Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 11 Kwiecień 2018, 15:34
-Raczej wiele osób z takim kolorem tęczówki jak moja nie spotkasz, po prostu taka się urodziłam, lubię moje oczy. - Była trochę speszona miłym komentarzem na temat jej patrzałek, niezbyt przywykła do przyjmowania komplementów od dzieci zwłaszcza.
Sama uważała się za jedną z piękniejszych kobiet. Z drugiej strony wcale nie wykluczała, że znalazłyby się ładniejsze kandydatki. Cieszyła się z tego, że może spędzić trochę czasu z kimś na jawie, a nie tylko w czasie sennych podróży. Brakowało jej ostatnio towarzystwa. Można rzec, że pomagają sobie nawzajem. Selene sprawia, że Julia jest szczęśliwa, wesoła, a ona odwdzięcza się tym swoim rozbrajającym dziecięcym spojrzeniem. Uśmiechnęła się szeroko, każde dziecko chwyci się na czekoladę. No może oprócz tych, które za nią nie przepadają.
-Oczywiście, już pokazuje, patrz uważnie. - Nóż w jej dłoniach poruszał się w zawrotnym tempie, ale żeby nie zabrać zabawy dziewczynce, zwolniła i zostawiła trochę nieposiekanych składników. Julka załapała bardzo szybko, była bardzo pojętną uczennicą. Jednak cały czas obserwowała, żeby mała nie zrobiła sobie krzywdy. Wolała być pewna, że młoda nic sobie nie zrobi, gdyż nie była pewna, czy w razie wypadku ma odpowiednie wyposażenie.
-Nie mam kakao, zobaczysz takie ciasteczka są równie smaczne, ale jak będziesz kiedyś sama robiła, oczywiście możesz jej dodać, będą wtedy brązowe. A my będziemy miały złote - tłumaczyła małej w sposób jak najbardziej sensowny.
Nagle jak Julka kichnęła kuchnia pokryła się cała w pudrze. Selene błysnęły oczy, słysząc przeprosiny trochę ochłonęła, jednak była niezbyt ucieszona jak aktualnie wygląda pomieszczenie.
-Na zdrowie, młoda panienko. Teraz ładnie weźmiesz ściereczkę i zetrzesz co nabrudziłaś - wskazała ścierkę leżącą przy zlewie -Nie zapomnij namoczyć.
Jeśli dziewczynka wykonała jej polecenie, ona zajęła się dokończeniem przygotowania ciasta. Rozwałkowała je sama, na odpowiednią grubość. Rozpłaszczała przyszły wypiek na wcześniej posypanym mąką blacie. Miała gdzieś schowane odpowiednie wykrawarki. Jedynie jakieś proste kształty, naszykowała je, ale również położyła drugi nożyk. Pewnie dziewczynka chciała by wyciąć z ciasta inne kształty, niż kółeczka, kwadraciki i serduszka.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 11 Kwiecień 2018, 21:11
Była ciekawa jak to się stało, że kobieta ma czerwone oczy. Przecież taki kolo tęczówek mają tylko albinosi, a Selene może i była blada, ale nie aż tak, poza tym miała ciemne włosy, które nie wyglądały na farbowane. Julia uznała jednak, że nie będzie się jej wypytywać co i jak. Nie chciała być po prostu niegrzeczna, a też nauczyła się, że jak za dużo się dorosłych pyta to są potem źli i krzyczą, a wolała tego uniknąć. Co innego w szkole, na temat, ale nie będzie wypytywać nieznajomej kobiety o wszystko co tylko może.
Początkowo zagryzła dolną wargę, widząc tempo w jakim Selene szatkowała składniki. Nie umiała nadążyć, ale na szczęście czerwoonoka zwolniła i dziewczynka dała radę załapać co ma tak właściwie robić.
Troszku się zasmuciła, słysząc, że będą normalne ciasteczka, ale przecież to nic złego! -nie szkodzi, takie też będą pyszne - uśmiechnęła się szeroko, pokazując swoje białe, równe ząbki. Cieszyła się na te smakołyki, w szczególności, że te ciasteczka, które zjadła wcześniej tylko pobudziły jej apetyt, przez co była jeszcze bardziej głodna. W końcu zjadła tylko małe śniadanko na szybko, bo nie miała na to czasu za bardzo. Gdyby tylko matka jej tak nie zawracała głowy...
Skuliła się lekko w sobie, ale podeszła do zlewu i wzięła ściereczkę, po czym ją zwilżyła i zaczęła posłusznie wycierać całą mąkę oraz cukier, które rozwiały się na wszystkie strony, gdy dziewczynka kichnęła. Nie marudziła, choć zerkała co robi kobieta. Sama chciała spróbować wałkować ciasto, czy to faktycznie takie trudne jak mówiła, ale nic nie mówiła. Gdy już skończyła, przemyła dokładnie szmatkę i wytarła rączki, podchodząc do kobiety. Oglądała foremki, zastanawiając się czy wyciąć jakiś kształt czy też nie. Nie chciała się narzucać, ale widziała, że Selene przygotowała też nożyk, więc może będą mogły wyjść poza te wzorki, które tutaj leżały?
