• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka » Historie Postaci » Retrospekcje » Nuda i alkohol...zbliżają do siebie.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 17 Listopad 2017, 18:29   Nuda i alkohol...zbliżają do siebie.

    Sobotnie popołudnie. To chyba najlepszy dzień, żeby go marnować na jakimś nudnym bankiecie. Normalnie jak można marzyć o czymś lepszym? O imprezach? Pffff....O spotkaniach ze znajomymi? Pfffff.....by spędzić czas z piękną żoną i kilkuletnim synkiem? Pffff! Nie ma nic lepszego niż nudny bankiet dla celebrytów! Mówię wam!
    Lusian westchnął ciężko, podchodząc do jednej ze ścian, które znajdowały się gdzieś z tyłu sali. Nie chciał się rzucać w oczy. Od trzech godzin albo wygłasza przemowy, albo daje jakieś wywiady do telewizji czy gazety, albo musi spotykać się z innymi celebrytami i fanami, proszącymi go o autografy. Pytali go o takie głupie rzeczy, że aż mu się rzygać już chciało. Tak bardzo nie chciało mu się tutaj być. Chciał spędzić trochę czasu z Krisem i Natalie. Mały wymyślał coraz to ciekawsze zabawy. Nie wiadomo skąd mu się to brało. Był też strasznie mądry. Foxsoul aż się uśmiechnął, bawiąc się złotą, zdobioną obrączką na swoim palcu. Kto by przypuszczał, że taki stary demon jak on kiedyś znajdzie sobie żonę i będzie chciał się jakoś ustatkować. Śmieszne.
    Ci durni dziennikarze w końcu poszli sobie na dobre, a też nikt nic od niego nie chciał. Uciekł więc gdzieś przed ich wzrokiem choć nie zupełnie. Było widać, ze nadal jest na bankiecie, jednak równocześnie nie wdawał się w żadne zaczepki czy rozmowy. Było to dla niego zbyt nudne. Uwielbiał być aktorem, być wielbionym i spotykać fanów, jednak takie imprezy były nudne jak flaki z olejem. Chociaż tak szczerze to teraz wolałby pooglądać flaki. Najlepiej organizatorów tej imprezy. Nie było tu nawet alkoholu, żeby mógł się ponabijać z upijających się celebrytów i ich towarzyszy. Do tego nie mógł stąd tak po prostu wyjść. Nie wypadało z tak cudownej imprezy.
    Przeczesał swoje przydługie, czarne jak bezgwiezdna noc włosy i przymknął na moment błękitne, jak letnie niebo oczy. Ubrany był w idealnie skrojony, czarny garnitur oraz białą koszulę i czarny krawat. Ta impreza byłą zbyt nudna żeby jakoś się wysilać. Rękawy przyozdobione były srebrnymi spinkami do mankietów, przedstawiającymi lisy.
    Ponownie sprawdził swój telefon, a raczej godzinę na nim. Niech ta impreza się już kończy, albo przynajmniej stanie się co ciekawego!
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 17 Listopad 2017, 21:46   

    Początkowo gdy dostał zaproszenie na Wielki Bankiet, ucieszył się. Na takich imprezach zawsze było dużo alkoholu i dobrego żarcia. No i ładne panienki w obcisłych sukniach wieczorowych. Dla Łowcy jakim był Bane Blackburn był to istny raj. Wystarczyło, że wszedł w tłum a po chwili oprócz wizytówek swoich przyszłych, wpływowych Pacjentów, zbierał spojrzenia wygłodniałych żonek i ich cnotliwych córeczek.
    O tak. Bane bardzo lubił Bankiety.
    Mina mu zrzedła, gdy wczytał się w zaproszenie. Wielki Bankiet... Charytatywny? Seriooo? Czyli co. Miał iść i się zwyczajnie pokazać, bo tak wypada? Co za nuda. Pewnie nawet nie będzie na nim alkoholu, bo skoro Charytatywny, to pewnie będą tam dzieci.
    Mimo niechęci ubrał na grzbiet najlepszy garnitur, zawiązał ciasno fioletowy, jedwabny krawat, założył drogie buty i dopełnił strój horrendalnie drogim zegarkiem i platynowymi spinkami do mankietu. Co jak co, był przecież eleganckim mężczyzną. A przy okazji jednym z najbogatszych w Anglii, trzeba było to dyskretnie zaznaczyć. Dyskretnie!
    Dlatego też zdecydował, że na miejsce uda się swoim czerwonym Chevy Camaro. Ze wszystkich Chevroletów, do których mężczyzna miał słabość, ten był najnowszy i najbardziej wypasiony. Prawdę mówiąc... wczoraj wyjechał z salonu.
    Bane wsiadając do samochodu przeczesał brązowe włosy i posłał uśmiech do lusterka. Wyglądał świetnie, pachniał świetnie i woził się świetnym samochodem.
    Depnął mocno w pedał gazu i z piskiem opon ruszył na miejsce. Droga była dość długa... ale Chevy pokonał ją w zastraszającym tempie. Policja znała rejestrację i nawet nie próbowała go zatrzymywać. Po co, skoro i tak Najlepszy Chirurg w Anglii ma takie plecy, że nikt go nie ruszy?
    Na miejsce dotarł w pięknym stylu. Zaparkował z piskiem, wywracając wóz przy krawężniku. Tłum zebrany przy wejściu aż głośno wciągnął powietrze. A on? Wysiadł zadowolony i szczerząc się do publiczności, rzucił boyowi stojącemu pod budynkiem klucze. Chłopak prawie je upuścił ale ostatecznie spuścił tylko łeb pokornie i wsiadł do Camaro, by go przeparkować.
    Krok mężczyzny był elegancki i sprężysty. Z włożonymi dłońmi do kieszeni spodni wyglądał nonszalancko. I właśnie na ten widok kilka pań stojących przed wejściem wydało z siebie westchnienie.
    Ha! Jeszcze nie jestem w środku a już złowiłem kilka foczek! O taaak!
    Wszedł do środka i oczy zgromadzonych od razu zwróciły się na niego. Uwielbił błyszczeć. Wystarczyła chwila, by otoczył go tłum. Ludzie go uwielbiali. Może dlatego, że połowa facjat tych wszystkich bogaczy wyszła spod jego skalpela.
    Niestety przeliczył się. Po pierwszej godzinie poczuł się znużony a po dwóch kolejnych miał ochotę zasnąć na stole. Tak ja podejrzewał, nie było ani mililitra alkoholu. No dobrze, był szampan ale przecież to nie jest poważny alkohol. No umówmy się.
    Wysłuchiwał nudnych przemów, na niektórych po prostu opuszczał salę bo wcale go nie interesowały.
    Mijały trzy godziny a on tylko raz złapał na boku, z dala od oczu zgromadzonych, uroczą mężatkę. Rzuciła się na niego jak szalona i wycałowała tak łapczywie i... dziko, że Lekarz aż poczuł niepokój. Jednak tylko na tym się skończyło co tylko wkurzyło Blackburna. Wymazała go ciemnoczerwoną szminką i z błyskiem w oku wróciła na salę.
    Zły jak diabli i, niestety, napalony, musiał w łazience szorować usta by pozbyć się tej krwistej pomady. Ech, szminki jednak są niepraktyczne.
    Wrócił na salę i wysłuchał kolejnego pieprzenia. Wypowiadał się jakiś grubas, był spocony jak diabli.
    Mężczyzna skrzywił się i ruszył w głąb sali, by zająć jakieś strategiczne miejsce w cieniu, przy ścianie. Wypatrzył eleganckiego, czarnowłosego faceta o znajomej twarzy i ruszył w jego stronę.
    Gość chyba był tak samo znudzony jak i Bane, bo nawet nie próbował tego ukryć. Lekarz uśmiechnął się szelmowsko i stanął obok niego, opierając się plecami o mur. Dłonie miał w kieszeniach.
    - Niezła spierdolina, co? - zagadnął - Jeśli przez kolejną godzinę będą tak pierdolić do mikrofonu i nie podadzą w końcu wódki, to chyba się porzygam. - skrzywił się z pogardą, patrząc na jąkającego się na mównicy grubasa - chyba proboszcza tutejszej parafii bo miał pod szyją biały kwadracik.
    Bane zmrużył oczy. Stali w pewnym oddaleniu od podwyższenia ale mimo to, Blackburn dostrzegł kilka czerwonych malinek na boku szyi klechy. Uśmiechnął się złośliwie.
    - Stary zboczeniec. - skomentował - Wiedziałem, że w końcu skorzysta z usług pań które mu poleciłem. - zaśmiał się cicho pod nosem.
    Przeniósł wzrok na stojącego obok mężczyznę i dopiero teraz zauważył kto to.
    - Hej, ja cię znam! - wyjął rękę z kieszeni i wyciągnął ją w stronę czarnowłosego - Jesteś Lusian Foxsoul! Oż kurwa, stary. Jestem chyba twoim największym fanem! - wyszczerzył zęby i ściągnął brwi przez co na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech - Znam wszystkie twoje ostre filmy na pamięć! Nieźle młócisz te panienki, aż miło popatrzeć. - zmrużył brązowe oczy - Nie ogarniam trochę co cię ciągnie do facetów, ale i te filmy są spoko.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 17 Listopad 2017, 23:18   

