Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 8 Grudzień 2017, 14:10
Mruczał zadowolony, widząc, jak Bane się do niego klei. Jakim cudem do tej pory Siv go nie nakłonił do niczego takiego. Może potrzebował do tego pewnego Liska? Kto go tam wie.
Trochę zdębiał, słysząc co doktorek do niego mówi. Luci? Ale...spojrzał na Siva. No tak...serio musiało mu zależeć, by złamać tego faceta, skoro podał mu coś tak mocnego. Aż dziś, że Bane jeszcze stoi. Pewnie przez to ekstazy, które połknął zaraz na początku imprezy. No skoro widzi w nim Luci, to już będzie bułka z masłem, choć to chyba trochę oszustwo, ponieważ on myśli, że dobiera się do kobiety, ale to już nie problem Lucka. To nie był jego pomysł by dawać brązowowłosemu akurat takie drinki. To jest pomysł Siva!
Dał się spychać w kierunku ściany. Inni i tak nie zwracali na nich uwagi. Ale, że Bane się nie zorientował, że Luci jest jego wzrostu? No w sumie mógł nie wiedzieć, że nie jest aż tak wysoka, ale cóż. Trudno tego nie wykorzystać do końca.
-To chyba dobrze, że tak na Ciebie działam- wymruczał głosem Luci. Westchnął czując na swojej szyi jego zęby. Przygnieciony do ściany, odpowiedział na pocałunek, a ręką zjechał do jego rozporka i zaczął go tam sprawnie drażnić. Doktorek trzymał go za szyję, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio.
-Bane - jęknął, udając podniecenie - Może uciekniemy gdzieś do pokoiku? Żeby nikt nam nie przeszkadzał? - wymruczał, patrząc mu prosto w jego zaćpane oczy. Ciekawe czy da się skusić na taką propozycję, a jeśli tak to Siv na pewno zadba, żeby wszystko zostało nagrane. Miło mieć takiego haka na kogoś. Kto wie, kiedy o ile w ogóle będzie mógł to wykorzystać.
Drażnił go, póki ten nie przystał na jego propozycję. Wszyscy i tak byli już naćpani, więc nie było problemu, że ktoś zorientuje się, że to dwóch facetów idzie do pokoju, który był wykorzystywany tylko do jednego celu.
Nie zmieniał jednak postaci nawet na moment. Siv wiedział, że Lusian jest z Krainy Luster i że jest Lisem. Ale nie wiedział, że Luci wcale nie jest jego siostrą. Do tego wszystko było nagrywane, z resztą na życzenie Demona, więc tym bardziej nie chciał się wydać. To by było głupie, poza tym, mógł mieć talent do zmiany głosu, ale nie do zmiany. Nie wiedział czy ktoś wokół nie udaje, że jest pijany i naćpany, a tak naprawdę nie obserwuje wszystkich.
Odpowiedź na pocałunek była słodka i rozochociła go jeszcze bardziej. Westchnął gdy poczuł dłoń w okolicach swojego krocza. Luci nie bawiła się w jakieś odwlekanie, od razu zabierała się za danie główne. Nie z nią jakieś ceregiele.
Odchylił głowę w tył i zaśmiał się leniwie, napierając na nią biodrami. Przymknął oczy i pozwalał się dotykać. Sam też zaczął wodzić dłońmi po jej piersiach... tylko dlaczego do cholery była taka płaska?
Wciągnął zapach i odurzony nim, ponownie przylgnął go jej szyi. Podgryzał i całował, przejechał szczęką po jej policzku... I coś mu nie spasowało. Jej policzek był kanciasty zupełnie jakby...
Odsunął się i zamrugał oczami i wtedy go zobaczył. Lusian! Cholera jasna!
Odskoczył jak poparzony ale zaraz po tym westchnął, jakby żałował tej decyzji. Zapach Foxsoula nęcił i nie pozwalał przejść obojętnie obok niego. Jego skóra lekko błyszczała ale ciężko powiedzieć, czy od jego pocałunków czy sama z siebie.
Bane podniósł dłonie do twarzy i ukrył ją w nich. Nie rozumiał co się dzieje. Nie potrafił wyjaśnić... Nie potrafił też odrzucić tej straszliwej myśli, że... Pragnął go. Leciał na niego. Chciał by... facet, ten tutaj przed nim stojący... zrobił mu dobrze. Tak jak w filmie. Tymi ustami.
Warknął zły na siebie, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Kurwa mać... co do chuja? - wymamrotał bełkotliwie. Miał taką chcicę, że jeśli za chwilę nie zabawi się z jakąś panienką, umrze w męczarniach. O co chodziło? Przecież często uprawiał seks, nie doprowadzał się nigdy do takiego stanu. Nigdy jeszcze nie czuł tak pierwotnej, zwierzęcej wręcz żądzy. To było... straszne.
- Co ty mi robisz? - zapytał głupio, chociaż doskonale wiedział, że to w nim tkwi problem. Obrzucił go wyzywającym spojrzeniem, aż dyszał z podniety. Spojrzał na jego twarz, potem na tors i wreszcie na...
- Kurwa nie wierzę. - jęknął zrezygnowany - Napaliłem się na faceta. - zaśmiał się niewesoło. Wplótł dłonie we włosy i zaczął chodzić tam i z powrotem. Myślał. Intensywnie myślał. Co tu robić...? Achhh... Ciężko myśli się kiedy buzuje w tobie żądza.
Zatrzymał się w pewnym momencie i spojrzał na niego całkiem poważnie. Tylko po nieco mętnych oczach można było poznać, że jest naćpany.
- Jesteś tak cholernie podobny do swojej siostry, że to aż chore. - powiedział przecierając twarz - A ja już nie ogarniam co robię... - westchnął.
Na chwilę zapadła cisza. Siv wyciągał szyję chcąc dojrzeć co się dzieje.
- Dobra, wiesz co? - powiedział nagle Bane i ruszył ku niemu ze zmarszczonymi brwiami - Pierdolić to. Nie wiem co jest jawą a co snem. I tak jutro nic z tego nie będę pamiętał. - rzucił się na niego jak wygłodniałe zwierzę i całował dobre piętnaście minut, wsuwając udo między jego nogi - Mam na ciebie ochotę, Foxsoul, ale morda na kłódkę, bo cię zniszczę. - wymruczał mu do ucha po czym zabrał się za agresywniejszą zabawę, przypierając go do ściany.
Nie miał zamiaru iść do pokoju. Jeśli Lusian chce, niech go poprowadzi. Ale Bane nigdy w życiu, NIGDY nie będzie pasywny. Co to, to nie.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 10 Grudzień 2017, 00:03
Zaśmiał się nisko, widząc reakcję Bane'a na swoje odkrycie. Widać, w końcu przejrzał na oczy. Czyżby serio uważał, że aż tak zmieniają Luci na planie, że w realu jest płaska? No chyba nie jest aż takim idiotą.
Wywrócił oczami i oparł się o ścianę -ja? Nic Ci nie robię, to Ty nie umiesz rozróżnić mnie i mojej siostry - uśmiechnął się półgębkiem. Ciekawe czy jakby Blackburn był trzeźwy i nie był aż tak naćpany, to czy by się zorientował, że na Lisa naprawdę nic nie działa. Ani te wszystkie dragi, ani alkohol, którego przecież wlał w siebie sporo tego wieczora. Poza zapachem wódy, nic nie wskazywało nawet na to, że był w jakimś klubie.
