• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Osiedle Domków » Dom Gwiazdki i Szopka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 2 Październik 2016, 19:20     

    Nathan nie miał nic przeciwko bliskości Vegi, mógłby nawet stwierdzić, iż jest to dość przyjemne uczucie patrząc na to, jaką samotnię sobie sprawił. Nie na własne życzenie, oczywiście, ale jednak. Miał tylko poważne obawy, że kobieta za bardzo przyzwyczai się do takiego stanu rzeczy, uzna, że to dobry krok do ich pogodzenia lub co więcej, że już jest między nimi wszystko w porządku. Nie. Niestety, ale Raccoon prędzej będzie próbował zabrać resztę swoich rzeczy, niż przynieść te z hotelu.
    Koniec rozmowy telefonicznej zbliżał się nieubłaganie, wszak ile można zamawiać jedzenie? Później musiała nastąpić rozmowa z Vegą, jednak to, co od niej usłyszał daleko odbiegało od sielankowej wizji dzisiejszego poranka.
    Na szczęście nie trzymał już kubka z kawą w dłoni. Na nieszczęście płynu, który znajdował się w jego ustach, nie zdążył jeszcze przełknąć, przez co mało nie zakrztusił się słysząc o nocnych rewelacjach. Udało mu się opanować odruch kaszlu, ale zamurowana twarz lekko poczerwieniała od wysiłku, choć mogło to zostać inaczej odebrane, a oczy zaszkliły się. Zaśmiał się nerwowo. Przeklęte fajki, gdzie jesteście, gdy was potrzebuję?!
    - A ja chciałbym pamiętać. – Mruknął naprawdę cicho. - Khem. Ja też nie. Chociaż… Wszystko to sprawiło, że dziejące się wcześniej rzeczy pamiętam dość mgliście. – Wymusił uśmiech na ustach, a kciukiem swojej dłoni przejechał po poliku Vegi. Później tylko zniżył głos i już swobodniej zaczął kontynuować. - Wszak cała moja uwaga skupiona była tylko na tobie. – I niech go ktoś uratuje z tego koszmaru!
    Właśnie! Może to sen, hm? A on idealnie zaczyna w nim odgrywać rolę usatysfakcjonowanego mężczyzny?
    Co robić? Przerwać jej radość i brutalnie sprowadzić na ziemię czy może dalej w to brnąć, nie wiadomo jak daleko i później martwić się o konsekwencje? Dlaczego, idioto, nie potrafisz znaleźć wyjścia pomiędzy tymi dwoma?
    - Vega… To jest takie skomplikowane. Ja… Ech.„Znalazłem się tu zupełnym przypadkiem, ale jak już jestem to zabiorę rzeczy, okej?” Czy to naprawdę takie trudne?Tęsknię za tobą.No, i pięknie to spierdoliłeś. Brawo!
    Znów z przyzwyczajenia zaczął dłonią błądzić po kieszeniach w poszukiwaniu papierowej paczki. Obejrzał się również za siebie na leżące na podłodze ubrania, w nich coś być powinno, ale... Ale ostatecznie tylko mocniej przygarnął do siebie narzeczoną i ukrył zmieszaną twarz w jej różowych włosach, z każdą sekundą coraz głębiej zaciągając się jej zapachem. Ten musiał mu wystarczyć za nikotynę.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 20 Październik 2016, 18:13     