    Stał opierając się o ścianę. Ręce miał skrzyżowane na piersi i śledził znudzonym wzrokiem to co się dzieje na sali. Przemówień nawet nie słuchał. Siedział tam tylko dlatego, że musiał. Był to bankiet charytatywny i co prawda nie interesowali go biedni ani też dzieci, ale jakoś musiał się pokazać. Niestety... Jedyne co robił charytatywnie to przekazywał pieniądze na sierociniec, z którego wzięli Krisa. To było jeszcze w jego granicach, ale takie imprezy go nie bawiły ani trochę.
    Nagle ktoś do niego podszedł. Zaś jakiś fan? Celebryta? Jak będą chcieli kolejnego wywiadu to chyba rozszarpie. Przynajmniej będzie ciekawie. Spojrzał na mężczyznę kątem oka, a jeśli brązowooki zauważył w tym momencie oczy bruneta, mógł zauważyć, że jego źrenice na moment się zwęziły. Ale może to tylko gra świateł?
    Zaśmiał się nisko - widzę, że nie tylko ja marzyłem o tym, żeby tak przyjemnie spędzić sobotni wieczór - powiedział i wrócił wzrokiem do oglądania tłumu. Przeniósł go na klechę, który chyba próbował coś powiedzieć. Nie wiedział jednak czy zżera go stres czy może jednak boi się tych malinek. A może po prostu jest mu za ciepło przez te zwały tłuszczu, które go pokrywały. Kto go tam wie. Najważniejsze, że pieprzył bez sensu, a demon nawet nie próbował się połapać o co gościowi chodzi. Uśmiechnął się półgębkiem, słysząc komentarz o panienkach. Widać znalazł kogoś kto myśli o tym by kogoś przelecieć. No ciekawie, naprawdę.
    Wyprostował się i zwrócił do rozmówcy, ściskając jego dłoń w geście powitania i uśmiechając się delikatnie - a Ty...jesteś Bane Blackburn, znany chirurg plastyczny. Mam rację? - przypomniał sobie jak wburzył do środka. Wcześniej było słychać pisk opon. Pewnie musiał się pochwalić swoim nowiutkim, sportowym autem. Ech...dzieciaki.
    Spojrzał na niego zaskoczony, słysząc że jest jego fanem. Nie dość, ze celebryta to jeszcze fan. I jednego i drugie miał dość. Ale może ten nie będzie aż tak zanudzał?
    A jednak...
    - Oglądałeś nawet gejowskie filmy ze mną? - zapytał udając zaskoczenie. Oczywiście wychodziło mu to cholernie naturalnie. No cóż. Taka już jego natura najlepszego aktora - to że gram w takich filmach nie znaczy, że lubię facetów. Gejowskie porno kosztuje więcej, więc aktor też dostaje więcej. Poza tym, wiedziałeś, że większość aktorów, grających takie porno jest heteroseksualna? - dodał jeszcze z dziwnym błyskiem w oku. Znów skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na sali - chociaż, kto wie, może mnie tez pociągając faceci? Jak myślisz? - zapytał, spoglądając na niego z tajemniczym uśmieszkiem na ustach.
    Na mównicy pojawiła się jakaś kobieta. Sto pięćdziesiąt procent plastik - to też jedno z Twoich dzieł? - zapytał, krzywiąc się na jej wygląd. Miał nadzieję, że nie bo ta dmuchana lala nie wyglądała zbyt zachęcająco. Nagle Lisowi wpadło coś do głowy. Nachylił się do mężczyzny obok - powiedz mi. Co byś zrobił, żeby stąd wyjść i nikt nie miał pretensji o to, że Cię tu nie ma? - zapytał szeptem, żeby nikt nie słyszał, że coś kombinują.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 19 Listopad 2017, 13:19   

    Brązowowłosy zaśmiał się nisko, cicho gdy tamten skomentował bankiet. Faktycznie, impreza była jedną wielką porażką. Może i podobała się ewerytowanym prezesom ale nie młodemu Chirurgowi, który ze swoim hedonistycznym podejście do życia, uwielbiał się bawić a na nudę pozwalał sobie tylko w czasie snu. Albo w czasie pracy a i to rzadko, bo zawsze coś się działo. A jak nie, to sam szukał sobie ciekawych zajęć jak na przykład... szybki seks z Pielęgniarką w schowku na środki czystości.
    - Daj spokój. - powiedział cicho - Już chyba na stypie byłoby ciekawiej. Tam przynajmniej można poderwać słodką, zapłakaną wdówkę i zadbać by zapomniała o smutku. - uśmiechnął się lubieżnie, nie patrząc jednak w jego stronę a na tłum ludzi.
    Skinął mu głową, zadowolony, że ten go rozpoznał. Faktycznie był sławny w świecie Medycyny ale na pewno nie aż tak, jak najlepszy aktor porno, Lusian Foxsoul.
    Gdy tamten przyznał, że gra w gejowskich produkcjach dla kasy, Bane uśmiechnął się szeroko. No tak, kasa. On, lekarz też uwielbiał mieć na koncie przynajmniej sześć zer, oczywiście poprzedzonych co najmniej jedynką.
    Zaśmiał się cicho, ciemnym głosem ale mina mu trochę zrzedła gdy Lusian spojrzał na niego w dziwny sposób i zapytał Bane'a co sądzi o orientacji aktora.
    - N-nie wiem. - powiedział i uniósł dłonie w geście poddania - To już twój gust, mnie tam nic do niego. - dodał zakłopotany - Chociaż jeśli miałbym oceniać, raczej wyglądasz mi na typ Dominanta, takiego co lubi być na górze. Niezależnie czy pod tobą jest damska pipka czy męska dupa. - zaśmiał się nerwowo i odwrócił wzrok. Rozmowa była trochę dziwna, ale Bane nie miał niczego innego do roboty.
    Skrzywił się gdy zaczęła przemawiać jakaś nadmuchana lafirynda. Chyba zastępowała jakiegoś milionera... Jak ona się nazywa? Melania? Iwanka?
    Pytanie Lusiana zaskoczyło go. Spojrzał na mężczyznę marszcząc brwi i parsknął.
    - Proszę cię, nie obrażaj mnie. - powiedział ponuro - Moje prace to o niebo wyższa kategoria. Po tej to widać, że robiła się w Ameryce. - ponownie prychnął tym razem z pogardą - Tamtejsi Chirurdzy operują gorzej niż Ślepi Angielscy Plastycy.
    Uwaga czarnowłosego dotknęła go. Był dumny ze swojej roboty ale jeszcze nigdy nie usłyszał, by ktoś zapytał, czy taka tandeta to jego sprawka. Ech... ludzie chyba jeszcze nie byli świadomi, jak dobrego Chirurga zapraszali na Bankiety Charytatywne.
    Gdy padło ciche pytanie od nachylonego ku niemu aktora, wzruszył ramionami.
    - Musiałbym chyba zostać zawołany do jakiegoś wyjątkowo ciężkiego przypadku. - powiedział znudzony - No nie wiem... Jakiejś urwanej, wiszącej na skórce ręki czy innych tego typu.
    Bankiet był tak nudny, że brązowowłosy prawie zasypiał na stojąco. Marzył by impreza dobiegła końca. Zerkał co chwilę na zegarek.
    Po chwili do mężczyzn podeszła grupka chichoczących, młodziutkich kobiet. Otoczyły Lusiana kołem i śmiejąc się głupawo, zaczęły dosłownie się na nim wieszać, prosząc o autograf.
    Bane ze śmiechem zrobił im miejsce i obserwował scenę. Dziewczyny tłoczyły się przy aktorze a że miały na sobie rozłożyste sukienki, zakrywającej prawie całkowicie sylwetkę mężczyzny, nie dziwne, że jedna z nich, ta śmielsza, z dala od oczu gości, sięgnęła do krocza przystojniaka i zaczęła je delikatnie ugniatać.
    Która to jednak? Kto wie... była ich grupka i każda chichotała. A łatwo ukryć zbłąkane rączki w tłumie podobnie ubranych osób.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 19 Listopad 2017, 14:54   

