Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 23 Październik 2017, 11:19
Zaśmiał się krótko -nie wiem czy płaszczki są o wiele bezpieczniejsze jako towarzysze do pływania. Ich jad zabija tak szybko, że często nie zdąży się podać surowicy - powiedział z dziwnym uśmieszkiem - poza tym jeśli ktoś chce pływać z rekinami, ale nie chce mieć z nimi bezpośredniego kontaktu to może być w takiej specjalnej klatce. To i tak dość duża adrenalina - aż przeszedł go przyjemny dreszcz. Pokazał nawet kobiecie obraz jak to wygląda z tymi wielkimi rybami. Uwielbiał takie sporty ale sam miał jednak odrobinę oleju w głowie. Na pewno by się nie pchał na takie rodeo jak tu z własnej woli.
Uniósł jedną białą brew, spoglądając na kobietę - nie tylko faceci to paple i też nie wszyscy - wzruszył ramionami. Wiedział jednak jak łatwo namówić większość istot do gadania nawet na zakazane tematy. Sam miał w tym spore doświadczenie. I to w obu postaciach. Nie umiał czytać w myślach ale jego aura potrafiła przekonać do niego prawie każdego i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na różne tematy.
Cielak nie chciał się od niego odczepić. Niezbyt to się lisowi podobało. Rozejrzał się i zobaczył zachodzące słońce. Krwawe zachody nigdy nie wróżyły dobrze. Przeklął pod nosem, gdy mała krótka zamuczała. Spojrzał niepewnie na dorosłe krowy i oczywiście kątem oka na samego byka, żeby ten ich nie zaskoczył.
Zauważył, że cielak wgapia się w jego skrzynię. Zmarszczył brwi i ostrożnie, powoli ją rozplątał. Linę przewiesił sobie jak szarfę -nie mam nic do jedzenia mały - powiedział łagodnym głosem i otworzył skrzynię, dając ją obwąchać małemu. Może to go przekona, że demon nie jest ciekawym obiektem do zaczepek. Nasłuchiwał też cały czas co było dość trudne przez te wszystkie żujące krówska - musisz już od teraz być moimi oczami, bo nie dam rady ogarniać wszystkiego na raz - powiedział cicho do Adel. Jednak był pewien, że go usłyszała. Miał jednak nadzieję, że nikt poza nią.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 23 Październik 2017, 18:33
Dziewczyna tylko wzruszyła ramionami, na słowa lisa. Nie miała nigdy okazji na ani jedno ani drugie i chyba się z tego cieszyć. Gdy zobaczyła w swojej głowie obraz Lusiana w dziwnym stroju, w klatce a dookoła niego rekiny... Cóż. Od razu wyszła z jego głowy. Nie spodobało jej się to i wiedziała że nawet za milion złota nie byłaby w stanie tego zrobić.
Jak ją Lusian poprosił, bacznie obserwowala zarówno teren leśny jak i stado. Raz na jakiś czas przesyłala obraz do umysłu lisa, bo może a nuż to on coś dostrzeże, tam gdzie ona nie widzi? Może dostrzeże strasznie rozmyta postać która na jednym z obrazków stała niepokojąco blisko byka? Któż to może wiedzieć.
Cielak gdy tylko zobaczył sztabki złota, oblizal swój pysk i zamuczal po raz kolejny. Tym razem o wiele głośniej. Grono krów które zaprzestały rzucia się powiększyło. Pare innych cielaków zrobiło, kilka kroków bliżej naszej dwójki. Kilka zaniepokojonych matek, zarylo kopytami w ziemię. Gdyby tylko ktoś spojrzał na byka, dostrzegł by że zbliżył się nieco do nich. Nagle cielak porwal jedną sztabke i zaczął z nią uciekać, o dziwo przeżuwając ją. Pare krów pobiegło za nim, mucząc na tyle głośno że byk stanął. Z jego nozdrzy zaczął buchać dym. Na arenie było już prawie ciemno. Nagle tuż obok Yako pojawiła się cała czerwona postać, śmiejąc się złowieszczo. Zamachnal się i rękojeścią sztyletu, uderzył lisa w kark. Natychmiast po tym zniknął niczym kamfora. Yako mógł odczuć przenikliwy ból jak i zobaczyć lekkie mroczki przed oczami.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 23 Październik 2017, 19:42
Zajmował się cielakiem, spoglądając jak ten oblizuje się na widok sztabek złota. Podniósł głowę, by obejrzeć się na byka, gdy zobaczył w głowie obraz tej dziwnej rozmazanej postaci - co to było... - powiedział niepewnie. Słuchał uważnie, próbując wyłapać jakikolwiek dźwięk poza tymi, które wydawały otaczające ich zwierzęta.
Jego uwagę odwrócił jednak cielak. Porwał sztabkę złota i uciekł, a za nim pobiegło trochę krów, robiąc trochę przejścia oraz dość skutecznie odwracając uwagę byka. Lusian widząc to zamknął skrzynkę - no to chyba mamy... - nie skończył, bo nagle ktoś pojawił się obok i śmiejąc się, rąbnął go w kark. Lis opadł na kolano i warknął wściekły. Chwycił się od razu za kark i sprawdził czy czasem nie krwawi. Klęczał tak chwilę oddychając ciężko, mając zamknięte oczy. W końcu się wyprostował marszcząc brwi. Coś się jednak zmieniło. Cała jego sierść oraz białe włosy były nastroszone, kły wydłużyły się i zaostrzyły, tak samo jak pazury. Otworzył oczy i spojrzał prosto w oczy rudowłosej - powiedz mi kochana, czy nadal masz zamiar rozmawiać z tą czwartą osobą, czy będę mógł się w końcu pobawić? - zapytał. Jego głos był niski i mroczny. Jednak najbardziej demonicznego wyglądu dodawały mu jego oczy. Krwistoczerwone o wąskich źrenicach. W szczególności w połączeniu z jego białymi włosami i futrem, oraz blizną na lewym policzku. Teraz ta pamiątka po pazurach tym bardziej dodawała mu drapieżności.
