• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Szczury w beczce
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Terr



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2011, 12:14   Szczury w beczce

    Stara... tfu, co ja gadam, właściwie zupełnie nowa fabryka komputerów. Jednak wygląda na opuszczoną. Z wnętrza nie dobiegają żadne dźwięki, nikt nie krząta się przy palecie załadunkowej, nie ma nawet ochroniarzy. Za to cały teren otoczony jest przez miejscową policję. Czy toś odważy się wejść do środka i sprawdzić, czym spowodowana jest ta cała sytuacja?

    PS Kolejność pisania nie jest taka sama jak w liście zapisów. Zostanie ona automatycznie ustalona jak już każdy się wypisze w danej kolejce i MG wszystko skomentuje :)
      
    Sharlotte



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2011, 12:30   

    Zanim weszłam do domu ujrzałam serwis informacyjny na wystawie jakiegoś sklepu z elektroniką. Zaciekawiła mnie ta cała akcja, coś się w końcu dzieje w tym beznadziejnym mieście. Udałam się do domu, wzięłam broń, przebrałam się w swój kombinezon i już w następnej chwili stałam pod fabryką. Było tu sporo ludzi. Zdecydowanie za dużo jak dla mnie. Zdjęłam z pleców swojego M416 i ruszyłam w stronę fabryki. Jacyś policjanci zaczęli coś tam do mnie krzyczeć, ale uspokoili się po małym kopnięciu prądem.
    Zatrzymałam się kilka metrów przed wejściem do fabryki. Może powinnam zaczekać na innych? Na pewno ktoś jeszcze postanowił się tym zając, w grupie może niekoniecznie będzie fajniej, ale zdecydowanie bezpieczniej. W końcu nie wiem, co tam jest.
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2011, 12:57   

    Loire - jak to Lunatyczka - gdy coś się działo w równoległym świecie, najczęściej już niebawem miała świeże, jeszcze ciepłe, jeśli można tak to ująć, wiadomości. Tak też było w tym przypadku. Ze sprawdzonych, choć całkowicie utajnionych względem świata zewnętrznego źródeł dowiedziała się, iż coś dziwnego dzieje się w pewnej fabryce komputerów w ludzkim świecie. Jako, że potwornie nudziła się w domu, postanowiła tę sprawę przebadać, ot. Wiedziała, że zwali się tam jeszcze parę osób, a i ludzkie władze nie będą temu obojętne, ale - nikt nie zarzuci jej, że nie próbowała. Na chwilę wpadła do domu, przebrała się i wzięła, co potrzebne. By (tak bardzo) nie rzucać się w oczy ludzkich władz, założyła na siebie prosty, czarny T-shirt bez absolutnie żadnych udziwnień, czarne, poprzecierane jeansy rurki, czarne trampki z białymi podeszwami i sznurówkami oraz krótką kurteczkę z imitacji skóry. Dodatkowo na dłoniach miała czarne rękawiczki bez palców, a spodnie przewiązane paskiem. Nie dlatego, że były za luźne. przypięte były do niego dwa ulubione sztylety panienki, które często żartobliwie nazywała Perswazją i Rozsądkiem. Fajnie, nie? Srebrny zegarek spoczywał zaś sobie spokojnie w kieszonce kurtki zapinanej na zamek błyskawiczny. Nie chciała go zgubić, nie, nie. No, i zrezygnowała tym razem z noszenia przy sobie czekolady. Trochę by to jej wadziło, w końcu to tylko zbędna rzecz. Trzeba także wspomnieć, iż czarny ubiór dodatkowo podkreślał bladość, różowe oczęta i błękitnawe włosy dziewczyny (które, o dziwo, pozostały rozpuszczone i powiewały za jej sylwetką niczym welon). No, zawsze może powiedzieć, że jest albinoską, która nosi kontakty, nie lubi obcinać włosów i je sobie pofarbowała. Tylko czy ktoś by to łyknął - no, wątpliwe. Chyba, ze byłby super-ekstra-naiwny, wtedy sprawa przedstawiałaby się ciut inaczej. Trzeba także wspomnieć, iż Luś z powodu konieczności włożenia spodni nie była jakoś specjalnie szczęśliwa (i to jeszcze czarnych). Zdecydowanie wolała połączenie błękitu i delikatnych, zwiewnych sukienek. Z drugiej strony, nawet taka osoba, jak ona dobrze wiedziała, iż w ludzkim świecie lepiej jest nie rzucać się w oczy (ach, ta MORIA). Niestety, koloru oczu i włosów nie miała jak zmienić, toteż ubieranie się w "ludzkie" ciuchy było jak grochem o ścianę. Ale zostawmy już te przemyślenia i zajmijmy się samą sytuacją.
    Panienka wlepiła wzrok w dziewczę stojące nieopodal drzwi do fabryki, która, według podań, była centrum owych dziwnych wydarzeń. Rozciągnęła usteczka w słodkim, acz może nieco niepokojącym uśmieszku. Starając się zachować całkowitą ciszę, zbliżyła się w jej kierunku. Na pewno nie była ona zwyczajna, a świadczył o tym chociażby jej ubiór. Bo jaki normalny człowiek się tak ubiera z okazji innej, niż bal przebierańców? Hm, można by napisać na ten temat całkiem ciekawą pracę, o ile umie się rozwodzić nad tak banalnym z pozoru tematem. Większość pewnie by skapitulowała tuż pod zleceniu im tegoż zadania.
    - Hi, miss Alice,
    anata garasu no
    me de donna yume wo,
    mirareru no?
    Mirareru no?
    - zanuciła melodyjnym, może ciut spokojnym i tajemniczym głosem tak, by dziewczę stojące nieopodal ją usłyszało. Nie myślała już o zachowaniu ciszy. Teraz chciała tylko wtopić się w sytuację zwracając jej uwagę. Tak, Loire była w pewnym stopniu nieobliczalna, ale to tylko dodawało jej egzystencji jakiegoś "smaczku", sprawiało, że intrygowała nie tylko wyglądem, ale i głębszą stroną swego charakteru. I o to jej chyba chodziło, nie?
    Flo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Kwiecień 2011, 23:18   

