• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Kradzione...znalezione?
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Wrzesień 2018, 22:30     

    Zmrużył w oczy w nikłym cieniu uśmiechu wywołanym zachowaniem Kotki. Przynajmniej reagowała już jak powinna. - Wiesz... to nie tak, że chcę cię sprzedać za garść monet. - zaczął mówić spoglądając w czarną taflę. - Nawinęłaś się. Dałaś się pochwycić i tutaj zaciągnąć i jasne, że wieść o tym, że pewna dwuogoniasta Kotka została odnaleziona, poszła w świat. Ale to nie znaczy, że nie możemy ugrać więcej. Chcę Cię wypuścić, ale to musi wyglądać na moją nieudolność, a na twoje szczęście. - wstępnie przedstawił jej plan. - Nie powiem. Zastrzyk gotówki zawsze jest miły. Tym bardziej muszę zachować pozory i dlatego nie mogę wypuścić cię wcześniej. - zerknął na nią. Pewnie za to oberwie. Grzecznie da sobie wpakować pięść w brzuch, bo wysłannicy pana Marionette raczej nie uznają oporu i walki za objaw dobrze przyswojonej nauczki. - Musisz wiać rozumiesz? Przyjdą po ciebie lada dzień, więc naprawdę naucz się mruczeć, drapać i szczerzyć kły. - dodał już bez ani odrobiny wesołości i uniósł kubek do ust wypijając połowę jego zawartości. Odłożył go i wstał, by wrócić do Marionette z ołówkiem i kartką. Na szybko nakreślił prostą do odczytu mapę. - Tu jesteśmy teraz. - zaznaczył kawałek prostokąta kółkiem i przeniósł grafit nad kwadrat znajdujący się wiele ulic dalej i narysował na nim krzyżyk, po czym postukał w niego parokrotnie. - Tutaj zostawię twój zestaw ucieczkowy. Będziesz miała w nim wszystko, co pomoże ci wylizać rany i przetrwać przynajmniej dwa tygodnie. - wyjaśnił i spojrzał jej w oczy. - Biegnij tam czym prędzej, chyba że będziesz ścigana. Nie wydawaj wszystkiego, nie śpij w żadnej tawernie i przede wszystkim wymyśl sobie jakieś imię, bo jak nie podasz żadnego to szybko cię zgłoszą. - zawzięcie tłumaczył plan. - Nie zostawaj w jednym miejscu zbyt długo. Nie rozmawiaj o tym co lubisz, czego nie lubisz, czego się boisz, o czym marzysz. Kłam ile wlezie. Stwórz sobie jakąś personę. Czasem głupi szczegół, na przykład ulubiona piosenka, jest wstanie cię wkopać. - kontynuował, śmiertelnie poważny i chłodny. Pomagał jej, ale zasługiwała na choćby jedną szansę. Uśmiech losu. On takiej szansy nie otrzymał. Los zawsze śmiał mu się w twarz. - I choćby nie wiem co by się działo... nie wracaj tutaj. Nie szukaj mnie. - wyszeptał, po czym podał jej mapę. - Zapamiętaj ją. Gdy tu wparują przeszukają każdy kąt. Będę musiał ją spalić. - ponownie sięgnął po swój kubek, dopił kawę i energicznie poderwał się z miejsca, by zacząć krzątać się po mieszkaniu. Oglądał, podnosił, odkładał rzeczy rozmyślając, co mogłoby się przydać Kotce.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 13 Wrzesień 2018, 23:20     