Demon oddychał głęboko i wziął skrzynkę. Zdjął naginatę z pleców. Rozglądał się za przeciwnikiem, który przed chwilą go rąbnął - gdzie ten gnojek się podział? - wywarczał. Cały czas obserwował też krowy, cielaki i byka, by w razie czego rzucić kolejną sztabkę gdzieś w bok. Poprawił też lasso, jakby było potrzebne. Temperatura naokoło lekko się podniosła. Węszył, słuchał i rozglądał się. Powoli ruszył też w kierunku byka, mając nadzieję, że kobieta nadal będzie wysyłać mu obrazy. Wolał ją mieć przy sobie - domyślam się, że nie dasz rady go unieruchomić jak znów się pojawi co? - zapytał spoglądając na kobietę. Jego głos był zbyt spokojny, a na jego ustach błąkał się bardzo niepokojący uśmieszek -czy może dasz radę?- poruszył swoją białą kitą i oblizał delikatnie. Nadal czuł nieprzyjemne pulsowanie, ale w chwili obecnej miał je gdzieś. Sam ból nie jest przeszkodą, a nie wyglądało na to, żeby coś mu się stało. No...może zostanie siniak.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 25 Październik 2017, 21:16
Krowy faktycznie robiły mase hałasu. Zarówno słuch jak i węch na niewiele się tu zdawały. Na szczęście krówska mają jednakowy kolor, dzięki czemu wszystko co się różni od nich kolorem, może być łatwo zauważone. Dlatego też, nie uszła uwadze naszego lisa, dziwna biała plama w obrazie który wysłała mu dziewczyna.
Cielak biegnąc w stronę byka ze sztabka złota, budził duże zainteresowanie innych krów. Coraz to liczniej za nim podążały, jakby były w jakimś amoku. Dziewczyna odpowiedziała mu niemal kd razu.
- Oczywiście że mam zamiar! On nie ma pojęcia że mamy pokojowe zamiary! Pewnie myśli że mamy zamiar go zamordo.. - nie dane jej niestety było dokończyć. Czerwona postać pojawiła się tuż za nią i... Cóż. Jeden, płynny ruch ręki. Wyglądało to dość pięknie. Krew z szyi naszej rudej panienki, trysnela pięknym strumieniem. Jej krew dodawała ostrości całej tej sytuacji. Oczy rozszerzone w niedowierzaniu, zgasły tak nagle. Tak nagle jak pojawił się, a teraz zniknął nasz diabeł. Diabeł, przez wzglad na maskę która ma na twarzy. Czerwona maskę diabla. Dookoła Yako, słyszał teraz jego śmiech. Nie sposób było go namierzyć. Raz był przy nim, raz o wiele dalej a raz nawet nad nim. Zapach krwi naszej baśniopisarki, rozpostarł swe ramiona po całej zagrodzie. Byk zwrócił łeb w ich stronę. Jego czerwone oczyska, wpatrywały się prosto w Yako. Buchnął mu dym z nozdrzy. Na ogrodzeniu zagrody, zaplonely lataranie, dając nie za dobre światło. Czy Yako sobie z tym poradzi? Dookoła zapadła ciemność, piękna i nieprzenikniona. Niestety, to niebo nie pokazało swoich bezcennych gwiazd. Schowało je, jakby przeczuwajac nadciągające wydarzenia.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 25 Październik 2017, 23:30
Słysząc ostatnie słowa kobiety, położył po sobie uszy. Nie zdążył jednak dopaść czerwonego gościa, nim ten znów zniknął. Czując jak życie rudej dogasa, spojrzał na nią bez emocji. Może nawet z obrzydzeniem? - nie moja droga, to Ty nie wiesz, że to on ma zamiar nas tu zamordować - powiedział, po czym odwrócił się do niej tyłem i ruszył w kierunku byka. Wcześniej jednak zabrał sztylet, który jeszcze chwilę trzymała w dłoni. Śmiech czwartego wcale nie pomagał się skupić. Owszem mógł go w pełni ignorować, ale wtedy nie wiedziałby, z którego kierunku mógłby dość atak. Tak to przynajmniej miał choć minimalne pojęcie gdzie teraz znajduje się jego przeciwnik.
O rudowłosej nawet nie myślał. Nie miał po co. Owszem przydałaby mu się jako druga para oczu, jej moc była bardzo pomocna. Poza tym stanowiła dobre źródło pożywienia, w szczególności, że zaufała mu na tyle by mógł mieć kontakt z jej skórą bez wzbudzania jej podejrzeń. Nie musiał się nawet odwracać czy sprawdzać pulsu, by wiedzieć, że nic z niej już nie zostało. Tylko zwłoki, które za niedługo zaczną gnić. Nie czuł od niej ani odrobiny energii, więc miał pewność, że to teraz tylko kupa mięcha i kości.