    Zaśmiał się, słysząc zakłopotanie w głosie Chirurga. Bane mógł zobaczyć, że zęby aktora faktycznie są drapieżne i nie jest to tylko wymysł wytwórni filmowych, które uznały, że to by pasowało do bruneta. A może musiał się z takimi pokazywać? Wzruszył ramionami rozbawiony - może i masz rację - przeniósł wzrok znów na tę nudną kupę mięsa, która krążyła po ten sali - ale nie martw się, nigdy nie robię tego bez zgody drugiej strony - puścił mu oczko. Było to w żartobliwym tonie. Chciał jakoś rozluźnić tę rozmowę. Przynajmniej nie była ona zasypywaniem go pytaniami tak jak to robili poprzednicy. Mógł sobie na luzie pogadać, choć chyba nie do końca mu to wychodziło. Bane wyglądał na starszego od niego i choć byli tego samego wzrostu wyglądał na mniejszego przez mniejszą masę mięśniową, ale i tak różnica wieku była zastraszająca. Z jednej strony facet około trzydziestki, a z drugiej około ośmiuset letni demon. Yako chyba faktycznie nie nadawał się do takich rozmów.
    Westchnął z ulgą i złapał się za serce, słysząc, że to coś nie jest dziełem brązowookiego - no to kamień z serca stary[/color] - poklepał go po ramieniu - nigdy nie interesowałem się kto spod czyjego noża...czy raczej skalpela wychodzi, dlatego też wolałem się upewnić, ze to coś na podium nie jest Twoje - skrzywił się z wyraźnym obrzydzeniem. Nie dało się na to patrzeć. Sam nie rozumiał jak można zmieniać ciało w tak nienaturalny sposób. W ogóle ingerować w to jak się wygląda. No dobra...demon mógł zmieniać ciało według woli, ale to nie to samo co wpychać w siebie jakieś tworzywa sztuczne. Obrzydlistwo. Ludzie są naprawdę beznadziejni pod tym względem, ale przynajmniej tacy lekarze jak Bane mieli co do garnka włożyć.
    Westchnął ciężko - ech...no to chyba pozostaje nam tutaj siedzieć i modlić się, żeby nie wynieśli nas w czarnych workach, bo zanudzimy się na śmierć - powiedział i oparł głowę o ścianę za sobą. Ręka jakby nieświadomie powędrowała do jego brzucha, a brunet lekko się skrzywił, ale można było to uznać za grymas niezadowolenia, że nie uda im się stąd wyjść.
    Wyprostował się i uśmiechnął nonszalancko, gdy podeszły do niego panienki - spokojnie spokojnie, nie wszystkie na raz - zaśmiał się. Nie podobało mu się to, że tak się na nim wieszały, ale nie dawał tego po sobie poznać.
    Gdy poczuł czyjąś dłoń na swoim kroczu, westchnął jakby załamany jej zachowaniem i chwycił delikatnie ją za nadgarstek. Zrobił to lewą ręką, tak by kobiety widziały, ze brunet jest już zajęty. Ucałował dłoń - nie ładnie tak się zachowywać na bankiecie charytatywnym. Jeszcze ktoś zobaczy i się zdenerwuje - powiedział mruczącym głosem. Bardzo nie lubił być tak dotykany, a kobieta, która się odważyła na pewno będzie zawiedziona, nie czując charakterystycznej twardości. To było o wiele za mało, żeby go podniecić.
    Ochoczo dał im autografy i zrobił sobie z nimi zdjęcia. Taka jego rola, nie pozwolił jednak się tak obłapiać. Panienki nie wyglądały na zadowolone tym, że ktoś już im zgarnął aktora sprzed nosów, ale wiedziały, że nie mogą robić dramy. Nachylił się do nich z rozbrajającym uśmiechem na ustach i zerknął ukradkiem na chirurga - ja może jestem zajęty, ale nie chciałybyście bliżej poznać przystojnego, diabelnie bogatego chirurga plastycznego? - zapytał wskazując ruchem głowy na Blackburna - jest najlepszy w tym co robi i słyszałem, że nie tylko w tym jest świetny - puścił im oczko. Mówił jednak tak cicho, żeby jego poprzedni rozmówca go nie usłyszał. Ot aktor szepce sobie ze swoimi fankami, nic nadzwyczajnego.
    Tłum wokół bruneta zrobił wielkie oczy i spojrzał na mężczyznę obok. Chyba dopiero teraz go rozpoznały bo od razu otoczyły go, zostawiając bruneta w spokoju. Yako spoglądał na to z delikatnym uśmieszkiem. Sam nie był zainteresowany takimi sprawami, ale widać było, że Chirurg myśli tylko o tym by zaliczyć jak najwięcej panienek. Skoro tak, to niech się zabawi. Chociaż raczej demon nie da mu na to zbyt dużo czasu.
    Odsunął się od grupki i oparł ciężko o ścianę. Oddychał głęboko choć widać było, że stara się to ukryć. Nagle jego twarz wykrzywił grymas bólu - cholera... znowu - stęknął i zgiął się w pół. Krzywił się z bólu, ewidentnie coś było nie tak. Widać było, że naprawdę go coś boli. Osunął się po ścianie i usiadł pod nią, kuląc nogi i otulając się mocno umięśnionymi ramionami. Oddychał z trudem, starając się jakoś nad tym zapanować.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 20 Listopad 2017, 23:04   

    Bane uśmiechnął się szeroko i cofnął charakterystycznie podbródek.
    - Pffff. - prychnął kręcąc głową - Nie martwię się. - dodał - A już na pewno nie o swoją dupę.
    Lusian zachowywał się... osobliwie. Ale Chirurg wierzył, że jest z tych aktorów, którzy są hetero. W końcu Foxsoul sam mówił, że tak to wygląda.
    Gapiąc się na tłum pomyślał o filmach porno. Że też nie wpadł na pomysł by spróbować w tej branży. Przecież był zajebiście przystojny, dobrze zbudowany i... lubił się pieprzyć, czy coś w tym złego? Chwilę myślał o sobie jako o aktorze ale odrzucił w końcu myśl. Branża porno była pewnie niewdzięczna jak każda aktorska - jednego dnia zarabiasz miliony a drugiego stajesz się zapomnianym aktorzyną. A poza tym, teraz, jako Najlepszy Chirurg w Anglii miał poszanowanie, stałą pracę... No i własną Klinikę. Miało to swoje plusy. Na przykład taki, że nikt nie sprawdzał, czy akurat jest trzeźwy.
    Zaśmiał się do swoich myśli. Gdy panienki otoczyły Lusiana, zrobił krok w bok robiąc im miejsce. Uśmiechnął się złośliwie widząc jak Foxsoul próbuje się od nich odgonić. Widać, że miał powodzenie. Bane nawet nie był specjalnie zazdrosny bo był przekonany, że i on zaliczy dzisiaj niejedną panienkę. Coś tak czuł, że ten wieczór, choć zaczął się beznadziejnie, dobrze się skończy.
    Gdy czarnowłosy wspomniał, że obok niego stoi wolny kolega, Medyk uśmiechnął się szeroko, drapieżnie. Nie to, że ktoś obcy musiał mu naganiać panienki. Podobało mu się, że Lusian powiedział, że Bane jest najlepszy w swoim... fachu.
    Obskoczyły go jak spragnione wody owieczki, przepychające się do wodopoju. Zaśmiał się głębokim głosem ale tylko poprawił krawat, zaciskając go nieco mocniej. Już to powinno im dać sygnał, że w tej chwili jest zajęty czym innym. Co innego gdyby go poluźnił, co byłoby jawnym zaproszeniem do zabawy, gdzieś na zapleczu.
    Były głupkowate. Blackburn wiedział, że jeśli zdecyduje się na seks z którąś z nich, to na tym się to zakończy. Nie przepadał za głupawymi, nadmuchanymi kobietami z toną makijażu. Takie były łatwe do złowienia ale nie oferowały nic więcej. A poza tym, te tutaj, obłapiające go, były trochę... starawe. Dopiero z bliska zobaczył zmarszczki zdradzające wiek i przygaszone oczy.
    Pozwolił jednak uwiesić się na swojej szyi i ze śmiechem Casanovy, swoimi sprawnymi dłońmi musnął niejedną pierś. Oczywiście niepostrzeżenie, nie chciał by ktoś z gości zobaczył, że robi takie bezeceństwa na Bankiecie Charytatywnym.
    Chwilowo uwaga pań była skierowana na niego i podobało mu się to. O coś tak pytały, ale on nie przywiązywał wagi do ich pytań. Pochylał się, że niby je słucha, ale tak naprawdę robił to tylko po to by głębiej spojrzeć w oczy niższym paniom. Zgrzały się przy nim jak wściekłe. Naprawdę były tak... zdesperowane?
    Mężczyźni stali w kącie, niby z dala od ciekawskich oczu. Dlatego Bane pozwolił sobie na dość śmiały ruch. Uniósł dłoń jednej z kobiet (tej najmłodszej, wyglądającej jak typowa cnotka) i włożył sobie jej palec do ust. Przygryzł skórę, patrząc na nią lubieżnie. Przejechał językiem ssąc opuszek po czym wyjął go, pozostawiając wilgotnym. Patrzył przy tym na nią z lubieżnym uśmiechem. Panienka o mało nie doszła, bo zrobiła się czerwona na twarzy, uchyliła usta i przymknęła powieki a jej oddech stał się urywany.
    Doprawdy. Chyba były zdesperowane.
    Wszystkie westchnęły zauroczone. No tak, wystarczyło postawić przed nimi bogatego, przystojnego faceta a wszystkie były gotowe unieść sukienki już teraz.
    Był wyższy od pań i to pozwoliło mu dojrzeć co porabia Lusian. Spojrzał na niego kątem oka i... mina mu nagle zrzedła. Coś był nie tak, Foxsoul zgiął się w pół. Trzymał się za brzuch.
    Bane zniecierpliwionym gestem rozepchnął panie. Zrobił to delikatnie ale stanowczo, nakazał im odejść bo stracił zainteresowanie. Brutalne? Może, ale zmartwił go stan kompana. A że był Lekarzem, to jego obowiązkiem było pomagać i ratować. Niezależnie od tego, jakim był z charakteru gnojem.
    - Foxsoul? - podszedł i pochylił się nad nim. Brwi zmarszczył, twarz miał poważną. Przez chwilę przyglądał się mężczyźnie oceniając jego stan. Tamten krzywił się z bólu i wyglądał naprawdę źle.
    - Co cię boli? - zapytał lekko podenerwowany - Możesz wstać?
    Niezależnie co mu on odpowiedział, brązowowłosy chwycił go pod pachę i dźwignął w górę. Facet był dość ciężki ale Bane dał radę, nie był przecież pipą, ćwiczenia na siłce się przydały, nawet jeśli ćwiczył tylko dla wyglądu.
    Jedną jego rękę zarzucił sobie na szyję i podprowadził do najbliższego siedzenia - stołka czy jakiejś kanapy.
    - Źle się czujesz? - posadził go i pochylił się by obejrzeć jego twarz - Mogę ci pomóc, jak powiesz mi co jest nie tak.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 20 Listopad 2017, 23:52   

