Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Opuszczona, zapyziała, opanowana przez gryzonie i bezdomnych stara bocznica metra. Tu i ówdzie wciąż stoją jakieś zabytkowe, zardzewiałe wagony. Raczej już nigdy nie ujrzą światła stacji...
Co mnie tu przyciągnęło? Chyba fakt, że to miejsce jest opuszczone i nikt nie będzie mi się tutaj naprzykrzał. Prawda, miałem coś zrobić ze sobą i swoim życiem, ale wszystko powoli, po kolei. Najpierw ruszyłem się ze śmietniska, to już jakiś postęp. A teraz sobie poszperam po tym zapomnianym przez świat miejscu. Może znajdę coś ciekawego albo przydatnego? Kto wie, może ktoś tu umarł z portfelem w kieszeni? Kasa się przyda na jakiś rozruch. Chociażby nowe ubrania. Te po pierwsze nie były zbyt świeże, a po drugie miały sporo dziur. Nie miałem też lewego rękawa od łokcia w dół, straciłem go razem z ręką, w śmieciarce. Jakoś niespecjalnie potrzebowałem tej ręki, więc sobie jej nie dorobiłem. Teraz można by już coś z tym zrobić. Wątpiłem, że znajdę tutaj jakiś porządny kawałek drewna tudzież coś, czym można by go było wyrzeźbić, więc zrobiłem sobie metalową protezę. Te moje metalowe protezy były w porządku, wytrzymałe, odporne na korniki. Był tylko jeden problem - bardzo rzucały się w oczy. Czemu? Z jakiegoś powodu moja sztuczna skóra chciała porastać tylko drewno. Tu Takashi trochę spieprzył sprawę. Chociaż z drugiej strony, skąd mógł wiedzieć, że znajdę się w takiej sytuacji? Zawsze to właśnie on mnie naprawiał i robił to z największą dokładnością, na jaką było go stać. I wkładał w to całe swoje serce. No i to drewno... Ja raczej nigdzie nie dostanę tak dobrego sortu lipy...
Lyca [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 12:30
Lyca zaraz od strony portalu, z gór przywędrował aż tutaj.. Dlaczego przyszedł właśnie tutaj? A, dlatego iż nie chciał by ktokolwiek z ludzi go zobaczył. Tak, tutaj chodziło właśnie o uszy i ogon. Czyżby była to jakaś opuszczona i stara bocznica metra? Chłopak co jakiś czas mijał bezdomnych leżących oraz siedzących w kątach. Czuł na sobie ich wzrok z wiadomego powodu lecz starał się nie zwracać na to uwagi. Niedaleko przed sobą zobaczył pewną sylwetkę mężczyzny. Przystanął, po czym przyjrzał się mu dokładnie. Czuł od niego dziwną, magiczną aurę.. Czyżby jeden z istot magicznych? Wiatr zawiał lekko, przez co grzywka zasłoniła mu prawe oko. Ruszył z miejsca by po chwili znaleźć się na bezpiecznej odległości od nieznajomego. Uniósł głowę, jego mętne ślepia teraz patrzyły na twarz niebieskowłosego. Kątem oka zauważył, iż nie ma jednej ręki. Miał mianowicie protezę.. I jeszcze te obszarpane ubrania. Nie to co kotowaty.. On z kolei miał zadbane ubrania i czyste.
- Przepraszam.. Czy przypadkiem nie jesteś z Krainy Luster? Z tego co widzę wydajesz się być Marionetką. -. wypowiedział w jego kierunku zdanie spokojnym lecz nieco zimnym tonem głosu. Jego uszy spoczywały spokojnie, zaś ogon poruszał się lekko.
Satoru
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 12:38
No, teraz, gdy już mam obie ręce mogę zając się grzebaniem bo wagonach i śmietnikach i tak dalej. O proszę, już nawet widzę coś ciekawego. Tak mi się przynajmniej zdawało, póki nie podszedłem bliżej, bo był to tylko skrawek szyby, odbijający światło. No, to szukamy dalej. Już chciałem udać się w następne miejsce, w którym coś błyskało, ale moją uwagę przykuła jakaś osoba. Z daleka wyglądała na dziewczynę, ale już po chwili okazało się, ze to jednak facet. Dość dziwny facet, miał kocie uszy i ogon. Ta rasa się jakoś nazywała, ale nie pamiętałem jak. Takashi co nieco mnie tam edukował, kiedy Yumi była w szkole.