Wyszczerzył swoje białe, ostre kły -nie jesteś pierwszy, ani nie ostatni - powiedział nie spuszczając z niego swojego błękitnego spojrzenia. Nie przestawał się też uśmiechać. Można powiedzieć, że osiągnął swój cel. Widział, że doktorek, nie da rady się już od niego odsunąć. Nie póki to właśnie Lusian go nie zadowoli. Demon rozejrzał się po tłumie, ale nikt nawet nie zauważył, że mężczyźni stoją gdzieś z boku. Prawdę mówiąc, teraz zaczynała się ta mniej oficjalna część. Coraz więcej osób, nie miało na sobie przynajmniej części garderoby, a też zaczynały się tworzyć różne pary, a nawet grupki. Byli już zbyt naćpani, żeby wiedzieć co robią. Chcieli tylko zaspokoić swoje żądze. Co za marna banda robactwa....
Wzruszył ramionami - w końcu jesteśmy bliźniakami - powiedział i spojrzał mu głęboko w jego brązowe oczy - tylko nie rozumiem jak mogłeś pomyśleć, że Luci jest Twojego wzrostu i że jest aż tak płaska - poklepał się dłońmi po torsie - no nie wierze po prostu - zaśmiał się szczerze. Może było to wredne, ale jakoś wprawiło go to w dobry nastrój. Poza tym szykowała się większa przekąska. Całe szczęście, że dieta Lusiana uniemożliwiała mu przytycie. No bo jak można przytyć, żywiąc się energią? No nie da się!
Westchnął, przyszpilony do ściany. Nie sądził, że zadziała na niego aż tak mocno. Odwzajemnił pocałunek, wsuwając swoją szponiastą dłoń we włosy Chirurga. Nie opierał się. Uwielbiał dominować, ale nie chciało mu się teraz robić jakiejś dramy. Jeszcze by ktoś to zobaczył i co wtedy? Byłaby niezła afera w mediach. Znany Aktor Porno zmusił do stosunku, Sławnego Chirurga Plastycznego. Taaa...już widział te nagłówki.
Zastanawiał się w jaki sposób doktorek chciałby go zniszczyć. Musiałby się raczej bardzo postarać, w szczególności, że Aktor będzie miał nagranie z imprezy i miałby dowód, że to Bane się na niego rzucił, a nie w drugą stronę. Więc to raczej on by miał ciekawy dowód. No i przecież to nie problem, wrzucić to gdzieś do internetu na kilka....naście stronek. A potem tylko oglądać wiadomości i śmiać się do rozpuku, jak to sam się wkopał.
Po kilkunastu minutach, odsunął go od siebie. Spojrzał mu na moment w oczy i zaczął schodzić pocałunkami w dół. Drażnił jego rozpaloną skórę swoimi ostrymi ząbkami. Zatrzymał się, klękając przed nim -tego chcesz, prawda? - powiedział, masując mu okolice rozporka, który zaraz rozpiął i ...zaczął spełniać marzenie Chirurga. Czyżby czytał mu w myślach?
Cały czas pobierał energię. Może to niezdrowe tak podjadać, ale co mu może być po tym? Natalie na pewno sprawi, że szybko pozbędzie się nadmiaru tej energii.
Zajmował się nim długo. Robił to umiejętnie i na pewno sprawiał doktorkowi nie lada przyjemność. Założy się, że czegoś takiego jeszcze nie miał okazji doznać. Gdy ten był już bardzo bliski końca, nagle ... ugryzł go mocno w wewnętrzną stronę uda. Zostawił mu tam głęboki ślad, po którym na bank zostanie blizna.
To wszystko było takie chore, że gdyby ktoś opowiedział mu co Chirurg wyprawiał w nocy, w klubie Lux, Bane najpierw by się zaśmiał, potem strzeliłby opowiadającego w mordę a następnie znowu zacząłby się śmiać.
Oto najsłynniejszy Aktor przemysłu zarówno zwykłego jak i porno, całuje go po torsie i brzuchu, schodzi niżej i w końcu... No, co tu dużo gadać. Lusian okazał się być konkretny w działaniu. Nie patyczkował się w jakieś gry wstępne, o nieee. Od razu przeszedł do dania głównego.
Bane byłby głupi, gdyby powiedział, że mu się nie podoba. Faceci już jakoś tak mają, że nie ważne w kogo usta się ładują, jest im cholernie dobrze. Oczywiście pewnie o wiele lepiej jest gdy zadowala ich kobieta ich życia ale... z braku laku i te sprawy.
A ten sukinsyn, Lusian Foxsoul był w tej robótce tak cholernie dobry, że Chirurg ledwo stał na nogach. Jego język był ciepły i tak... wkurzająco sprawny!
Nie zważając na to, że ktoś ich może zobaczyć albo usłyszeć, Blackburn zaczął pojękiwać i położył jedną dłoń na czubku głowy mężczyzny. Z tej perspektywy wyglądał jeszcze bardziej podniecająco.
Kurwa, co się z nim działo? Jeszcze godzinę temu był zdeklarowanym hetero a teraz stał pod ścianą i drugi facet robił mu dobrze. Co było w tych drinkach?
A może Bane śnił? To nawet prawdopodobne bo czuł się tak, jakby płynął na chmurce. Z każdą sekundą miał coraz mniej sił, uginały się pod nim nogi. I tylko żądza utrzymywała go w ryzach na tyle, by wykonywał mocne pchnięcia biodrami.
Skrzywił się, patrząc na uwijającego się przy nim Lusiana. Miał ochotę go zabić, za to całe upokorzenie! Ale jeszcze nie teraz... za chwilę... Kurwa, jaki on w tym dobry!
Mężczyzna zaczął sapać ale jeszcze było mu daleko do spełnienia. Należał raczej do długodystansowców. Dużo też wypił, i nie było tak łatwo tak po prostu zakończyć. Zapach Foxsoula drażnił jego nozdrza, był jak narkotyk sam w sobie.
Nagle Bane chwycił jego włosy, szarpnął za nie i odrzucił głowę w tył. Nie musiał mówić, co następuje bo przecież doświadczony Lusian z pewnością wiedział do czego go w końcu doprowadzi.
I spełnienie nadeszło mocną falą, która agresywnie zalała jego umysł, jak gwałtownie wracająca w czasie przypływu woda, zalewająca plażę nie zważając na to czy są na niej zwierzęta czy nie.
Jęknął wykonując ostatnie pchnięcie i nagle obraz zniknął mu sprzed oczu. Poczuł błogość i ciepło, w okolicach dolnych partii ciała. A potem nagle ból w udzie, ale nie było to już ważne. Odleciał. Lusian Foxsoul, ten utalentowany dupek właśnie zrobił mu dobrze co w połączeniu z narkotykami i wódką skończyło się tak, że Chirurg zwyczajnie osunął się na niego bez życia.
Coś tam mamrotał o tym, że mu kurewsko dobrze ale po chwili zamilkł i stracił przytomność.
Piękne zakończenie dnia. Nie ma co.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 14 Grudzień 2017, 20:09
Słyszał jęki zadowolenia doktorka. Widać było, że Lusian naprawdę zna się na rzeczy. Ale cóż. Przecież zarabiał na życie, kręcąc takie filmy. Co prawda tam nie do końca liczyło się czy sprawia się przyjemność drugiej osobie, a by to tak wyglądało. Jednak Demon miał jednak te osiemset lat doświadczenia w tych sprawach, więc nie ma się czemu dziwić.