    Zaśmiał się, słysząc, że nie martwi się o swój tyłek. Spojrzał na niego jeszcze kątem oka. Przecież biedny doktorek nie mógł wiedzieć z kim w tym momencie rozmawiał. To nie był dawna Japonia, gdzie wystarczyło, ze pokazał chociażby jeden swój ogon by od razu albo padali na kolana, albo uciekali w popłochu. Och...to były dobre czasy.
    Widział jak jego kompan się uradował, gdy panie się na niego rzuciły. Było widać, ze są bardzo zdesperowane. Przez pokazy, które odstawiał Bane, dodatkowo Lusian to jeszcze czuł, przez co skrzywił się nieznacznie. Kiedyś uwielbiał zapach podniecenia, wymieszany ze strachem o własne życie. Często dochodził do tego również zapach krwi, wypływającej z ran zrobionych przez jego kły i pazury. Oblizał się dyskretnie. Ten zapach jednak, który wydobywały z siebie kobiety nie zachęcał go ani trochę by się z nimi zabawić. Były jak myszy wchodzące prosto w paszczę kocura. Nie trzeba było robić nic, żeby zwrócić na siebie ich uwagę. Wystarczyło dobrze wyglądać, a jak się miało kasę to już w ogóle.
    Widząc jak kusi, Yako przewrócił oczami. Dziecinada. W końcu Bane był dla niego tylko bachorem, ale niech się dzieciak bawi, póki jeszcze może, bo Lis miał zamiar go wyrwać z tej nudnej imprezki. Coś mu mówiło, że doktorek jednak będzie umiał się zabawić.
    Siedział skulony na podłodze, nie zważając na nic. Ja będzie afera to trudno. Jakoś to Natalie wytłumaczy. Ale na pewno będzie na niego zła... Trudno! Czasem też powinien mieć możliwość zabawić się ze znajomym, a nie spędzać czas tylko na tych nudnych bankietach. Większość fajnych imprez i tak sobie odpuszczał, żeby móc spędzić czas z rodziną.
    Słyszał wyraźnie jak Blackburn odgania panienki. Te nawet nie zwróciły uwagi, ze coś jest nie tak i oddaliły się obrażone. W końcu były takie piękne, że każdy mężczyzna powinien się na nie rzucać wyznając miłość i rzucając im pod nogi najdroższe prezenty, a ten stracił nimi zainteresowanie. Jaka szkoda, że nie były chociażby w połowie tak piękne jak im się wydawało.
    - B-brzuch - wysapał obolałym głosem - n-nie wiem czy dam rad-radę - powiedział (nie)zgodnie z prawdą. Musiał udawać jak najdłużej. Przynajmniej póki nie wyjdą z tego miejsca i nie znikną już z zasięgu ciekawskich gapiów.
    Jęknął cicho, gdy brązowooki go postawił w miarę do pionu. Opierał się na barkach lekarza i szedł z trudem, drugą ręką nadal trzymając brzuch. Gdy tylko opadł na kanapę, znów oplótł go ramionami, zaciskając dłoń w miejscu wyrostka. Pamiętał jednak by uważać na swoje pazury, które bez problemu rozetną, nie tylko marynarkę i koszulę ale także skórę, a nawet mięśnie, jeśli przesadzi z siłą.
    - Od...od kilku dni kłuje mnie w bo-ku - wyszeptał, drżącym głosem - za...zaraz powinno przejść ale... - spojrzał na mężczyznę swoimi intensywnie błękitnymi oczami, przepełnionymi bólem - dziś jest...gorzej niż wcześniej. To..było znośne ale te-raz - znów zacisnął mocno powieki - to..to chyba wy-rostek - wyszczerzył demoniczne zęby, zaciskając je mocno z bólu i kuląc się mocniej.
    No młokosie połknąłeś przynętę. A teraz weź rusz tę swoją bogatą dupę i weź nas stąd zabierz, bo inaczej zaraz wezwą pewnie media i karetkę.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 21 Listopad 2017, 18:50   

    Brązowowłosy skrzywił się. Lusian jeszcze przed chwilą wyglądał na zdrowego. Trochę pożartował, dał autografy a teraz? Ledwo stał na nogach!
    Bane nie czekał ani chwili. Posadził go na kanapie przy jednej ze ścian, odrobinę dalej od tłumu. Nie chodziło o przestrzeń, bardziej zależało mu na tym, by za chwilę nie otoczyła ich grupka reporterów i paparazzi którzy jak wygłodniałe wilki, szukając tylko okazji do skandalu.
    Oczami wyobraźni już widział te nagłówki: "Foxsoul ciężko chory!", "Znany aktor otruty na Bankiecie Charytatywnym!", "Lusian Foxsoul molestowany przez znanego chirurga, dr Blackburna!".
    No dobrze, może ten ostatni to przesada, ale gdyby któremuś z fotografów udało się uchwycić moment kiedy Medyk sadzał czarnowłosego, podtrzymując go pod pachami, zaraz mieliby dobrą pożywkę. Nie trudno dorobić zmyśloną historię do zdjęcia.
    Bane przyglądał mu się z uwagą. Facet pobladł jakby miał za chwilę tutaj zejść. Lekarz poczuł znajomy strzał adrenaliny, jak zawsze kiedy musiał szybko udzielić pomocy. Lubił to, prawie tak samo jak wódkę czy seks, może właśnie dlatego został Chirurgiem? Eee... Nie. Raczej dla kasy.
    Gdy usłyszał, że Lusiana boli brzuch, zmarszczył brwi. Podniósł się tylko na chwilę by rozglądnąć się. Nie może go tu przebadać bo wszyscy się gapią. Nie na nich co prawda (jeszcze!) ale jak zacznie go macać po brzuchu to na pewno zleci się spory tłum.
    - Cholera. Dlaczego nie zgłosiłeś się z tym do jakiejś przychodni? Skoro boli cię od kilku dni... - przetarł dłonią twarz, nieco zniecierpliwiony. Podałby mu coś do picia ale jak na złość na Bankiecie brakowało zarówno wódki jak i zwykłej wody. Był tylko obrzydliwy poncz i tani szampan.
    Musiał działać szybko. Pasowałby się wymknąć ale co powiedzą organizatorzy? Opuszczenie tej imprezy tak po prostu byłoby niemile widziane i z pewnością nadszarpnęłoby reputację zarówno Chirurga jak i Aktora.
    Spojrzał na Foxsoula opierając jedną rękę na biodrze. Tamten siedział trzymając się za brzuch i wyglądał jak siedem nieszczęść. Wygląda na to, że cierpi. A jeśli to wyrostek, to nie ma czasu do stracenia.
    - Zaraz wracam. Siedź tu. - powiedział z powagą, stanowczym głosem i poszedł w stronę tłumu.
    Szybko odszukał organizatora ale to nie on go interesował. Interesowała go jego żona, z nią przynajmniej dało się normalnie rozmawiać.
    Ona też go zauważyła i gdy machnął porozumiewawczo głową, poszła na stronę, do pustego kąta za załom, gdzie nie zobaczyłby ich nikt. Bane podążył za nią.
    Gdy tylko znalazł się z dala od oczu zebranych, kobieta chwyciła go za koszulę na piersi i pociągnęła mocno. Wpadł na nią. Przywarła do jego ust tak łapczywie i niespodziewanie, że prawie wybiła mu zęby. Było to nawet przyjemne ale szybko odsunął ją od siebie i zmarszczył brwi.
    - Wybacz, nie po to cię zawołałem. - powiedział a kobieta uniosła brwi zdziwiona - Chciałbym prosić o pomoc. Małą przysługę. Oczywiście zapłacę...
    - Jak zawsze. U ciebie, w tym twoim luksusowym apartamencie. Przy oknie wychodzącym na panoramę miasta. - przerwała mu i oblizała usta - W nocy.
    - Dobra, nie ma sprawy. - powiedział zniecierpliwiony - Zdzwonimy się. Ale teraz słuchaj. Muszę zabrać stąd Lusiana Foxsoula, tego aktora. - kobieta kiwnęła głową - Źle się czuje...Muszę go zbadać. Moja prośba: zajmij się wyjaśnieniami, dlaczego zniknęliśmy. Ale dyskretnie, niech dowiedzą się o tym tylko ci ważniejsi, nie mów nic reporterom i fotografom. Nie chcę afery.
    Żona organizatora skinęła głową z powagą po czym puściła mu oczko i zapewniła, że na nią może liczyć. Co jak co, ona zawsze dotrzymywała słowa. I zawsze nie zapomniała odebrać zapłatę ale to już raczej inna historia.
    Kobieta wmieszała się w tłum i zaczęła działać. Zaczepiała kolejnych gości i szeptała im na ucho wieści. Widać było od razu, że świetnie wywiązuje się z roboty bo goście tylko kiwali głowami ze zrozumieniem. Kilku nawet spojrzało w jego stronę i kiwnęli mu z szacunkiem głową, przyzwalając na działanie.
    Uśmiechnął się pod nosem idąc w stronę Lusiana. Gdy do niego dotarł, dźwignął go i ponownie zarzucił sobie jego rękę na szyję.
    - Zmywamy się stąd. Zabieram cię do Szpitala. - powiedział lekko podenerwowany, bo martwił się stanem sympatycznego typa.
    Na samochód nie czekali długo i jak tylko pojawił się na podjeździe, Bane wepchnął Foxsoula na przednie siedzenie pasażera po czym odbierając kluczyki, wsiadł za kierownicę. Nie ruszył z piskiem ale wystarczająco szybko by Aktora delikatnie wgniotło w fotel.
    Brązowowłosy patrzył na drogę ze zmarszczonymi brwiami. Kierował się w stronę Szpitala gdzie kiedyś pracował, nie do swojej Kliniki bo u nich nie ma już miejsca. Depnął w gaz gdy wyjechali na luźniejszą drogę.
    - Nigdy nie zrozumiem innych ludzi. - warknął - Jak coś boli, to się zapierdala do Lekarza! Po to on jest, kurwa... - złościł się nie dlatego, że opuścił Bankieto bo to akurat było mu bardzo na rękę. Złościł się, bo wiedział, że z wyrostkiem nie ma żartów.
    Katem oka przyglądał się Lusianowi i pilnował, by ten nie odleciał.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 21 Listopad 2017, 22:28   