    Flo łazikowała sobie właśnie po Świecie Ludzi. Co ona tu robiła? Odpowiedź jest nad wyraz prosta. Był taki nudny dzień, że zaczęła szukać sobie ciekawego zajęcia. Prawdę mówiąc, najzwyczajniej w świecie szukała wrażeń. Na początku błądziła po Krainie Luster, jednak nic ciekawego się tam nie działo. Dlatego, gdy tylko przypadkiem usłyszała o czymś dziwnym dziejącym się w ludzkiej fabryce, to od razu postanowiła się dowiedzieć co to takiego. No dobra, nie było to przypadkiem, podsłuchała jakichś dwóch Lunatyków, bo zazwyczaj ta rasa rozmawia o jakichś ciekawych rzeczach. Poszła się wygodnie ubrać. Jak się będzie trzeba włamywać to będzie do prawdy ciekawie. Założyła czarne leginsy, do tego szorty i T-shirt w moro oraz czarną, za dużą bluzę z kapturem. Dodatkowo brązowe trampki i czarne, przylegające rękawiczki wycięte na kształt rękawic do kick-boxingu. Przez ramię przerzuciła sobie torbę, do której powrzucała odpowiednie rzeczy. nie planowała robić nic szczególnego, ale nie chciałaby być złapana przez policję, albo MORIĘ. Jak by wyszło na jaw, ze jest Jokerem to by był jej koniec. W końcu jej Szajka utrudniała życie obu stowarzyszeniom, więc MORIA za nimi nie przepadała tak jak SCR. Floś narzuciła kaptur na głowę. Jak zawsze wyglądała jak gangster. Osobiście nie obchodziło jej to, czy ktoś rozpozna w niej Baśniopisarkę. Jednak jakby ktoś się przyczepił to miałaby dobrą wymówkę - po prostu jest głupim bachorzątkiem w okresie buntu i stąd zielona farba kolorowe soczewki, kolczyki w przeróżnych miejscach i tatuaże.
    Raz raz dotarła do Szkarłatnej Bramy i w końcu trafiła pod fabrykę. Głupiutka wywaliła się po drodze i wpadła w krzaki, dlatego Loire i Rei mogły zobaczyć dziewczynę, która czołgała się po ziemi z trawą(zielone włosy) na głowie i wystającymi z tej trawki gałązkami. Miała całą podrapaną twarz i była okurzona od piachu, ale jej to raczej nie obchodziło. Miała nadzieję, że policja jej nie zauważyła, bo nie chciało jej się walczyć.
    Pewnie zastanawia was, skąd ona wiedziała, że ma iść właśnie w stronę dziewcząt... Mianowicie po Rei było od razu widać, ze nie jest człowiekiem, bo ten jej kombinezon... Przecież nie należy do jakiejś kosmicznej grupy badawczej. Zaś Luś wyróżniała się swoimi włosami i tęczówkami. Oczu nie dostrzegła z dala, ale rozpuszczone, długie, falujące na wietrze włosy oczywiście tak.
    Chichotała pod nosem. Czołganie to bardzo fajna spawa. Po jakimś czasie dotarła do Loire i złapała ją za nogę i zerknęła na nią szczerząc się jak głupek.
    - Strasznie się rzucasz w oczy, śliczna. Jak się nazywasz?
    Spytała poruszając brwiami w zabawny sposób, jak to osoby, które wygłupiają się ze znajomymi udając, ze ich podrywają. Dodatkowo zmodulowała swój głos tak by brzmieć jakby chciała flirtować.
    - Czy nie uważasz, że ze mnie bardzo szekszi trawa jest?
    Dodała po chwili. Tak, to było to czego szukała w tym momencie. Zabawa.~ Czyż to nie cudownie.
    - Ja uważam, że twój głos jest szekszi.
    Tak, ludzie, macie rację... Jej najzwyczajniej w świecie od-bi-ło. Ośmielę się nawet powiedzieć, że Odbiło - przez duże "o".
    Drakar



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Kwiecień 2011, 21:53   

    Pogoda była w miarę przyzwoita, świeciło słońce i momentami oślepiało odbijając się w oknach fabryki bądź innych budynków. Na niebie wisiało niewiele chmur, a jeśli już jakieś były to małe i „puszyste”. Gdzieniegdzie ptak przeciął ten bezkresny błękit, jednak większość zwierząt preferowała leżenie plackiem i słodkie nic-nie-robienie.
    Jednak Drakara nie pochłaniała żadna z tych naturalnych piękności, czyli ani zwierzęta, ani natura a nawet ów ptaki. Był skoncentrowany tylko i wyłącznie na swoim treningu. Do wykonania miał misję, nie wiedział jeszcze jak trudną ale był pewien, że będzie wymagała od niego wysiłku.
    Tak więc ubrany tylko w sportowe, czarne, „ludzkie” spodenki (oczywiście z bielizną pod spodem), bandażami na rękach (do łokci) i nogach (do połowy łydek, zaczynające się nad kostką) trenował. Już sporo czasu. Nie był to trening regularny, który stosował na co dzień, lecz taki awaryjny, w ramach przypomnienia i przygotowania. Przed nim wisiał worek treningowy. Chłopak nie pochwalał treningu na takich ludzkich śmieciach jak ów worek, ale lepszego wyjścia nie miał. Pomimo swego ubioru i stosunkowo normalnego wyglądu, wyróżniała go niemalże nadludzka sprawność fizyczna, szybkość i precyzja wyprowadzanych ciosów i blizna na nosie, a jak inaczej. Tak więc oczy ludzi zebranych w siłowni w większości skierowane były na niego.
    Przerwał na chwilę maltretowanie worka i spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Miał jeszcze godzinę. Zaczął więc zbierać swoje rzeczy, kiedy podeszła do niego jakaś kobieta. Zgrabna i ładna, jednak typowa „tapeciara” – takie określenie słyszał wśród człowieczej młodzieży. Spytała go ów kobieta czy nie chciał by się z nią spotkać. Drakar miał ochotę zaśmiać się jej prosto w twarz. Drugim odruchem szukał ręką przy prawym biodrze katany, ale zostawił ją w szatni. Nie odezwawszy się do kobiety ani słowem ruszył pod prysznic. Wrzeszczała za nim jeszcze jakieś zgryźliwe uwagi doprowadzając go do szału, ale zignorował ją. Zimna woda uspokoiła go. Nie ściągając bandaży założył luźne, sportowe spodnie koloru czarnego, które miały coś w rodzaju ściągaczy przy nogawkach i w pasie, tak więc w strategicznych miejscach przylegały do ciała. Na stopy wsunął cienkie, szare skarpetki, na nie ciemnoszare adidasy. Na tors zaś założył biała, wojskową koszulkę na ramiączkach, która ściśle przylegała do ciała. Na koniec zawiązał na głowie przechodzącą przez czoło czarną opaskę. Jeśli nie wyglądem to ubiorem stanowczo się wyróżniał. Przywodził na myśl mieszaninę żołnierza, boksera i karateki.
    Jeszcze zaczepił czarny pasek wzdłuż bioder, tak więc z łatwością mógł sięgnąć po przypiętą do paska katanę ukrytą w pochwie. Tak przygotowany ruszył pod fabrykę.
    Po drodze zatrzymał się pod sklepem monopolowym, który dostrzegł kątem oka. Bez wahania wszedł do środka i spytał o... kapsle. Jednak wszystkie z pokazanych już miał, a nie pozwolili mu grzebać w śmietniku. Nie miał czasu na zastraszanie, więc wyszedł i obszedł lokal dookoła. Znalazł jeden - brudny, więc wyciągnął pędzelek, namoczył go w czyjejś szklance z wodą (ku wielkiemu zdziwieniu zmieszanemu z dezaprobatą i złością właściciela ów szklanicy) i począł czyścić pieczołowicie nowy okaz do kolekcji. Kiedy już obmył go z piachu i błota ukazał mu się czerwony orzeł na czarnym tle. Kapsel był wyjątkowo śliczny, więc bez wahania wrzucił go do woreczka a ten schował w zapinaną kieszeń spodni, wraz z resztą kolekcjonerskiego ekwipunku. Ruszył ponownie na miejsce spotkania.
    Daleko nie miał, więc po półgodzinie dotarł w jej pobliże. Z racji, iż dookoła było mnóstwo ludzi, wszedł w krzaki i zniknął. Czyli inaczej mówiąc skradał się. Ze swojej roślinnej kryjówki zauważył trzy dziewczyny stojące u jednego z wejść do ogromnego kompleksu budynków fabryki. Nie czekając wiele dołączył do nich, jednak wyraźnie widać było, że trzymał się na uboczu. Nie, nie przywitał się, nie odzywał się do obcych jako pierwszy. Można rzec, że się trochę wywyższał. Wśród kobiet była jakaś lunatyczka, chyba baśniopisarka i jedna o rasie, której nie miał okazji poznać. Dziwiła go zwłaszcza ta zielonowłosa baśniopisarka... Wydawała się nieco chora na umyśle, jednak Drakar milczał. Jego twarz wyrażała spokój i cierpliwość. Jednak on też ma swoje granice.
    Patrząc na trzy "towarzyszki" misji przypominała mu się jego przyjaciółka, więc odwrócił wzrok i wbił go w zdziwionych bezkresnie ludzi. Miał straszną ochotę wejść w ten tłum i zrobić małą, krwawą jatkę.
    W milczeniu sięgnął do drugiej kieszeni, wyciągnął paczkę papierosów i zapałek, wysunął jednego, odpalił zapałkę i zapalił papierosa. Wszystko z wyjątkiem ów zapalonego, który spoczął już w ustach, wróciło do kieszeni. Ten jedyny wynalazek ludzkości uważał za niezwykle fantastyczny - papierosy. Organizm szybko przyzwyczaił się do tej trucizny tak bardzo i tak dobrze, że zaczął też czerpać z niej pewne korzyści nieznane chłopakowi, który niezwykle uwielbiał "pety".
    Terr