Jego źrenice zwęziły się niebezpiecznie, widząc grymas Bane'a. Nie ma to jak nakłonić stu procentowego hetero do zabawy z facetem. Widział w jego naćpanych oczach chęć mordu, ale jednocześnie widział, że jest mu cholernie dobrze. Demon nie miał się o co martwić. Po pierwsze sam trzymał się doskonale na nogach, a Chirurg już niekoniecznie, a po drugie ten i tak pewnie nie będzie tego pamiętał. Yako jednak będzie miał to uwiecznione na dłuugie lata. Uwielbiał zbierać takie pamiątki. Nigdy nie wiadomo kiedy ktoś z nowych znajomych wpadnie na piwko, a Lis bedzie chciał się z niego ponabijać. Oczywiście, nie wrzucał tego nigdzie. Nie zależało mu na tym by niszczyć czyjąś karierę, chyba, że ktoś faktycznie mu podpadł, ale ta sytuacja do takich nie należała.
Nie ograniczał swojej ofiary, niech robi co chce. Lusian spokojnie w tym czasie ładował swoje baterie. Nie było to konieczne, ale lepiej mieć energię na zapas. Nie wiedział czy Natalie się na niego nie wkurzy na tyle, że zabroni mu się dotykać i żywić na niej, a musiał mieć jak najdłużej błękitne oczy, by nie wzbudzać niczyich podejrzeń.
Nie zdążył się odsunąć. Zamknął oczy i przełknął po czym wgryzł się w wewnętrzną stronę uda mężczyzny. Przegryzł mu tym samym materiał spodni, ale kto by się tam teraz tym przejmował. Sapnął, gdy Bane się na niego osunął - ej nie śpimy - klepnął go w policzek, ale widać, że ten już całkiem odleciał. Westchnął ciężko i poprawił mu spodnie. Przerzucił go sobie przez ramię i podszedł do baru.
- Zadowolony?- zapytał Siva i poprosił o szklankę mocnego spirytusu. Musiał jakoś wypłukać smak doktora z ust. Nie przeszkadzał mu, ale Natalie na pewno będzie. Wypił trzy szklanki i spojrzał na Barmana - ile płacę za naszą dwójkę? - zapytał i zapłacił ile trzeba było. Mógł to też zrobić na rachunek, ale uznał, że chce mieć to z głowy -jutro wpadniemy po samochód, ubrania i płytkę - puścił mu oczko i jeszcze raz pocałował. Niech ma chociaż tyle w podzięce. Wyszedł w samych spodniach i butach i ruszył na postój taksówek. Co prawda mógłby pojechać samochodem doktora, nie był pijany, ale jakby zatrzymała ich policja to by mieli problemy, a nie chciało mu się z nimi użerać. Było zimno, ale u niego w domu zawsze jest nagrzane przyjemnie, więc co najwyżej nabawią się kataru.
Wsadzenie go do samochodu nie było, aż takie łatwe jak myślał. Męczył się z nim dobrą chwilę, na szczęście kierowca był tak zaaferowany, że znany aktor chce z nim jechać, że w ogóle mu to nie przeszkadzało. Ba! Nawet sam z siebie pomógł, za co Demon był mu bardzo wdzięczny.
Właściwie nie kontaktował, że dobrze zrobił mu... facet. Był tak naćpany i pijany, że pewnie jeśli wypiłby jeszcze jednego drinka, porzygałby się prosto na Lusiana. Bo to chyba z nim tutaj był... nie?
Gdy Aktor go niósł, był nieprzytomny. Nie mógł więc usłyszeć dudniącej muzyki, nie mógł zobaczyć światła stroboskopu i nie mógł zobaczyć... złośliwego uśmiechu barmana.
Siv szczerzył się zza baru gdy Foxsoul niósł Lekarza. Wyglądali wyjątkowo uroczo. Czarnowłosy bez koszulki, targał na ramieniu drugiego półnagiego faceta. No scena jak z dobrego pornola.
Turkusowowłosy zachichotał i pochylił się ku Lusianowi gdy ten podszedł do lady. Jego uśmieszek stał się słodki gdy podawał mężczyźnie szklankę spirytu.
- No no, ktoś tu wypił piwo które nawarzył. - zaśmiał się, patrząc na jego usta gdy Aktor je płukał - Nie spodziewałem się, że Doktorek aż tak ci posmakuje. - przekrzywił głowę i mrugnął mu okiem - Już nie mogę się doczekać aż obejrzę to sobie w domu, na spokojnie. - zachichotał ponownie.
Oblizał się gdy Lusian zapytał ile płacą. Przez chwilę patrzył mu głęboko w oczy ale podał mu rachunek. Oczywiście odpowiednio pomniejszony, przez co pijani mieli zapłacić tylko za wypite trunki. Siv przyglądał się z lubieżnym uśmiechem nieprzytomnemu Bane'owi i gdy Foxsoul płacił, pozwolił sobie nawet przejechać dłonią po jego włosach.
- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę, bogaty bucu. - westchnął - Kto wie czego posmakujesz jeszcze dzisiejszej nocy? - przeniósł wzrok na Lusiana i uśmiechnął się do niego promiennie, dziękując za uregulowanie należności - Wszystko będzie na was czekało jutro, koło południa. - również puścił mu oczko i gdy czarnowłosy postanowił go pocałować, Siv wspiął się na blat i sunąc po nim w stronę drugiego mężczyzny, usiadł w końcu okrakiem przed Aktorem i przycisnął go do siebie łydkami. Dłonie wplótł w jego włosy i dał się ponieść. I tak wszyscy klienci byli już nawaleni, nikt nie zwracał uwagi na gierki Barmana.
Siv łapczywie całował Lusiana, wpychając mu swój wyjątkowo długi język prosto go gardła. Chichotał przy tym ciemnym głosem. Foxsoul mógł sam poczuć jak rośnie jego podniecenie, bo przecież aktualnie jego brzuch był przyciśnięty do krocza turkusowowłosego.
Po chwili Siv odkleił się od niego i westchnął, nieźle napalony.
- To cholernie podniecające czuć was obojgu... na raz. - sapnął i jeszcze raz go pocałował, smakując go niczym głodny zwierz.
Puścił go i jęknął zawiedziony. Miał taką nadzieję na coś więcej ale Lusian wybrał sobie dzisiaj na kolację inne danie. Niedostępnego Pana Blackburna.
Pomachał im gdy wychodzili i puścił czarnowłosemu całusa, licząc, że niebawem będą mieli okazję pobaraszkować.
Gdy chłodne powietrze owiało twarz Bane'a, otworzył oczy ale czuł, że ciało nie należy do niego. Nie mógł się ruszyć, czuł też ostry ból w brzuchu. Skrzywił się gdy ktoś wpychał go do samochodu. Zasadził na oślep kopa i chyba nie trafił, bo noga poszybowała w powietrzu, nie trafiając na nic po drodze.
- Kurrr...łaaa... - wybełkotał - Ssam wejdeee! - dodał i wgramolił się na kanapę, w głąb samochodu, usadawiając się przy oknie. Oparł policzek o zimną szybę i westchnął. Było mu trochę zimno... a nawet bardzo zimno bo... chyba nie miał koszulki. Tak. Był goły... Ale miał spodnie! Jest nieźle.