    Choć początkowo nie bardzo wiedziała co ma na myśli, a doszukiwać się dziwnych znaczeń nie miała chęci, tak jednak dalsze słowa upewniały ją w przekonaniu, że i dla niego noc była udaną. A co wcześniej? Nie, nieważne... Ach, nie jadłam kolacji, dlatego taki głód mnie nęka. I czy czasem do kogoś nie miałam zadzwonić? Nie, nie będę teraz szukać fona. Pewnie i tak się rozładował.
    I nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Może najlepiej milczeć? Drgnęła, kiedy wsiąknął w jej włosy, czując chłód od mokrych włosów na swojej szyi. Starania o pocałunek odeszły na dalszy plan.
    - Fajki zostawiłeś w przedpokoju, ale chyba po nie teraz nie pójdziesz?
    Tak, trudno jej było nie zauważyć tego usilnego poszukiwania przedmiotu będącego mu nałogiem. Ale tylko przedmiotem, nie zaś osobą!
    - Ja... ja nie wiem. Chcę, ale nie mogę tak po prostu skończyć z tym. Bo groziłby mi prokurator i w ogóle. To wszystko ryzykowne, niezależnie w którą nie pójdę, nie skończę z Nimi. Heh, wpadłam jak Neo w Matrixie.
    Morfeuszu, podasz mi pigułkę?
    Kolejne łyki rozgrzewającej kawy i ponownie kubek odstawiła na stolik.
    Chwyciła w swoje dłonie jego pobliską dłoń. Taka to, tak przy okazji, próba zatrzymania go, gdyby zamierzał na chwile uciec, Ale główny powód był taki, że chciała więcej dotyku, jeszcze więcej bliskości.
    I powrotu, a dłoń zdaje się być stabilnym punktem do zatrzymania się na dłużej.
    - Szczerze mi powiedź, jak sobie radzisz? Co zamierzasz?
    Poważne rozmowy. Trudne słowa, a każde kolejne wypowiadane coraz ostrożniej i coraz ciszej. Iść powoli, jak po nici od kłębka. I żeby jeszcze ta nić była jedna...
    Bo inaczej będzie równanie falowe i zachwianie równowagi. Równanie falowe, zachwianie równowagi.
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 24 Październik 2016, 11:47     

    Czego Vega nie wiedziała, o tym Szopek nie miał pojęcia. Znów poczuł się nieprzyjemnie, jakby coś na dobrych kilka minut zamroczyło jego uwagę i teraz nie wiedział, jak w tej sytuacji się zachować. Brakowało mu w tym domu stałego punktu odniesienia, tyle czasu już w nim nie był, że z trudem mógł się odnaleźć. Czuł się zwyczajnie obco. Nawet Vega wydawała mu się mało znaną osobą…
    Ale nic nie powiedział. Zacisnął tylko mocniej wargi, przez co zupełnie utraciły swoją różowawą barwę i przejechał czubkiem nosa po poliku kobiety. Później, by ułatwić sobie dostęp odgarnął jej włosy, kciukiem uniósł podbródek i delikatnymi muśnięciami warg oplótł jedną stronę jej szyi. Wszelkie plany zjechania pocałunkami niżej musiały zostać odłożone na później… Lub nigdy, gdyż właśnie wtedy rozległ się przyprawiający o ból głowy dźwięk dzwonka do drzwi. Najwidoczniej dotarło śniadanie.
    Poruszył się niespokojnie, pomamrotał coś pod nosem i rzucił, że pójdzie otworzyć. Wstał z miejsca, najpierw kierując się do swoich leżących w nieładzie ubrań, by odszukać portfel, który przecież gdzieś być musiał, a kiedy już go dopadł, poszedł odebrać zamówienie, na sam koniec po prostu zatrzaskując drzwi przed nosem dostawcy, nie racząc go żadnym dziękuję czy do widzenia. Zahaczył także o kuchnię, z której to zabrał potrzebne sztućce, jeśli wcześniej nie zrobiła tego Vega i jakby nigdy nic, usiadł na kanapie, zabierając się do jedzenia.
    Jak się okazało, jedynie kilka pierwszych kęsów przeszło mu bez problemu przez gardło. Reszta sprawiała coraz więcej problemów, ciążyła w przełyku, ciągnęła się już podczas gryzienia. Zbyt wiele czasu spędził w sposób inny niż przez wiele ostatnich dni, a organizm Nathana nie lubił takich nagłych zmian, co zapewne zacznie się objawiać narastającym niepokojem.
    Odłożył więc opakowanie z napoczętym naleśnikiem na stół, otarł usta i zdecydował się na dalszą rozmowę, która – jak sądził – znów go uspokoi.
    - Wszystko jest w porządku, naprawdę. Co prawda tułanie się po hotelach nie jest moim wymarzonym trybem życia, ale... – Chciał jej to powiedzieć? - Na szczęście na koniec miesiąca będę mógł odzyskać swoje mieszkanie od obecnego wynajmującego. Znajdę sobie dodatkową pracę i będzie dobrze. – O stan Vegi raczej martwić się nie musiał. Zresztą, wyspowiadała mu się już wcześniej, w parku, a póki MORIA miała tak wiele, więcej niż on sam, wspólnego z jej życiem, póty zamierzał trzymać się na uboczu od tego gówna. - Jak twoja ręka? – Zapytał tylko, wciąż mając przed oczami wydarzenia z tamtego dnia. Nie dość, że nie była w pełni sprawna, to jak się okazywało cały czas bawiła się z tą organizacją. Genialnie, Vego. Po prostu genialnie.
    - Powinienem chyba wracać... – Rzucił dość niepewnie, obawiając się prób zatrzymania przez Vegę. Wolał tego uniknąć, w jakimś stopniu oswoić ją z myślą, że nigdy nie uda im się przywrócić tego wszystkiego do starego porządku.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 28 Październik 2016, 22:36     