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Kwiecień 2011, 14:49   

    Notatka do questowiczów:

    Rem zrezygnowała z udziału, więc nie czekamy na nią. Loire zwróciła mi uwagę na brak użytkownika odpowiedzialnego za konto Adamante. Nie wiem, czy na niego czekać, czy nie... napiszcie mi na PW swoje opinie na ten temat.

    Dobra, nie czekamy.



    Z bramy wyszedłem nieopodal fabryki, o której mówiono w wiadomościach. Podobnie jak po poprzedniej podróży lekko męczyły mnie mdłości, musiał m na chwile się pochylić i przeczekać, inaczej na pewno bym zwymiotował. Gdy poczułem się już trochę lepiej, rozejrzałem się po okolicy. Budynek był otoczony przez mnóstwo ludzi i jakieś pojazdy, na burtach których widniał napis 'policja'. To samo słowo znajdowało się na kamizelkach znajdujących się tu osób. A więc to byli ci policjanci. Chyba jakaś służba porządkowa, jak ochroniarze w MORII. Ci ludzie wcale nie są tacy głupi.
    Kiedy podszedłem bliżej, ujrzałem jakąś grupkę ludzi, stojącą pod wejściem do fabryki. Chłopak nie rzucał się specjalnie w oczy, poza małym, śmiesznym, białym i dymiącym patykiem w ustach. Pierwsza z trzech dziewczyn wyglądała... dość dziwnie. Jaskrawozielone włosy, krzykliwy ubiór, jakieś metalowe kółka w twarzy i uszach. Druga trochę mniej rzucała się w oczy. Jedyne szczegóły zwracające uwagę to kolor włosów i te dwa sztylety przy pasku. Ale poza tym... Oprócz dziwnego wrażenia, że już ją gdzieś widziałem, to trzymała normę, o ile w ogóle mogę używać takiego sformułowania. Przecież gdzie ja będę wiedział, jakie tutaj panują normy. Może to właśnie ta zielonowłosa była normalna?
    Ostatnia panna zdecydowanie nie pasowała do reszty towarzystwa i otoczenia. Karabin na ramieniu, obcisły kombinezon. Wyglądała, jakby urwała się z... MORII. A może tak było? Nabałaganili i teraz starają się posprzątać. Przynajmniej tyle dobrego. Na razie nie byłem pewien, czy dziewczyna rzeczywiście jest członkinią tejże organizacji, czy tylko tak fikuśnie się ubrała, ale jak wyjdzie, że rzeczywiście laboratoria nie są jej obce... będzie musiała zginąć. Jajogłowi i cały personel z tego zababranego miejsca jest walnięty, tacy ludzie nie powinni mieć prawa do życia.
    Podszedłem bliżej i przywitałem się cicho. Po głowie obijała mi się tylko jedna myśl: 'powiedzieć im, czym jestem?.' Gdybym to zrobił, mógłbym się swobodnie zmienić, zwiększając nasze szanse na eksterminację Serpentów. Z drugiej strony mogliby mnie potraktować jako jeden ze swoich celów, szpiega tych stworów czy coś takiego. Bardzo ryzykowne... I co ja mam zrobić? Bez przemiany nie mam żadnych szansa na wyjście stamtąd cało, przecież te dwa pistoleciki, które ze sobą mam... A co tam, raz kurze śmierć, czy jakoś tak się chyba mówi.
    -Słuchajcie, ja bym chciał coś powiedzieć, zanim tam wejdziemy. -zacząłem nieco przytłoczony i wyszedłem przed nich. -Tak przy okazji jestem Terr. No więc... miałem już wcześniej do czynienia z tym czymś, co znajdziemy w środku. Chciałem wam przekazać kilka przydatnych informacji na ich temat. No więc po pierwsze i najważniejsze - z nimi nie ma żartów. to zwierzęta, zabiją was przy pierwszej okazji. Po drugie mają doskonały węch. Pewnie już teraz nas czują. Potrafią chodzić po ścianach i suficie, a ciemność jest ich największym sprzymierzeńcem. Jeśli macie ze sobą latarki, omiatajcie nimi każdy kąt. -starałem się mówić spokojnym i nie zarozumiałym tonem. Miałem nadzieję, że mi wyszło, nie chciałem wyjść na zarozumialca, który wie wszystko i tych poczwarach. -A teraz najważniejsze. Ja jestem tak jakby... -wziąłem głęboki oddech. -jednym z nich. Potrafię zamienić się w jedną z tych poczwar. Ostrzegam was, żebyście przypadkiem mnie nie postrzelili. Ja w przeciwieństwie do nich nie będę się do was skradał, niech to będzie dla was takim jakby... znakiem, że nie jestem jednym z nich. I ja mam wypalona na czole szóstkę, więc jest to mój kolejny znak rozpoznawczy. To by było chyba wszystko... jakieś pytania? -zakończyłem długi monolog. Żeby tylko nie zaczęli do mnie mierzyć z broni... Albo nie wzięli za wariata, co oczywiście nie obchodziłoby mnie aż tak bardzo.
    Lottie