Zastanawiała się też jak dodać czekoladę, żeby wyglądało to ładnie. Nie odzywała się, ale pokazała, że jest już gotowa. Co prawda miała mąki trochę na sobie, ale to chyba normalne, gdy robi się coś w kuchni, prawda?
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 11:31
-Oczywiście, że będą pyszne - uśmiechnęła się.
Nie zamierzała się gniewać na dziewczynkę, za ubrudzenie kuchni. Wszak to tylko dziecko, każdemu mogło zdarzyć się kichnąć. Jednak trzeba było dać przykład małej, że wejść na głowę sobie nie da. Kochanie dzieci to jedno, ale też trzeba pilnować, żeby się nie rozwydrzyły za bardzo. Julka była grzeczna, sprzątała ładnie kuchnie z mąki i pudru. Postanowiła trochę docenić, że wzięła się za to bez jęczenia. Miała nawet doskonały pomysł jak nagrodzić małą, za bycie posłuszną. Wyciągnęła tarkę, którą ustawiła w pobliżu czekolady. Słodycz trochę się rozpuściła. Należało więc zabrać się już za wykrawanie kształtów z ciasta. Selene zrobiła kilka figur i serduszek, zastanawiało ją jaki kształt stworzy Julka. Gdy ciasteczka były gotowe, trzeba było do nich dodać czekoladę.
-Patrz uważnie, teraz dodamy czekoladę - wskazała na siebie i pokazywała Julii jak ma zetrzeć słodycz na tarce z grubymi oczkami. Płatki batonu spadały z gracją na uformowane ciasteczka. Należało je teraz wstawić do nagrzanego piekarnika, ustawić czas pieczenia na około pół godziny. Później można było się rozsmakować w ich kruchości i słodyczy płynącej z kawałków czekolady. Jeszcze tylko posprzątać kuchnię. Gdy wypieki dochodziły w piekarniku, Selene krzątała się po kuchni, doczyszczając ją. Wymyła wszystkie sztućce, po czym ciężko opadła na swoją sofę. Zajęcie wcale nie było aż tak bardzo nie męczące. Rozsiadła się wygodnie, odprężając całe ciało.
-Może opowiesz mi coś więcej o sobie, kochana - zwróciła się do małej, krzyżując swoje nogi.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 13:22
Gdy kobieta zwróciła na siebie uwagę dziewczynki, Julka zajrzała zaciekawiona co kobieta robi. Stół był odrobinę dla niej za wysoki, ale niezbyt jej to przeszkadzało. Przyglądała się z zaciekawieniem jak Selene trze czekoladę.
Gdy już mogła sama spróbować, poprosiła o pomoc w ponownym rozwałkowaniu ciasta, by móc z niego coś wycinać i gdy tylko było już gotowe, zaczęła ostrożnie wycinać coś co przypominało jakieś pieski, a może liski? Zawsze miała do nich słabość, może przez swoje nazwisko, a może przez herb swojego rodu. Nie zastanawiała się nad tym. Wycięła ich kilka. Były lekko koślawe, bo robiła to pierwszy raz, ale dało się zobaczyć co dziewczynka miała na myśli.
Jeśli tylko mogła, wzięła tarkę i starła trochę czekolady, tak by łapki, głowa i koniec ogona były bez niej. Ot tak, żeby ładnie to wyglądało, po czym ostrożnie przeniosła je na blachę, przykrytą papierem.
chwilę obserwowała ciastka w piekarniku, gdy już wszystkie się tam znalazły, po czym ruszyła znów do salonu, pamiętając o tym by zabrać swoją herbatkę, która już trochę ostygła. Usiadła znów na tym samym miejscu co wcześniej, teraz jednak zrobiła to już trochę pewniej. Rozglądała się znów zaciekawiona po pomieszczeniu, gdy padło pytanie, na które nie miała pojęcia jak odpowiedzieć. Zamyśliła się i przyglądała uważnie kobiecie. Wiedziała, że i tak posunęła się już za daleko, zgadzając się tutaj przyjść, ale co mogła powiedzieć, żeby było to w miarę bezpieczne?
- Ja...chodzę do czwartej klasy, jestem najmłodsza w klasie - zaczęła niepewnie. Nie musiała mówić przecież do jakiej szkoły chodzi -lubię bardzo spędzać czas w lesie i oglądać zwierzątka i je rysować - powiedział jeszcze. Już miała coś dodać, gdy zauważyła cień głowy kobiety, a właściwie jego brak. Przyglądała się temu zjawisku, mając lekko otwarte usta. Zamrugała kilka razy i przetarła oczy ale nadal nie widziała cienia głowy za kobietą. Sięgnęła nawet po ciasteczka i obejrzała dokładnie opakowanie. Może coś niedobrego zjadła i ma przewidzenia? Nie wiedziała, ale bardzo ją to zaciekawiło. Jednocześnie jednak było to trochę straszne.
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 13 Kwiecień 2018, 20:56
-Cóż za ładne liski - doceniła Julię.
