• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Willa Viviśki.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Marzec 2011, 22:04   Willa Viviśki.

      Dom ten nigdy nie był do końca własnością panienki go zamieszkującej. Odziedziczyła go po rodzicach, którzy zmarli wiele czasu temu. Po jakimś czasie nawet służba stąd odeszła. Została tu sama. Wiele czasu minęło nim przyzwyczaiła się do tego jak ten dom był ogromny i do samotnego mieszkania w takim miejscu. Było na prawdę ciężko na początku. Teraz jest lepiej, choć dalej do przyjemnych rzeczy samotne życie nie należy. Sama nie zwiedza większości z wielu pokoi. Osobiście czas spęcza tylko na dolnym piętrze. Tam ma swój pokój, salon, łazienkę, kuchnię... to jej wystarczyło w zupełności. Czasem schodziła na dół, gdzie była piwnica, spiżarnia i pokój gier, tam się odstresowywała, bądź upijała się, gdy już nie miała siły na dalsze egzystowanie.
      Jak dokładnie wyglądał dom, prócz tego, ze był ogromny? Ogród, basen, taras z ławką i stolikiem... Można powiedzieć, że miała wszystko czego mogła chcieć, jednak jej zdaniem to było nic, bo nie miała nikogo bliskiego obok siebie.
      *dokładniejszy opis domu znajdzie się już niedługo, dziś nie ma na to czasu xP*



    Vivienne szła przed siebie ledwo włócząc nogami. Była bardzo zmęczona. Chmury jeszcze dodatkowo lekko ją przygnębiły. Lubiła wieczory, ale wtedy gdy miała z kim rozmawiać i był obok ktoś kto sprawiał, że się nie bała. Jednak teraz nikogo takiego nie miała. Zatrzymała się przed bramą swojego domu. Uniosła głowę by spojrzeć w niebo, po czym zamknęła oczy stojąc tak nieruchomo, przez dość długi czas. Westchnęła pod nosem. Przypomniał jej się czas, gdy pierwszy raz była taka bezbronna. Wtedy On wyciągnął do niej pomocną dłoń. Teraz go nie było. Zaczęła sobie radzić na nowo, ale jak szybko uśmiechnie się tak, jak wtedy gdy zrozumiała, ze go kocha? Nie wiedziała. Samo wspomnienie o Nim wywołało radość.
    Jej usta ułożyły się w delikatny uśmieszek, powieki uchyliły się ukazując te błyszczące, fiołkowe tęczówki. Przejechała dłonią po włosach w odcieniu granatowej czerni, aby odsunąć grzywkę, która delikatnie drażniła jej oczęta.
    W końcu nacisnęła na klamkę i już z większą energią przeszła po ścieżce dochodząc do drzwi domu. Otworzyła je i weszła do środka.
    Ściągnęła swe kolorowe trampki i płaszczyk, po czym ułożyła je w odpowiednie miejsca i ruszyła do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę wrzucając jednocześnie torebeczkę do ulubionego, dużego kubka. Osiadła sobie przy stoliku i sięgnęła do swej torebki. Z niej wyciągnęła bandaż, aby opatrzyć swe lewe ramię. Walczyła z nim dość długo, nawet gdy woda już dawno się wyłączyła. W końcu się udało, a raczej niby udało, bo bandaż ledwo trzymał się na ramieniu, prawie się zsuwał. Przydałaby się pomocna dłoń. Wstała i odgrzała wodę na nowo, herbata po chwili była gotowa. Bolało niby, ale czując aromat melisy z pomarańczą uspokoiła się trochę i zapomniała o ramieniu. Ach, przez te jej podejście do innych... pomaganie słabszym, sama w końcu zginie zamiast tamtych osób. Ale co tam, przecież to nie ważne.
    Usiadła znów. Wyciągnęła aparat i zrobiła zdjęcie kubkowi i jej dłoni. Paznokcie miała pomalowane w dość zabawny sposób, na zmianę- jeden czerwony, drugi niebieski. Czyż to nie urocze? Odłożyła sprzęt i zaczęła pić rozkoszując się bardzo każdym kolejnym łykiem smacznej herbatki.
    - Ach, gdybym tylko miała z kim ją wypić...
    Powiedziała sama do siebie, jednak szybko pozbyła się tej myśli i się rozchmurzyła.
    Puscifer



