• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kryształowe Pustkowie » Ruiny i podziemia zamku Xegres
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 28 Listopad 2016, 03:05   Ruiny i podziemia zamku Xegres

    Niegdyś ogromna i niezwykle kunsztowna twierdza, jedyna w swoim rodzaju, duma jednego z najstarszych i najbardziej zamożnych rodów Lunatyków. Położony w zachodniej części Kryształowego pustkowia zamek był symbolem potęgi, lecz również chciwości. Wiele plotek słyszało się o bogactwach, które ród Xegres gromadził i staranie skrywał w zamkowych podziemiach. Niezależnie od tego ile prawdy kryło się w pogłoskach, to wystarczyło to, aby wzbudzić antypatię w sercach niektórych z mieszkańców Krainy Luster. Po tym, jak jeden z potężnych baśniopisarzy został okradziony ze swego bezcennego skarbu, oskarżenia padły na jednego z członków rodziny Xegres. Rozwścieczony baśni pisarz, któremu niezwrócona jego własności postanowił ukarać ród, pozbawiając go jego twierdzy. Moc Baśniopisarza sprawiła, że ogromne kryształy występujące na pustkowiu zaczęły ponownie się rozrastać, przez co niemal całkowicie „pożarły” zamek, podobno wraz z jego mieszkańcami.



    Przez paręnaście lat, omijano ów miejsce, uważając je za przeklęte. Jednak ciekawość i chęć zysku oraz pogłoski o bogactwach kryjących się w podziemiach ruin w końcu sprawiło, że zaczęli przybywać tu poszukiwacze przygód. Zdarzało się, że z grup wyruszających do ruin wracała tylko jedna czy dwie osoby. Ruiny były ponoć naszpikowane pułapkami, inni twierdzili, że straszą w nich jakieś zmory. Byli i tacy, którzy uważali po prostu, że w gąszczu korytarzy wędrowcy gubili drogę a wkrótce po tym również życie. Z upływem lat groza tego miejsca zmalała. Przybysze odkryli, że jedynie zapuszczenie się na najniższe poziomy ruin może na nich ściągnąć zły los. Wyższe poziomy po licznych latach eksploracji zostały spenetrowane na tyle dokładnie, iż ciężko było natrafić na jakąś pułapkę, która pozostałaby jeszcze aktywną.



    Co więcej, nie wszyscy ściągali tutaj w poszukiwaniu zysku. Ruiny miały w sobie coś magicznego…, co wabiło wędrowców w coraz to głębsze zakamarki. Sterty skał, ociosanych kamieni i płaskorzeźb łączyły się tutaj z dzikim pięknem różnobarwnych kryształów. Najpowszechniej występowały jednak minerały niebieskie, które emitowały nikłym mlecznym blaskiem, który płoszył ciemność podziemi. Można było również natrafić na komnaty i komory, przez które przebiegał wodny strumień bądź niewielkie sadzawki wypełnione wodą, była ona zdatna do picia, choć posiadała dość nieprzyjemny kwaskowaty posmak. Ruiny posiadały wiele dróg i korytarzy, z czego spora ich część kończyła się zwykle ślepymi zaułkami. Jednak istniało wiele możliwości na zarówno dostanie się, jak i wydostanie z ów miejsca, liczne z dróg do dziś zostały zapewne nieodkryte.




    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 2 Grudzień 2016, 03:05   

    Miałam kilka dni wytchnienia przed swoją dalszą podróżą, spędziłam je w zaciszu pewnej karczmy, rozkoszując się wygodami przytulnego, choć nieco ciasnego pokoiku. Następnym celem mojej wycieczki były ruiny zamku Xegres. Mieściły się gdzieś na kryształowym pustkowi i już sam ten fakt mógł przyprawiać o dozę niepokoju. Nie miałam jednak zamiaru się zrażać.
    Mimo wszystko hasła takie jak ruiny, podziemia i pułapki… sprawiły, że przygotowałam się na tę wyprawę nieco lepiej niż na poprzednie. W magicznym symbolu zapieczętowałam swoją broń oraz mój magiczny dobytek. Reszta niezbędnych rzeczy takich jak choćby woda, prowiant i nieco innych drobiazgów znalazło się w niewielkim skórzanym plecaku. Była tam również księga, która przekazał mi Elias. Po spakowaniu się i przebraniu w stosowny strój, w końcu wyruszyłam w drogę, tym razem niesiona na grzbiecie Aureum.
    Niestety komplikacje zaczęły się jeszcze przed dotarciem do ruin… Burza. Jedno z nielicznych zjawisk, których obawiałam się już od dzieciństwa i do dziś nie udało mi się całkiem poskromić lęku przed nią. Nawałnica była na tyle silna, że Lazur nie mógł kontynuować lotu. Resztę drogi musiałam pokonać piechotą. Mimo peleryny, którą stworzyłam dzięki czarodziejskiej wstędze, zdążyłam nieźle przemknąć, nim dotarłam do murów ruin. Z każdą chwilą burza wzbierała na sile. Ciemne wieczorne niebo spowijały gęste chmury, na tle, których raz po raz rozbłyskiwały błyskawice. Huk gromów sprawiał, że czułam jak miękną mi kolana… Chciałam jak najszybciej znaleźć jakiekolwiek z wejść do ruin.
    Po parunastu minutach desperackiego szukania udało mi się odnaleźć drogę do jednego z korytarzy. Musiałam poważnie się nagimnastykować, aby móc dostać się w jego głąb, gdyż znaczącą część wejścia pokrywały ogromne kryształy. Całe szczęście jak na dachowca przystało, nie brak mi było zwinności. Ruszyłam przed siebie w nadziei, że trafię na jakąś ocalałą komnatę, w której bezpiecznie przeczekam całe to piekło, które niektórzy nazwaliby pewnie cudem natury… Pokonawszy długi korytarz, później skręciłam w jedyne z możliwych do pokonania rozwidleń, dwa pozostałe były zawalone gruzem. Było ciemno, lecz gdzieniegdzie z minerałów porastających niektóre punkty ścian czy sufitu padało delikatne światło, zaś na końcu korytarza widziałam go coraz więcej. Zaciekawiona przyspieszyłam nieco kroku i wówczas, gdy znalazłam się, niema u wylotu korytarza spostrzegłam, że podłoga dosłownie się urywa… Na wysokość jakiś dwóch pięter pode mną, w dole nie widziałam niczego, poza bogactwem minerałów i kilkoma filarami zamku. Upadek byłby… Wizytówką w zaświaty.
    Po chwili dostrzegłam wąski kamienny most biegnący tuż przy ścianie, prowadził do kolejnego przejścia. Trzymając się blisko ściany, sprawdziłam wytrzymałość kamiennej posadzki, a gdy nie wyczułam żadnych luźnych kamieni, ruszyłam naprzód. Choć droga wydawała się stabilna, to każdy krok stawiałam niepewnie i z dużą rozwagą. Rozluźnienie przyszło, dopiero gdy znalazłam się przy wejściu do korytarza. Gdy udało mi się bezpiecznie dotrzeć do przejścia, odetchnęłam z ulgą, lecz kiedy tylko postawiłam krok tuż za progiem, usłyszałam okropny zgrzyt. Źródło dźwięku było bardzo blisko mnie, zaraz po mojej lewej stronie i zbliżało się! Kierowana instynktem szybko odskoczyłam do przodu i w tej samej chwili wylądowałam na kamiennej posadzce, czując przeszywający ból w prawej nodze. Jęknęłam, po czym mocno zacisnęłam zęby i zasyczałam z bólu, rzucając oskarżające spojrzenie w stronę przejścia. W tej samej chwili ujrzałam trzy długie ostrza, które wsunęły się z framugi przejścia, na tym najniższym wisiał strzęp materiału.
    -Cholerna!
    Warknęłam wściekła na siebie, przyciągnęłam do siebie obolałą nogę, aby móc przypatrzeć się skali obrażeń. Z rany na wysokości łydki sączyła się krew, rozcięcie było długie, choć nie wydawało się szczególnie głębokie. Byłam zła na siebie, ponieważ wiedziałam, że mogą być tu przecież jakieś pułapki, a udało mi się wpaść na jedną z nich już na samym starcie! Poczułam jak Aureum wyłonił się z mojego plecaka, by zaraz potem zaskoczyć na ziemię tuż przy moim boku. Bestia była wyraźnie poddenerwowana.
    -To nic Lazur. To tylko draśnięcie, widzisz…
    Dla zapewnienia swych słów ostrożnie podniosłam się z podłogi, jednak gdy przystanęłam na zranionej nodze, poczułam jak stróżka krwi, wartko spływa po mojej skórze, a ze skaleczenia promieniował ból. Z powrotem osunęłam się na ziemie, ściągnęłam plecak z ramion i zaczęłam szukać w jego czeluściach apteczki… w nadziei, że w ogóle nie zapomniałam o jej spakowaniu.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Akarui Hikari
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Grudzień 2016, 00:24   