Dzieci należało docenić, zwłaszcza gdy wykazywały się kreatywnością. Nie na co dzień spotyka się tak uzdolnione pisklę. Wszystkie ciastka ładnie piekły się. Wstała na chwilę by sprawdzić czy już się rumienią, po czym wróciła. Analizowała również to co powiedziała dziewczynka. Czwartoklasitka, najmłodsza, spędzanie czasu w lesie, coś o zwierzątkach. Powtarzała sobie to w myślach. Zaciekawiło ją również, jakie ma sny mała. Po tak ciekawym wstępie. Jej sny to musi być wirtuozeria piękna. Chętnie się o tym przekona, ale jeszcze nie teraz. Najgorsze co mogłaby zrobić to dać poznać po sobie, że zamierza wejść do głowy dziewczynki, gdy ta będzie spała. Czuła się obserwowana przez Julię, co było zrozumiałe. Dzierlatka była na obcym dla siebie terenie i każdy szczegół chłonęła z ciekawością i zainteresowaniem.
-Co robisz z tym pudełkiem? Interesuję Cię coś konkretnego na nim? - pytała młodą, ale jakby sama w myślach udzieliła sobie odpowiedzi.
Cień. Właśnie to mogło skłonić dziewczynę do uważnego obejrzenia opakowania. Selene zastanawiała się czy powiedzieć jej prawdę. Mogłaby sobie zaskarbić sympatię małej, wyjawienie tajemnicy nie kosztowałoby jej wiele. Jednak należało przestrzegać tu pewnej zasady ograniczonego zaufania. To, że Julia wyglądała na małomówną, wcale nie oznaczało, że nikomu by nie wygadała. Chociaż zapewne istnieje metoda przekupstwa dzieci. Jedzenie, pyszne smakołyki, odpowiedź na wszystkie pytania. Chwilkę jeszcze siedziała przyglądając się siedzącej dziewczynce. W myślach wyobrażała sobie, że jest jej córeczką. Może to niedorzeczne, ale czuła instynkt macierzyński. Chciała posiadać swoje małe szkrabiątko. Nie wiedziała czy kiedykolwiek te marzenie będzie możliwe. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk pikającego piekarnika. Udała się do kuchni, zanim otworzyła piecyk ubrała rękawicę kuchenne. Z środka wyciągnęła idealnie wypieczone ciasteczka, dobra, nie były idealne, ale dużo nie brakowało im do perfekcji. Patyczkiem sprawdziła czy są dopieczone w środku.
- Julia, ciasteczka gotowe, możemy jeść! - zawołała dziewczynkę do kuchni. Gdy ta tylko się zjawiła, chwyciła w dłonie lisi wypiek. Zbliżyła do ust i ugryzła. Cóż to był za smak, połączony z miłością od małej, z taką zawziętością wycinała te zwierzątka. Rozpływały się, a zarazem kruszyły, połączenie idealne.
- Spróbuj sama, jak cudne ciasteczka wyszły spod Twej dłoni. Uważaj bo gorące - zwróciła się do dziewczynki, poczochrała jej włoski po czym uśmiechnęła się do niej błogo. Za taką słodycz można było by zabić. Idealny to był wypiek. Wszystko dzięki tym małym zwinnym rączkom, dawno tak dobrze się nie bawiła. Miała nadzieję, że Julia również jest szczęśliwa, z powodu wspólnie spędzonego czasu. Ziewnęła przeciągle, dzień atrakcji znużył ją trochę.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 13 Kwiecień 2018, 23:13
- Liski to moje ulubione zwierzątka- powiedziała, uśmiechając się szeroko, gdy usłyszała komentarz z ust gospodyni. Cieszyła się z tej pochwały, mało kiedy to się zdarzało. Obecnie to chyba tylko nauczycielka z plastyki doceniała jej umiejętności, a tak to nikt się z nich nie cieszył. W szczególności rodzice, którzy uważali, że arystokratka to prędzej powinna znać się na muzyce i umieć śpiewać lub grać niż znać się na plastycznych rzeczach. Dlatego wysyłali ją co chwila na lekcje śpiewu. Szło jej dobrze, ale bardzo nie lubiła tego robić. Miała śliczny głosik, ale co z tego? Śpiewała tylko gdy musiała, a tak to tylko nuciła. Czasem zdarzało jej się śpiewać przy rysowaniu, ale to tak sama dla siebie, nigdy dla kogoś.
- Ja...nie...chyba po prostu jestem zmęczona - powiedziała odkładając pudełko i patrząc na kobietę przepraszająco. Widać jednak było, że jej dwukolorowe tęczówki cały czas uciekają w miejsce cienia bez głowy. Było to trochę straszne, ale nie wiedziała jak o tym powiedzieć kobiecie. Bała się, że Selene ją wyśmieje, powie, że jej się to tylko zdaje, że sobie to wymyśliła. Nie chciała wychodzić na jakąś wariatkę. Nie chciała też, żeby się z niej śmiała. Nie lubiła jak inne dzieci ją wyśmiewały bo była inna. Inaczej się zachowywała i nie była tak otwarta jak pozostałe dzieci. Wolała się trzymać na uboczu, póki nie miała przez to wielkich problemów to nie przeszkadzało jej to zbytnio.