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Marzec 2011, 23:03   

    Czasami tak się zdarza, że świat przez moment jest zły... Ale zło dla dwóch kompletnie różnych osób, kończy się dobrze... Czasami tylko kiedy wydaje się już być tak źle, że nie da się wyjść z tego bagna... Nagle spotyka się tą drugą osobę, będącą w stanie nam pomóc.
    Tak więc z lizakiem w buzi, Puscek powoli szedł przez miasto. Podpierał się na swojej lasce i słuchał różnych odgłosów. Szukał nowej pani. Szukał kogoś kto będzie wstanie zaakceptować jego odmienność i bardzo dużą niezależność... Potrzebny mu był ktoś kto nie pogrąży go w melancholii, tylko u kogo boku będzie mógł iść.
    Po kilku godzinach drogi, Puscifer wyczuł dosyć miłą aurę... Arystokracką, ale bardzo jasną i ciekawą. Dalej, szedł przed siebie, do źródła tej energii i zobaczył za rogiem dziewczynkę, stającą przed jakimś domem... Dziwnym było, że ten domek był jej, gdyż nie wyglądała ona na... kogoś bogatego ani nic z tych rzeczy... Ale właśnie tego szukał.
    Po kolejnych minutach stania przed budynkiem, dziewczynka weszła do środka... W jej ślady poszedł także Puscyfer, tylko że on co chwilę się zatrzymywał. Chciał się upewnić że trafi na dobrą panienkę, gdyż nie chciał się wycofywać.
    Chłopak w powietrzu wyczuł krew, co go ucieszyło, gdyż jego przyszła panienka musiała wieść ciekawe życie, ale jednocześnie utrzymywać się przy optymizmie.
    Pus zapukał do drzwi i połknął truskawkowego lizaka z patyczkiem. Nie obawiał się o swoje zdrowie... Jego żołądek trawił wszystko.
    Jednak odpowiedź nie przychodziła, więc Pusio wszedł pewnym krokiem do środka. Jego spojrzenie padło na ułożone trampki i ładnie powieszony płaszczyk... Zaczął mieć wątpliwości czy będzie tutaj potrzebny. Kobiety powinny być czyste i dokładne ale też bez potrzeby.
    Potem poszedł dalej za zapachem herbaty i wszedł do kuchni. To co tam zobaczył, niesamowicie go zdziwiło, dziewczynka nie była aż tak zaradna i nie była w stanie poradzić sobie ze zwykłym bandażem.
    - Powinnaś robić to uważniej i mocniej zaciskać - powiedział spokojnym i cichym tonem, nie chcąc jej wystraszyć, ale interesując się raczej samą kuchnią, a nie jej właścicielką. - Takie rany mogą się paskudnie paprać, to raczej nie jest miłe... A herbatę polecałbym pić w kawiarniach, jeśli doskwiera ci samotność. - Prus sięgnął do kieszeni po pudełko kostek cukru.- Chcesz? - spytał patrząc na sufit i już gryząc łakocia.
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Marzec 2011, 22:59   

