Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża Godność: Madeline Dark Wind. Wiek: 18-20. Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3 Wzrost / waga: 163 / Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty. Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3 Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah. Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3 Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami. SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
Dołączył: 01 Gru 2010 Posty: 545
Wysłany: 7 Maj 2011, 22:43
Słowa Tsukichiego ją ucieszyły z dziwnego powodu. Może dlatego, że brzmiały tak jak chciała? Już miała zamiar powiedzieć słowa: "Więc mianuję cię mym zastępcą.", jednak w tym momencie odezwał się Upiorny Arystokrata.
Już by się wydawało, że sprawa jest rozwiązana, ale pech chciał, że nie wyszło, bywa. Chociaż kto wie czy pech? Może jeżeli Darkiś będzie miała dwie osóbki do wyboru, to będzie lepiej niż mogłoby być, gdyby była to osoba jedna?
W tym momencie ujrzała wchodzącą na salę Eleonor, widocznie nie chciała im przeszkadzać, bo nie powiedziała nic, cóż niech robi co chce. Nawet nie zauważyła, że Riotty tu już nie ma, cóż, pewnie wyszła w tym momencie, gdy nowa panienka wchodziła do środka. Zaraz po niej pojawił się Manau, któremu skinęła głową na powitanie. Wiedziała, że musi go pilnować, ale odrobinkę. Osobiście stwierdziła, że da mu drugą szansę, więc niech już tak zostanie. Co to jest wykasować pamięć dla takiego Stowarzyszenia jak to?
Kobieta na nowo spojrzała na Arthura i wysłuchała już do końca jego słów. Wtedy odezwała się do niego dość przyjaznym głosem. Nawet na jej twarzy pojawił się uśmiech i dało się wyczuć nutkę rozbawienia.
- Tak, zastanawiam się czy bym potrafiła z tobą wytrzymać więcej niż pięć minut.
Gdy Lux wyszła z sali miała chęć zrobić to samo, trochę oddechu. Jeszcze zaraz kobita im tu padnie, a wtedy ciekawie nie będzie. Darkiś już dłużej nie mogła wytrzymać w tej cholernej masce. Chwyciła ją i najzwyczajniej w świecie zdjęła z twarzy. Myślała, że już więcej nikt nie przyjdzie, a tym co tu są jako tako może zaufać. Nikt z nich nie zachował się tak, by musiała się martwić. Z resztą, czy powinna się bać? Jako takie zaufanie do własnego stowarzyszenia powinna mieć, nie? Położyła przeszkadzającą jej rzecz na stolik. Woda w szklance się skończyła więc nalała jej jeszcze trochę. Opróżniła szklankę i wróciła do rozmowy wcześniej zakładając jeden z luźno wiszących loczków za ucho. Spoglądała po kolei na wszystkich zebranych wypowiadając kolejne słowa. Szczególnie na Tsukichiego i Arthura.
- Przede mną ciężki wybór. Prawdę mówiąc, to właśnie wymieniona tu dwójka była moimi typami. Miałam nadzieję, że gdy się wypowiecie będzie mi łatwiej wytypować, jednak teraz mam z tym wciąż mały problem. Chciałabym się nad tym dłużej zastanowić, jednak wiem, że nie mam na to zbyt wiele czasu, ponieważ już niedługo będę musiała załatwić pierwszą z ważnych spraw. Dlatego mam dla was małą propozycję i mam nadzieję, że na nią przystaniecie.
Uśmiechnęła się dość nieśmiało. Cóż, zawsze tak było, że gdy stała na czele jakiejś grupy, to traktowała ich o wiele lepiej niż wszystkich innych ludzi. A nawet było tak, ze w Różanej Wieży bywała przyjaźniejsza dla innych niż poza nią.
- Prawda jest taka, że w tym momencie osobą, której najbardziej ufam w tym zgromadzeniu jest Tsukichi, jednak myślę, że Arthur też ma wiele plusów, które przemawiają za wybraniem właśnie niego. Myślę, że w tym momencie pasują mi do tej roli tak pół na pół. Dlatego chciałabym, aby póki co oboje byli jakby u mego boku i zajmowali się najważniejszymi sprawami, gdy mnie nie będzie. Dużym plusem byłoby również to, jakby jeden z was był ze mną w czasie negocjacji, a drugi zajął się na przykład, wcześniej wspomnianą pracą papierkową. Na samym początku nawet lepiej będzie jeżeli będzie was dwoje. Po jakimś czasie, na podstawie zaangażowania i kilku innych czynników zdecydowałabym w końcu, który z was nadaje się lepiej. Cze takie rozwiązanie wam pasuje? Czy też któremuś z was przeszkadza?
Zamilkła. Mogłoby się wydawać, że resztę w tym momencie ignorowała, ale prawda była inna. Można było to zauważyć po tym, że po chwili dodała:
-Jeżeli ktoś z pozostałych ma jakieś uwagi to proszę się nie krępować.
Ach, ależ ona była wykończona, ale co tam, da rade. Tyle wytrzymała, to i teraz nie będzie narzekać.
_________________
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
w okrutne kolory przyodziana
Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
W mordercze kolory przyodziana
Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.
Spojrzenie Arthura pobiegło za schodzącą z twarzy Dark maską. Przez moment się obawiał, że zostanie jedynym z maską na twarzy, lecz na szczęście przyszła jego współpracowniczka Elenor... Jeszcze nim weszła do sali, wyczuł jej aurę, tylko ona miała taką i wcale nie mógł powiedzieć, że ją lubił. Chłopak westchnął cicho i kiwnął jej na powitanie głową.
Podobnie jakiś młodzieniec który właśnie wszedł,na twarzy miał maskę... Czyli Arthur mógł się już kompletnie nie przejmować.
- Milady, bardzo dziękuję, ja się dopasuję - odparł teraz już krótko. Uznał teraz, że lepiej będzie już nie prowadzić Szekspirowskich monologów i pozwolić by rzeczy się dalej same toczyły.
Z cichym westchnięciem oparł się o krzesło i oparł dłoń o skroń maski. Musiał się zastanowić... W końcu jego kociaczki będą zapewne miały kilka obiekcji, a jak rodzina... Jak rodzina się dowie, to go zjedzą. Zjedzą najpierw jego, obrażając jego matkę i robiąc wielkie oczy, że jak to możliwe by Róża wybrała takiego bękarta jak on, a potem zjedzą siebie nawzajem z pychy, że ktoś z ich rodziny zajął wysokie stanowisko... Ahahahah! Już lepiej nikomu o tym nie opowiadać; i tak też zapewne zrobi. Jeszcze by go uziemili!