Odprowadziła Selene wzrokiem, jednak gdy usłyszała, że ciasteczka już są gotowe, prawie zerwała się z miejsca. Naprawdę była głodna, a na ciasteczka zawsze miała apetyt. No...ogólnie na słodycze, ale cóż poradzić. Aż zaburczało jej ponownie w brzuchu, gdy poczuła wspaniały zapach ciasteczek. Przyglądała się jak czerwonooka próbuje wypieku i oblizała się ze smakiem, słysząc, że smaczne. Wzięła jedno serduszko i podmuchała dłuższą chwilę. Gdy uznała, że już jest wystarczająco chłodne, skosztowała sama - mniam! - powiedziała zachwycona i spałaszowała ciasteczko - ma pani może mleko?- zapytała po chwili, sięgając po następne - mleko idealnie pasuje do ciasteczek - wyjaśniła od razu co miała na myśli. Jeśli nie to trudno, nie każdy przecież musi mieć coś takiego w lodówce. Ciasteczka i tak były pyszne, choć było przez nie trochę sucho w gardle, a herbatka niestety skończyła się chwilę temu. Dziewczynka nie pomyślała o tym, by sobie trochę zostawić. Ale nie można jej winić, przecież jest jeszcze dzieckiem.
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 14 Kwiecień 2018, 11:15
Zanotowała sobie w pamięci, że jak kiedyś w przyszłości by spotkała Julię, to najłatwiej wywabi ją z tłumu na słowo "Liski". Ciekawe, że akurat dziewczynka uwielbiała akurat ten leśny gatunek. Wszak wiadomo, że to chytry zwierz. Cieszyła się za każdym razem gdy mała posyłała jej ten niewinny uśmiech. To było takie urocze, że chwytało za serduszko. Malutka istota doceniona przez większą, to zawsze jest miłe. Zastanawiała się czy powiedzieć już teraz prawdę, mała musiałaby być raczej niewidoma, żeby nie zauważyć braku jej cienia. Zwłaszcza w świetle z kominka, całkiem możliwe, że dlatego przyglądała się opakowaniu po ciasteczkach.
- Może chciałabyś się zdrzemnąć? - zapytała naturalnie dziewczynkę.
Gdy mała przybiegła do kuchni i skosztowała ciasteczka w jej wzorze, poczuła się szczerze wzruszona. Nie pamiętała już kiedy ktoś docenił jej dania. Sama niezbyt często jadła, może to zdanie nie do końca oddaje jej naturę. Po prostu naturalnym posiłkiem, który syci Cienia jest sen. Selene zaś lubowała się w tych o naturze, cudach, wszystkim co związane z pięknem i dobrem. Miały dla niej wyjątkowy smak. Jeśli nie mogła odnaleźć takiego, zadowalała się zwykłym marzeniem śniącej, ale nie syciło jej ono tak dobrze, jak jej ulubione dania.
- Powinnam jeszcze trochę mieć, zajrzę do lodówki - w środku urządzenia znajdowała się porcja nabiału. Widziała, że małej trochę zaschło w gardle. Wzięła czystą szklankę z pobliskiej szafeczki i nalała do niej napoju.
- Proszę, kochanie. Napij się mleczka, ale nie mam więcej niż ta szklaneczka, więc nie wypij wszystkiego od razu - uśmiechnęła się promiennie do małej.
Zwróciła uwagę na to, że oczy dziewczynki cały czas zwracają uwagę na okolicę jej głowy. Domyśliła się, że ciekawość a zarazem strach w oczach wywołuje brak jej cienia. Nic na to nie mogła poradzić. Jednak może powiedzenie prawdy nic nie zaszkodzi. Wszak to tylko dziecko, rówieśnicy jej będą zapewne się śmiać, jakby komuś o tym powiedziała. Cóż to za człowiek, co cienia nie rzuca. Mimo wszystko wolałaby, żeby jednak pozostało to tajemnicą.
- A może chcesz wiedzieć dlaczego nie rzucam cienia? Jak zjemy to Ci powiem, tylko obiecaj, że nikomu ani słowa - patrząc na dziewczynkę przyłożyła palec wskazujący do ust. Powtórzyła tylko przez zęby, ani słowa.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 14 Kwiecień 2018, 13:52
Pokręciła głową - najpierw jeśli mogę to chciałabym zjeść coś, na przykład ciasteczka, bo z pustym brzuszkiem się źle śpi - powiedziała, patrząc na nią przepraszająco. Choć chętnie by się tak naprawdę zdrzemnęła, bo ten dzień był męczący. Ziewnęła, zakrywając usta ręką. Naprawdę robiła się coraz bardziej senna. W szczególności gdy pomyślała o tym, że niedługo będą jeść pyszne słodycze, to tym bardziej chciało jej się spać. Z tą myślą, że będzie miała pełny brzuszek.
Przytaknęła swoją rudą główką i bardzo ucieszyła się, że kobieta znalazła mleko. Słysząc, ze to koniec i więcej nie ma wyciągnęła w jej stronę szklankę, zanim jeszcze się napiła - a pani nie chce? Można się podzielić - uśmiechnęła się do niej miło. Słysząc jednak, że sama ma wypić, podziękowała grzecznie i upiła łyczka, po czym oblizała się ze smakiem i sięgnęła po kolejne ciasteczko. Zajadała się nimi i popijała mleko powoli.