    W życiu Vivienne by nie podejrzewała, że ktoś za nią polezie przez ten kawałek drogi tylko dlatego, że ma ona przyjazną aurę. Życie potrafi być tak zaskakujące, niesamowite i w ogóle... bum, pach, ciach, benc, że nigdy nie możesz być pewien co i jak się skończy. Tak to już było od zawsze, jest nadal i myślę, ze nadal będzie. Niby wyobrażało jej się kiedyś, że ktoś ją śledzi, ale by nie pomyślała, że może to być to prawda. Tym bardziej nie wpadłoby jej do głowy, że ten ktoś może być Upiornym Arystokratą, z równie dziwacznym charakterem jak ona i w dodatku łykającym lizaki wraz z patyczkami. Gdyby tylko widziała ten incydent ze słodyczem wystraszyłaby się na śmierć, a i tak się wystraszyła.
    No wyobraźcie sobie... Siedzicie zamyśleni w swojej własnej kuchni, pijecie herbatkę, wydaje Wam się, że zamknęliście drzwi, nawet jeśli o tym zapomnieliście, to jednak nadal myśli mówią Wam, że na sto procent przekręciliście zamek i wtem słyszycie jakiś głos.
    Nic dziwnego, że dziewczyna podskoczyła lekko na swoim miejscy patrząc automatycznie w stronę chłopaka. Pod wpływem emocji herbata w szklance zaczęła lekko bulgotać.
    - K-ktoś ty?
    Spytała. Jak on się tu dostał przez zamknięte drzwi? Czyżby nawiedził ją duch, któregoś z dawnych mieszkańców willi? Kawałek się odsunęła i takim sposobem spadła z krzesła uderzając głową w ścianę.
    - Auć...
    Mruknęła pod nosem pocierając z niezadowoleniem tył głowy. Znów spojrzała na chłopaka, tym razem załzawionymi oczętami. Bolało. Musiała jednak wziąć się w garść. Podniosła się z miejsca i podeszła do nieznajomego.
    Nie skomentowała większości jego słów, ale ostatniego pytania nie mogła pozostawić bez odpowiedzi. Nachyliła się nad pudełkiem, przyglądając się cukrowi z bliska, jakby szukała drugiego dna.
    - A zatrute?
    Chwila, czy ona zamierza zaufać mu na słowo? A tak, racja, taki jest jej plan. W końcu chłopak wydawał się sympatyczny i taki jakby dobro-zamiarowy. Jej się wydawała taka większość ludzi, ale co tam. Podniosła wzrok patrząc mu w oczy z bardzo małej odległości. Ich nocy dzielił może centymetr? Coś w ten deseń. Zawsze uważała, że wyczyta w oczach szczerość i jeszcze się na tym sposobie nie zawiodła. A co jeśli tym razem się pomyli? Ach, to przecież takie proste- zginie. I tak jej nie zależało w tej chwili. Chciała żyć, ale jej mechanizmy obronne były jakby odrobinkę wyłączone. Co się dziwić? Nie miała czegoś co by jej mówiło o tym, ze musi być za wszelką cenę. Teraz było to takie "być aby pomagać". Może kiedyś się to zmieni na "być, aby jeszcze na chwilkę pozostać szczęśliwą".
    Puscifer



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Marzec 2011, 07:15   

    Oczywiście to musiało być bardzo stresujące i nieprzyjemne, ale to była część próby, czy nadaje się na jego panienkę. Na razie nie szło jej nawet najgorzej... Co prawda upadek z krzesła mogłaby sobie darować, ale to już szczegóły do których nie należy się czepiać... Puscifer faktycznie był zbyt dziwnym stworzeniem, by być w stanie je opisać słowami... Ale czy nadawał się na osobę przerażającą? To już raczej nie bardzo, był za bardzo ekscentryczny.
    - A ty powinnaś bardziej uważać na upadki, walnęłabyś się mocniej i musiałbym zdrapywać ciebie żyletką z tej ściany. - odparł beznamiętnie, w między czasie gryząc swój cukier.
    Jego oko wodziło po całym pokoju, zahaczało to o panienkę, to o herbatę która przed chwilą zmieniła temperaturę. Ha, czyli trafił na kogoś z temperamentem.
    Miejsce wydawało się być fajne, przytulne, ale jednocześnie nienachalne.
    - Mógłbym się obrazić o to oskarżenie, moja droga - burknął zabierając jej cukierek i biorąc go do buzi. - Nie należy tak bezpodstawnie zarzucać ludziom zła. - Pus wsadził jej do ręki paczkę cukru, zdjął z głowy kapelusz, a palcem zaczął wodzić po jego rondzie. - Panienka mieszka sama? - spytał z dziecinnym uśmiechem, dalej bawiąc się rondem. Nie wydawało mu się oczywiście, że to pytanie jest niegrzeczne, po prostu pytał ją czy mieszka sama, by się dowiedzieć czy nie ma przypadkiem już sługi. Gdyby Puscek był normalny, to owszem wiedział by, że takie pytanie jest bardzo krępujące dla, jak sam to ujął, młodej panienki. Ale to był Pus, on nie znał granic, szczególnie jeśli chciał się bawić, a ona im dłużej przy nim siedziała, tym dłużej wydawała się być odpowiednia w roli zastępczyni… Czy szukał opiekunki? Nie, Puscifer szukał kogoś kim sam mógłby się zająć.
    -Przepraszam, gdzie moje maniery… Jestem Mortrimer Disraeli, zwany również Puscifer… Proszę jednak o nie odmienianie tego imienia, strasznie brzmi w wersji „Pusio”, czy „Punio”. Przyszedłem tutaj... Ach, jakby to ująć... - Pus stuknął z rondel kapelusza, a ze środka skoczył biały królik, z koszyczkiem czekoladek w pyszczku. - Dla panienki. - Pus uśmiechnął się i skłonił lekko, pozwalając królikowi usadowić się na jego ręce, a kapelusz wkładając z powrotem na głowę. Następnie wziął z jej ręki paczkę cukru i schował ją w za długim rękawie. Ludzie nie byli aż takimi fanami cukru, ale za to czekolady owszem... Dla niego oczywiście nie było takiej dużej różnicy, gdyż kochał wszystkie słodycze.
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Marzec 2011, 20:34   