    Wysunęła pazury i warknęła cicho, słysząc jego słowa, które tylko potwierdzały jej wcześniejsze obawy. Po chwili jednak zamrugała, nie do końca rozumiejąc o czym on w ogóle mówi. Jakie szczęście? Jaka nieudolność? Co on plecie? Nie mogło to dotrzeć do jej kociego rozumu.
    Naburmuszyła się lekko - nie potrafię tylko mruczeć - powiedziała cicho. Jak miała się tego nauczyć jak nie znała dobrego dotyku. Głaskanie nigdy nie było dla niej przyjemne, ne było takie jak dzień wcześniej, gdy zamruczała po raz pierwszy.
    Słuchała coraz bardziej otwierając oczy. Wpatrywała się w mapę i starała się jak najwięcej zapamiętać. Lekko zbliżyła się do rudzielca, żeby lepiej widzieć, ale nadal była czujna, by w każdym momencie móc odskoczyć. Po prostu nie mogła uwierzyć...on chciał jej pomóc uciec. Ale jak...nie może uciec zanim przyjdą, a jak się oddalą to będzie za późno. Wiedział, że jest z tego tylko jedno wyjście, z którego nie chciała korzystać ale będzie musiała. Teraz jednak nie tym sobie zaprzątała głowę, a czym co jednak było dla niej ważniejsze. Może i było to głupie, ale jednak kotka miała tylko siedemnaście lat i pierwszy raz odważyła się zrobić coś dla siebie....chyba miała prawo być trochę zdezorientowana.
    Odebrała od niego kartkę, po czym spojrzała na mężczynę - dlaczego chcesz mi pomóc? - zapytała cicho, a jej ręce zaczęły lekko drżeć - dlaczego mnie po prostu im nie oddasz...w końcu nie ważne ile dostaniesz i tak wyjdziesz na tym lepiej....a tak to jeszcze do mnie dołożysz - powiedziała, a jej głos zaczynał się coraz bardziej załamywać. Skuliła się w sobie, a po jej policzkach zaczęły spływać gorące łzy. Targnął nią szloch, którego nie mogła powstrzymać. Po prostu się rozpłakała, nie wierząc w to co się działo. Nie wierząc, że ktoś pierwszy raz nie traktuje jej jak rzecz, a naprawdę chce coś dla niej zrobić - i...i dlaczego mam Ci...uwierzyć, że....nie natrafię tam na kogoś...innego.... - zapytała, choć trochę starając się skupić na tym co powinna, ale było to trudne, gdyż nie do końca mogła powstrzymać płać.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 12:28     

    Stłumiony śmiech Cienia rozbrzmiał krótko. Miał ochotę zmierzwić srebrne włosy po raz kolejny, ale potrzebował sprawnych rąk. - No nic. Musi ci wystarczyć to co masz. - mruknął.
    Gdy dziewczyna studiowała mapę, on szykował dla niej pakunek. Westchnął zmęczony, słysząc pytanie i na moment zamarł bez ruchu. - Tylko głupiec łasiłby się na złoto takiego łajdaka. Co innego gdybyś była jego ulubienicą. Oczywiście w dobrym sensie. - zaczął znów coś przekładać i oglądać, sprawiając wrażenie zupełnie tym pochłoniętego, lecz zaraz odezwał się ponownie. - A jeśli pytasz o zestaw ucieczkowy... powiedzmy, że nie lubię, gdy mój trud idzie na marne. Każdemu z naszej trójki na czymś zależy. On chce cię dorwać. Ja zarobić, a przynajmniej nie stracić. Ty chcesz uciec. Rachunek i jego wynik już znasz. - wytłumaczył chłodno. Jeśli myślała, że odnajdzie w nim cnoty i szlachetne pobudki trafiła pod zły adres. - Orientujesz się o co chodzi, jednocześnie dochodząc do siebie - kończę z poderżniętym gardłem. Oddaję cię - najprawdopodobniej dostaję wpierdol. Uciekasz - albo dostaję wciry, albo nie mają na to czasu i próbują cię gonić lub znów czekają na okazję. - przedstawił kalkulacje. - Może dostałbym kasę, ale nie jeśli działam w pojedynkę. Nie mam czym ich zaszantażować. Mógłbym blefować, ale to nie gwarantuje bezpieczeństwa. Poza tym bogaczy stać na telepatów. - wypełnił lukę w jej myśleniu. Gdyby to było takie proste, to otwarcie rozpytywałby na ulicach, gdzie znajdzie jej właściciela i podszedł z nią pod jego bramę.
    Słysząc szloch podszedł do niej i szarpnął lekko za ramię. - Ej! Miałaś studiować mapę, a nie gapić się na mnie i moczyć lico! - postukał palcem w kartkę. - Zaraz wychodzę, więc lepiej upewnij się, że zapamiętałaś każdy szczegół. - dodał i odszedł, by się ubrać i schować zawiniątko do torby. Otworzył drzwi i stanął w progu. - Nie znalazłem drugiego, któremu bym zaufał. - odparł i już go nie było.
    Piec huczał cicho, a opadający kurz migotał w nikłym świetle przebijającym się przez deski. Kotka została sama ze swoimi myślami.
    W tym czasie Cień kluczył zaułkami, aż nie znalazł swojego małego gniazda. Obrócił torbę na plecy i mocno chwycił wzmocnioną rynnę. Po obu jest stronach zamontowano pręty służące za drabinkę. Starał się nią potrząsnąć. Ani drgnęła. Wspiął się i wyszedł na mały daszek, skryty między dwoma nagimi ścianami kolejnej kondygnacji. Stąpał ostrożnie i stukał knykciami w dachówki, aż nie odpowiedział mu pusty dźwięk. Wysunął jedną z nich i ułożył pakunek w płóciennej torbie na desce, po czym przywiązał go do niej, by nie zsunęł się głębiej. W kocu znajdowała się sakiewka miedziaków, lecz ich łączna wartość równała się dwóm złotym monetom. Była w niej też malutka karteczka z napisem: "Powiedzmy, że je zarobiłaś." Kotka znalazłaby również opatrunek, olejek na rany, którego używał Gawain, kostkę mydła, naostrzoną finkę, za duży golf, dwa spore kawały grubego płótna i półlitrową butelkę alkoholu. Było też parę dziwniejszych przedmiotów, lecz dziewczyna powinna się zorientować, czemu się tu znalazły. Pasta do butów idealnie nadawała się do nadania gęstym splotom wodoodporności, a węgiel i sól pozwolą nie tylko umyć zęby, ale i uzdatnić wodę oraz zmienić kolor włosów. "Kompendium zielarza lub Ludzi będącymi własnymi lekarzami, poprzez użytek remediów Natury" też się zmieściło. Najwyżej porzuci książkę i tyle. Była teraz jej. Miał nadzieję, że paczuszka wystarczy. Musiała.
    Ponownie zasunął dziurę sporawą dachówką i czym prędzej wrócił do siebie. Nie było go może z pół godziny.
    - Zapamiętałaś trasę? - zapytał i jeśli Marionette potwierdziła, wyrwał kartkę z jej dłoni i wrzucił ją do paleniska. - Teraz najedz się do syta, wybierz sobie co chcesz z mojej szafy i spróbuj się jeszcze przespać. - zakomenderował. Był spięty i czujny. Adrenalina przegoniła resztki senności, ale i spokoju.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 13:35     

