychała płytko.
    Ocknęła się dopiero, gdy poczuła zimną wodę na twarzy. Obudziła się i zakaszlała zaskoczona. Odkryła, że nic nie widzi, ale czy oślepła? Czy ktoś pozbawił ją oczu? Już przecież wiele się nasłuchała o tych, którzy kolekcjonują części ciała oraz o tych, którzy je dla nich zbierają. Mogła wpaść na właśnie kogoś takiego. Nie czuła jednak bólu na twarzy, coś jednak zasłaniało jej oczy. A więc po prostu miała coś na głowie. Poruszyła się lekko, ale poskutkowało to tylko tym iż znów jęknęła z bólu. Mogła się jednak przeciwstawić mężczyźnie, może ukróciłby jej cierpienie. Może tak by było najlepiej.
    - Gdzie...gdzie ja jestem? - zapytała cicho. Wiedziała, że ktoś tutaj z nią jest. Słuch i węch miała równie czuły co u normalnego kota. Wiedziała, że jest w jakimś pomieszczeniu i to takim, którego nie znała. Przeważał tu zapach starych ziół, kurzu, książek i alkoholu. Nic nie przychodziło jej na myśl przy łączeniu tych zapachów. Dodatkowo do tego wszystkiego dołączał jej własny, który wcale nie był przyjazny dla żadnego nosa - dlaczego mnie pan nie zostawił? - zapytała cichutko wyczuwając te same zapachy, które pochodziły od pijanego mężczyzny, którego okradła. Nikogo innego nie czuła. Jedyne co się zmieniło to wyraźniejszy zapach potu, ale co w tym dziwnego, skoro ją gonił?
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 16 Sierpień 2018, 01:15   

    - Nadal w Mrocznych Zaułkach. - odpowiedział na pytanie. - Twoi pobratymcy są daleko. - dodał i odchylił głowę do tyłu, bo nadal się mu w niej kręciło. Przymknął na moment oczy i zaśmiał się ochryple słysząc kolejne pytanie. - Nie mam w zwyczaju zostawiać nikogo na ulicy. - A raczej porzucać potencjalnej okazji na łatwy zarobek. Podniósł się po dłuższej chwili.
    Dziewczyna mogła usłyszeć jak mężczyzna krząta się po pomieszczeniu. Szurał butami po drewnianej podłodze, otwierał coś i zamykał. Ponownie napił się wody, a potem na moment gdzieś poszedł. Szum prysznica wskazywał na łazienkę. Zapach olejków rozniósł się po mieszkaniu. Dziesięć minut później stał się wyraźnie silniejszy. Woń lawendy zamaskowała resztę.
    - Hmm.. co my tu mamy? - rozbawiony głos zabrzmiał jej koło ucha.
    Keer szarpnięciami zdjął z Kotki koszulę tak, że ta zawisła na skutych nadgarstkach. Jeden rzut oka na biust pozwolił Cieniowi stwierdzić, że dziewczyna jest naprawdę młoda. Trochę korciło, żeby pstryknąć w jeden z sterczących z zimna sutków, ale nie chciał wywołać u niej paniki. Musiała zacząć gadać, a nie błagać o litość. Obrócił ją plecami do siebie. - Kto cię tak urządził? - zapytał. Wykręcana ze szmatki woda mu zawtórowała. Głębokie rany po chłoście były świeże. Nic dziwnego, że się otworzyły. Przyłożył materiał do pleców. Nie mógł od razu zacząć jej myć, bo tylko dołożyłby jej bólu.
    Usiadł obok i cierpliwie czekał. - Jak ci na imię? - zadał kolejne pytanie i w głowie już wybierał nowe miano dla siebie.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 16 Sierpień 2018, 19:18   

    Nie przypuszczała by było inaczej. Na słowa o pobratymcach nawet nie zwróciła uwagi. Może i była Dachowcem ale nie znała żadnych innych. Owszem spotkała ich trochę, ale raczej nie nazwałaby ich swoimi pobratymcami. W szczególności w tej sytuacji. Nie mogła liczyć na nikogo innego poza sobą.