Widział, że byk się denerwuje i patrzy w jego stronę. Nie widział tego czerwonego pewnie i dlatego skupiał się na lisie. Na twarzy albinosa za to gościł szaleńczy uśmiech. Rozglądał się, wyglądał jakby szedł prosto na byka, nie zwracając na niego uwagi. Jednak cały czas nasłuchiwał. By brzmiał zupełnie inaczej niż krowy, dlatego łatwo było rozróżnić jego dźwięki.
Szedł w stronę tej kupy żelastwa. Widział, że cielak niósł mu złoto, choć jeszcze nie widział co z nią ostatecznie zrobił. Wszystko przez tego idiotę -hej Krwinko - zawołał. Nie zbyt głośno, żeby nie spłoszyć bydła, ale miał wrażenie, że ten ktoś go i tak usłyszy - zostaliśmy Ty, ja i ta kupa wołowego. Może pokażesz się i pogadamy? Widowni na pewno bardziej się to spodoba niż szybko śmierć jaką zaserwowałeś tej rudej kupie mięsa - parł przed siebie. Gotowy do obrony lub ataku. W dłoni mocno i zdecydowanie trzymał swoją broń. Nasłuchiwał uważnie, próbując wyłapać każdy najdrobniejszy ruch, wszystkimi swoimi zmysłami. Wolał nie dać się zaskoczyć ja ta lasencja, którą zostawił za sobą.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 28 Październik 2017, 17:11
Kto wie. Może gdyby pośpieszyli się z wyjaśnieniem swoich zamiarów, ruda nadal by żyła? Może czwarty by im pomógł, sprzeciwić się temu wszystkiemu? Zamiary baśniopisarki były szlachetne i łamiące za serce. Zemsta za swoją młodszą siostrzyczkę w formie buntu na arenie. Tak by ośmieszyć realizatorów, a później wspólnymi siłami ukarać ich wszystkich. Nie tylko za to co zrobili jej siostrze, ale także za śmierci innych. Bestialsko odebrane życia, członkowie rodzin, brutalnie im wyrwane. Tego się nie da juz zwrócić. Nie da się usmierzyc bólu po takiej stracie. Żadne pieniądze nie są tego warte. A jednak, jest garstka psycholi, wzbogacających się na tym nieludzkim interesie. Bo tym to wszystko było. Interesem. Formą zarobku. Rozrywką dla znudzonych życiem, bogaczy. Nadzieją, tych którym powodziło się gorzej, na odkucie się od dna...
Reakcja Yako na śmierć towarzyszki była trochę okrutna, co pewnie spodobało się obserwatorom. Kochali w końcu rozlew krwi, niespodziewane akcje i dramaty na arenie! To wszystko powodowało u nich skok adrenaliny i podniecenia. Po to brali w udział w tym ekscesie. Pieniądze krążyły po sali, jedni zdobywali, drudzy tracili. W tym czasie światło z zielonych oczu, zgasło. Zranionie serce, opuszczone, zatrzymało się. Czwarty, kimkolwiek był, wiedział jak ciąć. Poderżnął jej gardlo pod takim kątem i z takim naciskiem że wykrwawienie się było bardzo szybkie. To plus jego znikanie, czyniły z niego niebezpiecznego przeciwnika. Kto wie, co jeszcze ma do zaoferowania?
Śmiech przeciwnika ucichł, tak samo szybko jak się pojawił. Teraz słychać było, tylko krowy i gdzieś w oddali cykanie świerszczy. A co było widać? No cóż, nie za dużo. Wieczór który nastał, zmierzał w objęcia nocy. Czas na arenie biegł trochę inaczej, mogłoby się zdawać. Ile czasu już tak właściwie minęło odkąd tu się znaleźli?
Oczyska byla, żarzyły się, widoczne bardzo wyraźnie. Wszystkie krowy jakby zaczęły się rozstępowac na boki. Niczym może przed Mojżeszem. Kompletnie igmorowały w tym momencie wszystko. Zachowywały się tak jakby od rzucia trawy zależał teraz ich byt. Byk zaryczał wściekle, widząc jak lis zmierza w jego stronę. Zarył kopytem w ziemię, przybierając pozycję bojową. Na słowa Yako, w powietrze wzbil się śmiech. Trudno stwierdzić skąd dokładnie, był wszędzie i nigdzie. Jakby... W głowie.
- Naprawdę sadzisz że zależy mi na tym co sądzi o tym pierdolona widownia? - głos czwartego był zadziwiająco wysoki. Trochę piskliwy można by powiedzieć. Mimo tego co... Powiedział... W jego głosie było niezadowolenie i lekkie wahanie. Jedna z krów nagle zawyła boleśnie i odbiegla, jakby ktoś przypadkiem na nią wpadł...
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 30 Październik 2017, 14:57
Demon wywrócił oczami słysząc dziwny głos w swojej głowie -skoro masz tak bardzo gdzieś czego oni chcą, to czemu się nie pokażesz i nie pogadasz? - zapytał i ziewnął -robi się ciemno, Ty pewnie też chcesz już to kończyć, a widownię można podrażnić. Chcą rozlewu krwi i to im dałeś, choć pewnie woleli by jakąś akcję, a nie natychmiastowego trupa- powiedział znudzonym głosem. Nasłuchiwał cały czas jakichkolwiek innych dźwięków niż te wydawane przez krowy. W końcu odgłos kroków różnił się i powinien go wychwycić. Zastanawiał się więc jak ten ktoś się porusza. Biega? Po takim podłożu bez rozprysku i żadnego dźwięku? Teleportuje się? Jest niewidzialny? Nie wiedział tego, musiał więc uważać i to bardzo.