    Wysłuchała uważnie wszystkiego co mężczyzna ma do powiedzenia. Opuściła wzrok i uszy, słysząc jego wyjaśnienia. Ale Marionette na nie nie wpadła. Nie była jeszcze doświadczona w tych sprawach. Myślała głównie o tym jak w ogóle ma tu przeżyć, albo znaleźć jakieś miejsce, gdzie będzie mogła zamieszkać i nie martwić o to, że zostanie ukarana za samo istnienie - rozumiem - powiedziała cicho, skupiając się na mapie. Nie wiedziała ile ma czasu, więc musiała wytężyć umysł i zapamiętać jak najwięcej.
    Pociągnęła nosem i zamknęła oczy by się uspokoić - prze...przepraszam - otarła łapą łzy i wróciła do studiowania kartki. Musiała zapamiętać jak najwięcej, w szczególności, że nie powinna iść tam prosto tylko jakąś inną drogą. Tak na wszelki wypadek, jakby mieli ze sobą kogoś w razie jej ponownej ucieczki, w co wątpiła, ale nigdy nic nie wiadomo. Wolała być przygotowana - czy jest przy tym...miejscu coś charakterystycznego? Coś co znajdę na pewno, jakbym poszła inną drogą niż prosto do celu? - zapytała cicho, nie podtywając wzroku od kawałka papieru.
    Spojrzała na rudzielcem, gdy ten wyszedł. Westchnęła ciężko i tylko co jakiś czas zamieszała mięso, żeby się nie przypaliła. Niepewnie dodała też kilka przypraw. Miała nadzieję, że Gospodarz nie będzie na nią zły. W ten sposób będzie trochę bardziej zjadliwe. Nie gotowała wcześniej, ale znała podstawy no i zapachy, które były odpowiednie. To chyba było najważniejsze. Rozejrzała się też znów po mieszkaniu, wiedząc, że są to ostatnie chwile, kiedy może nacieszyć się jeszcze spokojem.
    Spojrzała wystraszona na drzwi, gdy Cień wrócił do domu. Przytaknęła mu głową na pytanie i skuliła się, gdy wyrwał jej kartkę papieru z łap.
    Wstała i niepewnie nalała nałożyła sobie jedzenia. Wcześniej wyłączyła palnik, więc teraz było ono w idealnej temperaturze do jedzenia. Zjadła ile mogła. Żeby na pewno nie być głodną gdy już będzie musiała uciekać, by na pewno miała na to siły.
    Zamrugała zaskoczona, gdy mężczyzna kazał jej wybrać coś z jego szafy. Podeszła więc do niej i wybrała jakaś spraną koszulę i wiązane spodnie. Żeby na pewno nie było to coś czego rudzielec potrzebuje, ale jednocześnie by jej się to przydało.
    Z wybranymi ubraniami podeszła do Cienia - czy...czy mógłbyś mi jeszcze zmienić opatrunki, albo chociaż sprawdzić czy wszystko w porządku? - zapytała niepewnie - lepiej...żeby były w jak najlepszym stanie jeśli...uda mi się uciec - powiedziała, stała nadal w pewnej odległości ale jeśli trzeba było podeszła do Gospodarza, bo przecież nie zrobi tego na odległość.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 14:57     