Poczekał aż ktoś wejdzie do samochodu za nim bo naprawdę nie chciał być teraz sam. Gdy zobaczył siadającego obok Lusiana, oderwał się od ściany wozu i przechylił w jego stronę. Z błogim uśmiechem oparł ciężką głowę o jego ramię. Westchnął wydmuchując alkoholową chmurę, przez co Kierowca się skrzywił, ale nie skomentował.
- Lus...ian. - wyszeptał Bane, choć pewnie było to całkiem głośno bo był naćpany - Aaale ty cudniee pachniesz... - i nie zwracając uwagi na trzecią osobę, która prowadziła wóz i mogła sobie wiele pomyśleć, zarzucił jedną rękę na szyję mężczyzny po czym przejechał językiem po jego barku - A jak samkujeeesz... - dodał cicho.
Kierowca chyba nic nie słyszał, bo prowadził bez gadania i nawet cicho nucił do muzyczki która leciała w samochodzie.
Bane przysunął się do czarnowłosego i uśmiechnął się, tuląc się do jego boku. Lusian był taki cieplutki i mięciutki. I pięknie pachniał i jeszcze lepiej smakował.
Niczym dziecko, przyssał się do jego skóry i zaczął ją lizać i ssać, cmokając cicho.
Było mu dobrze. O tak. Bardzo dobrze.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 8 Styczeń 2018, 23:21
Wywrócił oczami - ale pamiętaj, że nikt więcej ma tego nie oglądać - powiedział, marszcząc brwi. Wiedział, że nic nie wychodzi na zewnątrz, bo inaczej Lux nie cieszyłby się aż taką popularnością wśród bogaczy. Przecież to co tu się wyprawia zniszczyłoby nie jedną nie tylko rodzinę, związek, ale też całe kariery wielu osób.
Zaśmiał się, słysząc jak rozmarzony jest Barman - dziś? To pewnie posmakuje wkurwu swojej żony, więc sobie za wiele nie wyobrażaj. Po prostu wolę mieć tego pięknisia na oku, bo bym otrzymał jeszcze większe baty - przeszedł go dreszcz. Natalie potrafiła być ostra, ale tak naprawdę była naprawdę dobra kobietą, która martwiła się o innych. Dlatego też Lusian oberwał by naprawdę mocno, gdyby dowiedziała się, że wyciągnął lekarza na imprezę, wykorzystał go do tego by uciec z bankietu po czym go po prostu zostawił. Pewnie spałby w ogrodzie i to bez koca, śpiwora, namiotu czy chociażby materaca. Potrafiła utrzymać Yako na krótkiej smyczy, ale jakoś mu to nie przeszkadzało specjalnie. I tak był bardzo pobłażliwa jeśli chodziło o jego wyskoki.
Zerknął na najebanego doktorka - patrząc na niego to pewnie do południa będzie spał, tak więc nie myśl, że będziemy punktualni. Na pewno jakoś po południu przyjedziemy. - westchnął. Jutro miał z Natalie i Krisem jechać na wycieczkę. Pewnie dostanie na nią szlaban i będzie musiał się zajmować tym truposzem. Ale trudno. Będzie trzeba wypić piwo, którego się naważyło.
Odpowiadał na pocałunek. Czuł podniecenie Barmana, ale ten nie mógł wyczuć takowego u bruneta. Co cóż. Dla niego zabawa już się skończyła, trzeba było wracać do ciepłego domku. Zaśmiał się na ostatnie słowa Siva i w końcu poszedł.
Puścił pijaka, gdy ten uznał, że sam wlezie do taksówki. Widział jak niezadowolony jest kierowca. Usiadł też z tyłu, jakby zaś doktorkowi coś odbiło, żeby jak najmniej przeszkadzać taksówkarzowi. Podał adres i siedział spoglądając za okno. Nasłuchiwał jednak czy jego towarzyszowi nie robi się czasem niedobrze. Już i tak obiecał kierowcy wyższą stawkę za ten kurs, by tylko nie marudził.
Spojrzał na swojego towarzysza, gdy ten zaczął się do niego przystawiać -a zaabieraj te paszczę - spróbował go od siebie odsunąć, ale niezbyt mu to wychodziło. Spoglądał na brązowookiego, gdy ten zaczął się dobierać do jego skóry -ej....weź przestań....- nie miał jednak gdzie uciec. Ech...co ten Siv mu dał za cholerstwo i ile to będzie trwać... będzie musiał go zamknąć na klucz w sypialni dla gości jeśli zaraz nie odleci...albo strzeli mu zaraz w brzuch może to go otumani na tyle, żeby się odwalił. W końcu nie wytrzymał i odepchnął go mocniej - odwal się panie w pełni hetero - warknął do niego. Zaczynał się denerwować. Jeśli zacznie się dobierać do Natalie to nawet Lusian mu nie pomoże.
W końcu dotarli do domu. Demon zapłacił kierowcy i wysiadł, po czym zabrał się za wyciąganie doktorka z samochodu. Spojrzał w kierunku domu i zobaczył światła w oknach. No tak, jego ukochana żona nie śpi i czeka na niego. Westchnął ciężko i jak tylko wyciągnął towarzysza z samochodu, ruszył w kierunku domu. Pilnował jednak by być blisko trawnika jakby Blackburnowi się coś wymsknęło.
Skóra Lusiana była słonawa w smaku i taka soczysta! Pachniał odrobinę kwiatowo, przez co Bane mógł zapomnieć, że ssie bark faceta. Było mu cieplutko i fajnie, gdy tak przytulał swojego kompana.
Taksówkarz zaczął pogwizdywać radośnie, najwyraźniej mając w dupie pasażerów. Może cieszył się z wysokiej zapłaty którą obiecał mu Lusian.
Blackburn odepchnięty raz, zachichotał tylko i wrócił do ciała Aktora bo był naprawdę dobre. Wydzielało cudny zapach, smakowało świetnie i było źródłem ciepła. A Bane zaczął łapać powoli delirę, bo chociaż narkotyki nadal działały, ciało miało dość. Lekkie wstrząśnięcia i dreszcze dowodziły, że naprawdę było mu zimno.
- Lusiaaan, dajże spokóóój... - wymruczał przymykając oczy - Zimnoo mii... Daj się przytuliiić... - próbował do niego przylgnąć. Bełkotał bo nie bardzo wiedział co się dzieje i nie kontrolował swojego języka. Ale było w tym wszystkim coś, co było dobre. Chociaż czuł ból brzucha, nie zwymiotuje. Wstrzymywał odruchy ciała by pozbyło się całego świństwa które przyjął tej nocy Lekarz.
Gdy Lusian odepchnął go mocniej, Bane spojrzał na niego naburmuszony, prostując się na siedzeniu i odwrócił się do okna. Oparł się o fotel, podpierając podbródek dłonią i wpatrzył w ulicę na szybą. Obraz wirował mu prze oczami dlatego po chwili je zamknął i uchylając lekko usta, zasnął. Tak po prostu. Alkohol po kopniaku energii zawsze ostatecznie sprawiał, że brązowowłosy stawał się senny.
Nie pamiętał kiedy Lusian wyciągnął go z samochodu. Spał sobie słodko, nawet gdyby teraz wybuchła tu bomba, nie byłoby go to w stanie obudzić. Z resztą niebezpiecznie jest budzić pijanego, bo prawie zawsze zaczyna się wielkie rzyganie.