    Siedział skulony i oddychał z wielkim trudem - my...myślałem, ze to ze stresu...czasem tak mam - wyznał. W końcu kariera aktora, nawet, a może w szczególności tego najlepszego jest dość stresująca. Jak nie dni spędzone na planie to potem te wszystkie wywiady, fani i inne takie bzdury potrafią człowieka zestresować, a wtedy organizm różnie może działać.
    Przytaknął głową, że będzie grzecznie czekał. Bo co innego miał robić? Ledwo mógł się ruszać, a on myśli, że gdzieś mu ucieknie? Dobre sobie! Chociaż...byłoby śmiesznie jakby teraz po prostu sobie poszedł, ale wtedy by utknęli na tym bankiecie, a Foxsoul by stracił jedyną osobę, z którą mógłby pogadać. No...był jeszcze Pardon, ale ten był zajęty swoimi sprawami. No i aktor nie mógł gadać przez cały czas tylko ze swoim lekarzem. Oznaczałoby to ignorowanie całkowite innych, a jakby gadał z kimś innym i to jeszcze po kilku godzinach bankietu to już inna kwestia.
    Siedział nadal skulony, ale już tak nie rzęził. Oddychał spokojnie, nasłuchując kiedy Bane będzie do niego wracał. Nie chciał całkiem się demaskować, ale po co udawać na całego skoro nikt nie patrzy? Zauważył, ze idzie gdzieś za żoną organizatora. No proszę...załatwia by nie mieli problemów z wyjściem. Cudnie! Będzie mniej problemów gdy już opuszczą tę nudną imprezę. Bardzo miło z jego strony, że pomyślał o czymś takim.
    Lusian musiał też o czymś pamiętać. Duża część gości, tych ważniejszych wiedziała, że Foxsoul ma żonę i dziecko. Więc jeśli nagle ktoś go wyprowadzi w tak złym stanie to nawet jeśli nie poinformują prasy to na pewno zadzwonią do Natalie. Jak nie teraz to pewnie jutro by upewnić się, że wszystko z nim w porządku. Nie mógł teraz do niej zadzwonić, bo by miał tym bardziej przerąbane. Musiałby przyznawać się przed wszystkimi i siedzieć na dupie do samego końca i jeszcze pomóc w sprzątaniu. Nie ma mowy!
    - Pardon? - zawołał w myślach. Wiedział, że jego lekarz potrafi się komunikować telepatycznie co jest wielkim ułatwieniem w wielu sytuacjach. Gdy tylko wyczuł nić połączenia, uśmiechnął się delikatnie pod nosem - proszę uprzedź Natalie, że może mieć jakieś dziwne wiadomości i telefony na temat mojego zdrowia - poprosił uprzejmie - co żeś zaś wymyślił Foxsoul? - zapytał zdenerwowany głos w jego głowie - nudzi mi się...wiesz, że nie potrafię usiedzieć za długo w jednym miejscu, a tu nie ma wiele do roboty poza odganianiem się od napalonych fanek, które tylko marzą o tym, żeby mnie zmacać i zaciągnąć do łóżka. Chcę się stąd wyrwać, dlatego symuluję, żeby Blackburn mnie stąd wydostał i pewnie wyskoczymy gdzieś. Błagam, uprzedzisz ją? - poprosił z większą siłą. Cisza po drugiej stronie trochę zaniepokoiła Lisa, ale w końcu otrzymał odpowiedź - dobra...ale nie mam zamiaru powstrzymywać jej od karania Cię i tak bym nie dał rady - Lusian doskonale zdawał sobie z tego sprawę, ale i tak wolał ją uprzedzić. Połączenie zerwało się, ale demon wiedział, że zabezpieczył się przed ewentualną wpadką, że przecież nic mu nie było jak wrócił do domu.
    Słysząc, że Bane do niego wraca, znów zaczął udawać ból. Przytaknął głową, że rozumie gdzie jadą i z jękiem i wielkim trudem wstał. Oczywiście z pomocą Chirurga. Jakoś udało mu się dokuśtykać do samochodu. Opadł na siedzenie z głośnym stęknięciem. Westchnął też zaskoczony, gdy brązowowłosy ruszył dość ostro. Opony nie zapiszczały, ale i tak nie było to zbyt rozważne z jego strony. Ale nie miał zamiaru go pouczać. Panował nad samochodem i to mu wystarczyło.
    Gdy znaleźli się już na mniej uczęszczanej drodze, a Bane przyspieszył, narzekając na to, że Lusian nie poszedł do lekarza, Lis ziewnął głośno i poprawił się na siedzeniu. Założył ręce za głowę i siedział rozluźniony - no już się tak nie denerwuj. Po co iść do lekarza, skoro nic Ci nie jest co? - spojrzał na niego kątem oka i zaśmiał się - ważne, że udało się nam wyrwać. To teraz...trzeba zdecydować do jakiego klubu jedziemy, bo wątpię, żebyś chciał tam wracać, co? - odwrócił w jego stronę głowę, bardzo rozbawiony całą sytuacją.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 22 Listopad 2017, 18:41   

    Bane gnał drogą ekspresową jak szalony. Kto wpadł by organizować Bankiet Charytatywny w centrum miasta, gdzie by dostać się do Szpitala trzeba było wyjechać na ekspresówkę, robiąc przy tym wielkie koło?! No, ale miał do wyboru - albo pchać się przez centrum i ryzykować korek albo wyjechać na ekspresową i odrobinę nadłożyć drogi. Wybór był prosty, prawda?
    Patrzył przed siebie i mimo prędkości jechał ostrożnie. Nie wyprzedzał jak jakiś wariat, przestrzegał znaków i kiedy było trzeba stał na światłach. No prawie jak nie on.
    Chevy było automatem dlatego nie musiał się przejmować ciągłym majstrowaniem przy skrzyni biegów. Ułatwiało to jazdę i pozwalało płynnie ruszać.
    Zerkał na Lusiana. Martwił się o aktora bo nie chciał by 'na jego zmianie' Foxsoul wyzionął ducha przez głupi wyrostek. Taka mała rzecz a może sprawić tyle problemów i tyle bólu.
    Gdy Lusian nagle ziewnął Bane podskoczył na siedzeniu i spojrzał na niego wzrokiem pełnym oburzenia. Tamten zaśmiał się a Lekarzowi prawie opadła kopara.
    Kłamał? Cholera. Kłamał! Co za typ!
    Bane już chciał go opierdzielić gdy zdał sobie sprawę, że im obojgu na dobre to wyszło. Wyrwali się z nudnej imprezy i mogli teraz ułożyć sobie wieczór po swojemu.
    Mimo wszystko był trochę podenerwowany. Zaśmiał się szybko, patrząc to na mężczyznę to na drogę.
    Zamilkł. Był trochę obrażony, że aktor tak go wykorzystał. Rozmyślał też nad tym bólem. Co jeśli czarnowłosy faktycznie miał problemy z wyrostkiem ale teraz zgrywał maczo?
    - Serio nic cię nie boli? - zapytał już łagodniejszym tonem. Chciał się upewnić. Byli na drodze do Szpitala, niby Bane w każdej chwili mógł zjechać w stronę ciekawszej części miasta, ale wolał być pewny swojej decyzji. Nie chciał mieć na sumieniu tak dobrego aktora porno.
    Gdy emocje już opadły zaśmiał się nieco weselej.
    - Szczwany z ciebie Lis, Foxsoul. Nomen omen. - stwierdził, zwracając uwagę na jego nazwisko i uderzając go lekko pięścią w ramię - To co, jedziemy się zabawić? Znam zajebisty klub, dla ludzi z wyższych sfer ale imprezy tam są zawsze szalone. - wyszczerzył się patrząc na drogę - Dobry alkohol z wysokiej półki, świetna muzyka i piękne panie. No i my, w tych naszych garniakach będziemy tam pasować! - zaśmiał się.
    Czekał na decyzję Lusiana. Gdy czarnowłosy podjął decyzję (i ewentualnie podał inny adres, lepszego miejsca) Bane zjechał w boczną uliczkę, zatrzymał się na podjeździe czyjegoś domu, wpisał adres w GPS po czym depnął w gaz Camaro i pojechali w tamto miejsce.
    Wyglądało na to, że czekał ich ciekawy wieczór. Ciekawszy niż siedzenie na Bankiecie Charytatywnym.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 22 Listopad 2017, 20:37   