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Kwiecień 2011, 17:50   

    MG:

    Serpenty już dawno wyczuły obecność innych osób. Ich mózgi pracowały na trybie "zabijanie". Czekały tylko, aż wejdą do środka, wtedy zapewne zaatakują i pójdą głosem instynktu, ale co innego można się po nich spodziewać? To zwierzęta i to, że wykluły się z ludzi nie zmienia faktu.
    Z fabryki dobiegały dziwaczne odgłosy. Policja odganiała ciekawskich, a szczególnie reporterów. Będzie trzeba się jakoś tam dostać, lecz niezauważonym by jakiś policjant nie zaczął bawić się w superbohatera i nie zaczął "ratować" im tyłków.
    -Odsunąć się! Jak najdalej! Wszystko pod kontrolą!
    Ale czyżby na pewno?
    Sharlotte



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Kwiecień 2011, 20:39   

    Nie pomyliłam się, już po chwili przyszło kilka kolejnych osób. Pierwszą z nich była dziewczyna, niezbyt wyróżniająca się z tłumu. Wyglądała, jakby tu przyszła wprost z jakiegoś ciucholandu. Przywitała się w dość osobliwy sposób, jedna knie tak osobliwy jak osoba, która przylazła, a dokładniej przyczołgała się druga. Również była to dziewczyna, ta jednak na pewno miała coś nie tak z głową. I nie chodzi mi tu wcale o kolor jej włosów. Ubiór, złom powbijany w skórę, zachowanie... A jej soczewki były wręcz niepokojące. Gdybym nie była tym, kim byłam, to pewnie by mnie wręcz przerażały.
    Trzecim interesantem był już chłopa, który w przeciwieństwie do pań w ogóle się nie przywitał, zamiast tego wyjął papieroska i zaczął sobie popalać. Papierosy... kolejny dowód na to, że ludzie nienawidzą siebie nawzajem, a do tego lubią na tym zarabiać.
    Ostatnią jak się zdawało osobą, która przywlokła się pod fabrykę był jakiś cichy facet. Wyglądał na zagubionego, policje obserwował, jakby jej nigdy wcześniej nie widział. Może jakiś niedorozwój? Nie, jednak nie. Niedorozwój nie potrafiłby przemawiać w taki... trzymający się kupy sposób, bez zająknięć i tym podobnych. Chłopak był pierwszym z towarzystwa który się przedstawił. Spodobał mi się ten fakt, na takiej paramilitarnej akcji ważna jest komunikacja. krzyczenie za sobą 'Ej, Ty!' byłoby co najmniej kłopotliwe.
    Ciekawie prawił ten cały Terr. Ale skąd pewność, że nie jest jakimś ćpunem i sobie to wszystko zmyślił? Ot tak, dla zabawy? Może tam w środku nie ma żadnych dziwnych stworów, tylko jacyś porąbańcy, którzy postanowili zrobić sobie rzeź?
    -Zmień się. -niemal mu rozkazałam, gdy skończył swoja jakże wyczerpującą wypowiedź. -Pokaz, z czym mamy do czynienia i jednocześnie udowodnij, że sobie tego nie zmyśliłeś. -tak, ja nie wierzyłam w byle bajki, musiała na wszystko mieć dowód. Czekając na jego odpowiedź sprawdziłam, czy moja broń jest w pełni gotowa do akcji. Jak zawsze była. To całe sprawdzanie to tylko tak, żeby nie stać jak słup soli.
    -Rei. -dodałam jeszcze na koniec w ramach wymiany imion.
      