Blackburn może i nie miał koszulki i wyglądał ogólnie jak seksowny obraz nędzy i rozpaczy, ale jeśli tylko da radę, do końca nie pozwoli sobie na wymioty. Trzeba zachować fason.
Gdy Foxsoul prowadził go po ulicy, Bane przebudził się i próbował iść o własnych siłach. Nie odzywał się bo miał foszka na Aktora.
Widząc, że czarnowłosy prowadzi go do jakiegoś nieznanego budynku Lekarz zatrzymał się nagle i oglądnął sobie dom.
- Ja tu nie mieszkam... - powiedział zadziwiająco trzeźwo - Po co... mnie tu przywiozłeś... - zapytał już bardziej bełkotliwie po czym nagle chwycił się za własne ramiona i zaczął dygotać na całym ciele bo zrobiło mu się straszliwie zimno. A nie miał koszuli, miał tylko spodnie. Szkoda, że Lusian nie chciał go przytulić, byłoby im cieplej.
Jak nic się przeziębi i będzie musiał wziąć urlop. Ale czy to problem dla Dyrektora Kliniki Urody? Pff. Przecież on i tak pracował kiedy chciał.
- Lusssian... Chodźmy do mniee... - jęknął - Nie znam tego miejsssca... Gdzie ja jestemmm... - dodał niepewnie, rozglądając się na boki. Obraz nie pozwalał się wyostrzyć przez co ciężko było mu odnaleźć się w tej dzielnicy miasta.
Wyglądał na zagubionego.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 9 Styczeń 2018, 02:19
Spojrzał na niego gniewnie-gdybyś się tylko przytulał to bym nie miał nic przeciwko, ale Ty się przysysasz jak jakiś glonojad do szyby - powiedział lekko rozdrażniony. Skończyła się imprezka, skończył się miły Lusianek. Może i była to pokazówka, ale nigdy jakoś nie interesował się innymi. Tylko tymi, którzy byli mu najbliżsi lub byli najbardziej przydatni. Teraz wiedział, że doktorek pewnie nawet nie będzie tego wszystkiego pamiętał, dlatego też specjalnie nie silił się na jakieś uprzejmości. Taksówkarzem się nie przejmował, ten zdawał się nie zwracać na nich uwagi. A dodatkowo wyszli z klubu, więc mógł uznać, że tam się coś stało, albo po prostu, że pijany aktor tak ma. To aż tak nie zrujnuje jego kariery. Poza tym dla niego był aż nazbyt miły.
Westchnął z ulgą gdy Bane sobie zasnął. I dobrze, będzie spokojniej. Aktor spoglądał za okno i nie odzywał się. Musiał wyglądać na zmęczonego, ale były to tylko pozory. Wyuczone zachowania. W końcu Demon nie potrzebował w ogóle snu. Najadł się dzisiejszego wieczora i to z zapasem, więc na pewno nie będzie miał ochoty na spanie. Ale pewnie i tak nie będzie miał takiej możliwości.
Gdy doktorek się zatrzymał, Lis również to zrobił i spoglądał na niego badawczo -no co Ty nie powiesz - burknął rozbawiony. Przecież dobrze wiedział gdzie go zawiózł i na bank nie był to dom Chirurga. Westchnął ciężko - Bane...chłopie zacznijmy od tego, że ja nie mam pojęcia gdzie mieszkasz - powiedział spokojnie, uśmiechając się półgębkiem. Był nawet rozbawiony tą sytuacją - ja tutaj mieszkam, a teraz chodź bo się przeziębisz- powiedział i popchnął go delikatnie w stronę domu. Jemu też było już dość zimno, w końcu obaj byli nadzy od pasa w górę.
Gdy w końcu doszli do drzwi, już miał je otworzyć, gdy zrobiły to same. W wejściu stała rudowłosa piękność o szarych oczach. Wyglądała na zdenerwowaną i na pewno taka była, by brunet na dzień dobry dostał z liścia w twarz -już naprawdę nie miałeś co wymyślić? Musiałeś iść na jakąś popijawę?! - nawarczała na niego i spojrzała na lekarza - masz szczęście, że przyjechałeś taksówką i nie zostawiłeś go gdzieś w rowie, ale Ty się nim zajmujesz - dodała jeszcze i wpuścił ich do środka.
- Też się cieszę, że Cię widzę - powiedział aktor, rozmasowując policzek, po czym przyciągnął ją do siebie i pocałował - ale w nagrodę, że byłaś taka cierpliwa, możesz mnie dziś ukarać - wymruczał jej do ucha. Natalie od razu się rozpromieniła i zatarła rączki. Pobiegła na piętro, zostawiając mężczyzn samych. Widać rzadko miała taką okazję.
Lusian zaśmiał się, wiedząc, że pewnie wymyśli coś niezbyt dla niego przyjemnego i spojrzał na kompana - dasz radę się umyć czy mam Cię po prostu walnąć do wyra? - zapytał go, zamykając za nim drzwi - i chcesz coś bezalkoholowego do picia? - dodał jeszcze. Przecież nie ciepnie go po prostu do łóżka i nie zostawi, w jakiś sposób musie się nim zająć.
W domu było przyjemnie ciepło, więc nawet stojąc w wejściu szybko mogli się nagrzać. Dom był urządzony dość skromnie jak na światowej sławy aktora. Jedynym co wskazywało na jego bogactwo były najwyższej klasy sprzęty. Nie było tutaj jednak nic niepotrzebnego. Żadnych głupich bibelotów, które tylko udawały, że ozdabiają pomieszczenia. Choć ściany nie stały puste. Było na nich pełno zdjęć, ale lekarz i tak nie był w stanie ich zakodować w swojej przepitej głowie.
Nie protestował, mimo, że nie był do końca pewien pomysłu bruneta. Nie znał ani tej okolicy, ani tego domu. Jeśli Aktor będzie chciał mu coś zrobić... Nikt nawet nie odnajdzie Lekarza. No, chyba, że Barman zezna, że zabrał go Lusian Foxsoul. Ale jakoś tak już jest, że pracownicy Nocnych Klubów rzadko kiedy chcą w ogóle rozmawiać z Policją.
Popchnięty delikatnie w stronę budynku poszedł posłusznie. Ostrożnie, lekko się zataczając bo przecież nie widział normalnie. Zmysły otumanione narkotykami i alkoholem krzyczały o odpoczynek. I o tym marzył teraz Bane. Było mu jakoś tak błogo, nerwy ustąpiły no i nie czuł napięcia z którym przyszedł do Klubu. Pewnie dał czadu z jakąś Panną i dlatego jest mu teraz tak dobrze.
Fikcja mieszała mu się z prawdą. Nie pamiętał prawie niczego oprócz cudnego dotyku ust... tam na dole. Uśmiechnął się na wspomnienie ale szybko odgonił myśli, bo musiał się skupić na dojściu do drzwi.
Dobrze, że Lusian szedł przodem bo w razie czego, jeśli Blackburn na runie do przodu nieprzytomny, nie rozbije sobie głowy na chodniku tylko wpadnie na jego plecy. Ale na szczęście nic takiego się nie stało.
Gdy drzwi nagle się otworzyły, Bane zmrużył oczy i przez chwilę próbował skupić wzrok na postaci która się w nich pojawiła. Słyszał wyraźnie kobiecy, ładny głos ale był... warkotliwy. Może to Luci? Martwiła się o brata i robi mu teraz wykład na progu domu?