    Widząc oburzenie w jego oczach ponownie się zaśmiał. No widać bardzo mu wyszło, wkręcenie go w to wszystko.
    - Nic mnie nie boli bo nie ma mnie co boleć - powiedział, spoglądając w okno - urodziłem się bez wyrostka, więc nie mam z nim żadnych problemów i mieć i będę - przyznał, przytakując sobie przy tym głową. Taka była prawda. No nie do końca, bo Lis nigdy się tak naprawdę nie urodził. Nie w ogólnym tego słowa znaczeniu. On powstał. Został wymodlony przez kapłana jednej ze świątyń Inari. Poza tym był lisem i nawet gdyby urodził się normalnie to by go nie posiadał. Bo przecież lisowate go nie mają - chociaż ciekawie byłoby zobaczyć minę Twoją czy innych lekarzy, jakbyście mnie otworzyli, a tu wyrostka nie ma. Nawet najmniejszego śladu po nim nie ma - zaśmiał się ponownie. Widział, że Bane nie jest zbyt zadowolony z tego, ze został w taki sposób wykorzystany. Westchnął więc ciężko - Blackburn nie denerwuj się już. Przecież sam się nudziłeś jak diabli. I nie dziw się, ze tak ładnie mi to wyszło. Przecież nie jestem najlepszym aktorem za to, ze ładnie rucham panienki i nie tylko - wzruszył ramionami.
    Słysząc o klubie klasnął i potarł dłonie - jestem za! - powiedział i poprawił się na siedzeniu, siadając prosto -[color=#744ae8] to gdzie ten Twój świetny klub? Chętnie się czegoś napiję, a jeśli chcesz to w ramach przeprosin ja stawiam - puścił mu oczko i uśmiechnął się drapieżnie, ukazując białe zęby. Naprawdę poprawił mu się humor.
    Lis naprawdę się cieszył, że udało im się stamtąd wyrwać. W domu i tak czekał go opierdol i pewne jakaś kara ale co tam! Czasem można zaszaleć, a przecież nie może siedzieć cały czas na smyczy. Nie było szans, żeby usiedział na tym bankiecie dłużej niż było to konieczne. Był lisem. Potrzebował ruchu, a tam nawet potańczyć się nie dało. Leciały tylko jakieś smęty, a przez większość czasu i tak były same przemówienia i inne pieprzenie. Nic ciekawego. Nic! Żadnych kłótni, żadnych pijanych osób, a nawet jak ktoś był to był baardzo szybko wyprowadzany, by nikomu nie zawadzać, nie psuć humoru, a tym bardziej by nikomu nie stała się krzywda. W końcu były tam też dzieci.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 23 Listopad 2017, 17:19   

    Foszek szybko mu przeszedł bo perspektywa świetnej zabawy poprawiła mu humor. Nareszcie wyrwali się z tego nudnego bankietu. Wreszcie pojadą się gdzieś zabawić. Porządnie. Z wódką, panienkami i tańcem.
    Informacja o tym, że Foxsoul urodził się bez wyrostka była trochę zaskakująca. Każdy człowiek go miał. Może aktorowi go usunięto gdy był jeszcze dzieckiem i zwyczajnie nie pamięta zabiegu? To bardziej prawdopodobne. Facet mógł też kłamać, skoro tak łatwo mu przyszło udawanie, że go boli, mógł też z łatwością skłamać.
    Bane pokręcił tylko głową, nie drążył tematu.
    - O ho ho. Faktycznie. Aktorem jesteś zajebistym. - stwierdził ze złośliwym uśmieszkiem - Uwierzyłem, że naprawdę cię boli. Dobrze, że się w porę ujawniłeś, bo gorzej gdybym cię już kroił. Gdybyś powiedział mi na stole operacyjnym, że sobie żartowałeś... chyba bym cię zabił. - zaśmiał się.
    Rozluźniony, włączył radio samochodowe. W odtwarzaczu akurat była jego ulubiona płyta. Z głośników umiejscowionych z tyłu zaczęła płynąć muzyka, jedna z ulubionych piosenek Chirurga. Podkręcił basy i głośność i oparł się wygodniej na zagłówku. Cały czas obserwował jednak ulicę. Widać było, że oprócz szpanowania drogimi samochodami, ruszania z piskiem, panował w pełni nad wozem. Jechał pewnie i spokojnie, chwilowo bez szaleństw.
    Na jego ustach gościł cały czas uśmieszek. Może i Lusian go wykorzystał ale ostatecznie w dobrej wierze.
    Gdy powiedział, że zna dobre miejsce, Foxsoul się ożywił na co Bane zareagował śmiechem.
    - Pewnie o nim słyszałeś, to najlepszy klub w mieście. - powiedział - Nazywa się Lux i jest na ostatnim piętrze SOT'u, Sky Owner Tower. - spojrzał na niego kątem oka bo twarz miał zwróconą na drogę. Lusian na pewno wiedział o czym mowa. Budynek był najwyższym spośród wszystkich drapaczy chmur, stosunkowo nowy i ekstra ekskluzywny.
    Zaśmiał się ponownie słysząc, że czarnowłosy chce stawiać.
    - Oj nie wiesz co mówisz. - powiedział - Przy mnie zbankrutujesz. - wyszczerzył zęby - A poważnie: Nie trzeba. Mam tam otwarty rachunek, no i właściciel jest starym kumplem z młodości. - dodał skręcając na światłach - Można powiedzieć, że w zamian za poprawienie mu paru rzeczy w ciele, dał mi wieczny rabat.
    Minęło kilka minut a byli już na miejscu. Bane wjechał na parking otwierając szlaban połyskującą srebrzyście kartą i zaparkował blisko windy, która poniesie ich na ostatnie piętro.
    Posłał Lusianowi uśmiech, wyszedł i poprawił marynarkę. Gdy tamten również opuścił samochód, Lekarz nacisnął pilota i zamknął pojazd. Weszli do windy którą Blackburn również uruchomił kartą. Nie musiał naciskać żadnego guzika bo winda prowadziła tylko d klubu, inne piętra miały własny wyciąg.
    - Nie wyjmuj portfela przy bramkach. Ochroniarze na tym łapią Świeżych. - uśmiechnął się zadzierając nosa - Na wejściu się nie płaci. Opłatę pobiera Barman dopiero po tym jak uzna, że się nadajesz. - zaśmiał się cicho - Ale ty się nadajesz, i to jak. Nie jesteś byle aktorzyną. Poza tym ja jestem z tobą. Nie co dzień trafia im się tak zajebisty pakiet.
    Winda wydała charakterystyczne "Ping" i automatyczne drzwi otworzyły się. Ich oczom ukazały się szklane, przyciemniane drzwi przy których stali dwaj, wielgaśni mężczyźni.
    Blackburn podszedł do nich i z miną ważniaka machnął im przed oczami srebrzystą kartą. Ochroniarze uśmiechnęli się serdecznie i otworzyli przed mężczyznami wrota.
    Wewnątrz było ciemno, mrok rozświetlały jedynie białe światła dyskotekowe. Z dużych głośników płynęła elektroniczna muzyka ale w dobrym guście, nie taka jak na wiejskich potupajach.
    Chirurg poprowadził Lusiana do Baru gdzie zajął miejsce i od razu, bez ceregieli zamówił im po setce.
    - Ach, pan Blackburn. - zagaił Barman - Miło pana widzieć. - spojrzał na drugiego mężczyznę - Witamy, panie Foxsoul. To zaszczyt gościć pana. - uśmiechnął się tajemniczo. Miał przefarbowane na turkusowo włosy, utrzymane w artystycznym nieładzie i piękne, czarne oczy ale to zawdzięczał soczewkom powiększającym gałkę oczną. Wyglądał intrygująco, był dobrze zbudowany.
    Podał mężczyznom wódkę i wrócił do polerowania szklanek, ale był zawsze na wyciągnięcie ręki.
    Przy dnie kieliszków pływały płatki złota. Widać, że Lux nie pierdzielił się i podawał gościom najdroższe, najlepsze trunki.
    - No, Przyjacielu. - powiedział Bane unosząc naczynie - Zabawę czas zacząć. - dodał z błyskiem w oku i zagadkowym uśmiechem po czym stuknął w kieliszek Lusiana i duszkiem wypił swoją wódkę.
    Uniesieniem palca zamówił kolejną porcję, na co Barman skinął głową i z uśmiechem im polał.
    Jego spojrzenie na dłużej zatrzymało się na Lusianie. Gdy złapał z nim kontakt wzrokowy, pogłębił uśmiech ukazując zaostrzone kły. Oblizał niepostrzeżenie usta po czym wrócił... do polerowania szklanek.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 23 Listopad 2017, 19:01   