    Stresujące, czy nie stresujące, dla niej to już nie było zbyt istotne. Szybko zapominała o swych odczuciach. Ona miała jakiegoś dziwnego granice, ale one prawie nie istniały. Każdy normalny człowiek próbowałby się pozbyć takiego Puska, nie dlatego, że przerażał, bo wcale tak nie było, tylko dlatego, że nawiedził dom bez pytania i mógł się wydać komuś przerażającym płatnym zabójcą, czy kimś tam w ten deseń.
    - Powinnam uważać, ale cóż...
    Nie dokończyła. Zdarzają się ludzie, którzy mają takie rzeczy w zwyczaju. Ona była jednym z takich ludków, często tak postępowała.
    - A tam od razu zło zarzucać, chciałam się tylko upewnić.
    Powiedziała z lekkim rozbawieniem i wzięła do rąk cukier. Zaczynała się rozkręcać, niedługo będzie się zachowywać jakby znała Puscifera już parę dobrych lat. Wsadziła łapkę do paczki z cukrem i wyciągnęła jedną kostkę biorąc ją do buzi i gryząc. Mniami, nie ma to jak kostkowaśny cukier na rozchmurzenie.
    Na pytanie o to czy mieszka sama nie odpowiedziała, bo jeszcze nie do końca mu zaufała. Uśmiechnęła się tylko z zakłopotaniem i zamierzała już wyskoczyć ze swoim "Anoo... Etooo... Ummm...". Jednak wtem chłopak się przedstawił i zaufanie panienki zdobył.
    - Jestem Vivi... Dokładniej to Vivienne Natalie le Coeure. Mów do mnie jak chcesz, bylebyś nie przesadzał.
    Stwierdziła i puściła do niego oczko po czym odpowiedziała w końcu na pytanie.
    - Tak, mieszkam tu sama.
    Po tym wzięła od niego czekoladki przyglądając się królisiowi.
    - Ach, jaki ślicznyyy, mogę pogłaskać?
    Spytała nachylając się nad puchatym stworkiem. Jeśli uzyskała zgodę to go pomacała, jeśli nie to... i tak to zrobiła, uhm.
    - Uwielbiam takie stworki, prawie tak jak herbatę i słodycze.
    Nawet nie zauważyła kiedy bandaż zsunął się tak, ze był pod raną zamiast na niej. Nie poprawiła go, bo nie wiedziała, że jest coś nie tak.
    -Można wiedzieć w jakim celu tu przybyłeś Mortimerze?
    Spytała i puściła do niego oczko.
    Puscifer



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Marzec 2011, 22:01   

    Podobała mu się ta panienka... Na prawdę, była nietypowa, na arystokratkę, co prawda faktem było, że Puscek już kiedyś był płatnym zabójcą, ale obecnie był na emeryturze i raczej nie był chętny do powrotu do tamtego zajęcia... Chociaż oczywiście gdyby dostał takie rozkazy, to jeszcze trochę by się pomścił na istnieniu ludzkim za jego krzywdy.
    - Ach, panienka Natalie - Odparł z wesołym uśmiechem. - Natalie to dziwne imię, zawsze mnie zastanawiało co rodziców skłania do takiego imienia... Dzieci potem skazane są na bycie outsiderami, a ich imiona zostają nazwami kwiatków czy skał. Wiesz że jak się idzie na południe, to można spotkać głaz o imieniu Nat... ojeju, zapędziłem się, znowu... Przepraszam, panienkę.
    Zaskoczyło go, że Vivi wzięła od niego cukier... Ludzie na prawdę zwykle tego nie robili i dla tego wyciągnął dla niej królika z czekoladą... Ta osóbka była coraz bardziej interesująca. Tak więc Pus postanowił, że powie jasno o co mu chodzi.
    - Jak już mówiłem, jestem tutaj dla ciebie. Widzisz... od dłuższego czasu mojej pani nie ma... - Pus wsadził królika w jej ręce i zaczął poprawiać jej bandaż, w między czasie mówiąc. - Nie wróci już, a ja... - Powiedzieć to w prost, czy się wysługiwać wersją "nie mam pieniędzy, błagam pomóż mi"? Po dłuższym czasie, Pus zdecydował... - Nie mam gdzie ani za co żyć, a ty... powinnaś mieć jakąś pomoc, right? - Chłopak skończył wiązać bandaż na jej ramieniu. - Nie musisz się bać, nie mam w planach cię mordować, ani nic z tych rzeczy,.. - powiedział ponownie z wesołym uśmiechem.
    Trochę tu kłamał, wystarczyłoby że by poszedł do Róży i zaraz dano by mu willę i dużo jedzenia, którego z resztą nie trudno było znaleźć w Krainie Luster... ale Pus chciał komuś służyć, gdyż obecnie nie miał żadnego celu w życiu...
    No i jeszcze nie pomyślał o możliwości, że panienka mogłaby się zdziwić kiedy wkroczyłby z nią do Róży, a starsi zaczęli przed nim bić pokłony... No ale nad tym zastanowi się później, obecnie musiał ją nakłonić do przyjęcia siebie, co na pewno nie było najprostszym z zadań.
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2011, 16:07   