    "Czas w drogę." stwierdził w myślach Akarui ziewając. Spojrzał na mapę leżącą na biurku. "Gdzie to ja teraz zmierzałem? No tak ruiny Xegres." zastanowił się przez chwile. Następnie spakował swoje rzeczy, które stały na biurku do plecaka po czym zarzucił go na plecy. Wyszedł z pokoju i skierował się po schodach na dół, aby następnie zatrzymać się przy ladzie, za którą stał karczmarz.
    -Dzięki za nocleg.-powiedział kładąc odpowiednią sumę na blacie.
    -Nie ma za co.-odpowiedział karczmarz chowając pieniądze do szuflady-Uważaj na siebie.-dorzucił zanim Hikari opuścił budynek.
    Akarui wyszedł bez słowa obierając kierunek na zachód. Był niedaleko swojego celu, więc specjalnie się nie spieszył. Zakładał, że jeśli nie napotka żadnych przeszkód do ruin dotrze w niecałą godzinę. Zamierzał spędzić tam dość dużo czasu, a żadne limity go aktualnie nie ograniczały. Mógł tam siedzieć cały dzień. Miał przy sobie wystarczająco zapasów, aby sobie na to pozwolić.
    "Musiała to być pokaźna posiadłość." stwierdził kiedy na horyzoncie zaczęły powoli malować się ruiny Xegres. Jeszcze mu do przejścia jeszcze kawałek drogi, a już było widać cel jego podróży. Skoro same ruiny są tak duże to podziemia pewnie są dwa albo nawet trzy razy większe. "Będzie co zwiedzać. Obym znalazł zioła, po które tam idę. Trochę bym się wkurzył gdyby okazało się, że stracę czas po nic. Chociaż oprócz ziół mam zamiar zabrać kawałek kryształu, który zniszczył tą posiadłość. Może będę miał ciekawą świecącą ozdóbkę." rozmyślał idąc ciągle przed siebie. Z rozmyśleń wyrwało coś co spadło na jego policzek.
    -Hmm...-dźwięk lekkiego zdziwienia wydobył się z jego ust kiedy spojrzał na niebo.
    "Czyżby los się zemnie nabijał." przeleciało mu przez myśl kiedy zobaczył nad sobą masę czarnych chmur nad sobą. Kropla, następna i kolejna. Nawet nie spostrzegł kiedy zaczęło lać jak z cebra i grzmieć. Od razu zebrał się do biegu. Po kilku minutach był już przy ruinach. "Szybka jakieś wej.... mam". przeleciało mu przez myśl kiedy dostrzegł wejścia do ruin. Szybko wbiegł do środka. Cały przemoczony i zasapany oparł się o ścianę.
    -Fiuuu... To było niespodziewane.-wymamrotał cicho pod nosem po czym zaczął schodzić w dół po schodkach.
    "Muszę uważać, żeby przypadkiem..." nie zdążył dokończyć myśli, ponieważ nadepnął na płytkę naciskową.
    -Cholera!-rzucił szybko robiąc przewrót przed siebie unikając ostrzy, które wysunęły się ze ściany.
    "Było blisko." stwierdził stając na równe nogi i zerkając na ostrza za nim. Powoli zaczął kierować się dalej tym samym korytarzem.
    Nagle do jego uszu dobiegł jakiś cichy głos. "Co to było? Ktoś tu jeszcze jest oprócz mnie?" zastanowił się. "Brzmiało jakby coś się stało." stwierdził przyspieszając trochę kroku. Po chwili znalazł się w większym pomieszczeniu. Przy jednej ze ścian siedziała dziewczyna, która grzebała w plecaku, a obok niej Aureum.
    -Wszytko w porządku?-rzucił zatrzymując się 2 metry od nieznajomej.
    W między czasie przyjrzał się wyglądowi nieznajomej. "Kociak." stwierdził w myślach zauważając parę kocich uszu na głowie dziewczyny. Wyglądała bardzo atrakcyjnie. Część wdzięku odbierał jej zdenerwowany wyraz twarzy. "Może mnie nie pogryzą." przeleciało mu przez myśl.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 5 Grudzień 2016, 03:08   

    Nerwowo przewertowałam zawartość plecaka w poszukiwaniu niewielkiej apteczki, zawsze ją zabierałam, dlatego jej brak dziwił mnie niezmiernie. Małe białe pudełko powinno być łatwe do wypatrzenia… Nagle moje oczy otworzyły się szerzej, ponieważ przyszedł moment olśnienia. Podczas pobytu w karczmie zmieniałam opatrunek przy okaleczonej ręce, a gdy skończyłam, zostawiłam apteczkę w łazience… zapomniałam z powrotem ją spakować. No pięknie… będę musiała teraz… Moje myśli przepłoszył niosący się pośród ścian odgłos zbliżających się kroków. Notatki czarnoksiężnika wspominały o tym, że ruiny stały się celem licznych poszukiwaczy…, lecz nie sądziłam, iż rzeczywiście uda mi się kogoś spotkać pośród tej sterty kamieni i kryształów. Z drugiej strony, jeśli kogoś tak jak i mnie zaskoczyła burza, to w okolicy nie było żadnego lepszego schronienia. Azyl pośród kryształowego gąszczu, jednak nie można go było nazwać bezpiecznym, o czym przekonałam się dosłownie chwilę temu.
    Kroki stawały się coraz bardziej donośne, a ja nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Uciekanie czy chowanie się nie miały najmniejszego sensu, raz nie było gdzie, a dwa mogło po prostu nie być potrzeby. Nie chciałam być czarnowidzem i z góry zakładać, że istota, którą za chwilę miałam prawdopodobnie ujrzeć, będzie miała wobec mnie wrogie zamiary. Mimo szczerej chęci fakt, że byłam aktualnie ranna, podsycał moją niepewność. Mięśnie miałam spięte, a sierść na uszach i ogonie zjeżyła się delikatnie. Zdrowa ręka odruchowo zawisła w powietrzu na wysokości klatki piersiowej, tak by w razie konieczności móc szybko dobyć broni. Moje zdenerwowanie udzieliło się również Lazurowi, z którego paszczy poza smugi dymu wydobyło się też ciche warknięcie.
    Serce zabiło mi mocniej, a ogon podrygiwał nerwowo, gdy na jednej ze ścian dostrzegłam cień ludzkiej sylwetki, a zaraz po tym ukazał mi się wysoki szczupły chłopak, na którego prawym oku widniała opaska. Moje neonowo niebieskie spojrzenie z uwagą śledziło teraz każdy ruch przybysza. Dopiero głos nieznajomego oraz słowa, które wypowiedział, podziałały na mnie niczym dotknięcie czarodziejskiej różdżki. Odetchnęłam z wyczuwalną ulgą i odsunęłam od siebie dłoń, którą od razu posłałam niemy sygnał swej bestii, aby i ta się uspokoiła. Jeśli ktoś ma zamiar Cię skrzywdzić to raczej małe szanse, że najpierw spyta również o to czy nic Ci nie jest, no, chyba że jest wyjątkowo perfidny. Chłopak jednak, choć nieznajomy nie sprawiał wrażenia osoby, którą przyciągnęły tu złe intencje. Zdobyłam się na delikatny uśmiech, po czym ponownie zafundowałam sobie gimnastykę, podnosząc się z podłogi. W tym samym czasie odezwałam się do przybysza.
    -Um.. hej. Właściwie to nie całkiem. Byłam zbyt nieuważna, a w tym miejscu trzeba ostrożnie stawiać swoje kroki.
    Ustawiłam się, tak by nie przenosić ciężaru ciała na zranioną kończynę, gestem ręki wskazałam ścianę a dokładniej wystające z niej ostrza.
    -Rozkojarzyłam się i nie uskoczyłam w porę, no i nieco się poraniłam… w dodatku jeszcze ta burza na zewnątrz, jak pech to pech.
    Nawet tutaj dalej dało się słyszeć, co silniejsze grzmoty, pogoda w Krainie Luster lubiła zaskakiwać, nawet za bardzo. Niektóre pasemka czarnych włosów nadal były mokre od deszczu, podobnie jak i cześć mojej garderoby.
    Delikatnie przechyliłam głowę na bok, lustrując chłopaka swym przenikliwym spojrzeniem. Również i jego strój poznaczyły mokre plamy, więc być może również szukał tu schronienia przed nawałnicą?
    -Też postanowiłeś przeczekać tu tę nawałnicę?
    Spytałam ze szczerą nutą ciekawości w głosie. Postanowiłam nieco zbliżyć się do swego rozmówcy, jednak gdy postąpiłam krok do przodu i przystanęłam na zranionej nodze, wówczas na moich ustach pojawił się cień bolesnego grymasu.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Akarui Hikari
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Grudzień 2016, 22:33   