    Loire
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Kwiecień 2011, 21:07   

    Mocniejszy podmuch wiatru targnął włosami dziewczyny, uniosła więc lewą rękę i przytrzymała falujące kosmyki, które natarczywie łaskotały jej bladą twarzyczkę. Zmrużyła przy tym powieki, gdyż, jak pewnie wszyscy wiedzą, kontakt włosów z gałkami ocznymi nie jest zbyt przyjemny, później po policzkach płyną irracjonalne łezki. No, a Loire nie chciała wyjść na jakiegoś mazgaja, który płacze bez powodu, gdyż zwyczajnie do takowych nie należała. Nie, kiedy tylko chciała, potrafiła być nadzwyczaj wytrzymała psychicznie. Gorzej było, jeśli chodzi o cielesne obrażenia. Skóra panienki była bardzo delikatna, toteż wszelaki zadrapania i temu podobne były nań doskonale widoczne, ba, bez odpowiedniej pielęgnacji, jeżeli tak można to ująć, zostawiały paskudne blizny. A ona uchodziła wręcz za nienaganną! Pomyślcie, paradować po mieście z okropną szramą na ramieniu, lub, co gorsza, na twarzyczce. Brr, i jak tu potem pracować, nie mogąc posługiwać się swoją najbardziej sprawdzoną bronią, to jest urokiem osobistym? Bez robienia czegoś takiego czuła się po prostu jak ryba bez wody. Jakoś tak miała w swojej przeuroczej główce zakodowane, że jest śliczna i należy ów fakt wykorzystywać najbardziej, jak się da. Dla niej fart, pech dla osób, które jej urokowi się poddawały. No, nie, nie zabijała ich, niczym mityczne syreny, ale na pewno odbijał się tenże fakt w mniejszym czy większym stopniu na przyszłości delikwenta, przyszłości, w której już nigdy miał nie zobaczyć filigranowej dziewczynki z burzą błękitnych włosów i intensywnie różowymi tęczówkami.
    Kiedy poczuła na nodze czyjeś ręce, mimowolnie poczuła dreszcz na całym ciele i odwróciła głowę z impetem, aż coś ukłuło ją w kręgosłupie na wysokości szyi. Lewa jej dłoń od razu powędrowała w tym kierunku z zamiarem rozmasowania tego miejsca. Patrzyła na zielonowłosą, mrugając intensywnie, jakby nie była do końca świadoma, co się dzieje. W końcu uśmiechnęła się wyniośle.
    - Owszem, trawa jak najbardziej - siłą niemalże powstrzymała się od dodania czegoś bardziej ironicznego i wymyślnego. W końcu mieli przed sobą trudną misję i nie chciała utrudniać współpracy na samym początku. Natomiast na mężczyznę z blizną na nosie praktycznie nie zwróciła uwagi. Poczuła wprawdzie lekki ból głowy wskutek wdychania dymu papierosowego, acz, jak już wspomniałam, zrażanie do siebie reszty "ekipy" już teraz było dosyć niewskazane, akurat wtedy, kiedy muszą się zgrać i załatwić to, co leży w ich powinności. Co prawda nie czuła jakiejś wielkiej sympatii do narodu ludzkiego i chęci ratowania ich, acz istniało zagrożenie, że "zaraza", jaką teraz były istoty we wnętrzu fabryki mogła przenieść się także na Otchłań i Krainę Luster, a to byłoby niemiłe. Dlatego też wolała stłumić ją w zarodku, ot.
    Następnym przybyszem okazał się pozornie zagubiony, czarnowłosy chłopak, który przedstawił się imieniem Terr. Loire owo słowo skojarzyło się z ziemią, acz nie miała teraz ochoty na zagłębianie się w pochodzenie tego miana. Miast tego słuchała uważnie tego co mówił, w końcu, jako "ekspert", może im trochę pomóc, nie? Posłała mu uroczy uśmieszek, tak bardzo dlań charakterystyczny, wyswobadzając przy tym wreszcie nogę z uścisku zielonowłosej. Zrobiła to jakoś tak... ostrożnie, jakby bała się ewentualnego ataku z jej strony.
    - Loire - skłoniła się z gracją, po czym ponownie wyprostowała i wbiła oczęta w jego sylwetkę. Zaczynało się robić nadzwyczaj interesująco, przynajmniej, jak na gust panienki.
    - Hm, a może zdradzisz nam, ile dokładnie jest tych stworów, prócz ciebie oczywiście? - zapytała, przekrzywiając delikatnie głowę w lewo, przez co błękitne włosy spłynęły niczym woda w tę samą stronę. W tym momencie z fabryki dobiegły odgłosy, wzbudzając przy tym poruszenie wśród ludzi. Loire nic nie zrobiła; jedynie wpatrywała się w budynek z jeszcze bardziej niepokojącym uśmiechem, niżeli dotychczas. Po chwili splotła dłonie i uniosła ręce w górę, przeciągając się niczym kot. Z jej gardła wydobył się przy tym cichutki pomruk. Uwielbiała koty, ich niezależność, rację ruchów i pomimo, iż nie była Dachowcem, można było stwierdzić, iż jej charakter jest w pewnym stopniu "koci".
    - Jakieś pomysły dotyczące dostania się do tej fabryki oprócz rzezi na niewygodnych świadkach? - wypowiedziała te słowa nadzwyczaj swobodnie, tak, jakby takie zadania wykonywała na co dzień. Cóż, umiejętności wpasowywania się w sytuację nie można jej odmówić.
    Drakar



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Kwiecień 2011, 16:58   

    Ludzie coraz bardziej tłoczyli się przy taśmach, zaciekawieni wbijali wzrok w pustą fabrykę co rusz wykrzykując pytania. Jakiś reporter wyrwał się z tłumu i ruszył ku drużynie czekającej przy wejściu, zatrzymał go jednak policjant i stanowczo wepchnął tam, skąd przybiegł. Same gliny chyba wolały się nie mieszać i nie angażować w rozmowy z uzbrojoną, dziwaczną ekipą. Może mieli cichą nadzieję, że ktoś wykona za nich robotę?
    Drakar dopalił wynalazek ludzki i rzucił niedopałek gdzieś w tłum, obserwując z zadowoleniem niezadowolonych gapiów, którzy patrzyli na niego z wyraźną dezaprobatą.
    Chłopak skierował wzrok na nowoprzybyłego. Nareszcie facet! W samym żeńskim gronie chyba by zwariował. Słuchał go uważnie, bo zdawało mu się, że on ma jakieś doświadczenie. Przedstawił się jako Terr. No, imię wyjątkowo oryginalne. Drakar miał rację! Chłopina miał doświadczenie. Jakby tego było mało twierdził, że wygląda jak to z czym będą musieli się zmierzyć. Chciał mu powiedzieć żeby pokazał im przeciwnika, ale ubiegła go ta w kombinezonie. Może to i lepiej... Jednak musiał się odezwać, w końcu wszyscy musieli się znać, gdyż jest to misja grupowa.
    Poprawił katanę przy pasie i opaskę na czole, po czym splótł dłonie na karku.
    – Drakar jestem.
    Poznał już imiona reszty ekipy, był więc pewien, że nie będzie problemu z komunikacją na polu walki. Słysząc słowa Loire postanowił się jeszcze raz odezwać.
    – Możemy wejść głównym wejściem, wydaje mi się, że policja i tak nie ma zamiaru się angażować. Przyjrzyjcie się ich twarzom – przerażeni i niepewni. Nie będą mieli odwagi żeby nas powstrzymać, ba, będzie im to nawet na rękę.
    No, powiedział co myślał, teraz czekał tylko na reakcję reszty. W międzyczasie przypomniał sobie o colcie, którego podkradł kiedyś jakiemuś człowiekowi. Wyciągnął broń z tylnej kieszeni po lewej stronie, załadował, zabezpieczył i schował z powrotem.
    Grapevine