    Zignorował zbędne przeprosiny. To ucieczka Marionette, więc nie mógł nauczyć się trasy za nią. - Za rynną, po której dostaniesz się do skrytki jest wejście na plac. Kuta brama z krukiem w locie na tarczy. Nad nią jest taki murowany daszek. Łatwo przeoczyć, bo latarnia zwykle jest zgaszona. - odpowiedział, zastanawiając się czy znajdzie tam coś jeszcze. - Nigdy nie dostałem się w to miejsce inną drogą, ale nie jestem Dachowcem. - wzruszył ramionami. Punkt charakterystyczny już miała, więc o pomyłce nie było mowy.

    W pomieszczenie pachniało trochę inaczej, ale dobrze znał te zapachy. A więc skusiła się na przyprawy. Nie znał się na smakach, ale wiedział, że wielu istotom umilały posiłek i poprawiały humor. Morale należało podnieść, zwłaszcza przed akcją. Dał Kotce zjeść w spokoju i wybrać jakieś ubrania, gdyż nadal się go obawiała. Sam sięgnął po przypadkową książkę, lecz wertował ją w poszukiwaniu ulubionych lub ciekawszych fragmentów. Gdy dziewczyna podeszła, zamknął lekturę z cichym trzaskiem. - Lepiej zmienić. Nie będę teraz stawiał na półśrodki. - podniósł się i przygotował potrzebne przedmioty jak i swoje dłonie. Poczekał aż dziewczyna zdejmie lub chociaż podwinie koszulę. - Sprawdźmy, czy zapamiętałaś trasę. Opisz ją jeszcze raz. - powiedział łagodnie, lecz stanowczo i zaczął zmianę opatrunku. Słuchał jej instrukcji. Poprawiał ją jeśli trzeba było, tłumaczył i opowiadał jeśli coś jeszcze wpadło mu do głowy, tak by jak najmniej pozostawić wyobraźni. Tutaj nie było Google Maps, street view i zdjęć satelitarnych. Musiał wszystko nakreślić słowami, bo rysownikiem był kiepskim. O ile koślawe ryciny przedstawiające zioła jeszcze jakoś się prezentowały, to zajmowały mu one kilka nocy. - No i zro... cicho! - syknął nagle i zaczął nasłuchiwać. Kroki wskazywały na więcej niż jedną osobę. Jednak na schodkach do jego mieszkania było już słychać tylko jedną. - Jazda! Przebieraj się szybko! - klepnął ją w ramię. Kroki pod jego drzwiami ucichły i ustąpiły szuraniu. Ktoś po drugiej stronie nacisnął klamkę, ale drzwi były zamknięte. A potem rozległo się pukanie do drzwi. Pierwszą serię pozostawił bez odpowiedzi, wycofując się odrobinę w głąb mieszkania. Druga była mocniejsza, teraz to już było walenie pięścią. - Już! Już moment! - zakrzyknął i trącił stopą puste butelki, robiąc sztuczny raban. Zerknął na Marionette. Więcej czasu kupić nie mógł. Odpiął pasek, by móc szybko wyciągnąć sztylet w razie potrzeby i otworzył drzwi. Stał w nich dość postawny elegancik. Uśmiechał się szeroko. - Ponoć masz naszą zgubę! - zagadnął wesołkowato, powoli odsuwając Gawaina z drogi i wchodząc do mieszkania jak do siebie. Jego ruchy były ostrożne, jakby chciał pokazać, że nie ma złych zamiarów lub takowe ukryć. - O! Tu jesteś kruszyno!- zagruchał i położył dłonie na udach pochylając się lekko w stronę dziewczyny. - Dobrze wygląda! - zaśmiał się jeszcze, po czym sięgnął do kieszeni i rzucił sakiewkę Gawainowi. Ten złapał ją w locie. Była dość ciężka. - Za fatygę. - błysnął zaostrzonymi zębami i ruszył w kierunku dziewczyny.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 17:01     

    Przytaknęła głową na znak, że rozumie. Nie mówiła nic jednak, chcąc na pewno przyswoić sobie podane przez niego dodatkowe informacje. Musiała to zapamiętać, bo nie miała zamiaru biec od razu do skrytki. Wolała nie ryzykować, że za nią pójdą, lub, że zobaczą gdzie dziewczyna ucieka i że Cień w ogóle jej pomógł.