    W pierwszej chwili nieznajoma wyglądała na dość poddenerwowaną obecnością Akaruia. Jednak kiedy się odezwał widocznie się uspokoiła. Tak jakby jego słowa w jakiś sposób jej ulżyły, chociaż nie powiedział nic specjalnego. Dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech po czym zaczęła powoli i niezdarnie wstawać z ziemi.
    -Masz racje.-odpowiedział spoglądając na wskazane ostrza-Sam się zdążyłem o tym przekonać.-odparł skinąwszy w stronę korytarza, z którego przyszedł.
    "Więc kotka wpadła w pułapkę." stwierdził w myślach. Jakby nie patrzeć on sam miał trochę więcej szczęścia od niej. Gdyby jednak nie udało mu się uniknąć ostrzy pewnie teraz by nie rozmawiali, a jego przygoda dobiegłaby końca.
    -Boisz się burzy?-zapytał zaciekawiony-A co do rany. Jestem medykiem. Jeśli nie masz nic przeciwko to mogę opatrzyć twoją ranę.-powiedział zdejmując kaptur z głowy tym samym ukazując włosy niecodziennego koloru.
    Zauważył, że dziewczyna zaczęła się mu przyglądać badawczym wzrokiem. Jednak specjalnie się tym nie przejął. Wyglądał teraz dość ponuro. Włosy jak i ubrania były całe przemoczone, a jego twarz nie wyrażała jakiś specjalnych emocji. Trudno teraz było stwierdzić w jakim był humorze. Jednak pomimo ponurego wyglądu nie sprawiał wrażenia kogoś ze złymi zamiarami.
    -Nie jestem tu z innego powodu. A ty?-zapytał w rewanżu.
    Kiedy dziewczyna spróbowała do niego podejść rana na nodze jej to uniemożliwiła. Widząc grymas na jej twarzy nie czekał aż będzie się dalej męczyła tylko sam do niej podszedł.
    -Usiądź. Zaraz zajmę się tą raną.-powiedział po czym przykucnął obok nieznajomej i zaczął grzebać w swoim plecaku-Jestem Akarui Hikari.-przedstawił się dalej przeszukując plecak.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 7 Grudzień 2016, 04:58   

    Zatem nie tylko ja natknęłam się na tutejsze atrakcje. Zdecydowanie nie podobały mi się takie miejsca ani perspektywa, że przyjdzie mi spędzić tu noc. Treść księgi miała ukazać się jednak w porze świtu, zatem nie było innego wyjścia jak czekać.
    Zdecydowanie bałam się burzy, starałam się jednak tego nie okazywać i walczyć z własnym strachem. Każdy przecież czegoś się bał, a strach przed zjawiskami tego rodzaju miał swoje logiczne uzasadnienia. Nie powinnam, zatem wstydzić się tego rodzaju „słabości”.
    -Tak, a w każdym razie przyprawia mnie o sporą dawkę niepokoju.
    Przyznałam szczerze, zaś jakby na potwierdzenie własnych słów przez chwile położyłam uszy po sobie, gdy zewsząd rozległo się echo naprawdę donośnego grzmotu. Fakt, że ktoś tu teraz był sprawiał, że było mi łatwiej się uspokoić, choćby przez wzgląd na to, że miałam większą motywację, aby trzymać fason. Nie chciałam wyglądać na przestraszonego kotka. Przeżyłam już dużo gorsze rzeczy i umiałam wtedy pokonać strach, czemu więc podobna sztuka nie sprawdzała się w stosunku do burzy?
    -Medyk?
    Powtórzyłam cicho, jednocześnie na mojej twarzy pojawił się ciepły i nieco rozbawiony uśmiech. Poprawiłam kilka czarnych kosmyków, które włosów, które zdecydowały się utrudnić mi podziwianie świata, oraz mego rozmówcy.
    -To się chyba nazywa szczęście w nieszczęściu. Utknąć w ruinach starego opuszczonego zamku, zranić się i nagle natknąć się akurat na kogoś, kogo się potrzebuje. Dziękuję, nie odmówię.
    Czyżby fatum znudziło się mną i przez chwilę popchnęło mnie w ramiona fortuny? Nie widziałam innego logicznego wytłumaczenia dla tego nagłego spotkania. A może to Pan medyk kierował się jakimś swoim wewnętrznym instynktem, który kierował go ku potencjalnym pacjentom? W tej Krainie wszystko było w końcu możliwe, a przynajmniej tak często mawiano.
    Przez chwilę zawahałam się, nie wiedząc, jak powinnam, sprecyzować cel swojej wizyty w ruinach. Wolałam nie wspominać o tym, że czekam tu z magiczną księgą, na objawienie się jej kolejnego rozdziału. Wybrałam, zatem inny wariant odpowiedzi, który wcale nie mijał się z prawdą.
    -Jestem w trakcie podróży, uznałam, że to miejsce mogę wykorzystać, aby nieco odpocząć, może przenocować. Słyszałam nieco o tych ruinach, przykre, że pogłoski na temat pułapek akurat musiały okazać się prawdziwymi.
    Opaska na oku sprawiła, że przypomniałam sobie o pewnym Upiornym Arystokracie, któremu zafundowałam nadmierną dawkę kolorowych snów. Zastanawiałam się, co przydarzyło się szarowłosemu, tego rodzaju ozdób nie nosiło się zwykle na pokaz. Może opaska skrywała piętno choroby, a może konsekwencji walki z nierównym przeciwnikiem? Możliwości było wiele, ciekawość jednak nie miała teraz prawa górować nad kulturą. Nie unikałam jednak zerkania na twarz medyka, nie bałam się nawiązywania kontaktu wzrokowego.
    Wedle polecenia ponownie zasiadłam na kamiennej podłodze, uważając na zranioną kończynę. Końcówka czarnego kociego ogonka podrygiwała delikatnie, podczas gdy zerkałam na to, co miało wyłonić się z czeluści plecaka mego towarzysza. Czułam, jak coś poruszyło się za moimi plecami, a gdy na wysokości ramion poczułam gorący podmuch powietrza wiedziałam, że był to Lazur. Bestia urosła teraz do rozmiarów dorosłego wilka, przemknęła za moimi plecami, siadając w niewielkim oddaleniu ode mnie i szarowłosego medyka. Mądre stworzenie wyraźnie czuło, że nie powinno przeszkadzać, jednak nadal chciało mieć wszystko na oku.
    -Miło mi Cię poznać Akarui. I dziękuję za pomoc. Nazywam się Kejko Hanari, ale zwą mnie również Kołysanką. A to mój pupil, Lazur.


    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Akarui Hikari
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Grudzień 2016, 01:28   

    "Więc faktycznie się boi. Ciekawe czy to, że częściowo jest kotem ma z tym jakiś związek." zastanowił się przez chwile kiedy usłyszał odpowiedź. Jednak dla niego nie ważne były powody, przez które bała się burzy. Nie uważa żadnego rodzaju strachu jako czegoś złego. Kiedy kotka położyła uszy wyglądała dość słodko.
    -Ja wręcz przeciwnie. Czuje swego rodzaju ulgę kiedy przychodzi burza. Sam nie do końca wiem czemu.-odparł delikatnym i przyjemnym dla ucha głosem.
    Słysząc jej kolejną wypowiedź na twarzy Akaruia pojawił się lekki uśmiech. Ciekawe czy to faktycznie los delikatnie uśmiechnął się w stronę kotki czy może to coś innego. Jednak tym razem to nie intuicja lekarza przygnała tutaj Hikariego. Jak widać opłacało się opanować medycynę na wysokim poziome. Nawet nie dla własnej potrzeby, a bardziej do możliwości udzielenia pomocy innej osobie.
    -Przenocować tutaj? Nie lepiej byłoby w karczmie jakieś czterdzieści pięćdziesiąt minut stąd?-zapytał z lekką nutką zdziwienia w głosie.
    Chociaż może być opcja, że nieznajomej nie stać na nocleg? A może jest ona poszukiwana i nie może sypiać w miastach? Kto wie? Nie miało to jednak znaczenia dla Akaruia. Chociaż trudno stwierdzić czy faktycznie nie obchodziło go to. Wychodził z założenia "skoro ktoś nie chce zrobić mi krzywdy to czemu miałbym ja mu ją wyrządzić" czy coś w ten deseń. Trudno stwierdzić co mu chodzi po głowie i jakie faktycznie ma nastawienie do innych.
    -Ciekawi Cię dlaczego noszę opaskę na oko i co się pod nią skrywa?-zapytał zauważywszy, że kotka przygląda się z zaciekawieniem jego "ozdobie"-Jeśli tak to się nie krępuj. Zapytaj.-odparł z delikatnym uśmiechem.
    Po mimo że powód, przez który teraz nosi opaskę na oku łączył się z dość nieprzyjemnymi wspomnieniami jakoś nie miał oporów aby czasem o tym opowiedzieć. Nie każdemu chciał o tym mówić. To czy miał ochotę komuś o tym powiedzieć czy nie jest dość losowym zdarzeniem. Nie ma jakiś specjalnych kryterium komu o tym opowie, a komu nie. Jednak całkiem nieznajomym czy dalszym kolegom opowiada okrojoną lub lekko zmienioną wersję. Rzadko zdarza się, aby opowiedział tą historię dokładnie tak jak przebiegała. Powodem takiego odstępstwa nie jest to, że nie pamięta co się stało. Pamięta to i to bardzo dokładnie. Jednak nie czuje potrzeby wyjawiania całej opowieści komuś kogo ona nawet specjalnie nie obchodzi.
    Po chwili grzebania w plecaku wyciągnął w końcu bandaże, gazę, nożyczki i małe okrągłe białe pudełeczko z maścią. Położył je na górze plecaka, żeby się nie pobrudziły. Zbliżył się trochę bliżej do rannej nogi Kejko. Rana nie wyglądała za ciekawie, ale też nie wydawała się jakoś bardzo poważna. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nie była zbyt głęboka. Jednak gdyby kotka nie zdążyła uskoczyć to pewnie byłoby po niej albo gdyby miała trochę szczęścia w nieszczęściu to po nodze. Wnioskował to po samym wyglądzie kolców, które wystawały z podłogi. "Kołysanka? Ciekawy przydomek." stwierdził w myślach.
    -Mi również miło Cię poznać Kejko.-odpowiedział z delikatnym uśmiechem na chwile odrywając swój wzrok od rany i nawiązując kontakt wzrokowy z kotką-Z jakiego powodu mówią na ciebie Kołysanka?-zapytał zaciekawiony przy okazji delikatnie wycierając krew dookoła rany przy pomocy gazy.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 8 Grudzień 2016, 23:03   