    Nie skomentowała tego zostawiania na ulicy. Po co ona mu w ogóle była? Nic by się nie stało, gdyby ją po prostu zostawił. Zdechłaby tak jak na to zasługiwała. Okradła go, więc czemu ją tutaj przytaszczył? Czyżby wiedział kim była? Skąd pochodzi? Spięła się i zwiesiła głowę zmęczona. Nie miała sił na jakiekolwiek sztuczki, musiała się poddać losowi, ale może uda jej się namówić tego rudzielca, żeby ją wypuścił? Albo zabił? Wolała to niż wrócić do swojego Pana, który na pewno nie dałby teraz jej już spokoju. Zacząłby ją tresować wiele razy ciężej niż do tej pory. Nie szczędziłby jej ani na moment.
    Starała się uważnie słuchać co robi mężczyzna. Śledziła każdy jego krok. Słysząc jak ten zaspokaja pragnienie, sama przełknęła z trudem ślinę. Nawet nie przypuszczała, że chce się jej aż tak bardzo pić. Ale nawet nie zdążyła zapytać, bo mężczyzna zniknął...chyba w łazience sądząc po odgłosach lejącej się wody.
    Zaczynała trochę przysypiać, gdy nagle usłyszała głos przy swoim uchu. Lekko podskoczyła wystraszona, po czym pisnęła cicho, gdy została pozbawiona koszuli. Zarumieniła się i przełknęła z trudem ślinę. Bała się co teraz będzie chciał z nią zrobić. Była cała spięta.
    Nie chciała odpowiadać na to pytanie. Odwróciła tylko głowę, pokazując, że nie odpowie. Syknęła i spięła się mocno, czując na sobie mokry materiał.
    Oddychała płytko, chcąc się przyzwyczaić do bólu. Spuściła głowę, opierając ją o ścianę - Ma...Marionette - powiedziała grzecznie. Była już tak bardzo zmęczona. Nie pytała mężczyzny o jego imię. To i tak nie miało dla niej teraz znaczenia - przepraszam...czy mogłabym dostać trochę wody? - zapytała cichutko. Była niepewna, nie wiedziała, czy za to nie oberwie. Do tego w brzuchu burczało jej coraz bardziej i nie potrafiła już tego ukryć.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 16 Sierpień 2018, 21:26   

    - Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy. - mruknął, gdy dziewczyna próbowała się odsunąć i cichutko zakwiliła. Może nawet miała szczęście. Pijany Cień nie raz raczył się wyobrażeniami o tym, co zrobiłby z jakąś pannicą. A były to wyobrażenia zwykle brutalne i wyuzdane. Ta tutaj była jednak zbyt młoda, by pociągać go w ten sposób.
    Uparciucha z niej. Dlatego nie przepadał za kotami. Zawsze posłuszne tylko sobie, podążały własnymi ścieżkami. Niepokorne do cna. Cień odetchnął ciężko. - Serio? Chronisz tego gnojka, po tym co ci zrobił? - zapytał z niedowierzaniem w głosie. Nie żeby był lepszy.
    Delikatnie ściągnął z niej szmatkę i porządnie ją przepłukał, po czym zaczął obmywać jej rany, myśląc jak mógłby ją podejść. Czy powinien się jej pokazać? W końcu potem mogła by go wkopać, w swoim mniemaniu, więc mieliby wzajemny powód do rozejścia się w pokojowych stosunkach. A on mógłby pójść, wyśpiewać wszystko i liczyć na małą nagrodę. Małą, bo nie chciałby skończyć tak jak dziewczyna przed nim, prosząc o zbyt wiele.
    - To naprawdę twoje imię? Trochę... wymowne. - zmarszczył brwi. Jeśli dziunia nie kręciła, to kimkolwiek był typ, który ją tak załatwił, musiał być niezłym kawałem skurwiela. Bo żaden rodzic nie nadałby swojej córce takiego imienia. Chyba, że było niechciane.
    Na pytanie nic nie odpowiedział. Coś tam poszurał, poprzestawiał. - O. Tu jesteś. - Keer szepnął do siebie i wrzucił po jednej tabletce do obu szklanek. Po chwili Marionette mogła poczuć na wargach chłodną i gładką krawędź szkła. Napój dziwnie syczał i smakował jak coś cytrusowego i mętnego. - To tylko witaminy. - zapewnił i przechylił naczynie. Ciekawe, czy dziewczyna wie, co to takiego. - Skąd pomysł, by kraść w takim stanie? - celowo ignorował burczenie dochodzące z jej brzucha.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 16 Sierpień 2018, 22:05   

    Położyła po sobie uszy, po czym zaraz je postawiła - n-nie - przyznała niepewnie - to...to mój Pan mi to zrobił...w dniu...kiedy uciekłam - powiedziała posłusznie - ale...nie chcę do niego wracać...proszę mnie nie oddawać...już wolę umrzeć - skierowała swoją głowę w stronę rozmówcy, stawiając wysoko swoje niegdyś białe uszka. Naprawdę miała nadzieję, że mężczyzna jej nie zwróci do właściciela. Nie przeżyłaby tego i na pewno bardziej by cierpiała, gdyby umierała z głodu gdzieś w rowie, niż gdyby jej Pan się nią zajął.