    Zaśmiał się - nie martw się. Z tego co wiem nigdy nie miałem kontaktu ze skalpelem i nie spieszy mi się do tego - powiedział rozbawiony, wyobrażając sobie minę lekarza, gdy ten by go kroił i dowiedział się, ze robi to na żywca - a nie! Gome, raz spotkałem się z jakąś lekarką. Było super, ale rano miała takiego kaca, że mnie nie poznała i zaatakowała mnie skalpelem, rozcinając ramię - zachichotał na to wspomnienie. Akurat tutaj nie kłamał. W sumie trudno było go upić o ile w ogóle było to możliwe, więc taki zwykły człowieczyna nie stanowił dla niego żadnego problemu w konkursie na picie. Ciekawe ile jego nowy towarzysz wytrzyma. Wszyscy jego znajomi wiedzieli, że z Lusianem trzeba uważać i nie da się z nim wygrać, ale Bane tego nie wiedział. Jeszcze nie.
    Lekko się skrzywił, gdy Bane podkręcił basy. Spoglądał jednak wtedy w okno, więc Chirurg nie mógł zobaczyć jego miny. Nie chodziło o samą muzykę, bo ta mu nie przeszkadzała, miał jednak dość wrażliwy słuch, a to nie była jakaś impreza czy duże pomieszczenie jak klub, gdzie to się jakoś traciło. Byli w samochodzie i znajdowali się niebezpiecznie blisko głośników.
    Spojrzał na niego wielce rozbawiony - aż tyle pijesz czy aż takie masz wymagania co do panienek, że mówisz, że zbankrutuję - zaśmiał się. Dobrze znał ten klub i już się cieszył, że się tam wybierają. W końcu nie miał ostatnio czasu na takie wyprawy. Bane nawet sobie nie zdawał sprawy kto tam pracuje, jakie istoty. Ciekawe czy Siv jest jeszcze za barem. Nie zdziwiłby się. Robił najlepsze drinki, umiał zrobić wszystko i to jeszcze tak by pić długo, a potem mieć minimalnego kaca, jednak ludzie nie umieli i tak pić. Mieszali wszystko, więc i tak wychodziło na to, że mieli rano niezłego kaca. Coś mu mówiło, że wróci do domu z bagażem, z którego Natalie nie będzie zadowolona. To będzie dłuuuga noc.
    Wywrócił oczami, słysząc jak Bane go poucza - Blackburn, nie jestem pierwszy raz w tego rodzaju klubie, wiem jak się zachować, naprawdę - rozczochrał jego brązowe włosy i wyszedł z windy. Przepuścił lekarza przodem, w końcu to on go zaprosił. Lisa nikt nie pytał o przepustkę czy też o to, czy przyszedł z Chirurgiem. Znali go tu i pamiętali. W końcu był jednym z honorowych gości tego klubu, jednak nie chciał psuć zabawy swojemu towarzyszowi. Niech mu pokaże co i jak. Karta Lusiana lśniła w jego portfelu, jednak nie miał jak na razie potrzeby, żeby ją wyciągać. Zabawa jeszcze się nie zaczęła.
    Usiadł przy barze. No proszę. Siv we własnej osobie będzie ich obsługiwał. A to Ci niespodzianka. Uśmiechnął się do barmana, w podzięce za alkohol - i niech trwa jak najdłużej - dodał i sam wypił zawartość szkła duszkiem. Nawet się nie skrzywił, zupełnie jakby pił zwykłą wodę. Widząc, że Bane zamawia drugą kolejkę zaśmiał się - tylko nie szalej, bo zaraz będę Cię musiał stąd wynieść, żeby nie mieli za dużo do sprzątania - zaśmiał się. Oczywiście chciał się podroczyć tylko. Po chwili uniósł kieliszek - [colo=#744ae8]za najnudniejszy Bankiet Charytatywny w historii [/color]- powiedział, szczerząc swoje zęby. Stuknął w kieliszek kompana i wypił duszkiem - to jak? Po drinku i idziemy podbijać klub czy dalej będziemy siedzieć jak dwóch gości marudzących na swoje małżonki? - zaśmiał się i mrugnął do barmana, który mu się dość intensywnie przyglądał. Widać, Demon wpadł mu w oko. Oczy lisa zmieniły się na bardziej demoniczne. Barman uśmiechnął się szeroko i po chwili postawił przed nim dwa, drinki, które od razu zapłonęły błękitnym płomieniem. Ciekawe jak to się stało. Hmmmm...
    - Specjalność zakładu, tylko dla najważniejszych gości - wyszeptał Sivi i oddalił się...polerować szkło. Widać nic innego nie przychodziło mu do głowy by robić w tym klubie.
    Bane nie mógł tego nigdy pić, był to specjał z Krainy Luster, choć nie musiał o tym wiedzieć. Bo też i skąd? Drink był jednak specjalny. Za każdym razem wydawał się mieć inny smak, niespotykany wcześniej, ale mogło to być też złudzenie. Płomień nie zniknął nawet jeśli Chirurg próbował go zdmuchnąć. I nie zniknie, póki szklanka nie będzie całkowicie opróżniona.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 24 Listopad 2017, 01:46   