Chłopak uśmiechnął się do siebie pod maską. Czy czuł pychę? Może odrobinę, ale nie była ona zbyt silna... W końcu to tylko na jakiś czas i tylko po to, żeby się przekonać kto jest lepszy... On czy Tsukichi.
Przez łeb szalonego Arystokraty, przeszła myśl, czy jego nowy współpracownik nie zrobił tego specjalnie, czy nie udawał tylko spokoju aby otrzymać to stanowisko? Czy to nie była jego taktyka na Różę...? Lecz były to myśli drobne, błąkające się między setką innych, więc niezbyt widoczne.
Dopiero w tej chwili Arthur spojrzał na to jak wyglądała i musiał przyznać... Cóż, jego wszelkie pytania, czy sobie poradzi, zostały rozwiane, bo w końcu... Ach, była majestatyczna. Ubrana tylko w inny strój byłaby idealną lady w śród... czarnych róż, w ciemnym pokoju z wielkim łóżkiem, pianinem, herbatą i w świetle świec... Nya, chciało by się ją taką zobaczyć. W dokładnie tej formie i najlepiej zatrudnić malarza, muzyka oraz pisarza, by oddali jej piękno! Tak! A gdyby dodać do tego jakiegoś pianistę i tancerza, obu w białych maskach, to w ogóle byłoby idealnie!
Arystokrata na moment na prawdę zatracił się w tym obrazie, kompletnie nie słuchając, ani nie widząc co się dzieje w okół.
Drakar
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Maj 2011, 19:19
Za oknem ciągle było mroczno, w końcu przyszedł tu w wieczór. Zerkał co chwila nerwowo na zmianę - w okno, na zegar, na towarzyszy, okno - zegar - towarzysze. W końcu znudził mu się schemat olewania wszystkiego i skoncentrował się na słowach szefowej.
Mówiła bardzo interesujące rzeczy, no i miała potencjalnych kandydatów. To dobrze. Sposób tez znalazła fajny - taka próba, dla tego Arthura i Tsukichiego. Co prawda nie znał ani jednego, ani drugiego, ale wierzył, że szefowa podjęła dobrą decyzję. Jakaś taka wewnętrzna pokora się w nim obudziła, może to ze zmęczenia. Dzisiaj nic nie pił, więc pewnie tak...
Im szybciej się zdecydują trym szybciej wróci do ciepłego, przytulnego mieszkania. Nie niecierpliwił by się tak gdyby nie to, że jest nowy i praktycznie niepotrzebny na tej sali. W końcu jego głos i tak ma malutkie znaczenie. Poza tym cała sprawa nie dotyczyła bezpośrednio jego. Nie nadawał się nawet na sekretarza, jest zbyt nieogarnięty.
Chwycił dzbanek i nalał sobie do polowy szklanki wody. Chwycił ją i pewnym ruchem przelał zawartość do gardła. Miły chłód cieczy orzeźwił go nieco i otrząsnął się z zamułki, jednak nadal koncentrował się na szefowej i reszcie towarzystwa, schemat już mu nie pasował.
Nie, nie zapomniał o bolącym tyłku, sam ból i nieznośne uczucie dyskomfortu tez go nie opuszczało. Do diabła z tym gówniarzem...
//Wybaczcie krótki post :C//
Elenor [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 9 Maj 2011, 00:30
Elenor się wsłuchiwała w wypowiedzi zebranych osób i tych którzy podejmowali głos. Oparła się na dłoniach robiąc z nich piramidkę a łokcie stawiając na stole. Dostrzegła w tym wszystkim swojego znajomego z fachu. Tak bardzo uwielbiała mordować wiec gdy się dowiedziała iż on będzie zajęty inna robota jej oczy zapłonęły, a w umyśle już zaczęły się pojawiać krwawe sceny z flakami na wierzchu, z nowymi torturami które będzie mogła wykorzystać. Nie zwróciła nawet uwagi na przywitanie Arthura...A może nie zauważyła? Trudno było to stwierdzić w przypadku Elenor gdyż była kobietą o zimnym sercu...niczym z lodu; Powracając do tematu. Na sali nie było co robić, obrada jej nie dotyczyła ,a róża ma już dwie osoby do pomocy, za co jej podziękuje osobiście. Ależ nie, nie nie. Elenor wcale nie jest chciwa czy też przepełniona pychą. To wszystko przez ojca, to przez niego ma troszkę nagięta psychikę jeśli chodzi o torturowanie czy sprawianie bólu.
-Ja osobiście nie mam nic do tego, w końcu to jest twój...Znaczy Panienki wybór. Jednak jeśli Panienka i Ty Arthurze się zgodzisz..To czy mogę przejąć twoje , chociaż niektóre obowiązki jako Egzekutora?- W głosie ciemnowłosej było można wyczuć fascynacje pochodząca z jej fachu. Ale nie ze była to chciwość, lecz też nie pomoc koleżeńska. Tylko radość z zadawanego bólu innym. Tak, wiem dużo gadania o śmierci bólu i cierpienia. Jednak co poradzić jeżeli ona już taka jest...No dobra ma dwa cele w życiu...Ale prawie każdy opiera się na morderstwie. No ale wracając do tego co się dzieje tu i teraz. To co się dzieje tu zbytnio ją nie dotyka, zwisa jej to. A nudy są niemiłosierne. Nie ma co zrobić, a na dodatek to się tak przedłuża.Ale z godnie z tym co zaplanowała Elenor musi poczekać aż wszyscy sobie pójdą. Kto wie może akurat nowa róża jej pomoże... I chyba musi pogadać o zainstalowaniu klimatyzacji, przecież można tu się udusić tak duszno...A może to przez maskę?. W między czasie ktoś wyszedł i ktoś przyszedł. Była ciekawa ile jeszcze tak ludzi będzie się tu zjawiać. No ale cóż czas nie był określony tak wiec do nich żalu nie można mieć...A szkoda, może akurat by musiała zainterweniować i komuś sprawić odrobinę bólu? Poczekała jeszcze chwilkę czekając na odpowiedź, a następnie powolnym krokiem i z elegancją arystokratki wyszła rzucając Arthurowi ciekawe spojrzenie ,a po niej został już tylko dźwięk zamykanych drzwi i stukot obcasów odbijających sie echem na korytarzy.