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Kwiecień 2011, 16:13   

    Powoli maszerowała do wejścia fabryki, a myślą o spóźnieniu. Wcale jej to nie przeszkadzało. Hm... jakie to wszystko było dziwne! No, ale przejdźmy do rzeczy. Gdy była już przy głównej bramie, zaczęła spoglądać na wszystkich zgromadzonych. Dziwne oprócz dziwnych, wyróżniających się towarzyszy, była jeszcze policja. To Grape wyczytała po napisie na samochodzie. Dziwne, że nawet do końca nie wiedziała na czym polega misja, lecz wszystko w swoim czasie. Jedyna myśl, która męczyła Baśniopisarkę była następująca : ona bała się, że to mogą być ludzie z MORII. Od razu zauważyła dwie dziewczyny i dwóch chłopaków. Jeden był bardzo ładny, no z resztą tak samo jak drugi, lecz dziewczyna wolała kobiety. Popatrzyła na istoty płci żeńskiej i "zeskanowała" je wzrokiem. Jedna była chyba Baśniopisarką, a druga... sama nie wiedziała kim. Może to Cień? Może Kapelusznik? Wszystko jej jednak nie pasowało. Jednak kolorowo włosa wyróżniała. Była ona podobna do winorośli, lecz nie mogła być jej siostrą. To nie było zbytnio możliwe! Ojej nie zauważyłam ostatniej dziewczyny, myślała. Była trochę wyjątkowa, jak na swój sposób. Karabin na ramieniu? Podbiegła do nich trochę, tak jakby trochę przestraszona? Chciała im wyjaśnić jak się tu znalazła. Podbiegła do nich chwiejąc się lekko na boki, po czym powiedziała, uśmiechając się przyjaźnie :
    - Witajcie jestem Grapevine i ja też wezmę udział w tej misji. Moje moce nie są zbytnio silne, lecz mogę się na coś przydać. Wiem, wiem przybyłam tu jak najszybciej mogłam, no i druga sprawa nie byłam zaproszona, lecz bardzo chcę Wam pomóc. Oczywiście muszę odczekać na Waszą decyzję. Czy zgadzacie się? Proszę...!
    Dziewczyna zaczęła z bliska przyglądać się wszystkim bardzo ją zaciekawił chłopak obok, którego stała. (Terr) Był bardzo ładny, no i na pewno silny. Och... jak dobrze by było mieć takiego brata albo... chłopaka? No nie, po prostu nie można uwierzyć, że tak pomyślała. Przecież ona zawsze wolała dziewczęta. Może zmieniła swoją orientację? Trudno było jej myśleć o misji, kiedy był obok niej taki... jak to powiedzieć, przystojniak? Tak, to jest trafne sformułowanie. Patrzyła tak na wszystkich w zasięgu pięciu metrów kwadratowych. Nagle zwróciła się do Baśniopisareczki :
    - Witaj! Jeśli mogę spytać, to może powiem, jak masz na imię? Od razu wpadłaś mi w oko kiedy Cię zobaczyłam. Oczywiście nie w sensie seksualnym, lecz w tym, że jesteś wyjątkowa na swój sposób, tak jak ta z karabinem. Wiesz trochę czuję się tu nieswojo, no ale może wytrzymam. Wszystko okaże się później! Może powiesz mi coś o sobie? Jesteś trochę do mnie podobna, więc mam prawo aby podejrzewać, że jesteś moją siostrą. Kiedyś miałam siostrę lub brata, ale nigdy nie widziałam mojego rodzeństwa, a moi rodzice nie interesowali się mną zbytnio.
    Po całej długiej gadce, odetchnęła z ulgą, po czym głośno przełknęła ślinę. Czekała na ruchy wszystkich rówieśników. Jeżeli można ich określić takim mianem oczywiście. Och... jak tu ładnie. Nie wiem co odbijało Grap, lecz ciągle gapiła się na chłopaka obok, którego stała. (Terr) Jaka z niej była wariatka.
    Flo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Kwiecień 2011, 20:33   

    Flośka leżała sobie u stóp Luśki i było jej w ten sposób naprawdę wygodnie. Szczerze mówiąc dopiero teraz zrozumiała, że na prawdę trzyma nogę Loire i dlatego poluźniła delikatnie uścisk, teraz dziewczyna mogłaby spokojnie wyciągnąć nogę bez wyrwania panience Kiwi ręki z barku. (buahaha)
    Ależ ucieszyła się słysząc słowa dziewczyny! W końcu przyznała jej racje. Jest szekszi! Pomińmy to, że tylko jako trawa. I tak ona nie zwróciła na to uwagi.
    Gdy przylazł Drakar nawet się nim nie przejęła. Leżąc na ziemi jedynie mu się przyjrzała i to tylko dlatego, że przyciskając policzek i ucho do ziemi usłyszała cusik... Dokładniej to czyjeś kroki i chciała zobaczyć, czy właśnie (tak przypadkiem) ktoś nie chce jej dźgnąć nożem w plecy. Choć była pewna, że tak śliczna osóbka jak Luś, na pewno by ja obroniła. W końcu nie kopnęła jej za to nienormalne zachowanie, więc nie mogła być ani trochę zła. Jednak Drakar ją zdrażnił tą fają, zajeżdżała jakoś dziwacznie, a Floś miała bardzo wrażliwy nochal i dlatego zakasłało jej się z raz czy dwa.
    Nie zwróciła mu uwagi tylko dlatego, że była nad wyraz silnie zajęta trzymaniem nogi Luśki i słuchania jej głosu. Uhm.
    Czy miała zamiar odzywać się do Rei? Póki co nie. Jakoś jej nie kręciło mówienie z ludźmi w kombinezonach, źle się jej kojarzyli... Bardzo źle. Ach te skryte misje w Szajce...
    Ech... Dlaczego ona zazwyczaj olewała wszystkich w koło? Z resztą, czy to ważne? W końcu to nie temat pasujący do tego poruszanego teraz. Powróćmy więc sprawnie do jej reagowania na przybyłych.
    Terr również nie przyciągnął szczególnie jej uwagi. Może nawet by przyciągnął, jednak Loire tak jej się spodobała, że żaden z nich na razie jej nie przebił. Biedna Lunatyczka nawet nie wiedziała o tym, że Floś może być nieobliczalna... Jednak na pewno były w tym jakieś plusy. Dziewczyna na razie nie musiała się martwić tym, że kiedyś "trawiasta panienka" może ja śledzić wijąc się po ziemi niczym... zielona dżdżownica. Czy nie przeraziłoby was to, że uczepiła się do was dżdżownica z kosmosu? Ja bym się bała. Wracając jednak do Terra... Zapewne Happy nawet by nie zwróciła na niego swych oczu, gdyby nie to, że on się... ODEZWAŁ! Cud - mężczyzna odezwał się do niej nie będąc do tego zmuszonym i nie będąc jej bratem... A nie, chwila! On chyba jednak był zmuszony, w końcu musiał im przekazać parę informacji o misji. Jako, że nie była aż tak do końca źle wychowana, postanowiła się podnieść choć do pozycji siedzącej, gdy mówiono do niej dość poważnie. Siadając puściła nogę Luś posyłając jej tęskne spojrzenie (tak, dokładnie - ona posłała tęskne spojrzenie łydce). Takim sposobem nawet nie poczuła tego, że dziewczyna próbowała się wyswobodzić osobiście.
    Rozsiadła się wgapiając się w Terra i obejmując swe podkulone nogi. Chłopak mógł poczuć, że dwie pary kolorowych oczek wlampiają się w niego bez mrugnięcia. Musiała wyglądać dość nienormalnie. Nie mrugnęła nawet na sekundkę gdy mówił. Zrobiła to dopiero gdy skończył mówić, aby dać odpocząć swoim oczkom.
    Gdy nadeszło pytanie o... pytania? Tak, na to wychodzi. Ona zadała swoje najprędzej ze wszystkich, jakby się z nimi wyścigowała o pytanie i myślała, że chłopak ma limit na nie.(jaki rym)
    - Jak duże są te stwory?
    Jednak zaraz po niej odezwała się dziewczyna w kombinezonie. Uniosła jedną brew i zanim Terr odpowiedział skomentowała jej pomysł.
    - Czyś ty głupia? Każesz mu się przemieniać na oczach policjantów? Może jeszcze dasz go im zastrzelić, co?
    Może i Floś czasem bywała głupia, ale jako-taką inteligencję miała... współczucie też. Dlatego nie pozwoli na to, oj nie.
    - Ano... gomene za to "głupia", Rei.
    Dodała w końcu. Zrobiło jej się trochę głupio, chociaż niezbyt, bo ona nie należy do osóbek, które zbyt przeżywają swe "przewinienia". To nie było zupełnie w jej stylu. Po tym odezwała się Loire. Nie komentowała jej słów, bo nie widziała w nich nic co można by nazwać głupotą. Usłyszała jej drugie pytanie i zamierzała coś powiedzieć, jednak przerwał jej Drakar. Spojrzała na niego unosząc jedną brew. Co on powiedział? Może ona się przesłyszała?
    - A jak któryś postanowi wykazać się swą "pomocnością" i zacznie nas bronić? W końcu większość z nas wygląda jak ludzkie małolaty-buntownicy... Jakoś mnie nie bawi późniejsze dochodzenie czy nie zrobiliśmy my tej osobie krzywdy... Jak wśród tych ludzi jest ktoś z MORII to wykorzysta nawet naszą chęć naprawy ich sytuacji aby się pobawić nami.
    Nie była pewna czy ma rację, ale coś takiego poczuła więc powiedziała co myślała. Westchnęła cicho.
    - Możemy się zamaskować i się poczołgać, ja mam wprawę w udawaniu trawy.
    Uśmiechnęła się ironicznie i z trudem stłumiła śmiech. Może to nie czas na żarty, ale... A to kto? Ujrzała przed swymi oczami dziewczynę, która trochę przypominała jej nią samą. Była pewna, ze to Baśniopisarka, jednak coś jeszcze było w niej podobne. Również używała malunków i te rysy twarzy coś jej przypominały. W dodatku w jej pamięci widniała mała niebieskowłosa dziewczynka, za którą płakała wiele dni. Wiedziała, że ona istnieje, jednak zabraniano się do niej zbliżyć... Jej siostrzyczka, która uciekła z domu w tak młody wieku... Zawsze miała ją ukrytą gdzieś tam w myślach.
    - Grapevine...
    Wyszeptała pod nosem jej imię, którym przed chwilką się przedstawiła. Czy to możliwe? Czy to na prawdę jej siostra? Czy w końcu ma okazję ją poznać? Nawet już nie miała ochoty żartować. Siedziała nadal tuląc swe nogi i gapiła się w nią jak zaczarowana. W końcu dziewczyna zwróciła się do niej, powoli wstając.
    - Ja jestem Flo... A dokładniej Flowerbad. Grape... Baka, nie rozgaduj wszystkim połowy swego życia!
    Odruchowo pacnęła ją delikatnie w ramię, ale nie tak silnie, po prostu delikatnie, sympatycznie, jak to bywało czasem wśród osób sobie bliskich. Nie wiedziała co dalej robić. Cieszyć się? Płakać? A może odejść i udawać, ze się nie domyśliła, ze to jej siostrzyczka?