-Czyli naprawdę nie ma pani cienia?- zapytała, otwierając szeroko oczy - nie zdawało mi się?- wolała się upewnić. Nie chciała wyjść na jakąś idiotkę, czy niezrównoważona psychicznie, ale po prostu musiała się upewnić.
Wpatrywała się w Selene jak w obrazek -nikomu nie powiem! Obiecuję!- zrobiła ruch, jakby zamykała usta na kluczyk i wyrzuciła kluczyk za siebie. Niecierpliwie czekała aż tajemnica zostanie rozwiązana. Nawet zapomniała o ciasteczku, które trzymała w ręce. Było one nadgryzione. Wpatrywała się w czerwone oczy kobiety i widać było, że nie może aż usiedzieć. Naprawdę ją musiało to ciekawić.
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 15 Kwiecień 2018, 22:23
— Dziękuję, ale nie. Wypij sama — rzekła stanowczo do dziewczynki, domyślała się, że mała była bardziej spragniona. Ona zaś mogła napić się zwykłej wody z kranu jeśli miała by taką ochotę. Teraz i tak czekało ją trudniejsze zadanie, należało opowiedzieć Julii o jej tajemnicy. Najtrudniejsze było, żeby przekonać dziewczynkę, aby się nie bała. No nie na co dzień spotyka się osobę, która nie rzuca cienia. Z jednej strony może być to fascynujące a z drugiej przerażające.
— Nie zdawało Ci się, wszystko w porządku z Tobą — zapewniła dziewczynkę, wzajemne zaufanie może nie jest takie złe. Zastanawiała się trochę w swoich rozterkach, ileż te dziecko budziło w niej emocji, wręcz takich, o które by siebie nie posądziła. Miłość, troskliwość, nie wiedziała zbytnio co się z nią dzieję, ale była wręcz oczarowana Julią. Myśli buzowały w niej, w końcu gdy się uporządkowały zaczęła opowiadać dziewczynce. Uspokoiła się, gdy mała zapewniła ją, że jej sekrety będą u niej bezpieczne.
— Jestem Cieniem, nic tego nie zmieni, taka się urodziłam. Nigdy nie miałam własnego odbicia, które mogłoby wytworzyć słońce. Czułam się inna, czasem samotna, zła. Miałam kochających rodziców, ale gdy dorosłam, musiałam radzić sobie sama. Po prostu odeszli w swoją stronę, pozostawiając mi dobytek ich życia. — przerwała na moment, wszak nawet i jej rasa nie może gadać jak najęta nie czerpiąc żadnego tchu, wszak są prawie tacy sami jak ludzie. — Potrafię również podróżować pomiędzy snami, czasem znajdę się w Krainie Czarów a czasem nawet na innym kontynencie tego świata. Zwiedzanie w taki sposób jest ciekawe i rozwija, nie wyobrażasz sobie nawet jak potrafią być piękne sny. — Jej oczy zaszkliły się jak rozmarzone, miała wrażenie, że wręcz na chwilę odleciała. Zakończyła swój monolog przykładnym położeniem palca wskazującego na usta, najpierw swoje a potem małej.
— Pamiętaj, ale też strzeż się, w każdej rasie są czarne owce, a teraz proszę, zachowaj ciszę.
Selene była zmęczona, jak na nią był to całkiem aktywnie spędzony czas. Przeważnie leżała w łóżku, czytała sobie, ale czasem trzeba było znaleźć inną rozrywkę, aby nie popaść w stan katatonii. Mogłyby się w końcu położyć, daleko jeszcze było do wschodu, ale Morfeusz radośnie wyciągał swój senny piasek, tak samo jak i jej tak też Julii oczka zaczęły się przemykać.
— Idziemy do góry młoda panno, czas na sen — chwyciła małą za rączkę i pociągnęła za sobą w stronę piętra. Otworzyła drzwi po prawej stronie. W pokoju stało słusznych rozmiarów łoże, w pobliżu okna. Selene lubiła wpatrywać się w nocne niebo, zwłaszcza leżąc na wygodnym posłaniu. Wielkość miała tą zaletę, że dawała wiele przestrzeni, jakby chciała zawsze mogłaby z kimś spać, a i tak zostałoby trochę miejsca. Zaraz po lewej stronie od drzwi, stał fotel, taki trochę wysłużony, ale wciąż sprawiał wrażenie całkiem dopasowanego. Sypialnia była raczej feerią ścian, każda utrzymana w niecodziennym stylu. Z jednej strony pewna surowość, a z drugiej wrażenie połączenia się z naturą, na przeciwległej ścianie ktoś jakby zatrzymał ptaki w locie. Całość wyglądała wręcz przepięknie, cóż innego można by się spodziewać po naszym Morfeuszu, takie miejsce warto mieć cudowne. Taki jeden zakątek, totalnie dla siebie. A teraz co, złamała to dla młodej duszyczki, ale warto było. Wskazała dziewczynie szafę, która znajdowała się naprzeciw łoża.