Normalnie Chirurg pewnie użyłby swoich miodoustych umiejętności, ale obecnie nie miał do tego głowy. Stał więc po prostu i patrzył na kobietę, zawstydzony tym, że się chwieje na boki.
Gdy na niego spojrzała, uniósł dłonie w geście poddania. Nie chciał się kłócić. Nie w takim stanie i nie na ulicy, o tej porze. Już wystarczy mu rozrywek, awantura do nich nie należała.
Foxsoul dostał z liścia i dlatego też Bane postanowił się nie wychylać bo jeszcze i on dostanie. Gdy ich przepuściła, przechodząc obok niej posłał jej nieśmiały uśmiech i bąknął ciche "Dziękuję." po czym poszedł za Lusianem. Czarnowłosy coś powiedział do kobiety bo ta pognała nagle na piętro... i tyle ją widzieli.
Brązowooki przytrzymał się ściany patrząc półprzytomnie na towarzysza. Mężczyzna nadal pachniał cholernie pociągająco, ale skoro nie pozwolił się dotykać, to Bane to uszanuje. I tak jest tak wstawiony, że nie dałby mu rady w wypadku ewentualnej przepychanki.
Zamrugał oczyma, gdy padło pytanie. Szybko zastanowił się nad decyzją. Przecież nie może iść spać śmierdząc w ten sposób. Wódką, potem zmieszanym z perfumami i seksem. To po prostu niehigieniczne.
- Hmm... Dammm raaadę. Tylko pożyycz mi prossszę... coś na grzbiett i zadd. - poprosił zaskakująco grzecznie - Nie będę prrrzecież świeecił gołym tyłkkiem przy Dammie. - uśmiechnął się. Jeśli Lusian coś mu dał (ręcznik i jakieś ubranie), Bane podziękował i skierowany do łazienki tam się właśnie udał. W drodze poprosił o zwykłą wodę do picia i zapewnił, że za chwilę wróci.
Gdy znalazł się sam w łazience, położył rzeczy na jakiejś wolnej szafce (nie przyglądał się wnętrzu, zarejestrował tylko, że jest tu kibelek, kabina prysznicowa i umywalka) i spojrzał w lustro. Niepotrzebnie, bo obraz wirował mu jak szalony. Co tylko wzmogło wstrzymywane nudności.
Odkręcił wodę w kranie by szumiała głośno po czym pochylił się nad muszlą i wymusił wymioty. Chciał się pozbyć wszystkich świństw które wypił by zminimalizować kaca, który na pewno i tak będzie męczył go od rana.
Starał się rzygać cicho, bez kaszlenia czy głośnego plucia. Wyglądało to tak, jakby po prostu wylewał z siebie wszystko co przyjął w czasie zabawy w Luxie. Gdy już wreszcie żołądek był przyjemnie pusty a przełyk palił jak szalony od wyrzucanych z siebie substancji, Bane dźwignął się z niemałym trudem i trzymając się umywalki, wsadził całą głowę pod zimny strumień wody. To mu pomogło. Poczuł się odrobinę lepiej, przynajmniej lepiej kojarzył co się wkoło dzieje.
Zawsze tak robił po całonocnych popijawach kiedy na drugi dzień musiał być względnie trzeźwy.
Chwilę postał przy kranie, płucząc usta i przy okazji żłopiąc wodę, po czym już w nieco lepszym stanie wstał, zakręcił kurek i rozebrał się, układając rzeczy w ładną kupkę. Kultura przede wszystkim!
Wziął szybki prysznic. A przynajmniej jemu wydawało się, że był szybki. Skorzystał z męskiego płynu obiecując sobie, że wszystko odkupi. Nie używał gąbek czy szczotek, bo takie rzeczy są prywatne i niemal spersonalizowane.
Chłodna woda podziałała świetnie, wychodząc z kabiny przynajmniej nie wyrżnął na śliskich płytkach. A było blisko! Obraz przestał wirować za sprawą zbawiennego wpływu wody która zwyczajnie go otrzeźwiła. Może nie umysł ale zmysły.
Przebrał się w ubrania które dostał i posprzątał po sobie, dokładnie zajmując się toaletą. Przecież przed chwilą rzygał, nie może pozostać ani jeden ślad.
Gdy skończył obejrzał łazienkę i zabrał swoje brudne rzeczy. Nie bardzo wiedział co z nimi zrobić. Wyjął ze spodni jedynie portfel, telefon i klucze a resztę zwinął w zużyty ręcznik.
Naprawdę starał się być cicho ale głupi Lusian zaprowadził go na piętro. A naćpanemu naprawdę ciężko schodzi się ze schodów. Dlatego gdy Bane stanął przed nimi, wykrzywił usta w zakłopotaniu i usiadł. Zaczął schodzić na dół, stopień po stopniu, zjeżdżając po schodach na tyłku. Tak było najbezpieczniej.
Był względnie ubrany, dlatego nie wstydząc się nagości odszukał Foxsoula i zapytał gdzie może położyć swoje brudy. Był już bardzo senny i wyglądał śmiesznie, jak dzieciak wyrwany ze snu. Miał rozpieprzone na wszystkie strony włosy, półprzymknięte oczy i mówił w taki burkliwy sposób, jakby nie miał siły otworzyć szerzej ust albo jakby ktoś go właśnie wybudził z głębokiego snu.
Ale przynajmniej trzymał się prosto. Chyba już koniec na dziś rozrywek.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 9 Styczeń 2018, 15:52
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc ciche podziękowanie. Widać sam nie chciał dostać w gębę od Natalie, w sumie kto by chciał i to jeszcze będąc w takim stanie. Lusian przecież był całkowicie trzeźwy, tylko śmierdziało od niego na kilometr. Musi się umyć zanim pójdzie do sypialni bo inaczej nie będzie za wesoło, a siedzenie nago na balkonie też jakoś mu się nie uśmiechało.
Odprowadził ukochaną wzrokiem i zajął się swoim gościem. Przecież tak jak powiedziała rudowłosa, to brunet ma się nim teraz zająć. Przytaknął głową i przyniósł mu świeży, pachnący ręcznik i spodnie dresowe do spania. Zaprowadził go do łazienki na piętrze. Lepiej, żeby sobie połaził po schodach niż by nagle wpadł do wielkiej wanny, która była wbudowana w podłogę łazienki na dole. Gdy upewnił się, że doktorek trafił do odpowiedniego pomieszczenia (przecież nie chciał, żeby wparował mu do pokoju syna, który już dawno powinien spać), sam wziął spodnie na zmianę i poszedł się wymyć. Porządnie wyszorował każdy zakamarek ciała. Zastanawiał się czy Bane odkrył, że ktoś go z leksza ugryzł w nogę. Pewnie nie, no cóż...rano będzie miał niespodziankę. Zaśmiał się do swoich myśli. Gdy już był czyściutki, wytarł się porządnie i umył jeszcze zęby oraz poczesał. Gdy tylko wciągnął na siebie spodnie poszedł zrobić sobie herbaty. Potrzebował czegoś normalnego po tym całym alkoholu.