    Burza, która przynosiła ulgę… było to dla mnie zaskakujące, choć mimo swego strachu nie uważałamby było to dziwne. W końcu po burzy przychodził ten miły moment rozładowania atmosfery, choć może i w samej burzy urzekała energia, która mnie jednak przerażała.
    Karczma, o której wspomniał, prawdopodobnie mogło być to to samo miejsce, w którym i ja się zatrzymałam. Istotnie nocleg tam byłby zdecydowanie wygodniejszy, jednak teraz zmierzałam w zupełnie innym kierunku i byłoby to nadkładanie drogi. A co więcej w ruinach miałam po prostu zadanie do spełnienia.
    -Wiem, o którym miejscu mówisz, ale obecnie jest mi nie po drodze. No i liczę, że w trakcie pobytu tutaj, dowiem się czegoś o tym miejscu. Poza tym, że można spotkać tu niemiłe niespodzianki, o czym już się przekonaliśmy.
    Zaskoczyło mnie, z jaką trafnością odszyfrował moje myśli, dotyczące zainteresowania opaską, jak i tego, co się pod nią kryło. Owa dokładność sprawiła, że zastanowiłam się nawet czy aby przypadkiem mój towarzysz nie posiada zdolności pozwalającej na zaglądanie w cudze myśli. Ale mógł być po prostu dobrym obserwatorem, a pytanie, które sama miałam ochotę zadać, pewnie usłyszał już wiele razy. Teraz gdy dostałam przyzwolenie, nie chciałam już hamować swej ciekawości.
    -Skłamałabym, gdybym odpowiedziała, że nie. Często słyszysz to pytanie? Co stało się z Twoim okiem?
    Zapytałam zaciekawiona, bo istotnie nurtowało mnie to. Sądziłam, że podobny rodzaj ciekawości nękał niektórych na widok mojej opatrzonej dłoni, u której brakowało serdecznego palca.
    -Ale, jeśli moja ciekawość miałaby budzić złe wspomnienia a wraz z nimi kiepskie samopoczucie, to może zostać niezaspokojona. Zrozumiem.
    Zapewniłam z życzliwym uśmiechem. Moja ciekawość nie była na tyle ważnym powodem, aby ktoś miał się przez nią wpędzać w zły nastrój.
    Grzecznie siedziałam na ziemi, przyglądając się pojedynczym przedmiotom, które chłopak wyciągał na światło dzienne. Jedynie białe pudełko pozostawało tajemniczym, domyślałam się jednak, że może zawierać jakiś medykament. Sama zawsze (o ile nie zapomniałam o spakowaniu apteczki…) nosiłam przy sobie korzeń pewnej rośliny, zawierał substancje przeciwbólowe, matka zawsze dodawała go do ciepłego mleka i podawała mi, gdy chorowałam w dzieciństwie.
    Przyglądałam się swojemu rozmówcy, szarym włosom wilgotnym od wody oraz przyjemnej dla oka twarzy. Wśród istot magicznych ciężko było stwierdzić nasz realny wiek, miałam już okazję spotkać baśniopisarkę, która, choć wyglądała jak nastolatka, to miała już na karku ponad trzysta lat. Swemu towarzyszowi nie dałabym, więcej niż dwadzieścia kilka lat a może nawet byliśmy rówieśnikami?
    Gdy nasze spojrzenia się spotkały i padło pytanie dotyczące mojego pseudonimu uśmiechnęłam się ciepło, a jednocześnie odrobinę zagadkowo. Ostatnio, gdy postanowiłam wytłumaczyć, czemu tak właśnie mnie nazywają, to mój słuchacz zasnął na zdecydowanie zbyt długo… dlatego teraz postanowiłam darować sobie pokaz praktyczny.
    -Lubię muzykę, gram na flecie i komponuję własne utwory. Moją „specjalnością” są właśnie kołysanki. Ale to nie wszystko. Jeden z moich bardziej magicznych talentów pozwala mi wyprawić swych słuchaczy w objęcia snu. Teraz z samą grą mam pewien problem…
    Kończąc zdanie, podniosłam na moment okaleczoną dłoń, zerkając na nią z lekkim zawodem. Szybko jednak przywołałam na twarz bardziej pogodny wyraz. Pamiętałam, co powtarzał lunatyk, była jeszcze szansa na to, że odzyskam to, co utraciłam, magiczne obrażenia dysponowały czasem tego rodzaju „furtką”, o ile tylko dopisze mi trochę szczęścia…
    -Ale nadal to potrafię, choć przyznam, że z pomocą fletu było to prostsze. Nucenie czy mruczenie ma jednak mniejszy zasięg.
    Zdawałam sobie sprawę, że takimi informacjami nie powinno dzielić się ot, tak, wszak było to, jak ukazywanie jednego z asów, które kryło się w rękawie. W tym jednak wypadku pozwoliłam sobie na szczerość w tej kwestii, osoba, która bez wahania spieszyła nieznajomej z pomocą, zasługiwała na to.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Akarui Hikari
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Grudzień 2016, 02:11   

    "Ciekawe czy zmierzamy w tę samą stronę. Chociaż zamierzam po eksploracji tych ruin wrócić odpocząć do tamtej karczmy. Chociaż kto wie?" przeleciało mu przez myśl kiedy usłyszał odpowiedź Kejko.
    -Miejmy nadzieję, że ze wzmianek o zagrożeniach tylko ta o pułapkach była prawdziwa.-dodał lekko się uśmiechając.
    W końcu słyszało się, że mogą tutaj grasować różne nie koniecznie nastawione stworzenia. Akarui raz nawet słyszał, że po niższych poziomach spacerują szkielety lub zombie. Spotkanie z nimi mogłoby nie być najciekawsze. Szczególnie gdyby wpadło się na większą grupę tych stworów. Jednak nie było wykluczone, że na spokojnie byłby w stanie sobie z nimi poradzić. Jedyne co mogło stanowić problem to sposób uśmiercenia tych istot. Tym będą się przejmować jeśli na ów przeciwników wpadną.
    Okazało się, że obserwacja i wniosek jaki wyciągnął były prawidłowe. Chociaż nie dziwiło go to. Często spotykał się z różnego rodzaju wyrazami ciekawości malującymi się na twarzach nieznajomych, więc przywykł do tego, a domyślenie się, że kogoś interesuje co skrywa opaska stało się o wiele prostsze.
    -Kilka lat temu. Dokładniej cztery.-zaczął przy okazji badając ranę nowej znajomej-Wybraliśmy się z rodziną na piknik do lasu za miastem. Pod wieczór kiedy mieliśmy wracać do domu zostaliśmy zaatakowani. Marionetka mojej matki złapała mnie oraz Emilię i zaczęła z nami uciekać w głąb lasu.-tu zrobił małą przerwę.
    Powodem ów przerwy w opowiadaniu było chwilowe skupienie Akaruia nad tym czy ranę zszyć czy obejdzie się bez. "Więcej niż dwa szwy nie będą potrzebne. Chociaż nie wiem czy są one w ogóle potrzebne. Rana niby nie jest płytka, ale znowu nie wiadomo jak głęboka też nie." rozmyślał. Po chwili zaczął szukać czegoś w plecaku.
    -Ludzie, którzy nas zaatakowali byli ubrani na czarno z purpurowymi akcentami. Po dłuższej chwili biegu zatrzymaliśmy się. Zauważyłem dopiero wtedy, że Emilia zniknęła. A właśnie Emilia była moją najlepszą przyjaciółką i pierwszą marionetką. Co wskazuje, że jestem Marionetkarzem.-kontynuował przez chwile po czym znowu ucichł.
    Tym razem jego uwagę zajęło przygotowanie igły i szwów. Ostrożnie otwarł sterylnie zapakowaną igłę i zahaczył na niej szew.
    -Uznałem, że lepiej będzie jeśli choć trochę zszyje tą ranę. Tak dla pewności. Mam nadzieję, że specjalnie nie będzie bolało.-powiedział na chwilę łapiąc kontakt wzrokowy z Kejko i posyłając jej delikatny uśmiech-Wracając do opowieści. Kiedy zapytałem marionetki gdzie podziała się Emilia nic mi nie odpowiedziała. Poczułem jedynie mieszaninę ciepła i zimna na plecach. Zostałem dźgnięty przez jednego z zabójców w plecy.-kontynuował spokojnym tonem, a w między czasie zaczął zszywać ranę kotki-Nie był to jednak zabójczy cios. Kiedy leżałem oparty o drzewo i się wykrwawiałem ten sam zabójca przy pomocy magii ognia wypalił mi prawe oko.-mówiąc to odłożył zużytą igłę na bok i podniósł opaskę ukazując białe tak jakby zamglone oko z blizną biegnącą przez środek.
    Jego sprawne ręce szybko uwinęły się z robotą w trakcie opowieści. Dzięki jego umiejętnością medycznym oraz temu, że zajął Kejko opowieścią szansa, że poczuła cokolwiek była prawie zerowa. Wrzucił igłę do kieszeni po czym odkręcił wieczko od białego pudełeczka. Przy okazji z powrotem zaktył prawe oko opaską.
    -To maść łagodząca ból i przyspieszająca regenerację ran. Czyni cuda. Mój własny wynalazek.-powiedział z lekką nutką dumy w głosie przy czym delikatnie zaczął nakłądać maść na ranę Kejko-Potem zostałem przez niego jeszcze kilka razy raniony przez co teraz moje ciało zdobi kilka blizn. Zostałem znaleziony przez sługę pewnego Upiornego Arystokraty i przygarnięty do osiemnastego roku życia. Ot skrócona wersja historii.-skończył opowiadać jak również skończył smarować maścią ranę.
    Przyłożył do rany odpowiedniej wielkości gazę, a następnie zabandażował nogę w tym miejscu.
    -No i gotowe.-powiedział bardziej do siebie siadając obok kotki i opierając się o ścianę-Chyba zbytnio się rozgadałem. Miało być tylko dlaczego noszę opaskę, a ja opowiedziałem historie mojego życia.-powiedział delikatnie się uśmiechając-Mam nadzieje, że Cię nie zanudziłem.-dorzucił.
    Słysząc pytanie o pseudonim Kejko w ciekawy sposób się uśmiechnęła. Był to miły uśmiech jednak z nutką tajemniczości. "Muszę przyznać, że taki uśmiech z jakiegoś powodu bardzo do niej pasuje." stwierdził w myślach. Jak się okazało dziewczyna lubi grać kołysanki, a to że ich pierwotny efekt jest o wiele mocniejszy zawdzięczała swoim mocom.
    Kiedy pokazała swoją dłoń, u której brakowało palca lekko się zaciekawił, ale również w jakiś stopniu współczuł. Znał ból stracenia części swojego ciała. Na początku strasznie ciężko było mu się przyzwyczaić do tego, że obszar jaki obejmował wzrokiem zmniejszył się. Jednak z czasem się do tego przyzwyczaił. W przypadku Kejko uniemożliwiło jej to wykonywanie tego co lubi bądź kocha.
    -W takim razie nie dziwi mnie twój przydomek. Adekwatny co do posiadacza.-powiedział spokojnie-A co stało ci z palcem jeśli można wiedzieć?-zapytał zaciekawiony-Jeśli nie masz ochoty o tym mówić to nie musisz. Zrozumiem.-dodał po chwili.
    W tej kwestii nie był tak taktowny jak kotka. Nie zaczekał na pozwolenie o zapytanie. Po prostu zadał pytanie. Nie było to związane z tym, że sam zaspokoił ciekawość dziewczyny i oczekiwał tego w zamian. Taki miał charakter. Skoro chciał coś wiedzieć to nie ma innego sposobu niż zapytać, prawda?
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 11 Grudzień 2016, 21:03   