    Odwróciła się posłusznie i zdjęła koszulę. I tak ją już widział, a sama wiele razy pokazywała się nago przed mężczyznami. Nie oznaczało to jedna, że to lubiła lub nie przejmowała się tym. I tak się zarumieniła. Lekko syknęła gdy zdjął jej bandaże ale nie narzekała.
    Westchnęła i zamknęła oczy. Zaczęła opisywać wszystko co zapamiętała. Gdy Cień ją poprawiał, sama powtarzała jego słowa, żeby móc to lepiej zapamiętać. Pochłaniała wszystkie informacje, żeby na pewno się nie pomylić i potem nie zacząć panikować, że nie umie znaleźć tej kryjówki, o której wspominał Cień.
    Spięła się i postawiła wysoko uszy, zanim rudzielec w ogóle zareagował na to, że ktoś idzie. Zaczęła się stresować. Widocznie się bała. Szybko porwała ubrania i uciekła na swoje miejsce, gdzie się szybko przebrała, a stare ubrania, rzuciła w kąt, żeby przybyli mężczyźni ich nie widzieli.
    Gdy została zauważona, otworzyła szeroko oczy. Poznała mężczyznę. Był to kat, który zawsze ją karał ku uciesze jej pana, który przecież nie będzie brudził sobie swoich bogatych rączek. Cofnęła się wystraszona pod ścianę i patrzyła błagalnie na rudzielca. Widząc jednak jak odbiera swoją nagrodę, położyła po sobie uszy i się cała najeżyła. Cofnęła się bardziej nie chcąc by elegancik, który wydawał się teraz taki milusi, zbliżył się do niej chociażby o milimetr więcej.
    - Zo...zostaw mnie...proszę - powiedziała cichutko, drżącym głosem, cofając się bardziej do kąta pokoju.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 19:33     

    Sakiewka była dla niego niemałym zaskoczeniem. - Jest twoja. - mruknął, ruchem głowy wskazując na Kotkę i udając zainteresowanie zawartością saczka. Otworzy go i zaczął przeglądać. Nagryzł jedną ze złotych monet. Najprawdziwsza pod słońcem, którego próżno szukać na niebie Mrocznych Zaułków. Zerkał jednak na jegomościa o rekiniej aparycji. Był z niego niezły kawał chłopa. Dobrze się ruszał, ale dokładną grę mięśni skrywał luźny krój ubrań. Nie sposób było przewidzieć, w którą stronę zaraz skoczy.
    - No, Marionette. Nie musisz się bać. Obiecuję, że tym razem włos ci z głowy nie spadnie, jeśli pójdziesz po dobroci. - elegancki szedł w stronę dziewczyny nonszalanckim krokiem. - Załatwię wszystko. Jakoś go udobruchamy. Nakłamiemy, że coś cię wystraszyło i uciekłaś parę uliczek za daleko. - rozłożył ręce w geście pojednania.
    Gawain odłożył sakiewkę na stół, otworzył drzwi nieco szerzej i zrobił Kotce miejsce, gdy goryl zapędzał ją w kozi róg. Złapał ją, a dziewczyna zaczęła się szarpać i krzyczeć. - Zamknij się dziewko! - starał się zatkać jej usta dłonią, ale próbowała gryźć. - Rusz dupę i pomóż mi! - ryknął wściekle i zaraz było słychać szybki i nerwowy krok jego towarzysza. Ten był pociągły, chudy i sprawiał wrażenie okropnego formalisty. Z pewnością każdej torturze jaką trzymał w zanadrzu nadal stosowny numer seryjny. Zmarszczył haczykowaty nos. - Zawsze trzeba cię wyręczać. - skomentował do głębi zdegustowany sceną, którą zastał. - Wiem, że lubisz jak się szarpią, ale nie mamy na to czasu. Ogłusz ją. - powiedział, jakby było to oczywiste rozwiązanie i stosowane nad wyraz często. Wyraźnie czekał aż towarzysz wykona polecenie. Widać plasował się wyżej w hierarchii. Zaostrzone zęby zazgrzytały zaciśnięte w złości, ale nie pozwoliły wymsknąć się żadnemu słowu. Elegancik prychnął głośno i zacisnął dłoń w pięść, unosząc ją nad głowę.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 19:51     