Czekał cierpliwie na dole, aż Bane do niego zejdzie. W końcu nie powiedział mu gdzie ma spać. Miał jednak nadzieję, że doceni to, że wziął go do domu, a nie kazał zostawać w Luxie. Klub może i był super luksusowy, ale nie ma to jak w domowych warunkach wygrać tyłek. A propos tyłka. Lusian spojrzał akurat na schody, słysząc, że ktoś się zbliża i zaśmiał się cicho. No tego to się nie spodziewał! Uznał jednak, że uda, że niczego nie zauważył. Co zobaczył to jego. Wziął od lekarza ubrania i ręcznik - wypiorę je i rano będziesz miał już czyściutkie do ubrania- puścił mu oczko. Zaniósł wszystko do pralni i gdy tylko wrócił dał doktorkowi wody - jakieś specjalne życzenia co do śniadania? - zapytał upijając łyk herbaty - kawa, herbata i tym podobne?- zaśmiał się. Lubił mieć dla kogo gotować. Tutaj Natalie gotowała tylko jak się uparła lub jak Aktora nie było w domu.
Widział jednak, że jego gość ledwo stoi na nogach - dobra chodź. Zaprowadzę Cię do sypialni, bo zaraz mi tutaj zaśniesz na stojąco - uśmiechnął się miło i poprowadził go znów na piętro. Tam zaprowadził go do jednej z mniejszych sypialni. Druga była pokojem jego syna. Upewnił się, że nic mu nie jest potrzebne, jeśli lekarz czegoś chciał to mu to oczywiście jeszcze przyniósł, tak samo jak miskę na wszelki wypadek.
Życzył mu dobrej nocy i wrócił na dół, by zająć się jeszcze na szybko praniem. Gdy było wszystko gotowe i rozwieszone, sprawdził jeszcze czy wszystko jest pozamykane i pogaszone, po czym sam udał się do głównej sypialni po swoją zasłużoną karę.
Znużony całym dniem i wymęczony narkotykiem krążącym w jego organizmie, marzył tylko o tym by się położyć. Podał Lusianowi swoje rzeczy i podziękował grzecznie, gdy ten wspomniał, że je wypierze. To bardzo miłe z jego strony, że przyjął go pod swój dach i jeszcze się nim zajmował.
Lekarz przez chwilę stał w pomieszczeniu i patrzył w ziemię. Wyglądał jakby się zawiesił. Po chwili poczuł pieczenie na udzie i spojrzał w tamto miejsce. Na jego nodze widziała niewielka rana, która po kąpieli dopiero postanowiła zacząć krwawić, dając w ten sposób o sobie znać.
- Mógłbym prosić o... coś do dezynfekcji i jakiś plaster? - zapytał wyjątkowo trzeźwo i zmarszczył brwi przyglądając się śladowi. Jako Chirurg potrafił rozpoznać co zostawia takie ślady. Tylko która z Panienek postanowiła zostawić mu taką pamiątkę?
Jeśli dostał to o co poprosił, usiadł na pierwszy wolnym krześle i zabrał się na ogarnianie ranki. Przez chwilę nie odzywał się wcale, skupiając rozbiegany wzrok na śladzie. W końcu jednak zakleił miejsce i wstał, oddając mu wszystko. Podziękował też, nie komentując ugryzienia. Lusian nie musiał o wszystkim wiedzieć.
Woda którą dostał była cudownie zimna i mężczyzna wypił zawartość szklanki duszkiem. Miła odmiana po alkoholu. Spojrzał na niego ledwo przytomnym wzrokiem po czym uśmiechnął się krzywo.
- Nie nie. - powiedział unosząc jedną dłoń, lekko się chwiał ze zmęczenia i upojenia - Nie zostanę na śśśniadanie. Rano mnie tu jużżż nie będzie. - powiedział. Miał taki zwyczaj, choćby nie wiadomo jak naćpany był, po igraszkach z Panienką uciekał do domu pierwszy. A że jeszcze nigdy u nikogo nie nocował, postanowił wdrożyć tą zasadę i w tym przypadku. Nie chciał sprawiać problemów siostrze Lusiana, zwłaszcza, że była wściekła i dała mu z liścia!
Prowadzony na piętro starał się iść najciszej jak umiał. Nie wiedział ile osób tu mieszka. Nie chciał nikogo więcej budzić dlatego stąpał ostrożnie i cichutko.
Znalazłszy się w pokoju, od razu opadł na łóżko, nie przejmując się zdaniem Gospodarza. Podziękował grzecznie za wszystko po czym zawinął się w kołdrę i dosłownie po minucie zasnął. Lusian nawet nie zdążył jeszcze wyjść z pokoju gdy ten już spał.
Zasnął jak kamień i na szczęście, nie potrzebował korzystać w nocy z miski.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 11 Styczeń 2018, 17:44
Uśmiechnął się pod nosem i wyciągnął apteczkę. Podał mu wszystko czego lekarz potrzebował i przyglądał mu się jak ten opatruje ugryzienie. Że też nie był tak spostrzegawczy, żeby zorientować się, że zwykłe ludzkie zęby mają marną szansę na przegryzienie materiału spodni oraz skóry. Nie wtrącał się jednak. Wiedział, że zostanie mu pamiątka, o ile sobie jej nie usunie. Może jak się spotkają w przyszłości to doktorek w końcu odkryje co mu się stało w nogę? Czas pokaże.
Odłożył i wyrzucił wszystko na swoje miejsce. Widział jak lekarzowi chce się pić, dlatego, gdy go odprowadzał, wziął ze sobą też butelkę wody. Otworzył ją i zakręcił, bo nie wiedział w jakim stanie Bane będzie rano, czy się upora z zakrętką, jeśli ta będzie nadal zamknięta fabrycznie.
Zaśmiał się, słysząc, że rano Bane'a już tutaj nie będzie - po pierwsze, to nawet nie wiesz gdzie dokładnie jesteś, a nie ma tu postoju taksówek - powiedział spokojnym głosem. Był cierpliwy i wiedział, że to on ma rację -poza tym. Muszę jutro odebrać ubrania od Siva w Luxie, więc podrzucę Cię, żebyś mógł sobie odebrać samochód. Dodatkowo nie wiem czy bym to przeżył, jakbym pozwolił Ci iść samemu - przeszedł go wyraźny dreszcz. Ale po chwili spojrzał na brązowookiego - ale możemy zawrzeć układ. Jeśli obudzisz się wcześniej ode mnie, to możesz sobie iść w cholerę, ale jak ja będę pierwszy to zjesz porządne śniadanie i dasz się zawieźć do klubu, żeby dobrać auto, co Ty na to?- zapytał, szczerząc się nie wiadomo czemu. Musiał być naprawdę pewny tego, że obudzi się wcześniej. Ale czy to nie było właśnie stu procentowo pewne? W końcu doktorek nie wie, czym jest Lusian i że nie potrzebuje snu, oraz, że jego rodzinka wstaje rano, żeby jechać na wycieczkę. Ale się zdziwi jak wszyscy będą rano na nogach, a ten dopiero raczy otworzyć oczy. Nie będzie miał innego wyboru jak posmakować kuchni aktora.
Nim zgasił światło, przyniósł lekarzowi jeszcze miskę, tak na wszelki wypadek. Widział, że ten śp, dlatego też starał się poruszać jak najciszej. Poszedł do swojej sypialni, gdzie czekała już na niego Natalie z ... palcatem! Przełknął ślinę, ale uśmiechnął się, odpowiadając tym samym na jej drapieżny, złowrogi uśmieszek. To będzie ciężka noc...