    Dała sobie obmywać rany, nie protestowała ani nie marudziła. Była nauczona, że ma znosić bólu i nie ma prawa na niego narzekać. Był on częścią jej życia i nie mogła tego nigdy zmienić. Oparła ponownie czoło o ścianę. Cała drżała z bólu i zimna. Jej ciało pokrywała gęsia skórka. Nie czułą się do tego komfortowo, będąc związana i to z podniesioną koszulką. Nigdy nie wiadomo co temu pijanemu mężczyźnie strzeli do głowy.
    - Takie nadał mi imię Pan - odpowiedziała, opuszczając uszy po bokach głowy. Nienawidziła tego imienia, tak jak całego swojego życia. Czuła jak w oczach zbierają się jej łzy, całe szczęście miała opaskę na oczach, więc nawet ja jakaś uciekła spod powieki to materiał ją od razu skrył.
    Cofnęła głowę gdy coś zaczęło pstrykać w jej nos. Ale w końcu upiła łyk. Naprawdę była spragniona i zaczęła pić bardzo łapczywie. Naprawdę miała sucho w gardle - dziękuję - powiedziała gdy już skończyła.
    - Uciekłam kilka dni temu....nikt nie chciał dać mi pracy, a byłam głodna - powiedziała zgodnie z prawdą. W brzuchu nadal jej burczało, ale nic nie mówiła. Nie chciała przesadzać. Bała się tego co może jej zrobić, jeśli go zdenerwuje.
    Poruszała swoimi ogonami, na których były widoczne teraz białawe ślady, w miejscach gdzie był materiał, a brud nie miał tak łatwego dostępu - co pan ze mną teraz chce zrobić? Odda mnie pan? - zapytała, widocznie zmęczonym głosem. Gdyby nie to, że oczy miała zasłonięte, to by po prostu jej się zamykały.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 17 Sierpień 2018, 22:59   

    Och, słodka naiwności! Naprawdę uwierzyła w jego bajeczkę! Teraz tylko trzeba było postawić się w pozycji ofiary o dobrym sercu i kupić sobie czas na pozyskanie informacji skąd Kotka się urwała. A jeśli to nie zadziała, istniały jeszcze inne sposoby. - Nie bój nic. Nie oddam cię nikomu. - odparł i ponownie przepłukał szmatkę, zanim odłożył wszystko na bok. - Przy mnie nie musisz bać się jego imienia. Wierz mi, gdy zaczniesz mówić, o tym co cię boli, o tym czego się boisz, ulży ci. - dodał starając się ją bardziej podpuścić. Przycupnął bliżej niej i zaczął owijać ją bandażami. Uważał przy tym by nie dotykać jej bardziej niż musiał. - Rozwiązałbym cię... ale chyba sama rozumiesz, że nie zaufam do końca komuś, kto uciekał z moją sakiewką. - westchnął smutno, jakby był zmuszony do traktowania jej w ten sposób. To przecież nie jego wina. W ogóle. Heh. Porywanie nastolatek! Tego jeszcze nie przerabiałem!
    - Z wychowaniem poszło mu gorzej! - parsknął rozbawiony i zabezpieczył bandaż. Przełożył jej koszulę przez głowę. - Muszę sprawdzić, czy coś mam. Nie lubię wpychać w siebie żarcia. - wytłumaczył i obrócił ją z powrotem przodem do siebie, by nie miała tak nienaturalnie wykręconych rąk. Dodatkowo sprawdził łańcuchy jeszcze raz. Były w porządku. - Teraz? Teraz czekamy aż dojdziesz do siebie. - mruknął ładując drewno do pieca. Rozpalenie trochę trwało, bo do trzeźwego było mu daleko, ale koniec końców ogień zwyciężył. Zamknął drzwiczki i przeniósł się z powrotem na fotel. - Ten twój cały pan... byłaś u niego od początku? To musi być kawał drania. - zagadnął sennie.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 20 Sierpień 2018, 21:49   

    Lekko zadrżała, gdy przestał przemywać jej rany. Spięła się, gdy zaczął ją opatrywać - nie boję się...nie pamiętam go - powiedziała zgodnie z prawdą. Nie rozumiała tego, ale gdy próbowała sobie przypomnieć cokolwiek, to nic z tego nie wychodziło, poza bólem głowy, dlatego nawet nie próbowała. Bo też po co?