    Dziewczyna cała się trzęsła ze strachu i była spięta - kłamiesz...kłamiesz! - odważyła się podnieść głoś, ale zaraz się skuliła. Widać było, czym ten oprych się na codzień zajmował.
    Gdy złapał Marionette, ta próbowała go ugryźć i nawet drapać, choć jak na złość pazury nie chciały się pokazać. Teraz to naprawdę przydałoby jej się to mruczenie, ale nie mogła się do tego zmusić. Za bardzo się bała.
    Spięła się jeszcze bardziej, gdy pojawił się drugi. No tak...przecież zawsze trzymają się razem. Jeden wymyśla kary, a drugi sprawdza je w praktyce czy na pewno się nadają. Obaj uwielbiali tę pracę i raczej nie da się ich namówić do tego, żeby zmienili zdanie. Marionette już nie raz próbowała, ale jej błagania i płacz tylko jeszcze bardziej ich nakręcały.
    Gdy osiłek podniósł swoją łapę, Kotka opuściła głowę, zupełnie jakby się poddała. To chyba nie tak miało wyglądać. Nie próbowała uciekać, nawet nie drgnęła. Ale gdyby Cień się jej przyjrzał, zobaczył by cień...uśmiechu na jej twarzy. Marionette zaczęła...śpiewać. Rudzielec łatwo mógł spokojnie rozpoznać melodię kołysanki, którą śpiewała pierwszej nocy, którą tutaj spędziła. Ręka ruszyła w dół ale...nie dotarła do głowy dziewczyny tylko prosto w twarz stojącego obok mężczyzny. Tego samego, który wydał rozkaz ogłuszenia Dachowca.
    Kotka wyprostowała się i nadal śpiewając nakazała wielkoludowi przyłożyć drugiemu jeszcze raz, tak, że porządek, który tak skrzętnie wcześniej zrobiła został zaburzony, a w pewnym momencie chyba nawet stolik z mieszkiem pieniędzy zapoznał się z grawitacją. Kotka w tym czasie porwała kilka owoców oraz garść złotych monet i ruszyła do drzwi z zamiarem ucieczki z mieszkania.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Wrzesień 2018, 22:18     