— Weź sobie jakąś dłuższą koszulkę do spania, ja idę wziąć prysznic. Śpij dobrze, maleńka — ucałowała jej główkę i udała się w stronę łazienki. Zamykając za sobą drzwi, rzuciła do dziewczynki. — Łoże jest Twoje, mam nadzieję, że się na nim cudnie wyśpisz — mrugnęła oczkiem do Julii.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 16 Kwiecień 2018, 19:40
Westchnęła z ulgą, słysząc, że wszystko jest z nią w porządku. Nie odbiło jej i Selene też jej nie wyśmiała. To była naprawdę wielka ulga.
Wysłuchiwała opowieści kobiety z wielkimi oczami. Była...Cieniem? Jaka śmieszna nazwa. Ale nawet pasowało. Skoro była Cieniem to cień cienia nie rzuca raczej. To by było dziwne. Przyglądała się jej uważnie. A może jednak rzuca cień, ale tak mało?
Słysząc o rodzicach, przekręciła głowę - to nawet kochający rodzice zostawiają swoje dzieci?- zapytała. Widać, że naprawdę nie wiedziała ja kto jest w kochającej rodzinie. Ale co miała poradzić. Rodziców się nie wybiera...ponoć.
Otworzyła szeroko oczy, a jej buzia ułożyła się w duże "O" - podróżować między snami? To może pani wejść do mojego snu i wyjść we śnie...jakiegoś chińczyka?- zapytała zafascynowana mocno. Ale zaraz coś innego zwróciło jej uwagę -Kraina Czarów? Ona naprawdę istnieje? - aż stanęła na palce, żeby bardziej zbliżyć się do czerwonookiej. -moja Niania mi o niej dużo opowiadała, ale myślałam że to bajki. To prawda, że są tam ludzie koty? I tacy ze skrzydełkami? i z rogami na głowie i z kapeluszami bez dna... - zaczęła swój długi wywód, ale kobieta ją uciszyła. Julia spojrzała na nią tylko przepraszająco, ale siedziała już cichutko.
Ziewnęła szeroko i przytaknęła głową. Dała się poprowadzić do sypialni - ale duże łóżko- powiedziała zachwycona -na pewno mogę tu zostać na noc? - zapytała niepewnie. Słysząc jednak, że ma sobie wybrać jakąś koszulę - mogłabym też się przemyć? - zapytała z nadzieją w głosie. Może rodzice mało o nią dbali, ale wiedziała co musi robić a co nie. Nigdy nie unikała kąpieli, więc wolała zapytać czy mogłaby chociażby przepłukać sobie buzię oraz załatwić swoje potrzeby. Jednak nie była maszyną i musiała korzystać z toalety.
Jak tylko otrzymała zgodę, wybrała szybko jakąś koszulkę i pobiegła do łazienki się ogarnąć, po czym grzecznie wskoczyła do łóżeczka -dobranoc Pani. Dziękuję, że mnie pani przenocuje- powiedziała i ziewnęła szeroko, po czym zwinęła się w kłębek na skraju łóżka, tak, że Selene mogła się jeszcze spokojnie zmieścić i zasnęła dość szybko. Musiała być naprawdę padnięta.
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 18 Kwiecień 2018, 22:40
— Nawet i kochający, chociaż sama nie wiem do końca czemu tak się stało, zniknęli z dnia na dzień. Możliwe, że coś im się stało, lecz nie mam pojęcia, przyzwyczaiłam się trochę do życia samotniczki. Pamięć o nich noszę jednak w sercu — tłumaczyła spokojnie dziecku, że zdarzają się różne wypadki i trzeba czasem zmienić styl albo coś w swoim życiu. Nie zawsze to przychodzi łatwo, przeważnie nigdy. Małe szkraby czasem rozumieją więcej od dorosłych, są bardziej szczere, ufne. Później zaczyna się okres masek, udawania innych osób, gdy coś jest nie tak, tylko po to, żeby nie słuchać głupich pytań typu dlaczego, co się stało, czemu jesteś smutna. Selene starała się odcinać od tego, ale w zależności czy rozmówcą był dzieciak czy osoba w jej wieku, tak zmieniało się jej podejście. Dla tych pierwszych była miła i kochana, a dla drugich różnie, od stanu neutralnego do furii złości, po prostu istny wulkan emocji. Zaskoczyła ją buźka Julki, która wyrażała wielkie zaskoczenie. Bardziej ciekawiło dziewczynę jak podróżować przez sny.
— Tak, całkiem możliwe, ale nie tak bezpośrednio, młoda panno. Musiałabym przeskoczyć przez wiele snów od Twojego by się tam znaleźć, ale to bywa strasznie męczące, czasem nawet można się zgubić, ale ja się nie gubię — uśmiechnęła się wesoło do dziewczynki. — Istnieje naprawdę, to nie żadne bajania. Istoty, które wymieniłaś istotnie zamieszkują tę Krainę, strzeż się rogatych, co oni mają w głowach to tylko jeden czort wie, brr. — skrzywiła się na samo wspomnienie. Kiedyś była zmuszona przechodzić przez sen Upiornego, było to dla niej torturą, ale nie miała wyboru.