-Tak, jestem z krainy luster. -odparłem obojętnie. -I tak, jestem marionetką. Ale czy to trochę nietaktowne zaczynać rozmowę w taki sposób, zwłaszcza z nieznajomym? -chłopak wyglądał na młodszego ode mnie, nie tylko przez wzrost, po prostu wygadał młodziej.
Odwróciłem się i ruszyłem w stronę, gdzie wcześniej ujrzałem błyszczące coś. Miałem gdzieś czy chłopak się odczepi, czy pójdzie za mną, byleby nie zaczął być upierdliwy i natrętny.
Lyca [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 15:56
Lyca przyglądał się mu spokojnie, bez większego zainteresowania.. Jednak to dziwne, ponieważ pierwszy raz w swoim życiu spotkał marionetkę. Przymknął oczy, po czym położył nieco uszy po sobie i wyszczerzył się przepraszająco.
- Tak, wybacz. Byłem nieco ciekawy.. Ah, tak! Jestem Lyca, również z Krainy Luster i jestem dachowcem, jak widać. A ty? -. przedstawił się zarazem pytając o jego godność. Chłopak po dłuższym czasie zastanowienia, uświadomił sobie, iż nieznajomy jest czymś wyraźnie zajęty. Uniósł uszy by po chwili cofnąć się do tyłu i oprzeć o ścianę. Ręce schował do kieszeni spodni, zaś oczyma lustrował całe to miejsce. Nie myślał w prawdzie o niczym.. Chociaż nie. Zastanawiał go ten mężczyzna, wyraźnie starszy od samego Lycy. Głowę przekrzywił nieco w prawą stronę, zdradzając iż się nad czymś zastanawia. Wzrok spuścił, zaś kątem oka obserwował stare wagony i kartony. Było tutaj spokojnie i nieco odludnie, nie licząc tych bezdomnych ludzi siedzących po ciemnych kątach niczym duchy. Młody nie chciał być natrętny czy też upierdliwy w oczach niebieskowłosego, więc spokojnie opierał się dalej o ścianę. Nie mówił nic.. Cisza.
Satoru
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 17:48
No, przynajmniej jest dobrze wychowany. Z drugiej strony ja sam chyba nie powinienem być tak źle nastawiony. Ktoś w ogóle ma ochotę ze mną rozmawiać to powinienem korzystać. Podobno jak człowiek (No, nie tylko człowiek. Powiedzmy istota rozumna.) z nikim nie rozmawia, to wariuje. Chyba jestem na to dobrym przykładem.
-Przeprosiny przyjęte. -odparłem. -Satoru. W sumie to miło poznać. -uścisnąłem mu dłoń.
A no właśnie - dachowcy. Tak się ta rasa nazywała. Ale było ich więcej, tych ras, co nie? Co tam jeszcze było... czapkownicy? Coś takiego. I jeszcze chyba halucynogeni... Sporo tego było, pozapominało mi się.
Chwilę się chłopakowi przyglądałem i doszedłem do wniosku, że fajnie musi wyglądać żeńska przedstawicielka rasy dachowców.
Nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć, więc wróciłem do przeszukiwania najbliższej okolicy pod kątek jakichś ciekawych sprzętów. Znalazłem kilka rupieci, ale mnie nie zainteresowały. Długopis, pusta paczka papierosów, sporo petów i jeszcze więcej brudu.
Lyca [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 18:06
Lyca odwzajemnił jego uścisk dłoni, po czym wsadził rękę z powrotem do kieszeni spodni.
- Mi również.. -. odparł z lekkim uśmiechem. Przymknął oczy, po czym nie mając zbytnio co robić. Zaczął obserwować poczynania Satoru. Uniósł uszy na sztorc by po chwili machnąć lekko ogonem i odepchnąć się od ściany. Podszedł do chłopaka, oczywiście nie za blisko i oparł jedną rękę na starym wagonie.
- Widzę, że czegoś szukasz.. Może Ci pomogę? -. zaproponował. Posłał mu szczery uśmiech lekko przymykając ślepia. Chciał się bardziej jakoś z nim zapoznać.. Poznać jego historię i w ogóle. Jednak to może trochę później. Poprawił wolną ręką grzywkę, odsłaniając swoje oko. Jego ogon bujał się nadal jakby był w transie. Cieszył się, że poznał pierwszą w swoim życiu marionetkę.. Prawdę mówiąc sam cieszy się, iż jest dachowcem a nie kim innym. To chyba najlepsza rasa w krainie luster.