Godność: Panienka Lux! Wiek: Chciałoby się :D Rasa: Tęczowa x3 Lubi: Rażące kolory, żelki, lizaki Nie lubi: Czarnego koloru! Wzrost / waga: Kolosalne...159 cm! / 53 kg Aktualny ubiór: Rażące po oczach filetowe rurki, biała, obcisła koszulka z słodkim obrazkiem(tęcza i pełno różoffych króliczków).Adidasy(jeden jest żółty i ma zielone sznurówki, drugi zielony i ma żółte sznurówki.Bluza w kolorowe paski i czapka z daszkiem z króliczkiem. Znaki szczególne: Dziwaczny ubiór <3 Pod ręką: Bidon z wodą, królik pluszowy
Dołączył: 24 Mar 2011 Posty: 35
Wysłany: 9 Maj 2011, 17:43
Riotta sobie gdzieś poszła, wyparowała. Jaka szkoda, teraz będzie sama, ech. Ale cóż, może jakoś się pogodzi z faktem, że będzie jedyną gadułą w całej Czarnej Róży. Uśmiechnęła się nieco niepewnie. Dark miała przed sobą trudny wybór, a tak chociaż uważała Luxanne. Ona tam nie wie, kto do tej posady będzie lepiej się nadawał, więc nie może ocenić. Ale po wyrazie twarzy kobiety było widać, że ma wątpliwości.
Ale jednak poszła na kompromis. No cóż, tak też można, chodź ona sama by tak nie postąpiła, ale jej zdanie się nie liczy, bo ma siano w głowie a nie mózg! Rzadko logicznie myśli, co już ją całkowicie oddala od stanowiska Braira. Lecz ona nie ma wyrzutów do Róży, bo przecież i tak nie ma o co!
Nagle się zaczęła zastanawiać jakie jej są obowiązki w stowarzyszeniu. Nie miała zielonego pojęcia co i jak, dlatego postanowiła zapytać się, by być nieco mądrzejszą, jeżeli to możliwe.
-Chciałabym się dowiedzieć jakie są moje obowiązki, jako Różanej Czarownicy-na jej twarzy znowu się pojawił ten słodki uśmieszek, który odejmował jej lat, chodź niepotrzebnie, bo i tak wygląda młodo-I jeszcze jeden mam dylemat. Co poprzednia...Róża planowała? Przepraszam za niewiedzę, ale jestem nowa i nie miałam czasu się z tym zapoznać.
No cóż, miała się o to zapytać Dark, kiedy będą same, ale jeżeli już zaczęła mówić, to trudno będzie się jej powstrzymać. No chyba, że przyniosą tu ogromną ilość żelków, to może się na kilka minut zamknie, ale nie jest to tak dom końca pewne, ponieważ zawsze mogłaby mruczeć i chwalić żelki, mówiąc jakie to one dobre. No cóż taka już jest i chyba to się nie zmieni.
-A i jeszcze jedna rzecz o mnie. Mogę służyć też jako szpieg... tak szpieg. Proszę by się odbyło bez zbędnych komentarzy, dobrze?-westchnęła ciężko. Jak ona chce, to potrafi być dyskretna lecz nie każdy to docenia. I zawsze wtedy jest wyśmiewana i takie tam. Nie żeby się ona tym przejmowała. Lux ma głęboko gdzieś co inni sobie o niej myślą. Mogą uważać, że jest przybyszem z kosmosu, który tak naprawdę jest zielony i ma ileś tam oczu. Jeśli chodzi o nią, możesz na Tęczową Panienkę wjeżdżać ile chcesz i tak obdarzy cię słodkim uśmiechem, bądź cię zignoruje.
Spojrzała na Arthura. Anglik czy co? Ciągle powtarza "Milady", mówiąc do Dark. I ten akcent... no cóż być może. Ale i tak ma to gdzieś!
_________________
A kto Ciebie śliczna tęczo,
siedmiobarwny pasie,
namalował na tej chmurce
jakby na atlasie?
Tsukichi [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 13 Maj 2011, 13:34
No dobra, to było dziwne. Tsukichi nie miał pojęcia że przed podejmowaniem ważnych decyzji członkowie stowarzyszenia zrywają maski z twarzy przeklinając w myślach. A raczej tak to wyglądało w przypadku naszej nowej Róży. Kto by pomyślał... Co za sens siedzieć w masce, która przeszkadza już od samego początku. Denerwujących rzeczy pozbywa się już na samym początku. To taki prosty schemacik. Niedogodności - sio, to co niepotrzebne - sio, a potem już tylko dążyć do celu. No i jeszcze to co stanie na drodze... - sio.
Róża powtórzyła z innym akcentem słowa arystokraty, co dla niego nie miało sensu. Zapewne to się nazywa żartowanie, albo ironia... no szlag, jak to było? Ech, przed nim jeszcze dłuuuga droga.
Wybór Dark trafił do niego dopiero co jakimś czasie. A właściwie brak wyboru, bo postanowiła wciąż się zastanawiać. Nie mogliby tego załatwić w stary, dobry sposób? Komu zaszkodzi jakaś mała walka na życie i śmierć... albo przynajmniej jakiś test umiejętności, nawet pisania, cokolwiek. Niestety, od kiedy tu się pojawił mógł się spodziewać że nic nie będzie szło po jego myśli. Więc będzie podział obowiązków i współpraca. Uhu, to się może nieciekawie skończyć. Tsu trudno zrozumieć, więc na pewno nie raz zacznie się jakiś konflikt. Sam Arthur nie wyglądał na osobę, z którą łatwo żyć. A sztuka ninjutsu i arystokratyczne wychowanie pasują do siebie jak olej silnikowy do kebabu. W każdym razie na razie będzie pilnie wykonywał to co mu Madeline rozkaże. Spór o stanowisko rozstrzygnie się w swoim czasie. W jaki sposób? Zobaczymy. Róża nie powinna długo zwlekać z ostateczną decyzją, bo jeszcze się jakiś wypadek przy pracy komuś przytrafi. A to by nie było zbyt dobre dla organizacji zdaje się.
- Nie mam nic przeciwko. Mogę pracować nawet z osłem. - rzekł, owijając sobie włosy z grzywki wokół palca, nie wiedząc nawet z jaką siłą. Może liczył na to że poczuje jakiś ból? To trochę dziwne rozwiązanie, które na pewno nie zadziała.
Kiedy tak je dręczył, nagle dotarło do niego co powiedział. Przecież ktoś mógłby zrozumieć te słowa inaczej!
- Khm... oczywiście nie porównuję mojego współpracownika do osła, żeby było jasne. Chodzi mi o to że zrobię cokolwiek rozkażesz... - no to ładne buty, kto wie, czy Tsu już nie zarobił jednego minusa. Dla znających go takie wpadły są zrozumiałe, ale co zrobić, kiedy słucha go osoba, której nigdy wcześniej nie widział.