— Korzystaj do woli dziecinko — skinęła głową przyzwalająco, posyłając dziewczynce lekki uśmieszek. Gdy mała już się oporządziła i leżała grzecznie w łóżeczku, sama skierowała się do łazienki. Załatwiła swoje potrzeby. Gdy brała kąpiel, gorąca woda opłukująca jej ciało była jak balsam dla duszy. Myślała zdecydowanie za dużo, więc trochę ponuciła sobie, aby przyjemniej jej się kąpało. Kiedy czuła, że zaczynają jej opadać powieki, wyszła z wanny, wytarła się ręcznikiem. Na siebie narzuciła zwiewną koszulę nocną i udała się do sypialni. Na początku usiadła na fotel, podkuliła nogi i spróbowała zamknąć swoje oczy. Jednak miała cały czas wrażenie, że coś jest nie tak, nie mogła nawet zasnąć, wierciła się. Chyba nic się nie stanie, jeśli będę spała w jednym łóżku z dziewczynką, wszak jest duże. Wstała z fotela, cicho, wręcz na paluszkach doszło do łóżeczka. Zarzuciła na nowo kołderkę na Julkę, sama wzięła kocyk, którym się owinęła i położyła obok. Myślała o spokojnej nocy, jednak coś ciągnęło ją w stronę snu dziewczynki. Zamknęła oczy, po czym znalazła się tak jakby poza czasem i przestrzenią, najprawdopodobniej w głowie małej.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 19 Kwiecień 2018, 17:54
Aż podskoczyła wesoło, słysząc, że ta Kraina, o której jej Niania opowiadała jest prawdziwa. Ciekawe czy kiedyś będzie mogła się tam wybrać. Jak tam się dostać? Tylko przez sny? Czy taka dziewczyna jak ona też tam może wejść i zobaczyć te cuda? Miała tyle pytań, ale nie chciała zamęczać nimi kobiety. W końcu sama już ją uciszała, a Julka nie chciała być niegrzeczna.
Szybciutko się umyła i przebrała, po czym poszła spać. Była wykończona tym całodziennym bieganiem przez ucieczki autobusów, dodatkowo wymarzła przez złą pogodę. Gdy kobieta, położyła się obok niej, śpiąca dziewczynka nieświadomie przysunęła się do niej, jakby szukała kogoś do przytulania. Ostatni raz spała z kimś, ze swoją ukochaną Nianią ponad pięć lat temu, gdy starsza pani jeszcze żyła.
Dzięki miłemu wieczorowi i pomocy od kobiety, dziewczynka nie miała koszmarów. Śnił jej się uroczy domek na polanie, otoczony tajemniczym lasem, jakby zaczarowany. Cały teren pokryty był piękną, miękką trawą, spomiędzy której nieśmiało wystawały polne kwiaty. Za domkiem znajdowała się mała stajnia, a po pastwisku, biegały dwa konie. W powietrzu unosił się zapach kwiatów, stajni oraz lasu. W trawie biegały różne zwierzaki, głównie liski, bawiące się wesoło i nie bojące się obecności dziewczynki, która siedziała pod drzewem i rysowała.
Sen może i był piękny, ale coś wyróżniało go od innych. Był zbyt dokładny, nawet jak na wspomnienie. Można było poczuć delikatny wietrzyk, nic nie było wymyślone, a przynajmniej na takie nie wyglądało. Można było czuć zapachy oraz miękkość trawy pod stopami. Gdyby dotknąć zwierzaków, można by poczuć fakturę iść sierści, zupełnie jakby znajdowało się teraz ne tej polanie. Wszystko wydawało się zupełnie realistyczne. Nic nie zmieniało się nagle, ani nie pojawiało znikąd.
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 22:06
Zastanawiała co się stało, przecież znalazła się jakby w innej czasoprzestrzeni. A tu wszystko było tak bardzo realistyczne. Wiatr bujający kłosy trawy zdawał się nawet mieć temperaturę. Działy się tu całkiem niestworzone rzeczy. W oddali widziała chatkę, nadchodziła od strony lasu. Zwierzęta reagowały w różny sposób, jedne się przymilały, a drugie uciekały. Szła dostojnie, w koszuli nocnej koloru krwistej czerwieni, boso stąpała po ściółce, a następnie trawie, gdy wyszła z lasu. Odwróciła wzrok za siebie, spojrzała przez ramię i odkryła straszną rzecz. Sen rozpadał się z każdym krokiem Selene, pękał jak szklana tafla, kawałki zmieniały się w eter, który napełniał kobietę energią, był tak cudowny, że nie mogła się powstrzymać. Czuła się jak w transie, krok, energia i dźwięk jakby rozbijanego szkła. Pozostawała za nią tylko pustka. Dawno nie wchłonęła tak cudownego snu, tak realistycznego, że prawie niemożliwego, ale jednak był tylko mirażem. Śmiała się i wirowała w tańcu, jej odczucia można by porównać do haju, nie panowała nad niczym. Gdy poczuła się pełna, ułuda przestała się rozpadać, z początkowego stanu został skraj lasu, dziewczynka siedząca pod drzewem i domek na polanie. Podeszła do rudowłosej, po czym wyszeptała ze łzami w oczach.