Cały czas pilnował byka. Widział, że ten przygotowuje się do ataku, ale domyślał się, że będzie miał czas by uskoczyć. W sumie to miał nawet mały pomysł jak go wykorzystać, jednak najpierw musiał zlokalizować swojego rozmówcę.
Wyciągnął ze skrzyni sztabkę i bawił się nią chwilę, nasłuchując otoczenia. Gdy tylko usłyszał ryk krowy, rzucił z całej siły sztabką w tamtą stronę jeśli byk na niego ruszył, uskoczył w bok, zmieniając się w lisa i czmychnął między krowy. Kolor sierści niezbyt mu teraz pomagał, ale nie mógł na to nic poradzić. Jeśli miał czas to szybko przeturlał się po błocie by nie być aż tak białym oraz by zatamować swój zapach.
Jednocześnie podpalił ogrodzenie za sobą, mając nadzieję, że krowy zachowają się jak na bydło przystało i ruszą w kierunku jego przeciwnika, jak najdalej od ognia. Jeśli trzeba było to nawet zaczął je poganiać tak jak to robią psy pasterskie. Może uda im się stratować tego czerwonego gościa. Jednocześnie uważał na byka, by przypadkiem nie nadziać się na jego wielgachne rogi.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 31 Październik 2017, 16:29
- Lubisz sobie pogadać co? Bo ja nie lubię. Nie jestem tu po to by gadać z jakimś popierdolencem. A po to by wygrać. Więc zrób mi tą uprzejmość i po prostu zgiń. - czerwony znowu sie roześmiał. Podchodził do tego poważnie. Jakaś krowa podeszła do zwłok rudej i zaczęła je zjadać...
Trafnym spostrzeżeniem było to że byk do szybkich nie należał. Patrząc na jego gabaryty i to z czego był zrobiony, nie było to dziwne. Nie mniej jednak nadal był niebezpieczny, stratowanie przez chwilę nieuwagi, nadzianie się na jego rogi... No do miłych nie należały. Gdy tylko byk był na to gotowy, ruszył na niego. Spod jego nóg tryskalo błoto. Ryczał rozjuszony. Sztabka złota rzucona przez lisa nie trafiła w nic. Co więcej złapał ją cielak i połknął w całości. Takich krów raczej się nie spotka nigdzie indziej...
Lis w ostatniej chwili czmychnal bykowi, który wrył kopyta w ziemię by się zatrzymać. Jego futro wręcz jarzyło się na tle tego wszystkiego, więc wytaplanie się w błocie i krowich odchodach było dobrym posunięciem. Gdy podpalil ogrodzenie, krowy oszalały. Nie należały do inteligentnych stworzeń. Tratowały siebie nawzajem. Każda próbując uciec od ognia. Biegały po zagrodzie w skrajnym przerażeniu. Ich ryk niósł się wysoko w niebo. Wszędzie było ich teraz pełno. Zamieszanie które teraz powstało nie sprzyjało niczemu. Co więcej było dość głupie. Gdy tylko płot z jednej strony się spalił, krowy wybiegły z zagrody. Byk jako przywódca stada, ruszył za nimi, próbując jakoś ogarnąć sytuacje. Widać, nie przywykl do takich sytuacji. Stado biegło przed siebie, nie zwracając na nic uwagi a byk za nimi. Już po chwili nie było ich wcale widać, tylko słychać było jeszcze ryk. W zagrodzie zostało sporo martwych sztuk. Nie wszystkim udało uniknąć się stratowania. Znaki na rękach graczy zaczęły się ruszać, w kierunku byka. Ogrodzenie się wypalalo, suche niezbyt stabilne drewno z jakiego było zrobione nie było w stanie przeżyć staranowania. Pełna prowizorka można by rzec że był po prostu ozdobą.
- Do reszty Cie pojebalo - w głowie Yako znów pojawił się głos czerwonego. Rozbawiony do granic możliwości. Jednocześnie na jednej z martwych krów, pojawił się czerwony. Stał sobie w tym swoim czerwonym stroju, z maską na twarzy.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 1 Listopad 2017, 20:39
Zaśmiał się, słysząc słowa czerwonka -ja przynajmniej nie przyszedłem tu z własnej woli - zawołał, rozglądając się - i wiesz? Nie skorzystam z propozycji- dodał jeszcze, znudzonym głosem. Na krowę tylko zerknął ale bez większego zainteresowania. Skoro lubiła mięsko to niech zajada. Demonowi już się nie przyda.
Umknął bykowi, ale zauważył, ze tym razem sztabką zainteresował się tylko cielak. Co za dziwne bydło...
Unikał sprawnie kopyt wystraszonych krówsk. Nasłuchiwał równocześnie czy nie słyszy gdzieś krzyku bólu czy innych odgłosów świadczących o tym, że jego przeciwnik lezy teraz i się wykrwawia. Byłoby to nudne, ale szybciej by dotarł do domu. Poza tym Trudno nie odnaleźć takiego stara śmierdzących krów gdy ma się tak wyczulony węch jak Kitsune.