    Już czuła się po raz kolejny w ostatnich godzinach kochana, ale dzwonek do drzwi przerwał to wszystko. Tak szybko, jakby restauracja była ledwie dwa budynki dalej.
    Czas, który się ceni, ucieka po stokroć szybciej przez dłonie, a jednocześnie zostaje w pamięci po tysiąckroć wyraźniej. Najwyraźniej jak tylko może.
    Kiedy zajmował się śniadaniowym dostawcą, ona nie zrobiła zupełnie nic, nie licząc wytarcia paru łez, które spadły jej na policzek. Nie czuła z jego strony dostatecznej chęci naprawy, powrotu czy też po prostu uczuć... Gdzie podziało się to wszystko?
    Odeszło wraz z czasem i emocjami.
    Pożyczyła mu smacznego, przełykając po kawałku jedzenie, którego smaku nie potrafiła w pełni poczuć. Kiedy zaczął mówić, błądziła bez celu widelcem po talerzu, nie potrafiąc się skupić ani na słuchaniu, ani na zaspokajaniu głodu.
    Z impetem rzuciła widelec na talerz.
    To była cała istota jej zdania na poruszany temat, otwierająca i zamykająca się w tym krótkim dźwięku o wysokim tonie. Ona mówi o tym, jak bardzo jest w kropce, a ten utrzymuje na swoim, jakby wpadł tu tylko dla jakiejś kochanki, popieprzyć się z nią jedną noc i uciekać na swoje.
    Nie zjadła nawet połowy i nie zanosiło się na to, aby zamierzała jeść dalej. Skuliła twarz w dłoniach. Zero nadziei. Łokcie na kolanach, policzki na nadgarstkach, skronie na paliczkach i miłość, jak kamień, ugrzęzła na sercu.
    Mimowolnie pociągnęła nosem.
    Jak jej ręka? Lepiej było zapytać, jak jej ciśnienie. Ale i tak nie odpowiedziała na żadne z tych pytań.
    - ...a może nawet i nie przychodzić. - dokończyła jego rzuconą chyba w eter myśl.
    Powstała gwałtownie, zabrała talerz i ciężkim, agresywnym krokiem skierowała się do lady, aby tam być może dokończyć to śniadanie, choć... nie zabierała się póki co do tego.
    Chyba czekała na to, aż sam się domyśli, co według niej należy zrobić.
    Albo tylko na to, aż usłyszy zamykanie frontowych drzwi?
    Bellissimo, mon amour!
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 29 Październik 2016, 13:19     