      Gomene za pisanie głupot, ale mam zbyt szalony dzień o.O
    Terr



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Kwiecień 2011, 14:34   

    Łol, nie spodziewałem się, że jakieś będą. No ale cóż, w sumie nie powinienem się dziwić. Ci tutaj to pewnie zawodowcy. Zwłaszcza ta w kombinezonie. Ona na taką wyglądała, taką, co się zna na rzeczy. No, to teraz trzeba by tak jakoś składnie odpowiedzieć.
    -No więc... -zacząłem, ale akurat przyszła kolejna osóbka. Wydawała się znajoma. Tylko skąd? Może później mi się skojarzy.
    -Czy się zgadzamy? -powtórzyłem. Dziewczyna rzeczywiście bardzo chciała nam pomóc, ale zdaje się, że była młoda. Bardzo młoda. No a to nie jest najbezpieczniejsze zajęcie. Rozejrzałem się po reszcie. -Ja nie mam nic przeciwko, nie wiem, jak reszta. -uśmiechnąłem się do niej ciepło. -A właśnie, jak już wspomniałaś o mocach. Myślę, ale to tylko moja opinia, mogę się mylić. Myślę, że dobrze byłoby, gdybyśmy znali swoje moce. -powiedziałem nieco nieśmiało. -No więc ja potrafię zmieniać się w jednego z tychże stworów. W tej postaci, podobnie jak one, potrafię poruszać się po dowolnej powierzchni, nawet ścianach i suficie, mam wyczulone wszystkie zmysły, doskonale widzę w ciemności. Do tego mam wysoki próg bólu i nieco szybszą regenerację. Aha, byłbym zapomniał. te istoty mają żrący kwas zamiast krwi, nie dajcie się nim ochlapać. Znaczy się, zachowajcie ostrożność przy ich zabijaniu. Dobra, a teraz odpowiem na wasze pytanie. -dziwnie się czułem, tyle ludzi mnie słuchało. Niby tylko pięcioro, ale dla mnie to i tak było sporo. A ta nowa... cóż, była dość gadatliwa. Miałem nadzieję, że będzie umiała zachować się cicho, gdy już wejdziemy.
    -Okej. Więc rozmiar. Mniej więcej wielkości człowieka. Jeszcze zobaczycie dokładnie, przemienię się zgodnie z życzeniem Rei. -można się było tego domyślić. W sensie takiego niedowiarka w ekipie. -Celna uwaga Flo... Nie mogę przemienić się przy tych wszystkich gapiach... -zerknąłem na tłumek przed fabryką. -Dobra, zrobię to już w środku, zaraz po wejściu. Mam nadzieje, że jest tam dość widno, że Serpenty się tam nie pozbierały... Okej, dalej. W teorii powinno być ich sześć. Ale... no właśnie, sam nie wiem, co za ale. Po prostu bądźcie przygotowani na więcej. -może nauczyły się rozmnażać? A może część z nich zdechła albo została zabita przez te silniejsze? Kto to wie...
    -Wejście... Też myślałem o głównym. Ale możemy poszukać tylnego. Może nie będzie pilnowane. -no i mógłbym im się pokazać jeszcze przed wejściem, co byłoby zdecydowaną zaletą.-Aha, Drakar, mam dla Ciebie radę. Zgaś to coś i spróbuj pozbyć się tego zapachu ze swoich ubrań. Ja to czuję jako człowiek, Serpenty wyczują Cie z kilkuset metrów. A to raczej źle. -Co prawda i tak i tak nas wyczują, ale lepiej, żeby zrobiły to nieco później. Lepiej, żeby posłuchał, bo naraża nie tylko siebie, ale całą grupę. Kurcze, skąd u mnie taka znajomość strategii?
    -Jak macie więcej pytań, to się nie krępujcie. Ale to za chwilę, wyjaśnię tylko parę spraw naszej nowej uczestniczce. Grape? -poprosiłem ją gestem na bok. Po co? Powiedziałem jej wszytko, co przegapiła, czyli mój mały wywód na temat Serpentów. No i ogólnie powiedziałem o co chodzi w naszej misji.
    -Z pytaniami na chwilkę się wstrzymaj, jeśli takie masz, dobrze? Zrobimy to przy reszcie, żebym nie musiał dwa razy powtarzać. -poprosiłem na koniec i uśmiechnąłem się lekko. No i zorientowałem się, kogo mała mi przypomina. Nanę. oprócz kolory włosów i oczu, no i tych tatuaży, to zupełnie jak ona. Czułem się przez to trochę za nią odpowiedzialny. -Ale teraz ja mam pytanie. Jesteś pewna, że chcesz z nami iść? to dość niebezpieczna zabawa, co na przykład na to Twoi rodzice? -prawdopodobnie maja ją gdzieś albo... nie żyją. Pytanie było nieco nietaktowne, no ale już za późno. -Bo wiesz, kogoś mi przypominasz i jakoś tak.. czuję się za Ciebie odpowiedzialny. Wiem, to brzmi dziwnie, ale... Wybacz, głupoty opowiadam... jeszcze się nie odnalazłem do końca w tym świecie. -mimo wszystko nie wycofałem swoich pytań. Ciekawe, co nie?
    Lottie