Otrzepał się z nadmiaru błota. Nadal był brudny, ale już tak z niego to wszystko nie skapywało. Rozejrzał się. Sporo krów padło, co za głupie zwierzęta. Zauważył czerwoną postać, stojącą na jednym z trupów. Sam wskoczył na inne i usiadł prosto otulając się ogonem - na to już raczej za późno- powiedział i ziewnął szeroko, pokazując swoje imponujące uzębienie. Coś mu nie pasowało. Skoro ten czerwony gość tak chce wygrać, to czemu nie wlazł w ten portal, nim dotarł do niego Lusian z Adelaidą? Czyżby było inaczej niż mówili wcześniej? Czyżby trzeba było najpierw zabić wszystkich zanim się przejdzie? Może.
- Skoro już jest tu cicho i spokojnie to może pokażesz mi Krwinko jak wyglądasz?- zapytał zmieniając się w Lusiana. Stał na krowie, machając leniwie ogonem. Był wyraźnie znudzony - wiesz...nie wiem co inni widzą w tych zawodach, ale ja się tutaj cholernie nudzę - powiedział i ponownie ziewną. Cały czas jednak był czujny by odeprzeć ewentualny atak -ruda chciała wszystkich ratować, wampirek został zeżarty przez krasnala zanim do niego dotarliśmy, a jak będzie z Tobą? - spojrzał na niego swoimi czerwonymi oczami o zwężonych źrenicach - pobawisz się ze mną, czy też będziesz nudziarzem? - zapytał wskazując na niego ostrzem swojej Naginaty, jednocześnie uśmiechnął się szaleńczo i oblizał, przechylając głowę lekko w bok.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 9 Listopad 2017, 21:11
Czy podejrzenia Yako były słuszne? Trudno stwierdzić. Czerwony był nie do odszyfrowania. Nie dało się nawet zobaczyc jego minę przez maskę. W głosie jednak brzmiała nuta wesołości.
- Ależ Lusianie Foxsoul. Czy jeśli wolisz... Yako. Nie sądzisz że to dość interesująca zabawa? Troche jak w kotka i myszkę. Albo w lisa i cień. - gdy tylko bydło się spoloszylo, czerwony znikł. Nie było po nim śladu. Jego dziwnie gorzki w odczuciu zapach, unosił się w całej zagrodzie. Odnalezienie bydła będzie zaiste dość łatwe. Trzeba mieć naprawdę tępy węch by nie czuć ich smrodu. Ciagnie się za nimi, niczym ścieżka. Światło jednej z latarni zadrgalo i zgasło. Za jej śladem poszła co druga latarnia. Atmosfera na arenie zrobila się przycieżka. W dodatku ni stąd ni z owąd pojawila się mgła. Sięgała jednak tylko do bioder, łapiąc swoimi mackami wszystko i otulajac to sobą. Po słowach o rudej, w powietrze wzbil się szaleńczy śmiech. Tak piskliwy że gdyby potrwal jeszcze chwile, latarnie pewnie by popekaly.
- Co za idiotka! Z roku na rok wybierają większych idiotów. A ona była popierdolona. Ile słodkich kłamstewek spiles z jej ustek? Zdążyłes się nia najeść? Oj tak, oni wiedzą o Tobie całkiem sporo. To jest test, tak. Ona była kompletnie pojebana. Zamordowala cala swoja rodzinę i gdzieś zniknęła. Oni ja śledzili i sie nia zajęli. Oglądała co trzeba by trochę tu pożyć i puf. Wszystko poszło tak pięknie! Tylko ten idiota... Kto by pomyślał że jest tak pojebany. Okradanie skrzata to podpisanie własnego wyroku. - czerwony zjawił się po środku zagrody. Stał sobie na zwłokach krowy, pewnie i niewzruszenie. Znowu się roześmiał. - Chyba wiesz co? Domyśliłes się juz?? No? Jesteś taki fajny jak mowila czy nie? Wygra tylko jedno. A dlaczego? Bo przejście otwiera się dopiero gdy na arenie zostanie jeden uczestnik. Co więcej, byk musi być żywy. Inaczej utkniemy tu na zawsze. Chyba byś tego nie chciał co? Nie miał byś tu za wiele do poruchania. Ten twój rudzielec... Oni was obserwują. Tak sie to zaczyna! - znowu znikł. Gdyby Yako tylko zwrócił uwagę, dostrzegłby że czas znikniec się skraca. W dodatku dzięki mgle mógł dostrzec ruch powietrza.
Pojawił sie jakieś 5 metrów od Yako. Przekrzywil głowę i ściągnął maskę. Powoli. Yako mógł dostrzec te znajome tude włosy, oczy z czarnymi białkami... Te blada twarz. Twarz Gawaina Keera. Która była tak szczerze zmartwiona. Jego ubranir się zmieniło na taki które zwykle nosi Gaw. Wyciągnął w jego stronę rękę. O dziwo, kawalek dalej na ogrodzeniu siedział czerwony. Z maska na twarzy. Gaw się odezwał, głosem praktycznie identycznym co Gaw. Czy to możliwe?
- Yako chodź. Mamy chwilę, musimy uciekać! Jest źle do cholery! - powietrze jakby zgestnialo. Co zrobi Yako? Przelomowa chwila zdawala się zatrzymana w czasie...