    Nie była przyzwyczajona do tego, że ma się komu żalić, dlatego nawet nie chciała próbować. Pokręciła więc tylko głową. Poza tym...nie znała go. Musiała mu trochę zaufać, ale nie miała zamiaru mu się żalić jak złe życie miała. W końcu może się tego domyślić, patrząc na stan jej pleców.
    Westchnęła cichutko, gdy powiedział, że jej nie puści. A co jak będzie musiała zajść do łazienki? Nie chciała robić pod siebie i to jeszcze w czyimś mieszkaniu. Najchętniej zapytałaby, czy może się choć trochę umyć, bo nie chciała pachnieć tutaj....ale trochę się bała. Nie chciała przesadzać. Poza tym pewnie by ją śledził przez cały czas. Chyba będzie musiała się na razie pogodzić ze swoim losem.
    Westchnęła z ulgą, gdy założył jej znów koszulę. Usiadła lekko bokiem i oparła się o ścianę na tyle, na ile pozwalał jej łańcuch. Przytaknęła głową, że rozumie, ale słuchając tego co później robił, to chyba nie miał zamiaru spełnić tego co powiedział. Szkoda. Będzie musiała przetrwać kolejną noc bez jedzenia. Chyba już tak będzie wyglądało jej życie.
    Postawiła powoli uszy. Czyżby jednak chciał jej trochę pomóc? To...byłoby miłe. Oparła głowę o chłodną ścianę. Chyba miała lekką gorączkę przez rany i było jej nie wygodnie. Ale nie marudziła. Chociaż nie musiała się martwić o zmiany pogody.
    - Podobno zostałam mu sprzedana jak byłam malutka - powiedziała cicho, a jej oddech się uspokajał. Przez ciepło, pochodzące z pieca i rozchodzące się po mieszkaniu robiła się senna i miała problem by pozostać w pełni świadomości.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 25 Sierpień 2018, 21:23   

    Przytaknął dziewczynie krótkim mruknięciem. Czekały go poszukiwania i to na własną rękę. Łażenie i wypytywanie o zbiega u informatorów wydawało się kiepskim pomysłem. Tylko by oberwał. Zerknął na nią jeszcze raz. Była dobrze skuta, więc nie powinna uciec ot tak, chyba że zamieni się w kota. Oddychała płytko i opierała się o ścianę, jakby chciała schłodzić czoło. Wlepił wzrok w sufit. Widać odpoczynek nie był mu dany. Zetknął swoje czoło z jej. Była rozpalona.
    - Czyli raczej na pewno. Czekaj, zaparzę ziół. Masz podwyższoną temperaturę. Nawet jak na kota. - wstał i pomieszczenie znów wypełnił szum, a potem bulgot wody i zapach roślinności. Odstawił napar, by nabrał mocy. Zawierał kocimiętkę, ale i sporo uspokajających, rozluźniających oraz przeciwgorączkowych składników. Dość by móc wyrwać się stąd na parę chwil, gdy pannica będzie słodko spać. Za to był pewien, że jedzenia nie odmówi. Nie miał mięsa i warzyw, w zamian wygrzebał miód, migdały i kakao. Te drugie utłukł w moździerzu i zmieszał je z pozostałymi składnikami. Uformował z masy kopczyk małych kuleczek. Ledwo trzymały kształt w tym cieple, ale nie chciał kazać jej i sobie czekać.
    Odłożył zaparzasz na bok i podszedł do Kotki z kubkiem i słodyczami. Przyklęknął przy niej z boku, by nie wytrąciła go z równowagi kopnięciem i nie oblała ich obojga gorącym napojem. - To tylko migdały, miód i kakao. - uprzedził ją. Była niedożywiona, ale nie wyglądała jeszcze jak ofiara wieloletniego głodu, choć niewiele jej brakowało. Cień był jednak pewien, że dziewczyna będzie w stanie przyjąć posiłek bez żadnych skutków ubocznych. Przytknął pierwszą kuleczkę do jej spękanych warg. - Tylko mnie nie pogryź. - ostrzegł i lekko naparł kciukiem. Karmił ją cierpliwie, nie pospieszał. Obserwował jej ruchy, słuchał oddechu, ciekaw działania kocimiętki. W końcu kubek stał zaraz obok. - Zioła zbiją gorączkę. - wyjaśnił krótko, gdy Marionette pochłonęła zawartość talerzyka i podstawił kubek. - Tylko się nie poparz.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 25 Sierpień 2018, 23:29   

    Spięła się i lekko cofnęła zaskoczona, gdy mężczyzna nagle zetknął się z nią czołem. Położyła uszka spłoszona, nie do końca rozumiejąc ten gest. Nikt nigdy jej nie sprawdzał gorączki, a już na pewno nie w taki sposób. Miała więc prawo nie wiedzieć, co to może oznaczać.