    Smak wódki w ustach był tym, czego brązowowłosy w tej chwili pragnął i do czego tęsknił prawie cały dzień. Humor poprawił mu się momentalnie. Wystarczyło zacząć mu polewać a robił się do rany przyłóż. I wesoły jak nie on.
    - Pff! Noc jeszcze młoda. - skomentował uwagę Lusiana - A jak będziesz mi tak zrzędził, to wytrzeźwieję jeszcze zanim zdążę się porządnie najebać. - zarechotał i wlał w siebie kolejny kieliszek. Co jak co, on mógł wlać w siebie wiele. Uwielbiał tą charakterystyczną karuzelę w głowie. Dlatego pił zawsze ile wlezie bo nawet jeśli tracił nad sobą kontrolę, to robił to z fasonem. Miał taką reputację, że i tak nikt nie śmiał powiedzieć o nim złego słowa. W Luxie znali go, był tu stałym bywalcem i zarówno Obsługa jak i Goście, wiedzieli do czego jest zdolny.
    - Taa! Za Bankiet! - podniósł kieliszek - Świętujemy go po swojemu i wspieramy funduszem najlepszych gorzelników na Świecie! - zaśmiał się wesoło i wypił kolejnego shota.
    Mimo wszystko trochę się krzywił, bo wódka ze złotem do najpyszniejszych nie należała. Ale była droga. I pięknie wyglądała. I wypadało ją pić, jeśli ma się kasę i coś się znaczy w świecie Showbiznesu. A zarówno Aktor jak i Chirurg obecnie se sobą pijący, udzielali się w tym temacie.
    - Hola hola, poczekaj. Jeszcze kilka shotów. Momencik. Daj się nacieszyć. - powiedział i ponownie wskazał na barmana ale ten przygotowywał już im coś innego - Nie wiem jak ty, Przystojniaku, ale ja nie mam żony. I nie zamierzam mieć. Więc i narzekać nie będę. - klepnął go w ramię i zarechotał. Niewiele wypił ale czuł, że język zaczyna mu się rozwiązywać. Jeszcze kilka kielichów i będzie wesolutki!
    Gdy Barman postawił przed nimi płonące drinki i stwierdził, że to 'dla najważniejszych gości', duma Bane'a urosła do takich rozmiarów, że gdyby miał ogon jak paw, pewnie teraz by go rozłożył. Zaśmiał się krótko i niezrażony płomieniem, łyknął z naczynia. Ogień palił porządnie a drink był... fantastyczny. Mężczyzna jeszcze nigdy nie pił czegoś takiego.
    A kopnął go tak, że Bane już zaraz po wypiciu poczuł karuzelę. Wyszczerzył się do Lusiana i Barmana.
    - Uchh... Zajebiste to. - skomentował oblizując usta - Ale ja to uderzę w coś więcej. - przywołał Barmana i szepnął mu coś na ucho. Ten wyraźnie się ożywił. Odstawił szklankę i wyszczerzył ostre ząbki. Schylił się na chwilę pod ladę po czym postawił przed mężczyznami po nowym kieliszku wódki a obok każdego naczynia położył po małej, czerwonej tableteczce z wytłoczoną mordką kota na każdej.
    Bane uśmiechnął się tajemniczo to Lusiana po czym chwycił swoją tabletkę.
    - Zaufaj mi, Foxsoul. - powiedział niskim, mona powiedzieć że wręcz uwodzicielskim tonem po czym mrugnął do mężczyzny - Jestem Lekarzem.
    Położył sobie tabletkę na języku, demonstrując przy tym co robi po czym połknął ją i zapił wódką. Czy było to bezpieczne? Pff. Bez ryzyka nie ma zabawy! Bane jeszcze nie słyszał, by Ecstazy wyrządziło komuś większą krzywdę. Miało raczej krótkie działanie ale pozwalało złapać rytm zabawy. Co prawda czekało ich teraz 40 minut chlania w oczekiwaniu na rozpoczęcie działania, ale przecież ten czas szybko zleci, prawda?
    Barman zaśmiał się wesoło i dolał wódki. Mrugnął porozumiewawczo do Lusiana, zachęcając go do narkotyku.
    - Pan Blackburn jak zwykle niezawodny w przekraczaniu granic. - stwierdził ze śmiechem.
    - No ba. - Chirurg odpowiedział śmiechem - W końcu Król Imprezy może być tylko jeden!
    Muzyka dudniła, polepszając efekt odurzenia alkoholem. Brązowowłosy jeszcze nie czuł działania dragów, ale to tylko kwestia czasu.
    Barman zaśmiał się i oparł na blacie, wpatrując się rozochoconym wzrokiem na Lusiana.
    - Kto wie... Może dzisiejszej nocy, Królów będzie dwóch? - oblizał usta. Bane zaśmiał się i klepnął ramię Towarzysza.
    Wypili jeszcze kilka drinków i mniej więcej po 40 minutach Lekarz poczuł się pobudzony. Jego źrenice rozszerzyły się znacznie. Przykleił się do Foxsoula bo już nieźle miał w bani.
    - Chodź na parkiet, Stary. - pociągnął go w stronę tłumu, który skakał w rytm muzyki. Wprawne oko zauważyło, że kulturalne towarzystwo dołączając do bawiącej się grupy, zostawiało kulturę na boku. Wijące się ciała ocierały się o siebie, kobiety zmysłowo wodziły po swoich kształtach dłońmi, a mężczyźni wykorzystywali to i zwyczajnie macali co tylko się dało.
    Barman zaśmiał się i celowo podkręcił muzykę. Rozpoczynała się godzina największego szaleństwa.
    Bane szybko odnalazł rytm. Pociągnął Lusiana przez co czarnowłosy wpadł na niego, zderzyli się klatami. Lekarz posłał mu lubieżny uśmiech, przejechał po jego mostku palcem po czym zaśmiał się i odepchnął delikatnie Towarzysza. Wpadł między tańczących ludzi i dostosował się do ich tempa.
    Powoli zaczynały puszczać mu hamulce. Kilka osób rozpoznało Blackburna, głównie panie. Zaczęły kleić się do niego, dotykać w przeróżnych miejscach a on na przemian powarkiwał cicho i śmiał się, jakby już totalnie mu odjebało.
    Kątem oka patrzył na Lusiana. A w jego spojrzeniu było coś... innego. Szukał co chwilę jego towarzystwa by przy spotkaniu zaśmiać się i ponownie oddalić. Jakby się z nim bawił.
    Kilka kobiet obskoczyło Foxsoula i pozwoliło sobie na zmysłowy taniec, muskając ciałami jego ciało.
    Po kilkunastu minutach, kiedy Bane był już prawie mokry od wicia się w tłumie, zrzucił z siebie marynarkę idąc w ślady kilku innych panów i poluźnił krawat. Zawył dziko na co inni odpowiedzieli mu oklaskami i wiwatami. Zabawa dopiero się rozpoczynała.
    Salę rozświetlał jedynie przerywany blask stroboskopu. Prawie nie było widać twarzy. Mimo to, Siv bez trudu odnalazł Lusiana. Podszedł do niego i bez ceregieli chwycił na krawat. Przylgnął do niego w dość niespodziewanym, ale pełnym namiętności pocałunku.
    - Tęskniłem. - wymruczał szczerząc zęby - Jestem ciekaw, czy uda ci się złowić Blackburna. - zachichotał po czym oblizując się, zniknął w tłumie. Wrócił za Bar skąd pomachał ze śmiechem Aktorowi.
    Nagle do uszu Foxsoula dotarło wycie, towarzyszące rozpoczęciu nowej piosenki. Jeśli spojrzał w stronę z którego dochodziło, mógł zobaczyć Bane'a, który wspiął się na podwyższenie, uwiesił jedną ręką na rurze a drugą oblewał twarz wódką. Tłum aż zapiał z radości i niektórzy poszli w jego ślady.
    Kto by pomyślał, że wyższe sfery mogą bawić się aż tak dziko.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 24 Listopad 2017, 13:42   

    Podniósł ręce w przepraszającym geście i zaśmiał się. Skoro tak bardzo chciał się najebać to proszę bardzo. Będzie przynajmniej co oglądać. Widać trafił na kogoś kto baardzo potrzebuje alkoholu do dobrej zabawy. Ciekawe jak to było się upić. Tego jednak Demon nigdy się nie dowie. Zaśmiał się, słysząc jak Bane podchodził teraz do bankietu. Skoro tak bardzo lubił gorzelników to w porządku. Byle tylko nie doprowadził kiedyś do jakiejś katastrofy czy dramatu, przez to, że tyle pił. Lis go nie znał i nie wiedział czy on tak zawsze czy tylko na imprezach, ale zaciekawiło go to, że przyjechali tu samochodem, a ten miał zamiar się nawalić. No cóż. Yako na pewno nie będzie tu siedział i czekał aż procenty znikną z organizmu, żeby wrócić do domu. Najwyżej zabierze doktorka ze sobą.
    Pokręcił głową i oparł policzek na otwartej dłoni, patrząc na swojego dzisiejszego kompana - no dobrze dobrze. Pij ile wlezie, po prostu miałem ochotę na drinka - powiedział i zamieszał płonący napój, upijając kilka łyków. Uśmiechnął się drapieżnie, słysząc, że drink mężczyźnie smakuje. Nic dziwnego, to był naprawdę cud wśród alkoholi. Demon wolał te smakowe, ponieważ przynajmniej tym się mógł nacieszyć, skoro na niego nie działały.
    Uniósł jedną brew pytająco, gdy Blackburn zaproponował coś innego. Spojrzał na tabletkę i wywrócił oczami. No tak...ekstazy. Nie ma nic lepszego na rozkręcenie imprezy niż to coś. Słysząc zapewnienia lekarza, że ma mu zaufać, wzruszył ramionami i podrzucił tabletkę, łapiąc ją w locie i od razu połykając, po czym dopiero wypił zawartość kieliszka. Robiło się coraz ciekawiej. Ciekawe ile rozrywki zapewni demonowi ten mężczyzna.
    Spokojnie dotrzymywał kroku kompanowi w piciu. Wlewał w siebie kolejne procenty i wyglądało na to, że sam się coraz bardziej rozluźniał. Tak naprawdę jednak udawał. Rozluźniony był cały czas, ale nie chciał wzbudzać aż takich podejrzeń, że na niego alko nie działa, albo że jest w zmowie z barmanem i tak naprawdę nic nie wypił.
    Spojrzał na kompana, gdy ten, dosłownie się do niego przykleił. wypił szybko ostatniego szota i ruszył za nim na parkiet. Uśmiechnął się drapieżnie, gdy brązowooki zaczął go poniekąd kusić. Oblizał się, coraz bardziej zastanawiając się, czy się z nim nie zabawić w jakiś sposób. Na procentach był naprawdę pocieszny. Na razie jednak skupił się na kobietach, które go otoczyły. Tym razem nie przeszkadzało mu to aż tak, że był dotykany. Nie robiły tego lubieżnie tak jak te pannice na bankiecie. Te to robiły w tańcu, zaczepiały, drażniły, a tu już był zupełnie inny rodzaj zabawy. Widział jak Chirurg co chwile na niego zerka. Wraca i ucieka, w jakiś sposób podobało się to Kitsune. Ale jeszcze było za wcześnie, poza tym jeszcze nie był pewny czy na pewno chce go próbować do czegoś nakłaniać.
    Zamrugał, gdy nagle pojawił się Siv i go pocałował. Zamruczał cicho - widzę- wymruczał i pogładził go kciukiem po boku szczęki. Słysząc swego rodzaju wyzwanie, zerknął na wydurniającego się Bane'a - tylko upewnij się, że nagrywasz - rzucił tylko w stronę barmana.
    Odwrócił się i ruszył w stronę podwyższenia. Po drodze pozbył się marynarki i krawata. Rozpiął też kilka górnych guzików, ukazując fragment swojego umięśnionego ciała. Wskoczył z gracją na podwyższenie i wyrwał Bane'owi butelkę - co Ty? Uważasz się za jakiegoś króla imprezy, że tak marnujesz dobry alkohol? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem i duszkiem wypił pozostałą zawartość butelki, po czym odłożył ją i podszedł do towarzysza. Uniósł palcem jego głowę lekko w górę i zbliżył swoją twarz do jego - może sprawdzimy, kto jest większym królem? - wymruczał i od razu się odsunął. Chwycił dłonią za rurę i okręcił kilka razy wokół, nie odrywając wzroku od lekarza. Patrzył mieszanką wyzwania i flirtu. Czas zacząć zabawę. Siv rzucił mu drugą, pełną butelkę. Demon od razu ją otworzył i upił trochę zawartości, po czym nagle podskoczył i zaczepił nogami na rurę, tak, że wisiał teraz do góry nogami i znów upił trochę płynu - to jak? Zabawimy się?! - ostatni słowa powiedział głośniej, na co tłum zawył zachwycony, Lis jednak w ogóle nie spoglądał w ich stronę. Znów chwycił ręką rury i z gracją wylądował na podwyższeniu. Nonszalancko oparł się i uśmiechnął drapieżnie do swojego towarzysza, zastanawiając czy ten da się wciągnąć bardziej w to szaleństwo.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 10