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 10 Listopad 2017, 13:53
Przekrzywił głowę lekko w bok i zrobił zbolałą minkę - to jest nie fair. Ty wiesz jak się nazywam, a ja wiem tylko, że nie masz gustu i jesteś niezwykle irytujący - powiedział żałosnym głosem. Naprawdę ten czerwony wypierdek zaczął go wnerwiać. Do tego ten jego piskliwy głosik. Co on kastrat czy co?
Rozglądał się w poszukiwaniu swojego rozmówcy. Nie ruszał się z miejsca, by nie zakłócać dźwięków przeciwnika, hałasami wywołanymi przez własne ruchy. Do tego pojawiła się ta mgła. Co tu się kurna dzieje. Jakaś walka z bossem czy jak? Otoczenie przez to się zmieniło, ale nadal wiedział, że podłoże nie jest stabilne. Musiał o tym pamiętać, żeby nie popełnić gafy i nagle nie wyrżnąć sobą prosto do tego szamba. Już wystarczająco był brudny i śmierdział błotem i krowim moczem. Niezbyt przyjemne to było, ale jakoś musiał wytrzymać. Ale na pewno będzie potrzebował dłuuugiej kąpieli, żeby się tego pozbyć. Sam by się do łóżka nie wpuścił w takim stanie, a co dopiero Gaw, który uwielbiał czystość.
Warknął głośno i położył po sobie uszy, słysząc piskliwy śmiech. To bolało. Yako miał słuch równie dobry co normalne lisy, więc nie przepadał za tak wysokimi dźwiękami, dodatkowo drażniły go. No jakby nie miał wystarczająco bodźców żeby chodzić teraz wkurwionym przez co najmniej tydzień.
Wywrócił oczami -a co mnie obchodzi co ta wiewióra zrobiła? To tylko kolejny robal na mojej drodze, który był na tyle głupi, że nie uciekł od razu tylko pozwolił na bycie moim drugim śniadaniem- powiedział znudzonym głosem. Na temat wampira nawet się nie wypowiadał, tylko ziewnął ponownie. No ten gość go zaraz tutaj zanudzi. Niby nie lubi gadać, a pieprzy nie wiadomo co.
Następne słowa jednak były bardziej interesujące, choć demon nie dał tego po sobie poznać.
- Jaki test? - zapytał ciągle znudzonym głosem i przestąpił z nogi na nogę, w wyrazie znudzenia - i jak mogli to planować, skoro nikt mnie tu nie zaciągał? Trafiłem na to miejsce przypadkiem - wzruszył ramionami - z resztą mało ważne.
Spojrzał na czerwonego lekko zirytowany - czego się niby mam domyślać? I czemu niby jestem fajny? - zapytał. Wziął do prawej ręki sztylet i bawił się nim, w ogóle nie zauważając tego. Po prostu chciał coś porobić z rękami bo go chyba tylko troszku nosiło. W lewej trzymał pewnie swoją Naginatę.
- Już się domyśliłem, że to nie jest wyścig inaczej już by Cię tu pewnie nie było - powiedział spoglądając na ostrze sztyletu, dostał jednak bardzo ważną informację, by nie zabijać blaszanego byka -i powiedz mi .... skoro to oni wiedzą wszystko o mnie, to skąd Ty to wszystko wiesz? - zapytał. To mu tu nie pasowało. Nie pokazywał jednak strachu, a cały czas na jego twarzy widniało znudzenie i odrobina irytacji. Ten gość gadał więcej niż Yako! I do tego takie bezsensowne rzeczy... Zaśmiał się - jednak nie wiesz o mnie wszystkiego. Ruchanie mnie nie interesuje, znudziło mi się - wzruszył ramionami. Nadal się uśmiechał wyraźnie rozbawiony i pozornie nawet nie zareagował na wzmiankę o rudzielcu. Kitsune nie podobało się to, że ktoś ich obserwował, a tym bardziej nie spodoba się to Cieniowi. Był skrytym gościem i na pewno nie będzie zadowolony.
Czerwony zaś zniknął. Yako rozejrzał się. Widział ruch mgły. Czyżby się mu moce kończyły? Nie znikał już na tak długo. Gdy pojawił się we mgle, skupił na nim uwagę, ale coś mu nie pasowało.
Otworzył szeroko oczy, widząc, że pod maską, skrywał się...Gaw - Gawi? - zapytał i zrobił krok w jego stronę. Słysząc co ten powiedział przytaknął mu głową. Spojrzał na czerwonego i zaczął zbliżać się do ukochanego. Wyglądał jakby uwierzył w to, że stoi przed nim rudzielec, jednak nie dał się zwieść. To coś nie zachowywało się jak jego Gaw. To nie był on i demon nawet nie musiał czuć jego zapachu.
Zbliżył się do niego o jakieś półtora,...dwa metry i nagle rzucił się w lewo, w kierunku czerwonego, jednocześnie z całej siły ciskając w Gawaina sztyletem. Małe szanse żeby to uniknął bez zranienia. Kitsune nie wiedział, która z postaci jest tą prawdziwą, nie mógł ryzykować wybrania tylko jednej.
Postanowił, że jednego zaatakuje sztyletem. Czerwony był jednak za daleko, żeby w niego rzucać. Zaatakował więc Gawaina, a na czerwonego postanowił rzucić się osobiście. Pilnował jednak czy trafił i czy rudzielec nie postanowi się na niego w jakiś sposób rzucić. Był całkowicie skupiony na swoim otoczeniu i tym co robił. Nie mógł sobie pozwolić nawet na najmniejsze potknięcie.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 11 Listopad 2017, 00:45
Jeden wydech. Jeden wdech. Jeden wydech. Jeden wdech. Puk. Puk puk. Puk. Puk puk. I tak w kółko. Lis doskonale powinien słyszeć jak bardzo spokojny jest oddech i rytm serca "krwinki". Denerwujące co?