Satoru
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 18:15
Wyprostowałem się i rozejrzałem. Potem zawiesiłem wzrok na Lycy (dobrze odmieniłem?).
-Nie szukam niczego konkretnego. W sumie w ogóle nie szukam, bardziej... przeszukuję. -odparłem. -Może znajdę tu cokolwiek, co mi się przyda. -na pieniądze raczej nie ma co liczyć, ci menele pewnie już znaleźli co było do znalezienia i wydali na tanie wino. Ale zawsze mogłem tu znaleźć coś innego. Na przykład... Może gdzieś tu jest budka strażnicza albo warsztat? Tam mógłbym znaleźć jakąś broń, scyzoryk chociaż. Przydatne jest takie coś, zwłaszcza dla mnie by było. Mógłbym sobie w końcu wyrzeźbić normalne ramię i nogę. I może oko? Ale do tego potrzebowałbym jeszcze farb, a nawet gdybym je znalazł, to przecież nie umiem malować. W każdym razie - gdzie tu jest jakiś warsztat? Niczego takiego tu nie widzę. Budki strażniczej też nigdzie ani widu. Może złomiarze już ją rozebrali?
Lyca [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 18:29
Chłopak wysłuchał spokojnie towarzysza i odkiwnął mu lekko głową.
- Rozumiem.. Ymm. Chyba mam tutaj coś przydatnego. -. wymruczał pod nosem. Wyprostował się, po czym odepchnął ręką od wagonu i stanął prosto. Zaczął przeszukiwać kieszenie swojej bluzy.. Chwilę to potrawo. W końcu, znalazł! Uniósł głowę by spojrzeć na Satoru. Wyciągnął przed niego rękę z czerwonym scyzorykiem i uśmiechnął się lekko.
- O, proszę. Weź sobie go.. Mi już on nie będzie potrzebny, a tobie na pewno się przyda. Mi wystarczy moja katana. -. powiedziała spokojnym dla ucha głosem. Chciał mu pomóc i proszę. Już to zrobił. Lyca mówił prawdę, ten scyzoryk już nie będzie mu potrzebny. A z tego co widział, mu się na pewno przyda. Na wyrzeźbienie nowej ręki czy coś. Jego ciało nie było w zbyt dobrym stanie. Zawsze może mu pomóc.. Nie ma to jak miłe usposobienie kota. Miał nadzieję, iż niebieskowłosy zgodzi się przyjąć od niego ten scyzoryk. Jest poręczny i ma dużo więcej funkcji niż zwykły, normalny scyzoryk.
Satoru
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 18:36
Chwilę przyglądałem się narzędziu.
-Nie, no coś Ty. Nie mogę go przyjąć. -odparłem w końcu. To dość kosztowny przedmiot. No i w ogóle się nie znamy. Jakbyśmy byli przyjaciółmi od zawsze to już prędzej, ale tak? Po prostu nie mogłem. Miałem swoje potrzeby, ale miałem również jakieś resztki moralności. Czy czegośtam...
-Zatrzymaj go, ja sobie znajdę jakiś. -chyba nawet wolałem znaleźć. Wtedy będzie mój. Znalezione nie kradzione, co nie? Ten tutaj już ma właściciela, a gdzieś na tym śmietniku leży jakiś bezpański. I właśnie ten będzie mój.
-Ale doceniam Twój gest. -dodałem jeszcze, żeby nie wyjść na prostaka. Nawet jeśli nie uda mi się znaleźć swojego scyzoryka, to metalowe kończyny nie są w ostateczności takie złe.
Lyca [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Kwiecień 2011, 18:43
Lyca zamrugał kilka razy oczyma, jakby był zdziwiony jego reakcją.
- Ym. No, cóż.. Jak uważasz. -. odparł cicho. Zdawało się jakby był zawiedziony tym.. Chciał pomóc, a tutaj się okazało, że jednak na marne. Włożył scyzoryk z powrotem do kieszeni bluzy i odsunął się od chłopaka nie chcąc mu przeszkadzać. Podszedł powoli do ściany, jak przedtem i oparł się o nią. Przypominając sobie o czymś, wyciągnął ponownie scyzoryk i otworzył go, jako nóż. Zaczął się nim bawić, co jakiś czas podrzucając otwarty nóż do góry ręką. Są małe szanse, iż się skaleczy. W końcu ma to narzędzie już parę lat i zdążył się z nim zapoznać w pewien sposób, więc zranienie mu nie grozi. Spuścił lekko głowę powodując, iż jego grzywka ponownie spadła mu na prawe oko. Patrzył kątem oka na dalsze ruchy Satoru. Nie miał pojęcia co mógłby jeszcze zrobić.