    // Spokojnie, nie wchodzę Wam w akcję. Dla bezpieczeństwa można uznać, że byłam tu innego dnia.


    Kryształowe Pustkowie. Vega posiadała pokaźniejsze (i niezbyt miłe na ogół) wspomnienia z pobytu tutaj, niż wiedzę ogólną o tej krainie geograficznej. Było w niej wiele piękna, którego nie dane było dotąd jej w pełni spokoju poznać, a któremu chciała oddać należyte uznanie. Przed ta wyprawą zasięgnęła bogatszej wiedzy pośród zarówno przypadkowych przechodniów jak i bardziej doinformowanych podróżnych. Dla bezpieczeństwa, kierowała się tylko pewnymi informacjami, albo chociaż takimi, które znajdowały potwierdzenie w relacjach dwóch niezależnych osób - dzięki temu trudniej było o to, by ktoś mocno coś przekoloryzował bądź całkiem zmyślił.
    Ostatecznie dowiedziała się o tym, że istnieją bardzo pokaźne ruiny zamku rodziny Xegres, które poruszają skrywanym pięknem i jeszcze głębiej ukrytymi skarbami. O ile to drugie nie jest dla Vegi must be, o tyle pokładała duże nadzieje w zwiedzaniu urzekających ruin. Zawsze to jakaś forma nauki o tej wciąż mało poznanej Krainie Luster.
    Tym razem wybrała się wczesnym wieczorem, kiedy to jeszcze jej malutka wróżka miała czas typu: 'ejże, wczesna godzina, daj jeszcze pospać, słońce wysoko jest pewnie'. Zmieniła zdanie dopiero, kiedy Gwiazdka wystawiła ją na wprost ogromnych ruin. Podróżni wspominali, że zamek jest wielki, że wciąż kryje niezbadane tajemnice, jednak Vega wyobrażała go sobie znacznie skromniej i jako słabiej zachowany. Trudno więc się dziwić, że ostatnią prosta pokonała w biegu, zatrzymując się dopiero pośrodku jednego z kamiennych mostów, który pozwalał spoglądać na ściany promieniście pieniące się w błękitnych barwach.
    - Też ci się podoba? Ale uważaj, łatwo się będzie nam zgubić.
    Tym razem przewodnikiem bardziej była różowowłosa. Wielokrotnie zatrzymywała się, by spojrzeć z okna w dół bądź usiąść na skraju urwanego stropu. Zdarzało się jej nawet podśpiewywać pojedyncze, poetyckie wersy.

    Siedzę na brzegu świata
    Macham nogami
    I myślę, że dalej nic nie ma
    Wszystko za nami

    Komnaty, strome schody, mosty, ciemne tunele. Gruzowiska, fragmenty mebli, kawałki metali. Ogromne kryształy, grożące upadkiem na kamienną posadzkę. Albo sięgający jednej z najwyższych komnat kryształ, ukazujący, ze niczym dla niego jest niegdysiejsza potęga tego zamku. Dziura w podłodze, którą może coś wydrążyło.
    Niebezpieczne przejścia, sypkie skały, kruche ściany.
    Wkroczyła w obszar, po którym zbyt wielu turystów się nie przemieszczało. Świadczył o tym pył zalegający grubszą warstwą na podłodze. Poczuła jak kamień pod nią się obluzowuje - niestabilne podłoże. Uciekaj, nie patrz wstecz!

    A może jednak nie warto
    Oglądać się?
    Może tam dalej jest coś?
    Czeka na mnie!

    A może odwrócę się jednak
    Popatrzę wstecz
    I może coś za sobą znajdę?
    A może nie.

    Możesz się zatrzymać, ten korytarz wygląda już na bezpieczny. Gdzie jest Przewspaniała? Spokojnie, nic jej nie jest, choć pył sprawia, że kicha raz, drugi, trzeci. Na zdrowie - odpowiadasz z uśmiechem na ustach. Tunel wchodzący w odmęty wysokiej skały; tunel, który ciągnie w dół swoimi krętymi schodami. W dół, w dół, w dół! Idziesz, bo pragniesz poznać tajemnice, bo wewnątrz tli się jakieś światło, którego rzadka czerwień zostawia ślady na tych pierwszych ścinach. Idziesz dalej i dalej, aż w końcu droga się kończy. Grube drewniane bale podtrzymywane są przez całą tę drogę przez pokaźne filary, a ściany i sufit oplecione są grubą, metalową siatką, która zabezpiecza obluzowane kamienie. Parzysz przed siebie - oto źródłem czerwonego blasku jest nic mniej, nic więcej, jak płynna skała, z wolna sunąca wąskim strumieniem gdzieś spomiędzy szczeliny.
    Sadzawka, która ma swoje ujście. Jest niemal na wyciągnięcie ręki i posiada bardzo barwne czerwienie i pomarańcze w swojej gamie kolorów.