    To były sekundy. Czysty, piękny głos dziewczyny poniósł się korytarzami kamienicy. Gawain rozdziawił gębę, gdy piącha wylądowała na haczykowatym nosie. Twarde knykcie wbijały się w niego aż nie chrupnął. - Co ty! Uch! - chuderlak stęknął głucho zasłaniając twarz dłonią, gdy przyłożono mu po raz drugi. Usta i brodę miał uwalane we krwi. Leżał na podłodze i wił się zamroczony siłą uderzenia. W tym czasie Kotka porwała owoce, pieniądze i przemknęła obok Rudzielca. Nawet nie musiał udawać zaskoczenia. By zachować jakiekolwiek pozory, zaczął ją gonić, jednocześnie taranując drogę osiłkowi za nim. - Z drogi, debilu! - usłyszał zaraz przed tym jak wielka dłoń docisnęła go do ściany, gdy facet przeciskał się obok. Wybiegł za dziewczyną na klatkę, ale ta zdążyła już czmychnąć na ulicę. Został daleko w tyle. Jego przekleństwa było słychać nawet na dole.
    Gawain wrócił do mieszkania, gdy rekin właśnie wracał. - A ty dokąd?! - rzucił w furii i zbiegł po schodach. - Chyba nie myślałeś, że naprawdę pozwolimy ci odejść z taką kasą? - prychnął i wytarł zakrwawioną pięść w spodnie. - Wystarczy, że za tą dziwkę będę musiał się tłumaczyć. - warknął jeszcze i przeczesał krótkie włosy dłonią, po czym rzucił się na Gawaina.
    Gabaryty i impet agresora wypchnęły powietrze z płuc Cienia, gdy obił się o stół. Rudzielec uśmiechnął się przez zaciśnięte zęby. Skóra cudownie mrowiła. Zwinnie przeturlał się po meblu i ciął powietrze za sobą. Rekin odchylił się na czas, lecz zaskoczenie w jego oczach jasno pokazywało, że nie spodziewał się oporu. Nie miał jednak zamiaru odpuszczać. Lewicą zamachnął się na twarz Keera, lecz trafił go w bark. Całe jego prawe ramię poraził ból, a koniuszki palców zdrętwiały. Nie wiedział czemu, ale nadal trzymał nadgarstek Cienia w mocnym uścisku. Palce drugiej dłoni miał splecione z nim, ale nie musiał wkładać aż tyle siły co Gawain. Rudzielec odpuścił i zarobił porządnego sierpowego. Obaj mężczyźni osunęli się na podłogę. Sztyletem by go nie dosięgnął, ale było tu tyle szkła. Wymacał jedną z butelek i mocno walnął nią rekina. Ten złapał się za głowę i odpełznął kawałek dalej. Również sięgnął po pustą butelczynę, ale Keer był już na nogach. Nieco chwiejnie, a jednak wystarczająco stabilnie. Zasadził mu serię kopniaków prosto w żebra, po czym ciął elegancika sztyletem po dłoni, w której trzymał butelkę, by nie walił mu nią dalej po piszczelu. Mężczyzna wydał z siebie jęk bólu i postękiwał cicho. Rudzielec nie próżnował. W końcu musiał ich wystraszyć. Zapracować na nagrodę. Podszedł do pieca i otworzył drzwiczki. Ujął szczypce do węgla i wyciągnął jeden z żarzących się kawałków drewna, po czym wrócił do rekina i ponownie do skopał. - Wiesz, ile mnie kosztowała? Zgaduj. - zapytał i odetchnął głęboko, zbliżając szczypce do obojczyka mężczyzny. Ten obrócił twarz w bok czując na niej żar, po czym zaczął spazmatycznie oddychać, gdy słyszał jak coś skwierczy zaraz przy uchu. Powietrze wypełniło się zapachem palonych włosów. - Nie wiem! Srebrniak! Może dwa! - wyrzucił z siebie szybko, mając nadzieję na ugaszenie gniewu oprawcy, po czym rozdzierająco zawył, gdy Cień kreślił na jego policzku podłużną, czarną szramę. - Myślisz, że leki są tanie?! Myślisz, że ile godzin pracy kosztowało mnie ich przygotowanie?! A opatrunki?! GDYBY! NIE! JA! JUŻ! BY! NIE! ŻYŁA! - Cień wydarł się i cedząc słowa raz za razem dociskał rozżarzony węgiel do losowo wybranego miejsca na jego ciele.
    Próbował się osłaniać. Z mocno zaciśniętych powiek płynęły łzy bólu. Krzyczał. Gdy siódma, ostatnia rana zaczęła podchodzić surowicą, w końcu spojrzał na Cienia. - Do-dobra! Już dobra! Bierz co chcesz tylko to weź ode mnie! - zakrywał się ramieniem. - Bierz kumpla. Nie będę się powtarzał. - Rekin tylko skinął nerwowo głową i nie spuszczając dziwnookiego z oczu ruszył ku półprzytomnemu chuderlakowi. Krzywiąc się mocno, zebrał go z podłogi. - Wiejemy! - szepnął do niego i praktycznie wytargał go z mieszkania. - To jakiś psychol! - dało się jeszcze słyszeć na schodach.
    Gawain oparł się o ścianę i odchylił głowę do tyłu, oddychając głęboko. Przymknął oczy. Jedynym co teraz słyszał był szum krwi. Serce waliło mu jak młot. Puścił szczypce i spojrzał w dół tylko na moment, by zgnieść obcasem drewno i zgasić żar. W całym mieszkaniu śmierdziało krwią, palonymi kłakami i strachem. Chciałby teraz jeszcze raz usłyszeć tę kołysankę. Uśmiechnął się lekko na jej wspomnienie. Dziewczyna naprawdę pięknie śpiewała.
    _________________

     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 23 Wrzesień 2018, 12:01     

    Zwiała jak tylko miała na to okazję. Odwróciła się tylko na moment, żeby sprawdzić czy ktoś za nią biegnie. Rudzielec ruszył, ale jednocześnie ograniczył do niej dostęp rekina. To dobrze. Miała tylko nadzieję, że mężczyzna za bardzo za to wszystko nie oberwie.
    Gdy wydostała się z budynku, nie pobiegła do kryjówki. Uciekła w przeciwnym kierunku i gdy tylko miała okazję, wspięła się na jeden z budynków i obserwowała kiedy mężczyźni, którzy po nią przyszli odejdą. Raczej ta dwójka nie wzięłaby nikogo innego ze sobą. Leżała na dachu i czekała, obserwowała. Słyszała jakieś hałasy, ja Cień krzyczy, choć nie do końca rozumiała co.
    Otworzyła szeroko oczy, widząc w jakim stanie są jej niedoszli oprawcy wyszli z mieszkania. Słyszała jak wyzywają rudzielca od psycholi i nawiali, psiocząc pod nosami.
    Odczekała jeszcze chwilę, by upewnić się, że ich już nie ma, po czym opuściła swoją kryjówkę i udała się do skrytki. Starała się trzymać w cieniu, nie zwracać na siebie uwagi i gdy tylko doszła do umówionego miejsca, zaczęła szukać co Cień jej zostawił. Cały czas też nasłuchiwała, czy ktoś się nie zbliża albo czy rudzielec jej jednak nie wystawił.
    Znalazła pakunek i zajrzała do środka. Zrobiła wielkie oczy, które zaszły od razu znów łzami. Przeglądała wszystko. Nie mogła uwierzyć, że dostała tak wiele. Może dla kogoś innego to były śmieci, ale wiedziała, że teraz będą jej naprawdę potrzebne. Dostała nawet książkę, którą wcześniej czytała. Uśmiechnęła się. Wzięła kartkę, która zawierzała znajomość od Ciernia i sama napisała. "Bardzo dziękuję...i przepraszam za wszystko". Krótka notka, napisana węglem. Odłożyła ją do kryjówki razem ze złotem, które ukradła z domu Cienia. Owoce sobie zachowała.
    Wzięła kawałek bandaża i owinęła sobie ogony. Nie brudziła się na razie węglem, trochę zmieniła tylko kolor włosów. Musiała jak najszybciej opuścić Zaułki i znaleźć jakieś bezpieczniejsze miejsce oraz kogoś kto pomoże jej jakoś zacząć nowe życie.
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 23 Wrzesień 2018, 13:53     