Satoru
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Maj 2011, 13:02
Chwile jeszcze stałem, patrząc jak chłopak bawi się nożem, w końcu odwróciłem się i odszedłem kawałek. Zajrzałem przez zbite okno do jednego z wagonów, ale w środku nie dojrzałem nic ciekawego. Zrobiłem to samo z kilkoma następnymi i dopiero w czwartym ujrzałem jakąś walizkę pod siedzeniem. Wlazłem do środka i wytarzałem teczkę na zewnątrz. Miała zamek szyfrowy, ale nie stanowiło to dla mnie problemu. Pstryk i zamki zostały rozerwane. W środku było mnóstwo papierów, dokumentów i tym podobnych. Było też bardzo ładne pióro, które postanowiłem zatrzymać. Co jeszcze? Pistolet! A dokładniej rewolwer. Byłem naprawdę zdziwiony. Chociaż z drugiej strony... Walizka prawdopodobnie należała do jakiegoś biznesmana, więc w ramach obrony... Ciekawe tylko, czemu w tak bezsensownym miejscy jak walizka zamknięta na zamek szyfrowy. Takie rzeczy powinno się nosić za paskiem, żeby w razie ataku mieć do nich szybki dostęp. Chwilę później okazało się, czemu właśnie w teczce broń się znajdowała. W bębnie nie było pocisków, broń więc była z deka bezużyteczna. mimo to zatrzymałem ją.
Po zajrzeniu do kilku kolejnych wagonów stwierdziłem, ze nic więcej tu nie znajdę. Walizka była pewnie wyjątkiem przez zamek szyfrowy, z którym bezdomni nie mogli się uporać.
-Wiesz, ja będę leciał. Miło było poznać, na razie. -pożegnałem się z Lycą i odszedłem.
zt
Lyca [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Maj 2011, 20:04
Lyca kątem oka obserwował poczynania Satoru. Po kilku dobrych minutach, chłopak znalazł jakąś teczkę. Otworzył zamek i wyciągnął ze środka rewolwer. Chłopaka przez chwilę zatkało to. Walizka z takim wnętrzem tutaj? Niezwykłe. Schował nóż, zaś scyzoryk wsadził z powrotem do kieszeni. Przyglądał się jeszcze poczynaniom towarzysza. Jednak z zamysłu wyrwały go, jego słowa. Uniósł głowę i spojrzał za nim. Westchnął cicho i odepchnął się nogą od muru.
- Ym. Ta.. Do zobaczenia. -. wymruczał za nim pod nosem. Nawet pewnie tego nie usłyszał. Gdy niebieskowłosy zniknął mu z oczu, ten ruszył się z miejsca i sam poszedł przed siebie.
z/t
William [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Lipiec 2011, 18:11
Rzadko mu się zdarzało, że brał się na piesze wycieczki. Był, cóż, tylko studentem i nikim więcej, na dodatek mieszkającym całkowicie samotnie, kiedy więc chciał czegoś od miasta, brał to, a gdy chciał pobyć sam, cóż... wystarczało mu zacisze własnego mieszkania, gdzie mógł położyć głowę na poduszce i nie odpowiadać na telefony.
Kiedy jednak potrzebował i osamotnienia, i przestrzeni, szedł właśnie tu i czynił to niemalże bez jakiegoś głębszego pomyślunku nad sprawą. Tak było i tym razem, po prostu spostrzegł, że tu dotarł, przystanął, przymknął powieki, poszukał jakiegoś murku betonowego wzrokiem.
Nie miał najlepszego dnia, co sprawiało, że ochota na integrację uszła z niego jak powietrze z balonu gdy tylko skończyły się obowiązkowe czynności społeczne. Takie jak kupowanie jedzenia. W siatce miał więc różne artykuły spożywcze, z których dobrodziejstw miał zamiar skorzystać tak prędko, jak tylko prędko znalazłby się na sprzyjającym terenie. Znalazł wymarzony murek, był nawet wystarczająco szeroki... o, szkło. Strzepnął je ręką, tak dla odmiany na tyle szczęśliwie, że się nie pokaleczył. A potem jakoś niezgrabnie się na nie wgramolił, podparł ręką, potem drugą, potem jakoś się wybił nogą, potem przejechał trampem po betonie, potem coś sobie obtarł, aż wreszcie siedział. Trochę z góry mógł patrzeć na bocznice, stare wagony i otoczenie, kiedy wyciągał sprawunki. Wreszcie jednak nawet z tego zrezygnował, wszystko pochował i się położył na ciepłym od słońca betonie. W uszy wetknął słuchawki, włączył muzykę i zamknął oczy, próbując znaleźć w swojej wyobraźni jakkolwiek przyjemne obrazy. Zaczął więc sobie układać w głowie teledysk do piosenki którą słuchał. Natychmiast więc przełączył na ska, aby nic psychodelicznego mu do głowy nie przyszło.