    Vega kucnęła, odczuwając na sobie wysoką temperaturę płynnej substancji. Wyglądało to miejsce na całkiem bezpieczne i najwyraźniej niegdyś prowadzono tu jakieś czary, sądząc po ukształtowaniu tego skromnego pomieszczenia. W podłodze widać nawet ukruszone skały - czyżby tu był umocowany jakiś totem bądź ołtarz? Cokolwiek tutaj się znajdowano, wykradziono to miejsce z każdego, nawet najdrobniejszego przedmiotu. Nie zabierze, niestety, żadnej pamiątki. Może to i dobrze - wszak nie zmieni stanu rzeczy; nie zaburzy spokoju.
    Powróciła na zewnątrz, idąc nieco innym tunelem, wcześniej nie zauważonym w pogoni do źródła wielkiej czerwieni. I wiedziała już gdzie jest - rozpoznała pierwszy most, na który przyszło jej wejść.
    Spacer po labiryncie ruin dobiegł końca i nie wątpiła, że miejsce to kryje wiele tajemnic. Nie jest jednak przygotowana na zejście zbyt nisko - na zejście tam, gdzie strop może spod stóp jej uciec.
    Kiedyś tu jednak wróci, z pewnością.

    z/t
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 29 Grudzień 2016, 01:13   

    //Przepraszam że tak długo musiałeś czekać na odpis TT^TT i że taki długi... //

    Byłam teraz rozdarta między przeszłością Akarui oraz tym, co właśnie czynił. Słowa tragicznej opowieści tak bardzo kontrastowały z delikatnymi ruchami palców i dłoni, które właśnie niosły pomoc, chciały ulżyć bólu. Nie bardzo wiedziałam gdzie mogłabym teraz skierować wzrok, interesowały mnie działania medyka, lecz jednocześnie nie chciałam patrzeć mu na ręce, aby nie czuł się niekomfortowo. Ostatecznie uznałam, że ten rodzaj ciekawości, będzie jednak usprawiedliwiony. Dodatkowo zerkałam też na twarz mego rozmówcy starając się odnotować wszelkie pojawiające się oznaki emocji. Moje uszy zaś pilnie wychwytywały każde słowo opowieści, która z każdą chwilą przybierała na mroczności. Historia mnie pochłonęła, ale nawet bez tego nie narzekałabym na ból związany z czynnościami medycznymi. Znosiłam już znacznie gorsze rzeczy, a skala cierpienia, jakie czułam przy utracie palca była nieporównywalna z takim draśnięciem.
    Mordercy odziani w czerń i purpurę… nic mi to nie mówi. Takie szumowiny nie powinny kroczyć po ziemi… dlaczego zrobili coś takiego? Żaden powód nie usprawiedliwia tego rodzaju okrucieństwa, żaden. Wzbierała we mnie jednocześnie złość, żal oraz współczucie dla mego towarzysza. Na informację o konieczności szycia jedynie skinęłam głową, dając tym samym znak przyzwolenia. Igła która błysnęła złowrogo między palcami szarowłosego nie przeraziła mnie, jednak mimo to moje ciało spięło się instynktownie.
    Ze spokojem wpatrywałam się w okaleczoną twarz chłopaka, w oko, które niegdyś błyszczało szafirem, tak jak to bliźniacze. Teraz spowijała je mleczna biel oraz skaza blizny. W moim spojrzeniu nie dało się wyczuć odrazy ani żadnej podobnej rzeczy, w toni lazurowych zwierciadeł kryło się współczucie, które powoli wypierało inne uczucie. Podziw, bo ten chłopak właśnie na niego zasługiwał. Przeżył, choć sam jednego dnia utracił to, co było mu drogie, a mimo to żył, nie był cieniem „człowieka”, na jakich można natrafić. Potrafiłam rozpoznać tych wypalonych i czułam, że Akarui do nich nie należy.
    Przez chwilę zagubiłam się we własnych myślach. To że stracił rodziców było dla mnie oczywistym, jednak jaki los spotkał marionetkę? Może udało się jej uciec? O ile tylko nadal miała swój kluczyk… a może to szarowłosy był jego posiadaczem?
    W porównaniu z pozostałymi czynnościami związanymi z opatrzeniem rany, nanoszenie na nią maści było całkiem miłe. Zaczęła działać nadspodziewanie szybko. Wynalazek zdecydowanie godny jakiejś nagrody.
    -Dziękuję. Zarówno za pomoc jak i podzielenie się ze mną tą historią. W żadnym razie mnie nie zanudziłeś. Może jedynie przeraziłeś dając dowód tego jak bezduszne istoty można spotkać na swojej drodze. Kimkolwiek byli… mam tylko nadzieję, że dosięgła ich za to kara.
    Byłam i jestem zwolenniczką drugiej szansy, możliwości naprawienia swoich win jednak… były sytuacje, w których waga winy była zbyt wielka. Nie da się w końcu zwrócić zabranego życia… W mojej głowie pojawił się obraz moich rodziców, tęsknota… Ja też stałam się sierotą, jednak okoliczności tego nie były tak dramatyczne dla samej mnie. Nie widziałam ich śmierci, ja sama nie ucierpiałam no i przede wszystkim nie zostałam sama, w końcu zaopiekowała się mną wówczas starsza siostra.
    -Ale fakt że udało Ci się podnieść po tak brutalnym ciosie jaki zadało Ci życie, świadczy o Twojej wytrwałości i odwadze. A to w życiu bardzo ważne cechy. Tego rodzaju strata… to nie przestaje „boleć” lecz z upływem lat uczymy się jak zaakceptować tu i teraz. Mi samej zajęło to sporo czasu po śmierci rodziców, jednak miałam wsparcie w postaci starszej siostry.
    Zwierzyłam się jednocześnie wpatrując w swego rozmówcę. Było już coś jeszcze, co nas łączyło, poza faktem że oboje znaleźliśmy się w tym miejscu o tym samym albo chociaż zbliżonym czasie.
    Zerknęłam na swoją ranę, a właściwie na okalającą ją warstwę bandaży. Uśmiechnęłam się na znak aprobaty dla fachowo wykonanej roboty. Powinnam jakoś się odwdzięczyć.
    -Mam u Ciebie dług wdzięczności.
    Dodałam a życzliwy uśmiech ponownie rozciągnął się na moich wargach. Pytanie tylko, kiedy i jak będę mogła ów dług spłacić, a może dowiem się tego szybciej niż się spodziewam?
    Słysząc pytanie na temat mojego palca, przeniosłam wzrok na zabandażowaną dłoń i poruszyłam palcami, westchnęłam cicho, po czym podjęłam opowieść.
    - Cóż, szukałam przygód, ale w pakiecie dostałam też kłopoty. Własciwie powinnam się już przyzwyczaić, ale jakoś mimo wszystko nie mogę zmusić się do ciągłego siedzenia w domu, za bardzo kusi mnie nieznane. Jakiś czas temu w krainie można było spotkać ogłoszenia, plakaty na temat tak zwanego „Bestialskiego Pościgu”. Odbywał się na tajemniczej wyspie a zadaniem uczestników była jej penetracja w drodze do mety.
    Przerwałam na moment, ponieważ kątem oka dostrzegłam, że Lazur właśnie „wygryza” jeden z kryształów wystających wprost z kamiennej ściany. Smocza bestia była niezwykle łasa na wszelkiego rodzaju świecidełka. Po chwili uznałam że powstrzymywanie mojego pupila będzie raczej daremne w skutkach, to też przymknęłam oko na ów sytuację.
    -Wzięłam udział w pościgu, zwiedziłam niezwykłą ale i bardzo niebezpieczną wyspę. Koniec tej wyprawy był dla mnie dużym szokiem… prawdę mówiąc ciężko opisać mi to co się zdarzyło bo po prostu było tego zbyt wiele… Ale do kresu swych dni nie zapomnę uczucia jaki było dosłowne złapanie czyjegoś bijącego serca…
    Wzdrygnęłam się na to wspomnienie i położyłam uszy po sobie, moje spojrzenie znów powędrowało na twarz szarowłosego.
    -Była tam kapłanka, która postanowiła poświęcić się dla dobra wyspy. Nie zdołałam jej ocalić, choć próbowałam, nie wiem nawet czy mówiła prawdę… Po jej śmierci stało się coś dziwnego. Pojawiły się dziwne istoty, przypominały połączenie człowieka z sarną o bardzo bujnym porożu, na którym wisiały czaszki… Nie wiem, co to było, wiem jednak, że to te stworzenia porwały nas gdzieś i to przez nie straciłam palec, który został nabity na jeden z rogów.
    Nagle zaśmiałam się cicho pod nosem, co raczej niekoniecznie pasowało do opowiedzianej wcześniej historii.
    -Ocknęłam się na plaży wyrzucona przez morze z licznymi obrażeniami i ranami. Było kiepsko, naprawdę. Udało mi się jednak ruszyć w głąb lasu, dotrzeć do polany i… tam postanowiłam ugasić choć cześć głodu jakimiś owocami, które to okazały się trujące i to przez nie prawie pożegnałam się z światem, o ironio. Wtedy jednak odnalazł mnie pewien lunatyk, był czarnoksiężnikiem i to że żyję to zasługa jego sztuki i licznych medykamentów. Bardzo mi pomógł i to dzięki niemu z powrotem stanęłam na nogi. Może słyszałeś o nim? Nazywa się Elias Prosspero.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Akarui Hikari
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Grudzień 2016, 02:15   

    //Nie ma sprawy ^^ A co do długości postu nie musisz się przejmować. Lubię poczytać dłuższe posty ;)//