Ech. Nie pozostało mu nic innego niż czekać i słuchać nikczemnych, zimnych albo kolorowych pytań innych. Postanowił nie wchodzić teraz nikomu w słowo. Niech sobie powiedzą co mają do powiedzenia, teraz liczy się jedna sprawa.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża Godność: Madeline Dark Wind. Wiek: 18-20. Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3 Wzrost / waga: 163 / Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty. Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3 Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah. Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3 Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami. SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
Dołączył: 01 Gru 2010 Posty: 545
Wysłany: 14 Maj 2011, 14:01
Co tam się przejmować jakąś głupią maską. Czy ktoś ją ma, czy nie ma, jego sprawa. Genialne było to, że mimo wszystko Darkiś i tak wiedziała kto jest kim, a wszystko dzięki wspaniałym notatkom kochanej byłej Różyczki, bo choć zachowywała się jakby bezgranicznie ufała wszystkim członkom, to i tak ich wszystkich sprawdzała, a tych sprawdzonych wykorzystywała do sprawdzania innych i tak bez końca. Dlatego tak się zastanawiała, czy Manau zasłużył na powrót, Róża nie miała o nim tak dobrego zdania jakby się zdawało. Zbyt wiele chciał osiągnąć zważywszy na to, że ciągle znikał i chyba nie zasłużył na powrót.
Wracając jednak do tego co właśnie działo się w Sali Obrad... Darkiś właśnie usłyszała zgodę Arthura co ją ucieszyło.
- Cieszy mnie to Arthurze.
Gdyby Arthur znał Tsukichiego tak dobrze, jak Dark go znała, to na pewno stwierdziłby, że na pewno nie stosował jakiejś tam taktyki. Ale tego już nie będziemy komentować, taka tam tylko mała wzmianka.
Zaś gdyby Darkiś słyszała myśli Arystokraty wychwalające jej wygląd poczułaby się zapewne dość dziwnie... Nigdy nikt jej nie komplementował... No może Blaise. Jednak przecież Białego Królika również poznała niedawno, więc można powiedzieć, że takie podejście dla niej było nowością. Dlaczego? Po co w ogóle zaczęła dopuszczać do swego otoczenia innych? Kurde, co w ogóle z nią się dzieje? Czyżby zaczęła na starość potulnieć i łagodnieć? A może to ze zmęczenia nie ma już siły by walczyć o swój własny charakterek? Kto to wie.
Po słowach Tsukichiego wyraziła swoje zdanie słowami:
- Wszystko ustalone, zobaczymy jak się dogadacie.
W tym momencie dziewczyna poczuła ciepły oddech na swej szyi. Obróciła się, ale nikogo tam nie było. Czyżby przybył tu Pączek?
Pączuś, co się stało? - spytała w myślach. Dobrze, że posiadała zdolność telepatii, dzięki temu mogła się porozumieć zarówno z Tenciem jak i Pączusiem, bo przecież tylko osoby z tą zdolnością mogą normalnie rozmawiać z bestiami.
Przyśpiesz proszę, pani. Bo Tencio się niecierpliwi, chyba źle z nim. Poza tym, w kółko mi jęczy, że mam ci powiedzieć, że jak dalej będziesz tak mało o siebie dbać to w końcu padniesz... Nie chciało mi się, ale on jest taki wkurzający... Matko. Po tych słowach Pączek czmychnął przez otwarte drzwi, wcześniej zmieniając swą postać z tygrysiej na kocią. Z resztą, co za różnica... i tak go nie było widać?
Wtem usłyszała pytania Elenor i Lux. Masakra, o coim chodzi? Chciałaby już stąd pójść, ale nie mogła i to przez takie pytania. Co one się tak uparły na te obowiązki.
- Szczerze mówiąc, miałam nadzieję, ze w tym punkcie zakończymy nasze spotkanie. Jednak jeśli tak bardzo chcecie wiedzieć... Elenor, nie martw się o pracę Arthura, rozdzielę odpowiednio wszystko między Egzekutorów. Poza tym, nie ma on na razie tyle pracy, by była potrzeba odciążania go, prawda, Arthurze? Z resztą, dobrze wiesz, że misje są przydzielane tym osobom, które mają czas i wystarczającą siłę by im sprostać. Nikt ie zostanie pokrzywdzony. Nie chcemy przecież już takich pomyłek jak śmierć Róży i wątpię byśmy pozwolili na to, by kolejne wykwalifikowane osoby zginęły. Wszystko będzie rozdzielone jak trzeba. Na razie zajmij się zbieraniem energii, bo niedługo będziesz mi potrzebna, jak większość z was. To samo tyczy się Lux. Nie musisz się przejmować tym czym zajmowała się Róża do tej pory. Chodziło mi bardziej o osoby które zaczęły swe misje jeszcze za życia Róży. To dla nich liczy się to co planowała ona. Teraz szykuje się większa akcja, ale ją zajmą się na razie osoby ustawione wyżej, więc się nie przejmuj. Jako szpieg na pewno się przydasz, chociażby przez to, ze wyglądasz tak niepozornie. Dlatego do twoich obowiązków zapewne będzie należało właśnie szpiegowanie. Jeżeli nie ma więcej pytań zamykam zebranie. Zaś jeżeli jakieś macie to i tak zamykam.
Po tych słowach zaśmiała się i dodała tylko na koniec:
- Jakby co, podejdźcie do mnie po zakończeniu, wytłumaczę co trzeba, tylko proszę was by były to ważne sprawy, bo na prawdę nie czuję się dziś zbyt dobrze.
Dziewczyna podniosła się z miejsca wcześniej pijąc znów odrobinę wody. Podtrzymywała się ręką o stół, była do prawdy wykończona.
_________________
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
w okrutne kolory przyodziana
Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
W mordercze kolory przyodziana
Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.
Drakar wiercił się niespokojnie na krześle, pełen różnych myśli, które wolałyby nie ujrzeć światła dziennego i takich, które można by było opowiadać wścibskim sąsiadkom. W każdym bądź razie - nudził się.
Dowiedział się już wszystkiego ważnego, czego dowiedzieć się miał. Obowiązki zostały przydzielone, ewentualni "ważni" wybrani, a właściwie wybrani na okres próbny, no i ogólnie zebranie nieuchronnie dobiegało końca.
Korzystając z możliwości napicia się darmowej wody, nalał sobie jeszcze całą szklankę, szybko przechylił zawartość i odstawił ją na miejsce.
Lux pytała o obowiązki jako.. kto? Różana czarownica? Hahaha, jak to dziwacznie brzmi. Drakar stłumił falę śmiechu praktycznie niezauważalnie, po czym wsłuchał się w słowa reszty.
Przemówiła Dark i ogłosiła... koniec spotkania! Tylko na to czekał. Trochę głupio mu było tak szybko wychodzić, jednak szefowa wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie ma już siły, ochoty ani czasu, żeby tu z nimi siedzieć. Wstał więc, przeciągnął się, zasunął za sobą krzesło i podszedł do "milady". Położył jej rękę na ramieniu, z pewnym wahaniem.
- Dzięki, szefowo. Wyśpij się porządnie.