Jak widać podjudzanie Yako, wychodziło mu brawurowo. Coraz bardziej wnerwial go swoją gadka. W dodatku nie wiadomo czy mówił prawdę czy tylko kłamał dla własnej korzyści. Nikt oprócz niego samego tego nie wiedział. Tylko jaki cel miał w tym wszystkim?
Mgła obniżala widoczność ale tylko na poziomie od kolan w dół. Była mleczno biała, aż kusi by spróbować wyciąć w niej koło niczym Scooby-Doo i spróbować je zjeść... Pierwsze pytania padające z ust demona, zostały kompletnie zignorowane. Niosły się po zagrodzie nie napotykając przeszkody w formie odpowiedzi. - Nie istnieje coś takiego jak przypadek, głupcze- głos czwartego brzmiał jak warkniecie połączone z dźwiękiem gotujacej sie wody? Nie, czegoś gęstszego. To była smoła. Kolejne pytania znowu nie uzyskały odpowiedzi. Zdawać by się mogło że przeciwnik Lusiana, stracił zainteresowanie jego osobą. - Jesteś głupszy niż wyglądasz skoro musisz się pytać o takie rzeczy - padła w końcu odpowiedź. No bo... Czy naprawdę trzeba pytać skąd on to wie? Czy to nie jest aż zbyt oczywiste?
To co zrobił następnie Foxsoul było... Trafne. Sęk w tym że sztylet w nic się nie wbil. Przeleciał przez ciało "Gawaina". Całe jego ciało nagle się rozmyło i zniknęło. Owszem była to iluzja, lis dobrze się domyślił. Tylko... Wygląda na to że wszystko szło zgodnie z planem Czwartego. Nim Yako zdążył się zatrzymać, ruszył przed siebie i celowo nadzial się na jego Naginate. Ściągnął maskę. Jak się okazało, Czwarty był naprawdę przystojnym młodzieńcem. O iście anielskim wyglądzie. Bujne blond pukle, podskakiwaly mu na ramionach, smukła twarz o delikatnych ryzach, wykrzywiona teraz w smutnym uśmiechu. Duże szare oczy, wyrażające ulgę tak wielka że obserwatorowi zapewne tchu zabrakło. Wydłużone uszy, odzobione były brokatem. Malinowe usta, zadrżaly.
- W końcu... W końcu się uwolniłem. Zakończ to wszystko. Proszę. - w jego oczach zebrały się łzy, zaczęły gasnąć. Jego krew spływała obficie po broni i na ziemię. Cisza która nastała była zlowroga.
Nie był to jednak koniec. W momencie gdy iskra życia w jego oczach zgasła, jego ciało zaczęło ulegać deformacji. W zastraszającym tempie, ciało "krwinki" zamieniło się w czarną maź. Maź która pulsowala i zaczęła pokrywać ciało Lusiana. Nie dało się z tym walczyć. Była w pewien sposób... Żywa? Im więcej Yako się szamotał tym bardziej zawzięta była. Gdy w końcu pokryła jego ciało w 3/4 części. Ominęła stopy, dłonie i wszystko od szyi w górę. Zaczęła pęcznieć. Ostatni uczestnik zaczął w tym momencie czuć jak jakieś ostre odłamki (?), zaczynają ocierać, napierać, wbijać w jego ciało. Ubranie nie stanowiło żadnej przeszkody. Cięcie czy strzepywanie, ściąganie mazi z siebie nic nie daje. Gdy w końcu napompowała się do rozmiarów piłki do zorbingu, wybuchła. Wybuchła tnąc ciało lisa w każdym miejscu w jakim maź miała z nim styczność. Rany nie były przesadnie głębokie. Krwawily ale nie na tyle mocno by wykrwawił się szybciej niż w cztery godziny. Miały może pół centymetra głębokości (w kroczu nacięcia sa o wiele płytsze. Niecały milimetr) Czwarty nie żył. Nie zostało po nim nic. Po mazi nie było śladu. Pozostaje tylko jedno w takiej sytuacji?
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 11 Listopad 2017, 01:55
Coraz bardziej go ten czerwony gnojek denerwował. Nie odpowiadał na jego pytania i do tego go obrażał. Yako miał coraz bardziej dość tego wszystkiego. Śmierdział, zmienił kolory i do tego musiał jeszcze uciec z tego wariatkowa zanim całkiem oszaleje.
Tak jak podejrzewał, Gawain był tylko iluzją. Nie zdążył się jednak zatrzymać, gdy czerwony na niego ruszył i ... sam nadział się na jego ostrą jak cholera Naginatę. Zatrzymał się i spoglądał na mężczyznę zaskoczony. Nie spodziewał się takiego ruchu. Miał wrażenie, że czwarty chce to wygrać, chce ich pozabijać. Zmarszczył brwi, słysząc jego ostatnie słowa. Przytaknął jednak głową -Oyasumi - powiedział wyszarpując sprawnie broń z trupa. W końcu miał w tym wprawę.