    Na słowa podziękowań na twarzy chłopaka pojawił się cień smutku, który zniknął równie szybko co przybył. Kejko mogła nawet tego nie zauważyć. Po mimo, że Akarui teraz głównie zajmuje się pomaganiem innym i często słyszy słowa podziękowań, to za każdym razem na jego twarz wkrada się właśnie taki cień. Sam nie wie co dokładnie jest powodem. Jednak kiedy słyszy ów słowa samoistnie wplata się w jego przeważnie wesołą ekspresję lekki lecz chwilowy smutek.
    -Dobrze słyszeć, że Cię nie zanudziłem.-powiedział lekko się uśmiechając.
    Na wzmiankę o krze spojrzał na chwilę przed siebie. Sam nie do końca wie co chciałby aby spotkało tych ludzi. Częściowo chciałby się zemścić, z innej strony chciałby tylko dowiedzieć się co stało się z Emilią. Różne odczucia mieszają się i zależą również od jego humoru. Nie ma dnia aby nie przypomniał sobie ów felernych wydarzeń. Często w snach doświadcza powtórki z tamtych chwil. Stracił wtedy wszystko co było dla niego najważniejsze jak również część siebie.
    Słowa kotki lekko go zdziwiły jednak nie dał tego po sobie poznać. Jego zdaniem nie wstał całkowicie na nogi. Jedynie lekko podniósł się z ziemi, zostawiając część siebie, aby być w stanie jakkolwiek funkcjonować. Tak na prawdę jego dobroć i chęć niesienia pomocy były częściowo jego kajdanami. Bycie miłym dla innych jest dla niego wielkim trudem, podobnie jak przebywanie z innymi. Często są to jedynie sztuczne emocje tak aby nikt nie zadawał pytań. Jednak są to główne "zachowania", nawet jeśli w jakimś stopniu sztuczne, które pozostały ze starego Akaruia. Nawet jego imię i nazwisko nie są tymi, które są prawdziwe. Są to jedne z nielicznych rzeczy, które pozwalają mu pozostać w stanie funkcjonowania i pozwalające mu w jakiś sposób nie stać w miejscu. Nie został mu nikt dla kogo mógłby rano wstać, nikt o kogo mógłby się troszczyć. Nie ostał się nikt kto specjalnie przejąłby się tym, że zginął. Jego główną siłą napędową była świadomość, że ma dla kogo żyć. Cel jego działań jednak został mu odebrany kilka lat temu. Jednak nie dał po sobie poznać jakie myśli znajdują się w jego głowie. Ukrywanie emocji stało się dla niego normą, a noszona "maska" prawdziwą twarzą.
    "A więc również straciła rodziców." przeleciało mu przez myśl przy okazji odrywając go od wcześniejszych myśli. Teraz swoją uwagę skupił na Kejko. Z jakiegoś powodu przebywanie z kotką nie sprawiało aż takiej trudności. Trochę przypomina mu ona dziewczynę, którą poznał jeszcze przed stratą rodziny.
    -Właśnie go spłaciłaś.-odparł patrząc się Kejko w oczy-Twój uśmiech jest wystarczającą zapłatą za moje działanie. A nawet z nawiązką. Już dawno nie widziałem tak ślicznego uśmiechu.-dodał z lekkim uśmiechem precyzując swoje myśli.
    Rzadko zdarzało się, że Akarui brał jakieś szczególne zapłaty od swoich pacjentów. Częściowo zależało to od tego jaka trudność była wykonanego zabiegu, jaką ktoś może zaoferować zapłatę oraz jego aktualny stan sakiewki. Jeśli jako zapłatę brał pieniądze to były one zasugerowane przez pacjenta albo był spłukany i nie było go nawet stać na nocleg. W innych przypadkach chciał jedynie jakiś drobny podarek lub dobry posiłek.
    Na jego pytanie kotka odpowiedziała historią podobnie jak on. Opowiedziała mu o swojej przygodzie jak i częściowo o sobie. Najwidoczniej miała pecha. Trafiła na dość ciekawy wyścig, który okazał się czymś więcej. Słuchał uważnie patrząc na Kejko i wyłapując każde słowo.
    Kiedy przerwała opowiadanie, a jej wzrok powędrował w kierunku Lazura, Akarui również poprowadził na niego wzrok. Lekko zdziwił się widząc jak bestia pałaszuje kryształ wystający ze ściany. Jednak widząc brak reakcji ze strony kotki sam również nic nie zrobił. Najwidoczniej było to dla niej normalne w jakiś stopniu.
    Słowa "złapanie czyjegoś bijącego serca" dość mocno zainteresowały chłopaka. Nie wiedział w stu procentach co dziewczyna miała na myśli. Dosłownie złapała czyjeś bijące serce i trzymała je w dłoniach czy może użyła tego zwrotu aby w jakiś bardziej przystępny sposób wyjaśnić Akarui'owi co czuła w danym momencie. Jednak jego przeczucia kierowały go w stronę tej pierwszej opcji. Aż zaciekawił się jakie to uczucie trzymać czyjeś serce, które wciąż pulsuje. Jednak wyczuł w tonie jak i w zachowaniu Kejko, że nie jest to coś o co powinien pytać. Dalsza część opowieści również była fascynująca. Pojawiały się kolejne rzeczy, które ciekawiły chłopaka. Kapłanka, która poświęciła się dla dobra wyspy. Dziwne stworzenia, które porwały uczestników przy okazji okaleczając kotkę. Pewnie gdyby ta rozmowa była prowadzona w świecie ludzi pewnie by jej nie uwierzył. Tak samo ona w jego opowieść. Jednak są w Krainie Luster. W miejscu gdzie podobne zdarzenia mają miejsce i nie są jakimś ogromnym kuriozum, w które trudno uwierzyć. Są przypadki rzadkie i rzadsze jednak tutaj nawet bajki o smokach są oparte na faktach.
    Śmiech Kejko lekko zaskoczył chłopaka. Nie spodziewał się takiej reakcji podczas tego typu opowieści. Jednak dalsza część opowieści nie wydawała się już tak nie przyjemna. Znaczy dziewczyna o mały włos nie umarła jednak już nie było tam żadnych strasznych monstrów czy innych przeciwników. Ot niewiedza prawie przysporzyła kotkę o śmierć. Może to to ją tak rozbawiło?
    -Hmm Lunatyk o imieniu Elias Prosspero...-zastanowił się chwilę słysząc pytanie-Nie, nie kojarzę. Raczej nie miałem okazji się z nim spotkać. Ale muszę przyznać, że miałaś dość ciekawą przygodę. Choć o mały w włos nie spotkałaś się z kostuchą. Można powiedzieć, że fortuna miała Cię choć trochę w opiece.-powiedział drapiąc się po głowie-Jednak grunt to, że żyjesz. Choć musiał być Ci trudno.-dodał po chwili.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 19 Styczeń 2017, 01:00   

    Byłam pewna, że na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, a świadomość tego jeszcze bardziej mnie speszyła. Słyszenie komplementów to jedno, jednak usłyszenie komplementu, który uznaje się za szczery i niewymuszony to drugie. A spojrzenie chłopaka, jak i jego uśmiech zdecydowanie zdawało mi się szczerym.
    -To bardzo miłe z Twojej strony. Ale mimo wszystko może będę mogła odwdzięczyć się jeszcze jakoś.
    Postarałam się, aby speszenie nie było wyczuwalne w moim głosie, wystarczyło już, że czułam już, jak pieką mnie policzki. Spontaniczne reakcje ciała bywały denerwujące, własne ciało, a jednak opanować się go całkiem nie da. Przyzwyczaiłam się, co prawda do częściowej niesubordynacji uszu i ogona, no, ale reszta? Cóż…
    Wspomnienia jeszcze przez chwilę porywały do siebie moją uwagę. Pojedyncze sceny i zdarzenia, które nie chciały od razu usunąć się na dalszy plan pamięci. Przypomniała mi się również kwestia tajemniczej księgi, której posiadaczem był Charles. Szarowłosy chłopak zdradzał objawy zainteresowania moją opowieścią, wiec przez głowę przeszła mi myśl, że być może i on miałby ochotę rzucić okiem na tajemniczą lekturę, będącą ponoć spisem wydarzeń z tamtych dni wyścigu. Na początek sama jednak musiałam potwierdzić o wiarygodności jej treści, a w każdym razie fragmentów, które poniekąd dotyczyły mojej osoby.
    -Lubi błyskotki, to prawdziwe utrapienie, bo nie ma większych skrupułów, jeśli coś wpadnie mu w oko. Lata gdzieś godzinami, a potem znosi swoje znaleziska albo do mojego ogrodu, albo bezpośrednio do domu. A ja nie wiem, czy po prostu to komuś zwinął, czy może po prostu znalazł.
    Pożaliłam się, na swojego pupila posyłając mu jednocześnie, karcące spojrzenie widząc, że zdarzył już zgromadzić kilka cennych minerałów. Co prawda tu raczej nikt nie pożali się o ich zniknięcie, ale problem Lazurowej kleptomani pozostawał.
    -Dlatego radzę potem sprawdzić zawartość kieszeni i plecaka, tak na wszelki wypadek.
    Oznajmiłam z lekko zakłopotanym wyrazem twarzy. Zdarzyło mi się już raz, że przez Lazura musiałam świecić oczami przed znajomą, której podprowadził broszkę z rubinem. Moja bestia była jak taka smocza sroka, uwielbiała wszelkie błyskotki i rzeczy, które uznała za cenne.
    Fakt, iż Marionetkarz nie znał mego mentora, nie zdziwił mnie ostatecznie, w końcu Elias znaczną większość czasu przesiadywał wyłącznie w swojej wieży. Naprawdę miałam szczęście, że był wtedy na polanie i zbierał zioła, inaczej Kraina Luster wzbogaciłaby się o kolejne truchło. Przytaknęłam głową na znak, iż zgadzam się z wypowiedzią swego rozmówcy, jednocześnie nagle przebiegł mnie dreszcz chłodu, który przypomniał mojemu przemokniętemu ciału, że zimna kamienna podłoga to kiepskie miejsce do dłuższego przesiadywania, a przynajmniej pod tą postacią.
    -Tak to już nie pierwszy raz, gdy fortuna ostatecznie postanawia się do mnie uśmiechnąć. Dzięki temu dalej udaje mi się spadać na cztery łapy, w mniej lub bardziej opłakanym stanie, ale zawsze.
    Postanowiłam ponieść się z podłogi, zdrową ręką podparłam się o ścianę, po czym ostrożnie powróciłam do pionowej postawy. Niepewnie przystanęłam na zranionej nodze, ból nadal mi doskwierał, choć było już czuć poprawę, do której zapewne przyczyniła się cudowna maść mego towarzysza. Zaczęłam rozważać, czy dla wygody nie powinnam zmienić teraz formy, poruszanie się na trzech z czterech łap wydawało się stabilniejsze.
    -A tak właściwie, co sprowadza Cię do tych ruin? Jeśli to nie tajemnica.
    Tak była to kwestia, która zdecydowanie mnie interesowała. W końcu wiedziałam tylko tyle, że chłopak był tu z innego powodu niż mój własny. Może szukał skarbów, o których często było słychać w opowieściach związanych z tym miejscem? A może ściągnęły go tu zupełnie inne sprawy? Pozostało mi cierpliwie zaczekać na odpowiedź, jeśli w ogóle Marionetkarz postanowi wyjawić mi cel swej wizyty. Samotne zaszycie się w jednej z komnat było moim początkowym planem, jednak teraz gdy na horyzoncie pojawiła się przyjazna dusza, nie bardzo miałam chęć witać się z pomysłem jej pozostawienia. Miłe towarzystwo w tego rodzaju miejscach rzadko się trafia, to też ciężko zrezygnować z takiej „okazji”.
    Emilia… ciekawe co stało się z tą marionetką… Myśląc o zaginionej przyjaciółce młodego medyka, postanowiłam przetestować możliwości zranionej kończyny. Zrobiłam kilka kroków aby ocenić czy będę mogła swobodnie się poruszać.