Nie miał złych intencji, naprawdę szanował Dark, jednak nie umiał inaczej na nią powiedzieć jak szefowa.
Widząc ją w takim stanie zmartwił się trochę, ale nieźle to ukrył. Skłonił się lekko w stronę reszty towarzystwa, wydukując ciche "Dobranoc", po czym opuścił salę. Jego kroki odbijały się jeszcze kilka minut echem przez długi korytarz, a tyłek jemu samemu mocno dawał się we znaki.
[z/t]
Arthur [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 15 Maj 2011, 10:41
Arthur spojrzał z uśmiechem na Elenor, a w jego oczach błysnęło coś... Coś... Duma Ciernistego Egzekutora. Pod maską szczerzył się do niej wręcz okrutnie i wściekle. Lekko urażony chłopak już miał się odgryźć kobiecie w sposób tak gentelmeński i miły i okrutny, że rozłożyłby każdego obecnego na kawałki, lecz przeszkodziła mu Róża. Niestety wszystko w tym momencie poszło na marne i jego odzywki nie usłyszał nikt. Damn it! Cholera czasami trzeba sobie darować, bo przecież jako dżentelmen nie będzie przeszkadzał panience kiedy mówi.
Zamiast tego gaaaapił się zielonymi oczami na Elenor. Sadysta? Mniejszy od Krwawej panny, lecz na pewno potrafił się pobawić czyimś kosztem. W tym momencie wyobraził sobie jakże wspaniałym by było się z nią pobawić.
No ale szczegół, mógł tylko kiwnąć im głową i zostawić to bez komentarza. Następnie wysłuchał Dark do końca i stuknął laską o podłogę.
- Very well then... Good bye. my friends- Chłopak wstał i podpierając się na kości słoniowej podszedł do Róży. Delikatnie wziął jej dłoń swoją, zaś drugą podniósł swoją maskę by móc ucałować bladą skórę na jej dłoni. - Niedługo znów się spotkamy, ale do tego czasu wypocznij milady. - Powiedział cicho i się podniósł, po czym ruszył w stronę drzwi, wymachując lekko laską. - Wiesz gdzie mnie znaleźć. Będę czekał w cieniach.
Z tymi słowami wyszedł za Darkarem. Może powinien odrobinę zostać, posłuchać co ma jeszcze do zaoferowania i czy nie będzie jej w bliskiej przyszłości potrzebny, ale ktoś na niego czekał i musiał się w bliskiej przyszłości wybrać do Londynu. Nie, nie... Trzeba zakończyć to co miał rozgrzebane, a potem wróci do Dark zdać jej raport z tego do czego doszedł i co się wydarzyło.
[zt]
Godność: Panienka Lux! Wiek: Chciałoby się :D Rasa: Tęczowa x3 Lubi: Rażące kolory, żelki, lizaki Nie lubi: Czarnego koloru! Wzrost / waga: Kolosalne...159 cm! / 53 kg Aktualny ubiór: Rażące po oczach filetowe rurki, biała, obcisła koszulka z słodkim obrazkiem(tęcza i pełno różoffych króliczków).Adidasy(jeden jest żółty i ma zielone sznurówki, drugi zielony i ma żółte sznurówki.Bluza w kolorowe paski i czapka z daszkiem z króliczkiem. Znaki szczególne: Dziwaczny ubiór <3 Pod ręką: Bidon z wodą, królik pluszowy
Dołączył: 24 Mar 2011 Posty: 35
Wysłany: 1 Czerwiec 2011, 17:38
Luxia nie miała pytań. Bo niby po co? Dowiedziała się tego co miała dowiedzieć, więc postanowiła nie męczyć już biednej Dark, bo dziewczyna prędzej czy później tutaj im osłabnie. No więc nie zwlekając szybko wstała i wyszła wraz z Arthurem, żegnając się jedynie zwyczajnym skinieniem głowy. Nie widziała najmniejszego sensu w siedzeniu tutaj.
[zt]
_________________
A kto Ciebie śliczna tęczo,
siedmiobarwny pasie,
namalował na tej chmurce
jakby na atlasie?
Tsukichi [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 2 Czerwiec 2011, 17:18
Zagubiony w sobie Różany Strażnik cały czas dzielnie stał w miejscu i wyłapywał słowa rzucane podczas dyskusji. Większość z nich pochodziła co prawda z ust nowej Czarnej Róży. Właściwie to ona tyle już powiedziała, że dla niego wszystkie te rzucane z różnych stron zdania brzmiały tak samo. Nie zauważył nawet na dziwne ruchy Darkiś, wskazujące na to że czegoś szuka, albo na tajemnicze chwile milczenia. Ba, dodatkowo jego uwadze umknął fakt, że większość zebranych zniknęła, w bardziej lub mniej tajemniczy sposób. Myśląc o tym "mniej tajemniczym sposobie" miał na myśli zwykłe skierowanie się w stronę drzwi. I tyle? Bez żadnego ustalania niczego z Arthurem? Najwidoczniej i on stwierdził, że co ma być to będzie i nie trzeba z nikim więcej rozmawiać.
Zrobiło się nagle zbyt cicho. Rozejrzał się wokół i nagle do jego szaleńczej głowy dotarło... teraz zapewne jego kolej, w końcu nic jeszcze nie powiedział. Cała reszta albo grzecznie podziękowała, albo kilkoma słowami powiadomiła o zamiarze zniknięcia. A Tsu? Żadnych uwag, żadnych pytań, żadnych komplementów. No więc... musiał coś teraz z siebie wykrztusić. Wysilił nieco mózg i wydobył ze swojej "encyklopedii" kilka odpowiednich słów:
- Arigatou. Podporządkuję się tej decyzji i będzie oczekiwał na rozkazy. - starał się ubrać ton swojego głosu w odpowiednie kolory, tak by zabrzmieć przekonująco. Jak to mu wyszło, dowie się za pośrednictwem słuchających go osób, w tym przypadku chyba tylko Róży.
Oczywiście dręczyło go kilka rzeczy, związanych z dawną Różą, nadchodzącymi planami i et-cetera. Nauczył się jednak kiedyś że nie należy drażnić zmęczonego niedźwiedzia. Wróć... żadnego nie należy, ale już szczególnie tak poirytowanego... wróć znowu! Nie powinno się porównywać przełożonych do zwierząt. Słysząc swoje własne myśli Tsukichi złapał się za głowę, starając się opanować to wesołe przedszkole szumiące w głębinach jego czaszki.
Kiedy już hałas zniknął, Strażnik przeniósł swój wzrok na Dark. Pomińmy to że wcześniej mówił do szklanki z wodą, jakby w nadziei że właśnie ona jego zrozumie.