    W pierwszej chwili miał naprawdę wielkie wyrzuty sumienia w związku z tym, co właśnie powiedział. Może i był zbyt oschły, za bardzo wiało od niego chłodem w stosunku do ukochanej, ale był najzwyczajniej w świecie zmęczony. Zmęczony ich niejakim rozstaniem, zmęczony swoim jeszcze-życiem, nieprzespanymi nocami, urwanymi kawałkami pamięci. Nie miał siły, choć starał się trzymać fason, co objawiało się właśnie maską obojętności. Dlatego widok jej cierpienia, do końca go dobijał. Już chciał ponownie chwycić ją w swoje objęcia...
    Ale nie trwało to długo, znów przez wzgląd na jej zachowanie. Zmarszczył brwi, spojrzenie stało się wyraźnie agresywniejsze, a ochota na opuszczenie domu z jakichś powodów zeszła na dalszy plan.
    Odczekał chwilę, nim ruszył za Vegą, czym miał nadzieję się uspokoić, lecz nic takiego miejsca nie miało. Po prostu nie mógł.
    - Och, przestań zachowywać się jak rozkapryszony dzieciak! I nie odwracaj kota ogonem! – Podniósł głos, żywo przy tym gestykulując. Miarka się przebrała, a Nathan dał upust całej skumulowanej w ostatnich tygodniach frustracji. - Spierdoliłaś sprawę, bawisz się w jakieś gówna, kręcisz, kłamiesz i jeszcze masz czelność próbować wywołać we mnie poczucie winy?! Co ty sobie myślisz, że wrócę do ciebie z kwiatami na klęczkach, błagać o wybaczenie, dlatego, że TY doprowadziłaś do naszego rozstania? – Oho… Czy kiedykolwiek nazwał ich chwilową rozłąkę w ten sposób?… Ciemne chmury nad ich głowami jedynie przybierały na swojej liczebności, a sam Szopek w tym momencie nie żałował swoich słów. - Wyobraź sobie, że życie nie będzie cię na każdym kroku rozpieszczać, nie będziesz mieć wszystkiego. A oboje doskonale wiemy, że nie wybrałaś mnie. – Powiedział już nieco spokojniej, ale przy tym machnął ręką, jakby chcąc to olać i nawet jeśli Vega wygłaszała swoje racje, on poszedł po swoje rozrzucone w przedpokoju rzeczy.
    Sprawdził czy ma przy sobie telefon, dokumenty i klucze od hotelowego pokoju, a kiedy przedmioty na liście zostały odhaczone, sięgnął po upragnioną paczkę fajek. Musiał zapalić.
    Jeśli Vega wciąż była na miejscu, wrócił do niej, jeśli nie, to poszedł tam gdzie i ona.
    - Mam gdzieś taki związek i taką miłość. Nie będę posłusznym pieskiem, grzecznie czekającym na swoją panią w domu. Może kiedyś zmienisz zdanie, może jeszcze będzie do czego wracać. – Skierował się ku wyjściu, ale zaraz kroki umilkły i wrócił, po raz ostatni chyba. Pogrzebał w kieszeni, po czym otwartą dłoń z ułożonymi na niej kluczami wyciągnął w stronę Vegi. - Żebym przypadkiem znów tu nie zawitał.
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 31 Październik 2016, 14:44     