W końcu, to... niezdrowe.
Sintel
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Lipiec 2011, 18:25
Nóżki zaciągnęły mnie spory kawałek od tego dziwnego budynku, w którym się obudziłam, mianowicie... Nawet trudno mi było stwierdzić, gdzie. Naprawdę dziwne miejsce, bardzo. W zasadzie to wszystko było dziwne. Ostatnie co pamiętam to wniknięcie do sztyletu. A potem już obudziłam się w tym dziwnym świecie. Wręcz strasznym. Karoce bez koni, jakieś dziwne szare słupy... A tutaj? Wielkie skrzynie na kołach i jakieś metalowe belki leżące na ziemi. I co to ma niby być?! Może to mi się śni? Albo umarłam i trafiłam do świata umarłych? Pewnie mogłabym tak godzinami snuć domysły. Musiałam kogoś znaleźć i wypytać się o... o cokolwiek.
Chwilę przedzierała się przez to dziwaczne miejsce aż dostrzegłam mur. A na murze ktoś leżał. Był dziwny. Miał jakiś taki przeźroczysty worek a w uszach czarne sznurki. Podeszłam bliżej mężczyzny.
-Przepraszam mości Panie. -odezwałam się, lekko kłaniając, ale nie zareagował.
-Przepraszam mości Panie! -powtórzyłam głośniej. nadal nic. Jedna noga jegomościa zwisała z brzegu muru. Spróbowałam jej dosięgnąć, ale była za wysoko.Podskoczyłam. też nie. Podskoczyłam jeszcze kilka razy, aż w końcu udało mi się go trącić.
William [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Lipiec 2011, 18:43
William sobie leżał na betonie, myślami płynąc razem z kanadyjską piosenką po angielsku traktującą o surfowaniu w melasie. O czymś takim spokojnie mógł myśleć, wciąż jednak ostrożnie sobie dobierał obrazy, aby czegoś przypadkiem nie wzruszyć i nie spowodować małej lawiny. Był w tym wprawiony, jedynym więc co miał w głowie, był on w kąpielowych gaciach, na desce do prasowania, otoczony przez wielkie fale rozgrzanej melasy.
Gdyby tam wpadł - nieprzyjemna śmierć.
Oczywistym było, że nic nie usłyszał, zwłaszcza z dołu, a jeszcze bez referowania imieniem... Miał zamknięte oczy, a zwisającą swobodnie nogą lekko wymachiwał w rytm piosenki.
To było przyjemne. Mniej pozytywne uczucia budził krzyk w tle i trącenie nogi. Miał coś na nodze. Na litość... miał coś na nodze! Wyprostował się gwałtownie i spojrzał w dół biorąc się już za zamach aby to coś strząsnąć lub ewentualnego oprawcę kopnąć i na szczęście tej czynności nie dokończył, bo oto pod sobą ujrzał niewinną siedmiolatkę. Noga się więc zatrzymała, zresztą, i tak by zrobił małej tyle co nic bo była za niska. Ona tymczasem mogła podziwiać swoistą ewolucję wyrazu jego twarzy, od jakby przestraszonego, przez zbaraniały, po lekko zdziwiony aż wreszcie zupełnie neutralny. A tenże mógł się kojarzyć z magicznym słowem "znudzony". Potem zaś obcy człowiek z kablami w uszach (które właśnie wyjmował, wyłączając odtwarzacz) lekko się uśmiechnął. Miał miły, serdeczny uśmiech.
- Zgubiłaś się? - spytał. Nie miał pojęcia o co spytała wcześniej, ale najważniejszą kwestią powinno być znalezienie mamy i taty więc... właściwie nie widział innych opcji. Jeżeli więc chodziło jej o coś innego, cóż, William od razu zepchnął rozmowę na bardzo konkretny tor.
Zresztą, w razie czego zawsze był telefon na policję i sprawa załatwiona.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!