- Wydaję mi się że teraz moja kolej na opuszczenie Wieży. - wydobył z siebie, poprzedzając słowa głębokim wdechem i wydechem. - Jeżeli nie masz dla mnie teraz żadnego zadania, to zostawię Cię samą, wnioskując że chcesz trochę odpocząć. - tym oto sposobem zbliżył spotkanie do końca. Zanim jednak skieruje swoje nogi do wyjścia, poczeka na odpowiedź Madeline.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża Godność: Madeline Dark Wind. Wiek: 18-20. Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3 Wzrost / waga: 163 / Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty. Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3 Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah. Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3 Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami. SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
Dołączył: 01 Gru 2010 Posty: 545
Wysłany: 7 Czerwiec 2011, 20:43
Kobieta zobaczyła, że zbliża się do niej Drakar. Zastanawiała się przez chwilę w jakim celu. Nie musiała jednak tego robić długo. Poczuła dłoń chłopaka na jej ramieniu. Spojrzała na niego lekko zdziwiona. Nie była zła, a to dziwne, bo zazwyczaj nie pozwala nikomu się tykać. Zapewne to za zmęczenia. Usłyszała słowa Lunatyka i uśmiechnęła się do niego delikatnie.
- Spróbuję. Odpoczywaj również. Dobranoc.
Nie minęło wiele czasu, a pierwsza osoba zniknęła. Po chwili Arthur zrobił coś podobnego. Ucałowanie w rękę jeszcze bardziej ją zdziwiło. Cóż, widocznie teraz jak jest Różą czeka ją mnóstwo niespodzianek. Wszyscy wychodzili po kolei, a ona każdego żegnała. W końcu została tylko z Tsukichim, bo nie liczyła Białego Króliczka śpiącego na balkonie, cóż, niech se pośpi, kiedy indziej z nim porozmawia, choć tak bardzo chciała wcześniej... bywa.
Spojrzała na Różanego Strażnika i uśmiechnęła się nikle. Była do prawdy wykończona, jednak stwierdziła, że niegrzecznie by było tak po prostu wyjść nim wszyscy stąd odejdą. Teraz była tu taka cisza. Podeszła trochę bliżej chłopaka chwiejąc się delikatnie na nogach. Miała ochotę by zjeść czyjś sen, tak dawno żadnego nie wcinała... Uch, to właśnie przez to nie było szans na zaśnięcie.
-Cieszę się.
Powiedziała cicho w odpowiedzi na jego pierwsze słowa. Przyjrzała mu się jeszcze dokładniej, jakby chciała wyszukać na jego twarzy powód dla którego złapał się za głowę. Wiadomo, mogła to sprawdzić czytając w myślach, ale to takie nieciekawe rozwiązanie.
Gdy chłopak uniósł wzrok i spojrzał na nią wyszło na to, ze patrzyła przenikliwie w jego oczy. Hah, musiało to zabawnie wyglądać, uhm. Madeline westchnęła cicho. Jakoś tak nie chciała, żeby chłopak szedł, ale przecież nie powie tego wprost, bo jest bakaśna, ma jakiś tam dziwaczny sposób postrzegania dumy i dodatkowo... nie chciała się przywiązywać do nikogo. I co tu teraz zrobić? Zamiast powiedzieć, że chce żeby został rzekła tylko cicho:
- Jeśli nie chcesz nie musisz iść i tak spać nie będę, ale jeżeli gdzieś się spieszysz...
Dziewczyna nie dokończyła. Spać na prawdę nie będzie, bo dopóki nie zje snu to sama zasnąć nie da rady. Co najwyżej zemdleje, czego była do prawdy bliska.
- Jak chcesz to możesz nawet odwiedzić gabinet, nie będę go musiała pokazywać Tobie i Arthurowi wspólnie. Odnoszę wrażenie że się nie pobu... polubiliście.
Ostatnie słowo było dla niej trudne do wypowiedzenia. Chyba wychodzi na to, że jest na prawdę zmęczona, język zaczynał się jej plątać. Darkiś po tej wypowiedzi ruszyła w stronę drzwi chwiejnym krokiem, po drodze prawie upadła na Tsukiego, ale udało jej się złapać równowagę. Nie wiedziała jak zareaguje, najwyżej sobie pójdzie. Teraz pomyślała o schodach na górę, trochę będzie tam wchodzić... a to pech, przydałby się Pączek, siadłaby mu na grzbiecie i by ją zaniósł, ale ten zajmował się Tenciem, który zapewne już zdążył wykląć siostrę tysiąc razy.
_________________
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
w okrutne kolory przyodziana
Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
W mordercze kolory przyodziana
Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.
Nawet ślepiec mógłby zauważyć wykończenie Dark, słysząc same jej słowa. Jej głos, który domagał się odpoczynku i strawy, jak dziecko proszące o kupienie mu nowej zabawki.
Jak można było zauważyć Tsukichi nie lubił zwracać na siebie zbędnej uwagi, nawet u osób takich jak Madeline. Skorcił siebie w myślach. Róża wnikliwie starała się zauważyć jakiś powód tego, że złapał się za swoją nieuporządkowaną głowę. I co teraz sobie o nim pomyśli? Bardziej od wyróżniania się z tłumu, Tsu obawiał się o utratę odpowiedniego szacunku u przełożonych. Z drugiej strony jednak Darkiś zdawała się być osobą dość rozsądną i nie przejmującą się takimi drobiazgami jak jego dziwne zachowanie. A czytając w jego myślach mogłaby się szybko pogubić, bo skoro nawet on, "pan i władca" jego własnego mózgu nie może, to co dopiero jakaś inna osoba. Oszalałaby pewnie.
Ich spojrzenia spotkały się. W tym samym momencie na ręce Strażnika pojawiła się gęsia skórka. Tsu zauważył to zupełnie przypadkowo, gdyż pewne napięcie powstałe w wyniku zderzenie się ich wzroku zmusiło go do odruchowego spojrzenia się na szklankę. A ową szklankę właśnie trzymał, w zamiarze napicia się, rzecz jasna, wody. Mieszkaniec Otchłani nie czuł także głodu i pragnienia, więc musiał po prostu zgadywać kiedy nastanie odpowiedni moment na zaspokojenie potrzeb organizmu. Chociaż zgadywać to złe słowo... lepiej będzie zastąpić je "zdrowym rozsądkiem". Tak, używał zdrowego rozsądku. Zaistniała sytuacja pozwoliła mu także upewnić się co do pewnej rzeczy. Klątwa oddziałuje tylko na umysł, nie pozwalając mu czuć tych najróżniejszych rzeczy, ciało reaguje tak jak powinno.