— Wybacz mi, nie chciałam zniszczyć Twojego snu, ale nie mogłam się pohamować przed tym — usiadła obok dziewczynki. Najgorsze w tym wszystkim było to, że znała ją. Razem wesoło spędziły czas, ukryła głowę w dłoniach. Dlaczego, czemu zawsze od tych niewinnych dzieci. Zastanawiała się i szlochała z powodu swego losu. Nie chciała zabierać berbeciom ich sennych wspaniałych miraży, ale były za piękne, za bardzo realistyczne. Nie była w stanie się powstrzymywać przed nie wchłanianiem ich w siebie.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka Godność: Julia Renard Wiek: Wiualnie 18 Rasa: Lisi Opętaniec Lubi: Liiiiski *-*, kakao Nie lubi: Grzybów Wzrost / waga: 173/60 Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie. Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór Pod ręką: Niechniurka - Kropka Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
Dołączył: 05 Cze 2016 Posty: 601
Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 22:37
Siedziała sobie spokojnie pod drzewem i rysowała. Nikt jej nie przeszkadzał, nie zaganiał do domu. Była tylko ona i natura, która ją ogarniała. Świat wyglądał jak zaczarowany, ale jednocześnie, wyglądał tak bardzo realistycznie, jakby Selene faktycznie teleportowała się gdzieś na polanę z domkiem, ładnym ogródkiem. Zwierzaki bawiły się obok niej, czasem ją zaczepiały, a ona? Ona cieszyła się tym spokojem i rysowała. Trochę pewnie ten sen nie pasował do dziewięcioletniego dziecka, ale ona nic więcej nie potrzebowała. Nie chciała miliona zabawek, przyjaciół wielu. Jak będzie trzeba to to się znajdą, nie chciała mieć takich fałszywych. Jak miała mieć pełno takich, to lepiej, żeby nie miała ich w ogóle. Wystarczy jej spokój i tyle.
Gdy nagle jeden z lisków do niej podbiegł, spojrzała na zbliżającą się kobietę. Patrzyła jak jej sen się rozpada, ale nie wiedziała co się dzieje. Nie bala się jednak jakoś specjalnie. Choć niebo troszkę się zachmurzyło. Gdy do niej podeszła, siedziała niepewnie. Jednak gdy Selene zaczęła mówić, poznała ją -niech pani nie płacze. Nic się nie stało - uśmiechnęła się do niej i pogładziła ją niepewnie po ramieniu - każdy musi jeść- gdzieś w jej podświadomości musiała istnieć wzmianka o tym, że Cienie jedzą sny, ale była za mała, żeby to dokładnie zapamiętać. Dodatkowo po chwili miało się wrażenie, że już nie pamiętała co się stało. Tak to już bywa z tymi snami. Siedziała chwilę jeszcze, zerkając niepewnie na czerń, ale ta już została przykryta innym krajobrazem. Czyżby jej się zdawało? Możliwe.
- Może chciałaby pani wybrać się ze mną na wycieczkę? - zapytała i wstała, podając kobiecie dłoń. Nadal była małym dzieckiem. Ale wyglądała spokojniej niż w domu Selene. Czerwonooka mogła też zauważyć, że ma cień. Dziewczynka też wydawała się nie zdawać sobie sprawy, że śni.
Julia poprowadziła swoją nową znajomą w stronę koni. Sama wybrała białego, z łatą na głowie, a kobiecie wskazała bułanego. Sprawnie wskoczyła na klacz i na oklep poprowadziła ją do wyjścia, a następnie w stronę ścieżki w lesie. Nigdy tak naprawdę nie jeździła, ale tutaj jakoś wiedziała jak to robić.
Wskakując na zwierze, Selene mogła zauważyć, że sama nie ma problemu z prowadzeniem go, a jednocześnie czuła sierść i grzywę pod palcami. Dziewczynka musiała mieć super wyobraźnie, albo doskonałą pamięć. Albo i jedno i drugie?
Godność: Selene Gaspard Wiek: 32 Lubi: Czerwień, naturę, śpiew ptaków Wzrost / waga: 160/45 Aktualny ubiór: Suknia o pospolitym fasonie. Na swe stopy rozmiaru trzydzieści sześć przyodziane wysokie koturny. Pod ręką: --- Broń: wojskowy nóż Stan zdrowia: Zdrowa
Dołączył: 20 Mar 2018 Posty: 61
Wysłany: 23 Kwiecień 2018, 21:52
— Skoro tak mówisz, to nie będę płakać - uniosła swą głowę, otarła ostatnią łzę, która spływała po jej policzku.
Zauważyła, że luka została wypełniona, jednak można było dostrzec gdzieniegdzie postrzępione i trochę nie pasujące do siebie kawałki, znak tego, że jednak powstały spustoszenia w śnie.
— Czemu by nie, bardzo chętnie się z Tobą wybiorę, Julio — chwyciła dłoń małej i sama wstała, lekko się otrzepawszy, ruszyła za dziewczynką. Kierowały się w stronę stajni, z której dochodziło miarowe rżenie koni. Podeszła do bułanego wierzchowca, pogładziła go, a następnie z trochę mniejszą elegancją niż mała dosiadła go. Selene prowadziła konia obok dziewczynki, która również poruszała się tym środkiem transportu. Jak na sen, niesamowitym było słyszeć tętent kopyt.
— Gdzie jedziemy? — zwróciła się w stronę Julii.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!