Rano Lusian siedział w kuchni, przygotowując kawę i herbatę. Natalie postanowiła zajrzeć do ich gościa, czy wszystko w porządku. Było jeszcze bardzo wcześnie, więc nikt nie spodziewał się, żeby Bane już wstał. Natalie położyła na szafce obok świeże ubrania. Do Blackburna należała jednak tylko bielizna. Spodnie były dziurawe, wiec wzięła jeden zestaw spodni i koszuli od Lusiana. Nie miał nic przeciwko, poza tym...nie miał i tak nic do gadania. Krążyła przy łóżku, ubrana w spódnicę nad kolano oraz krótkawą bluzeczkę. Może za bardzo młodzieżowo, ale kto jej zabroni? Nie było to ubranie wyzywające, więc Yako nie miał nic przeciw niemu. Rude włosy miała rozpuszczone i przyglądała się gościowi uważnie, swoimi jasnoszarymi tęczówkami.
Do pokoju zaglądał też zaciekawiony Kris, nie chciał jednak przeszkadzać więc zza framugi drzwi widać było tylko czubek jego głowy i oczy.
Nic konkretnego mu się nie śniło. Kilka razy przez sen poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku i zawirowania w głowie, ale powstrzymywał nudności. Z miski nie skorzystał, chociaż momentami było blisko.
Zawsze gdy przeholował, źle sypiał bo jak tylko kładł się do łóżka, świat zaczynał wirować jak szalony. Ale nie przyjemnie, nie tak jak w czasie upojenia alkoholowego. Do przesady, zmuszając mężczyznę do wizyt w łazience.
Dobrze zrobił, opróżniając żołądek gdy korzystał z łazienki. Było mu łatwiej. I chociaż zasnął od razu jak tylko padł na miękkie posłanie, nie czuł się najlepiej i sen nie był kojący. A szkoda.
Przespał jednak całą, calusieńką noc. Pościel była czyściutka, pachnąca i przyjemnie chłodna. Spał zwinięty w kokon, jak dzieciak. Jeśli ktoś zobaczyłby go w takiej pozycji i z tak rozluźnioną twarzą, mógłby stwierdzić, że wygląda jak aniołek. Tak słodko spał.
Nie obudziłby się, gdyby nie ciche szuranie kroków w pokoju. Ale nie podniósł się od razu, nie otworzył też oczu bo poranki zawsze były dla niego bardzo ciężkie.
Leżał jeszcze przez chwilę, łapiąc ostatnie minuty snu. Wyglądał na o wiele młodszego, gdy jego twarzy nie wykrzywiał szyderczy uśmieszek czy grymas zdenerwowania. Rozluźnione usta były odrobinę uchylone ale oddychał nosem, oszczędzając osobie która weszła do pomieszczenia alkoholowych wyziewów.
Gdy usłyszał jak coś zostaje położone obok jego głowy, zapewne na szafce nocnej, odwrócił się twarzą w stronę mebla i przerzucił na brzuch. Powoli, sennie.
Otworzył oczy akurat w takim momencie, że mógł ujrzeć spódniczkę ledwo zakrywającą pośladki smukłej kobiety i falę rudych włosów, które opadały na plecy. Chciał się uśmiechnąć pod nosem, ale... Było za wcześnie. O wiele za wcześnie...
Odczekał chwilę i gdy tylko nadarzyła się okazja, chwycił kobietę za rękę. Stanowczo, ale nie agresywnie. Uniósł się na ręce i przez chwilę klęczał nad posłaniem jak czworonożne zwierzę. No, trzynożne, bo jedną łapą trzymał Ślicznotkę.
Włosy miał rozpierdzielone na wszystkie strony a twarz tak wymęczoną, jakby wcale nie spał. Oczy podkrążone. Kac morderca nie ma serca.
- M-momencik. - powiedział cicho, zachrypniętym głosem - N-nie odchodź. - poprosił nie odwracając twarzy. Lepiej by nie widziała go w takim stanie.
Odczekał chwilę trzymając ją za rękę. Jeśli chciała się oswobodzić, zacisnął tylko dłoń na jej nadgarstku. W sumie mogła też uznać, że mężczyzna potrzebuje pomocy.
Potrzebował obecności kogoś... kogokolwiek. A ona była śliczna. Nie pamiętał co prawda, żeby Luci była ruda, ale może w filmach nosiła peruki?
Po chwili bez pardonu pociągnął ją na łóżko i siłą przyparł do posłania, zakrywając w połowie własnym ciałem. Uwalił się na jej piersi i zamknął oczy, gotów by uderzyć w kimę.
- Tak lepiej. - mruknął jak leniwy, zaspany kocur i wtulając się w kobietę ziewnął, gotowy do dalszego snu.
Nie zauważył przyglądającego się im spod drzwi dzieciaka.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 25 Styczeń 2018, 18:57
Natalie spojrzała na mężczyznę pytająco, gdy ten złapał ją mocno za rękę i prosił by poczekała. Ale czego on od niej chciał? Przecież wszystko miał pod nosem. No chyba, że się tak źle czuł, że chciał jeszcze jakieś inne leki - O co cho... ej! - nie zdążyła dokończyć pytania, bo Bane pociągnął ją na łóżku i przygniótł całym swoim ciężarem. Próbowała go z siebie zrzucić, ale nie miała tyle siły -Bane...złaź...ze ... mnie- najchętniej to by mu przywaliła, ale wolała nie ryzykować, że ją obrzyga. Nie miała już czasu na to, żeby się ponownie myć i przebierać, a tego zapachu się tak łatwo nie pozbędzie. Starała się więc jakoś spod niego wyleźć, ale było widać, że gość postanowił kontynuować sen. Sama była ostatnio przemęczona, więc tym bardziej nie miała siły by z nim teraz walczyć.
Kris widząc co się stało, wystraszył się trochę. W szczególności, że tata mówił mu, że mamusia nie czuje się ostatnio za dobrze i musi o nią dbać. Szybko ruszył więc na dół - TATOOO - wołał odkąd tylko wystartował w kierunku kuchni, po której krążył Lusian - Twój chłopak coś robi mamie niedobrego! - w jego głosie można było usłyszeć panikę. Chłopczyk był bliski płaczu.
Yako spojrzał na niego marszcząc brwi i próbując się zorientować co się w ogóle tutaj dzieje. Przypomniał sobie jedna, że przytaszczył tu w nocy doktorka. Westchnął ciężko i uśmiechnął się do syna -Kris, na pewno nie robi nic złego. Chodź, uratujemy mamusię! - mówiąc to, porwał go i posadził sobie na ramionach. Ruszyła na górę, szybkim krokiem, a chłopczyk tylko go poganiał.
Lusian stanął w drzwiach i widząc co się wyprawia, najeżył się. Gościł Blackburna, a ten mu żonę obmacywał? No jeszcze czego! -Ekhem!- zagrzmiał -ja wiem, żeś pies na baby, ale z łaski swojej trzymaj łapy z dala od mojej żony! Poza tym - wskazał na Krisa - przy dziecku nie wypada - zaśmiał się - więc proszę łaskawie zejść z mojej prywatnej podusi, bo przestanę być taki miły - Był gotowy wy w razie czego wywalić brązowookiego z łóżka. Wolał jednak nie działać za szybko. I tak się doktorkowi pewnie oberwie od leżącego pod nim rudzielca.
Gdyby Bane spojrzał na Lusiana, mógł zauważyć czerwoną pręgę, która powoli nabiera odcieni fioletu na jego lewym policzku, tak samo kilka na jego bokach i pewnie też coś na plecach. Widać faktycznie został ukarany w nocy, ale nie wyglądał na zbytnio obolałego. Może to tylko makijaż?
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!