    Jak dobrze, że nie tłumaczył się jej tym zmęczeniem, bo już z pewnością zrobiłaby użytek z niejednej patelni. Nie to, żeby popierała kuchenną przemoc domową, ale czasem ma wrażenie, że do czegoś przypalone patelnie mogłyby się w końcu nadać.
    Może wyrzuć je w końcu na śmietnik i kup, już po raz wtóry, nowe?
    Czy to ona odwracała kota ogonem? Oboje? Kto pierwszy? I czy to ważne? Dla niej oczywistą była zupełna przeciwność tego, co o niej mówił. Jedno było przeciw drugiemu; bici z dogadania się. Vega nie potrafiła już tego słuchać. Tego... tego żywego pierdolenia o Szopkowej niewinności - tak to sobie w myślach właśnie nazwała. Nie miała ochoty słuchać tego, a tym bardziej odpowiadać na te słowa. Dla niej wyglądało to tak, że uczepił się czegoś, co ma od dawna miejsce i pragnie naraz niemożliwego. Ma podwójne życie i zrezygnować z któregokolwiek, to jakby rezygnować z obu. A życie to nie rzecz, którą się dowolnie traci i odzyskuje; nie, kiedy agencja rządowa ma cię na celowniku.
    Strach o życie bardziej ją pętał niż wizja utraty ukochanego. Łatwiej jej wierzyć w to, że będzie dobrze, że to nic, że to tylko chwilowe; niż myśleć o konsekwencjach, jakie miałaby nagła rezygnacja z czegoś, co zostało jej siłą wmuszone (a, przy okazji, w dużej mierze jest zgodnym z jej ciekawością). I cholernie bolało ją to, że nie umiał tego pojąć, że jego ultimatum to dla niej wybór niemal jak między życiem i śmiercią. Czuła się, jakby traktował ją zupełnie przedmiotowo i zupełnie nie interesował się jej losem.
    Kiedy wrócił, była wciąż w kuchni i obierała ze skórki jedno z czerwonych jabłek. Cieniutkimi paskami, starannie, tylko po to, aby gdzieś dać upust nerwom.
    Znów jego słowa wyrywały ją z równowagi. Psia mać kotach, czemu on niczego nie pojmuje!
    - Lepsze to, niż skończyć z kulką pomiędzy oczami. - odburknęła z niechęcią.
    Kiedy położyła jabłko na blacie, owoc okazał się mieć wydrążone dwoje oczodołów oraz przesadny uśmiech. Z impetem wbiła nóż nad oczodołami, a soczysty miąższ wydał charakterystyczny dźwięk. Tą krótką prezentacją zdefiniowała wybór, którego po niej oczekiwał. Dłonie teraz miała już wolne.
    Jeśli wciąż miał chęci wrócić z kluczami, nie wzięłaby ich. A jeśliby się tego domagał, odparłaby:
    - Przydadzą ci się, gdyby przypadkiem mnie powieszono w ramach zdecydowania przeze mnie tak, by było zupełnie po twojemu.
    Dłonie jej drżały. Cholernie się bała tego, co mogą jej zrobić za odejście z Morii. Dobrze wie, że szkoda im zostawiać po sobie, nieprzydatne już niczemu, ślady.
    _________________

    y y x x x x x x x x y




    Arystokrata

    Godność: Nathan Raccoon Chavc
    Wiek: 31 lat
    Rasa: Człowiek
    Lubi: Lisę, muzykę
    Nie lubi: wspomnień, kłamstw, MORII
    Wzrost / waga: 192cm/79kg
    Aktualny ubiór: biała koszula z kołnierzem oraz podwiniętymi do łokcia rękawami, którą wpuścił w czarne jeansowe spodnie spięte paskiem z ładnie zdobioną klamrą i na którą narzucił kamizelkę koloru spodni. do tego ciemne buty a la kowbojki, kilka rzemyków w roli bransoletek na prawym nadgarstku, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie połowy serca ukryty pod koszulą oraz szara torba, w której miał najpotrzebniejsze rzeczy
    Znaki szczególne: złote oczy, kolczyk w lewym uchu
    Zawód: projektant, krawiec, rzadko kelner w klubie Na Gorąco
    Pod ręką: portfel, klucze, telefon, paczka fajek, zapalniczka, Lilio-Róża przypięta do kołnierza, Blaszka zmartwienia (pół) na srebrnym łańcuszku, Lisa ukryta w odmętach torby
    Broń: Ruger New Model Super Blackhawk (Lisa)
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Lilio-Róża (za wydarzenie teatralne), Blaszka Zmartwienia, Zegarmistrzowski Przysmak (2szt.)
    Stan zdrowia: dobre pytanie
    Dołączył: 24 Cze 2014
    Posty: 141
    Wysłany: 31 Październik 2016, 19:43     