    Ból zaczął się do niego dobierać. Gdyby sierpowy był mocniejszy, walka zakończyłaby się właśnie na nim. Piszczel piekł, policzek miał opuchnięty jak po ataku stomatologa, a żebra i bark odrobinę obite, ale poza tym był zdrów. Zęby miał wszystkie, ale kość jarzmowa rozbłysnęła iskrami pod powiekami, gdy jej dotknął. Pocieszające było w tym wszystkim to, że rekini elegancik musiał wykazać się nowo odkrytym masochizmem by mu tak przywalić.
    Gdy adrenalina zaczęła opadać, poczuł jak trzęsie się z emocji. Z bańką chyba też nie było najlepiej, bo jednak trochę go mdliło. Ruszył się ociężale i zamknął drzwi, po czym zaryglował je porządnie. - No to chociaż zobaczmy, czy się opłaciło. - westchnął cicho, siadając na podłodze i zebrał rozsypane monety. Dwa sole i jedenaście lun. Trochę słabo, ale nie mógł powiedzieć, że nie zarobił. Schował monety do mieszka i przetransportował się do łazienki, by obmyć się naprędce, zrobić sobie okład i posmarować świeżo stłuczoną gębę olejkiem.
    Skręcało go w środku, by już ruszyć do kryjówki, ale musiał trochę odczekać. Ruchu na tamtej uliczce nie było wiele. Jeszcze ktoś by się zainteresował, czemu ostatnio wszyscy włażą na mały daszek i musiałby szukać nowej skrytki. Położył się więc i pozwolił sobie na krótką i niespokojną drzemkę.
    Był ranek, dla Mrocznych Zaułków idealna godzina, by iść spać. Umył się, ogolił i obejrzał fiolet świeżych siniaków, przez które wydawał się być bledszy niż zazwyczaj. Gdy już się ogarnął, zrobił sobie kawy. Myślami stale wracał do Kotki. Czy udało się jej dotrzeć do skrytki? A jeśli tak, to jak jej się wiodło?
    Nie mógł czekać dłużej, czując, że moment jest odpowiedni. Zawierucha ucichła i mógł wyjść. Ponownie kluczył, czasem zmieniał kierunek pod wpływem przeczucia. W końcu dotarł na miejsce i czym prędzej wspiął się do góry. Prosił w myślach, by paczuszki nie było już pod dachówką.
    Pod wypalonym kawałkiem ceramiki znalazł kartkę i ułożone na desce monety. Rozłożył kawałek papieru i uśmiechnął się lekko. Schował ją do kieszeni, tak samo jak pieniądze, które przy okazji przeliczył. Kolejne dwa sole i dziewięć lun, co oznaczało, że ta szalona eskapada nie dość, że się zwróciła, to jeszcze zarobił na niej raz tyle. Całkiem porządna suma jak na znaleźne. Co prawda, mili panowie już dając mu mieszek mieli zamiar go z powrotem zabrać, ale co tam. Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera. A tam węgla więcej!
    Pogratulował Marionette w myślach. Mogła wziąć te pieniądze, ale szybko wkopałyby ją w niezbyt miłe towarzystwo. Jego przestroga do niej dotarła. Ułożył dachówkę na swoje miejsce i z lżejszym sercem powoli ruszył w drogę powrotną.

    KONIEC
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 9