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2011, 15:22   

    MG:

    Odgłosy z fabryki robiły się coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Chodź prawdę mówiąc trudno było określić ile jest Serpentów. Lecz na pewno więcej niż sześć. Trzeba to przyjąć do świadomości.Być może i powyżej dziesięciu sztuk.
    Nagle z fabryki wyskoczył jeden z przedstawicieli rasy Terra, widać że był młody, był wielkości przeciętnego nastolatka. Rzucił się w stronę policjanta, który mówił niedawno, że wszystko jest w porządku. Ugryzł go dokładnie w tętnice szyjną, przez co wszędzie było pełno krwi, która się zaczęła rozbryzgiwać na wszystkie strony. Mężczyzna jęknął cicho i to był już jego koniec. Niech spoczywa w pokoju.
    Serpent szybko wrócił do fabryki, bo światło słoneczne mu przeszkadzało. Mimo. że słońce było już nisko, dla tych istot było zbyt jaskrawe.
    Zapanował kompletny chaos. Ludzie zaczęli uciekać we wszystkie strony, dziennikarze szybko wpakowali cały swój sprzęt do samochodu i uciekli. Zostali tylko policjanci, którzy musieli tu być, i grupka śmiałków, która miała na tyle odwagi by zostać.
    Jeden ze stróżów prawa podszedł do nich i powiedział:
    -Nie wiem co kombinujecie, ale nie pozwolimy wam tam wejść. Zrozumiano? Żadnych głupich wybryków i nawet nie próbujcie wejść od tyłu. Tam też są policjanci.-mężczyzna odszedł.
    Została tylko jedna opcja. Wejść górą. Było tam jedno okno, przez które mogliby przejść. Ale dopiero wtedy, kiedy będzie ciemno. I będą musieli się zamaskować pani szekszi trawka też.
    Sharlotte



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Kwiecień 2011, 16:44   

    No, kilku ciekawych rzeczy się dowiedziałam. Wątpiłam jednak, że ten cały Terr pokaże nam tą swoją przerażającą wersję, mimo, że obiecał iż to zrobi. No ale poczekamy, zobaczymy.
    Na mojej twarzy pojawił się ledwo zauważalny grymas złości, gdy 'szekszi trawa' nazwała mnie idiotką. Cóż, teoretycznie miała rację, ale to niczego nie zmienia. Przynajmniej przeprosiła, dając mi dobry powód, zęby się nie zemścić.
    -Przeprosiny przyjęte. -rzuciłam tylko.
    Dobra, teraz zajmijmy się dostaniem do fabryki. Maskować się? Z deka bez sensu, krzaki rosły tylko na obrzeżach terenu, trawa była elegancko przycięta, a większość placu przed fabryka i tak stanowił betonowy parking czy coś tam. Nie wyraziłam jednak swojej uwagi na głos.
    Ale co to? Pojawiła się jakaś nowa osóbka. Małolata... cóż, w sumie ja sama też miałam szesnaście lat, ale ta tutaj wyglądała na zdecydowanie młodszą. A może ja na starszą?
    -Mi osobiście średnio podoba się pomysł angażowania w tę sprawę... Grapevine. Ale jak tam sobie chce. -jak coś to ona zginie, nie ja, więc co mnie to obchodzi?
    Oho, Terr wziął tą mała na stronę. Pedofil? A kto go tam wie. Cała masa wariatów i popierdoleńców się teraz szlaja po ulicach. Jak na razie chłopak właśnie wyglądał na jednego z nich. Przypomniało mi się, jak kilka dni temu grupka takich właśnie podjaranych i podpitych idiotów zaczepiła mnie w zaułku. Ach, biedaczki, złą sobie ofiarę gwałtu wybrali... Swoją drogą, ciekawe, czy nadal leżą w szpitalu, czy już może na cmentarzu...
    A to co? jakaś czarna rzecz wyskoczyła z okna fabryki rozsiewając wokół kawałki szkła i popędziła w stronę gapiów. Niezłą panikę wywołało to czarne coś. O, i nawet kogoś zabiło! No, ale nie ma opier**lania się! Kiedy tylko stwór zaczął wracać w stronę fabryki otworzyłam ogień.

    1. Jeśli trafiłam: Kilka celnych strzałów w głowę i po sprawie. Podeszłam bliżej ciała. Rzeczywiście, te stwory miały kwas zamiast krwi. W chodniku ziała pokaźna dziura.
    -I tyle? -spytałam, tykając stwora butem. -To wszystko, z czym mamy się tam zmierzyć? Takie małe gówno które można zabić krótka serią z karabinu? Chyba nas trochę za bardzo postraszyłeś, Terr. -Serpent rzeczywiście był paskudny i rzeczywiście miał rozmiary człowieka, ale... proszę was. Zaledwie nastolatka. I do tego jakiegoś niewyrośniętego. To chyba jednak nie będzie tak dobra zabawa, jak myślałam.

    2. Jeśli spudłowałam: -Cholera. -zaklęłam. -Szybkie są. -zapowiadała się niezła zabawa. Terr chyba nie przesadzał, że są takie niebezpieczne, chociaż... na pewno nakłamał co do rozmiarów. okej, są wielkości człowieka, ale zaledwie niewyrośniętego nastolatka. Ciekawe tylko, co go skłoniło do samotnego opuszczenia fabryki. raczej nie chęć zabicia sobie jednej osoby, aż tak głupie nie mogą być.

    <Prosiłabym o natychmiastowy komentarz MG, żeby wyjaśnić sprawę trafienia. Żeby inni gracze nie musieli pisać kilka wariantów. To zapobiegnie dodatkowemu chaosowi ^^ Ja na przykład już się trochę gubię, takie długie posty piszecie ;P >
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 10