    Nathan długo zastanawiał się czy bardziej przeraża go bezmyślność Vegi, czy fakt, że tak łatwo dawał jej się wciągnąć w te gierki i wciąż tutaj siedział. Kolejne rozstanie we wrzaskach i niekończących się niedomówieniach wcale go nie cieszyło, jednakże obawiał się, że nie odnajdzie w sobie tyle odwagi i ucieknie, jak na tchórza przystało. Ale ile osób zniosłoby to wszystko? Wiódł spokojne, nijakie, choć przytulne życie i nagle coś musiało strzelić mu do głowy, napisał do tego różowego czorta, który później ten codzienny marazm wywrócił do góry nogami. Najpierw był jej wdzięczny, dzięki temu odkrył lub wytworzył w sobie nowe cechy, lecz nie z każdej był dumny, bo teraz dostrzegał, że relacja ta stawała się coraz bardziej zakrawająca o destrukcyjną. Może to Vega była jego chorobą?
    - Jak wiadomo, zawsze marzyłem o tym, aby odwiedzać najbliższe mi osoby na cmentarzu... – Mruknął niewyraźnie, bo wspomnienie dzieciństwa na nowo odżyło. Naprawdę musiał w tak drastyczny sposób tracić ważnych ludzi?
    Postanowił spróbować jeszcze raz, przełknął ciężko tą zastygającą w gardle gulę cisnących się na język przekleństw. Można inaczej, można doroślej...
    - Vega. – Zabrzmiało to zdecydowanie bardziej dobitnie, niż planował, ale zaraz nerwowo podrapał się po głowie, a i jeśli kobieta mu na to pozwoliła, złapał jej roztrzęsione dłonie w swoje. - Nie dojdziemy do żadnego porozumienia, a ja… Nie będę wbrew sobie niczego udawał. Może nie czas jest tu potrzebny, może… Cholera, nie wiem! Nie znam się na tym. Nuż pisane ci jest życie z kimś innym, niż ze mną. – Wzruszył ramionami. Nie od dziś się nad tym zastanawiał. Ale w takim razie… Z kim jemu jest pisane?
    Puścił jej dłonie, a klucze tak czy siak, odłożył na blacie, żeby już ich na siłę jej nie wpychać.
    - Jeśli będziesz mnie potrzebowała, to na pewno mnie bez problemu znajdziesz. Zresztą… To cholerstwo, które znalazłem w… W kopalni, ten wisiorek, chyba nie jest taką zwykłą blaszką metalu. – Nie raz mając na sobie Blaszkę zmartwienia czuł się nietypowo, jak na swoje standardy i nie miało to nic wspólnego z obecnym stanem zdrowia. To coś musiało być magiczne i w magiczny sposób pozwolić im się wyczuwać nawzajem. Musiał więc uważać kiedy i gdzie to nosi. - Oboje wiemy, że poradzisz sobie zdecydowanie lepiej ode mnie. – Zmusił się do delikatnego uśmiechu, który dopełnił przymrużonymi oczami.
    Ale chyba nadeszła najlepsza pora na wyjście, chociaż, gdyby Vega chciała go jeszcze zatrzymać, zapewne nie miałby nic przeciwko. Mógł i powinien jakoś wynagrodzić jej ten cały miszmasz zafundowany począwszy od wczorajszego wieczoru, na dzisiejszym poranku kończąc.
    Lecz jeśli nie pragnęła go dłużej oglądać, założył na siebie kurtkę, którą zostawił – o dziwo – na wieszaku przy wejściu oraz buty i rzucając coś w stylu „do zobaczenia, Gwiazdko” zamknął za sobą, już nie na klucz, drzwi do ich domu.