Nie mógł jednak nic zrobić, gdy blondas zaczął się rozpływać...dosłownie. A to co z niego zostało, pokryło ciało lisołaka. Starał się to jakoś z siebie zrzucić, zedrzeć, jednak nic nie pomagało. Do tego to cholerstwo zaczęło pęcznieć! No co jest do cholery!
Cofnął się kilka kroków, po czym przestał się ruszać. Wszystko go zaczynało boleć i nagle...wybuch. Demon wrzasnął w niebogłosy, a krzyk przypominał wściekły ryk. Został pocięty...cały! Skulił się, łapiąc się za krocze, które jakby nie patrzeć było najbardziej wrażliwą częścią ciała demona. To chyba jedyne przez co żałował, że nie przyszedł tutaj jako Luci. Oszczędziłby sobie tego jedynego bólu. Ale musiał iść. Miał mało czasu. Rany krwawiły, a wolał tutaj nie znikać. Pewnie Gaw nigdy by się nie dowiedział co się z nim stało. Skontrolował obrażenia i odkrywając, że nadgarstki oraz ścięgna na nogach są nietknięte, podniósł się ostrożnie i zaczął kuśtykać w stronę sztyletu, zabierając po drodze włócznię, która wypadła mu wcześniej z ręki. Podniósł nóż i zaczął podążać w stronę stada. Może rany nie były głębokie, ale to nie znaczyło, że nie bolały. Kierował się za zapachem bydła. Miał nadzieję, że nie uciekły daleko. Schował nóż za pasek i kuśtykał, na tyle szybko na ile potrafił.
Na jego czole pojawił się pot, który spływał i skapywał mu z brody. Cały czas w myślach powtarzał sobie, że musi wrócić. Musi wrócić bo inaczej Gaw go znajdzie i będzie jeszcze gorzej niż jest.
Godność: Rosemary Wiek: w sumie prawie 90 Rasa: Senna Zjawa Lubi: Przemoc Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy Wzrost / waga: 176/65 Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN
Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek Zawód: Najemnik/tancerka pole dance Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17 Bestia: Dziwotwór- Pączuś Stan zdrowia: Zdrowa SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
Dołączyła: 31 Sie 2016 Posty: 235
Wysłany: 11 Listopad 2017, 16:12
Wysiłek Yako się opłacił. Nie musiał iść wcale daleko. Chociaż w jego stanie było to raczej kuśtykanie. Zostawił za sobą ledwo widoczną ścieżkę z kropel krwi. Mgła zniknęła równie nagle co się pojawiła. Ciemność zaczęła się rozjaśniać. Ile w rzeczywistości czasu minęło? Nie sposób tego stwierdzić. Przynajmniej nie póki jest na arenie. Tu czas biegnie inaczej.
Stado znalał po jakichś 10/15 minutach. Krowy rozproszone po zagajniku, muczaly nadal przerażone. Zbiły się w jedną kupkę, teraz mniej liczną. Byk stał na ich straży tuż obok gigantycznego drzewa iglastego, którego gałęzie zaczynały się już u nasady. Grube i stabilne mogły posłużyć za idealną drabinę. Niebo poszarzało, zwiastujac nadejście słońca. Byk czuwał z pochylonym łbem. Widać był tak skupiony na krowach ze ignorowal wszystko inne. Stoi odwrócony dupskiem do Yako. Do drzewa Yako ma jakieś 10 metrów. Mógł tez zauważyć ze portal na byku nie zieje juz czarną dziura a lsni na złoto, kusząc wygranego.
Wiek: Wyglada na ok 25 Rasa: Lisi demon Lubi: Miłe towarzystwo Wzrost / waga: 190/85 // 175/60 Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów. Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat) Zawód: Aktor/Aktorka Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń Broń: Naginata Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek Nagrody: Bursztynowy Kompas Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
Dołączył: 19 Lis 2016 Posty: 721
Wysłany: 11 Listopad 2017, 18:34
Może nie trwało to długo, ale dla Lisa była to wieczność. Niektóre rany powoli się zasklepiały i przestawały krwawić. O tyle dobrze. Zawsze to więcej czasu na wydostanie się stąd.
W końcu dotarł do stada. Spoglądał na nie chwilę swoimi fioletowo-czerwonymi oczami po czym zaczął się skradać do drzewa, wieszając sobie wcześniej naginatę na plecach. Będzie potrzebował obu rąk, żeby wspiąć się na drzewo. Obszedł byka trochę okrężną drogą, by na pewno go nie drażnić swoim zapachem czy obecnością. Schował się za drzewem, tak by roślina znajdowała się pomiędzy nim a mechanicznym zwierzem. Wziął kilka głębszych oddechów. Zaczął się powoli, ostrożnie wspinać, tak by nie spaść i nie zwrócić na siebie uwagi byka.
Jeśli udało mu się wspiąć bez większych problemów na odpowiednią wysokość, obszedł drzewo na gałęziach i spojrzał na portal. Był inny...a więc był otwarty? Miał nadzieję, bo nie chciał tu już dłużej być. Chciał po prostu już wrócić do domu i dać się wyleczyć. Bolało go wszystko, a fakt że jego męskość również ucierpiała, wcale nie był jakiś pocieszający.
Gdy tylko ustawił się odpowiednio wskoczył na byka jak najbliżej portalu i od razu wskoczył do niego. Pieprzyć tę całą arenę. Wszyscy nie żyją, został tylko on. Niech go w końcu wypuszczą z tego zasranego wariatkowa!
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!