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Akarui Hikari
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Styczeń 2017, 20:41   

    Nie skomentował tego. Nie przyzwyczajony był do posiadania czegoś na wzór "przysługi" u ludzi. Uznał to bardziej za coś co nie ma większego znaczenia. Jeśli zajdzie potrzeba to Kejko pewnie mu pomoże bez specjalnych wypominań starych czasów.
    Wzmianka o tym jak Lazur wybiera się na "polowania" i znosi różne rzeczy lekko rozbawiła chłopaka. To naprawdę musi być utrapienie. W szczególności kiedy okaże się, że jedna z ukradzionych rzeczy należy do sąsiada. Wtedy pewnie dziewczyna musi świecić oczyma za zwierzaka. Akarui nie miał nigdy zwierzęcego towarzysza. Może chęci były, ale nigdy nie spotkał żadnego, z którym chciałby pozostać na dłużej.
    -Musi być to niezła niespodzianka znaleźć w ogródku na trawniku złoty wisiorek czy tego typu rzeczy.-powiedział lekko śmieją się pod nosem-Spokojnie nie mam nic cennego co mógłby mi ukraść.-odparł lekko drapiąc się po głowie-A jeśli nawet to wiem gdzie znajdę biuro rzeczy znalezionych.-odparł puszczając oko do czarnowłosej.
    "No chyba, że zedrze mi naszyjnik z szyi. Ale to pewnie poczuje." stwierdził w myślach. Nieśmiertelnik to jedna z nielicznych rzeczy, za którymi Akarui skoczyłby w ogień. Jest to bardzo ważny dla niego przedmiot. Pomimo tego, że jest ułamany i zniszczony. Nie zmienia to faktu, że jest to dla niego skarb, którego nie chce stracić.
    -A mawiają, że czarne koty przynoszą pecha.-powiedział zerkając ukradkiem na uszy Kejko.
    Kiedy dziewczyna podniosła się na nogi, on postanowił zrobić to samo. Widząc jej próby chodzenia zbliżył się do niej delikatnie.
    -Jeśli chcesz to możesz się o mnie oprzeć.-zaproponował lekko ściszonym głosem-Co mnie sprowadza? Na pewno nie jest to tajemnicą.-odparł słysząc pytanie-Przybyłem zebrać trochę ziół, które ponoć rosną na niższych poziomach. Chciałem zbadać ich właściwości. Dodatkowo chce przygarnąć kawałek tego świecącego kryształu. Może będzie świecił nawet po odłupaniu. Byłaby to ciekawa lampka nie sądzisz?-wytłumaczył kierując lekko swój wzrok na kryształ wystający ze ściany nieopodal-Dodatkowo zwiedzenie tego miejsca może być ciekawym doznaniem. O ile się przeżyje.-dodał po chwili.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 19 Luty 2017, 20:16   

    Uśmiechnęłam się, słysząc uwagę na temat biura rzeczy znalezionych, jednocześnie przez moment zastanawiałam się, czy wspomniałam może coś na temat miejsca swego zamieszkania. Zwrot ewentualnych zrabowanych skarbów był możliwy, tylko jeśli ofiara w porę spostrzeże ich zniknięcie, zatem musiałam liczyć albo na to, że Lazur będzie grzeczny, albo też na spostrzegawczość Akaruiego. Szukanie szaro-włosego chłopaka po Krainie Luster mogłoby być kłopotliwe, choć nie niemożliwe. Jednak w takim kontekście bardziej zdałabym się na życzliwość losu niż własne umiejętności. Nie licząc drobnych bezkrwawych polowań na magiczne gryzonie, to moje zdolności myśliwskie czy może śledcze raczej nie należały do wybitnych. Dowodem na to był choćby fakt, iż mimo wielu starań nadal nie udało mi się znaleźć żadnych informacji na temat Kruka. Tajemniczy Cień mógł zaszyć się w sennej krainie i być może było właśnie powodem moich tropicielskich niepowodzeń. A może niektórzy po prostu nie chcą zostać odnalezieni…
    -Owszem dlatego należy mieć się na baczności w moim towarzystwie.
    Skomentowałam jego wypowiedź dotyczącą pecha przynoszonego przez czarne koty, jednocześnie uśmiechając się psotnie. Odwiedzając ludzki świat, niejednokrotnie przekonałam się, iż wiele osób naprawdę wierzy w ów pogłoskę. Przechadzając się w kociej postaci pośród uliczek ludzkiego świata, mogłam zaobserwować całą gamę najróżniejszych gestów, jakie ludzie wykonywali, chcąc przepędzić od siebie pech, niektóre z nich bywały całkiem zabawne.
    Akarui nadal był gotów poratować mnie pomocną dłonią, a w tym wypadku ramieniem. Jak najbardziej doceniałam jego gest, lecz nie chciałam spowalniać swego towarzysza, tym bardziej że w ruinach należało poruszać albo bardzo ostrożnie, albo też bardzo szybko, tak by być w stanie uniknąć zagrożenia.
    -Dziękuję Ci, ale nie chcę Cię spowalniać. Dam radę tylko…
    Cofnęłam się o krok, po czym moje ciało zaczęło błyskawicznie się zmieniać. Przemiana sprawiła, że szaro-włosy chłopak miał teraz przed sobą niewielką kotkę o lśniącym czarnym futerku i błyszczących lazurowych oczach. Zadarłam łepek do góry, chcąc widzieć reakcję swego rozmówcy, nie każdy był przyzwyczajony do tego rodzaju przemian, miałam tylko nadzieję, że nie będzie czuł się przez to nieswojo. Poruszanie się na trzech łapach dawało mi większą swobodę, mogłam w ten sposób odciążyć ranną kończynę.
    -Tylko w nieco innej formie, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza?
    Spytałam, przekrzywiając łepek w bok, wpatrywałam się w szmaragdowe oko chłopaka.
    -Zioła, całkiem możliwe, że uda się trafić na coś ciekawego w końcu to niecodzienne miejsce, wiec może jego aura albo też minerały, które mogą zawierać kryształy, jakoś wpłynęły na roślinność. Mam dość czuły nos, wiec może uda mi się pomóc Ci w szybszym odnalezieniu tych ziół, o ile jakieś rzeczywiście da się tu znaleźć. Na razie czuję tylko kurz i wilgoć.
    Doskonale czułam również zapach samego Akaruiego, ale wspominanie o tym uznałam za zbędne, w swoich kocich postaciach moje zmysły znacznie się wyostrzały.
    -Rzeczywiście całkiem przydatne a na dodatek klimatyczne oświetlenie. Nie razi wzroku, nie to, co te wszystkie sztuczne i ostre światła z ludzkiego świata.
    Przeszłam kilka kroków, niestety przez kontuzję ciężko było o kocią grację, jednak mogłam poruszać się w miarę sprawnie. Uznałam, że mogę ruszać w drogę z nadzieję, iż wszyscy z owej wycieczki wrócimy żywi i w jednym kawałku.

    -No to... wycieczka?

    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 10