    Nietypową arystokratką to ona była... I to jeszcze jak! Nie dość, że wyglądała wyjątkowo to dodatkowo też zachowywała się inaczej. Miała takie luźne podejście do życia... Gdyby jej rodzina się o tym dowiedziała to pewnie dziewczyna zostałaby wydziedziczona. Uhm.
    Co do bycia zabójca... Ona by nie chciała zabijać za pieniądze. Gdyby chłopak powiedział jej o swym życiu to komentarz by pewnie zaczęła od słowa "biedactwo". Bo co to za radość z zabijania na zlecenie? Zapewne czułaby się podle żyjąc w taki sposób. Ale cóż... Jej myślenie jest inne więc to nic dziwnego. Bałaby się, że polubi swą ofiarę i co wtedy?
    Nie rozmyślajmy jednak już nad tym i powróćmy do tego co działo się w willi. Vivienne zaśmiała się na wykład na temat jej drugiego imienia. Ona osobiście się nim nie interesowała. Lubiła być Viviśką, a Natalie miała gdzieś w głębokim poważaniu.
    - Nie przepraszaj za to co mówisz, przecież nie zrobiłeś nic złego.
    Nie rozumiała o co chodzi z tym, że on jest tu dla niej. Dlatego właśnie zapytała o ten cały jego cel przybycia. Nic się jej jednak nie rozjaśniło po jego słowach. Nie mówcie, że on chce... Nie, nie... Na pewno nie!
    - Chcesz tu zamieszkać?
    Spytała w końcu wprost. Była lekko zakłopotana mimo swego szalonego charakteru. Po co No chce być tu? No chyba nie będzie jej usługiwał, ne?
    - Ktoś ci powiedział, że cię przyjmę czy coś? Czemu miałbyś mieszkać że mną? Po co...?
    Nie dokończyła. Dopiero teraz zauważyła, że poprawił jej bandaż. Może to chore, że na taki zapłon, ale taki na już typ charakteru. Zarumieniła się i spojrzała na niego.
    - Dziękuje ci.
    To było na prawdę miłe z jego strony.




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 6 Kwiecień 2011, 21:23   

    Nagle przylatuje kruk. W ręce Vivi wpada czerwona koperta z jej imieniem czarnym tuszem napisanym. Z drugiej stronie jest zalepiona pieczęć z czarną wstążką. W środku jest list: http://i53.tinypic.com/saxx8p.png
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Puscifer



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Kwiecień 2011, 13:07   

    Puscifer wzruszył po prostu ramionami. Cóż, widocznie panienka musiała być wybitnie samowystarczalna... Normalna osóbka wymyśliłaby jakieś wersje i usprawiedliwienia jakim cudem on może być "dla nich", a większość po prostu skojarzyłaby go sobie ze sługą, co w tej chwili było dobrą odpowiedzią.
    - Cóż, jeśli panienka sobie tego nie życzy, to oczywiście nie naciskam. Aczkolwiek byłoby to dosyć praktyczne. Oferuję panience służbę, gdyż... Obiło mi się o ucho, że panienka mieszka sama, a to przecież niedorzeczne.
    Odrobinkę zmyślał, nie chodziło tu oczywiście jedynie o jej bezpieczeństwo, ale także o jego szczęście. Miał malutką nadzieję, że panienka jakoś rozświetli jego życie.
    - Nie ma za co - odparł i skłonił się lekko.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 9