    jak się okazuje - zt
    _________________
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 4 Listopad 2016, 13:30     

    Nie akceptowała tego, ze ta relacja może być destrukcyjną, nie myślała o żadnym spisaniu przez los tego, kto z kim ma być i nie wiązała czasu bezpośrednio z jakimkolwiek lekarstwem, a już na pewno nie takim w roli panaceum. Jej punkt spojrzenia był zupełnie innym od Szopkowego, a całość to jak kompletne przeciwności.
    Jak udało im się tyle czasu razem spędzić?
    Pozwoliła chwycić swoje dłonie, a raczej nie zwróciła nawet na ten gest uwagi - a przynajmniej początkowo, bo później już było jej jakoś lżej, kiedy dłonie nie żyły swoim własnym, rozchwianym życiem.
    Na wspomnienie o blaszce zmartwienia mimowolnie i na krótko się uśmiechnęła. Dobrze wiedziała, co to za przedmiot, tylko najwyraźniej zapomniała się tą wiedzą podzielić z Raccoonem. Ups, tajemnice, kolejne tajemnice!
    Niechętnie pozwoliła mu puścić swoje dłonie i ile mogła, tyle dłużej ten dotyk próbowała zatrzymać.
    - Oby do jak najszybszego zobaczenia... - mruknęła zupełnie zasmucona. Wzrokiem odprowadziła go.
    Zamknięcie drzwi znowu sprawiło, że przeszył ją wstrząs. Deja vu. Znowu to samo.
    Szklące się od łez oczy, sama ze sobą. Ile jeszcze razy dane jej będzie przeżywać podobne chwile? Może na papierze poradzi sobie lepiej, ale jak będzie się miała jej psychika, która nie zdradza swojego stanu wśród innych ludzi, ale w samotni potrafi wylewnie eksplodować?

    Tłumione w sobie emocje potrafią rozerwać gardło swoim niemym krzykiem.


    ...
    z/t
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 11 Grudzień 2016, 17:41     

    Powrót do czterech ścian poprawił jej samopoczucie. Zostawiła taksówkarzowi mały napiwek i wspomniała, że jeszcze będzie go potrzebować za parę godzin, jak już wytrzeźwieje. Weszła do środka, skierowała się do kuchni, gdzie szybko coś przekąsiła i zaparzyła sobie porządną ilość kawy. Dobrze, że w termosie, bo w przeciwnym wypadku, po tej długiej kąpieli, wróciłaby do jedynie chłodnej filiżanki.
    Wspomniana kąpiel od razu zregenerowała ją i upewniła w tym, że żadnego głupstwa nie zrobiła. Szkoda było tylko tej jednej kości, ale liczyła na to, że Zaklinacz zostawił sobie drogę do ponownego spotkania. W spisie numerów nie znalazła jednak nowej pozycji, ale liczyła na połączenie od nieznajomego. Na którego, swoją drogą, nie szczędziła w myślach ostrych słów. A i na siebie także była zła, choć nie równie emocjonalnie.
    Czas mijał, a pochłanianie kawy przed telewizorem i dwoma grubymi kocami poprawiało jej stan. Dawno tyle nie wypiła. Około południa zadzwoniła po taksówkę, która podwiozła ją pd Delirium, skąd przyjechała jeepem pod dom. Niemal wszystkie błędy minionego wieczoru naprawiła.
    W dalszych dniach wybyła do Krainy Luster, gdzie udało się jej upolować elfią, małą wróżkę. Cholernie pragnącą krwi. Miała towarzyszkę i była już znacznie mniej bezbronna. Ale i tak drugi raz nie zamierzała dać się tak łatwo upić.
    Pewnego razu ponownie skorzystała z kompasu, aby wybyć do Krainy Luster. Zachciało jej się zapuścić w opuszczone tereny kamiennych budowli bądź ich ruin, choć nie miała pełnego rozeznania w ich lokalizacji.
    z/t
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,24 sekundy. Zapytań do SQL: 10