    Dowiedziała się dopiero, gdy Cień wspomniał o ziołach. Czuła się źle i psychicznie i fizycznie, więc nie dziwiła się, że dopadła ją gorączka. W szczególności patrząc na to, że nie należała do dobrze odżywionych, a tym bardziej była ranna. Warunki, w których obecnie żyła też nie były ani trochę do tego przystosowane, a ona nie była do nich. Sama się dziwiła, że jeszcze jakoś dała radę przeżyć, mimo tego wszystkiego.
    Śledziła każdy krok mężczyzny swoimi niegdyś białymi radarami. Teraz były one popielate, przez kurz u brud, które się na nich znajdowały. Gdy poczuła kocimiętkę, lekko się ożywiła. Nie mogła nad tym zapanować. No...może nie do końca. Nie rwała się do niej. O zainteresowaniu świadczyło głównie to, że Kotka węszyła, miała wysoko postawione uszy, a jej ogony zaczęły nieśmiało falować, na wszystkie strony, rudzielec musiał więc pilnować, by przypadkiem nie przewróciła naczynia z wrzątkiem, przez czysty przypadek. Bez takowego zamiaru.
    Czując coś przy ustach cofnęła się zaskoczona. Wykonywał różne czynności bez ostrzeżenia, więc dziewczyna reagowała dość nerwowo na wszystko, w szczególności, że nic nie widziała, nie mogła więc do końca przewidzieć tego co zrobi.
    Powąchała kuleczkę i niepewnie przyjęła ją do ust. Pogryzła kilka razy i połknęła. Nie pachniała, ani nie smakowała źle, więc bez marudzenia przyjmowała wszystkie słodycze. Były nawet smaczne, a jak ktoś jest głodny, to tym bardziej przyjmie wszystko, nie zależnie od smaku. Widać było, jak bardzo była głodna, ale starała się nie pchać na siłę nic w siebie, by czasem się nie zadławić, lub po prostu nagle nie zwymiotować. Lepiej więc, że jadła powoli. Co jakiś czas oblizywała usta co tylko potwierdzało, że smak jej nawet spasował. Cały czas jednak nos szukał źródła ziołowego zapachu, a ogony nie przestawały się ruszać.
    Powąchała uważnie napar, gdy został jej podstawiony pod nos. Poza kocimiętką czuła jeszcze kilka innych składników, ale nie wyczuwała nic, co mogłoby sprawić, że napój byłby dla niej zbyt podejrzany by go wypić. Z resztą...po co miałby ją zabijać? Gorzej jakby chciał ją jakoś wykorzystać. Była w tym momencie prawie bezbronna i jedyne czego mogła użyć to nogi, które podobnie jak dłonie, zaopatrzone były w zestaw ostrych jak brzytwa pazurów, gotowych rozedrzeć nie tylko ubrania, ale również skórę, a może i nawet częściowo mięśnie, które się pod nią znajdowały, bez większego problemu.
    Przez dodanie kocimiętki, wydawało jej się to dziwne, ale nie mogła się powstrzymać i ostrożnie wypiła napar, czując przyjemne, rozlewające się po jej ciele ciepło. Zrobiła się przez to jakaś dziwnie rozluźniona, jeszcze bardziej senna. Chciała bardzo utrzymać przytomność, ale nie potrafiła. Błagała tylko w myślach, żeby nie postanowił sobie na niej użyć. Chyba tego by już nie wytrzymała...
    Wsłuchiwała się jeszcze przez chwilę w niknące za dziwną mgłą otoczenie, po czym oparła się o ścianę i zasnęła, cały ciężar utrzymując w pozycji siedzącej prawie tylko przez uwiązane łańcuchem ręce, które na pewno będą ją niemiłosiernie bolały gdy już się obudzi. Jeśli się obudzi....
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9