Po westchnięciu spodziewał się że Darkiś ponownie coś wypowie. Tym razem było to nie bardzo zrozumiałe dla niego zdanie. Nie będzie spać? Zaraz... trzeba się chwilę zastanowić. Co może wpływać na jej sen? Chyba Tsukichi posiadał braki w informacjach o rasie cieni. W każdym razie, prędzej czy później zamierza je uzupełnić. Najlepiej zrobić to jak najszybciej.
- Nie mam dokąd iść. To i się nigdzie nie spieszę. - stwierdził nagle, widać nawet głośnie. Wcześniej się nad tym nie zastanawiał, bo tylko podążał za Różą. Teraz zdał sobie sprawę, że ona może go mieć dość. I dokąd się wtedy uda?
Nowa Róża wyglądała już jakby wszystkie siedem nieszczęść wymalowało się na jej twarzy, a grawitacja stała się jej największym wrogiem. Powinien w jakiś sposób namówić ją do szybkiego odpoczynku, bo nie wiadomo co się może stać.
- Z chęcią bym odwiedził gabinet, ale sądzę, że teraz priorytetem jest zajęcie się twoim stanem. Jeszcze padniesz zanim wejdziesz po tych schodach. Jakbym Cię zostawił to jeszcze ktoś mógłby taką sytuację wykorzystać. - pokiwał głową na boki, jak to się zazwyczaj robi w takich czy gorszych niesprzyjających momentach. Chociaż czy to na pewno był ten gest?
Szybka reakcja. Obawiając się, że Darkiś rozbije się na podłodze, albo co gorsza na nim, zręcznym ruchem złapał ją za ramię i przyciągnął lekko do siebie, następnie obejmując na wysokości brzucha, by upewnić się że ta wredna grawitacja nic więcej nie zrobi. I co dalej? Nie był pewny, czy znowu nie straci równowagi kiedy ją puści. Więc postanowił nie puszczać. Przynajmniej będzie później przepraszał za takowe zbliżenie.
Blaise [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Lipiec 2011, 09:31
Nie do końca ogarniam, ja i Blaise, jak wygląda pomieszczenie w którym się zaraz znajdzie, więc za wszystkie uchybienia przepraszam. Blond włosy grzecznie spał sobie oparty o framugę na balkonie. Szczerze mówiąc nie planował tego, ale wejście do sali pełnej członków Czarnej Róży, w jego przypadku, nie było najlepszym wyjściem. Najprawdopodobniej umarłby ze strachu o swoje piękne życie tysiąc razy. I tak wiele by się nie dowiedział, bo jakby nie patrzeć było to tylko spotkanie, gdzie jaśniepani panienka Madeline miała zostać przedstawiona jako nowa Czarna Róża. No w sumie to dość pomocne być tak blisko przywódcy wrogiej organizacji, ale Blaise'owi nie widziało się wysłuchiwać tych wszystkich życzliwości lub nie życzliwości do niej skierowanych. Miał w planach cały czas czekać na balkonie i gdy tylko spotkanie się skończy wskoczyć do środka i z uśmiechem powiedzieć, że wspierał ją mentalnie. Bardzo mentalnie wręcz powiem, bo nasz króliczek zasnął sobie snem spokojnego gdzieś w połowie spotkania i, gdy co jakiś czas, broda spadała mu z ramienia budził się i przez uchylone drzwi obserwował twarze członków. Kto by pomyślał, że zdejmą maski. Zawsze uważał, że Czarna Róża to naprawdę godna uwagi organizacja, powiem nawet, że za czasów wojny wykonywał dla niej większe i mniejsze prace. Jednak zapisywać się na stałe? Nie, bo to nudne i trudne! A Blaise nie podejmował się rzeczy w których był zły lub wiedział, że nie ma większych szans. A nauczył się tego jeszcze w przedszkolu na konkursie plastycznym. Można powiedzieć, że Blaise ma jakieś tam umiejętności malarskie, ale... No ale jakby nie patrzeć nie jest najlepszy - i to wtedy tak bardzo go zdenerwowało. To, że nie jest najlepszy, a on zawsze musi być de best, a jego czyny bezkonkurencyjne. Więc to chyba całkowicie normalne, że gdy... No może od początku. Podszedł do wielkich drzwi wychodzących na balkon i poprawił nieco strój, w końcu musi wyglądać wręcz cudownie. Zdjął z głowy cylinder i odłożył na jedną z wystających belek. Ha, pewnie zapomni go z powrotem zabrać, ale to takie urocze - zapominanie rzeczy było w jego przypadku całkowicie normalne i zamierzone. Poprawił fryzurę i przeniósł grzywkę na bok, ale gdy pod dotykiem skóry dało się wyczuć bliznę szybko ją opuścił. Seksowna może była, ale dla samego blondyna była czymś w rodzaju obrzydliwej skazy. Otworzył szybkim ruchem drzwi i z uśmiechem już miał powiedzieć angielskie hello, ale widok jaki zobaczył nieco go zaskoczył. To było jak pęknięcie jednej szklanki wśród tysiąca, ale dla chłopaka pękła właśnie połowa z nich. Szybkim krokiem pojawił się przy wyjściu i zdecydowanym ruchem odebrał swoją panią od Tsukichiego, patrząc oczywiście na niego dość nieprzychylnie. Jasne było, że chłopak mógł cały czas trzymać ją w swoim uścisku i jeśli tak było to Blaise nie szarpał, ale jego dłonie nie zeszły z talii panienki Maddie. Jeśli zaś czarno włosy raczył oddać Czerną Różę, to Blaise bez problemu wziął ją na ręce, niczym pannę młodą na ślubie.
- Pozwól. - powiedział, a właściwie. Chciałabym powiedzieć, że rzucił to bez zainteresowania, całkowicie spokojnie, z tym gardzącym tonem - jak zawsze. Ale nie, było inaczej. Blaise wręcz warknął, lecz to też nie do końca oddaje ton jakim się zaprezentował chłopakowi, na razie całkowicie ignorując Dark. Po chwili się opanował i spojrzał zdrowym okiem na dziewczynę.
- Nie wyglądasz najlepiej. - rzucił cały czas nieco zły. Oj, tak nie był zadowolony i w dodatku był buzowało w nim ogólne rozczarowanie. Blaise rzadko jest zły, ale teraz powiem nawet, że oko ukryte pod grzywką pulsowało ze wściekłości. Kto w ogóle śmie tak dotykać jego panienkę! Niedorzeczność i ogólnie bez sensu. Oczywiście wina tej całej sceny, jaką nasz króliczek opacznie zrozumiał, leżała w winie tego okropnego zbo... członka organizacja, a nie jego pani. O nie, jego pani jest zawsze czysta jak łza.
Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża Godność: Madeline Dark Wind. Wiek: 18-20. Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3 Wzrost / waga: 163 / Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty. Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3 Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah. Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3 Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami. SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
Dołączył: 01 Gru 2010 Posty: 545
Wysłany: 11 Lipiec 2011, 23:13
Tsukichi niepotrzebnie karcił siebie za to, że Darkiś próbowała go zrozumieć. W końcu to nie jego wina, że ona była ciekawa dlaczego on zachowuje się tak a nie inaczej, nieprawdaż? Madeline nie pomyślała sobie o ni nic złego, po prostu ją zainteresował i tyle. Choć on przeciez nie mógł wiedzieć o tym , bo w końcu nie potrafił czytać w myślach, czy też operować swymi myślami tak jak ona. Może niestety, a może i stety. W końcu jej moc bywała dość męcząca, bo wszystko ma przecież swoje plusy i minusy, ne?
Tego, że panienka Wind oszalałaby czytając w myślach Tsukiego nie byłabym taka pewna. Ona przecież już była po prostu dość ześwirowana. W jej głowie niekoniecznie wszystko było w porządku, więc nie można by powiedzieć, że zwariowała, co najwyżej zagłębiła się w czarnej dziurze swego oszołomstwa. Jednak zostawmy już ten temat, nie będziemy się tu przyznawać do kiepskiego stanu psychicznego naszej Czarnej Róży, bo jeszcze ktoś to... wykorzysta? Ech, kto tam wie co kto zrobi z tym fantem?
W każdym razie powinniśmy powrócić do tego co działo się na sali obrad.
Madeline ucieszyła się z tego, że chłopak nigdzie się nie śpieszy myśląc(prawidłowo), ze to znaczy, że zostanie jeszcze trochę. Skąd taki pozytywny odbiór z jej strony? A kto ją tam wie. Może to właśnie dlatego, że jej słowa poskutkowały i dzięki temu Tsukichi zostanie i ona nie będzie musiała się martwić, że ktoś ją zamorduje, gdy zemdleje. Uśmiechnęła się pod nosem, jednak on tego nie mógł zauważyć, bo stała do niego tyłem. Dalej wszystko działo się strasznie szybko, poczuła dłoń na swoim ramieniu, została przyciągnięta i Tsukichi ją objął. Pierwsza myśl mówiła jej, że powinna go odepchnąć, więc jakoś wykręcając się obróciła się do niego przodem i już miała się wyrwać, nawet położyła już dłonie na jego klacie, żeby ułatwić sobie sprawę... Jednak dziwnym trafem zrezygnowała. Przyjrzała się klacie, którą miała na przeciwko. Cóż, w końcu ona wcale nie należała do wysokich osób, więc co się dziwić, że miała głowę na takiej wysokości? Znieruchomiała. Co to za dziwne uczucie? Jej serce zabiło trochę szybciej. Nie, to wcale nie tak, ze zauroczył ją jak jakąś głupia małolatę... Po prostu bycie obejmowaną było dla niej dziwne. Nie mogła sobie przypomnieć kiedy ostatnio nastąpiła taka sytuacja. O ile takowa wystąpiła w ciągu ostatniego wieku. Nie wliczamy oczywiście w to tego jak Blaise wyniósł ją na rękach z baru.
Nagle pomyślała, że to na tyle nienormalne, że na prawdę musi się wyrwać. Już miała coś powiedzieć, gdy nagle poczuła druga parę rąk na swej talii i lekkie szarpnięcie w tył. O nie, zbiorowy gw... Nie, dobra, nie napiszę tego. W każdym razie dziewczyna obróciła głowę z chęcią ukatrupienia osoby, która stała za nią. I co się okazało? Że to jej sługa ją obmacuje... Tak to właśnie wygladało w jej wyobraźni.
Takim sposobem była trzymana przez dwójkę mężczyzn nie wiedząc o co im chodzi, jaki to ma sens i w ogóle co się dzieje. Szczególnie jeśli mowa o Blaisie... Co w niego wstąpiło? Czuła się jak lalka, o którą kłócą się małe dzieci. Wyglądało na to, ze w ogóle nie mają zamiaru jej puścić. Czy oni nie zdają sobie sprawy z tego, że osoba, którą tak trzymają to Czarna Róża? I to wyjątkowo wybuchowa Róża... Ona nie pozwalała się tykać, a oni weszli w jej strefę prywatności za jednym rzutem oboje! Zapewne jakby była taka możliwość zdzieliłaby dwójce. Tak jak na Madeline przystało, czyli lizaliby rany po tym przez co najmniej tydzień. Na ich szczęście nie miała siły bić nikogo. Chwyciła ich za to oboje gdzieś w okolicy mostka i ostatnimi siłami odepchnęła od siebie. Ciężko było jej trzymać równowagę, ale co tam...
- Idiotyczne to...
Mruknęła pod nosem, po czym zerknęła z wyrzutem na Białego Królika.
- Co ci odbiło? Myślisz, że co ja jestem? Kukiełka do bycia wyrywaną? Bycie sługa nie upoważnia cię do robienia takich rzeczy.
Chciała go szturchnąć w ramię, jednak po chwilii znów się zachwiała i miast bicia postanowiła się ratować. Ścisnęła nadgarstek sługi najsilniej jak się jej udało, choć była zmęczona był to dość silny uścisk i mogło go zaboleć.
- Zaśnij, teraz, tu, natychmiast... Albo chociaż znajdź mi kogoś śpiącego... Muszę dorwać sen...
Mówiła urywanymi słowami. Chciała dodać "proszę" ale się nie przełamała. Jej głos za to brzmiał nadzwyczaj łamliwie. Niby nie tak mocno, ale w jej przypadku było to dostrzegalne, bo nigdy wcześniej nie miała takiej kluchy w gardle... nigdy od momentu w którym widziała członka MORII atakującego najbliższą jej sercu osobę. Jej mięśnie drżały lekko i nagle zaczęła przypominać wyglądem narkomana na głodzie. Potrafiła wytrzymać bez jedzenia snów nawet parę tygodni, ale tym razem jej granica była mniejsza, zapewne przez nadmiar wrażeń i problemów. Pragnęła snu całym sercem, gdyby tylko mogła spałaby Tsukiego i Blaisa i zjadła sny obojga. Jednak nie mogła tego zrobić. Tsukiego nawet nie prosiła o szukanie ofiary, w końcu on był członkiem organizacji, a nie kimś kto musi jej bezgranicznie słuchać. Znaczy musi, ale w sprawach Róży, a czy jej głód snu jest sprawą Róży? Może i jest... Dlatego do niego rzuciła krótko:
- A może ty masz ochotę na sen, Tsuki?
_________________
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
w okrutne kolory przyodziana
Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.
Piękna róża zła
Każdego kwitnie dnia
W mordercze kolory przyodziana
Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!